Domek Sagi

Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Hayami Akodo »

-Nie, żebyś pozostawiała mi wybór, ty zła kobieto-zaśmiał się Hayami, przyglądając się uważnie zakupom Tensy. Widząc, ile przedmiotów zakupiła młoda Uchiha, przykrył dyskretnie ciemię dłonią. Jeśli myślała, że będzie to wszystko dźwigać aż do samego domu...Podszedł stanowczo do dziewczyny.
-Ja to wezmę, Tensa-stwierdził twardo.-Ty zapłaciłaś za mój prezent, ja w zamian stawiam podróż całej naszej trójce, o ile Sagisa zgodzi się ruszyć z nami na północ.
Mówiąc o północy, przypomniał sobie swoje rozstanie z Shijimą i westchnął. Jak zakończyła się ta historia? Czy ta dziwna rozmowa, której był niechcący świadkiem w hotelu, miała jakiś finał?
Miał nadzieję, że nie był on tragiczny - jak zakończenie historii Aki, które do tej pory chował w dziwnie wyciszonym sercu. Uśmiechnął się.
Ostatecznie wciąż jeszcze żyje nadzieja. A zresztą, najważniejsze jest tu i teraz - nie spodziewane konsekwencje czyichś wyborów.
On podjął już decyzję. Ty musisz podjąć swoje. W końcu to twoje życie.
Tak, to było jego życie. I było ono na swój sposób piękne.
Skończyło się na tym, że po dłuższym przekonywaniu białowłosej Uchiha Hayami w końcu wziął jej rzeczy i ruszył jako pierwszy drogą, którą tak dobrze znał. Tyle już razy bywał w domu obydwóch przyjaciółek, że nie potrzebował nawet liczyć budynków, które mijali, i szukać punktów orientacyjnych - miał tą drogę wpisaną w pamięć, jak zasady honorowego pojedynku, które wbijano mu w głowę w trakcie nauki.
Czuł wzmagające się powoli, lecz nieubłaganie ciepło. W Sogen powoli rodziła się wiosna - i była to ciekawa odmiana od gorących, dusznych dni, które tu spędzał w innych, lepszych latach, pełnych...spokoju.
Szli dosyć spiesznie, szybkim krokiem, którego Hayami nabył od czasu bitew - nie zwykł się ślimaczyć, poza tym nie chciał, by Sagisa musiała na niego czekać. Samo wspomnienie kruchej, ślicznej, szkarłatnowłosej dziewczyny, tak podobnej do kwiatu wiśni, wzruszało go i czyniło jego serce cieplejszym, odporniejszym na trudy świata...
W coś musisz wierzyć i komuś oddać serce.
-Nie ma co nad tym filozofować, Tensa-rzucił stanowczo. Dla niego sprawa była jasna. - -Jeżeli wybuchnie wojna, to samurajowie stają do walki u boku shinobich, by dzierżyć z godnością ostrze. Wiadomo jest, że aby być godnym broni, którą ci powierzono, musisz jej strzec i dobrze nią władać. Do tego szkolił mnie mój ojciec. Bronisz swoich, i tyle. Po co tu dorabiać specjalną filozofię? A co do tej zbroi...
Zaśmiał się, przypominając sobie swoje początki jako youjimbou.
-Wśród samurajów istnieje instytucja youjimbou, giermka i sługi. To on pomaga ci przywdziewać zbroję, ou-yoroi, kiedy idziesz się bić. Taką funkcję pełniłem tam.
Twarz znienawidzonego Kaguyi mignęła mu znów szybko przed oczami, jak fantom, którego chciał uniknąć. Czy to możliwe, by...?
Sprawdził odruchowo, czy yari dobrze leży na plecach, potem poprawił sobie przytroczoną do pasa katanę. Wszystko było w porządku. Naprawdę.
Co do liderki...Spojrzał na Tensę ze współczuciem. Westchnął i uścisnął delikatnie jej ramię.
-Mogę ci tylko zacytować to, co usłyszałem od mojego ojca, a czego dowiedział się on od Reiko-sensei: żyjemy tak, jak śnimy - samotnie. Przemyśl to.
To rzekłszy, Hayami przyspieszył kroku jeszcze bardziej, wyprzedzając dziewczynę. Zacisnął palce, potem je rozprostował. W kieszeni miał paczkę starannie dobranych, smakowych youkan, zakupionych specjalnie po drodze w mieście - prezent dla Sagisy, osłodzenie goryczy.
Powinien był się pospieszyć. Ale gdyby to zrobił, czy nie straciłby czegoś ważnego...?
Tak, czy owak, dziesięć minut później stali już oboje przed domem rodziny Uchiha. Młody Akodo, jak nakazuje przezorność, rozejrzał się jeszcze po okolicy, po czym zatrzymał się przed drzwiami, czekając, aż Tensa do niego dołączy.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

-Ktoś musi być tym złym żebyś lepiej wypadł. - zaśmiała się. -Poradziłabym do sobie, ale
to miłe z twojej strony
- dodała oddając część sprzętu samurajowi. W tej chwili i tak by się jej nie przydał, z resztą gdyby nawet miała z niego skorzystać ciężki pancerz skutecznie pokrzyżowałby jej plany, był najzwyczajniej w świecie niewygodny. Czuła się jak zamknięta w puszce, jej ruchy były wolniejsze, mniej dokładne, ciało nie do końca robiło to czego chciała, poruszała się tak jakby została zalana smołą. Nie żałowała jednak zakupu, przecież w końcu się przyzwyczai, a do tego czasu jakoś będzie musiała sobie poradzić. Krótka wymiana szybkości z wytrzymałością, dopóki nie dojdzie do siebie, czy to samo w sobie nie było treningiem? Nie żałowała, w końcu przebicie się przez tak grubą blachę nie będzie niczym łatwym, dzięki niej nie będzie musiała się obawiać, shurikenów, czy kunai rzuconych gdzieś tam z cienia, lekkie ostrza też nie będą jej już straszne. Jej oczy powędrowały ku nadgarstkowi kilka miesięcy rozerwanego przez tanto. Cena bezpieczeństwa? Przynajmniej złudnego, nawet to nie mogło dać jej pełnej pewności, w końcu może trafić na kogoś o sile czy uzbrojeniu wystarczającym by się przebić. Nie miała zamiaru drugi raz popełniać tego samego błędu. Teraz o wiele lepiej znała swoje umiejętności, miała świadomość jak skończyć może się moment w którym ego weźmie górę. Przerost wyobrażeń o sobie nie mógł skończyć się dobrze, dane jej było już przekonać się o tym na własnej skórze i nie było to nic przyjemnego. Upadek z poziomy ego na ten zdolności zabolał. Po mimo upływu czasu, wzrostu własnej siły wciąż nie odzyskała tamtej pewności siebie, z jednej strony była ostrożniejsza, z drugiej zaczęła się wahać. Pohamowała instynkt na rzecz przemyślanego planu, tak jak bywało to wcześniej, jak wtedy, gdy udało "im" się porwać ją po raz drugi. Mimo tego, że sytuacja zmieniała się z sekundy na sekundę była w stanie się dostosować. Chociaż była słabsza i nie mogła ufać zanadto swoim umiejętnością radziła sobie o niebo lepiej. Nic dziwnego skoro używała wtedy głowy, jednak dla niej było to odkrycie. W końcu sama nie zauważyła, kiedy zatraciła się w tym swoistym narcyzmie, a kiedy się przekonała było za późno. Miała szczęście, dużo szczęścia i nieco sprytu, tylko dlatego jeszcze kroczyła wśród żywych.
-Hayami ty ślubowałeś, ja nie. Różnimy się wartościami, podejściem. Dla Ciebie to wszystko jest o wiele proste, wartości samurajów wyznaczają właściwie wszystko. Ja wciąż się zastanawiam, próbuję nadawać priorytety, czy ważniejsze jest dobro bliskich czy całej osady? Czy nadstawiać karku w zamian za niewinnych i nieznanych? Tamtego wieczora, kiedy oberwała Saga... kilka dni wcześniej to mnie porwali, nie było mnie w domu tylko dlatego, że chciałam chronić nie tylko siebie i bliskich. Wystarczyłoby, żebym nie zastanawiała się nad tym co powiem jak wrócę, byłabym na czas. - westchnęła ciężko. -Czyli potrzebny mi giermek... - zrobiła minę jakby się zastanawiała, po czym przybrała poważny wyraz i ton. -Hayami, czy na czas kiedy tu jesteś, zostaniesz moim giermkiem i ślubujesz pomóc mi się ubierać i nie patrzeć zbyt długo w dekolt? - zapytała z niewinnym uśmiechem przebijającym się przez tą powagę. Wiedziała, że dla samuraja dane słowo jest święte, chociaż chciała mu w jakiś sposób dać znać, aby nie traktował tak tego. Przynajmniej w tym jednym wypadku. -Pewnie nie ma za wielkich szans założyć zbroi samemu? Czy po prostu lubisz patrzeć? - zapytała, wyrywając to wszystko z kontekstu. Szli dalej przez osadę, śnieg topniał, a pączki wczesnych wiosennych kwiatów wybijały się z podłoża. Słońce świeciło na tyle mocno... złożyła pieczęć tygrysa, właściwie to od niechcenia dezaktywując technikę. Otaczająca ją aura ciepła zniknęła, nie była potrzebna, ubrania zdążyły już wyschnąć, a same warunki nie zmuszały już jej do robienia ze swojej chakry przenośnego grzejnika.
