Zapomniana polana treningowa
Re: Zapomniana polana treningowa
Osamu idąc spokojnym krokiem szedł w stronę zapomnianej polany treningowej. Właściwie znał tą drogę już na pamieć. Ta polana była jego podstawą każdego treningu. Osamu był także bardzo szczęśliwy, spędzone chwile z jego dawnym mistrzem Yamanaki dały mu ogromny entuzjazm i uśmiech na twarzy. Tylko, że teraz właściwie Osamu nie miał co robić. Właściwie przyszedł na ta polanę tylko dla tego, żeby odpocząć w cichym i spokojnym miejscu. Niby Masuko ma swój ustalony cel, o którym praktycznie cały czas śni, ale jednak cały czas był on za daleko. Iść w pojedynkę w nieznane... Nagle Osamu poczuł coś, a właściwie chakry. Ktoś był na polanie. Osamu po cichu zbliżał się do źródła chakry. Krył się za krzakami, drzewami, całą roślinnością. Nagle ujrzał coś wspaniałego. Kobietę, właściwie dziewczynę i to nie byle jaką. Ujrzał istny najcudowniejszy wybryk natury. Młoda, szczupła o idealnych kształtach dziewczyna, gdzie każdy jest ruch zdawał coś mówić do Osamiego. Miała ona niebieskie włosy, właściwie cała była niebieska, jakby spadła z nieba. A jej oczy, istny obłęd. Ich wzrok był tak uroczy i przepiękny, że każdy mężczyzna zrobiłby wszystko. Jeszcze jak się uśmiechnęła. Nie dało się na nią nie patrzeć. Jeszcze była w przewiewnym ubranku. Wyobraźnia Osamiego była w obłędzie. Taka dziewczyna. Jednak po chwili Osamu wrócił na ziemię. Był Yamanaka, skupił się i opamiętał. Stwierdził, że musi do tej nieznajomej zagadać, porozmawiać, może nawet zachęcić na wspólną wyprawę, o której tak marzy. Osamu kieruje się według zasady, że razem zawsze można więcej. Na pewno z nią można więcej, pod każdym względem. Dlatego Osamu poprawił włosy i wybiegł z krzaków w taki sposób, że nieznajoma stała do niego plecami. Potem powiedział zwykłe, ale jakże wspaniałe w prostocie:
- Hej!
- Hej!
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Ayako po skończeniu udanego treningu nie wiedziała co ma dalej ze sobą począć. W końcu zrobiła już najprawdopodobniej wystarczająco dużo treningów. Z tego powodu chciała zrobić coś innego. Dziewczyna stanęła na środku polany i zaczęła myśleć.
- Może pójdę do gorących źródeł, albo na jakieś zakupy? O chyba wiem, pójdę pozwiedzać miasto.
Nagle Ayako usłyszała dziwne odgłosy, gdzieś na lewo. Był to szelest liści. Kiedy dziewczyna się odwróciła, zobaczyła brązowo włosego mężczyznę wychodzącego z krzaków. Ayako przestraszyła się jego obecnością, ponieważ myślała że jest sama. Nieznajomy nie wiadomo dlaczego powiedział do niej "hej". Ayako zaczęła się niemu przyglądać, ale nie wykryła w nim znajomej twarzy.
- Kim jesteś?
Fakt że stojący ów mężczyzna przed chwilą był za krzakami niepokoił dziewczynę. Obawiała się że ją podglądał jak trenowała. W sumie to nie było nic złego, jednak strasznie denerwuje dziewczynę kiedy ludzie ją obserwują.
Ayako nie wiedziała co ma dokładnie odpowiedź mężczyźnie. Nie znała go, szczególnie że znajdowała się w wiosce , z której nie znała żadnego obywatela. Jednak zdała sobie sprawę że może on ją po prostu skądś znał.
- Emm... Czy my się znamy?
Ayako miała nadzieję że rzeczywiście był to ktoś kogo zna. Jednak nawet jeśli nim nie był to przyszedł do niej w jakiejś sprawie, chyba...
- Może pójdę do gorących źródeł, albo na jakieś zakupy? O chyba wiem, pójdę pozwiedzać miasto.
Nagle Ayako usłyszała dziwne odgłosy, gdzieś na lewo. Był to szelest liści. Kiedy dziewczyna się odwróciła, zobaczyła brązowo włosego mężczyznę wychodzącego z krzaków. Ayako przestraszyła się jego obecnością, ponieważ myślała że jest sama. Nieznajomy nie wiadomo dlaczego powiedział do niej "hej". Ayako zaczęła się niemu przyglądać, ale nie wykryła w nim znajomej twarzy.
- Kim jesteś?
Fakt że stojący ów mężczyzna przed chwilą był za krzakami niepokoił dziewczynę. Obawiała się że ją podglądał jak trenowała. W sumie to nie było nic złego, jednak strasznie denerwuje dziewczynę kiedy ludzie ją obserwują.
Ayako nie wiedziała co ma dokładnie odpowiedź mężczyźnie. Nie znała go, szczególnie że znajdowała się w wiosce , z której nie znała żadnego obywatela. Jednak zdała sobie sprawę że może on ją po prostu skądś znał.
- Emm... Czy my się znamy?
Ayako miała nadzieję że rzeczywiście był to ktoś kogo zna. Jednak nawet jeśli nim nie był to przyszedł do niej w jakiejś sprawie, chyba...
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Osamu miał nadzieję, że nieznajoma powie mu coś więcej. Takie pytania, czy my się znamy, kim ty jesteś, były jak najbardziej na miejscu, jednak Osamu na początku nie wiedział co opowiedzieć. Chciał zagadać to tej dziewczyny w sposób wyjątkowy. Zastanowił się kilka sekund i odpowiedział gestykulując:
- Pytasz się czy my się znamy? Chyba nie, ale możemy się poznać, prawda. Nazywam się Osamu Masuko. Mieszkam w tym oto cudownym mieście. Jeszcze nie widziałem tutaj tak pięknej dziewczyny, jaką jesteś ty. Może teraz powiesz coś o sobie? Kim jesteś, skąd pochodzisz?
Osamu miał nadzieję, że jego słowa nie zawstydziły nieznajomej. Może dawanie komplementów od razu na początku poznania nie należy do zwykłych czynności, ale no cóż Osamu taki jest. Masuko jak kogoś spotka wyjątkowego, to będzie robić wszystko by być z kimś razem, bo razem można zrobić więcej. Teraz tylko Osamu musiał czekać co odpowie mu nieznajoma.
- Pytasz się czy my się znamy? Chyba nie, ale możemy się poznać, prawda. Nazywam się Osamu Masuko. Mieszkam w tym oto cudownym mieście. Jeszcze nie widziałem tutaj tak pięknej dziewczyny, jaką jesteś ty. Może teraz powiesz coś o sobie? Kim jesteś, skąd pochodzisz?
Osamu miał nadzieję, że jego słowa nie zawstydziły nieznajomej. Może dawanie komplementów od razu na początku poznania nie należy do zwykłych czynności, ale no cóż Osamu taki jest. Masuko jak kogoś spotka wyjątkowego, to będzie robić wszystko by być z kimś razem, bo razem można zrobić więcej. Teraz tylko Osamu musiał czekać co odpowie mu nieznajoma.
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Ayako strasznie się zdziwiła słowami mężczyzny. Już od pierwszych jego słów dziewczyna domyśliła się że chce z nią zawrzeć znajomość. Najpierw przedstawił się, potem jeszcze powiedział skąd pochodzi. Dodatkowo skompletował Ayako oraz zaczął się ją wypytywać o jej dane osobowe. Zanim dziewczyna mu odpowiedziała zaczęła się zastanawiać czy może zna skądś tego całego "Osamu Masuka", jednak nic jej to nie mówiło. A może dziewczyna powinna znać ów mężczyznę. Aczkolwiek nawet jeżeli był on kimś ważnym to młoda panna i tak go nie znała.
- Posłuchaj Osamu... Bardzo mi miło że się przedstawiłeś , jednak praktycznie to Cię w ogóle nie znam. Dodatkowo nie uważasz że tego typu zawieranie znajomości nie jest dosyć nie typowe?
Ayako wiedziała że jest tutaj coś nie tak. W końcu rzadko zdarza się sytuacja w której ktoś podchodzi do nieznajomej osoby i się zaczyna pytać o to jak ma na imię, nazwisko, oraz gdzie mieszka. Dziewczyna przypuszczał że Masuka musi mieć jakąś ukrytą intencje. Tylko jaką?
- Osamu... wiem że nie przyszedłeś tutaj tylko po to aby się z kimś zaznajomić. O co Ci chodzi?
- Posłuchaj Osamu... Bardzo mi miło że się przedstawiłeś , jednak praktycznie to Cię w ogóle nie znam. Dodatkowo nie uważasz że tego typu zawieranie znajomości nie jest dosyć nie typowe?
Ayako wiedziała że jest tutaj coś nie tak. W końcu rzadko zdarza się sytuacja w której ktoś podchodzi do nieznajomej osoby i się zaczyna pytać o to jak ma na imię, nazwisko, oraz gdzie mieszka. Dziewczyna przypuszczał że Masuka musi mieć jakąś ukrytą intencje. Tylko jaką?
- Osamu... wiem że nie przyszedłeś tutaj tylko po to aby się z kimś zaznajomić. O co Ci chodzi?
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Osamu był pewnym stopniu zdziwiony odpowiedzią nieznajomej. Może było w tym ziarenko prawdy, faktycznie Osamu oprócz zaprzyjaźnienia się z nieznajomą to chciał jej później zaproponować wspólna podroż - cel Osamiego. Jednak nie była to główna myśl Masuki. Chciał po prostu nawiązać kontakt, poznać przepiękna dziewczynę. Nawet Osamu nie dowiedział się jak ona ma na imię. Z drugiej strony patrząc, po tak krótkiej rozmowie przeszli już na ty. To chyba coś już znaczy. Właściwie mówiąc, to nieznajoma przeszła na ty, rozpoczynając każde zdanie od słowa "Osamu". Jednak Masuko cały czas nie znał imienia dziewczyny, jeszcze nie mógł przejść na formę ty. Więc jak miał do niej cokolwiek powiedzieć? Zresztą to w tej chwili ma najmniejsze znaczenie. Nieznajoma zadała bardzo trudne pytanie, na które Osamu musi odpowiedzieć. Właściwie przyszedł Masuko tutaj na ta polanę, aby odpocząć nie wiedział wo gule, że ta dziewczyna tutaj jest. Po krótkim namyśle jak to Osamu lubi robić odpowiedział znowu w nietypowy sposób:
- O co mi chodzi? Pytasz się. Jesteś bardzo piękną dziewczyną, piękną dziewczyną, mogą tak do ciebie mówić, bo jeszcze nie znam twojego imienia, co nie? -powiedział to Osamu lekko szeptem, bardzo chciał się dowiedzieć jak nieznajoma ma na imię. Kontynuował:
- Wiesz, że nie przyszedłem tutaj, aby się z tobą zaznajomić. Masz racje. Chciałem tutaj odpocząć i natrafiłem na ciebie. Jesteś chyba najlepsza niespodzianą jaką dotychczas miałem. Masz w sobie coś niesamowitego. Może brzmię teraz dziwnie, ale mam coś ci do zaoferowania. Jednak zanim to ci powiem to może przedstawisz mi się.
- O co mi chodzi? Pytasz się. Jesteś bardzo piękną dziewczyną, piękną dziewczyną, mogą tak do ciebie mówić, bo jeszcze nie znam twojego imienia, co nie? -powiedział to Osamu lekko szeptem, bardzo chciał się dowiedzieć jak nieznajoma ma na imię. Kontynuował:
- Wiesz, że nie przyszedłem tutaj, aby się z tobą zaznajomić. Masz racje. Chciałem tutaj odpocząć i natrafiłem na ciebie. Jesteś chyba najlepsza niespodzianą jaką dotychczas miałem. Masz w sobie coś niesamowitego. Może brzmię teraz dziwnie, ale mam coś ci do zaoferowania. Jednak zanim to ci powiem to może przedstawisz mi się.
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Po wypowiedzianych słowach Osamu, twarz Ayako przybrała lekko czerwonawy kolor. Nie przez to, że była na niego zła, tylko dlatego, że się zawstydziła. Rzadko słyszała, że ktoś ja, aż tak komplementował. Jednak czy to nie było przypadkiem podejrzane? W końcu mało osób już od pierwszego spotkania zaczyna od razu chwalić tą drugą osobę. Było więc to bardzo dziwne, szczególnie, że Masuko pod koniec swojej wypowiedzi wspomniał o tym, że ma dziewczynie coś do zaoferowania. Pytanie brzmiało co? Jakiś przedmiot, pieniądze a może nawet zlecenie? Właśnie tego Ayako chciała się teraz najbardziej dowiedzieć. Jedynym wymogiem który dał jej nieznajomy, choć teraz to w zasadzie znajomy, to przedstawienie się. Jednak czy to nie było za mało jak na jakąś ofertę. W kocu tego typu rzeczy działają na zasadzie coś za coś. A więc czego mógł żądać Osamu od niebiesko-włosej dziewczyny? Dodatkowo Ayako nie była pewna czy może mu zaufać. W końcu nic o nim nie wiedziała. Z drugiej strony to w zasadzie i tak jej nic nie groziło, chyba... Tak czy siak dziewczyna najpierw postanowiła się przedstawić. Trochę się opamiętała i zaczęła zgrywać twardą, aby Osamu nie pomyślał że jest bezbronną dziewczyną.
- Okej przedstawię się, ale za to ty mnie tak nie komplementuj ponieważ jest to denerwujące.
kiedy Ayako skończyła zdanie zdała sobie sprawę jak to głupio zabrzmiało. W końcu kto nie lubi jak się go komplementuję. Ewentualnie może być zawstydzony, ale zdenerwowany? Dziewczyna jednak niezbyt się tym przejęła i dalej kontynuowała...
- W każdym razie mam na imię Ayako, co do miejsca w którym mieszkam to obecnie jest to inne kupieckie miasto czyli Ryuzaku no Taki.
Dziewczyna nieco skłamała, ponieważ nie wiedziała jak zareagował by na to, że pochodzi z wysp, która nie dawno chciała podbić swoich sojuszników. Z drugiej strony to i tak kiedyś mieszkała w Ryuzaku więc nie można powiedzieć, że okłamała Osamiego. Jednak teraz musiała się dowiedzieć na czym polega ta oferta. Co prawda nie miała w planach jakiejś wymiany czy czego on tam chce, jednak dziewczyna stwierdziła, że jeśli już przyszedł to nie ma nic do stracenia.
- Emm... W każdym razie mówiłeś, że masz coś do zaoferowania, czy mógłbyś mi powiedzieć dokładnie o co w tym chodzi?
- Okej przedstawię się, ale za to ty mnie tak nie komplementuj ponieważ jest to denerwujące.
kiedy Ayako skończyła zdanie zdała sobie sprawę jak to głupio zabrzmiało. W końcu kto nie lubi jak się go komplementuję. Ewentualnie może być zawstydzony, ale zdenerwowany? Dziewczyna jednak niezbyt się tym przejęła i dalej kontynuowała...
- W każdym razie mam na imię Ayako, co do miejsca w którym mieszkam to obecnie jest to inne kupieckie miasto czyli Ryuzaku no Taki.
Dziewczyna nieco skłamała, ponieważ nie wiedziała jak zareagował by na to, że pochodzi z wysp, która nie dawno chciała podbić swoich sojuszników. Z drugiej strony to i tak kiedyś mieszkała w Ryuzaku więc nie można powiedzieć, że okłamała Osamiego. Jednak teraz musiała się dowiedzieć na czym polega ta oferta. Co prawda nie miała w planach jakiejś wymiany czy czego on tam chce, jednak dziewczyna stwierdziła, że jeśli już przyszedł to nie ma nic do stracenia.
- Emm... W każdym razie mówiłeś, że masz coś do zaoferowania, czy mógłbyś mi powiedzieć dokładnie o co w tym chodzi?
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Osamu lekko uśmiechnął się i zaproponował, aby usiedli na trawie. Powiedział, że bez sensu jest stać. Lepiej usiąść i w spokoju wysłuchać oferty. Kiedy już usiedli Osamu zaczął odpowiadać na pytanie dziewczyny.:
- A więc, Ayako mam coś ci do zaoferowania. Lecz zanim powiem ci co, to może powiem dlaczego ty. Jak dobrze wiemy jesteś ty shinobim. Pewnie zastanawiasz się skąd to wiem, ale to nie ważne. A moja oferta nie jest dla zwykłych ludzi, tylko dla takich jak ty. Więc jaka to oferta? Miałaś kiedyś tak Ayako, że chciałaś być kimś lepszym, silniejszym? Albo, że widziałaś coś niesamowitego i chciałaś coś zrobić, ale nie mogłaś, bo byłaś za słaba? Pewnie tak. Na pewno masz marzenia, cele. Są one możliwe do zrealizowania. Wystarczy chcieć, łapać okazje. A ja mam właśnie taką okazje. Teraz pewnie się zastanawiasz o co mi chodzi? Mój znajomy imieniem Akira był niesamowity. Miałem okazje razem z nim przeżyć fantastyczna przygodę. Dokładnie mówiąc była to misja. Na tej misji prawie straciłem życie, na szczęście Akira uratował mnie. Jak się później okazało Akira był bardzo silnym i mocnym ninja. Posiadał olbrzymią moc. Był nie do pokonania. Coś niesamowitego. Niestety Akira po tamtej misji zniknął. Szczegółów nie będę ci opisywał, bo to dość długa historia. W każdym razie, chcę go odszukać. Chcę posiąść jego wiedzę. Nauczyć się tego wszystkiego co on. Pewnie myślisz sobie, że jestem wariatem. Szukać igły w stogu siana. Na szczęście wiem gdzie zacząć szukać. Mam już cały plan. Tylko, że samemu wyruszać w taką podroż... No wiesz. Razem zawsze bezpieczniej, raźniej. I oto moja oferta: Czy zechcesz się zemną wybrać w przygodę w nieznane, odnaleźć Akirę oraz posiąść niesamowita wiedzę?
Osamu miał nadzieję, że Ayako zaufa mu i wybierze się w niesamowita przygodę. Może ta przygoda jest wielka niewiadomą dla Ayako. Przecież ta dziewczyna kompletnie nic nie wie na temat Akiry itd. Jednak jak się zgodzi to na pewno Osamu wszytko jej jeszcze raz wytłumaczy w trakcie przygody.
- A więc, Ayako mam coś ci do zaoferowania. Lecz zanim powiem ci co, to może powiem dlaczego ty. Jak dobrze wiemy jesteś ty shinobim. Pewnie zastanawiasz się skąd to wiem, ale to nie ważne. A moja oferta nie jest dla zwykłych ludzi, tylko dla takich jak ty. Więc jaka to oferta? Miałaś kiedyś tak Ayako, że chciałaś być kimś lepszym, silniejszym? Albo, że widziałaś coś niesamowitego i chciałaś coś zrobić, ale nie mogłaś, bo byłaś za słaba? Pewnie tak. Na pewno masz marzenia, cele. Są one możliwe do zrealizowania. Wystarczy chcieć, łapać okazje. A ja mam właśnie taką okazje. Teraz pewnie się zastanawiasz o co mi chodzi? Mój znajomy imieniem Akira był niesamowity. Miałem okazje razem z nim przeżyć fantastyczna przygodę. Dokładnie mówiąc była to misja. Na tej misji prawie straciłem życie, na szczęście Akira uratował mnie. Jak się później okazało Akira był bardzo silnym i mocnym ninja. Posiadał olbrzymią moc. Był nie do pokonania. Coś niesamowitego. Niestety Akira po tamtej misji zniknął. Szczegółów nie będę ci opisywał, bo to dość długa historia. W każdym razie, chcę go odszukać. Chcę posiąść jego wiedzę. Nauczyć się tego wszystkiego co on. Pewnie myślisz sobie, że jestem wariatem. Szukać igły w stogu siana. Na szczęście wiem gdzie zacząć szukać. Mam już cały plan. Tylko, że samemu wyruszać w taką podroż... No wiesz. Razem zawsze bezpieczniej, raźniej. I oto moja oferta: Czy zechcesz się zemną wybrać w przygodę w nieznane, odnaleźć Akirę oraz posiąść niesamowita wiedzę?
Osamu miał nadzieję, że Ayako zaufa mu i wybierze się w niesamowita przygodę. Może ta przygoda jest wielka niewiadomą dla Ayako. Przecież ta dziewczyna kompletnie nic nie wie na temat Akiry itd. Jednak jak się zgodzi to na pewno Osamu wszytko jej jeszcze raz wytłumaczy w trakcie przygody.
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
- Aha.
Ayako nie wiedziała co ma dokładnie powiedzieć Osamu. Szczerze mówiąc była zdezorientowana. Myślała, że po prostu zaproponuje jej coś w stylu "rozgłoś ulotki a ja ci za to zapłacę", natomiast on zaczął opowiadać o jakiejś niestworzonej historii z jego życia, gdzie spotkał jakiegoś człowieka, ninja, zabójcę, czy coś takiego, który nagle znika i jakieś inne dziwne rzeczy. Aczkolwiek tak czy siak Ayako musiała coś odpowiedzieć tej tajemniczej osobie. Jednak zanim by to zrobiła, na początku musiała jeszcze raz wszystko przeanalizować, ponieważ było tego bardzo dużo.
Kiedy się w miarę namyśliła zwróciła uwagę, coś bardzo podejrzanego. Skąd on w ogóle wiedział, ze dziewczyna jest shinobi?
Pierwszą rzeczą jaka jej przyszła do głowy to że rozpoznał ją po jej stroju. Jednak stwierdziła, że chyba nic się w nim nie wyróżniało. Ayako postanowiła to jeszcze sprawdzić. Dokładnie obejrzała swój cały ubiór i rzeczywiście coś zauważyła. Były to dwie torebki z kunaiami, shurikenami i tego typu rzeczami, które znajdowały się na jej pośladkach. Jednak nic znich nie wystawało, więc ta opcja odpadła.
- Skąd on w takim razie wie, że nim jestem? - zastanawiała się dziewczyna. Pomyślała, że ewentualnie mógł zobaczyć jej trening, jednak nie mogła wyciągać pochopnych wniosków. Postanowiła, że sama się go zapyta.
- Tak się zapytam. Dlaczego uważasz, że niby jestem shinobim.
Ayako również zastanawiał się nad jego "propozycją". Choć bardziej pasowały tutaj słowa Osamu czyli przygoda w nieznane. Z tego co dziewczyna zrozumiała to miała mu pomóc znaleźć jakiegoś Akirę a w zamian otrzyma potęgę i ogromna wiedzę. Zupełnie nie była do tego przekonana, ponieważ brzmiało to jak jakieś opowiadanie dla dzieci, w którym zwykli ludzie pokonują złego człowieka i stają się nieśmiertelni, czy coś w ten deseń. Szczerze mówiąc Ayako prędzej by uwierzyła, że jej wujek nie ma nic na sumieniu niż w ta historię. Z początku dziewczyn myślała, że to był jakiś żart, ale Osamu miał raczej poważną minę. Nawet jeśli dziewczyna założyła by, że jest to prawda to do czego była mu ona potrzebna. Jeśli chce zdobyć tą wiedzę od tego kogoś przecież wystarczy, że się go zapyta.
- Chyba, że jest to niebezpieczne - pomyślała. Tak w zasadzie idąc tym tokiem myślenia, może zapytał się o to więcej osób, ale nikt się nie zgodził, ponieważ bali się wyruszyć w tak niebezpieczną podróż. Czyli Akira musiał by być naprawdę groźnym człowiekiem. Mimo tego wszystkiego Ayako nadal była na nie. przynajmniej aktualnie. nie wiedziała czy może mu ufać a taka podróż jest dla niej chyba za bardzo wymagająca.
- Wybacz Osamu ale jakoś nie jestem do tego przekonana. Wydaje to się zbyt nie bezpieczne, a tak poza tym to tak naprawdę cię nie znam i wyruszenie w tak niebezpieczną podróż mogło by mieć złe skutki.
To tyle co Ayako miała do powiedzenia w tej sprawie. Mogłaby w sumie się z nim trochę bardziej zapoznać jak już tak długo rozmawiają.
- Wiesz co, może mógłbyś mnie oprowadzić po tym mieście bo tak naprawdę jestem tutaj pierwszy raz. Moglibyśmy przy okazji pogawędzić, czy pójść do jakiegoś baru. Co ty na to?
Dziewczyna postanowiła się z nim bardziej zaznajomić. W końcu aktualnie nie chce wracać do swojego rodzimego miasta, więc przydał by się jej jakiś nowy znajomy.
Ayako nie wiedziała co ma dokładnie powiedzieć Osamu. Szczerze mówiąc była zdezorientowana. Myślała, że po prostu zaproponuje jej coś w stylu "rozgłoś ulotki a ja ci za to zapłacę", natomiast on zaczął opowiadać o jakiejś niestworzonej historii z jego życia, gdzie spotkał jakiegoś człowieka, ninja, zabójcę, czy coś takiego, który nagle znika i jakieś inne dziwne rzeczy. Aczkolwiek tak czy siak Ayako musiała coś odpowiedzieć tej tajemniczej osobie. Jednak zanim by to zrobiła, na początku musiała jeszcze raz wszystko przeanalizować, ponieważ było tego bardzo dużo.
Kiedy się w miarę namyśliła zwróciła uwagę, coś bardzo podejrzanego. Skąd on w ogóle wiedział, ze dziewczyna jest shinobi?
Pierwszą rzeczą jaka jej przyszła do głowy to że rozpoznał ją po jej stroju. Jednak stwierdziła, że chyba nic się w nim nie wyróżniało. Ayako postanowiła to jeszcze sprawdzić. Dokładnie obejrzała swój cały ubiór i rzeczywiście coś zauważyła. Były to dwie torebki z kunaiami, shurikenami i tego typu rzeczami, które znajdowały się na jej pośladkach. Jednak nic znich nie wystawało, więc ta opcja odpadła.
- Skąd on w takim razie wie, że nim jestem? - zastanawiała się dziewczyna. Pomyślała, że ewentualnie mógł zobaczyć jej trening, jednak nie mogła wyciągać pochopnych wniosków. Postanowiła, że sama się go zapyta.
- Tak się zapytam. Dlaczego uważasz, że niby jestem shinobim.
Ayako również zastanawiał się nad jego "propozycją". Choć bardziej pasowały tutaj słowa Osamu czyli przygoda w nieznane. Z tego co dziewczyna zrozumiała to miała mu pomóc znaleźć jakiegoś Akirę a w zamian otrzyma potęgę i ogromna wiedzę. Zupełnie nie była do tego przekonana, ponieważ brzmiało to jak jakieś opowiadanie dla dzieci, w którym zwykli ludzie pokonują złego człowieka i stają się nieśmiertelni, czy coś w ten deseń. Szczerze mówiąc Ayako prędzej by uwierzyła, że jej wujek nie ma nic na sumieniu niż w ta historię. Z początku dziewczyn myślała, że to był jakiś żart, ale Osamu miał raczej poważną minę. Nawet jeśli dziewczyna założyła by, że jest to prawda to do czego była mu ona potrzebna. Jeśli chce zdobyć tą wiedzę od tego kogoś przecież wystarczy, że się go zapyta.
- Chyba, że jest to niebezpieczne - pomyślała. Tak w zasadzie idąc tym tokiem myślenia, może zapytał się o to więcej osób, ale nikt się nie zgodził, ponieważ bali się wyruszyć w tak niebezpieczną podróż. Czyli Akira musiał by być naprawdę groźnym człowiekiem. Mimo tego wszystkiego Ayako nadal była na nie. przynajmniej aktualnie. nie wiedziała czy może mu ufać a taka podróż jest dla niej chyba za bardzo wymagająca.
- Wybacz Osamu ale jakoś nie jestem do tego przekonana. Wydaje to się zbyt nie bezpieczne, a tak poza tym to tak naprawdę cię nie znam i wyruszenie w tak niebezpieczną podróż mogło by mieć złe skutki.
To tyle co Ayako miała do powiedzenia w tej sprawie. Mogłaby w sumie się z nim trochę bardziej zapoznać jak już tak długo rozmawiają.
- Wiesz co, może mógłbyś mnie oprowadzić po tym mieście bo tak naprawdę jestem tutaj pierwszy raz. Moglibyśmy przy okazji pogawędzić, czy pójść do jakiegoś baru. Co ty na to?
Dziewczyna postanowiła się z nim bardziej zaznajomić. W końcu aktualnie nie chce wracać do swojego rodzimego miasta, więc przydał by się jej jakiś nowy znajomy.
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Osamu był lekko zaskoczony odpowiedzią dziewczyny. W sumie czego się spodziewał. Właściwie było jasne, że Ayako jak zareaguje. Jednak oferta pójścia razem do baru była bardzo ciekawa. Właściwie zaskoczyła Osamiego. Jednak Masuko zaczął odpowiadać po kolei na wszystkie pytania Atako:
- Pytasz się skąd wiem, że jesteś shinobim. Odpowiedź jest bardzo prosta, po prostu to wiem.
Osamu lekko uśmiechnął się i kontynuował:
- Szkoda, że nie chcesz ze mną wyruszyć w podróż życia. Powiedziałaś, że ta przygoda w nieznane może być niebezpieczna. Tylko, czy odnajdywanie kogoś może być niebezpieczne. Może warto zadać sobie pytanie co jest bezpieczne. Gdybyś wybierała w swoim życiu tylko to co jest bezpieczne i być odrzucała wszystko to co ma choć lekki posmak niebezpieczeństwa, to by cię tutaj nie było, a jednak jesteś. Mniejsza z tym. Może faktycznie najpierw powinniśmy się lepiej poznać. Znam w tej okolicy bardzo fajny bar. To jak, idziemy?
Ayako chciała iść do jakiegoś baru, pubu. Propozycja Osamiego nie mogła być odrzucona. Masuko znał pewne bardzo interesujące miejsce. Wstał i poszedł w stronę Szkarłatnej speluny.
z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=60532#p60532
- Pytasz się skąd wiem, że jesteś shinobim. Odpowiedź jest bardzo prosta, po prostu to wiem.
Osamu lekko uśmiechnął się i kontynuował:
- Szkoda, że nie chcesz ze mną wyruszyć w podróż życia. Powiedziałaś, że ta przygoda w nieznane może być niebezpieczna. Tylko, czy odnajdywanie kogoś może być niebezpieczne. Może warto zadać sobie pytanie co jest bezpieczne. Gdybyś wybierała w swoim życiu tylko to co jest bezpieczne i być odrzucała wszystko to co ma choć lekki posmak niebezpieczeństwa, to by cię tutaj nie było, a jednak jesteś. Mniejsza z tym. Może faktycznie najpierw powinniśmy się lepiej poznać. Znam w tej okolicy bardzo fajny bar. To jak, idziemy?
Ayako chciała iść do jakiegoś baru, pubu. Propozycja Osamiego nie mogła być odrzucona. Masuko znał pewne bardzo interesujące miejsce. Wstał i poszedł w stronę Szkarłatnej speluny.
z/t http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=60532#p60532
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Dziewczyna była bardzo zadowolona z odpowiedzi Masuki. Na szczęście jej oferta nie została odrzucona i Osamu zaprosił ją na spólne spędzenie czasu w jakimś barze. Był to bardzo dobry sposób na spędzenie razem trochę czasu. Szczerze od wyjazdu z Ryzuaku no Taki brakowało jej ludzi z którymi mogłaby by porozmawiać. Nie wspominając już o wojnie, co prawda poznała tam jednego rybo-ludzia jednak kontakt z nim urwał się od razu po przegraniu bitwy.Z tego więc powodu Ayako chciała znaleźć kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Co prawda Osamu był trochę... dziwny. Może nie sam on jednak jego styl mówienia jak i ta historyjka. Mimo to dziewczyna przywykła do niego i nie jest już chyba tak nieufna jak przy pierwszym ich spotkaniu w zapomnianej polanie treningowej.
Zanim Ayako sie obejrzała, Osamu szedł już w stronę baru i zostawił ją samą. Co prawda dziewczynie też się poniekąd spieszyło, ale bez przesady. Dziewczyna aby go dogonić pobiegła z całych sił w jego stronę.
- Hej! Może byś zaczekał na mnie, co? Jeśli zależy ci na tym spotkaniu to zwolnij trochę i na mnie zaczekaj.
Co prawda zachowanie Ayako było trochę dziecinne, no ale cóż poradzić po prostu taka jest. W między czasie dziewczynę zaczęło zastanawiać to, że Osamu dziwnie zareagował na jej pytanie odnośnie ninja. Odpowiedział, że po prostu wie. Brzmiało to tak jakby mężczyzna próbował coś ukryć. Dlatego dla pewności dziewczyna chciała zapytać go o to jeszcze raz. Jednak zanim to zrobiła zauważyła coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Osamu nie miał źrenic! Ayako wiedziała, że ludzie którzy posiadają takie oczy należą do klanu Yamanaka. teraz dziewczyna zaczęła powoli rozumieć. Możliwe że miał jakieś zdolności które ukrywał przed nią.
- Em mam jeszcze jedno pytanie... Skąd wiesz, że jestem shinobi. Tak wiem już Cię o to pytałam ale zapytam jeszcze raz. Może poznałeś to po moim ubiorze, albo zobaczyłeś mój trening, albo... - Ayako popatrzyła na Osamiego - może użyłeś jakieś zdolności klanu Yamanaka.
z/t = http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=58&p=60532#p60532
Zanim Ayako sie obejrzała, Osamu szedł już w stronę baru i zostawił ją samą. Co prawda dziewczynie też się poniekąd spieszyło, ale bez przesady. Dziewczyna aby go dogonić pobiegła z całych sił w jego stronę.
- Hej! Może byś zaczekał na mnie, co? Jeśli zależy ci na tym spotkaniu to zwolnij trochę i na mnie zaczekaj.
Co prawda zachowanie Ayako było trochę dziecinne, no ale cóż poradzić po prostu taka jest. W między czasie dziewczynę zaczęło zastanawiać to, że Osamu dziwnie zareagował na jej pytanie odnośnie ninja. Odpowiedział, że po prostu wie. Brzmiało to tak jakby mężczyzna próbował coś ukryć. Dlatego dla pewności dziewczyna chciała zapytać go o to jeszcze raz. Jednak zanim to zrobiła zauważyła coś na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Osamu nie miał źrenic! Ayako wiedziała, że ludzie którzy posiadają takie oczy należą do klanu Yamanaka. teraz dziewczyna zaczęła powoli rozumieć. Możliwe że miał jakieś zdolności które ukrywał przed nią.
- Em mam jeszcze jedno pytanie... Skąd wiesz, że jestem shinobi. Tak wiem już Cię o to pytałam ale zapytam jeszcze raz. Może poznałeś to po moim ubiorze, albo zobaczyłeś mój trening, albo... - Ayako popatrzyła na Osamiego - może użyłeś jakieś zdolności klanu Yamanaka.
z/t = http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=58&p=60532#p60532
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Moje urocze, słodkie młodzieńcze lata, spokojne lenistwo i swoboda bycia. Cechy, które szanowałem ponad wszystko. Jeśli można coś zrobić mniejszym kosztem i wysiłkiem, dlaczego wtedy tego nie robić? Jeśli eskortujesz wóz kupiecki i napadną go bandyci zawsze istnieje sposób na przerwanie walk i wyperswadowanie atakującym, iż nie ma potrzeby walki. Brak walki równa się brakiem zmęczenia równa się kolejnemu odpoczynkowi. Tak więc po najniższej linii oporu, to jest moje motto, choć zdarzało mi się być w nim niekonsekwentnym. Wszystko z powodu jednej osoby. Dziadek. Chęć pracy nad sobą nie była kierowana szacunkiem do starszego członka rodziny. Było odwrotnie. Niechęć jaką darzę dziada była ogromna. Stary zawsze mnie męczył i kazał wykonywać niestworzone ćwiczenia, a każda próba nieposłuszeństwa kończyła się bolesną karą cielesną i dodatkowymi ćwiczeniami.
Po tym krótkim wstępie prawdopodobnie wiecie dlaczego przybyłem na tę starą polanę treningową, której już prawie nikt nie używa. Chęć lenistwa była wielka. Rzucenie wszystkiego w pizdu i odbycie krótkiej drzemki pod drzewami, które zaczynają powoli rozwijać pączki pierwszych kwiatów, było tym czym pragnę. Wisiała nade mną jednak zmora, przerażający żniwiarz, który wygnał mnie z domu wciskając uprzednio w me ręce zwój i kazał nie wracać dopóty nie zapoznam się z tajnikami w nimi zawartymi. Wiedziałem co to za zwój i czego dotyczył. Zawierała opis techniki żywiołowej rangi C: Futon Daitoppa.
Rozsiadłem się wygodnie pod jedną z kłód, które były wbite w ziemię a służyły młodym jako tarcza na rzutki, znaczy shurikeny. Rozwinąłem zwój i rozpocząłem żmudną lekturę.
Technika: Futon Daitoppa
Wstęp: Shinobi bierze tutaj głęboki wdech. Kiedy ma już w płucach dostatecznie dużo powietrza, miesza je ze swoją chakrą, a następnie wypuszcza w postaci silnej kuli powietrza, która mknie przed siebie z dużą prędkością oraz siłą. Podmuch sprawia, że lżejsi przeciwnicy zostają odrzuceni do tyłu, a ci postawniejsi mają problem z ustaniem na nogach. Technika może służyć również do zdezorientowania przeciwnika lub przerwania jego ataku.
Pieczęci: Tygrys > Wół > Pies > Królik > Wąż.
Podstawy: W tej technice najważniejszy jest odpowiedni stopień skoncentrowania wysoce energetycznej struktury zwanej chakrą. Technika opiera się w głównej mierze na wyrzuceniu jej z siebie zaś katalizatorem w tym przypadku jest układ oddechowy shinobiego. Aby nie spowodować zakłopotania ujmiemy tę sprawę z trochę innej strony. Wydmuchiwany z ust użytkownika wiatr nie jest w stu procentach czystym podmuchem wiatru. Trzeba zrozumieć, że Shinobi nawet w przypadku wykorzystania Chakry nie byłby w stanie zebrać tak wielkich ilości powietrza w swych płucach. Może jednak skoncentrować swoją chakrę do odpowiednich granic, tak, że ta przyjmie charakter wielokrotnie wzmocnionego podmuchu powietrza. Tak więc technika nie jest podmuchem wiatru lecz podmuchem skoncentrowanej chakry zaś poziom jej zagęszczenia wpływa na siłę techniki. Tak więc im więcej skupisz chakry i lepiej ją upakujesz/zagęścisz w swoim organizmie a następnie wraz z własnym wydechem poślesz w stronę oponenta, tym lepszych efektów możesz oczekiwać.
Matko boska, kto to pisał? Co to za bełkot? Ile jeszcze mam tego czytać? CO!? To ja nawet 1/20 nie przeczytałem. Chyba się prędzej zabiję niż dotrwam do końca tego chłamu. Może jednak lepiej się zdrzemnąć? Nie, muszę to skończyć. Pierdziel będzie mnie męczył po powrocie do domu i wymagał ode mnie efektów. Ich brak wiele by mnie kosztował. Otrzymałbym naukę indywidualną z bambusowym kijem nad głową i surowym nauczycielem w postaci tej samej osoby, który wykopała mnie z domu. Westchnąłem przeciągle i ponowiłem lekturę, którą pozwolę sobie ją wam oszczędzić. W głównej mierze zwój opisywał dalej w jaki sposób powinno się formować chakrę aby nie doprowadzić do przeciążenia układu chakry ile jej kumulować i jak najefektywniej to robić.
Słońce już dawno zakreśliło połowę swej drogi na nieboskłonie i chyliło się już ku zachodowi. Mogłem określić, że była godzina między 16 a 17. Wstęp teoretyczny i nieplanowaną drzemkę miałem już za sobą (gdybyście i wy musieli to czytać nie zdziwiłbym się gdyby zamknęły się wam powieki w momencie, w którym autor zwoju opisywał w sposób strukturalny chakrę do techniki Daitoppy). Musiałem więc wziąć się w garść i dać z siebie więcej aniżeli 20%, które i tak poświęcam na przewracanie się z jednego boku na drugi w zależności od kierunku wiatru czy zwyczajnej wygody.
Wstałem i skierowałem się w stronę kępy drzew, która rosła w odległości 20m ode mnie. Według danych zawartych w zwoju technika w skrajnych przypadkach może przekraczać ponad 25m, więc mogę uznać wyznaczoną odległość jako szczyt moich możliwości. Rozpocząłem powolną lecz dokładną kumulację chakry co wynikało z 2 powodów. Pierwszym była dokładność, która na samym początku jest najważniejsza albowiem złych nawyków uczymy się na samym początku, tak więc jeśli będziemy wszystko robić starannie już na samym początku to wraz z kolejnymi próbami zwiększy się szybkość przy czym dokładność pozostanie niezachwiana. Brak korekt = skrócony czas nauki. Kolejnym była zwyczajna niechęć do szybkiego gromadzenia energii, która pożerała staminę niczym wygłodzony pies. Wolałem uniknąć takiego procederu.
Po zebraniu odpowiedniej ilości duchowej energii zacząłem składać pieczęci zmieniając jej strukturę według własnych potrzeb. Dzięki poradom zawartym w zwoju nie było to aż tak trudne jak się spodziewałem. Wystarczyło teraz wziąć głęboki wdech, zmieszać przetworzoną chakrę z oddechem i wyrzucić z siebie w postaci pędzącej kuli powietrza, która zachwieje koronami daleko stojących drzew. Tak więc lecimy, Futon Daitoppa! Potężny strumień powietrza opuścił mój organizm i powędrował w stronę mego celu. Brzmi zbyt pięknie by było prawdziwe. Wykonać technikę bez większych problemów z pierwszym ich wykonaniem. Prawda jednak jest bardziej bolesna. W momencie wypuszczenia powietrza z mych ust, doszło do gwałtownej dekompresji energii co spowodowało, że strumień chakry, który przyjął charakter zbliżony do wiatru, rozproszył się na wszystkie strony, powodując przyjemny powiew wiatru w obrębie powyżej 10m. Klapa. Musiałem ponowić próbę raz, drugi, piąty. Miałem powoli dość tych monotonnych czynności. Efekt był w większej mierze ten sam. Zbliżał się wieczór, musiałem wracać do domu. Otrzepałem się z kurzu, podniosłem leżący na ziemi zwój objaśniający zasadę techniki i nieśpiesznym krokiem udałem się w stronę własnego domostwa aby zażyć długiego, przyjemnego odpoczynku.
Po tym krótkim wstępie prawdopodobnie wiecie dlaczego przybyłem na tę starą polanę treningową, której już prawie nikt nie używa. Chęć lenistwa była wielka. Rzucenie wszystkiego w pizdu i odbycie krótkiej drzemki pod drzewami, które zaczynają powoli rozwijać pączki pierwszych kwiatów, było tym czym pragnę. Wisiała nade mną jednak zmora, przerażający żniwiarz, który wygnał mnie z domu wciskając uprzednio w me ręce zwój i kazał nie wracać dopóty nie zapoznam się z tajnikami w nimi zawartymi. Wiedziałem co to za zwój i czego dotyczył. Zawierała opis techniki żywiołowej rangi C: Futon Daitoppa.
Rozsiadłem się wygodnie pod jedną z kłód, które były wbite w ziemię a służyły młodym jako tarcza na rzutki, znaczy shurikeny. Rozwinąłem zwój i rozpocząłem żmudną lekturę.
Technika: Futon Daitoppa
Wstęp: Shinobi bierze tutaj głęboki wdech. Kiedy ma już w płucach dostatecznie dużo powietrza, miesza je ze swoją chakrą, a następnie wypuszcza w postaci silnej kuli powietrza, która mknie przed siebie z dużą prędkością oraz siłą. Podmuch sprawia, że lżejsi przeciwnicy zostają odrzuceni do tyłu, a ci postawniejsi mają problem z ustaniem na nogach. Technika może służyć również do zdezorientowania przeciwnika lub przerwania jego ataku.
Pieczęci: Tygrys > Wół > Pies > Królik > Wąż.
Podstawy: W tej technice najważniejszy jest odpowiedni stopień skoncentrowania wysoce energetycznej struktury zwanej chakrą. Technika opiera się w głównej mierze na wyrzuceniu jej z siebie zaś katalizatorem w tym przypadku jest układ oddechowy shinobiego. Aby nie spowodować zakłopotania ujmiemy tę sprawę z trochę innej strony. Wydmuchiwany z ust użytkownika wiatr nie jest w stu procentach czystym podmuchem wiatru. Trzeba zrozumieć, że Shinobi nawet w przypadku wykorzystania Chakry nie byłby w stanie zebrać tak wielkich ilości powietrza w swych płucach. Może jednak skoncentrować swoją chakrę do odpowiednich granic, tak, że ta przyjmie charakter wielokrotnie wzmocnionego podmuchu powietrza. Tak więc technika nie jest podmuchem wiatru lecz podmuchem skoncentrowanej chakry zaś poziom jej zagęszczenia wpływa na siłę techniki. Tak więc im więcej skupisz chakry i lepiej ją upakujesz/zagęścisz w swoim organizmie a następnie wraz z własnym wydechem poślesz w stronę oponenta, tym lepszych efektów możesz oczekiwać.
Matko boska, kto to pisał? Co to za bełkot? Ile jeszcze mam tego czytać? CO!? To ja nawet 1/20 nie przeczytałem. Chyba się prędzej zabiję niż dotrwam do końca tego chłamu. Może jednak lepiej się zdrzemnąć? Nie, muszę to skończyć. Pierdziel będzie mnie męczył po powrocie do domu i wymagał ode mnie efektów. Ich brak wiele by mnie kosztował. Otrzymałbym naukę indywidualną z bambusowym kijem nad głową i surowym nauczycielem w postaci tej samej osoby, który wykopała mnie z domu. Westchnąłem przeciągle i ponowiłem lekturę, którą pozwolę sobie ją wam oszczędzić. W głównej mierze zwój opisywał dalej w jaki sposób powinno się formować chakrę aby nie doprowadzić do przeciążenia układu chakry ile jej kumulować i jak najefektywniej to robić.
Słońce już dawno zakreśliło połowę swej drogi na nieboskłonie i chyliło się już ku zachodowi. Mogłem określić, że była godzina między 16 a 17. Wstęp teoretyczny i nieplanowaną drzemkę miałem już za sobą (gdybyście i wy musieli to czytać nie zdziwiłbym się gdyby zamknęły się wam powieki w momencie, w którym autor zwoju opisywał w sposób strukturalny chakrę do techniki Daitoppy). Musiałem więc wziąć się w garść i dać z siebie więcej aniżeli 20%, które i tak poświęcam na przewracanie się z jednego boku na drugi w zależności od kierunku wiatru czy zwyczajnej wygody.
Wstałem i skierowałem się w stronę kępy drzew, która rosła w odległości 20m ode mnie. Według danych zawartych w zwoju technika w skrajnych przypadkach może przekraczać ponad 25m, więc mogę uznać wyznaczoną odległość jako szczyt moich możliwości. Rozpocząłem powolną lecz dokładną kumulację chakry co wynikało z 2 powodów. Pierwszym była dokładność, która na samym początku jest najważniejsza albowiem złych nawyków uczymy się na samym początku, tak więc jeśli będziemy wszystko robić starannie już na samym początku to wraz z kolejnymi próbami zwiększy się szybkość przy czym dokładność pozostanie niezachwiana. Brak korekt = skrócony czas nauki. Kolejnym była zwyczajna niechęć do szybkiego gromadzenia energii, która pożerała staminę niczym wygłodzony pies. Wolałem uniknąć takiego procederu.
Po zebraniu odpowiedniej ilości duchowej energii zacząłem składać pieczęci zmieniając jej strukturę według własnych potrzeb. Dzięki poradom zawartym w zwoju nie było to aż tak trudne jak się spodziewałem. Wystarczyło teraz wziąć głęboki wdech, zmieszać przetworzoną chakrę z oddechem i wyrzucić z siebie w postaci pędzącej kuli powietrza, która zachwieje koronami daleko stojących drzew. Tak więc lecimy, Futon Daitoppa! Potężny strumień powietrza opuścił mój organizm i powędrował w stronę mego celu. Brzmi zbyt pięknie by było prawdziwe. Wykonać technikę bez większych problemów z pierwszym ich wykonaniem. Prawda jednak jest bardziej bolesna. W momencie wypuszczenia powietrza z mych ust, doszło do gwałtownej dekompresji energii co spowodowało, że strumień chakry, który przyjął charakter zbliżony do wiatru, rozproszył się na wszystkie strony, powodując przyjemny powiew wiatru w obrębie powyżej 10m. Klapa. Musiałem ponowić próbę raz, drugi, piąty. Miałem powoli dość tych monotonnych czynności. Efekt był w większej mierze ten sam. Zbliżał się wieczór, musiałem wracać do domu. Otrzepałem się z kurzu, podniosłem leżący na ziemi zwój objaśniający zasadę techniki i nieśpiesznym krokiem udałem się w stronę własnego domostwa aby zażyć długiego, przyjemnego odpoczynku.
Ukryty tekst
z/t.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Piąty dzień treningu. Po wielokrotnych bójkach i sprzeczkach z pierdzącym staruchem po raz kolejny odwiedziłem polankę aby doskonalić swoje umiejętności wraz z odpoczynkiem na świeżym powietrzu, który zajmował co najmniej połowę czasu przebywania na polanie. W czasie ostatnich kilku dni udało mi się w końcu doprowadzić do odpowiedniej kompresji i utrzymania pożądanego kształtu techniki. Nie potrzebowałem już wprowadzać, żadnych zmian, poprawek do sposobu wykonywania techniki. Pozostało jedynie zwiększyć szybkość i zwiększyć upływ energii, która to według dziadka była jedynym powodem moich wcześniejszych niepowodzeń. Zwyczajnie nie wypuszczałem z siebie chakry na tyle szybko aby nie doszło do jej rozproszenia. Teraz wychodziło mi to już znośnie więc mogłem uznać, że mój trening zbliżał się ku końcowi, a moja wolność wkrótce zostanie mi zwrócona. Tego dnia udało mi się opanować technikę może nie do perfekcji ale do stanu wysokiej użyteczności. Kiedy tylko potężny strumień wiatru obalił dwa pale wbite w ziemię kilkanaście metrów dalej padłem na plecy i leniwie zacząłem spoglądać w niebo i powolnie przemieszczające się po nim chmury. Nie ma nic lepszego niż chwila wytchnienia.
Ukryty tekst
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Po kilkunastu minutach swobodnego kroku wyszliśmy poza zabudowania miasta kupieckiego Shigashi. Następnie drugie tyle musieliśmy przemierzyć do jednej z opuszczonych polan treningowych gdzie chciałem wypróbować swój nowy nabytek. Po drodze mało rozmawialiśmy. Znaczy ja mało mówiłem zaś Shin potrafił się mocno rozgadać. W czasie tej drogi powiedziałem mu kilka słów o sobie: imię, nazwisko oraz czym zajmuje się moja rodzina czyli handlem. Powiedziałem mu też o tym, że moja rodzina ma dość spore ziemie na których hoduje się ryż. Chłopak w tym czasie mówił sporo o swojej pasji jaką jest tworzenie origami, oraz ciekawości świata i nowinek, dlatego to tak bardzo zainteresował się moją kuszą.
Kiedy dotarliśmy na miejsce rozpocząłem przygotowania. Kuszę założyłem na lewe ramię i zapiąłem w celu większej stabilności. Dłonią pochwyciłem metalową obejmę kuszy, która służyła lepszej stabilizacji. W tym czasie prawą ręką z kołczanu dobyłem 6 bełtów i umieściłem je w pojemniku.
- Okej - odparłem - pora sprawdzić co to potrafi.
Objąłem prawą ręką korbkę a lewą ręką nakierowałem kuszę na pal wbity w ziemię jakieś 20 metrów dalej. Obróciłem dwukrotnie korbkę a mechanizm zrobił resztę. Podczas obrotu dwa koła ukryte wewnątrz kuszy napięły cięciwę Zanim doszło do pełnego naciągu bełt zsunął się z podajnika do korytka na bełt. Przy zakończeniu drugiego obrotu cięciwa zsunęła się i wypuściła pierwszy pocisk. Siła nie była powalająca lecz mechanizm wydawał się działać. Obróciłem korbkę kilka razy z kuszy wystrzeliły kolejne 3 bełty w czasie bliskim 4s. Pociski trafiły swego celu.
- Ładnie...
Kiedy dotarliśmy na miejsce rozpocząłem przygotowania. Kuszę założyłem na lewe ramię i zapiąłem w celu większej stabilności. Dłonią pochwyciłem metalową obejmę kuszy, która służyła lepszej stabilizacji. W tym czasie prawą ręką z kołczanu dobyłem 6 bełtów i umieściłem je w pojemniku.
- Okej - odparłem - pora sprawdzić co to potrafi.
Objąłem prawą ręką korbkę a lewą ręką nakierowałem kuszę na pal wbity w ziemię jakieś 20 metrów dalej. Obróciłem dwukrotnie korbkę a mechanizm zrobił resztę. Podczas obrotu dwa koła ukryte wewnątrz kuszy napięły cięciwę Zanim doszło do pełnego naciągu bełt zsunął się z podajnika do korytka na bełt. Przy zakończeniu drugiego obrotu cięciwa zsunęła się i wypuściła pierwszy pocisk. Siła nie była powalająca lecz mechanizm wydawał się działać. Obróciłem korbkę kilka razy z kuszy wystrzeliły kolejne 3 bełty w czasie bliskim 4s. Pociski trafiły swego celu.
- Ładnie...
0 x
Re: Zapomniana polana treningowa
Shin podążał za chłopakiem, nie znając właściwie celu swej podróży. Yami, jak się lakonicznie przedstawił, był dość konkretnym człowiekiem i gdyby młody Kami miał opisać pokrótce swoje odczucia z pierwszej godziny znajomości z jegomościem, to powiedziałby, że jest on inteligentnym, choć leniwym człowiekiem, chociaż nie do końca wiedział, czy to wrażenie nie jest mylne. Okazało się, że jego rodzina uprawiała ryż, co było o tyle zaskakujące, że dopiero wtedy chłopak zrozumiał, że Yami musiał odebrać staranne wykształcenie, inaczej nie rozmawiali by o wszystkim tak swobodnie.
Shina też nie trzeba było ciągnąć za język. Przez chwilę miał wrażenie, że wręcz zarzucił temat origami, który znał przecież od podszewki, co jakiś przemycając jakieś ciekawostki na temat jego wykonywania i triki pomagające nowicjuszom, które mówiąc szczerze nie przystoiły ludziom o większych zdolnościach, ale na dłuższą metę okazywały się przydatne. W końcu doszli do pola treningowego.
- Jasne, pokaż to maleństwo... Kuszę. - powiedział, nie kryjąc uśmiechu. Ta nazwa, jakkolwiek pasowałaby do przedmiotu, wydawała mu się przekomiczna właśnie z powodu swojej przewrotności.
- 5 sekund, 4 wystrzały - skwitował, niewiele się myląc - Ręka Cię nie boli? Chyba musi mieć odrzut jak normalna kusza? - spytał, przyglądając się postawie strzelca. W sumie niewiele mógł powiedzieć o kuszach, ale sam fakt działania takiego sprzętu był niesamowity. Jego koszt, 2500 ryo, też pozostawiał Shina z dość nietypowym wyrazem twarzy, gdy jego usta na początku wygięły się w potężne "O", co starał się jak najszybciej zamaskować. Całe szczęście młody Kami miał swoje techniki Reberu, które przecież polegały głównie na walce dystansowej, ale sam widok takiego cacka nie wymagającego chakry a dającego duże korzyści w walce był imponujący. Chłopak za pomocą techniki klanowej rozpadł swoją dłoń, a z wytworzonych w ten sposób kartek stworzył 3 tarcze, które zawiesił w powietrzu nieopodal pala.
- To co, jakieś ćwiczenia celowania z różnymi celami? - spytał i zaczął lekko ruszać tarczami w dość przewidywalny sposób.
Shina też nie trzeba było ciągnąć za język. Przez chwilę miał wrażenie, że wręcz zarzucił temat origami, który znał przecież od podszewki, co jakiś przemycając jakieś ciekawostki na temat jego wykonywania i triki pomagające nowicjuszom, które mówiąc szczerze nie przystoiły ludziom o większych zdolnościach, ale na dłuższą metę okazywały się przydatne. W końcu doszli do pola treningowego.
- Jasne, pokaż to maleństwo... Kuszę. - powiedział, nie kryjąc uśmiechu. Ta nazwa, jakkolwiek pasowałaby do przedmiotu, wydawała mu się przekomiczna właśnie z powodu swojej przewrotności.
- 5 sekund, 4 wystrzały - skwitował, niewiele się myląc - Ręka Cię nie boli? Chyba musi mieć odrzut jak normalna kusza? - spytał, przyglądając się postawie strzelca. W sumie niewiele mógł powiedzieć o kuszach, ale sam fakt działania takiego sprzętu był niesamowity. Jego koszt, 2500 ryo, też pozostawiał Shina z dość nietypowym wyrazem twarzy, gdy jego usta na początku wygięły się w potężne "O", co starał się jak najszybciej zamaskować. Całe szczęście młody Kami miał swoje techniki Reberu, które przecież polegały głównie na walce dystansowej, ale sam widok takiego cacka nie wymagającego chakry a dającego duże korzyści w walce był imponujący. Chłopak za pomocą techniki klanowej rozpadł swoją dłoń, a z wytworzonych w ten sposób kartek stworzył 3 tarcze, które zawiesił w powietrzu nieopodal pala.
- To co, jakieś ćwiczenia celowania z różnymi celami? - spytał i zaczął lekko ruszać tarczami w dość przewidywalny sposób.
102 - 12 = 90%
- Nazwa
- Kami Sakusei
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Ilość kartek
- Koszt E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 10 małych / 2 średnie/ 1 dużą)
- Opis Technika służy do wytwarzania lub wzmacniania tworów wykonanych przy pomocy Reberu. Poprzez dołożenie dodatkowych kartek i ich wielokrotne złożenie otrzymujemy coś dorównującego stali. Ma to jednak swoje wady - kształty nie mogą być specjalnie skomplikowane, przez co technika ta ogranicza się raczej do zwykłych tarcz, broni miotanej czy też służącej do walki w zwarciu, czyli w skrócie - asortymentu podobnego do tego dostępnego w sklepie. Sprzęt ten nadal charakteryzuje się podatnością zarówno na wodę, jak i ogień, jednak odczuwalne jest to w znacznie mniejszym stopniu. Do małych broni zaliczamy shurikeny i kunaie, średnie to odpowiedniki katany, a duże można porównać do fuuma shurikenów, tarcz itp. W przypadku senbonów jest nieco inaczej, gdyż są one naprawdę małe i dzięki temu dwie takie igły są liczone jak jeden mały przedmiot.
0 x
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Zapomniana polana treningowa
Rozwarłem szeroko oczy kiedy dłoń chłopaka rozpadła się na kartki. Co to właściwie było? To tak jakby nie miał ciała a sam był złożony z tych karteczek. Trochę to tłumaczyło pasję ich składania w różne wzorki jednak nadal było to raczej niespotykane. Zacząłem się głęboko zastanawiać czy mam tak właściwie do czynienia z żywą osobą. Jak miałbym to inaczej rozumieć? Ręka to kartki tak więc brak krwi. Brak krwi to raczej brak życia tak więc...
- Słuchaj mam drobne pytanie. Nie obraź się ale ... ty tak cały z papieru czy tylko ręka - zmieszanym głosem zapytałem chłopaka próbując częściowo ukryć swoje zdziwienie tym co właśnie zobaczyłem.
Skierowałem się w stronę pieńka i wyjąłem bełty, które w nim tkwiły. Jakby nie patrzeć każdy kosztował 10Ryo a pieniądze na drzewie raczej nie rosną. Osadziłem je z powrotem w pojemniku doczepionym na kuszy. Zapomniałem, że chłopak mnie o coś przed chwilą pytał więc biorąc pod uwagę dziw, którym jest, a którego sam nie rozumiałem, nie znałem ani nie słyszałem postanowiłem zachować odrobinę bezpiecznego luzu. Byłoby chyba nie najlepiej gdyby nagle stwierdził, że poprzez brak odpowiedzi "ukarałby" mnie w sposób raczej budzący lęk.
- Dzięki rękojeści i pasom prawie nic się nie czuje a i stabilność jest tym sposobem większa. Pewnie gdybym nabył wprawy zwiększyłbym szybkość strzałów. Nie chciałbym co prawda zniszczyć mechanizmu. Możliwe, że kiedyś dojdę do poziomu, gdzie będę mógł wypuszczać dwa bełty na sekundę. Wszystko ponad to byłoby zbyt niebezpieczne. Za dużo zapłaciłem by ryzykować.
Tak, koszt był naprawdę wysoki więc wolałbym pocieszyć się tym małym skarbem (dosłownie skarbem biorąc pod uwagę cenę). Z pewnością powymyślam w przyszłości parę usprawnień abym mógł walczyć bez większego zmęczenia. Oczywiście kiedy natrafię na silniejszego od siebie będę musiał użyć głowy choć mam nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie. Tak... wolałbym nie walczyć przeciwko temu chłopakowi.
- Może sobie to odpuścimy i ... sam przetestujesz? - odparłem spokojnie.
Jeśli poszłoby mi za dobrze możliwe, że poszedłby o krok dalej, jeśli za słabo to mógłby pomyśleć, że nie dałem z siebie wszystkiego i będąc zdenerwowanym zaatakować. Tak mogłem obejść te dwa problemy. Szczególnie, że widocznie był ciekawy mechanizmem. Dopóki nie upewnię się, że jest raczej w porządku wolałbym nic nie robić. Znaczy wydawał się ok jak tu szliśmy, ot chłopak pełen energii.
- Słuchaj mam drobne pytanie. Nie obraź się ale ... ty tak cały z papieru czy tylko ręka - zmieszanym głosem zapytałem chłopaka próbując częściowo ukryć swoje zdziwienie tym co właśnie zobaczyłem.
Skierowałem się w stronę pieńka i wyjąłem bełty, które w nim tkwiły. Jakby nie patrzeć każdy kosztował 10Ryo a pieniądze na drzewie raczej nie rosną. Osadziłem je z powrotem w pojemniku doczepionym na kuszy. Zapomniałem, że chłopak mnie o coś przed chwilą pytał więc biorąc pod uwagę dziw, którym jest, a którego sam nie rozumiałem, nie znałem ani nie słyszałem postanowiłem zachować odrobinę bezpiecznego luzu. Byłoby chyba nie najlepiej gdyby nagle stwierdził, że poprzez brak odpowiedzi "ukarałby" mnie w sposób raczej budzący lęk.
- Dzięki rękojeści i pasom prawie nic się nie czuje a i stabilność jest tym sposobem większa. Pewnie gdybym nabył wprawy zwiększyłbym szybkość strzałów. Nie chciałbym co prawda zniszczyć mechanizmu. Możliwe, że kiedyś dojdę do poziomu, gdzie będę mógł wypuszczać dwa bełty na sekundę. Wszystko ponad to byłoby zbyt niebezpieczne. Za dużo zapłaciłem by ryzykować.
Tak, koszt był naprawdę wysoki więc wolałbym pocieszyć się tym małym skarbem (dosłownie skarbem biorąc pod uwagę cenę). Z pewnością powymyślam w przyszłości parę usprawnień abym mógł walczyć bez większego zmęczenia. Oczywiście kiedy natrafię na silniejszego od siebie będę musiał użyć głowy choć mam nadzieję, że do tego nigdy nie dojdzie. Tak... wolałbym nie walczyć przeciwko temu chłopakowi.
- Może sobie to odpuścimy i ... sam przetestujesz? - odparłem spokojnie.
Jeśli poszłoby mi za dobrze możliwe, że poszedłby o krok dalej, jeśli za słabo to mógłby pomyśleć, że nie dałem z siebie wszystkiego i będąc zdenerwowanym zaatakować. Tak mogłem obejść te dwa problemy. Szczególnie, że widocznie był ciekawy mechanizmem. Dopóki nie upewnię się, że jest raczej w porządku wolałbym nic nie robić. Znaczy wydawał się ok jak tu szliśmy, ot chłopak pełen energii.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości