Rynek
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Rynek
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Rynek
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Rynek
Misja zakończona.
+1 C, 460 Ryo, woreczek cynamonu i okrągły symbol z wizerunkiem ptaka przypominającego czaple.
+1 C, 460 Ryo, woreczek cynamonu i okrągły symbol z wizerunkiem ptaka przypominającego czaple.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


Re: Rynek
Nowy świat, nowe rejony, nowe możliwości. Ryuunosuke wreszcie postawił stopę na lądzie, który nie należał do samurajów i widok od razu wprawił go w osłupienie. Ośnieżone ulicy i szczyty Yinzin może mają swój urok, ale nijak nie umywają się do różnorodności, której można doświadczyć w Shigashi no Kibu. Ilość ludzi, kupców, towarów i ten wszędobylski gwar opanowały całkowicie duszę Ryuunosuke. Kiedyś w tym miejscu, dokładnie na tej ulicy ludzie będą szeptali sami do siebie, że oto on, niezwykły samuraj zawitał do miasta. Kiedyś będzie na ustach tych wszystkich mieszkańców, a w szczególności niewiast. Wystarczy tylko zdobyć to, o czym zawsze marzył - sławę. Do tego jednak daleko. Niecodzienny ubior Ryuu raczej nie skupiał na sobie uwagi być może dlatego, że takie dziwolągi nie były tutaj wcale rzadkie albo zwyczajnie ludzie już wcześniej widzieli samurajów. Wielkie oczekiwanie przeradzało się powoli w wielkie rozczarowanie, bo z każdym krokiem białowłosy zaczął zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę nie jest tutaj wyjątkowy i żeby osiągnąć swój cel będzie musiał się o wiele bardziej postarać. Najwyraźniej nie wystarczy posiadać niecodziennej aparycji, choć z pewnością to pomaga. Teraz samuraj stanął przy jednym z budynków, opierając się o ścianę plecami, palcami prawej dłoni drapiąc się po brodzie, a lewą dłoń trzymając na rękojeści swojego tachi. Wyglądał naprawdę dumnie i dostojnie. Właśnie, wyglądał. Był bowiem cholernie głodny. Ostatnie pieniądze jakie miał wydał na swój miecz oraz na przeprawę przez wodę. Przydałoby się podjąć jakiegoś zajęcia, żeby chociaż mieć tutaj punkt zaczepiania. Pytanie brzmiało... Jakiego?
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Rynek
Misja rangi D - Ryuunosuke
Rika Kari Matsubari
1 Przechadzając się wąskimi uliczkami Ryu dotarł do rynku. Otwarty plac w kształcie czworokąta swymi monstrualnymi rozmiarami mógł przytłoczyć wszystkich, którym nie było dotąd dane zwiedzić świata. A pamiętajmy, że Ryu pierwszy raz wybył poza Yinzin. Była wiosna i mieścina budziła się do życia. Na drzewach z dnia na dzień przybywały liście, a krzewy stawały się bardziej zielone. W okolicy gromadziła się zwierzyna, a prócz niewielkich ptaków, grasujących starym zwyczajem na okruszki pieczywa, szczęściarze dojrzeć mogli choćby wijące się rude wiewiórki. Czy im ktoś czasem nie wyjął kręgosłupa?
Wszystkiego miało być więcej, a to co stało miało stawać się większe. Dlatego tutejsi mogli zauważyć odnawianie kramów, będących od lat krajobrazem rynku w Shigashi, a które wraz z zakończeniem zimy ruszyły w najlepsze. Gdzieś na obrzeżach prowadzących do rynku Ryuunosuke dojrzał nowe place budowy i z całą pewnością nie mógł uciec od myśli, że tutaj nieustannie coś się dzieje.
Chłopaka takiego jak on, mogło to wszystko przytłaczać. Nie szaty zdobią człowieka i jakkolwiek chciał on oszukać rzeczywistość, na świecie istnieją rzeczy ponad nami. Czy odnajdzie się w nowym świecie? Wszystko zależy od niego, bowiem miejsce to daje mu również niepowtarzalne szanse. Nieustanna akcja, pamiętacie? Czyż może być coś lepszego dla pełnego ambicji młodego człowieka, niżeli otaczające go zewsząd szanse? Trzeba się tylko nauczyć je dostrzegać i sięgać po te właściwe.
Znalazłszy się na rynku zauważył coś jeszcze. Monumentalny budynek znajdujący się na środku placu patrzył na niego z góry, jak niemal wszyscy w dotychczasowym życiu Ryuunosuke. Czy ten nienagannie odziany mężczyzna słusznego wzrostu powinien się tym przejąć? Właśnie zaczyna nowe życie, ale… no właśnie. Zawsze jest jakieś ale. Ciekawe jak zapisze to w nowym rozdziale swojego życia.
Wyznaczył sobie tylko sobie znaną ścieżkę po placu. Rozglądając się na lewo i prawo uderzyło go bogactwo wyboru. Zioła rozmaitej maści popakowane w słoje, skromne paczki lub nawet woreczki. Ubrania dla każdego niezależnie od wzrostu i upodobań. Jedzenie! Zjeść tutaj można niemalże wszystko. Potrzebujesz broń? A w czym się specjalizujesz, wojowniku? Potrzebujesz czegoś? Idź do Shigashi. Potrzebujesz czegoś lepszego? Idź do Shigashi. Jeszcze lepszego? Shigashi. Jeszcze..? Ryuzaku no Taki. Ale tego ostatniego nikt tutaj nie powie i ty też nie popełnij tego błędu.
Minęło trochę czasu i rynek stawał się coraz mniej obcy. Ryu zaznajomił się z tłumem ludzi i dochodzącymi zewsząd zapachami rozmaitej maści. Stawał się sobą i uciekł w marzenia. Niedługo wszyscy będą cię podziwiać, prawda? Samuraj niemal czuł na sobie spojrzenia tłumu, ten splendor i laski, którymi zawładnie samą legendą o sobie. Ha, ale czy ma świadomość tego, że takich jak on to tutaj na pęczki? Wystarczy się rozejrzeć. Nikt go nie widzi. Nikogo nie obchodzą jego niesfornie odstające włosy. Ani nawet złote dodatki jego ubioru. Koleś, a wiesz dlaczego Afroamerykanie uwielbiają błyskotki?
Dosyć tego dobrego. Ryu okrążył cały plac i znalazł sobie odrobinę przestrzeni, gdzie mógł przystanąć i pomyśleć co dalej. Zaburczało mu w brzuchu. Oho, nie tak to miało wyglądać. Czyżby miast podboju świata trzeba zacząć od walki o przetrwanie?
-Psst!
Ale spokojnie, zaraz coś wymyślisz, wiesz jak to się robi. Kiedyś kradłeś, czy teraz wrócisz do niechlubnej przeszłości?
-Psst!
Zaraz, to chyba do ciebie! Ryu odwrócił się w bok i jął rozglądać się za człowiekiem, który go przywoływał. Szukać kogoś, kto jest nim zainteresowany. O, ten jeden patrzy na samuraja i... a nie, ten drugi odprowadzał wzrokiem przechodzącą panienkę. Błagam, naprawdę to ten?
Najgorszy obdartus. Poprzecierane spodnie i oliwkowy, postrzępiony sweter zdobiły człowieka o czerwonej skórze i zszarzałych, przerzedzonych włosach. Jego niechlujny zarost nie spotkał się z żyletką od miesięcy. Ryu zna już takich, spotykał się z nimi nie raz. Może nawet obcował. Ale czy chce do tego wracać? Czy nie po to chodzi wystrojony, aby wyrwać się z tego tałatajstwa? Facet patrzy na niego wyczekująco, pokazuje palcem, aby podszedł. Jeśli Ryu rozejrzy się po okolicy uzmysłowi sobie, że to jedyny człowiek, jaki poświęcił mu uwagę. Ale co właściwie może mieć do zaoferowania?
Rika Kari Matsubari
1 Przechadzając się wąskimi uliczkami Ryu dotarł do rynku. Otwarty plac w kształcie czworokąta swymi monstrualnymi rozmiarami mógł przytłoczyć wszystkich, którym nie było dotąd dane zwiedzić świata. A pamiętajmy, że Ryu pierwszy raz wybył poza Yinzin. Była wiosna i mieścina budziła się do życia. Na drzewach z dnia na dzień przybywały liście, a krzewy stawały się bardziej zielone. W okolicy gromadziła się zwierzyna, a prócz niewielkich ptaków, grasujących starym zwyczajem na okruszki pieczywa, szczęściarze dojrzeć mogli choćby wijące się rude wiewiórki. Czy im ktoś czasem nie wyjął kręgosłupa?
Wszystkiego miało być więcej, a to co stało miało stawać się większe. Dlatego tutejsi mogli zauważyć odnawianie kramów, będących od lat krajobrazem rynku w Shigashi, a które wraz z zakończeniem zimy ruszyły w najlepsze. Gdzieś na obrzeżach prowadzących do rynku Ryuunosuke dojrzał nowe place budowy i z całą pewnością nie mógł uciec od myśli, że tutaj nieustannie coś się dzieje.
Chłopaka takiego jak on, mogło to wszystko przytłaczać. Nie szaty zdobią człowieka i jakkolwiek chciał on oszukać rzeczywistość, na świecie istnieją rzeczy ponad nami. Czy odnajdzie się w nowym świecie? Wszystko zależy od niego, bowiem miejsce to daje mu również niepowtarzalne szanse. Nieustanna akcja, pamiętacie? Czyż może być coś lepszego dla pełnego ambicji młodego człowieka, niżeli otaczające go zewsząd szanse? Trzeba się tylko nauczyć je dostrzegać i sięgać po te właściwe.
Znalazłszy się na rynku zauważył coś jeszcze. Monumentalny budynek znajdujący się na środku placu patrzył na niego z góry, jak niemal wszyscy w dotychczasowym życiu Ryuunosuke. Czy ten nienagannie odziany mężczyzna słusznego wzrostu powinien się tym przejąć? Właśnie zaczyna nowe życie, ale… no właśnie. Zawsze jest jakieś ale. Ciekawe jak zapisze to w nowym rozdziale swojego życia.
Wyznaczył sobie tylko sobie znaną ścieżkę po placu. Rozglądając się na lewo i prawo uderzyło go bogactwo wyboru. Zioła rozmaitej maści popakowane w słoje, skromne paczki lub nawet woreczki. Ubrania dla każdego niezależnie od wzrostu i upodobań. Jedzenie! Zjeść tutaj można niemalże wszystko. Potrzebujesz broń? A w czym się specjalizujesz, wojowniku? Potrzebujesz czegoś? Idź do Shigashi. Potrzebujesz czegoś lepszego? Idź do Shigashi. Jeszcze lepszego? Shigashi. Jeszcze..? Ryuzaku no Taki. Ale tego ostatniego nikt tutaj nie powie i ty też nie popełnij tego błędu.
Minęło trochę czasu i rynek stawał się coraz mniej obcy. Ryu zaznajomił się z tłumem ludzi i dochodzącymi zewsząd zapachami rozmaitej maści. Stawał się sobą i uciekł w marzenia. Niedługo wszyscy będą cię podziwiać, prawda? Samuraj niemal czuł na sobie spojrzenia tłumu, ten splendor i laski, którymi zawładnie samą legendą o sobie. Ha, ale czy ma świadomość tego, że takich jak on to tutaj na pęczki? Wystarczy się rozejrzeć. Nikt go nie widzi. Nikogo nie obchodzą jego niesfornie odstające włosy. Ani nawet złote dodatki jego ubioru. Koleś, a wiesz dlaczego Afroamerykanie uwielbiają błyskotki?
Dosyć tego dobrego. Ryu okrążył cały plac i znalazł sobie odrobinę przestrzeni, gdzie mógł przystanąć i pomyśleć co dalej. Zaburczało mu w brzuchu. Oho, nie tak to miało wyglądać. Czyżby miast podboju świata trzeba zacząć od walki o przetrwanie?
-Psst!
Ale spokojnie, zaraz coś wymyślisz, wiesz jak to się robi. Kiedyś kradłeś, czy teraz wrócisz do niechlubnej przeszłości?
-Psst!
Zaraz, to chyba do ciebie! Ryu odwrócił się w bok i jął rozglądać się za człowiekiem, który go przywoływał. Szukać kogoś, kto jest nim zainteresowany. O, ten jeden patrzy na samuraja i... a nie, ten drugi odprowadzał wzrokiem przechodzącą panienkę. Błagam, naprawdę to ten?
Najgorszy obdartus. Poprzecierane spodnie i oliwkowy, postrzępiony sweter zdobiły człowieka o czerwonej skórze i zszarzałych, przerzedzonych włosach. Jego niechlujny zarost nie spotkał się z żyletką od miesięcy. Ryu zna już takich, spotykał się z nimi nie raz. Może nawet obcował. Ale czy chce do tego wracać? Czy nie po to chodzi wystrojony, aby wyrwać się z tego tałatajstwa? Facet patrzy na niego wyczekująco, pokazuje palcem, aby podszedł. Jeśli Ryu rozejrzy się po okolicy uzmysłowi sobie, że to jedyny człowiek, jaki poświęcił mu uwagę. Ale co właściwie może mieć do zaoferowania?
0 x
Re: Rynek
Może i to wszystko było dla niego nowe, ale nawet w takiej nowości da się dostrzec stare twarze. Niestety tak samo było w przypadku Ryuunosuke, który pomimo wyrwania się z biedy nie mógł wyrwać biedy ze świata. Ta zdawała się podążać za nim wszędzie i najwyraźniej dopóki nie odgrodzi się od niej murem jakiejś wielkiej posiadłości, dopóty nadal będzie musiał się z nią mierzyć. Do tego bylo jeszcze jednak daleko i bieda sama o sobie przypominała. Jedno, niezbyt subtelne zwrócenie uwagi, drugie... W końcu samuraj spojrzał w stronę źródła tego denerwującego dźwięku i ujrzał to, czego raczej nie chciał. Obdartus wołał go do siebie. Nie, nie. Nie było mowy, żeby się ruszył. Białowłosy nawet się nie uśmiechnął, a tylko zacisnął rękę bardziej na rękojeści miecza i odwrócił wzrok. Ich oczy się spotkali, zobaczyli swoje twarze, ale Ryuunosuke świadomie postanowił nie podchodzić. W brzuchu mogło mu burczeć, ale nie na tyle, żeby szukać pomocy u bezdomnego. Pewnie zaoferuje mu jakiś zapleśniały kawałek chleba mówiąc, że to prawdziwy rarytas. Samuraj na razie miał jednak jeszcze wybór, bo głód mu tak bardzo nie doskwierał. Kto wie? Może zaraz podejdzie do niego jakiś kupiec, który będzie chciał, zeby go trochę poeskortować? A może też znajdzie jakąś magiczną tablicę, na której ludzie zostawiają ogłoszenia i oferty pracy. Może nawet pracować w polu, ale w szemrane interesy nie zamierzał się bawić. Nie po to trafił na nowy ląd i do nowego miasta, żeby od samego początku babrać się w tutejszym brudzie. Dla pewności Ryuunosuke jeszcze raz spojrzał na faceta, który tak na niego syczał i jeśli ten nadal się na niego patrzy, to samuraj skrzywi się niemiłosiernie i po raz kolejny spojrzy w drugą stronę. Musiał dać mu jasno do zrozumienia, że nie jest zainteresowany. Nie oznaczało nie.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Rynek
Misja rangi D - Ryuunosuke
Rika Kari Matsubari
3 Wszyscy wiemy, co sprowadziło tutaj młodego Ryuunosuke. Perspektywa sławy, prestiżu, pewnie i bogactwa. Chęć napisania nowej karty, tak odmiennej od dotychczasowych. Rozpoczęcie nowego życia, tak to się teraz mówi, nieprawdaż?
Dlatego widok zaniedbanego obdartusa był dla Ryu czymś nieprzyjemnym. Czymś niespodziewanym. Czymś, co w jego mniemaniu zapewne nie miało prawa się zdarzyć. Jest w Shigashi no Kibu. Pewnie spodziewał się, że tutaj wszyscy nosić się będą w złocie, w jeszcze bardziej szpanerski sposób niż robi to on sam. Istny Shigashi Dream, tak brutalnie przerwany jeszcze przed jego rozpoczęciem. Przyjdzie czas, młody Ryuunosuke, że zrozumiesz, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie. Że bieda wcale nie przyszła za Tobą. Ona tu jest, była i będzie, niezależnie od tego co zrobisz. Może Ty się wyrwiesz, ale bieda pozostanie. Niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie.
Obdartus przywoływał do siebie samuraja, ten początkowo nie zareagował, a gdy to zrobił, nie raczył zareagować, uśmiechnąć się, przywitać, z odrazą odwracając głowę. Zacisnął jeszcze dłoń na rękojeści swojego miecza, jakby gotów był do obrony. Człowiek ten jednak nie zamierzał go atakować. Co się z Tobą dzieje, Ryu? Zapomniałeś już, że też kiedyś byłeś w potrzebie? Że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda?
Nie szata zdobi człowieka i Ryu coś o tym wiedział. Szkoda, że zachłyśnięty wizją nowego życia zapomniał o wielu naukach, jakie sprawił mu los. Obdartus nie zamierzał się poddawać. Nie wołał już młodzieńca, ale wciąż patrzył się w jego stronę, szukając choćby jednego ulotnego spojrzenia. Na co liczył? Ciężko powiedzieć. Minęło kilka chwil od pierwszej reakcji Ryuunosukego, gdy postanowił upewnić się, że biedak się od niego odczepił. Nic z tych rzeczy. To zniesmaczyło młodziana, który posłał mu spojrzenie pełne pogardy, licząc zapewne, że obdartus wreszcie zrozumie, co znaczy odmowa.
A ten wiedział. Wiedział doskonale, gdyż z podobnymi zachowaniami spotykał się każdego dnia. Ten będący między czterdziestym, a pięćdziesiątym rokiem życia mężczyzna niemal czytał w myślach samurajowi, gdy ten z ironią myślał o bezdomnym. Jego przekrwionym oczom, pomimo czerwonych żyłek, nie można było odmówić mądrości.
Przepadł jednak w tłumie ludzi, gdy Ryu postanowił o nim zapomnieć i szukać innych szans. Panie! W takim miejscu jak to, na okazje nie trzeba długo czekać! I rzeczywiście. Ryuunosuke już po dobrych 10 minut był świadkiem sceny, gdy gdzieś w oddali pewien kupiec zawołał, że potrzebuje dwóch ludzi. Nie dosłyszał do czego, ale pewnie chodziło o jakąś pracę fizyczną. Zaraz wokół niego pojawiło się pięciu gotowych na wszystko, aby tylko trochę zarobić. Wyłonili się nie wiedzieć skąd, jakby wyszli spod otulającej Shigashi kołderki próżniactwa, ujawniając drugie oblicze miasteczka. To był moment. Ryu mógł być w niemałym szoku. Być może jeszcze raz pomyślał o tamtym typie, z którym przed chwilą nie chciał gadać. Ryu nie miał prawa wiedzieć, że to co szykował dla niego obdartus wiązało się z całkiem niemałą, okoliczną sławą. Postawiłby na szalę swoje zdrowie, ale ewentualne zwycięstwo byłoby spektakularne. Obdartus był z Tobą, Ryu. No ale było, minęło.
Samuraj odmówił, ale czy można było mieć mu to za złe? W końcu kierował się szlachetnymi pobudkami. Chwała mu za to! Co ciekawe, Góra chyba pomyślała tak samo, bo wkrótce pojawiła się kolejna szansa.
Oto tuż nad, a właściwie to pod uchem Ryu wyfrunął na plac specyficzny, kobiecy głos.
-Praca szuka człowieka! Praca szuka człowieka! Jeden dzień, praca za dwóch, dobrze płacę! Pracza szuka człowieka!
Ryu był najbliżej i inicjatywa była po jego stronie. Jeśli się odwrócił, ujrzał niziutką kobietę po pięćdziesiątce. Jej twarz pokryta była zmarszczkami, oczy jednak mówiły, że w tej kobiecie wciąż jest młodzieńczy duch. Była ubrana skromnie, ale z klasą.
Rika Kari Matsubari
3 Wszyscy wiemy, co sprowadziło tutaj młodego Ryuunosuke. Perspektywa sławy, prestiżu, pewnie i bogactwa. Chęć napisania nowej karty, tak odmiennej od dotychczasowych. Rozpoczęcie nowego życia, tak to się teraz mówi, nieprawdaż?
Dlatego widok zaniedbanego obdartusa był dla Ryu czymś nieprzyjemnym. Czymś niespodziewanym. Czymś, co w jego mniemaniu zapewne nie miało prawa się zdarzyć. Jest w Shigashi no Kibu. Pewnie spodziewał się, że tutaj wszyscy nosić się będą w złocie, w jeszcze bardziej szpanerski sposób niż robi to on sam. Istny Shigashi Dream, tak brutalnie przerwany jeszcze przed jego rozpoczęciem. Przyjdzie czas, młody Ryuunosuke, że zrozumiesz, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie. Że bieda wcale nie przyszła za Tobą. Ona tu jest, była i będzie, niezależnie od tego co zrobisz. Może Ty się wyrwiesz, ale bieda pozostanie. Niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie.
Obdartus przywoływał do siebie samuraja, ten początkowo nie zareagował, a gdy to zrobił, nie raczył zareagować, uśmiechnąć się, przywitać, z odrazą odwracając głowę. Zacisnął jeszcze dłoń na rękojeści swojego miecza, jakby gotów był do obrony. Człowiek ten jednak nie zamierzał go atakować. Co się z Tobą dzieje, Ryu? Zapomniałeś już, że też kiedyś byłeś w potrzebie? Że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda?
Nie szata zdobi człowieka i Ryu coś o tym wiedział. Szkoda, że zachłyśnięty wizją nowego życia zapomniał o wielu naukach, jakie sprawił mu los. Obdartus nie zamierzał się poddawać. Nie wołał już młodzieńca, ale wciąż patrzył się w jego stronę, szukając choćby jednego ulotnego spojrzenia. Na co liczył? Ciężko powiedzieć. Minęło kilka chwil od pierwszej reakcji Ryuunosukego, gdy postanowił upewnić się, że biedak się od niego odczepił. Nic z tych rzeczy. To zniesmaczyło młodziana, który posłał mu spojrzenie pełne pogardy, licząc zapewne, że obdartus wreszcie zrozumie, co znaczy odmowa.
A ten wiedział. Wiedział doskonale, gdyż z podobnymi zachowaniami spotykał się każdego dnia. Ten będący między czterdziestym, a pięćdziesiątym rokiem życia mężczyzna niemal czytał w myślach samurajowi, gdy ten z ironią myślał o bezdomnym. Jego przekrwionym oczom, pomimo czerwonych żyłek, nie można było odmówić mądrości.
Przepadł jednak w tłumie ludzi, gdy Ryu postanowił o nim zapomnieć i szukać innych szans. Panie! W takim miejscu jak to, na okazje nie trzeba długo czekać! I rzeczywiście. Ryuunosuke już po dobrych 10 minut był świadkiem sceny, gdy gdzieś w oddali pewien kupiec zawołał, że potrzebuje dwóch ludzi. Nie dosłyszał do czego, ale pewnie chodziło o jakąś pracę fizyczną. Zaraz wokół niego pojawiło się pięciu gotowych na wszystko, aby tylko trochę zarobić. Wyłonili się nie wiedzieć skąd, jakby wyszli spod otulającej Shigashi kołderki próżniactwa, ujawniając drugie oblicze miasteczka. To był moment. Ryu mógł być w niemałym szoku. Być może jeszcze raz pomyślał o tamtym typie, z którym przed chwilą nie chciał gadać. Ryu nie miał prawa wiedzieć, że to co szykował dla niego obdartus wiązało się z całkiem niemałą, okoliczną sławą. Postawiłby na szalę swoje zdrowie, ale ewentualne zwycięstwo byłoby spektakularne. Obdartus był z Tobą, Ryu. No ale było, minęło.
Samuraj odmówił, ale czy można było mieć mu to za złe? W końcu kierował się szlachetnymi pobudkami. Chwała mu za to! Co ciekawe, Góra chyba pomyślała tak samo, bo wkrótce pojawiła się kolejna szansa.
Oto tuż nad, a właściwie to pod uchem Ryu wyfrunął na plac specyficzny, kobiecy głos.
-Praca szuka człowieka! Praca szuka człowieka! Jeden dzień, praca za dwóch, dobrze płacę! Pracza szuka człowieka!
Ryu był najbliżej i inicjatywa była po jego stronie. Jeśli się odwrócił, ujrzał niziutką kobietę po pięćdziesiątce. Jej twarz pokryta była zmarszczkami, oczy jednak mówiły, że w tej kobiecie wciąż jest młodzieńczy duch. Była ubrana skromnie, ale z klasą.
0 x
Re: Rynek
Tylko ktoś kto nie miał nigdy do czynienia z mieczem możepomyśleć, że zaciśnięcie dłoni na rękojeści od razu oznacza gotowość do ataku. Ten obdartusz nijak nie przeszkadzał Ryuunosuke, nie zagrażał mu też w żaden sposób, więc cięzko byłoby oczekiwać, że samuraj nagle wyciągnie swoje tachi i zacznie go ciąć, gdy ten się tylko zbliży. Zaciśnięcie dłoni na rękojeści było wyrazem irytacji. Samuraj sam wywodził się z niższej warstwy społecznej, ale nie miał zamiaru do niej wracać. Wiedział, że jakikolwiek z biedotą będzie mu przypominał o jego przeszłości, a tę chciał zostawić za sobą. I oczywiście fajnie mówić o pustych frazesach w stylu "szata nie zdobi człowieka", kiedy świat wygląda całkowicie inaczej. Ludzie najpierw zwracają uwagę na prezencję. To ona sprawia, że ktoś chce z Tobą porozmawiać, to za jej sprawą ludzie są dla kogoś mili lub niemili, to właśnie ona jest główną przyczyną popularności czy posłuchu. Człowiek lubi być opanowywany przez proste rzeczy, a tak się akurat składa, że piękno i strach są dwoma najprostszymi sposobami na zawładnięcie ludźmi. Jeśli ktoś mówi, że liczy się wnętrze, to jest zwyczajnym bałamut, bo to dopiero liczy się na drugim planie.
Tak, jak samemu Ryuu nikt nie szczędził nawet chwili czasu kiedy był na dnie, tak samo sam Ryuu nie zamierzał robić tego samego komukolwiek, dopóki nie wyciągnie z tego jakichś profitów. W tym momencie podchodzenie do bezdomnego wydawało mu się strzałem w stopę, więc zwyczajnie tego nie zrobił, czekając na lepszą okazję. I ta, na szczęście, zjawiła się zaraz za rogiem. Oczywiście w przenośni, bo Ryuu nigdzie się nie ruszył. Do jego uszu dotarł kobiecy głos, który od razu sprawił, że wyrwał się z letargu. Sława i kobiety! O to mu chodziło. Niestety po szybkim obrocie zorientował się, że zapewne nie dostanie ani tego, ani tego. Kobieta miała swoje lata, na jakąś szczególnie ważną nie wyglądała, ale i tak prezentowała się lepiej, niż ten obdartus przed chwilą. Jeśli miał mieć okazję na jakiekolwiek pieniądze, to musiał odezwać się teraz. Nie było czasu na dłuższe marudzenie pod nosem.
- Hai, hai. Kozuki Ryuunosuke do usług. Czego Pani potrzeba? - zapytał z wymuszonym entuzjazmem, bo tak naprawdę nie było się z czego cieszyć. Pewnie zagodni go do przenoszenia jakichś ciężarów czy pracy w polu, ale kiedy czlowiek ma przy duszy parę groszy, to od razu inaczej spogląda na świat. Tym właśnie pocieszał się młody samuraj - mamoną.
Tak, jak samemu Ryuu nikt nie szczędził nawet chwili czasu kiedy był na dnie, tak samo sam Ryuu nie zamierzał robić tego samego komukolwiek, dopóki nie wyciągnie z tego jakichś profitów. W tym momencie podchodzenie do bezdomnego wydawało mu się strzałem w stopę, więc zwyczajnie tego nie zrobił, czekając na lepszą okazję. I ta, na szczęście, zjawiła się zaraz za rogiem. Oczywiście w przenośni, bo Ryuu nigdzie się nie ruszył. Do jego uszu dotarł kobiecy głos, który od razu sprawił, że wyrwał się z letargu. Sława i kobiety! O to mu chodziło. Niestety po szybkim obrocie zorientował się, że zapewne nie dostanie ani tego, ani tego. Kobieta miała swoje lata, na jakąś szczególnie ważną nie wyglądała, ale i tak prezentowała się lepiej, niż ten obdartus przed chwilą. Jeśli miał mieć okazję na jakiekolwiek pieniądze, to musiał odezwać się teraz. Nie było czasu na dłuższe marudzenie pod nosem.
- Hai, hai. Kozuki Ryuunosuke do usług. Czego Pani potrzeba? - zapytał z wymuszonym entuzjazmem, bo tak naprawdę nie było się z czego cieszyć. Pewnie zagodni go do przenoszenia jakichś ciężarów czy pracy w polu, ale kiedy czlowiek ma przy duszy parę groszy, to od razu inaczej spogląda na świat. Tym właśnie pocieszał się młody samuraj - mamoną.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Rynek
Misja rangi D - Ryuunosuke
Rika Kari Matsubari
5
Ryu zareagował błyskawicznie. Wiedziony marzeniami o sławie i kobietach tylko dla siebie oczekiwał może trochę za dużo, ale kto to tam wie. Koniec końców z tego właśnie powodu działał tak szybko. Słysząc głos kobiety pierwsze myśli pojawiły się co prawda tam, na dole, ale impuls w mgnieniu oka (a właściwie, to szybciej) przebiegł do głowy, a tam zakręcił się chwilę i skierował w drogę powrotną, by nadać rozkazy swoim mięśniom. Odwrócił się i…
No cóż. Od czegoś trzeba przecież zacząć, nie? Szybko odrzucił myśl o wspomnianych kobietach i wiecznej sławie. Był przecież głodny, a ta sytuacja to i tak szczęśliwe zrządzenie losu. Nauczony doświadczeniem, a widział przecież, jak chętni do pracy oblecieli wcześniej kupca, nie zamierzał długo czekać. Z tyłu głowy tliła się również myśl, że wielu takich szans może nie dostać.
Samuraj starał się sprawić wrażenie entuzjastycznie nastawionego do pracy, z czego sam przez się wyłania się podtekst pracowitości. Nie trzeba zresztą wiele tłumaczyć tym, co żyją choć parę lat. Entuzjazm kojarzy się z dobrem. Trochę szkoda, że musisz się do tego zmuszać, samuraju. Ale i tak – dobra robota!
Tylko... Czy podziałało to na stojącą przed nim kobietę? Jej mina na pewno tego nie zdradzała. Zmierzyła wzrokiem wysokiego mężczyznę, zatrzymując się nieco dłużej na jego broni. Nie odezwała się jednak słowem. Zupełnie nic. Wielu pewnie poczułoby się tym urażonych, ale skromna pani nie miała tego na celu. Nie była to również oznaka pogardy, ani nic z tych rzeczy. Najzwyczajniej ilekroć przyjmowała do pracy, zwalało się multum ludzi i nie miała czasu porozmawiać z każdym. Niedługo otwierają, nie ma czasu na zwłokę.
Za plecami Ryu wyrastali kolejni potencjalni kandydaci, którzy prawdopodobnie właśnie kierowali się za ogłoszeniem pracy. Kobieta nie omieszkała się im przyjrzeć, choć czasu poświęciła im mniej więcej tyle, co samemu Ryu. Naturalnym odruchem jest podążanie za czyimś wzrokiem. Jeśli Ryu zrobi tak samo, ujrzy gromadę ubogich ludzi, z których część przemierzała deptak jak zombie. Cóż, nie nadają się. W ubogich warstwach, w których żył Ryuunosuke niewątpliwie wygląd i parę grosze wiodło prym w hierarchii wartości. Wartości wyższe zyskują na znaczeniu dopiero, gdy pieniążki pozwalają nam na stabilne utrzymanie. Niechaj wszyscy kiedyś tego doświadczą.
Kobieta pierwszy raz się uśmiechnęła. Jej uroczy uśmiech z dołeczkami mógł zasługiwać na miano profesjonalnego. Czymże może się ona zajmować?
-Masz pracę, młodzieńcze. Idziemy. To niedaleko stąd. – odwróciła się i ruszyła w przeciwnym kierunku. Ryu był teraz kawałek za nią. To od samuraja zależy, czy dołączy do nowej szefowej, czy potulnie pójdzie dwa kroki za nią.
// To nie do końca tak, że nikt nigdy nie poświęcił Ci czasu, kłamczuszku! :P
Rika Kari Matsubari
5
Ryu zareagował błyskawicznie. Wiedziony marzeniami o sławie i kobietach tylko dla siebie oczekiwał może trochę za dużo, ale kto to tam wie. Koniec końców z tego właśnie powodu działał tak szybko. Słysząc głos kobiety pierwsze myśli pojawiły się co prawda tam, na dole, ale impuls w mgnieniu oka (a właściwie, to szybciej) przebiegł do głowy, a tam zakręcił się chwilę i skierował w drogę powrotną, by nadać rozkazy swoim mięśniom. Odwrócił się i…
No cóż. Od czegoś trzeba przecież zacząć, nie? Szybko odrzucił myśl o wspomnianych kobietach i wiecznej sławie. Był przecież głodny, a ta sytuacja to i tak szczęśliwe zrządzenie losu. Nauczony doświadczeniem, a widział przecież, jak chętni do pracy oblecieli wcześniej kupca, nie zamierzał długo czekać. Z tyłu głowy tliła się również myśl, że wielu takich szans może nie dostać.
Samuraj starał się sprawić wrażenie entuzjastycznie nastawionego do pracy, z czego sam przez się wyłania się podtekst pracowitości. Nie trzeba zresztą wiele tłumaczyć tym, co żyją choć parę lat. Entuzjazm kojarzy się z dobrem. Trochę szkoda, że musisz się do tego zmuszać, samuraju. Ale i tak – dobra robota!
Tylko... Czy podziałało to na stojącą przed nim kobietę? Jej mina na pewno tego nie zdradzała. Zmierzyła wzrokiem wysokiego mężczyznę, zatrzymując się nieco dłużej na jego broni. Nie odezwała się jednak słowem. Zupełnie nic. Wielu pewnie poczułoby się tym urażonych, ale skromna pani nie miała tego na celu. Nie była to również oznaka pogardy, ani nic z tych rzeczy. Najzwyczajniej ilekroć przyjmowała do pracy, zwalało się multum ludzi i nie miała czasu porozmawiać z każdym. Niedługo otwierają, nie ma czasu na zwłokę.
Za plecami Ryu wyrastali kolejni potencjalni kandydaci, którzy prawdopodobnie właśnie kierowali się za ogłoszeniem pracy. Kobieta nie omieszkała się im przyjrzeć, choć czasu poświęciła im mniej więcej tyle, co samemu Ryu. Naturalnym odruchem jest podążanie za czyimś wzrokiem. Jeśli Ryu zrobi tak samo, ujrzy gromadę ubogich ludzi, z których część przemierzała deptak jak zombie. Cóż, nie nadają się. W ubogich warstwach, w których żył Ryuunosuke niewątpliwie wygląd i parę grosze wiodło prym w hierarchii wartości. Wartości wyższe zyskują na znaczeniu dopiero, gdy pieniążki pozwalają nam na stabilne utrzymanie. Niechaj wszyscy kiedyś tego doświadczą.
Kobieta pierwszy raz się uśmiechnęła. Jej uroczy uśmiech z dołeczkami mógł zasługiwać na miano profesjonalnego. Czymże może się ona zajmować?
-Masz pracę, młodzieńcze. Idziemy. To niedaleko stąd. – odwróciła się i ruszyła w przeciwnym kierunku. Ryu był teraz kawałek za nią. To od samuraja zależy, czy dołączy do nowej szefowej, czy potulnie pójdzie dwa kroki za nią.
// To nie do końca tak, że nikt nigdy nie poświęcił Ci czasu, kłamczuszku! :P
0 x
Re: Rynek
Trochę fałszywego uśmiechu w życiu było potrzebne. Ludzie lubią czuć się doceniani, więc czasem Ryuunosuke robił taki delikatny ukłon w ich stronę. Oczywiście robił to tylko wtedy, gdy mógł miec z tego jakieś wymierne korzyści tak, jak i było to w tym przypadku - praca za odrobinę entuzjazmu. Grosz nigdy nie śmierdział, więc sposób jego zarobienia nie był do końca taki ważny. Nie oznaczało to jednak, że Ryuunosuke zrobiłby dla niego wszystko, bo nadal istniały dla niego zajęcia, których wykonania w życiu by się nie podjął. W tym miejscu wielu ludzi pomyślałoby od razu, że chodzi tutaj o problemy na podlożu moralnym. Nic bardziej mylnego! Zwyczajnie niektóre zawody nie przystoją tak dumnemu samurajowi jak białowlosy. Dlatego też Ryuunosuke miał drobne obawy związane ze zleceniem od staruszki. Powiedziała, że go przyjmuje, ale nie powiedziała do czego. Miał zbierać robaki? Zabawiać młode panny? Czesać owce? Dobrze byłoby wiedzieć wcześniej.
- Więęęccc... - zaczął, rozglądając się jeszcze dookoła, żeby podczas tej krótkiej przechadzki wchłonąć jeszcze trochę widoków w Shigashi - Do czego się tak w zasadzie zgłosiłem? Praca w polu? Przeprowadzka? - rzucił na wiatr dwa losowe zajęcia, które kojarzyły mu się z siłą fizyczną. To chyba na tej podstawie staruszka wybierała pracowników. W końcu Ryuunosuke był dość postawnym mężczyzną, a miecz przy jego biodrze sugerował, że praca ciałem mu nieobca. Skoro to on dostał tę pracę to pewnie przez to. Drugim wyjściem mogła być jeszcze uroda, którą bialowłosy trochę grzeszył. Do tej pory nie wiedział po kim tak naprawdę ją odziedziczył, ale najwyraźniej matkę w przybytku musiał odwiedzić jakimś cudem ktoś przystojny. Szczęście, że akurat z tego osobnika począł się Ryuunosuke.
- Więęęccc... - zaczął, rozglądając się jeszcze dookoła, żeby podczas tej krótkiej przechadzki wchłonąć jeszcze trochę widoków w Shigashi - Do czego się tak w zasadzie zgłosiłem? Praca w polu? Przeprowadzka? - rzucił na wiatr dwa losowe zajęcia, które kojarzyły mu się z siłą fizyczną. To chyba na tej podstawie staruszka wybierała pracowników. W końcu Ryuunosuke był dość postawnym mężczyzną, a miecz przy jego biodrze sugerował, że praca ciałem mu nieobca. Skoro to on dostał tę pracę to pewnie przez to. Drugim wyjściem mogła być jeszcze uroda, którą bialowłosy trochę grzeszył. Do tej pory nie wiedział po kim tak naprawdę ją odziedziczył, ale najwyraźniej matkę w przybytku musiał odwiedzić jakimś cudem ktoś przystojny. Szczęście, że akurat z tego osobnika począł się Ryuunosuke.
0 x
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
Re: Rynek
Mając jeszcze nieco czasu, Tetsu postanowił pozwiedzać lokalny rynek. Poszukiwania w bibliotece zakończyły się fiaskiem, więc może u kupców będzie miał więcej szczęścia.
Mnogość stoisk i oferowanych produktów zachwycała. Tyle nowości, zaczynając na tak codziennych rzeczach jak przyprawy, idąc dalej przez zwierzęta, stroje, ozdoby aż na broniach kończąc. Młody shinobi jedynie jęknął w duchu. Stan sakiewki był stanowczo za ubogi, jak na to ile rzeczy wprawiało go tutaj w zachwyt. Trudno, trzeba się będzie powstrzymać, pomyślał.
Tetsu wrócił więc do przeglądania stoisk jedynie za absolutnie potrzebnymi przedmiotami. I tym czego szukał najbardziej. Jakiegoś leku, który byłby w stanie przywrócić siły jego matce.
Mnogość stoisk i oferowanych produktów zachwycała. Tyle nowości, zaczynając na tak codziennych rzeczach jak przyprawy, idąc dalej przez zwierzęta, stroje, ozdoby aż na broniach kończąc. Młody shinobi jedynie jęknął w duchu. Stan sakiewki był stanowczo za ubogi, jak na to ile rzeczy wprawiało go tutaj w zachwyt. Trudno, trzeba się będzie powstrzymać, pomyślał.
Tetsu wrócił więc do przeglądania stoisk jedynie za absolutnie potrzebnymi przedmiotami. I tym czego szukał najbardziej. Jakiegoś leku, który byłby w stanie przywrócić siły jego matce.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość