Dom rodziny Nijima

Awatar użytkownika
Miwako
Gracz nieobecny
Posty: 160
Rejestracja: 15 paź 2018, o 18:20
Wiek postaci: 14
Ranga: Doko
Multikonta: Suzu

Dom rodziny Nijima

Post autor: Miwako »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Miwako
Gracz nieobecny
Posty: 160
Rejestracja: 15 paź 2018, o 18:20
Wiek postaci: 14
Ranga: Doko
Multikonta: Suzu

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Miwako »

Kuchnia wabiła zapachem świeżo zaparzonej herbaty, której różne rodzaje były sprowadzane specjalnie dla najmłodszej mieszkanki domu. Młoda Jugo nie wstała wraz z kurami, jej odpowiedzią na "kto rano wstaje..." byłoby "ten jest niewyspany". Nawet teraz, gdy słońce wspięło się już całkiem wysoko jak na zimowe warunki, wcale nie była bardzo przytomna - "poranna" toaleta z ostygłą wodą w roli głównej w tym przypadku nie czyniła cudów. Mimo wszystko dziewczynka zeszła ubrana z dbałością o każdy szczegół i wyczesanymi na gładko włosami, bo nawet w domu lubiła wyglądać porządnie. Noś się tak, by nic nigdy nie mogło cię zaskoczyć - radziła jej zawsze matka, wiążąc obi w pasie.
Kunoichi zbliżyła się do stołu, usiadła na swoim miejscu i przygarnęła jedną z herbat, której aromat tak bardzo ją przyzywał. Nieco cierpka na początku, ale szybko przechodzi w goryczkę, przy tym świeża i orzeźwiająca.
- Pigwa - stwierdziła cicho i dopiero po zidentyfikowaniu napoju skupiła się na tym, co mówiła do niej babcia.
Oczywiście słuchała jej przez cały czas, nie umknęły jej więc słowa o powrocie wuja i przygotowaniach czegoś specjalnego. Dziewczynka zastanowiła się nawet, czy przypadkiem nie wynika to z jakiejś większej okazji, nic jednak nie przychodziło jej do głowy. Może po prostu wysłano go na trudną misję i wieczorem przyjdzie im świętować jego bezpieczny powrót? Miwako spojrzała na stary zegar w kącie by ocenić, jak dużo ma jeszcze czasu. Kolejną noc zarwała, ślęcząc nad przepisywaniem książki od Hotaru, kompletnie więc nie potrafiła się nawet odnaleźć w obecnej porze dnia. Prawdę mówiąc, najchętniej znowu udałaby się do łózka.
- W takim razie wyruszę natychmiast, śniadanie byłoby nierozsądną zwłoką - postanowiła szybko, pośpiech jednak wynikał głównie z niechęci do niezbyt apetycznego jej zdaniem nattō.
Wypiła natomiast herbatę, bo ta nie mogła się zmarnować. Wręcz wyzerowała, elegancko jednak podpierając czarkę od spodu dłonią. W głowie układała sobie plan, poczynając od ciepłego płaszcza na drogę, aż po zapakowanie dużej chusty, w którą mogłaby owe produkty zapakować. Przeniosła spojrzenie na swoje białe skarpetki, które wypadało zamienić na coś bardziej odpornego na wilgoć. Zima w górach to nieciekawa sprawa.
- Gdzie dokładnie mam szukać państwa Watari? Wyruszę natychmiast by uniknąć niespodzianek. Zabrać jakieś pieniądze? - zapytała, odstawiając naczynie po wypitej herbacie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Miwako
Gracz nieobecny
Posty: 160
Rejestracja: 15 paź 2018, o 18:20
Wiek postaci: 14
Ranga: Doko
Multikonta: Suzu

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Miwako »

- Itadakimasu - wymamrotała Miwako bez entuzjazmu, siadając z powrotem na swoim krześle, z ponurym wzrokiem wgapionym wprost w kleistą potrawę.
Może by zadziałało, gdyby uciekła od razu? Herbata okazała się pułapką, potrzaskiem, w który Miwako wpadła z przyjemnością, bo aromatyczny napar był jedynym, co potrafiła ją rano wywabić z łóżka. No, może nie całkiem rano, ale jeszcze w miarę wcześnie. Nie żałowała, bo dla tego napoju potrafiła znieść wiele. Lecz czy naprawdę było warto...?
Ujęła w dłonie pałeczki i ujęła ich końcami jedno ziarenko soi. Uniesione w górę, pociągnęło za sobą kilka niteczek śluzowatego sosu, na którego sam widok dziewczynka dostawała dreszczy. Nie chciała sprawiać przykrości babci, tego rodzaju posiłki naprawdę jednak testowały jej silną wolę. Wiedziała niby, że to takie pożywne, takie zdrowe. Tylko czemu przy okazji tak obrzydliwie wyglądało? Jakoś wsunęła do ust pierwsze ziarenko, starając się skoncentrować całą uwagę na tym, co mówi babcia. W smaku nie było złe, tylko ta obleśna maź... Kunoichi poszła po rozum do głowy i sięgnęła pałeczkami tak, by zgarnąć głównie ryż z brzegu miseczki. Możliwie nietknięty przez sojowe monstrum, które dostała tego poranka na śniadanie.
- Kolejka? Babciu, to tym bardziej muszę wyruszyć natychmiast - zawołała, biorąc jeszcze jedną porcję ryżu i odkładając pałeczki na krawędź miski, która wyglądała na częściowo przynajmniej pojedzoną - Dziękuję za posiłek! Postaram się wszystko zorganizować jak najszybciej - obiecała i pomknęła do swojego pokoju, by przebrać się w kimono o większej ilości ciepłych podszewek pod spodem.
Wsunęła też grube jika-tabi, kompromis pomiędzy skarpetą i butem. No i oczywiście geta dodające kilka centymetrów, dzięki czemu dół jej szaty nie powinien być specjalnie unurany w śniegu. To jednak nie koniec, zima w górach bywała nieprzewidywalna. Na kimono dodatkowo włożyła białe michiyuki, a szyję i głowę otuliła ciepłym szalikiem tej samej barwy. W głowie miała słowa babci o kolejce, w której być może przyjdzie jej stać, a ona nie chciała tam sterczeć, kuląc się i drżąc jak biedak. Mamusia uczyła, że zawsze z wyprzedzeniem trzeba myśleć o takich rzeczach, i choć przyjdzie taki moment, gdy kunoichi będzie pewnie w stanie upchnąć w zwoju całą swoją garderobę, na razie stosowała się do nauk wyniesionych z rodzinnego domu.
- Ittekimasu - skłoniła się przed babcią, zabrała białą chustę do zapakowania produktów i otworzyła drzwi na pokryte śniegiem Nawabari.
Zahaczając tylko o stragan by kupić kilka manju Miwako ruszyła ku wyjściu z wioski. Zgodnie z instrukcjami spodziewała się tam drogowskazu, który skieruje jej kroki dalej, ku farmie państwa Watari. Nie biegła, ale zrezygnowała ze swojego zwyczajowego, dość powolnego chodu. Wybierając najbardziej odśnieżone ścieżki, kroczek za kroczkiem, pospiesznie kierowała się ku swemu celowi. Nie chciała przecież zawieść babci, nawet jeśli ta karmiła ją wstrętnym nattō.

zt
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Miwako
Gracz nieobecny
Posty: 160
Rejestracja: 15 paź 2018, o 18:20
Wiek postaci: 14
Ranga: Doko
Multikonta: Suzu

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Miwako »

Wyrobiła się. Nim jeszcze babcia wróciła ze swoimi zakupami, Miwako była już z powrotem, dostarczając tę niesamowicie ważną paczkę odebraną od pana Watari. Cokolwiek było w środku, dziewczynka postanowiła nie dociekać, choć nie rozumiała dlaczego wszyscy robili wokół tego taką wielką tajemnicę. Zostawiła pakunek w kuchni i poszła do swojego pokoju, by się przebrać i trochę posiedzieć nad kartami w oczekiwaniu na herbatę. Trudno powiedzieć, czy cokolwiek jej wychodziło, wróżbitka Hotaru robiła wszystko tak bezwysiłkowo, jakby spoglądała na
obrazek i w jej głowie od razu powstawała wizja prezentowanej przyszłości. A Miwako? No właśnie, nie widziała nic. Oglądała karty, które na jesieni sprowadziła aż z Seiyamy, uruchamiając zawarte dzięki ojcu znajomości, ale nie widziała niczego poza małym dziełem sztuki użytkowej. Teraz na przykład, przepowiadając sobie przyszłość na następny dzień, wypadł jej Pustelnik z trzygłowym pieskiem przy nodze, Cesarzowa, choć na obrazku wyglądała bardziej jak potwór morski, no i As Kielichów, tryskający wielkim światłem. Sięgnęła do książki pożyczonej od Hotaru i pobieżnie przejrzała opisy każdej z kart, po czym pozostało jej tylko załamać ręce. Za dużo o miłości i pozytywnych emocjach, jeżeli rzeczywiście tak miał wyglądać jej kolejny dzień to chyba lepiej byłoby nie wstawać z łóżka.
Najprawdopodobniej jednak po prostu coś poknociła i zwyczajnie przepowiednia jej nie wyszła. Zamiast radzić się kart, na których nie mogła polegać, z pewnością lepiej przygotowałaby się, wykonując jakiś trening. Od kiedy spadł śnieg nie robiła nic, wychodząc tylko by spotkać tajemniczą znajomą albo po zakupy dla domowników. Tymczasem najlepiej miała świadomość swoich mizernych umiejętności, to właśnie ona powinna być codziennym gościem na treningowym placu. Z wyjątkową dbałością zapakowała swe karty w czerwony, płócienny woreczek, po czym zamknęła go w niewielkiej szkatułce z białego drewna, którą trzymała na niskim stoliku do herbaty. Nie mniej ostrożnie schowała książkę Hotaru - karty zawsze można było zamówić od nowa, może nie tak fajne, ale jakieś by były. Ten rękopis prezentował sobą nieporównywalnie wyższą wartość i unikalność. Trudno zresztą powiedzieć, czy Miwako w ogóle ma szansę nauczyć się tego całego przepowiadania przyszłości, dlatego tak ustalone priorytety wydawały jej się najlepszymi.
Sama, popijając herbatę, zabrała się za przygotowywanie stroju do ćwiczeń. Jak zwykle nie spieszyła się, dając sobie czas by dokładnie przemyśleć każdy element ubioru, każdy szczegół i dodatek. I tak zdecydowała się na sięgającą kolan yukatę, której braki na długości nadrobiła wysokimi, ciepłymi skarpetkami. Planowała się dużo ruszać, niestety kimono nie było odpowiednią szatą do tego rodzaju aktywności. Przebrała się wreszcie, dopiła herbatę i opuściła dom, zostawiając domownikom karteczkę z informacją, że wybrała się na trening.

[zt]
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Shikarui »

Osłaniał się ręką, co jakiś czas unosząc ją, żeby płatki śniegu nie dostały się do jego oczu, nieprzyjemnie parząc skórę na twarzy, na której i tak pojawiły mu się już zdrowe wypieki. Takie całkowicie ludzkie, by udowodnić, że nie był synem Zimy. Jego serce nie było kawałkiem lodu, z którego odpadały diamentowe drobiny, jak w tej bajce o Królowej Śniegu. Kryształowy odłamek dostaje się do twojego oka i zmienia cię na zawsze. Spróbuj zapłakać - może wtedy się oczyścisz.
Pogoda nie sprzyjała wędrówce, chociaż jeszcze przed dwoma godzinami było całkiem znośnie. Wiatr lubił pląsać, kiedy zsuwał się z gór prosto w doliny, trafiał w ludzkie osady i bawił się ich włosami, targał szaty na ciele. Powinien zabierać choroby, a wyglądało na to, że tylko przynosił kolejne. Ból gardła, palący ból zatok, osłabienie, ból mięśni - wrażenie, że raz ci jest za gorący, ale za chwilę już jest zbyt zimno. Shikarui zaczynał być chyba chory na to wszystko. Nie czuł spokoju w związku z tym, że szedł razem z Shuichim. Ta pogoda może była znakiem, może należało obrócić się do tego złowrogiego wiatru, co na swoich skrzydłach nosił omeny, plecami, żeby przestał wpychać kolejne złe odłamki do oczu? Zawrócić, bo los tak chciał. Z przeznaczeniem przecież nie wolno było igrać. Tylko czy byłby rzeczywiście sobą, gdyby teraz zawrócił? Tak, to byłoby aż za bardzo w jego stylu. Odwrócić się od tego, co było problematyczne i instynkt zaczynał to coraz intensywniej identyfikować jako “niebezpieczne”. Sęk w tym, że to niebezpieczeństwo nie miało dotyczyć bestii czających się w krzewach, to nie miała być opowiastka o Czarnym Kapturku i Złym Wilku. To niebezpieczeństwo drzemało w tym, że tacy jak on nie powinni mieć serca. Te tak zwane “serce” zostało porzucone naprawdę bardzo dawno temu. Odzyskanie go nie wróżyło niczego dobrego.
Domek nie wyróżniał się niczym specjalnym. Nie był chatką na kurzej nóżce, nie został zbudowany z piernika. Posiadłość mieściła się w normach tutejszej architektury, nie odbiegając w jakąkolwiek skrajność. I co, to już? To tutaj? To ten dom, do którego miał wejść? Mógł zobaczyć więcej, przeniknąć przez ściany, ale tego nie zrobił. Zimne mury, od wewnątrz zapewne ogrzewane ciepłem ognia buzującego w kominku, zatrzymywał go na zewnątrz i nie pozwalał złamać tabu tajemnic tego miejsca. Jego własna Odyseja, która płynęła po morzach niepokojów. Lodowe góry wyrastały tu jedna obok drugiej, a syreny miały swój udział w pieśni Zefiru, świszcząc do uszu, tych co wydawały się odmarzać mimo tego, że właściciel skrył je za czarnym materiałem kaptura. Ogródek, rośliny, które teraz podwiędły, pojedyncze drzewa - może niektóre z nich nawet były tymi owocowymi? Gdyby tak się zastanowić, to ile wiedział o tej kobiecie? Opowiadała mu tyle historii - wystarczająco, żeby pragnął zobaczyć świat, poznać wielkie wody, by namówił ją, by chociaż raz go wypuściła i pozwoliła zobaczyć kwitnący, wypełniony barwami świat, tak różny od ogarniętego cieniami pokoju, w którym ślepe oczy matki nie miały w sobie dla niego miejsca. Nigdy nie miało być, bo nie była ślepa dlatego, że nie potrafiła dojrzeć przedmiotów a dlatego, że zaślepiała ją nienawiść tląca się w głębi jej serca, narastająca coraz bardziej i bardziej… Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy to wszystko się zaczęło i dlaczego właściwie zepsuło. To chyba nawet nie powinno być istotne, a jednak człowiek zawsze chciał wiedzieć. Znać odpowiedź na pytanie: “dlaczego”. Dlaczego akurat moje życie musiało być spierdolone?
Wszedł za gospodarzem do środka i zdjął buty. W środku było rzeczywiście ciepło, dreszcze od razu zaatakowały jego ciało od różnicy temperatur. Przymrużył oczy od panującego tu półmroku, by wyłapać wszystkie elementy otoczenia - od tych najmniejszych po najbardziej istotne. Tak, tego się spodziewał. Skromności. Saki nie mogła żyć w przepychu, w końcu, z punktu widzenia kast społecznych, była jedynie służką, której przypadł udział służenia bardzo niewdzięcznej rodzinie. Zsunął kaptur z głowy i zsunął z ramion płaszcz. Nie było tu całkowicie ciepło, wszystko jasne, dlaczego - bo nikt nie rozpalił jeszcze w kominku. Albo było rozpalone - tylko zgasło. Zawiesił materiał na wieszaku i skinął głową, uznając to za wystarczającą odpowiedź. Jego głos nie powinien przecinać ciszy tego miejsca. Jego spokoju, idylli budującej swoje królestwo na mitach i wyobrażeniach.
Wolnym krokiem, jakby się skradał, dobierając ostrożnie każdą deskę, na którą nadepnął, zbliżył się do uchylonych drzwi - i uchylił je powoli jeszcze bardziej, opierając nań dłoń.
Spała. Blada, chuda, wykończona życiem. Nie, nie życiem. Chorobą. Wsunął się do środka z myślą, że przecież nie taką ją zapamiętał. Ona pewnie też nie takim go zapamiętała. Ile to już lat? Cztery, pięć? Od ich ostatniego spotkania, a przecież wtedy był jeszcze niemal chłopcem - w rozumieniu wielu już dorosłym, z perspektywy czasu jednak nadal dzieciakiem, który… robił naprawdę bardzo mało dziecięce rzeczy.
Zatrzymał się nad jej łóżkiem, zaklęty w czasie i odseparowany od przestrzeni. Spała. Skoro śniła, nie powinien był przerywać jej snu. Jeśli się obudzi - co powie, jak zareaguje? Co będzie widoczne w jej jasnych oczach? Przyklęknął przy jej łóżku i oparł podbródek na jego krańcu - jak pies, który z niepokojem wyczekuje przebudzenia się swojego pana, bo jak każdy pies wyczuwał - nie było z nią wcale dobrze.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Shikarui »

Czuwał. Stróżował, chociaż nie potrzebowała stróża. Miała tutaj swój bezpieczny dom, swoją rodzinę. Miejsce, w którym zawsze była mile widziana i w którym chętnie ją goszczono. W którym ona mogła gościć innych, a pewnie robiła to często i chętnie. Robiła? Czy może zamknęła się w swoim własnym świecie, nie mogąc spoglądać na ludzi z wioski, którzy… nie byli już tacy sami. Nigdy nie będą. Pewnie przez te wszystkie lata była ostatnią z ocalałych. Nikt o niej w zasadzie nie pamiętał, była tylko służką, czy przeżyła pogrom, czy nie przeżyła, równie dobrze mogło jej wtedy nie być z rodziną uciekinierów. Świat o niej zapomniał, ale nie zapomniał o tym chłopcu o lawendowych oczach, który zdążył wyrosnąć na kawałek mężczyzny. Przecież miał już dwadzieścia lat i w jego urodzie nie było już niczego chłopięcego. Bo w spojrzeniu nie było chyba nigdy. Gdzieś na początkach, o których pamiętać mogła tylko ta spokojnie śpiąca kobieta. Cicho kołysana, z boku na bok, w kołysce pierwotnej czerni, gdzie nie mogły ją dopaść koszmary codzienności. Co tam widziała? Były chociaż barwne plamki, obrysowania tęczówki, które widzi się pod powiekami, kiedy tylko zaciśnie się oczy po odpowiedniej dawce światła? Był śliczny domek z zielonym ogródkiem, z dziećmi biegającymi wokół, bez kurzu dawnych lat i smaku popiołu w ustach? Oby śniła o rzeczach dobrych, pięknych i kojących - życzył jej tego z całego serca. Z tej zimnej bryły, która wcale nie była tak chłodna, jeśli tylko dać jej szansę, tak jak szansy potrzebował młody kwiat, który dopiero powoli wysuwał swoje pierwsze listy ze spalonej ziemi. Zasłużyła na tak wiele… na wszystko, czego nie mógł jej dać. Skoro więc nie mógł - pozostawało mu czuwać.
Półleżał. Oddając swój ciężar ciała łóżku, poddając się grawitacji, która osiadła na nim całym. Pociągnęła w dół tylko odrobinę mniej skutecznie od tego, jak zesłała ku otchłani jego własna rodzina. Ta sama, z której noszenia nazwiska był tak dumny i której tak mocno chciał zaimponować. Nie zasypiał. Nie miał takiego prawa, nie mógł zmrużyć oka. Nasłuchiwał uważnie wszystkich odgłosów tego domu, kręcenia się gospodarza, który przesuwał się to w jedną, to drugą, coś przesuwał, coś przestawiał, może właśnie robił sobie herbatę, a może w końcu poszedł napalić w piecu? Ciągle było tak samo zimno. Od mroźnej podłogi ciągnęło po nogach, a zimny blask dnia wpadający przez okno, z malowanymi gałęziami przez Panią Mróz, wtłaczał swoją blękitno-białą wolę, nie pozwalając odczuć ciepła faktu, że przebywało się w tej ciszy z kimś bardzo blisko. Niemal ciało przy ciele, tylko żadne z nich nie dotykało tego drugiego. Musiał też pilnować jej oddechu, ruchu jej gałek ocznych, jej unoszącej się klatki piersiowej, która unosiła się z trudem. I chociaż we śnie człowiek jest najspokojniejszy - o niej nie mógł powiedzieć, że spokojna była.
Ostry kaszel sprawił, że uniósł się na baczność, zaciskając lekko palce na pościeli, mnąc miękki materiał. Wyprostował się, ale nie wstał, kiedy ona się podniosła. Pewnie żeby ułatwić sobie odkaszlnięcie. Albo po to, żeby go bardzo dobrze widzieć. Jak w tej bajce o Kapturku. Z tym, że to nie on był tutaj jednak tym Kapturkiem. Pomyliło się autorowi, wcisnął w złe kąty obsadzone już role. Nie szkodzi. Dialog pozostał ten sam. Nie będzie tylko pożerania.
Skinął głową, wpatrując się w nią jak w obrazek. Bardzo smutny i bardzo samotny obrazek. Opuszczony. Czuła się opuszczona, zdradzona? Ludzkie emocje były fascynujące i Shikarui nie potrafił sobie darować w próbach nazwania ich. Nie przy tych, na których mu rzeczywiście zależało. Nie teraz, kiedy spoglądając w jej oczy miał wrażenie, że łączy ich nadal zdecydowanie… dużo.
- W końcu mi się udało. Zostałem Jugo. Kansho-in i Masayuki mogą być ze mnie dumni. - Chciał sięgnąć po jej dłoń, ale nie mógł się przemóc. Bał się. Klęcząc przez jej łóżkiem, z ramionami opartymi o materac, bał się, że ona ucieknie przed jego dotykiem, a jej reakcja przerodzi się w prawdziwy strach. Mówił to jednak ze spokojem, bo ten strach nie był wszechogarniający. Trafniej byłoby to nazwać: obawą.- Dotarłem na sam kraniec znanego nam kontynentu. Zobaczyłem świat, spotkałem ludzi, którzy byli dla mnie mili i dobrzy, nawet dostałem swój własny dom. - Mówił to tak, jakby to nic nie znaczyło. Swoim spokojnym, normalnym tonem - a przynajmniej dla tych, którzy go nie znali. Ale ta kobieta znała go na tyle, żeby zobaczyć, że mówił o tym ze szczerym entuzjazmem. Spłyconym jak niemal wszystkie emocje okazane w jego wydaniu. - Mam wiele opowieści. I mogę ci opowiedzieć je wszystkie, jak równy z równym. Stałem się człowiekiem.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Shikarui »

Jego serce biło na dwa takty. Jeden nadawał ten tercet, w którym spoglądał w oczy kobiety, którą spodziewał się spotkać jako wroga. Więc trup, skazanie już rozpisane w gwiazdach, bo tylko w nich zapisane były wszystkie nasze winy, imionami przodków, co ponoć po śmierci nie mieli już wpływu na nasze obecne życie. Tak ci wmawiali, że nie podadzą ci dłoni, że nie wesprą, że nie pogłaskają po główce. Mieli rację. Nikt cię przecież nie głaskał. Były tylko nakazy przeszłości i mtne wrażenie, co robisz dobrze, a co właśnie sprawiło, że zasłużyłeś na srogie baty. Drugie uderzenie było trelem. Ten dźwięk cieszył się spełnioną nadzieją, że zdarzyło się coś lepszego. Nie, nie, nie zrozum mnie źle, słowo rozpoczęte na “n”, a zakończone na “a”, jakiś wyrywek środka alfabetu połączony z jego początkiem, takie mutanty nie wylęgały się w jego umyśle. Były za to obecne w jego podświadomości i tam zajęły sobie całkiem spory kąt, pośród wszystkich rzeczy zamiecionych pod dywan. Byłby w stanie ją zabić? W mieszance dwóch rytmów, w dwóch przeciwstawnych dźwiękach - unieść łuk, wypuścić strzałę. Jej krew nie wydawała się tak samo czerwona, jak krew wszystkich ludzi wokół. Nie była tej samej barwy i nie miała tego samego smaku, który czuł na swoich ustach już wiele razy. Nie potrafił jej zabić wtedy, chociaż wiedział, na co się naraża, ale jak sam jej zdążył powiedzieć - od tamtego momentu wiele się zmieniło. W jej oczach, tych zmęczonych i postarzałych, na lepsze, kiedy tak ślicznie do niej mówił, ale mówił to, co chciała usłyszeć. Zakrywał brzydką prawdę w ładnym pudełku. Przecież to samo robił z Asaką. Dawkował informacje, cedził swoje własne myśli. Grał bardziej ludzkiego, niż był w rzeczywistości, ale to nie dlatego, że chciał cokolwiek udawać na siłę, że chciał kogoś naprawdę oszukać, a potem wykorzystać. Nie. Chciał nauczyć się człowieczeństwa, czucia, zasmakować życia, które nie byłoby jedynie objęte chłodem logiki i płomieniem nienawiści - jedynej znanej mu dobrze emocji. Więc - czy aby na pewno na to zasługiwał? Nie wydawało mu się. Widząc samego siebie w odbiciu jej oczu, widział, że ona widzi go jaśniejszym. Chyba był gorszy niż wtedy, kiedy jeszcze mieszkali razem. Bo zmieniło się też na gorsze.
Uniósł się i usiadł obok niej, lekko, jakby nic nie ważył, a jednak materac ugiął się pod ciężarem jego ciała. Właśnie - ciała. Nie był już skórą naciągniętą na kości i zbitkiem kilku mięśni do tego. Przysunął się. Pochylił się ku niej, żeby przylgnąć uchem do jej serca i objąć ją lekko ramionami, jakby zaraz miała się skruszyć, jeśli tylko zaciśnie te ręce mocniej. Jak dziecko. Ja za dawnych czasów. Ponoć mężczyźni pozostawali wiecznymi dziećmi.
Skinął głową, wsłuchując w bicie jej serca. Jej biło mocno, zupełnie inaczej niż jego, tworzyło podstawy dla opowieści, które snuła, a których słuchał i opowiadał swoje, przeplatając wyrywki swojego życia z jej. O tym, jak uciekł i błąkał się po świecie, jak walczył o każdy grosz i przeganiali go psami, jak w końcu Kaito kupił mu dango w Cesarstwie i o koronacji Cesarza oraz o Chise, niewidomej dziewczynie, której duma była naprawdę silna. Potem o podróży do Kami no Hikage, zalążku wojny z Cesarstwem i ucieczce. Nie wspomniał o Hanie. Nie wspominał o wszystkich mordach, o trupach, które znaczyły jego drogę. Nie musiał. Potem opowiedział, jak z Akim przybyli do Sogen i jak tam przyjęła go liderka Uchiha, więc został tam, zamieszkał, ale w końcu chciał wrócić tu. Tak poznał Asakę. Kobietę, którą chciał mieć przy sobie. Przeszli przez pół świata, przedarli się przez wojenne tereny, aż w końcu dotarł tutaj. Szukając właśnie jej. Tak się splotły te opowieści. Ta jego z tą jej, którą ona zaczęła później. To nic. To naprawdę nic…
To rzeczywiście było dziwne spotkanie, ale on nie odczuwał jego dziwności, a już na pewno nie dostrzegał nieprawidłowości. Wszystko było tak, jak należy. Wszystko było dobrze. W międzyczasie zdążył usiąść normalnie, przecież te opowieści nie trwały chwili ani dwóch chwil.
- Saki… napiszesz dla mnie list? Proszę. Tylko ciebie mogę o to poprosić. - NIkogo innego by się nie odważył, ale to właśnie Saki znała go najlepiej. - Muszę napisać list do Asaki, że mogę się spóźnić o tydzień. - Gotów był podać kobiecie papier, przyrządy do kaligrafii, jeśli powiedziała mu, gdzie są i podyktować ten list.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3928
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom rodziny Nijima

Post autor: Shikarui »

Nie przeszkadzało mu to, że, jak uważała - bazgrała. Ucałował knykcie jednej z jej dłoni, które chociaż były stare, to przyniosły mu bardzo wiele ukojenia. Ciągle były tymi samymi dłońmi, bo należały do tej samej osoby - tylko bardziej pomarszczone, nieco bardziej postarzałe. Wszystko było “nieco bardziej”, kiedy przestawało się kontrolować czas.
- Będziemy mieli wiele czasu na naukę. - Należał do ludzi, którzy nie tolerowali rzucania słów na wiatr, bo słowa były zbyt cenne, żeby nimi szastać. Potrafiły budować nadzieję i ją rujnować. Nie do końca wiedział, co się zmieniło w jego opiekunce, kiedy się pokazał i opowiedział jej o swoich przygodach, ale wyczuwał, że nieco polepszyło się jej samopoczucie. Ewentualnie wszystko zaczęło mu się mieszać, skoro te jego podskoczyło w górę. Ukoiło go to spotkanie, tylko jedna rzecz się nie zgadzała - to, że jego droga Matka, najdroższa z przyjaciółek, jakie posiadał, ta o zielonych oczach, która go poskramiała, zamierzała znów się wtrącić. Teraz to on zamierzał poskromić ją. Przeznaczenia nie da się zmienić, tak powiadają, ale to chyba nie była rzecz do zmiany. Nie bez powodu los pchnął go do tej wioski w takim czasie, nie bez powodu ona nadal żyła, a jej syn szukał rozwiązania na chorobę. Przypadki nie istnieją - istnieli tylko mężczyźni, którzy okazje wykorzystywali i ci, którzy okazję potrafili stworzyć. On zdecydowanie zaliczył się do tych drugich - nie ważne, w jakim aspekcie życia.
- ”Asako… pisane znakami niedźwiedź, następny świat i piękny. - Doprezycował. Z tymi imionami zawsze były problemy. - Moja wizyta w Nawabari się przedłuży. Nie jestem pewien, o ile. Opowiem ci o wszystkim, kiedy się spotkamy. Shikarui. Post scriptum: list pomogła mi napisać przyjaciółka rodziny. Nie martw się o mnie, wrócę w następnym tygodniu”. - Lubił być oszczędny w słowach, więc i w słowie pisanym. Zresztą o czym tu pisać? O całej historii życia, wyjaśniać powody? Chciał jej wyjaśnić, ale nie na kawałku papieru. Jedna odpowiedź rodziłaby tylko więcej pytań. Zresztą był przewrażliwiony na temat papierków. Zbyt łatwo porywał je wiatr i wpadały w niepowołane ręce.
Nie protestował, kiedy w końcu do środka wszedł Shuichi z tacą. Wstał. Kobieta była chora, a i tak zabrał lwią część jej atencji, podczas gdy powinna była odpoczywać. Wycofał się o dwa kroki, robiąc miejsce osobie, która dbała o nią przez tyle czasu. Bez której zresztą nigdy by Saki nie znalazł. Szukał jej w przeciągu tych paru dni, ale ta jakby zapadła się pod ziemię. Teraz już wiedział, dlaczego - szukał w złym miejscu.
- Do zobaczenia, Saki. - Pożegnał się, nie zbliżając sie już do jej łóżka. Jeszcze przez moment nie mógł oderwać wzroku od jej lichej sylwetki. Przecież była taka zadbana, taka dumna, taka… ach, jak to było? Że nic się nie zmieniły jej ręce, bo należały do tej samej osoby? Kłamstwo. Zmieniło się jej ciało i zmieniło się jej wnętrze. Wyczuwał Śmierć, która siedziała na parapecie jej okna i podziwiała malunki na szybie i widział, że Saki zaakceptowała jej obecność. Powitała ją, zamiast przepędzić. Może to właśnie się zmieniło. To, że teraz już czuła, że może odejść, nie walcząc dłużej.
Wyszedł pierwszy na korytarz, zatrzymując się, żeby zaczekać na Shuichiego, by dopiero za nim wejść do salonu, nie spodziewając się tego, co miał usłyszeć. Zamierzał z nim porozmawiać na temat tego znachora i znalezienia leku. Wtedy nie był do końca pewien, teraz nie miał już żadnych wątpliwości, że zamierzał odnaleźć winnego i skrócić jego umowę na życie. Przedrzeć kartki na pół, unieważnić podpisy - jeden od Boga i jeden od niego samego. Zatrzymał się w salonie i tak się stało, że to Shuichi zaczął. Tylko nie ten temat, który powinien. temat, który sprawił, że na ustach Shikaruiego, na jego obojętnej twarzy stanowiącej zimną maskę, pojawił się uśmiech - niedobry i paskudny. Uśmiech zdjęty z twarzy Królowej Lodu.
- Możesz zapytać kiedyś Saki. Opowie ci historię dlaczego. - Ludzi tak zawsze nurtowały te pytania. Czemu, czemu, czemu. Często jeszcze “jak”. Tylko że on nie był skory do zwierzeń. Nie dziś, nie teraz. Mógłby mu powiedzieć, jak śmieszny jest ten gniew w jego oczach, albo dać mu w pysk za obrażanie Uchihów, mógł też powiedzieć, że “dobrze znać swojego wroga”. I chciał odpowiedzieć w ten ostatni sposób, ale nie wiedział, ile mężczyzna usłyszał. Dlatego darował sobie kłamstwo, które mogłoby mu zjednać tego człowieka. Były dni, w których modlił się, by Uchiha wyrżnęło wszystkich Jugo. - Czego nie dosłyszałeś to być może tego, że jeden z Uchiha uratował mi życie i obiecała odkupić winy klanu za to, co zrobili Jugo. Gdybym miał rozliczać dawne winy, przyszedłbym tutaj mordować Jugo. Nie spotkać się z Saki. - Przesuwał się po salonie i dopiero przy ostatnim zdaniu zatrzymał się, by spojrzeć na rozmówcę. - Opowiedz o tym znachorze. Poszukam go.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości