Domek Shinji'ego
Domek Shinji'ego
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Młodzieniec przybył w nocy, był tak zmęczony że ledwo mógł otworzyć oczy, więc nie przyglądając się nawet swojemu nowemu domowi, który dostał od władz osady, poległ na swym nowym, twardym łóżku. Gdy nastał świt, a ptaki za oknem zaczęły już ćwierkać, powoli otworzył oczy i patrząc gdzieś w drewniany sufit, zaczął myśleć o długiej podróży do tego miejsca oraz o tym co go tu czeka. W końcu powoli wstał, ubrał się i poszedł przemyć twarz. Zobaczył że w kuchni było trochę ryżu, zjadł go jakby nie miał nic w ustach przez co najmniej miesiąc. Gdy już przeglądną swój przybytek, wyszedł z domu i usiadł na mostku patrząc na wodę. - Na początek muszę przejść kilka porządnych treningów, by wrócić do formy - pomyślał, po czym wolnym krokiem skierował się w stronę Polany z Jeziorem...
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Szedł wolno, od strony osady, był bardzo podekscytowany tym że kupił nowy sprzęt ninja. Chciał go jak najszybciej wypróbować na jakiejś z misji, nie mógł nawet myśleć o tym by jego nowa broń się kurzyła. W końcu wydał na nią całe oszczędności, przeszedł już przez kamienny most i przykucnął blisko wody. Spoglądając na nią zastanawiał się o tym jak będzie wyglądał jego pierwszy przeciwnik na tych terenach. Był zmęczony, więc wszedł do domu i od razu do kuchni, gdzie nie było prawie nic do jedzenia. Miał szczęście że na targu zdążył zakupić ryż, warzywa i trochę mięsa. Zaczął gotować na wolnym ogniu ryż, a mięso z warzywami posiekał i upiekł. Za pół godziny miał już gotowe danie, które zjadł z apetytem, a gdy umył naczynia, poszedł się zdrzemnąć.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Info MG: Mam nadzieję, że takie wkręcenie postaci pomoże ci wczuć się w rolę. Możesz swobodnie dodać coś od siebie, ale także rozsądnie wyznaczając sobie granice. Poprowadzę raczej wszystko, dlatego w każdej chwili możesz pytać o jakieś szczegóły. Tym bardziej gdyby były niejasności w chaotycznie napisanym tekście.
A na razie, jeśli zdecydujesz się na błyskawiczną reakcję, to od razu możesz wyjść z tematu - z/t i pokierujemy się dalej.
A na razie, jeśli zdecydujesz się na błyskawiczną reakcję, to od razu możesz wyjść z tematu - z/t i pokierujemy się dalej.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Zza okna było słychać tą samą grupę ptaków, która śpiewała tu codziennie, oraz kilka innych zwierząt, znajdujących schronienie wśród dziczy. Było zbyt późno na spanie dla takiego shinobi jak Shinji, co nie przeszkadzało mu spokojnie chrapać w swoim wygodnym, cóż przynajmniej dla niego łóżku. Spał twardo i nie zamierzał wstawać, pewnie ta sytuacja ciągnęła by się do wieczora gdyby nie to że ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Dudnienie było tak mocne, że zbudziłoby nawet kogoś kto był w genjutsu, Shinji nie mogąc uciszyć tych dźwięków, chowając głowę pod poduszkę, w końcu otworzył oczy i z ociąganiem wstał z łóżka. Siedząc ubrał szybko, oczywiście w miarę możliwości swoje ubranie i poszedł w stronę dźwięku który zakłócał jego sen. Otworzył drewniane drzwi i zobaczył przed sobą poczciwego starca, którego dokładny wiek trudno było określić, a ubiór wskazywał na to że był on cukiernikiem. - Witaj, widzę iż przybyłeś do mnie, wejdź więc - zamknął drzwi i wskazał miejsce gdzie miał usiąść staruszek. - Jestem Shinji, a więc, powiesz mi wreszcie co Cię tu sprowadza? - Miło cię widzieć Shinji. Składa się tak, że potrzebowałbym sprawnej pary rąk. Co ty na to? Pomógłbyś staruszkowi? Shinji chwilę się zastanowił, ale w końcu odpowiedział - Aktualnie nie mam nic do roboty, więc w sumie mógłbym Ci pomóc. Ale na czym polegała by ta pomoc? Usiadł i zaczekał na odpowiedź gościa.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Ptaki przestały już ćwierkać, widocznie poleciały szukać pożywienia i innych rzeczy potrzebnych im do życia. A w domu gdzie właśnie odbywała się krótka rozmowa w sprawie misji dla naszego bohatera, po której uwarunkowaniu, Shinji uścisnął dłoń z staruszkiem, którego uścisk nie był tak słaby jak się mógł wydawać. Shinji mimo tego iż wiedział że nie potrzebuje broni do tego zadania, wziął swoją torbę i tantō. Wyszedł z domu, przed którym młody shinobi zobaczył stojący, okryty narzutą wózek, który wyglądał całkiem solidnie oraz sprawnie. Mając taki wózek oraz znając tutejsze drogi nikt nie powinien się obawiać o to że jego zawartość zostania w jakikolwiek sposób uszkodzona. Pod jedną z bocznych płacht, na platformach leżały smacznie wyglądające, wyroby starego cukiernika. Miał prowadzić ten wózek tak by nie naruszyć jego zawartości, co przy drogach którymi mieli iść nie było specjalnie trudne. Shinji został poinformowany że starzec tylko jakąś część drogi będzie podążał razem z nim i w tym czasie spróbuje wyjaśnić chłopakowi co i jak, a to czego nie zdąży powiedzieć zostało już napisane w instrukcji. Shinji w końcu złapał rączki pieszego zaprzęgu i pomaszerowali wzdłuż drogi, nie szli długo, bo po około trzystu metrach zatrzymali się przy budynku po ich prawej stronie. Shinji zdjął boczną płachtę i zanim obsługa z budynku zdążyła podejść shinobi stanął na wskazanej przez starca drabinie. Ostrożnie, z samej góry ściągnął tacę i bardzo powoli podał ją kilku osobom z obsługi.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Była słoneczna, bezchmurna pogoda a lekki wiaterek poruszał liśćmi pobliskich drzew, których było coraz mniej, od kiedy wyruszyli z domu Shinjiego i szli wzdłuż drogi. Budynek przy którym obecnie się zatrzymali był średnio zamożnym, sporym przybytkiem jednego z pobliskich kupców. A mimo iż obsługa wyszła by odebrać zamówienie od cukiernika, wciąż większą jej część można było zauważyć przez duże okna dworku. Shinji został zawołany przez służbę, do lokalu, lecz zanim zdążył się obejrzeć, szybko przeszedł kilka pomniejszych pomieszczeń, nie licząc salonu od razu po przejściu przez drzwi i już był na zapleczu. Gdzie to obsługa kazała położyć tacę którą z uwagą niósł Uchiha i zaczęli przekładać smakołyki z niej do innych, pomniejszych tac, które zapewne miały trafić bezpośrednio na stół. Shinjim natomiast zajął się mężczyzna w eleganckim wieczorowym stroju, pochwalił on wypieki pana Watariego, oraz podziękował za dostarczenie zamówienia. Na co Shinji odrzekł - Nie ma za co, w końcu takie mam zadanie, przekażę też panu Watariemu iż wychwalał pan jego wypieki i cukiernię. A teraz jeśli można, przejdźmy do formalności. Sprawdził jeszcze raz zamówienie które było oznaczone na kwotę 200 ryo, podał facetowi rachunek, wraz z długopisem. - Tu są dwa miejsca do podpisu, oraz należność która wynosi 200 ryo. Po wypełnieniu formalności mężczyzna jeszcze raz podziękował za fatygę, a Shinji szybkim krokiem przeszedł wcześniej zapamiętaną drogę, za wyjściem czekał na niego staruszek. Który wypytał młodego shinobi, o to jak mu poszło, a po upewnieniu się iż Shinji na prawdę nadaje się do tej fuchy, oznajmił mu iż musi już wracać, a gdy ukończy zadanie ma przyjść do cukierni, by odłożyć wózek oraz odebrać nagrodę za solidnie wykonane zadanie. Po pożegnaniu się z cukiernikiem, zamyślił się na chwile. Już wiedział co miał robić gdy już jest na miejscu, wszystko zdawało się łatwe i jasne, wyjął kartkę by zobaczyć ile ma jeszcze zamówień. Były na niej trzy pozycje, jedna z nich była bardzo pilna, a najgorsze było to iż każdy z podanych adresów, był położony po przeciwnej stronie. Postanowił więc iść wzdłuż zamówień, tak by skończyć na cukierni i zatoczyć koło. Na pierwszym miejscu był jeden z nieoznakowanych punktów, potem kolejno pilne i znów nieoznakowane zamówienie. Chwycił więc za rączki od wozu i powędrował w kierunku pierwszego celu.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Dróżka, którą podążał, biegła przez polanę na której rosła niska roślinność, a drzew nie było praktycznie w ogóle. Można było usłyszeć na niej dźwięki wydawane przez różnego rodzaju owadów, sama droga była na tyle szeroka że mogły koło siebie jechać dwa duże wozy. Nie było na niej żadnych wartych wspomnienia nierówności, dzięki temu Shinji mógł maszerować bez strachu o towar który przewoził. Jedynie gdy przejeżdżał koło niego wóz, to musiał zejść na bok drogi, dzięki czemu mógł nieprzerwanie dążyć do celu. Po pewnym czasie natknął się na skrzyżowanie, na którym musiał skręcić w lewo. Na przeciwko niego biegła dalej ta sama droga którą tu przybył, po prawej stronie tamtejszą drogę zasłaniał las który zaczynał się na skrzyżowaniu. Na lewym zakręcie stał duży czterokołowy wóz, zaprzężony w dwa konie, jeden z nich był czarny, a drugi siwy, oba wyglądały na młode i silne. Na wozie siedział woźnica który ewidentnie na coś czekał, ale Shinji nie wiedział czy ma iść czy nie. W końcu odstawił wózek tak by mógł go widzieć i podszedł do woźnicy, wcześniej patrząc na prawo czy aby przypadkiem nikogo tam nie było. Witam, jeżeli nie przeszkadzam chciałbym zapytać się czy mogę pierwszy przejść, śpieszę się, bo muszę dojść na czas z zamówieniami. Nie zajmie to długo czasu. Po tym jak ustalił z mężczyzną że może iść, jeszcze raz popatrzył czy ktoś nie nadchodzi z innych stron, podszedł do wózka, chwycił za rączki i bezpiecznie pomaszerował dalej. W końcu ujrzał kilka budynków, wybudowanych wzdłuż drogi, średniej wielkości domy mieszkalne. Dom do którego zmierzał Uchiha był odrobinę większy od reszty, miał białe ściany i czerwone dachówki, oraz odpowiednio duże okna i drewniane drzwi. Postawił wózek przed ogrodzeniem i wyjął kartkę z zamówieniami, na adres, pod którym właśnie się znajdował, był zapisany wiśniowy tort, który znajdował się na środkowej półce wózka. - To zapewne tort urodzinowy, wolałbym zapakować go do kartonowego opakowania, które były na wózku, by nie zepsuć niespodzianki - pomyślał Shinji, wyjął drabinkę i postawił ją przy wózku, a następnie wszedł na nią i zdjął nakrycie, potem ściągnął pusty blat z wierzchu. Na środku było jeszcze więcej wypieków niż wcześniej, na pustym teraz już blacie, którego zawartość dostarczył z panem Watarim. Wśród mniejszych wypieków takich jak ciastka i babeczki, stał dumnie owy tort. Uchiha wziął jeden z kartonowych, białych opakowań i ostrożnie by nie uronić ani kropli, zapakował zamówienie, w wspomniane wcześniej opakowanie. Wziął rachunek, długopis, oraz tort i ruszył w stronę domu.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Lekko zimnawy wiaterek, powiewał pomiędzy budynkami, na pustych przestrzeniach bujnie rosła roślinność, dzięki której miejsce to wyglądało jak z bajki. Ludzie tutaj wiedli powolne, spokojne życie, nie brakowało tu niczego z podstawowych zasobów potrzebnych do funkcjonowania. Korki powoli ustawały, a tym czasem Shinji podszedł do drzwi i zastukał, otworzyła mu kobieta, wyglądała na zajętą, zapewne pracami domowymi, miała na sobie biały fartuch, co tylko potwierdzało jej brak czasu. - Dzień dobry, jestem tutaj w sprawie przesyłki - powiedział chłopak z lekkim, ale niestety udawanym uśmiechem, który wyglądał bardzo naturalnie. Kobieta jakby kopnięta piorunem, szybko zamknęła drzwi, a Shinjiemu który jeszcze nie zdążył zrozumieć o co jej tak na prawdę chodzi, wskazała palcem by był cicho. Dopiero gdy podeszli do wózka, z którym tu przyszedł, oznajmiła iż to niespodzianka i nikt z jej domu, nie może się dowiedzieć. Więc Uchiha podał jej rachunek i wskazał gdzie i co ma podpisać, po tym jak już wszystko ustalili, podał jej kartonowe opakowanie, z wiśniowym tortem. Kobieta podziękowała i ruszyła jak gdyby nigdy nic do domu. Młodzieniec, przeczytał adres do którego miał się teraz udać i schował kartkę, łącznie z rachunkami i innymi tego typu rzeczami, których przypadkowi ludzie nie musieli oglądać. Wziął wózek i pomaszerował brukowymi uliczkami, pozostały mu jeszcze tylko dwa zamówienia, jedno bardzo pilne, drugie mniej, ale zamówienie to zamówienie i nie mógłby wrócić do pana Watariego bez skończenia pracy. Nie minęło jeszcze nawet dziesięć minut, jak zaczął iść, a zza uliczki wyszedł i zaczepił go, zdyszany chłopak, który wyglądał znajomo. Był to syn cukiernika od którego Uchiha dostał zadanie, przywitał się z chłopakiem, który był w jego wieku. - Co cię tutaj sprowadza Kensuke? Czyżby wieści od twojego ojca? Spytał Shinji z zaskoczeniem. Kensuke zaczerpnął powietrza i oznajmił iż musi wziąć z wózka kilka ciastek, które nasz bohater miał zapakować do plecaka, który syn staruszka miał przy sobie, oprócz tego powiedział jeszcze że trzeba jak najszybciej zająć się zamówieniem, które było oznaczone jako pilne. Chłopcy zdjęli pokrywę z wehikułu, wzięli woreczki i zaczęli pakować wskazane przez Kensukiego słodycze. Po skończeniu tej czynności, pożegnali się i ruszyli, każdy w swoją stronę, ponieważ każdy z nich miał ważne zadanie do wykonania. Shinji musiał przyśpieszyć kroku by szybciej dotrzeć pod wskazany adres. Za niedługo zobaczył spory budynek, który stał sam, po lewej stronie drogi, którą zmierzał młodzieniec. Przy bramie była ochrona która wpuściła go gdy wyjaśnił po co tu przybywa, przed dużym budynkiem stał facet, zapewne kelner, który powitał go, a zaraz za nim wyszła zamożnie ubrana kobieta, zapewne pani domu. Powitała go, spiesznie powiedziała że nie ma czasu, była oburzona że Shinji nie przyszedł szybciej i zasypała go rozkazami którym nie mógł odmówić. Szybko zdjął pokrywę i wypakował ostrożnie większość znajdujących się w wózku słodkości, które wziął i poszedł za panią rezydencji. Na zapleczu kazała mu przebrać się w czekający na niego frak i mimo iż tego nie chciał, musiał to zrobić. Gdy już się przystroił kazano mu wejść na salę, na której odbywało się właśnie przyjęcie, wszyscy dobrze ubrani goście, byli pochłonięci rozmowami i degustacją przystawek jakie im serwowano. Brakowało jednak deserów, który miał rozdawać właśnie młody Uchiha, wraz z kelnerem który przywitał go przed budynkiem.
0 x
Re: Domek Shinji'ego
Sala była duża, wystrojona i bardzo szykowna, nie było to jakieś tam małe przyjęcie, lecz prawdziwa biesiada. Zjechało się tu większość bogatych ludzi, którzy mieszkali w pobliżu osady w Ryuzaku no Taki. Było tu bardzo dużo stolików przy których siedziało po cztery osoby. Ludzie rozmawiali na różne tematy, związane w większości z problemami bogaczy. Shinji wchodząc na salę, zdumiał się, gdyż nigdy wcześniej nie widział aż tyle osób w jednym pomieszczeniu. Nie musiał robić tu nic specjalnego, ponieważ jego zajęcia ograniczały się do roznoszenia wypieków z cukierni, gdy ktoś go zawołał. Ale zwykli ludzie mimo iż miał na sobie ubrany wcześniej frak, wiedzieli że nie należy do takich jak oni, choćby dlatego iż nosił przy sobie broń białą, którą zakupił około dwa dni temu, w sklepie z narzędziami shinobi. Więc goście woleli wołać kelnera który tu pracował, niż Shinjiego, by spróbować smakołyków, które dostarczył młodzieniec. A gdy już zebrane tutaj osoby, które skosztowały wypieków pana Watariego, powiedziały o ich wspaniałości, tym którzy jeszcze nie próbowali, to niektórzy nie chcąc czekać zanim kelner domu, przestanie być oblegany przez gości na drugim końcu sali, zaczęli nieśmiało na początku, wołać także i młodego shinobi, by przyniósł im poczęstunek. Stał akurat przy pewnym bogaczu z wąsem, który to żalił się iż musiał zatrudniać pewnego ninja, ponieważ jego pracownicy nie mogli podołać pracy. Kobieta która była w jego gronie, także wyraziła swoją złą opinię, na temat takich ludzi jak Shinji. Ogólnie rzecz biorąc nasz młodzieniec zobaczył jak ludzie bogaci postrzegają shinobi, którzy dla nich wykonują zlecenia, nie był tym zadowolony, ale nikt nie pytał go o zdanie, w końcu nie był gościem, tylko jednym z kelnerów. Shinji zauważył iż najwyraźniej pani przybytku, żałując że dała mu takie zadanie, chciała wyszła z sali, nie wzbudzając podejrzeń. Co jej się nie udało, ponieważ wąsaty jegomość, zawołał naszego bohatera, do siebie, co nie spotkało się z dobrą opinią ludzi w jego gronie, ale gdy zobaczyli co niesie ze sobą Uchiha, od razu zaczeli dyskusję na temat wypieków, a pani domu musiała wytłumaczyć iż te pyszności pochodzą z cukierni pana Watariego, co pewnie poprawi mu renomę. Nagle otworzyły się drzwi i mimo blasku światła, które na moment odwróciło uwagę gości, usłyszeli że do sali wkracza nie co innego jak pies, ciągnący kogoś za sobą. Pies miał około metr wysokości, a więc tak duże psisko, praktycznie taranowało wszystko na swojej drodze, a że szedł przez całą salę i ludzie odskakiwali od zwierzęcia, to jeszcze bardziej wzmocniło efekt zamieszania. Shinji przepychając się przez gości, upuścił gdzieś swoją tacę, a może została po prostu porwana przez kogoś odskakującego? Nie zważając na to, zamierzał złapać psa, co nie było takie łatwe, ponieważ psisko było dobre kilka metrów przed nim, a między nimi przelewał się tłum ludzi. W końcu jednak udało mu się chwycić za obrożę, a po kilku chwilach udało mu się jakimś cudem uspokoić zwierzaka.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości