[Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292
Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Saburō Hokusai »

Chłopak stał i nic się nie odzywał na słowa Sory. Prawda była taka, że cokolwiek by nie było to najprawdopodobniej zostaną w to wplątani po uszy, aż po same uszy. Chłopak wpatrywał się jeszcze chwilkę w nazwę karczmy, a następnie w ludzi, którzy tam wchodzili. Przeróżne istoty i przeróżne twarze, jedne wydawały się zdecydowanie miłe, inne agresywne. Dużo osobowości, w końcu co można się spodziewać po takim miejscu? Obserwując w ten sposób okolicę chłopak dosyć szybko zauważył starszego mężczyznę leżącego przy drzwiach. Co robił? Wyglądało to dosyć dziwnie, aby leżeć przy wejściu do karczmy na ziemi i obserwować okolicę, ale po chwili obserwowania spuścił z niego wzrok i totalnie zlał jego osobę. Pytaniem teraz było co robią. Przed chwilą wypłukali się z pieniędzy, nie mieli nic, aby zagościć w środku. Mieli tak teraz stać na zewnątrz i patrzeć na ścianę budynku? Trochę wydawało mu się to nie halo, ale w obecnej chwili nic nie mogli. Sora zapewne czekała na to co zrobi chłopak, a problemem było, że on nie miał totalnie na nic pomysłu. Już miał pytać jej czy pójdą się przejść po okolicy, gdy nagle poczuł jak ktoś odepchnął go na tyle mocno, że przewrócił się na mężczyznę, który leżał na ziemi, wgniatając swój tors w jego kolana. Nie zdążył go z nich zepchnąć. Słyszał jakieś słowa od mężczyzny, ale nie za bardzo zwrócił na nie uwagę. Na reakcję wyznawcy nie trzeba było długo czekać. Wiedział, że ta osoba, która go odepchnęła jest za nim. Jego spojrzenie zamieniło się w jednym momencie na lodowate. Na tyle, że chęć mordu można było wyczuć patrząc się w jego oczy. Odepchnął się od ziemi, tak aby kucnąć, a prawa ręka szybko została skierowana na plecy i sięgnął on po metalową kose, aby od razu dzierżyć ją w łapie. Bez zastanowienia, wszystko było zrobione za jednym razem, od razu zaczął wstawać, jednocześnie robiąc duży, ale jednocześnie szybki zamach kosą w przeciwnika. Jego celem było przecięcie go w pół, ponieważ cios szedł od boku, ostrzem skierowanym w niego. Nie trzeba było wiele, żeby zauważyć jak ten czyn spowodował furię u chłopaka. Celował z zamiarem mordu, nie posiadał żadnych skrupułów w tym ataku.

  Ukryty tekst
0 x
Sora

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Sora »

0 x
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Dōhito Satori »

Tak, to był Yami. Ale jego obecność tutaj była naprawdę zaskakująca, co Satori ledwo ukrył pod maską sztywniactwa i powagi. Leniwiec z bogatej rodzinki również przyuważył i rozpoznał blondyna. Wtedy już nie było mowy o pomyłce, Satori nie trafił na sobowtóra osoby, ma którą trafił kilka dni temu, w sumie też całkiem przypadkowo. Czyżby chłopak zebrał się w podróż mniej więcej w tym samym czasie co Satori? Na to wyglądało, ale pytanie - co on tutaj robił? Na to pytanie zamierzał uzyskać odpowiedź, podchodząc do stolika, do którego został nawet zaproszony.
- Cześć. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - zaczął od dość oklepanej formułki, siadając na stołku na przeciw Yumichiki. - W interesach czy zastanowiłeś się mad moją rozmową z Suzu i namyśliłeś się na małą wycieczkę? - no, to Satoriego interesowało, bo pamiętał doskonale jak chłopak odpowiedział na pytanie o motywacji do podróży, że nic go do tego nie napędza. Wolał żyć swoim życiem, zasnąć w cieniu pod jabłonią i nikomu nie podpadać. A tu proszę, znajdował się w miejscu, które wręcz przesiąknięte było brudem, niewygodą i biedą, czyli w miejscu, które było dalece idealnym od wspaniałego kurortu.
Blondyn przy okazji dopiero teraz rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu. Nawet stołówka służyła za noclegownię, taki był tłok. Kryzys imigracyjny wydawał się być dużym obciążeniem dla Ryuzaku no Taki. Kwestia czasu zanim ten kryzys się pogłębi i dosięgnie innych prowincji. Problem należalo załatwić na miejscu, tak byłoby najlepiej.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yami »

0 x
Kurusu

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Kurusu »

SIŁA 42
WYTRZYMAŁOŚĆ 25
SZYBKOŚĆ 30
PERCEPCJA 74
PSYCHIKA 36
KONSEKWENCJA 1

Miecz obusieczny do bloku
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Podejrzany… - pomyślała o zamaskowanym mężczyźnie, obok którego przeszła bez najmniejszego trudu. Gdyby tylko pojawiła się przed Ryokanem odrobinkę później, szybko uzyskałaby potwierdzenie na głos swej intuicji. Rika ceniła sobie otwartość i spontaniczność, a ten mężczyzna musiał być zły lub zakompleksiony, nieważne które – jedno często wynikało z drugiego. Na szczęście u góry temu obrazowi nędzy i rozpaczy pewnych barw nadała znajoma twarz. Pan Koyama – Rika dopiero na dźwięk jego głosu przypomniała sobie to nazwisko – stał przy ścianie i przypatrywał się pewnej młodej kobiecie, która sączyła sobie alkohol. Raczej nietypowe zachowanie na tle ludzi walczących o lokum na najbliższą noc i tych, który próbują jakoś ogarnąć tę sytuację w okolicy portu. Rika przyjrzała się tej kobiecie i uznała, że nie jest za ładna. Taka trochę… straszna. – przeszła jej przez główkę ulotna myśl, nim odezwała się do znajomego tatusia. Mała miała nadzieję rozeznać się trochę w panującej tu sytuacji, a swą odezwą nieco wytrąciła swojego chwilowego kolegę. Ten wciąż zapatrzony był w tamtą panią i dopiero po chwili zareagował.
Właściwie nie dowiedziała się niczego szczególnego. Uzyskała potwierdzenie, że w ryokanie organizowane są właśnie miejsca dla nowoprzybyłych, którzy nie mają gdzie spędzić tej nocy. Pokojów oczywiście nie wystarczy dla wszystkich, dlatego wielu, a może nawet większość z nich będzie spała na wyłożonej materacami podłodze. Pan Koyama bez namysłu wymówił imię dziewczynki, co sprawiło jej niemałą radość. Tatko musi dużo o mnie mówić.
-Ja… wyszłam sobie na spacer i tak tutaj zawędrowałam przypadkiem. Ale nic mi nie grozi, jestem już duża i potrafię się bronić. – powiedziała z nieskrywaną dumą. Miała też nadzieję, że pomyśli że wszystko odbyło się za zgodą i nie podkabluje jej rodzicom.
-Dlaczego ci wszyscy ludzie się u nas znaleźli? Stało się coś złego, prawda? To wszystko mnie trochę przeraża… i interesuje. – miała teraz nieco ściszony głos, aby nie każdy mógł ją usłyszeć. – przecież to niemożliwe, aby dla wszystkich starczyło u nas miejsca jedzenia i… w ogóle. Wiem trochę o pieniążkach. – niemal czuła, jak mądrze przemawia.
-Może jeszcze wrócę, jest pan bardzo miły. – zakończyła rozmowę, gdy wszystko zostało powiedziane.
Rika wiedziała, że obok niej stoi jeszcze jeden młody mężczyzna, nie wyglądający bynajmniej na biednego przybysza, a który sporą część rozmowy z Koyamą mógł zwyczajnie podsłuchać, ale w tej chwili jej uwaga skierowana była gdzie indziej. Od obecnego punktu zainteresowania nie oderwały jej nawet głosy jakiejś sprzeczki za oknem, którą sprowokowali najpewniej jacyś sfrustrowani oczekiwaniem biedacy. Rice było ich bardzo szkoda… ale nie w tej chwili, bo w tej chwili jej oczy skierowane były na siedzącego przy stoliku mężczyznę w zbroi. Właściwie on, jak i jego partnerka wyglądali równie zjawiskowo i równie rzucali się w oczy, ale jak wiadomo kobiecie zawsze bardziej zaimponuje mężczyzna. Człowiek ten miał na sobie wielką, budzącą szacunek zbroję i oczy niezmącone niepokojem spojrzenie. Emanował od niego spokój. To jeden z tych ludzi, którzy wiedzą, co stanie się zaraz.
Rika chciała podejść i porozmawiać z nimi, a w szczególności z nim. Na pewno nie byliby tu bez powodu. Za bardzo wyróżniali się na tle innych. Nie przyszli tu po nocleg, a w służbie. Może mała się czegoś dowie i – co chyba było dla niej teraz ważniejsze – dostanie na chwilę ten cudowny hełm?
Poprawiła więc sukienkę i złoty naszyjnik z bordowym kamieniem o chropowatej fakturze, założyła raz jeszcze torebkę, by bardziej widoczny był znaczek Yin Yang oraz stylowa plecionka. Uzbroiła się w urokliwy uśmiech i ruszyła do stolika. Wiedziała przynajmniej, że nie zostanie odebrana jako jedna z potrzebujących. Podeszła wolnym krokiem i zatrzymała się przy stoliku między nimi. Starała się sprawiać wrażenie jak najbardziej ułożonej.
-Przepraszam... bardzo podoba mi się pana zbroja. Mogę zobaczyć ile waży ten hełm? – zapytała, mając nadzieję że nie zostanie szybko spławiona.
-W przyszłości chciałabym być taka jak wy. – spojrzała teraz też na kobietę, nie chcąc by poczuła się urażona. – walczyć o dobro. To właśnie robicie, prawda?
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 466
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Keion »

Wraz z Hiroshim wszedłem do karczmy , która juz przed naszym przybyciem zdawała się być przepełniona. Jednakże, ani mi ani mojemu towarzysowi to nie przeszkadzało bo byliśmy umówieni w tym miescu z Kitsune. Dziewczyna czekała na nas popalając sobie fajkę, a przed nią stały dwa kieliszki. -A więc dlatego tak bardzo nie chciała nocować nad wodospadem. -Pomyślałem podchodząc do jej stolika i kiwając głową na powitanie. Hiroshi od razu złożył zamówienie, więc i ja poprosiłem o ryż z kurczakiem, a do tego szklankę zimnego mleka. W odróżnieniu do Kitsune nie chciałem zatruwać swojego ciała, które i tak miało ze mną wiele problemów. -Kiedy zamierzałeś sie pochwalić ze pochodzisz z klanu Hyuga?-Nie ukrywając złości oraz wzgardy zapytałem Hiroshiego pochylając się przy tym znacznie w jego stronę i wpatrując się, oczywiście przez wzgląd na miejsce w jakim się znajdowaliśmy zrobiłem to też dość cicho. Nie czułbym się w żaden sposób winien, gdyby chłopak miał do mnie pretensje że o tym mówię, ale też nie chciałem tego rozpowszechniać na lewo i prawo. Czekając na reakcje chłopaka ujrzałem ze jakiś typ wpatruje się w Kitsune. Domyśliłem się że zarówno dziewczyna, jak i Hiroshi też pewnie to zauważyli, ale nie chciałem ingerować. Spoglądałem dokoła ilustrując co sie dzieje i powoli z rozkoszą zajadałem sie jedzeniem, które przed momentem mi podstawiono pod nos.
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Sumairu Abe »

Ludzie bardziej wchodzili niż wychodzili... Z każdą kolejną chwilą, w Ryokanie pojawiały się coraz to ciekawsze osoby.
Perfidne gapienie się jednego z mężczyzn na kobietę, która siedziała obok Sumy zostało opisane głębokim westchnięciem ze strony samuraja. Dziewczyna nie była sama, a przybyło do niej dwóch bliższych lub dalszych znajomych.
Wzrok Sumairu powędrował ponownie na mężczyznę, który jeszcze przed chwilą gapił się na sąsiadującą z Sumą kobitę, lecz teraz przerwał swoje bardziej perwersyjne niż pełne finezji i romantyzmu podziwianie nieznajomej.
-Rika. - pomyślał, lub nawet wyszeptał niekontrolowanie. To na pewno była ona, tylko dlaczego była dokładnie w tym miejscu i dlaczego gadała z tamtym podejrzanym gościem? Albo się znali, albo to kolejna ofiara zabójczej techniki dziewczynki jaką jest... szybkie nawiązywanie kontaktu z ludźmi.
Chłopak już chciał ruszać od baru i podejść do dziewczynki po to żeby się przywitać i ewentualnie ruszyć na ratunek przed nieciekawym i być może niebezpiecznym gościem. Suma jednak zrezygnował z robienia dramatycznych scen, bo może faktycznie Rika zna tego mężczyznę i jedyne co Sumairu by zyskał to wyjście na głąba przy wszystkich tu zebranych, a jak już zostało wspomniane - było ich całkiem sporo.
Obraz odbierany przez oczy samuraja został rozmyty przez dym z fajki, którą popalała siedząca obok dziewuszka.
Z lewego oka popłynęła mała łezka, a dłoń powędrowała automatycznie aby przetrzeć powiekę.
-Zlituj się, Kochana. Jest tu taki tłok, że nie ma czym oddychać, a Ty jeszcze na domiar złego produkujesz nam mgłę... - odezwał się ironicznie i z uśmiechem, żeby nie wyjść na jakiegoś zrzędę. Suma nie palił, a i rzadko pił alkohol. Ani tytoń ani też alkohol mu nie przeszkadzał, więc jedynie wykorzystał ten dym jako pierwszy (i być może ostatni) temat do rozmowy oraz jako nawiązanie jakiegoś kontaktu. Wzrok Sumy co jakiś czas wędrował przez lokal i sprawdzał, czy Rika jest cała i zdrowa... no i czy dalej gada z tamtym podejrzanym gościem.
0 x
Senju Hyojin

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Senju Hyojin »

Kobieta przez chwilę siedziała sama, ale chyba zwróciła uwagę części ludzi, jacy dzisiaj postanowili się zatrzymać w zajeździe. Czekała dwa kieliszki do przybycia swoich kompanów, który zasiedli obok niej przy szynkwasie, a grube, gęste kłęby dymu roztaczały się w koło dziewczyny. Na pierwsze słowa Keiona, jakie wychwyciła mimo tłumu i szeptu zareagować musiała. Chrząknęła w zaciśniętą pięść odstawiając na chwilę fajkę od ust, a następnie posłała mu piorunujące spojrzenie. Chyba nie był na tyle nierozważny by teraz podejmować ten temat, wśród wielu ciekawskich uszu. Albo życie zawsze rozpieszczało chłopaka z lasu albo był skończonym kretynem. Kitsune jednak chciała zmienić temat na nieco bardziej przyjemny i zaczęła do nich o dziwo miłym i delikatnym tonem:
- Dzisiaj ja zapraszam - oznajmiła nie wiele czekając na ich aprobatę do czy się zgadzają czy nie. - Na początek weźmiemy jeongol, a później gogigui, z mięsem: samgyeopsal, dwaeji galbi gui, sogalbi gui, do tego weźmiemy jeszcze goguma oraz kkakdugi i kimchi. Oczywiście dwie butelki soju, imbryk z zieloną herbatą z jaśminem a na sam koniec patbingsu - złożyła obszerne zamówienie. Jeongol, popularniej zwany też hot potem, był zwykłym bulionem na kilka osób, do którego dodawano dodatki a wraz z każdym zmieniał nieco smak. Cudowny wegański bulion przygotowanym na bazie wodorostów kombu i grzybów shitake. Należało zatem zamoczyć na chwilę wybrany składnik, obgotować a następnie zjeść. Kolejną atrakcją było danie z grilla, gdzie dziewczyna zamówiła żeberka wieprzowe i wołowe oraz boczek w asyście kiszonej, ostrej kapusty, rzodkwi oraz pasty ze słodkich ziemniaków. Zamówiła też soju, czyli tradycyjną wódkę a zaś na deser. Jego podstawą jest rozdrobniony lód lub mleko oraz słodka czerwona fasola w formie pasty. Podawany jest w miseczce z różnymi dodatkami: słodkim zagęszczonym mlekiem, świeżymi owocami, kawałkami klusek ryżowych.
W końcu była ich trójka, a to tylko zupa oraz danie z grilla oraz deser. Zaraz po tym, jak jej miękki głos przestał brzmieć, ktoś zupełnie obcy postanowił zepsuć cudowną atmosferę i zapragnął chcieć czegoś od kobiety. W dodatku w tak błahej sprawie. Co się działo z obecną młodzieżą, zwracać uwagę dorosłym, świat stanął iście na głowie.
- Żeby to tak... - podjęła temat i zaciągnęła się ponownie fajką. - Było proste mój chłopcze, nie mam ani wieczka do gaszenia, ani nie widzi mi się wysypywać tytoniu z fajki, bo raz, że to twoje widzi misie, to i co ja zrobię z żarem? - uniosła brew w typowy dla niej pytający sposób.
0 x
Hyūga Hiroshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Hyūga Hiroshi »

Hiroshi w oczekiwaniu na zamówienie obserwował ludzi dookoła. Karczma była dziś bardzo przepełniona, co rzadko miało miejsce aż do takiego stopnia. W mieście chodziły różne plotki, a po rozmowie z farmerem chłopak przeczuwał, że coś się tutaj święci. Słyszał też o pogromie w Kami no Hikage, jednak nie wiedział czy to co mówią to prawda. W dodatku tutaj - miejscu zbiórki uchodźców przypływających właśnie z tamtego miejsca - miała się panoszyć jakaś zaraza. Sądząc po ilości ludzi jakie tutaj obecnie przebywają można by faktycznie pomyśleć, że plotki mogą okazać się prawdziwe. Jednak co tam się stało?
Co gorsza przesiadywanie w takim lokalu mogło się również źle skończyć i dla Hyugi i jego towarzyszy, o ile faktycznie panuje tutaj epidemia. Mając to na uwadze chłopak miał nadzieję szybko opuścić gospodę i skierować się w dalszą drogę, jednak najpierw musieli znaleźć jakąś robotę.
Dookoła było obecnie bardzo dużo różnych postaci, od małych dziewczynek po starszych mężczyzn. Najbardziej jednak rzucająca się w oczy była dwójka, która siedziała nieopodal. Rosły mężczyzna mający na sobie potężną zbroję, a obok trzymający równie piękny hełm. Wydawał się być oazą spokoju, a jedyne czym się mógł teraz przejmować to tym, by żaden z ziarenek ryżu z jego potrawki nie spadł mu z talerza. Obok niego natomiast siedziała kobieta, ubrana w niebieską szatę, do której przyczepiony był miecz. Nie wyglądali na cywili, a na bandytów mogło by się wydawać, że są zbyt bogaci, choć z takimi to nigdy nic nie wiadomo.
Obserwację Brązowowłosego przerwała kelnerka, która podała mu jedzenie, a także Keion, który rypnął czymś, co prawie wytrąciło Hiroshiego z równowagi. Zachował zwykły wyraz twarzy, ale w środku aż się w nim gotowało.
- Nie mogłeś sobie, kurwa, lepszego miejsca na takie pytania wybrać?! - wykrzyczał w swojej głowie, ale by ostudzić nieco temperament i nie zrobić czegoś głupiego, a także się nie zdradzić wziął jakby nigdy nic łyk zimnego soku, który dostał z zamówieniem.
- A kto powiedział, że z niego pochodzę? - odpowiedział Keionowi lekko unosząc brwi i uśmiechając się z lekką oznaką zdziwienia tak samo cicho co i on. Nie lubił ujawniać wszystkim dookoła skąd pochodzi, zwłaszcza w miejscu, w którym nie wiadomo kto może przebywać, dlatego też zrobił to całkiem naturalnie. Kitsune najwidoczniej również lekko się oburzyła, bo posłała do Szarowłosego piorunujące spojrzenie - no kto normalny zadaje takie pytania w karczmie przepełnionej ludźmi? Wziął jeszcze jeden łyk soku, by się czymś zająć i starać się o tym nie myśleć, choć po jego karku, który na szczęście był zasłonięty włosami właśnie spadała kropla zimnego potu. Dawno nie był tak zły, w dodatku to, że musi to ukrywać do takiego stopnia również stawało się męczące.
- I weź tu zacznij się z kimś zadawać z poza wioski... - pomyślał sobie, kiedy brał do ust pierwszy kęs posiłku. Przestał ufać Keionowi. Nawet jeśli nie znali się zbyt długo, to powinien mieć w sobie jakąś przyzwoitość i wiedzieć, kiedy zadawać takie pytania. Czyżby to była zemsta za przegrany sparing? A może był takim typem, któremu na nikim i niczym nie zależy? Dobrze zrobił, że nie powiedział mu wcześniej o swoim pochodzeniu, bo może wtedy wykrzyczał by mu to teraz w twarz z jeszcze większym przekonaniem?
- Myślisz, że do używania tamtej techniki wymagane są specjalne klanowe umiejętności? - dodał, kontynuując jedzenie.
To zaś przerwała mu jednak Czarnowłosa, która zaczęła zamawiać pełno dań prawdopodobnie dla całej trójki. Zdziwiony chłopak był nieco zniesmaczony, gdyż znów ktoś chce za darmo wcisnąć mu jakieś jedzenie. A może powinien się do tego przyzwyczaić?
- Ja dziękuję, już dostałem swoje zamówienie, nie zjem tyle. - uśmiechnął się do Kitsune, która zdawała się być o wiele milsza. Może to sprawka alkoholu? Pokazał jednak barmanowi, żeby skreślił jedną porcje, bo po co miało by się zmarnować?
Emocje mu lekko opadły, a też żeby specjalnie o tym nie myśleć wrócił do swojej poprzedniej czynności. Zdawało by się, że Czarnowłosej przygląda się jakiś facet, z którym właśnie rozmawiała jakaś dziewczynka. Do tego stopnia był w nią zapatrzony, że przez chwilę nie zorientował się nawet, że ta do niego mówi. Kiedy spojrzał na nastolatkę, Hiroshi szybko szturchnął lekko swoją towarzyszkę i skinął głową w stronę gapiącego się.
- Ten facet ciągle się na Ciebie patrzy. - powiedział trochę ciszej. Patrzył się już zupełnie gdzie indziej, żeby nie było, że go obgaduje.
Ciekawe było, czy ta dziewczynka była jego córką, czy może nikim znajomym, choć jego reakcja wskazywała by na to, że jednak ją kojarzy, albo jest po prostu dla niej miły. Zaintrygowany jej zachowaniem spoglądał od czasu do czasu w jej stronę, odrywając też oczy by spojrzeć, co się dzieje w innych częściach lokalu. Po chwili jednak nastolatka podbiegła do owego Pana w zbroi i zaczęła go zagadywać.
- A może po prostu jest jakąś żebraczką? - pomyślał.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yamanaka Inoshi »

Ci co dostali link do lokacji to tam idą pisać.
Każdy kto się zainteresuje może widzieć/słyszeć to co nie jest skryte w uhide :>
0 x
Chiaki Manano

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Chiaki Manano »

Nigdy bym się nie spodziewał tego wszystkiego. No spodziewałem się, że w tym mieście to prędzej czy później zostanę okradziony, opluty, pobity, a nawet dźgnięty. To było do przewidzenia w tym mieście wszystkiego. Słyszałem o nim wiele nieprzyjemnych plotek. Tylko to teraz nie było najgorsze. Spodziewałem się wszystkiego poza tymi młodzikami. Ten na moich kolanach wyciągnął kose! Czaicie kuźwa?! Kose do zboża, ale ona nie wyglądała jakby przepracowała parę pokoleń na polu, oj nie, była ostra niczym miecz, piękna ale zabójcza. Ja za to byłem wystraszony tym widokiem, chociaż szoku ciąg dalszy. Ten w masce też szykował się do walki. Wiadomo, on zwiastował kłopoty swoim wyglądem, ale no by takie coś zaczynać i żebym to ja się w tym wszystkim znalazł? Czemu to ja muszę mieć takiego pecha? Moja starość to moje przekleństwo i pewnie wszystko próbuje mnie zabić, to na przypadkową śmierć przez jednego z tych młodzików, albo na zawał ze strachu. Już byłem gotowy do krzyku, zasłanianiu się rękoma, odpełzaniu od tego wszystkiego, az nagle wskoczył młody anioł między tą dwójkę. Ona przerwała walkę zanim się zaczęła. Ona, czyli dziewczyna tego zakapturzonego z kosą. Powstrzymała masakrę, ale rozpoczęła coś innego. Zaczęła gadać o Amaterasu. Nic do niej nie mam, wierze w to wszystko, modle się kiedy tylko mogę do naszych bogów, ale ona dziewczynka była fanatyczką. Na samo jej przemówienie opadła mi szczęka i wpatrywałem się w nich wszystkich. Nie rozumiałem co się tutaj wyczynia, nie dochodziły do mojego mózgu te ich słowa. Jedynie co myślałem to było jedno „ONI SĄ POPIERDOLENI!”. Gadała że to przeznaczenie nasz tutaj zebrało i mamy się zebrać. Ja przełknąłem ślinę i modliłem się, że o mnie zapomną jak pójdą. Siedziałem cicho, z otwartymi ustami oraz oczami, które nie wierzyły w to co przed chwilą zobaczyły. Nie dziwie im się, sam w to nie wierze, chociaż moje oczy i ja to jest to samo. Jakby co tego wcześniej nie było.
Poszli sobie. Ulżyło mi. Przełknąłem ślinę i od razu się ruszyłem. Moje ramiona zaczęły zwisać, jakbym stracił nad nimi panowanie. Wpatrywałem się przed ułamek sekundy w ziemie, ale przez ten czas przeprowadziłem ze sobą dość poważną rozmowę. Oczywiście opierdalałem siebie za głupi pomysł przyjścia tutaj, potem uświadomiłem sobie, że to jednak był mój głupi pomysł, aż na koniec wyszło na to, że jestem na to za stary. Sam ze sobą uzgodniliśmy to jednogłośnie, chociaż w tym jestem zgodny.
Nagle ktoś do mnie podszedł i zwrócił się do mnie. Oczywiście musiał mi przypomnieć że jestem stary, no przed chwilą to ze sobą uzgodniłem, ale chyba mówiłem to na głos. Spojrzałem do góry i zobaczyłem wcześniejszego chłopaka, który widział tą całą sytuację. Kiwnąłem głową jako odpowiedź, że nic mi nie jest. Wyciągnąłem do jego dłoni moją dłoń, uścisnąłem ją ale wsparłem się by wstać z ziemi. Niech młodzi chociaż pomogą starszemu.
-N-nie wiem, siedziałem sobie spokojnie, a ci wpadli na mnie…. Ta młodzież jest przerażająca- spojrzałem ukradkiem w stronę w którą odeszli. Wyglądałem jakbym się obawiał ich powrotu. Byłem przestraszony tym wszystkim. Nigdy nie widziałem aż tak dużo shinobi w jednym miejscu, no takich odmiennych oraz walecznych. Jedynie jaką styczność miałem z Shinobi to jak Uchiha patrolowali naszą osade, pomagali albo wyjaśniali pijusów. Tutaj to było coś zupełnie innego, inny świat do którego byłem przyzwyczajony. Dużo się tutaj działo, za dużo jak na mój stary czerep, a do tego jedna sekunda i już się robi niebezpiecznie.
-Ah, nie, nie widziałem mój chłopcze.- odpowiedziałem na jego pytanie, które mi zadał i dopiero teraz na niego porządnie spojrzałem. Był młody i kogoś szukał. Nie byle kogo, bo samuraja. Ci to są goście, prawość, honor i tym podobne. Podobała mi się ich filozofia, haiku i tym podobne. Nie minęła chwila i wreszcie się chłopak przywitał. Kultura tutaj jest mile widziana i to się ceni. Przedstawił się, ale musiał się poprawić, czyżby coś ukrywał? Może tak, ale nie jestem raczej osobą która wtyka w nie swoje sprawy. No przeważnie. Czasami mój charakter artysty się odpala, wtedy wypcham gdzie mogę by odgadnąć tajemnice, zobaczyć coś i stworzyć arcydzieło. Raz przez to w młodości, jak miałem z siediemnaście lat wpadłem do łaźni przez dach. Tyle pięknych kobiecych ciałek. Warty był to widok, nawet przez to, że po chwili najgrubsza i najsilniejsza obiła mi ryja i wywaliła na zbity pysk. Przez dwa lata nie mogłem wchodzić do publicznej łaźni. To był koszmar, ale warto było.
Cholera, za bardzo odchodzę od tematu.
-A-ah, miło mi. Jestem Chiaki Manano.- ukłoniłem się do niego i zobaczyłem, że spuścił wzrok, na pewno coś ukrywał, ale bał się albo wstydził to wyjawić. Spojrzałem na niego z lekko podniesioną brwią i zostałem poproszony o pomoc. Bym wszedł do zajazdu i znalazł dwójkę, którą szuka, ponieważ nie może wchodzić. Pierwsza myśl była oczywista. Coś zrobił, że nie może tam wejść. Druga myśl, że gospodarz zakazał mu, chociaż kolejna było to, że pracuje tam jego luba i się wstydzi bo cos odwalił. Wszystkie przypuszczenia mogą być dobre, dopóki nie zetkną się z gorzką prawdą.
-J-jasne, zrobię to dla ciebie. Jako jedyny się zainteresowałeś takim biednym staruszkiem bez grosza przy duszy, który wpadł w dość dziwną sytuację.- widać, byłem blisko by nawet popłakać się z powodu mojego kryzysu finansowego oraz już byłem blisko opowiedzeniu nieznajomemu mojego nieudolnego życia. Do tego nie wiedząc dlaczego moja ręka powędrowała na jego głowę i pogłaskałem go. Nie wiedziałem dlaczego, przez moment wydawał mi się smutny prze to, że spuścił wzrok. Chciałem go pocieszyć, tym ze mu pomogę, tym że go pogłaskam. Chociaż to drugie było raczej nie na miejscu, bo nieznajomy gładzi dzieciaka po głowie, wychodzę tutaj na pedofila. Szybko zabrałem dłoń.
-Przepraszam, już idę sprawdzić, proszę poczekaj, Chłopcze.- i po niezręcznej sytuacij ruszyłem do środka.
Dobra, to co miałem zrobić? Wejść do środka oczywiście i jak będę w izbie, to stanąć, po czym znaleźć wzrokiem…. No kogo? Dwie osoby. Jedna była samurajem, w zbroi, mieczem, hełmem z żółtymi zdobieniami. Drugą osobą była kobieta o czarnych włosach i niebieskiej szacie. Ciężko ich chyba nie będzie znaleźć. No samuraja, bo oni się wyróżniają jak mają zbroje czy hełmy. Chociaż w pomieszczeniu nie będzie siedział z nakryciem głowy. Dlatego trzeba znaleźć go po reszcie jego ekwipunku.
Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Stanąłem w środku i szukałem wzrokiem. Aż mój ich znalazłem. Kobietę o czarnych włosach, Samuraja, ale bez nakrycia głowy, ponieważ ktoś inny go miał na sobie. Z nimi była mała dziewczynka, w bieli, a na głowie miała hełm samuraja z żółtymi stawkami. Widziałem tą scenę. Moje serce aż się roztopiło, nie mogłem się powstrzymać i powiedzieć coś pod nosem, na widok tej uroczej sceny. Rodziców z dzieckiem.
-Oh, jak to słodko wygląda.- uśmiechnąłem się do siebie leciutko, ale po chwili posmutniałem. Doszedł do mnie fakt, że jestem stary chociaż to nie nowość, ale chodziło o coś innego, straciłem możliwość by mieć dziecko, bym mógł coś przekazać potomkowi, bym mógł nawet w takim zajeździe usiąść jak ci tutaj z córką i się cieszyć chwilą. To co widziałem to był słodki obrazek, ale też dla mnie gorzki, niczym cały ten świat.
Westchnąłem lekko i ruszyłem do nich. Ominąłem wszystkich ludzi, nie kiedy mogłem się potknąć, bo są tłumy. Stanąłem przy nich, przełknąłem ślinę i przedstawiłem się.
-Witajcie, Chiaki Manano. – po cholerę się przedstawiam?! Powinienem od razu powiedzieć, że ktoś na nich czeka, a nie. GŁUPI STARY PIERDZIEL!
-Przepraszam, że wam przeszkadzam. Ale Pan Yukari, czyż nie?- wyczekiwałem na początku na potwierdzenie, chociaż to na pewno był on, wszystko z opisu się zgadzało, więc po co czekałem? Nie wiedziałem, więc po chwili dalej mówiłem.
- Zamaskowany młodziak Haruko prosi państwa przed budynek. Sprawa najwyższej wagi, ale nie może tutaj wejść i prosił mnie bym przyszedł was powiadomić. To chyba tyle, no to tego, no, do widzenia.- kiwnąłem do nich, a po chwili spojrzałem na dziewczynkę, uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie, pomogłem jej ściągnąć hełm, po czym odwróciłem się i ruszyłem do wyjścia z budynku. Nie miałem co tutaj robić, nie miałem kasy na nic, więc nic po mnie, zostało mi wyjście na zewnątrz powiadomienie młodziaka o tym, że są tam i poprosiłem w jego imieniu by wyszli do niego. Dobry uczynek chyba powinien zostać wykonany. Dobry ja, a teraz myśl pierdzielu o tym jak przeżyć bez grosza przy duszy.
0 x
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Dōhito Satori »

Prawdę mówiąc to Satori niespecjalnie tęsknił za Yamim. Głównie dlatego, że nie zależało blondynowi na osobach, które znał raptem pół dnia; to znaczy, że nie przywiązywał się za szybko. Oczywiście nie było co udawać, że się nie znają, więc naturalne, że Satori podszedł do tego skrajnego flegmatyka i niezobowiązująco zagaił. Teraz siedział przed nim i słuchał co tam chłopak mruczy. Cóż, wiadomości jakie dotarły do Satoriego sprawiły, że poczuł się nieco lepiej i zaczął patrzeć trochę przychylniej na tego leniwca. Znaczy Yamiego, no.
- Dziękuję. - wyrzekł całkowicie szczerze. Sytuacja Liu i Miu była dla Satoriego ważna, mimo że wydawałoby się, że tak nie jest, bo nie okazuje jakiegoś wielkiego zainteresowania chłopcami, a i oni sami przy tym bardziej spoufalają się z Suzu. Nie dziwota w sumie, bo to ona troszczy się o nich bardziej i ,,wlewa" w nich swoją radość. Satori, poza ratowaniem ich podczas misji nie zrobił nic ponadto... co nie znaczy, że na tym miał zakończyć swoją rolę.
- Ja tak jak mówiłem podróżuję. Zgodnie z tym co powiedziałem ruszyłem do Ryuzaku, lecz nie spodziewałem się, że dzieje się tu tak źle. Planuję tu trochę zostać, może postaram się jakoś pomóc w tym całym kryzysie. I kto wie co jeszcze, sporo jest tutaj do roboty. - no a tutaj już połowicznie zełgał, bo o ile mówił, że do Ryuzaku zmierza, tak nie wspomniał o nowej przyczynie swojej wizyty tutaj.
I wtem podeszła do nich nieśmiało pracownica ryokanu, która oznajmiła im o problemach z rezerwacją pokoi. Satori przyjął wiadomość spokojnie, jemu wszystko jedno było czy będzie dzielił pokój z kimś, czy samotnie. Zresztą wyglądało na to, że współlokatorzy będą z tych spokojnych. Yami na pewno, ale co do tego drugiego to pewności nie ma, mimo zapewnień pracownicy. Zakłócanie snu to coś, czego Satori nie potrafił zdzierżyć, szczególnie teraz po kilkudniowej podróży w średnio luksusowych i wygodnych warunkach na glinianym orle.
- Żaden problem. - powiedział, coby upewnić dziewczynę, że jako klient nie ma żadnych ale. Odprowadziwszy ją wzrokiem natknął się kątem oka na dwie osoby znacznie odstające wyglądem od reszty otoczenia. Obok nich zauważył małą dziewczynkę i dużo starszego od niej mężczyznę. Zagadywali tych wojowników, a przynajmniej na takich wyglądali, co według Satoriego nie zwiastowało nic dobrego. Już sama ich obecność budowała pewne napięcie. O obecność shinobi mniejsza, bo ci potrafili ukryć wszystko, co mogłoby świadczyć o ich profesji. Ci natomiast wynieśli na sobie pół samurajskiej zbrojowni.
Satori tak jak dyskretnie patrzył, tak dyskretnie obrócił głowę ku Yamiemu.
- Widzisz tych wojaków z tyłu? Coś tu się zaraz stanie. Jakieś zamieszanie, mniejsze lub większe, ale jakieś na pewno.
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Zablokowany

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości