Hotel "Marmur"
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Rozmowa po drodze była dość ciekawa zwłaszcza jej ostatnie momenty i słowa, które wypowiedziała Motoko, młodzieńcowi zrobiło się zwyczajnie głupio, zwłaszcza że to była pierwsza dziewczyna, z którą spędził jakąś wspólną noc, a do tego ona dość dokładnie mogła obadać jego ciało, każdy jego aspekt, nawet małe drzewo między nogami, które rosło, gdy ona ściskała je w ręce.
– Niestety muszę odmówić tej propozycji, te widoki zostawię dla jednej osoby. – powiedział zawstydzony młodzieniec, gdy jego partnerka z nocy znikła za zakrętem. Łatwo się można domyślić, że to właśnie ją miał na myśli. Bez znaczenia jak atrakcyjna w tym momencie była właścicielka hotelu, fioletowo-włosy zwyczajnie nie obchodziła, może każdego innego zwykłego mężczyznę tak, ale dla kultysty była tylko ładnym opakowaniem i niczym więcej. Dalsza droga do pokoju mija w ciszy, przynajmniej ze strony młodego niedoświadczonego chłopaka, który jedynie rozmyślał o tym, jak uchronić Motoko przed niebezpieczeństwem, z mordercy i psychopaty zostaje dzielnym rycerzem chcącym chronić kobiety, takiej zmiany to nawet w serialach nie zagwarantują. Drzwi były takie same, jak je zostawili, a chłopak, który ich pilnował,stał dzielnie na warcie, Akashi bez większych oporów otworzył drzwi i poczekał na Riri aż obejrzy sobie miejsce zbrodni i ciało martwej. – Mogę je przykryć? – zapytał młodzieniec, jeżeli kobieta mu na to zezwoliła, chłopak podniósł ciało i położył je na podłodze pokoju i czymś przykrył. Gdy Riri wypowiedziała imię i nazwisko ofiary, z młodego kultysty zeszło powietrze, poczuł olbrzymią ulgę, związana z imieniem tej kobiety.
– Rozumiem, da się zrobić bez najmniejszego problemu. – powiedział chłopak, szeroko się uśmiechając, a w jego oku pojawił się blask. W końcu jakaś okazja, by komuś przyjebać i to tak legalnie bez problemu ze strażą. – Polecam porozmawiać jeszcze z facetem mającym pokój obok, może wiedzieć coś więcej o tym zajściu. – dodał po chwili, zabierając karteczkę z informacjami, jakie przekazała mu Riri i opuścił pokój, kierując się na wyższe piętro do pokoju 301. Wędrówka tam nie była całkiem trudna, zwłaszcza że większość ludzi jeszcze spała. Pukanie do drzwi trochę trwało, ale w końcu ktoś otworzył praktycznie identyczna kobieta. – Nie jestem tutaj w sprawie budzenia, nie zawracałbym sobie głowy takimi sprawami. Pani Kin Yoshida? Pozwoli pani, że wejdę do środka. – wypowiedział chłopak z trochę inną miną niż zazwyczaj, tym razem malowała się na niej powaga i lekka groza, nawet zbytnio nie czekał na pozwolenie na wejście do środka, tylko po prostu wszedł. – Niech Pani lepiej usiądzie. – powiedział, przerywając swoją wypowiedzieć, a gdy kobieta przybrała pozycję siedzącą. – Pani siostra, Motoko Yoshida, została zamordowana dzisiaj w nocy. Przybyłem tutaj, ponieważ szukam pani narzeczonego, jest mi winien parę odpowiedzi, tak jak Pani. – wypowiedziała z wielką oschłością w głosie, gówno go obchodziło czy kobieta zacznie płakać, czy nie, ale jej reakcja mogłaby wiele wyjaśnić, jakby ona miała coś wspólnego z jej śmiercią, zapewne nie zareaguje zbytnio gwałtownie, w końcu będzie wiedziała, że jej siostra nie żyje. – Co robiłaś dzisiaj w nocy i gdzie twój narzeczony? – ponowił pytanie, gdyby kobieta nie załapała wcześniej z powodu szoku i zwyczajnie czekał na jej odpowiedź, nie zamierzał bawić się w pocieszyciela, a tym bardziej zostawać czyjąś zabawką bez swojej zgody i chęci na to.
– Niestety muszę odmówić tej propozycji, te widoki zostawię dla jednej osoby. – powiedział zawstydzony młodzieniec, gdy jego partnerka z nocy znikła za zakrętem. Łatwo się można domyślić, że to właśnie ją miał na myśli. Bez znaczenia jak atrakcyjna w tym momencie była właścicielka hotelu, fioletowo-włosy zwyczajnie nie obchodziła, może każdego innego zwykłego mężczyznę tak, ale dla kultysty była tylko ładnym opakowaniem i niczym więcej. Dalsza droga do pokoju mija w ciszy, przynajmniej ze strony młodego niedoświadczonego chłopaka, który jedynie rozmyślał o tym, jak uchronić Motoko przed niebezpieczeństwem, z mordercy i psychopaty zostaje dzielnym rycerzem chcącym chronić kobiety, takiej zmiany to nawet w serialach nie zagwarantują. Drzwi były takie same, jak je zostawili, a chłopak, który ich pilnował,stał dzielnie na warcie, Akashi bez większych oporów otworzył drzwi i poczekał na Riri aż obejrzy sobie miejsce zbrodni i ciało martwej. – Mogę je przykryć? – zapytał młodzieniec, jeżeli kobieta mu na to zezwoliła, chłopak podniósł ciało i położył je na podłodze pokoju i czymś przykrył. Gdy Riri wypowiedziała imię i nazwisko ofiary, z młodego kultysty zeszło powietrze, poczuł olbrzymią ulgę, związana z imieniem tej kobiety.
– Rozumiem, da się zrobić bez najmniejszego problemu. – powiedział chłopak, szeroko się uśmiechając, a w jego oku pojawił się blask. W końcu jakaś okazja, by komuś przyjebać i to tak legalnie bez problemu ze strażą. – Polecam porozmawiać jeszcze z facetem mającym pokój obok, może wiedzieć coś więcej o tym zajściu. – dodał po chwili, zabierając karteczkę z informacjami, jakie przekazała mu Riri i opuścił pokój, kierując się na wyższe piętro do pokoju 301. Wędrówka tam nie była całkiem trudna, zwłaszcza że większość ludzi jeszcze spała. Pukanie do drzwi trochę trwało, ale w końcu ktoś otworzył praktycznie identyczna kobieta. – Nie jestem tutaj w sprawie budzenia, nie zawracałbym sobie głowy takimi sprawami. Pani Kin Yoshida? Pozwoli pani, że wejdę do środka. – wypowiedział chłopak z trochę inną miną niż zazwyczaj, tym razem malowała się na niej powaga i lekka groza, nawet zbytnio nie czekał na pozwolenie na wejście do środka, tylko po prostu wszedł. – Niech Pani lepiej usiądzie. – powiedział, przerywając swoją wypowiedzieć, a gdy kobieta przybrała pozycję siedzącą. – Pani siostra, Motoko Yoshida, została zamordowana dzisiaj w nocy. Przybyłem tutaj, ponieważ szukam pani narzeczonego, jest mi winien parę odpowiedzi, tak jak Pani. – wypowiedziała z wielką oschłością w głosie, gówno go obchodziło czy kobieta zacznie płakać, czy nie, ale jej reakcja mogłaby wiele wyjaśnić, jakby ona miała coś wspólnego z jej śmiercią, zapewne nie zareaguje zbytnio gwałtownie, w końcu będzie wiedziała, że jej siostra nie żyje. – Co robiłaś dzisiaj w nocy i gdzie twój narzeczony? – ponowił pytanie, gdyby kobieta nie załapała wcześniej z powodu szoku i zwyczajnie czekał na jej odpowiedź, nie zamierzał bawić się w pocieszyciela, a tym bardziej zostawać czyjąś zabawką bez swojej zgody i chęci na to.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Nie chciała po raz kolejny się zagubić, czy to w hotelowych korytarzach, czy też we własnym umyśle, który niechybnie odleciał zaraz po tym co powiedziała przez co jakiekolwiek słowa wypowiedziane przez Akasiego nie były zarejestrowane. Z każdą minutą w hotelu nabierała coraz to więcej podejrzeń, że jest on naprawdę oderwany od rzeczywistości, o której zapomniała. Saga, Tensa i jej narzeczony, wszyscy zostali w tyle, choć na szczęście Mo potrafi spoglądać za plecy, dosyć systematycznie, dlatego właśnie rozpamiętywała ich postury, starając się pamiętać ich oczy, bo przecież to zawsze było cechą charakterystyczną u każdego człowieka. Właśnie dlatego patrząc się w załamanego mężczyznę miała ochotę spojrzeć w jego ślepia, uprzednio oczywiście uśmiechając się promieniście do barmana.
Gra pozorów.
Jedyne co jej zostało jeśli chciała w jakiś sposób wyciągnąć od niego informację to kolejne wcielenie się w kogoś innego. Nie mogła stwierdzić, czy była to chęć zapomnienia o własnych problemach, czy zwyczajnie jedyne wyjście, które widziała w tej sytuacji, tylko czy było to tak istotne? Grunt to skuteczność, a przecież dzięki swoim młodzieńczym względom i urokowi mogła jakoś zadziałać, prawda? PRAWDA?
- Och. W takim razie przepraszam najmocniej...Moje wyrazy...współczucia. - odnalezienie odpowiednich słów do sytuacji czasem sprawiało jej problem, choć chyba nie trzeba wcale mówić o tym, że dzięki tym pauzom mężczyzna mógł stwierdzić, że naprawdę mu współczuje, w końcu miała tyle empatii. - Skoro tak wygląda sytuacja, to chyba warto poprosić o coś mocniejszego, gustuje Pan? - zaproponowała niewinnie, wręcz jakby podchodziła powolutku do rozpłakanego niedźwiadka, który zaraz może stać się rozgniewanym potworem, a nie stworzeniem. Kątem oka spojrzała na barmana i pokazała głową w stronę mężczyzny, żeby ten mu nalał kielonek, samej sobie odmawiając, bo przecież co też ona jako nastolatka mogła wypić, najwyżej soczek, choć z Sagą bardzo pomyślnie postawiły opór tej bezpodstawnej zasadzie. Co by nie było przecież w ich wieku już przechodziło się przez śluby, rodziło dzieci, tylko czy to również obejmowało Shinobich i Samurajów, którzy zwyczajnie ginęli z dnia na dzień?
Załamanie mężczyzny, który rzekomo nienawidził się z siostrą swojej narzeczonej dawał wiele do myślenia. Był to trop, którego Motoko nie mogła sobie odpuścić obwąchać, tym bardziej, że myśli przestały jej uciekać na boczne tory, kiedy musiała faktycznie skupić się na mężczyźnie.
Gra pozorów.
Jedyne co jej zostało jeśli chciała w jakiś sposób wyciągnąć od niego informację to kolejne wcielenie się w kogoś innego. Nie mogła stwierdzić, czy była to chęć zapomnienia o własnych problemach, czy zwyczajnie jedyne wyjście, które widziała w tej sytuacji, tylko czy było to tak istotne? Grunt to skuteczność, a przecież dzięki swoim młodzieńczym względom i urokowi mogła jakoś zadziałać, prawda? PRAWDA?
- Och. W takim razie przepraszam najmocniej...Moje wyrazy...współczucia. - odnalezienie odpowiednich słów do sytuacji czasem sprawiało jej problem, choć chyba nie trzeba wcale mówić o tym, że dzięki tym pauzom mężczyzna mógł stwierdzić, że naprawdę mu współczuje, w końcu miała tyle empatii. - Skoro tak wygląda sytuacja, to chyba warto poprosić o coś mocniejszego, gustuje Pan? - zaproponowała niewinnie, wręcz jakby podchodziła powolutku do rozpłakanego niedźwiadka, który zaraz może stać się rozgniewanym potworem, a nie stworzeniem. Kątem oka spojrzała na barmana i pokazała głową w stronę mężczyzny, żeby ten mu nalał kielonek, samej sobie odmawiając, bo przecież co też ona jako nastolatka mogła wypić, najwyżej soczek, choć z Sagą bardzo pomyślnie postawiły opór tej bezpodstawnej zasadzie. Co by nie było przecież w ich wieku już przechodziło się przez śluby, rodziło dzieci, tylko czy to również obejmowało Shinobich i Samurajów, którzy zwyczajnie ginęli z dnia na dzień?
Załamanie mężczyzny, który rzekomo nienawidził się z siostrą swojej narzeczonej dawał wiele do myślenia. Był to trop, którego Motoko nie mogła sobie odpuścić obwąchać, tym bardziej, że myśli przestały jej uciekać na boczne tory, kiedy musiała faktycznie skupić się na mężczyźnie.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Informacja o stracie kogoś bliskiego zszokowała kobietę, co trochę wycofywało ją z grona podejrzanych. Przecież aż tak dobrą aktorką nie mogła być. Prawda? Zresztą, kogo to obchodzi, zdechnie prędzej czy później, albo z czyjąś pomocą albo sama.
– Rozumiem, że Pani nic o tym nie wiedziała? – Zapytał dla pewność, po czym pomógł usiąść kobiecie, bo jeszcze ona się przypadkiem zabije siadając i wtedy młody kultysta będzie mieć problemy, których zbytnio nie chciał. – Chcę by Pani zgłosiła się do właścicielki hotelu, możliwe, że będzie posiadać więcej informacji. – Dodał po chwili, po czym sam oparł się o ścianę i rozglądał po pokoju szukając interesujących go rzeczy, oczywiście jakiś poszlak, które mogły świadczyć o jej udziale w tym morderstwie, albo jej narzeczonego.
– Widziałaś, że twoja siostra miała kochanka? Prawdopodobnie on jest odpowiedzialny za jej śmierć, jeden ze światów zeznał, że kłóciła się z nim dwa dni temu i w noc, w którą zginęła również się z kimś kłóciła. Masz jakieś podejrzenia, kto to mógł być? I czy mogę się trochę rozejrzeć po pokoju? – Powiedział, fioletowo-włosy patrząc uważnie na kobietę i jej zachowanie. Jeżeli zgodziła się na jego propozycje przeszukanie pokoju, dokładnie przepadał wszystko, co tylko mógł z wyjątkiem kobiety, ona go nie interesowała, a potem, jeżeli chciała, a on zdobył odpowiednie informacje odprowadził ją do panienki Riri, a sam poszedł szukać jej narzeczonego, albo mężczyzny, którego kobieta wskazała za kochanka siostry.
– Rozumiem, że Pani nic o tym nie wiedziała? – Zapytał dla pewność, po czym pomógł usiąść kobiecie, bo jeszcze ona się przypadkiem zabije siadając i wtedy młody kultysta będzie mieć problemy, których zbytnio nie chciał. – Chcę by Pani zgłosiła się do właścicielki hotelu, możliwe, że będzie posiadać więcej informacji. – Dodał po chwili, po czym sam oparł się o ścianę i rozglądał po pokoju szukając interesujących go rzeczy, oczywiście jakiś poszlak, które mogły świadczyć o jej udziale w tym morderstwie, albo jej narzeczonego.
– Widziałaś, że twoja siostra miała kochanka? Prawdopodobnie on jest odpowiedzialny za jej śmierć, jeden ze światów zeznał, że kłóciła się z nim dwa dni temu i w noc, w którą zginęła również się z kimś kłóciła. Masz jakieś podejrzenia, kto to mógł być? I czy mogę się trochę rozejrzeć po pokoju? – Powiedział, fioletowo-włosy patrząc uważnie na kobietę i jej zachowanie. Jeżeli zgodziła się na jego propozycje przeszukanie pokoju, dokładnie przepadał wszystko, co tylko mógł z wyjątkiem kobiety, ona go nie interesowała, a potem, jeżeli chciała, a on zdobył odpowiednie informacje odprowadził ją do panienki Riri, a sam poszedł szukać jej narzeczonego, albo mężczyzny, którego kobieta wskazała za kochanka siostry.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Nie przeszkadzała jej woń, która otaczała mężczyznę, można powiedzieć, że nawet jej pasowała do tego obrazka pełnego nieszczęścia. Mężczyzna nie był wystarczająco wcięty, żeby dziewczyna mogła go zacząć wypytywać, jednakże jego aktualny stan dawał wiele do życzenia, oczywiście pod względem estetycznym. Barman poszedł kapkę dalej, a Motoko skupiła się na słowach narzeczonego siostry zmarłej. W pewnym sensie coś jej nie grało, bo ewidentnie mężczyzna przeżywał jej śmierć, co przeczyło słowom osób z usługi, być może naprawdę to on był tym kochankiem? Jedynym wyjściem było sprawdzenie tego drogą elokwencji i dyplomacji! 'Jak ja nienawidzę tej roboty.'
- Domyślam się... - stwierdziła cicho, zaraz zdejmując swoją maseczkę radości, przybierając na powrót swoją posągową, oschłą neutralność, co było praktycznie wyczuwalne od razu. - W prawdzie jestem tutaj z całkiem innego powodu, chciałabym się dowiedzieć, skąd Pan ma informację o Motoko i kiedy ostatni raz Pan ją widział? - zarzuciła w niego pytaniami jak profesjonalny shinobi kunaiami, nie dając nawet możliwości do przyjęcia tego, że w ciągu kilku sekund przestała już być taką przyjemną nastolatką. Jedynym co jej zostało w tej sytuacji to właśnie wypytać mężczyznę, który definitywnie miał coś za uszami, bo przecież z byle powodu by nie płakał za kobietą. Jej własne imię, które również miała martwa kobieta w jakiś dziwny sposób brzmiało w jej ustach, a może to zwyczajne wrażenie w głowie? W każdym razie, z pewnością nie chciałaby znajdować się w takiej sytuacji jak ona.
- Wiem, że mieli Państwo romans, proszę nawet nie przeczyć, jak inaczej wytłumaczy mi Pan ten żal, który teraz Pana trawi? - zarzuciła mu cichym, choć bardzo dosadnym głosem, dając mężczyźnie do zrozumienia, że jest podejrzewany o morderstwo. Nie była pewna swoich słów, choć starała się robić całkiem inne wrażenie, mając cały czas na względzie obserwację jego reakcji, które zdradziłyby chyba najwięcej.
Mówiąc te słowa spod przymrużonych oczu, zauważyła w wejściu Akashiego, który już tym razem nie paradował bez górnej części kimona.
- Domyślam się... - stwierdziła cicho, zaraz zdejmując swoją maseczkę radości, przybierając na powrót swoją posągową, oschłą neutralność, co było praktycznie wyczuwalne od razu. - W prawdzie jestem tutaj z całkiem innego powodu, chciałabym się dowiedzieć, skąd Pan ma informację o Motoko i kiedy ostatni raz Pan ją widział? - zarzuciła w niego pytaniami jak profesjonalny shinobi kunaiami, nie dając nawet możliwości do przyjęcia tego, że w ciągu kilku sekund przestała już być taką przyjemną nastolatką. Jedynym co jej zostało w tej sytuacji to właśnie wypytać mężczyznę, który definitywnie miał coś za uszami, bo przecież z byle powodu by nie płakał za kobietą. Jej własne imię, które również miała martwa kobieta w jakiś dziwny sposób brzmiało w jej ustach, a może to zwyczajne wrażenie w głowie? W każdym razie, z pewnością nie chciałaby znajdować się w takiej sytuacji jak ona.
- Wiem, że mieli Państwo romans, proszę nawet nie przeczyć, jak inaczej wytłumaczy mi Pan ten żal, który teraz Pana trawi? - zarzuciła mu cichym, choć bardzo dosadnym głosem, dając mężczyźnie do zrozumienia, że jest podejrzewany o morderstwo. Nie była pewna swoich słów, choć starała się robić całkiem inne wrażenie, mając cały czas na względzie obserwację jego reakcji, które zdradziłyby chyba najwięcej.
Mówiąc te słowa spod przymrużonych oczu, zauważyła w wejściu Akashiego, który już tym razem nie paradował bez górnej części kimona.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Słuchając żalów kobiety i opowiadając jej wszystko pozwoliła przejrzeć młodzieńcowi swój pokój oraz jej narzeczonego, kto by się tego spodziewał, że tak łatwo to pójdzie, ale zresztą, każdy z początku się upiera się, co do swojego, a jak zabierze się mu to, na czym mu zależy staję się bezbronny niczym dziecko. Piękne chwile, ale cóż. Młodzieńcowi niezbyt zależało na poprawie stanu kobiety, zresztą i tak nie mógł go poprawić, przeglądanie pomieszczenie nie było trudne, niezbyt wiele tutaj rzeczy, które mogą wydać się interesujące i mieć jakieś powiązanie z sprawą, która go już powoli wnerwiała. Bingo, na biurku znajdował się stary notes, a w nim była wyrwana strona, a papier pasował idealnie do tamtej kartki.
- Czyj to notes? – Zapytał się chłopak pokazując go kobiecie. – Mogę coś sprawdzić? – Dodał po chwili i nawet nie czekał na odpowiedź, wziął kawałek, ołówka, węgielek czy cholera wie, co tam mieli na biurku i zaczął pocierać go o następna stronę, tak by odkryć, co było napisane na wyrwanej kartce. Jeżeli już rozszyfrował zawartość kartki zabrał notes ze sobą i odprowadził kobitę do Riri.
- Upraszam byś została tutaj do mojego powrotu, inaczej przy następnym spotkaniu nie będę taki miły. - powiedział młodzieniec idąc w stronę baru, gdzie miał znajdować się narzeczony kobiety. Po paru minutach przekonał się, że to prawda, a i by było tego mało znajdowała się tam Motoko, miał wyraźna nadzieje, że go nie zauważyła. Zamierzał stanąć gdzieś przy wejściu i poczekać spokojnie na rozwinięcie się sytuacji, ciekawiło go jak ona będzie wyglądać i mógł popatrzeć na czarnowłosego aniołka siedzącego przy barze, cóż ona bardziej przykuwała uwagę chłopaka i sprawiała, że zapominał o całym świecie i tym, co miał zrobić oraz co znajdowało się w notesie. Więc oparł się ze spokojem o ścianę przy wejściu.
- Czyj to notes? – Zapytał się chłopak pokazując go kobiecie. – Mogę coś sprawdzić? – Dodał po chwili i nawet nie czekał na odpowiedź, wziął kawałek, ołówka, węgielek czy cholera wie, co tam mieli na biurku i zaczął pocierać go o następna stronę, tak by odkryć, co było napisane na wyrwanej kartce. Jeżeli już rozszyfrował zawartość kartki zabrał notes ze sobą i odprowadził kobitę do Riri.
- Upraszam byś została tutaj do mojego powrotu, inaczej przy następnym spotkaniu nie będę taki miły. - powiedział młodzieniec idąc w stronę baru, gdzie miał znajdować się narzeczony kobiety. Po paru minutach przekonał się, że to prawda, a i by było tego mało znajdowała się tam Motoko, miał wyraźna nadzieje, że go nie zauważyła. Zamierzał stanąć gdzieś przy wejściu i poczekać spokojnie na rozwinięcie się sytuacji, ciekawiło go jak ona będzie wyglądać i mógł popatrzeć na czarnowłosego aniołka siedzącego przy barze, cóż ona bardziej przykuwała uwagę chłopaka i sprawiała, że zapominał o całym świecie i tym, co miał zrobić oraz co znajdowało się w notesie. Więc oparł się ze spokojem o ścianę przy wejściu.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Przez chwilę bardzo przypominał jej ją samą, choć nie mogła pozwolić mu na odejście w całkiem inny świat, ten równoległy, który przewlekle powtarzał swoją mantrę, odbierając możliwość skupienia na rzeczywistości. Gdyby choć trochę się postarała być może nawet i znalazłaby całkiem inny sposób wyciągnięcia od niego informacji jednak strzelenie garścią mocnych słów często było najmocniejszym sposobem na wyciągnięcie z marazmu. Tak też było w jego przypadku. Praktycznie automatycznie zmienił swoją postawę na bardziej butną, wręcz agresywną. Motoko nie przestraszyła się. Nawet nie wycofała na milimetry, ciągle utrzymując swoje przymrużone, podejrzliwe spojrzenie na obruszonym mężczyźnie.
- W takim razie zechce mi Pan powiedzieć skąd się wzięła ta notatka w jej pokoju? - zarzuciła w niego pytaniem, zauważając, że stojący przy ścianie Akashi trzyma w ręku jakąś księgę i to nie tą którą Riri niosła do pokoju, była jakby mniejsza. Wystarczyło dodać karteczkę i przedmiot, który dzierżył przeklęty mężczyzna i wysnuła pewnego rodzaju aluzje, kompletnie niepodparte na niczym konkretnym. W istocie nie sądziła, żeby to on był winny śmierci kobiety, choć oczywiście nikogo nie można wykluczać, jednak robiła odpowiednią minę do gry, którą sama rozpoczęła przybierając z początku dosyć sympatyczne wrażenie. Same słowa odnośnie kartki, która z początku ją tak przeraziła były jedynie przypuszczeniem niepodpartym niczym konkretnym, ot zwyczajne skojarzenie, a wszystko to za sprawą notatnika trzymanego w rękach przeklętego.
- Gdzie się Pan znajdował dzisiaj w nocy i o której Pan wstał? Czy jest ktoś kto może poświadczyć o Pana słowach? - wystawiała przeciwko niemu kolejne pytania, choć w głębi duszy kibicowała, żeby potrafił się porządnie wytłumaczyć, bo zwyczajnie nie odczuwała w nim winny, choć czy ma prawo w ogóle wydawać takie osądy? Nie znała go, a każdy motyw mógł być wystarczająco mocnym, żeby zabić. Wystarczyła tylko szarpanina i mocne pchnięcie.
- Czy ktokolwiek podejrzewał, że mają Państwo dobre stosunki? Jeśli nie, to kogo by Pan wskazał na drugą osobę, z którą Motoko miała romans? - zaproponowała w pewnym sensie dając mu do zrozumienia, że nie uważa go za stuprocentowego winnego, a jedynie jednego z wielu. Przecież to nie w jej kwestii było decydować kogo zabić, chociaż może ta równowaga polegała właśnie na tym, żeby w pewnych sytuacjach wykazać się odpowiednim rozsądkiem prowadzącym do sprawy? Tylko czy mogła kierować się rozsądkiem, gdy wszystkie emocje, które bardzo dobrze znała, w postaci kontaktów z płcią przeciwną, pozwalały jej na tą oschłość i logikę? Przecież emocjonalność wykluczała się wraz z trzeźwością opanowanego umysłu, prawda? Dlaczego w takim razie Samurajowie mieli dzieci jak chociażby jej ojciec...
- W takim razie zechce mi Pan powiedzieć skąd się wzięła ta notatka w jej pokoju? - zarzuciła w niego pytaniem, zauważając, że stojący przy ścianie Akashi trzyma w ręku jakąś księgę i to nie tą którą Riri niosła do pokoju, była jakby mniejsza. Wystarczyło dodać karteczkę i przedmiot, który dzierżył przeklęty mężczyzna i wysnuła pewnego rodzaju aluzje, kompletnie niepodparte na niczym konkretnym. W istocie nie sądziła, żeby to on był winny śmierci kobiety, choć oczywiście nikogo nie można wykluczać, jednak robiła odpowiednią minę do gry, którą sama rozpoczęła przybierając z początku dosyć sympatyczne wrażenie. Same słowa odnośnie kartki, która z początku ją tak przeraziła były jedynie przypuszczeniem niepodpartym niczym konkretnym, ot zwyczajne skojarzenie, a wszystko to za sprawą notatnika trzymanego w rękach przeklętego.
- Gdzie się Pan znajdował dzisiaj w nocy i o której Pan wstał? Czy jest ktoś kto może poświadczyć o Pana słowach? - wystawiała przeciwko niemu kolejne pytania, choć w głębi duszy kibicowała, żeby potrafił się porządnie wytłumaczyć, bo zwyczajnie nie odczuwała w nim winny, choć czy ma prawo w ogóle wydawać takie osądy? Nie znała go, a każdy motyw mógł być wystarczająco mocnym, żeby zabić. Wystarczyła tylko szarpanina i mocne pchnięcie.
- Czy ktokolwiek podejrzewał, że mają Państwo dobre stosunki? Jeśli nie, to kogo by Pan wskazał na drugą osobę, z którą Motoko miała romans? - zaproponowała w pewnym sensie dając mu do zrozumienia, że nie uważa go za stuprocentowego winnego, a jedynie jednego z wielu. Przecież to nie w jej kwestii było decydować kogo zabić, chociaż może ta równowaga polegała właśnie na tym, żeby w pewnych sytuacjach wykazać się odpowiednim rozsądkiem prowadzącym do sprawy? Tylko czy mogła kierować się rozsądkiem, gdy wszystkie emocje, które bardzo dobrze znała, w postaci kontaktów z płcią przeciwną, pozwalały jej na tą oschłość i logikę? Przecież emocjonalność wykluczała się wraz z trzeźwością opanowanego umysłu, prawda? Dlaczego w takim razie Samurajowie mieli dzieci jak chociażby jej ojciec...
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Młodzieniec ze spokojem obserwował scenę, która rozgrywała się przed jego oczami, cichą jej nazwać nie można praktycznie spokojnie mógł usłyszeć słowa dziewczyny jak i mężczyzny, cóż tak to bywa w emocjach. Kolejne słowa lały się jak potok, a on zwyczajnie sobie stał i czekał na odpowiedzi moment by przywitać się dość dobitnie z mężczyzną, który i tak nie musi być winnym, ale sprawiłby olbrzymią przyjemność gdyby nim był. Chłopak czekając na to, co nieuniknione przeglądał notes mężczyzny sprawdzając jego charakter pisma z odkrytym pożegnaniem, przecież jego żona też miała do niego dostęp, tak jak i każdy, kto posiada kluczę do pokoju i wie, kiedy nie ma w nim gości. I raczej notesu z tak ważnym dowodem nie zostawiłby na biurku, jak już to w jakiejś szufladzie albo gdzieś schował, a nie. Wszystko coraz bardziej tu śmierdziało. Gdy mężczyzna skończył odpowiadać na pytania dziewczyny, fioletowo-włosy, odbił się od ściany i ruszył w ich stronę, w dość brutalny sposób postanowił się przekonać czy ten namiętny kochanek mówi prawdę. Jak znalazł się za jego plecami, rzucił notes na bar przed nim, a drugą ręką wyjął ze swojej torby kunai, który przyłożył mężczyźnie do gardła.
– Bądź grzeczny to nie zaczniesz się dusić swoją krwią. To twój notes prawda? – Zapytał się Akashi wskazując drugą ręką na niewielki stary zeszyt, po czym go otworzył i zaczął przekładać strona po stronie aż do ostatniego miejsca, gdzie było pożegnanie.
– Możesz to wyjaśnić? Kartka znajdująca się przy ciele, pochodziła z twojego notesu. – Powiedział, posyłając ciepły uśmiech w stronę Motoko, cóż nawet grożąc komuś można zrobić dobre wrażenie prawda? Przynajmniej on liczył na coś takiego, ale miał nadzieje, że się nie przeliczy, ale chociaż miał większą pewność, że mężczyzna nie skłamie, ale też większą szansę, że ktoś w końcu wezwie po niego straż. Kolejne problemy z prawem, niezbyt mile widziane w promieniu dobrych paru mil, tak samo jak przedstawiciele prawa oraz porządku. Tutaj ma panować bezprawie.
– Bądź grzeczny to nie zaczniesz się dusić swoją krwią. To twój notes prawda? – Zapytał się Akashi wskazując drugą ręką na niewielki stary zeszyt, po czym go otworzył i zaczął przekładać strona po stronie aż do ostatniego miejsca, gdzie było pożegnanie.
– Możesz to wyjaśnić? Kartka znajdująca się przy ciele, pochodziła z twojego notesu. – Powiedział, posyłając ciepły uśmiech w stronę Motoko, cóż nawet grożąc komuś można zrobić dobre wrażenie prawda? Przynajmniej on liczył na coś takiego, ale miał nadzieje, że się nie przeliczy, ale chociaż miał większą pewność, że mężczyzna nie skłamie, ale też większą szansę, że ktoś w końcu wezwie po niego straż. Kolejne problemy z prawem, niezbyt mile widziane w promieniu dobrych paru mil, tak samo jak przedstawiciele prawa oraz porządku. Tutaj ma panować bezprawie.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Faktycznie, mężczyzna był wyprowadzony z równowagi, a Motoko już szykowała się do ewentualnej obrony, którą wykorzystałaby w sposób nader korzystny, oczywiście na jego niekorzyść. Ręka na rękojeści znalazła się dosłownie w ciągu kilku sekund i tylko obecność nieśmiertelnego, a raczej jego kunaia przy szyi mężczyzny spowodowała, że mięśnie w ręku dziewczyny nieznacznie się rozluźniły.
- Nie będzie potrzebna żadna straż, badamy sprawę z polecenia właścicielki, dlatego istotna jest dyskrecja. Proszę się nie ruszać z miejsca. - zwróciła się w stronę barmana, który definitywnie był gotów wylecieć z mokrymi gaciami poza swoje miejsce pracy. - Pani Riri z pewnością nie byłaby zadowolona gdyby Pan opuścił stanowisko. - zwróciła się do niego zjadliwymi słowami i kpiącym, lekkim uśmieszkiem, który i tak chyba był mu obojętny, w końcu prawie nie wyskoczył na drugą orbitę. Widocznie takie sytuacje, kiedy w grę wchodzi jakaś broń, są dalsze niż w statusie 'pożądane i widziane'. Zaraz jej wzrok został utkwiony w mężczyźnie, który ewidentnie miał spory problem przed przyjaznym przyznaniem się do własnej winy...romansu, a co z resztą?
- Widzi Pan, a ja tutaj się starałam przyjaźnie...Zawsze ta brutalność, ale chyba chciał Pan powiedzieć Motoko. - po raz kolejny to słowo zabrzmiało w ustach, które nigdy jakoś nie przepadały za przedstawianiem się pełnym imieniem. Znowu panowała nad sytuacją, a przynajmniej takie miała wrażenie, kiedy mrużyła niebezpiecznie oczy i powoli zaczęło do niej docierać, że wizja jego mózgu wylewającego się na jej buty, nie jest taka zła.- Teraz skoro już rozjaśniliśmy sprawę Waszego romansu, może mi Pan przybliżyć, czy Pańska narzeczona miała jakiekolwiek możliwości do podejrzewania Pana o to? Jak skończyła się Wasza szarpanina i oczywiście co zastał Pan w pokoju, kiedy wrócił od swojej ukochanej siostry narzeczonej. - ostatnie trzy słowa były przesiąknięte jadem, który Mo musiała wypuścić z siebie, bo też oczywiście zawsze, ale to zawsze, jakiś facet musiał namieszać kobiecie w głowie. Bardzo dobrze pamiętała to uczucie, kiedy wręcz ściskało ją w piersi na myśl o tym, że najdroższy ją zostawi, dlatego spełniała jego wszystkie zachcianki... Chęć ścięcia głowy mężczyźnie w tym momencie była w istocie kusząca, jedynie błyszcząca broń, w której kątem widziała odbicie swoich iskrzących od nienawiści, szkarłatnych oczu. Nie patrzyła się na Akashiego, bo w tym stanie mogła również sobie przypomnieć, że ten znalazł się w jej łóżku i zwyczajnie nie zginął, kiedy zatapiała w jego ciele swój miecz, a to doprowadziłoby do kolejnego starcia, tym razem bardziej zaciekłego, a przecież jeszcze nie rozmyślała, dlaczego ten żyje. Poziom nienawiści do facetów w ciągu jednej sekundy wzrósł wręcz do granic jej cierpliwości, wystarczył tylko jedno złe słowo, a mężczyzny flaki, czy też jelita, wylewałyby się na piękną marmurową posadzkę.
- Nie będzie potrzebna żadna straż, badamy sprawę z polecenia właścicielki, dlatego istotna jest dyskrecja. Proszę się nie ruszać z miejsca. - zwróciła się w stronę barmana, który definitywnie był gotów wylecieć z mokrymi gaciami poza swoje miejsce pracy. - Pani Riri z pewnością nie byłaby zadowolona gdyby Pan opuścił stanowisko. - zwróciła się do niego zjadliwymi słowami i kpiącym, lekkim uśmieszkiem, który i tak chyba był mu obojętny, w końcu prawie nie wyskoczył na drugą orbitę. Widocznie takie sytuacje, kiedy w grę wchodzi jakaś broń, są dalsze niż w statusie 'pożądane i widziane'. Zaraz jej wzrok został utkwiony w mężczyźnie, który ewidentnie miał spory problem przed przyjaznym przyznaniem się do własnej winy...romansu, a co z resztą?
- Widzi Pan, a ja tutaj się starałam przyjaźnie...Zawsze ta brutalność, ale chyba chciał Pan powiedzieć Motoko. - po raz kolejny to słowo zabrzmiało w ustach, które nigdy jakoś nie przepadały za przedstawianiem się pełnym imieniem. Znowu panowała nad sytuacją, a przynajmniej takie miała wrażenie, kiedy mrużyła niebezpiecznie oczy i powoli zaczęło do niej docierać, że wizja jego mózgu wylewającego się na jej buty, nie jest taka zła.- Teraz skoro już rozjaśniliśmy sprawę Waszego romansu, może mi Pan przybliżyć, czy Pańska narzeczona miała jakiekolwiek możliwości do podejrzewania Pana o to? Jak skończyła się Wasza szarpanina i oczywiście co zastał Pan w pokoju, kiedy wrócił od swojej ukochanej siostry narzeczonej. - ostatnie trzy słowa były przesiąknięte jadem, który Mo musiała wypuścić z siebie, bo też oczywiście zawsze, ale to zawsze, jakiś facet musiał namieszać kobiecie w głowie. Bardzo dobrze pamiętała to uczucie, kiedy wręcz ściskało ją w piersi na myśl o tym, że najdroższy ją zostawi, dlatego spełniała jego wszystkie zachcianki... Chęć ścięcia głowy mężczyźnie w tym momencie była w istocie kusząca, jedynie błyszcząca broń, w której kątem widziała odbicie swoich iskrzących od nienawiści, szkarłatnych oczu. Nie patrzyła się na Akashiego, bo w tym stanie mogła również sobie przypomnieć, że ten znalazł się w jej łóżku i zwyczajnie nie zginął, kiedy zatapiała w jego ciele swój miecz, a to doprowadziłoby do kolejnego starcia, tym razem bardziej zaciekłego, a przecież jeszcze nie rozmyślała, dlaczego ten żyje. Poziom nienawiści do facetów w ciągu jednej sekundy wzrósł wręcz do granic jej cierpliwości, wystarczył tylko jedno złe słowo, a mężczyzny flaki, czy też jelita, wylewałyby się na piękną marmurową posadzkę.
0 x
- Akashi
- Postać porzucona
- Posty: 1240
- Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wędrowiec
- Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
- Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=3899
Re: Hotel "Marmur"
Rozwiązanie, tak blisko końca, końca tego, kto zabił. Kto zawinił, nie zawinił człowiek, lecz jego uczucia, uczucia względem drugiej osoby, względem tej, do której nie powinno się ni czuć, względem tej, która powinna być przyjacielem i nikt więcej. Lecz między tym jest cienka granica, granica między Przyjaźnia, a miłością, miedzy życiem, a śmiercią. Kto ile razy ją przekroczył i nie zaznał bólu? Chyba nie ma takiej osoby, który nikt nie została tym dotknięta. Dotknięta parszywym losem. Młody kultysta, ten, który dotykał ostrzem gardła mężczyzny, wystarczyłby jeden lekki ruch by ten padł i dołączył do swej ukochanej, za, której śmierć odpowiadał. W tym momencie młodzieniec nawet nie zamierzał się odzywać, zwyczajnie trwał trzymając kunai przy szyi przyszłego narzeczonego? Trupa? Cholera wie, obie opcje są tak samo możliwe jak i niemożliwe. Jeszcze ten barman, parszywy barman od feralnego trunku, ale gdyby nie on nigdy ta dwójka by się nie spotkała i nawiązała….A właściwie, co mieli nawiązać? Przecież nic ich nie łączy, kto by chciał blisko siebie mieć kogoś przeklętego o nieznanej przeszłości.
– Barman, nalej mi trochę wody. Zaschło mi w gardle.– Powiedział chłopak, lekko obracając kunai w ręku i kierując go czubkiem w stronę gardła mężczyzny delikatnie dociskając do skóry, by lekko ją naciąć., Po czym odsunął go delikatnie i znowu przyłożył bokiem, zostawiając niewielką ranę na ciele mężczyzny.
-Powiedz mi, co ty za gówno mi wczoraj podałeś? – Przypomniał sobie młodzieniec o tym, co chciał wyjaśnić z barmanem rano, może to nie najlepsza okazja, ale cóż lepsza to niż nic. Zawsze może się czegoś dowiedzieć i rozluźnić atmosferę, popijając ze szklanki zimną wodę. Chęć śmierci byłą w chłopaku spora, mimo tego, że wolał tego nie robić i mieć więcej potencjalnych ofiar, ale cóż, raz się żyje prawda?
-Zabieramy go do Riri, czy zabijamy? – Powiedział fioletowo-włosy ponownie dociskając kunai do szyi przyszłego narzeczonego w końcu jemu płacili za głowę sprawy morderstwa, a nie za sprowadzenie go żywego. Zwłaszcza, że odpowiedział już na wszystkie pytania, które zadała mu Motoko. Tylko jak odniesie się do tego dziewczyna, On był gotowy iść za nią choćby do grobu, z którego i tak by wyszedł. Prędzej czy później.
– Barman, nalej mi trochę wody. Zaschło mi w gardle.– Powiedział chłopak, lekko obracając kunai w ręku i kierując go czubkiem w stronę gardła mężczyzny delikatnie dociskając do skóry, by lekko ją naciąć., Po czym odsunął go delikatnie i znowu przyłożył bokiem, zostawiając niewielką ranę na ciele mężczyzny.
-Powiedz mi, co ty za gówno mi wczoraj podałeś? – Przypomniał sobie młodzieniec o tym, co chciał wyjaśnić z barmanem rano, może to nie najlepsza okazja, ale cóż lepsza to niż nic. Zawsze może się czegoś dowiedzieć i rozluźnić atmosferę, popijając ze szklanki zimną wodę. Chęć śmierci byłą w chłopaku spora, mimo tego, że wolał tego nie robić i mieć więcej potencjalnych ofiar, ale cóż, raz się żyje prawda?
-Zabieramy go do Riri, czy zabijamy? – Powiedział fioletowo-włosy ponownie dociskając kunai do szyi przyszłego narzeczonego w końcu jemu płacili za głowę sprawy morderstwa, a nie za sprowadzenie go żywego. Zwłaszcza, że odpowiedział już na wszystkie pytania, które zadała mu Motoko. Tylko jak odniesie się do tego dziewczyna, On był gotowy iść za nią choćby do grobu, z którego i tak by wyszedł. Prędzej czy później.
0 x

Re: Hotel "Marmur"
Właśnie dlatego Mo przez cały czas utrzymywała swój kąt oka na barmanie, sprawdzając czy ten nie robi żadnych gwałtownych ruchów, w końcu sama była zdolna przeskoczyć bar i zwyczajnie go zabić. Dlaczego? Otóż to on, jak się okazało po czasie zapoczątkował jej rozchwianie emocjonalne, a to już był pewien występek, który nie pozwalał jej osiągnąć równowagi. Takie przypadki tępi się od ręki. Jednakże nagle całą uwagę nastolatki przykuł mężczyzna, który drżał przed niemalże dziećmi, bo przecież w stosunku do niego byli bardzo młodzi.
- Co robiła Pańska narzeczona, kiedy Pan wychodził? - kolejne pytanie wypłynęło z ust dziewczyny, która skupiła się stuprocentowo na przerażonym mężczyźnie, który okazał się być winnym uczuć. Najgorszy typ ze wszystkich. Pomyślała dziewczyna, niemalże z uciechą patrząc, jak po jego szyi toczy się szkarłatna krew, niemalże się oblizała! - Pchnął Pan ją na ścianę po tym jak wręczył do ręki kartkę z pożegnaniem? - jej zirytowanie tą plątaniną, która ewidentnie nie miała sensu w tym przypadku, była przez cały czas kontrolowana ostatkami sił cierpliwości, dzięki której ręka jedynie oplotła rękojeść miecza. Dobrze, że nie miała pojęcia o tym oddaniu swojego przeklętego, nieśmiertelnego towarzysza z nocy, bo z pewnością głębokość ewentualnego cięcia skierowanego w stronę mężczyzny by się znacząco pogłębiła, przebijając również wnętrze jednookiego chłopaka.
- Słyszał Pan jej błagania po odepchnięciu, jakieś prośby, szła za Panem? - dopytywała dalej, nawet nie starając sobie obrazować biegu wydarzeń, które jak na jej chłodne podejście były i tak już nieźle porąbane. Mimo wszystko musiała się go wypytać odnośnie tych błahostek, które sama uważała za kompletne dno zakochanych dziewczyn, a przecież sama taka byłam. Nagłe zamknięcie na chwilę oczu i głęboki, choć cichy oddech świadczył jedynie o tym, że wysiłek jaki trzyma ją w ryzach powoli się kończy, bo zwyczajnie widziała w tym zbyt dużo własnej przeszłości.
- Zamknij się. - warknęła w jego stronę oschle, przenosząc zaraz spojrzenie na Akasiego, który już wypytał barmana, a ten mu odpowiedział. - Dobrze, możemy pójść na spotkanie z narzeczoną. - przytaknęła oschle, już opanowana, bo przecież nie dajmy się zwariować, nie godziło się tak brudzić piękny bar, a w szczególności narażać barmana, którego równowaga została definitywnie naruszona, lepiej przyozdobić już zakrwawiony pokój. Wstała ze stołka i pozwoliła Akashiemu wraz z jeńcem iść przed sobą. Sama przystanęła na chwilę przy barze dając im odejść i rzucając jedno pytanie do mężczyzny. - Czy pamięta Pan może coś ciekawego z ubiegłej nocy?Tego dżentelmena, który tutaj siedział z jakąś kobietą, jego narzeczoną bądź samą jej siostrę? - chyba warto wiedzieć coś więcej, w razie gdyby ten miał ciekawe informacje. Po uzyskaniu odpowiedzi ruszyła za dwójką mężczyzn.
- Co robiła Pańska narzeczona, kiedy Pan wychodził? - kolejne pytanie wypłynęło z ust dziewczyny, która skupiła się stuprocentowo na przerażonym mężczyźnie, który okazał się być winnym uczuć. Najgorszy typ ze wszystkich. Pomyślała dziewczyna, niemalże z uciechą patrząc, jak po jego szyi toczy się szkarłatna krew, niemalże się oblizała! - Pchnął Pan ją na ścianę po tym jak wręczył do ręki kartkę z pożegnaniem? - jej zirytowanie tą plątaniną, która ewidentnie nie miała sensu w tym przypadku, była przez cały czas kontrolowana ostatkami sił cierpliwości, dzięki której ręka jedynie oplotła rękojeść miecza. Dobrze, że nie miała pojęcia o tym oddaniu swojego przeklętego, nieśmiertelnego towarzysza z nocy, bo z pewnością głębokość ewentualnego cięcia skierowanego w stronę mężczyzny by się znacząco pogłębiła, przebijając również wnętrze jednookiego chłopaka.
- Słyszał Pan jej błagania po odepchnięciu, jakieś prośby, szła za Panem? - dopytywała dalej, nawet nie starając sobie obrazować biegu wydarzeń, które jak na jej chłodne podejście były i tak już nieźle porąbane. Mimo wszystko musiała się go wypytać odnośnie tych błahostek, które sama uważała za kompletne dno zakochanych dziewczyn, a przecież sama taka byłam. Nagłe zamknięcie na chwilę oczu i głęboki, choć cichy oddech świadczył jedynie o tym, że wysiłek jaki trzyma ją w ryzach powoli się kończy, bo zwyczajnie widziała w tym zbyt dużo własnej przeszłości.
- Zamknij się. - warknęła w jego stronę oschle, przenosząc zaraz spojrzenie na Akasiego, który już wypytał barmana, a ten mu odpowiedział. - Dobrze, możemy pójść na spotkanie z narzeczoną. - przytaknęła oschle, już opanowana, bo przecież nie dajmy się zwariować, nie godziło się tak brudzić piękny bar, a w szczególności narażać barmana, którego równowaga została definitywnie naruszona, lepiej przyozdobić już zakrwawiony pokój. Wstała ze stołka i pozwoliła Akashiemu wraz z jeńcem iść przed sobą. Sama przystanęła na chwilę przy barze dając im odejść i rzucając jedno pytanie do mężczyzny. - Czy pamięta Pan może coś ciekawego z ubiegłej nocy?Tego dżentelmena, który tutaj siedział z jakąś kobietą, jego narzeczoną bądź samą jej siostrę? - chyba warto wiedzieć coś więcej, w razie gdyby ten miał ciekawe informacje. Po uzyskaniu odpowiedzi ruszyła za dwójką mężczyzn.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości