Gospoda pod Kadambą

Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Zapewne powiedziałaby bardzo dużo. A przynajmniej odpowiadałaby na wypowiedzi Shigeru, gdyby nie pewien szczegół. Dość znaczący zresztą. Chłopak dokonał czegoś, co było u niej naprawdę rzadkim zjawiskiem. Zresztą od dawna nikt nie wprawił jej w zakłopotanie, bo najczęściej robiły to jej własne myśli, o które by się nie podejrzewała w danej chwili. I o ile nawiedziły ją chwilę wcześniej, tak jej zmieszanie, chociaż przyjemne, spotęgowało to, co zrobił członek klanu Senju. Nie zdążyła zareagować. Tak po prawdzie, co niby miałaby zrobić? Przez myśl nie przeszłoby jej odsunięcie się od niego, ale kto wie, może jej reakcją byłoby przytrzymanie go przy sobie? Była jednak na tyle zaskoczona, że jedynie delikatnie drgnęła i zamknęła oczy. Jakby czas stanął w miejscu. I czuła, czuła te usta jeszcze chwilę po tym, jak się od niej odsunął. Dopiero jego słowa ją ocuciły i otworzyła szerzej oczy, jakby wyrywała się z jakiegoś zamyślenia. Ruszyła, bez słowa zaczęła iść, bo najzwyczajniej w świecie, nie mogła z siebie nic chwilowo wydusić. Gdyby to był ktoś inny, to zapewne właśnie potraktowałaby go rantonem, ale to był Shigeru, bo sama podświadomie tego chciała.
Po kilkunastu metrach zebrała się w sobie i dorównała mu kroku, nawet nie bardzo patrząc pod nogi, a jedynie przemieszczając wzrok to z widoku, jaki miała na wprost, to na bruneta. Zbierała słowa, bo nie wiedziała czy odpowiadać na jego niedawną zaczepkę czy może nawiązać do tego, co właśnie zrobił? Tyle, że... wtedy wiedziałby... no właśnie, niby co? Że jej to odpowiadało? Że chciałaby jeszcze? Po co w ogóle pytać, co go do tego pchnęło?
- Mam taki zwyczaj, po prostu. Dlatego jeśli ktoś się w tym czasie zjawi, to nie uciekam w popłochu, trudno więc by rzecz, że to nie byłby mój pierwszy raz. - powiedziała w końcu, próbując odzyskać rezon, powracając na swoje dotychczasowe tory, z których wykoleiła się wraz z krótkim pocałunkiem. Co jak co, po prostu naprawdę się tego nie spodziewała, zważywszy na to, że uważała Shigeru za raczej bardzo niepośpiesznego w takich sprawach. Owszem, sama go do tego prowokowała i to nie tylko przed kilkoma minuty. Spodziewałaby się jednak prędzej tego, że to ona straciwszy cierpliwość bądź też nie mogąc się oprzeć pragnieniu, naruszy ostateczną granicę. Było to jednak miłe zaskoczenie, naprawdę.
- Eh, robisz to specjalnie, prawda? - zapytała, krocząc dalej u jego boku i uśmiechając się kącikami ust. Na jej jasnej cerze widoczne były lekkie rumieńce, które wypłynęły tuż po całusie. Nie mówiła z wyrzutem, w jej głosie dalej słyszalna była nuta radości i zaczepki, z którą nie lubiła się rozstawać. - Mówisz o zrzuceniu ciuchów, całujesz, a teraz zostawisz samą w nieznanym pokoju? - kontynuowała, odwracając już wzrok i wzdychając teatralnie. Pokręciła z rozbawienia głową, chociaż w zamiarze miało to być coś na znak dezaprobaty, jednakże niezbyt jej się to udało, bo nie potrafiła utrzymać powagi przy tym, co przychodziło jej na myśl.
- Myślałam, że zasnę jak dziecko, ale albo za bardzo pobudzi mi się wyobraźnia i nie będę mogła, albo będę miała baaaaaardzo przyjemne sny. - dodała, kiedy dochodzili już do konkretnego budynku. Na chwilę przystanęła, zadzierając głowę nieco wyżej i przyglądając się domostwu. Rzeczywiście, schludnie i przyjemnie. Zapewne podróżni się tu pchali, bo zapowiadało się całkiem dobrze.
Nie postawiła kolejnego kroku ku wejściu. Nie wiedziała czy to moment, kiedy będzie musiała rozstać się z Shigeru czy też może postanowi odprowadzić ją pod same drzwi do jej pokoju. Ta druga opcja zdecydowanie bardziej by jej odpowiadała, chociaż nie miała na myśli przetrzymywania go. Była świadoma tego, że ma jeszcze wiele spraw na głowie związanych z klanem, no i sam musi porządnie wypocząć.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Shigeru »

Z rozmysłem nie podniosłem tematu tego, co się przed chwilą wydarzyło, pozwalając naszym myślom błądzić bezgłośnie wokół tej sprawy. Próba określenia tego słowami, jedynie zepsułaby tą niezwykłą dla nas chwile. Nikusui chyba podobnie myślała, bo przez znaczną część drogi do gospody milczała, doprowadzając do tego stanu, że aż zaniepokojony musiałem się jej przyjrzeć, czy aby przypadkiem nie jest wściekła. Jeden rzut okiem wystarczył jednak by stwierdzić, że wcale nie jest obrażona, a jedynie nad czymś się zastanawia. Jej zadumane, jakby nieobecne spojrzenie, które przeskakiwało po otoczeniu, mówiło mi wiele.
- Dużo miałaś... takich sytuacji? - spytałem lekko, jakby od niechcenia, chociaż w głębi duszy, nie co obawiałem się takiej odpowiedzi. Nikusui... była pierwszą kobietą, którą zacząłem darzyć uczuciem innym od tego, co towarzyszyło mi do tej pory. Można się było śmiać, ale to też względem niej, pierwszy raz w życiu odważyłem się na tak duży krok, odsłaniając się, choć to nie było moim zwyczajem.
Pozwoliłem sobie na delikatny uśmieszek, gdy usłyszałem stwierdzenie Nikusui, jakoby specjalnie poczyniłem to wszystko, co się do tej pory wydarzyło. W jej ustach zabrzmiało to faktycznie jakby jakiś plan, ale po prawdzie wyszło to wszystko niezależnie od siebie, w sposób na pewno nie zaplanowany przeze mnie. Kto wie, może to była sprawka, tak na prawdę tego całego "przeznaczenia"? - No co Ty, gdzieżbym coś takiego zaplanował - odpowiedziałem nad wyraz lekko, pozwalając by zabrzmiało to na tyle dwuznacznie, by białowłosa w dalszym ciągu nie była pewna tego jak się w rzeczywistości sytuacja przedstawiała. Troszkę niedomówień, chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?
- Jesteśmy na miejscu - zakomunikowałem, gdy pojawiła się przed nami Gospoda pod Kadambą, którą z widzenia znałem, choć nigdy do tej pory nie miałem okazji zobaczyć jak wygląda od środka. Jedynie ze słyszenia znałem opinie o tym lokalu, ale warto było podkreślić, że wszystkie były pozytywne. W innym przypadku, nie śmiałbym polecić Niku tego miejsca. - W takim przypadku liczę na to drugie - stwierdziłem z zawadiackim uśmieszkiem, otwierając przed nią drzwi. Gdy tylko przekroczyła próg, sam zniknąłem za nią, z miejsca oglądając wnętrze, a gdy dostrzegłem właścicielkę, miło wyglądającą, niziutką staruszkę, w chwilę znalazłem się przy ladzie.
- Posiadają Państwo tutaj jakąś łaźnie...bądź jakieś miejsce o podobnym przeznaczeniu, umożliwiające odświeżenie się? - zapytałem z miejsca, a gdy staruszka ostrożnie kiwnęła głową, zapewne jeszcze nie do końca zdając sobie sprawę z tego co zamierzam - obdarzyłem ją najszczerszym uśmiechem informując, że chcielibyśmy wynająć na kilka najbliższych noclegów pokój, najlepiej na piętrze. Staruszka nie oponowała, po chwili sięgając pod ladę i wręczając klucz do jednego z pokoi. Odwracając się do Nikusui i nie czekając na jakikolwiek gest z jej strony, głową kiwnąłem w kierunku schodów, by po chwili nimi ruszyć.
- Nie martw się, zostanę tylko na chwilkę, wystarczająco już Cię wymęczyłem. Jestem tylko ciekaw, czy faktycznie dużo w tym prawdy co mówią o wyposażeniu tych pokoi - powiedziałem, kierując się po wyjściu ze schodów, prostym korytarzem, aż do ostatnich drzwi po lewej strony korytarza. Nazwa gospody miała swoje korzenie w historii drzewa, którego z kolei nazwa czerpała z pewnych aspektów. Chodziły słuchy, że wystrój pokoi, miał jawnie sprzyjać.. atmosferze spotkań.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Najlepszym rozwiązaniem było teraz chwilowe przemilczenie sprawy, bo natłok myśli nie pozwoliłby jej nawet na wypowiedzenie jednego słowa. Dlatego nie odzywała się przez dłuższą część drogi, dopiero po czasie zbierając się w sobie i w pewnym sensie kontynuując wątek tego, co się stało, ale nie bezpośrednio pytając dlaczego zadziała się właśnie tak, a nie inaczej. Shigeru najwidoczniej tego też potrzebował, bo nie przerywał w jej milczeniu. To było naprawdę dla niej coś nowego, ale na tyle przyjemnego, że pozwoliła sobie rozkoszować się tamtą chwilą jeszcze jakiś czas, zamiast zagłębiać się w powody takiego postępowania ze strony bruneta.
Pozwoliła sobie, po wcześniejszych krótkich wypowiedziach, pozostawić Shigeru z paroma niedopowiedzeniami. Zresztą i tak znaleźli się już w środku gospody, co, ku jej uciesze, mogło zapowiadać to, że chłopak nie ucieknie w przeciągu paru najbliższych minut. Najwyraźniej sam postanowił zapytać o pokój dla niej, wcześniej orientując się czy znajduje się tu jakąś łaźnia, by móc się odświeżyć. W tym wszystkim nie musiała wypowiadać ani jednego słowa, a jedynie uśmiechnęła się pogodnie, może nawet nieco rozczulona i skinęła głową właścicielce, po czym ruszyła za chłopakiem, schodami w górę i korytarzem prosto. Wejściem do jej pokoju okazały się ostatnie drzwi po lewej stronie.
- Nie wiem czy rzeczywiście dałbyś radę mnie wymęczyć, Shigeru. - zwróciła się do niego żartobliwie, wkładając klucz do zamka i przekręcając go, otworzyła drzwi. Odruchowo zabrała klucz, zaciskając go delikatnie w swojej dłoni i postawiła kolejne kroki, przekraczając próg i dając mężczyźnie również możliwość do wejścia i przekonania się, czy to prawda co mówią, jak to określił. Chociaż sama w tym momencie podejrzałaby go o bardziej przyziemne powody znalezienia się właśnie w tym miejscu. A przynajmniej chciałaby.
Młoda Kaminari słyszała jedynie tyle o gospodzie, co sam Shigeru jej powiedział. Musiała jednak przyznać, że pokoje sprawiały wrażenie ciepłych, ale miały w sobie coś jeszcze. Mimo subtelności, zdawać by się mogło, że to idealne miejsca na spotkania, na spędzenie paru chwil z drugą osobą, dzięki poczuciu intymności, którego nie dało się przegapić.
Stanęła niemalże na środku pokoju, niedaleko dość sporego, ładnie zaścielanego łóżka i spojrzała na Shigeru. Jakby znalazła właśnie lepszy moment, żeby jednak odpowiedzieć na to, o co śmiał się zapytać. Dużym zaskoczeniem w jej wypadku było to, co chciała mu powiedzieć. Normalnie parsknęłaby, że to jej sprawa, a tu nawet poczuła się lekko zawstydzona, sama chęcią obdarzenia bruneta informacją.
- Wracając do tego, o co pytałeś, to zależy, o co dokładnie pytasz. - zaczęła i kiwnęła delikatnie głową, jakby chciała go zachęcić, żeby podszedł do niej bliżej. - Jeżeli o dokładnie taką sytuację, to nie. Zdecydowanie jesteś pierwszy, który w ten sposób mnie... zaskoczył. Jeżeli ogólnie o jakąkolwiek formę bliskości fizycznej, to w sumie też nie. Dużo to raczej nie jest określenie jednej takiej styczności. - dodała, nie spuszczając wzroku z chłopaka, bo o dziwo, mówienie o tym wcale nie sprawiało, że czuła się skrępowana. Wyjątkowo łatwo wychodziło jej mówienie prawdy w jego obecności, dopóki nie dotyczyło to uzewnętrzniania jej uczuć, z którymi jeszcze dokładnie się nie obyła. Tamta sytuacja nawet nic dla niej nie znaczyła, bo dała się ponieść. Teraz czuła się zupełnie inaczej i wcale jej się tak nie śpieszyło. Do końca niezbyt rozumiane przez nią uczucia i potrzeby względem tego mężczyzny, jeszcze nieco ją płoszyły, ale walczyła, by tak nie było. Może też mówiła to wszystko, żeby go jeszcze trochę tu potrzymać i by tak szybko nie znikł. Bo na pewno tego nie chciała, chociaż to było nieuniknione.
- Skąd ta ciekawość? - zapytała wprost, uśmiechając się do niego zadziornie. Nie pytała tymczasowo czy on miał podobne doświadczenia. Mimo tego, że bywał dość sztywny w obyciu, to jego spontaniczne decyzje i idealne wgranie w dwuznaczne zagrywki i wypowiedzi, mogły jej sugerować, że jednak coś już przeżył, chociaż nie mogłaby dać sobie za to ręki uciąć.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Shigeru »

Gdy Niku przekręciła klucz w zamku, a następnie otworzyła drzwi i przestąpiła próg, sam uczyniłem podobnie, uważnie się rozglądająć po wnętrzu pokoju, który został udostępniony białowłosej. Ten, przedstawiał się bardzo przyzwoicie. Mimo, że skromnie umeblowany, zawierał najważniejsze meble, które umożliwiały pochowanie ekwipunku wraz ze złożeniem ubrań. Po pozbyciu się zbędnych rzeczy, wciąż pozostawało na tyle miejsca, aby można było swobodnie przemieszczać się po wnętrzu pokoju. Zmierzywszy wszystko swoim spojrzeniem i drobnym uśmiechem oceniając wystrój, podszedłem wolno do skraju okna i odsłaniając lekko kotarę, przyjrzałem się widokowi z zewnątrz, oceniając to ile przechodni mogli widzieć oraz ile sam mieszkaniec mógł dostrzec na zewnątrz. Zadowolony z tego co ujrzałem, odwróciłem się z powrotem do białowłosej, która właśnie stała na środku pokoju, spoglądając łożu, które zajmowało znaczne miejsce przy ścianie. Osobie, która zamierzała tam spać, z pewnością będzie wygodnie.
- Wydaje mi się, że dałbym...a przynajmniej sądziłem, że już to zrobiłem - zagaiłem wesoło, również przez chwile przyglądając się jakże interesującej perspektywie rozłożenia się na tym posłaniu. Świadomość jak człowiek czuł się zmęczony i jakże dobrze byłoby się właśnie teraz położyć, była wielce przytłaczająca. Mało co, a bym się na prawdę skusił. Zaproszony gestem białowłosej, podszedłem do niej, a gdy ta przemówiła, wysłuchałem co miała do powiedzenia. Przez chwilę wsłuchiwałem się w sens jej wypowiedzi, pozwalając zawisnąc w powietrzu to co powiedziała. Uważnie się jej przyglądając, odwzajemniając głębokie spojrzenie, w końcu spuściłem wzrok i przysiadłem na skraju łóżka.
- Po prostu chciałbym Cię lepiej poznać. Mimo, że znamy się już trochę czasu, do tej pory tak na prawdę nigdy nie mieliśmy okazji szczerze porozmawiać - spostrzegłem spokojnie, dochodząc jednak do wniosku, że mogłem białowłosej ufać. Mieliśmy za sobą wspólną misję z zagrożeniem życia, byliśmy również oboje świadkami strasznych wydarzeń w Sabishi. Nikusui dodatkowo zaopiekowała się bezinteresownie moim młodszym kuzynem, za którego przecież byłem odpowiedzialny, a na koniec wspólnie z nami udała się do lidera i przybyła do Shinrin, będąc m.in. świadkiem mojego awansu, a także wyznaczenia mojego ojca na nowego lidera. Jeżeli po tym wszystkim nie mógłbym jej ufać, nie wiem co jeszcze musiałaby ona zrobić, aby móc spokojnie powierzyć jej bezpieczeństwa swoich pleców. - Mimo to, po tym wszystkim co się wydarzyło, mam zakotwiczoną w świadomości myśl, że mogę Ci spokojnie zaufać - stwierdziłem łagodnie, tym samym przekazując Nikusui, jak wiele dla mnie znaczyła, mimo że bezpośrednio w słowach to nie było zawarte. Przypuszczałem jednak, że domyśli się sensu tych słów.
Dłonią poklepałem wolne miejsce obok siebie, zapraszając tym samym Nikusui do tego, aby przysiadła obok mnie. Gdy tylko to uczyniła, postanowiłem zapytać o to, co zaczeło mi ciążyć w głowie i z czym bez jej odpowiedzi, zwyczajnie bym sobie nie poradził. - Powiedz mi co dalej zamierzasz - zapytałem, nie oczekując na żadną odpowiedź w stylu "zobaczymy", albo"co ma być to będzie", tylko chciałem usłyszeć to, co na prawdę siedziało jej w głowie. W tym momencie miałem nadzieję, że postanowi zostać w Shinrin kilka dni i możliwe, że tak faktycznie będzie, ale co miało być dalej, to pozostawało poza moim widnokręgiem.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Roześmiała się cicho, słysząc odpowiedź Shigeru. Nie, zdecydowanie jeszcze nie nastał moment, w którym mogłaby stwierdzić, że ją wymęczył. Prędzej obstawiałaby przy tym, że to ona go doprowadzi do skraju wycieńczenia. I nawet nie chodziło tu o wydźwięk fizyczny, a bardziej mentalny, psychiczny, jakoby miała ich męczyć ich własna obecność, co do tej pory jeszcze się nie zdarzyło i nie przypuszczała, że się zdarzy.
- A jednak nie. Nie tak łatwo się mnie pozbyć. - mruknęła żartobliwie, uśmiechając się jeszcze szerzej i patrząc, jak Shigeru podchodzi bliżej, zaraz po tym, gdy zerknął na widok za oknem, przy okazji wpuszczając do pokoju więcej światła. Nie odwracała od niego spojrzenia, a jedynie patrzyła, jak następnie siada na łóżku, chwilowo uciekając gdzieś wzrokiem. Sama jednak jeszcze nie ruszała się z miejsca, pozwalając mu powiedzieć to, co tylko chciał. I uzyskała odpowiedź na swoje pytanie. Szczerą i bezpośrednią. Chyba nawet gdzieś podświadomie potrzebowała to usłyszeć, jakby mało jej było jeszcze gestów czy słów z jego strony, które upewniłyby ją w przekonaniu, że to nie tylko ot tak, jakaś znajomość, której można mieć na pęczki. Dlatego, bo nie wiedziała w jakim dokładnie towarzystwie obracał się Shigeru. Z kim miał styczność, kogo lubił, a kogo nie. Było to tym bardziej dla niej ważne, gdyż był on pierwszym mężczyzną, z którym dłuższy i bliższy kontakt nie powodował u niej bólu głowy i ciśniętych się na usta przekleństw. To ją intrygowało i przerażało jednocześnie. Fascynacja jednak własnymi uczuciami, tą ich nowością, była tak wielka, że lęk odchodził gdzieś w bok, zapomniany, odczuwany jedynie na chwilę co jakiś czas.
- Podczas pierwszych spotkań nie należę raczej do osób wylewnych i nie dzielę się przyszłością, teraźniejszością czy przyszłością. Chyba sam zdążyłeś się już o tym przekonać, prawda? - powiedziała cicho, ale nie na tyle, by brunet nie mógł jej usłyszeć. Tym razem do jej zielono-żółte oczy pobłądziły w kierunku okna, zatrzymując się na tym widoku. - Tak po prawdzie, to jesteś pierwszą osobą, której zdecydowałam się tyle powiedzieć. Jakoś samo wypłynęło. - dodała spokojnie, bo nie żałowała. Czuła, że dobrze zrobiła. Te wszystkie przeżycia na niedawnej bitwie sprawiły, że coś w niej pękło, a Shigeru wydawał się być według niej idealną osobą, do wywalenia swoich przeżyć na światło dzienne. Bo to nie było ważne tylko dla niej, komu to mówi, ale pewnie dla niego też, że jednak postanowiła się z nim tym podzielić. Oświadczenie, że był pierwszą osobą, która coś takiego usłyszała z jej ust, powinno jeszcze spotęgować wrażenie, że nie był jej obojętny. A to działało w obie strony. W końcu, może nie otwarcie, ale pośrednio przyznał, że nie jest pierwszą, lepszą napotkaną osobą. Może nie znali się nie wiadomo ile lat czy miesięcy, ale zdążyli trochę wspólnie przeżyć i całkiem prawdopodobne, że to ich mimowolnie jeszcze bardziej do siebie zbliżyło. Dlatego uśmiechnęła się do niego ciepło, powracając spojrzeniem na jego twarz, gdy powiedział, że może jej zaufać, bo praktycznie to samo i ona mu przekazała w swoich słowach. Nie trzeba było tu już żadnego innego potwierdzenia.
Usiadła obok bruneta i położyła dłonie na swoich kolanach. Musiała się chwilę zastanowić nad tym, o co ją zapytał, bo wbrew pozorom to wcale nie było proste pytanie.
- Trochę ciężko stwierdzić. - odpowiedziała, krzywiąc się lekko, po czym oderwała dłonie od swoich kolan i ułożyła je za sobą, dzięki czemu na wyprostowanych łokciach częściowo oparła swój ciężar ciała, odchylając się od pasa w górę nieco do tyłu i zerknęła z boku na Shigeru. - Zostanę tu parę dni. Trochę odetchnę, może za dwa dni spróbuję potrenować. Potem powinnam wrócić do Ryuzaku. Nie wiem, co tam się teraz może dziać, ale mam tam swoje rzeczy. Zresztą, mój pobyt w tym kupieckim mieście już dobiegł końca. Co prawda wcześniej nie chciałam wracać do Antai, ale... chyba powinnam. Przynajmniej, żeby się pokazać i dowiedzieć, co planują Kaminari w związku z ostatnimi wydarzeniami. - dopowiedziała melodyjnym głosem, który przy końcu nie brzmiał na zbyt zadowolony, bo naprawdę nie widziało jej się pojawiać się w swojej ojczystej prowincji. Pomijając oczywiście odwiedzenie matki, bo to i tak chciała zrobić. Jej lider jednak widział ją na trybunach na turnieju, więc pasowałoby się pokazać, że jednak żyje, bo prędzej czy później dotrą do jej matki wiadomości o całym zdarzeniu. Jak jeszcze się dowie, że była tam jej córka i nie daje znaku życia, to chyba byłoby dla niej zbyt wiele. Chociaż wierzyła w siłę chęci do życia młodej Kaminari, to jednak zamartwiała się, co było normalne w przypadku rodzicieli.
Dalej zerkała na Shigeru, teraz jednak jakby nieco wyczekująco, poszukując u niego dalszej odpowiedzi lub próbując wymóc spojrzeniem na nim odpowiedź, na takie samo pytanie, które zadał przed chwilą jej. Jednakże mogła się spodziewać, że mężczyzna pozostanie w Shinrin, bo u nich zadziało się naprawdę sporo. Powołanie nowego lider,a który był jego ojcem i jeszcze awans na Sentokiego. Wszystko równało się nowym obowiązkom. A do tego dochodziła niepewna sytuacja polityczna. Jednak trochę się bała, bała się tego, że jak opuści Shinrin, to naprawdę ciężej będzie im się spotkać z wielu powodów. Zamykanie granic, wojny między klanami, nieufność wobec obcych, brak swobody poruszania się i wiele innych.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Shigeru »

Tym razem i ja się zaśmiałem słysząc odpowiedź białowłosej, bo z niej można by odnieść wrażenie, jakobym to ja zamierzał się pozbyć jej z własnego towarzystwa, a przecież tak wcale nie było. Dlatego też nie podniosłem już rękawicy, pozwalając obydwojgu nam zachować to pamięci to co powiedzieliśmy, nie nakręcając już niepotrzebnie dalszą dyskusją tego tematu. Głos zabrałem dopiero w chwili gdy padło ze strony Nikusui stwierdzenia odnośnie swojego charakteru, którego początkową szorstkość miałem "przyjemność" odczuć, właśnie na początku naszej znajomości. - Och, zapewniam, że zdążyłem - potwierdziłem z lekkim chichotem, bo do tej pory trudno było się nadziwić, jak ta znajomość się potoczyła dalej. Gdzie wtedy człowiek by pomyślał, jak to może się rozwinąć. Wspominając nasze pierwsze spotkanie, dziw brało, że sobie nie (w)skoczyliśmy do gardeł. - Na szczęście nasza znajomość w porę skręciła na właściwe tory - dokończyłem myśl, ciesząc się że Nikusui w podobny sposób to odbiera. Doceniałem jej szczerą postawę względem siebie.
Białowłosa niedługo po moim zapraszającym geście, zajęła miejsce obok mnie. Przysiadła z boku i złożyła swoje nieduże dłonie na kolanach, a po chwili zmieniła pozycję, odchylając się do tyłu i tym samym eksponując mocniej swoją zgrabną sylwetkę, uwieńczoną dwiema wypukłościami. Nikusui chwilę się zastanowiła nad moim pytaniem, po czym potwierdziła moje przypuszczenia o powrocie do Antai. Nie powiem by ta informacja mnie ucieszyła. O ile jeszcze moja wyprawa do Ryuzaku no Taki, mogła by być usprawiedliwiona sprawami klanowymi, to o tyle wyprawa do Antai już nie. Wysłuchawszy co Nikusui miała do powiedzenia, nie omieszkałem ciężko westchnąć, przenosząc niechętnie spojrzenie z jej krągłości, a potem twarzy, na przeciwległą ścianę, na którą tępo się wpatrywałem, zbierając rozbiegane myśli.
- Cały ten turniej wszystko pokomplikował - stwierdziłem coś, co było dla nas obydwojga jasne jak słońce. Niemniej żałować wciąż można było tego, co się wydarzyło - Teraz...nie chciałbym zaprzepaścić tego..co udało nam się wspólnie wypracować - powiedziałem, bardzo oględnie to co siedziało mi w sercu, niemalże w żołnierskich słowach, poniekąd wciąż zawstydzony tym co robiłem, bo nie byłem nigdy dotychczas w takiej sytuacji. Miałem jednak nadzieję, że Nikusui zrozumie sens przekazanej myśli i że ona podobnie w tym momencie czuła.
Moje spojrzenie ponownie zawisło na dziewczynie, mało dyskretnie ją lustrując, by ostatecznie zatrzymać się na twarzy. Mimo, że było już długo po południu, a promienie słońca wciąż docierały do wnętrza pokoju, to był już zmierzch i w tej chwili cały wystrój wraz ze swoją "zawartością" prezentował się niezwykle...okazale, by nie powiedzieć zachęcająco. Skarciłem się szybko jednak w myślach, bo to nie był odpowiedni czas na takie rzeczy. Winienem się pożegnać i wrócić do siebie, licząc że znów się niedługo zobaczymy, zgodnie z tym co dzisiaj sobie zdążyliśmy już powiedzieć.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Ich pierwsze spotkanie na pewno należało do nietypowych. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, jak w ich wypadku się rozwinęła. Idąc idąc jednak za śladem Shigeru, postanowiła dalej nie kontynuować wątku, ustalając, że jest już zamknięty. Była jednak pewna, że z czasem, kiedy znowu na siebie natrafią, nie omieszkają chociażby o tym wspomnieć, by przypomnieć sobie, jakie los może sprawiać niespodzianki. A jej w ostatnim czasie takowych nie oszczędzał. Nie tylko pozytywnych, ale i tych negatywnych. Tych, które zobaczyła i te, które bezpośrednio na nią wpłynęły. Jednakże warto było zaznaczyć, że nic z tych napotkanych rzeczy czy osób, nie zmieniły ją na gorszą osobę. Jakiekolwiek zmiany w niej zaszły, zapewne bardziej liczyłyby się na plus, a zaczęła zaprzestawać wrzucania całej płci męskiej do jednego worka. W szczególności za sprawą Shigeru, ale jeszcze nie musiał zdawać sobie z tego sprawy.
Przytaknęła jedynie na jego pierwsze wypowiedzi, całkowicie się z nim zgadzając delikatnym uśmiechem na twarzy. Była teraz spokojna, jej mimika doskonale to wyrażała. I chociaż miały obawy co do tego, że jej przywiązanie do bruneta może się dla niej źle skończyć (bo, np. nie wiadomo przecież kiedy i czy w ogóle się spotkają, niezależnie od tego jak bardzo tego chcą), to ogarniał ją spokój, gdy był obok. Pewnie zostanie on przemieszany ze strachem, gdy tylko do jej myśli dotrze świadomość o opuszczeniu jej towarzystwa przez mężczyznę. Teraz jednak jeszcze to się nie działo, więc cieszyła się chwilą, póki mogła. Tak, jak zawsze to robiła.
Nie dało się nie słyszeć jego ciężkiego westchnięcia, które jasno podsumowało jej wypowiedź. O ile kilkudniowy pobyt tutaj czy wyprawa do Ryuzaku po swoje rzeczy mogły mu nie przeszkadzać (tak jak i jej zresztą), o tyle powrót do Antai nie był po myśli ich obojga. To oznaczało większą odległość między nimi, bardzo duże zmniejszenie szans na kolejne spotkania, a i wplątanie nawet jej w klanowe sprawy. Co jak co, chociaż nie przepadała i nie była mocno związana z Kaminari, to jednak wykonywała polecone jej zadania. I nie wiedziała, co ją tam czeka. Musiała jednak to zrobić i Shigeru doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W szczególności dla swojej matki, a to już na pewno rozumiał. Nie śmiałaby go jednak prosić by ruszył z nią. Spodziewała się, że przez najbliższy dłuższy czas będą go potrzebowali tutaj, w Shinrin.
- A może gdyby nie on, to nie byłoby mnie tutaj teraz. - rzuciła mimochodem, chcąc zwrócić uwagę na to, że każdy medal mnie dwie strony. Że we wszystkim, nawet w obrazie zamalowanym czarną farbą, znajdzie się jakiś prześwit, coś, co daje światło i nadzieje. Coś, co pozwoli znaleźć małą radość w pudełku wypełnionym smutkiem i złem. Podobne myśli chciała mu przekazać wtedy, gdy spotkali się pod drzewem w parku.
Patrzyła na niego i czuła, że musi coś zrobić. Słowa, które wypadły z jego ust, nie mogły pozostać tak bez echa, bo mimo, że praktycznie oboje wierzyli w następne spotkanie, to jednak dalej targały nimi wątpliwości. Owszem, obecna sytuacja polityczna była głównym powodem pogorszenia się warunków do takich działań, ale jakoś musieli dać radę. Nie było wyjścia.
Złapała go za ramię, które znajdowało się bliżej niej i podciągnęła się w jego kierunku. Dość sprawnie, nie oczekując na żadne protesty, podniosła jego rękę wyżej, opierając ją o swoje barki, a samej snując dłonią po jego plecach, aż do boku i zacisnęła delikatnie palce na materiale jego ubrania.
- Uh, chyba sam los na to nie pozwoli, skoro doprowadził nas aż tutaj. - mruknęła cicho, przykładając policzek do jego klatki piersiowej, mimowolnie wsłuchując się w bicie jego serca. Przymknęła oczy i wzięła cichy, ale spokojny wdech. Tak było jej naprawdę dobrze. Blisko niego, kiedy jej dość drobne ciało, na którym doskonale było widać każde zadrapanie i siniak, znajdywało ukojenie w tym męskim, bezpiecznym uścisku. - Nie chcę tam zostawać, ale nie wiem, co będzie. Nie mogę od tak, bez powodu, opuścić Antai bez żadnych konsekwencji. Jest jednak coś, co łączy nasze rody. Nie wiem czy o tym słyszałeś, ale jakiś czas temu, członkini klanu Kaminari i członek klanu Uchiha się zaręczyli. Odbyła się z tego powodu nawet jakaś huczna impreza, Kaminari i Uchiha byli w naprawdę dobrych stosunkach, a to wydarzenie miało to dodatkowo przypieczętować. Jednak ślub ostatecznie zakończył się fiaskiem, bo pannę zamordowano. Od tego czasu relacje się znacznie pogorszyły. Nie byłam na tym wszystkim obecna, ale jakiś czas później odwiedziłam matkę, która mi wszystko opowiedziała. A podobno wspólny wróg potrafi łączyć. Nie wiem, może jak wrócę do Antai to spróbuję porozmawiać... z liderem. - powiedziała, próbując może nawet nieco na siłę szukać możliwości, by się od niego tak nie oddalać. Było to nieuniknione, ale teraz pod uwagę trzeba było brać wszelkie możliwości. Co, jeśli Uchiha postanowią wszcząć dalszą wojnę? Jeżeli zaatakuję Senju albo Kaminari? Po której stronie się opowiedzieć i czy w ogóle jej ród będzie się w to wszystko mieszał? Tak czy siak, nie chciała stać bezczynnie, gdyby w Shinrin coś się działo. Chociaż nie za swój klan, to walczyłaby ze Senju, za Shigeru i za Toshio.
- Może warto mu to uświadomić, że w chwili zagrożenia, nasze klany mogą być dla siebie wsparciem. - dopowiedziała, snując dość śmiałe wizje. Tak, w tym momencie mieszała sprawy polityczne z tym, co sama czuła, ale robiła to wszystko w dobrej wierze i wydawało jej się, że to całkiem dobre i rozsądnie rozwiązanie. Może byłaby w takiej sytuacji kimś w rodzaju łącznika, cokolwiek.
Podniosła głowę wyżej, rzecz jasna ostrożnie, żeby przypadkiem go nie uderzyć i wbiła spojrzenie w jego oczy. Zawzięcie, ale z iskierkami nadziei.
- Znajdziemy się. Teraz i później. W każdym razie będę wiedziała, gdzie cię szukać, jeśli uda mi się opuścić Antai. - zapewniła, w jakimś sensie biorąc na swoje barki ich niepewną przyszłość. Jakkolwiek to teraz brzmiało. Po prostu rozumiała, że łączy go z osadą zbyt wiele, żeby ją opuścił, w przeciwieństwie do niej. Dlatego jej byłoby łatwiej postawić krok do przodu.
Nie mogła się powstrzymać i po tych wszystkich słowach, tłumaczeniach, zapewnianiach, obawach i nadziei, zabrała dłoń z jego i odsunęła się od niego. Jedynie na krótką chwilę, by móc bez problemu ułożyć drobną dłoń na jego karku i bez słowa, nie oczekując na żadną aprobatę, przysunęła się ponownie i nieskrępowana połączyła ich usta, chcąc jeszcze raz poczuć dotyk jego warg, bo czuła, że ich spotkanie nieubłaganie zbliża się do końca. Nie chciała teraz niczego więcej. Zupełnie jakby przypieczętowywała swoje słowa tym gestem. Wyjątkowo dość stanowczym, ale nie nachalnym, bo nie chciała na niego napierać. Nie było to jednak tak niewinne jak jeszcze w centrum osady.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Shigeru »

Przez moment zastanawiałem się czy faktycznie turniej, a następnie wydarzenia po nim, mogły się przyczynić do tego, że wraz z Nikusui siedzieliśmy wspólnie, tak blisko siebie, w jednym pomieszczeniu, hotelowego pokoju. I im dłużej się nad tym zastanawiałem, musiałem przyznać, że było w tym stwierdzeniu sporo racji. Takie wydarzenia, wywoływały ogromne emocje, które poprzez wspólne doświadczenia, łączyły często całkiem różnych ludzi. Takie wydarzenia często też sprawiały, że Ci różni ludzie, odkrywali u siebie nawzajem wiele podobieństw, które ich tylko zbliżały. I musiałem przyznać, że i chyba w tym przypadku było też tak samo. Nie trzeba było mówić głośno by wiedzieć, że z Nikusui różnimy się od siebie. I nie było tutaj mowy o takich oczywistościach jak wygląd, ale właśnie chodziło o temperament, osobowość, wyuczone zachowania. Takie różnice w obliczu takich zdarzeń, na prawdę traciły na znaczeniu, stąd też wolno, ale przytaknąłem dziewczynie, nie podejmując słownej odpowiedzi, bo w głębi duszy musiałem się z tym zgodzić. Chociaż częściowo.
W pewnym momencie poczułem dotyk Nikusui na swoim ciele, w tym samym czasie odczuwając dziwne acz bardzo miłe dreszcze, które rozchodziły się wprost z miejsc muśniętych dłonią białowłosej. Przez chwilę nie podnosiłem wzroku, ale w końcu nie mogąc się powstrzymać, najpierw spojrzałem na jej delikatne dłonie, potem ramię, aż w końcu zatrzymałem spojrzenie na pięknej buzi o idealnych, soczystych ustach. Z wrażenia aż swoje delikatnie przygryzłem. - Niech tylko spróbuje - przemówiłem głęboko, tym samym przyznając ponownie białowłosej prawo do wierzenia w los, przeznaczenie i inne podobne rzeczy, do których sam w dalszym ciągu podchodziłem sceptycznie i co często było właśnie w naszych rozmowach do tej pory podejmowane. Bardziej jako zaczepka niż głębokie rozważanie, choć i pewnie to z czasem ulegnie zmianie.
- Rozumiem.. i dziękuje za zrozumienie. Byłoby wspaniale, gdyby uznali Cię za kogoś w rodzaju posłannika, lub ambasadora w Shinrin, zwłaszcza jeżeli faktycznie tak wyglądają relację między Waszą, a Uchiha osadą. Jest to pewien punkt zaczepienia, w tych czasach warto mieć przyjaciół, a przynajmniej towarzyszy względem wspólnego wroga. Spróbuj Nikusui porozmawiać, a ja sam podobnie uczynie z moim ojcem. Spróbować nie zaszkodzi - przyznałem, po częsci zdając sobie sprawę z jakże śmiałych postanowień i wyobrażeń, które jednak szalonym sposobem, mogłyby przy odrobinie szczęscia, dojść do skutku. W takim przypadku z pewnością miałoby to dla nas korzyści. I nie tylko dla nas samych.
- Na pewno to się uda - przytaknąłem, potwierdzając dziewczynie, że w Shinrin może być właśnie naszą bazą, wspólnym miejscem w którym będzie dochodziło do naszych spotkań. Zawsze to przecież łatwiej się odnaleźć w takiej osadzie, niż w ogromnym mieście kupieckim, albo w jeszcze większym całym świecie, rozbitym na mnóstwo prowincji, często wrogo do siebie nastawionych, zamieszkiwanych przez różnych, często nikczemnych ludzi. Przynajmniej tego byłem pewny, że w Shinrin nic nam nie grozi, dopóty, dopóki w koło są moi współtowarzysze. W tym też momencie poczułem, że Nikusui zabrała swoją dłoń, a ja z obawą poczułem jakbym coś utracił, żałując że ta przyjemna chwila trwała tak krótko. Nim się jednak obejrzałem, poczułem coś znacznie przyjemniejszego. Dłoń białowłosej zacisnęła mi się lekko na karku, a następnie poczułem jej ciepły oddech najpierw na szyi by ostatecznie poczuć jej miękkie usta na własnych wargach, zamkniętych ponownie w czułym pocałunku, tym jednak razie, bardziej gwałtownym.
Oddałem z pasją pocałunek, wkładając w niego to co czułem do dziewczyny i co wyraziłem do tej pory gestem czy też słowem. Mimo, że nie deklarowałem swojej miłości, bo było to zwyczajnie dla mnie trochę zbyt szybko, a także w tych kwestiach nie byłem zbyt doświadczony, to niewątpliwie czułem coś czym można było to tak nazwać. Wlewając w to całą swoją pasję, objąłem mocno w pasie białowłosą i czule przejechałem językiem po wewnętrznej stronie jej warg zatrzymując się dopiero na jej zwinnym języczku, oddając tym samym pieszczotę.
Gdy się po dłuższej chwili od siebie oderwaliśmy, brakowało mi zwyczajnie z wrażeń oddechu. Głęboko oddychając i przypatrując się białowłosej, nie mogły mi umknąc jej drobne zadrapania czy też sińce. Widoczne były na rękach, czy też na nogach, biodrach. Chcąc choć trochę odzyskać na swoim ciałem kontrolę, przykucnąłem i delilatnie ujmując jej nogę, postanowiłem nie co się jej przysłużyć.
- Powinienem się już zbierać, zanim jednak to zrobię... - powiedziałem, i nim Nikusui mogła zdążyć zareagować, moja dłoń zajaśniała blado zielonkową poświatą, która po przyłożeniu do jej ciała, wywoływało przyjemne, gorące dreszcze. Swoją dłonią sunąłem z początku po jej nodze, dokładnie zasłaniając każdą większą rankę, by w następnej chwili zając się i zadrapaniami. Gdy to zostało uleczone, dłoń przesuwała się wyżej, muskając uda, biodra, by ostatecznie się zatrzymać rękach i ramionach.
- To również w ramach podziękowań - oznajmiłem po ukończonej "kuracji" z delikatnym uśmiechem, by w końcu dłonią przetrzeć zziajane czoło, na którym zdążyły wystąpić kropelki potu. Mimo, że minęło trochę czasu, wciąż byłem znacznie osłabiony, a podróż do Shinrin, również nie pozwoliła się zbytnio zregenerować. Ciągła czujność i gotowość do stanięcia w obronie najbliższych, potrafiła nadwyrężyć zarówno nerwy jak i ciało.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Shigeru, zdawać by się mogło, przytaknął co do jej pomysłu. Raczej zdawał sobie sprawę, że na ten moment, byłaby to jedyna opcja, by dać sobie możliwość spotkań. Czuła, że warto teraz łapać się wszystkiego, co tylko wpadnie im w ręce, dlatego odważyła się wysnuć takie wnioski. Chciała spróbować i zawalczyć, chociażby w ten sposób. Aprobata bruneta tylko ją w tym przekonała, tak samo jak i fakt, iż sam zadeklarował by odbyć podobną rozmowę ze swoim ojcem. Ten w końcu od niedawna był Liderem Senju, więc była to najodpowiedniejsza osoba na takie rozmowy.
O ile wcześniej, przy tamtym krótkim całusie czas mógł zatrzymać się w miejscu, tak teraz został pozbawiony swojej wartości na rzecz tej chwili, która zdawać by się mogło, zaraz wyrwie jej serce z piersi. Nigdy się tak nie czuła. Chociaż nie był to jej pierwszy pocałunek w życiu, to jednak był wyjątkowy i zupełnie inny. Nie walczyli tu o żadną przewagę, nie wyrażali chęci wyżycia się, a wzajemnie badali, smakując ust. Rozchyliła usta i wysunęła dość ostrożnie swój język, trącając przy okazji jego i zapraszając do wspólnego, dość wolnego tańca. Czuła, jak z każdą sekundą robi jej się coraz cieplej, a na policzki wpływają rumieńce, których nawet nie myślała ukrywać. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłynie, bo było jej tak dobrze i rozkosznie. Nie interesowało jaw tym momencie to, że oboje nie wyglądają zbyt dobrze, że są po ciężkich walkach i przeżyciach, że ich ciuchy też pozostawiają wiele do życzenia. Miała go teraz, chociaż na chwilę i to się dla niej liczyło.
Nastał moment, kiedy musieli się od siebie oderwać. Złapać głęboki wdech i podjąć kolejne kroki. Spodziewała się, jakie one będą w przypadki Shigeru, więc jedynie spojrzała na niego lekko zamglonym wzorkiem, czując dalej gorąc na policzkach. Jej wargi dalej były nieco rozchylone, może nawet nabrały nieco żywszego koloru od pocałunków. Nim jednak wyszedł, chciał jeszcze coś zrobić. I nie spodziewała się co to będzie, dopóki nie ukląkł i nie złapał jej nogi. Jej oczom ukazała się zielonkawa poświata, która sprawiła, że wszelakie zadrapania i siniaki zaczęły od tak znikać. Przyjemne ciepławe dreszcze przeszły przez jej ciało, a ona dalej, jeszcze nieco zdezorientowana, obserowowała dalsze poczynania Shigeru. Nie zatrzymał się jednak na nogach, ale również otoczył leczniczą chakrą uda i biodra, co w tym momencie działało na nią dość pobudzająco. Niby zwyczajna czynność, ale przez wzgląd na to, co stało się chwilę wcześniej, jakoś mimowolnie spięła mięśnie i zacisnęła palce na pościeli łóżka, przełykając cicho ślinę. Starała się oddychać spokojnie, ale nie mogła nad tym do końca zapanować, nawet gdy przeszedł na jej ramiona. Minęła chwila, a nie wyglądała, jakby właśnie wróciła z jakiejkolwiek bitwy.
Uśmiechnęła się bezwarunkowo, kiedy już tylko skończył. Patrzyła jak przeciera dłonią czoło, nieco już zziajany. Nie mogła się temu dziwić, oboje wiele dzisiaj przeszli, a Shigeru postanowił zużyć jeszcze swoją chakrę dla jej dobra. Spontanicznie, zsunęła się z łóżka i padła na kolana, tuż przed nim, szczerząc się od ucha do ucha i opierając swoje czoło o jego.
- Głuptas. - mruknęła z rozbawieniem, nie mogąc dalej powstrzymać wielkiego, szczerego uśmiechu. Zaraz objęła go ponownie swoimi ramionami i wtuliła się w niego mocniej, wplątując na chwilę palce prawej dłoni we włosy na jego tyle głowy, jakby w ramach bezsłownych podziękowań. Wiedziała, że to już ostatnie słowa i czyny, jakie do siebie kierują, a przynajmniej w tym dniu. Zaraz jednak złapała go za rękę i podniosła się do pozycji pionowej, rzecz jasna ciągnąc go za sobą ku górze. Na dziś już naprawdę wystarczyło, oboje potrzebowali porządnego odpoczynku. Bardzo żałowała, że to nabieranie sił nie szło w parze z ich bliskim pobytem, ale jakoś musiała to przeżyć.
- Do zobaczenia, Shigeru. I nie zrzucaj na siebie zbyt wielu obowiązków od razu. Heh, oboje będziemy pewnie dzisiaj spać jak dzieci. - dopowiedziała, dalej trzymając go za rękę, ale na tyle lekko, by dać mu odczuć, że może już iść. Przecież da sobie radę, była przecież dużą dziewczynką. Na znak, że jest w miarę gotowa na jego odejście, uśmiechała się dalej, szczerze, chociaż już nie tak od ucha do ucha. Był to jednak wciąż radosny uśmiech, który mógł zwiastować tylko to, co najlepsze. Jeszcze go zobaczy, na pewno. Jeszcze zanim opuści Shinrin.
Ciepło jego dłoni zniknęło, a sam brunet opuścił hotelowy pokój. Białowłosa odprowadziła Shigeru wzrokiem, przez chwilę jeszcze układając sobie to, co się zdarzyło.

Shigeru z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Nie było w tym nic dziwnego, że po odejściu Shigeru postanowiła trochę się ogarnąć. Przede wszystkim potrzebna jej była kąpiel. Dlatego korzystając z informacji, że są tu łaźnie, opuściła pokój, zamykając go na klucz, która zabrała ze sobą. W pokoju zostawiła jednak swój bicz, by niepotrzebnie go ze sobą nie nieść. Miała małe plany, których zrealizowania musiała podjąć się ich już teraz. Nie mogła przecież po kąpieli, założyć tych samych, brudnych i pociętych ciuchów. Nie miała jednak nic ze sobą, ale pomyślała, że właścicielka gospody będzie mogła jej pomóc.
Zeszła schodami w dół i szybko zlokalizowała kobietę. Podeszła do niej i z delikatnym uśmiechem zapytała o możliwość oddania gdzieś swoich ubrań, by można je było jakoś poskładać w całość. Wolała nie wyglądać jak poszarpany szogun, a nie chciała stracić swojego stroju, do którego zdążyła się już przyzwyczaić. Kobieta od razu zaproponowała, że się tym zajmie, a jak tylko ciuchy będą gotowe do odbioru, to ktoś przyniesie do pokoju. Ucieszyła się na tę wiadomość, ale nim otworzyła usta, właścicielka gospody kontynuowała temat, że w takim wypadku musi zapewnić jej jakieś zastępcze ciuchy i popędziła szybko, nie dając dojść białowłosej do słowa, jedynie każąc jej czekać. Ta westchnęła cicho i rozejrzała się dookoła, chociaż nikogo tutaj nie było. Zresztą, pewnie nawet nie chciałaby ujrzeć nikogo innego, niż Shigeru, ale na to, przynajmniej dzisiaj a może nawet i jutro, nawet nie liczyła.
Właścicielka gospody pojawiła się dość szybko, niosąc złożone równo ubrania. Wręczyła, albo wręcz wepchnęła je w dłonie członkini klanu Kaminari i pośpiesznie odsyłając ją do łaźni, mówiąc, że powinna doprowadzić się do porządku. Ta jedynie uśmiechnęła się pod nosem, mówiąc "dziękuje" i powędrowała w stronę łaźni, w której wzięła długą i jakże relaksującą kąpiel. Najchętniej w ogóle nie opuściłaby tego miejsca, ale jeszcze chwila i by zasnęła. Dlatego, niechętnie, ale jednak, wyszła z wody, już całkowicie czysta, praktycznie bez śladów walki dzięki Shigeru. Wytarła się, po czym założyła ubrania, które podała jej kobieta. Był to zwykły, czarny top, a do tego krótkie, jeansowe szorty. Wszystko zupełnie zwyczajne, ale dziewczęce. Musiała przyznać, że nigdy nie chodziła w takich ubraniach, zawsze wyjątkowo zakładała coś niepowtarzalnego, ale w tym też nie czuła się najgorzej. Swoje dotychczasowe, nieco zużyte ubranie, ułożyła w kostkę i ruszyła ponownie w kierunku recepcji, czując się znacznie lepiej niż parę chwil temu. Była odświeżona, krew już nie widniała na żadnym skrawku jej skóry i czy ubrania. Włosy miała jeszcze mokre, ale tym się nie przejmowała.
Wdzięczna oddała swój strój właścicielce gospody i obrawszy odpowiedni kierunek, ruszyła ku schodom, by następnie wejść do swojego tymczasowego pokoju. Tam, już oddając się całkowitemu odprężeniu, zrzuciła założone niedawno ciuchy, pozostawiając nie w nieładzie nie podłodze i padła na łóżku, zasypiając naprawdę bardzo szybko. I to sen niezwykle przyjemnym.
Odsłonięta zasłona sprawiła, że obudziły ją pierwsze promienie słońca, które tylko dosięgnęły jej hotelowego pokoju. Zmarszczyła brwi, bo po tych wszystkich przygodach zapewne jeszcze by pospała, ale zwlekła się z łóżka, kompletnie naga i rozejrzała po miejscu, które w pierwszej chwili wydało jej się zbyt obce. Zaraz jednak dotarło do niej, że znajduje się w Shinrin, a na wspomnienie tego, co się działo zaraz po przekroczeniu progu tego pokoju, uśmiechnęła się z zadowoleniem. Urosła w niej jakaś energia, która pobudziła ją do działania. Dlatego szybko się ubrała i ogarnęła, wykonując poranną toaletę i zabrała się do pracy. Czas polepszać swoje umiejętności i uważała, że był to idealny moment.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Poprzedni trening trochę ją zmęczył, ale nie zamierzała na tym zaprzestać. Czuła, że ma możliwości by wyciągnąć jeszcze więcej i rozwinąć to, co aktualnie było w jej wykonaniu marne. Wiele z tego zrozumiała podczas wydarzeń w Sachu, ale dało jej to przeogromną motywację do działania. Dlatego, mimo przykrych wydarzeń, odbierała to jako plus. Po minionym poprzednim dniu i porządnym wyspaniu, kolejny raz zresztą, ponownie wstała zaraz po wschodzie słońca. Okno w jej pokoju było lekko uchylone, więc do środka wpadało orzeźwiające, nieco chłodniejsze powietrze podczas nocy. Stąd też rano była wypoczęta i gotowa do dalszego działania. Dziś jednak nie pozostała w pokoju. Nie odebrała jeszcze stroju, nie był gotowy, więc zakładając top i szorty, wyszła z pokoju, ogarnęła sobie jakieś śniadanie i dopytała się o dogodne miejsce na terenie gospody, gdzie mogłaby troszkę poćwiczyć. Na całe szczęście nie było z tym większych problemów, więc po niedługiej chwili znalazła się poza budynkiem, odnajdując odpowiedni zakątek na świeżym powietrzu. W ogóle Shinrin dobrze na nią wpływało. Czuła się tutaj dobrze, nawet jeśli nikogo nie znała, nie licząc paru jednostek, z którymi przecież i tak nie miała zbyt dużej styczności. Tak bardziej to znała Shigeru i Toshio, ale ten pierwszy miał swoje sprawy na głowie, zapewne bardzo ważne, a młody Senju powinien nacieszyć się swoją rodziną i poukładać sobie wszystko. Widziała, jak te wszystkie wydarzenia na niego wpłynęły, więc potrzebował teraz oparcia i troski. Nie było jej to przecież obce, jej matka bardzo o nią dbała i wiedziała, jak przydatne jest to w kryzysowych chwilach. Stąd też sama tymczasowo odpuściła zwiedzenie tej osady, myśląc o tym, że będzie miała jeszcze parę dni by to nadrobić. Teraz chciała skupić się na sobie, dopóki była okazja.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Hisato

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Hisato »

Strach. Zagubienie. Głód i pragnienie. Płomienie strawiły wszystko co liczyło się w życiu Hisato. Od dwóch dni tułał się po lesie pogrążony w marazmie. Nie myślał, nie mówił, był w środku jednego wielkiego otępienia. Chichi. Haha. Samotność. - pojedyncze strzępki myśli rozbijały się o rozpacz, która ogarnęła młode ciało. Dwunastolatek wędrował przez puszczę bez większego celu. Nie spał. Nie jadł. Nie pił. Wycieńczenie stawało się coraz większe, pytania bez odpowiedzi krążyły w powietrzu. Skąd wziął się ogień? Co mogłem zrobić, żeby uratować ojca? Czy to moja wina? - w kółko to samo. Jakby owe zdania zagnieździły się w świadomości shinobiego niczym niewidoczne pasożyty. Nogi, na których chwiejnie poruszał się Hisato, mimowolnie prowadziły go do jedynego miejsca, które znał. W żółwim tempie, po niemal trzech dniach marszu dotarł na obrzeża osady rodu Senju. Spod opuchniętych od płaczu powiek, sierota nawet nie mogła, a może nie chciała zlokalizować wejścia głównego. Parła po prostu do przodu przez zabudowania. Przed oczami pojawiały się ciemne plamki. Z początku pojedyncze, z każdą chwilą było ich coraz więcej. Nagły zawrót głowy, wszystko stało się jasne, a następnie mroczna kurtyna pozostała przed oczami shinobiego. Zemdlał ze zmęczenia uderzając w pobliski mur głową. Z rozciętej skóry po prawej stronie głowy kapała posoka zlepiając niegdyś piękne, a teraz szare od kurzu i dymu włosy. Kilka godzin później nadszedł świt, a chłopiec rozbudził się. Nie odczuł bólu w konkretnym miejscu. Cierpienie promieniowało na całe jego ciało, a główna część tortur pochodziła z złamanej duszy i braku woli do życia. Ostatecznie spośród cierni krzewów i pni drzew wyszedł on. Umorusany sadzą, z popękanymi do krwi ustami. Spuchniętymi oczami i krwią spływającą z włosów po twarzy. Ze wzrokiem niewidzącym, wpatrzonym w niewidoczny punkt. Hisato jak przez mgłę dojrzał jakąś postać, ale był zbyt zmęczony aby jej się przyjrzeć. Był na skraju wyczerpania. Upadł na jedno kolano stękając ochrypłym głosem. Wody. Upadł na drugie kolano, a następnie runął twarzą na ziemię. Ponownie zemdlał. Zdany na łaskę innego człowieka. Kobiety, która właśnie trenowała na tyłach gospody. Przypadek? Łut szczęścia? Współczucie czy obojętność?
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Nikusui »

Jej trening tymczasowo się skończył, a żeby odbyć kolejny, potrzebowała nieco się zregenerować. Trzeba było coś zjeść, nawodnić się i wyspać. Zanim jednak wróciła do budynku gospody, postanowiła odetchnąć przez parę minut świeżym powietrzem. W momencie, kiedy już się odwróciła by skierować swe kroki ku posesji, jej zielono-żółte oczy ujrzały upadającą postać. Chociaż znajdowała się od niej o jakąś znaczącą odległość, to nie trudno było wywnioskować, że nie jest to osoba dorosła. Sylwetka byłą ewidentnie dziecięca, ale twarzy nie zdążyła się przyjrzeć, gdyż ta dość szybko spotkała się z ziemią. Momentalnie, niesiona wspomnieniami wydarzeń z Sachuu, zerwała się ze swojego dotychczasowego miejsca, szybkim i stanowczym krokiem, niemalże wręcz biegiem, zbliżając się do prawdopodobnego poszkodowanego. Im bliżej była, tym bardziej upewniała się w przekonaniu, że to było dziecko. Jednakże, skąd i jak się tu znalazło?
Sama, niemalże zupełnie tak jak chłopak, padła na kolana znajdując się tuż przy nim i obróciła go szybko, acz taktownie i delikatnie, na bok. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Brudny i umorusany, wyglądał jakby tułał się jakiś czas. Podkrążone oczy też raczej nie wskazywały, żeby ostatnio żył w jakiś dobrych warunkach. W pierwszej chwili chciała go ocucić, bo wyczuwała oddech. Dosyć lekki i płytki, ale był. Nie zapowiadało się, żeby dzieciak był umierający, a coś z nim trzeba było zrobić. Można byłoby wezwać pomoc, pewnie zabraliby go do szpitala, ale... nawet nie przyszło jej to do głowy. Nie dlatego, że nie chciała pomóc chłopakowi. Miała zamiar to zrobić, ale na swój sposób.
Możliwe było, że podczas jej ruchów i próby ingerencji w jego aktualną pozycję, sprawią, że się ocknie. Miało to swoje plusy, ale było też możliwe, że tego nie zrobi. Cóż takiego zamierzała? Łapiąc go za ramię, podciągnęła nieco wyżej i nachyliła się, by przerzucić jego ramię przez swój bark, po czym tak samo postąpiła z jego drugą ręką, kierując ją za swój drugi bark. Następnie złapała mocniej, przysuwając chłopca do siebie najbardziej jak mogła i podciągając go jeszcze wyżej, zaczęła się podnosić. Tak, że nieco pochylona w tył, jednak nie za bardzo, by nie stracić równowagi, podniosła chłopaka, przytrzymując go ulokowaniem swoich rąk pod jego udami. Dzieciak nie był jako bardzo ciężki, ale ona do rosłych i silnych kobiet też nie należała, więc nie było to dla niej aż tak łatwe zadanie. Na całe szczęście nie było też zupełnie niewykonalne czy też pozbawiające ją wszelakich sił.
I tak, spokojnym i wyważonym krokiem, żeby nie fundować chłopakowi zbyt wiele wstrząsów, aczkolwiek to było w pewnym sensie nieuniknione, weszła do gospody, gdzie nawet nie minęła się z właścicielką. Na tę chwilę i tak nie była jej potrzebna, więc powędrowała schodami w górę, następnie korytarzem aż do samego końca i z lekką trudnością, ale w końcu jej się udało, otworzyła drzwi i weszła do środka, rzecz jasna je za sobą zamykając. Już szybkim i bardziej energicznym krokiem ruszyła w stronę łóżka, na którym ułożyła chłopaka, również na boku. Dopiero po tym się wyprostowała, odczuwając lekki dyskomfort i przyjrzała się bardziej osobie, którą postanowiła tu przytaszczyć.
Dzieciak. To jeszcze dziecko. Przeszło przez jej myśli i nie widząc sensu w przyglądaniu się śpiącemu, zaniedbanemu człowieczkowi, cofnęła się, znajdując mała buteleczkę z wodą i zostawiając ją przy łóżku. Sama zaś, usiadła na podłodze, cicho wzdychając i opierając swoje plecy o bok łoża. Jej nieco zmęczone, ale spokojne spojrzenie utkwiło w oknie, a dokładniej w widok za nim.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Hisato

Re: Gospoda pod Kadambą

Post autor: Hisato »

Po utracie świadomości Hisato pogrążył się w niebycie. Niczym klisze w aparacie migały w jego duszy pojedyncze obrazy. Zielone oczy. Schody. Czyjś delikatny dotyk. Przyjemnie mierzwiący nozdrza zapach. Sen. Ucieczka od rzeczywistości. W świecie baśni i surrealizmu znowu spotkał się ze swoją rodziną. Zarówno jego matka, której nigdy nie widział na oczy i w wielu marzeniach przybierała inną postać jak i ojciec. Zawsze wyglądający tak samo męsko z tym samym kilkudniowym zarostem na twarzy i przenikliwym spojrzeniem karmazynowych oczu. Identycznych z tymi, jakimi natura obdarzyła protoplastę. Szli razem przez leśne gęstwiny trzymając się za dłonie. Jednak coś czaiło się w ciemności sennych mar. Zły czar. Hisato znowu poczuł swąd dymu, a ku jego przerażeniu rodzice zaczęli zamieniać się w szary popiół, aż ich nagie czaszki spoglądały pustymi oczodołami na chłopca. Ogień sprawi ci ból. Ogień sprawi ci cierpienie. - przeraźliwe, nieludzkie głosy wydobywały się z czeluści szkieletów. Mrugnięcie oczu. Krzyk ojca w oddali. Cały las stanął w płomieniach. Dziecko znowu było same. Samiuteńkie pośród szalejącego żywiołu. Czarnowłosy zaczął się dusić, żar ponownie wypalał gardło. Wypełniał żyły bólem egzystencji. Przerażenie narastało, a w młodej piersi wzbierało się uczucie strachu. NIEE! - z pełnym trwogi krzykiem, Hisato zerwał się z łóżka pozostawiając na czystej pościeli brudne ślady sadzy. Łzy spłynęły po polikach dwunastolatka pozostawiając jasne smugi na poczerniałej twarzy dziecka. Tłumiąc łkanie otworzył oczy i ujrzał przez kurtynę swojej rozpaczy otoczenie. Nani? - kompletnie wybity z rytmu raptownie zamilkł gwałtownie się rozglądając. Ujrzał kobietę, której białe włosy stanowiły iście piękny kontrast z jej czerwonymi paznokciami i oczami nieokreślonej barwy. Pełen nieufności, która była w zupełności jasna w obliczu ostatnich zdarzeń uskoczył w róg pokoju i chwiejąc się na nogach oparł się o ścianę. Z zaniepokojeniem obserwował najdrobniejszy ruch nieznajomej nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Krew na jego skroni zakrzepła.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hayashimura (Osada Rodu Senju)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość