Dzielnica portowa
Re: Dzielnica portowa
Atmosfera zdecydowanie robiła się nieco lżejsza, choć chłopak dalej miał sporo pytań i wiele kwestii było nierozwiązanych, to przyjdzie jeszcze czas na ich rozwiniecie. Najważniejsze było iż dziewczyna wiedziała już co chłopak myśli, a to mogło wpłynąć na dalszy rozwój wydarzeń. Na język wystawiony przez dziewczynę i jej komentarz chłopak lekko się uśmeichnął by następnie krótko się zaśmiał.
-No dobrze, dobrze
Rzucił z uśmiechem, gdy Minoru do nich dołączył chłopak uśmiechnął się słysząc przekomarzanki tej dwójki. Uśmiech utrzymywał mu się na ustach przez dłuższą chwilę, aż do stolika podszedł żeglarz, chcący dowiedzieć się cóż znajduje się w tajemniczym zawiniątku które trzymał Minoru, albowiem mimika chłopaka zmieniła się na neutralną by po słowach odnośnie trunku dołączyć do owej mimiki lekkie zmarszczenie brwi. Chłopak oczywiście nie reagował, ponieważ była to sprawa Misae, ale było to co najmniej dziwne. Tak czy inaczej nie komentował i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Gdy Minoru odgonił mężczyznę chłopak wysłuchał słów przyjaciela i kiwnął ze zrozumieniem głową, by następnie swymi czekoladowymi oczyma ze skupieniem przeczytać wszystko co znajdowało się na zwitku. Widząc iz zadanie było niemal idealne, a w dodatku pozwalało im wrócić na kontynent, brwi chłopaka nieco się uniosły a na jego ustach znó pojawił się uśmiech.
-Brzmi świetnie
Rzucił z uśmiechem, po czym spojrzał na Misae, która wyraźnie swoimi słowami pokazywała że najwyższy czas opuścić lokal. Mieli to, czego szukali więc mogli się stąd wynosić.
-Ja też, myślę że można już iść
Powiedział spokojnym tonem, by następnie zza poły kimona wyjąć niewielką sakiewkę w której miał część swoich oszczędności, i na stół wyłożył pieniądze za posiłek i napitek, wraz z niewielkim napiwkiem, by następnie schować sakwę i wstać z miejsca.
-Ruszamy?
Rzucił do swoich towarzyszy, jednocześnie poprawiając swoje haori, na którym pojawiło się kilka zagięć.
-No dobrze, dobrze
Rzucił z uśmiechem, gdy Minoru do nich dołączył chłopak uśmiechnął się słysząc przekomarzanki tej dwójki. Uśmiech utrzymywał mu się na ustach przez dłuższą chwilę, aż do stolika podszedł żeglarz, chcący dowiedzieć się cóż znajduje się w tajemniczym zawiniątku które trzymał Minoru, albowiem mimika chłopaka zmieniła się na neutralną by po słowach odnośnie trunku dołączyć do owej mimiki lekkie zmarszczenie brwi. Chłopak oczywiście nie reagował, ponieważ była to sprawa Misae, ale było to co najmniej dziwne. Tak czy inaczej nie komentował i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Gdy Minoru odgonił mężczyznę chłopak wysłuchał słów przyjaciela i kiwnął ze zrozumieniem głową, by następnie swymi czekoladowymi oczyma ze skupieniem przeczytać wszystko co znajdowało się na zwitku. Widząc iz zadanie było niemal idealne, a w dodatku pozwalało im wrócić na kontynent, brwi chłopaka nieco się uniosły a na jego ustach znó pojawił się uśmiech.
-Brzmi świetnie
Rzucił z uśmiechem, po czym spojrzał na Misae, która wyraźnie swoimi słowami pokazywała że najwyższy czas opuścić lokal. Mieli to, czego szukali więc mogli się stąd wynosić.
-Ja też, myślę że można już iść
Powiedział spokojnym tonem, by następnie zza poły kimona wyjąć niewielką sakiewkę w której miał część swoich oszczędności, i na stół wyłożył pieniądze za posiłek i napitek, wraz z niewielkim napiwkiem, by następnie schować sakwę i wstać z miejsca.
-Ruszamy?
Rzucił do swoich towarzyszy, jednocześnie poprawiając swoje haori, na którym pojawiło się kilka zagięć.
0 x
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Dzielnica portowa
Chłopak jedynie westchnął, słysząc wątpliwości Satoshi'ego. Kisho wiedział, dlaczego obie strony były ze sobą skłócone i naprawdę był wstanie w jakiś sposób zrozumieć Cesarstwo, jak i częściowo Radę. Teraz, jednak gdy Rady już nie było, a o oba narody połączyła tragedia na Kami no Hikage, pojawiło się światełko w tunelu, nadzieja. Nadzieja, którą w pełni dostrzegał chyba jedynie Kisho.
- Chociaż trochę... - powtórzył po liderze, drapiąc się po głowie. Na wyspie działo się zdecydowanie zbyt wiele by „chociaż trochę” zawierało coś więcej a niżeli sam początek. - Hmm, od czego by tu... - zamknął na chwilę oczy, by przypomnieć sobie pierwsze chwile na Kami no Hikage. - Na wyspie znalazłem się bez większych problemów - zaczął składać raport. - Nie wyglądało na to, by specjalnie przejmowali się bezpieczeństwem. - Z tego, co pamiętał, lider nieźle go wystraszył, mówiąc, że będzie to niebezpieczne zadanie i w razie wpadki, będzie zdany jedynie na siebie. Tymczasem nic z tego nie miało miejsca. - Zdążyłem chwilę przed rozpoczęciem ceremonii i tak jak mówiłeś, wypowiedzieli otwarcie wojnę, tylko że... chwilę później coś uderzyło w pałacu. Grzmot albo coś podobnego i na scenie pojawił się niejaki Suzumura Hanji i czwórka jeźdźców. Sekundę później dołączy się do nich prawie cały zakon i zaczął się chaos. Shiro Ryu skierowało oręż na trybuny i ludzi, w mieście pojawiły się kolejne wybuchy. Suzumura tłumaczył, że planował to od początku i że chce, by każdy klan odpowiadał za siebie, bez jakiejkolwiek kontroli jak to było w przypadku Rady. - Przerwał na moment, by zaczerpnąć powietrza i kontynuował: - Jeźdźcy zaczęli zabijać członków Rady, jednego za drugim a zakon ruszył przed siebie, zabijając cywilów. Chaos w mgnieniu oka się nasilił i jedynie czwórka Złotych Smoków, którzy nie współpracowali z Hanjim, próbowała jakoś na to zaradzić. Zwoływali zdolnych do walki, ochotników, jak i liderów. Zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, tak, że każda miała przeczyścić inną dzielnicę miasta, mi trafiła się dzielnica mieszkalna. Dowodził nami Nara Naoki. Razem było nas dziewięciu i... - przypomniał sobie coś wartego do zaznaczenia. Niby szczegół, ale o takich rzeczach chyba warto poinformować. - Jeden z ludzi Nary, Hakusei nie był z kontynentu. To znaczy, był, ale pochodził za muru. No, a przynajmniej posiadał te same zdolności i techniki, jakie spotkałem, walcząc z dzikimi. - W tym momencie nie kontynuował. Część historii przedstawił i wypadałoby zaczekać na pytania ze strony lidera, by rozwiać ewentualne niejasności. Poza tym, dalej praktycznie nic się nie działo, przynajmniej nie z punktu widzenia Kisho. Zbieranie ludzi po mieście i przetransportowanie ich do portu, ot co. No i incydent z Kentą, który próbował go zabić, ale to warto było pominąć.
- Chociaż trochę... - powtórzył po liderze, drapiąc się po głowie. Na wyspie działo się zdecydowanie zbyt wiele by „chociaż trochę” zawierało coś więcej a niżeli sam początek. - Hmm, od czego by tu... - zamknął na chwilę oczy, by przypomnieć sobie pierwsze chwile na Kami no Hikage. - Na wyspie znalazłem się bez większych problemów - zaczął składać raport. - Nie wyglądało na to, by specjalnie przejmowali się bezpieczeństwem. - Z tego, co pamiętał, lider nieźle go wystraszył, mówiąc, że będzie to niebezpieczne zadanie i w razie wpadki, będzie zdany jedynie na siebie. Tymczasem nic z tego nie miało miejsca. - Zdążyłem chwilę przed rozpoczęciem ceremonii i tak jak mówiłeś, wypowiedzieli otwarcie wojnę, tylko że... chwilę później coś uderzyło w pałacu. Grzmot albo coś podobnego i na scenie pojawił się niejaki Suzumura Hanji i czwórka jeźdźców. Sekundę później dołączy się do nich prawie cały zakon i zaczął się chaos. Shiro Ryu skierowało oręż na trybuny i ludzi, w mieście pojawiły się kolejne wybuchy. Suzumura tłumaczył, że planował to od początku i że chce, by każdy klan odpowiadał za siebie, bez jakiejkolwiek kontroli jak to było w przypadku Rady. - Przerwał na moment, by zaczerpnąć powietrza i kontynuował: - Jeźdźcy zaczęli zabijać członków Rady, jednego za drugim a zakon ruszył przed siebie, zabijając cywilów. Chaos w mgnieniu oka się nasilił i jedynie czwórka Złotych Smoków, którzy nie współpracowali z Hanjim, próbowała jakoś na to zaradzić. Zwoływali zdolnych do walki, ochotników, jak i liderów. Zostaliśmy podzieleni na trzy grupy, tak, że każda miała przeczyścić inną dzielnicę miasta, mi trafiła się dzielnica mieszkalna. Dowodził nami Nara Naoki. Razem było nas dziewięciu i... - przypomniał sobie coś wartego do zaznaczenia. Niby szczegół, ale o takich rzeczach chyba warto poinformować. - Jeden z ludzi Nary, Hakusei nie był z kontynentu. To znaczy, był, ale pochodził za muru. No, a przynajmniej posiadał te same zdolności i techniki, jakie spotkałem, walcząc z dzikimi. - W tym momencie nie kontynuował. Część historii przedstawił i wypadałoby zaczekać na pytania ze strony lidera, by rozwiać ewentualne niejasności. Poza tym, dalej praktycznie nic się nie działo, przynajmniej nie z punktu widzenia Kisho. Zbieranie ludzi po mieście i przetransportowanie ich do portu, ot co. No i incydent z Kentą, który próbował go zabić, ale to warto było pominąć.
0 x

- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Dzielnica portowa
Minoru uśmiechnął się do Momoru, wzruszając również ramionami na znak, że to nie było nic wielkiego. I naprawdę tak uważał, była to prosta sztuczka, która nadawała się do bardzo rzadkich sytuacji, zupełnie takiej samej jak ta, w bitwie? Minoru nie potrafił sobie nawet wyobrazić takiej sytuacji, która była by odpowiednia.
- Bardziej chodziło mi o to, że typek wydawał się być niezbyt przychylnie nastawiony do ciebie. - wytłumaczył się przed rosłym wojakiem.
- Ostatnim czego bym potrzebował to dwie grupki ludzi które postanowiły wytłuc się nawzajem - dorzucił jednak szybko, nie chcąc by Momoru posądził go o zbytnie spoufalanie. Ciepłe pożegnanie przez wojaka wprowadziło chłopaka w kontemplację. Zastanawiał się, czy tak właśnie zdobywa się przyjaciół w świecie żołnierzy?
- Tak, widzimy się później - uniósł dłoń do góry, w pożegnalnym geście, a gdy tylko Momoru zniknął z pola widzenia, natychmiast zwrócił się do swoich kompanów.
- Dobra, chodźmy nim czas nam minie, albo ktoś znowu stwierdzi, że warto się nami zainteresować.- skinął głową w kierunku wyjścia i odczekał na swoich przyjaciół nim ruszył w kierunku wyjścia. Na zewnątrz, czując chłodne powiewy wiatru, opatulił się szczelniej w swoje ubranie i rozejrzał się dookoła, starając się określić, w którą stronę należało iść do szpitala.
- Chyba jednak trzeba było zostać dłużej w środku. Czuję, że tyłek mi odmarza - zaczął zrzędzić w żartobliwy sposób, choć tak naprawdę, ekscytacja w jakiej się znajdował, powodowała, że nawet taki mróz nie znaczył dla niego nic. Ruszył w kierunku wyznaczonego punktu zbornego.
- To co Misae? - zagaił z szerokim i szelmowskim uśmiechem, co mogło oznaczać tylko jedno. Minoru zamierzał trochę pośmieszkować z dziewczyny.
- Ilu adoratorów dziś miałaś, był chociaż jeden jakiś ciekawy? - rozpoczął swój podstępny atak, puszczając jednocześnie oczko, w kierunku Kitashiego.
- Bardziej chodziło mi o to, że typek wydawał się być niezbyt przychylnie nastawiony do ciebie. - wytłumaczył się przed rosłym wojakiem.
- Ostatnim czego bym potrzebował to dwie grupki ludzi które postanowiły wytłuc się nawzajem - dorzucił jednak szybko, nie chcąc by Momoru posądził go o zbytnie spoufalanie. Ciepłe pożegnanie przez wojaka wprowadziło chłopaka w kontemplację. Zastanawiał się, czy tak właśnie zdobywa się przyjaciół w świecie żołnierzy?
- Tak, widzimy się później - uniósł dłoń do góry, w pożegnalnym geście, a gdy tylko Momoru zniknął z pola widzenia, natychmiast zwrócił się do swoich kompanów.
- Dobra, chodźmy nim czas nam minie, albo ktoś znowu stwierdzi, że warto się nami zainteresować.- skinął głową w kierunku wyjścia i odczekał na swoich przyjaciół nim ruszył w kierunku wyjścia. Na zewnątrz, czując chłodne powiewy wiatru, opatulił się szczelniej w swoje ubranie i rozejrzał się dookoła, starając się określić, w którą stronę należało iść do szpitala.
- Chyba jednak trzeba było zostać dłużej w środku. Czuję, że tyłek mi odmarza - zaczął zrzędzić w żartobliwy sposób, choć tak naprawdę, ekscytacja w jakiej się znajdował, powodowała, że nawet taki mróz nie znaczył dla niego nic. Ruszył w kierunku wyznaczonego punktu zbornego.
- To co Misae? - zagaił z szerokim i szelmowskim uśmiechem, co mogło oznaczać tylko jedno. Minoru zamierzał trochę pośmieszkować z dziewczyny.
- Ilu adoratorów dziś miałaś, był chociaż jeden jakiś ciekawy? - rozpoczął swój podstępny atak, puszczając jednocześnie oczko, w kierunku Kitashiego.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Dzielnica portowa
Misae w swoim całkiem długim życiu spotkała się już z opinią że jest ładna. Nie był to głos pychy czy przerośniętego ego ale obiektywna opinia, z którą czy się zgadzała czy nie musiała ja przyjąć do wiadomości. Wiele osób sądziło, że to same przyjemności i zalety takie jak podarowany alkohol czy kwieciste epitety. Było to również pełne obrzydliwych myśli spojrzenia i blizny.. Jedną z nich na swoim niemal nieskazitelnym ciele musiała nosić do dzisiaj... Było to niczym pamiątka, że uroda to nie wszystko... A wręcz często kara, której nikt nie rozumie. Dlatego też na porównanie do syreny grzecznie się uśmiechnęła i skinęła głową. Chwaliły się morskie odniesienia, ale nieco przerażala ja postura mężczyzny, dlatego też wolałabym mu w żaden sposób nie popaść, szczególnie że po alkoholu ludzie często zachowywali się inaczej niż na codzień.
Kiedy myślała już ze mogą odejść do Minoru podszedł mężczyzna z którym wcześniej rozmawiał. Kunochi otworzyła szerzej oczy. Pozbywanie się konkurencji? O czym on mówił... Przecież Rakurai nie zrobił ani nie powiedział niczego co mogłoby być uznane za niebezpieczne... Tym bardziej że poprzedni rozmówca z uśmiechem odszedł... Chyba wolała na razie nie wiedzieć. Na ten moment zaciągnęła płaszczyk na ramiona, poprawiła rękawiczki z blaszkami i po wzięciu głębokiego oddechu mogła wyjść z karczmy. Było zimno... Ale czego innego mogła się spodziewać? Wolała nie narzekać, szczególnie że Minoru postanowił pociągnąć żartobliwie rozmowę
Misae cieszyła się że drobny róż na policzkach był już spowodowany głównie ostrym mrozem, który kuł w odsłonięte partie skóry. Nie chciała znowu zachowywać się jak zawstydzona nastolatka więc chwyciła przyjaciela pod ramię i pociągnęła temat dalej..
-Czyżbyś był zazdrosny Minoru-kin?
Wiesz, że jesteś moim ulubieńcem pośród braci i nie masz się o co martwić! - nie chciała odpowiadać szczególnie że wiedziała że ten chciał ich nieco sprowokować. Na ten moment mieli już inne tematy na których powinni się skupić, a rozmowa która odbyła z Kitashim pozostać powinna pozostać między dwójka zainteresowanych.
-A teraz panowie prowadzicie! Lepiej abyśmy się nie spóźnili po tym wszystkim... - bycie damą w opresji miało zalety - to panowie mieli się skupić na drodze kiedy ona mogła podziwiać zimowe krajobrazy
Kiedy myślała już ze mogą odejść do Minoru podszedł mężczyzna z którym wcześniej rozmawiał. Kunochi otworzyła szerzej oczy. Pozbywanie się konkurencji? O czym on mówił... Przecież Rakurai nie zrobił ani nie powiedział niczego co mogłoby być uznane za niebezpieczne... Tym bardziej że poprzedni rozmówca z uśmiechem odszedł... Chyba wolała na razie nie wiedzieć. Na ten moment zaciągnęła płaszczyk na ramiona, poprawiła rękawiczki z blaszkami i po wzięciu głębokiego oddechu mogła wyjść z karczmy. Było zimno... Ale czego innego mogła się spodziewać? Wolała nie narzekać, szczególnie że Minoru postanowił pociągnąć żartobliwie rozmowę
Misae cieszyła się że drobny róż na policzkach był już spowodowany głównie ostrym mrozem, który kuł w odsłonięte partie skóry. Nie chciała znowu zachowywać się jak zawstydzona nastolatka więc chwyciła przyjaciela pod ramię i pociągnęła temat dalej..
-Czyżbyś był zazdrosny Minoru-kin?
Wiesz, że jesteś moim ulubieńcem pośród braci i nie masz się o co martwić! - nie chciała odpowiadać szczególnie że wiedziała że ten chciał ich nieco sprowokować. Na ten moment mieli już inne tematy na których powinni się skupić, a rozmowa która odbyła z Kitashim pozostać powinna pozostać między dwójka zainteresowanych.
-A teraz panowie prowadzicie! Lepiej abyśmy się nie spóźnili po tym wszystkim... - bycie damą w opresji miało zalety - to panowie mieli się skupić na drodze kiedy ona mogła podziwiać zimowe krajobrazy
0 x

- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Dzielnica portowa
- Z tego, co słyszałem - wtrącił się z wyjaśnieniami odnośnie do członków Shiro Ryu - byli wtedy na misjach lub pełnili inne obowiązki i dlatego ominęło ich „pranie mózgów”, jakie zgotowano reszcie. No, chyba że był to zabieg celowy, no wiesz. Specjalnie podstawili „dobrych”, by nadal mogli mieć kogoś po drugiej stronie konfliktu. - zasugerował. Było to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe. Opcji mogło być kilka. Z drugiej zaś strony, takie drążenie prowadziło donikąd. Ani się obejrzą, a będą podejrzewać każdego dookoła o współpracę z Jeźdźcami.
- Emm no głównie to tworzyli atramentowe stwory. Malowali je na papierze i materializowali - próbował wyjaśnić działanie technik Dzikich. - Węże, ptaki, tygrysy i tym podobne. Do tego ukrywają w nich notki wybuchowe. Trudno powiedzieć, co jeszcze potrafią, ale jedno trzeba im przyznać, nie są tak zacofani, jak wszyscy myśleli. Potrafią walczyć na równi z shinobi. Hakusei, o którym wspomniałem, stworzył na przykład gigantycznego ptaka, na którym podróżowałem.
- Emm no głównie to tworzyli atramentowe stwory. Malowali je na papierze i materializowali - próbował wyjaśnić działanie technik Dzikich. - Węże, ptaki, tygrysy i tym podobne. Do tego ukrywają w nich notki wybuchowe. Trudno powiedzieć, co jeszcze potrafią, ale jedno trzeba im przyznać, nie są tak zacofani, jak wszyscy myśleli. Potrafią walczyć na równi z shinobi. Hakusei, o którym wspomniałem, stworzył na przykład gigantycznego ptaka, na którym podróżowałem.
0 x

- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Dzielnica portowa
Jak to mówią ostrożności nigdy nie zawiele. Zapewne oboje, Kisho jak i Satoshi, słusznie uznali, że w zaistniałej sytuacji należy być czujnym i baczniej wszystkiego doglądać. Musieli się upewnić co do resztek Shiro Ryu, ich zamiarów, konkretnych celów i ewentualnych poplecznikach. Chłopakowi trudno było uwierzyć, by mogli współpracować z drugą stroną, że byli podstawieni przez Hana, mieli odegrać rolę "dobrych", a teraz jedynie czekają na dalszy rozwój sytuacji. Słowa Wenko jednak szybko zmieniły ten pogląd. Może nie tak gwałtownie i jednoznacznie. Powiedzmy, że postawiła członków Zakonu pod znakiem zapytania. Przynajmniej do momentu, aż jednostki śledcze lidera Ranamaru czegoś się o nich dowiedzą.
Kisho spojrzał nieco podejrzliwie na zadowoloną minę lidera. Czyżby rzeczywiście chciał spotkać dzikiego i na własne oczy zobaczyć ich umiejętności? Musiał być naprawdę ciekawskim człowiekiem. Albo głupim, skoro ci sami „malarze" nie tak dawno zaatakowali NASZ świat i bynajmniej nie byli wtedy tak gościnni, jak Hakusei.
- Emm, na czym ja to - Zmieszany, próbował sobie przypomnieć na czym ostatnio skończył. Przewertował w pamięci na nowo wszystkie wydarzenia krok po kroku i wreszcie, zahaczając o wspomniane wątki, pociągnął raport ku końcowi: - Cała nasza dziewiątka ruszyła we wskazany rejon, gdzie staraliśmy się szybko wszystkich zebrać. Mieliśmy sporo szczęścia, gdyż trafiła się nam posiadłość z końmi i zaprzęgami, toteż udało się nam wyprowadzić ludność w dość szybkim tempie. Zgodnie z rozkazami wszystkie grupy zebrały się w porcie, a stamtąd ewakuowano cywilów na ląd do wioski handlowej lub do Cesarstwa.
To by było chyba na tyle. Przynajmniej z tego, co mógł sobie przypomnieć. Miał jedynie nadzieję, że niczego nie pominął albo też przypadkiem nie przekręcił.
Kisho spojrzał nieco podejrzliwie na zadowoloną minę lidera. Czyżby rzeczywiście chciał spotkać dzikiego i na własne oczy zobaczyć ich umiejętności? Musiał być naprawdę ciekawskim człowiekiem. Albo głupim, skoro ci sami „malarze" nie tak dawno zaatakowali NASZ świat i bynajmniej nie byli wtedy tak gościnni, jak Hakusei.
- Emm, na czym ja to - Zmieszany, próbował sobie przypomnieć na czym ostatnio skończył. Przewertował w pamięci na nowo wszystkie wydarzenia krok po kroku i wreszcie, zahaczając o wspomniane wątki, pociągnął raport ku końcowi: - Cała nasza dziewiątka ruszyła we wskazany rejon, gdzie staraliśmy się szybko wszystkich zebrać. Mieliśmy sporo szczęścia, gdyż trafiła się nam posiadłość z końmi i zaprzęgami, toteż udało się nam wyprowadzić ludność w dość szybkim tempie. Zgodnie z rozkazami wszystkie grupy zebrały się w porcie, a stamtąd ewakuowano cywilów na ląd do wioski handlowej lub do Cesarstwa.
To by było chyba na tyle. Przynajmniej z tego, co mógł sobie przypomnieć. Miał jedynie nadzieję, że niczego nie pominął albo też przypadkiem nie przekręcił.
0 x

- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Dzielnica portowa
Kisho ponownie ukradkiem zerknął w uzupełniany przez lidera Ranmaru notatnik. Raczej z czystej ciekawości a niżeli ze zrozumienia i odczytania czegokolwiek. Wiedział, że nie ma szans odczytania zapisywanych znaków, cudacznych hieroglifów, a nawet rysunków, będących zapewne skrótami myślowymi. Ciekaw był, czy Satoshi stosuje jakiś szyfr, specjalne pismo znane jedynie jemu lub wydziałowi wywiadu, lub czy po prostu ma swój własny alfabet? Byłoby przecież nie na miejscu, gdyby szef tak ważnej jednostki dla Cesarstwa kreślił wszystko na bieżąco i wymyślał nowe znaczenia dla właśnie nakreślonych znaków, po czym, po dajmy na to większym czasie, próbował wszystko na nowo odczytać i nieco się pogubił we własnym „piśmie" bo zapomniał, co znaczy dany hieroglifik. Ha. Najśmieszniejszy i zarazem najciekawszy i tak był fakt, że dla byle gapia czy przechodnia, ów notatnik wcale nie przypomina zbioru ważnych informacji. Wręcz przeciwnie. Wygląda na książeczkę artystyczną z kategorii „abstrakcje", w której swój talent i wenę spróbowało przekazać kilkuletnie dziecko. Rzecz jasna z powodzeniem. Tutaj nasuwało się kolejne pytanie. Czy był to zabieg celowy, mający utrudnić odszyfrowanie informacji, czy efekt uboczny stosowania takich, a nie innych znaków?
- Raczej tak - odpowiedział niepewnie w kontekście „kawalerii". Nie był pewny czym kierowali się kapitanowie okrętów Cesarstwa jak i Ryuzaku no Taki. Tak po prawdzie nie miał czasu, by się wtedy nad tym zastanawiać. Dla niego ważne było jedno, że przybyli i pomogli w ewakuacji, mimo że równie dobrze mogli się nawzajem powystrzelać.
Szkoda, że nadal nie wiemy, co zamierzają jeźdźcy i ich przywódca - przeszło przez myśl Kisho, chwilę po tym, jak został pochwalony za zebrane informacje. Szczerze powiedziawszy, sam nawet nie wiedział, za co Wenko mu dziękuje. Przecież jedynie zrelacjonował wydarzenia z ataku na wyspę. Nic więcej, a trzeba zaznaczyć, że został wysłany przez Satoshiego w konkretnym celu. Celu, którego jakby nie było nie osiągnął. No bo czegóż też się dowiedział? Hmm? No właśnie, niczego. Nie chodzi oczywiście o wojnę wypowiedzianą przez Radę, bo to była sprawa oczywista, a o poczynania Hana. Na jego temat, jak i czterech jeźdźców nie wiedział nic i niczego się także nie dowiedział, a mógł. Mógł, bo był na wyspie, gdy zaczęło się całe zamieszanie. Był w stanie, wykorzystując swoje zdolności, co nieco wywęszyć. Zebrać choćby szczątkowe informacje. Niemniej, zamiast wykonania powierzonej mu misji, Kisho ruszył pomóc w ewakuacji. Działał według własnych przekonań i wartości, odsuwając na bok powinności shinobiego. Gdyby sytuacja miałaby się powtórzyć, zapewne postąpiłby podobnie, to znaczy dołączył do którejś z grup ewakuacyjnych, ale nie zapomniałby o zbieraniu informacji dla Satoshi'ego.
- Jeśli mógłbym... - urwał, zdając sobie sprawę, że powinien wstać, skoro jego rozmówca właśnie to uczynił. Ta etykieta. - Prosiłbym jedynie, bym nie widniał w żadnym spisie Ranmaru czy ludności Cesarstwa. - Uśmiechnął się, wiedział, że ma dość nietypową prośbę i pośpieszył z wyjaśnieniami: - Wyspy traktuję jak swój dom, a przynajmniej miejsce, gdzie zawsze mogą wrócić, ale... Ale jestem typem podróżnika. - Tak, to niewątpliwie prawda, że lubił być w ruchu i poznawać coraz to nowsze zakątki świata. Gdyby życie ułożyło się inaczej i nadal miał rodzinę i dom w wiosce handlowej, zapewne nigdy by nie pomyślał, że zostanie włóczęgą. - Nie dla mnie grzanie tyłka w jednym miejscu. Niemniej, jeśli będziecie potrzebować pary rąk do pomocy, walcie śmiało. Jako ten "nie cesarski" może jakoś wam pomogę. - Dodał i ukłonił się lekko na pożegnanie.
- Raczej tak - odpowiedział niepewnie w kontekście „kawalerii". Nie był pewny czym kierowali się kapitanowie okrętów Cesarstwa jak i Ryuzaku no Taki. Tak po prawdzie nie miał czasu, by się wtedy nad tym zastanawiać. Dla niego ważne było jedno, że przybyli i pomogli w ewakuacji, mimo że równie dobrze mogli się nawzajem powystrzelać.
Szkoda, że nadal nie wiemy, co zamierzają jeźdźcy i ich przywódca - przeszło przez myśl Kisho, chwilę po tym, jak został pochwalony za zebrane informacje. Szczerze powiedziawszy, sam nawet nie wiedział, za co Wenko mu dziękuje. Przecież jedynie zrelacjonował wydarzenia z ataku na wyspę. Nic więcej, a trzeba zaznaczyć, że został wysłany przez Satoshiego w konkretnym celu. Celu, którego jakby nie było nie osiągnął. No bo czegóż też się dowiedział? Hmm? No właśnie, niczego. Nie chodzi oczywiście o wojnę wypowiedzianą przez Radę, bo to była sprawa oczywista, a o poczynania Hana. Na jego temat, jak i czterech jeźdźców nie wiedział nic i niczego się także nie dowiedział, a mógł. Mógł, bo był na wyspie, gdy zaczęło się całe zamieszanie. Był w stanie, wykorzystując swoje zdolności, co nieco wywęszyć. Zebrać choćby szczątkowe informacje. Niemniej, zamiast wykonania powierzonej mu misji, Kisho ruszył pomóc w ewakuacji. Działał według własnych przekonań i wartości, odsuwając na bok powinności shinobiego. Gdyby sytuacja miałaby się powtórzyć, zapewne postąpiłby podobnie, to znaczy dołączył do którejś z grup ewakuacyjnych, ale nie zapomniałby o zbieraniu informacji dla Satoshi'ego.
- Jeśli mógłbym... - urwał, zdając sobie sprawę, że powinien wstać, skoro jego rozmówca właśnie to uczynił. Ta etykieta. - Prosiłbym jedynie, bym nie widniał w żadnym spisie Ranmaru czy ludności Cesarstwa. - Uśmiechnął się, wiedział, że ma dość nietypową prośbę i pośpieszył z wyjaśnieniami: - Wyspy traktuję jak swój dom, a przynajmniej miejsce, gdzie zawsze mogą wrócić, ale... Ale jestem typem podróżnika. - Tak, to niewątpliwie prawda, że lubił być w ruchu i poznawać coraz to nowsze zakątki świata. Gdyby życie ułożyło się inaczej i nadal miał rodzinę i dom w wiosce handlowej, zapewne nigdy by nie pomyślał, że zostanie włóczęgą. - Nie dla mnie grzanie tyłka w jednym miejscu. Niemniej, jeśli będziecie potrzebować pary rąk do pomocy, walcie śmiało. Jako ten "nie cesarski" może jakoś wam pomogę. - Dodał i ukłonił się lekko na pożegnanie.
0 x

Re: Dzielnica portowa
Koseki po ukończeniu tworzenia własnej techniki chłopak zmęczony ruszył do zamieszkanych części Hanamury. Wiedział ze czeka go długa droga wiec planował przenocować w jednej z tutejszych karczm, by z rana ruszyć na kontynent. Będąc w porcie chłopak jeszcze raz wykonał swoją technikę, złożył 4 pieczęcie a na wodzie obok portu zaczęła powstawać nowa, prosta cztero osobowa łódź. Chłopak wskoczył na jej pokład i po prostu położył się na pokładzie. Szybko doszedł do wniosku że gdyby nie to zimno to dałoby radę spać na pokładzie mając ze sobą koc lub futro. Chłopak coś miał, ale w plecaku który zostawił nieopodal, ale mimo wszystko nie chciał spędzać nocy na wodzie samotnie, więc wolał czuwać przez całą drogę. Ciekaw był czy Minoru i Misae już wrócili do domu i co u nich słychać. Czy dali sobie radę oraz czy są cali i zdrowi. Martwił się o nich, to oczywiste. Minoru był jego przyjacielem, a Misae mimo że nie czuje tego co on, to i tak będzie dla niego okiem w głowie i bardzo nie chciałby aby coś im się stało dlatego, że jego pochłonęło zatrucie żołądkowe. Chłopak położył się na plecach w tej niewielkiej łodzi wpatrując się w niebo i rozmyślając o tym, co się dzieje z jego przyjaciółmi.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Dzielnica portowa
Spotkanie z Yahiko było... nawet do teraz nie potrafiła do końca jednoznacznie określić co właściwie się stało. Z jednej strony mogła to traktować jako przyjemne popołudnie w bardzo miłym towarzystwie dzielnego chłopca i jego psiaka, a z drugiej strony czuła, że stało się tam coś o wiele bardziej głębokiego. Może to było zrządzenie losu aby trafił jej się ktoś kto pokaże jej, że w życiu jest wiele pięknych barw nawet jeśli wiatr wiele w oczy, a wszystko wydaje się być jednym wielkim splotem niefortunnych zdarzeń.
Wędrowała tak szukając swojego miejsca, kiedy postanowiła wrócić na ziemię. Miała przyjaciół którymi musiała się zająć. Ranny Minoru i dotknięty 'klątwą Hanamury" Kitashi... naprawdę sporo spadło im na głowę. Musiała być silna dla nich. Nie było czasu by ktoś się przejmował jej problemami, a w szczególności ona sama nie chciała dotykać tematu, który był dla niej ciężki. Wiedziała, że będzie ją to jeszcze trochę męczyć, ale nie miała na to teraz psychicznie siły.
Na szczęście miała coś na czym mogła skupić myśli. Kiedy przeszła na teren dzielnicy portowej wyczuła coś czego zaczęło jej już brakować. Chakra członka klanu Koseki - i to jeszcze tak dobrze jej znanemu. Odetchnęła spokojnie i podeszła w stronę, z której czuła energię przyjaciela. Kiedy tylko wyłonił jej się z tłumu przywitała się.
-Kitashi-kun, dzień dobry - była spokojna, dużo bardziej niż normalnie. Starała się to zakryć niemrawym uśmiechem, ale jej oczy zdawały się skrywać sporo. A po tej misji miały naprawdę co w sobie skrywać po tej pełnej dramatów misji. Yamanaka jednak nie zamierzała dawać chłopakowi czasu na przemyślenia jej postawy, gdyż zadała pytanie, które od dłuższego już czasu naprawdę ją męczyło.
-Jak się czujesz? - dalej miała poczucie winy, że zostawili go samemu sobie, ale z drugiej strony Misae doskonale sobie zdawała sprawę, że w takim stanie w jakim był mógłby nie dać sobie rady... nawet jeżeli jego umiejętności mogłyby uratować ich przed tak sromotną porażką.
Wędrowała tak szukając swojego miejsca, kiedy postanowiła wrócić na ziemię. Miała przyjaciół którymi musiała się zająć. Ranny Minoru i dotknięty 'klątwą Hanamury" Kitashi... naprawdę sporo spadło im na głowę. Musiała być silna dla nich. Nie było czasu by ktoś się przejmował jej problemami, a w szczególności ona sama nie chciała dotykać tematu, który był dla niej ciężki. Wiedziała, że będzie ją to jeszcze trochę męczyć, ale nie miała na to teraz psychicznie siły.
Na szczęście miała coś na czym mogła skupić myśli. Kiedy przeszła na teren dzielnicy portowej wyczuła coś czego zaczęło jej już brakować. Chakra członka klanu Koseki - i to jeszcze tak dobrze jej znanemu. Odetchnęła spokojnie i podeszła w stronę, z której czuła energię przyjaciela. Kiedy tylko wyłonił jej się z tłumu przywitała się.
-Kitashi-kun, dzień dobry - była spokojna, dużo bardziej niż normalnie. Starała się to zakryć niemrawym uśmiechem, ale jej oczy zdawały się skrywać sporo. A po tej misji miały naprawdę co w sobie skrywać po tej pełnej dramatów misji. Yamanaka jednak nie zamierzała dawać chłopakowi czasu na przemyślenia jej postawy, gdyż zadała pytanie, które od dłuższego już czasu naprawdę ją męczyło.
-Jak się czujesz? - dalej miała poczucie winy, że zostawili go samemu sobie, ale z drugiej strony Misae doskonale sobie zdawała sprawę, że w takim stanie w jakim był mógłby nie dać sobie rady... nawet jeżeli jego umiejętności mogłyby uratować ich przed tak sromotną porażką.
0 x

Re: Dzielnica portowa
Chłopak leżał na swoim tworze w postaci błękitnej, kryształowej łodzi, przyglądając się rożnym chmurom które przebiegały po niebie. Jako że nie patrzył na portowy pomost oczywiście nie zauważył swojej przyjaciółki która stała nad łodzią Kosekeigo. Ten zasłonił sobie dłońmi oczy i mruknął.
-Tak wariuję na jej punkcie że aż słyszę jej głos, chyba już naprawdę jest coś ze mną nie tak.
Mruknął do siebie dość cicho, ale słyszalnie dla Yamanaki, by po chwili gdy przesunął ręce w dół i podpierając na jednej z nich głowę zauważyć Misae stojącą na pomoście. Chłopakowi oczy mało nie wyleciały z orbit, już nie wspominając o tym że od zaraz zerwał się na nogi i wyskoczył z łódki na pomost, odpychając swój twór tak, że zaczął odpływać od pomostu w stronę rozległej wody. Instynktownie szybko przytulił dziewczynę by po chwili odstąpić na krok i wlepiając swoje zdziwione ślepia w oczy Misae dać upust swoim pytaniom, które były wręcz wypisane na zdziwionej twarzy Kosekiego.
-Misae!Co ty tu robisz?! Mieliście przecież płynąć na kontynent. Tylko mi nie mów ze specjalnie po mnie wróciłaś. No i gdzie jest Minoru? Czy wszystko w porządku? Czy nic wam się nie stało? Czemu jesteś znowu na Hanamurze? Jak przebiegła Misja?
Zasypał dziewczynę gradem pytań równie dużym, jak jego dezorientacja. Oczywiście w przypływie tych myśli całkowicie wypadło mu z głowy że dziewczyna musiała usłyszeć jego poprzednie słowa. Był zaciekawiony tym co się stało że Yamanaka dalej była w hanamurze, a jednocześnie zmartwiony tym iż przy niej nie było Minoru. Poza tym oczywiście cieszył się że na pierwszy rzut oka dziewczynie nic nie jest. Miał wielki mętlik myśli w głowie, który mógł się rozplątać jedynie poprzez odpowiedzi Yamanaki.
-Tak wariuję na jej punkcie że aż słyszę jej głos, chyba już naprawdę jest coś ze mną nie tak.
Mruknął do siebie dość cicho, ale słyszalnie dla Yamanaki, by po chwili gdy przesunął ręce w dół i podpierając na jednej z nich głowę zauważyć Misae stojącą na pomoście. Chłopakowi oczy mało nie wyleciały z orbit, już nie wspominając o tym że od zaraz zerwał się na nogi i wyskoczył z łódki na pomost, odpychając swój twór tak, że zaczął odpływać od pomostu w stronę rozległej wody. Instynktownie szybko przytulił dziewczynę by po chwili odstąpić na krok i wlepiając swoje zdziwione ślepia w oczy Misae dać upust swoim pytaniom, które były wręcz wypisane na zdziwionej twarzy Kosekiego.
-Misae!Co ty tu robisz?! Mieliście przecież płynąć na kontynent. Tylko mi nie mów ze specjalnie po mnie wróciłaś. No i gdzie jest Minoru? Czy wszystko w porządku? Czy nic wam się nie stało? Czemu jesteś znowu na Hanamurze? Jak przebiegła Misja?
Zasypał dziewczynę gradem pytań równie dużym, jak jego dezorientacja. Oczywiście w przypływie tych myśli całkowicie wypadło mu z głowy że dziewczyna musiała usłyszeć jego poprzednie słowa. Był zaciekawiony tym co się stało że Yamanaka dalej była w hanamurze, a jednocześnie zmartwiony tym iż przy niej nie było Minoru. Poza tym oczywiście cieszył się że na pierwszy rzut oka dziewczynie nic nie jest. Miał wielki mętlik myśli w głowie, który mógł się rozplątać jedynie poprzez odpowiedzi Yamanaki.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości