Dom Ayame
Re: Dom Ayame
To był naprawdę destrukcyjny dzień dla Ayame. Najpierw łapanie szczurów w opuszczonym domu, potem całe to zamieszanie z niby wróżbitką i bandą dzieciaków, które postanowiły się zabawić na rynku w spełnianie przepowiedni, a na końcu tajemniczy mnich, który ostatecznie okazał się być zamachowcem, niszczącym świątynię. Najgorsze było to, że do tej sprawy posłużył się jej rękami, co jeszcze mocniej wpłynęło na przygnębioną Ayame. Chociaż przygnębienie, to w tym momencie zbyt lekkie określenie. Kunoichi była tak sponiewierana psychicznie, że do domu wróciła cała we łzach i na długi czas zamknęła się we własnym pokoju. W końcu jednak Kazuma uprosił córkę, aby wpuściła go i powiedziała, co się stało. Gdy dowiedział się o tym, że Ayame nieświadomie pomogła zniszczyć świątynię tajemniczemu mnichowi, który nosił dziwny symbol i niby miał tylko odpędzać złe duchy, przytulił mocno córkę, jakby bał się, że zaraz ją straci.
- To był symbol Jashinistów. - Wyjaśnił. - Fanatyków religijnych, do tego cholernie niebezpiecznych. Może i dobrze się stało, bo gdybyś w porę rozpoznała znak i zaatakowała go, niechybnie byś zginęła. Oni są nieśmiertelni. Nie miałabyś z nim żadnych szans. A co do świątyni, to najważniejsze jest to, że nikt nie zginął, zaś budynek odbudujemy, jeszcze wspanialszy, niż był wcześniej. Jeśli czujesz się za to odpowiedzialna, możesz pomóc przy odbudowie.
Słowa ojca były właśnie tym, czego teraz najbardziej potrzebowała. Lekarstwem na zranioną duszę. Miał rację. Najważniejsze, że nikomu nie stała się krzywda, a sam budynek można odbudować. Uściskała ojca w podzięce za słowa otuchy i poprosiła, żeby dał jej znać, kiedy ruszy odbudowa. Tak, zdecydowanie czuła się za to odpowiedzialna i chciała pomóc przy stawianiu nowej świątyni. Miała też kolejny powód do wytrwałych treningów i wzmacniania się, bo postanowiła, że ten cholerny mnich kiedyś jej za to wszystko zapłaci. Teraz jednak potrzebowała solidnego odpoczynku, po tak ciężkim dniu, dlatego po kąpieli od razu położyła się spać.
Następnego dnia, po śniadaniu, Kazuma zastał córkę na polu treningowym, bezlitośnie okładającą manekina. W jej ruchach było tyle złości, że bez problemu mógł się domyśleć, kogo wyobrażała sobie zamiast tej kukły. Postanowił nie przeszkadzać jej w tym. Musiała się jakoś wyładować i lepiej, że robiła to w postaci treningu, a nie warczała na wszystkich dookoła. Sam wybrał się do miasta, żeby dowiedzieć się czegoś na temat planów budowy nowej świątyni i możliwości dołożenia się finansowo do tego przedsięwzięcia.
Wracając do Ayame, kunoichi w końcu przestała wyżywać się na kukle, jednak dopiero wtedy, kiedy porządnie się zmęczyła. Wzięła relaksującą kąpiel, ubrała się w swój strój shinobi i wyszła z domu, aby udać się na jakieś zakupy. Przyda jej się trochę ekwipunku, na który zbierała swoje oszczędności od dłuższego czasu.
[zt]
- To był symbol Jashinistów. - Wyjaśnił. - Fanatyków religijnych, do tego cholernie niebezpiecznych. Może i dobrze się stało, bo gdybyś w porę rozpoznała znak i zaatakowała go, niechybnie byś zginęła. Oni są nieśmiertelni. Nie miałabyś z nim żadnych szans. A co do świątyni, to najważniejsze jest to, że nikt nie zginął, zaś budynek odbudujemy, jeszcze wspanialszy, niż był wcześniej. Jeśli czujesz się za to odpowiedzialna, możesz pomóc przy odbudowie.
Słowa ojca były właśnie tym, czego teraz najbardziej potrzebowała. Lekarstwem na zranioną duszę. Miał rację. Najważniejsze, że nikomu nie stała się krzywda, a sam budynek można odbudować. Uściskała ojca w podzięce za słowa otuchy i poprosiła, żeby dał jej znać, kiedy ruszy odbudowa. Tak, zdecydowanie czuła się za to odpowiedzialna i chciała pomóc przy stawianiu nowej świątyni. Miała też kolejny powód do wytrwałych treningów i wzmacniania się, bo postanowiła, że ten cholerny mnich kiedyś jej za to wszystko zapłaci. Teraz jednak potrzebowała solidnego odpoczynku, po tak ciężkim dniu, dlatego po kąpieli od razu położyła się spać.
Następnego dnia, po śniadaniu, Kazuma zastał córkę na polu treningowym, bezlitośnie okładającą manekina. W jej ruchach było tyle złości, że bez problemu mógł się domyśleć, kogo wyobrażała sobie zamiast tej kukły. Postanowił nie przeszkadzać jej w tym. Musiała się jakoś wyładować i lepiej, że robiła to w postaci treningu, a nie warczała na wszystkich dookoła. Sam wybrał się do miasta, żeby dowiedzieć się czegoś na temat planów budowy nowej świątyni i możliwości dołożenia się finansowo do tego przedsięwzięcia.
Wracając do Ayame, kunoichi w końcu przestała wyżywać się na kukle, jednak dopiero wtedy, kiedy porządnie się zmęczyła. Wzięła relaksującą kąpiel, ubrała się w swój strój shinobi i wyszła z domu, aby udać się na jakieś zakupy. Przyda jej się trochę ekwipunku, na który zbierała swoje oszczędności od dłuższego czasu.
[zt]
0 x
Re: Dom Ayame
Ayame z ulgą przyjęła widok Shiroi-iwy, do której zmierzała z Shigashi no Kibu. Podróż strasznie jej się dłużyła, ale starała się jak najszybciej wrócić do domu, aby noc nie zastała jej gdzieś na szlaku. Na szczęście zdążyła. Akurat zapadał zmierzch, kiedy w oddali dostrzegła bramę osady. Jeszcze trochę i znowu będzie w domu. Nie mogła się doczekać, kiedy wręczy ojcu prezent, który dla niego kupiła, no i była ciekawa, kiedy ruszy odbudowa świątyni. Cały czas dręczyło ją sumienie po tym, co się tam stało i nic tego nie wynagrodzi, poza pomocą w odbudowie. Przyczyniła się do zniszczenia, to teraz przyczyni się do odbudowy, a świątynia będzie jeszcze wspanialsza, niż była wcześniej. Już ona się o to postara, zaś tamten Jashinista kiedyś jej za to odpowie.
Wylegitymowała się przy bramie, którą po zachodzie słońca zamykano, po czym ruszyła w stronę domu. Była zmęczona i o niczym tak nie marzyła w tym momencie, jak o gorącej kąpieli, filiżance herbaty i miękkiej pościeli. No ale ta wyprawa dobrze jej zrobiła. Przynajmniej zorientowała się w tym, co kupieckie miasto Shigashi no Kibu miało do zaoferowania. Chętnie jeszcze kiedyś ruszy do Ryuzaku no Taki, ponieważ znajdowało się nad morzem i zapewne można było znaleźć tam różne piękne ozdoby z muszli, pereł i bursztynów. No ale to może na wiosnę, albo nawet lato, żeby dało się dodatkowo skorzystać z pięknej pogody. Tak, to całkiem dobra myśl.
Przekraczając próg domu, natrafiła prosto na swoją pokojówkę, która najwyraźniej zobaczyła ją z okna. Przekazała jej swoją kurtkę, zdjęła buty i zapytała o to, gdzie przebywa ojciec. Kiedy padła odpowiedź, że jest w bibliotece i ślęczy nad papierami, Ayame od razu ruszyła w tamtą stronę, trzymając w ramionach swoje cenne zawiniątko. Ojciec rzeczywiście siedział przy biurku i przeglądał jakieś dokumenty, ale gdy tylko zobaczył córkę, od razu przerwał pracę i uściskał ją serdecznie, ciesząc się z jej szczęśliwego powrotu.
- Mam dla Ciebie prezent, tato. - Oznajmiła, podając mu zawiniątko. - Za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś i za to, że jesteś najwspanialszy na świecie.
- Ayame, nie trzeba było. - Odpowiedział nieco skrępowany. - Taka przecież moja rola ojca.
Kunoichi uśmiechnęła się i nakłoniła Kazumę, żeby rozpakował prezent. Kiedy drewniana rzeźba kobiety w kimonie ujrzała światło dzienne, Ayame zobaczyła dokładnie taką reakcję, jakiej się spodziewała. Najpierw wielkie zdumienie, potem niesamowita fascynacja, a na końcu wyraźne i szczere wzruszenie. Kazuma zgarnął jednym ramieniem córkę i przytulił do siebie.
- Jest piękna. - Powiedział cicho. - Dziękuję.
Zjedli razem kolację, podczas której Kazuma poinformował córkę, że odbudowa świątyni ruszy za tydzień i że postanowił dołożyć się do sfinansowania tego przedsięwzięcia, za co kunoichi była mu bardzo wdzięczna. Potem pozostało już tylko wziąć kąpiel i położyć się spać. Następnego ranka należało wznowić treningi. Nie ważne, lato, czy zima, Ayame nie ustawała w treningach, chcąc osiągnąć swój cel, skryte marzenie.
[zt]
Wylegitymowała się przy bramie, którą po zachodzie słońca zamykano, po czym ruszyła w stronę domu. Była zmęczona i o niczym tak nie marzyła w tym momencie, jak o gorącej kąpieli, filiżance herbaty i miękkiej pościeli. No ale ta wyprawa dobrze jej zrobiła. Przynajmniej zorientowała się w tym, co kupieckie miasto Shigashi no Kibu miało do zaoferowania. Chętnie jeszcze kiedyś ruszy do Ryuzaku no Taki, ponieważ znajdowało się nad morzem i zapewne można było znaleźć tam różne piękne ozdoby z muszli, pereł i bursztynów. No ale to może na wiosnę, albo nawet lato, żeby dało się dodatkowo skorzystać z pięknej pogody. Tak, to całkiem dobra myśl.
Przekraczając próg domu, natrafiła prosto na swoją pokojówkę, która najwyraźniej zobaczyła ją z okna. Przekazała jej swoją kurtkę, zdjęła buty i zapytała o to, gdzie przebywa ojciec. Kiedy padła odpowiedź, że jest w bibliotece i ślęczy nad papierami, Ayame od razu ruszyła w tamtą stronę, trzymając w ramionach swoje cenne zawiniątko. Ojciec rzeczywiście siedział przy biurku i przeglądał jakieś dokumenty, ale gdy tylko zobaczył córkę, od razu przerwał pracę i uściskał ją serdecznie, ciesząc się z jej szczęśliwego powrotu.
- Mam dla Ciebie prezent, tato. - Oznajmiła, podając mu zawiniątko. - Za to wszystko, co dla mnie zrobiłeś i za to, że jesteś najwspanialszy na świecie.
- Ayame, nie trzeba było. - Odpowiedział nieco skrępowany. - Taka przecież moja rola ojca.
Kunoichi uśmiechnęła się i nakłoniła Kazumę, żeby rozpakował prezent. Kiedy drewniana rzeźba kobiety w kimonie ujrzała światło dzienne, Ayame zobaczyła dokładnie taką reakcję, jakiej się spodziewała. Najpierw wielkie zdumienie, potem niesamowita fascynacja, a na końcu wyraźne i szczere wzruszenie. Kazuma zgarnął jednym ramieniem córkę i przytulił do siebie.
- Jest piękna. - Powiedział cicho. - Dziękuję.
Zjedli razem kolację, podczas której Kazuma poinformował córkę, że odbudowa świątyni ruszy za tydzień i że postanowił dołożyć się do sfinansowania tego przedsięwzięcia, za co kunoichi była mu bardzo wdzięczna. Potem pozostało już tylko wziąć kąpiel i położyć się spać. Następnego ranka należało wznowić treningi. Nie ważne, lato, czy zima, Ayame nie ustawała w treningach, chcąc osiągnąć swój cel, skryte marzenie.
[zt]
0 x
Re: Dom Ayame
Kiedy Ayame wróciła do domu, pokojówka poinformowała ją, że gospodarz przebywa w bibliotece, ale gdy tylko zobaczyła zaczerwienione oczy kunoichi, zmierzwione włosy i drżące ramiona, zaproponowała, że sama pójdzie po niego, najwyraźniej wyzuwając, że coś się stało. Ayame podziękowała i udała się do swojego pokoju. Bała się. Cholernie się bała tego, co zaraz nastąpi. Oczywiście nie chodziło o to, że ojciec wpadnie w gniew, bo to akurat było jej na rękę, ale o to, jakie będą konsekwencje tego, co się stało. Jakby nie patrzeć, dała się złapać i tak potraktować, a to na pewno nie najlepiej o niej świadczy, tym bardziej, że przecież tyle trenowała. Oczywiście gotowa była ponieść karę, ale bardziej się obawiała faktu, że straci w oczach Lidera, o którego względy tak starała się zabiegać. Przynajmniej żyła i mogła poinformować o całym tym zdarzeniu. Jej klan zapewne będzie oczekiwać wyjaśnień ze strony władz Soso.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, a gdy Ayame zezwoliła na wejście, Kazuma wkroczył do pomieszczenia, marszcząc przy tym swoje brwi. Jedno spojrzenie na córkę wystarczyło mu do tego, żeby ocenić, że coś się stało. Usiadł w seiza na podłodze i gestem zachęcił Ayame, żeby zrobiła to samo naprzeciwko niego. Czekał cierpliwie, aż kunoichi zbierze się w sobie.
- Tato... - Zaczęła niepewnie. - Zostałam zaatakowana przez shinobiego z Soso...
- Co takiego?! - Zapytał wyraźnie wstrząśnięty Kazuma. - Jak to zaatakowana? Coś Ci zrobił?
Ayame spuściła wzrok i zaczęła opowiadać, jak wybrała się na obrzeża, aby rozejrzeć się za jakąś pracą, jak zatrzymała się na chwilę przy jeziorze, jak wyczuła obcego Byakuganem i jak go wylegitymowała, gdy tylko się zbliżył. Kiedy dotarła do tego, jak niespodziewanie złożył jedną pieczęć i odebrał jej władzę nad własnym ciałem, zanim zdołała zrobić choćby unik, Kazuma szeroko otworzył oczy ze zdumienia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kto posiada takie umiejętności, ale za cholerę nie mógł pojąć, dlaczego Yamanaka zaatakował Hyūgę! Przecież między nimi nie było konfliktu, a Reiko miał z Arisu całkiem pokojowe relacje. To jednak nie był koniec nowin. Kiedy Ayame z płaczem wyjawiła, jak została zmuszona do obnażenia się przed obcym, a potem do uderzenia głową w drzewo, żeby się ogłuszyć, Kazuma zerwał się z podłogi.
- Cooo?! - Ryknął rozwścieczony. - Zabiję skurwiela! Już jest trupem! Powiedz, że na tym się skończyło. Powiedz, że nie posunął się dalej!
- Na szczęście nie. - Odpowiedziała cicho Ayame. - Byłam w szpitalu i medyk to potwierdził. Najwyraźniej chciał sobie tylko popatrzeć, bo ocknęłam się ubrana, a jego nigdzie nie było.
- Za to patrzenie wydłubię mu oczy. - Warknął Kazuma. - Nie ma mowy, żebym puścił płazem taką zniewagę. Za upokorzenie mi córki zawiśnie na szubienicy.
- Jest mi naprawdę przykro, tato... - Wyznała zbolałym tonem Ayame. - Nie dałam rady się obronić. Nie miałam szansy nawet zrobić uniku, mimo że zachowałam czujność i cały czas go obserwowałam. Zawiodłam...dałam się podejść...Lider będzie zły...
Kunoichi nie mogła już dłużej tłumić emocji i zaczęła tak żałośnie szlochać, że gniew Kazumy na moment ostygł. Podszedł do córki i mocną ją przytulił, głaszcząc po zmierzwionych włosach i czując pod palcami zaschniętą krew z rany głowy. Ayame tego nie wiedziała, ale on podejrzewał, że Yamanaka zrobił jeszcze coś, co było charakterystyczne dla ich klanu.
- Nie płacz. - Powiedział cicho. - Dorwiemy go. Zaraz poślę po rysownika, który sporządzi jego portrety na listy gończe. Dobrze mu się przyjrzałaś, więc bez problemu zmienisz się w niego za pomocą Henge no Jutsu. Kiedy już to będziemy mieć załatwione, pójdę pogadać z Liderem...
Ayame skinęła tylko głową, nadal wtulona w pierś ojca. Teraz wszystko w rękach ojca i Lidera. O ile Kazuma nie miał zamiaru odpuścić tej sprawie, to nie wiadomo było, jak do sprawy podejdzie Reiko. Shirei-kan był naprawdę dobrą osobą, więc może istniała szansa na to, że poważnie potraktuje taki atak na jednego ze swoich, tym bardziej, że sprawa miała charakter polityczny...
Dwie godziny później portrecista wyszedł z posiadłości Kazumy, mając jeden szkic i zamówienie na narysowanie ich jeszcze około setki, do tego jak najszybciej. Czekało go mnóstwo roboty. Zmęczona Ayame, po kąpieli położyła się, nadal roztrzęsiona tym wszystkim, zaś Kazuma wziął portret sprawcy i ruszył w stronę siedziby władzy, aby o wszystkim powiadomić Reiko.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, a gdy Ayame zezwoliła na wejście, Kazuma wkroczył do pomieszczenia, marszcząc przy tym swoje brwi. Jedno spojrzenie na córkę wystarczyło mu do tego, żeby ocenić, że coś się stało. Usiadł w seiza na podłodze i gestem zachęcił Ayame, żeby zrobiła to samo naprzeciwko niego. Czekał cierpliwie, aż kunoichi zbierze się w sobie.
- Tato... - Zaczęła niepewnie. - Zostałam zaatakowana przez shinobiego z Soso...
- Co takiego?! - Zapytał wyraźnie wstrząśnięty Kazuma. - Jak to zaatakowana? Coś Ci zrobił?
Ayame spuściła wzrok i zaczęła opowiadać, jak wybrała się na obrzeża, aby rozejrzeć się za jakąś pracą, jak zatrzymała się na chwilę przy jeziorze, jak wyczuła obcego Byakuganem i jak go wylegitymowała, gdy tylko się zbliżył. Kiedy dotarła do tego, jak niespodziewanie złożył jedną pieczęć i odebrał jej władzę nad własnym ciałem, zanim zdołała zrobić choćby unik, Kazuma szeroko otworzył oczy ze zdumienia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kto posiada takie umiejętności, ale za cholerę nie mógł pojąć, dlaczego Yamanaka zaatakował Hyūgę! Przecież między nimi nie było konfliktu, a Reiko miał z Arisu całkiem pokojowe relacje. To jednak nie był koniec nowin. Kiedy Ayame z płaczem wyjawiła, jak została zmuszona do obnażenia się przed obcym, a potem do uderzenia głową w drzewo, żeby się ogłuszyć, Kazuma zerwał się z podłogi.
- Cooo?! - Ryknął rozwścieczony. - Zabiję skurwiela! Już jest trupem! Powiedz, że na tym się skończyło. Powiedz, że nie posunął się dalej!
- Na szczęście nie. - Odpowiedziała cicho Ayame. - Byłam w szpitalu i medyk to potwierdził. Najwyraźniej chciał sobie tylko popatrzeć, bo ocknęłam się ubrana, a jego nigdzie nie było.
- Za to patrzenie wydłubię mu oczy. - Warknął Kazuma. - Nie ma mowy, żebym puścił płazem taką zniewagę. Za upokorzenie mi córki zawiśnie na szubienicy.
- Jest mi naprawdę przykro, tato... - Wyznała zbolałym tonem Ayame. - Nie dałam rady się obronić. Nie miałam szansy nawet zrobić uniku, mimo że zachowałam czujność i cały czas go obserwowałam. Zawiodłam...dałam się podejść...Lider będzie zły...
Kunoichi nie mogła już dłużej tłumić emocji i zaczęła tak żałośnie szlochać, że gniew Kazumy na moment ostygł. Podszedł do córki i mocną ją przytulił, głaszcząc po zmierzwionych włosach i czując pod palcami zaschniętą krew z rany głowy. Ayame tego nie wiedziała, ale on podejrzewał, że Yamanaka zrobił jeszcze coś, co było charakterystyczne dla ich klanu.
- Nie płacz. - Powiedział cicho. - Dorwiemy go. Zaraz poślę po rysownika, który sporządzi jego portrety na listy gończe. Dobrze mu się przyjrzałaś, więc bez problemu zmienisz się w niego za pomocą Henge no Jutsu. Kiedy już to będziemy mieć załatwione, pójdę pogadać z Liderem...
Ayame skinęła tylko głową, nadal wtulona w pierś ojca. Teraz wszystko w rękach ojca i Lidera. O ile Kazuma nie miał zamiaru odpuścić tej sprawie, to nie wiadomo było, jak do sprawy podejdzie Reiko. Shirei-kan był naprawdę dobrą osobą, więc może istniała szansa na to, że poważnie potraktuje taki atak na jednego ze swoich, tym bardziej, że sprawa miała charakter polityczny...
Dwie godziny później portrecista wyszedł z posiadłości Kazumy, mając jeden szkic i zamówienie na narysowanie ich jeszcze około setki, do tego jak najszybciej. Czekało go mnóstwo roboty. Zmęczona Ayame, po kąpieli położyła się, nadal roztrzęsiona tym wszystkim, zaś Kazuma wziął portret sprawcy i ruszył w stronę siedziby władzy, aby o wszystkim powiadomić Reiko.
0 x
Re: Dom Ayame
Ayame z niepokojem wyczekiwała powrotu ojca, a gdy ten wreszcie się zjawił, najpierw obejrzała go dokładnie, czy nic mu się nie stało, a potem zalała falą pytań, wyraźnie zaniepokojona tym wszystkim. Obawiała się jego wizyty w Soso, ale na szczęście wrócił cały i zdrowy, a to było najważniejsze. Uściskała go mocno, nie kryjąc łez ulgi, po czym usiedli razem w salonie, aby omówić wszystkie sprawy. Kunoichi najbardziej obawiała się tego, że powstanie konflikt między klanami, jednak ojciec zapewnił ją, że nic takiego nie będzie miało miejsca, chociaż jest mocno zawiedziony postawą Liderki Yamanaka. Tak więc Ayame dowiedziała się, że Juuzou działał samowolnie, co bardzo nie spodobało się Arisu, jednak mimo wszystko Liderka zafundowała mu zbyt łagodną karę, co kunoichi nieco przygnębiło.
- Myślisz, że będzie chciał się zemścić? - Zapytała niepewnie. - Gdy go wypuszczą, może wrócić.
- Wraz z Reiko wzięliśmy pod uwagę taką możliwość. - Przyznał Kazuma. - Wszystkie patrole dostaną jego podobiznę, żeby byli wyczuleni na fakt, że ma on zakaz wstępu do Kyuzo. Będą też uważać na wszelkie możliwe Henge no Jutsu, żeby nie przekradł się w innej postaci. Lider przydzieli Ci także shinobiego, który dyskretnie będzie miał na Ciebie oko, do czasu aż nie poprawisz swoich umiejętności na tyle, żeby się samej bronić. Zaproponował to sam, bez żadnej namowy z mojej strony.
Ta wiadomość wprawiła Ayame w tak ogromne zdumienie, że przez dłuższy czas nie była w stanie zamknąć z wrażenia ust. Gdy już doszła do siebie po tym niespodziewanym szoku, zarumieniła się lekko i spuściła wzrok na swoje splecione na podołku dłonie.
- Zrobię co w mojej mocy, żeby jak najszybciej się wzmocnić. - Zapewniła. - Czy możesz podziękować mu za to w moim imieniu?
- Nie ma mowy. - Odpowiedział Kazuma, uśmiechając się. - Sama mu podziękuj. Możesz napisać list, jeśli nie chcesz iść do Siedziby. Kazał mi też przekazać, że ma nadzieję, iż szybko wrócisz do siebie. Nie chce, żeby ta sytuacja źle się na Tobie odbiła. Musisz wziąć się w garść.
Ayame zarumieniła się jeszcze bardziej, a Kazuma omal nie wybuchnął śmiechem, widząc zawstydzoną minę córki. O tak. To była idealna motywacja dla niej w tym momencie. Dla Lidera była gotowa zrobić wszystko, a skoro roztoczył nad nią taką opiekę i przejął się jej stanem, to postara się jak najszybciej osiągnąć wyższy poziom, żeby nie tylko zwolnić swojego ochroniarza z przykrego obowiązku, ale także pokazać Reiko, na jak wiele ją stać w tak krótkim czasie.
- To ja możesz pójdę potrenować. - Stwierdziła nadal zawstydzona Ayame. - A jutro wybiorę się do miasta, poszukać jakiejś pracy.
- Dobry pomysł. - Przytaknął jej ojciec. - Tylko nie nadwyrężaj się zbytnio. Za często bywałaś ostatnio w szpitalu z tego powodu.
Zmieszana kunoichi skinęła głową, po czym wyszła z salonu aby się przebrać w swój treningowy strój. Do wieczora ciężko trenowała na placu, bezlitośnie okładając kukłę, zaś następnego dnia po śniadaniu, wybrała się do miasta, aby rozejrzeć się za jakimś zajęciem i przede wszystkim wyjść do ludzi, aby odbudować swoje zaufanie.
[zt]
- Myślisz, że będzie chciał się zemścić? - Zapytała niepewnie. - Gdy go wypuszczą, może wrócić.
- Wraz z Reiko wzięliśmy pod uwagę taką możliwość. - Przyznał Kazuma. - Wszystkie patrole dostaną jego podobiznę, żeby byli wyczuleni na fakt, że ma on zakaz wstępu do Kyuzo. Będą też uważać na wszelkie możliwe Henge no Jutsu, żeby nie przekradł się w innej postaci. Lider przydzieli Ci także shinobiego, który dyskretnie będzie miał na Ciebie oko, do czasu aż nie poprawisz swoich umiejętności na tyle, żeby się samej bronić. Zaproponował to sam, bez żadnej namowy z mojej strony.
Ta wiadomość wprawiła Ayame w tak ogromne zdumienie, że przez dłuższy czas nie była w stanie zamknąć z wrażenia ust. Gdy już doszła do siebie po tym niespodziewanym szoku, zarumieniła się lekko i spuściła wzrok na swoje splecione na podołku dłonie.
- Zrobię co w mojej mocy, żeby jak najszybciej się wzmocnić. - Zapewniła. - Czy możesz podziękować mu za to w moim imieniu?
- Nie ma mowy. - Odpowiedział Kazuma, uśmiechając się. - Sama mu podziękuj. Możesz napisać list, jeśli nie chcesz iść do Siedziby. Kazał mi też przekazać, że ma nadzieję, iż szybko wrócisz do siebie. Nie chce, żeby ta sytuacja źle się na Tobie odbiła. Musisz wziąć się w garść.
Ayame zarumieniła się jeszcze bardziej, a Kazuma omal nie wybuchnął śmiechem, widząc zawstydzoną minę córki. O tak. To była idealna motywacja dla niej w tym momencie. Dla Lidera była gotowa zrobić wszystko, a skoro roztoczył nad nią taką opiekę i przejął się jej stanem, to postara się jak najszybciej osiągnąć wyższy poziom, żeby nie tylko zwolnić swojego ochroniarza z przykrego obowiązku, ale także pokazać Reiko, na jak wiele ją stać w tak krótkim czasie.
- To ja możesz pójdę potrenować. - Stwierdziła nadal zawstydzona Ayame. - A jutro wybiorę się do miasta, poszukać jakiejś pracy.
- Dobry pomysł. - Przytaknął jej ojciec. - Tylko nie nadwyrężaj się zbytnio. Za często bywałaś ostatnio w szpitalu z tego powodu.
Zmieszana kunoichi skinęła głową, po czym wyszła z salonu aby się przebrać w swój treningowy strój. Do wieczora ciężko trenowała na placu, bezlitośnie okładając kukłę, zaś następnego dnia po śniadaniu, wybrała się do miasta, aby rozejrzeć się za jakimś zajęciem i przede wszystkim wyjść do ludzi, aby odbudować swoje zaufanie.
[zt]
0 x
Re: Dom Ayame
Po kilku godzinach snu, Ayame obudziła się i przetarła oczy. Nie był to może porządny odpoczynek, jakiego w tym momencie potrzebowała, ale powinien wystarczyć na jakiś czas, zwłaszcza że miała zadanie do wykonania. Nim jednak ruszy do lasu na poszukiwania, postanowiła jeszcze zadbać o odpowiednie szkolenie. Jeśli przyjdzie jej walczyć z dzikimi psami, będzie musiała liczyć tylko na siłę mięśni. Jej klanowy styl na nic się tutaj nie zda. Ubrała się więc i ruszyła na poszukiwanie ojca. Znalazła go w gabinecie, przeglądającego jakieś papiery.
- Tato, poświęcisz mi chwilę? - Zapytała, związując włosy w koński ogon. - Pokazałbyś mi kilka technik podstawowego Taijutsu?
Kazuma uniósł jedną brew do góry, po czym uśmiechnął się, najwyraźniej zdając sobie sprawę z faktu, co też chodzi córce po głowie. Skinął głową i podniósł się z fotela, żeby następnie ruszyć z Ayame na pole treningowe. Już od dłuższego czasu nie trenowali razem, więc może być zabawnie.
- Tato, poświęcisz mi chwilę? - Zapytała, związując włosy w koński ogon. - Pokazałbyś mi kilka technik podstawowego Taijutsu?
Kazuma uniósł jedną brew do góry, po czym uśmiechnął się, najwyraźniej zdając sobie sprawę z faktu, co też chodzi córce po głowie. Skinął głową i podniósł się z fotela, żeby następnie ruszyć z Ayame na pole treningowe. Już od dłuższego czasu nie trenowali razem, więc może być zabawnie.
- No dobrze, na początek jeden z łatwych trików. - Oznajmił Kazuma, stając naprzeciwko córki. - Podbiegasz do przeciwnika, ale zanim zaatakujesz, wykonujesz obrót, aby uniknąć jego ataku i tym samym zdezorientować. Następnie zasypujesz gradem ciosów i kopnięć. Gotowa? Powoli.
Ayame zdawała sobie sprawę, że ojciec jest od niej zdecydowanie szybszy i silniejszy, lecz przez ostatni czas ona także zrobiła postępy. Tak więc przygotowała się na atak. Kazuma szybko pojawił się przy niej, ale zanim zdołała go dotknąć pięścią, ten się obrócił, unikając jej ciosu, a następnie sam przeszedł do ataku. Kunoichi z trudem blokowała serię jego ataków, mimo że wyraźnie czuła, iż daje jej fory. Nie chciał jej pognębić, a nauczyć, więc uważnie obserwowała jego ruchy, starając się jednocześnie bronić.
- Teraz Twoja kolej. - Nakazał, czekając na jej odpowiedź. - Obrót, a potem seria szybkich ataków.
Ayame skinęła głową i ruszyła do ataku. Ojciec postanowił ją zaskoczyć i wystosował w jej kierunku kopnięcie, lecz kunoichi była na to gotowa. Wykonała obrót, unikając ciosu, po czym sama przeszła do ataku, zasypując Kazumę gradem szybkich ciosów pięścią i od czasu do czasu dodając silne kopnięcie. Dostrzegła na twarzy ojca lekkie zdumienie, a potem zadowolenie, jednak mimo wszystko, bez problemu zablokował wszystkie jej ataki.
- No proszę. - Powiedział uśmiechnięty. - Zrobiłaś całkiem ładne postępy. Jesteś szybsza i silniejsza. Z tym trikiem powinnaś sobie bez problemu poradzić.
Taijutsu: Dainamikku Akushyon (D)
Ayame zdawała sobie sprawę, że ojciec jest od niej zdecydowanie szybszy i silniejszy, lecz przez ostatni czas ona także zrobiła postępy. Tak więc przygotowała się na atak. Kazuma szybko pojawił się przy niej, ale zanim zdołała go dotknąć pięścią, ten się obrócił, unikając jej ciosu, a następnie sam przeszedł do ataku. Kunoichi z trudem blokowała serię jego ataków, mimo że wyraźnie czuła, iż daje jej fory. Nie chciał jej pognębić, a nauczyć, więc uważnie obserwowała jego ruchy, starając się jednocześnie bronić.
- Teraz Twoja kolej. - Nakazał, czekając na jej odpowiedź. - Obrót, a potem seria szybkich ataków.
Ayame skinęła głową i ruszyła do ataku. Ojciec postanowił ją zaskoczyć i wystosował w jej kierunku kopnięcie, lecz kunoichi była na to gotowa. Wykonała obrót, unikając ciosu, po czym sama przeszła do ataku, zasypując Kazumę gradem szybkich ciosów pięścią i od czasu do czasu dodając silne kopnięcie. Dostrzegła na twarzy ojca lekkie zdumienie, a potem zadowolenie, jednak mimo wszystko, bez problemu zablokował wszystkie jej ataki.
- No proszę. - Powiedział uśmiechnięty. - Zrobiłaś całkiem ładne postępy. Jesteś szybsza i silniejsza. Z tym trikiem powinnaś sobie bez problemu poradzić.
Taijutsu: Dainamikku Akushyon (D)
0 x
Re: Dom Ayame
Ayame uśmiechnęła się szeroko, słysząc pochwałę od ojca. Rzeczywiście, pod względem fizycznym zrobiła pewne postępy, jednak nadal była do tyłu jak na swój wiek. Powinna wziąć się porządnie do roboty, jeśli chciała osiągnąć swój cel. Niemniej zawsze miło jest być docenionym, bo motywuje to do dalszego starania się i pokazania, że można być jeszcze lepszym. Musiała nad sobą pracować, bo obiecała to nie tylko ojcu, ale także Liderowi Klanu. Właśnie od jej postępów zależało, jak długo będzie pod opieką strażnika, którego jej przydzielono. Była jednak na dobrej drodze, chociaż fizyczne możliwości, to nie wszystko. Przede wszystkim powinna się równie mocno skupić na klanowych umiejętnościach i może na czymś jeszcze dodatkowym, aby zwiększyć swoje możliwości bojowe, oraz możliwości przetrwania. Może warto byłoby poświęcić się trochę sztuce medycznej, żeby w razie czego uleczyć się z ran? Warte przemyślenia.
- To jaka jest następna technika? - Zapytała kunoichi.
- To jaka jest następna technika? - Zapytała kunoichi.
-Taka, której nie będę demonstrował na Tobie. - Odpowiedział Kazuma. - Podejdź.
Ayame posłusznie podeszła wraz z ojcem do kukły treningowej, którą najczęściej okładali podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych. Co prawda nie był to godny przeciwnik, ponieważ nie miał właściwości ruchowych, jednak lepszy taki, niż miałoby się zrobić komuś krzywdę.
- Ta technika polega na wyskoku i zaatakowaniu przeciwnika wyprostowaną nogą. - Wyjaśnił Kazuma. - Takie kopnięcie z wyskoku, które najczęściej celuje w głowę i kark, ale można też uderzyć w bark, czy klatkę piersiową.
Po tych słowach zademonstrował córce cały mechanizm owej techniki. Skupił się na kukle treningowej, po czym wyskoczył w jej stronę i uderzył ją wyprostowaną nogą. Takie silne kopnięcie mogła spokojnie posłać przeciwnika na ziemię, a jeśli trafi się w twarz, to złamany nos murowany. Ayame z uwagą obserwowała cały proces, po czym przyszła kolej na to, żeby sama spróbowała. Mając do dyspozycji wskazówki ojca i demonstrację, kunoichi bez problemu poradziła sobie z tym zadaniem, tym bardziej że to była kwestia praktycznie dwóch ruchów. Dobrego wyskoku i utrzymania wyprostowanej nogi w chwili kopnięcia. Nic skomplikowanego, więc po kilku udanych próbach Kazuma uznał, że córka opanowała tą technikę i mogą przejść dalej.
Taijutsu: Dainamikku Entorī (D)
Ayame posłusznie podeszła wraz z ojcem do kukły treningowej, którą najczęściej okładali podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych. Co prawda nie był to godny przeciwnik, ponieważ nie miał właściwości ruchowych, jednak lepszy taki, niż miałoby się zrobić komuś krzywdę.
- Ta technika polega na wyskoku i zaatakowaniu przeciwnika wyprostowaną nogą. - Wyjaśnił Kazuma. - Takie kopnięcie z wyskoku, które najczęściej celuje w głowę i kark, ale można też uderzyć w bark, czy klatkę piersiową.
Po tych słowach zademonstrował córce cały mechanizm owej techniki. Skupił się na kukle treningowej, po czym wyskoczył w jej stronę i uderzył ją wyprostowaną nogą. Takie silne kopnięcie mogła spokojnie posłać przeciwnika na ziemię, a jeśli trafi się w twarz, to złamany nos murowany. Ayame z uwagą obserwowała cały proces, po czym przyszła kolej na to, żeby sama spróbowała. Mając do dyspozycji wskazówki ojca i demonstrację, kunoichi bez problemu poradziła sobie z tym zadaniem, tym bardziej że to była kwestia praktycznie dwóch ruchów. Dobrego wyskoku i utrzymania wyprostowanej nogi w chwili kopnięcia. Nic skomplikowanego, więc po kilku udanych próbach Kazuma uznał, że córka opanowała tą technikę i mogą przejść dalej.
Taijutsu: Dainamikku Entorī (D)
0 x
Re: Dom Ayame
Tego, co właśnie pokazywał jej ojciec, na szczęście nie trzeba było trenować całymi dniami, żeby opanować, ponieważ były to tylko proste triki, które wystarczyło dobrze zapamiętać. Tym bardziej, że fizycznie Ayame była zdolna już do czegoś lepszego, więc dodatkowe wyskoki i akrobacje nie sprawiały jej większych trudności. Z zapamiętywaniem również nie miała problemów, więc ta nauka szła dość szybko. Tym lepiej, ponieważ nie miała czasu na dłuższe szkolenie. Musiała ruszyć do lasu, aby odnaleźć Shinjo i wspomóc go w starciu z psami i treserem. To może być trudna walka, dlatego lepiej będzie się dobrze do tego przygotować, zwłaszcza pod względem fizycznym bo chakra w postaci jej obecnych technik, może na niewiele się zdać.
- Następną rzeczą jest specjalny chwyt. - Wyjaśnił Kazuma. - Musisz złapać przeciwnika za głowę, najlepiej od tyłu, żeby nie mógł Ci nic zrobić rękami lub nogami. Potem tylko używasz swojej siły, żeby ścisnąć. Możesz tym przestraszyć, ogłuszyć, a nawet rozwalić czaszkę, jeśli jesteś wystarczająco silna. Pokażę Ci jak złapać.
Stanął za nią i położył jej dłonie na głowie tuż nad uszami, po czym zaczął powoli ściskać, jednak nie na tyle, żeby zrobić krzywdę, a żeby Ayame odczuła lekki dyskomfort. Gdy skinęła głową na znak, że rozumie i jest gotowa sama spróbować, Kazuma zaoferował się jako manekin. Prędzej on jej by czaszkę rozłupał, niż ona jemu, więc nie było o to strachu. Ayame musiała się tylko nauczyć dobrze złapać, żeby potem móc efektywnie ścisnąć. Co prawda łatwiej byłoby jej trenować na jakimś melonie, czy innym owocu, jednak takowego nie mieli w tym momencie pod ręką. Po kilku wskazówkach i cennych radach, Kunoichi jednak załapała, z czym to się je. Oczywiście wszystko zależało od wielkości głowy przeciwnika i tak dalej. Niemniej, chwyt miała opanowany i wiedziała już, jak efektywnie ścisnąć, żeby osiągnąć zamierzony cel, więc nic więcej nie było potrzebne i można było przejść dalej. Jeśli chce rozłupywać czaszki, będzie musiała jeszcze sporo włożyć w siłę.
Taijutsu: Aian Kurōī (D)
Stanął za nią i położył jej dłonie na głowie tuż nad uszami, po czym zaczął powoli ściskać, jednak nie na tyle, żeby zrobić krzywdę, a żeby Ayame odczuła lekki dyskomfort. Gdy skinęła głową na znak, że rozumie i jest gotowa sama spróbować, Kazuma zaoferował się jako manekin. Prędzej on jej by czaszkę rozłupał, niż ona jemu, więc nie było o to strachu. Ayame musiała się tylko nauczyć dobrze złapać, żeby potem móc efektywnie ścisnąć. Co prawda łatwiej byłoby jej trenować na jakimś melonie, czy innym owocu, jednak takowego nie mieli w tym momencie pod ręką. Po kilku wskazówkach i cennych radach, Kunoichi jednak załapała, z czym to się je. Oczywiście wszystko zależało od wielkości głowy przeciwnika i tak dalej. Niemniej, chwyt miała opanowany i wiedziała już, jak efektywnie ścisnąć, żeby osiągnąć zamierzony cel, więc nic więcej nie było potrzebne i można było przejść dalej. Jeśli chce rozłupywać czaszki, będzie musiała jeszcze sporo włożyć w siłę.
Taijutsu: Aian Kurōī (D)
0 x
Re: Dom Ayame
Jeśli Ayame myślała, że techniki Taijutsu polegają tylko na takich prostych trikach, to niedługo przekona się, jak bardzo się myliła. Przed nią coraz bardziej złożone i skomplikowane jutsu, które będą już wymagać przećwiczenia całego mechanizmu, aby były maksymalnie skuteczne. Na razie jednak kunoichi była zadowolona ze swojego szybkiego szkolenia i w myślach powtarzała sobie to, czego już się nauczyła. Nawet w starciu z dzikimi psami, może się to przydać. Miała tylko nadzieję, że okaże się szybsza od tych bestii, bo to zdecydowanie ułatwiłoby jej sprawę. No cóż, zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie w trakcie. Dobrze będzie mieć drugiego ninja obok, a trzeciego gdzieś za plecami, bo nigdy nie wiadomo, co może się stać. Tak czy inaczej, da z siebie wszystko. Dla Tenshi.
- Niech będzie. - Westchnęła z rezygnacją Ayame. - Dziękuję za te cenne nauki.
Mężczyzna podszedł do kunoichi, objął ją na chwilę i życzył jej powodzenia podczas wykonywania zadania, by na koniec oddalić się w stronę domu za swoimi sprawami. Ayame zaś ruszyła do łaźni, aby wziąć szybką kąpiel, potem zjadła coś na szybko i ruszyła w drogę, bogatsza o dodatkową wiedzę.
[zt]
- Kolejna technika nie jest czymś nowym, ale wymaga dobrego zgrania i powoduje większe obrażenia u przeciwnika. - Oznajmił Kazuma. - Tak jak Cię wcześniej uczyłem. Wyskok i kopnięcie wyprostowaną nogą, ale podwójne.
- Podwójne? - Zapytała zdezorientowana Ayame. - To znaczy?
- To znaczy, że jednocześnie wykonują tą technikę dwie osoby. - Wyjaśnił. - Wszystko polega na dokładnym zgraniu, aby równocześnie uderzyć w cel ze zdwojoną siłą. Przećwiczymy ją póki co razem. Jeśli kiedyś będziesz mogła stworzyć materialnego klona, będziesz mogła wykonać tą technikę razem z nim. Dwa klony również mogą ją wykonać, dając Ci czas na ruch.
Ayame skinęła głową na znak, że rozumie, po czym przygotowała się do ćwiczeń. Ich celem oczywiście miała być kukła treningowa, więc nikomu nic złego się nie stanie. Na początek wyskakiwali na znak Kazumy, żeby kunoichi mogła dobrze wyczuć moment startu, ale i tak na początku miała problem z wpasowaniem się. Co innego wykonywać technikę samemu, a co innego polegać na dodatkowej osobie. Do tego między nią i ojcem była duża różnica zarówno percepcji, jak i szybkości, co także nie pomagało. Tak, ta technika wymagała już dłuższego przećwiczenia ze strony Ayame, która starała się ze wszystkich sił, aby wszystko dobrze wyszło. Gdy w końcu udało jej się zgrać z ojcem w czasie, ten nakazał jej uważnie śledzić, jak jego ciało zachowuje się w momencie rozpoczęcia kombinacji, żeby za każdy razem nie ostrzegać przed rozpoczęciem, bo można tym ostrzec również przeciwnika. Musieli zgrać się bez słów. To zajęło jeszcze trochę więcej czasu, ale dzięki pomocy Bakugana i szerszego pola widoku, mogła dokładnie wyczuć moment rozpoczęcia skoku i tym samym jednocześnie uderzyć w kukłę wraz z ojcem. Żeby nie było, że to tylko przypadek, przećwiczyli jeszcze kilka razy tą sekwencję, dopóki Kazuma nie był zadowolony z efektu. Teraz będzie można przejść do dalszego szkolenia.
Taijutsu: Daburu Dainamikku Entorī (C)
- Na dzisiaj wystarczy. - Zadecydował Kazuma. - Pozostałe techniki wymagają naprawdę sporo pracy i energii, dlatego nie będę Cię przemęczać tuż przed misją. Wrócimy do nich jutro, gdy porządnie wypoczniesz. Zgoda?- Podwójne? - Zapytała zdezorientowana Ayame. - To znaczy?
- To znaczy, że jednocześnie wykonują tą technikę dwie osoby. - Wyjaśnił. - Wszystko polega na dokładnym zgraniu, aby równocześnie uderzyć w cel ze zdwojoną siłą. Przećwiczymy ją póki co razem. Jeśli kiedyś będziesz mogła stworzyć materialnego klona, będziesz mogła wykonać tą technikę razem z nim. Dwa klony również mogą ją wykonać, dając Ci czas na ruch.
Ayame skinęła głową na znak, że rozumie, po czym przygotowała się do ćwiczeń. Ich celem oczywiście miała być kukła treningowa, więc nikomu nic złego się nie stanie. Na początek wyskakiwali na znak Kazumy, żeby kunoichi mogła dobrze wyczuć moment startu, ale i tak na początku miała problem z wpasowaniem się. Co innego wykonywać technikę samemu, a co innego polegać na dodatkowej osobie. Do tego między nią i ojcem była duża różnica zarówno percepcji, jak i szybkości, co także nie pomagało. Tak, ta technika wymagała już dłuższego przećwiczenia ze strony Ayame, która starała się ze wszystkich sił, aby wszystko dobrze wyszło. Gdy w końcu udało jej się zgrać z ojcem w czasie, ten nakazał jej uważnie śledzić, jak jego ciało zachowuje się w momencie rozpoczęcia kombinacji, żeby za każdy razem nie ostrzegać przed rozpoczęciem, bo można tym ostrzec również przeciwnika. Musieli zgrać się bez słów. To zajęło jeszcze trochę więcej czasu, ale dzięki pomocy Bakugana i szerszego pola widoku, mogła dokładnie wyczuć moment rozpoczęcia skoku i tym samym jednocześnie uderzyć w kukłę wraz z ojcem. Żeby nie było, że to tylko przypadek, przećwiczyli jeszcze kilka razy tą sekwencję, dopóki Kazuma nie był zadowolony z efektu. Teraz będzie można przejść do dalszego szkolenia.
Taijutsu: Daburu Dainamikku Entorī (C)
- Niech będzie. - Westchnęła z rezygnacją Ayame. - Dziękuję za te cenne nauki.
Mężczyzna podszedł do kunoichi, objął ją na chwilę i życzył jej powodzenia podczas wykonywania zadania, by na koniec oddalić się w stronę domu za swoimi sprawami. Ayame zaś ruszyła do łaźni, aby wziąć szybką kąpiel, potem zjadła coś na szybko i ruszyła w drogę, bogatsza o dodatkową wiedzę.
[zt]
0 x
Re: Dom Ayame
Dowódca Straży wyraził swoje szczere zadowolenie z powodzenia tej misji, gdy Ayame złożyła mu raport na temat tresera. Teraz mogła spokojnie wrócić do domu i doprowadzić się do porządku. Ubranie miała brudne i nadpalone, nie wspominając o oparzeniach, które jednak dzięki maści, zaczęły ładnie i szybko się goić. Po ranie na policzku nie było już śladu, zaś zostały obite żebra i plecy. Najważniejsze jednak, że wróciła do domu w jednym kawałki.
Kiedy Kazuma zobaczył, w jaki stanie córka wróciła do domu, od razu zażądał wyjaśnień, więc Ayame zrelacjonowała mu przebieg misji. Tak jak się spodziewała, ojciec był zdumiony, gdy powiedziała mu o spotkaniu Hanzo, po czym zrobił jeszcze bardziej zdumioną minę, gdy przyznała, że mnich ocalił jej życie, przyjmując na siebie uderzenie. Tak, te informacje sprawiły, że Kazumie zmieszało się kilka emocji jednocześnie. Gniew na Shinjo, który nie potrafił używać mózgu tak, jak należało, zdumienie z powodu pojawienia się Hanzo, ulgę że dzięki mnichowi Ayme wyszła z tego cało i oczywiście dumę, że córce pomimo tego wszystkiego udało się zakończyć tą sprawę.
Kunoichi pokazała też ojcu dziennik, który miał związek zarówno z przeszłością tresera, jak i Hanzo. Po dłuższym posiedzeniu nad notatkami, odwiedzili się co nieco o Tengokumine, samym kulcie i tym, jaką rolę pełnił tam Hanzo. Ayame jednak wyjaśniła ojcu, że mnich nie był świadomy tego, że źle robił i teraz pokutuje za swoje błędy, co nieco uspokoiło sumienie Kazumy. Niemniej zachowali dziennik szaleńca, który jakby nie patrzeć, był swego rodzaju pamiątką po historii, która kiedyś naprawdę się wydarzyła, a która już kilka lat temu została zakończona, dzięki pewnej czwórce, wliczając dwa ninkeny...
Życie kunoichi wróciło do normy. Rany, po kilku dniach smarowania, zagoiły się całkowicie, więc mogła powoli wrócić do treningów. Najpierw tych podstawowych, a potem tych bardziej wymagających. Pewnego dnia zajrzała jednak do gabinetu ojca.
- Tato, pokażesz mi te silniejsze techniki Taijutsu? - Zapytała niepewnie. - Jestem gotowa, żeby się sprawdzić w dalszym szkoleniu z tej dziedziny.
Kazuma westchnął z rezygnacją i uśmiechnął się do córki. Nigdy nie dawała za wygraną i wytrwale dążyła do celu, zwłaszcza że owym celem było przypodobanie się Liderowi. Musiała się postarać żeby stać się na tyle silną, aby zwrócić jego uwagę, dlatego też nie oszczędzała się zbytnio. Robiła naprawdę niesamowite postępy, co było widać gołym okiem.
- W porządku. - Zgodził się. - Przebierz się i spotykamy się na placu treningowym.
Ayame uśmiechnęła się szeroko w podziękowaniu i zamknęła za sobą drzwi, biegnąć do siebie.
Kiedy Kazuma zobaczył, w jaki stanie córka wróciła do domu, od razu zażądał wyjaśnień, więc Ayame zrelacjonowała mu przebieg misji. Tak jak się spodziewała, ojciec był zdumiony, gdy powiedziała mu o spotkaniu Hanzo, po czym zrobił jeszcze bardziej zdumioną minę, gdy przyznała, że mnich ocalił jej życie, przyjmując na siebie uderzenie. Tak, te informacje sprawiły, że Kazumie zmieszało się kilka emocji jednocześnie. Gniew na Shinjo, który nie potrafił używać mózgu tak, jak należało, zdumienie z powodu pojawienia się Hanzo, ulgę że dzięki mnichowi Ayme wyszła z tego cało i oczywiście dumę, że córce pomimo tego wszystkiego udało się zakończyć tą sprawę.
Kunoichi pokazała też ojcu dziennik, który miał związek zarówno z przeszłością tresera, jak i Hanzo. Po dłuższym posiedzeniu nad notatkami, odwiedzili się co nieco o Tengokumine, samym kulcie i tym, jaką rolę pełnił tam Hanzo. Ayame jednak wyjaśniła ojcu, że mnich nie był świadomy tego, że źle robił i teraz pokutuje za swoje błędy, co nieco uspokoiło sumienie Kazumy. Niemniej zachowali dziennik szaleńca, który jakby nie patrzeć, był swego rodzaju pamiątką po historii, która kiedyś naprawdę się wydarzyła, a która już kilka lat temu została zakończona, dzięki pewnej czwórce, wliczając dwa ninkeny...
Życie kunoichi wróciło do normy. Rany, po kilku dniach smarowania, zagoiły się całkowicie, więc mogła powoli wrócić do treningów. Najpierw tych podstawowych, a potem tych bardziej wymagających. Pewnego dnia zajrzała jednak do gabinetu ojca.
- Tato, pokażesz mi te silniejsze techniki Taijutsu? - Zapytała niepewnie. - Jestem gotowa, żeby się sprawdzić w dalszym szkoleniu z tej dziedziny.
Kazuma westchnął z rezygnacją i uśmiechnął się do córki. Nigdy nie dawała za wygraną i wytrwale dążyła do celu, zwłaszcza że owym celem było przypodobanie się Liderowi. Musiała się postarać żeby stać się na tyle silną, aby zwrócić jego uwagę, dlatego też nie oszczędzała się zbytnio. Robiła naprawdę niesamowite postępy, co było widać gołym okiem.
- W porządku. - Zgodził się. - Przebierz się i spotykamy się na placu treningowym.
Ayame uśmiechnęła się szeroko w podziękowaniu i zamknęła za sobą drzwi, biegnąć do siebie.
0 x
Re: Dom Ayame
Ayame ciasno obwiązała się w biuście bandażem, żeby było jej wygodniej podczas treningów, po czym założyła swój luźny strój do ćwiczeń. Związała jeszcze włosy w kok, żeby nie przeszkadzały jej w treningu i wyszła z pokoju, kierując się na plac treningowy na terenie ich posiadłości. Były tam kukły i manekiny, na których zazwyczaj trenowała, jednak w tym przypadku się nie przydadzą. Potrzebowała żywego partnera i przeciwnika, który pokaże jej nie tylko całą mechanikę, ale też posłuży za cel, na którym będzie trenować. Ojciec był do tego idealnym kandydatem, więc uśmiechnęła się do niego, gdy tylko zjawiła się na miejscu. Kazuma już na nią czekał, gotowy pokazać jej kolejne techniki. Czekało ich naprawdę sporo pracy, bo nie były to rzeczy, które dało się opanować w jeden dzień. Na wszystko będzie potrzeba tygodni, a kto wie, czy nie ponad miesiąca. Wszystko zależało od tego, jak szybko Ayame będzie się uczyć.
- Tej techniki nie przetrenujesz na mnie, bo jest dość niebezpieczna. - Przyznał Kazuma. - Dlatego posłużą nam do tego moje kamienne klony. Przyglądaj się uważnie.
Po tych słowach Kazuma stworzył klona z Dotonu i rozpoczął atak. Na początek obaj wymieniali się zwykłymi ciosami, jednak po chwili ojciec zaatakował zdecydowanym i silnym ciosem, który posłał klona wysoko w górę. W tym samym czasie Kazuma wyskoczył za nim, odbijając się od pobliskiego drzewa jeszcze wyżej, po czym zaczął spadać na spotkanie z przeciwnikiem. Chwycił go pewnie w pasie i przekręcił, tak że teraz klon leciał głową w dół, prosto na spotkanie z podłożem. Odgłos tego spotkania nie był przyjemny dla uszu, a sam klon zwyczajnie się rozwalił na kawałki. Kazuma otrzepał się z pyłu, po czym spojrzał na córkę.
- Technika polega na wybiciu przeciwnika w górę, a następnie odpowiednim posłaniu go na spotkanie z ziemią, tak, żeby porządnie zabolało, albo rozwaliło mu głowę. - Wyjaśnił. - Możesz to zrobić na dwa sposoby. Po wybiciu się, kopnąć go tak, żeby poleciał z impetem ku ziemi, albo tak jak ja, przytrzymać go, obrócić głową w dół i wykorzystać swój ciężar ciała do uzyskania mocniejszego efektu i cięższych obrażeń. Co ćwiczeń posłużą Ci moje klony, ja będę obserwował.
Sprawa wyglądała dość skomplikowanie i Ayame czuła, że czeka ją dużo ćwiczeń, nim w pełni opanuje tą technikę. Niemniej, była ona prawdę ciekawa i dość niebezpieczna, co może się przydać podczas walki, zwłaszcza w lesie, czy na górskich stokach. Zabrała się więc do pracy.
Kiedy Kazuma stworzył kolejnego klona, który od razu na nią ruszył, Ayame uchyliła się przed pierwszym atakiem i uderzyła mocno w odsłonięte miejsce klona, powodując zachwianie nim. Wykorzystała to i silnym kopnięciem posłała go do gór, by zaraz za nim wyskoczył. I tutaj zaczynały się problemy, bo nie wybiła się wystarczająco mocno, żeby spaść na przeciwnika, przytrzymać go i rzucić nim o ziemie, dlatego też wykorzystała pierwszą opcję tej techniki i posłała klona w stronę ziemi silnym kopnięciem. Ostatecznie wyszło jej, ale nie tak, jak tego chciała. Osiągnięcie perfekcji w tej technice zajęło jej trzy dni intensywnych treningów, ale w końcu udało jej się opanować tą powietrzną akrobatykę.
Technika: Taijutsu: Hayabusa Otoshi (C)
Po tych słowach Kazuma stworzył klona z Dotonu i rozpoczął atak. Na początek obaj wymieniali się zwykłymi ciosami, jednak po chwili ojciec zaatakował zdecydowanym i silnym ciosem, który posłał klona wysoko w górę. W tym samym czasie Kazuma wyskoczył za nim, odbijając się od pobliskiego drzewa jeszcze wyżej, po czym zaczął spadać na spotkanie z przeciwnikiem. Chwycił go pewnie w pasie i przekręcił, tak że teraz klon leciał głową w dół, prosto na spotkanie z podłożem. Odgłos tego spotkania nie był przyjemny dla uszu, a sam klon zwyczajnie się rozwalił na kawałki. Kazuma otrzepał się z pyłu, po czym spojrzał na córkę.
- Technika polega na wybiciu przeciwnika w górę, a następnie odpowiednim posłaniu go na spotkanie z ziemią, tak, żeby porządnie zabolało, albo rozwaliło mu głowę. - Wyjaśnił. - Możesz to zrobić na dwa sposoby. Po wybiciu się, kopnąć go tak, żeby poleciał z impetem ku ziemi, albo tak jak ja, przytrzymać go, obrócić głową w dół i wykorzystać swój ciężar ciała do uzyskania mocniejszego efektu i cięższych obrażeń. Co ćwiczeń posłużą Ci moje klony, ja będę obserwował.
Sprawa wyglądała dość skomplikowanie i Ayame czuła, że czeka ją dużo ćwiczeń, nim w pełni opanuje tą technikę. Niemniej, była ona prawdę ciekawa i dość niebezpieczna, co może się przydać podczas walki, zwłaszcza w lesie, czy na górskich stokach. Zabrała się więc do pracy.
Kiedy Kazuma stworzył kolejnego klona, który od razu na nią ruszył, Ayame uchyliła się przed pierwszym atakiem i uderzyła mocno w odsłonięte miejsce klona, powodując zachwianie nim. Wykorzystała to i silnym kopnięciem posłała go do gór, by zaraz za nim wyskoczył. I tutaj zaczynały się problemy, bo nie wybiła się wystarczająco mocno, żeby spaść na przeciwnika, przytrzymać go i rzucić nim o ziemie, dlatego też wykorzystała pierwszą opcję tej techniki i posłała klona w stronę ziemi silnym kopnięciem. Ostatecznie wyszło jej, ale nie tak, jak tego chciała. Osiągnięcie perfekcji w tej technice zajęło jej trzy dni intensywnych treningów, ale w końcu udało jej się opanować tą powietrzną akrobatykę.
Technika: Taijutsu: Hayabusa Otoshi (C)
0 x
Re: Dom Ayame
Po zakończeniu pierwszego treningu, Kazuma zarządził dzień odpoczynku, aby nie przeciążyć za bardzo córki, skoro przez ostatnie kilka dni wytrwale trenowała jedną technikę. W tym czasie miała popracować nad swoim Byakuganem, więc medytacje, kontrolowanie chakry i ćwiczenie oczu było jej priorytetem przez ten wyznaczony dzień. Co prawda, nie udało jej się osiągnąć wyższego poziomu, jednak zawsze to trenowanie umiejętności, na których cały czas polegała. Dopiero następnego dnia, znowu spotkała się z ojcem na placu treningowym. Techniki walki wręcz były coraz bardziej skomplikowane, więc należało poświęcić im zdecydowanie więcej uwagi, żeby dojść do perfekcji. Ayame postanowiła ze wszystkich sił się starać, bo mogło jej się to przydać w każdej następnej misji. Drugi raz może nie być kogoś obok, kto w porę ją odepchnie. Co prawda, cały czas czuwał nad nią shinobi, jednak i on nie był w stanie zbyt szybko zareagować, skoro trzymał się poza zasięgiem jej Byakugana. No cóż. Musi przede wszystkim radzić sobie sama, bo obiecała to samemu Liderowi, a jego na pewno nie mogła zawieść.
- Dzisiaj także będziemy ćwiczyć na klonach. - Oznajmił Kazuma, tworząc jednego z nich. - Technika, tak jak poprzednia, polega na posłaniu przeciwnika w górę, ale na nieco innej zasadzie. Przyglądaj się uważnie.
Stanęli z klonem w odpowiedniej odległości od siebie, po czym Kazuma ruszył prosto na swoją kopię. Gdy klon chciał zadać cios pięścią, ten skulił się przy nim, a potem niespodziewanie wystosował kopnięcie prosto w szczękę, posyłając klona w powietrze. Na tym jednak się nie skończyło. Kazuma wyskoczył w górę i ustawił się dokładnie za plecami swojej repliki, niczym cień, po czym uderzył go otwartą dłonią prosto w kręgosłup. Na tym zakończył się pokaz, a obaj panowie wylądowali na placu.
- Cały proces polega na dobrym wybiciu przeciwnika w górę i ustawieniu się za jego plecami. - Wyjaśnił. - Potem możesz zrobić z nim praktycznie, co zechcesz.
- Widzę słaby punkt w tej technice. - Powiedziała Ayame, krzyżując ramiona na piersi. - Jest jednorazowego użytku, a i tak nie ma pewności, czy przeciwnik jej nie zna. Jeśli zna, zamiast pięści, można dostać solidne kopnięcie, gdy się złożysz do ciosu w szczękę.
- Bystre spostrzeżenie, Moja Droga. - Uśmiechnął się z uznaniem Kazuma. - Owszem, masz rację, dlatego ta technika jest dobra tylko i wyłącznie, jako element zaskoczenia. Spróbuj.
Tak więc Ayame przystąpiła do trenowania. Na początku klon dawał jej fory i atakował tylko z pięści, żeby nauczyła się odpowiedniej sekwencji ruchów, jednak gdy opanowała podstawy, nie był już tak pobłażliwy i kunoichi musiała się jakoś ratować przed kopnięciami i jednocześnie próbować osiągnąć zamierzony efekt. Zajęło jej to kolejne kilka dni, ale ostatecznie wyćwiczyła tą technikę na tyle, żeby nawet cios z dołu nie przeszkodził jej w osiągnięciu celu. Gdy już ustawiała się za plecami przeciwnika, mogła zadać dowolny cios za pomocą swojego stylu. Miała wystawiony jak na talerzu cały kręgosłup, oraz głowę, co przy odpowiednim uderzeniu miękkiej pięści, mogło od razu zakończyć walkę. Bardzo przydatna technika, którą pewnie nie jeden raz wykorzysta, żeby ratować się z jakiejś sytuacji. Gdy więc Kazuma zarządził wreszcie koniec, po tych kilku dniach i stwierdził, że dała radę opanować sekwencję ruchów, Ayame uśmiechnęła się zadowolona. Była wykończona, więc należała jej się kąpiel i solidna porcja snu.
Technika: Taijutsu: Kage Buyō (C)
Stanęli z klonem w odpowiedniej odległości od siebie, po czym Kazuma ruszył prosto na swoją kopię. Gdy klon chciał zadać cios pięścią, ten skulił się przy nim, a potem niespodziewanie wystosował kopnięcie prosto w szczękę, posyłając klona w powietrze. Na tym jednak się nie skończyło. Kazuma wyskoczył w górę i ustawił się dokładnie za plecami swojej repliki, niczym cień, po czym uderzył go otwartą dłonią prosto w kręgosłup. Na tym zakończył się pokaz, a obaj panowie wylądowali na placu.
- Cały proces polega na dobrym wybiciu przeciwnika w górę i ustawieniu się za jego plecami. - Wyjaśnił. - Potem możesz zrobić z nim praktycznie, co zechcesz.
- Widzę słaby punkt w tej technice. - Powiedziała Ayame, krzyżując ramiona na piersi. - Jest jednorazowego użytku, a i tak nie ma pewności, czy przeciwnik jej nie zna. Jeśli zna, zamiast pięści, można dostać solidne kopnięcie, gdy się złożysz do ciosu w szczękę.
- Bystre spostrzeżenie, Moja Droga. - Uśmiechnął się z uznaniem Kazuma. - Owszem, masz rację, dlatego ta technika jest dobra tylko i wyłącznie, jako element zaskoczenia. Spróbuj.
Tak więc Ayame przystąpiła do trenowania. Na początku klon dawał jej fory i atakował tylko z pięści, żeby nauczyła się odpowiedniej sekwencji ruchów, jednak gdy opanowała podstawy, nie był już tak pobłażliwy i kunoichi musiała się jakoś ratować przed kopnięciami i jednocześnie próbować osiągnąć zamierzony efekt. Zajęło jej to kolejne kilka dni, ale ostatecznie wyćwiczyła tą technikę na tyle, żeby nawet cios z dołu nie przeszkodził jej w osiągnięciu celu. Gdy już ustawiała się za plecami przeciwnika, mogła zadać dowolny cios za pomocą swojego stylu. Miała wystawiony jak na talerzu cały kręgosłup, oraz głowę, co przy odpowiednim uderzeniu miękkiej pięści, mogło od razu zakończyć walkę. Bardzo przydatna technika, którą pewnie nie jeden raz wykorzysta, żeby ratować się z jakiejś sytuacji. Gdy więc Kazuma zarządził wreszcie koniec, po tych kilku dniach i stwierdził, że dała radę opanować sekwencję ruchów, Ayame uśmiechnęła się zadowolona. Była wykończona, więc należała jej się kąpiel i solidna porcja snu.
Technika: Taijutsu: Kage Buyō (C)
0 x
Re: Dom Ayame
Kolejne dni ciężkiego treningu i kolejny dzień odpoczynku. Tym razem Ayame spożytkowała ten czas, aby dobrać się do biblioteki ojca i poczytać trochę zwoje, na temat różnych jutsu. Dzięki temu, chciała jakoś ukierunkować swoje talenty, żeby jak najlepiej na tym wyjść. W końcu Byakugan i Taijutsu to nie wszystko. Zawsze należało być przygotowanym na przeciwnika, który będzie unikać walki wręcz, a wtedy należałoby poradzić coś na to z dystansu. Tak więc najlepiej będzie rozwinąć jeden, albo nawet dwa żywioły, żeby mieć w razie czego jakąś alternatywę, a potem się zobaczy. Zastanawiała się też nad sztuką medyczną, no ale była to bardziej zaawansowana dziedzina, do której powinna się jeszcze podszkolić, jeśli chciałaby iść w tym kierunku. Wszystko przed nią. Co prawda była już dorosła, ale wcale nie przejmowała się faktem, że nadal jest na takim, a nie innym poziomie. Do wszystkiego trzeba dojrzeć, no i nikt nie mógł jej odmówić faktu, że się nie stara, bo robiła to każdego dnia, służąc jako kunoichi.
Kolejna technika, okazała się być kombinacją kolejnych ruchów, na początkowej bazie z poprzedniej. Czyli najpierw należało wybić przeciwnika w górę i ustawić się za nim jak cień, a potem przechodziło się do właściwej części tej techniki, czyli serii ciosów zarówno rękami, jak i nogami, aby na sam koniec obrócić się i zadać przeciwnikowi silny cios nogą prosto w brzuch. Nie dość, że pozbawia to oddechu, to jeszcze potęguje impet, z jakim przeciwnik spada na ziemię. Ayame musiała przyznać, że to dość brutalny cios, bo przy ogromnej silne takiego kopnięcia, można nawet spowodować obrażenia wewnętrzne, więc w towarzyskim sparingu taki ruch na pewno się nie przyda. Walka na śmierć i życie, to co innego, tak więc wytrwale trenowała nową sekwencję ruchów pod czujnym okiem ojca i mając za przeciwnika jego dotonowego klona. Sprawa nie była prosta, bo punkt kulminacyjny znajdował się w powietrzu i trzeba było przede wszystkim dobrze się obrócić, aby wszystko zadziałało tak jak powinno.
- Jeszcze raz. - Zagrzmiał Kazuma po raz chyba dwudziesty. - Nie wahaj się, bo może Cię to kosztować życie. Szybko i zdecydowanie!
Tak oto Ayame trenowała wytrwale przez kolejne kilka dni, dając z siebie naprawdę wszystko, aż w końcu ojciec oznajmił, że jest zadowolony, jednak należało przećwiczyć to jeszcze kilka razy, żeby wszystko sobie utrwalić. Kunoichi z westchnieniem, czując coraz większe zmęczenie, ponownie ruszyła do ataku na klona, a potem znowu i jeszcze raz, starając się pokazać z jak najlepszej strony. Kazuma wreszcie postanowił zakończyć trening córki, widząc jak duże postępy zrobiła i jak bardzo zmęczona już jest, co nie najlepiej wpłynęłoby na dalszy przebieg treningu.
- Dobrze Ci poszło. - Oznajmił z uśmiechem. - Odpocznij.
Po tych słowach anulował klona i wrócił do swojego gabinetu dając Ayame czas na ogarnięcie się i odpoczynek. Ta pierwsze co, ruszyła do łaźni, aby rozluźnić zmęczone mięśnie w gorącej kąpieli.
Technika: Taijutsu: Shishi Rendan (C)
- Jeszcze raz. - Zagrzmiał Kazuma po raz chyba dwudziesty. - Nie wahaj się, bo może Cię to kosztować życie. Szybko i zdecydowanie!
Tak oto Ayame trenowała wytrwale przez kolejne kilka dni, dając z siebie naprawdę wszystko, aż w końcu ojciec oznajmił, że jest zadowolony, jednak należało przećwiczyć to jeszcze kilka razy, żeby wszystko sobie utrwalić. Kunoichi z westchnieniem, czując coraz większe zmęczenie, ponownie ruszyła do ataku na klona, a potem znowu i jeszcze raz, starając się pokazać z jak najlepszej strony. Kazuma wreszcie postanowił zakończyć trening córki, widząc jak duże postępy zrobiła i jak bardzo zmęczona już jest, co nie najlepiej wpłynęłoby na dalszy przebieg treningu.
- Dobrze Ci poszło. - Oznajmił z uśmiechem. - Odpocznij.
Po tych słowach anulował klona i wrócił do swojego gabinetu dając Ayame czas na ogarnięcie się i odpoczynek. Ta pierwsze co, ruszyła do łaźni, aby rozluźnić zmęczone mięśnie w gorącej kąpieli.
Technika: Taijutsu: Shishi Rendan (C)
0 x
Re: Dom Ayame
Ayame nabierała coraz większej wprawy w technikach taijutsu, co było widać po jej szybkości i zwinności, jednak nadal nie mogła mierzyć się z własnym ojcem i miną jeszcze lata, zanim będą mogli stanąć na polu, jak równy z równym. Nie mniej, kunoichi nie poddawała się i codziennie trenowała, chcąc osiągnąć swój własny cel. Musiała stać się znacznie silniejsza, jeśli chciała chodzić na misje wyższej rangi, a to z kolei zapewniłoby jej prestiż i awans w hierarchii, na który tak liczyła. Obiecała samemu Liderowi, że weźmie się za siebie i nie będzie rozpaczać po tym, co się wcześniej wydarzyło i dotrzymała słowa. Teraz tylko kwestia zrobienia odpowiednich postępów. Zapewne ten, który cały czas miał ją na oku, zdawał Reiko raporty, więc tym bardziej trzeba było się postarać, żeby zrobić dobre wrażenie. Musi być silna, przynajmniej do pewnego czasu.
Ponownie spotkali się z ojcem na placu treningowym ich posiadłości, jednak tym razem Kazuma odpuścił sobie tworzenie dotonowego klona, bo zwyczajnie nie był potrzebny. Do treningu wystarczy im drewniany manekin, bo technika, której miał zamiar nauczyć Ayame, wymagała przede wszystkim dobrej równowagi, zwinności i akrobatyki.
- Zanim przejdziemy do konkretów, na początku musisz nauczyć się dobrej równowagi. - Zakomunikował, krzyżując ramiona na piersi. - Technika wymaga stania i poruszania się na rękach, więc od tego zaczniemy. Spróbuj stanąć na rękach i pochodzić na nich, poruszyć nogami i spróbować utrzymać równowagę. Gdy to opanujesz, przejdziemy dalej.
Ayame skinęła głową i związała włosy w kok, żeby jej nie przeszkadzały, po czym zabrała się do pracy. Tak jak podejrzewała, dłuższe stanie na rękach, a co dopiero poruszanie się na nich, okazało się nie lada wyzwaniem. Był to jednak świetny trening na wzmocnienie ramion, więc kunoichi nie narzekała, tylko wytrwale próbowała opanować podstawy. Na początku udało jej się stanąć na rękach i chwiejnie przejść kilka metrów, jednak po godzinach wprawy, gdy już opanowała grawitację i obciążenie, śmigała całkiem sprawnie. Gorzej było w chwili, kiedy Kazuma kazał jej zacząć wymachiwać nogami i jednocześnie utrzymać równowagę. To była naprawdę mordercza przeprawa, co było widać po strumyku potu na twarzy Ayame. Potrzebowała na to kolejnych kilku dni, aby wreszcie dojść do wprawy, chociaż skończyło się na poranionych dłoniach, które musiała obwiązywać bandażami. W końcu wygibasy podczas stania na rękach, przestały sprawiać jej problem, więc Kazuma przeszedł do sedna techniki, która polegała na zmianie pozycji i sinym kopnięciu w okolice głowy przeciwnika. Tak więc kunoichi zabrała się do dalszych ćwiczeń, starając się teraz utrzymać na rękach i jednocześnie odpowiednio kopnąć manekina. W końcu i to opanowała. Pomimo prostoty techniki, zajęła jej ona najwięcej czasu pod względem treningów. Niemniej, wreszcie mogła odetchnąć, bo ojciec uznał, że jest dobrze i mogą przejść dalej.
Technika: Taijutsu: Ushiro Hi-Ru (C)
- Zanim przejdziemy do konkretów, na początku musisz nauczyć się dobrej równowagi. - Zakomunikował, krzyżując ramiona na piersi. - Technika wymaga stania i poruszania się na rękach, więc od tego zaczniemy. Spróbuj stanąć na rękach i pochodzić na nich, poruszyć nogami i spróbować utrzymać równowagę. Gdy to opanujesz, przejdziemy dalej.
Ayame skinęła głową i związała włosy w kok, żeby jej nie przeszkadzały, po czym zabrała się do pracy. Tak jak podejrzewała, dłuższe stanie na rękach, a co dopiero poruszanie się na nich, okazało się nie lada wyzwaniem. Był to jednak świetny trening na wzmocnienie ramion, więc kunoichi nie narzekała, tylko wytrwale próbowała opanować podstawy. Na początku udało jej się stanąć na rękach i chwiejnie przejść kilka metrów, jednak po godzinach wprawy, gdy już opanowała grawitację i obciążenie, śmigała całkiem sprawnie. Gorzej było w chwili, kiedy Kazuma kazał jej zacząć wymachiwać nogami i jednocześnie utrzymać równowagę. To była naprawdę mordercza przeprawa, co było widać po strumyku potu na twarzy Ayame. Potrzebowała na to kolejnych kilku dni, aby wreszcie dojść do wprawy, chociaż skończyło się na poranionych dłoniach, które musiała obwiązywać bandażami. W końcu wygibasy podczas stania na rękach, przestały sprawiać jej problem, więc Kazuma przeszedł do sedna techniki, która polegała na zmianie pozycji i sinym kopnięciu w okolice głowy przeciwnika. Tak więc kunoichi zabrała się do dalszych ćwiczeń, starając się teraz utrzymać na rękach i jednocześnie odpowiednio kopnąć manekina. W końcu i to opanowała. Pomimo prostoty techniki, zajęła jej ona najwięcej czasu pod względem treningów. Niemniej, wreszcie mogła odetchnąć, bo ojciec uznał, że jest dobrze i mogą przejść dalej.
Technika: Taijutsu: Ushiro Hi-Ru (C)
0 x
Re: Dom Ayame
Tydzień mijał za tygodniem, a młoda Hyūga nie ustawała w wytrwałych treningach. Przed nią było jeszcze kilka technik, które za wszelką cenę chciała opanować, bo nigdy nie wiadomo, kiedy będą mogły się przydać. Tym bardziej, gdy jej styl polegał na walce wręcz i zwiększyłoby to jej szanse na zwycięstwo, albo nawet przeżycie. Nadal miała w pamięci ostatnią misję i nigdy więcej nie chciałaby się znaleźć w takiej sytuacji. Zresztą, nikt nie chciałby. Gdyby nie ratunek ze strony Hanzo, zginęłaby od wybuchu notki, którą rzucił sojusznik. Taka śmierć była najgorsza, przez błąd innego ninja. Dlatego najlepiej jest polegać tylko na sobie i swoich umiejętnościach. Masz wtedy pewność, że możesz kontrolować sytuację i rozprawić się z zagrożeniem na swój własny sposób. Wtedy, gdy coś pójdzie nie tak, można mieć pretensje tylko do siebie i swoich umiejętności. Zanim jednak Ayame sama spróbuje misji wyższej rangi, podszkoli jeszcze trochę swoje atuty.
Tym razem Kazuma nie oczekiwał córki na polu treningowym, a w ogrodzie, co w pierwszej chwili wydawało się dziwne dla Ayame. Gdy jednak ojciec poinformował ją, że potrzebują drzew do większego wybicia się w górę, kunoichi przekrzywiła głowę z wyraźnym zainteresowaniem. Lubiła skakać z gałęzi na gałąź, dlatego tym bardziej zaczęła się zastanawiać, na czym będzie polegać kolejny trening. Do tego dowiedziała się, że technika jest wyższej rangi, więc jeszcze bardziej chciała zapoznać się z teorią, żeby przejść do praktyki. Okazało się, że to jutsu wcale nie jest takie skomplikowane. Wręcz przeciwnie, było banalnie proste, bo polegało na zadaniu potężnego ciosu w klatkę piersiową przeciwnika. Cała tajemnica polegała na fakcie, że trzeba było spaść na napastnika z dużej wysokości, co nadawało dodatkowego impetu i zwiększało siłę ciosu. Oczywiście sporą rzeczą było tutaj zaskoczenie, bo w przeciwnym razie można zrobić tylko odskok w bok i uniknąć takiego ataku, no ale każda technika ma swoje plusy i minusy.
Po zapoznaniu się z teorią, Ayame wreszcie mogła przejść do praktyki. Kazuma stworzył dla niej kamiennego klona, na którym mogła trenować, po czym uważnie przyglądał się poczynaniom córki. Kunoichi zaś sprawnie przeskakiwała z gałęzi na gałąź, wchodząc coraz wyżej, aż w pewnym momencie zeskoczyła, kierując się z impetem prosto na klona. Już wcześniej ćwiczyła kopnięcia, dlatego też ta technika nie sprawiła jej większych problemów. Była po prostu silniejszą wersją poprzednich, dlatego też Ayame bez problemu zadała cios kamiennemu klonowi, którego odrzuciło w bok. Dla pewności i wprawy, Kazuma nakazał powtórzyć jej całą sekwencję kilka razy, aby zwiększyć maksymalnie siłę jej ataku, co zwykłemu człowiekowi mogło zrobić już poważną krzywdę. Dopiero po kilku godzinach, gdy był zadowolony z końcowego efektu, zakończył trening i nakazał Ayame odpocząć przed kolejnym wyzwaniem. Tym samym kunoichi zyskała kolejny ruch, który mógł być jej atutem w walce wręcz.
Technika: Taijutsu: Doroppu Kikku (B)
Po zapoznaniu się z teorią, Ayame wreszcie mogła przejść do praktyki. Kazuma stworzył dla niej kamiennego klona, na którym mogła trenować, po czym uważnie przyglądał się poczynaniom córki. Kunoichi zaś sprawnie przeskakiwała z gałęzi na gałąź, wchodząc coraz wyżej, aż w pewnym momencie zeskoczyła, kierując się z impetem prosto na klona. Już wcześniej ćwiczyła kopnięcia, dlatego też ta technika nie sprawiła jej większych problemów. Była po prostu silniejszą wersją poprzednich, dlatego też Ayame bez problemu zadała cios kamiennemu klonowi, którego odrzuciło w bok. Dla pewności i wprawy, Kazuma nakazał powtórzyć jej całą sekwencję kilka razy, aby zwiększyć maksymalnie siłę jej ataku, co zwykłemu człowiekowi mogło zrobić już poważną krzywdę. Dopiero po kilku godzinach, gdy był zadowolony z końcowego efektu, zakończył trening i nakazał Ayame odpocząć przed kolejnym wyzwaniem. Tym samym kunoichi zyskała kolejny ruch, który mógł być jej atutem w walce wręcz.
Technika: Taijutsu: Doroppu Kikku (B)
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości