"Ī tabemono" Ryokan
Re: "Ī tabemono" Ryokan
- I najlepiej gotuje! - nie było tajemnicą to, że Hotaka przepadał za swoimi rodzicami. Mieli bardzo dobre relacje i rozmawiali prawie o wszystkim, wiec takie podejście do jego matki czy ojca nie powinno nikogo dziwić. Zresztą prawdopodobnie takie podejście charakteryzowało większość osób, które miały szczęśliwe dzieciństwo, choć takich, ze względu na czasy, mogło już nie być tak wiele. Hotaka miał za to taki plus, że jego rodzice przeżyli wielką wojnę z Uchiha i nadal mógł się nimi cieszyć. Pamiętał, że wtedy wielu Akimichi poniosło śmierć, ale najwyraźniej dla dwójki będącej rodzicami grubaska los chciał lepiej.
- Pomoc, za która oferowana jest jakakolwiek zapłata to nic szlachetnego. To zwyczajna praca, której zapewne podjąłby się każdy, ale dziękuję za docenienie. - najwyraźniej najlepiej wychodziła im wymiana grzeczności, co też dało sie zauważyć. Mimo tego grubasek był zadowolony, że cała rozmowa przebiegała właśnie w takiej manierze. Zawsze lepiej porozmawiać w sposób cywilizowany i w dość spokojnej atmosferze, aniżeli zachowywać się jak zgraja dzikusów. Zresztą dzikusowanie zabiera znacznie więcej kalorii niż rozmowa przy stole, a to ważne.
- Skoro miałem Cię eskortować, Aika-san, to w takim razie zacznijmy już teraz. Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzało moje towarzystwo w drodze po tragarzy. - skoro już zlecenie, a dodatkowo zafundowano mu jedzenie, to nie było mowy o tym, żeby postąpić w inny sposób. Od tej pory ze zwykłego grubaska, Hotaka przeistoczył się w grubaska przewodnikoochroniarza i zaczął traktować całą sprawę poważnie. Aika-san musiała dotrzeć na miejsce cała i zdrowa.
- Pomoc, za która oferowana jest jakakolwiek zapłata to nic szlachetnego. To zwyczajna praca, której zapewne podjąłby się każdy, ale dziękuję za docenienie. - najwyraźniej najlepiej wychodziła im wymiana grzeczności, co też dało sie zauważyć. Mimo tego grubasek był zadowolony, że cała rozmowa przebiegała właśnie w takiej manierze. Zawsze lepiej porozmawiać w sposób cywilizowany i w dość spokojnej atmosferze, aniżeli zachowywać się jak zgraja dzikusów. Zresztą dzikusowanie zabiera znacznie więcej kalorii niż rozmowa przy stole, a to ważne.
- Skoro miałem Cię eskortować, Aika-san, to w takim razie zacznijmy już teraz. Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzało moje towarzystwo w drodze po tragarzy. - skoro już zlecenie, a dodatkowo zafundowano mu jedzenie, to nie było mowy o tym, żeby postąpić w inny sposób. Od tej pory ze zwykłego grubaska, Hotaka przeistoczył się w grubaska przewodnikoochroniarza i zaczął traktować całą sprawę poważnie. Aika-san musiała dotrzeć na miejsce cała i zdrowa.
0 x
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Przeniosłem Cię jednak tutaj: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 38#p110238 Nie chciałem tracić czasu
.

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Do miłego - uniósł rękę ku górze i pożegnał ich, po czym sam ruszył do miejsca, do którego i tak miał zamiar iść. Jego żołądek nie dawał mu spokoju, trzeba było zaspokoić tego głodomora. Dobrze było spotkać kogoś z pustyni, lecz Kaguya ehh... miał co do nich mieszane odczucia, lecz podobne miał też w stosunku Haretsu. Okrutni, barbarzyńscy wręcz, tylko że także i tam byli ludzie i ludzie i to nie Kumie było ich oceniać. Jeżeli nie zaczyna szaleć, to nic mu do tego, może nawet przysłuży się do czegoś dobrego? Potrząsnął głową wyrywając się z tych kontemplacji, wziął głęboki oddech, poprawił gurdę na plecach i wznowił swoją niezbyt długą wędrówkę. Zajrzał najpierw do lokalu, by chwilę później zapukać i w sumie wejść nie czekając na odpowiedź. Zajął jedno z miejsc na boku by nikomu nie rzucać się w oczy, zdjął wszystkie swoje toboły, położył tuż przy stoliku. Odetchnął, zerknął w stronę kucharza i kiwnął ku niemu, by zaraz wskazać na jakiegoś klienta. Chciał dać mu znać, że chce dokładnie to samo, czyli opiekane mięso, miskę parującej zupy i cosik jeszcze, by nie było za sucho w gardle. Ot taka mała buteleczka nikomu jeszcze nie zaszkodziła, prawda? Gdy dostał to już wszystko usiadł niczym do uczty, podziękował sobie w duchu że nie musi się niczym przejmować i może oddać się posiłkowi.
-Smacznego staruszku
-Smacznego staruszku
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Podróż uliczkami kupieckiej osady było miłą odmianą dla katorgi jaką musieli przeżywać na pustynnych piaskach. Tutejszy klimat był nieco łagodniejszy, a świadomość tego, że w każdej chwili można zajść do pierwszej lepszej gospody czy restauracji, była kojąca dla jego zmęczonej duszy. Powracając ze sklepu z wyposażeniem, gdzie nie zdecydował się na żaden zakup, nie chcąc zgubić jej w dużym tłoku, ponownie wziął ją pod ramię. Wzorkiem szukał cały czas jakiegoś przytulnego miejsca, gdzie będą mogli rzucić ciężkie graty na ziemię i odetchnąć z ulgą. Miasto zachwycało go swoim przepychem oraz gęstością zaludnienia. Po wielu tygodniach na Samotnych Wydmach, Etsuya odzwyczaił się od ludzkiej twarzy, a co za tym idzie tak drastyczna zmiana otoczenia mogłaby go lekko przytłoczyć. Tymczasem był jednak zbyt skupiony na tym, aby w końcu znaleźć jakiekolwiek miejsce podające dango i przy okazji nie zgubić swojej białowłosej Irlandii - Powinnaś robić za przewodnika - rzucił żartem biorąc pod uwagę fakt, że spędziła tu część swojego życia.
Wtem jak na zawołanie tuż nad nimi wyrosła tabliczka z nazwą przybytku serwującego ciepłe dania. Nakiri przystanął na sekundę, aby się jej przyjrzeć i nie zwlekając ani chwili dłużej, wparował do środka, ciągnąc za sobą Harumi - Dostaniesz swoje dango - rzucił, czując się trochę jakby uszczęśliwiał małe dziecko. Było to tak słodkie, że nie potrafiłby jej za nic odmówić. Wybrali jeden ze stolików, pod który Etsuya wrzucił ciążący mu plecak. Po usadowieniu się wspólnie z dziewczyną poczekali chwilę aż nie pojawiła się obsługa, a następnie złożył zamówienie. Dla siebie wziął duży talerz baraniny z grochem i marchewką w sosie kremowym. Nie zamierzał sobie żałować po tylu męczarniach na szlaku. Do popicia poprosił kufel piwa i odrobinę sake w charakterystycznym naczynku. Jeżeli jego ciało teraz czegoś potrzebowało, to były to warzywa oraz odpoczynek. To drugie zapewniały mu szczątkowe ilości alkoholu, sprowadzające przyjemny relaks na spięte mięśnie młodzieńca. Co do jedzenia otrzyma Harumi? Django, rzecz jasna - Weź sobie coś jeszcze - zaproponował Nakiri nie chcąc, aby po godzinie znowu chodziła z pustym brzuchem.
Wtem jak na zawołanie tuż nad nimi wyrosła tabliczka z nazwą przybytku serwującego ciepłe dania. Nakiri przystanął na sekundę, aby się jej przyjrzeć i nie zwlekając ani chwili dłużej, wparował do środka, ciągnąc za sobą Harumi - Dostaniesz swoje dango - rzucił, czując się trochę jakby uszczęśliwiał małe dziecko. Było to tak słodkie, że nie potrafiłby jej za nic odmówić. Wybrali jeden ze stolików, pod który Etsuya wrzucił ciążący mu plecak. Po usadowieniu się wspólnie z dziewczyną poczekali chwilę aż nie pojawiła się obsługa, a następnie złożył zamówienie. Dla siebie wziął duży talerz baraniny z grochem i marchewką w sosie kremowym. Nie zamierzał sobie żałować po tylu męczarniach na szlaku. Do popicia poprosił kufel piwa i odrobinę sake w charakterystycznym naczynku. Jeżeli jego ciało teraz czegoś potrzebowało, to były to warzywa oraz odpoczynek. To drugie zapewniały mu szczątkowe ilości alkoholu, sprowadzające przyjemny relaks na spięte mięśnie młodzieńca. Co do jedzenia otrzyma Harumi? Django, rzecz jasna - Weź sobie coś jeszcze - zaproponował Nakiri nie chcąc, aby po godzinie znowu chodziła z pustym brzuchem.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Nalał sobie troszkę sake do czarki, ułożył wszystko przed sobą zadowolony. Cieszył się z takich małych rzeczy, gdy się o nich zapominało człowiek zaczynał być oschły i obojętny na wszystko. A tak nasz staruszek niczym dziecko, które dostało upragnionego słodycza siedział przy stoliku i upił nieco z czarki. Płyn przyjemnie rozlał się po gardle, które było przyzwyczajone do ciut mocniejszych trunków, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Potem zabrał się do zupy, która była prawdziwą ucztą. Burza smaków rozbijała się o jego kubki i stawiała tam swoją flagę, podbijając te ziemie na dobre. Bulion był istnym dziełem sztuki, chociaż brakowało mu tutaj trochę ostrości, tak był skłonny wybaczyć to małe niedociągnięcie kucharzowi. Co jakiś czas przekąszał to wszystkie kawałkami mięsa podanymi z ciemnym sosem. W sumie to pierwszy raz od dawna, gdy Kuma pozwolił sobie na coś takiego. Dokończył zupę, odstawił talerz na boczek, pogłaskał się po brzuchu, który czuł dobrze. Wyciągnął sobie swój magiczny notatniczek, ołóweczek i zaczął sobie skrobać. Opisywał wydarzenia z ostatnich, chociaż w sumie za wiele ich nie było ot jednak dawne przyzwyczajenie było silniejsze. Na chwilę zupełnie zatracił się w tej czynności, całkowicie go pochłonęła moc twórcza przerywana tylko momentami przez podjadanie pozostałości mięska. Notatnik cóż... tu i ówdzie został ubrudzony przez jedzenie, jednak to właśnie nadawało mu charakteru. Do każdej notatki było dołączone coś jeszcze, pokazywało prawdziwe życia piszącego, co i jak robił. Przesiąknięty tysiącami zapachów, nie raz zamoczony przez niezbyt sprzyjającą pogodę. Dopiero po czasie zorientował się, że słyszy coś znajomego, coś co nie zdarzyło jeszcze zostać zatracone w jego małym móżdżku. Dwójka głosów. Zerknął w tamtą stronę i zobaczył rozradowaną Kaguyę wraz z jej wyspiarskim towarzyszem. Stwierdził, że skoro już tutaj siedzi... to zrobi im psikusa.
Wykorzystał swój piasek, maleńką jego część, która miała przetoczyć się w dół po stoliku, następnie prześliznąć po podłodze do miejsca, gdzie siedziała wspomniana dwójka, a następnie uformować z tego małego niedźwiadka. Ot taki żarcik kosmonaucik związany poniekąd z jego nazwiskiem. Misiek miał wychylić się znad stolika, zerknąć na nich, wskoczyć na stolik, pomachać do dwójki i wskazać na miejsce, gdzie siedział jego twórca. Twórca, który uniósł właśnie czarkę z sake w niemym toaście.
Wykorzystał swój piasek, maleńką jego część, która miała przetoczyć się w dół po stoliku, następnie prześliznąć po podłodze do miejsca, gdzie siedziała wspomniana dwójka, a następnie uformować z tego małego niedźwiadka. Ot taki żarcik kosmonaucik związany poniekąd z jego nazwiskiem. Misiek miał wychylić się znad stolika, zerknąć na nich, wskoczyć na stolik, pomachać do dwójki i wskazać na miejsce, gdzie siedział jego twórca. Twórca, który uniósł właśnie czarkę z sake w niemym toaście.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
W momencie kiedy Etsuya chciał się wyciszyć i oddać w spokoju odpoczynkowi, zorientował się że Harumi nabrała kilkukrotnie więcej energii niż jeszcze parędziesiąt minut temu. Zaskakującym było, że w tej ledwo ruszającej się kunoichi, którą znalazł po środku pustyni, tliło się teraz tyle życia. Byli jak dwa, wzajemnie się uzupełniające, przeciwległe bieguny. Nakiri słuchał tego, co dziewczyna do niego mówiła, ale nie potrafił wchodzić w równie długi słowotok, jak ona sama i podtrzymywać konwersację na podobnym poziomie emocjonalnym. Ludzie często odnosili wrażenie, że młodzieniec ich ignoruje lub nie angażuje się wystarczająco w rozmowę. Prawdę mówiąc, nie mając nic ciekawego do powiedzenia zwyczajnie wolał milczeć. Nie oznaczało to jednak, że białowłosej nie słuchał, gdyż ciekawości na pewno nie można było mu odmówić.
Zauważywszy już podczas składania zamówienia, że nie jest jedynym chętnym na alkohol, wzruszył ramionami i od razu poprosił o niewielką buteleczkę Sake. Nigdy sobie nie żałował mając za sobą tyle przebytych kilometrów jednym ciągiem, a już tym bardziej kiedy miał towarzystwo, co nie zdarzało się często. Ogólna atmosfera rozluźnienia, która panowała wa restauracji szybko dała się we znaki Etsuyi i pozwoliła mu odetchnąć z ulgą. Rozwalił się na swoim siedzeniu, dając mięśniom się zrelaksować i w oczekiwaniu na alkohol przeciągnął się bez zbędnych ceregieli, zamykając następnie oczy. Podobnie jak wtedy pod palmą, gdy było trzeba otwierał jedno oko, aby od czasu do czasu zerknąć na rozweseloną Harumi lub coś jej odpowiedzieć - A co tu macie ciekawego? - podłapał temat zwiedzania. Nigdy nie stronił od poznawania nowych miejsc, o ile rzecz jasna były tego warte.
Z chwilowej zadumy wybudził po pewien impuls, który nie był tym razem wywołany przez białowłosą kukułkę, lecz spowodowany źródłem znajomej chakry. Otworzył jedno oko, uważnie obserwując piaskowego przybysza i jego poczynania. Reakcja obronna była pierwszym co przyszło na myśl Etsuyi, jednakże po przeczekaniu krótkiej chwili zorientował się, że są raczej bezpieczni. Jeszcze zanim niedźwiadek wdrapał się na stół, młodzieniec zerknął w kierunku jego twórcy, a następnie raz jeszcze na zwierzaka - Intrygujące - pomyślał, wciąż obserwując jednym okiem przedstawienie. W przypadku, gdyby Harumi się przestraszyła, Nakiri szybko zapewni ją, że wszystko jest w porządku, a zaraz potem wtórując niedźwiadkowi skinie głową w kierunku napotkanego ponownie mężczyzny. Otrzymawszy chwilę wcześniej alkohol, podniósł napełnioną już czarkę i w ramach toastu również pociągnął z niej ryżowego trunku. W tym samym momencie zerknął też na złotooką, zapraszając ją bez słowa ku temu, aby dołączyła się do wspólnej czynności.
Etsuya chętnie zaprosiłby Kumę do stołu, aby podpytać o jego niecodziennie zdolności, aczkolwiek nie był do końca pewien jak poczuje się z tym Harumi. Miała wyjątkowo dobry humor i grzechem byłoby go zepsuć przez swoją niepohamowaną ciekawość.
Zauważywszy już podczas składania zamówienia, że nie jest jedynym chętnym na alkohol, wzruszył ramionami i od razu poprosił o niewielką buteleczkę Sake. Nigdy sobie nie żałował mając za sobą tyle przebytych kilometrów jednym ciągiem, a już tym bardziej kiedy miał towarzystwo, co nie zdarzało się często. Ogólna atmosfera rozluźnienia, która panowała wa restauracji szybko dała się we znaki Etsuyi i pozwoliła mu odetchnąć z ulgą. Rozwalił się na swoim siedzeniu, dając mięśniom się zrelaksować i w oczekiwaniu na alkohol przeciągnął się bez zbędnych ceregieli, zamykając następnie oczy. Podobnie jak wtedy pod palmą, gdy było trzeba otwierał jedno oko, aby od czasu do czasu zerknąć na rozweseloną Harumi lub coś jej odpowiedzieć - A co tu macie ciekawego? - podłapał temat zwiedzania. Nigdy nie stronił od poznawania nowych miejsc, o ile rzecz jasna były tego warte.
Z chwilowej zadumy wybudził po pewien impuls, który nie był tym razem wywołany przez białowłosą kukułkę, lecz spowodowany źródłem znajomej chakry. Otworzył jedno oko, uważnie obserwując piaskowego przybysza i jego poczynania. Reakcja obronna była pierwszym co przyszło na myśl Etsuyi, jednakże po przeczekaniu krótkiej chwili zorientował się, że są raczej bezpieczni. Jeszcze zanim niedźwiadek wdrapał się na stół, młodzieniec zerknął w kierunku jego twórcy, a następnie raz jeszcze na zwierzaka - Intrygujące - pomyślał, wciąż obserwując jednym okiem przedstawienie. W przypadku, gdyby Harumi się przestraszyła, Nakiri szybko zapewni ją, że wszystko jest w porządku, a zaraz potem wtórując niedźwiadkowi skinie głową w kierunku napotkanego ponownie mężczyzny. Otrzymawszy chwilę wcześniej alkohol, podniósł napełnioną już czarkę i w ramach toastu również pociągnął z niej ryżowego trunku. W tym samym momencie zerknął też na złotooką, zapraszając ją bez słowa ku temu, aby dołączyła się do wspólnej czynności.
Etsuya chętnie zaprosiłby Kumę do stołu, aby podpytać o jego niecodziennie zdolności, aczkolwiek nie był do końca pewien jak poczuje się z tym Harumi. Miała wyjątkowo dobry humor i grzechem byłoby go zepsuć przez swoją niepohamowaną ciekawość.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Nie chciał im się narzucać, ot wysłać znak o swojej obecności, może jeszcze raz nastraszyć tą Kaguyę. Niech wie że Sabaku czuwają i nie dają wolnej ręki dla barbarzyńskiego klanu. Spodziewał się jednak, że przyszli tutaj głównie coś zjeść, jednak to co się stało zadziwiło go jeszcze bardziej, bowiem Harumi chyba nie chciała się podzielić butelką z nikim i po prostu większość wypiła sama. Pokiwał głową nie bardzo dowierzając temu co widzi. Albo dziewczyna miała poważny problem, albo była doświadczona w piciu alkoholu. Kuma nie raz pociągnął flaszkę, jednak raczej zabierał się za to już hmmm... najedzony, wprawiony i najczęściej w ramach zakładu.
Oczywiście widząc reakcję Etsyui wypił czarkę razem z nim, z jakiegoś powodu wysłał właśnie tego miśka. A skoro o nim mowa, to ten po prostu podrapał się po głowie, wzruszył ramionami i rozproszył się na drobniutki piasek, którzy przesączył się zaraz przez przestrzeń pomiędzy deskami. Jego twórca zaś wrócił do swojego notatnika nie za bardzo wiedząc co się przed chwilą stało. Dopisał jeszcze kilka notatek, zamknął go i wzdrygnął się słysząc jak ktoś wymawia jego imię (którego swoją drogą nie zdradzał ale shhh, nikt nie musi o tym wiedzieć). Zerknął w stronę biegnącej dziewczyny, schował dosyć powolnym i leniwym ruchem notatnik do swojej kieszeni i popatrzył na tą dwójkę - nie sądził, że chłopak ją zostawi w takim dobrym humorze. Zdziwiony, zaskoczony, lecz nie hmmm... poruszony? Tak w sumie czuł się Kuma, bo znał moc alkoholu.
-Emmm - popatrzył na buteleczkę, która stała na jego stoliku i wymownie wskazał ją białogłowie. Sam przecież wznosił toast przed chwilą, więc jakim cudem miałby tego nie mieć. Nie to żeby zazwyczaj miał jaką awaryjną butelkę przy sobie, co to to nie, przecież nie był jakimś starym alkoholikiem.
-Koleżanka w nieco lepszym humorze niż poprzednio? - skłonił się nawet na uśmiech, chociaż to pytanie bardziej było do Etsuyi, niż do samej rozradowanej dziewczyny. Wskazał chłopakowi miejsce, by usiadł, sam się nieco przesunął, by wszyscy się zmieścili. Jednak miskę z mięskiem, które mu zostało przygarnął dla siebie. O ile butelką się podzieli, bo samej nie miał zamiaru wypić - w przeciwieństwie do białogłowy - tak jedzenie było jego i koniec kropka, zero dyskusji. Chwilę później uniósł butelkę ku górze i zerknął pytająco na ich dwójkę. Jeżeli ktoś reflektował, to mu nalał, jeżeli nie to nikogo nie przymuszał, oczywiście siebie nie pominął i tym razem bez toastu, lecz wypił cała czarkę na raz.
-Szczerze powiedziawszy to nie sądziłem że spotkam waszą dwójkę, lecz nie ukrywam, że całkiem mi miło zobaczyć znajomą twarz. Jak było w tym "jednym miejscu"? Udało się wszystko zrobić? - zapytał nie bardzo wiedząc czy Harumi nie zacznie zaraz latać po ścianach.
Oczywiście widząc reakcję Etsyui wypił czarkę razem z nim, z jakiegoś powodu wysłał właśnie tego miśka. A skoro o nim mowa, to ten po prostu podrapał się po głowie, wzruszył ramionami i rozproszył się na drobniutki piasek, którzy przesączył się zaraz przez przestrzeń pomiędzy deskami. Jego twórca zaś wrócił do swojego notatnika nie za bardzo wiedząc co się przed chwilą stało. Dopisał jeszcze kilka notatek, zamknął go i wzdrygnął się słysząc jak ktoś wymawia jego imię (którego swoją drogą nie zdradzał ale shhh, nikt nie musi o tym wiedzieć). Zerknął w stronę biegnącej dziewczyny, schował dosyć powolnym i leniwym ruchem notatnik do swojej kieszeni i popatrzył na tą dwójkę - nie sądził, że chłopak ją zostawi w takim dobrym humorze. Zdziwiony, zaskoczony, lecz nie hmmm... poruszony? Tak w sumie czuł się Kuma, bo znał moc alkoholu.
-Emmm - popatrzył na buteleczkę, która stała na jego stoliku i wymownie wskazał ją białogłowie. Sam przecież wznosił toast przed chwilą, więc jakim cudem miałby tego nie mieć. Nie to żeby zazwyczaj miał jaką awaryjną butelkę przy sobie, co to to nie, przecież nie był jakimś starym alkoholikiem.
-Koleżanka w nieco lepszym humorze niż poprzednio? - skłonił się nawet na uśmiech, chociaż to pytanie bardziej było do Etsuyi, niż do samej rozradowanej dziewczyny. Wskazał chłopakowi miejsce, by usiadł, sam się nieco przesunął, by wszyscy się zmieścili. Jednak miskę z mięskiem, które mu zostało przygarnął dla siebie. O ile butelką się podzieli, bo samej nie miał zamiaru wypić - w przeciwieństwie do białogłowy - tak jedzenie było jego i koniec kropka, zero dyskusji. Chwilę później uniósł butelkę ku górze i zerknął pytająco na ich dwójkę. Jeżeli ktoś reflektował, to mu nalał, jeżeli nie to nikogo nie przymuszał, oczywiście siebie nie pominął i tym razem bez toastu, lecz wypił cała czarkę na raz.
-Szczerze powiedziawszy to nie sądziłem że spotkam waszą dwójkę, lecz nie ukrywam, że całkiem mi miło zobaczyć znajomą twarz. Jak było w tym "jednym miejscu"? Udało się wszystko zrobić? - zapytał nie bardzo wiedząc czy Harumi nie zacznie zaraz latać po ścianach.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Obserwował kątem oka jak wierciła się w miejscu, nie mogąc doczekać swojego zamówienia. Odniósł wrażenie jakby jej wiek raptownie zredukował się o co najmniej połowę - Co w nią wstąpiło? - zastanowił się, nie potrafiąc zrozumieć tak irracjonalnego zachowania. Czy były to te tak zwane "damskie sprawy"? Etsuya nie znał się na tym zbytnio, więc mógł jedynie przypuszczać. Odprowadził wzrokiem palec białowłosej, marszcząc przy tym brwi, lecz nie ruszył się ani o centymetr - Grabisz sobie - mruknął, choć nie mówił tego w śmiertelnie poważnym tonie. W najgorszym przypadku obetnie ją na łyso, gdy będzie smacznie chrapać.
Po paru pierwszych kęsach posiłku wiedział już, że dokonał świetnego wyboru. Siedząc nachylony nad jedzeniem nie był do końca świadom tego, co przez ten czas wyczyniała białowłosa. Po krótkim przedstawieniu niedźwiadka i równie absorbującym toaście, gdy tylko zwrócił ponownie wzrok ku Harumi, ta waliła z butli niczym Kantaiski marynarz - Co ty... - zaczął, o mało co się nie dławiąc, po czym wykonał szybki ruch ręką w jej kierunku, aby zabrać butelkę. Niestety było już za późno.
Westchnął, spuszczając wzrok - Nie zjem w spokoju - doszedł do wniosku, słusznie zresztą przewidując, że dziewczynie nie zamknie się jadaczka przez najbliższe kilkadziesiąt minut. Nic nie drażniło go tak bardzo, jak przeszkadzanie w konsumpcji. Uwielbiał się delektować jedzeniem, uruchamiając tym samym wszystkie swoje zmysły. Kiedy przynajmniej jeden z nich okupowany był przez coś innego, w jego sercu rosła frustracja, a on sam stopniowo tracił cierpliwość. Być może powinien wywołać w Harumi jakąś traumę, przez którą będzie bała się odzywać częściej niż on sam - przeszło mu przez myśl, chociaż była to jedynie głupia koncepcja w jego własnej głowie.
Alkohol buzujący teraz we krwi dziewczyny zaczął działać wyjątkowo szybko. Plecebo czy słaba głowa? A może oba... - zastanowił się widząc jak złotooka atencjuszka wyczynia rzeczy powodujące, że chciał się zapaść pod ziemię. Co najgorsze jednak, zabrała butelkę z sake, czego wybaczyć nie mógł. Był to dla niego wyraźny impuls do działania, podobnie zresztą jak to, że z roześmianą mordką biegła do gościa, który jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej ją przerażał. Etsuya podniósł się leniwie z miejsca i patrząc na nią spode łba, zrobił kilka długich kroków - Nieco za dobrym, jak widać - odparł Kumie, pojawiając się za plecami Harumi i szybkim ruchem odebrał jej butelkę - Panience wystarczy - powiedział, uśmiechając się przy tym triumfalnie. Nie miałby nic przeciwko użerania się z pijaną towarzyszką, gdyby nie to, że byli pomiędzy ludźmi... i przede wszystkim chciał zjeść.
Dochodząc do wniosku, że jakakolwiek perswazja siłowa na nic się tutaj nie zda, zmuszony był do tego, aby przenieść się razem ze swoim jedzeniem do stolika Kumy i raz na jakiś czas zerkać na dokazującą dziewczynę. W tym momencie zajął się bardziej pochłanianiem baraniny, niż poświęcaniem jej uwagi większej, niż to było potrzebne. Może sprawiał wrażenie nudziarza, ale na liście jego priorytetów jedzenie znajdywało się stosunkowo wysoko.
- Udało się - odparł mężczyźnie, pomiędzy kęsami i popijanym małymi łyczkami sake, które skutecznie rozgrzewało jego układ pokarmowy - Parę manatków potrzebnych w podróży - wyjaśnił, nie chcąc rozwijać bardziej tego niezbyt ciekawego tematu. Skupiony na jedzeniu myślał jednak nad inną kwestią, sortując w głowie rodzące się w niej wątpliwości i pytania. Po wzięciu jeszcze kilka kęsów powrócił wzrokiem na Kumę i wytarł chusteczką usta, cały czas się w niego badawczo wpatrując - Ten niedźwiedź... - zaczął, robiąc krótką pauzę, dającą krótkie pojęcie o tym, o co chce spytać - Już na szlaku podejrzewałem, że jesteś shinobi - powiedział, nelwając sobie przy tym nieco więcej trunku. Musiał przy tym uważać, aby zbytnio się nie spić. W każdym duecie musiała być przynajmniej jedna kontaktująca osoba - To jakaś specyficzna sztuka? - podpytał, będąc niezmiernie ciekawym jego zdolności - W moich stronach można spotkać osoby kontrolujące lód - pociągnął, orientując się po chwili, że pochodzący z pustyni facet mógłby nie mieć bladego pojęcia czym tak właściwie jest lód.
Po paru pierwszych kęsach posiłku wiedział już, że dokonał świetnego wyboru. Siedząc nachylony nad jedzeniem nie był do końca świadom tego, co przez ten czas wyczyniała białowłosa. Po krótkim przedstawieniu niedźwiadka i równie absorbującym toaście, gdy tylko zwrócił ponownie wzrok ku Harumi, ta waliła z butli niczym Kantaiski marynarz - Co ty... - zaczął, o mało co się nie dławiąc, po czym wykonał szybki ruch ręką w jej kierunku, aby zabrać butelkę. Niestety było już za późno.
Westchnął, spuszczając wzrok - Nie zjem w spokoju - doszedł do wniosku, słusznie zresztą przewidując, że dziewczynie nie zamknie się jadaczka przez najbliższe kilkadziesiąt minut. Nic nie drażniło go tak bardzo, jak przeszkadzanie w konsumpcji. Uwielbiał się delektować jedzeniem, uruchamiając tym samym wszystkie swoje zmysły. Kiedy przynajmniej jeden z nich okupowany był przez coś innego, w jego sercu rosła frustracja, a on sam stopniowo tracił cierpliwość. Być może powinien wywołać w Harumi jakąś traumę, przez którą będzie bała się odzywać częściej niż on sam - przeszło mu przez myśl, chociaż była to jedynie głupia koncepcja w jego własnej głowie.
Alkohol buzujący teraz we krwi dziewczyny zaczął działać wyjątkowo szybko. Plecebo czy słaba głowa? A może oba... - zastanowił się widząc jak złotooka atencjuszka wyczynia rzeczy powodujące, że chciał się zapaść pod ziemię. Co najgorsze jednak, zabrała butelkę z sake, czego wybaczyć nie mógł. Był to dla niego wyraźny impuls do działania, podobnie zresztą jak to, że z roześmianą mordką biegła do gościa, który jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej ją przerażał. Etsuya podniósł się leniwie z miejsca i patrząc na nią spode łba, zrobił kilka długich kroków - Nieco za dobrym, jak widać - odparł Kumie, pojawiając się za plecami Harumi i szybkim ruchem odebrał jej butelkę - Panience wystarczy - powiedział, uśmiechając się przy tym triumfalnie. Nie miałby nic przeciwko użerania się z pijaną towarzyszką, gdyby nie to, że byli pomiędzy ludźmi... i przede wszystkim chciał zjeść.
Dochodząc do wniosku, że jakakolwiek perswazja siłowa na nic się tutaj nie zda, zmuszony był do tego, aby przenieść się razem ze swoim jedzeniem do stolika Kumy i raz na jakiś czas zerkać na dokazującą dziewczynę. W tym momencie zajął się bardziej pochłanianiem baraniny, niż poświęcaniem jej uwagi większej, niż to było potrzebne. Może sprawiał wrażenie nudziarza, ale na liście jego priorytetów jedzenie znajdywało się stosunkowo wysoko.
- Udało się - odparł mężczyźnie, pomiędzy kęsami i popijanym małymi łyczkami sake, które skutecznie rozgrzewało jego układ pokarmowy - Parę manatków potrzebnych w podróży - wyjaśnił, nie chcąc rozwijać bardziej tego niezbyt ciekawego tematu. Skupiony na jedzeniu myślał jednak nad inną kwestią, sortując w głowie rodzące się w niej wątpliwości i pytania. Po wzięciu jeszcze kilka kęsów powrócił wzrokiem na Kumę i wytarł chusteczką usta, cały czas się w niego badawczo wpatrując - Ten niedźwiedź... - zaczął, robiąc krótką pauzę, dającą krótkie pojęcie o tym, o co chce spytać - Już na szlaku podejrzewałem, że jesteś shinobi - powiedział, nelwając sobie przy tym nieco więcej trunku. Musiał przy tym uważać, aby zbytnio się nie spić. W każdym duecie musiała być przynajmniej jedna kontaktująca osoba - To jakaś specyficzna sztuka? - podpytał, będąc niezmiernie ciekawym jego zdolności - W moich stronach można spotkać osoby kontrolujące lód - pociągnął, orientując się po chwili, że pochodzący z pustyni facet mógłby nie mieć bladego pojęcia czym tak właściwie jest lód.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Potaknął mu zgadzając się w zupełności. Nawet nie próbował się z tym kryć, bo cóż… zdziwienie było nad wyraz widoczne po jego twarzy więc nie było po co tego robić. Rozbawiło go widząc jak Etsuya zabiera jej butelkę. Był trochę niczym starszy brat, który musi uważać na młodsze, jeszcze niedoświadczone przez życie rodzeństwo. Było w tym coś pociesznego, tak całkowicie odmiennego od życia shinobiego.
-Rozumiem - rzekł potakując przy tym i w sumie to sam powinien się wybrać do sklepu, zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy. Skoro wybierał się gdzieś dalej niż tylko pustynia i okoliczne wioski to musiał być przygotowany na wszystko. Tym razem sam płaszcz, krzesiwo i manierka mogły się okazać niewystarczające.
-No to dobrze! - odpowiedział dziewczynie mimo jej posępnego wzroku i zastanawiało go jaka relacja jest pomiędzy tą dwójką. Co dziewczyna z pustyni robi z chłopakiem z wysp, który swoją drogą trochę odszedł od swoich rodzinnych stron. Byli dosyć dziwną mieszanka osobowości, sam na towarzysza podróży wybierał podobnych sobie ludzi, a tu proszę.
-Shinobi to duże słowo, ale umiem co nieco. Mówiłem, że zajmuje się piaskiem, więc w sumie… a zdarzyło mi się widzieć osoby władające lodem, ciekawa rzecz, ale na pustyni trochę gorzej - wzruszył rękoma, bowiem na wyspach zdarzyło mu się zobaczyć lodowe rzeźby i zawsze wydawało mu się, że to nie mogło być dzieło natury, że było to zbyt proste i ludzkie, by istniało naturalnie. Tak bardzo “nasza” była potrzeba piękna i otaczania się nim. Natura mogła być zaledwie inspiracją, niczym więcej bo jej wyobraźnią nie była niczym nieograniczona.
-Owszem młoda, owszem. Stąd też pytałem, czy przypadkiem się gdzieś nie widzieliśmy. - wziął kawałek mięsa, zamoczył je w sosie i hapnął na raz, co mogło wydawać się nawet lekko łapczywe. Przekrzywiony głowę na bok, po czym ułożył łokcie na stole, dłonie zaplótł przed sobą i zmierzył ją wzrokiem. Próbował się dowiedzieć co takiego siedzi w jej głowie i skąd ta nagła zmiana.
-Możesz… pytania są zawsze na miejscu, ale nikt nie mówi, że zawsze znajdą się na nie odpowiedzi. Za to ja mam jedno pytanie. - jego wzrok się zmienił, stał się bardziej poważny, zdystansowany.
-Napijecie się czy będziemy tak o suchym pysku? - uniósł butelkę wymownie.
-Rozumiem - rzekł potakując przy tym i w sumie to sam powinien się wybrać do sklepu, zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy. Skoro wybierał się gdzieś dalej niż tylko pustynia i okoliczne wioski to musiał być przygotowany na wszystko. Tym razem sam płaszcz, krzesiwo i manierka mogły się okazać niewystarczające.
-No to dobrze! - odpowiedział dziewczynie mimo jej posępnego wzroku i zastanawiało go jaka relacja jest pomiędzy tą dwójką. Co dziewczyna z pustyni robi z chłopakiem z wysp, który swoją drogą trochę odszedł od swoich rodzinnych stron. Byli dosyć dziwną mieszanka osobowości, sam na towarzysza podróży wybierał podobnych sobie ludzi, a tu proszę.
-Shinobi to duże słowo, ale umiem co nieco. Mówiłem, że zajmuje się piaskiem, więc w sumie… a zdarzyło mi się widzieć osoby władające lodem, ciekawa rzecz, ale na pustyni trochę gorzej - wzruszył rękoma, bowiem na wyspach zdarzyło mu się zobaczyć lodowe rzeźby i zawsze wydawało mu się, że to nie mogło być dzieło natury, że było to zbyt proste i ludzkie, by istniało naturalnie. Tak bardzo “nasza” była potrzeba piękna i otaczania się nim. Natura mogła być zaledwie inspiracją, niczym więcej bo jej wyobraźnią nie była niczym nieograniczona.
-Owszem młoda, owszem. Stąd też pytałem, czy przypadkiem się gdzieś nie widzieliśmy. - wziął kawałek mięsa, zamoczył je w sosie i hapnął na raz, co mogło wydawać się nawet lekko łapczywe. Przekrzywiony głowę na bok, po czym ułożył łokcie na stole, dłonie zaplótł przed sobą i zmierzył ją wzrokiem. Próbował się dowiedzieć co takiego siedzi w jej głowie i skąd ta nagła zmiana.
-Możesz… pytania są zawsze na miejscu, ale nikt nie mówi, że zawsze znajdą się na nie odpowiedzi. Za to ja mam jedno pytanie. - jego wzrok się zmienił, stał się bardziej poważny, zdystansowany.
-Napijecie się czy będziemy tak o suchym pysku? - uniósł butelkę wymownie.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Etsuya bez zbędnych kurtuazji pochłaniał kęs za kęsem, wlepiając swój wzrok w talerz. Tak długo, jak alkohol był poza zasięgiem ręki Harumi, tak długo mógł w spokoju zająć się swoim posiłkiem. Dziewczyna na szczęście ostatnimi wysiłkami swojego mózgu opanowała nieco swoje frywolne poczynania, co było mu nieco bardziej na rękę. Martwił się o nią rzecz jasna, ale nie potrafił tego okazać w inny sposób niż zabierając jej alkohol i nie angażując się w jej zabawy. Jak widać podziałało, a mimo lekkich wyrzutów sumienia, że będzie jej trochę przykro, zdawał sobie sprawę z tego, że momentami należało po prostu odciąć emocje i zachować zimną krew.
Wysłuchał wyjaśnień Kumy, w celu zwolnienia większej ilości miejsca w żołądku robiąc chwilową przerwę w jedzeniu. Uśmiechnął się kącikiem ust wyobrażając sobie topniejący w mig lód. Mając bardzo nieprzyjemne doświadczenia z klanem Yuki, naturalnym było, że życzył im raczej niezbyt dobrze. Będąc zaatakowanym znienacka w środku miasta i zmuszonym do walki bez użycia zamrożonych w sekundę rąk, nie mógł posiadać pozytywnych odczuć odnośnie słynącego ze skrytobójstwa klanu - Nieudacznik - zaklął w myślach przypominając sobie gościa, który go zaatakował.
- Równie ciekawa, co zabójcza - odparł - Czy z piaskiem jest podobnie? - dopytał, zastanawiając się jakie cuda można było wyczyniać z tego typu materiałem.
Spojrzał z lekkim zaskoczeniem na Harumi, która jak widać orientowała się w pustynnych sprawach nieco bardziej niż on sam. Nic w końcu dziwnego, ale Etsuya spodziewał się raczej, że ta będzie teraz bardziej zajęta zadawaniem pytań, niż odpowiadaniem na nie. Przyjrzał się badawczo jak bawiła się patyczkiem, mając przy tym uroczo zamyśloną minkę. Zawiesił swój wzrok na nieco nieco dłużej niż powinien, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi, uśmiechając się w duchu. Niebywałe, że po dwóch tygodniach znajomości troszczył się o nią bardziej, niż o kogokolwiek innego w swoim życiu. Kiedy o tym myślał, aż robiło mu się głupio przed sobą samym.
Jego początkowe przypuszczenia nie były błędne, gdyż kiedy tylko białowłosa ocknęła się z zadumy, szybko okazało się, że czas dłubania patyczkiem był przeznaczony na nic innego, jak wymyślanie pytań. Nakiri ciekawy był co mogło urodzić się w tej białej główce, jednakże pytania poprzedzić należało, słusznie zresztą, kolejną porcją alkoholu. Bez dłuższego zamysłu napełnił swoje naczynko i spojrzał na Harumi wymownie. 'Ufam ci, ale się zachowuj' - powiedział wzrok młodzieńca, po czym nalał jej ponad połowę mniej niż sobie samemu. Dosłownie śladową ilość, aby w ramach grzeczności mogła kulturalnie zmoczyć usta - Napijmy się więc - odparł, a następnie uśmiechnął do dziewczyny. Unosząc naczynko w oczekiwaniu na resztę, drugą ręką podsunął swój talerz złotookiej i dodał po chwili proszącym tonem - Zjedz coś więcej - O ile miał świadomość tego, że z przejedzenia nie mogło wyniknąć nic dobrego, tak do rozcieńczenia alkoholu we krwi potrzebne było coś więcej niż samo dango.
Wysłuchał wyjaśnień Kumy, w celu zwolnienia większej ilości miejsca w żołądku robiąc chwilową przerwę w jedzeniu. Uśmiechnął się kącikiem ust wyobrażając sobie topniejący w mig lód. Mając bardzo nieprzyjemne doświadczenia z klanem Yuki, naturalnym było, że życzył im raczej niezbyt dobrze. Będąc zaatakowanym znienacka w środku miasta i zmuszonym do walki bez użycia zamrożonych w sekundę rąk, nie mógł posiadać pozytywnych odczuć odnośnie słynącego ze skrytobójstwa klanu - Nieudacznik - zaklął w myślach przypominając sobie gościa, który go zaatakował.
- Równie ciekawa, co zabójcza - odparł - Czy z piaskiem jest podobnie? - dopytał, zastanawiając się jakie cuda można było wyczyniać z tego typu materiałem.
Spojrzał z lekkim zaskoczeniem na Harumi, która jak widać orientowała się w pustynnych sprawach nieco bardziej niż on sam. Nic w końcu dziwnego, ale Etsuya spodziewał się raczej, że ta będzie teraz bardziej zajęta zadawaniem pytań, niż odpowiadaniem na nie. Przyjrzał się badawczo jak bawiła się patyczkiem, mając przy tym uroczo zamyśloną minkę. Zawiesił swój wzrok na nieco nieco dłużej niż powinien, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi, uśmiechając się w duchu. Niebywałe, że po dwóch tygodniach znajomości troszczył się o nią bardziej, niż o kogokolwiek innego w swoim życiu. Kiedy o tym myślał, aż robiło mu się głupio przed sobą samym.
Jego początkowe przypuszczenia nie były błędne, gdyż kiedy tylko białowłosa ocknęła się z zadumy, szybko okazało się, że czas dłubania patyczkiem był przeznaczony na nic innego, jak wymyślanie pytań. Nakiri ciekawy był co mogło urodzić się w tej białej główce, jednakże pytania poprzedzić należało, słusznie zresztą, kolejną porcją alkoholu. Bez dłuższego zamysłu napełnił swoje naczynko i spojrzał na Harumi wymownie. 'Ufam ci, ale się zachowuj' - powiedział wzrok młodzieńca, po czym nalał jej ponad połowę mniej niż sobie samemu. Dosłownie śladową ilość, aby w ramach grzeczności mogła kulturalnie zmoczyć usta - Napijmy się więc - odparł, a następnie uśmiechnął do dziewczyny. Unosząc naczynko w oczekiwaniu na resztę, drugą ręką podsunął swój talerz złotookiej i dodał po chwili proszącym tonem - Zjedz coś więcej - O ile miał świadomość tego, że z przejedzenia nie mogło wyniknąć nic dobrego, tak do rozcieńczenia alkoholu we krwi potrzebne było coś więcej niż samo dango.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-To tylko piach... i aż piach, zależy jak na to się spojrzy - powiedział nie bardzo wiedząc jak odpowiedzieć. Nie uznawał swoich możliwości za wybitnych, więc nie mógł się zbytnio wypowiedzieć jak mocni potrafią być Sabaku. Szczerze powiedziawszy zawsze kojarzył władających płomieniami za mistrzów w swoim fachu. Ich siła była czysto destrukcyjna, potrafiła siać spustoszenie bez względu na to jak dobrze ktoś był przygotowany. Nawet lód często nie był w stanie mierzyć się z władcami ognia. To właśnie do nich Kuma podchodził z największym dystansem. Za dużo się napatrzył ich działań, a podczas ostatniej wojny w sumie już całkowicie potwierdziły się jego obawy, że z tym naprawdę nie można igrać.
Potrząsnął głową chcąc wyrzucić wszystkie zbędne myśli i skoncentrować się na czymś przyjemnym. Zerknął na miskę z jedzeniem i wziął kolejny kęs, jednak zaraz się zasmucił, gdyż powoli kończył mu się zapas mięska. Spojrzał na to krzywo, jednak zaraz jego wzrok został odwrócony przez upuszczony przez dziewczynę patyczek. Spojrzał pytająco, by przejść gładko do wypicia czarki z sake. Robią je zdecydowanie za małe. Za dużo nalewania, za mało picia - skomentował w myślach zirytowany. Czas założyć organizację, która wytłucze wszystkie czarki i z piasku i z pomocą wysokiej temperatury będzie tworzyć większe. Nazwałby tu musztardówką, bo zmieściłaby się tam jeszcze porcja musztardy, bo jak to tak pić bez przegrychy i musztardy do niej. Plan iście genialny, cud że jeszcze nikt na niego nie wpadł!
-Szczęście dla Ciebie, chociaż że przez tyle czasu nie trafiłaś na żadnego zafiksowanego Sabaku, który nadal prowadzi swoją wojenkę, to naprawdę dziwne. Nie raz nie dwa widziałem takich, którzy polowali na waszych rodaków ot tak, dla zasady. Samemu udało mi się spotkać kilku z rodu Kaguyi, którzy widząc tylko gurdę atakowali bez żadnego namysłu. Młodzi, starzy, każdy bez wyjątku. - albo dziewczyna miała ogromne szczęście, albo po prostu ktoś zadbał o jej bezpieczeństwo i ulotnił się z zagrożonego terenu. Ciekawe co zrobiłby Ocir wiedząc, że gdzieś tam jest ich więcej, że mogą nadal chować urazę i chcieć odbić należne do nich kiedyś ziemie.
Uniósł brew widząc cóż... spinkę? Zwykłą, jednak z wyrysowaną na niej literką. S? Tak po prostu, nic więcej? Mogło to znaczyć w sumie wszystko, nawet "samogon". Kuma nie za bardzo znał się na takich rzeczach, może i grawer wykonano na pustyni, ale to nic nie dawało. Przecież żyli tam Ayatsuri, których twory rozchodziły się po całym świecie jak świeże bułeczki, nawet w sumie Sabaku mógłby stworzyć taką spinkę, jednak szybko stałaby się po prostu bezwartościowa.
-Szczerze powiedziawszy, to jak szukać igły w stogu siana - dosłownie. Sam grawer wykonano pustyni, czy całą tą spinkę? Najlepiej zapytać się kogoś, kto będzie się znał na takich kosztownościach. Jeżeli sam miałbym zgadywać, to najprędzej udałbym się do Ayatsuri, bo to oni lubią się bawić w takie błahostki. Bez urazy oczywiście, ale tam najwięcej się kombinuje, więc może ktoś tam ją wykonał - odpowiedział jej zawiedziony, że nie potrafi za bardzo pomóc. Nie chciał jednak wspominać o złotym piachu, bowiem jego właściwości nie znał każdy i nie każdy musiał o nich wiedzieć. Nawet w świecie Sabaku ewenementem było spotkanie kogoś władającego złotym piachem, a co dopiero zajmującego się tworzeniem spinek z grawerami.
Potrząsnął głową chcąc wyrzucić wszystkie zbędne myśli i skoncentrować się na czymś przyjemnym. Zerknął na miskę z jedzeniem i wziął kolejny kęs, jednak zaraz się zasmucił, gdyż powoli kończył mu się zapas mięska. Spojrzał na to krzywo, jednak zaraz jego wzrok został odwrócony przez upuszczony przez dziewczynę patyczek. Spojrzał pytająco, by przejść gładko do wypicia czarki z sake. Robią je zdecydowanie za małe. Za dużo nalewania, za mało picia - skomentował w myślach zirytowany. Czas założyć organizację, która wytłucze wszystkie czarki i z piasku i z pomocą wysokiej temperatury będzie tworzyć większe. Nazwałby tu musztardówką, bo zmieściłaby się tam jeszcze porcja musztardy, bo jak to tak pić bez przegrychy i musztardy do niej. Plan iście genialny, cud że jeszcze nikt na niego nie wpadł!
-Szczęście dla Ciebie, chociaż że przez tyle czasu nie trafiłaś na żadnego zafiksowanego Sabaku, który nadal prowadzi swoją wojenkę, to naprawdę dziwne. Nie raz nie dwa widziałem takich, którzy polowali na waszych rodaków ot tak, dla zasady. Samemu udało mi się spotkać kilku z rodu Kaguyi, którzy widząc tylko gurdę atakowali bez żadnego namysłu. Młodzi, starzy, każdy bez wyjątku. - albo dziewczyna miała ogromne szczęście, albo po prostu ktoś zadbał o jej bezpieczeństwo i ulotnił się z zagrożonego terenu. Ciekawe co zrobiłby Ocir wiedząc, że gdzieś tam jest ich więcej, że mogą nadal chować urazę i chcieć odbić należne do nich kiedyś ziemie.
Uniósł brew widząc cóż... spinkę? Zwykłą, jednak z wyrysowaną na niej literką. S? Tak po prostu, nic więcej? Mogło to znaczyć w sumie wszystko, nawet "samogon". Kuma nie za bardzo znał się na takich rzeczach, może i grawer wykonano na pustyni, ale to nic nie dawało. Przecież żyli tam Ayatsuri, których twory rozchodziły się po całym świecie jak świeże bułeczki, nawet w sumie Sabaku mógłby stworzyć taką spinkę, jednak szybko stałaby się po prostu bezwartościowa.
-Szczerze powiedziawszy, to jak szukać igły w stogu siana - dosłownie. Sam grawer wykonano pustyni, czy całą tą spinkę? Najlepiej zapytać się kogoś, kto będzie się znał na takich kosztownościach. Jeżeli sam miałbym zgadywać, to najprędzej udałbym się do Ayatsuri, bo to oni lubią się bawić w takie błahostki. Bez urazy oczywiście, ale tam najwięcej się kombinuje, więc może ktoś tam ją wykonał - odpowiedział jej zawiedziony, że nie potrafi za bardzo pomóc. Nie chciał jednak wspominać o złotym piachu, bowiem jego właściwości nie znał każdy i nie każdy musiał o nich wiedzieć. Nawet w świecie Sabaku ewenementem było spotkanie kogoś władającego złotym piachem, a co dopiero zajmującego się tworzeniem spinek z grawerami.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości