Wioska na granicy Ryuzaku
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Yasuo
- Posty: 1517
- Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Kosho
- Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
- Link do KP: viewtopic.php?p=55892#p55892
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Tenshi
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Teraz tutaj: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=94471#p94471
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
"Myśli"
Prowadzone Misje: -
Wzór Misji:
[/list][/fieldset]
[/quote][/code]
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Zarówno dzisiejszy dzień jak i pogoda nie dopisywała, zupełnie jakby chciały dołączyć się do mnie w smutku po stracie towarzysza. I tak jak zwykle taka pogoda bardzo mi przeszkadzała utrudniając moje wędrówki, tak dziś dzień czułem że deszcze może być dla mnie ukojeniem, które zmyje ze mnie problemy z którymi nie poradziłem sobie w Ryuzaku no Taki. Dlatego też z pokornie spuszczoną głową przechadzałem się po targowisku i nawet nie zwróciłem uwagi jak bardzo owa wioska rozwinęła się od mojej ostatniej wizyty, która była jakieś dwa lata temu. I pewnie gdyby nie fakt że nie miałem ostatnio dobrego humoru to cieszyłbym się że im się tak powodzi.
Wśród ludzi można było łatwo zauważyć podział na tych którzy szukali schronienia, a także na tych którzy wciąż krzątali się po targowisku. Ja oczywiście byłem wśród tych drugich i zaczepiony przez jednego z handlarzy wsłuchiwałem się w wywód o jego towarze, który właśnie chciał mi wcisnąć. Cena od razu wydawała mi się wygórowana, ale nawet się tym specjalnie nie przejąłem bo nie zamierzałem kupować żadnych drogocennych przedmiotów. Chciałem czym prędzej oddalić się od stoiska, ale wtem poczułem że ktoś się na mnie pcha i zobaczyłem całkiem sporą kobieta, która nie zważając na mnie próbowała przepchnąć się do stoiska. Gdyby mi pozwoliła to bym ją zwyczajnie przepuścił ustępując swoje miejsce, ale ta nie wiedzieć po co wysoko podniosła torbę, która zaczęła zawadzać o moją głowę i obijać się o mnie sprawiając że nie wiele przy tym widziałem.
-Gdzie się pchasz z tym grubym cielskiem babsztylu.-Pomyślałem rozdrażniony próbując się jakoś wydostać, wtem usłyszałem że ktoś woła o pomoc. Nie byłem do końca pewien o co chodziło, ale zdawało się że ktoś kogoś okradł i jakimś cudem udało mi się zobaczyć dwójkę siedemnastolatków uciekających z torbą. Choć sytuacja w jakiej byłem znacznie utrudniała pościg to i tak nie zamierzałem stać bez czynnie.
-Z drogi, ja ich złapie.-Krzyknąłem i siłą zacząłem się przedzierać w kierunku uciekinierów nie zważając na kobietę, która grała mi na nerwach, choć miałem nadzieję że sama się usunie.
Wśród ludzi można było łatwo zauważyć podział na tych którzy szukali schronienia, a także na tych którzy wciąż krzątali się po targowisku. Ja oczywiście byłem wśród tych drugich i zaczepiony przez jednego z handlarzy wsłuchiwałem się w wywód o jego towarze, który właśnie chciał mi wcisnąć. Cena od razu wydawała mi się wygórowana, ale nawet się tym specjalnie nie przejąłem bo nie zamierzałem kupować żadnych drogocennych przedmiotów. Chciałem czym prędzej oddalić się od stoiska, ale wtem poczułem że ktoś się na mnie pcha i zobaczyłem całkiem sporą kobieta, która nie zważając na mnie próbowała przepchnąć się do stoiska. Gdyby mi pozwoliła to bym ją zwyczajnie przepuścił ustępując swoje miejsce, ale ta nie wiedzieć po co wysoko podniosła torbę, która zaczęła zawadzać o moją głowę i obijać się o mnie sprawiając że nie wiele przy tym widziałem.
-Gdzie się pchasz z tym grubym cielskiem babsztylu.-Pomyślałem rozdrażniony próbując się jakoś wydostać, wtem usłyszałem że ktoś woła o pomoc. Nie byłem do końca pewien o co chodziło, ale zdawało się że ktoś kogoś okradł i jakimś cudem udało mi się zobaczyć dwójkę siedemnastolatków uciekających z torbą. Choć sytuacja w jakiej byłem znacznie utrudniała pościg to i tak nie zamierzałem stać bez czynnie.
-Z drogi, ja ich złapie.-Krzyknąłem i siłą zacząłem się przedzierać w kierunku uciekinierów nie zważając na kobietę, która grała mi na nerwach, choć miałem nadzieję że sama się usunie.
0 x
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Było mi głupio gdy chcąc pozbyć się naporu kobiety odepchnąłem ją tak że przewróciła się na jakiś stolik. Nie uszło mej uwadze też to że upadając złamała go na pół. Zdałem sobie wtem sprawę z swojej głupoty, chcąc komuś pomóc zaszkodziłem, choć nie byłem pewien co będzie dalej. -Po wszystkim trzeba będzie przeprosić właściciela tego stolika.-Pomyślałem starając się przedrzeć prze tłum ludzi, którzy choć próbowali mi pomóc to i tak cały czas przeszkadzali.
Namęczyłem się i nasapałem, a złodzieje koniec końców zginęli mi gdzieś za rogiem. Wiedziałem że nie mogli mi tak po prostu uciec i że musieli skorzystać z jakiegoś przejścia o którym ja jeszcze nie wiedziałem, a to oznaczało że dalsze próby poszukiwania ich będą stratą czasu. Okazało się że uliczka w której się znalazłem nie należała do tak okupowanych co łatwo można było stwierdzić zarówno po sprzedawcach, jak ich towarach, a nieliczni bogaci którzy się w niej znajdowali uciekali na mój widok. Zdziwiło mnie to od razu bo nie mieli do tego żadnych powodów, lecz chwilę później zorientowałem się ze to nie ja byłem temu winien. W uliczce pojawiło się dwój mężczyzn, którzy najprościej ujmując mogliby zostać nazwani wojownikami i to oni wywołali to poruszenie.
Chwilę później między nimi, a jedynym z handlarzy wywiązała się rozmowa z której łatwo można było wywnioskować ze dwójka nie jest lubianymi gośćmi. -Czyżby ta dwójka wymuszała od nich pieniądze.-Zastanowiłem się podczas gdy jeden z nich wziął mnie za złodzieja co mi się od razu nie spodobało. Spojrzałem na niego zdecydowanie nie przychylnym wzrokiem, ale przez chwilę nic nie mówiłem, przez głowę przeszły mi myśli co będzie jeżeli zacznę z nimi walczyć, a później wspomnieli coś o szefie i pieniądzach. Zagłębienie się w ich złodziejski półświatek w tym momencie pewnie byłoby nie najgorszym rozwiązaniem, ale wiązało się też z niemałym ryzykiem, a ja się obawiałem czy jestem w stanie się go podjąć.
-Pieniądze, ale o jakich pieniądzach mowa? Nie mam przy sobie nic wartościowego co mógłbym ci oddać.-Uśmiechnąłem się zgrywając głupiego, choć każdy wiedział o co mogło chodzić z tymi pieniędzmi, problemem jednak był fakt ze nie miałem pieniędzy i nie wiedziałem ile oni chcą.
-Po co od razu iść do szefa, kto wie w jaki sposób by mnie ukarał no i oczywiście.-Powiedziałem zbliżając się powoli, lecz ostrożnie do dwójki i gestykulując z udaną bezradnością, a na koniec uśmiechnąłem się. -Nie lepiej tak się dogadać? Na pewno mogę wam w czymś pomóc.-Tym razem byłem zupełnie poważny i próbowałem przy tym przemyśleć mój następny ruch. Zastanawiałem się czy grać w to dalej czy też uśpić ich czujność tylko po to żeby zaatakować szybko i skutecznie.
Namęczyłem się i nasapałem, a złodzieje koniec końców zginęli mi gdzieś za rogiem. Wiedziałem że nie mogli mi tak po prostu uciec i że musieli skorzystać z jakiegoś przejścia o którym ja jeszcze nie wiedziałem, a to oznaczało że dalsze próby poszukiwania ich będą stratą czasu. Okazało się że uliczka w której się znalazłem nie należała do tak okupowanych co łatwo można było stwierdzić zarówno po sprzedawcach, jak ich towarach, a nieliczni bogaci którzy się w niej znajdowali uciekali na mój widok. Zdziwiło mnie to od razu bo nie mieli do tego żadnych powodów, lecz chwilę później zorientowałem się ze to nie ja byłem temu winien. W uliczce pojawiło się dwój mężczyzn, którzy najprościej ujmując mogliby zostać nazwani wojownikami i to oni wywołali to poruszenie.
Chwilę później między nimi, a jedynym z handlarzy wywiązała się rozmowa z której łatwo można było wywnioskować ze dwójka nie jest lubianymi gośćmi. -Czyżby ta dwójka wymuszała od nich pieniądze.-Zastanowiłem się podczas gdy jeden z nich wziął mnie za złodzieja co mi się od razu nie spodobało. Spojrzałem na niego zdecydowanie nie przychylnym wzrokiem, ale przez chwilę nic nie mówiłem, przez głowę przeszły mi myśli co będzie jeżeli zacznę z nimi walczyć, a później wspomnieli coś o szefie i pieniądzach. Zagłębienie się w ich złodziejski półświatek w tym momencie pewnie byłoby nie najgorszym rozwiązaniem, ale wiązało się też z niemałym ryzykiem, a ja się obawiałem czy jestem w stanie się go podjąć.
-Pieniądze, ale o jakich pieniądzach mowa? Nie mam przy sobie nic wartościowego co mógłbym ci oddać.-Uśmiechnąłem się zgrywając głupiego, choć każdy wiedział o co mogło chodzić z tymi pieniędzmi, problemem jednak był fakt ze nie miałem pieniędzy i nie wiedziałem ile oni chcą.
-Po co od razu iść do szefa, kto wie w jaki sposób by mnie ukarał no i oczywiście.-Powiedziałem zbliżając się powoli, lecz ostrożnie do dwójki i gestykulując z udaną bezradnością, a na koniec uśmiechnąłem się. -Nie lepiej tak się dogadać? Na pewno mogę wam w czymś pomóc.-Tym razem byłem zupełnie poważny i próbowałem przy tym przemyśleć mój następny ruch. Zastanawiałem się czy grać w to dalej czy też uśpić ich czujność tylko po to żeby zaatakować szybko i skutecznie.
0 x
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Słysząc rozmowę strażników nieco spoważniała mi mina, szczególnie gdy pierwszy z nich zastanawiał się nad tym czy mówię prawdę. Drugi za to był o wiele bardziej ogarnięty i przynajmniej po cześć zrozumiał co chciałem powiedzieć. -Panowie widzę ze nie bardzo jesteście poinformowani. Ryuzaku obecnie przechodzi bardzo ciężkie chwile i obecnie nawet tam pieniądze nikomu na nic się nie przydadzą. Wiem bo dopiero co je opuściłem i niestety miałem okazję doświadczyć na własne oczy tego co tam się dzieje. Dobrze wiem czym są pieniądze, ale chodziło mi o fakt że nikomu niczego nie ukradłem i nie widzę powodów bym miał wam cokolwiek dawać.-Starałem się być poważny szczególnie w momencie, gdy jeden z nich zaczął mi grozić naginatą. Nie wyglądali na specjalnie groźnych dlatego też obmyślałem plan walki gdyby żadne argumenty do nich nie przemawiały.
Po chwili wiedziałem już co zrobię i unosząc dłonie do góry w geście poddania się obróciłem się w ich stronę. -Mogę iść z wami, ale tylko po to żeby wytłumaczyć waszemu szefowi całe zajście, na inne warunki się nie godzę.-Powiedziałem stanowczo, mentalnie będąc już przygotowany że nie przyjmą moich warunków i że będą chcieli mi narzuć swoje siłą. Oczywiście byłem przygotowany nie tylko mentalnie bo także fizycznie, bowiem uniesione w powietrze dłonie miały na celu uśpić czujność przeciwnika, a także były pierwszym krokiem do wykonania mojej techniki. Przypuszczałem że w takim wypadku nie posiadając broni nie zostanę ciachnięty naginatą, tylko siłą złapany pod rękę co pozwoliłoby mi na szybkie wyładowanie elektryczne po którym wykonałbym low kicka na nogi przeciwnika, bądź przeciwników, gdyby złapało mnie dwóch na raz, a w razie nie powodzenia szybko zwiększyłbym dystans. Lecz także brałem pod uwagę że będą woleli zaprowadzić mnie do szefa na rozmowę, a wtedy spokojnie poszedłbym z nimi.
Po chwili wiedziałem już co zrobię i unosząc dłonie do góry w geście poddania się obróciłem się w ich stronę. -Mogę iść z wami, ale tylko po to żeby wytłumaczyć waszemu szefowi całe zajście, na inne warunki się nie godzę.-Powiedziałem stanowczo, mentalnie będąc już przygotowany że nie przyjmą moich warunków i że będą chcieli mi narzuć swoje siłą. Oczywiście byłem przygotowany nie tylko mentalnie bo także fizycznie, bowiem uniesione w powietrze dłonie miały na celu uśpić czujność przeciwnika, a także były pierwszym krokiem do wykonania mojej techniki. Przypuszczałem że w takim wypadku nie posiadając broni nie zostanę ciachnięty naginatą, tylko siłą złapany pod rękę co pozwoliłoby mi na szybkie wyładowanie elektryczne po którym wykonałbym low kicka na nogi przeciwnika, bądź przeciwników, gdyby złapało mnie dwóch na raz, a w razie nie powodzenia szybko zwiększyłbym dystans. Lecz także brałem pod uwagę że będą woleli zaprowadzić mnie do szefa na rozmowę, a wtedy spokojnie poszedłbym z nimi.
Ukryty tekst
0 x
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
Niestety męczyłem się na próżno mówiąc do dwójki strażników i miałem wrażenie że wychwytywali tylko poszczególne słowa, bo gdyby było inaczej pewnie by chcieli się dowiedzieć co widziałem w Ryuzaku. Całe szczęście ich było tylko dwóch i przynajmniej częściowo byli przy zdrowych zmysłach, nie to co większość mieszkańców miasta, dlatego użycie wobec nich siły nie sprawiło mi wyrzutów sumienia. Mniej więcej tak jak sobie to zaplanowałem udałem że jestem bezbronny i że nie będę stawiał oporu na co od razu dał się nabrać jeden że strażników. Co prawda udało mu się wykręcić jedną z moich rąk, ale nim zdołał zrobić to samo z drugą zdążyłem zastosować na nim moją technikę. Trochę rozczarowała mnie jej skuteczność bo liczyłem że po użyciu jej strażnik nie będzie miał ochoty na dalszą walkę, a tak się nie stało. Jednakże byłem na to przygotowany i szybko wykonałem kopnięcie z obrotu w nogi przeciwnika co spowodowało jego natychmiastowy upadek. Aż miło było popatrzeć na leżącego wielkoluda i pewnie to ja właśnie bym go obezwładniał gdyby nie to że obok stał jego towarzysz. Za rozważne uznałem oddalenie się nieco żeby nie zostać przypadkiem zaatakowanym w plecy.
-Mogę przestać w każdej chwili o ile w końcu mi uwierzycie że nikogo nie okradłem, nie chce z wami walczyć, ale bardziej nie chce odpowiadać za coś czego nie zrobiłem.-Westchnąłem z zrezygnowaniem patrząc jak podnosi się staruszek i obserwując działania jego towarzysza. Choć byłem ostrożny to chciałem pokazać że wcale nie rwę się do walki, opuściłem lewą rękę bezwładnie wzdłuż ciała, a prawą oparłem na biodrze żeby móc w razie czego szybko wyciągnąć z torby kastety. -Chcecie wzywać pomoc żeby pojmać jednego nastolatka, a czy to nie sprawi że stracicie nieco w oczach waszego szefa? -To było dobre pytanie, jakby spojrzał na to ich szef wiedząc że nie podołali takiemu prostemu zadaniu. W sumie mało mnie to interesowało, ale po prostu próbowałem przemówić im do rozsądku i uniknąć niepotrzebnej walki.
-Mogę przestać w każdej chwili o ile w końcu mi uwierzycie że nikogo nie okradłem, nie chce z wami walczyć, ale bardziej nie chce odpowiadać za coś czego nie zrobiłem.-Westchnąłem z zrezygnowaniem patrząc jak podnosi się staruszek i obserwując działania jego towarzysza. Choć byłem ostrożny to chciałem pokazać że wcale nie rwę się do walki, opuściłem lewą rękę bezwładnie wzdłuż ciała, a prawą oparłem na biodrze żeby móc w razie czego szybko wyciągnąć z torby kastety. -Chcecie wzywać pomoc żeby pojmać jednego nastolatka, a czy to nie sprawi że stracicie nieco w oczach waszego szefa? -To było dobre pytanie, jakby spojrzał na to ich szef wiedząc że nie podołali takiemu prostemu zadaniu. W sumie mało mnie to interesowało, ale po prostu próbowałem przemówić im do rozsądku i uniknąć niepotrzebnej walki.
Ukryty tekst
0 x
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Wioska na granicy Ryuzaku
-Człowieku jakie ty masz dowody?-Niedowierzająco uniosłem głos patrząc się na strażnika jak na głupca, za jakiego go w sumie miałem już od jakiegoś czasu.
-Twierdzisz że coś ukradłem, ale ja nie mam przy sobie nic wartościowego. Zaatakować też nikogo nie zaatakowałem, jedynie postawiłem opór wobec nieuzasadnionej agresji. A jeśli ktoś przeszkadza w handlu to jesteście tym kimś wy bo od kiedy przyszliście większość ludzi zniknęła z ulicy. -Strażnik stanowczością swoich oskarżeń i brakiem jakichkolwiek dowodów rozgniewał mnie. Do tej pory w miarę starałem szanować się ludzi pilnujących porządku, jak bardzo ślamazarnie by nie wyglądali, ale ta dwójka zmieniło moje nastawienie co do tego zawodu. -Czy aby zostać strażnikiem wystarczy być dobrze zbudowanym i nie ma znaczenia jak bardzo tępym się jest.-Przez głowę przeszła mi myśl, która w tym momencie zdawała mi się idealnie opisywać dwójkę mężczyzn stojących przede mną.
Jak się po chwili okazało nadal nie zamierzali dawać za wygraną i starszy jegomość nawet myśląc ze jestem nieprzygotowany próbował mnie znowu zaatakować. -Pędzi na mnie z uniesioną bronią i myśli że nie zdołam zablokować oczywistego ataku. Gdyby chociaż trochę poczekał z zamachem nim znajdę się nieco bliżej to miałby jakieś szansę mnie zaskoczyć.-Pomyślałem, sprawnym ruchem wkładając kastety na dłonie i blokując cięcie, które wcale do silnych nie należało, bez problemu je powstrzymałem. Jedynym który na tym ucierpiał był właśnie strażnik bo nie zdołał utrzymać broni i wyraźnie było widać że odczuł przy tym nie mały ból. Szybko się odsunął próbując uciec przed ciosem, który nie nadszedł bo po mimo wcześniejszego gniewu nie zamierzałem go jeszcze atakować. -Leczyć nie ranić, ratować nie zabijać.-Zamykając na moment oczy w myślach powtórzyłem sobie swoją dewizę i usłyszałem że ktoś się wtrącił do naszej rozmowy. Obejrzałem się i zobaczyłem wysokiego mężczyznę ubranego w biały płaszcz z białym kapeluszem na głowie i ulotkami w rękach. Pomachał do strażników, którzy od razu stanęli wyprostowani na baczność, a ja zacząłem zastanawiać się czy go wcześniej już gdzieś nie widziałem. Zaskoczył mnie gdy nazwał mnie swoim pomocnikiem, ale widząc reakcję strażników, szybko zrozumiałem co chciał w ten sposób osiągnąć i wiedziałem że należałoby mu się za to odwdzięczyć.
-Oj przepraszam to ja przeszkodziłem im przypadkowo w wykonywaniu pracy, ale jeśli pozwolisz to może bym zajął się jego ręką. Zdaje się że nabawił się jakiejś kontuzji, a byłoby źle gdyby nie mógł należycie wykonywać swoich obowiązków stróża prawa.-Powiedziałem z uśmiechem wskazując starszego z strażników trzymającego się za bolącą dłoń. Wysunąłem przed siebie dłoń i robiąc krok w jego kierunku zgromadziłem czakrę w dłoniach które otoczyła zielona poświata, po czym zrobiłem następnym krok dając mężczyźnie dostatecznie dużo czasu by mógł zaprotestować. -To nie potrwa długo i nie będzie bolało.-
-Twierdzisz że coś ukradłem, ale ja nie mam przy sobie nic wartościowego. Zaatakować też nikogo nie zaatakowałem, jedynie postawiłem opór wobec nieuzasadnionej agresji. A jeśli ktoś przeszkadza w handlu to jesteście tym kimś wy bo od kiedy przyszliście większość ludzi zniknęła z ulicy. -Strażnik stanowczością swoich oskarżeń i brakiem jakichkolwiek dowodów rozgniewał mnie. Do tej pory w miarę starałem szanować się ludzi pilnujących porządku, jak bardzo ślamazarnie by nie wyglądali, ale ta dwójka zmieniło moje nastawienie co do tego zawodu. -Czy aby zostać strażnikiem wystarczy być dobrze zbudowanym i nie ma znaczenia jak bardzo tępym się jest.-Przez głowę przeszła mi myśl, która w tym momencie zdawała mi się idealnie opisywać dwójkę mężczyzn stojących przede mną.
Jak się po chwili okazało nadal nie zamierzali dawać za wygraną i starszy jegomość nawet myśląc ze jestem nieprzygotowany próbował mnie znowu zaatakować. -Pędzi na mnie z uniesioną bronią i myśli że nie zdołam zablokować oczywistego ataku. Gdyby chociaż trochę poczekał z zamachem nim znajdę się nieco bliżej to miałby jakieś szansę mnie zaskoczyć.-Pomyślałem, sprawnym ruchem wkładając kastety na dłonie i blokując cięcie, które wcale do silnych nie należało, bez problemu je powstrzymałem. Jedynym który na tym ucierpiał był właśnie strażnik bo nie zdołał utrzymać broni i wyraźnie było widać że odczuł przy tym nie mały ból. Szybko się odsunął próbując uciec przed ciosem, który nie nadszedł bo po mimo wcześniejszego gniewu nie zamierzałem go jeszcze atakować. -Leczyć nie ranić, ratować nie zabijać.-Zamykając na moment oczy w myślach powtórzyłem sobie swoją dewizę i usłyszałem że ktoś się wtrącił do naszej rozmowy. Obejrzałem się i zobaczyłem wysokiego mężczyznę ubranego w biały płaszcz z białym kapeluszem na głowie i ulotkami w rękach. Pomachał do strażników, którzy od razu stanęli wyprostowani na baczność, a ja zacząłem zastanawiać się czy go wcześniej już gdzieś nie widziałem. Zaskoczył mnie gdy nazwał mnie swoim pomocnikiem, ale widząc reakcję strażników, szybko zrozumiałem co chciał w ten sposób osiągnąć i wiedziałem że należałoby mu się za to odwdzięczyć.
-Oj przepraszam to ja przeszkodziłem im przypadkowo w wykonywaniu pracy, ale jeśli pozwolisz to może bym zajął się jego ręką. Zdaje się że nabawił się jakiejś kontuzji, a byłoby źle gdyby nie mógł należycie wykonywać swoich obowiązków stróża prawa.-Powiedziałem z uśmiechem wskazując starszego z strażników trzymającego się za bolącą dłoń. Wysunąłem przed siebie dłoń i robiąc krok w jego kierunku zgromadziłem czakrę w dłoniach które otoczyła zielona poświata, po czym zrobiłem następnym krok dając mężczyźnie dostatecznie dużo czasu by mógł zaprotestować. -To nie potrwa długo i nie będzie bolało.-
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości