Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Kaori

Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Śpiew ptaków, delikatny szum strumyka, zewsząd dochodząca nozdrzy woń kwiatów, lekki wiatr niby nieśmiało muskający spieczoną przez słońce skórę. Mogłoby się wydawać, że pogoda idealna, prawda? Ano, racja, jednak nie dla wszystkich. Większość normalnych ludzi uznałoby takie warunki za dzień perfekcyjny, ale całkowicie inaczej było w przypadku Reiji'ego. Ten spokój go irytował. Nie lubił spokoju. Wolał jak coś się działo, jak ludzie walczyli, ginęli, ba, tego dnia zadowoliłaby go nawet jakaś sąsiedzka sprzeczka. A tu nic. Po kilku godzinach spędzonych w mieszkaniu na modlitwie, postanowił dodatkowo uwielbić swojego Boga i złożyć mu ofiarę, po części także po to, by uwolnić się od nudy. Niestety, nie było takiej możliwości w wiosce. Smród gnijącego mięsa i krwi skutecznie zwabiłby cywili, a jak wiadomo, jashiniści nie byli zbytnio pożądaną w społeczeństwie grupą. Poza tym, z czego miałby złożyć ofiarę? Oba te problemy załatwiał jednak wypad do lasu. Ubrał się w to co zwykle, schował do kieszeni parę zapałek, przyczepił kaburę do uda "tak na wszelki wypadek" i wyruszył, by szukać dogodnego miejsca.
No i szybko pożałował tej decyzji. Poza wioską było jeszcze spokojniej niż w niej, no ale nie zamierzał się cofać. Wiedział, że jego Pan usłyszał modlitwę i zapewnienie ofiary. Nie chciałby się narazić na Jego wściekłość. Toteż kroczył coraz dalej w głąb lasu, chwytając po drodze kilka królików. Dopiero jakieś trzy kilometry od wioski przystanął. Mimo wszystko musiał przed sobą przyznać, że ofiara z królików była o tyle wygodniejsza, że nie musiał się powstrzymywać. Mięso ludzkie mu smakowało, ale zwierzęce uważał za mdłe i po prostu niesmaczne. Dlatego bez zastanowienia zebrał kilka kamieni i ułożył z nich kwadratowy ołtarz. Potem rozciął jedno ze stworzeń za pomocą kunai i maczając palec w jego krwi namalował starannie symbol Jashina - odwrócony trójkąt wpisany w okrąg. Wreszcie ułożył króliki w centrum znaku i zmówił długą, pobożną modlitwę. Gdy już wszystko było załatwione, podpalił jeszcze zwłoki i skierował się z powrotem w stronę wioski.
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [2/15] Rzeczywiście, ciężko byłoby normalnemu człowiekowi określić, co się dzieje w głowach jashinistów podczas gdy ci się modlą bądź składają ofiary. Jednak normalność Reiji'ego była dość wątpliwa, dlatego nie namyślał się zbyt długo, widząc strużkę krwi formującą się w strzałkę. Owszem, przez chwilę miał drobne wątpliwości, w końcu nie mógł przerwać modlitwy, zawiódłby tym swego Boga. Ale chwila, przecież mógł ją dokończyć, a dopiero potem ruszyć we wskazanym kierunku. Nie można zignorować wezwania samego Jashina, prawda? Dlatego klęczał jeszcze przez chwilę, mamrocząc coś z opuszczoną głową, a potem, tak jak zaplanował, podpalił królicze ciała i ruszył we wskazanym kierunku, wyrzucając zgaszoną zapałkę gdzieś nieopodal.
Jednak nawet zdecydowanie nie uwolniło go od rozmyślań. Zdążył już ustalić jedną rzecz w swoim opętanym umyśle. Ta strużka krwi musiała być objawieniem Pana. Nie było przecież innej opcji, prawda? Był wiernym sługą na tyle długo, że wreszcie dostąpił tego zaszczytu, przez co emocje w nim wręcz wrzały. Ale dlaczego Władca prowadził go akurat w tamtą stronę? Czyżby jego głód był niezaspokojony i swą nieskończoną mocą wiódł mężczyznę w stronę lepszej ofiary? Czyżby chciał wynagrodzić swojego pachołka i zaprowadzić go gdzieś, gdzie zamiast spokoju spotka przemoc i cierpienie, ku jego radości? Tego jeszcze nie wiedział, ale samo podniecenie objawieniem szybko przyspieszało jego kroki. Pragnął się dowiedzieć, co takiego Wszechmogący chciał mu przekazać.
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [4/15] Woń profesjonalizmu... tak, to chyba odpowiednie określenie na jego zdecydowanie. Oczywiście, mężczyzną rządziła też chęć dowiedzenia się, co jego Pan chciał mu przekazać, jednak w większym stopniu było to swego rodzaju przyporządkowanie się Jego woli. Gniew Jashina jest potężny, a byłby jeszcze potężniejszy gdyby to Jego sługa się niewłaściwie zachował. Mając jeszcze w głowie modlitwę uparcie przedzierał się przez las, z całej siły pragnąc wypełnić wolę Bożą i ukazać swe uniżenie. Mimo to, choć nie chciał się przed sobą do tego przyznać, był lekko poirytowany. No bo szedł i szedł, a tu dalej spokój, gdzieś tam przemykające zwierzęta, zewsząd tryskające nań barwne kolory owoców leśnych, ciągły szum drzew i śpiew ptaków. Słowem, zbytnia normalność, zero paniki, zero strachu, nic. O ile przeciętny cywil, ba, nawet przeciętny shinobi cieszyłby się przyrodą w takiej sytuacji, Reiji nie był skłonny do chociażby lekkiego uśmiechu.
Aż wreszcie, za kilkoma smugami światła ujrzał jakąś kucającą osobę, prawdopodobnie dziewczynkę. Przez jego umysł natychmiast przelało się mnóstwo myśli. Czyżby Pan go wysłuchał? Czy mógł w końcu zaspokoić swoją żądzę cierpienia, a potem złożyć ofiarę Władcy? Nawet jeśli nie taki był cel tego objawienia, skąd mężczyzna mógł to wiedzieć? Już miał ruszać w stronę dziecka, jednak w porę się opamiętał. Nie, nie, trzeba było obmyślić plan działania. No bo co to za zabawa zabijać od razu? O tak, najpierw poudaje miłego przechodnia, pomoże tej plugawej niewiernej zbierać te zasrane kwiatki. A wtedy nagle uderzy, będzie patrzył, jak się wije z zaskoczenia pod jego stopami, zalewając młodą twarz łzami. Krew momentalnie przyspieszyła w jashiniście. Starając się zachować choć minimum spokoju równym krokiem zbliżył się do nieznajomej i przykucnął obok niej, kładąc niby przyjaźnie dłoń na ramieniu.
- Hej, nie zgubiłaś się? - Głos miał niezamierzoną nutkę grozy w sobie, jednak twarz Reiji'ego była w tym momencie ustosunkowana dość przyjaźnie. Uśmiechał się lekko, błyskając na dziewczynkę lewym, jaśniejszym okiem, celowo przysłaniając włosami prawe. Już teraz przyglądał się jej twarzy, wyobrażał sobie grymas bólu ją wykrzywiający i z trudem powstrzymywał się, by od razu nie przejść do działania.
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [6/15] Wrząca w żyłach krew, lekko drżące ciało i nerwowe tiki dłoni - to mogłoby przypadkowemu przechodniowi zdradzać zamiary Reiji'ego. Jednak na szczęście dziewczynka tego nie widziała. Poddawała się ekscytującej zabawie polegającej na grzebaniu nożem w ptaku. Zaiste cudowne zajęcie dla kilkulatki, nieprawdaż? No ale zacznijmy od początku. Jashinista ledwo zerknął na kawałek okręgu na karku dziecka. Wydawało mu się wtedy to nieistotne. Wypowiadając wydawałoby się miłą kwestię zdążył się wstępnie przyjrzeć jej ciału. Żadnego siniaka, żadnego zadrapania, żadnej skazy, znamienia zaledwie. Już w głowie formował mu się plan tortur, jakim ją podda. Naruszy tę czystość i perfekcję. Będzie cieszył się krwią spływającą z rozciętego gardła. Ale nie, od razu jej nie zabije, najpierw pobawi się, pozwoli jej jeszcze balansować na granicy życia i śmierci, pozwoli poczuć potęgę Jedynego i Prawdziwego Boga, gdy ten domaga się ofiary. To wszystko musiało jednak poczekać.
Mimo kipiących emocji, gdy już sięgał do kabury po kunai, przez umysł przemknął mu fragment czegoś, który wcześniej ujrzał na ciele dziewczyny. Czyżby kolejny znak od Władcy pojawił się w umyśle uniżonego sługi? Całkiem możliwe, bo zaraz po tym na myśl przyszło mu, że może to być taki sam symbol, jaki znajdował się na jego nadgarstku. A jak wiadomo, jashiniści zachowują wieczną młodość, prawda? Ale czy to możliwe, że już w takim wieku wstąpiła w ich szeregi i pozostała w tym ciele? Nieważne, nawet jeśli to mało prawdopodobne nie mógł zignorować takiego przypuszczenia. Gdyby zabił innego wyznawcę, Pan nie wybaczyłby mu tego, Pan nie lubi, gdy wypełniacze Jego woli giną. A co jeśli okazałoby się, że człeczyna ta była wyżej w hierarchii od Reiji'ego? W sumie mogła być jakąś kapłanką, nie można było temu zaprzeczyć. Kolejnym argumentem, który mógłby potwierdzić tę hipotezę było zajęcie dziewczynki. No bo, jakie normalne dziecko bawiłoby się flakami ptaka? A na przybicie tego wszystkiego dość śmiała odpowiedź i brak odgłosów zwierząt wokół. Czyżby się bały? Dlatego postanowił najpierw wybadać czy może dać upust swej żądzy. Mimo wszystko liczył na to, że jednak nie miał racji, bo, jak wiadomo, chciał w końcu zadać ból człowiekowi, a nie ciągle zaspokajać głód swego Boga nędznymi zwierzętami. Wreszcie jednak przeszedł do działania i wysunął prawą dłoń, tą, na której miał wytatuowany odwrócony trójkąt w okręgu i chwycił lekko dziecko za rękę, gdy szykowało się do wygrzebania kolejnego fragmentu wnętrzności. Złapał w taki sposób, że symbol był doskonale dla niej widoczny. Dodatkowo, jak gdyby nigdy nic, zapytał:
- Co robisz? - W głosie nie zabrzmiały praktycznie żadne emocje. W ten sposób również chciał zaznaczyć swoją nienormalność na wypadek, gdyby okazali się rodzeństwem w wierze. No bo normalny dorosły przeraziłby się, widząc małą dziewczynkę grzebiącą w zwłokach ptaka, prawda?
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [8/15] Spotkała się dwóch dziwaków i... no właśnie, i co? Teoretycznie z boku ta dwójka mogła wyglądać na rodzeństwo chociażby ze względu na podobieństwo włosów lub to, że jedno z nich wyglądało znacznie starzej. Ot, dziewczynka wybrała się ze starszym bratem pozbierać kwiatki, nic nadzwyczajnego. Rzeczywistość była jednak całkiem inna i, nawet dla Reiji'ego, niewyjaśniona. O ile braku pulsu nawet nie zauważył przez swój aktualny stan, to nagłe zamarcie było już nieco bardziej niepokojące. Potok myśli zalewający umysł jashinisty, a potem nagłe ucichnięcie wiatru. To wszystko zdecydowanie nie było normalne. Czyżby ta gówniara, jeżeli w rzeczywistości była jego siostrą w wierze, otrzymała jakiś dar, na który on jeszcze nie zasłużył? Dziwów jednak nie koniec. Gdy ta tajemnicza osoba przerzuciła na niego swe oczy, zobaczył coś, czego jeszcze nigdy nie widział. Serce w nim przyspieszyło jeszcze bardziej, tym razem jednak nie z podniecenia, lecz ze strachu. Głębia. Przepaść. Czuł się, jakby ten wzrok go wciągał, chciał go utopić w bezkresnej czerni. Dopiero to jedno, puste słowo, które rozbrzmiało echem w jego głowie, przywróciło go do pionu. Zmusił głowę do odwrócenia się i spojrzał na to, co narysowała dziewczyna.
No i rzeczywiście coś tam było. Jakaś mapa bądź coś podobnego, jednak skołatany umysł mężczyzny nie dał rady tego ogarnąć w takim stanie. Przez to wszystko nawet nie zauważył, że coraz mocniej ściskał nadgarstek tej drobnej człeczyny, a tym bardziej tego, że znowu się odezwała. Jej słowa przelały się przez jego mózg, nie pozostawiając w nim praktycznie żadnego śladu. Ciągle przyglądał się wręcz nieobecnym wzrokiem, dostrzegając szczegóły, które wcześniej mu umknęły. Prawdę mówiąc, przez te drobne anomalie można by było uznać ją za osobę nie mniej porąbaną niż on sam.
I wtedy stało się "to". Jej biała skóra i jego tracenie czucia w dłoni. Momentalnie cofnął się i wstał, oddychając ciężko i wpatrując się tępo w zbielały nadgarstek.
- Czym ty, kurwa, jesteś?! - wykrzyknął po chwili, dosłownie zdzierając z dziewczynki sukienkę, łamiąc przy tym jakiekolwiek prawa moralności. No bo, jakby nie patrzeć, to było dziecko, prawda? Jednak dla jashinisty to nic nie znaczyło. Szczególnie w momencie, gdy był w amoku. Nie zważał na to czy ktoś ich usłyszy lub zauważy. W tym momencie liczyła się tylko prawda, dlatego łapczywie skierował wzrok na kark tejże osóbki.
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [10/15] Ten cały rozwój wydarzeń stawał się coraz bardziej zagadkowy i, mówiąc krótko, pojebany. No cóż, ciężko oczekiwać czegokolwiek normalnego w życiu jashinisty, no ale bez przesady. Nawet wyznawcy tej dziwnej wiary nie spotykają za często dzieci, które rysują mapy flakami, topią ludzi oczami i bieleją przy lekkim ściśnięciu. Albo przynajmniej Reiji takich nie spotyka, jednak bardziej skłaniałby się ku tej pierwszej opcji. Owszem, dość krótko żył on w cywilizowanym świecie, większość życia spędził w podziemiach, poznając tę jakże wspaniałą naukę i pozostawiając za sobą przeszłość, ale przez czas, który już spędził w Ryuzaku no Taki, zdążył się dowiedzieć czym jest codzienność dla innych ludzi. Jeszcze niedawno tak bardzo narzekał w duchu na spokój, teraz jednak nie chciał niczego innego niż zanurzenia się ponownie w jego objęciach. Ale nie mógł zignorować Boskiej woli. Wciąż wierzył, że to wszystko działo się nie bez przyczyny. Nie bez przyczyny też ignorował reakcje dziewczynki. Rozszalałe emocje sprawiły, że ledwo zauważył jej zachwianie się i uniesienie brwi. Liczyło się tylko sprawdzenie znaku.
To był błąd, momentalnie Reiji'ego zalała fala wściekłości, niekiedy zakłócana przez jeszcze większą ciekawość niż wcześniej. Jak ta mała suka śmiała splugawić symbol Jedynego Pana i Władcy, domalowując sobie jakieś płomienie. Jednak wymierzenie kary musiało poczekać, bo następna czynność dziewczęcia przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Po prostu zamarł przez chwilę, jakby się wyłączając i próbując ogarnąć zaistniałą sytuację. Jego odczucia, kto by się tego spodziewał, znowu się zmieniły. Mózg już powoli nie wyrabiał. Piekący ból w ręce i chęć mordu na raz wlały się w niego, niemal całkowicie wykluczając pozostałe zmysły. Mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy miał słowa, które wypowiedziała nieznajoma. I ponownie postanowił podporządkować się jej woli wierząc, że taka jest jednocześnie wola Boża. Jednak nie miał zamiaru się cackać, oj nie. Wyszarpnął gwałtownie rękę, uwalniając się od bólu i szybko obrzucił wzrokiem mapę, starając się zorientować w otoczeniu, by mniej więcej określić położenia iksa. Zrobił to jednak tak pospiesznie, że powodzenie było dość wątpliwe, ale chłodny rozum w tym momencie całkiem go opuścił. Chwycił bezceremonialnie dziewczę za włosy i nie patyczkując się ruszył w kierunku, który wydawał mu się odpowiedni. Celowo czasem przedzierał się przez krzaki, by poranić młode ciało i pokazać, że nie tylko ona była tam nienormalna. Niech suka pozna gniew Reiji'ego.
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [12/15] Reiji był wściekły. Zarówno na to, że nawet jego mózg wyprany przez wiarę mózg nie był w stanie zrozumieć zaistniałej sytuacji, jak i na to, że ta gówniara splugawiła symbol Stwórcy. Nie obchodziło go otoczenie. Nawet jeśli zostałby przez kogoś dostrzeżony, jego ukierunkowany na jedną myśl umysł zignorowałby to. Myślą to było coś w stylu "pędzić naprzód", nic więcej. Tylko to wypełniało mózg jashinisty aż do momentu, gdy ciężar dziewczynki jakby zniknął. Wtedy, nie zwolniwszy ani trochę ruchu obrócił się tylko po to, by za chwilę się zatrzymać. Wypuścił tępo kępkę siwych włosów z dłoni i obserwował kątem niezakrytego oka powracające zwierzęta oraz trzęsące się dziecko. Co tu się dzieje? - Takie banalne stwierdzenie zastąpiło jeszcze przed chwilą nieodpartą chęć jak najszybszego biegu w jednym kierunku. Pieczenie powoli ustąpiło, zaś na jego miejscu pojawiła się uformowana z krwi strzałka. Skołatany umysł Reiji'ego od razu wyjaśnił sobie, że była ona na pewno kolejnym znakiem. Właściwie to był on tak zaślepiony, że gdyby towarzyszył jej jakikolwiek ból, nawet by go nie poczuł.
Musiał podjąć decyzję. Na szybko przeanalizował każdą z możliwych opcji, aż wreszcie zdecydował się dalej ciągnąć dziecko za sobą. Głód jego Boga na pewno nie był jeszcze zaspokojony. Dlatego kilkoma szybkimi susami pokonał dzielącą ich odległość, chwycił dziewczę za kark (by tym razem nie "wypadła" mu z dłoni) i najszybciej jak umiał skierował się w głąb lasu, poruszając się zgodnie ze strzałką. W głowie kołatała się ponownie tylko jedna myśl: "Boże, to dla ciebie".
0 x
Mai

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Mai »

0 x
Kaori

Re: Gdzieś na zachód od wioski, głęboko w lesie

Post autor: Kaori »

Misja D [14/15] Te wszystkie anomalie i dziwne zdarzenia bardziej niż cokolwiek innego przyczyniły się do pogłębienia się wiary Reiji'ego. Chociaż, gdyby zobaczyć go jak przedzierał się przez gęstwinę lasu to raczej można by było go nazwać fanatykiem, a nie wyznawcą. Gdy tak szedł i drzewa się powoli przerzedzały, a słońce ciemniało, to w głowie narodziła mu się myśl, że może dostąpił zaszczytu i sam Jashin wstąpił z niego, wywołując te przeróżne rzeczy. Pokrzepiony, jeszcze wytrwalej pędził przed siebie, nie zauważając nawet gdy dziewczynka zaczęła iść o własnych nogach. W sumie to nawet postanowił ją potem oszczędzić, była dobrym przekaźnikiem. Jednak liczyły się aktualne zdarzenia. Wciąż mogło się stać coś, co by zmieniło jego decyzję. No i... stało się.
Momentalnie krew w jashiniście zawrzała, przez ciało przelewały się z zatrważającą szybkością hektolitry tej czerwonej cieczy. Zaciśnięte zęby i pięści bolały, jednak w tym stanie nie odczuwał tego. Jakichś dwóch niewierzących właśnie bezcześciło ołtarz Najwspanialszego Pana. I to taki perfekcyjny ołtarz. W jednej sekundzie odrzucił myśli o oszczędzeniu dziewczęcia. Chakra się w nim burzyła, ciało pragnęło przemocy. Chwycił ją niczym szmacianą lalkę i po prostu rzucił w wieśniaczkę, potem szybko pokonując dzielącą ich odległość. Szybkim ciosem w brzuch powalił mężczyznę, jednak nie zamierzał ich jeszcze zabijać. Już teraz widział w ich twarzach przerażenie, zaskoczenie i ból, gdy z trudem próbowali się podnieść. Reiji wiedział, że już ołtarza nie odratuje, ale przynajmniej będzie mógł pokarać tych niewiernych. Zgrabnym ruchem, odsłaniając przy tym złowieszczo zęby wyciągnął z kabury kunai, okręcił go na palcu i wbił w ramię kobiety, przybijając przy tym do ziemi. Ten sam manewr powtórzył z mężczyzną, patrząc z zadowoleniem, jak wykrzykują rozpaczliwe błagania o pomoc. Nie, nie było pomocy. Wtedy był tylko potwór. Żądny krwi i pomsty dla swojego Władcy potwór.
Zaczął od wieśniaczki, zrzucając z niej wcześniej bezceremonialnie dziecię. Wyciągnął kolejny nóż z torby i kolanem przycisnął brutalnie jej wolną rękę do ziemi. Powoli zbliżał kunai do ust, napawając się tymi błagalnymi jękami. O nie, nie miał zamiaru się zlitować. Jednym celnym cięciem nakreślił wzdłuż policzków szeroki uśmiech. O tak, ona też chyba cieszyła się z tego, że została ukarana za pogwałcenie ołtarzu Jedynego i Wspaniałego Stwórcy. Reiji z uwielbieniem oblizał broń z krwi, by za chwilę znowu zaatakować, tym razem wbijając ją w podbrzusze kobiety. Głęboko i powoli ciągnął w górę, przez brzuch i pomiędzy piersiami aż do szyi widząc, jak powoli i boleśnie uchodzi z niej życie. Gdy wreszcie jej męki zostały skrócone, a oba kunai zabrane przez potwora, przyszła kolej mężczyzny.
Niby spokojnym krokiem podszedł do niego i momentalnie uderzył butem prosto w twarz. Pochylił się lekko, opierając przedramię na kolanie.
- Tak mi przykro, że nie byłeś w stanie obronić tej suki - syknął złowieszczo i kolejnym potężnym tąpnięciem zmiażdżył ramię tamtego, by w żaden sposób nie mógł się obronić. Krzyk bólu rozszedł się głośnym echem po lesie. Jashinisty jednak to nie obchodziło. Krzyki ofiary jeszcze bardziej go nakręcały. Powoli, płytko rozciął mu brzuch, chcąc utrzymywać go na granicy życia i śmierci jak najdłużej. Sunął ostrzem po jelitach, a tamten wydzierał się, błagał. O tak, właśnie tego chciał Jashin, cierpienia, bólu, jęków. Wreszcie, gdy Reiji przebił za pomocą kunai jego ciało na wylot, wyzionął ducha.
Jednak to nie wszystko, co miał do roboty. Ogień już dawno zgasł, więc ponownie zabierając oba noże i zlizując z nich krew, zamoczył dłoń we wnętrznościach mężczyzny i na tyle ile potrafił poprawił symbol Jashina na ołtarzu, by potem złożyć przed nim dwa, a może i trzy ciała, jeżeli dziewczynkę też spotkała śmierć. Z obłędem w oczach zmówił długą dziękczynną modlitwę i rozpoczął ucztę...
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości