Ścieżka prowadząca do małej osady...
- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Ame nie wziął pod uwagę, że ich transcendentalna podróż nie może trwać wiecznie. W końcu nawet wyższe byty mają swoją cierpliwość, a nikt nie zdzierży towarzystwa dwójki idiotów, którzy są tak porąbani, że nawet nie są w stanie obrabować jednego kolesia w lesie. Chłopak uknuł świetny plan, który nie dość, że miał sprawić, iż nie straci swoich pięćdziesięciu ryo, to jeszcze zarobi kilkakrotność tej sumy. Nie wierzył, że był dzisiaj ich jedynym "klientem". Skoro prosta zagadka ich przerastała to rozróżnienie kogoś kto używa henge na pewno wykraczało znacznie po za ich możliwości. Bardzo chciał zobaczyć ich miny, gdy zobaczą, że nagle może być ich trzech. Niestety, kiedy wchodził w zarośla, został złapany. Czyżby bracia byli sprytniejsi niż kiedykolwiek mógł przypuszczać? Nie dość, że oswobodzili się z intelektualnej pułapki samodzielnie, to jeszcze łapiąc go podali prawie dobrą odpowiedź. Skąd wiedzieli, że kółka były dla zmyłki? Wytłumaczenie nie było oczywiście tak proste, gdyż Rekinowi chodziło o żabę. Jednak ich podróż po wszechświecie nie poszła na marne, na pewno zostały im objawione wszystkie jego tajemnice. W jaki inny sposób wpadliby na to, bez żadnej ingerencji z góry, że kółka były po to żeby odwrócić ich uwagę? To, że jakieś wyższe byty skłonne udzielić im pomocy, to nie znaczy, że nawet znając tok myślowy Rekina, będą w stanie dojść do odpowiednich wniosków. Nawet nie zauważył, kiedy te śliniące się szympansy obudziły się z transu i zaczęły podchodzić w jego kierunku. Najzabawniejsze było to, że dalej nie pamiętali o tym, że chcieli go obrabować, ale on nie miał z kolei żadnego interesu w tym, żeby im o tym przypominać. Prawda? Teraz to on miał mętlik w głowie. Kompletnie nie wiedział jak im teraz odpowiedzieć. Niezręczną ciszę przerwało pojawienie się jakieś czarnowłosej kobiety. Byłą drobną istotką, która przy dwóch trollach wyglądała jak Dzwoneczek z Piotrusia Pana. Szkoda, że z wejścia zaczęła się na niego drzeć. Co on im niby zrobił? Zmusił do użycia mózgu po raz pierwszy w życiu. Wiadomo, że były trudności, bo nieużywany organ zanika.
- Co im niby zrobiłem?! Zadałem zagadkę i tyle! - odpowiedział lekko obrażony Hozuki. W zasadzie to nie wiedział dlaczego się przed nią tłumaczy. Gdyby go zaatakowali to dopiero wtedy zobaczyłaby co jest w stanie im zrobić.
- Kim ty w ogóle jesteś, co? Odpowiadasz za nich? - zapytał. Był zmęczony ciągłymi pretensjami jakie mieli do niego jacyś losowi ludzie.
- Co im niby zrobiłem?! Zadałem zagadkę i tyle! - odpowiedział lekko obrażony Hozuki. W zasadzie to nie wiedział dlaczego się przed nią tłumaczy. Gdyby go zaatakowali to dopiero wtedy zobaczyłaby co jest w stanie im zrobić.
- Kim ty w ogóle jesteś, co? Odpowiadasz za nich? - zapytał. Był zmęczony ciągłymi pretensjami jakie mieli do niego jacyś losowi ludzie.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Ame nie bardzo wiedział o co w tym wszystkim chodzi. Ci dwaj wyglądali na pospolitych rozbójników, a w tym czasie okazało się, że są to miejscowi wieśniacy, którzy chcieli nadrobić posturą i groźną miną. W pewnym sensie cieszył się, że nie pociął ich tak jak zamierzał w pierwszej chwili. Po prostu w swej głupocie urwali się z nudnej roboty i pewnie chcieli zyskać trochę grosza na piwo. Stali w takim miejscu, że faktycznie są nieszkodliwi. Kto normalny tutaj niby chodzi? Z dużą dozą zadowolenia, że wszystko się wyjaśniło i obyło się bez płacenia złotem i żelazem, uśmiechnął się do siostry dwóch goryli. Uznał, że to strasznie śmieszne, że dwaj mięśniacy pognali w kierunku domostwa po słowach wątłej kobietki. Musieli ją strasznie szanować.
- Nie ma sprawy, i tak wydają się nieszkodliwi. - odpowiedział na jej przeprosiny, po czym wyciągnął rączkę po oferowaną mu sakiewkę. Niby komu miał o tym powiedzieć? Kogo interesuje to zapomniane przez wszystkich miejsce?
- Hiromi. - powtórzył żeby lepiej zapamiętać. - Na pewno kiedyś się przyda. Dzięki! - miał na myśli ewentualną pomoc dziewczyny jak i nowo nabyta umiejętność myślenia u dwóch braci. Pomachał jej na do widzenia, po czym udał się w dalszą drogę tą samą ścieżką. Miał nadzieje, że już bez żadnych przygód. Ku cywilizacji!!
/zt
- Nie ma sprawy, i tak wydają się nieszkodliwi. - odpowiedział na jej przeprosiny, po czym wyciągnął rączkę po oferowaną mu sakiewkę. Niby komu miał o tym powiedzieć? Kogo interesuje to zapomniane przez wszystkich miejsce?
- Hiromi. - powtórzył żeby lepiej zapamiętać. - Na pewno kiedyś się przyda. Dzięki! - miał na myśli ewentualną pomoc dziewczyny jak i nowo nabyta umiejętność myślenia u dwóch braci. Pomachał jej na do widzenia, po czym udał się w dalszą drogę tą samą ścieżką. Miał nadzieje, że już bez żadnych przygód. Ku cywilizacji!!
/zt
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Ame
- Postać porzucona
- Posty: 645
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: jak na av
- Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 902#p70902
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Prosto z karczmy ruszył do lasu. Miał bliżej pola treningowe, ale był tam całkiem nie tak dawno. W lesie gdzie wszystko się zaczęło, chciał rozliczyć się z tym miejscem. Udało mu się dzięki wrodzonemu wdziękowi, charyzmie i odrobinie szczęścia. Cały czas był skupiony na machaniu mieczem, zaś ninjutsu zostało daleko w tyle, a to ono jest od ratowania tego typu sytuacji. Ścieżka nie jest zbyt często uczęszczana, więc nie będzie nikomu przeszkadzał, no chyba, że tych dwóch idiotów z jakiegoś powodu znowu oderwie się od pracy i będą próbowali mu znowu przeszkadzać. Nie miał wobec nich złych zamiarów, on nauczył ich myśleć, a oni pośrednio pokazali mu braki w jego sztuce ninja. Czas to nadrobić.
z/t
Ukryty tekst
Zadowolony z siebie chłopak położył się pod grubszym, liściastym i przede wszystkim nie zniszczonym drzewem w celu odpoczynku po męczącym treningu. Opatulony w swój ulubiony szalik szybko zasnął i nawet nie zauważył kiedy minęło parę godzin. Po przebudzeniu, wstał i sprawdził zawartość swojej torby, czy aby czegoś nie zgubił, następnie wrócił na dróżkę i udał się w dalszą podróż.z/t
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.


- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Yosuke wysłuchał tego, co miał do powiedzenia Hajime, uśmiechając się cały czas. Nie miał mu nic za złe, nie miał w końcu powodu. Łzy nie były niczym złym, niczym co potrafiłoby shańbić człowieka, ba. Było to nawet oznaką jakoby siły, bo w końcu potrafił przyznać się do swej słabości psychicznej, zaś psychikę, tak samo jak i ciało z resztą, można wzmocnić. Choć ten okres jest o wiele cięższym niźli wzmacnianie ciała, bowiem dusza wymaga wieloletniej pielęgnacji i treningu, aby stać się silną.
Nie miał zamiaru więcej gnębić pytaniami, czy niepotrzebnym prawieniem morałów, chciał dać mu chwilę odpoczynku, spokoju, aby mógł przemyśleć to wszystko. Być może to, co stało się tutaj, uświadomiło go, że bycie wojownikiem nie jest dla niego? Kto wie, czy kiedyś stanie się coś przez co zawaha się i przez to straci życie. Yosuke nie chciał do tego doprowadzić. Ale od takich decyzji jest sam Hajime oraz Hayami, jako że jest najstarszym w ich domu. Czerwonowłosy nie miał zamiaru mieszać się w ich sprawy, nawet jeśli są jego rodziną. To ich przyszłość, a on nie miał zamiaru o niej decydować.
- To, co jest najważniejsze to to, żeby pamiętać, żeby nie mordować bez powodu. Nie stańcie się mordercami - powiedział na zakończenie, gdy pojawił się Takashi z kobietą. Złotooki skinął tylko, gdy ta powiedziała, żeby pójść do jej domostwa po zapłatę. Nie chciał jej odmawiać, w końcu musiał z czegoś żyć, a za darmo pracować nie będzie. Nawet jeśli jest to dama w opałach. A kobieta na biedną nie wyglądała, więc sumienie z pewnością go nie zmęczy przez to, że odebrał ostatnią szansę kobiety na jakiekolwiek życie, które miałoby prawo bytu.
- Idziemy chłopcy - powiedział do nich, po czym ruszyli w stronę, w którą prowadziła ich kobieta. Droga minęła im szybko, w ciszy do tego. Atmosfera po tym wszystkim była ciężka, bardzo ciężka. Hayami będzie musiał jakoś uporać się z tym problemem, wytłumaczyć chłopcom, że świat nie jest tak pięknie pisany, jakby mogło im się to wydawać, niczym w opowieściach, czy legendach. Każdy kiedyś musi się ubrudzić. Mniej lub bardziej. Wybrać mniejsze zło. Tylko pytanie zradza się tutaj jedno. Co było mniejszym złem? Zabicie tych ludzi, co ciągnie za sobą wielkie konsekwencje w postaci śmierci ich rodzin, czy może śmierć tej dwójki? Nie nam o tym decydować, my tylko przecinamy nici przeznaczenia, odcinamy drogi innym ludziom swoimi czynami o czym musimy wiedzieć i być tego świadomymi.
Gdy tylko dotarli do domu, Yosuke wraz z chłopcami czekał na zewnątrz, uprzednio odmawiając wejścia do środka. Nie chciał spędzać z kobietą ani chwili dłużej, nie tędy droga, nie miał na to czasu, aby spoufalać się z każdą napotkaną damą w opałach.
- Niedługo spotkamy się z Hayamim. Opowiecie mu, co się stało. Wszystko, bez ubarwnień, samą prawdę albo Wam nakopię - wytłumaczył im, po czym zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową. Chłopcy nadal przeżywali to wszystko. Powinni cieszyć się pierwszą zapłatą, a nie przejmować się tym, co zaszło w tamtym lesie. To wszystko już się stało. Nie ma co nad tym rozpaczać, trzeba iść dalej. Przed siebie.
Nie miał zamiaru więcej gnębić pytaniami, czy niepotrzebnym prawieniem morałów, chciał dać mu chwilę odpoczynku, spokoju, aby mógł przemyśleć to wszystko. Być może to, co stało się tutaj, uświadomiło go, że bycie wojownikiem nie jest dla niego? Kto wie, czy kiedyś stanie się coś przez co zawaha się i przez to straci życie. Yosuke nie chciał do tego doprowadzić. Ale od takich decyzji jest sam Hajime oraz Hayami, jako że jest najstarszym w ich domu. Czerwonowłosy nie miał zamiaru mieszać się w ich sprawy, nawet jeśli są jego rodziną. To ich przyszłość, a on nie miał zamiaru o niej decydować.
- To, co jest najważniejsze to to, żeby pamiętać, żeby nie mordować bez powodu. Nie stańcie się mordercami - powiedział na zakończenie, gdy pojawił się Takashi z kobietą. Złotooki skinął tylko, gdy ta powiedziała, żeby pójść do jej domostwa po zapłatę. Nie chciał jej odmawiać, w końcu musiał z czegoś żyć, a za darmo pracować nie będzie. Nawet jeśli jest to dama w opałach. A kobieta na biedną nie wyglądała, więc sumienie z pewnością go nie zmęczy przez to, że odebrał ostatnią szansę kobiety na jakiekolwiek życie, które miałoby prawo bytu.
- Idziemy chłopcy - powiedział do nich, po czym ruszyli w stronę, w którą prowadziła ich kobieta. Droga minęła im szybko, w ciszy do tego. Atmosfera po tym wszystkim była ciężka, bardzo ciężka. Hayami będzie musiał jakoś uporać się z tym problemem, wytłumaczyć chłopcom, że świat nie jest tak pięknie pisany, jakby mogło im się to wydawać, niczym w opowieściach, czy legendach. Każdy kiedyś musi się ubrudzić. Mniej lub bardziej. Wybrać mniejsze zło. Tylko pytanie zradza się tutaj jedno. Co było mniejszym złem? Zabicie tych ludzi, co ciągnie za sobą wielkie konsekwencje w postaci śmierci ich rodzin, czy może śmierć tej dwójki? Nie nam o tym decydować, my tylko przecinamy nici przeznaczenia, odcinamy drogi innym ludziom swoimi czynami o czym musimy wiedzieć i być tego świadomymi.
Gdy tylko dotarli do domu, Yosuke wraz z chłopcami czekał na zewnątrz, uprzednio odmawiając wejścia do środka. Nie chciał spędzać z kobietą ani chwili dłużej, nie tędy droga, nie miał na to czasu, aby spoufalać się z każdą napotkaną damą w opałach.
- Niedługo spotkamy się z Hayamim. Opowiecie mu, co się stało. Wszystko, bez ubarwnień, samą prawdę albo Wam nakopię - wytłumaczył im, po czym zaśmiał się pod nosem, kręcąc głową. Chłopcy nadal przeżywali to wszystko. Powinni cieszyć się pierwszą zapłatą, a nie przejmować się tym, co zaszło w tamtym lesie. To wszystko już się stało. Nie ma co nad tym rozpaczać, trzeba iść dalej. Przed siebie.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Tak, nie mieli przeznaczenia.
Tylko ludzie słabi, owładnięci dziwnymi myślami, mogli pragnąć je interpretować, poznawać z bliska, szukać. Samurajowie mieli jedynie musha shugyo, swoją drogę życia, wędrowanie ku temu, co nazywamy oświeceniem - albo może po prostu sensem naszego istnienia. Ta podróż też miała tym być. Też miała służyć - a właściwie to głównie miała służyć - odnalezieniu nowej drogi życia, rozpoczęcia nowego rozdziału w historii rodziny, ustaleniu pewnych priorytetów, stworzenia prawdziwych więzi. Jego rodzeństwu należała się obecność najstarszego brata jak psu buda, z Yosuke też się nie widzieli przez lata, więc przed nim stała rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Odpowiednio zadane pytania, sformułowane wątpliwości, uczucia...będzie mógł się tym podzielić zk kuzynem, rozważyć sobie sytuację na spokojnie. Ciekawe, co im powiedział na temat jego nieobecności? Jaką wersję im zaproponował? Czy Hajime i Takashi uwierzyli? Pewnie tak, bo mimo wszystko nie mieli dowodów na grzeszne życie brata - chyba że bierzemy pod uwagę to, że czerwonowłosy kuzyn blefował, wymyślając na szybko opowieści czy dowody...Eh bien, niestety to nie pasowało do leniwego Yosuke, który w życiu by się tak nie zamęczył, chyba że nie miałby wyboru. Zaśmiał się cicho, przyspieszając kroku. Jak wyglądali teraz chłopcy? Nie widział ich prawie dwa lata, odkąd całkowicie opuścił rodzinny dom. Ta kreacja, tworzenie nowego świata i zasad...Czy i oni stworzyli sobie coś nowego? Zbudowali po śmierci ojca świat, w którym nauczyli się żyć? Dopasowali się jakoś do tych wszystkich ceremonii, obrzędów, skomplikowanych spraw dorosłych ludzi, udowadniania, że mogę być lepszy, silniejszy od tych wszystkich kuzynów...?
Daj spokój - zbeształ się ostro w myślach. Co mu w ogóle siedzi w głowie? - Za chwilę popadniesz w psychozę, a wtedy nie będzie już dla ciebie ratunku.
Zmrużył oczy. Słońce trochę mocno dogrzewało i siało wszędzie jasne, złote światło, więc nie od razu dostrzegł sylwetki trzech shinobich, idących od strony ostatniego domu w tej wsi. Rozejrzał się uważnie, czy w pobliżu nie ma jakiejś zasadzki, niebezpieczeństwa, chociaż i tak były na to niskie szanse, ale...Po krótkiej chwili już ściskał Yosuke i swoich braci. Uśmiechał się przy tym szeroko, był wyluzowany, słowem - był znów tym dawnym Hayamim z odległej-nieodległej przeszłości.
Tej, w której było miejsce na happy end, zakończenie i chusteczki pożyczane od sąsiadek.
- Jak tam, chłopaki? Gotowi? - spytał wesoło. - Bardzo zamęczaliście Yośka?
Odpowiedziały mu oburzone spojrzenia, zgodne "hmpf" i sarkastyczny komentarz, że w sumie nie, bo potrzebna będzie jeszcze woda ze świętego źródła i futro małpy z gaju. Pominął to, czochrając jedynie głowy nastolatków. Na swojej miał inne, znacznie poważniejsze problemy. Czas ich gonił, i to bardzo, jeśli mieliby odnaleźć dojo, to...
- Chodźcie już. Prześpimy się wszyscy w karczmie i odpoczniemy, a potem na noc ruszymy. W ten sposób dostaniemy się razem ze świtem do dojo...to znaczy, o ile list ojca się zgadza z opisami drogi. - stwierdził, nieco zakłopotany. Czemu to zawsze....
-Zrobiliście coś ciekawego? - zagadnął, ale po chwili spoważniał. - My w ogóle, Yosiek, to musimy w dojo pogadać o przyszłości i potrenować. Mam technikę, która nazywa się Maki Kaeshi. Plus być może podstawowe ninjutsu, Suiton może u kogoś ze szkoły Taka...Wszystko idzie zgodnie z duchem czasu.
I przynajmniej nigdzie nie pędzi.
Tylko ludzie słabi, owładnięci dziwnymi myślami, mogli pragnąć je interpretować, poznawać z bliska, szukać. Samurajowie mieli jedynie musha shugyo, swoją drogę życia, wędrowanie ku temu, co nazywamy oświeceniem - albo może po prostu sensem naszego istnienia. Ta podróż też miała tym być. Też miała służyć - a właściwie to głównie miała służyć - odnalezieniu nowej drogi życia, rozpoczęcia nowego rozdziału w historii rodziny, ustaleniu pewnych priorytetów, stworzenia prawdziwych więzi. Jego rodzeństwu należała się obecność najstarszego brata jak psu buda, z Yosuke też się nie widzieli przez lata, więc przed nim stała rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Odpowiednio zadane pytania, sformułowane wątpliwości, uczucia...będzie mógł się tym podzielić zk kuzynem, rozważyć sobie sytuację na spokojnie. Ciekawe, co im powiedział na temat jego nieobecności? Jaką wersję im zaproponował? Czy Hajime i Takashi uwierzyli? Pewnie tak, bo mimo wszystko nie mieli dowodów na grzeszne życie brata - chyba że bierzemy pod uwagę to, że czerwonowłosy kuzyn blefował, wymyślając na szybko opowieści czy dowody...Eh bien, niestety to nie pasowało do leniwego Yosuke, który w życiu by się tak nie zamęczył, chyba że nie miałby wyboru. Zaśmiał się cicho, przyspieszając kroku. Jak wyglądali teraz chłopcy? Nie widział ich prawie dwa lata, odkąd całkowicie opuścił rodzinny dom. Ta kreacja, tworzenie nowego świata i zasad...Czy i oni stworzyli sobie coś nowego? Zbudowali po śmierci ojca świat, w którym nauczyli się żyć? Dopasowali się jakoś do tych wszystkich ceremonii, obrzędów, skomplikowanych spraw dorosłych ludzi, udowadniania, że mogę być lepszy, silniejszy od tych wszystkich kuzynów...?
Daj spokój - zbeształ się ostro w myślach. Co mu w ogóle siedzi w głowie? - Za chwilę popadniesz w psychozę, a wtedy nie będzie już dla ciebie ratunku.
Zmrużył oczy. Słońce trochę mocno dogrzewało i siało wszędzie jasne, złote światło, więc nie od razu dostrzegł sylwetki trzech shinobich, idących od strony ostatniego domu w tej wsi. Rozejrzał się uważnie, czy w pobliżu nie ma jakiejś zasadzki, niebezpieczeństwa, chociaż i tak były na to niskie szanse, ale...Po krótkiej chwili już ściskał Yosuke i swoich braci. Uśmiechał się przy tym szeroko, był wyluzowany, słowem - był znów tym dawnym Hayamim z odległej-nieodległej przeszłości.
Tej, w której było miejsce na happy end, zakończenie i chusteczki pożyczane od sąsiadek.
- Jak tam, chłopaki? Gotowi? - spytał wesoło. - Bardzo zamęczaliście Yośka?
Odpowiedziały mu oburzone spojrzenia, zgodne "hmpf" i sarkastyczny komentarz, że w sumie nie, bo potrzebna będzie jeszcze woda ze świętego źródła i futro małpy z gaju. Pominął to, czochrając jedynie głowy nastolatków. Na swojej miał inne, znacznie poważniejsze problemy. Czas ich gonił, i to bardzo, jeśli mieliby odnaleźć dojo, to...
- Chodźcie już. Prześpimy się wszyscy w karczmie i odpoczniemy, a potem na noc ruszymy. W ten sposób dostaniemy się razem ze świtem do dojo...to znaczy, o ile list ojca się zgadza z opisami drogi. - stwierdził, nieco zakłopotany. Czemu to zawsze....
-Zrobiliście coś ciekawego? - zagadnął, ale po chwili spoważniał. - My w ogóle, Yosiek, to musimy w dojo pogadać o przyszłości i potrenować. Mam technikę, która nazywa się Maki Kaeshi. Plus być może podstawowe ninjutsu, Suiton może u kogoś ze szkoły Taka...Wszystko idzie zgodnie z duchem czasu.
I przynajmniej nigdzie nie pędzi.
0 x
- Yōsuke
- Postać porzucona
- Posty: 134
- Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja. - Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4650
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Cóż, zmęczenie nie było takie straszne jakby mogło się to wydawać. W końcu po czasie można do niego przywyknąć, prawda? Chociaż może to wcale nie jest tak… Może po prostu jest już tak zmęczony, że nic już nie czuje. Gdy Hayami zapytał, jak się miewają, Yosuke przetarł twarz dłonią, spoglądając na niego z wyraźnym grymasem niezadowolenia, no i zmęczenia przy okazji. Przeniósł na chwilę wzrok na chłopaków, kiwając im głową, że mogą już zacząć opowiadać. Oczywiście, jak zwykle to Takashi rozpoczął, jako że to on był tym hop-do-przodu.
Czerwonowłosy wsłuchiwał się w opowieść chłopaków, wyraźnie przemęczonym wzrokiem. Chyba miał już dosyć na dzisiaj, tego wszystkiego. Niby to tylko trójka facetów, ale zmęczył się niemiłosiernie. Do tego brakowało mu wody, jak i jedzenie. Yosuke mógł być już bliski padnięcia na glebę i nie wstania na bardzo długo, wymagał praktycznie natychmiastowego odpoczynku, no i sowitego posiłku. Nie miał już nawet siły korygować jakichkolwiek pomyłek chłopaków, czy przechwałek, jeżeli takowe się pojawiły.
- Cześć, Hayami - powiedział tylko, wypełniając przy tym jakby obowiązek przywitania się. Nie miał siły nic opowiadać, nic mówić. Słuchał tylko tego, co mówił Hayami. O treningu, przyszłości. Wszystkim tym, co ich czeka za niedługo. Jedyne o czym teraz marzył Yosiek było położenie się gdzieś w ciepłym miejscu i oddanie się objęciom snu. Mógł sprawiać wrażenie zobojętniałego, zdenerwowanego na cały świat.
//daj nam zt i daj posta w karczmie już.
Czerwonowłosy wsłuchiwał się w opowieść chłopaków, wyraźnie przemęczonym wzrokiem. Chyba miał już dosyć na dzisiaj, tego wszystkiego. Niby to tylko trójka facetów, ale zmęczył się niemiłosiernie. Do tego brakowało mu wody, jak i jedzenie. Yosuke mógł być już bliski padnięcia na glebę i nie wstania na bardzo długo, wymagał praktycznie natychmiastowego odpoczynku, no i sowitego posiłku. Nie miał już nawet siły korygować jakichkolwiek pomyłek chłopaków, czy przechwałek, jeżeli takowe się pojawiły.
- Cześć, Hayami - powiedział tylko, wypełniając przy tym jakby obowiązek przywitania się. Nie miał siły nic opowiadać, nic mówić. Słuchał tylko tego, co mówił Hayami. O treningu, przyszłości. Wszystkim tym, co ich czeka za niedługo. Jedyne o czym teraz marzył Yosiek było położenie się gdzieś w ciepłym miejscu i oddanie się objęciom snu. Mógł sprawiać wrażenie zobojętniałego, zdenerwowanego na cały świat.
Ukryty tekst
- wymruczał pod nosem, podpalając papierosa. Zaciągnął się nim, po czym ruszył za Hayamim w stronę karczmy.//daj nam zt i daj posta w karczmie już.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
O ile bracia natychmiast popadli w euforię i dali Yosuke spokój, o tyle wciąż było zbyt gorąco. Zbyt głośno. Zbyt męcząco. Zbyt...Zbyt letnio, tak po prostu, no i zbyt długie obcowanie z ludźmi też męczyło osoby takie jak introwertyczny mimo wszystko kuzyn Hayamiego.
Szatyn drgnął, słysząc ciche, acz dosadne wszetecznice - słownie to w sumie jedną wszetecznicę - ale nie skomentował tego w żaden sposób. Nie zamierzał: Yosuke miał prawo odczuwać to, co odczuwał w tej chwili, a musiał to być spory dyskomfort, skoro był tak zmęczony, że zaczął kląć. Od przypłynięcia do Hanamury, spotkania z nim, turnieju i całej tej otoczki festiwalowej, odkąd przybili do brzegów Kaigan wraz z rozentuzjazmowanymi Takashim i Hajime, którzy nader chętnie obsypywali teraz brata opowieściami o tym, jak to kuzynek był taki super, nie zaznał zbyt wiele snu i spokoju. Precyzując, to Takashi głównie prowadził narrację tej opowieści, ubarwiając ją ozdobnikami, śmieszkami i wykrzyknikami oraz zawoalowanym sarkazmem kierowanym w stronę milczącego, cichego Hajime. Dowiedziawszy się, że Hajime płakał, wstrząśnięty tym, co zrobił, Hayami momentalnie przytulił brata. Uśmiechnął się delikatnie. Hajime był najmłodszy, najbardziej wrażliwy z nich. Takie rzeczy chyba najbardziej działały właśnie na niego - chłopca o duszy poety i myśliciela, który wolał bujać myślami w obłokach niż schodzić z nich na ziemię, romantycznego marzyciela, który pewnie będzie doszukiwał się w jego historii miłości do Sagisy wątków księcia i księżniczki z wieży...
Tyle że księżniczka wróciła teraz do domu z dzieciakiem, a książę, kierując się wyłącznie swoją dumą wojownika, opuścił ją. I sam nie wiedział, czy chce tam wracać. A druga księżniczka, z którą być może nie mógłby konkurować, zmarła w dziwnych okolicznościach, pogrzebana przez własną głupotę, łzy siostry i pogardliwy osąd księcia.
Tak czy inaczej, Hayami i tak teraz nie miał pewności, czy zdąży przed zimą udać się do Sogen. Na razie miał inne plany, a dodatkowo obietnica złożona Seinaru stawała się coraz bardziej wiążąca z każdym zachodem słońca, z każdym rozbłyskiem czerwonych łun, z każdym wahnięciem kołyszącej się na plecach yari.
Wciąż czul w kieszeni ciężar tego notesu. Czy powinien przekazać komuś jego tajemnice? Wykorzystać sekrety, które zabrał z domu Shijimy, będącego jego grobem za życia? Nie, nie...Umarli nie zdradzają tajemnic. To żywi nimi handlują.
Ruszyli szybko ścieżką w kierunku osady; Hayami ścisnął tylko rękę kuzyna, po czym wysunął się z młodymi naprzód, chcąc się z nimi dostatecznie nagadać i dać Yosuke odpocząć od tego zapewne irytującego trajkotu. Tak czy inaczej, mieli sobie wiele do opowiedzenia. I jeszcze więcej do przekazania.
_________________________________________________________________________________________________________
zt z Yosuke i NPC braćmi do ---- > Karczmy Nomisuke
Szatyn drgnął, słysząc ciche, acz dosadne wszetecznice - słownie to w sumie jedną wszetecznicę - ale nie skomentował tego w żaden sposób. Nie zamierzał: Yosuke miał prawo odczuwać to, co odczuwał w tej chwili, a musiał to być spory dyskomfort, skoro był tak zmęczony, że zaczął kląć. Od przypłynięcia do Hanamury, spotkania z nim, turnieju i całej tej otoczki festiwalowej, odkąd przybili do brzegów Kaigan wraz z rozentuzjazmowanymi Takashim i Hajime, którzy nader chętnie obsypywali teraz brata opowieściami o tym, jak to kuzynek był taki super, nie zaznał zbyt wiele snu i spokoju. Precyzując, to Takashi głównie prowadził narrację tej opowieści, ubarwiając ją ozdobnikami, śmieszkami i wykrzyknikami oraz zawoalowanym sarkazmem kierowanym w stronę milczącego, cichego Hajime. Dowiedziawszy się, że Hajime płakał, wstrząśnięty tym, co zrobił, Hayami momentalnie przytulił brata. Uśmiechnął się delikatnie. Hajime był najmłodszy, najbardziej wrażliwy z nich. Takie rzeczy chyba najbardziej działały właśnie na niego - chłopca o duszy poety i myśliciela, który wolał bujać myślami w obłokach niż schodzić z nich na ziemię, romantycznego marzyciela, który pewnie będzie doszukiwał się w jego historii miłości do Sagisy wątków księcia i księżniczki z wieży...
Tyle że księżniczka wróciła teraz do domu z dzieciakiem, a książę, kierując się wyłącznie swoją dumą wojownika, opuścił ją. I sam nie wiedział, czy chce tam wracać. A druga księżniczka, z którą być może nie mógłby konkurować, zmarła w dziwnych okolicznościach, pogrzebana przez własną głupotę, łzy siostry i pogardliwy osąd księcia.
Tak czy inaczej, Hayami i tak teraz nie miał pewności, czy zdąży przed zimą udać się do Sogen. Na razie miał inne plany, a dodatkowo obietnica złożona Seinaru stawała się coraz bardziej wiążąca z każdym zachodem słońca, z każdym rozbłyskiem czerwonych łun, z każdym wahnięciem kołyszącej się na plecach yari.
Wciąż czul w kieszeni ciężar tego notesu. Czy powinien przekazać komuś jego tajemnice? Wykorzystać sekrety, które zabrał z domu Shijimy, będącego jego grobem za życia? Nie, nie...Umarli nie zdradzają tajemnic. To żywi nimi handlują.
Ruszyli szybko ścieżką w kierunku osady; Hayami ścisnął tylko rękę kuzyna, po czym wysunął się z młodymi naprzód, chcąc się z nimi dostatecznie nagadać i dać Yosuke odpocząć od tego zapewne irytującego trajkotu. Tak czy inaczej, mieli sobie wiele do opowiedzenia. I jeszcze więcej do przekazania.
_________________________________________________________________________________________________________
zt z Yosuke i NPC braćmi do ---- > Karczmy Nomisuke
0 x
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Kolejny piękny dzień rozpoczynał się w prowincji Kaigan. Pogoda dopisywała, jak narazie wszystkie znaki na niebie to potwierdzały. Nasza młoda kunoichi zbliżała się do pewnej osady. Dziewczyna aktualnie znajdowała się w jakimś dosyć sporych rozmiarów lesie. Drzewa rosły z każdej możliwej strony, koniec końców nic dziwnego patrząc na te prowincję. Była to rzecz oczywista. Neitiri lubiła przemierzać różne połacie terenu, dziewczyna miała sporo czasu na jakieś wlasne przemyślenia. Idąc coraz to dalej Neitiri cały czas starała się trzymać wyznaczonego sobie kursu, w końcu nie chciała się zgubić. To akurat było jedną z najłatwiejszych rzeczy w takim miejscu. Drzewa były praktycznie takie same, a ilość możliwych takich samych zagajników przewyższała się z każdym kolejnym mijającym rokiem. Wiosna dawała sporo ciekawych możliwości, zwłaszcza w takim jak to miejscu. Krzewa oraz drzewa owocowe dopiero się rozwijały by zacząć owocować za kilka tygodni. Jednak jak narazie kunoichi musiała opierać się na własnych siłach by zadbać o miejsce dla siebie oraz żywność, później będzie mogła do woli korzystać z darów natury. Tak czy inaczej Neitiri szła dalej wzdłuż ścieżki w kierunku małej wioski...
0 x
- Eto Hakurokoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 20
- Rejestracja: 9 lip 2019, o 16:36
- Wiek postaci: 18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7488
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Dzisiejszego dnia pogoda dopisywała całkiem nie zle. Obłoki na niebie tworzyły wręcz przeróżne kształty, tym samym przybierając różne formy. Począwszy od małych przedmiotów, a skończywszy na całkiem strasznie wyglądających potworach. Wiatr wiał wystarczająco silnie by przesyłać następne na ich poprzednie miejsce. Pomimo, że gdzieś tam w górze wiał wiatr. Na dole, gdzie znajdowała się Neitiri było całkiem spokojnie. Działo się tak, ponieważ sporych rozmiarów drzewa hamowały cały dopływ pozornie niegroźnego wiatru do najniższych warstw otoczenia. Tak czy inaczej, można by w nieskończoność prowadzić różne przemyślenia na temat pogody i panujących warunków atmosferycznych lecz to nie było najważniejszym elementem w tej chwili. Prawda? Nasza główna bohaterka tej opowieści przemierzała dalej tereny leśne idąc ścieżką ku swemu przeznaczeniu. Na tę chwilę jej głównym celem było dotarcie do małej osady. W końcu dosyć dawno jej tutaj nie było... Być może od jej ostatniej wizyty coś się zmieniło. Prawda?
-Nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam...
-westchnęła, chwilę później spoglądając na niebo. Po przejściu kolejnego zakretu kunoichi mogła już ujrzeć zarys pierwszych budynków znajdujących się na horyzoncie. Podróż minęła całkiem szybko, pytanie co czeka w osadzie na naszą młodą bohaterkę...
-Nie pamiętam kiedy ostatnio tu byłam...
-westchnęła, chwilę później spoglądając na niebo. Po przejściu kolejnego zakretu kunoichi mogła już ujrzeć zarys pierwszych budynków znajdujących się na horyzoncie. Podróż minęła całkiem szybko, pytanie co czeka w osadzie na naszą młodą bohaterkę...
0 x
- Eto Hakurokoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 20
- Rejestracja: 9 lip 2019, o 16:36
- Wiek postaci: 18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7488
Re: Ścieżka prowadząca do małej osady...
Idąc nasza bohaterka wydawała sporo odgłosów. Czyżby tak głośno stawała stopy na całkiem suche podłoże? Nie wiadomo, w każdym bądź razie zdecydowanie nie przypadła dziewczyna pobliskim ptakom do gustu. Te odrazu postanowiły się oddalić. Jednak nie to było teraz najważniejsze, a sytuacja, którą dziewczyna mogła chwilę później zacząć obserwować... Po chwili wszytko było jasne dlaczego nawet ptaki uciekły. Odgłosy kłótni, a raczej żalu i tym podobnym rozbrzmiewały na całą okolicę. Idąc Neitiri słyszała coraz to więcej i więcej... Po chwili również mogła spokojnie określić osoby uczestniczące w całym zejściu. Główną bohaterką była staruszka, zaś jej rozmówcami dwójka niezbyt ciekawie wyglądających rosłych mężczyzn, którzy prowadzili niezbyt przyjaznym tonem rozmowę ze staruszką. Kobieta nie wyglądała ciekawie, może nawet bardzo zaniedbanie. Chude ciało, siwe włosy wystające spod chusty do tego potargane ubrania... Nic dziwnego, że przechodni niezbyt chetnie zwracali na nią uwagę. Tak czy inaczej nasza młoda kunoichi dalej szła przed siebie utrzymując prędkość przemieszczania się. Będąc całkiem niedaleko dziewczyna mogła zaobserwować jak dwójka mężczyzn oddala się od staruszki, tym samym kończąc z nią rozmowę.
-No i co teraz?-dziewczyna zadała sobie pytanie w myślach, nastepnie ruszyła wprost do kobiety.
-Może uda się coś zarobić...-Idąc kolejne myśli przeszły przez głowę kunoichi.
-Witam, coś się stało?-powiedziała Neitiri do kobiety ciepłym głosem z odległości, której mogła ją usłyszeć staruszka. Jeżeli kobieta nawiąże temat, dziewczyna będzie się starać go podtrzymywać wykonując proste gesty. Między innymi takie jak kiwnięcie głową, czy chociaż by gestykulacja mimiką twarzy w odpowiedni sposób by wyciągnąć od staruszki jak najwięcej potrzebnych jej informacji... Czas pokaże co uda się dowiedzieć. Prawda?
-No i co teraz?-dziewczyna zadała sobie pytanie w myślach, nastepnie ruszyła wprost do kobiety.
-Może uda się coś zarobić...-Idąc kolejne myśli przeszły przez głowę kunoichi.
-Witam, coś się stało?-powiedziała Neitiri do kobiety ciepłym głosem z odległości, której mogła ją usłyszeć staruszka. Jeżeli kobieta nawiąże temat, dziewczyna będzie się starać go podtrzymywać wykonując proste gesty. Między innymi takie jak kiwnięcie głową, czy chociaż by gestykulacja mimiką twarzy w odpowiedni sposób by wyciągnąć od staruszki jak najwięcej potrzebnych jej informacji... Czas pokaże co uda się dowiedzieć. Prawda?
0 x
- Eto Hakurokoshi
- Gracz nieobecny
- Posty: 20
- Rejestracja: 9 lip 2019, o 16:36
- Wiek postaci: 18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7488
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości