Siedziba władzy
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Siedziba władzy
Czy ta dwójka działała na nerwy brunetowi? Nie skądże, jednak byli zdecydowanie specyficzni. A tacy ludzie byli nadzwyczaj niebezpieczni i nieobliczalni. Kobieta rybka była wredną zołzą lubiącą dogryzać. Oh czyżby, mężczyzna mógł teraz odgryźć się tym samym? Cóż szacunek szacunkiem, ale raczej taka odpowiedź będzie znacznie silniejsza od niego. Słysząc jak Reika odpowiedziała kobiecie, lekko zaśmiał się pod nosem.
- Wiem przynajmniej czemu boicie się lecieć. Rybki zazwyczaj są chwytane przez jastrzębie.
Nie było to chamskie, aczkolwiek bardzo w dziesiątkę. Uśmiechnął się prowokacyjnie w odpowiedzi i spojrzał na Reikę puszczając jej oczko. Wykład na temat umiejętności i przygotowania na nalot z powietrza brzmiał dość porządnie. Jednak znając umiejętności swego szczepu, no cóż.. powątpiewał w skuteczność łuków bardzo.
- Nie zgłębiliście umiejętności szczepów potrafiących latać i jednocześnie wysadzać, prawda? Gdyby tak było posunelibyście się znacznie dalej niż łuki i aktualne zabezpieczenia.
Nie dowierzał w to, że jakkolwiek są wstanie się zabezpieczyć przed nalotem Dōhito. Nie mowa tutaj o jednym członku, nie mowa też o osobach na poziomie Mishimy. Mowa tutaj o poziomie najlepszych wojowników szczepu a zebrani razem na atak dywersyjny? Nie istnieją chyba zabezpieczenia mogące powstrzymać taką moc.
- W każdym bądź razie jeżeli chodzi o podróż sądzę, że lot będzie znacznie bezpieczniejszy i szybszy. A jeżeli chodzi o znak rozpoznawczy, mogę na boku stwora stworzyć kształt kwiatu kameliu, żaden problem. No.. chyba, że rybka boi się latać na grzbiecie.
Nie pozostawał dłużny. Reika poznała go już na tyle, że doskonale wiedziała jak bardzo ma ograniczone podejście do przyjetych ogólnie norm, więc nie bardzo ruszyło go takie stwierdzenie. Skoro ona się odgryzała musi się liczyć z tym, że ktoś może być w tym lepszy.
- Wiem przynajmniej czemu boicie się lecieć. Rybki zazwyczaj są chwytane przez jastrzębie.
Nie było to chamskie, aczkolwiek bardzo w dziesiątkę. Uśmiechnął się prowokacyjnie w odpowiedzi i spojrzał na Reikę puszczając jej oczko. Wykład na temat umiejętności i przygotowania na nalot z powietrza brzmiał dość porządnie. Jednak znając umiejętności swego szczepu, no cóż.. powątpiewał w skuteczność łuków bardzo.
- Nie zgłębiliście umiejętności szczepów potrafiących latać i jednocześnie wysadzać, prawda? Gdyby tak było posunelibyście się znacznie dalej niż łuki i aktualne zabezpieczenia.
Nie dowierzał w to, że jakkolwiek są wstanie się zabezpieczyć przed nalotem Dōhito. Nie mowa tutaj o jednym członku, nie mowa też o osobach na poziomie Mishimy. Mowa tutaj o poziomie najlepszych wojowników szczepu a zebrani razem na atak dywersyjny? Nie istnieją chyba zabezpieczenia mogące powstrzymać taką moc.
- W każdym bądź razie jeżeli chodzi o podróż sądzę, że lot będzie znacznie bezpieczniejszy i szybszy. A jeżeli chodzi o znak rozpoznawczy, mogę na boku stwora stworzyć kształt kwiatu kameliu, żaden problem. No.. chyba, że rybka boi się latać na grzbiecie.
Nie pozostawał dłużny. Reika poznała go już na tyle, że doskonale wiedziała jak bardzo ma ograniczone podejście do przyjetych ogólnie norm, więc nie bardzo ruszyło go takie stwierdzenie. Skoro ona się odgryzała musi się liczyć z tym, że ktoś może być w tym lepszy.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Najwyraźniej postawienie ulubionego trunku spodobało się Eri, bo ta parsknęła śmiechem, jednak gdy Mishima rozpoczął swoje droczenie i nazwał ją ''rybką'', po reakcji Hoshigaki Reika poznała, że Brunet posunął się za daleko. Najwyraźniej kobieta nie trawiła żartów tego typu i w sumie trudno było się dziwić. To jakby Mishima nabijał się z Reiki, że ma bladą skórę, albo nie taki kolor włosów. Co prawda Blondynkę średnio by to obeszło i jeszcze by się sama odgryzła, jednak Eri była typem dumniej kobiety i nie życzyła sobie nabijania się z jej przynależności do klanu.
Najwyraźniej Hideo też wyczuł spięcie, bo powstrzymał swoją przełożoną od komentarza i nadal podjął temat ewentualnego nalotu Dōhito na Wyspy. To utwierdziło Reikę w przekonaniu, że Rada naprawdę może być bezsilna wobec takiego Cesarstwa, a widząc znajome iskry Raitonu między palcami mężczyzny, uśmiechnęła się szeroko.
- O! Ja też tak umiem. - Powiedziała radośnie. - Raiton jest naprawdę wspaniałym żywiołem.
A do tego cholernie niebezpiecznym, ale tego można było się domyślić. Sam Mishima wiedział, że Reika potrafi stworzyć burzę i ściągnąć piorun, który uderzy w przeciwnika, bo sama mu o tym powiedziała, no i było też kilka innych, przydatnych technik z tej dziedziny, którymi można było całkiem mocno namieszać. Lubiła ten żywioł, nie tylko za to, że był jej naturalnym, wrodzonym.
Gdy już można było pomyśleć, że temperament Eri został opanowany i będzie można dopełnić formalności, Mishima jeszcze raz spróbował z prowokacją, na co Hoshigaki już nie była w stanie się powstrzymać, zaś Reika ostrzegawczo położyła dłoń na piersi ukochanego.
- Wybacz mu, Eri-sama. - Poprosiła. - Ma specyficzne poczucie humoru, które czasami i mnie doprowadza do szału. Nie chciał Cię obrazić.
Spojrzała na Mishimę ostrzegawczo i pokręciła głową, żeby dalej już w to nie brnął. Z pomocą przyszedł też Hideo, który postanowił zakończyć to spotkanie i oznajmił, że będą czekać przy grobowcu Isoshiego, na co Reika skinęła głową. Gdy opuścili gabinet, odetchnęła z ulgą dokładnie w tym samym momencie co Kazuo, po czym zwróciła się do Bruneta.
- Wygląda na to, że Eri nie lubi tego typu żartów, dlatego lepiej się tak do niej nie zwracaj, bo naprawdę zrobi Ci krzywdę. - Ostrzegła ukochanego. - Jest nie tylko silniejsza od Ciebie, ale też wyższa stopniem i należy jej się przede wszystkim szacunek. Droczenie się zostaw dla mnie.
Po tych słowach spojrzała na ojca, który właśnie dobrze zobrazował poczucie humoru wyspiarzy. Póki nie godzi to w ich rodowody, to jest dobrze, więc koniec z ''rybką'', bo Eri poczuła się naprawdę urażona. Chyba jednak postawi jej ten trunek. W sumie to nawet ją polubiła. Miała kobieta charakterek, to prawda, ale było widać, że jest silna i cholernie niebezpieczna.
- Będziemy ostrożni. - Zapewniła ojca. - Dziwne tylko, że nie chcieli powiedzieć, kim jest przyszły Cesarz. Zupełnie jakby to była jakaś tajemnica do czasu oficjalnej koronacji.
Westchnęła z lekką frustracją. Trochę obawiała się tej audiencji, no ale może nie będzie tak źle. Przede wszystkim musi dotrzeć do Natsume, no i zapewnić sobie anonimowość, chociaż z tym drugim nie będzie raczej problemów. Poinformuje Eri i Hideo, że będzie się ukrywać pod Henge no Jutsu i pokaże im nowy wygląd, żeby mogli ostrzec swoich sensorów, żeby nie robili z tego powodu rabanu. Na takie wydarzenie zapewne zjedzie się sporo ludzi, a to oznacza, że szpiedzy Rady będą mogli spokojnie przeniknąć sobie na wyspy, żeby się ''rozejrzeć''. Będzie musiała się ukrywać.
- Do zobaczenia, tato. - Pożegnała się i posłała ojcu ciepły uśmiech. - Wpadnę jeszcze tylko do domu po kilka rzeczy i chociaż uściskam mamę.
Wygląda na to, że rodzicielka dopiero przy następnej okazji będzie miała możliwość poznać Mishimę. Teraz nie było na to czasu. Reika weźmie kilka rzeczy z domu, a Mishima z gospody, gdzie miał pokój i spotkają się w centrum, żeby móc dołączyć do Eri i Hideo. Ciągle w biegu...
//Mishima, wyjdź nami z tematu, a ja napiszę nam podróż na szlaku//
Najwyraźniej Hideo też wyczuł spięcie, bo powstrzymał swoją przełożoną od komentarza i nadal podjął temat ewentualnego nalotu Dōhito na Wyspy. To utwierdziło Reikę w przekonaniu, że Rada naprawdę może być bezsilna wobec takiego Cesarstwa, a widząc znajome iskry Raitonu między palcami mężczyzny, uśmiechnęła się szeroko.
- O! Ja też tak umiem. - Powiedziała radośnie. - Raiton jest naprawdę wspaniałym żywiołem.
A do tego cholernie niebezpiecznym, ale tego można było się domyślić. Sam Mishima wiedział, że Reika potrafi stworzyć burzę i ściągnąć piorun, który uderzy w przeciwnika, bo sama mu o tym powiedziała, no i było też kilka innych, przydatnych technik z tej dziedziny, którymi można było całkiem mocno namieszać. Lubiła ten żywioł, nie tylko za to, że był jej naturalnym, wrodzonym.
Gdy już można było pomyśleć, że temperament Eri został opanowany i będzie można dopełnić formalności, Mishima jeszcze raz spróbował z prowokacją, na co Hoshigaki już nie była w stanie się powstrzymać, zaś Reika ostrzegawczo położyła dłoń na piersi ukochanego.
- Wybacz mu, Eri-sama. - Poprosiła. - Ma specyficzne poczucie humoru, które czasami i mnie doprowadza do szału. Nie chciał Cię obrazić.
Spojrzała na Mishimę ostrzegawczo i pokręciła głową, żeby dalej już w to nie brnął. Z pomocą przyszedł też Hideo, który postanowił zakończyć to spotkanie i oznajmił, że będą czekać przy grobowcu Isoshiego, na co Reika skinęła głową. Gdy opuścili gabinet, odetchnęła z ulgą dokładnie w tym samym momencie co Kazuo, po czym zwróciła się do Bruneta.
- Wygląda na to, że Eri nie lubi tego typu żartów, dlatego lepiej się tak do niej nie zwracaj, bo naprawdę zrobi Ci krzywdę. - Ostrzegła ukochanego. - Jest nie tylko silniejsza od Ciebie, ale też wyższa stopniem i należy jej się przede wszystkim szacunek. Droczenie się zostaw dla mnie.
Po tych słowach spojrzała na ojca, który właśnie dobrze zobrazował poczucie humoru wyspiarzy. Póki nie godzi to w ich rodowody, to jest dobrze, więc koniec z ''rybką'', bo Eri poczuła się naprawdę urażona. Chyba jednak postawi jej ten trunek. W sumie to nawet ją polubiła. Miała kobieta charakterek, to prawda, ale było widać, że jest silna i cholernie niebezpieczna.
- Będziemy ostrożni. - Zapewniła ojca. - Dziwne tylko, że nie chcieli powiedzieć, kim jest przyszły Cesarz. Zupełnie jakby to była jakaś tajemnica do czasu oficjalnej koronacji.
Westchnęła z lekką frustracją. Trochę obawiała się tej audiencji, no ale może nie będzie tak źle. Przede wszystkim musi dotrzeć do Natsume, no i zapewnić sobie anonimowość, chociaż z tym drugim nie będzie raczej problemów. Poinformuje Eri i Hideo, że będzie się ukrywać pod Henge no Jutsu i pokaże im nowy wygląd, żeby mogli ostrzec swoich sensorów, żeby nie robili z tego powodu rabanu. Na takie wydarzenie zapewne zjedzie się sporo ludzi, a to oznacza, że szpiedzy Rady będą mogli spokojnie przeniknąć sobie na wyspy, żeby się ''rozejrzeć''. Będzie musiała się ukrywać.
- Do zobaczenia, tato. - Pożegnała się i posłała ojcu ciepły uśmiech. - Wpadnę jeszcze tylko do domu po kilka rzeczy i chociaż uściskam mamę.
Wygląda na to, że rodzicielka dopiero przy następnej okazji będzie miała możliwość poznać Mishimę. Teraz nie było na to czasu. Reika weźmie kilka rzeczy z domu, a Mishima z gospody, gdzie miał pokój i spotkają się w centrum, żeby móc dołączyć do Eri i Hideo. Ciągle w biegu...
//Mishima, wyjdź nami z tematu, a ja napiszę nam podróż na szlaku//
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Siedziba władzy
Widocznie odpowiedź Mishimy, spowodowała lekką frustrację Eri. Może i ukochana bruneta traktowała to jako żart, lecz Mishima nie był na tyle grzeczny by przemilczeć pewne zachowania. Fakt samemu wtedy nie wykazując się lepszym, ale jak to mówią oko za oko, prawda? Wpierw jednak postanowił odpowiedzieć Hideo, który był świecie przekonany o własnej racji na temat nalotu.
- Nie zrozum mnie źle. Nie niedoceniam Ranmaru ani Cesarstwa. Wręcz przeciwnie, zyskaliście moją wielką sympatię ruchami o których słyszę. Dlatego właśnie jestem podekscytowany tymi informacjami i chętnie bym się przekonał, że to wszystko szczera prawda.
W kierunku mężczyzny odpowiedź była z dużym szacunkiem. Taka prawda. Jeżeli wszystko co powiedział jest realne, bardzo chętnie dowie się o nich wiecej a sama podróż tworzyła dla niego pewnego rodzaju większą ciekawość. Po tych słowach zerknął na kobietę łudząco przypominającą rybe, aczkolwiek również zyskała w jego oczach.
- Sądzę, że moja głowa słabo by latała w przestworzach. Zdecydowanie wole by to moje stwory się tam znajdowały.
Odpowiedział w końcu widząc, że i jej towarzysz oraz Reika zareagowali w kierunku ich przekomarzania. Czy to jego wina, że zaczynała a koniec końców nie potrafiła zachować zimnej krwi? Niestabilność psychiczna w tych czasach była bardzo popularna. A fakt, że była silniejsza od niego? Ok i co z tego, skoro właśnie ukazała iż jest słabsza umysłowo i psychicznie. Cóż, podejście Mishimy było bardzo specyficzne.
- Jeżeli zaś moja uwaga Cie obraziła to wybacz. Choć podejrzewam, że na moim miejscu też nie stałabyś bezczynnie. Jesteś konkretna i nie do końca schematycznie podchodzisz do ogólnych zasad więc mimo wszystko, bardzo to szanuje. Widać mamy coś wspólnego. Kto wie, może jeszcze się zaprzyjaźnimy.
Słowa Mishimy były specyficzne aczkolwiek celne. Czy to były przeprosiny? Raczej nie. Prędzej ukazanie pewnego faktu, że sama potrafiłaby odgryźć się bardziej a w dodatku nie była grzeczniutka tak samo jak brunet. Cóż oboje podchodzili do ogólno przyjętych zasad z lekkim przymrużeniem oka. Bądź co bądź, mężczyzna bardzo szanował osoby, które miały podejście tak podobne do niego.
W pewnym momencie nastąpił jednak koniec ich rozmowy i po odpowiednich poczynaniach z ojcem Reiki, Senju Kazuo postanowili nie zwlekać i ruszyć w podróż. Mężczyzna po drodze wrócił do tematu, w którym blondynka zwróciła mu uwagę.
- Zgadzam się z tym, że jest silniejsza i zapewne nie miałbym większych szans w potyczce. Nie zmienia to jednak faktu, że to dalej człowiek i nie zamierzam stać cicho gdy ktoś perfidnie próbuje mnie lub Ciebie sprowokować. A to, że nie wytrzymała to inna sprawa. Choć przyznam, zauważyłem dużo wspólnych cech w podejściu do tych spraw o których mówisz. Całkiem ciekawa dwójka i szczerze? Podekscytowany jestem na myśl co możemy tam zastać.
Chyba Reika jeszcze nie widziała, żeby brunet był podekscytowany na myśl o czymkolwiek aż tak. No... może poza nią bezpośrednio. Sposób na nalot, nie do końca przyjęte normy zachowania. No cóż, bardzo dobrze Mishima odnajdywał się w tych klimatach, co zresztą udowodnił nie mając zamiaru słuchać polecenia Ekikena. Zaraz po tym więc ruszyli, w oczekiwaniu na nadchadzace dni.
z/t z Reiką
- Nie zrozum mnie źle. Nie niedoceniam Ranmaru ani Cesarstwa. Wręcz przeciwnie, zyskaliście moją wielką sympatię ruchami o których słyszę. Dlatego właśnie jestem podekscytowany tymi informacjami i chętnie bym się przekonał, że to wszystko szczera prawda.
W kierunku mężczyzny odpowiedź była z dużym szacunkiem. Taka prawda. Jeżeli wszystko co powiedział jest realne, bardzo chętnie dowie się o nich wiecej a sama podróż tworzyła dla niego pewnego rodzaju większą ciekawość. Po tych słowach zerknął na kobietę łudząco przypominającą rybe, aczkolwiek również zyskała w jego oczach.
- Sądzę, że moja głowa słabo by latała w przestworzach. Zdecydowanie wole by to moje stwory się tam znajdowały.
Odpowiedział w końcu widząc, że i jej towarzysz oraz Reika zareagowali w kierunku ich przekomarzania. Czy to jego wina, że zaczynała a koniec końców nie potrafiła zachować zimnej krwi? Niestabilność psychiczna w tych czasach była bardzo popularna. A fakt, że była silniejsza od niego? Ok i co z tego, skoro właśnie ukazała iż jest słabsza umysłowo i psychicznie. Cóż, podejście Mishimy było bardzo specyficzne.
- Jeżeli zaś moja uwaga Cie obraziła to wybacz. Choć podejrzewam, że na moim miejscu też nie stałabyś bezczynnie. Jesteś konkretna i nie do końca schematycznie podchodzisz do ogólnych zasad więc mimo wszystko, bardzo to szanuje. Widać mamy coś wspólnego. Kto wie, może jeszcze się zaprzyjaźnimy.
Słowa Mishimy były specyficzne aczkolwiek celne. Czy to były przeprosiny? Raczej nie. Prędzej ukazanie pewnego faktu, że sama potrafiłaby odgryźć się bardziej a w dodatku nie była grzeczniutka tak samo jak brunet. Cóż oboje podchodzili do ogólno przyjętych zasad z lekkim przymrużeniem oka. Bądź co bądź, mężczyzna bardzo szanował osoby, które miały podejście tak podobne do niego.
W pewnym momencie nastąpił jednak koniec ich rozmowy i po odpowiednich poczynaniach z ojcem Reiki, Senju Kazuo postanowili nie zwlekać i ruszyć w podróż. Mężczyzna po drodze wrócił do tematu, w którym blondynka zwróciła mu uwagę.
- Zgadzam się z tym, że jest silniejsza i zapewne nie miałbym większych szans w potyczce. Nie zmienia to jednak faktu, że to dalej człowiek i nie zamierzam stać cicho gdy ktoś perfidnie próbuje mnie lub Ciebie sprowokować. A to, że nie wytrzymała to inna sprawa. Choć przyznam, zauważyłem dużo wspólnych cech w podejściu do tych spraw o których mówisz. Całkiem ciekawa dwójka i szczerze? Podekscytowany jestem na myśl co możemy tam zastać.
Chyba Reika jeszcze nie widziała, żeby brunet był podekscytowany na myśl o czymkolwiek aż tak. No... może poza nią bezpośrednio. Sposób na nalot, nie do końca przyjęte normy zachowania. No cóż, bardzo dobrze Mishima odnajdywał się w tych klimatach, co zresztą udowodnił nie mając zamiaru słuchać polecenia Ekikena. Zaraz po tym więc ruszyli, w oczekiwaniu na nadchadzace dni.
z/t z Reiką
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Reika musiała przyznać, że Mishima mile ją zaskoczył, zabierając ze sobą Akumę do lasu. Był to doskonały sposób na lepsze poznanie się i zaakceptowanie siebie nawzajem. O ile tylko Brunet będzie uważał na wilczura podczas treningów i nie wysadzi go w powietrze. No cóż, o tym wolała nie myśleć, więc skupiła myśli na tym, co ją teraz czekało. Na początek zaszła do zbrojowni, gdzie oddała wypożyczony strój, który nosił Mishima w Hnamurze. Musiała przyznać, że bardzo dobrze się w tym prezentował, no ale Brunet wolał zdecydowanie bardziej swoje luźniejsze odzienie, więc nie będzie mu niczego na siłę wciskać. Chyba, że znowu będzie musiał się godnie reprezentować gdzieś tam. Wtedy to co innego. W sumie to sama powinna pomyśleć nad zmianą swojego stroju, zarówno tego codziennego, jak i tego bojowego, no ale może to później.
Usilnie starała się zająć myśli czymkolwiek innym, ale zwyczajnie się nie dało. O ile raport i informacje z Hanamury powinny się ojcu bardzo spodobać, o tyle fakt, o którym chciała z nim porozmawiać, może już być problematyczny. Chociaż nie, był problematyczny, jeśli patrzyło się na to ze złej strony, ale jeśli dobrze się wszystko ustali, to wszystko było jak najbardziej do dogadania i tego Reika się trzymała. Pozostawał też trzeci problem. Ojciec wcześniej wspominał, że Rada planuje wezwać przedstawicieli klanów na swoją wyspę, aby określić stanowisko wobec Cesarstwa. Nie może pozwolić ojcu jechać na to spotkanie, ponieważ teraz miała dowód na to, że Rada kłamie i manipuluje informacjami. Kto wie, co planuje zrobić na Kami no Hikage. Może będzie chciała wymusić posłuszeństwo i zjednoczyć klany do wojny z Cesarstwem? To byłaby katastrofa. Także sporo rzeczy mieli z ojcem do omówienia i miała nadzieję, że posłucha jej i nie wpakuje się w to bagno. Po tym co się dowiedziała, całkowicie przestała ufać Radzie.
Tak kunoichi dotarła do Siedziby Władzy, kiwając strażnikom na powitanie głową. Bez problemu została wpuszczona do środka i mogła skierować się na wyższe piętra, prosto do gabinetu ojca. Tam z kolei stało kolejnych dwóch gwardzistów, którzy mieli za zadanie pilnować wejścia. Gdy tylko ją zobaczyli, jeden z mężczyzn zapukał do gabinetu i poinformował o jej przybyciu, więc w sumie nic więcej nie musiała robić, poza skinieniem głową. Jeśli ojciec w tym momencie będzie zajęty, to zaczeka, a gdy pozwolą jej wejść, przekroczy próg pomieszczenia i zamknie za sobą drzwi, uśmiechając się lekko do ojca.
- Dzień dobry, Tato. - Przywitała się, podchodząc do biurka. - Mama kazała Ci przekazać obiad, skoro nie miałeś czasu zawitać do domu.
Położyła na blacie zawinięty w płótno pojemnik z risotto z kurczakiem i warzywami, po czym spojrzała uważnie na ojca, ciekawa jego pierwszej reakcji. Nie był do końca pewny jej wyprawy do Cesarstwa i zapewne bardzo się martwił, dlatego powinien się ucieszyć, że wróciła cała i zdrowa, a do tego z interesującymi informacjami.
Usilnie starała się zająć myśli czymkolwiek innym, ale zwyczajnie się nie dało. O ile raport i informacje z Hanamury powinny się ojcu bardzo spodobać, o tyle fakt, o którym chciała z nim porozmawiać, może już być problematyczny. Chociaż nie, był problematyczny, jeśli patrzyło się na to ze złej strony, ale jeśli dobrze się wszystko ustali, to wszystko było jak najbardziej do dogadania i tego Reika się trzymała. Pozostawał też trzeci problem. Ojciec wcześniej wspominał, że Rada planuje wezwać przedstawicieli klanów na swoją wyspę, aby określić stanowisko wobec Cesarstwa. Nie może pozwolić ojcu jechać na to spotkanie, ponieważ teraz miała dowód na to, że Rada kłamie i manipuluje informacjami. Kto wie, co planuje zrobić na Kami no Hikage. Może będzie chciała wymusić posłuszeństwo i zjednoczyć klany do wojny z Cesarstwem? To byłaby katastrofa. Także sporo rzeczy mieli z ojcem do omówienia i miała nadzieję, że posłucha jej i nie wpakuje się w to bagno. Po tym co się dowiedziała, całkowicie przestała ufać Radzie.
Tak kunoichi dotarła do Siedziby Władzy, kiwając strażnikom na powitanie głową. Bez problemu została wpuszczona do środka i mogła skierować się na wyższe piętra, prosto do gabinetu ojca. Tam z kolei stało kolejnych dwóch gwardzistów, którzy mieli za zadanie pilnować wejścia. Gdy tylko ją zobaczyli, jeden z mężczyzn zapukał do gabinetu i poinformował o jej przybyciu, więc w sumie nic więcej nie musiała robić, poza skinieniem głową. Jeśli ojciec w tym momencie będzie zajęty, to zaczeka, a gdy pozwolą jej wejść, przekroczy próg pomieszczenia i zamknie za sobą drzwi, uśmiechając się lekko do ojca.
- Dzień dobry, Tato. - Przywitała się, podchodząc do biurka. - Mama kazała Ci przekazać obiad, skoro nie miałeś czasu zawitać do domu.
Położyła na blacie zawinięty w płótno pojemnik z risotto z kurczakiem i warzywami, po czym spojrzała uważnie na ojca, ciekawa jego pierwszej reakcji. Nie był do końca pewny jej wyprawy do Cesarstwa i zapewne bardzo się martwił, dlatego powinien się ucieszyć, że wróciła cała i zdrowa, a do tego z interesującymi informacjami.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Wyraz ulgi na twarzy ojca rozbawił Reikę, no ale czego mogła się spodziewać, skoro wyprawa do Cesarstwa była tak naprawdę podróżą w nieznane? Wtedy nie mieli nawet pojęcia, że Cesarzem jest Natsume i jakie są zamiary nowego przywódcy wobec niej, skoro osobiście po nią posłał dwóch posłańców. Ona też na początku obawiała się tego wszystkiego, dopóki sytuacja się nie wyjaśniła. Dopiero wtedy odetchnęła z ulgą i zupełnie inaczej patrzyła na sytuację, zaś ojciec nadal tutaj głowił się nad tym wszystkim i pewnie z każdym dniem martwił coraz bardziej.
- Jestem cała i zdrowa. - Zapewniła, obchodząc biurko i ściskając Kazuo na powitanie. - Chociaż zmęczona. Taka daleka podróż wyczerpuje, nawet jak się ma do dyspozycji szybkiego ptaka transportowego Mishimy.
Puściła ojca i ponownie obeszła biurko, by usiąść naprzeciwko niego. Uśmiechnęła się, gdy ten wyraził swój komentarz na temat matki i posiłku, który mu przysłała, jednak ostatecznie przyznał, że pracy ma dużo i ostatecznie podziękował. Nie zabrał się jednak do jedzenia, a odsunął zawiniątko na bok, żeby tym samym dać do zrozumienia, że zajmie się tym później. W tym momencie były ważniejsze sprawy, a konkretniej informacje, które Reika przyniosła ze sobą.
- Owszem. - Odpowiedziała na pytanie o Cesarza. - Dwa razy, ale dopiero za drugim, kiedy odwiedził nas w pokoju, w którym nas ugoszczono, mieliśmy szansę porozmawiać przy herbatce o tym wszystkim, co tak Cię interesowało.
Tutaj oczywiście miała na myśli informacje na temat tego, co się wydarzyło na Hyuo, czy Rada mówi prawdę w kwestii Cesarstwa i czy udało jej się załatwić ewentualny sojusz, który chodził ojcu po głowie, przez wzgląd na wcześniejsze relacje z byłą Liderką Yuki. Cóż, odpowiedzi na to wszystko, mogą się okazać dla niego zaskakujące, a tą najbardziej będzie zapewne tożsamość samego Cesarza, o czym jeszcze nie miał pojęcia. Dziwny też był fakt, że to Cesarz pofatygował się do nich, a nie przyjął ich oficjalnie w sali tronowej.
- Zapewne ucieszy Cię fakt, że Pierwszym Cesarzem Morskich Klifów został Yuki Natsume. - Oznajmiła z rozbawieniem. - Dziwne uczucie, mieć Cesarza za przyjaciela. Podczas koronacji omal nie dostałam zawału.
W tym momencie Kazuo mógł bez problemu pojąć, co oznacza ta informacja i jak wiele korzyści mogła w tym przypadku przynieść. Tym bardziej, że Natsume, mimo że nie poznany osobiście, był w jej rodzinie dobrze wspominany ze względu na fakt, że był druhem Shigeru i chronił Reikę podczas Pustynnego Pogromu, pomagając też w ratowaniu Isoshiego. No i oczywiście ojciec pamiętał go z faktu, że wygrał turniej w Sabishi, udowadniając tym samym swoją siłę.
- Chciałeś wiedzieć, jaka była prawda odnośnie morderstwa wysłanników Rady na Hyuo i czy mają rację co do Cesarstwa. - Kontynuowała. - Tak jak się spodziewałam, mieli powód, aby odesłać Radzie głowy tamtych w koszykach. Tak jak było w naszym przypadku, Rada nawet nie kiwnęła palcem, żeby wspomóc ich w tej wojnie przeciwko agresorowi, a gdy wygrali, ponosząc ciężkie straty, chciała ich stłamsić i podporządkować sobie, jednocześnie nakazując pozbyć się Ranmaru, uznając tym samym, że to przez nich wybuchła wojna. Do tego nowym Liderem Klanu miał zostać jeden z podporządkowanej im Starszyzny Yuki, która jako pierwsza podkuliła ogony i uciekła, gdy rozpoczęły się walki. Dla Garekiego to była hańba, więc zamordował i Starszyznę i wysłanników Rady, po czym obwołał się Liderem. Jego pierwszym posunięciem było odcięcie się od zakłamanej Rady, a drugim, skazanie się na wygnanie i mianowanie swoim następcą Natsume. To cała prawda. Rada wypięła się na nich, tak jak na nas pod Górą Czaszki, a potem oczekiwała posłuszeństwa i pozbycia się sojuszników, którzy wspierali Yuki podczas wojny. Na taką hańbę nie mogli się zgodzić i doskonale to rozumiem.
Dała ojcu chwilę na przemyślenie tego, co przed chwilą usłyszał, ale jeszcze nie skończyła. Do tych informacji była dołączona jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia, którą Lider Senju powinien wziąć pod uwagę, a mianowicie fakt propagandy, którą Rada rozsiewała po całym kontynencie, pomstując na Cesarstwo, które stało się wrogim krajem.
- To wszystko, czym karmi was Rada, to kłamstwo. - Powiedziała dobitnie. - Cesarstwo wcale nie jest wrogiem kontynentu, wręcz przeciwnie. Natsume jasno dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru atakować kontynentu, ale jeśli zostanie zmuszony do walki, to będzie bronił Wysp. Tylko tyle. Czyli przyjął taką taktykę, jak Ty. Nie jesteśmy agresorami, ale jeśli zostaniemy do tego zmuszeni, będziemy bronić swoich ziem. Poza tym, Hanamura to wcale nie miasto ucisku, bezprawia i anarchii. To naprawdę piękna stolica, gdzie ludzie wyglądają na naprawdę radosnych i szczęśliwych. Panuje tam wspaniała harmonia, a handel kwitnie naprawdę dobrze. Widać gołym okiem, że zjednoczenie Rodów Wysp dobrze wpłynęło na wszystkich bez wyjątku. Rozsiewając takie kłamstwa, Rada chce przeciągnąć was, Liderów na swoją stronę i zapewne skłonić do wspólnego wystąpienia przeciwko Wyspom, a to z kolei może się skończyć naprawdę krwawą wojną...
Tutaj zamilkła, pozwalając ojcu zapoznać się dobrze z tym, co właśnie usłyszał i wyciągnąć wnioski. Postanowił samodzielnie podejmować decyzje na podstawie tylko sprawdzonych informacji, a te właśnie mu Reika dostarczyła i to z pierwszej ręki. Rada kłamała i manipulowała, aby tylko zdyskredytować Cesarstwo i doprowadzić do kolejnej wojny, zaś Yuki rzeczywiście byli winni morderstwa, jednak zostali do tego zmuszeni, inaczej straciliby nie tylko swoją dumę i honor, ale także sojusznika, który wspierał ich w boju. Staliby się słabi i narażeni na jeszcze większe zagrożenia, a na to zdecydowanie nie mogli pozwolić i Reika doskonale to rozumiała. Po tym wszystkim, czego się dowiedziała, jeszcze mocniej gardziła Radą.
- Jestem cała i zdrowa. - Zapewniła, obchodząc biurko i ściskając Kazuo na powitanie. - Chociaż zmęczona. Taka daleka podróż wyczerpuje, nawet jak się ma do dyspozycji szybkiego ptaka transportowego Mishimy.
Puściła ojca i ponownie obeszła biurko, by usiąść naprzeciwko niego. Uśmiechnęła się, gdy ten wyraził swój komentarz na temat matki i posiłku, który mu przysłała, jednak ostatecznie przyznał, że pracy ma dużo i ostatecznie podziękował. Nie zabrał się jednak do jedzenia, a odsunął zawiniątko na bok, żeby tym samym dać do zrozumienia, że zajmie się tym później. W tym momencie były ważniejsze sprawy, a konkretniej informacje, które Reika przyniosła ze sobą.
- Owszem. - Odpowiedziała na pytanie o Cesarza. - Dwa razy, ale dopiero za drugim, kiedy odwiedził nas w pokoju, w którym nas ugoszczono, mieliśmy szansę porozmawiać przy herbatce o tym wszystkim, co tak Cię interesowało.
Tutaj oczywiście miała na myśli informacje na temat tego, co się wydarzyło na Hyuo, czy Rada mówi prawdę w kwestii Cesarstwa i czy udało jej się załatwić ewentualny sojusz, który chodził ojcu po głowie, przez wzgląd na wcześniejsze relacje z byłą Liderką Yuki. Cóż, odpowiedzi na to wszystko, mogą się okazać dla niego zaskakujące, a tą najbardziej będzie zapewne tożsamość samego Cesarza, o czym jeszcze nie miał pojęcia. Dziwny też był fakt, że to Cesarz pofatygował się do nich, a nie przyjął ich oficjalnie w sali tronowej.
- Zapewne ucieszy Cię fakt, że Pierwszym Cesarzem Morskich Klifów został Yuki Natsume. - Oznajmiła z rozbawieniem. - Dziwne uczucie, mieć Cesarza za przyjaciela. Podczas koronacji omal nie dostałam zawału.
W tym momencie Kazuo mógł bez problemu pojąć, co oznacza ta informacja i jak wiele korzyści mogła w tym przypadku przynieść. Tym bardziej, że Natsume, mimo że nie poznany osobiście, był w jej rodzinie dobrze wspominany ze względu na fakt, że był druhem Shigeru i chronił Reikę podczas Pustynnego Pogromu, pomagając też w ratowaniu Isoshiego. No i oczywiście ojciec pamiętał go z faktu, że wygrał turniej w Sabishi, udowadniając tym samym swoją siłę.
- Chciałeś wiedzieć, jaka była prawda odnośnie morderstwa wysłanników Rady na Hyuo i czy mają rację co do Cesarstwa. - Kontynuowała. - Tak jak się spodziewałam, mieli powód, aby odesłać Radzie głowy tamtych w koszykach. Tak jak było w naszym przypadku, Rada nawet nie kiwnęła palcem, żeby wspomóc ich w tej wojnie przeciwko agresorowi, a gdy wygrali, ponosząc ciężkie straty, chciała ich stłamsić i podporządkować sobie, jednocześnie nakazując pozbyć się Ranmaru, uznając tym samym, że to przez nich wybuchła wojna. Do tego nowym Liderem Klanu miał zostać jeden z podporządkowanej im Starszyzny Yuki, która jako pierwsza podkuliła ogony i uciekła, gdy rozpoczęły się walki. Dla Garekiego to była hańba, więc zamordował i Starszyznę i wysłanników Rady, po czym obwołał się Liderem. Jego pierwszym posunięciem było odcięcie się od zakłamanej Rady, a drugim, skazanie się na wygnanie i mianowanie swoim następcą Natsume. To cała prawda. Rada wypięła się na nich, tak jak na nas pod Górą Czaszki, a potem oczekiwała posłuszeństwa i pozbycia się sojuszników, którzy wspierali Yuki podczas wojny. Na taką hańbę nie mogli się zgodzić i doskonale to rozumiem.
Dała ojcu chwilę na przemyślenie tego, co przed chwilą usłyszał, ale jeszcze nie skończyła. Do tych informacji była dołączona jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia, którą Lider Senju powinien wziąć pod uwagę, a mianowicie fakt propagandy, którą Rada rozsiewała po całym kontynencie, pomstując na Cesarstwo, które stało się wrogim krajem.
- To wszystko, czym karmi was Rada, to kłamstwo. - Powiedziała dobitnie. - Cesarstwo wcale nie jest wrogiem kontynentu, wręcz przeciwnie. Natsume jasno dał do zrozumienia, że nie ma zamiaru atakować kontynentu, ale jeśli zostanie zmuszony do walki, to będzie bronił Wysp. Tylko tyle. Czyli przyjął taką taktykę, jak Ty. Nie jesteśmy agresorami, ale jeśli zostaniemy do tego zmuszeni, będziemy bronić swoich ziem. Poza tym, Hanamura to wcale nie miasto ucisku, bezprawia i anarchii. To naprawdę piękna stolica, gdzie ludzie wyglądają na naprawdę radosnych i szczęśliwych. Panuje tam wspaniała harmonia, a handel kwitnie naprawdę dobrze. Widać gołym okiem, że zjednoczenie Rodów Wysp dobrze wpłynęło na wszystkich bez wyjątku. Rozsiewając takie kłamstwa, Rada chce przeciągnąć was, Liderów na swoją stronę i zapewne skłonić do wspólnego wystąpienia przeciwko Wyspom, a to z kolei może się skończyć naprawdę krwawą wojną...
Tutaj zamilkła, pozwalając ojcu zapoznać się dobrze z tym, co właśnie usłyszał i wyciągnąć wnioski. Postanowił samodzielnie podejmować decyzje na podstawie tylko sprawdzonych informacji, a te właśnie mu Reika dostarczyła i to z pierwszej ręki. Rada kłamała i manipulowała, aby tylko zdyskredytować Cesarstwo i doprowadzić do kolejnej wojny, zaś Yuki rzeczywiście byli winni morderstwa, jednak zostali do tego zmuszeni, inaczej straciliby nie tylko swoją dumę i honor, ale także sojusznika, który wspierał ich w boju. Staliby się słabi i narażeni na jeszcze większe zagrożenia, a na to zdecydowanie nie mogli pozwolić i Reika doskonale to rozumiała. Po tym wszystkim, czego się dowiedziała, jeszcze mocniej gardziła Radą.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Reika przekręciła głowę na bok z wyraźnym zdumieniem, zastanawiając się przy tym, dlaczego obecność Mishimy miała być problematyczna. Natsume z kulturą podszedł do jej partnera, a nawet pozwolił sobie na złośliwą uwagę na temat jej humorów. Fakt, panowie w pewnym momencie urządzili sobie przepychankę słowną i walkę na te same argumenty, jednak nikt do nikogo nie chował urazy z tego tytułu. Wszystko było w porządku.
- Nie, nie była. - Zapewniła z uśmiechem.
Rozwijanie tego tematu było zbędne, więc skupiła się na dalszej części. Widząc, jak ojciec dziwnie na nią zerka, jakny chciał się upewnić, że zwyczajnie go nie wkręca z Cesarzem Natsume, Reika zachowała pełną powagę, chociaż w duchu ledwo powstrzymywała się od śmiechu. To naprawdę zabawne, że w tak ważnej kwestii, ojciec podejrzewał ją o żarty.
- Jeśli rzeczywiście Mayumi taka jest, to najwyraźniej łatwo nie oddała możliwości zostania Cesarzową. - Blondynka wzruszyła ramionami. - Zapewne Natsume musiał się jakoś wykazać, żeby wszyscy go poparli i zaakceptowali, ale to już nie moja sprawa. Cieszę się z tego wyboru, ponieważ jest to człowiek na właściwym miejscu.
Gdy Kazuo doszedł do wniosku, że cały ten burdel na Hyuo, to wina Garekiego i że nie widzi powodu do mordowania niewinnych ludzi w postaci wysłanników Rady, Reika westchnęła tylko z rezygnacją. Osobiście miała inne zdanie na ten temat, ale możliwe, że w tym momencie zbyt mocno zaślepiał ją gniew do Rady. Najważniejsze jednak było to, że to nie Natsume miał krew na rękach, a sprawca sam siebie wygnał, przyjmując to jako karę za swoją zbrodnię.
- Nie, Natsume nie miał z tym nic wspólnego. - Odpowiedziała z powagą. - A Gareki sam wymierzył sobie karę za popełnioną zbrodnię. Jak mi powiedziano, coś w nim pękło, gdy dowiedział się, jak jego Ród mógł nisko upaść przez bandę hipokrytów. Bardzo możliwe, że odesłanie głów miało być formą zemsty za to wszystko i oficjalnym wypowiedzeniem posłuszeństwa Radzie. Wyspiarze to strasznie dumni i uparci shinobi, a do tego niesamowicie zaprawieni w boju. Nie pierniczą się z niczym, z resztą sam widziałeś, jak po nie przyszli.
Ojciec nie wyglądał na przekonanego odnośnie tego, co mu powiedziała o Hanamurze. Owszem, miał rację w tym, że dostała tylko próbkę ogólnego zarysu, jednak znała się co nieco na ludziach i potrafiła dostrzec pewne indywidualne zachowania, mogące wskazywać na daną sytuację. Wieloletnie doświadczenie jako medyk i kunoichi pozwoliło jej wstępnie ocenić sytuację.
- Przyznałabym Ci rację, gdybym nie widziała reakcji ludzi na koronacji Natsume. - Stwierdziła, krzyżując ramiona na piersi. - Oni naprawdę się cieszyli i ufali, że ich życie teraz zmieni się na lepsze. Zapewne Zangetsu trzymał ich pod wielkim uciskiem i teraz zostali wyzwoleni. Co więcej, Hanamura była bardzo pilnie strzeżona, żeby nikomu nie przyszło do głowy coś kombinować. Wiesz jak zachowywali się mieszkańcy? Nie chodzi przestraszeni, nie oglądali się przez ramię, ufali, że są bezpieczni, że są chronieni. To dowód na to, że Cesarstwo naprawdę dba o swoich ludzi. Owszem, każda stolica ma biedniejszą dzielnicę, nawet my, ale taka jest kolej losu i jedynie możemy starać się jakoś to polepszyć. Poza tym, to dopiero początki i próby ogarnięcia tego całego chaosu po poprzednich właścicielach Kantai, więc tym bardziej jestem pełna podziwu.
Uśmiechnęła się, gdy Lider uznał koronację, turniej i festiwal za propagandę Cesarstwa. W sumie to ciężko jej było uwierzyć, że mógł powiedzieć coś tego, no ale chyba będzie trzeba wyprowadzić go z błędu, bo nie chciała, żeby miał źle wyrobione zdanie.
- Tato, propaganda to kłamstwo. - Powiedziała z przekonaniem. - Rozsiewanie nieprawdziwych informacji, aby zdyskredytować drugą stronę, więc proszę, nie porównuj tych dwóch rzeczy. Cały festiwal miał za zadanie przede wszystkim uczcić koronację pierwszego Cesarza, a do tego był sygnałem dla Rady, że Rody Wysp się nie ugną. Natsume w swoim przemówieniu nie rozwodził się na temat tego jaka zła jest Rada, nie przekonywał nikogo do przyłączenia się do Cesarstwa, nie siał buntu i zamętu. Zapewnił tylko, że będzie bronił swojego kraju i pokazał, jak bardzo mu zależy na społeczeństwie, które teraz ma pod swoją opieką. Nie byłeś tam, nie słyszałeś tego. Nie twierdzę, że wszystko jest idealne, bo po tak ciężkiej wojnie trudno jest się podnieść i stworzyć tak ogromne zmiany. Nie zdziwiłabym się, gdyby ich skarbiec wołał o pomstę do nieba, jednak mam nadzieję, że dadzą radę i przetrwają ten kryzys. Są samowystarczalni, a do tego handel może im też przynieś całkiem spore korzyści. Jak na początek, radzą sobie naprawdę dobrze, a militarnie są naprawdę groźni. Ich zabezpieczenia są tak dobrze przemyślane, że wypłynięcie na wody i zaatakowanie to samobójstwo. Z powietrza też nie da rady się przedrzeć. Są gotowi na wszystko.
Westchnęła, na chwilę milknąc. Nie podobało jej się podejście ojca do tego wszystkiego. Wysłał ją, ponieważ miał zaufanie do jej oceny sytuacji, a mimo to podawał w wątpliwość jej słowa. Czy on naprawdę myślał, że dałaby się nabrać na otoczkę? Była realistką i dobrze wiedziała, o znaczy podnieść się po ciężkich stratach. Widziała to po bitwie z Uchihami. Do tej pory jest im ciężko, ale oni nie mają takich możliwości jak Wyspy. Do tego oni są osamotnieni, zaś Cesarstwo składało się z kilku rodów, które nawzajem się wspierały i wspólnie dbali o swoje ziemie.
- Usiłuję pokazać Ci różnicę między Radą, a Cesarstwem. - Powiedziała na koniec. - Ta pierwsza rozsiewa kłamstwa, aby zyskać zwolenników i prawdopodobnie będzie chciała rozpętać wojnę i poświęcić nas wszystkich tylko po to, żeby odzyskać wpływy na Wyspach. Cesarstwo zaś, zamierza się tylko bronić i zapewniło, że nie jest wrogiem kontynentu. Nie pomstuje, nie buntuje, nie sieje propagandy przeciwko Radzie. Jest bardzo silne militarnie, może trochę słabsze ekonomicznie, jednak stawiam, że to kwestia czasu. Początki zawsze są trudne. Prosiłeś, bym oceniła sytuację, więc oceniam. Rada kłamie i prawdopodobnie będzie chciała doprowadzić do wojny, na co nie możemy pozwolić. Cesarstwo zaś bardzo szybko podnosi się po wojnie i jest na dobrej drodze do stworzenia naprawdę dobrze prosperującego, bezpiecznego państwa. To co widziałam, to tylko początek i to całkiem dobry początek.
- Nie, nie była. - Zapewniła z uśmiechem.
Rozwijanie tego tematu było zbędne, więc skupiła się na dalszej części. Widząc, jak ojciec dziwnie na nią zerka, jakny chciał się upewnić, że zwyczajnie go nie wkręca z Cesarzem Natsume, Reika zachowała pełną powagę, chociaż w duchu ledwo powstrzymywała się od śmiechu. To naprawdę zabawne, że w tak ważnej kwestii, ojciec podejrzewał ją o żarty.
- Jeśli rzeczywiście Mayumi taka jest, to najwyraźniej łatwo nie oddała możliwości zostania Cesarzową. - Blondynka wzruszyła ramionami. - Zapewne Natsume musiał się jakoś wykazać, żeby wszyscy go poparli i zaakceptowali, ale to już nie moja sprawa. Cieszę się z tego wyboru, ponieważ jest to człowiek na właściwym miejscu.
Gdy Kazuo doszedł do wniosku, że cały ten burdel na Hyuo, to wina Garekiego i że nie widzi powodu do mordowania niewinnych ludzi w postaci wysłanników Rady, Reika westchnęła tylko z rezygnacją. Osobiście miała inne zdanie na ten temat, ale możliwe, że w tym momencie zbyt mocno zaślepiał ją gniew do Rady. Najważniejsze jednak było to, że to nie Natsume miał krew na rękach, a sprawca sam siebie wygnał, przyjmując to jako karę za swoją zbrodnię.
- Nie, Natsume nie miał z tym nic wspólnego. - Odpowiedziała z powagą. - A Gareki sam wymierzył sobie karę za popełnioną zbrodnię. Jak mi powiedziano, coś w nim pękło, gdy dowiedział się, jak jego Ród mógł nisko upaść przez bandę hipokrytów. Bardzo możliwe, że odesłanie głów miało być formą zemsty za to wszystko i oficjalnym wypowiedzeniem posłuszeństwa Radzie. Wyspiarze to strasznie dumni i uparci shinobi, a do tego niesamowicie zaprawieni w boju. Nie pierniczą się z niczym, z resztą sam widziałeś, jak po nie przyszli.
Ojciec nie wyglądał na przekonanego odnośnie tego, co mu powiedziała o Hanamurze. Owszem, miał rację w tym, że dostała tylko próbkę ogólnego zarysu, jednak znała się co nieco na ludziach i potrafiła dostrzec pewne indywidualne zachowania, mogące wskazywać na daną sytuację. Wieloletnie doświadczenie jako medyk i kunoichi pozwoliło jej wstępnie ocenić sytuację.
- Przyznałabym Ci rację, gdybym nie widziała reakcji ludzi na koronacji Natsume. - Stwierdziła, krzyżując ramiona na piersi. - Oni naprawdę się cieszyli i ufali, że ich życie teraz zmieni się na lepsze. Zapewne Zangetsu trzymał ich pod wielkim uciskiem i teraz zostali wyzwoleni. Co więcej, Hanamura była bardzo pilnie strzeżona, żeby nikomu nie przyszło do głowy coś kombinować. Wiesz jak zachowywali się mieszkańcy? Nie chodzi przestraszeni, nie oglądali się przez ramię, ufali, że są bezpieczni, że są chronieni. To dowód na to, że Cesarstwo naprawdę dba o swoich ludzi. Owszem, każda stolica ma biedniejszą dzielnicę, nawet my, ale taka jest kolej losu i jedynie możemy starać się jakoś to polepszyć. Poza tym, to dopiero początki i próby ogarnięcia tego całego chaosu po poprzednich właścicielach Kantai, więc tym bardziej jestem pełna podziwu.
Uśmiechnęła się, gdy Lider uznał koronację, turniej i festiwal za propagandę Cesarstwa. W sumie to ciężko jej było uwierzyć, że mógł powiedzieć coś tego, no ale chyba będzie trzeba wyprowadzić go z błędu, bo nie chciała, żeby miał źle wyrobione zdanie.
- Tato, propaganda to kłamstwo. - Powiedziała z przekonaniem. - Rozsiewanie nieprawdziwych informacji, aby zdyskredytować drugą stronę, więc proszę, nie porównuj tych dwóch rzeczy. Cały festiwal miał za zadanie przede wszystkim uczcić koronację pierwszego Cesarza, a do tego był sygnałem dla Rady, że Rody Wysp się nie ugną. Natsume w swoim przemówieniu nie rozwodził się na temat tego jaka zła jest Rada, nie przekonywał nikogo do przyłączenia się do Cesarstwa, nie siał buntu i zamętu. Zapewnił tylko, że będzie bronił swojego kraju i pokazał, jak bardzo mu zależy na społeczeństwie, które teraz ma pod swoją opieką. Nie byłeś tam, nie słyszałeś tego. Nie twierdzę, że wszystko jest idealne, bo po tak ciężkiej wojnie trudno jest się podnieść i stworzyć tak ogromne zmiany. Nie zdziwiłabym się, gdyby ich skarbiec wołał o pomstę do nieba, jednak mam nadzieję, że dadzą radę i przetrwają ten kryzys. Są samowystarczalni, a do tego handel może im też przynieś całkiem spore korzyści. Jak na początek, radzą sobie naprawdę dobrze, a militarnie są naprawdę groźni. Ich zabezpieczenia są tak dobrze przemyślane, że wypłynięcie na wody i zaatakowanie to samobójstwo. Z powietrza też nie da rady się przedrzeć. Są gotowi na wszystko.
Westchnęła, na chwilę milknąc. Nie podobało jej się podejście ojca do tego wszystkiego. Wysłał ją, ponieważ miał zaufanie do jej oceny sytuacji, a mimo to podawał w wątpliwość jej słowa. Czy on naprawdę myślał, że dałaby się nabrać na otoczkę? Była realistką i dobrze wiedziała, o znaczy podnieść się po ciężkich stratach. Widziała to po bitwie z Uchihami. Do tej pory jest im ciężko, ale oni nie mają takich możliwości jak Wyspy. Do tego oni są osamotnieni, zaś Cesarstwo składało się z kilku rodów, które nawzajem się wspierały i wspólnie dbali o swoje ziemie.
- Usiłuję pokazać Ci różnicę między Radą, a Cesarstwem. - Powiedziała na koniec. - Ta pierwsza rozsiewa kłamstwa, aby zyskać zwolenników i prawdopodobnie będzie chciała rozpętać wojnę i poświęcić nas wszystkich tylko po to, żeby odzyskać wpływy na Wyspach. Cesarstwo zaś, zamierza się tylko bronić i zapewniło, że nie jest wrogiem kontynentu. Nie pomstuje, nie buntuje, nie sieje propagandy przeciwko Radzie. Jest bardzo silne militarnie, może trochę słabsze ekonomicznie, jednak stawiam, że to kwestia czasu. Początki zawsze są trudne. Prosiłeś, bym oceniła sytuację, więc oceniam. Rada kłamie i prawdopodobnie będzie chciała doprowadzić do wojny, na co nie możemy pozwolić. Cesarstwo zaś bardzo szybko podnosi się po wojnie i jest na dobrej drodze do stworzenia naprawdę dobrze prosperującego, bezpiecznego państwa. To co widziałam, to tylko początek i to całkiem dobry początek.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Reika przewróciła oczami, słysząc o tym, jakoby straż miała pilnować, aby nikt nie wygłaszał niekorzystnych opinii, ale ostatecznie nie odezwała się na ten temat. Powoli ją męczyło podejrzliwe podejście ojca i lepiej jak najszybciej zakończyć ten temat. Skoro chce się nakręcać takimi domysłami, to proszę bardzo, ale jej niech do tego nie miesza. W sumie to nie podobało jej się, że podważa jej słowa, no ale co zrobić. Najwyraźniej powinna mu przekazać bardziej sceptyczny obraz niż tylko prawdopodobieństwo biedy w skarbcu i kiepska gospodarka. No ale opisała mu wszystko, jak to wyglądało z jej perspektywy, a Hanamura wręcz tętniła życiem i pozytywną energią. Co niby miała powiedzieć?
Kolejny wywód na temat propagandy i kolejna sugestia, że Natsume może manipulować faktycznym stanem Cesarstwa. A nawet jeśli, to co z tego? Odbiorcą miała być tylko i wyłącznie Rada, a nie potencjalni sojusznicy. Z resztą powiedziała ojcu, że militarnie są silni, ale gospodarczo zapewne już mniej, ale jak zaznaczyła, to dopiero początki i mogą stanąć na nogi. Zróżnicowany teren wysp pozwalała na hodowlę zarówno zwierząt, jak i roślin, do tego połowy ryb, owoce morza, perły, bursztyny. Z tego wszystkiego może powstać naprawdę spore bogactwo, jeśli tylko dobrze się tym zarządza. Do tego wygląda na to, że kontynent średnio zaniechał handlu z Morskimi Klifami, więc to też jest dodatkowy zysk. Z nimi, czy bez nich, Cesarstwo jest w stanie podnieść się i przetrwać, bez niczyjej pomocy.
- Tato, to Wyspy. - Zaznaczyła ze spokojem w głosie. - Natsume nie musiał mi przedstawiać sytuacji gospodarczej, żeby wiedzieć, jakie możliwości daje im ląd i morze. Wystarczy wziąć to na logikę. Wiesz jakie bogactwa kryją się na dnie oceanu? Ryuzaku no Taki cieszy się naprawdę dobrym zyskiem z bursztynów, zaś Cesarstwo ma Hoshigaki, którzy są świetnymi pływakami i bez problemu mogą nurkować po muszle i perły. Z tych drugich można zrobić naprawdę drogocenną biżuterię, którą chętnie kupią zamożni, nawet na kontynencie. Do tego ryby, owoce morza. Nawet na lądzie mają tereny, które nadadzą się pod uprawę i wypas zwierząt. Nie na dużą skalę, ale wystarczającą dla nich. Także naprawdę bym się tym nie przejmowała, bo mają sporo alternatywnych źródeł, z których mogą czerpać nie tylko żywność, ale i zysk. Muszą mieć tylko trochę czasu, żeby stanąć na nogi. Jedyny minus w tej kwestii jaki zauważyłam, to niewielkie tereny leśne. Może im brakować drewna, jeśli chcą zadbać o opał do domów i utrzymanie statków.
W końcu na czymś trzeba było ugotować i ogrzać się w zimowe wieczory, zaś flota bojowa i rybacka również potrzebowała surowca do napraw i renowacji, a także ewentualnej rozbudowy, nie wspominając już o budowie nowych budynków i tak dalej. Tutaj dała wyraźny sygnał ojcu, że w tym akurat mogliby im pomóc, gdyby tylko Kazuo zechciał. Nie musieliby nawet transportować drewna przez morze, co byłoby ryzykowne, upierdliwe, a do tego drogie. Wystarczyłby jeden doświadczony Senju, który na konkretnej powierzchni, tworzyłby im cały czas las za pomocą Mokutonu. Dzięki temu mieliby stałe i niewyczerpalne źródło tego surowca.
- Owszem, cały czas powtarzam, że to dopiero początki i potrzebują czasu. - Przytaknęła ojcu. - Co do ich agresji, to mogę Cię tylko zapewnić, że za panowania Natsume nie musimy się tym martwić. On naprawdę nie chce dalszej wojny i woli skupić się na umacnianiu swojego Cesarstwa. Nie interesują go ziemie na kontynencie, chociaż nie miałby nic przeciwko sojusznikom. Nie dam Ci jednak gwarancji na to, co się stanie po jego ewentualnej śmierci. Nowy Cesarz może mieć zupełnie inne podejście do tego, ale tym na razie nie powinniśmy się niepokoić. Znam Natsume bardzo dobrze, więc pozostaje Ci tylko zaufać mojemu osądowi. Zrób z tym co zechcesz.
Gdy Kazuo napomknął o tym, że jawny sojusz z nimi byłby ryzykowny, Reika tylko westchnęła, starając się zachować cierpliwość. Oczywiście, że był ryzykowny! Dlatego właśnie Kazuo wysłał ją z poleceniem, aby ewentualne porozumienia miały charakter utajniony. Gdyby Rada się o tym dowiedziała, mieliby totalnie przewalone i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Tak jak nakazałeś, poprosiłam o dyskrecję w tej sprawie. - Zapewniła. - Nie pytałam o resztę kontynentu, ale przez wzgląd na dobre relacje między naszymi klanami jeszcze przed wojną, Natsume byłby zainteresowany sojuszem z Tobą. Zdaje sobie sprawę, że sporo ryzykujemy tym posunięciem, dlatego na początek zaproponował utajniony, obustronny pakt o nieagresji, zaś kwestie gospodarcze i militarne, woli zostawić na później, gdy sytuacja nieco się wyklaruje. Najwyraźniej pierw chce postawić Cesarstwo na nogi, żeby mieć więcej do zaoferowania, no i nadal nie wiemy, co kombinuje Rada z tym swoim festiwalem, chociaż naprawdę obawiam się najgorszego...
Tak oto Kazuo dowiedział się, że Reika zapoczątkowała wstępną rozmowę do ewentualnego sojuszu, co na dłuższą metę mogło się przysłużyć zarówno im, jak i Cesarstwu. Teraz w jego rękach były dalsze posunięcia na ten temat. Po bitwie z Uchihami nadal byli osłabieni, a do tego sami, gdyż Ci, co ich wtedy wspierali, tak naprawdę też bronili swoich ziem i to była bardziej kwestia obowiązku, niż sojuszu. Tutaj miał silne państwo, składające się z kilku klanów, które niedługo może być naprawdę dobrą siłą i wsparciem, w razie jakiś kłopotów.
Kolejny wywód na temat propagandy i kolejna sugestia, że Natsume może manipulować faktycznym stanem Cesarstwa. A nawet jeśli, to co z tego? Odbiorcą miała być tylko i wyłącznie Rada, a nie potencjalni sojusznicy. Z resztą powiedziała ojcu, że militarnie są silni, ale gospodarczo zapewne już mniej, ale jak zaznaczyła, to dopiero początki i mogą stanąć na nogi. Zróżnicowany teren wysp pozwalała na hodowlę zarówno zwierząt, jak i roślin, do tego połowy ryb, owoce morza, perły, bursztyny. Z tego wszystkiego może powstać naprawdę spore bogactwo, jeśli tylko dobrze się tym zarządza. Do tego wygląda na to, że kontynent średnio zaniechał handlu z Morskimi Klifami, więc to też jest dodatkowy zysk. Z nimi, czy bez nich, Cesarstwo jest w stanie podnieść się i przetrwać, bez niczyjej pomocy.
- Tato, to Wyspy. - Zaznaczyła ze spokojem w głosie. - Natsume nie musiał mi przedstawiać sytuacji gospodarczej, żeby wiedzieć, jakie możliwości daje im ląd i morze. Wystarczy wziąć to na logikę. Wiesz jakie bogactwa kryją się na dnie oceanu? Ryuzaku no Taki cieszy się naprawdę dobrym zyskiem z bursztynów, zaś Cesarstwo ma Hoshigaki, którzy są świetnymi pływakami i bez problemu mogą nurkować po muszle i perły. Z tych drugich można zrobić naprawdę drogocenną biżuterię, którą chętnie kupią zamożni, nawet na kontynencie. Do tego ryby, owoce morza. Nawet na lądzie mają tereny, które nadadzą się pod uprawę i wypas zwierząt. Nie na dużą skalę, ale wystarczającą dla nich. Także naprawdę bym się tym nie przejmowała, bo mają sporo alternatywnych źródeł, z których mogą czerpać nie tylko żywność, ale i zysk. Muszą mieć tylko trochę czasu, żeby stanąć na nogi. Jedyny minus w tej kwestii jaki zauważyłam, to niewielkie tereny leśne. Może im brakować drewna, jeśli chcą zadbać o opał do domów i utrzymanie statków.
W końcu na czymś trzeba było ugotować i ogrzać się w zimowe wieczory, zaś flota bojowa i rybacka również potrzebowała surowca do napraw i renowacji, a także ewentualnej rozbudowy, nie wspominając już o budowie nowych budynków i tak dalej. Tutaj dała wyraźny sygnał ojcu, że w tym akurat mogliby im pomóc, gdyby tylko Kazuo zechciał. Nie musieliby nawet transportować drewna przez morze, co byłoby ryzykowne, upierdliwe, a do tego drogie. Wystarczyłby jeden doświadczony Senju, który na konkretnej powierzchni, tworzyłby im cały czas las za pomocą Mokutonu. Dzięki temu mieliby stałe i niewyczerpalne źródło tego surowca.
- Owszem, cały czas powtarzam, że to dopiero początki i potrzebują czasu. - Przytaknęła ojcu. - Co do ich agresji, to mogę Cię tylko zapewnić, że za panowania Natsume nie musimy się tym martwić. On naprawdę nie chce dalszej wojny i woli skupić się na umacnianiu swojego Cesarstwa. Nie interesują go ziemie na kontynencie, chociaż nie miałby nic przeciwko sojusznikom. Nie dam Ci jednak gwarancji na to, co się stanie po jego ewentualnej śmierci. Nowy Cesarz może mieć zupełnie inne podejście do tego, ale tym na razie nie powinniśmy się niepokoić. Znam Natsume bardzo dobrze, więc pozostaje Ci tylko zaufać mojemu osądowi. Zrób z tym co zechcesz.
Gdy Kazuo napomknął o tym, że jawny sojusz z nimi byłby ryzykowny, Reika tylko westchnęła, starając się zachować cierpliwość. Oczywiście, że był ryzykowny! Dlatego właśnie Kazuo wysłał ją z poleceniem, aby ewentualne porozumienia miały charakter utajniony. Gdyby Rada się o tym dowiedziała, mieliby totalnie przewalone i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Tak jak nakazałeś, poprosiłam o dyskrecję w tej sprawie. - Zapewniła. - Nie pytałam o resztę kontynentu, ale przez wzgląd na dobre relacje między naszymi klanami jeszcze przed wojną, Natsume byłby zainteresowany sojuszem z Tobą. Zdaje sobie sprawę, że sporo ryzykujemy tym posunięciem, dlatego na początek zaproponował utajniony, obustronny pakt o nieagresji, zaś kwestie gospodarcze i militarne, woli zostawić na później, gdy sytuacja nieco się wyklaruje. Najwyraźniej pierw chce postawić Cesarstwo na nogi, żeby mieć więcej do zaoferowania, no i nadal nie wiemy, co kombinuje Rada z tym swoim festiwalem, chociaż naprawdę obawiam się najgorszego...
Tak oto Kazuo dowiedział się, że Reika zapoczątkowała wstępną rozmowę do ewentualnego sojuszu, co na dłuższą metę mogło się przysłużyć zarówno im, jak i Cesarstwu. Teraz w jego rękach były dalsze posunięcia na ten temat. Po bitwie z Uchihami nadal byli osłabieni, a do tego sami, gdyż Ci, co ich wtedy wspierali, tak naprawdę też bronili swoich ziem i to była bardziej kwestia obowiązku, niż sojuszu. Tutaj miał silne państwo, składające się z kilku klanów, które niedługo może być naprawdę dobrą siłą i wsparciem, w razie jakiś kłopotów.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Kazuo najwyraźniej zaczynał rozumieć, co Reika chciała mu przekazać odnośnie możliwości Cesarstwa pod względem gospodarczym, bo na jego twarzy odmalowało się jakby zadowolenie. Jeśli w tym momencie rzeczywiście mieli problemy, to mają tyle źródeł utrzymania, że są w stanie bez problemu stanąć na nogi. Potrzebują na to tylko trochę czasu. W oceanie nie brakowało bogactw, a dobrze wykorzystane, mogą posłużyć za napełnienie skarbca Cesarstwa, który z pewnością w tym momencie nie ma się najlepiej, patrząc na wydatki związane z wojną Zangetsu i całym tym festiwalem i turniejem. Cóż, o to Blondynka naprawdę się nie martwiła.
- Wątpię, żeby klany przejęły się cłami na towary z wysp. Rada musiałaby nałożyć je naprawdę duże, ale wtedy na pewno nie zyska sobie sympatii. Wręcz przeciwnie. - Stwierdziła z powagą. - Już teraz traci poparcie, skoro planujesz układy z Cesarstwem, a kto wie, jak wielu pójdzie za naszym przykładem. Nie jesteśmy jedynymi, na których Rada się wypięła. Lecąc na Kantai, widzieliśmy na morzu sporo statków handlowych. Ryuzaku no Taki nic sobie nie robi z propagandy Rady i nadal prowadzi wymianę handlową z Morskimi Klifami. Dla nich to dobry interes.
Reika spodziewała się, że jeśli Rada zacznie za bardzo naciskać na klany i ograniczać je różnymi zakazami i dodatkowymi podatkami, to te zaczną się buntować i tym samym wycofają swoje poparcie dla nich. Tym bardziej, że ostatnio staruchy tylko się motają i głośno krzyczą, będąc tak naprawdę bezsilni wobec Cesarstwa, które jawnie się zbuntowało. Jedyną nadzieją było zebranie klanów i rozpętanie krwawej wojny, tylko czy te zgodzą się poświęcić swoich ludzi w walce z mocarstwem, które jawnie powiedziało, że nie jest ich wrogiem? Musieliby zostać zmuszeni siłą.
- Rada niczego nie wypatrzy, jeśli nie będzie żadnych dostaw. - Uśmiechnęła się przebiegle. - Wyślij do Cesarstwa któregoś z zaufanych Senju, który będzie Twoim ambasadorem w sprawach sojuszu. Jednocześnie za pomocą Mokutonu, będzie mógł im tworzyć drewno na miejscu. Dzięki temu zaoszczędzicie czas i nie będziecie musieli martwić się ceną transportu, oraz faktem, czy towar dopłynie do celu. Zyskasz na tym Ty i Cesarstwo.
Lepiej już nie dało się tego wykombinować. Skoro Kazuo i tak potrzebował pośrednika, który zadba o papierkową robotę związaną z sojuszem i będzie jego łącznikiem z Cesarstwem, to jednocześnie może się przysłużyć jeszcze bardziej, dając Wyspom to, co jest im bardzo potrzebne, na czym zyska sam klan Senju. Kwestia tylko dogadania się z Natsume.
- Natsume też nie przywiązuje wagi do słów, właśnie z tego samego powodu, dlatego musicie swój sojusz spisać na zwoju, żeby było wszystko jasne i nikt nie mógł tego w żaden sposób podważyć. - Wyjaśniła ojcu. - Ja miałam zapoczątkować tylko dialog, dokumenty i układy zostawiam już Tobie. Wszystko musicie mieć na piśmie i do tego właśnie przyda Ci się ambasador.
Tym samym wykonała swoje zdanie, z którego w sumie była bardzo zadowolona, bo jeśli ojciec i Natsume dogadają się w kwestii przymierza, to klan Senju też będzie mógł szybciej stanąć na nogi po bitwie z Uchihami. Cieszyła się, że ponownie mogła się przysłużyć, mimo że nie posiadała odpowiednich genów. Przez te parę lat zrobiła naprawdę dużo i była już tym cholernie zmęczona. Ciągłe narażanie się, stres i niepewność, coraz bardziej odbijały się na Reice. Do tego doszła rodzinna tragedia, która podkopała chęci nawet samego Kazuo, który rozważał ustąpienie ze stanowiska, no ale trudno było się dziwić. Strata jedynego syna była naprawdę bolesna.
Słowa Kazuo na temat festiwalu Rady dały Reice sporą satysfakcję, jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, czym może się to skończyć w najgorszym wypadku. Zaszczuty pies w końcu ugryzie i w tym przypadku może być tak samo. Desperacja Rady może skończyć się wojną.
- Nie możemy dopuścić do najgorszego, tato. - Powiedziała cicho. - Wojna z Cesarstwem będzie drogo kosztować obie strony. Kto potem będzie miał siłę walczyć z prawdziwym zagrożeniem, jakim jest Antykreator, a którego póki co ignorują, zaślepieni nienawiścią? Bo chyba nie sama Rada, wysługująca się Shiro Ryu...
Z resztą, czy powinna się tym tak przejmować, skoro było jasne, że Senju nie wezmą w tym udziału, a Lider rozważa sojusz z Cesarstwem? Owszem, powinna, bo życie nie kończyło się tylko na ich klanie. Sami nie przetrwają, zaś silni byli tylko razem i powinni o tym pamiętać.
Słysząc ostatnie słowa ojca na temat wysłania na festiwal kogoś w charakterze agenta, aby wybadał sytuację i przekazał informacje z pierwszej ręki, Reika uniosła jedną brew. Sama nie nadawała się do tej roboty, ponieważ była już wystarczająco charakterystyczną postacią, ale skoro dostała możliwość zaproponowania kogoś, to czemu nie.
- Jeśli pokażesz mi akta, to mogę Ci pomóc z wyborem. - Odpowiedziała wzruszając ramionami.
Była Kapitanem wojsk Senju, więc dostęp do akt nie był tutaj problemem. Gdy Kazuo pokaże jej papiery, Reika na spokojnie przejrzy dane każdego z nieco lepszych Senju. Nie pośle tam zwykłego Doko, bo to może się okazać za ciężkie zadanie dla nowicjusza, dlatego też patrzyła na wszystkich, którzy posiadali rangę Akolitów. Po chwili wybrała jedną teczkę, oprawioną nazwą ''Senju Oshi'', po czym podała ją ojcu.
- Spróbuj z nim. - Zasugerowała. - Chłopak ma potencjał, a co do przekazywania informacji, to przypuszczam, że Natsume też wyśle swoich szpiegów, więc będziecie mogli potem wymienić się informacjami, które udało się zebrać. Rozumiem, że skoro wybierasz agenta do zbierania informacji, to sam nie wybierasz się do legowiska żmij, prawda?
Ostatnie słowo było wyraźnie zaznaczone i tym samym dało Kazuo sygnał, że jeśli jest inaczej, to Reika zaraz zacznie tu protestować. Nic jednak dziwnego, że nie chciała puścić ojca na Kami no Hikage, skoro to wszystko mogło się skończyć wojną. Kazuo znalazłby się wtedy między młotem a kowadłem, bo z jednej strony chciał układów z Cesarstwem, a z drugiej może zostać zmuszony do wzięcia udziału w ataku na Wyspy. Od wybierania i narobienia sobie kłopotów, mogło go powstrzymać tylko niepojawienie się na festiwalu.
- Wątpię, żeby klany przejęły się cłami na towary z wysp. Rada musiałaby nałożyć je naprawdę duże, ale wtedy na pewno nie zyska sobie sympatii. Wręcz przeciwnie. - Stwierdziła z powagą. - Już teraz traci poparcie, skoro planujesz układy z Cesarstwem, a kto wie, jak wielu pójdzie za naszym przykładem. Nie jesteśmy jedynymi, na których Rada się wypięła. Lecąc na Kantai, widzieliśmy na morzu sporo statków handlowych. Ryuzaku no Taki nic sobie nie robi z propagandy Rady i nadal prowadzi wymianę handlową z Morskimi Klifami. Dla nich to dobry interes.
Reika spodziewała się, że jeśli Rada zacznie za bardzo naciskać na klany i ograniczać je różnymi zakazami i dodatkowymi podatkami, to te zaczną się buntować i tym samym wycofają swoje poparcie dla nich. Tym bardziej, że ostatnio staruchy tylko się motają i głośno krzyczą, będąc tak naprawdę bezsilni wobec Cesarstwa, które jawnie się zbuntowało. Jedyną nadzieją było zebranie klanów i rozpętanie krwawej wojny, tylko czy te zgodzą się poświęcić swoich ludzi w walce z mocarstwem, które jawnie powiedziało, że nie jest ich wrogiem? Musieliby zostać zmuszeni siłą.
- Rada niczego nie wypatrzy, jeśli nie będzie żadnych dostaw. - Uśmiechnęła się przebiegle. - Wyślij do Cesarstwa któregoś z zaufanych Senju, który będzie Twoim ambasadorem w sprawach sojuszu. Jednocześnie za pomocą Mokutonu, będzie mógł im tworzyć drewno na miejscu. Dzięki temu zaoszczędzicie czas i nie będziecie musieli martwić się ceną transportu, oraz faktem, czy towar dopłynie do celu. Zyskasz na tym Ty i Cesarstwo.
Lepiej już nie dało się tego wykombinować. Skoro Kazuo i tak potrzebował pośrednika, który zadba o papierkową robotę związaną z sojuszem i będzie jego łącznikiem z Cesarstwem, to jednocześnie może się przysłużyć jeszcze bardziej, dając Wyspom to, co jest im bardzo potrzebne, na czym zyska sam klan Senju. Kwestia tylko dogadania się z Natsume.
- Natsume też nie przywiązuje wagi do słów, właśnie z tego samego powodu, dlatego musicie swój sojusz spisać na zwoju, żeby było wszystko jasne i nikt nie mógł tego w żaden sposób podważyć. - Wyjaśniła ojcu. - Ja miałam zapoczątkować tylko dialog, dokumenty i układy zostawiam już Tobie. Wszystko musicie mieć na piśmie i do tego właśnie przyda Ci się ambasador.
Tym samym wykonała swoje zdanie, z którego w sumie była bardzo zadowolona, bo jeśli ojciec i Natsume dogadają się w kwestii przymierza, to klan Senju też będzie mógł szybciej stanąć na nogi po bitwie z Uchihami. Cieszyła się, że ponownie mogła się przysłużyć, mimo że nie posiadała odpowiednich genów. Przez te parę lat zrobiła naprawdę dużo i była już tym cholernie zmęczona. Ciągłe narażanie się, stres i niepewność, coraz bardziej odbijały się na Reice. Do tego doszła rodzinna tragedia, która podkopała chęci nawet samego Kazuo, który rozważał ustąpienie ze stanowiska, no ale trudno było się dziwić. Strata jedynego syna była naprawdę bolesna.
Słowa Kazuo na temat festiwalu Rady dały Reice sporą satysfakcję, jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, czym może się to skończyć w najgorszym wypadku. Zaszczuty pies w końcu ugryzie i w tym przypadku może być tak samo. Desperacja Rady może skończyć się wojną.
- Nie możemy dopuścić do najgorszego, tato. - Powiedziała cicho. - Wojna z Cesarstwem będzie drogo kosztować obie strony. Kto potem będzie miał siłę walczyć z prawdziwym zagrożeniem, jakim jest Antykreator, a którego póki co ignorują, zaślepieni nienawiścią? Bo chyba nie sama Rada, wysługująca się Shiro Ryu...
Z resztą, czy powinna się tym tak przejmować, skoro było jasne, że Senju nie wezmą w tym udziału, a Lider rozważa sojusz z Cesarstwem? Owszem, powinna, bo życie nie kończyło się tylko na ich klanie. Sami nie przetrwają, zaś silni byli tylko razem i powinni o tym pamiętać.
Słysząc ostatnie słowa ojca na temat wysłania na festiwal kogoś w charakterze agenta, aby wybadał sytuację i przekazał informacje z pierwszej ręki, Reika uniosła jedną brew. Sama nie nadawała się do tej roboty, ponieważ była już wystarczająco charakterystyczną postacią, ale skoro dostała możliwość zaproponowania kogoś, to czemu nie.
- Jeśli pokażesz mi akta, to mogę Ci pomóc z wyborem. - Odpowiedziała wzruszając ramionami.
Była Kapitanem wojsk Senju, więc dostęp do akt nie był tutaj problemem. Gdy Kazuo pokaże jej papiery, Reika na spokojnie przejrzy dane każdego z nieco lepszych Senju. Nie pośle tam zwykłego Doko, bo to może się okazać za ciężkie zadanie dla nowicjusza, dlatego też patrzyła na wszystkich, którzy posiadali rangę Akolitów. Po chwili wybrała jedną teczkę, oprawioną nazwą ''Senju Oshi'', po czym podała ją ojcu.
- Spróbuj z nim. - Zasugerowała. - Chłopak ma potencjał, a co do przekazywania informacji, to przypuszczam, że Natsume też wyśle swoich szpiegów, więc będziecie mogli potem wymienić się informacjami, które udało się zebrać. Rozumiem, że skoro wybierasz agenta do zbierania informacji, to sam nie wybierasz się do legowiska żmij, prawda?
Ostatnie słowo było wyraźnie zaznaczone i tym samym dało Kazuo sygnał, że jeśli jest inaczej, to Reika zaraz zacznie tu protestować. Nic jednak dziwnego, że nie chciała puścić ojca na Kami no Hikage, skoro to wszystko mogło się skończyć wojną. Kazuo znalazłby się wtedy między młotem a kowadłem, bo z jednej strony chciał układów z Cesarstwem, a z drugiej może zostać zmuszony do wzięcia udziału w ataku na Wyspy. Od wybierania i narobienia sobie kłopotów, mogło go powstrzymać tylko niepojawienie się na festiwalu.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Siedziba władzy
Pierwsza wypowiedź przekonała Reikę, że mimo wszystko nie należało całkowicie bagatelizować Rady. Nadal miała wystarczające wpływy, żeby zaszkodzić i zmusić do posłuszeństwa, zwłaszcza na płaszczyźnie handlowej i ekonomicznej. To było cholernie frustrujące, ale póki co, nic nie mogli na to poradzić, więc pozostało tylko szukać układów i sojuszów między sobą. Nie była pewna, czy z Kaminari ojciec podpisywał jakieś pismo, ale tutaj, będzie miał sojusz z całym Cesarstwem.
Słysząc, że ojciec nie chce używać Mokutonu jako surowca na sprzedaż, Reika tylko westchnęła. Widać zasady moralne były tu silniejsze, niż najtańsza opcja, no ale ona sama nie miała tych genów, więc nie mogła zrozumieć. Tylko że rozumiała doskonale i jeśli miałoby się to przysłużyć klanowi, to zdecydowałaby się na taki krok. Zwykłe drzewa rosły za długo, do tego dochodził transport i niepewność, że statek nie zatonie podczas sztormu, albo nie zostanie napadnięty. Owszem, w obu przypadkach Rada miała możliwość dowiedzieć się o tym, no ale coś za coś. Póki co, na szczęście kwestii handlowych nie musieli ciągnąć, bo Natsume na razie sam nie zdecydował.
- W takim razie mogę zostać Twoim ambasadorem na Wyspach, jeśli się zgodzisz. - Zaproponowała z powagą w głosie. - Chyba najlepiej bym się nadawała jako łącznik między Tobą, a Natsume. Doglądałabym dokumentów, a dzięki umiejętnościom Mishimy, szybko dostarczalibyśmy wieści z Shinrin do Kantai i na odwrót. Miałabym też lepszy wgląd na postęp Cesarstwa.
Przynajmniej tyle mogła od siebie zaproponować, bo taki też pomysł chodził jej po głowie. Nawet Natsume na odchodnym wspomniała, że może jeszcze wróci w roli ambasadora. Chyba nie było nikogo lepszego na to stanowisko, patrząc na to, co łączyło Reikę zarówno z Kazuo, jak i z Natsume. Do tego Mishima, i mają całkiem sprawną łączność między sojusznikami. Była jeszcze jedna opcja komunikacji, ale o tym Reika jeszcze nie chciała mówić. Najpierw musiała to sprawdzić, a potem będzie przedstawiać rezultaty.
Kiedy Kazuo warknął na nią odnośnie Antykreatora, Reika uniosła brwi. Ojciec bardzo rzadko się na nią unosił, ale najwyraźniej tym razem trafiła w czuły punkt. Antykreator zagrażał im wszystkim i nic na to nie można było poradzić, a najgorsze było to, że Rada to bagatelizuje i skupia cały swój gniew na Cesarstwie, bo wypowiedziało im posłuszeństwo. Przez tych starych durniów jak nic przepadną wszyscy. Nie miała nawet pojęcia, czy na świecie była osoba na tyle silna, która mogłaby się mierzyć ze zmartwychwstałą potęgą.
- Wybacz. - Odpowiedziała ze skruchą. - Nie chciałam Cię zdenerwować.
Po tych słowach wstała i podeszła do okna, które znajdowało się za plecami ojca. Było jej przykro, że woli unikać tak ważnej sprawy, no ale nic na to nie mogła poradzić. Kazuo był dzisiaj w wyjątkowo złym humorze i wolała tego nie pogarszać. Pomogła mu za to wybrać kogoś, kto nadawałby się na wysłanie do Kami no Hikage na przeszpiegi i okazało się, że Senju Oshi już się ojcu przysłużył w podobny sposób. To dobrze. Tym bardziej była przekonana, że to dobry wybór. A skoro wybierał taką osobę, to znaczy że sam nie ma zamiaru pojawić się na wyspie, co sugerowało też przemilczenie jej pytania, więc tylko odetchnęła z ulgą. Nie chciała, żeby ojciec pakował się w to bagno i musiałaby znaleźć dobry sposób, żeby go przed tym powstrzymać.
- Nie krępuj się. - Powiedziała ze spokojem. - Wystygnie Ci.
Nie chciała przeszkadzać ojcu w posiłku, dlatego też ponownie odwróciła się do okna, spoglądając na Hayashimurę. Większą część rozmowy mieli już za sobą. Pozostała jeszcze tylko decyzja, czy może powrócić na Wyspy w nowej roli i doglądać interesu sojuszu, a jeśli tak, to należało załatwić jeszcze jedną rzecz z tym związaną.
Słysząc, że ojciec nie chce używać Mokutonu jako surowca na sprzedaż, Reika tylko westchnęła. Widać zasady moralne były tu silniejsze, niż najtańsza opcja, no ale ona sama nie miała tych genów, więc nie mogła zrozumieć. Tylko że rozumiała doskonale i jeśli miałoby się to przysłużyć klanowi, to zdecydowałaby się na taki krok. Zwykłe drzewa rosły za długo, do tego dochodził transport i niepewność, że statek nie zatonie podczas sztormu, albo nie zostanie napadnięty. Owszem, w obu przypadkach Rada miała możliwość dowiedzieć się o tym, no ale coś za coś. Póki co, na szczęście kwestii handlowych nie musieli ciągnąć, bo Natsume na razie sam nie zdecydował.
- W takim razie mogę zostać Twoim ambasadorem na Wyspach, jeśli się zgodzisz. - Zaproponowała z powagą w głosie. - Chyba najlepiej bym się nadawała jako łącznik między Tobą, a Natsume. Doglądałabym dokumentów, a dzięki umiejętnościom Mishimy, szybko dostarczalibyśmy wieści z Shinrin do Kantai i na odwrót. Miałabym też lepszy wgląd na postęp Cesarstwa.
Przynajmniej tyle mogła od siebie zaproponować, bo taki też pomysł chodził jej po głowie. Nawet Natsume na odchodnym wspomniała, że może jeszcze wróci w roli ambasadora. Chyba nie było nikogo lepszego na to stanowisko, patrząc na to, co łączyło Reikę zarówno z Kazuo, jak i z Natsume. Do tego Mishima, i mają całkiem sprawną łączność między sojusznikami. Była jeszcze jedna opcja komunikacji, ale o tym Reika jeszcze nie chciała mówić. Najpierw musiała to sprawdzić, a potem będzie przedstawiać rezultaty.
Kiedy Kazuo warknął na nią odnośnie Antykreatora, Reika uniosła brwi. Ojciec bardzo rzadko się na nią unosił, ale najwyraźniej tym razem trafiła w czuły punkt. Antykreator zagrażał im wszystkim i nic na to nie można było poradzić, a najgorsze było to, że Rada to bagatelizuje i skupia cały swój gniew na Cesarstwie, bo wypowiedziało im posłuszeństwo. Przez tych starych durniów jak nic przepadną wszyscy. Nie miała nawet pojęcia, czy na świecie była osoba na tyle silna, która mogłaby się mierzyć ze zmartwychwstałą potęgą.
- Wybacz. - Odpowiedziała ze skruchą. - Nie chciałam Cię zdenerwować.
Po tych słowach wstała i podeszła do okna, które znajdowało się za plecami ojca. Było jej przykro, że woli unikać tak ważnej sprawy, no ale nic na to nie mogła poradzić. Kazuo był dzisiaj w wyjątkowo złym humorze i wolała tego nie pogarszać. Pomogła mu za to wybrać kogoś, kto nadawałby się na wysłanie do Kami no Hikage na przeszpiegi i okazało się, że Senju Oshi już się ojcu przysłużył w podobny sposób. To dobrze. Tym bardziej była przekonana, że to dobry wybór. A skoro wybierał taką osobę, to znaczy że sam nie ma zamiaru pojawić się na wyspie, co sugerowało też przemilczenie jej pytania, więc tylko odetchnęła z ulgą. Nie chciała, żeby ojciec pakował się w to bagno i musiałaby znaleźć dobry sposób, żeby go przed tym powstrzymać.
- Nie krępuj się. - Powiedziała ze spokojem. - Wystygnie Ci.
Nie chciała przeszkadzać ojcu w posiłku, dlatego też ponownie odwróciła się do okna, spoglądając na Hayashimurę. Większą część rozmowy mieli już za sobą. Pozostała jeszcze tylko decyzja, czy może powrócić na Wyspy w nowej roli i doglądać interesu sojuszu, a jeśli tak, to należało załatwić jeszcze jedną rzecz z tym związaną.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość