Plac Centralny
Plac Centralny
Plac Centralny umiejscowiony jest - o ironio! - na obrzeżach miasta. Niegdyś był on wykorzystywany jako plac Targowy dla wszystkich tych kupców, którzy nie dostali pozwolenia na umiejsciowienie sklepów w lepszej lokalizacji ale odkąd zorientowano się, że służył za "legalny czarny rynek" wszystkich skradzionych przedmiotów z całego miasta natychmiast zaprzestano dawać przepustki i wyganiano stąd każdego, kto ośmielił się przeciwstawić zasadom. Teraz konstrukcja ta, panowana w kształcie koła z trzema ulicami wylotowymi, straszy swoją nieodrestaurowaną, pełną śmieci facjatą, a zza niektórych okien widać nieznajome, brudne twarze ilekroć ktoś pojawi się na horyzoncie. Slumsy... to chyba odpowiednia nazwa na to, co pozostało po placu "centralnym".
----------==========+==========----------
Kokabe nienawidził tej roboty bardziej niż wszystkiego. No, może prócz teściowej, ale ta była stworzona po to, by ją nienawidzić. Co jednak można było lubić w pracy tajniaka w slumsach? Ubieranie się w brudne ciuchy i taplanie w gównie i błocie? Zasypianie na ciągnącej zimnem ziemi, przykryty słomą i nieraz kopany w środku nocy, gdy jakiś pijak przechodził obok i wpadł akurat do jego domu? Gdyby nie utrzymywali jego żony i dziecka...
... ale utrzymywali, w tym byli konsekwentni. Pozwalali im się widzieć raz na kilka dni, jak każdemu mało znaczącemu agentowi, i pokazywali, że dbają o jego rodzinę. To jedyna rzecz, której w życiu mężczyzna nie żałował. Z resztą żyjąc w cieniu, pośród brudnych spraw i szemranych interesów widok swojej ukochanej żony był jedynym, który dawał mu wewnętrzny spokój i utrzymywał przy życiu.
Od czasu do czas uzdarzały się w życiu Kokabe większe lub mniejsze sprawy, którymi musiał się zająć - raz jakiś napad, zemsta za niezapłacenie haraczu, innym razem zabójstwo. Ale to? Naprawdę któryś ze strażników dał się zgwałcić KOBIECIE? Jak to w ogóle możliwe? "Harpie" dotychczas robiły podobne rzeczy, ale zazwyczaj omijały strażników szerokim łukiem. Od wymyślania różnych teorii spiskowych mężczyznę rozbolała głowa. Dochodziła 12. Kokabe czekał na osobę, którą ma wprowadzić w śledztwo. Oby przyszła szybko i nie rzucała się w oczy, bo zza okien spoglądały na znajomego mężczyznę błyszczące pary ciekawskich oczu...
... ale utrzymywali, w tym byli konsekwentni. Pozwalali im się widzieć raz na kilka dni, jak każdemu mało znaczącemu agentowi, i pokazywali, że dbają o jego rodzinę. To jedyna rzecz, której w życiu mężczyzna nie żałował. Z resztą żyjąc w cieniu, pośród brudnych spraw i szemranych interesów widok swojej ukochanej żony był jedynym, który dawał mu wewnętrzny spokój i utrzymywał przy życiu.
Od czasu do czas uzdarzały się w życiu Kokabe większe lub mniejsze sprawy, którymi musiał się zająć - raz jakiś napad, zemsta za niezapłacenie haraczu, innym razem zabójstwo. Ale to? Naprawdę któryś ze strażników dał się zgwałcić KOBIECIE? Jak to w ogóle możliwe? "Harpie" dotychczas robiły podobne rzeczy, ale zazwyczaj omijały strażników szerokim łukiem. Od wymyślania różnych teorii spiskowych mężczyznę rozbolała głowa. Dochodziła 12. Kokabe czekał na osobę, którą ma wprowadzić w śledztwo. Oby przyszła szybko i nie rzucała się w oczy, bo zza okien spoglądały na znajomego mężczyznę błyszczące pary ciekawskich oczu...
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Cóż, może w swojej okolicy się nie wyróżniała, no ale zachodząc coraz dalej i będąc coraz bliżej placu centralnego, pewnie zaczynała bardziej odstawać od tutejszych. Nigdy nie zagłębiała się w te rejony, ale nieszczególnie się tym przejmowała. Tymczasowo był masowy napływ "obcych" do Ryuzaku no Taki. Każdego mogło ponieść na takie tereny i zapewne nie pojawiła się tutaj jako pierwsza. Dlatego nie wydawało jej się to być dziwne, ale licho tak naprawdę wie, jak będą na nią reagować. W każdym razie, szła powoli, dosyć czujnie, ale nie do przesady, by i tak nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.
Stanęła, bo tak naprawdę to nie wiedziała gdzie dalej iść. Spojrzała przed siebie, opierając tyłek o cokolwiek, jakąś ławkę czy nawet murek. Wytyczne nie były zbyt szczegółowe, nie wiedziała z kim ma się spotkać, ale się pojawiła. A może to jakaś podpucha? Jakiś żart zaciągnięcia jej do trzeciego świata tego miasteczka? Może chociaż zapewni jej to trochę rozrywki, kto wie. Wolałaby jednak, by to była naprawdę misja, chociaż ten gwałt był dla niej taki... nieprawdopodobny? Zgwałcony strażnik? Czy to była jakaś przenośnia czy dosłowny przekaz? Bo bardziej ją to chyba śmieszyło, niżeli miałaby się tym przejąć. Tego strażnika chyba napadło stado goryli, że sobie nie poradził. W ogóle, co trzeba mieć na bani, żeby gwałcić? Nawet, jeżeli był to facet, przedstawiciel gatunku gorszego, no to jednak jakieś granice istnieją. Różne szaleństwa są dopuszczalne, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.
Westchnęła cicho, zakładając kosmyk białych włosów za oko i mrużąc delikatnie oczy. Zdecydowanie nie mogłaby tu mieszkać. Nawet jeśli nie pławiła się w luksusach, to jakieś standardy wolała sobie wyznaczać i po prostu nie czułaby się komfortowo. Chociaż do różnych niewygód w życiu będzie jej szło przyzwyczaić, to jasne. Dopóki jednak nie było takiej potrzeby, nie zapuszczała się w owe tereny na dłużej. Momentami sam zapach unoszący się od przechodzących mieszkańców takich dzielnic był odpychający. No cóż, musiała jednak jeszcze trochę tu pobyć, by dowiedzieć się, co takiego ją ewentualnie czeka.
Stanęła, bo tak naprawdę to nie wiedziała gdzie dalej iść. Spojrzała przed siebie, opierając tyłek o cokolwiek, jakąś ławkę czy nawet murek. Wytyczne nie były zbyt szczegółowe, nie wiedziała z kim ma się spotkać, ale się pojawiła. A może to jakaś podpucha? Jakiś żart zaciągnięcia jej do trzeciego świata tego miasteczka? Może chociaż zapewni jej to trochę rozrywki, kto wie. Wolałaby jednak, by to była naprawdę misja, chociaż ten gwałt był dla niej taki... nieprawdopodobny? Zgwałcony strażnik? Czy to była jakaś przenośnia czy dosłowny przekaz? Bo bardziej ją to chyba śmieszyło, niżeli miałaby się tym przejąć. Tego strażnika chyba napadło stado goryli, że sobie nie poradził. W ogóle, co trzeba mieć na bani, żeby gwałcić? Nawet, jeżeli był to facet, przedstawiciel gatunku gorszego, no to jednak jakieś granice istnieją. Różne szaleństwa są dopuszczalne, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność.
Westchnęła cicho, zakładając kosmyk białych włosów za oko i mrużąc delikatnie oczy. Zdecydowanie nie mogłaby tu mieszkać. Nawet jeśli nie pławiła się w luksusach, to jakieś standardy wolała sobie wyznaczać i po prostu nie czułaby się komfortowo. Chociaż do różnych niewygód w życiu będzie jej szło przyzwyczaić, to jasne. Dopóki jednak nie było takiej potrzeby, nie zapuszczała się w owe tereny na dłużej. Momentami sam zapach unoszący się od przechodzących mieszkańców takich dzielnic był odpychający. No cóż, musiała jednak jeszcze trochę tu pobyć, by dowiedzieć się, co takiego ją ewentualnie czeka.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Plac Centralny
7 / 30+
O umówionej godzinie na placu zjawiła się dziewczyna. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że nie jest stąd. Wyglądała na nieco zagubioną zdecydowanie zbyt czystą. Paru meneli przyglądało się jej jak gdyby sama bogini zstąpiła na ziemię i Kokabe nie miał wątpliwości, że tak właśnie myślą - w końcu znacząco odbiegała wyglądem od brudnych dziwek z najbliższej okolicy. Walory miała niczego sobie i była CZYSTA. Jak można było iść do takiej dzielnicy i być czystym? Cóż, to pewnie jego wina, że depesza którą wysłał nie była odpowiednio duża. Ale skąd na szybko miał wziąć kawałek papieru? I dlaczego od pewnego czasu cyferki i literki rozpływały się na każdym kawałku papiery? Oj, starzejesz się, chłopie, starszejesz - pomyślał. Postanowił działać zanim wygląd dziewczyny przywabi całą okolicę.
Jak gdyby mimochodem wyszedł dziewczynie naprzeciw. Spoglądał w najbezpieczniejsze miejsce do patrzenia - na czubki swoich butów - jedynie spode łba lustrując, gdzie znajduje się dziewczyna. Przyspieszył, gdy do niej dochodził, nadal nie patrząc w jej stronę. Potrącił ją ramieniem, wkładając jej do dłoni małe zawiniątko, kolejną karteczkę z napisem "Chodź za mną. Co najmniej 10 metrów odstępu. Z nikim nie rozmawiaj", po czym obrucił się, splunął paskudnie i krzyknął 'uważaj jak chodzisz' i niemalże pobiegł dalej, zapuszczając się w ciemne uliczki, by po krótkim spacerku wejsć do jednego z opustoszałych domów zawalonych w połowie śmieciami, a w połowie gazetami stanowiącymi zapewne łózki i paroma rzeczami osobistymi należącymi do agenta. Ten zasłonił okno tak szczelnie, jak tylko mógł to zrobić dziurawym kocem i czekał na dzieczynę, która idąc tuż za nim powinna za chwilę wejść do mieszkania. Gdy tylko wejdzie, zada jej zasadnicze pytanie:
- Co przyniosło wiadomość: pies, sokół czy jastrząb. - ma ono za zadanie sprawdzić, czy kobieta jest tym, kogo szuka. Cóż... właściwie powinien to zrobić wcześniej, ale gdyby na ulicy zobaczono, że zadaje się z paniusiami tej klasy straciłby wiarygodność. No i pozostało czekać na weryfikacę zleceniobiorcy...
Jak gdyby mimochodem wyszedł dziewczynie naprzeciw. Spoglądał w najbezpieczniejsze miejsce do patrzenia - na czubki swoich butów - jedynie spode łba lustrując, gdzie znajduje się dziewczyna. Przyspieszył, gdy do niej dochodził, nadal nie patrząc w jej stronę. Potrącił ją ramieniem, wkładając jej do dłoni małe zawiniątko, kolejną karteczkę z napisem "Chodź za mną. Co najmniej 10 metrów odstępu. Z nikim nie rozmawiaj", po czym obrucił się, splunął paskudnie i krzyknął 'uważaj jak chodzisz' i niemalże pobiegł dalej, zapuszczając się w ciemne uliczki, by po krótkim spacerku wejsć do jednego z opustoszałych domów zawalonych w połowie śmieciami, a w połowie gazetami stanowiącymi zapewne łózki i paroma rzeczami osobistymi należącymi do agenta. Ten zasłonił okno tak szczelnie, jak tylko mógł to zrobić dziurawym kocem i czekał na dzieczynę, która idąc tuż za nim powinna za chwilę wejść do mieszkania. Gdy tylko wejdzie, zada jej zasadnicze pytanie:
- Co przyniosło wiadomość: pies, sokół czy jastrząb. - ma ono za zadanie sprawdzić, czy kobieta jest tym, kogo szuka. Cóż... właściwie powinien to zrobić wcześniej, ale gdyby na ulicy zobaczono, że zadaje się z paniusiami tej klasy straciłby wiarygodność. No i pozostało czekać na weryfikacę zleceniobiorcy...
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Ciężko z takiej grupy osób znaleźć kogoś, z kim miała się tu spotkać. Dlatego czekała na jakiś znać, podpowiedź czy samo nadejście tego, który ją tutaj wezwał. Co trochę ktoś chodził, przyglądali się jej, ale nie działo się nic większego. Aż do czasu, kiedy jeden z "tutejszych" po prostu potrącił jej ramię, ale w tym czasie zrobił coś, co sprawiło, że nie wymierzyła żadnego ciosu w jego stronę, nawet takiego słownego. Można powiedzieć, że nawet nie drgnęła, jedynie odwróciła na moment wzrok, jakby się za nim oglądając i zaciskając pięść. Pokiwała głową niby ze zrezygnowaniem i odczekawszy parę sekund, odczytała treść na karteczce. Tajniak? W takiej dzielnicy? Może powinna się tego domyślić, skoro chodziło o jakiś gwałt. Chociaż, różnie to bywa.
Tak jak chciał, zachowała odpowiednią odległość i podążyła jakby od niechcenia ścieżką, którą kroczył niedawno mężczyzna. Tak, by nie zgubić go z oczu, ale nie wzbudzić podejrzeń kogoś innego. Bo w końcu to, że to właśnie ona za nim idzie, wiedział doskonale. No i znalazła się w jakimś opustoszałym domostwie, zawalonym śmieciami i gazetami. Raczej niezbyt ciekawe miejsce dla niej, ale z jakiegoś powodu musiał tu być. Jakieś długoterminowe zadanie, przy czym musiał wtopić się w otoczenie? Całkiem możliwe. To wbrew pozorom były częste zadania, wymagały sporego doświadczenia i cierpliwości. Chętnie pewnie też sama sprawdziłaby się w takiej misji, ale niekoniecznie w takich sferach społecznych.
Była ostrożna, bo mimo wszystko znajdowała się w obcym miejscu, przy nieznanym sobie osobniku, ale wiedział o wiadomości. Najwidoczniej chciał też sprawdzić i ją, bo pytał o "posłańca wiadomości". Uśmiechnęła się pod nosem, kładąc dłoń na rękojeści swojego bicza.
- Żadne z nich. - odpowiedziała, nie spuszczając wzroku z mężczyzny, za to przechyliła głowę lekko w stronę lewego barku. Nie mówiła nic więcej, bo czekała na jego reakcję. Czy będzie się dopytywał czy też nie. Może wyjaśni jej od razu na czym będzie polegało jej zadanie. W sumie to mogła się już co nieco domyślić po wiadomości, poszukiwanie jakiegoś gwałciciela, oprawcy, czy jakkolwiek to nazwać.
Tak jak chciał, zachowała odpowiednią odległość i podążyła jakby od niechcenia ścieżką, którą kroczył niedawno mężczyzna. Tak, by nie zgubić go z oczu, ale nie wzbudzić podejrzeń kogoś innego. Bo w końcu to, że to właśnie ona za nim idzie, wiedział doskonale. No i znalazła się w jakimś opustoszałym domostwie, zawalonym śmieciami i gazetami. Raczej niezbyt ciekawe miejsce dla niej, ale z jakiegoś powodu musiał tu być. Jakieś długoterminowe zadanie, przy czym musiał wtopić się w otoczenie? Całkiem możliwe. To wbrew pozorom były częste zadania, wymagały sporego doświadczenia i cierpliwości. Chętnie pewnie też sama sprawdziłaby się w takiej misji, ale niekoniecznie w takich sferach społecznych.
Była ostrożna, bo mimo wszystko znajdowała się w obcym miejscu, przy nieznanym sobie osobniku, ale wiedział o wiadomości. Najwidoczniej chciał też sprawdzić i ją, bo pytał o "posłańca wiadomości". Uśmiechnęła się pod nosem, kładąc dłoń na rękojeści swojego bicza.
- Żadne z nich. - odpowiedziała, nie spuszczając wzroku z mężczyzny, za to przechyliła głowę lekko w stronę lewego barku. Nie mówiła nic więcej, bo czekała na jego reakcję. Czy będzie się dopytywał czy też nie. Może wyjaśni jej od razu na czym będzie polegało jej zadanie. W sumie to mogła się już co nieco domyślić po wiadomości, poszukiwanie jakiegoś gwałciciela, oprawcy, czy jakkolwiek to nazwać.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Z początku myślała, że mężczyzna ją po prostu sprawdza i dlatego celowo podaje nazwy zwierząt, z którymi tego dnia nie miała żadnej styczności. A już na pewno żadne z nich nie przyniosło jej wiadomości. Tymczasem mocno się zdziwiła, kiedy sam nieznajomy przyznawał, że już nawet nie pamięta. Z drugiej jednak strony, może to nie powinno być dla niej takie dziwne, skoro jest tu tajniakiem i na pewno musi korzystać z różnego środka przekazu. Mogła więc przymknąć oko na nieco podejrzliwą sytuację,bo potem, chociaż dosyć chaotycznie, to mniej więcej powiedział jej nieco więcej o tym, co będzie musiała zrobić. Na początek, rzecz jasna, miała się wkupić w ten nieciekawy tłum. Tłum ubóstwa, chęci szybkiego, chociaż marnego zarobku i nędzy. No rzeczywiście, zdecydowanie nie wyglądała na tutejszą, ale jeszcze nie wykonywała żadnych misji pod przykrywką. Co prawda potrafiła wczuć się w jakąś rolę, swoje zadania traktowała bardzo poważnie, ale to jasne, że sprawy mogły potoczyć się przeróżnie, więc spodziewać trzeba było się wszystkiego. Tymczasem słuchała dalej, bacznie obserwując mężczyznę i mimo wszystko, dalej będąc dosyć przezornie ostrożną, bo niczego w życiu pewnym być nie można było.
Przez chwilę jej wzrok utknął na krześle, które pokazał, ale raczej nie zamierzała się z nim zaprzyjaźniać. Podczas jego słów jedynie szła powolnie w jego kierunku, zaciskając palce na rękojeści swojego bicza. No z nim to na pewno się nie rozstanie, nieważne jakie ubranie będzie musiała na siebie włożyć. Była to w końcu jakaś część jej, jej forma walki, nie mogła z tego rezygnować. Tak czy owak, nadszedł czas, by podjąć decyzję. Mogła zrezygnować, ale skoro się tu pofatygowała i skoro ktoś jest na tyle cwany oraz czuje się bezkarny, że robi takie rzeczy, to tym bardziej czuła, że musi to zrobić. Może go zabije, chociaż wolałaby nie. Uważała, że to dla takiego zbyt łatwe wyjście, bo sam nie zabija, a wyrządza przede wszystkim krzywdę psychiczną, pomijając chwilowy i niechciany kontakt seksualny. Dlatego już w głowie roiły jej się sceny, które sprawiają, że ten ktoś też doświadcza równie podobnego, a może i nawet mocniejszego bólu.
- Dobra. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie ją znajdę. I załatwić bezpieczne miejsce dla moich ciuchów. - nie lubiła mówić zbyt wiele, jeżeli nie było takiej potrzeby. Wiedziała na czym będzie polegać misja, więcej będzie mogła zdziałać po rozmownie z tą ostatnią ofiarą. Może się czegoś dowie, w sumie bardzo na to liczyła. Ona ją może doprowadzić do tego sukinsyna, który bawi się w wyrocznie, wybierając swoje ofiary. Oh, już niech stanie na jej drodze, na pewno nie będzie mu wtedy do śmiechu.
- Ale to zabieram ze sobą, jakoś to zakamufluje, żeby się nie rzucało w oczy. - zastrzegła dosyć szybko, bo nie lubiła jakiś dużym niedomówień. Jej głos był stanowczy, spojrzenie było wbite w oczyska mężczyzny, więc powinien zrozumieć, że na pewno z tego nie zrezygnuje. Zresztą, jako tajniak powinien wiedzieć, jak ważne jest zabezpieczenie. W kłopoty można wpaść naprawdę szybko.
Przez chwilę jej wzrok utknął na krześle, które pokazał, ale raczej nie zamierzała się z nim zaprzyjaźniać. Podczas jego słów jedynie szła powolnie w jego kierunku, zaciskając palce na rękojeści swojego bicza. No z nim to na pewno się nie rozstanie, nieważne jakie ubranie będzie musiała na siebie włożyć. Była to w końcu jakaś część jej, jej forma walki, nie mogła z tego rezygnować. Tak czy owak, nadszedł czas, by podjąć decyzję. Mogła zrezygnować, ale skoro się tu pofatygowała i skoro ktoś jest na tyle cwany oraz czuje się bezkarny, że robi takie rzeczy, to tym bardziej czuła, że musi to zrobić. Może go zabije, chociaż wolałaby nie. Uważała, że to dla takiego zbyt łatwe wyjście, bo sam nie zabija, a wyrządza przede wszystkim krzywdę psychiczną, pomijając chwilowy i niechciany kontakt seksualny. Dlatego już w głowie roiły jej się sceny, które sprawiają, że ten ktoś też doświadcza równie podobnego, a może i nawet mocniejszego bólu.
- Dobra. Tylko musisz mi powiedzieć, gdzie ją znajdę. I załatwić bezpieczne miejsce dla moich ciuchów. - nie lubiła mówić zbyt wiele, jeżeli nie było takiej potrzeby. Wiedziała na czym będzie polegać misja, więcej będzie mogła zdziałać po rozmownie z tą ostatnią ofiarą. Może się czegoś dowie, w sumie bardzo na to liczyła. Ona ją może doprowadzić do tego sukinsyna, który bawi się w wyrocznie, wybierając swoje ofiary. Oh, już niech stanie na jej drodze, na pewno nie będzie mu wtedy do śmiechu.
- Ale to zabieram ze sobą, jakoś to zakamufluje, żeby się nie rzucało w oczy. - zastrzegła dosyć szybko, bo nie lubiła jakiś dużym niedomówień. Jej głos był stanowczy, spojrzenie było wbite w oczyska mężczyzny, więc powinien zrozumieć, że na pewno z tego nie zrezygnuje. Zresztą, jako tajniak powinien wiedzieć, jak ważne jest zabezpieczenie. W kłopoty można wpaść naprawdę szybko.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Stało się, podjęła się tego zadania, więc teraz musiała poczynić kolejne kroki. Pierwszym z nich było przebranie się, wkupienie się w ten cały tłum, niezbyt wyróżniając się spośród tutejszej społeczności. Logiczne i koniecznie, by misja się powiodła. Dlatego bez żadnych sprzeciwów podeszła do szafy, której zawartość zaprezentował jej mężczyzna. Rzeczywiście, nic specjalnego, wszystko raczej w "jednym stylu", o ile można było to tak nazwać. Przy okazji wyjaśnił jej, gdzie będzie mogła znaleźć ostatnią ofiarę tamtego dupka i poinformował, że jest obecnie pilnowania. To dobre, bo przecież mógłby chcieć po nią wrócić, chociaż z drugiej strony chyba byłby głupcem porywając się na takie coś. Nie wiedziała jednak jakim poziomem inteligencji może pochwalić się ten zbrodniarz, ale totalnym debilem nie mógł być, skoro jeszcze go nie złapali.
Na resztę informacji, jakie jej zaserwował kiwnęła jedynie głową w geście zrozumienia, po czym odprowadziła mężczyznę wzorkiem. Przez krótką chwilę jeszcze tak stała, po czym zaczęła szperać w szafie, w poszukiwaniu czegoś dla siebie. Chwilkę to potrwało, aż wynalazła jakąś niedługą spódniczkę, bo co jak co, no ale nieco skusić poszukiwanego musiała. Do czarnej spódniczki dobrała białą bluzkę, nieco luźniejszą, acz z wcięciem w dekolcie. Na to wszystko postanowiła zarzucić nieco wytargany i poszarpany płaszczyk, z dość lichego materiału, ale za to z dwiema kieszeniami. W każdej z nich ukryła po kunaiu i shurikenie, nie mogła wziąć tego za dużo, bo za bardzo by jej w kieszeniach brzęczało, więc ograniczyła się najbardziej jak mogła. Już przebrana, pozostawiła swoje ubrania, układając je gdzieś w kącie i przykrywając jakąkolwiek płachtą, by nie rzucały się w oczy i by mogła po nie wrócić po zakończonej misji. Bicz postanowiła owinąć sobie wokół bioder, więc z pozoru wyglądał jak pasek czy jakakolwiek inna ozdoba, niekoniecznie wzbudzając od razu podejrzenia. Spojrzała w dół, jakby się oceniając, chociaż nie mogła widzieć się w całości. Cóż, szczyt to jej marzeń nie jest, ale przynajmniej mogła w końcu wykonać misję, gdzie wciela się w inną postać, niż tą, którą sama jest. Wybranie imienia nie było trudne, pierwsze, które przyszło jej na myśl, to Sayuri i takowym zamierzała się posługiwać. Swoim prawdziwym imieniem i tak się nie przedstawiała, a skoro tak się sprawy miały, to i pod pseudonimem nie chciała być tutaj znana. Teraz pozostało wykonać dalszą część zadania.
Rozprostowała kości i powoli ruszyła w kierunku wyjścia. Upewniła się jeszcze raz, że wszystko ma na miejscu, po czym postanowiła opuścić budynek i udać się tam, gdzie powiedział jej Sho. Ostatni szałas przy lasku... powinna to znaleźć, skoro jeszcze jacyś mężczyźni mają się tam kręcić. Nie śpieszyła się, szła spokojnie, zakładając kosmyk włosów za prawe ucho. Nie sprawiała wrażenia zagubionej czy takiej, która nie wie, gdzie w ogóle idzie. Trzeba było stać się teraz częścią tej społeczności.
Na resztę informacji, jakie jej zaserwował kiwnęła jedynie głową w geście zrozumienia, po czym odprowadziła mężczyznę wzorkiem. Przez krótką chwilę jeszcze tak stała, po czym zaczęła szperać w szafie, w poszukiwaniu czegoś dla siebie. Chwilkę to potrwało, aż wynalazła jakąś niedługą spódniczkę, bo co jak co, no ale nieco skusić poszukiwanego musiała. Do czarnej spódniczki dobrała białą bluzkę, nieco luźniejszą, acz z wcięciem w dekolcie. Na to wszystko postanowiła zarzucić nieco wytargany i poszarpany płaszczyk, z dość lichego materiału, ale za to z dwiema kieszeniami. W każdej z nich ukryła po kunaiu i shurikenie, nie mogła wziąć tego za dużo, bo za bardzo by jej w kieszeniach brzęczało, więc ograniczyła się najbardziej jak mogła. Już przebrana, pozostawiła swoje ubrania, układając je gdzieś w kącie i przykrywając jakąkolwiek płachtą, by nie rzucały się w oczy i by mogła po nie wrócić po zakończonej misji. Bicz postanowiła owinąć sobie wokół bioder, więc z pozoru wyglądał jak pasek czy jakakolwiek inna ozdoba, niekoniecznie wzbudzając od razu podejrzenia. Spojrzała w dół, jakby się oceniając, chociaż nie mogła widzieć się w całości. Cóż, szczyt to jej marzeń nie jest, ale przynajmniej mogła w końcu wykonać misję, gdzie wciela się w inną postać, niż tą, którą sama jest. Wybranie imienia nie było trudne, pierwsze, które przyszło jej na myśl, to Sayuri i takowym zamierzała się posługiwać. Swoim prawdziwym imieniem i tak się nie przedstawiała, a skoro tak się sprawy miały, to i pod pseudonimem nie chciała być tutaj znana. Teraz pozostało wykonać dalszą część zadania.
Rozprostowała kości i powoli ruszyła w kierunku wyjścia. Upewniła się jeszcze raz, że wszystko ma na miejscu, po czym postanowiła opuścić budynek i udać się tam, gdzie powiedział jej Sho. Ostatni szałas przy lasku... powinna to znaleźć, skoro jeszcze jacyś mężczyźni mają się tam kręcić. Nie śpieszyła się, szła spokojnie, zakładając kosmyk włosów za prawe ucho. Nie sprawiała wrażenia zagubionej czy takiej, która nie wie, gdzie w ogóle idzie. Trzeba było stać się teraz częścią tej społeczności.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Już całkowicie ucharakteryzowana na kogoś, kto nie powinien wybijać się z tego szarego tłumu, wyruszyła we wspomniane przez mężczyznę miejsce. Mimo wewnętrznego uczucia czegoś na wzór niepokoju, starała się tu coś swobodnie, a przynajmniej sprawiać takie wrażenie, by przy okazji się nie zdradzić. Wtedy z jej misji wyszłyby nici, a tego przecież nie chciała. To było o wiele ciekawsze niż kelnerowanie w restauracji, nawet jeśli pozornie nie było wielkiego niebezpieczeństwa w tym zadaniu. Wszystko jednak z godziny na godzinę, z minuty na minutę mogło się zmienić i nie mogła przewidzieć skutków wszystkich działań. To sprawiało, że czuła większą ekscytację i dlatego postanowiła zabrnąć w to zadanie dalej. Pomijając już wewnętrzne pobudki i swoje nastawienie do rodzaju męskiego, tak niechlubnego i w tak odrażający sposób wykorzystujący swoją "siłę". Już ona im da nauczkę.
Rozmyślając tak, mijała co trochę jakąś osobę, jedną nieco lepiej wyglądająca, drugą znacznie gorzej. Widać było, że matki starają się stworzyć tutaj jak najlepsze warunki dla swoich dzieci, może nawet chcąc je stąd wyrwać któregoś dnia. Prawdę mówiąc, nigdy nie była w takiej sytuacji, nie miała w sumie na co narzekać, więc ciężko było jej się postawić w ich sytuacji. Nigdy też nie próbowała odczuwać emocji innych osób, o ile nie sprawiało jej to frajdy, bo wtedy to była zupełnie inna sytuacja. W każdym razie, dotarła w końcu na miejsce. Jej oczom ukazał się naprawdę duży szałas, przed nim siedziała dwóch rosłych mężczyzn, więc wydawało jej się, że to właśnie tutaj. Uchylone drzwi pozwoliły ujrzeć starszą kobietą, ukrytą w cieniu. Nie wiedziała, kto to jest. Nie spodziewała się by ofiara była już w podeszłym wieku, chociaż różne zboczenia chodzą po tym świecie. Mogła być jednak kimś na wzór opiekunki, wsparcia czy czegokolwiek podobnego. W końcu mężczyzna wspomniał, że miały około szesnastu, siedemnastu lat. Takie rzeczy przeżywało się na swój sposób, jedni w zamknięciu bez towarzystwa, inni znowuż uciekali do ludzi, by zająć myśli czymś innym. A jeszcze inni potrzebowali opieki i poczucia bezpieczeństwa.
Wczuwając się w swoją rolę, powolnym krokiem ruszyła do drzwi, kładąc na nich dłoń i odchylając je bardziej, jakby rzucając trochę więcej światła do środka. Wychyliła się delikatnie, jakby chcąc cokolwiek dostrzec w środku.
- Czy... czy ja może dobrze trafiłam? Dziadkowie mówili mi, że w tych rejonach, w Ryuzaku no Taki, odnajdę naszą dalszą rodzinę. Nie zaglądałabym, ale... podróżowałam już tak długo i nie wiem, gdzie się udać, a w razie co, miałam odszukać Yevi. - mruknęła cicho, może nawet nieco nieśmiało, jakby rzeczywiście była nieco zagubiona w tym całym dużym świecie, jakby nie wiedziała co dalej zrobić, po prostu potrzebowała odpoczynku, a może też odnalezienia nieco dalekich krewnych?
- Ah, gdzie moje maniery! Mam na imię Sayuri. - skłoniła się delikatnie i mimo zewnętrznego wyluzowania, była gotowa szybko zareagować, gdyby jednak uznali ją za niechcianego intruza.
Rozmyślając tak, mijała co trochę jakąś osobę, jedną nieco lepiej wyglądająca, drugą znacznie gorzej. Widać było, że matki starają się stworzyć tutaj jak najlepsze warunki dla swoich dzieci, może nawet chcąc je stąd wyrwać któregoś dnia. Prawdę mówiąc, nigdy nie była w takiej sytuacji, nie miała w sumie na co narzekać, więc ciężko było jej się postawić w ich sytuacji. Nigdy też nie próbowała odczuwać emocji innych osób, o ile nie sprawiało jej to frajdy, bo wtedy to była zupełnie inna sytuacja. W każdym razie, dotarła w końcu na miejsce. Jej oczom ukazał się naprawdę duży szałas, przed nim siedziała dwóch rosłych mężczyzn, więc wydawało jej się, że to właśnie tutaj. Uchylone drzwi pozwoliły ujrzeć starszą kobietą, ukrytą w cieniu. Nie wiedziała, kto to jest. Nie spodziewała się by ofiara była już w podeszłym wieku, chociaż różne zboczenia chodzą po tym świecie. Mogła być jednak kimś na wzór opiekunki, wsparcia czy czegokolwiek podobnego. W końcu mężczyzna wspomniał, że miały około szesnastu, siedemnastu lat. Takie rzeczy przeżywało się na swój sposób, jedni w zamknięciu bez towarzystwa, inni znowuż uciekali do ludzi, by zająć myśli czymś innym. A jeszcze inni potrzebowali opieki i poczucia bezpieczeństwa.
Wczuwając się w swoją rolę, powolnym krokiem ruszyła do drzwi, kładąc na nich dłoń i odchylając je bardziej, jakby rzucając trochę więcej światła do środka. Wychyliła się delikatnie, jakby chcąc cokolwiek dostrzec w środku.
- Czy... czy ja może dobrze trafiłam? Dziadkowie mówili mi, że w tych rejonach, w Ryuzaku no Taki, odnajdę naszą dalszą rodzinę. Nie zaglądałabym, ale... podróżowałam już tak długo i nie wiem, gdzie się udać, a w razie co, miałam odszukać Yevi. - mruknęła cicho, może nawet nieco nieśmiało, jakby rzeczywiście była nieco zagubiona w tym całym dużym świecie, jakby nie wiedziała co dalej zrobić, po prostu potrzebowała odpoczynku, a może też odnalezienia nieco dalekich krewnych?
- Ah, gdzie moje maniery! Mam na imię Sayuri. - skłoniła się delikatnie i mimo zewnętrznego wyluzowania, była gotowa szybko zareagować, gdyby jednak uznali ją za niechcianego intruza.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Udało się wejść do środka bez żadnych problemów, chociaż staruszka z początku się jej wystraszyła. Musiała jej jednak kogoś przypominać, skoro żwawo zaczęła opowiadać o kimś, o kim białowłosa nie miała zielonego pojęcia. Trzeba było jednak robić dobrą minę do złej gry. Jednak jako kunoichi, musiała być ostrożna. Z jednej strony starsza kobieta mogła chcieć się po prostu czegoś dowiedzieć, z drugiej, może chciała ją sprawdzić i umyślnie podała jakieś zmyślone imiona czy sytuacje. Trzeba było zaryzykować, a w razie co, po prostu wyjaśnić sytuację, próbując ukryć prawdę przed samą Yevi. Staruszka raczej była niegroźna i sama nie wiedziała co wie, a czego nie.
- Um... w sumie to... nie wiem, nie chwaliła się. Nie wiedziałam, że zajmuje się pani zielarstwem. To chyba dosyć wymagająca profesja, prawda? Wydaje mi się, że wymaga dużo cierpliwości i sporo wiedzy. - mruknęła nieśmiało, jakby z początku nieco zawstydzona faktem, że nic na ten temat nie wie. Uznała to za najbardziej bezpieczne wyjście i jedynie uśmiechnęła się jakby przepraszająco za swój brak wiedzy. Za wskazaniem staruszki powoli ruszyła do wskazanego krzesła i usadziła na nim swój tyłek, nieśpiesznie badając wzrokiem otoczenie, w którym się znalazła. Mimo iż z zewnątrz szałas, chociaż był duży, to nie wyglądał na jakieś królestwo, tak w środku zmieniał całkowicie swoje oblicze. Piękne, niezniszczone drewno, wszystko zadbane, jakby po przekroczeniu progu tego szałasu wstąpiła do zupełnie innego miejsca.
- Rozumiem. To znaczy, nie znam jej, ale skoro zaszłam już tak daleko, chciałabym ją poznać. Opowie mi pani coś o niej? Może co lubi, co jej sprawia radość, może mamy coś ze sobą wspólnego! Wie pani... jak się znajdzie wspólny język w jakimś temacie to od razu zawiązuje się więź. - powiedziała, wcielając się w rolę może nieco naiwnej, ale jeszcze trzeźwo patrzącej na świat dziewczyny. Skoro przebyła taką drogę i nic jej się nie stało, to potrafiła o siebie zadbać.
- Tak po prawdzie to byłam zmuszona kupić jakiekolwiek ubranie, bo niestety moje uległo zniszczeniu i padło na to. Skoro to jednak dobrze, to się cieszę. No i troszkę obawiali, ale nie wytrzymali mojej upartości i w końcu musieli ustąpić. Mam takie podejście do życia, że chcę się uczyć przez doświadczanie, odczuwanie na samej sobie, to najlepszy sposób. Musieli to zaakceptować. - wyjaśniła, uśmiechając się pogodnie i zakładając kosmyk włosów za ucho. W sumie nie było wiele kłamstwa w tym, co mówiła. W końcu ona też wyfrunęła od matki, samodzielnie udała się w szeroki świat. Zaraz jednak jej twarz przybrała zaciekawiony wyraz i wlepiła swoje ślepia w staruszkę, niczym mała dziewczynka, której zaczyna opowiadać się bajkę na dobranoc.
- To tutaj tak źle? Widziałam, że niektórzy nie wyglądają tu zbyt dobrze, to znaczy... tacy niezadbani, biedni... dlaczego więc tu mieszkacie? - zapytała, nie spuszczając wzroku z kobiety. Nie chciała naciskać na spotkanie z dziewczyną, więc mogła w tym czasie pogadać nieco ze starszą kobietą i co nieco się dowiedzieć. Kto wie, może natrafi na jakieś przydatne informacje, może staruszce się coś wymsknie.
- Um... w sumie to... nie wiem, nie chwaliła się. Nie wiedziałam, że zajmuje się pani zielarstwem. To chyba dosyć wymagająca profesja, prawda? Wydaje mi się, że wymaga dużo cierpliwości i sporo wiedzy. - mruknęła nieśmiało, jakby z początku nieco zawstydzona faktem, że nic na ten temat nie wie. Uznała to za najbardziej bezpieczne wyjście i jedynie uśmiechnęła się jakby przepraszająco za swój brak wiedzy. Za wskazaniem staruszki powoli ruszyła do wskazanego krzesła i usadziła na nim swój tyłek, nieśpiesznie badając wzrokiem otoczenie, w którym się znalazła. Mimo iż z zewnątrz szałas, chociaż był duży, to nie wyglądał na jakieś królestwo, tak w środku zmieniał całkowicie swoje oblicze. Piękne, niezniszczone drewno, wszystko zadbane, jakby po przekroczeniu progu tego szałasu wstąpiła do zupełnie innego miejsca.
- Rozumiem. To znaczy, nie znam jej, ale skoro zaszłam już tak daleko, chciałabym ją poznać. Opowie mi pani coś o niej? Może co lubi, co jej sprawia radość, może mamy coś ze sobą wspólnego! Wie pani... jak się znajdzie wspólny język w jakimś temacie to od razu zawiązuje się więź. - powiedziała, wcielając się w rolę może nieco naiwnej, ale jeszcze trzeźwo patrzącej na świat dziewczyny. Skoro przebyła taką drogę i nic jej się nie stało, to potrafiła o siebie zadbać.
- Tak po prawdzie to byłam zmuszona kupić jakiekolwiek ubranie, bo niestety moje uległo zniszczeniu i padło na to. Skoro to jednak dobrze, to się cieszę. No i troszkę obawiali, ale nie wytrzymali mojej upartości i w końcu musieli ustąpić. Mam takie podejście do życia, że chcę się uczyć przez doświadczanie, odczuwanie na samej sobie, to najlepszy sposób. Musieli to zaakceptować. - wyjaśniła, uśmiechając się pogodnie i zakładając kosmyk włosów za ucho. W sumie nie było wiele kłamstwa w tym, co mówiła. W końcu ona też wyfrunęła od matki, samodzielnie udała się w szeroki świat. Zaraz jednak jej twarz przybrała zaciekawiony wyraz i wlepiła swoje ślepia w staruszkę, niczym mała dziewczynka, której zaczyna opowiadać się bajkę na dobranoc.
- To tutaj tak źle? Widziałam, że niektórzy nie wyglądają tu zbyt dobrze, to znaczy... tacy niezadbani, biedni... dlaczego więc tu mieszkacie? - zapytała, nie spuszczając wzroku z kobiety. Nie chciała naciskać na spotkanie z dziewczyną, więc mogła w tym czasie pogadać nieco ze starszą kobietą i co nieco się dowiedzieć. Kto wie, może natrafi na jakieś przydatne informacje, może staruszce się coś wymsknie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Plac Centralny
Zapowiadało się na to, że miała dowiedzieć się co nieco o Yevi. Kobieta zaczęła o niej opowiadać i gdyby nie to, że sama zainteresowania się pojawiła, zapewne starsza pani dostarczyłaby jej jeszcze więcej informacji. Ważnym elementem było też to, że jej kłamstwo nie wyszło na jaw, albo przynajmniej kobieta dobrze udawała. W każdym razie, jej zadaniem było dowiedzenie się czegoś od Yevi i złapanie tego drania. Nie mogła też spędzić tu zbyt wiele czasu, bo facet może zaatakować kolejną dziewczynę, zanim ona zdąży zareagować. Trzeba było więc działać szybko, ale niepostrzeżenie.
- Nie wiedzą, co się stało? - zapytała, mrugając oczyma i wpatrując się to w dziewczynę, to w kobietę. Ona oczywiście mogła się domyślać o co chodzi, ale tutaj musiała udać nawiną i może nieco głupiutką. Poza tym, mimo wszystko, pod tym stwierdzeniem mogło kryć się wiele, więc musiała nieco podkręcić temperaturę.
- Uh, tak w ogóle, mam na imię Sayuri. Miło mi cię poznać, Yevi-chan. - dodała, wstając z miejsca i robiąc delikatny skłon w jej stronę. Rzecz jasna w ramach powitania, co jak co, ale nie dałaby odczuć, że czuje się w jakikolwiek sposób gorsza od dziewczyny. W jej mniemaniu, w mniemaniu prawdziwej Nikusui, rzeczywiście była zbyt niewinna, a jedno wydarzenie pozwoliło ją diametralnie zmienić. Wpadła ze skrajności w skrajność, co było najgorsze.
- Chciałam się was zapytać czy nie będziecie miały nic przeciwko, jeżeli zostanę tu na jedną noc. Ostatnie dni były ciężkie, a miło byłoby spędzić jeden wieczór w gronie rodziny, nawet jeśli jest ona dalsza. Przede mną jeszcze wiele do zwiedzenia w Ryuzaku no Taki, nie obejrzałam dokładnie nawet tej okolicy, a chciałabym wynieść jak najwięcej wspomnień. - powiedziała, uśmiechając się pogodnie i ponownie siadając na swoim miejscu. Zmrużyła na trochę oczy, w ogóle nie doszukując się tutaj żadnych niebezpieczeństw. Takie miała zadanie, a kto wie, może Yevi ruszy trochę to, że młoda, samotna dziewczyna chce poruszać się po tej okolicy, gdzie przecież czyha zagrożenie. Jeżeli nie... cóż, będzie ciężko.
- Nie wiedzą, co się stało? - zapytała, mrugając oczyma i wpatrując się to w dziewczynę, to w kobietę. Ona oczywiście mogła się domyślać o co chodzi, ale tutaj musiała udać nawiną i może nieco głupiutką. Poza tym, mimo wszystko, pod tym stwierdzeniem mogło kryć się wiele, więc musiała nieco podkręcić temperaturę.
- Uh, tak w ogóle, mam na imię Sayuri. Miło mi cię poznać, Yevi-chan. - dodała, wstając z miejsca i robiąc delikatny skłon w jej stronę. Rzecz jasna w ramach powitania, co jak co, ale nie dałaby odczuć, że czuje się w jakikolwiek sposób gorsza od dziewczyny. W jej mniemaniu, w mniemaniu prawdziwej Nikusui, rzeczywiście była zbyt niewinna, a jedno wydarzenie pozwoliło ją diametralnie zmienić. Wpadła ze skrajności w skrajność, co było najgorsze.
- Chciałam się was zapytać czy nie będziecie miały nic przeciwko, jeżeli zostanę tu na jedną noc. Ostatnie dni były ciężkie, a miło byłoby spędzić jeden wieczór w gronie rodziny, nawet jeśli jest ona dalsza. Przede mną jeszcze wiele do zwiedzenia w Ryuzaku no Taki, nie obejrzałam dokładnie nawet tej okolicy, a chciałabym wynieść jak najwięcej wspomnień. - powiedziała, uśmiechając się pogodnie i ponownie siadając na swoim miejscu. Zmrużyła na trochę oczy, w ogóle nie doszukując się tutaj żadnych niebezpieczeństw. Takie miała zadanie, a kto wie, może Yevi ruszy trochę to, że młoda, samotna dziewczyna chce poruszać się po tej okolicy, gdzie przecież czyha zagrożenie. Jeżeli nie... cóż, będzie ciężko.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości