Miasteczko Utemi
Re: Miasteczko Utemi
Pogłębianie i poszerzanie rowu szło Ayame bardzo sprawnie, zwłaszcza że machała szuflą zdecydowanie szybciej od innych. Dzięki temu w ponad godzinę odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty. Skrzywiła się, gdy z nieba zaczął padać deszcz, więc związała długie włosy w koński ogon, żeby mokre pasma nie leciały jej do oczu i znowu wróciła do pracy. Nie była to mocna ulewa, więc można było jeszcze trochę popracować. Niestety, z każdą kolejną chwilą czuła, jak ubranie jej przemaka i jeśli tak dalej pójdzie, to przeziębienie ma murowane. Do tego ziemia robiła się grząska i ciężka, co utrudniało kopanie. Jak tak dalej pójdzie, to będą się ślizgać na błocie.
Zanim jednak zdołała zaliczyć pierwszą glebę, z pięknym poślizgiem, na ''ratunek'' przyszedł jej Pan Miyamoto, trzymając w ręku parasol i zapraszając ją herbatę. Gorący napar w tak paskudną pogodę był idealnym pomysłem, zwłaszcza że Ayame uwielbiała herbatę, dlatego też ciężko było odmówić. Jeszcze się dzisiaj narobi, ale dobrze będzie chwilę odpocząć i wysuszyć ubranie.
- Chętnie napiję się herbaty. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Dziękuję za zaproszenie.
Chwyciła staruszka za rękę i z jego pomocą, wyszła z rowu, zostawiając szpadel. Nie umknęło jej uwadze to specjalne traktowanie i przez chwilę Ayame zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem staruszek nie znał jej ojca. Kazuma był głową rodziny, która była główną gałęzią całego klanu Hyūga. Był nie tylko znanym Kōgō, ale też jednym z najbardziej wypływowych ludzi w klanie, zaraz po samym Liderze. Kto wie, może Pan Miyamoto ją skojarzył?
- Mam nadzieję, że długo nie będzie padać. - Westchnęła, spoglądając w niebo. - Czeka mnie jeszcze sporo pracy, a miałam jeszcze zajrzeć do samej wioski.
Cóż, pogoda w górach bywa niezwykle kapryśna i szybko się zmieniała, więc może akurat deszcz szybko przejdzie i kunoichi będzie mogła wrócić do pracy. Przyszła tutaj pomagać, a nie zbijać bąki, chociaż warto było zintegrować się z mieszkańcami. Może dzięki temu dowie się, czego im brakuje, albo co trzeba zrobić, czym będzie mógł zająć się klan i przekaże wieści do góry?
Zanim jednak zdołała zaliczyć pierwszą glebę, z pięknym poślizgiem, na ''ratunek'' przyszedł jej Pan Miyamoto, trzymając w ręku parasol i zapraszając ją herbatę. Gorący napar w tak paskudną pogodę był idealnym pomysłem, zwłaszcza że Ayame uwielbiała herbatę, dlatego też ciężko było odmówić. Jeszcze się dzisiaj narobi, ale dobrze będzie chwilę odpocząć i wysuszyć ubranie.
- Chętnie napiję się herbaty. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Dziękuję za zaproszenie.
Chwyciła staruszka za rękę i z jego pomocą, wyszła z rowu, zostawiając szpadel. Nie umknęło jej uwadze to specjalne traktowanie i przez chwilę Ayame zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem staruszek nie znał jej ojca. Kazuma był głową rodziny, która była główną gałęzią całego klanu Hyūga. Był nie tylko znanym Kōgō, ale też jednym z najbardziej wypływowych ludzi w klanie, zaraz po samym Liderze. Kto wie, może Pan Miyamoto ją skojarzył?
- Mam nadzieję, że długo nie będzie padać. - Westchnęła, spoglądając w niebo. - Czeka mnie jeszcze sporo pracy, a miałam jeszcze zajrzeć do samej wioski.
Cóż, pogoda w górach bywa niezwykle kapryśna i szybko się zmieniała, więc może akurat deszcz szybko przejdzie i kunoichi będzie mogła wrócić do pracy. Przyszła tutaj pomagać, a nie zbijać bąki, chociaż warto było zintegrować się z mieszkańcami. Może dzięki temu dowie się, czego im brakuje, albo co trzeba zrobić, czym będzie mógł zająć się klan i przekaże wieści do góry?
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Miasteczko Utemi
Ayame z zaciekawieniem przyglądała się wiosce i pracującym w niej ludziom, jednak gdy staruszek wspomniał o chmurach, spojrzała w niebo, żeby przyjrzeć się temu zjawisku uważniej. Miał rację. Ciemne obłoki nie były grubą, kłębiącą się masą, więc istniała szansa na to, że był to tylko przelotny deszcz. Tak, czy inaczej, dobrze będzie napić się czegoś ciepłego i wysuszyć się przy palenisku z trzaskającym ogniem. Wystarczająco często bywała w szpitalu, żeby znowu tam trafić, tym razem z ostrym przeziębieniem, lub czymś znacznie gorszym.
Uważnie słuchała tego, jakie prace toczą się w wiosce, żeby potem wiedzieć, gdzie najlepiej będzie mogła się przydać. Z kopaniem rowu raczej dalej sobie poradzą, więc może pomoże trochę kobietom, aby za bardzo się nie trudziły. Nie były tak silne i wytrzymałe jak ona, więc przyda im się wsparcie ze strony kunoichi. Ale o tym później, bo właśnie wchodzili do jednego z domów w centrum osady. Ayame podziękowała za ręcznik i zaczęła osuszać nim twarz i włosy. Słysząc kolejne słowa staruszka, zmarszczyła lekko brwi. Zakrywając twarz ręcznikiem i udając, że ją wyciera, szybko odpaliła Byakugana, żeby zbadać aurę gospodarza. Jeśli była zaburzona i silniejsza, niż u zwykłego człowieka, którym powinien być, to mamy do czynienia z shinobim i Henge no Jutsu, a to oznaczało podstęp. Jeśli wszystko było w normie to, to w porządku. W obu przypadkach, Ayame zachowa spokój, dezaktywuje swoje białe oczy i odsłoni twarz.
- Jestem pewna, że wzbudziłam zdecydowanie mniejsze zainteresowanie, niż wizyta Lidera na święcie wiosny kilka lat temu. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Słyszałam, że bawił się na waszym festiwalu wraz z Liderką Yamanaka, także zwykły Hyūga, pomagający przy umacnianiu wioski i zabezpieczeniu jej przed powodzią, nie powinien być niczym szczególnym. Mimo to, dziękuję za miłe przyjęcie i gościnę.
Wycierając mokre włosy ręcznikiem, Ayame przyglądała się, jak staruszek zaparza herbatę. Jeśli miała do czynienia z postępem, który wcześniej mogła odkryć, nie ruszy naparu. Jeśli jednak wszystko okaże się być w najlepszym porządku. Usiądzie przy stole i przyjmie gorący napój.
- Nie tak ciężka, jak nasze treningi. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Jesteśmy przyzwyczajeni do ciężkiej pracy.
Uważnie słuchała tego, jakie prace toczą się w wiosce, żeby potem wiedzieć, gdzie najlepiej będzie mogła się przydać. Z kopaniem rowu raczej dalej sobie poradzą, więc może pomoże trochę kobietom, aby za bardzo się nie trudziły. Nie były tak silne i wytrzymałe jak ona, więc przyda im się wsparcie ze strony kunoichi. Ale o tym później, bo właśnie wchodzili do jednego z domów w centrum osady. Ayame podziękowała za ręcznik i zaczęła osuszać nim twarz i włosy. Słysząc kolejne słowa staruszka, zmarszczyła lekko brwi. Zakrywając twarz ręcznikiem i udając, że ją wyciera, szybko odpaliła Byakugana, żeby zbadać aurę gospodarza. Jeśli była zaburzona i silniejsza, niż u zwykłego człowieka, którym powinien być, to mamy do czynienia z shinobim i Henge no Jutsu, a to oznaczało podstęp. Jeśli wszystko było w normie to, to w porządku. W obu przypadkach, Ayame zachowa spokój, dezaktywuje swoje białe oczy i odsłoni twarz.
- Jestem pewna, że wzbudziłam zdecydowanie mniejsze zainteresowanie, niż wizyta Lidera na święcie wiosny kilka lat temu. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Słyszałam, że bawił się na waszym festiwalu wraz z Liderką Yamanaka, także zwykły Hyūga, pomagający przy umacnianiu wioski i zabezpieczeniu jej przed powodzią, nie powinien być niczym szczególnym. Mimo to, dziękuję za miłe przyjęcie i gościnę.
Wycierając mokre włosy ręcznikiem, Ayame przyglądała się, jak staruszek zaparza herbatę. Jeśli miała do czynienia z postępem, który wcześniej mogła odkryć, nie ruszy naparu. Jeśli jednak wszystko okaże się być w najlepszym porządku. Usiądzie przy stole i przyjmie gorący napój.
- Nie tak ciężka, jak nasze treningi. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Jesteśmy przyzwyczajeni do ciężkiej pracy.
- Zasięg
- Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonus
- +10 percepcji przy aktywowanym Byakuganie
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Miasteczko Utemi
Baykugan jednoznacznie wykazał, że staruszek był sobą, więc Ayame mogła już spokojnie podejść do jego gościnności. Ostatnie wydarzenia mocno nadszarpnęły jej zaufanie do ludzi i musiała być ostrożna, zwłaszcza gdy była z kimś sam na sam. Nawet jej ochroniarz nie byłby w stanie interweniować na tyle szybko, gdyby podano jej zamiast herbaty truciznę. Nie uratowałby jej bez natychmiastowej interwencji medyka i co najwyżej mógłby tylko złapać truciciela. Wolała więc zachować ostrożność i upewnić się, że nikt nie chce jej podejść za pomocą jakiegoś podstępu.
- Tak, przyznaję. - Zgodziła się z gospodarzem. - Spróbuję szepnąć komu trzeba, żeby przysłali tu jednego z nas na dłużej, aby mógł pomagać waszemu miasteczku. Moim zdaniem, każda wioska w prowincji powinna mieć w razie czego takiego jednego Hyūgę, do którego mogłaby się zwrócić bezpośrednio, jednak łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Lider może mieć inne zdanie.
Ayame pozwoliła włosom schnąć, a sama sięgnęła po herbatę, która przyjemnie rozgrzewała ciało. Uważnie słuchała tego, co staruszek miał do powiedzenia na temat swojego miasteczka, żeby móc potem zdać raport ojcu, jak się sprawy mają i czy nie będzie trzeba przysłać wsparcia, aby zapobiec kolejnej powodzi w Utemi. To było ich zadanie. Słuchanie, co prosty lud ma do powiedzenia, wyciąganie wniosków i próbowanie rozwiązywać poszczególne problemy. Wyglądało na to, że teraz najważniejszą rzeczą dla Utemi, jest umocnienie miasta, aby zapobiegać kolejnym powodziom. Tak, zdecydowanie przyda się tu kilku shinobi, którzy wesprą sprawę. Opowiedziała też o treningach fizycznych, jakie codziennie odbywają, aby zachować siłę i formę. Ot, zwyczajna rozmowa przy herbacie i czekanie na to, aż deszcz przestanie padać.
W końcu przestał i oboje ponownie mogli wrócić do pracy. Ayame zdążyła wyschnąć na tyle, żeby bezpiecznie wyjść w to nieprzyjemne zimno i znowu zakasać rękawy. Tym razem zdecydowała się pomóc kobietom w wiosce, aby trochę je odciążyć od ciężkiej pracy.
- Bardzo dziękuję za herbatę i gościnę. - Podziękowała z ukłonem. - Zostanę teraz w miasteczku i pomogę przy zabezpieczeniu domów.
Słysząc o zapłacie, Ayame westchnęła. Miała zamiar odejść z Utemi bez odebrania jej, ale jeśli potem staruszek ma jej szukać, aby oddać jej należność, to chyba lepiej będzie od razu postawić sprawę jasno, żeby nie było żadnych wątpliwości.
- Nie robię tego dla zapłaty, a dla własnej satysfakcji. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Proszę za moja dolę kupić drewno na zimę dla najbardziej potrzebującej rodziny w Utemi.
Jej nie brakowało pieniędzy, dzięki majętności ojca, więc pieniądze bardziej przydadzą się potrzebującym, którzy będą mieli zapewnione ciepło w mroźne dni. Takim postępowaniem mogła zyskać sympatię prostych ludzi i pokazać, że nie każdy shinobi podejmuje się zadania dopiero wtedy, kiedy pokaże mu się brzęczącą sakiewkę. Oczywiście, trzeba było jakoś zarabiać na życie, jednak ona nie musiała i dzięki temu mogła w pełni okazać innym swoje dobre serce. Tak więc ruszyła do grupy mieszkańców, którzy zajmowali się zabezpieczaniem domów, żeby tam załapać się do tymczasowej pracy, a potem się zobaczy.
- Tak, przyznaję. - Zgodziła się z gospodarzem. - Spróbuję szepnąć komu trzeba, żeby przysłali tu jednego z nas na dłużej, aby mógł pomagać waszemu miasteczku. Moim zdaniem, każda wioska w prowincji powinna mieć w razie czego takiego jednego Hyūgę, do którego mogłaby się zwrócić bezpośrednio, jednak łatwiej powiedzieć, a trudniej zrobić. Lider może mieć inne zdanie.
Ayame pozwoliła włosom schnąć, a sama sięgnęła po herbatę, która przyjemnie rozgrzewała ciało. Uważnie słuchała tego, co staruszek miał do powiedzenia na temat swojego miasteczka, żeby móc potem zdać raport ojcu, jak się sprawy mają i czy nie będzie trzeba przysłać wsparcia, aby zapobiec kolejnej powodzi w Utemi. To było ich zadanie. Słuchanie, co prosty lud ma do powiedzenia, wyciąganie wniosków i próbowanie rozwiązywać poszczególne problemy. Wyglądało na to, że teraz najważniejszą rzeczą dla Utemi, jest umocnienie miasta, aby zapobiegać kolejnym powodziom. Tak, zdecydowanie przyda się tu kilku shinobi, którzy wesprą sprawę. Opowiedziała też o treningach fizycznych, jakie codziennie odbywają, aby zachować siłę i formę. Ot, zwyczajna rozmowa przy herbacie i czekanie na to, aż deszcz przestanie padać.
W końcu przestał i oboje ponownie mogli wrócić do pracy. Ayame zdążyła wyschnąć na tyle, żeby bezpiecznie wyjść w to nieprzyjemne zimno i znowu zakasać rękawy. Tym razem zdecydowała się pomóc kobietom w wiosce, aby trochę je odciążyć od ciężkiej pracy.
- Bardzo dziękuję za herbatę i gościnę. - Podziękowała z ukłonem. - Zostanę teraz w miasteczku i pomogę przy zabezpieczeniu domów.
Słysząc o zapłacie, Ayame westchnęła. Miała zamiar odejść z Utemi bez odebrania jej, ale jeśli potem staruszek ma jej szukać, aby oddać jej należność, to chyba lepiej będzie od razu postawić sprawę jasno, żeby nie było żadnych wątpliwości.
- Nie robię tego dla zapłaty, a dla własnej satysfakcji. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Proszę za moja dolę kupić drewno na zimę dla najbardziej potrzebującej rodziny w Utemi.
Jej nie brakowało pieniędzy, dzięki majętności ojca, więc pieniądze bardziej przydadzą się potrzebującym, którzy będą mieli zapewnione ciepło w mroźne dni. Takim postępowaniem mogła zyskać sympatię prostych ludzi i pokazać, że nie każdy shinobi podejmuje się zadania dopiero wtedy, kiedy pokaże mu się brzęczącą sakiewkę. Oczywiście, trzeba było jakoś zarabiać na życie, jednak ona nie musiała i dzięki temu mogła w pełni okazać innym swoje dobre serce. Tak więc ruszyła do grupy mieszkańców, którzy zajmowali się zabezpieczaniem domów, żeby tam załapać się do tymczasowej pracy, a potem się zobaczy.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Miasteczko Utemi
Kunoichi uśmiechnęła się, słysząc taki komplement dla swojego klanu. Owszem, dobrze ich wychowywano, jednak nie każdego było stać na rezygnację z wynagrodzenia na rzecz społeczeństwa. Z czegoś w końcu trzeba było jakoś żyć i mimo że zawsze starali się jak najlepiej pomóc, przyjmowali zapłatę w postaci pieniędzy. Ayame jednak na niczym nie zbywało i cieszyłaby się nawet ze zwykłego bukietu polnych kwiatów, albo domowego wypieku.
- Ayame. - Zwróciła się do staruszka. - Mam na imię Ayame. I dziękuję.
Pomachała staruszkowi na pożegnanie, po czym ruszyła przez Utemi, rozglądając się za kolejną pracą. Widząc, jak kobieta samotnie wynosi dobytek z piwnicy, Ayame od razu zaoferowała się z pomocą, biorąc na siebie przenoszenie cięższych rzeczy i zostawiając właścicielce te zdecydowanie lżejsze. Gdy uporała się z tą pracą, pożegnała się z kobietą i ruszyła dalej. Kolejny przystanek zrobiła przy mężczyźnie, który układał worki z piaskiem, żeby nie zalało mu domu z powodu niskiego progu. Mimo, że wyglądał na krzepkiego, miał też swoje lata, więc kunoichi ofiarowała się z pomocą. We dwójkę zdecydowanie sprawniej im to poszło i po niedługim czasie dom mężczyzny był solidnie zabezpieczony. Pomachała mu na pożegnanie i ruszyła dalej, od czasu do czasu zatrzymując się przy jakimś domostwie, żeby pomóc z zabezpieczaniem. Pominęła tylko sklep, w którym kobiety szykowały racje żywnościowe. Było ich tam wystarczająco, żeby uporać się z tym zadaniem, więc Ayame postanowiła nie pchać się na chama.
Aż odskoczyła, gdy obok niej do kałuży wskoczyło dziecko. Musiała przyznać, że trochę ją to zaskoczyło, ale mimo to uśmiechnęła się do malca, który sepleniąc, przeprosił i pobiegł dalej. Ona także ruszyła dalej przez miasteczko, żeby sprawdzić, czy ktoś jeszcze potrzebuje pomocy w jakiejś sprawie i w sumie tak jej minie wieczór. Taka charytatywna praca na rzecz wioski była dla niej bardzo budującym doświadczeniem i sprawiała sporą radość.
- Ayame. - Zwróciła się do staruszka. - Mam na imię Ayame. I dziękuję.
Pomachała staruszkowi na pożegnanie, po czym ruszyła przez Utemi, rozglądając się za kolejną pracą. Widząc, jak kobieta samotnie wynosi dobytek z piwnicy, Ayame od razu zaoferowała się z pomocą, biorąc na siebie przenoszenie cięższych rzeczy i zostawiając właścicielce te zdecydowanie lżejsze. Gdy uporała się z tą pracą, pożegnała się z kobietą i ruszyła dalej. Kolejny przystanek zrobiła przy mężczyźnie, który układał worki z piaskiem, żeby nie zalało mu domu z powodu niskiego progu. Mimo, że wyglądał na krzepkiego, miał też swoje lata, więc kunoichi ofiarowała się z pomocą. We dwójkę zdecydowanie sprawniej im to poszło i po niedługim czasie dom mężczyzny był solidnie zabezpieczony. Pomachała mu na pożegnanie i ruszyła dalej, od czasu do czasu zatrzymując się przy jakimś domostwie, żeby pomóc z zabezpieczaniem. Pominęła tylko sklep, w którym kobiety szykowały racje żywnościowe. Było ich tam wystarczająco, żeby uporać się z tym zadaniem, więc Ayame postanowiła nie pchać się na chama.
Aż odskoczyła, gdy obok niej do kałuży wskoczyło dziecko. Musiała przyznać, że trochę ją to zaskoczyło, ale mimo to uśmiechnęła się do malca, który sepleniąc, przeprosił i pobiegł dalej. Ona także ruszyła dalej przez miasteczko, żeby sprawdzić, czy ktoś jeszcze potrzebuje pomocy w jakiejś sprawie i w sumie tak jej minie wieczór. Taka charytatywna praca na rzecz wioski była dla niej bardzo budującym doświadczeniem i sprawiała sporą radość.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Miasteczko Utemi
Podczas pomaganie mieszkańcom Utemi, Ayame dowiedziała się naprawdę sporo ciekawych rzeczy, odnośnie problemów, jakie mają w tym miasteczku. Zagrożenie powodzią, niezabezpieczone domy, plaga szkodników na polu ryżowym i nawet tajemnicze zniknięcia. O wszystkim będzie musiała poinformować w Stolicy przy składaniu raportu, aby jej klan zajął się tą sprawą i mógł pomóc rozwiązać te problemy. Miała nadzieję, że te informacje dotrą prosto do Lidera, bo wtedy miałaby pewność, że pomoc dla Utemi na pewno zostanie zorganizowana. Chyba najlepiej będzie porozmawiać na ten temat z ojcem, bo wtedy będzie miała stuprocentową pewność, że wiadomość dotrze do przywódcy klanu.
Dzień powoli dobiegał końca, tak jak jej praca tutaj. Kwestia wynagrodzenia została załatwiona, więc pozostało jej już tylko opuścić Utemi i wrócić do Shiroi-iwy, jeśli chciała zdążyć przed nocą. I tak będzie musiała się sprężać, ale szybki bieg jej nie przeszkadzał. Dzięki tym wszystkim fizycznym czynnościom, miała wieczorny trening zapewniony, więc po powrocie do domu pozostanie jej tylko cieszyć się dobrą kolacją, gorącą kąpielą i miękką pościelą. Jej ochroniarz nadal był nieuchwytny, ale Ayame sądziła, że to do czasu. Może warto by było popracować nad Byakuganem i spróbować go nieco rozwinąć? Może wtedy jej tajemniczy obrońca znajdzie się w zasięgu, w którym będzie mogła go wypatrzeć. Z jednej strony dobra była świadomość tego, że ktoś nad Tobą czuwa, ale z drugiej była ta ciekawość, kim jest ta osoba, oraz dyskomfort z powodu faktu, że ta praca może być upierdliwa. Cóż, może kiedyś się wszystkiego dowie.
Biegnąć ile sił w nogach i skacząc po gałęziach drzew, Ayame szybko wracała do Stolicy, aby załatwić papierkowe formalności i ostatecznie zakończyć misję w Utemi, która dała jej wiele pozytywnej energii. To miła odmiana po tym, przez co ostatnio musiała przechodzić.
[zt]
//Ja również dziękuję. Misja była naprawdę przyjemna <3//
Dzień powoli dobiegał końca, tak jak jej praca tutaj. Kwestia wynagrodzenia została załatwiona, więc pozostało jej już tylko opuścić Utemi i wrócić do Shiroi-iwy, jeśli chciała zdążyć przed nocą. I tak będzie musiała się sprężać, ale szybki bieg jej nie przeszkadzał. Dzięki tym wszystkim fizycznym czynnościom, miała wieczorny trening zapewniony, więc po powrocie do domu pozostanie jej tylko cieszyć się dobrą kolacją, gorącą kąpielą i miękką pościelą. Jej ochroniarz nadal był nieuchwytny, ale Ayame sądziła, że to do czasu. Może warto by było popracować nad Byakuganem i spróbować go nieco rozwinąć? Może wtedy jej tajemniczy obrońca znajdzie się w zasięgu, w którym będzie mogła go wypatrzeć. Z jednej strony dobra była świadomość tego, że ktoś nad Tobą czuwa, ale z drugiej była ta ciekawość, kim jest ta osoba, oraz dyskomfort z powodu faktu, że ta praca może być upierdliwa. Cóż, może kiedyś się wszystkiego dowie.
Biegnąć ile sił w nogach i skacząc po gałęziach drzew, Ayame szybko wracała do Stolicy, aby załatwić papierkowe formalności i ostatecznie zakończyć misję w Utemi, która dała jej wiele pozytywnej energii. To miła odmiana po tym, przez co ostatnio musiała przechodzić.
[zt]
//Ja również dziękuję. Misja była naprawdę przyjemna <3//
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Szedłem powoli, nie chciałem nadwyrężać świeżo wyleczonej nogi, wiedziałem co prawda, że medyczne ninjutsu działa od razu, ale... nie końca mu ufałem. Niby najprostsza czynność, zwykła kontrola chakry, ale gdyby teoria i praktyka były aż tak proste jak się wydaje, to dlaczego nie mógłbym sam siebie leczyć? Coś w iryojutsu musiało być wyjątkowego i to coś nie pozwalało mi na rozpoczęcie nauk z tej gałęzi sztuki ninja.
Czas szybko mija kiedy głowa zajęta jest myślami, nawet nie zauważyłem kiedy wszedłem w obręb jakiegoś, całkowicie mi nieznanego, miasteczka. Zatrzymałem się na środku drogi i powiedziałem do siebie cicho. -Gdzie ja jestem...? Westchnąłem głęboko i pogładziłem policzek, musiałem się zastanowić co mam robić. Zostać tu na noc? Spytać o drogę na trakt? Poszukać jakichś uciech dla ciała bądź ducha? Miałem przed sobą niemały dylemat, którego rozwiązanie raczej nie będzie najprostsze.
Czas szybko mija kiedy głowa zajęta jest myślami, nawet nie zauważyłem kiedy wszedłem w obręb jakiegoś, całkowicie mi nieznanego, miasteczka. Zatrzymałem się na środku drogi i powiedziałem do siebie cicho. -Gdzie ja jestem...? Westchnąłem głęboko i pogładziłem policzek, musiałem się zastanowić co mam robić. Zostać tu na noc? Spytać o drogę na trakt? Poszukać jakichś uciech dla ciała bądź ducha? Miałem przed sobą niemały dylemat, którego rozwiązanie raczej nie będzie najprostsze.
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Ayame właśnie była w drodze do Utemi, bo podobno tam miała znaleźć Shinjo, a przynajmniej tak jej powiedział Dowódca, z którym jeszcze miała okazję porozmawiać na temat zadania, którego się podjęła. Jeśli chciała dogonić tego shinobiego, to powinna się pospieszyć, dlatego też nie oszczędzała nóg. Skacząc z gałęzi na gałąź, przemieszczała się w miarę szybko wzdłuż szlaku, prowadzącego prosto do wioski, w której akurat była wczoraj. Nagle usłyszała dźwięk łamanej gałęzi za sobą i szybko obróciła się w tamtym kierunku, ale nic nie zobaczyła. Czyżby shinobi, który po kryjomu jej towarzyszył? Całkiem możliwe. Ruszyła dalej, jednak mając się cały czas na baczności. Byakugana postanowiła jednak oszczędzać, bo może być potrzebny innym razem.
W końcu dotarła do miasteczka i na szczęście nie miała problemów z odnalezieniem Shinjo, ponieważ ten również dopiero co się tu pojawił i najwyraźniej kompletnie nie wiedział, gdzie się znajduje, rozglądając się przy tym na boki nieco zdezorientowany. Ayame uśmiechnęła się lekko i podeszła do chłopaka. Co prawda ich ostatnie spotkanie zakończyło się w nieoczekiwany sposób, jednak w tej chwili nie miało to żadnego znaczenia.
- Cześć. - Przywitała się, uśmiechając przy tym. - Cieszę się, że udało mi się Ciebie dogonić. Jestem tu w spawie zlecenia, które przyjąłeś. Chodzi o tresera i psy, które błąkają się po lesie.
Przyjrzała się uważnie młodzieńcowi, po czym poprawiła kaptur ciepłej kurtki. Zima była tu dość mroźna, ale czego można było się spodziewać po górskich terenach, jak nie grubej warstwy śniegu i niskich temperatur?
- W stolicy trafiłam na ranną dziewczynkę. - Wyjaśniła. - Po udzieleniu jej pomocy dowiedziałam się, że to ona wypuściła psy, bo nie mogła znieść tego, jak były traktowane, a one ją zaatakowały. Chcę dopilnować, żeby nikt więcej z tego powodu nie ucierpiał, dlatego postanowiłam zająć się tą sprawą. Dowiedziałam się jednak, że już przyjąłeś zlecenie na tresera. Co powiesz w takim razie na współpracę? W dwójkę możemy mieć większe szanse, tym bardziej, że wcześniej zostałeś ranny.
Tak, wiedziała o jego nodze, bo powiedział jej o tym Dowódca. Tym bardziej chciała wspomóc kolegę po fachu, bo przecież sprawa dotyczyła jej prowincji i bezpieczeństwa ludzi, którzy tu mieszkali. Nie mogła siedzieć bezczynnie i mieć nadzieję, że Shinjo sam stanie do walki z bandą agresywnych bestii, tym bardziej, że trzeba było odnaleźć głównego sprawcę tego całego bagna, czyli samego tresera i najlepiej dostarczyć go żywego władzom Kyuzo.
W końcu dotarła do miasteczka i na szczęście nie miała problemów z odnalezieniem Shinjo, ponieważ ten również dopiero co się tu pojawił i najwyraźniej kompletnie nie wiedział, gdzie się znajduje, rozglądając się przy tym na boki nieco zdezorientowany. Ayame uśmiechnęła się lekko i podeszła do chłopaka. Co prawda ich ostatnie spotkanie zakończyło się w nieoczekiwany sposób, jednak w tej chwili nie miało to żadnego znaczenia.
- Cześć. - Przywitała się, uśmiechając przy tym. - Cieszę się, że udało mi się Ciebie dogonić. Jestem tu w spawie zlecenia, które przyjąłeś. Chodzi o tresera i psy, które błąkają się po lesie.
Przyjrzała się uważnie młodzieńcowi, po czym poprawiła kaptur ciepłej kurtki. Zima była tu dość mroźna, ale czego można było się spodziewać po górskich terenach, jak nie grubej warstwy śniegu i niskich temperatur?
- W stolicy trafiłam na ranną dziewczynkę. - Wyjaśniła. - Po udzieleniu jej pomocy dowiedziałam się, że to ona wypuściła psy, bo nie mogła znieść tego, jak były traktowane, a one ją zaatakowały. Chcę dopilnować, żeby nikt więcej z tego powodu nie ucierpiał, dlatego postanowiłam zająć się tą sprawą. Dowiedziałam się jednak, że już przyjąłeś zlecenie na tresera. Co powiesz w takim razie na współpracę? W dwójkę możemy mieć większe szanse, tym bardziej, że wcześniej zostałeś ranny.
Tak, wiedziała o jego nodze, bo powiedział jej o tym Dowódca. Tym bardziej chciała wspomóc kolegę po fachu, bo przecież sprawa dotyczyła jej prowincji i bezpieczeństwa ludzi, którzy tu mieszkali. Nie mogła siedzieć bezczynnie i mieć nadzieję, że Shinjo sam stanie do walki z bandą agresywnych bestii, tym bardziej, że trzeba było odnaleźć głównego sprawcę tego całego bagna, czyli samego tresera i najlepiej dostarczyć go żywego władzom Kyuzo.
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Już pogodziłem się z tym, że będę musiał się tutaj troszkę pokręcić, może nawet spędzić tutaj kilka dni, po ostatnich zleceniach było mnie na to stać. -Załatwić kwaterę czy udać się do łaźni? Może jednak lepiej byłoby coś przekąsić? Nie będzie lepiej wrócić do głównej osady? Tak, mówiłem sam do siebie, ale nawet sobie nie zadawałem z tego sprawy, całkowicie skupiałem się na planowaniu swojego kolejnego ruchu. Nie szło mi to najlepiej.
-Aaaaaaaaaaah... Dlaczego ja muszę być taki niezdecydowany? Tym jakże pozytywnym westchnięciem podsumowałem swój króciutki monolog i zacząłem iść w stronę najbliższego sklepu, kiedy usłyszałem "cześć". Nie wiedziałem czy to było do mnie, ale odwróciłem się. W pobliżu mnie stała kobieta z którą miałem wcześniej możliwość porozmawiać, Ayame, chyba tak jej było na imię. Kiwnąłem do niej głową.
-Pamiętam zlecenie. Opuściłem restaurację aby odnaleźć kobietę, która nie zapłaciła mi za zlecenie, a zostałem poproszony o poszukanie tresera, chyba nigdy nie odzyskam swoich pieniędzy. Nie mówiłem tego po to aby się jej wyżali, ale żeby zaznaczyć dlaczego ją wtedy opuściłem, nie zachowałem się wtedy miło, wolałem żeby znała prawdziwy powód.
-Biedne dziewczę, ale nie dziwię się jej, zrobiłbym to co ona, dalej jest mi przykro, że musiałem je zabić. Nie wiem czy widziałaś te warunki w jakich przetrzymywano psy. Ciasne klatki, wszędzie zaschnięte fekalia, ten ich treser nawet nie nadawał im imion, nazywał je numerkami jakby były przedmiotami... Ten człowiek, nie przepraszam, ten ktoś, zasłużył na karę i z chęcią ją wykonam. Mówiłem to wszystko bardzo rozemocjowany, dalej pamiętam te wszystkie dantejskie sceny, szaleństwo w oczach tych zwierząt, a także pamiętam jak i ja sam zacząłem działać w amoku, wspomnienia są zbyt świeże żebym mógł zapomnieć o mojej małej zemście. Chciałem ją wykonać sam, ale skoro pojawia się możliwość zrobienia tego w duecie, to czemu nie.
-Jeśli mamy pracować razem to musimy dowiedzieć się czegoś o swoich zdolnościach. Wnioskuję, że skoro wiesz o mojej ranie usłyszałaś również o stylu w jakim walczyłem. Jeśli będzie trzeba to oczywiście jej opowiem wszystko o sobie i nie będę nic przy tym ukrywał, ale czy Ayame równiż się tak zachowa? Czy będzie w stanie zaufać osobie z drugiego końca świata? Zaraz się o tym przekonam.
-Aaaaaaaaaaah... Dlaczego ja muszę być taki niezdecydowany? Tym jakże pozytywnym westchnięciem podsumowałem swój króciutki monolog i zacząłem iść w stronę najbliższego sklepu, kiedy usłyszałem "cześć". Nie wiedziałem czy to było do mnie, ale odwróciłem się. W pobliżu mnie stała kobieta z którą miałem wcześniej możliwość porozmawiać, Ayame, chyba tak jej było na imię. Kiwnąłem do niej głową.
-Pamiętam zlecenie. Opuściłem restaurację aby odnaleźć kobietę, która nie zapłaciła mi za zlecenie, a zostałem poproszony o poszukanie tresera, chyba nigdy nie odzyskam swoich pieniędzy. Nie mówiłem tego po to aby się jej wyżali, ale żeby zaznaczyć dlaczego ją wtedy opuściłem, nie zachowałem się wtedy miło, wolałem żeby znała prawdziwy powód.
-Biedne dziewczę, ale nie dziwię się jej, zrobiłbym to co ona, dalej jest mi przykro, że musiałem je zabić. Nie wiem czy widziałaś te warunki w jakich przetrzymywano psy. Ciasne klatki, wszędzie zaschnięte fekalia, ten ich treser nawet nie nadawał im imion, nazywał je numerkami jakby były przedmiotami... Ten człowiek, nie przepraszam, ten ktoś, zasłużył na karę i z chęcią ją wykonam. Mówiłem to wszystko bardzo rozemocjowany, dalej pamiętam te wszystkie dantejskie sceny, szaleństwo w oczach tych zwierząt, a także pamiętam jak i ja sam zacząłem działać w amoku, wspomnienia są zbyt świeże żebym mógł zapomnieć o mojej małej zemście. Chciałem ją wykonać sam, ale skoro pojawia się możliwość zrobienia tego w duecie, to czemu nie.
-Jeśli mamy pracować razem to musimy dowiedzieć się czegoś o swoich zdolnościach. Wnioskuję, że skoro wiesz o mojej ranie usłyszałaś również o stylu w jakim walczyłem. Jeśli będzie trzeba to oczywiście jej opowiem wszystko o sobie i nie będę nic przy tym ukrywał, ale czy Ayame równiż się tak zachowa? Czy będzie w stanie zaufać osobie z drugiego końca świata? Zaraz się o tym przekonam.
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Ayame przekrzywiła lekko głowę, słysząc monolog chłopaka, gdy tylko do niego podeszła. Nie miała jednak zamiaru o to pytać, bo i po co? To nie była jej sprawa, więc lepiej skupić się na tym, co istotne, czyli na misji, którą mieli wykonać wspólnie. Na początek jednak Shinjo postanowił usprawiedliwić fakt, dlaczego ostatnio tak zniknął z knajpy, gdy się pierwszy raz spotkali. Uśmiechnęła się w odpowiedzi i machnęła ręką, zbywając to jakby nic się nie stało.
- Nie przejmuj się tym. - Odpowiedziała. - Co do pieniędzy, to jeśli uda nam się wykonać zadanie i dorwać tresera, oddam Ci swoją część zapłaty. Nie pracuję dla pieniędzy, a Tobie się pewnie przydadzą. Dzięki temu nie będziesz stratny.
To nie było w porządku, że ktoś zleca Ci pracę, a potem nie chce za nią zapłacić, tym bardziej, że Shinjo narażał się własnym życiem i odniósł rany. Kimkolwiek była ta kobieta, nie zachowała się właściwie, zwyczajnie wykorzystując młodego shinobiego i zostawiając bez nagrody.
Skrzywiła się, gdy młodzieniec opisał jej warunki, w jakich żyły psy, po czym spojrzała w bok, starając się opanować narastający gniew. Ten, kto tak traktuje zwierzęta, zasługuje na podobny los. Brudne i ciasne lochy powinny się spodobać treserowi. Najpierw jednak trzeba go odnaleźć.
- Nie, nie widziałam warunków, w jakich żyły psy. - Przyznała z westchnieniem. - Ale Twój opis mówi wystarczająco wiele. Ten potwór musi ponieść karę i to jest nasze zadanie. Podobno kilka psów jeszcze się błąka po lesie. Nimi też będzie trzeba się zająć, żeby nie napadały na kupców.
Gdy Shinjo napomknął, że skoro mają pracować w duecie, to powinni znać swoje umiejętności, Ayame spojrzała uważnie na młodzieńca, po czym przytaknęła. To było całkiem rozsądne, bo jeśli ma dojść do walki, muszą ze sobą współpracować, a nie przeszkadzać sobie nawzajem. Grunt, to dobrze się dopasować, żeby jeden drugiemu nie zrobił przypadkiem krzywdy.
- Nic nie wiem o Twoim stylu walki. - Zaprzeczyła zgodnie z prawdą. - Jeśli zaś chodzi o mnie, to jestem sensorem. Moje oczy widzą i rozróżniają chakrę, mogę też patrzeć na większe odległości. Co do stylu, to walczę w zwarciu, polegając na swoich fizycznych możliwościach. Za pomocą żywiołu wiatru, mogę też odepchnąć słabszego przeciwnika.
Oczywiście nie powiedziała mu wszystkiego, ale sporą większość, która powinna mu wystarczyć. Nie musiał wiedzieć, że potrafi widzieć dookoła siebie, oraz czym tak naprawdę jest Byakugan. A styl, jak to styl. Podbiegasz i atakujesz bezpośrednio pięściami i kopniakami. Nic specjalnego. Oczywiście, jak każdy shinobi, znała też podstawowe techniki ninjutsu, typu kawarimi, henge i tak dalej, więc tym nie musiała się chwalić.
- Nie przejmuj się tym. - Odpowiedziała. - Co do pieniędzy, to jeśli uda nam się wykonać zadanie i dorwać tresera, oddam Ci swoją część zapłaty. Nie pracuję dla pieniędzy, a Tobie się pewnie przydadzą. Dzięki temu nie będziesz stratny.
To nie było w porządku, że ktoś zleca Ci pracę, a potem nie chce za nią zapłacić, tym bardziej, że Shinjo narażał się własnym życiem i odniósł rany. Kimkolwiek była ta kobieta, nie zachowała się właściwie, zwyczajnie wykorzystując młodego shinobiego i zostawiając bez nagrody.
Skrzywiła się, gdy młodzieniec opisał jej warunki, w jakich żyły psy, po czym spojrzała w bok, starając się opanować narastający gniew. Ten, kto tak traktuje zwierzęta, zasługuje na podobny los. Brudne i ciasne lochy powinny się spodobać treserowi. Najpierw jednak trzeba go odnaleźć.
- Nie, nie widziałam warunków, w jakich żyły psy. - Przyznała z westchnieniem. - Ale Twój opis mówi wystarczająco wiele. Ten potwór musi ponieść karę i to jest nasze zadanie. Podobno kilka psów jeszcze się błąka po lesie. Nimi też będzie trzeba się zająć, żeby nie napadały na kupców.
Gdy Shinjo napomknął, że skoro mają pracować w duecie, to powinni znać swoje umiejętności, Ayame spojrzała uważnie na młodzieńca, po czym przytaknęła. To było całkiem rozsądne, bo jeśli ma dojść do walki, muszą ze sobą współpracować, a nie przeszkadzać sobie nawzajem. Grunt, to dobrze się dopasować, żeby jeden drugiemu nie zrobił przypadkiem krzywdy.
- Nic nie wiem o Twoim stylu walki. - Zaprzeczyła zgodnie z prawdą. - Jeśli zaś chodzi o mnie, to jestem sensorem. Moje oczy widzą i rozróżniają chakrę, mogę też patrzeć na większe odległości. Co do stylu, to walczę w zwarciu, polegając na swoich fizycznych możliwościach. Za pomocą żywiołu wiatru, mogę też odepchnąć słabszego przeciwnika.
Oczywiście nie powiedziała mu wszystkiego, ale sporą większość, która powinna mu wystarczyć. Nie musiał wiedzieć, że potrafi widzieć dookoła siebie, oraz czym tak naprawdę jest Byakugan. A styl, jak to styl. Podbiegasz i atakujesz bezpośrednio pięściami i kopniakami. Nic specjalnego. Oczywiście, jak każdy shinobi, znała też podstawowe techniki ninjutsu, typu kawarimi, henge i tak dalej, więc tym nie musiała się chwalić.
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Na horyzoncie mojego życia zaczął pojawiać się cel, znowu czekała mnie misja, znowu czułem, że jestem potrzebny, zaczynałem czuć sens istnienia. Oby ten sens został już ze mną na zawsze. Powiedziałem do siebie w myślach i zacząłem skupiać się na tym co mówi do mnie Ayame. Wydawała się być osobą szlachetną o jasno określonych zasadach, a wszystko to podpierała w jakimś stopniu empatią, czyżby była po prostu dobra? Nigdy nie uważałem się za dobrego analityka, ale w tym przypadku chyba się nie myliłem, ona była w stanie oddać mi część wypłaty, tylko dlatego, że zostałem oszukany. Miłe i dziwne jednocześnie.
-Jeśli uznasz, że podczas misji zasłużyłem na dodatkowe wynagrodzenie, to oczywiście nie odmówię przyjęcia dodatkowych funduszy, na razie jednak nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, te psy, szczególnie w kupie są naprawdę mocne.
Wiedziałem co mówię, sam przecież salwowałem się ucieczką do domu przed watahą i sam odczułem siłę ich szczęk, nie chciałem tego powtarzać.
-Zaufaj mi, widok i zapach były gorsze niż sobie wyobrażasz, dalej nie będę opowiadał bo jeszcze stracę wewnętrzny spokój na którym mi zależy.
Nasza rozmowa powoli się toczyła, ale co znamienne, od ogółu do szczegółu, i ja, i Ayame zdobywaliśmy coraz więcej przydatnych informacji, ja dowiedziałem się czegoś o niej, zrewanżowałem się tym samym.
-Jeśli możesz zapamiętać chakrę to prosiłbym cię żebyś zapamiętała moją bo widzisz ja staram się działać z ukrycia, albo raczej z zaskoczenia. Swoje cele osiągam głównie przy pomocy prostych technik ninjutsu i bardziej zaawansowanych żywiołu suiton. Jeśli nie jestem w stanie używać technik, a nie zdarza się to zbyt często ponieważ od urodzenia kontroluję chakrę naprawdę nieźle, to staram się trzymać przeciwnika na dystans. Wiesz jakieś bombki wybuchowe, notki, kunaie i takie tam. Nic wybitnego. Powiedziałem to co mogłem o sobie powiedzieć. Obnażyłem siebie, swoje "tajemnice", ale nie czułem się nagi, czułem dziwną radość, pierwszy raz mogłem się tym podzielić z kimś innym niż ja sam. Nie pozostało mi nic innego jak się uśmiechnąć.
-Jeśli uznasz, że podczas misji zasłużyłem na dodatkowe wynagrodzenie, to oczywiście nie odmówię przyjęcia dodatkowych funduszy, na razie jednak nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, te psy, szczególnie w kupie są naprawdę mocne.
Wiedziałem co mówię, sam przecież salwowałem się ucieczką do domu przed watahą i sam odczułem siłę ich szczęk, nie chciałem tego powtarzać.
-Zaufaj mi, widok i zapach były gorsze niż sobie wyobrażasz, dalej nie będę opowiadał bo jeszcze stracę wewnętrzny spokój na którym mi zależy.
Nasza rozmowa powoli się toczyła, ale co znamienne, od ogółu do szczegółu, i ja, i Ayame zdobywaliśmy coraz więcej przydatnych informacji, ja dowiedziałem się czegoś o niej, zrewanżowałem się tym samym.
-Jeśli możesz zapamiętać chakrę to prosiłbym cię żebyś zapamiętała moją bo widzisz ja staram się działać z ukrycia, albo raczej z zaskoczenia. Swoje cele osiągam głównie przy pomocy prostych technik ninjutsu i bardziej zaawansowanych żywiołu suiton. Jeśli nie jestem w stanie używać technik, a nie zdarza się to zbyt często ponieważ od urodzenia kontroluję chakrę naprawdę nieźle, to staram się trzymać przeciwnika na dystans. Wiesz jakieś bombki wybuchowe, notki, kunaie i takie tam. Nic wybitnego. Powiedziałem to co mogłem o sobie powiedzieć. Obnażyłem siebie, swoje "tajemnice", ale nie czułem się nagi, czułem dziwną radość, pierwszy raz mogłem się tym podzielić z kimś innym niż ja sam. Nie pozostało mi nic innego jak się uśmiechnąć.
0 x
Re: Miasteczko Utemi
Skinęła głowa na słowa o dzieleniu nagrody. Miał rację. Nie wiadomo jak im pójdzie ta misja i czy w ogóle uda im się osiągnąć cel. Chciała jednak zaznaczyć, że jest gotowa oddać młodzieńcowi swoją dolę raz, bo został oszukany, dwa, ona nie potrzebowała pieniędzy. A co do psów, to nie obawiała się ich aż tak bardzo, ponieważ miały jeden słaby punkt, który zamierzała wykorzystać.
- Owszem, w grupie są silne. - Przyznała. - Ale po drzewach nie umieją chodzić i tego się trzymajmy. Bardziej obawiam się samego tresera. To nieobliczalny zwyrodnialec i musimy mieć się na baczności.
Leśny teren na pewno da im przewagę nad psami, bo w przeciwieństwie do nich, oni umieli godzić pod drzewach za pomocą chakry skumulowanej w stopach. Dzięki temu mogli wymyślić jakiś podstęp, żeby rozdzielić sforę i pojedynczo je wybijać na swoje własne sposoby. Jak to się okaże w praktyce? Zobaczy się. Będą myśleć na miejscu, gdy już staną oko w oko z zagrożeniem.
Spojrzała na Shinjo białymi oczami, gdy wspomniał o widoku i zapachu. Na jej twarzy mógł dojrzeć tylko spokój, ale wewnątrz aż trzęsło kunoichi ze złości. Jeśli widok bardzo jej się nie spodoba, puści z dymem całą chatę, łącznie z tym cholernymi klatkami. Nie daruje komuś, kto mógł się tak znęcać nad niewinnymi zwierzętami.
- Atak z zaskoczenia...jak prawdziwy ninja. - Odparła z powagą. - Jakoś sobie poradzimy. Co do Twojej chakry, to nie martw się. Zanim zaczniemy polowanie, zapamiętam Cię dobrze. Jeśli masz notki wybuchowe, to można użyć całkiem ciekawego podstępu z kawarimi. Wiesz, przypinasz notkę do jakiegoś pniaka, składasz pieczęcie a potem podkładasz się, co automatycznie zamienia Cię miejscem z wybuchową kłodą. A potem wystarczy tylko zdetonować notkę.
To jeden z takich pomysłów na szybkie pozbycie się słabszego przeciwnika. Zanim ogarnie, co tak naprawdę się stało, notka wybuchnie mu prosto w twarz. To samo może podziałać na psy. Wystarczy tylko, że będzie się świadomym nadchodzącego ataku, żeby podmiana zadziałała.
- Skoro byłeś już w tamtym miejscu, to prowadź. - Zaproponowała. - Gdy już będziemy w lesie, spróbujemy wytropić resztę sfory, a na koniec zajmiemy się poszukiwaniem tresera.
Tak więc będzie trzeba zawrócić z Utemi i skierować się w stronę lasu. Ayame będzie podążać za Shinjo, który miał okazję już wcześniej zbadać ''miejsce zbrodni'', więc w tym przypadku zda się na niego. Ona jeszcze nigdy tam nie była, więc nie byłaby dobrym przewodnikiem, nawet ze swoim Byakuganem.
//Możesz napisać, że prowadzisz mnie w stronę lasu, ale nie wychodź jeszcze z tematu. Po Twoim poście przejmuje nas Natsu i rozpoczynie misję//
- Owszem, w grupie są silne. - Przyznała. - Ale po drzewach nie umieją chodzić i tego się trzymajmy. Bardziej obawiam się samego tresera. To nieobliczalny zwyrodnialec i musimy mieć się na baczności.
Leśny teren na pewno da im przewagę nad psami, bo w przeciwieństwie do nich, oni umieli godzić pod drzewach za pomocą chakry skumulowanej w stopach. Dzięki temu mogli wymyślić jakiś podstęp, żeby rozdzielić sforę i pojedynczo je wybijać na swoje własne sposoby. Jak to się okaże w praktyce? Zobaczy się. Będą myśleć na miejscu, gdy już staną oko w oko z zagrożeniem.
Spojrzała na Shinjo białymi oczami, gdy wspomniał o widoku i zapachu. Na jej twarzy mógł dojrzeć tylko spokój, ale wewnątrz aż trzęsło kunoichi ze złości. Jeśli widok bardzo jej się nie spodoba, puści z dymem całą chatę, łącznie z tym cholernymi klatkami. Nie daruje komuś, kto mógł się tak znęcać nad niewinnymi zwierzętami.
- Atak z zaskoczenia...jak prawdziwy ninja. - Odparła z powagą. - Jakoś sobie poradzimy. Co do Twojej chakry, to nie martw się. Zanim zaczniemy polowanie, zapamiętam Cię dobrze. Jeśli masz notki wybuchowe, to można użyć całkiem ciekawego podstępu z kawarimi. Wiesz, przypinasz notkę do jakiegoś pniaka, składasz pieczęcie a potem podkładasz się, co automatycznie zamienia Cię miejscem z wybuchową kłodą. A potem wystarczy tylko zdetonować notkę.
To jeden z takich pomysłów na szybkie pozbycie się słabszego przeciwnika. Zanim ogarnie, co tak naprawdę się stało, notka wybuchnie mu prosto w twarz. To samo może podziałać na psy. Wystarczy tylko, że będzie się świadomym nadchodzącego ataku, żeby podmiana zadziałała.
- Skoro byłeś już w tamtym miejscu, to prowadź. - Zaproponowała. - Gdy już będziemy w lesie, spróbujemy wytropić resztę sfory, a na koniec zajmiemy się poszukiwaniem tresera.
Tak więc będzie trzeba zawrócić z Utemi i skierować się w stronę lasu. Ayame będzie podążać za Shinjo, który miał okazję już wcześniej zbadać ''miejsce zbrodni'', więc w tym przypadku zda się na niego. Ona jeszcze nigdy tam nie była, więc nie byłaby dobrym przewodnikiem, nawet ze swoim Byakuganem.
//Możesz napisać, że prowadzisz mnie w stronę lasu, ale nie wychodź jeszcze z tematu. Po Twoim poście przejmuje nas Natsu i rozpoczynie misję//
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość