Zapomniana polana treningowa
Re: Zapomniana polana treningowa
Yami widocznie nigdy nie widział ninjutsu podobnego do tego, którego uczył się klan Kami od najmłodszych lat, bo zdziwił się widząc rozpadającą się dłoń chłopaka. Od razu spytał, czy chłopak jest zbudowany z papieru, a Shin szczerze się zaśmiał.
- Jest takie twierdzenie, którego do końca nie rozumiem, że cały świat składa się z małych kulek, i jeśli się je odpowiednio zmodyfikuje, to można się zmienić w cokolwiek. Tylko teoria - wyjaśnił, właściwie powtarzając słowa dziadka, które ten powiedział po sake pewnej nocy w towarzystwie paru inwektywów - I w ramach tego można wzbudzić chakrę, by wymusić taką przemianę w taki, dajmu na to papier. Chociaż nie wiem ile w tym prawdy, żyję normalnie, normalnie jem i oddycham, a kiedy się zatnę kunaiem to krwawię. Spokojnie, nie jestem jakimś nieśmiertelnym psychopatą, jeśli o to Ci chodzi - zaśmiał się, nie chcąc urazić chłopaka, ale nawet insynuowanie czegoś tak absurdalnego jak bycie złożonym z papieru przez cały czas było dla niego zabawne. Z drugiej strony gdyby nagle znalazł się ktoś taki, to pewnie teraz Shin zająłby miejsce zdezorientowanego Yamiego, który woli być ostrożny nie wiedząc co się dzieje.
Syn właściciela pól ryżowych wyjaśnił mu kolejno specyfikację kuszy. Tak jak spodziewał się Shin, była to przemyślana konstrukcja a nie byle prototyp do dopracowania. Gdyby wyposażyć zwykłych ludzi w takie narzędzia, mogliby z łatwością poradzić sobie z co mniejszymi płotkami Shinobi, a chłopak był pewien, że również i z samurajami. I nagle Yami spełnił niewypowiedziane marzenie chłopaka: zaproponował, że Shin też będzie mógł wypróbować to niespotykane narzędzie.
- Mogę? Tylko krótki mi powiedz jak to działa, bo pierwszy raz będę mieć w ręce to cudo - powiedział, gdy Yami zaproponował, że Shin sam przetestuje kusze. Co prawda już strzelał ze zwykłej kuszy, ale nie był w stanie się nią porządnie posługiwać, ale miał nadzieję, że technologia ten problem wyeliminuje... kto wie? Z resztą samo potrzymanie w ręce takiego cudeńka było nie lada wyzwaniem i chłopak cieszył się z takiej propozycji.
- Od dawna strzelasz z kuszy? Jakieś porady co do celności? - spytał spokojnie, celując do wiszących nad zmienią celów.
- Jest takie twierdzenie, którego do końca nie rozumiem, że cały świat składa się z małych kulek, i jeśli się je odpowiednio zmodyfikuje, to można się zmienić w cokolwiek. Tylko teoria - wyjaśnił, właściwie powtarzając słowa dziadka, które ten powiedział po sake pewnej nocy w towarzystwie paru inwektywów - I w ramach tego można wzbudzić chakrę, by wymusić taką przemianę w taki, dajmu na to papier. Chociaż nie wiem ile w tym prawdy, żyję normalnie, normalnie jem i oddycham, a kiedy się zatnę kunaiem to krwawię. Spokojnie, nie jestem jakimś nieśmiertelnym psychopatą, jeśli o to Ci chodzi - zaśmiał się, nie chcąc urazić chłopaka, ale nawet insynuowanie czegoś tak absurdalnego jak bycie złożonym z papieru przez cały czas było dla niego zabawne. Z drugiej strony gdyby nagle znalazł się ktoś taki, to pewnie teraz Shin zająłby miejsce zdezorientowanego Yamiego, który woli być ostrożny nie wiedząc co się dzieje.
Syn właściciela pól ryżowych wyjaśnił mu kolejno specyfikację kuszy. Tak jak spodziewał się Shin, była to przemyślana konstrukcja a nie byle prototyp do dopracowania. Gdyby wyposażyć zwykłych ludzi w takie narzędzia, mogliby z łatwością poradzić sobie z co mniejszymi płotkami Shinobi, a chłopak był pewien, że również i z samurajami. I nagle Yami spełnił niewypowiedziane marzenie chłopaka: zaproponował, że Shin też będzie mógł wypróbować to niespotykane narzędzie.
- Mogę? Tylko krótki mi powiedz jak to działa, bo pierwszy raz będę mieć w ręce to cudo - powiedział, gdy Yami zaproponował, że Shin sam przetestuje kusze. Co prawda już strzelał ze zwykłej kuszy, ale nie był w stanie się nią porządnie posługiwać, ale miał nadzieję, że technologia ten problem wyeliminuje... kto wie? Z resztą samo potrzymanie w ręce takiego cudeńka było nie lada wyzwaniem i chłopak cieszył się z takiej propozycji.
- Od dawna strzelasz z kuszy? Jakieś porady co do celności? - spytał spokojnie, celując do wiszących nad zmienią celów.
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Upewniając się, że nie mam do czynienia z jakimś wynaturzeniem odetchnąłem z ulgą. Odpiąłem klamrę pasa, który trzymał się na moim ramieniu i stabilizował całą konstrukcję podałem przedmiot Shinowi oraz wyjaśniłem jak powinno się go prawidłowo trzymać i pokrótce celować, gdyż sam nigdy takim sprzętem się nie bawiłem.
- Ogólnie miałem całkiem sporo problemów aby to wymyślić. Początkowo miałem inny pomysł ale był on... moim zdaniem mniej poręczny. Tak więc całość opiera się na suwaku i dwóch zębatek, które obracają się poprzez ruch kołowrotkiem. Ruch zębatek powoduje ruch suwaka który naciąga cięciwę. W tym czasie bełt z pojemnika spada na prowadnicę. Po drugim obrocie zębatki zostawiają niewielką przestrzeń dzięki której suwak może swobodnie prześlizgnąć się i razem z cięciwą wypuścić bełt. Tak w kółko.
Taki opis powinien być wystarczający aby zrozumieć ogólnie o co chodzi. Sam do końca nie wiem czy jest tak jak mówię gdyż biorąc pod uwagę ostatnie wyrażenie sprzedawcy niekoniecznie wszystko szło gładko, więc możliwe, że zamówiony produkt otrzymał dodatkowe wspomaganie. Mogłem być wdzięczny za to staruszkowi, jeśli była to oczywiście praca. Prawdopodobnie był to jeden z przedmiotów, który stał się jednym z największych wyzwań mu postawionych. Jeśli się w tym lubował z pewnością chciał osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Oto efekt.
- Niestety wymagana jest siła i szybkość aby spraw... - usłyszałem pisk, krzyk czy coś w tym guście. Nie wiedziałem co to było ale zapewne umysł płatał mi figla. Rozejrzałem się jakby nasłuchując a gdy upewniłem się, że dźwięki ucichły chciałem wrócić do dalszych wyjaśnień myśląc, że to pewnikiem był jakiś podmuch wiatru... - na czym to ja, a...
Kolejny krzyk. Tym razem wyraźny i wyraźny. Ktoś widocznie wołał o pomoc. Nie miałem pojęcia o co chodziło ale był to dźwięk desperata. Nagle poczułem się jakiś dziwnie ociężały. No tak, nie miałem dziś wiele czasu na odpoczynek. Przejście całej drogi do kupca potem tutaj, wraz z nowym zbyt energetycznym młodzieńcem przy czym nie czułem się mimo wszystko luźno. Teraz jednak ktoś woła o pomoc. Za dużo rzeczy do zrobienia. Najgorsze w tym wszystkim jest zawsze to, że kiedy słyszę, że ktoś oczekuje pomocy zawsze przychodzą te męczące myśli. Już raz tego doświadczyłem kiedy spotkałem Chise w Sogen. Ehh czasem bym wolał przestać myśleć i poddać się temu co lubię najbardziej.
Spojrzałem na Shina oczekując jego zdania w tym temacie. Coś przeczuwałem, że jeśli ktoś ma tyle energii pierwszy pobiegnie z krzykiem na ratunek nieznajomej. Westchnąłem wgłębi duszy. Coś czuję, że nie będę miał zbyt wiele wyboru.
- Ogólnie miałem całkiem sporo problemów aby to wymyślić. Początkowo miałem inny pomysł ale był on... moim zdaniem mniej poręczny. Tak więc całość opiera się na suwaku i dwóch zębatek, które obracają się poprzez ruch kołowrotkiem. Ruch zębatek powoduje ruch suwaka który naciąga cięciwę. W tym czasie bełt z pojemnika spada na prowadnicę. Po drugim obrocie zębatki zostawiają niewielką przestrzeń dzięki której suwak może swobodnie prześlizgnąć się i razem z cięciwą wypuścić bełt. Tak w kółko.
Taki opis powinien być wystarczający aby zrozumieć ogólnie o co chodzi. Sam do końca nie wiem czy jest tak jak mówię gdyż biorąc pod uwagę ostatnie wyrażenie sprzedawcy niekoniecznie wszystko szło gładko, więc możliwe, że zamówiony produkt otrzymał dodatkowe wspomaganie. Mogłem być wdzięczny za to staruszkowi, jeśli była to oczywiście praca. Prawdopodobnie był to jeden z przedmiotów, który stał się jednym z największych wyzwań mu postawionych. Jeśli się w tym lubował z pewnością chciał osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Oto efekt.
- Niestety wymagana jest siła i szybkość aby spraw... - usłyszałem pisk, krzyk czy coś w tym guście. Nie wiedziałem co to było ale zapewne umysł płatał mi figla. Rozejrzałem się jakby nasłuchując a gdy upewniłem się, że dźwięki ucichły chciałem wrócić do dalszych wyjaśnień myśląc, że to pewnikiem był jakiś podmuch wiatru... - na czym to ja, a...
Kolejny krzyk. Tym razem wyraźny i wyraźny. Ktoś widocznie wołał o pomoc. Nie miałem pojęcia o co chodziło ale był to dźwięk desperata. Nagle poczułem się jakiś dziwnie ociężały. No tak, nie miałem dziś wiele czasu na odpoczynek. Przejście całej drogi do kupca potem tutaj, wraz z nowym zbyt energetycznym młodzieńcem przy czym nie czułem się mimo wszystko luźno. Teraz jednak ktoś woła o pomoc. Za dużo rzeczy do zrobienia. Najgorsze w tym wszystkim jest zawsze to, że kiedy słyszę, że ktoś oczekuje pomocy zawsze przychodzą te męczące myśli. Już raz tego doświadczyłem kiedy spotkałem Chise w Sogen. Ehh czasem bym wolał przestać myśleć i poddać się temu co lubię najbardziej.
Spojrzałem na Shina oczekując jego zdania w tym temacie. Coś przeczuwałem, że jeśli ktoś ma tyle energii pierwszy pobiegnie z krzykiem na ratunek nieznajomej. Westchnąłem wgłębi duszy. Coś czuję, że nie będę miał zbyt wiele wyboru.
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Informacje na temat kuszy podane przez Yamiego były nadzwyczaj konkretne i precyzyjne, nie pozostawiając zbyt wiele miejsca do niedopowiedzeń lub domysłów. Kusza była dość ciężka, co chłopak zauważył dopiero po chwili, bo jej gabaryty nie były ani zabójczo wielkie, ani jej rozmiar nie budził grozy. Chłopak zdziwił się jeszcze bardziej słysząc o działaniu jej skomplikowanego mechanizmu. Jeśli Yami sam wymyślił ten projekt, to miał być niesamowicie łebskim gościem. W końcu gdyby było to coś normalnego, to inni już by na to wpadli, nieprawdaż?
Shin podniósł kuszę, która okazała się być dużo cięższa niż początkowo sądził. Teraz, gdy już doszło do próbowania, Shin miał problem nawet z prostym wycelowaniem w stworzone przez siebie tarcze. No nic, nie było co czekać, więc chłopak wymierzył i już chciał wystrzelić, ale wtem jego uszu dobiegł stłumiony odgłos, jak gdyby ktoś wołał desperacko z okolicy. Chłopak natychmiast spuścił celownik kuszy w ziemię i zaczął się obracać, szukając źródła hałasu.
- Słyszałeś to? - spytał, a Yami najprawdopodobniej nie przejął się hałasem, bo kontynuował swoją przemowę dopóki jakiś żeński głos nie krzyknął po raz kolejny, tym razem głośno i wyraźnie szukając pomocy. Chłopak natychmiast doskoczył do Yamiego.
- Masz - wręczył mu kuszę - chyba mamy coś ważnego do zrobienia - powiedział i zachowując podstawową ostrożność zaczął się zbliżać w stronę miejsca, z którego dochodziły okrzyki. Pluł w brodę, że nie ma żadnego jutsu pozwalającego na skanowanie terenu, a Yami z Kuszą nie wyglądali, jak gdyby mieli większe umiejętności czy doświadczenie w tej kwestii. - Co się stało? - zawołał chłopak, wyciągając kunaia z torby na pośladku i powoli, spokojnie idąc w stronę przewidywanych przez shinobiego kłopotów. Ostatnio dużo ćwiczył i miał nadzieję, że jego nowe umiejętności fizyczne będą w stanie pomóc mu zauważyć ewentualne zagrożenie.
Shin podniósł kuszę, która okazała się być dużo cięższa niż początkowo sądził. Teraz, gdy już doszło do próbowania, Shin miał problem nawet z prostym wycelowaniem w stworzone przez siebie tarcze. No nic, nie było co czekać, więc chłopak wymierzył i już chciał wystrzelić, ale wtem jego uszu dobiegł stłumiony odgłos, jak gdyby ktoś wołał desperacko z okolicy. Chłopak natychmiast spuścił celownik kuszy w ziemię i zaczął się obracać, szukając źródła hałasu.
- Słyszałeś to? - spytał, a Yami najprawdopodobniej nie przejął się hałasem, bo kontynuował swoją przemowę dopóki jakiś żeński głos nie krzyknął po raz kolejny, tym razem głośno i wyraźnie szukając pomocy. Chłopak natychmiast doskoczył do Yamiego.
- Masz - wręczył mu kuszę - chyba mamy coś ważnego do zrobienia - powiedział i zachowując podstawową ostrożność zaczął się zbliżać w stronę miejsca, z którego dochodziły okrzyki. Pluł w brodę, że nie ma żadnego jutsu pozwalającego na skanowanie terenu, a Yami z Kuszą nie wyglądali, jak gdyby mieli większe umiejętności czy doświadczenie w tej kwestii. - Co się stało? - zawołał chłopak, wyciągając kunaia z torby na pośladku i powoli, spokojnie idąc w stronę przewidywanych przez shinobiego kłopotów. Ostatnio dużo ćwiczył i miał nadzieję, że jego nowe umiejętności fizyczne będą w stanie pomóc mu zauważyć ewentualne zagrożenie.
Siła - 1, Wytrzymałość - 20, Szybkość - 30, Percepcja - 50, Psychika - 1,Konsekwencja - 1
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Zapomniana polana treningowa
Kiedyś ktoś powiedział, że człowiek nie wybiera sytuacji, ale musi jej sprostać. W tej chwili wszystko okazało się być jasne jak słońce: krzyk musiał należeć do jakiejś niewiasty w opałach, bo przecież nikt normalny nie krzyczał ot tak sobie daleko zabudowań, szczególnie w tak niezaludnionym, zapomnianym przez boga i ludzi, jak wnioskował Shin po stanie okolicy, miejscu. Co prawda nie miał żadnych oczekiwań co do zachowania Yamiego, który wydawał się być znużony, ale był niemalże pewien, że ten chłopak także pokona swoje obawy i pójdzie z młodym Kamim szukać źródła niepokojącego dźwięku. Jak zawsze chęć potrenowania w opuszczonym miejscu spotykała się z jakąś grupą osób, pewnie odmieńców, która lubiła właśnie takie, skazane na margines jak oni miejscu.
Kobiecy głos zawył z bólu, a Shin otworzył szeroko oczy. Powolne, bezpieczne podążanie w stronę niepokojącego dźwięku nie miało sensu, z każdą chwilą sytuacja mogła się rozognić, a ofiara skończyć w okropnym stanie, z ranami nie tylko na ciele, ale i na duszy. W głowie chłopaka pojawiały się niebezpieczne wizje, a każde kolejna przyspieszała jego puls i wywoływała dreszcze, toteż chłopak z całych sił starał się uspokoić i przywołać do siebie maksymalną ilość skupienia i koncentracji, równocześnie skupiając się nie na skutkach, jakie mogą się wydarzyć lub na konsekwencjach czynów, na które nie ma wpływu, ale na chwili obecnej i tym, co może zrobić, by zminimalizować straty sytuacji, o której właściwie nadal nic nie wie.
- Szybko - powiedział krótko do Yamiego, rzucając się biegiem w pościg i mając nadzieję, że to, co znajdą nie będzie jakimś wyjętym z horrorów, mrożącym krew w żyłach obrazem. Rzucenie się pędem nigdy nie było najlepszym rozwiązaniem, ale przecież od czego jest się shinobi. Chłopak biegnąc przygotowywał chakrę. Jego celem było rozpoznanie sytuacji i jak najszybsza reakcja, toteż jeśli znajdzie się jakaś przeszkoda nie do przejścia, chłopak po prostu wykonuje technikę Kami Sakusei, tworząc kartki i wykonując z nich jedną tarczę. Gdy twór będzie gotowy, zamierza na niego wskoczyć i polecieć nad przeszkodą, spoglądając na wszystko z góry, w razie czego wyciągając z kabur po jednym shurikenie i rzucając w stronę napastnika, o ile będzie on w bezpiecznej odległości od cierpiącej kobiety.
Kobiecy głos zawył z bólu, a Shin otworzył szeroko oczy. Powolne, bezpieczne podążanie w stronę niepokojącego dźwięku nie miało sensu, z każdą chwilą sytuacja mogła się rozognić, a ofiara skończyć w okropnym stanie, z ranami nie tylko na ciele, ale i na duszy. W głowie chłopaka pojawiały się niebezpieczne wizje, a każde kolejna przyspieszała jego puls i wywoływała dreszcze, toteż chłopak z całych sił starał się uspokoić i przywołać do siebie maksymalną ilość skupienia i koncentracji, równocześnie skupiając się nie na skutkach, jakie mogą się wydarzyć lub na konsekwencjach czynów, na które nie ma wpływu, ale na chwili obecnej i tym, co może zrobić, by zminimalizować straty sytuacji, o której właściwie nadal nic nie wie.
- Szybko - powiedział krótko do Yamiego, rzucając się biegiem w pościg i mając nadzieję, że to, co znajdą nie będzie jakimś wyjętym z horrorów, mrożącym krew w żyłach obrazem. Rzucenie się pędem nigdy nie było najlepszym rozwiązaniem, ale przecież od czego jest się shinobi. Chłopak biegnąc przygotowywał chakrę. Jego celem było rozpoznanie sytuacji i jak najszybsza reakcja, toteż jeśli znajdzie się jakaś przeszkoda nie do przejścia, chłopak po prostu wykonuje technikę Kami Sakusei, tworząc kartki i wykonując z nich jedną tarczę. Gdy twór będzie gotowy, zamierza na niego wskoczyć i polecieć nad przeszkodą, spoglądając na wszystko z góry, w razie czego wyciągając z kabur po jednym shurikenie i rzucając w stronę napastnika, o ile będzie on w bezpiecznej odległości od cierpiącej kobiety.
ewentualne: 90%-12%=78% chakry
KC: D
KC: D
- Nazwa
- Kami Sakusei
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Ilość kartek
- Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 10 małych / 2 średnie/ 1 dużą)
- Opis Technika służy do wytwarzania lub wzmacniania tworów wykonanych przy pomocy Reberu. Poprzez dołożenie dodatkowych kartek i ich wielokrotne złożenie otrzymujemy coś dorównującego stali. Ma to jednak swoje wady - kształty nie mogą być specjalnie skomplikowane, przez co technika ta ogranicza się raczej do zwykłych tarcz, broni miotanej czy też służącej do walki w zwarciu, czyli w skrócie - asortymentu podobnego do tego dostępnego w sklepie. Sprzęt ten nadal charakteryzuje się podatnością zarówno na wodę, jak i ogień, jednak odczuwalne jest to w znacznie mniejszym stopniu. Do małych broni zaliczamy shurikeny i kunaie, średnie to odpowiedniki katany, a duże można porównać do fuuma shurikenów, tarcz itp. W przypadku senbonów jest nieco inaczej, gdyż są one naprawdę małe i dzięki temu dwie takie igły są liczone jak jeden mały przedmiot.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Sytuacja zaczęła być niezbyt miła. Shin poleciał nie wiadomo za kim i zniknął w gęstwinie leśnej zostawiając mnie na polanie. Dobra, pora wyciągnąć z siebie trochę energii inaczej potem będą mnie męczyć raczej niezbyt miłe myśli. Miałem króką chwilę na podjęcie decyzji. Shin prawdopodobnie poleciał za podejrzanym cieniem biorąc pod uwagę rozkładające się ciało na kartki papieru. W takim przypadku musiałem wybrać drugą ścieżkę. Musiałem ustalić skąd dochodziły dwa kolejne krzyki, na ich bazie określić czy kobieta się przemieszczała czy nie. Na podstawie tych dwóch informacji wyznaczyć trasę po której może się poruszać, o ile to robiła i przeciąć jej trasę. Dzięki temu znajdę ją w możliwie jak najkrótszym czasie.
Kiedy udało mi się wyznaczyć trasę drogi, co raczej nie mogło trwać zbyt długo ruszyłem lekkim biegiem w stronę pokrzywdzonej. Nie narzuciłem sobie zbyt dużego tępa aby założyć kuszę na lewe ramię, a następnie przytwierdzić je do ręki dwoma dołączonymi do niego pasami, które zapewniały dodatkową stabilizację. Bełty były już wsadzone do pojemnika. Zakręciłem korbką niemal dwukrotnie napinając cięciwę do pewnego stopnia. Potrzebowałem około pół obrotu aby wystrzelić pocisk, więc w razie jakichś ewentualności mogłem szybko zareagować i odeprzeć atak/zasadzkę. Kiedy już upewniłem się, że wszystko jest w porządku przyspieszyłem.
- Zajmę się nią - krzyknąłem w stronę Shina o ile ten jeszcze mógł mnie widzieć. Miałem nadzieję, że usłyszy i w całości skupi się na swoim celu.
Kiedy udało mi się wyznaczyć trasę drogi, co raczej nie mogło trwać zbyt długo ruszyłem lekkim biegiem w stronę pokrzywdzonej. Nie narzuciłem sobie zbyt dużego tępa aby założyć kuszę na lewe ramię, a następnie przytwierdzić je do ręki dwoma dołączonymi do niego pasami, które zapewniały dodatkową stabilizację. Bełty były już wsadzone do pojemnika. Zakręciłem korbką niemal dwukrotnie napinając cięciwę do pewnego stopnia. Potrzebowałem około pół obrotu aby wystrzelić pocisk, więc w razie jakichś ewentualności mogłem szybko zareagować i odeprzeć atak/zasadzkę. Kiedy już upewniłem się, że wszystko jest w porządku przyspieszyłem.
- Zajmę się nią - krzyknąłem w stronę Shina o ile ten jeszcze mógł mnie widzieć. Miałem nadzieję, że usłyszy i w całości skupi się na swoim celu.
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Nie mogłem trafić lepiej. Myślałem, że jest tu w miarę sporo miejsca, a co mnie spotyka? Gęstwina drzew, która przysłania mi połowę widoku. Chwyciłem kunai w prawej ręce aby dopomagać nim choć odrobinę w momencie pojawienia się jakichś mało przyjemnych przeszkód jak gałęzie drzew, które mogły np. walnąć mnie w twarzy czy coś. Kilka takich mało przyjaznych przeciwników usiekłem lecz niemal pokonała mnie pułapka zastawiona na ziemi. Konar wyczekujący mojej zguby. Jeszcze dwa kroki i pięknie poleciałbym w te pokrzywy i kłujące igły. To byłoby raczej niezbyt miłe doznanie.
Kiedy przemierzałem możliwie szybko leśną gęstwinę wypadłem w końcu na niewielką polanę. "Uff" westchnąłem w głębi duszy choć moja radość nie trwała zbyt długo. Kobieta, która jeszcze chwilę temu wołała pomocy teraz zakrwawiona osuwała się po pniu jednego z drzew. Podbiegłem do niej zdejmując kuszę z lewej ręki. Rany były poważne a ta znajdująca się na podbrzuszu budziła grozę. Wszędzie było pełno krwi. Musiałem to szybko zatamować o ile chciałem aby kobieta jeszcze mogła się nacieszyć życiem. Nie miałem żadnego przeszkolenia medycznego. Nie wiedziałem jak się tym wszystkim zająć. Musiałem improwizować. Bardzo pomogło mi przy tym kilka kłębków bandaża, które miałem w torbie. Niby istnieją medyczni ninja i da się nauczyć ich sztuki ale w życiu nigdy nic nie wiadomo. I właśnie z tego powodu, na wszelki wypadek nosiłem tych kilka metrowych zawiniątek. Kilka razy sam się nieźle poobcierałem więc czasem z nich korzystałem. Teraz przydadzą się bardziej.
- Nie odpływaj. Mów do mnie
Nie wiedziałem w sumie jaki jest tego cel. Kiedyś obiło mi się to o uszy chyba gdzieś w mieści albo w jakiejś opowieści, którą słyszałem. Nawet nie wiem czemu to sobie akurat teraz o tym przypominam. Odsunąłem rękę kobiety kładąc ją na ziemi, a lewą ręką nacisnąłem na ranę. Zawsze ludzie łapali się za rany. Chyba to coś miało wspólnego z przepływem. Jak się coś zatka to mniej leci. Mój mózg pracował dość szybko przypominając sobie różne historyjki, z życia, które mogłyby się przydać w tej właśnie chwili. Sięgnąłem lewą ręką po shuriken i rozciąłem ubranie kobiety w miejscu rany, tak abym miał lepszy pogląd na sprawę. Następnie ten odłożyłem z powrotem do torby i sięgnąłem po dwa zwitki bandaża. Jeden z nich powędrował zwinięty w miejscu mojej ręki aby to teraz on dociskał na ranę przy pomocy lewej dłoni. Drugim bandażem zacząłem owijać miejsce rany. dość mocno pomógł mi fakt, że była oparta o pień toteż łatwiej było mi przełożyć bandaż za jej plecy. Hej. Jak na brak wprawy to całkiem nieźle mi idzie. Najgorszą ranę miałem z głowy pozostawały jeszcze te mniejsze. Miałem na szczęście jeszcze jeden bandaż co by poważniejsze skaleczenia zatamować, szczególnie te w okolicach łuków brwiowych gdyż pomimo czasu ciągle sączyła się z nich krew.
Kiedy przemierzałem możliwie szybko leśną gęstwinę wypadłem w końcu na niewielką polanę. "Uff" westchnąłem w głębi duszy choć moja radość nie trwała zbyt długo. Kobieta, która jeszcze chwilę temu wołała pomocy teraz zakrwawiona osuwała się po pniu jednego z drzew. Podbiegłem do niej zdejmując kuszę z lewej ręki. Rany były poważne a ta znajdująca się na podbrzuszu budziła grozę. Wszędzie było pełno krwi. Musiałem to szybko zatamować o ile chciałem aby kobieta jeszcze mogła się nacieszyć życiem. Nie miałem żadnego przeszkolenia medycznego. Nie wiedziałem jak się tym wszystkim zająć. Musiałem improwizować. Bardzo pomogło mi przy tym kilka kłębków bandaża, które miałem w torbie. Niby istnieją medyczni ninja i da się nauczyć ich sztuki ale w życiu nigdy nic nie wiadomo. I właśnie z tego powodu, na wszelki wypadek nosiłem tych kilka metrowych zawiniątek. Kilka razy sam się nieźle poobcierałem więc czasem z nich korzystałem. Teraz przydadzą się bardziej.
- Nie odpływaj. Mów do mnie
Nie wiedziałem w sumie jaki jest tego cel. Kiedyś obiło mi się to o uszy chyba gdzieś w mieści albo w jakiejś opowieści, którą słyszałem. Nawet nie wiem czemu to sobie akurat teraz o tym przypominam. Odsunąłem rękę kobiety kładąc ją na ziemi, a lewą ręką nacisnąłem na ranę. Zawsze ludzie łapali się za rany. Chyba to coś miało wspólnego z przepływem. Jak się coś zatka to mniej leci. Mój mózg pracował dość szybko przypominając sobie różne historyjki, z życia, które mogłyby się przydać w tej właśnie chwili. Sięgnąłem lewą ręką po shuriken i rozciąłem ubranie kobiety w miejscu rany, tak abym miał lepszy pogląd na sprawę. Następnie ten odłożyłem z powrotem do torby i sięgnąłem po dwa zwitki bandaża. Jeden z nich powędrował zwinięty w miejscu mojej ręki aby to teraz on dociskał na ranę przy pomocy lewej dłoni. Drugim bandażem zacząłem owijać miejsce rany. dość mocno pomógł mi fakt, że była oparta o pień toteż łatwiej było mi przełożyć bandaż za jej plecy. Hej. Jak na brak wprawy to całkiem nieźle mi idzie. Najgorszą ranę miałem z głowy pozostawały jeszcze te mniejsze. Miałem na szczęście jeszcze jeden bandaż co by poważniejsze skaleczenia zatamować, szczególnie te w okolicach łuków brwiowych gdyż pomimo czasu ciągle sączyła się z nich krew.
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
Re: Zapomniana polana treningowa
Chłopak nie spodziewał się powodzenia taktyki, której jeszcze sam nie miał okazji zastosować, ale okazywało się, że doświadczenie innych shinobi było niesamowicie pomocne. Shin nigdy nie wątpił, że metody wyniesione z praktyki są lepsze od tych wymyślonych na boku lub działających teoretycznie, więc słuchanie różnego rodzaju opowieści i dociekanie prawdy nie stanowiło dla niego problemu, a zadawane przez chłopaka nieraz upierdliwe pytania odnoszące się do taktyki nie pozostawały wątpliwości, że przykładał się do tych nauk, które mogły kiedyś uratować mu życie.
Podążanie za poszlakami i spokojne badanie okolicy należało do takich czynności, jakie wykonywało się w skupieniu, więc chłopak prócz swoich słów jedynie nasłuchiwał, nie chcąc dostać shurikenem lub jakimś nożem między oczy. Okazało się, że jego osąd był trafny a zraniony mężczyzna nie był w stanie powstrzymać krwotoku z otrzymanej wcześniej rany, dzięki czemu sprawa wytropienia go stała się bardzo prosta. Właściwie na samym końcu napastnik sam się zdradził, nie do końca ukrywając się za grubym pniem, dzięki czemu bystre oczy Shina poszukujące wszelkich niezwykłości skupiły się właśnie na tej odstającej kurtce mężczyzny. Po jego słowach można wywnioskować, że raczej nie ma szansy na kompromis lub wyjaśnienie sytuacji, a to doprowadzało prostym rozumowaniem do wniosku, że to on jest winny całemu zajściu. Mlody Kami nie zamierzał odpowiadać i tracić czas na mdłe dyskusje, które prowadzą donikąd.
To, co było niespodziewane, to rzucenie się na Shina. Chociaż może zdziwienie chłopaka polegało na jego braku doświadczenia, bo logicznie można było się domyślić, że bestia zapędzona w kozi róg panicznie atakuje i staje się jeszcze bardziej niebezpieczna. Chłopak jednak był przygotowany również na taki rozwój wydarzeń.
W przypadku ruchów i stylu walki, których nie zna głupotą byłoby czekać na atak przeciwnika. Każdy cios może się okazać opłakany w skutkach, a przy odrobinie pecha może zakończyć się kompletną porażką. Chłopak używa techniki Kami Kogushi, szybkiej techniki która ma zadanie skrępować wroga. Jeśli się to uda, to chłopak będzie chciał przesłuchać gościa, zadając proste pytanie i kłując go wyciągniętym kunaiem w razie, gdyby ten zbyt długo milczał, ale nie czyniąc zbyt dużej szkody. Jeśli to się nie uda, chłopak stara się odskoczyć, nadal chowając się za stworzoną przez siebie wcześniej tarczą.
Podążanie za poszlakami i spokojne badanie okolicy należało do takich czynności, jakie wykonywało się w skupieniu, więc chłopak prócz swoich słów jedynie nasłuchiwał, nie chcąc dostać shurikenem lub jakimś nożem między oczy. Okazało się, że jego osąd był trafny a zraniony mężczyzna nie był w stanie powstrzymać krwotoku z otrzymanej wcześniej rany, dzięki czemu sprawa wytropienia go stała się bardzo prosta. Właściwie na samym końcu napastnik sam się zdradził, nie do końca ukrywając się za grubym pniem, dzięki czemu bystre oczy Shina poszukujące wszelkich niezwykłości skupiły się właśnie na tej odstającej kurtce mężczyzny. Po jego słowach można wywnioskować, że raczej nie ma szansy na kompromis lub wyjaśnienie sytuacji, a to doprowadzało prostym rozumowaniem do wniosku, że to on jest winny całemu zajściu. Mlody Kami nie zamierzał odpowiadać i tracić czas na mdłe dyskusje, które prowadzą donikąd.
To, co było niespodziewane, to rzucenie się na Shina. Chociaż może zdziwienie chłopaka polegało na jego braku doświadczenia, bo logicznie można było się domyślić, że bestia zapędzona w kozi róg panicznie atakuje i staje się jeszcze bardziej niebezpieczna. Chłopak jednak był przygotowany również na taki rozwój wydarzeń.
W przypadku ruchów i stylu walki, których nie zna głupotą byłoby czekać na atak przeciwnika. Każdy cios może się okazać opłakany w skutkach, a przy odrobinie pecha może zakończyć się kompletną porażką. Chłopak używa techniki Kami Kogushi, szybkiej techniki która ma zadanie skrępować wroga. Jeśli się to uda, to chłopak będzie chciał przesłuchać gościa, zadając proste pytanie i kłując go wyciągniętym kunaiem w razie, gdyby ten zbyt długo milczał, ale nie czyniąc zbyt dużej szkody. Jeśli to się nie uda, chłopak stara się odskoczyć, nadal chowając się za stworzoną przez siebie wcześniej tarczą.
- Nazwa
- Kami Kogushi
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- [/tmax]
- Ilość kartek
- Wykorzystuje już istniejące.
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe Technika wspomagająca nasze Reberu, nie może wylecieć poza jego zasięg. Działa na maksymalnie 2500 kartek. Technikę tę nie obowiązuje obniżony koszt.
- Opis Do kartek kontrolowanych przy pomocy Reberu przesłana zostaje chakra przyśpieszająca je (szybkość traktowana o poziom wyżej, czyli przy Słabej na Reberu poruszają się z Mierną). Taką kaskadą mogą spaść prosto na przeciwnika, ograniczając jego widoczność i przyklejając się. Efektem końcowym jest całkowite oblepienie oponenta lub zostawienie niektórych miejsc odkrytych jeśli użytkownik tak sobie zażyczy np. ust w celu przesłuchania. Innym sposobem użycia jest po prostu szybkie przemieszczenie papieru w jakieś miejsce - ogranicza nas tak naprawdę jedynie wyobraźnia. Wadą techniki jest to, że przyśpieszony papier może poruszać się wyłącznie w linii prostej.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Wszystko jakoś się udało. Zatamowałem jakimś cudem krwotok i zyskałem tym samym trochę czasu. Gdybym nie był przezorny to strzelam, iż raczej nie skończyłoby się to najlepiej. Nie mniej jednak czas dalej uciekał. Zastanawiałem się co dalej. Shina nie było. Były dwie możliwości, może trzy. Pierwsza, że dalej ścigał podejrzanego, druga - zginął podczas pościgu, trzecia - uporał się już z oponentem ale w trakcie pościgu zgubił się gdyż nie znał zbyt dobrze tych terenów. Choć w sumie gdyby tak było z pewnością wołałby mnie abym nakierował go. Tak więc jednak zostały dwie możliwości. Jedna pozytywna i druga dość nieprzyjemna. Biorąc pod uwagę że najczęściej nic nigdy nie idzie mi po myśli przeczuwałem, że sam będę musiał zmierzyć się z przeciwnikiem, który pokonał chłopaka zbudowanego z kartek. Super. Po prostu BOMBA.
Kiedy dziewczyna próbowała wstać położyłem dłoń na jej ramieniu i nie pozwoliłem się jej nawet drgnąć.
- Połóż się, a nie wstawaj.
Westchnąłem. Czasami ludzie wyczyniali dziwne rzeczy w kryzysowych sytuacjach. Nie mniej jednak zdziwiło mnie połączenie słów "szpital" z kierunkiem jakim wskazywała dziewczyna. Nie kierowała palca w stronę wioski tylko gdzieś w kierunku lasu. Początkowo myślałem, że zwyczajnie z powodu ubytku krwi zaczyna majaczyć, jednak zmieniłem podejście kiedy dostrzegłem leżącą torbę. Może już nie mówić trzeźwo i mieszać wyrażenia, choć połączenie tego słowa z torbą może wskazywać, iż znajduje się tam coś co może pomóc kobiecie w tym stanie. Obiło mi się o uszy o pigułkach, które pozwalają uzupełnić utraconą krew i przyspieszyć gojenie ran. Możliwe, że właśnie tam znajdować się może taki przedmiot. Westchnąłem. Co jeśli to pułapka? Choć w sumie gdyby tak było to już przy bandażowaniu zostałbym zaatakowany, gdyż prawdopodobnie wtedy byłem najbardziej odsłonięty... Chyba za bardzo kombinuję, choć z drugiej strony mógłbym już pewnie dawno kopnąć w "ziemię". Chyba w tych czasach nie było kalendarzy :/. Założyłem kuszę na przedramię, a shuriken, którym przeciąłem ubranie umieściłem w torbie.
- Nie ruszaj się. Przyniosę ją.
Skierowałem się w stronę torby spoglądając co jakiś czas na kobietę. Wolałbym aby torba nie była wypełniona notkami wybuchowymi. Byłby to bombowy numer. Hehe. Zaśmiałem się w duchu.
Kiedy dziewczyna próbowała wstać położyłem dłoń na jej ramieniu i nie pozwoliłem się jej nawet drgnąć.
- Połóż się, a nie wstawaj.
Westchnąłem. Czasami ludzie wyczyniali dziwne rzeczy w kryzysowych sytuacjach. Nie mniej jednak zdziwiło mnie połączenie słów "szpital" z kierunkiem jakim wskazywała dziewczyna. Nie kierowała palca w stronę wioski tylko gdzieś w kierunku lasu. Początkowo myślałem, że zwyczajnie z powodu ubytku krwi zaczyna majaczyć, jednak zmieniłem podejście kiedy dostrzegłem leżącą torbę. Może już nie mówić trzeźwo i mieszać wyrażenia, choć połączenie tego słowa z torbą może wskazywać, iż znajduje się tam coś co może pomóc kobiecie w tym stanie. Obiło mi się o uszy o pigułkach, które pozwalają uzupełnić utraconą krew i przyspieszyć gojenie ran. Możliwe, że właśnie tam znajdować się może taki przedmiot. Westchnąłem. Co jeśli to pułapka? Choć w sumie gdyby tak było to już przy bandażowaniu zostałbym zaatakowany, gdyż prawdopodobnie wtedy byłem najbardziej odsłonięty... Chyba za bardzo kombinuję, choć z drugiej strony mógłbym już pewnie dawno kopnąć w "ziemię". Chyba w tych czasach nie było kalendarzy :/. Założyłem kuszę na przedramię, a shuriken, którym przeciąłem ubranie umieściłem w torbie.
- Nie ruszaj się. Przyniosę ją.
Skierowałem się w stronę torby spoglądając co jakiś czas na kobietę. Wolałbym aby torba nie była wypełniona notkami wybuchowymi. Byłby to bombowy numer. Hehe. Zaśmiałem się w duchu.
0 x
- Kaito
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery - Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4734
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Zachowałem czujność pomimo faktu, że kobieta słaniała się na nogach. Choć w sumie po tym jak ją usadziłem to nawet na nich się nie słaniała. Kiedy zbliżyłem się do torby spoglądałem w jej stronę i podniosłem znalezisko z chęcią zbadania jego zawartości. Jednak przy braku ruchów postanowiłem zaryzykować i otworzyć opakowanie. Ku memu szczęściu nie było to żadnych notek a tylko i wyłącznie puste pudełka i jakiś stary sprzęt shinobi. Znaczy pudełka nie były do końca puste. W jednej z nich znajdowało się to o czym mówiłem - "pigułka ze skrzepniętą krwią". Czyli jednak kobieta jeszcze była przy zdrowych myślach.
Wróciłem biegiem do niej. Torbę rzuciłem na prawo od niej a sam dobywając wcześniej pudełka z ostatnią pigułką znalazłem się tuż przy niej.
- Mam.
Nic więcej nie musiałem mówić. Wyjąłem pigułkę i umieściłem ją w ustach dziewczyny.
Wszystko zależało od niej i od jakości pigułki. Mogłem się przy okazji dowiedzieć jak bardzo są one efektowne, choć z drugiej strony za pewno były cholernie drogie.
Wstałem i zacząłem się rozglądać. Jeśli Shin nie da znaku życia w przeciągu 5min. Będę musiał iść z kobietą do szpitala. Nie było mi to za bardzo na rękę. Nie, nie myślcie, że jestem jakim zwyrodnialcem. Zwyczajnie myślałem, że Shin zwyczajnie przeniesie dziewczynę wykorzystując nasączone chakrą kartki. Zrobi z nich nosze, które będą się unosić nad ziemią. Nie męczyłoby to zapewne w takim stopniu jak wspieranie ramieniem ledwo przytomnej kobiety.
Wróciłem biegiem do niej. Torbę rzuciłem na prawo od niej a sam dobywając wcześniej pudełka z ostatnią pigułką znalazłem się tuż przy niej.
- Mam.
Nic więcej nie musiałem mówić. Wyjąłem pigułkę i umieściłem ją w ustach dziewczyny.
Wszystko zależało od niej i od jakości pigułki. Mogłem się przy okazji dowiedzieć jak bardzo są one efektowne, choć z drugiej strony za pewno były cholernie drogie.
Wstałem i zacząłem się rozglądać. Jeśli Shin nie da znaku życia w przeciągu 5min. Będę musiał iść z kobietą do szpitala. Nie było mi to za bardzo na rękę. Nie, nie myślcie, że jestem jakim zwyrodnialcem. Zwyczajnie myślałem, że Shin zwyczajnie przeniesie dziewczynę wykorzystując nasączone chakrą kartki. Zrobi z nich nosze, które będą się unosić nad ziemią. Nie męczyłoby to zapewne w takim stopniu jak wspieranie ramieniem ledwo przytomnej kobiety.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości