Ból i strach. Oto co rządziło teraz ciałem Minoru. Gdy odskakiwał czuł się pewny siebie. Był upity krążącą w żyłach adrenaliną i pokonaniem swego pierwszego w życiu, prawdziwego przeciwnika. Serce biło mu, jakby chciało wyskoczyć z klatki, oczy były otwarte szeroko, źrenice wielkie jak spodki, a oddech szybki, urywany. Całą sytuacja zmieniła się w mgnieniu oka, gdy pierwsza z kam trafiła go w nogę, raniąc go dotkliwie. Informacja niesiona przez adrenalinę zmieniła się momentalnie z “jest super” na “uciekaj, broń się!”. Wylądował wpierw zdrową nogą, chwilę później ranną. Jego ciało natychmiast przeszył ból. Zacisnął zęby, wraz z pięściami, chcąc zwalczyć ból swą silną wolą. I wtedy stało się to. Jego oczy ponownie się powiększyły, tym jednak razem w geście zdziwienia. Za nimi podążyły usta, które ułożyły się w kształt litery O. Spojrzał w dół wpatrując się w wbite w swe ciało ostrze kamy. Adrenalina w pierwszej sekundzie uśmierzyła ból, lecz z każda chwilą receptory zdawały się coraz lepiej odbierać bodźce z ciała. Serce przyspieszyło przerażone, a urywany oddech starał się nadążyć za nim. Ciało wysłało stanowczy sygnał, każący bronić się Minoru. Klasnął w dłonie, a coś za nim eksplodowało. Chakra zebrana w ustach uderzyła wprost w przeciwnika pod postacią pioruna, posyłając go na tamten świat na miejscu. Minoru upadł na kolana, wciąż przerażony, wciąż obolały. Był jak zwierzę przyparte do muru, gdyby ktoś się teraz do niego zbliżył, na pewno zaatakowałby bez chwili zawahania, nie ważne czy byłby to przeciwnik czy przyjaciel. Nie wiedział, ile tak trwał. Ułamki sekund, minuty? Był otępiały od bólu, a w głowie miał gonitwę myśli. Myślał o tym, że jest przerażony, że nie tego się spodziewał, że przecież walczył wielokrotnie ze swym ojcem i bratem, ale to nie było to samo. Spojrzenie jakie miał tamten facet, gdy trafił Minoru, on chciał go zabić, to jego spojrzenie, tego faceta... Głowa chłopaka uniosła się, cała zlana potem, a być może również i łzami. Patrzył na leżące bezwładnie zwłoki agresora. I wtedy uderzyła go kolejna, przerażająca, myśl. Zabił go, pierwszy raz w życiu odebrał komuś życie. Istota ludzka, oddychająca, stała przed nim, zła czy dobra, to nie miało znaczenia. Ten człowiek istniał, oddziaływał na innych, a teraz zniknął. Była to myśl tak przerażająca, tak okropna, tak niesamowita...
Z szoku wyrwały go otaczające go odgłosy walki i wrzaski. Rozejrzał się, zupełnie, jak gdyby dopiero pojawił się w tej okolicy, nie wiedząc jakim cudem się tu znalazł. Dostrzegł Momoru, który zdawał się potrzebować jego pomocy. Pozostałych nie dostrzegał, lecz słyszał dochodzące z tamtego rejonu hałasy. Nie wiedział, ile czasu był wyłączony z walki ani czy ktoś inny był ranny. Podniósł się na równe nogi, sycząc z bólu. Obie rany piekły potwornie i krwawiły niemiło. Chyba nigdy w życiu nie był w tak kiepskiej sytuacji. Miecze, pfh, nie dałby rady się nimi obronić nawet gdyby zaatakował go teraz ślepy starzec. Więc, był to koniec jego walki... no prawie, mógł zrobić jeszcze jedno. Tygrys -> Baran. Złożył dwie pieczęcie, starając się choć przez chwilę nie myśleć o bólu. Jeśli musiał, zbliżył się w kierunku swego celu, a był nim rzezimieszek walczący z Momoru. Skoro sam nie był zdolny do walki, to postara się choć wspomóc pozostałych. Gdy już poradzi sobie z tym problemem, ruszy w kierunku południowym, by wspomóc tamtą stronę.
Chakra: 49% - 18% = 31%
- Nazwa
- Kyakubu Satsu
- Pieczęci
- Tygrys -> Baran
- Zasięg
- 25 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jutsu pochodzące w Genjutsu z szuflady "krępującej przeciwnika". Złożenie dwóch pieczęci, a następnie wysłanie odpowiedniej ilości niebieskiej energii do oponenta skutkować będzie iluzją, która wciąga naszą ofiarę pod ziemię. Dokładniej to zapadają się jej nogi w piach! Coś na kształt ruchomych piasków, lecz nie jesteśmy w stanie z tego wyjść za pomocą zwykłej siły fizycznej i innych naturalnych sztuczek. Technika wydająca się ciężka do pokonania ale stopień zaawansowanie nie jest wymagający, więc niestety wyjście z niej jest równie proste jak złapanie.