Bar "Izarantu"

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Teien

Bar "Izarantu"

Post autor: Teien »

0 x
Shigeru

Re: Bra "Izarantu"

Post autor: Shigeru »

Czułem pewną niezręczność opuszczając karczmę "Irajgo". Martwiłem się o to, jak poradzą sobie Ci ludzie z szajką tamtych awanturników. Bo o ile teraz ich przegoniliśmy, to tak na prawdę nie wiadomo było co też oni uczynią w odwecie. Czy wystraszeni odpuszczą, czy też przepuszczą kolejny atak- tylko tym razem większymi siłami. Ciepły uścisk mężczyzny, pełen wdzięczności tylko uczynił, że pokręciłem lekko głową.
- Opuście na razie to miejsce, dopóki dopóty się tutaj nie uspokoi. Nie ryzykuj... życia żony. Dzisiaj na prawdę nie wiele brakowało, a silniejsi od nich nie zawsze będą w pobliżu
Powiedziałem w kierunku mężczyzny, gdy ten wziął żone na ręce. Przez chwilę patrzyłem na to, chcąc zapamiętać ten obraz jako ostatni z tego miejsca, po czym lekko skinąłem głową na pożegnanie i opuściłem karczmę wychodząc tuż za Natsume.
Droga do kolejnego naszego punktu wypadowego nie była tak prosta jak do "Irajgo". Zmuszeni byliśmy wielokrotnie pytać mijających nas podróżnych o dalszy kierunek w którym powinniśmy się kierować, ale na szczęscie Ci, przyjaźnie do nas nastawieni, udzielali nam chętnie odpowiedzi, będąc jednak zaskoczeni celem naszej podróży. Jedna kobieta, nie co już w podeszłym wieku, ostrzegła nas nawet przed tym miejscem, mówiąc że tacy dobrzy i ułożeni młodzieńcy nie powinni chodzić w takie miejsce. Skinąłem głową, mimowolnie uśmiechając się serdecznie, bo takie słowa oznaczały, że wraz z Natsume wciąz uchodziliśmy za podrostków, niegroźnych dla innych.
W końcu, po jakimś czasie, naszym oczom ukazał się cel naszej wędrówki Trafiliśmy do karczmy, zgodnej z opisem, która swoim stanem faktycznym, rzeczywiście nie zachęcała do odwiedzin. Natsume skierował pierwszy sw kroki do gospody, a ja chcąc nie chcąc ruszyłem za nim, robiąc mu przy okazji za obstawę. Na zewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy ze środka karczmy, co spowodowało, że pomyślałem nawet o tym, że miejsce jest nieczynne. Gdy jednak tylko Natsume uporał się z klamką i otworzył drzwi, musiałem zmienić zdanie, bo miejsce aż nadto tętniło życiem. Co więcej, po wejściu musiałem przyznać, że wygląd tej karczmy o wiele lepiej prezentuje się od środka, niż na zewnątrz. Może to był umyślny zabieg?
Pomimo jednak, że wygląd karczmy w środku był zachęcający do odwiedzin, to już ludzie tutaj siedzący nieszczególnie. Jak na mój gust, było za dużo ludzi, zbyt ciasno, nie było gdzie siedzieć, a ponadto niektórzy klienci wypili zbyt dużo. Oznaką tego byli choćby adoratorzy kelnerki, która siedziała przy stole. Naprzykrzający się męzczyźni, z czego jeden w szczególności okazały o niebieskich włosach - pozwalał sobie na zbyt dużo. Wydawać by się mogło, że ludzie boją się zareagować, ale nie widziałem nigdzie nerwowej atmosfery, ani też obawy kelnerki. Reagowała bardzo spokojnie. Aż ze zdziwieniem przyglądałem się tej scenie. W pewnym momencie, wyczytałem z jej ust jak mówi, że zabiję jednego z mężczyzn, a gdy ten dotknął jej piersi, a następnie padł trupem, wymsknęło mi się jedno siarczyste przekleństwo.
- Kurwa
Rozejrzałem się szybko w koło, ale chyba nikt tego nie zauważył... albo to była zwyczajna norma tutaj. Co więcej, mężczyźni siedzący przy blacie również jakoś szczególnie na to nie zareagowali.
- Jesteśmy w mordowni - mruknąłem bardziej do siebie, niż do Natsume, po czym skupiłem uwagę na nim, żeby przypadkiem go nie zgubić w tym tłumie. Pozostało jeszcze ustalić, co teraz robimy. Kątek oka rozejrzałem się po poszczególnych stolikach, zawiesiłem przez chwilę wzrok na schodach prowadzących do góry jak i dołu karczmy, aż w końcu niechętnie spytałem Natsume co dalej.
- Tylko nie mów mi, że mam rozmawiać z barmanką - powiedziałem jeszcze do towarzysza, mimowolnie się wzdrygając jak przeszło mi przez myśl, co mnie może czekać po samej rozmowie, jeśli by nie poszła po mojej, albo raczej po jej myśli.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Natsume Yuki »

No, jakkolwiek by nie spojrzeć, to miejsce zupełnie nie przypominało "Irajgo", w którym wszystko zdawało się być takie... pokojowe, bezproblemowe. Od samego wejścia dało się zauważyć, że w tym miejscu najprostszym, co można otrzymać, był nóż między żebra. No, ale cóż... Kyoru i Akasemis wspominali, że Eindo zazwyczaj przebywa właśnie w takich miejscach, więc chcąc nie chcąc będą musieli tutaj się rozejrzeć. Nawet pomimo tego, że preferowałby znaleźć się gdzie indziej. Najlepiej gdzieś daleko, poza wpływami ludzi. No, ale nie można oczywiście mieć wszystkiego... Na wszelki wypadek wyciągnął z kieszeni jeden ze swoich karambitów i wsunął go do rękawa, by móc go dobyć w każdej chwili. Nie wiadomo, kiedy się przyda.
I wtedy kątem oka zauważył schodzącego po schodach osobnika, mającego tatuaż podobny do znaku, który mieli bandyci w "Irajgo". Szlag. Jeżeli to faktycznie oni, to może tu być gorąco - o ile Shigeru nie rozpoznają, bo był ukryty w pokoju (a gdy poszedł w pogoń, przeciwników dawno już nie było), o tyle Natsu przecież na chwilę się odsłonił, kiedy wykonywał technikę. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że go nie rozpoznają.
Spojrzał na Shigeru i westchnął lekko, zamykając podwoje. Faktycznie, trafili do chędożonej mordowni.
-Na razie musimy zachowywać się naturalnie - szepnął. - Tylko musimy być ostrożni... zdawało mi się, że na dół schodził jeden z tych, którzy zaatakowali "Irajgo", lub należą do tegoż gangu. Na razie może lepiej się nie rozdzielajmy, podejdźmy do baru i porozmawiajmy... może w końcu uda nam się gdzieś znaleźć Eindo. I pamiętaj, "Czarny Lód". Na razie może po prostu coś zamówmy. Tylko nie przesadzajmy. - po chwili zaś dodał: - Na szczęście powietrze tu jest wilgotne, a sporo otoczenia jest drewnianego. Powinniśmy dać radę.
Jeżeli Shigeru się zgodził, podeszli spokojnym krokiem do szynku, rozglądając się tylko raz na jakiś czas, żeby żaden gość nagle się do nich nie przykolegował. Następnie Natsu oparł się jednym łokciem o blat i kiwnął lekko głową na powitanie. Może wyglądał młodo, ale bycie uzbrojonym po zęby raczej powinno dać wyobrażenie gościa, który wie jak walczyć i nie jest zwykłym młokosem.
-Trochę piwa, poproszę - powiedział do barmanki beznamiętnie.
0 x
Teien

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Teien »

0 x
Shigeru

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Shigeru »

/Wybacz Yoshi, że tak długo kazaliśmy Ci czekać.

Zdziwiony wysłuchałem Natsume, próbując wzrokiem odszukać towarzystwo o którym mówił. Miłe jednak przywitanie w postaci pierwszego trupa, potem spojrzenia ludzi tu siedzących, będących stałymi bywalcami spowodowało, że nie byłem w stanie dłużej nie obserwować najbliższego otoczenia. Dość szybko zapragnąłem się znaleźć w każdym innym miejscu. Może nawet z powrotem w barze "Irajgo" pomimo tego co się tam wydarzyło? Końcem końców jednak nie zawróciłem i nie wybiegłem przez drzwi, a jedynie posłusznie maszerowałem za Natsume. Przynajmniej do czasu, gdy ten nie wywinął orła. Kątek oka dostrzegłem jeszcze jedynie, jak ktoś ktoś zniknął szybko pomiędzy tłumem i stolikami - najpewniej osoba, która podstawiła nogę - a biedny Natsume wylądował na jakimś gościu. Skrzywiłem się lekko bo można się było domyślić tego co się właśnie stanie, ale nim w jakikolwiek sposób zareagowałem, poczułem tknięcie w plecy. Z wolna zacząłem się odwracać i jedyne co przyszło mi do głowy to w tej chwili, jedno siarczyste przekleństwo. Nogi jak prawie mój tułów, wysoki jak dąb, potężny basior wisiał nade mną jak widmo nas swoją nieszczęsną ofiarą. Zmuszony nie co odchylić głowę, aby ujrzeć go w całej okazałości, przyznałem smutno, że jego twarz wcale nie wyglądała lepiej od reszty.
Z ledwo skrywanym grymasem pomyślałem o tym, że na prawdę nie mam szczęścia. Tylko ja mogłem trafić na kogoś takiego. W obcym miejscu. Praktycznie jeszcze nikomu się nie naprzykrzając. Kątem oka spojrzałem na Natsume chcąc mu zakomunikować, że jednak przoduje w byciu pechowcem, gdy ujrzałem jak on klęczy nad podłogą, a nad nim wisi trójka mężczyzn z których dwójka się do niego zbliżyła i podniosła za łokcie, stawiając do pionu, by następnie go w tej pozycji unieruchomić. O mało nie wyrwał mi się wisielczy śmiech, gdy to zauważyłem, bo jednak jego pech, przewyższał mój.
A niech Ci to, to się nazywa trafić w towarzysza - zdążyło mi jeszcze przemknąc przez myśl, nim ponownie skupiłem się na moim oponencie i na tym co powiedział. Krótkie spojrzenie na drzwi i wyraz mojej konsternacji, z pewnością mógł wywołać u niego przeświadczenie, że już wiem czego się mogę spodziewać. Niemniej jednak postanowiłem odwołać się... do szacunku. Oczywiście nie prawdziwym, ale jednak poświadczającym o tym, że uważam go za silniejszego i oddaje mu wobec tego.. cześć.
- Wybacz Panie, pozwól mi to naprawić... - odparłem z wolna się kłaniając w geście udawanego szacunku. Domyślałem się, że w tym momencie nie jestem w stanie uniknąć ciosu, dlatego też postanowiłem zaryzykować i odpowiednio zareagować. Cały czas obserwowałem zachowanie osoby stojącej przede mną, wyczekując ciosu, który zamierza zadać dłonią. WIedziałem, że właściwie ułożenie głowy, a wręcz pozwolenie na uderzenie się, może wyelminować mojego przeciwnika z walki. Wystarczyło jedynie, żeby nieodpowiednio mnie uderzył. Choćby w czoło. Kość czołowa była w końcu jedną z najgrubszych w naszym ciele, a odpowiednie ułożenie głowy, impet kontruderzenia z mojej strony, powinien spowodować, że mój przeciwnik nie zdąży odpowiednio sformułować ciosu. Ryzykowne, ale z pewnością zaskakujące. Gdyby mężczyzna zamierzał faktycznie mnie tak zaatakować w momencie skłaniania, oddaje cios głową, a następnie dokładam cios z półobrotu. Gdyby się jednak zdarzyło, że przeciwnik wcale nie zamierzał mnie zaatakować pięscią, a nogą, wtedy... cóż. Staram się zablokować dłońmi zbliżający się cios. Nie powinno to być specjalnie trudne, biorąc pod uwagę swoją szybkość, a także wytrzymałość. Liczne treningi zrobiły swoje z moim ciałem.
SIŁA 60
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 50 | 60
PERCEPCJA 50 | 60
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Natsume Yuki »

Noż do jasnej cholery. Naprawdę? Czy już żaden człowiek nie może na spokojnie wejść do baru, tylko od razu musi zostać posłany na ziemię, a następnie obity? O byle co? Gdy tylko poczuł, że ktoś mu podstawił nogę, młodzieniec zdołał tylko warknąć z irytacji. Z irytacji, która u niego nie była czymś normalnym. Na co dzień był on przecież osobnikiem flegmatycznym, który woli spędzać całe dnie, po prostu przesiadując na łonie natury. A tutaj wystarczy kilka dziwnych zajść w trakcie misji i już człowieka szlag trafia. No, ale tutaj właśnie ujawnia się coś w rodzaju drugiego charakteru Natsumego - gdy podejmował się jakiegoś zadania na poważnie, zmieniał się o niemal 180 stopni. Stawał się zimny, bardzo skory do niecierpliwości i metodyczny w działaniach, byle tylko misję wykonać z powodzeniem. Do swoich zamierzeń dostawania w mordę raczej nie wpisywał, ale jeśli da to mu szansę na postawienie kroku naprzód... to dobrze. A jeśli nie... no cóż, szkoda.
Chwilę później młodzieniec już był podtrzymywany przez dwóch dziwacznie odzianych ludzi, przed następnym - jeszcze specyficzniejszym. Ech, wyglądało na to że "Izarantu" jest pełne prawdziwych ewenementów pod względem mody w Shigashi no Kibu. Po chwili zaś usłyszał pytanie ze strony mężczyzny. Ha, czy życie jest miłe Natsumemu? Oczywiście. Miał ochotę odpowiedzieć pytaniem "A tobie?", ale jakoś nie miał ochoty później zbierać się ponownie z podłogi, tym razem z odciętymi kończynami. Dlatego na razie postara się wypytać. Pamiętał słowa Akasemisa i Kyora - hasło "Czarny Lód", odpowiedź ma być odwrotnością jego zdania. Spróbować nie zaszkodzi, a jeśli nie przejdą testu, można będzie spróbować się wykaraskać bez większych problemów związanych z sumieniem.
Wtedy nadszedł cios. Trzeba było przyznać, był on w stanie nieco wypompować powietrze z Yukiego, lecz na nokaut to niestety trochę za mało. Młodzieniec lekko się skulił, lecz bardziej z powodu odruchów ciała niż z siły ciosu. Spodziewał się, że będzie gorzej. Miła niespodzianka.
-Przypuszczam, że wytłumaczenie "zostałem potrącony" raczej cię nie usatysfakcjonuje. Na Czarny Lód, niezwykle ciężko tu o uprzejmość.
Spojrzał teraz szybko na reakcję lidera, przygotowując się też na odpowiedź ze strony oponenta. Jak? Natsume spodziewał się, że to nie będzie zapewne Eindo (chociaż gdyby się pomylił, wcale nie byłby niezadowolony z tego powodu), dlatego zawczasu wykorzystał swoją rodową technikę, by na powierzchni swojego tułowia wytworzyć solidną płytę z lodu, na którą przyjąłby następne uderzenie - gdyby to, oczywiście, nadeszło. Teraz zaś wszystko zależy od lidera. Jeżeli okaże się, że jest to Eindo, młody Yuki próbuje nawiązać rozmowę i wyperswadować, by siepacze mężczyzny byli uprzejmi go puścić, a następnie podejmuje temat misji. Gdyby jednak przeciwnik wyprowadził atak (i, przypuszczalnie, rąbnął w płytę), młodzieniec tylko lekko się uśmiecha i zaczyna drugi ruch - tą samą, podstawową techniką, zaczyna generować lód wokół rąk trzymających go, by zmusić ich do puszczenia go z uścisku. Wtedy jedną ręką silnym podbródkowym stara się posłać wroga na łopatki, a z rękawa drugiej ręki wysuwa wcześniej schowany tam karambit, by od razu szybkim ruchem ręki rozciąć drugiemu szyję (niekoniecznie celując w tętnicę, na razie raczej nie potrzeba im trupów). Jeżeli to się zaś uda, wysuwa z pochwy katanę i staje w pozycji bojowej, starając się mieć oponentów na oku - i być w stanie skontrować ich uderzenie, bądź uniknąć ich ataków.
  Ukryty tekst
0 x
Teien

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Teien »

0 x
Shigeru

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Shigeru »

Pomimo tego, że miałem w głowie ułożony plan co do sposobu obrony to łudziłem się, że myliło mnie uczucie i przeciwnik nie przepuści zdradzieckiego ciosu. Pochylając się przed nim z dużą ostrożnością obserwowałem jego poczynania, uważając na to, czy nie padnie nagle z jego strony zdradziecki cios.
Ten ostatecznie padł, ale z innej strony niż się spodziewałem.
Zdawać by się mogło, że osiłek będzie chciał zadać najsilniejszy, od razu nokautujący cios. Umięśniona ręka, która uniosła się do góry i z rozpędem pędziła w moją stronę, była tak na prawdę jedynie wabikiem, który miał mnie zmylić. Prawdziwy cios, padł z innej strony, od dołu. Mężczyzna zamierzał zadać mi cios z kolana, ale na szczęście nie postawiłem wszystkiego na jedną kartę. Na wszelki wypadek, otwarty na zewnętrzne sugestie płynące z postawy mojego przeciwnika, w porę zareagowałem, przyjmując gardę. Cios, który z pewnością by mnie zdzielił i odrzucił, powstrzymałem, przyjmując uderzenie na blok. Pomimo tego, że szczyciłem się swoją wytrzymałością, odczułem uderzenie zdając sobie sprawę z tego, że mój przeciwnik jest na prawdę silny i to nie są żarty. A przynajmniej nie powinienem tak traktować mojego przeciwnika.
W tym też czasie działo się wiele więcej. Poświęciwszy jednak całą uwagę swojemu oponentowi, niezbyt skupiony byłem na otoczeniu. Doszły mnie jakieś słowa padające zza moich pleców, a następnie jakieś sapnięcie po którym nastąpił upadek. Blokując uderzenie, zaniepokojony, kątem oka spojrzałem na Natsume, ale zauważyłem, że ten nadal stoi na nogach. W tym samym momencie poczułem jakby mój przeciwnik osłabł, a ja nie czekając na to, co nastąpi dalej, przystąpiłem do kontrataku, postanawiając zwalić przeciwnika z nóg. Nogę, którą na szczęscie miałem wolną, szybko wprawiłem w ruch, zamierzając wykorzystać impet uderzenia do wyeliminowania przeciwnika z walki.
Obrazek
Konoha Gōriki Senpū - Użytkownik obraca swoje nogi w niezwykle szybkim tempie. Jest to bardzo silne jutsu. Aby je wykonać trzeba być niesamowicie szybkim i mieć sprawne nogi, które potrafią zadać ból. Sama technika jest niezwykle trudna do odparcia, a i bezpośredni cios potrafi wykluczyć przeciwnika z walki.
SIŁA 60
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 50 | 60
PERCEPCJA 50 | 60
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Natsume Yuki »

Tak jak się spodziewał. Osobnik, z którym miał wątpliwą przyjemność stoczyć rozmowę, okazał się typowym człowiekiem, o którym mówili mędrcy tego świata. "Są na tym świecie ludzie, którzy pożądają śmierci. Kłócą się w grach hazardowych; wyskakują z powozu z wściekłością gdy ktoś tylko go zadrapie. Ci ludzie wędrują po ulicach, zdając się krzyczeć "Zabijcie mnie, zabijcie mnie"". Tacy osobnicy zazwyczaj byli najbrutalniejsi, najniebezpieczniejsi, lecz zarazem bardzo prości w obyciu. Wystarczyło wiedzieć, jak wykonać unik i zmusić go do uległości. Niestety, Natsu wiedział tylko ten pierwszy segment, z tym drugim byłoby gorzej. Nie spodziewał się, że ten od razu sięgnie po nóż. I spodziewał się, że bandyci zazwyczaj atakują kilkukrotnie w to samo miejsce, by zadać jak najwięcej bólu - w końcu to im sprawia przyjemność. Ten tutaj był w znacznie gorętszej wodzie kąpany. To źle.
Młody Yuki zaczął powoli przygotowywać się na wytworzenie kolejnej osłony z lodu (na którą miał niestety mało czasu, skoro atak już nadchodził), lecz wiedział że to tylko spowolni rękę. A nóż dużej szybkości nie potrzebuje. Przymknął na moment oczy...
... i gdy je uchylił, oponent leciał już na ziemię, martwy. Ujrzał też kobietę, którą poznali wcześniej na ulicy. Akane. Która wypowiedziała słowa... "Biały Lód?"
"Odwrotność twoich słów".
-Przybyłaś w samą porę... Eindo.
Poczuł, że uścisk mężczyzn powoli osłabł. Na tyle, by umożliwić mu wyrwanie rąk z ich chwytu. To mu wystarczyło. Szybko wykonał ten ruch, korzystając z przerażenia wrogów, i uderzył ich pięściami w szczęki. Wzmacniając uprzednio dłonie kastetami z lodu. Powinno to umożliwić mu złamanie im szczęk i obalenie, bez konieczności zabicia. Gdyby to się nie udało, sięga po przysłane uprzednio od rodu karambity i stara się za ich pomocą bronić. A w przypadku powodzenia, jak przeciwnicy będą już leżeć na ziemi, staje obok Akane i wysyła lodowe jaskółki w kierunku mięśniaka, który stoi na drodze Shigeru. Stara się odwrócić jego uwagę i pokaleczyć, nie krzywdząc przy tym towarzysza i umożliwiając mu znokautowanie wroga. Po tym zwraca się do Akane.
-Mogłaś odpowiedzieć wtedy, przy bramie. Oszczędziłoby to nam wszystkim kłopotów - powiedział z uśmiechem.
0 x
Teien

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Teien »

0 x
Shigeru

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Shigeru »

Przeciwnik faktycznie jakby osłabł, w żaden sposób nie blokując nadchodzącego z mojej strony ciosu. Ostatecznie przez to, dosięgnąłem w ten sposób cel i posłałem mężczyznę mocnym uderzeniem na najbliższe stoliki, wprost pod samą ściane. Uderzenie z pewnością nie było śmiertelne, ale mogło być na tyle odczuwalne, że pozbawić mogło przytomności. Przeciwnik który leżał pod ścianą, nie podnosił się, a sam nie zamierzałem sprawdzać tego czy faktycznie nie wyrządziłem mu krzywdy ostatecznej. Nikt w koło nie reagował, nikt nic nie powiedział. Cisza jaka mnie omiotła, spowodowała, że obróciłem się do tyłu, dostrzegajac Natsume z osuwającymi się przeciwnikami, oraz Akane, kobietę która nas wprowadziła do miasta i która nam napomknęła o tych karczmach. Jej widok na tyle mnie zaskoczył, że na chwilę zamilkłem, przenosząc spojrzenie to z niej, to na Natsume. Następne słowa jakie padły z jej ust, wywołały u mnie jeszcze większą zagwostkę, a wiwtaj dobiegający z sali był tego dopełnieniem.
- Co tu się właściwie dzieje? - spytałem gniewnie przez zaciśnięte zęby, starając się by postronne osoby tego nie słyszały, chociaż w takim hałasie było to co najmniej wątpliwe.
Akane zaczęła w ten czas mówić, że jesteśmy jej ludźmi i będzie teraz przemawiać w jej imieniu. Prawdę mówiąc, w pierwszym momencie gdy ją spotkałem, wyrażenia strażników spowodowały, że wziąłem ją najzwyczajniej za zwykłą prostytutkę. To co jednak działo się w koło, temu przeczyło i sam teraz nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Dlatego też gdy tylko kobieta ruszyła w stronę dolnych schodów, po chwili do niej dołączyłem, nie zamierzając tym razem milczeć.
- O co tutaj chodziło? - syknąlem, ale w końcu przyszło opamiętanie, bo rzeczą właściwa było to, że nie była to moja misja, a Natsume. I to w jego intersie leżało wyjaśnić wszystko i wiedzieć co następne powinniśmy czynić. Chwila ciszy jaka przyszła po tym spowodowała, że opamiętałem się i teraz nie co zwolniłem, czekając aż dogoni mnie Natsume i minie, tak by stanąć na końcu tego orszaku.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Natsume Yuki »

Na twarz młodego Yukiego powoli wypłynął uśmiech, gdy zobaczył że Shigeru bez jego pomocy doskonale sobie poradził. Coś czuł, że nie chciałby stanąć z nim w tej chwili w szranki, bo najpewniej źle by się to dla niego skończyło... Senju musiał być naprawdę silny, skoro był w stanie posłać taką górę mięsa bez większego wysiłku taki kawał do tyłu. No, to może być dobry biznesplan na przyszłość - nie wkurzać tego gościa. Tym bardziej, że miał już okazję uświadczyć tego, że cierpliwość jego silną stroną za bardzo nie była.
Spore okruchy lodu, które przed chwilą formowały solidny lodowy kastet na jego dłoni, powoli zaczęły opadać na podłogę, gdzie rozpadały się na małe kropelki wody. Przed chwilą wszystkie mięśnie młodzieńca były napięte, lecz gdy po słowach Akane ludzie zaczęli nagle wiwatować, lekko się rozluźnił, nawet pomimo zaskoczenia. Najwidoczniej tutaj też mieli do czynienia ze sporą zagadką... kto by pomyślał, że kobieta, która zdawała się mieć dość luźne obyczaje, miała aż taki posłuch pośród typów spod tych ciemniejszych gwiazd? I skąd to nagłe zaufanie? "Będą reprezentować moją osobę"? Eindo, o co ci chodzi? W co Ród go wpakował?
Wysunął karambit z rękawa i włożył go do kabury, po czym przygotował katanę do wysunięcia (w końcu widział, że na dół schodzili członkowie tego dziwnego gangu, który zaatakował "Irajgo") i ruszył razem z Akane. Przechodząc obok Shigeru złapał go za ramię, pokazując że mają iść obok siebie, nie chce by wyglądało to tak, jakby Shigeru był tylko pomocnikiem. W końcu po części utknęli w tym bagnie wspólnie.
-Oto i znaleźliśmy. Okazuje się, że Akane to Eindo. W sensie, ta osoba którą miałem znaleźć - powiedział po cichu, tak by usłyszał go tylko jego kompan. - Ale przyznaję, ja też nie mam pojęcia o co chodzi w tej szopce.
Następnie zwrócił się do Akane, wyraźnie zaintrygowany:
-To ty jesteś Eindo, prawda? Dlaczego się nie ujawniłaś wtedy, gdy rozmawialiśmy przy bramie? I o co do cholery chodzi z tym wszystkim, co się tu wydarzyło?
Stara się utrzymać w gotowości, nie chcąc być zaskoczonym przez cokolwiek. Ale, jak to będzie, to nikt nie wie... trzeba będzie poczekać po prostu na rozwój akcji.
0 x
Teien

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Teien »

/mogę wam dokładniej opisać w następnym poście jak to bardziej wygląda lub narysować mapkę a paincie. Decyzje podejmijcie i niech jeden napisze w poście ^^''
0 x
Shigeru

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Shigeru »

Natsume zatrzymał mnie gestem ręki, więc ostatecznie zatrzymałem się przy nim i teraz szliśmy wspólnie za Akane, która zgrabnie kroczyła przed nami. Kobieta nie kazała nam na szczęscie długo czekać na wytłumaczenie zaistniałem sytuacji i już po chwili z jej ust popłynął potok słów, który zbudował przed nami dokładną wizję tego co tutaj się działo. Co więcej, podczas przemowy padła również wzmianka o mnie samym. Okazało się na szczęście, że kobieta jednak nie znała moich umiejętności. To oznaczało, że moja strategia była skuteczna. Mogłem efektownie działać, nie wykorzystując umiejętności klanowych na lew o i na prawo. Niestety, dalsza część informacji, stopniowo rozwiewała moją pewność tego, że uda mi się zakończyć to wszystko bez pełni moich zdolności.
- Zadziwiająca jest ta cała samowolka, która dzieje się w tym mieście. W poprzedniej karczmie zastaliśmy zgraję mężćzyzn, która dręczyła staruszków. I to od dłuższego czasu. Zastanawiało mnie, jak przez taki długi okres czasu, władze wioski mogły się tym nie zainteresować. Ale to co właśnie nam opowiedziałaś... - pokręciłem głową, szukając właściwych słów, ale niestety, jak na złość, nic odpowiedniego nie chciało przyjść - bije tamte wydarzenia na głowę. Wybacz, że się tak uniosłem, ale przynajmniej faktycznie wyszedłem prawdziwie - mruknąłem bardziej do siebie, niż do nich. Po raz kolejny puściły mi nerwy, choć miałem przecież zachowywać spokój. Czy jednak mogło dziwić to, że tak żywiołowo reagowałem gdy chodziło o życie mojej rodziny lub moje własne? W tym momencie nawet Natsume nie był mi obojętny.
Gdy dotarliśmy na dół, nie wiem jak Natsume, ale ja osobiście oniemiałem. Okazało się, że w podziemiach baru funkcjonowało małe miasteczka wraz z areną, na której toczyły się walki. Przed sobą mieliśmy właśnie przedsmak jednej z nich. Gdy to ujrzałem, a następnie wysłuchałem, pokręciłem lekko głową, bo wcale mi się nie podobała ta myśl.
- Musi być jakiś inny sposób na dotarcie do niego.. - podzieliłem się swoimi wątpliwościami z Akane oraz Natsume, ciekaw będąc co ten drugi odpowie na to.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Bar "Izarantu"

Post autor: Natsume Yuki »

// Podrzuć, przyda się :p

Natsu pokiwał tylko lekko głową, słuchając wywodu ze strony Akane. Czyli wychodziło na to, że cała sytuacja w tej okolicy jest dokładnie taka, jaką dało się ujrzeć od razu po wejściu do "Izarantu" - speluna była pełna bandytów, bezdusznych cweli, których zaatakowanie można by było nazwać po prostu niesieniem sprawiedliwości, bez żadnych wyrzutów sumienia. A Akane - czy może powinien był powiedzieć, Eindo? - po prostu poszukuje jakiegoś człowieka. A by go odnaleźć, musiała sama wkomponować się w ten dość nieprzyjazny światek... no, trzeba przyznać, że nie wyglądała ona na człowieka, który mógłby być szpiegiem. A przynajmniej nie wyglądała na takiego na pierwszy rzut oka. A utrzymanie tego baru w ryzach miało znaczenie takie, że był on wejściem na podziemną arenę?
-No nieźle, przyznaję. Szczerze, nawet mi przez myśl nie przeszło, że to ty możesz być tym, do kogo przysłał mnie Ród.
Natsu, mistrz prawienia komplementów.
Usłyszał wtedy jakże subtelne słowa. "Zabij". Czyli zbliżali się do areny.
A gdy na nią wkroczyli, poczuł że traci słowa. To, co tu było, było naprawdę niesamowicie imponujące. Olbrzymia arena wypełniona piaskiem, dziesiątki ludzi obserwujących pojedynki... i jeden facet, latający sobie na piaskowej chmurce. Chmurka Kinto, czy jak? Czyli, sądząc z komentarza Akane, trzeba będzie zwyciężyć w walce. Także przeciwko temu tutaj. Wyglądało na to, że ten shinobi też nie miał skrupułów, bo zabicie oponenta nie wywołało u niego nawet drgnięcia powieki... No, to nie ma co się rozdrabniać. Zdjął z pleców wachlarz i uśmiechnął się.
-Zaraz coś wymyślimy. Gość kontroluje piasek, czyli trzeba uważać na podłoże, i może latać. No, to co? Zaczynamy pojedynek z tego miejsca, bez zapowiedzi, czy mamy wejść na arenę i się ukłonić?
Jeżeli dostanie możliwość po prostu zaatakowania, Natsu wykonuje silne trzy zamachy wachlarzem, posyłając powietrzne cięcia w kierunku przeciwnika. A jeśli nie... no cóż, po prostu czeka i grzecznie zmierza w kierunku areny.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Shigashi no Kibu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości