- I to do nieprzytomności, nawet nie reaguje.
Obrócił się w kierunku nieprzytomnego mężczyzny i dotknął jego polika butem. Czy na takie coś mógł sobie pozwolić jeden z nich? A może przesadził? Dobre pytanie, serce przyśpieszyło zaczynając bić jak szalone, a trzeba się przygotować na nadciągającego strażnika. Nie widział innej opcji niż zaatakowanie jego, bo odkryje, że on jest tylko podróbą. Musi go wcześniej czy później pozbawić życia. Jeżeli Yari i Shinori w międzyczasie zajmą się jakoś mężczyzną stojącym przy balustradzie to jest jeszcze szansa na uratowanie planu.
Wybacz Toga, przynajmniej dotrzymałem tajemnicy, że zabiję tylko w razie konieczności. Tylko czy to rzeczywiście tak powinno kiedykolwiek wyglądać? Że zabijam niewinnych dla zemsty na winnych? Nigdy...
Właśnie o tym pomyślał kiedy strażnik zbiegający na dół się zbliżał. Nagle w jego oczach dało się dostrzec duże zaskoczenie, to oznaczało, że dowiedział się prawdy. Zaczął sięgać odruchowo do miecza i przeleciał wzrokiem pomieszczenie. Teraz nie było czasu na takie wyrzuty sumienia, musiał je zabić i zareagować. Hikari chciał tylko jednego. Zamknąć oczy zaczynając się brzydzić sobą, swoim błędem i głupotą, nie chcąc przyjmować za nią odpowiedzialności. Przecież gdyby nie widział jak to robi, mógłby udawać, że to się nie stało... Nie wcale tak nie mógł, sumienie i tak by go dopadło, możliwie, że nawet jeszcze mocniej. Bycie hipokrytą go zaczynało delikatnie przytłaczać. Właśnie dlatego jego idealny świat nie może istnieć. Wiedział, że musi użyć wzroku, aby być celny i dokładny. Do tego nie może uciec przed odpowiedzialnością. Ciało ruszyło same, za niego mając świadomość jak wiele spraw w życiu jeszcze na niego czeka. Musi przecież połączyć co najmniej swój szczep, wtedy brak wojen uratuje chociaż trochę jednostek. Nie czekając dłużej, kiedy przeciwnik lustrował otoczenie wypluł prosto w jego twarz lawę, która miała powstrzymać jego krzyk. Z emocji nawet użył jej więcej, tak, że powinna starczyć jeszcze na szyję i kawałek klatki piersiowej. W trakcie tej akcji nie słyszał otoczenia, nie zdawał sobie nawet sprawy z tego jak poradzili sobie kompani. Serce łopotało jak szalone chcąc wyrwać się z jego klatki piersiowej, ale to go nie powstrzymało. Będzie siebie nienawidził jak już wyjdzie z opresji. Teraz w przypadku powodzenia ataku musiał złapać mężczyznę i miecz przed głośnym upadkiem. I wtedy dopiero mógł zobaczyć szybko w kierunku balustrady jak poszło chłopakom, o ile można ich tak nazwać, bo przecież Yari trochę lat na karku posiada. Widząc sukces wypatrywałby właśnie jego w celu zobaczenia czy posiada jakieś nagłe wieści o pozostałych lokatorach. Zawsze jest też opcja, że przeciwnik wykonał unik. Wtedy Hikari spróbowałby w tym samym momencie zbliżyć się do niego wychodząc z jutsu przemiany i uderzyć pięścią celując prosto w jego gardło powstrzymując krzyk. Taki atak można powiedzieć zrodzony z paniki, chociaż to nie znaczyło, że pozostał podczas niego nieostrożny. Dalej obserwował broń przeciwnika i był gotowy ją wyminąć podczas zbliżania się. Daleko nie miał, było to mniej niż sekunda prawdopodobnie. W razie powodzenia trzymał ciągle buteleczkę w drugiej dłoni, a jakby to było możliwe po zduszeniu krzyku przystawiłby ją jemu do nosa. Jeżeli nie byłby w stanie zbliżyć się omijając ostrze wroga, nie pozostało nic jak plunąć więcej lawy, aby pozbawić go życia. Tak samo w przypadku braku możliwości użycia gazowego środka usypiającego..