Ryokan "Królik Inaby"
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Pożegnanie przedłużało się odrobinę. Minoru musiał przyznać, że Cesarz miał dobre podejście do ludzi. Przemiana jaką przeszła Misae w przeciągu tych kilku – kilkunastu minut, tylko dzięki rozmowie z tym człowiekiem, była niebywała. On sam jednak czuł jak narasta w nim stres i jeśli nie uwolni go zaraz w jakiś sposób, to zeżre go od środka. Lecz nie mógł teraz wybuchnąć, nie mógł też w nic uderzyć. Zresztą, nie dość że jedno i drugie źle by wyglądało przed ich gościem, to jeszcze nie było w jego stylu. Dlatego też czekał, i czekał i czekał. Wsparty wciąż o ścianę, z założonymi rękoma, skinął głową na pożegnanie tak wielkiej osoby. Lecz nie było to zwykłe skinięcie, jakim obdarza się znajomych czy przyjaciół, lecz było ono dużo głębsze, bardziej przypominające ukłon, mające choć odrobinę oddać honory obdarzonemu. Gdy tylko drzwi zamknęły się za Natsume, chłopak przymknął oczy skupiając się na źródle chakry obu opuszczających budynek jegomości. Nie chciał by usłyszeli to co miał zamiar zaraz powiedzieć. Dopiero gdy obaj znaleźli się na zewnątrz, otworzył powoli oczy, unosząc swą głowę i spoglądając to na Misae, to na Kitashiego. Nastał dla niego ten upragniony czas, gdy w końcu może otworzyć usta i zapytać się swoich przyjaciół co też sobie myśleli. Tylko że… zabrakło mu słów. Chciał im przekazać tak wiele, że każde wypowiedziane zdanie wydawało się zbyt zawiłe, lub też za mało oddawało to co czuł. Chciał by jego słowa oddały cały sens tego co siedziało wewnątrz niego. Ochota by parsknąć śmiechem, pojawiła się nagle i niespodziewanie. Aż musiał zasłonić swoją twarz dłonią, by się uspokoić. Niechybnie był to znak od jego własnego organizmu, że musi trochę spasować. I gdzież do cholery podziewał się ten bęcwał Sokiro. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby ten się zgubił. Odsłonił twarz, sapiąc ciężko. Zebrał się w sobie.
- … - otworzył usta, by rozpocząć jakoś tą rozmowę, lecz nagłe poruszenie Misae ponownie wybiło go z rytmu. Dziewczyna, przepraszam, młoda kobieta, zbliżyła się do drzwi i gdy odezwało się pukanie, otworzyła je. Minoru ponownie przyjął postawę ze skrzyżowanymi rękoma, zastanawiając się kiedy w końcu będą mieli spokój. Zastanawiało go również to, czemu nie wyczuł zbliżających się osób, czy był aż tak nieuważny, a może aż tak roztrzęsiony? Ale, ale cóż też oni naznosili? W pierwszej chwili Minoru nie potrafił zrozumieć dlaczego ktoś wnosi coś do ich pokoju. Kwestię tą szybko jednakże rozwiązała Misae. Jej uwaga zdawała się wielce prawdopodobna, tylko jeśli tak, to dlaczego ten człowiek im tak pomagał? Było to miłe, ale… czy zachowałby się w ten sposób wobec kogoś zupełnie innego, czy władcy naprawdę mogli być tak dobrotliwi?
Z rozmyślań wyrwały go słowa przyjaciółki, zwrócone ku niemu. Wrócił do świata rzeczywistego, unosząc głowę w kierunku dziewczyny. Ich oczy spotkały się chyba po raz pierwszy od momentu gdy wszedł do pokoju. Co w nich widział, czy była tam nuta strachu, a może po prostu zakłopotanie? Tego nie mógł stwierdzić. Spojrzenie to, wraz z wypowiedzianymi przez nią, błahymi, słowami uprzytomniło mu co leżało u nasady jego aktualnego stanu emocjonalnego. Złość. Czysta, impulsywna złość, na to że coś złego stało się jego przyjaciołom, że jego tam nie było, że Sokiro nieodpowiedzialnie gdzieś szlajał się po mieście oraz to że być może kiedyś jeszcze spotkają tego mordercę, a on będzie wiedział że go wydali. Jego dłonie zaczęły unosić się do góry, aż telepało go od złości. Czuł jak zaraz wybuchnie, jak wydrze się, najpierw na Misae, a potem na Kitashiego… ohhh zwłaszcza na Kitashiego. Denerwowało go to zwłaszcza to, że jego przyjaciółka, gdy wszedł do pokoju, była blada jak ściana, a paniczyk zachowywał się jakby opowiadał o pikniku rodzinnym. Jego łokcie były już na wysokości brody, a dłonie już za głową, gdy nagle coś go tknęło. Wciąż wpatrywał się w oczy swojej koleżanki, wciąż czuł złość, ale coś nie pozwalało mu przekroczyć tego ostatniego progu i wybuchnąć. Przeżyli wystarczająco dużo, widzieli za wiele, nie potrzebne były im teraz jego wrzaski, czy humorki. Opuścił bezwładnie ręce wraz z głową. Stał tak w milczeniu przez chwilę, niczym aktor który zapomniał swej życiowej roli. Uspokajał się, powtarzając jak mantrę, że jego złość nic tutaj nie da. I to… działało. Podniósł głowę, ponownie skupiając swój wzrok na przyjaciółce. Zrobił krok w jej stronę i wiedział już wtedy, że udało mu się. Zdusił w sobie wybuch i jedyne co w nim pozostało to żal, współczucie i chęć odjęcia problemów od obojga. Nawet od Kitashiego. Zbliżył się do dziewczyny i spokojnym ruchem dłoni dotknął jej włosów. Przybliżył się odrobinę bliżej i zbliżył swoje czoło do jej własnego.
- Głupia, to ja powinienem być zakłopotany i pytać się jak wam pomóc - Starał się jak mógł, by jego głos był spokojny i opanowany, jak u rodzica który uspokaja płaczące dziecko. Puścił dziewczynę i zwrócił się do Kitashiego, który zaproponował posiłek. Sam nie był głodny, kilka godzin temu pożarł takie ilości jedzenia jakich nie miał zamiaru nigdy więcej zjeść naraz. Jednakże skinął przytakująco głową i zasiadł do stołu. Chciał ich wypytać o to czy sądzą że morderca mógłby ich rozpoznać, czy mógłby się dowiedzieć, że donieśli na niego. Lecz widząc, jak Misae uspokoiła się choć na chwilę, nie miał serca rozdrapywać tej rany. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas.
- Jak się trzymacie? - zapytał więc. Zastanawiał go zwłaszcza młody Koseki. Wyglądał o niebo lepiej od Misae, ale przecież niemożliwym było, żeby nie był wstrząśnięty. Przecież jego serce nie mogło być zrobione z kryształu, tak jak jego KG.
- Był ktoś z wami? - próbował sobie przypomnieć pozostałe wymienione imiona, ale nie potrafił.
- Był z wami Sokiro? - przypomniał sobie nagle o bracie, który gdzieś zniknął.
- … - otworzył usta, by rozpocząć jakoś tą rozmowę, lecz nagłe poruszenie Misae ponownie wybiło go z rytmu. Dziewczyna, przepraszam, młoda kobieta, zbliżyła się do drzwi i gdy odezwało się pukanie, otworzyła je. Minoru ponownie przyjął postawę ze skrzyżowanymi rękoma, zastanawiając się kiedy w końcu będą mieli spokój. Zastanawiało go również to, czemu nie wyczuł zbliżających się osób, czy był aż tak nieuważny, a może aż tak roztrzęsiony? Ale, ale cóż też oni naznosili? W pierwszej chwili Minoru nie potrafił zrozumieć dlaczego ktoś wnosi coś do ich pokoju. Kwestię tą szybko jednakże rozwiązała Misae. Jej uwaga zdawała się wielce prawdopodobna, tylko jeśli tak, to dlaczego ten człowiek im tak pomagał? Było to miłe, ale… czy zachowałby się w ten sposób wobec kogoś zupełnie innego, czy władcy naprawdę mogli być tak dobrotliwi?
Z rozmyślań wyrwały go słowa przyjaciółki, zwrócone ku niemu. Wrócił do świata rzeczywistego, unosząc głowę w kierunku dziewczyny. Ich oczy spotkały się chyba po raz pierwszy od momentu gdy wszedł do pokoju. Co w nich widział, czy była tam nuta strachu, a może po prostu zakłopotanie? Tego nie mógł stwierdzić. Spojrzenie to, wraz z wypowiedzianymi przez nią, błahymi, słowami uprzytomniło mu co leżało u nasady jego aktualnego stanu emocjonalnego. Złość. Czysta, impulsywna złość, na to że coś złego stało się jego przyjaciołom, że jego tam nie było, że Sokiro nieodpowiedzialnie gdzieś szlajał się po mieście oraz to że być może kiedyś jeszcze spotkają tego mordercę, a on będzie wiedział że go wydali. Jego dłonie zaczęły unosić się do góry, aż telepało go od złości. Czuł jak zaraz wybuchnie, jak wydrze się, najpierw na Misae, a potem na Kitashiego… ohhh zwłaszcza na Kitashiego. Denerwowało go to zwłaszcza to, że jego przyjaciółka, gdy wszedł do pokoju, była blada jak ściana, a paniczyk zachowywał się jakby opowiadał o pikniku rodzinnym. Jego łokcie były już na wysokości brody, a dłonie już za głową, gdy nagle coś go tknęło. Wciąż wpatrywał się w oczy swojej koleżanki, wciąż czuł złość, ale coś nie pozwalało mu przekroczyć tego ostatniego progu i wybuchnąć. Przeżyli wystarczająco dużo, widzieli za wiele, nie potrzebne były im teraz jego wrzaski, czy humorki. Opuścił bezwładnie ręce wraz z głową. Stał tak w milczeniu przez chwilę, niczym aktor który zapomniał swej życiowej roli. Uspokajał się, powtarzając jak mantrę, że jego złość nic tutaj nie da. I to… działało. Podniósł głowę, ponownie skupiając swój wzrok na przyjaciółce. Zrobił krok w jej stronę i wiedział już wtedy, że udało mu się. Zdusił w sobie wybuch i jedyne co w nim pozostało to żal, współczucie i chęć odjęcia problemów od obojga. Nawet od Kitashiego. Zbliżył się do dziewczyny i spokojnym ruchem dłoni dotknął jej włosów. Przybliżył się odrobinę bliżej i zbliżył swoje czoło do jej własnego.
- Głupia, to ja powinienem być zakłopotany i pytać się jak wam pomóc - Starał się jak mógł, by jego głos był spokojny i opanowany, jak u rodzica który uspokaja płaczące dziecko. Puścił dziewczynę i zwrócił się do Kitashiego, który zaproponował posiłek. Sam nie był głodny, kilka godzin temu pożarł takie ilości jedzenia jakich nie miał zamiaru nigdy więcej zjeść naraz. Jednakże skinął przytakująco głową i zasiadł do stołu. Chciał ich wypytać o to czy sądzą że morderca mógłby ich rozpoznać, czy mógłby się dowiedzieć, że donieśli na niego. Lecz widząc, jak Misae uspokoiła się choć na chwilę, nie miał serca rozdrapywać tej rany. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas.
- Jak się trzymacie? - zapytał więc. Zastanawiał go zwłaszcza młody Koseki. Wyglądał o niebo lepiej od Misae, ale przecież niemożliwym było, żeby nie był wstrząśnięty. Przecież jego serce nie mogło być zrobione z kryształu, tak jak jego KG.
- Był ktoś z wami? - próbował sobie przypomnieć pozostałe wymienione imiona, ale nie potrafił.
- Był z wami Sokiro? - przypomniał sobie nagle o bracie, który gdzieś zniknął.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Ryokan "Królik Inaby"
To był ten czas. To był ten czas kiedy trzeba było zabrać się za rozmowę. Dziewczyna nie wiedziała dlaczego aż tak przejmuje się konfrontacją z Minoru. Może była zmęczona? Może umysł już płatał jej figle, ale nie mogła udać, że nie czuje bijącej od niego złości. Nie potrafiła znaleźć jej źródła ale to czego zawsze tak bardzo chciała uniknąć to były negatywne emocje jej najbliższych przyjaciół. Chciała aby byli szczęśliwi. Chciała żeby na ich twarzach gościł tylko uśmiech.
Niestety nastała pora na ostatnią mobilozację. Skoro miała dość siły by stanąć twarzą a twarz z Cesarzem i opowiedzieć mu dokładnie co miało miejsce jeszcze kilka godzin wcześniej. Naprawdę nie chciała już do tego wracać ale wiedziała, że stojącemu ze skrzyżowanymi ramionami Minoru należą się wyjaśnienia. Ona sama chciała by wiedzieć jeśli jej bliscy byliby w niebezpieczeństwie. Ale dlaczego musiał się dowiedzieć w ten sposób? Dlaczego musiał dowiedzieć się przypadkiem, tylko dlatego, że wparował w czasie rozmowy z Natsume. To nie powinno tak wyglądać, ale nie miała już wiele do gadania
Mogła korzystać jedynie, że przez gości z podarkami chwila konfrontacji oddalała się coraz bardziej. Kiedy chłopak uniósł ramiona ku górze nerwowo poprawiła włosy. Wiedziała jak silne emocje nim teraz władają i nie mogła ani go za to winić, ani nic na to poradzić. Patrzyła mi tylko ze słabością w oczy i poczuła to. Krótki moment kiedy nagle wielka złość puściła, tak samo szybko jak młody mężczyzna spuścił ramiona i głowę. Kunoichi nie miała pojęcia co było powodem jego nagłej zmiany. Obserwowała uważnie jak do niej podchodzi.
To co zrobił zszokowało ją zupełnie. Dotyk jego ciepłego czoła. Patrzyła na niego z otwartymi szeroko ustami. Dopiero kiedy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów poczuła jak do jej oczu po raz kolejny tego dnia cisną się łzy. Kiedy odsunął się od niej i odpowiedział na zaproszenie Kitashiego by usiąść i skorzystać z posiłku dostarczonego przez cesarza zebrała w sobie dość siły by szybkim ruchem przetrzeć oczy tak by przyjaciele nie widzieli jej a nazbyt żałosnym stanie. Starczy na razie tego.
Usiadła na wolnym miejscu i spojrzała na pyszności jakimi zostali obdarowani. Dopiero gdy jej brzuch zaburczał donośnie zrozumiała jak bardzo jest głodna. Woda i tak silne emocje wiele wyciągały z człowieka. Jak nic schudła ze dwa kilo. Może lepiej by nie chudła bo każda kobieta wie, że najpierw schodzi z biustu a na końcu rośnie. Dlatego nałożyła sobie ogromną porcje. Teraz kiedy uporała się z częścią drzemiących w niej emocji poczuła jak jej organizm powoli wraca do normalności.
- Chyba powoli lepiej... Choć jeszcze nie doszło do mnie to wszystko.. Dzisiejszy dzień był zbyt długi - odpowiedziała za siebie, ale była pewna, że szatyn z bródką myśli podobnie. Kiedy zaczęła napychać do swojej małej buzi wielką porcje ryby padło kolejne dość istotne pytanie. Białowłosa z trudem przełknęła wielki kęs popijając ją dobrą herbatą. W sumie to wyglądała trochę jak dziecko z biednych dzielnic, które pierwszy raz w życiu widziało jedzenie. Gdy tylko miała pewność, że jej usta są puste i nie zadławi się (oj tego by jeszcze tego dnia brakowało) mogła odpowiedzieć.
-Był z nami w onsenie taki dość dziwny chłopak Shiroe i poznany na trybunach samuraj Kakita Asagi... Był bardzo miły i dzielił się z nami bardzo ciekawymi rozważaniami, kiedy przypadkowo pojawił się w tym samym basenie.. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i nagle wszystko jakoś poszło. Gdyby Kakita nie rzucił się w stronę tamtego basenu sami byśmy tam nie poszli. Nie można go jednak winić... Zachował się tak jak każdy w takiej sytuacji powinien - naprawdę nie miała mu tego za złe. Jasne, że gdyby wtedy tam bje poszedł Misae nie ruszyłaby choćby palcem... Ale kto wie? Może właśnie dzięki temu, że nie siedziała bezczynnie teraz będzie mogła patrzeć w lustro. Kiedy spotka bruneta z Yinzin będzie mu musiała bardzo podziękować. Z zamyślenia wyrwały ją słowa o Sokiro, które niemal nie sprawiły, że dziewczyna zachłysnęła się naparem.
-Myślałam, że jesteście razem... - chyba mieli kolejny problem na głowie.
Niestety nastała pora na ostatnią mobilozację. Skoro miała dość siły by stanąć twarzą a twarz z Cesarzem i opowiedzieć mu dokładnie co miało miejsce jeszcze kilka godzin wcześniej. Naprawdę nie chciała już do tego wracać ale wiedziała, że stojącemu ze skrzyżowanymi ramionami Minoru należą się wyjaśnienia. Ona sama chciała by wiedzieć jeśli jej bliscy byliby w niebezpieczeństwie. Ale dlaczego musiał się dowiedzieć w ten sposób? Dlaczego musiał dowiedzieć się przypadkiem, tylko dlatego, że wparował w czasie rozmowy z Natsume. To nie powinno tak wyglądać, ale nie miała już wiele do gadania
Mogła korzystać jedynie, że przez gości z podarkami chwila konfrontacji oddalała się coraz bardziej. Kiedy chłopak uniósł ramiona ku górze nerwowo poprawiła włosy. Wiedziała jak silne emocje nim teraz władają i nie mogła ani go za to winić, ani nic na to poradzić. Patrzyła mi tylko ze słabością w oczy i poczuła to. Krótki moment kiedy nagle wielka złość puściła, tak samo szybko jak młody mężczyzna spuścił ramiona i głowę. Kunoichi nie miała pojęcia co było powodem jego nagłej zmiany. Obserwowała uważnie jak do niej podchodzi.
To co zrobił zszokowało ją zupełnie. Dotyk jego ciepłego czoła. Patrzyła na niego z otwartymi szeroko ustami. Dopiero kiedy dotarł do niej sens wypowiedzianych przez niego słów poczuła jak do jej oczu po raz kolejny tego dnia cisną się łzy. Kiedy odsunął się od niej i odpowiedział na zaproszenie Kitashiego by usiąść i skorzystać z posiłku dostarczonego przez cesarza zebrała w sobie dość siły by szybkim ruchem przetrzeć oczy tak by przyjaciele nie widzieli jej a nazbyt żałosnym stanie. Starczy na razie tego.
Usiadła na wolnym miejscu i spojrzała na pyszności jakimi zostali obdarowani. Dopiero gdy jej brzuch zaburczał donośnie zrozumiała jak bardzo jest głodna. Woda i tak silne emocje wiele wyciągały z człowieka. Jak nic schudła ze dwa kilo. Może lepiej by nie chudła bo każda kobieta wie, że najpierw schodzi z biustu a na końcu rośnie. Dlatego nałożyła sobie ogromną porcje. Teraz kiedy uporała się z częścią drzemiących w niej emocji poczuła jak jej organizm powoli wraca do normalności.
- Chyba powoli lepiej... Choć jeszcze nie doszło do mnie to wszystko.. Dzisiejszy dzień był zbyt długi - odpowiedziała za siebie, ale była pewna, że szatyn z bródką myśli podobnie. Kiedy zaczęła napychać do swojej małej buzi wielką porcje ryby padło kolejne dość istotne pytanie. Białowłosa z trudem przełknęła wielki kęs popijając ją dobrą herbatą. W sumie to wyglądała trochę jak dziecko z biednych dzielnic, które pierwszy raz w życiu widziało jedzenie. Gdy tylko miała pewność, że jej usta są puste i nie zadławi się (oj tego by jeszcze tego dnia brakowało) mogła odpowiedzieć.
-Był z nami w onsenie taki dość dziwny chłopak Shiroe i poznany na trybunach samuraj Kakita Asagi... Był bardzo miły i dzielił się z nami bardzo ciekawymi rozważaniami, kiedy przypadkowo pojawił się w tym samym basenie.. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy i nagle wszystko jakoś poszło. Gdyby Kakita nie rzucił się w stronę tamtego basenu sami byśmy tam nie poszli. Nie można go jednak winić... Zachował się tak jak każdy w takiej sytuacji powinien - naprawdę nie miała mu tego za złe. Jasne, że gdyby wtedy tam bje poszedł Misae nie ruszyłaby choćby palcem... Ale kto wie? Może właśnie dzięki temu, że nie siedziała bezczynnie teraz będzie mogła patrzeć w lustro. Kiedy spotka bruneta z Yinzin będzie mu musiała bardzo podziękować. Z zamyślenia wyrwały ją słowa o Sokiro, które niemal nie sprawiły, że dziewczyna zachłysnęła się naparem.
-Myślałam, że jesteście razem... - chyba mieli kolejny problem na głowie.
0 x

Re: Ryokan "Królik Inaby"
Z każdą sekundą utwierdzał się w tym, że jego czyn był słuszny. Sytuacja uspokoiła się, wręcz stała się sielankowa. A przynajmniej tak odczuwał to Minoru. Jeszcze gdyby tylko nie to mrowiące poczucie zmęczenia życiem, które tkwiło upchnięte gdzieś w nim. Wsłuchiwał się w słowa swojej przyjaciółki i w milczenie, od czasu do czasu kiwając potakująco głową na znak że słucha jej. W pewnym momencie wyciągnął swój notes i otworzył go na pierwszej pustej stronie. Następnie sięgnął po ołówek i szybkim ruchem zatoczył nim kołowrotek między palcami. Chciał zapisać imiona osób, o których dzisiaj usłyszał. Zbliżył rysik do kartki i nagle uderzyła go pewna myśl. Oto właśnie stawiał pierwsze litery w swoim notesie od momentu gdy kupił go kilka lat temu. Rysik wisiał kilka milimetrów nad kartką, gdy Minoru starał się uporządkować sobie w głowie cały dzisiejszy dzień. Starając się dojść do tego jak do tego doszło, że oto właśnie nastał ten dzień, kiedy postanowił cokolwiek zapisać w swym notesie. Mieszanki uczuć jakie w nim teraz panowały nie dało się opisać prostymi słowami. W końcu jednak, rysik dotknął kartki i zamaszystymi ruchami, nakreślił imię Kakita Asagi, a chwilę później krótki opis mówiący kim jest i dlaczego znalazł się na ów liście. Pod nim pojawiło się kilka kolejnych nazwisk, które miały jakieś znaczenie w całej tej sytuacji. Być może w zachowaniu Minoru było ukryte jakieś głębsze przeczucie, że te zapiski przydadzą mu się, a może nadając tak prostym czynnościom jakiś sens, starał się odnaleźć wewnętrzny spokój.
Gdy skończył pisać, zapytał o Sokiro. I tu poczuł jak kolejny zimny sztylet zostaje wbity w jego serce. Aż poczuł przechodzący po jego plecach dreszcz. Zniknięcie brata było ostatnią rzeczą jakiej potrzebował, ale z drugiej strony, czy nie oznaczało to że nie miał ze sprawą zabójstwa nic wspólnego?! Zapewne biegał właśnie gdzieś po mieście, zapominając o bożym świecie i podrywając tutejsze kobiety. Uśmiechnął się do Misae.
- Znajdzie się, jest jak bumerang, znika by wrócić za jakiś czas - starał się uspokoić swą przyjaciółkę. Zamknął notes i wstał od stołu spoglądając na oboje.
- Proponuję poczekać na tego bęcwała i wynieść się z miasta… podejrzewam jednak że to nie stanie się szybciej jak jutro rano, dlatego też może chcecie skorzystać z zaproszenia cesarza? - sam się sobie dziwił, że zaproponował takie rozwiązanie. Powinien kazać wszystkim szukać małego Rakuraia i gdy tylko go znajdą, spierniczać do rodzinnego domu, gdzie miałby pewność, że są bezpieczni.
Gdy skończył pisać, zapytał o Sokiro. I tu poczuł jak kolejny zimny sztylet zostaje wbity w jego serce. Aż poczuł przechodzący po jego plecach dreszcz. Zniknięcie brata było ostatnią rzeczą jakiej potrzebował, ale z drugiej strony, czy nie oznaczało to że nie miał ze sprawą zabójstwa nic wspólnego?! Zapewne biegał właśnie gdzieś po mieście, zapominając o bożym świecie i podrywając tutejsze kobiety. Uśmiechnął się do Misae.
- Znajdzie się, jest jak bumerang, znika by wrócić za jakiś czas - starał się uspokoić swą przyjaciółkę. Zamknął notes i wstał od stołu spoglądając na oboje.
- Proponuję poczekać na tego bęcwała i wynieść się z miasta… podejrzewam jednak że to nie stanie się szybciej jak jutro rano, dlatego też może chcecie skorzystać z zaproszenia cesarza? - sam się sobie dziwił, że zaproponował takie rozwiązanie. Powinien kazać wszystkim szukać małego Rakuraia i gdy tylko go znajdą, spierniczać do rodzinnego domu, gdzie miałby pewność, że są bezpieczni.
0 x
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Cała sytuacja wydawała się już nieco uspakajać, mimo iż coś na kształt niesmaku po całej tej sytuacji ciągle pozostanie z naszymi bohaterami jeszcze raczej na długo. Przynajmniej tak było w kwestii Kitashiego i Misae, albowiem widząc początkowe zachowanie Minoru i jego furię Kitashi powstrzymał się przed pokręceniem głową z niesmakiem. To było oczywiste że chłopak się o nich martwił, ale wrzaskiem zamiast im pomóc tylko dowali im jeszcze bardziej. Kitashi już otwierał usta by powiedzieć dla Minoru by ten się uspokoił, bo złością i tak nic nie zmieni, co było to było, gdy ten nagle nieco się uspokoił, zdając sobie zapewne samemu z tego sprawę. Na pierwsze słowa Minoru i jego czyny Koseki lekko się uśmiechnął widząc tą nagłą zmianę nastawienia. Na jego następne słowa pokiwał głową na słowa Misae.
-To był zdecydowanie długi dzień, ale ważne że to za nami, a Cesarz ma zamiar osobiście zająć się wszystkim, wiec jedyne co nam pozostaje to liczyć na to ze niedługo rozwiąże sprawę.
Powiedział zabierając się jednocześnie do posiłku, który był wyjątkowo bogaty i pełny rożnych smaków. Na pytanie o towarzyszy, oraz Sokiro zdążyła odpowiedzieć Misae, wiec Kitashiemu pozostała odpowiedź na słowa starszego z braci Rakurai, odnośnie czekania na Sokiro.
-Można by wykorzystać zaproszenie Cesarza, ale najpierw proponowałbym ruszyć do sklepu, trzeba kupić zapasy na podróż, plus ja chciałbym kupić nieco sprzętu, do tego można by znaleźć jakieś przydatne miejsce do treningu, mam zwoje ojca i chciałbym się nauczyć kilku nowych technik, po tym możemy ruszyć do Cesarza, a gdy Sokiro się znajdzie ruszymy dalej, co wy na to?
Zaproponował spokojnym tonem miedzy gryzami. W otoczeniu przyjaciół jego spokojna, pewna siebie i opanowana maska schodziła na bok. Znowu wracał do bycia zwykłym chłopakiem w otoczeniu przyjaciół, oczywiście z tyłu głowy ciągle męczyły go myśli, w tym milczenie Misae odnośnie tego co stało się przed przyjściem cesarza, ale nie chciał o tym wspominać przy Minoru, więc zostawił ten temat na później, gdy będzie sam na sam z Misae. Miał tylko nadzieję iż to milczenie było spowodowane obecnością Minoru, a nie cichym odrzuceniem. Chłopak nie znał się na tych kwestiach, wiec nie wiedział jak to wszystko odczytywać
-To był zdecydowanie długi dzień, ale ważne że to za nami, a Cesarz ma zamiar osobiście zająć się wszystkim, wiec jedyne co nam pozostaje to liczyć na to ze niedługo rozwiąże sprawę.
Powiedział zabierając się jednocześnie do posiłku, który był wyjątkowo bogaty i pełny rożnych smaków. Na pytanie o towarzyszy, oraz Sokiro zdążyła odpowiedzieć Misae, wiec Kitashiemu pozostała odpowiedź na słowa starszego z braci Rakurai, odnośnie czekania na Sokiro.
-Można by wykorzystać zaproszenie Cesarza, ale najpierw proponowałbym ruszyć do sklepu, trzeba kupić zapasy na podróż, plus ja chciałbym kupić nieco sprzętu, do tego można by znaleźć jakieś przydatne miejsce do treningu, mam zwoje ojca i chciałbym się nauczyć kilku nowych technik, po tym możemy ruszyć do Cesarza, a gdy Sokiro się znajdzie ruszymy dalej, co wy na to?
Zaproponował spokojnym tonem miedzy gryzami. W otoczeniu przyjaciół jego spokojna, pewna siebie i opanowana maska schodziła na bok. Znowu wracał do bycia zwykłym chłopakiem w otoczeniu przyjaciół, oczywiście z tyłu głowy ciągle męczyły go myśli, w tym milczenie Misae odnośnie tego co stało się przed przyjściem cesarza, ale nie chciał o tym wspominać przy Minoru, więc zostawił ten temat na później, gdy będzie sam na sam z Misae. Miał tylko nadzieję iż to milczenie było spowodowane obecnością Minoru, a nie cichym odrzuceniem. Chłopak nie znał się na tych kwestiach, wiec nie wiedział jak to wszystko odczytywać
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Dziewczyna starała się jak najdokładniej przekazać wszystko to co miało miejsce w onsenie, jednocześnie nie... nie robiąc tego. Chciała o tym jak najszybciej zapomnieć, a nie rozdrapywać świeżych ran, bo te krwawiły jeszcze świeżą, szkarłatną posoką. Wzrok miała skupiony na Minoru, który raz na jakiś czas notował to co powiedziała. Nie zamierzała wnikać, które szczegóły uznał za najważniejsze - im szybciej zostawi sprawę tym lepiej - już dosyć zrobili składając zeznania, już dosyć zrobili rozmawiając z cesarzem.
-Sądzę, że trening dobrze nam zrobi - odparła na słowa obu panów. Ona również miała ze sobą kilka zwoi, co pozwoli zająć jej myśli czymś bardziej produktywnym. Moż jak się trochę spoci i zmęczy wreszcie zacznie patrzeć na wszystko z większym dystansem. Może wreszcie zdobędzie siły, których - nieukrywajmy na razie jej nieco brakuje. zaraz potem wrócił temat Sokiro. Zagryzła wargę na słowa starszego z braci Rakurai
-Mam nadzieję... - powiedziała a w jej głosie od razu słychać było troskę. Był z nich wszystkich najmłodszy, powinni go pilnować. Choć z drugiej strony był już prawie dorosły, nie mogli prowadzić go za rączkę. Eh... to wszystko było tak upierdliwe, że dziewczyna aż straciła apetyt... a może po prostu napchała się nad kreskę i więcej jej niewielki żołądek już po prostu nie mógł przyjąć? Wszystko było możliwe...
Noc, która nastała przyniosła wyjaśnienie chociaż jednej, z trapiących naszych bohaterów spraw. Późnym wieczorem do hotelu wrócił zmartwiony Sokiro. Choć zapowiadało się na długą rozmowę między braćmi, kiedy młodszy wyjaśnił całe zajście dyskusja ucichła w przeciągu chwili. Nie było to proste ale Sokiro odebrał wiadomość od matki, która prosiła go o bardzo powrót do domu. Powód? Choroba.
Misae nawet nie chciała myśleć co teraz czuje Minoru, któremu w ciągu kilku godzin na głowę zwaliło się tak wiele zmartwień. Młodszy z braci Rakurai jeszcze tego samego wieczoru spakował swoje rzeczy, jedzenie i pożegnawszy wszystkich ruszył w rodzinne strony. Czemu sam? Uparty młodzieniec nawet nie chciał rozpoczynać dyskusji kiedy pozostali postanowili wyruszyć z nim. Nie po to opuścili rodzinną krainę by zaraz do niej wracać, tym bardziej, że z dwójki rodzeństwa to on był najbliżej z matką. Kazał natomiast Minoru dobrze zająć się resztą!
Młodzi dorośli nie tego oczekiwali po wspólnej podróży, która już na samym początku drogi potraktowała ich aż tak okrutnie. Bardzo boleśnie przekonali się na własnej skórze, że dorastanie wcale nie jest takie proste. Wiązało się to z wieloma bardzo nieprzyjemnymi decyzjami i przeżyciami. Dlatego też z samego rana spakowali swoje rzeczy i wymeldowali się z Ryokan. Yamanaka miała nadzieję, że im szybciej opuszczą to miejsce tym szybciej uda im się wrócić do normalności... choć dobrze wiedziała, że po tym co miało miejsce już nigdy nic nie będzie takie jak dawniej. A na pewno nie między nią a Kitashi'm... a właśnie... jeszcze czekałaich w przyszłości kolejna romowa...
ZT + Kitashi + Minoru
-Sądzę, że trening dobrze nam zrobi - odparła na słowa obu panów. Ona również miała ze sobą kilka zwoi, co pozwoli zająć jej myśli czymś bardziej produktywnym. Moż jak się trochę spoci i zmęczy wreszcie zacznie patrzeć na wszystko z większym dystansem. Może wreszcie zdobędzie siły, których - nieukrywajmy na razie jej nieco brakuje. zaraz potem wrócił temat Sokiro. Zagryzła wargę na słowa starszego z braci Rakurai
-Mam nadzieję... - powiedziała a w jej głosie od razu słychać było troskę. Był z nich wszystkich najmłodszy, powinni go pilnować. Choć z drugiej strony był już prawie dorosły, nie mogli prowadzić go za rączkę. Eh... to wszystko było tak upierdliwe, że dziewczyna aż straciła apetyt... a może po prostu napchała się nad kreskę i więcej jej niewielki żołądek już po prostu nie mógł przyjąć? Wszystko było możliwe...
Noc, która nastała przyniosła wyjaśnienie chociaż jednej, z trapiących naszych bohaterów spraw. Późnym wieczorem do hotelu wrócił zmartwiony Sokiro. Choć zapowiadało się na długą rozmowę między braćmi, kiedy młodszy wyjaśnił całe zajście dyskusja ucichła w przeciągu chwili. Nie było to proste ale Sokiro odebrał wiadomość od matki, która prosiła go o bardzo powrót do domu. Powód? Choroba.
Misae nawet nie chciała myśleć co teraz czuje Minoru, któremu w ciągu kilku godzin na głowę zwaliło się tak wiele zmartwień. Młodszy z braci Rakurai jeszcze tego samego wieczoru spakował swoje rzeczy, jedzenie i pożegnawszy wszystkich ruszył w rodzinne strony. Czemu sam? Uparty młodzieniec nawet nie chciał rozpoczynać dyskusji kiedy pozostali postanowili wyruszyć z nim. Nie po to opuścili rodzinną krainę by zaraz do niej wracać, tym bardziej, że z dwójki rodzeństwa to on był najbliżej z matką. Kazał natomiast Minoru dobrze zająć się resztą!
Młodzi dorośli nie tego oczekiwali po wspólnej podróży, która już na samym początku drogi potraktowała ich aż tak okrutnie. Bardzo boleśnie przekonali się na własnej skórze, że dorastanie wcale nie jest takie proste. Wiązało się to z wieloma bardzo nieprzyjemnymi decyzjami i przeżyciami. Dlatego też z samego rana spakowali swoje rzeczy i wymeldowali się z Ryokan. Yamanaka miała nadzieję, że im szybciej opuszczą to miejsce tym szybciej uda im się wrócić do normalności... choć dobrze wiedziała, że po tym co miało miejsce już nigdy nic nie będzie takie jak dawniej. A na pewno nie między nią a Kitashi'm... a właśnie... jeszcze czekałaich w przyszłości kolejna romowa...
ZT + Kitashi + Minoru
0 x

- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Tracąc w pojedynku większość swojej chakry Hikari był zmęczony. Do tego chodziło obicie większości ciała po ciężkich ciosach tępej strony miecza i siniaki. To wszystko sprawiło, że zamiast trenować dalej po całej dziwnej sytuacji z pojawieniem się szpiegów postanowił wrócić on do miasta i odwiedzić jakąś karczmę. Potrzebował zjeść coś porządnego, napić się tutejszego sake oraz zamówić nocleg. Padło na Królika Inaby, gdyż był pierwszym takim zobaczonym miejscem na drodze po centrum. Przy wejściu zastał recepcję w której trzeba było powiedzieć wpierw cel wizyty, aby obsługa mogła spełnić oczekiwane standardy gościa.
- Witam, chciałbym wynająć pokój, a także zjeść ciepły posiłek przy małej ilości chłodnego sake. Mam nadzieję, że będzie to możliwe prawda?
Po dobiciu wszelakich formalności Terumi został zaprowadzony do sali jadalnej, gdzie dostał stolik dla dwóch osób. Pojedynczy były zajęte, ale to nie było żadną przeszkodą. Ostatecznie nie ma najmniejszego znaczenia ile siedzisk będzie. Wybrał krzeszło z możliwością obserwowania większości sali, trzeba mieć co robić aby zabić jakoś delikatnie chwilę czasu. Został tak chwilę zostawiony wraz z menu, aby miał czas wybrać swoją potrawę. Od razu zaglądając tam można spostrzec, że zdecydowaną większość stanowią owoce morza czy też ryby. Wszystko co żyje w morzy i oceanie, zresztą czego innego się spodziewać. Biorąc szczególnie pod uwagę jak wedle plotek trudne są warunki na Hyuo nie powinno tam być możliwości na wiele upraw, Kantai nie ma jeszcze tak najgorszych sposobności. Gdy wybrał co zechce zamówić podniósł rękę ściągając uwagę obsługi.
- Poproszę sushi, a także tempurę z toro. Do tego wszystkiego butelkę dobrego sake, nazw tutejszych nie poznaję więc zdaję się na pański gust.
Mężczyzna przyjmujący zamówienie wszystko zanotował, a potem znikł. Na alkohol nie trzeba było długo czekać, podobno jego ulubiona, choć wiele smaków napoju ryżowego jeszcze on nie poznał. Po spróbowaniu czarki nie było najgorsze, ale brakowało wiele do tego z jego rejonów. Nie, aby to była wina koniecznie bimbrownika. Winą tutaj także było użycie nie najlepszego gatunkowo ryżu. Odmiana do jedzenia, a nie tworzenia trunków. Cóż nie można narzekać, średni smak był wynagradzany dużym ciepłem w środku. A po całym treningu i staniu potem bez płaszcza złapało go zimno, którego wcześniej nie odczuwał. Ciało w ruchu produkowało dużą ilość ciepła, a tutaj był zmuszony do używania swojego maksimum. Picie na pusty żołądek nie było najlepszym pomysłem tak więc na jednej porcji się skończyło.
- Witam, chciałbym wynająć pokój, a także zjeść ciepły posiłek przy małej ilości chłodnego sake. Mam nadzieję, że będzie to możliwe prawda?
Po dobiciu wszelakich formalności Terumi został zaprowadzony do sali jadalnej, gdzie dostał stolik dla dwóch osób. Pojedynczy były zajęte, ale to nie było żadną przeszkodą. Ostatecznie nie ma najmniejszego znaczenia ile siedzisk będzie. Wybrał krzeszło z możliwością obserwowania większości sali, trzeba mieć co robić aby zabić jakoś delikatnie chwilę czasu. Został tak chwilę zostawiony wraz z menu, aby miał czas wybrać swoją potrawę. Od razu zaglądając tam można spostrzec, że zdecydowaną większość stanowią owoce morza czy też ryby. Wszystko co żyje w morzy i oceanie, zresztą czego innego się spodziewać. Biorąc szczególnie pod uwagę jak wedle plotek trudne są warunki na Hyuo nie powinno tam być możliwości na wiele upraw, Kantai nie ma jeszcze tak najgorszych sposobności. Gdy wybrał co zechce zamówić podniósł rękę ściągając uwagę obsługi.
- Poproszę sushi, a także tempurę z toro. Do tego wszystkiego butelkę dobrego sake, nazw tutejszych nie poznaję więc zdaję się na pański gust.
Mężczyzna przyjmujący zamówienie wszystko zanotował, a potem znikł. Na alkohol nie trzeba było długo czekać, podobno jego ulubiona, choć wiele smaków napoju ryżowego jeszcze on nie poznał. Po spróbowaniu czarki nie było najgorsze, ale brakowało wiele do tego z jego rejonów. Nie, aby to była wina koniecznie bimbrownika. Winą tutaj także było użycie nie najlepszego gatunkowo ryżu. Odmiana do jedzenia, a nie tworzenia trunków. Cóż nie można narzekać, średni smak był wynagradzany dużym ciepłem w środku. A po całym treningu i staniu potem bez płaszcza złapało go zimno, którego wcześniej nie odczuwał. Ciało w ruchu produkowało dużą ilość ciepła, a tutaj był zmuszony do używania swojego maksimum. Picie na pusty żołądek nie było najlepszym pomysłem tak więc na jednej porcji się skończyło.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Wraz z każda minutą przebywania w gospodzie w pewnym momencie zaczął robić się nagły tłum przy wejściu. Hikariemu udało się tuż przed nim otrzymać swój posiłek. Z początku myślał, że wyrobił się przed wieczornymi klientami i dziękował sobie w duchu za wybranie się od razu z treningu do ryokanu. Wszystko się zmieniło kiedy brał do ust pierwszą łyżkę Tempury. Z korytarza dobiegły słowa na całą salę "Kami no Hikage upadło, a my jesteśmy uchodźcami". Spowodowało to w większości obecnych radość, a nawet okrzyki zwycięstwa. Czego się spodziewać po prostej przeciwnej armii, jednego wroga mniej. Przerażający był fakt, że stolica świata, w której odbywać się miał jakiś festyn została zgładzona z powierzchni ziemi. Kto byłby na tyle potężny aby zadrzeć z Shiro Ryu i zaburzyć tak równowagę wszechświata? Na te pytanie tutaj Terumi nie mógł uzyskać odpowiedzi, ale wiedział, że nie może zostać zbyt wiele na wyspach. Zmienił się wiatr, a on koniecznie powinien pojawić się w swojej wiosce i przekazać liderowi wieści jakie otrzyma.
Po chwili wszystkie miejsca były zajęte, a ludność miejscowa się uspokoiła. Co najwyżej byli obecni tutaj w o wiele lepszym nastroju niżeli wcześniej, nawet pomimo przychodzących osób z ranami. Dało się usłyszeć jakieś szepty, ale zapewne to jakieś dziwne pomówienia. Niby Shiro Ryu zaatakowało mieszkańców, a nowy Antykreator z czwórką niezwykłych towarzyszy zabił całą radę w czasie przemówienia. To... To... Nie mogło być prawdą. Chwilę tak patrzył w parującą jeszcze miskę mając w głowie pełno myśli. Skąd ktoś posiadał środki zdolne to zrobić? Wtedy przypomniało się Hikariemu jedno, dawno temu przy rozmowie z Shinjim ten wspomniał mu o zobaczeniu Antykreatora, który zmartwychwstał. Znając historię, jeżeli to on byłby odpowiedzialny za zniszczenie stolicy byłoby to możliwe. Tym bardziej irytowało go posiadanie na głowie wojny domowej, która może wybuchnąć lada moment szczególnie bez nadzoru nad nimi w postaci rady. Joichiro ma w pełni wolną rękę do swoich akcji, o ile nie poczuje nacisku z strony Inuzuka. Tylko ten ród blokuje go przed dalszym posunięciem prawdopodobnie. Szukając rozwiązania, z lekkim grymasem niemalże nieobecny podnosił co jakiś czas łyżkę czy też kawałek toro.
Wszystko wydawało się chwilą, aż nagle ktoś stojący tuż obok się do niego odezwał. Był to kobiecy, a zarazem dziecięcy głos, który wybił go z myśli i przywrócił do teraźniejszości. Hikari natychmiast się odwrócił i spojrzał na niewielkiego gościa. Lekki grymas wcześniej obecny znikł i raczej było przez dosłownie sekundę widziane zdziwienie. Potem szybka analiza stroju, który nie tylko nie pasował do obecnego tutaj klimatu jak i był cały podniszczony, ale też zaplamiony brudem oraz krwią. Musiała mieć w Kami no Hikage dość ciężko, chociaż przeżycie tego w takim wieku w większości zależy od szczęścia. Albo posiadasz dobrą lokalizację z bliską ucieczką czy też nieprzenikalną kryjówką, albo ochroniarza, który często oddaje życie za przyszłe pokolenie. To ostatnie niestety coraz częściej prawdopodobnie widziane, nadchodził wiek wojen jeszcze gorętszy niż parę ostatnich lat. Prawdopodobnie to nasilenie zwiększające się z każdą sekundą też było nakręcone przez Antykreatora, zresztą miał potwierdzenie jeżeli chodziło o wojnę Uchiha-Senju. Na odpowiedź jednak nie trzeba było czekać długo. Lekko nogą odsunął Terumi krzesło naprzeciwko. Wszystkie inne w ryokanie wyglądały na zajęte, a on sam nie miał nic przeciwko jakiemuś towarzystwu. Tak prawdę mówiąc, może była młoda, ale posiadała pewnie jakieś informacje którymi mogła się przy okazji podzielić. Na pewno wie więcej o całej tej katastrofie niż on sam na ten moment.
- Naturalnie, proszę usiądź i nie krępuj się.
Zastanawiającym faktem było to, że przyszła sama. Czyżby straciła w całym tym strasznym wydarzeniu rodziców? To było naturalne myślenie, ale nie wyglądała na aż tak załamaną. Jej stan wydawał się bardziej zmęczony tym wszystkim niżeli bycie bez jakiejkolwiek chęci do życia. Można powiedzieć, że jej oczy były pełne wiary, więc zapewne to nie mogło być to. I chociaż to większość wskazówek, bo spodziewałby się w innym przypadku zapłakanego i zasmarkanego dziecka nie mogącego powiedzieć nawet słowa. No, może lekko przesadzamy, ale wiadomo o co chodzi. Da się określić mniej więcej na pierwszy rzut oka pewne emocje. Poczekał aż zajmie swoje miejsce, po czym kontynuował rozmowę.
- Jak widzę musiało nie być lekko w Kami no Hikage, ale nie powinnaś tak się samotnie włóczyć obecnie po ulicach. A już szczególnie jak zapadnie zmrok. Wiele osób przypłynęło tutaj zdesperowanych i nie zdziwiłbym się jakby spróbowali wykorzystać sytuację i zabrać co posiadasz. Może także parę tutejszych z nienawiści do ludzi z kontynentu.
Wziął talerz z sushi i postawił po przeciwnej stronie stolika, a następnie zajął się polewaniem sobie czarki pełnej sake.
- Musisz być o wiele bardziej głodna niżeli ja, nie krępuj się i bierz śmiało. Swoją drogą jestem Hikari Terumi, a Ty jak się nazywasz?
Po chwili wszystkie miejsca były zajęte, a ludność miejscowa się uspokoiła. Co najwyżej byli obecni tutaj w o wiele lepszym nastroju niżeli wcześniej, nawet pomimo przychodzących osób z ranami. Dało się usłyszeć jakieś szepty, ale zapewne to jakieś dziwne pomówienia. Niby Shiro Ryu zaatakowało mieszkańców, a nowy Antykreator z czwórką niezwykłych towarzyszy zabił całą radę w czasie przemówienia. To... To... Nie mogło być prawdą. Chwilę tak patrzył w parującą jeszcze miskę mając w głowie pełno myśli. Skąd ktoś posiadał środki zdolne to zrobić? Wtedy przypomniało się Hikariemu jedno, dawno temu przy rozmowie z Shinjim ten wspomniał mu o zobaczeniu Antykreatora, który zmartwychwstał. Znając historię, jeżeli to on byłby odpowiedzialny za zniszczenie stolicy byłoby to możliwe. Tym bardziej irytowało go posiadanie na głowie wojny domowej, która może wybuchnąć lada moment szczególnie bez nadzoru nad nimi w postaci rady. Joichiro ma w pełni wolną rękę do swoich akcji, o ile nie poczuje nacisku z strony Inuzuka. Tylko ten ród blokuje go przed dalszym posunięciem prawdopodobnie. Szukając rozwiązania, z lekkim grymasem niemalże nieobecny podnosił co jakiś czas łyżkę czy też kawałek toro.
Wszystko wydawało się chwilą, aż nagle ktoś stojący tuż obok się do niego odezwał. Był to kobiecy, a zarazem dziecięcy głos, który wybił go z myśli i przywrócił do teraźniejszości. Hikari natychmiast się odwrócił i spojrzał na niewielkiego gościa. Lekki grymas wcześniej obecny znikł i raczej było przez dosłownie sekundę widziane zdziwienie. Potem szybka analiza stroju, który nie tylko nie pasował do obecnego tutaj klimatu jak i był cały podniszczony, ale też zaplamiony brudem oraz krwią. Musiała mieć w Kami no Hikage dość ciężko, chociaż przeżycie tego w takim wieku w większości zależy od szczęścia. Albo posiadasz dobrą lokalizację z bliską ucieczką czy też nieprzenikalną kryjówką, albo ochroniarza, który często oddaje życie za przyszłe pokolenie. To ostatnie niestety coraz częściej prawdopodobnie widziane, nadchodził wiek wojen jeszcze gorętszy niż parę ostatnich lat. Prawdopodobnie to nasilenie zwiększające się z każdą sekundą też było nakręcone przez Antykreatora, zresztą miał potwierdzenie jeżeli chodziło o wojnę Uchiha-Senju. Na odpowiedź jednak nie trzeba było czekać długo. Lekko nogą odsunął Terumi krzesło naprzeciwko. Wszystkie inne w ryokanie wyglądały na zajęte, a on sam nie miał nic przeciwko jakiemuś towarzystwu. Tak prawdę mówiąc, może była młoda, ale posiadała pewnie jakieś informacje którymi mogła się przy okazji podzielić. Na pewno wie więcej o całej tej katastrofie niż on sam na ten moment.
- Naturalnie, proszę usiądź i nie krępuj się.
Zastanawiającym faktem było to, że przyszła sama. Czyżby straciła w całym tym strasznym wydarzeniu rodziców? To było naturalne myślenie, ale nie wyglądała na aż tak załamaną. Jej stan wydawał się bardziej zmęczony tym wszystkim niżeli bycie bez jakiejkolwiek chęci do życia. Można powiedzieć, że jej oczy były pełne wiary, więc zapewne to nie mogło być to. I chociaż to większość wskazówek, bo spodziewałby się w innym przypadku zapłakanego i zasmarkanego dziecka nie mogącego powiedzieć nawet słowa. No, może lekko przesadzamy, ale wiadomo o co chodzi. Da się określić mniej więcej na pierwszy rzut oka pewne emocje. Poczekał aż zajmie swoje miejsce, po czym kontynuował rozmowę.
- Jak widzę musiało nie być lekko w Kami no Hikage, ale nie powinnaś tak się samotnie włóczyć obecnie po ulicach. A już szczególnie jak zapadnie zmrok. Wiele osób przypłynęło tutaj zdesperowanych i nie zdziwiłbym się jakby spróbowali wykorzystać sytuację i zabrać co posiadasz. Może także parę tutejszych z nienawiści do ludzi z kontynentu.
Wziął talerz z sushi i postawił po przeciwnej stronie stolika, a następnie zajął się polewaniem sobie czarki pełnej sake.
- Musisz być o wiele bardziej głodna niżeli ja, nie krępuj się i bierz śmiało. Swoją drogą jestem Hikari Terumi, a Ty jak się nazywasz?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Dziewczyna przeżywała jednak wszystko bardziej niżeli ocenił to Hikari na pierwszy rzut oka. Spodziewał się, że może się martwić o wiele spraw teraźniejszych, dociera do niej to co przeszła czy jeszcze musi znieść. Cóż sam kiedyś był dzieckiem wystawionym na ciężką próbę i nie było łatwo. Potem przestało już mu zależeć, teraz właściwie podobnie. Bywa pustką skorupą bez emocji poza walką, tylko mimo tego jest dobrym człowiekiem, który pomoże widząc kogoś w potrzebie. W tym wszystkim nawet nie zauważyła podsunięcia do niej sushi, tylko chciała spożyć jakąś gorącą zupę robioną na ilość niżeli jakość z byle czego i pół zjedzone onigiri. Do tego spojrzenie w lusterko i załamanie. Ktoś tutaj gra na sumieniu i szuka sponsora? Chyba trafiła ta osoba całkiem dobrze, siedzący naprzeciw niej nigdy nie miał ostatecznie problemów z gotówką. Zapewniał mu ją szczep, a także wykonywanie wielu różnych misji z czasem. Teraz ma w pełni pod dostatkiem. Chwilę poczeka z odpowiedzią na pytanie co by jej zabrali, wolał nie straszyć tak w tej sekundzie. Pozbawieni swoich kobiet, czy dzieci, niektórzy zdesperowani mogą wykorzystać osoby tej płci na wszelaki sposób. Jednak odmówionego posiłku nie zamierza pozostawić bez komentarza.
- Nie krępuj się, oddałem to z własnej woli. Do tego pewnie sam nie pomieściłbym wszystkiego, a z naszego dwojga kto miał cięższy dzień i bardziej zasłużył? Taki leń jak ja pijący tutaj sake czy bohaterka, która przetrwała przeciwności losu?
Było to pewnym dodaniem otuchy. Korzystając z okazji wychylił na raz pełną czarkę alkoholu i ponownie skosztował trochę posiłku. Tempo spożywania całego posiłku było dość powolne, a w międzyczasie dowiedział się pochodzenia i imienia przybysza. Niemalże spotkanie sąsiedzkie, los płata różne figle w życiu. Nawet w innym zakątku świata mogą się spotkać takie dwie osoby. Przy okazji czy tylko Terumiemu się zdaje, czy też Inoshi wpatruje się mocno w jego oczy? Po chwili mógł być tego pewien, nie jest to niczym dziwnym. Dwie różne tęczówki symbolizujące dwie gałęzie szczepu. Rzecz, która tropiła go całe życie i dalej prześladuje. To właśnie z tego powodu ma niemalże niemożliwe zadanie połączenia tego wszystkiego. Co się oszukuje, z swoimi postępami prędzej dociągnie emerytury niżeli faktycznie coś zdziała. Jedynym pocieszeniem jest dużo większa siła, rozwija się w dobrym tempie. Wraz z tym może nadejdzie kiedyś dla niego moment do działania.
- Co do pytania co mogliby Tobie zabrać to... Ludzie bywają desperatami kiedy sto ryo może uratować ich córkę lub skazać na śmierć. Nie mówiąc już o innych możliwych powodach. Patrząc na Ciebie widać jak jesteś zmęczona i potrzebujesz odpoczynku.
Przeleciał oczami po wszystkich zasiadających w ryokanie, ale wyglądało to dość spokojnie. Mieszały się ponure nastroje z radosnymi, ale nikt nie chciał sprawiać żadnych kłopotów. Sprawy polityczne tym razem nikogo nie dotyczyły. Jeden problem na wieczór mniej. Czy to było pocieszające? Prawie wcale, może nie pokazywał tego po sobie, ale w głębi lekko sam Hikari czuł strach przed tym co nadejdzie. Wydarzenia przeciwne do jego marzenia, coraz większy bałagan. Wieczne wojny.
- Jesteś tutaj sama w Hanamurze czy też może ktoś z Tobą przyjechał? I czemu nikt nie dał wam płaszcza? W taką pogodę to proszenie się o zamarznięcie do kości. Przynajmniej dali miejsce do noclegu czy też każdy zdany na własną rękę?
Początkowo może przecież ustalić podstawowe najważniejsze potrzeby, jakie musiałby zapewnić tej osobie. Pewnie takich jest więcej, ale los skrzyżował akurat te dwie historie jak to zawsze bywa w opowieściach wszelakich. Informacje o Kami no Hikage dowie się później, będzie miał jeszcze czas. Teraz potrzebuje informacji od tej małej Yamanaki, aby wiedział jak może postąpić. Do tej pory nie była zbyt rozgadana, czy to się zmieni w taką chwilę? Wątpliwe, ale warto zawsze spróbować. A nuż, widelec?
- Nie krępuj się, oddałem to z własnej woli. Do tego pewnie sam nie pomieściłbym wszystkiego, a z naszego dwojga kto miał cięższy dzień i bardziej zasłużył? Taki leń jak ja pijący tutaj sake czy bohaterka, która przetrwała przeciwności losu?
Było to pewnym dodaniem otuchy. Korzystając z okazji wychylił na raz pełną czarkę alkoholu i ponownie skosztował trochę posiłku. Tempo spożywania całego posiłku było dość powolne, a w międzyczasie dowiedział się pochodzenia i imienia przybysza. Niemalże spotkanie sąsiedzkie, los płata różne figle w życiu. Nawet w innym zakątku świata mogą się spotkać takie dwie osoby. Przy okazji czy tylko Terumiemu się zdaje, czy też Inoshi wpatruje się mocno w jego oczy? Po chwili mógł być tego pewien, nie jest to niczym dziwnym. Dwie różne tęczówki symbolizujące dwie gałęzie szczepu. Rzecz, która tropiła go całe życie i dalej prześladuje. To właśnie z tego powodu ma niemalże niemożliwe zadanie połączenia tego wszystkiego. Co się oszukuje, z swoimi postępami prędzej dociągnie emerytury niżeli faktycznie coś zdziała. Jedynym pocieszeniem jest dużo większa siła, rozwija się w dobrym tempie. Wraz z tym może nadejdzie kiedyś dla niego moment do działania.
- Co do pytania co mogliby Tobie zabrać to... Ludzie bywają desperatami kiedy sto ryo może uratować ich córkę lub skazać na śmierć. Nie mówiąc już o innych możliwych powodach. Patrząc na Ciebie widać jak jesteś zmęczona i potrzebujesz odpoczynku.
Przeleciał oczami po wszystkich zasiadających w ryokanie, ale wyglądało to dość spokojnie. Mieszały się ponure nastroje z radosnymi, ale nikt nie chciał sprawiać żadnych kłopotów. Sprawy polityczne tym razem nikogo nie dotyczyły. Jeden problem na wieczór mniej. Czy to było pocieszające? Prawie wcale, może nie pokazywał tego po sobie, ale w głębi lekko sam Hikari czuł strach przed tym co nadejdzie. Wydarzenia przeciwne do jego marzenia, coraz większy bałagan. Wieczne wojny.
- Jesteś tutaj sama w Hanamurze czy też może ktoś z Tobą przyjechał? I czemu nikt nie dał wam płaszcza? W taką pogodę to proszenie się o zamarznięcie do kości. Przynajmniej dali miejsce do noclegu czy też każdy zdany na własną rękę?
Początkowo może przecież ustalić podstawowe najważniejsze potrzeby, jakie musiałby zapewnić tej osobie. Pewnie takich jest więcej, ale los skrzyżował akurat te dwie historie jak to zawsze bywa w opowieściach wszelakich. Informacje o Kami no Hikage dowie się później, będzie miał jeszcze czas. Teraz potrzebuje informacji od tej małej Yamanaki, aby wiedział jak może postąpić. Do tej pory nie była zbyt rozgadana, czy to się zmieni w taką chwilę? Wątpliwe, ale warto zawsze spróbować. A nuż, widelec?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ryokan "Królik Inaby"
W pewnym sensie to co powiedział odnośnie jej bohaterstwa było prawdą. Każdy kto podjął walkę z wrogiem w tym momencie mógł się nazywać większym niżeli on sam. Bo co on zrobił takiego dla świata? Byłby hipokrytą tak się nazywając, jedyne za czym podążał to za swoimi korzyściami w imię większych celów przyszłości. Za sushi Inoshi podziękowała co przyjęte zostało lekkim kiwnięciem głowy. Nie byłoby co tutaj więcej wspominać, gdyby nie zgubiony po chwili uśmiech. Nie zamierzał tego tak zostawić, przyda się jej trochę pokrzepienia przy okazji to było coś w co wierzył przynajmniej kiedyś. Teraz może staje do przodu, ale to jest z obowiązku. Tego by chciał uniknąć u innej osoby, kiedy jeszcze nie jest za późno i nie zgubiła swojej wiary w świat.
- Samo przetrwanie, aby opowiedzieć o zagrożeniu może być już bohaterskim czynem. Teraz jednak nie musisz w żadnym stopniu o tym myśleć, czas na smutek jest równie ważny w życiu. Nie można tego przyśpieszyć.
Wziął parę łyżek swojej tempury i zagryzł toro czekając na odpowiedź. Oba smaki potraw doskonale się komponowały, jak można było się spodziewać po tych przysmakach. Były one lepiej zrobione niż w Yusetsu, to nic dziwnego, że tam też jest do tego dostęp prawda? Tak czy inaczej nie było to tematem rozmyślań Hikariego. Skupiał się na dalszej odpowiedzi dziewczyny. Gdy zrealizowała sobie sprawę z paru faktów wydawała się zdemotywowana. To co właśnie jej robił to lekka gra na uczuciach, ale czuł odpowiedzialność aby zrozumiała pewne fakty. Bez tego w nadchodzącym świecie będzie ciężko przetrwać jeżeli spełnią się czarne scenariusze z jego głowy. Aż normalnie przeszedł go lekki dreszcz. Nie zamierzał siedzieć w tym wszystkim cicho, tak jak w szachach czasem trzeba postawić szach-mat. Do tego to wszystko dąży.
- Nikt ciebie zmuszać nie będzie, ale w takim wypadku nic się nie zmieni w twojej sytuacji prawda?
Widział jej skrępowanie, ruch ściskający szatę poprzez napięcie lekkie mięśni na ramieniu i spoglądanie w dół w stronę talerzu. Było to zapewne dla niej krępujące. Rozdawali tylko zupę, a ona nie ma tutaj nic innego i nie wie prawie niczego. Jej reakcje były prawie wzruszające, ale w oczach Terumiego niewiele mogło się w tej kwestii odezwać. Nawet przy kontakcie wzrokowym przez jej przymrużone oczy przez chwilę. Teraz działał on po prostu swoim kodeksem pomocy i dzielenia dobra, tak jak niegdyś się zaopiekował Harumi i odszedł przez nią z muru dla poszukiwania jej wspomnień. Nie potrafi zostawić kogoś w potrzebie, jeżeli się taka osoba napatoczy przypadkiem. Czuł, że nie jest to wszystko, zostało najważniejsze odnośnie pobytu samotnie. Pozostawało pytanie czy zamierza coś dodać, wydawało się jakby się wahała. Inoshi spojrzała ponownie w dół i objęła za ramienia spuszczając swobodnie rękę. Po chwili się wydało, że musiałaby tutaj zostać, ale nie ma pewnego noclegu. Bez spojrzenia w recepcję wątpił w posiadanie wolnego miejsca, najwyżej maty w sali jadalnej jak pozabierają stoły dla uchodźców. Jej ojciec obecnie leżał w szpitalu w mieście i czekała aż się nim w pełni zaopiekują. To wszystko było problematyczne.
- Zostanie tutaj wiele nie pomoże, część uchodźców nie ma pomysłu co zrobić i zostanie tutaj rezerwując swoje pokoje na dłużej. Może zorganizują maty na noc w sali jadalnej, ale nie jest to nic pewnego. Sklepy też będą zamknięte.
Lekko westchnął po czym uśmiechnął się do małej Yamanaki sięgając do kieszeni i wyciągając klucz do pokoju, który położył na stole.
- Jest już opłacony na jedną noc, toteż jutro miałem płynąć na Hyuo, ale wygląda, że muszę wracać do Yusetsu przekazać nowiny i zorientować się w sytuacji jak się zmieniła. Mną się nie musisz przejmować, znajdę sobie jakiś kąt do noclegu. Z rana przyjdę z płaszczem i zobaczymy co dalej, przedłużenie pokoju będzie bezproblemową formalnością.
Znał lekko rody górskie i słyszał, że są one bardzo dumne toteż nie chciał powodować w niej, że robi to z powodu litości. Miała to być umowa, dzięki czemu będzie mogła zachować swoją dumę.
- W zamian znajdziesz mnie w Yogan-Ryu i spłacisz w ramach możliwości ten dług. Nie musisz się martwić o to kiedy będziesz w stanie to spłacić, nie ma żadnego czasu limitowanego. Po prostu przyjdziesz i zwrócisz te parę ryo z uśmiechem. Umowa stoi?
- Samo przetrwanie, aby opowiedzieć o zagrożeniu może być już bohaterskim czynem. Teraz jednak nie musisz w żadnym stopniu o tym myśleć, czas na smutek jest równie ważny w życiu. Nie można tego przyśpieszyć.
Wziął parę łyżek swojej tempury i zagryzł toro czekając na odpowiedź. Oba smaki potraw doskonale się komponowały, jak można było się spodziewać po tych przysmakach. Były one lepiej zrobione niż w Yusetsu, to nic dziwnego, że tam też jest do tego dostęp prawda? Tak czy inaczej nie było to tematem rozmyślań Hikariego. Skupiał się na dalszej odpowiedzi dziewczyny. Gdy zrealizowała sobie sprawę z paru faktów wydawała się zdemotywowana. To co właśnie jej robił to lekka gra na uczuciach, ale czuł odpowiedzialność aby zrozumiała pewne fakty. Bez tego w nadchodzącym świecie będzie ciężko przetrwać jeżeli spełnią się czarne scenariusze z jego głowy. Aż normalnie przeszedł go lekki dreszcz. Nie zamierzał siedzieć w tym wszystkim cicho, tak jak w szachach czasem trzeba postawić szach-mat. Do tego to wszystko dąży.
- Nikt ciebie zmuszać nie będzie, ale w takim wypadku nic się nie zmieni w twojej sytuacji prawda?
Widział jej skrępowanie, ruch ściskający szatę poprzez napięcie lekkie mięśni na ramieniu i spoglądanie w dół w stronę talerzu. Było to zapewne dla niej krępujące. Rozdawali tylko zupę, a ona nie ma tutaj nic innego i nie wie prawie niczego. Jej reakcje były prawie wzruszające, ale w oczach Terumiego niewiele mogło się w tej kwestii odezwać. Nawet przy kontakcie wzrokowym przez jej przymrużone oczy przez chwilę. Teraz działał on po prostu swoim kodeksem pomocy i dzielenia dobra, tak jak niegdyś się zaopiekował Harumi i odszedł przez nią z muru dla poszukiwania jej wspomnień. Nie potrafi zostawić kogoś w potrzebie, jeżeli się taka osoba napatoczy przypadkiem. Czuł, że nie jest to wszystko, zostało najważniejsze odnośnie pobytu samotnie. Pozostawało pytanie czy zamierza coś dodać, wydawało się jakby się wahała. Inoshi spojrzała ponownie w dół i objęła za ramienia spuszczając swobodnie rękę. Po chwili się wydało, że musiałaby tutaj zostać, ale nie ma pewnego noclegu. Bez spojrzenia w recepcję wątpił w posiadanie wolnego miejsca, najwyżej maty w sali jadalnej jak pozabierają stoły dla uchodźców. Jej ojciec obecnie leżał w szpitalu w mieście i czekała aż się nim w pełni zaopiekują. To wszystko było problematyczne.
- Zostanie tutaj wiele nie pomoże, część uchodźców nie ma pomysłu co zrobić i zostanie tutaj rezerwując swoje pokoje na dłużej. Może zorganizują maty na noc w sali jadalnej, ale nie jest to nic pewnego. Sklepy też będą zamknięte.
Lekko westchnął po czym uśmiechnął się do małej Yamanaki sięgając do kieszeni i wyciągając klucz do pokoju, który położył na stole.
- Jest już opłacony na jedną noc, toteż jutro miałem płynąć na Hyuo, ale wygląda, że muszę wracać do Yusetsu przekazać nowiny i zorientować się w sytuacji jak się zmieniła. Mną się nie musisz przejmować, znajdę sobie jakiś kąt do noclegu. Z rana przyjdę z płaszczem i zobaczymy co dalej, przedłużenie pokoju będzie bezproblemową formalnością.
Znał lekko rody górskie i słyszał, że są one bardzo dumne toteż nie chciał powodować w niej, że robi to z powodu litości. Miała to być umowa, dzięki czemu będzie mogła zachować swoją dumę.
- W zamian znajdziesz mnie w Yogan-Ryu i spłacisz w ramach możliwości ten dług. Nie musisz się martwić o to kiedy będziesz w stanie to spłacić, nie ma żadnego czasu limitowanego. Po prostu przyjdziesz i zwrócisz te parę ryo z uśmiechem. Umowa stoi?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ryokan "Królik Inaby"
Dziewczyna w swoim wieku aspirowała do największych wyczynów. Cóż czasami chciała wszystko za szybko, po protu na niektóre kwestie jest zbyt wcześnie. Ile ona mogła mieć na oko? Dwanaście lat najmniej, może trochę starsza. Oczywiście, że byli więksi bohaterzy. Przez większość naszego życia znajdziemy takich pełno, ale w pewnym momencie sami stajemy się kimś istotnym dla społeczeństwa. Osobą, która dbając o swój talent jest w stanie zrobić różnicę w przyszłości. Inoshi była niczym zamknięta w jakiejś pętli bezużyteczności. Przeżyła sporo i może dalsze naciskanie nie miało większego sensu, przynajmniej na tą chwilę. Hikari postanowił dać jej czas na przemyślenie i konsumowanie posiłku, chociaż nie ruszał tak prawdę mówiąc sushi. Dwa pozostałe dania były dla niego wystarczająco wielkie, to miało być tylko zagryzką do sake. Tempura jak i toro zaczynały się robić chłodne więc delikatnie przyśpieszył polewając jeszcze jedną czarkę. Nie trzeba było długo czekać na jej opróżnienie, mamy tutaj pracowitego osobnika. Po chwili jednak padło pytanie, co powinna robić. Przekazał jej klucz i wskazał jedno rozwiązanie, które natychmiast spotkało się z lekką dezaprobatą. Chociaż to raczej z względu względem świata bardzo nierealistycznej oferty.
- Tak brzmiały i znalazłaś. Skoro mówię, że sobie poradzę to znaczy, że jestem w stanie to zrobić. Osobiście nie potrzebuję więcej niż jakiegoś dachu i kąta do oparcia pleców jak nie zadowala Ciebie poprzednia odpowiedź.
Sięgnął do butelki ponownie przelewając jej zawartość do glinianego naczynia. Całą decyzję dokładnie przemyślał i był gotowy to spełnić bez najmniejszego problemu. Mógł spróbować polegać na Natsume, ale nie zrobiłby tego. Po prostu miał zamiar wybrać jakiś wolny tutaj kąt do spania w pełnej czujności do ostrego potraktowania tych zbyt ciekawych czyjąś własnością.
- To jest umowa, nie dar z litości. Zresztą to tylko jedna z opcji. Wcześniej mnie zapytałaś co masz zrobić, ale dalej kwestionujesz moje decyzje. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem. Tak jak tutaj zdecydowałem się tobie przekazać klucz, tak samo musisz sama znaleźć swoje odpowiedzi.
Całe to namawianie jej do przyjęcia pomocy mogło mu lekko zaczynać się nudzić. Czy dzieci zawsze muszą tak o wszystko pytać? A dlaczego? Co? Jak? Kiedy? A bo wtedy mi powiedziano tamto, jest teraz tak samo. Na to co powstrzyma ją przed brakiem spłaty niemalże się zaśmiał. Znał jej imię i nazwisko, w każdej chwili mógłby ją poszukać w rodzinnej prowincji, ale nie było to tutaj żadnym wyznacznikiem. Prawda była taka, że on nawet nie liczy na oddanie tej gotówki. Po prostu parę Ryo wydane niczym na zachcianki jakieś. Było go w pełni stać, aby pozwolić sobie na takie coś bez jakiegokolwiek odczucia w swojej kieszeni. Dawno nawet już nie liczył swoich całych oszczędności zbieranych niczym Sknerus McKwacz. Dodatkowym problemem było jeszcze co powiedzą w domu, na co tylko przewrócił oczami.
- Tak na prawdę nic ciebie nie powstrzyma przed brakiem spłaty. Jeżeli zechcesz to równie dobrze o niej zapomnisz i nigdy nie pojawisz się w Yusetsu.
Wzruszył na to ramionami mając obojętny wyraz twarzy.
- Wierzę jednak, że powstrzyma ciebie przed tym twoje sumienie.
Wreszcie przechylił nalany wcześniej alkohol, a zaraz po tym zagryzł jednym z ostatnich kawałków tuńczyka. Zrobił to dość szybko, chciał kontynuować wątek zanim zostanie przerwany, ale jak to tak o suchym gardle.
- W domu nic tobie nie powiedzą jeżeli im nie wspomnisz o tej sprawie. Czas na spłatę masz nieograniczony, jak mnie nie zastaniesz możesz zostawić schowane w ogrodzie z liścikiem wpuszczonym pod drzwiami. Za rok, dwa, pięć, dziesięć lat. Nie ma to znaczenia.
Ponownie rozejrzał się po lokalu, w którym zaczęła się sytuacja dość normować. Wszystko było zajęte, wieści się rozeszły, ale dalej trzeba nazywać to tłumem. Miejsca wolnego się nie znajdzie, od razu są zajmowane. Kolejka się lekko uspokoiła, wydawać by się mogło, że zmniejszyła. Poszli szukać szczęścia gdzieś indziej zapewne, a może na zewnątrz coś zorganizowali? Wydawało się to jednak dobrym momentem na powrócenie z paroma wcześniejszymi kwestiami, które tymczasowo przemilczał.
- A teraz zanim namyślisz się z kluczem wróćmy do innego pytania. Co powinnaś zrobić tak? Jeżeli chcesz mojej prawdziwej porady musisz mi odpowiedzieć co chcesz w życiu robić. Pragniesz kontynuować swoją ścieżkę shinobi pełną trudów i niebezpieczeństw czy też wolisz porzucić to w imię zwyczajnego życia?
- Tak brzmiały i znalazłaś. Skoro mówię, że sobie poradzę to znaczy, że jestem w stanie to zrobić. Osobiście nie potrzebuję więcej niż jakiegoś dachu i kąta do oparcia pleców jak nie zadowala Ciebie poprzednia odpowiedź.
Sięgnął do butelki ponownie przelewając jej zawartość do glinianego naczynia. Całą decyzję dokładnie przemyślał i był gotowy to spełnić bez najmniejszego problemu. Mógł spróbować polegać na Natsume, ale nie zrobiłby tego. Po prostu miał zamiar wybrać jakiś wolny tutaj kąt do spania w pełnej czujności do ostrego potraktowania tych zbyt ciekawych czyjąś własnością.
- To jest umowa, nie dar z litości. Zresztą to tylko jedna z opcji. Wcześniej mnie zapytałaś co masz zrobić, ale dalej kwestionujesz moje decyzje. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem. Tak jak tutaj zdecydowałem się tobie przekazać klucz, tak samo musisz sama znaleźć swoje odpowiedzi.
Całe to namawianie jej do przyjęcia pomocy mogło mu lekko zaczynać się nudzić. Czy dzieci zawsze muszą tak o wszystko pytać? A dlaczego? Co? Jak? Kiedy? A bo wtedy mi powiedziano tamto, jest teraz tak samo. Na to co powstrzyma ją przed brakiem spłaty niemalże się zaśmiał. Znał jej imię i nazwisko, w każdej chwili mógłby ją poszukać w rodzinnej prowincji, ale nie było to tutaj żadnym wyznacznikiem. Prawda była taka, że on nawet nie liczy na oddanie tej gotówki. Po prostu parę Ryo wydane niczym na zachcianki jakieś. Było go w pełni stać, aby pozwolić sobie na takie coś bez jakiegokolwiek odczucia w swojej kieszeni. Dawno nawet już nie liczył swoich całych oszczędności zbieranych niczym Sknerus McKwacz. Dodatkowym problemem było jeszcze co powiedzą w domu, na co tylko przewrócił oczami.
- Tak na prawdę nic ciebie nie powstrzyma przed brakiem spłaty. Jeżeli zechcesz to równie dobrze o niej zapomnisz i nigdy nie pojawisz się w Yusetsu.
Wzruszył na to ramionami mając obojętny wyraz twarzy.
- Wierzę jednak, że powstrzyma ciebie przed tym twoje sumienie.
Wreszcie przechylił nalany wcześniej alkohol, a zaraz po tym zagryzł jednym z ostatnich kawałków tuńczyka. Zrobił to dość szybko, chciał kontynuować wątek zanim zostanie przerwany, ale jak to tak o suchym gardle.
- W domu nic tobie nie powiedzą jeżeli im nie wspomnisz o tej sprawie. Czas na spłatę masz nieograniczony, jak mnie nie zastaniesz możesz zostawić schowane w ogrodzie z liścikiem wpuszczonym pod drzwiami. Za rok, dwa, pięć, dziesięć lat. Nie ma to znaczenia.
Ponownie rozejrzał się po lokalu, w którym zaczęła się sytuacja dość normować. Wszystko było zajęte, wieści się rozeszły, ale dalej trzeba nazywać to tłumem. Miejsca wolnego się nie znajdzie, od razu są zajmowane. Kolejka się lekko uspokoiła, wydawać by się mogło, że zmniejszyła. Poszli szukać szczęścia gdzieś indziej zapewne, a może na zewnątrz coś zorganizowali? Wydawało się to jednak dobrym momentem na powrócenie z paroma wcześniejszymi kwestiami, które tymczasowo przemilczał.
- A teraz zanim namyślisz się z kluczem wróćmy do innego pytania. Co powinnaś zrobić tak? Jeżeli chcesz mojej prawdziwej porady musisz mi odpowiedzieć co chcesz w życiu robić. Pragniesz kontynuować swoją ścieżkę shinobi pełną trudów i niebezpieczeństw czy też wolisz porzucić to w imię zwyczajnego życia?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości