Ledwo Kaiko zdążył otrząsnąć się po uniknięciu śmierci przez szermierza, a już obok nich stał Han. Białowłosy, jak to on, od razu nerwowo odskoczył, rozłożył ostrza na boki, by natychmiast przyjąć bojową pozycję. Był świadomy, że gdyby tylko Han chciał, to już by go zabił, ale... przecież nie mógł umrzeć jak tchórz, nie próbując nawet walczyć, nie próbując się bronić. Jednak Antykreator nie miał zamiaru z nimi walczyć, a zaproponował układ. Decyzja, według białowłosego, była niezwykle ciężka, ale reszta drużyny wydawała się szybko oswajać z myślą, że ot tak powalczą z Hanem ramię w ramię. Dla Kaiko było to durne, bo... skoro jest Bijuu i NES, to nie powinni wykorzystać ich do ucieczki przed Hanem? To on był tutaj wciąż najsilniejszy. On najpewniej nie potrzebował nawet tej pomocy w walce. Może nie byłby w stanie zatrzymać zniszczeń, ale wydawało się, że poradziłby sobie z Bijuu. Jedyne co ich blokowało to... bariera? Wtem znikła, co Kaiko przyjął z ulgą. Odetchnął nieco. Teraz powinno być jasne, że czas uciekać. Najlepiej byłoby spowolnić Hana chociaż na chwilę, gdy bestia się skieruje w ich stronę, a później zostawić go tam na pożarcie i uciec. Kto może. Byle szybciej. Kanamura nie wyobrażał sobie jak można było w ogóle ufać Hanowi, że rzeczywiście ich nie wybije. Albo nie zrobi czegoś innego, nie oszuka ich w jakiś sposób.
- Kto chce, niech zostaje. Bariera znikła, a ja niczego nie wniosę do walki z Bijuu. Przypominam, że powinniśmy uciekać. - odezwał się głośno i wyraźnie, chociaż był przerażony. Stał przed samym Hanem, niedaleko dalej był Bijuu, a jeszcze kawałek NES. Mowa o ucieczce wydawała się zuchwała, ale... co on mógł w tym momencie? Jak miał zaatakować Hana, NESa czy Bijuu? Podbiec i spróbować swojego niezwykłego, autorskiego ruchu, dzięki któremu rozciął brzuch Jugo? Z pewnością byłoby mordercze dla ślimaka.
On czegoś nie rozumiał. Bestię dało się w kimś zapieczętować. Jakkolwiek szokująco to nie brzmiało, tak już nie robiło wrażenia na białowłosym, który tego dnia chyba zobaczył już wszystko. Bardziej szokujące było to, że nagle zaczęli się zgłaszać ludzie chętni do zostania nośnikiem dla demona. Chodzącym pojemnikiem z potworem. Niewypałem, który może w każdej chwili wybuchnąć. Jak można było w ogóle wpaść na taki pomysł? Nie czuli tej chakry? Nie czuli tego strachu? Nie widzieli jak wygląda demon? Że jest pierdolonym ślimakiem i to oślizgłym? Że nawet Han potrzebuje z nim pomocy? Co im dawało wiarę, że oni sobie poradzą? Teraz nie mogli nawet całą drużyną pokonać Hana, a mieliby w pojedynkę radzić sobie z opanowaniem Bijuu? Absurdalne. Prychnął trochę oburzony, a trochę zażenowany tą sytuacją. Dobrze rozumiał dlaczego chcieli być tymi "ofiarami". Teraz już zrozumiał. Wtem Shins wręcz wypowiedział jego myśli. Pragnęli tej siły. Tego, że Antykreator potrzebował pomocy. Tego strachu, którego nie byliby ofiarami, a źródłami. O to chodziło, co zostało również potwierdzone przez chłopaka, który próbował uratować czarnowłosą. Nie do końca pasował mu plan wywabiania go z wioski. Tutaj... tutaj był w opuszczonej wiosce człowieka, który zabił im towarzyszkę. W wiosce kogoś, kogo chcieli zniszczyć i kto próbował zniszczyć ich. A oni chcieli to ratować, bo... bo tak było najwygodniej. Poświęcili już tak dużo, a nawet Akahoshi pokonał barierę, a teraz mieli tu zostać i pomóc Hanowi. Jakby brakowało w tym wszystkim zwyczajnych jaj, aby dokończyć to, co się zaczęło. Sprzeciwić się Hanowi. NESowi dobrze to szło.
Ciężko było się przygotować. Co mógł Kaiko? Unikać w razie ataków. Nie zamierzał nikogo, ani niczego atakować, bo nie miał i tak możliwości. Wiedział, że może się jedynie bronić i taki miał zamiar. Sam nie chciał rzucać się na pewną śmierć. On nie był potężny, nie potrafił też znikać, nie przeżyłby przebicia na wylot, nie miał jutsu i, przede wszystkim, nie był szalony. Był cywilem, który teraz się bał. Nie był jednak ofiarą tego strachu. Panował nad sobą do tego stopnia, by zwyczajnie nie zacząć panikować. Tyle wystarczało. Tyle musiało wystarczyć, by być gotowym do uników, odskoków, bloków czy innych manewrów defensywnych.
KP i EQ