-Hayami, nie mam zamiaru żyć samemu, ani dla siebie, tak jak w snach zawsze ktoś mi towarzyszy, może to tylko moje wyobrażenie o niej, ale nie jestem tam sama. - wyraziła swoje zdanie. Wiedziała, że tak łatwo nie zmieni zdania samuraja, był uparty, prawie tak jak ona. Mieli różne podejście do życia, ale czy to nie ta różnorodność nadawała mu kolorytu? Kilka chwil później stali już przed domem. Białowłosa zawahała się na chwilę, po czym otworzyła drzwi. Weszła przodem.
-Wróciłam! - krzyknęła wesoło, była wypoczęta, gotowa na wszystko. -Saga masz gościa! - krzyczała, chociaż wiedziała, że siostra może spać... pamiętała jej reakcję na list. Przybył ten który go napisał. W jej sercu pojawiło się dziwne uczucie... zazdrość? Niewielka, ufała jednak siostrze, wiedziała, że nie musi się martwić...
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Hayami Akodo »

Pocałunek sprawił, że Hayami po prostu osłupiał. Stał, zaskoczony tym wszystkim, zmieszany - jakby nie było, krwistowłosa ukradła mu właśnie jego pierwszego w życiu całusa! Sam nie wiedział, jak ma na to zareagować, czy w ogóle powinien coś robić. Jej objęcia, ciepłe, stęsknione...Zamrugał powiekami, próbując wrócić na ziemię. Co nie było zbyt łatwe, zważywszy na to, że jego ukochana spełniła - mimowolnie, ale spełniła - jedno z jego nieśmiałych, ukrytych gdzieś w sferze "nierealne", marzeń. Westchnął. Głos wujka Yoshiego oprzytomnił go, uświadomił, że musi wrócić do tego, co rzeczywiste.
-Hai, hai, wujku, jestem głodny jak wilk-zaśmiał się. Ruszył za Sagą do pokoju, który tak dobrze znał, dał się jej pociągnąć, poprowadzić. Kiedy ona wyciągała talerze i sztućce, on sięgnął po szklanki i zaczął je szybko rozstawiać na stole, z taką samą szybkością, z jaką żgał wrogów pod Murem.
-Po zapiekance musimy ze sobą porozmawiać, Saga. Pójdziemy na górę, dobrze? -spytał cicho i łagodnie. Złote oczy zalśniły lekko, ale nie łzami, tylko...ciekawością? Współczuciem? Co pewne, to to, że jakimś pozytywnym odczuciem. Zmierzwił włosy dziewczyny, po czym postawił ostatnią szklankę i siadł do stołu.
-Gdzie jest ciocia Rin?-zdziwił się głośno, nalewając sobie do szklanki wody; odkąd pamiętał, Tsuyoshi i jego małżonka byli ze sobą nierozłączni, tworzyli tak samo dobrą parę jak jego matka i ojciec. Zacisnął lekko palce na szklance, w taki jednak sposób, by jej nie rozbić, po czym uniósł ją do ust i zaczął pić.
Pił i jadł razem ze wszystkimi, dzieląc się uśmiechem, opowieściami o wojnie, podróżach i pogodą ducha ze wszystkimi obecnymi w pomieszczeniu, ale...Ilekroć patrzył na Tensę, tyle razy nabierał przekonania, że sytuacja się bardzo...skomplikowała. Obie siostry kochały się - i to szczerze, a on kochał tylko jedną z nich. Czy powinien to rozbijać? Z jednej strony zależało mu na stalowookiej, ale z drugiej strony, gdyby pomyśleć, że to Tensa jest przy niej zawsze, stale, niezależnie od okoliczności, a on spędził ten czas na wojażach i walce, na musha shugyo, poszukiwaniu oświecenia...Zagryzł wargę.

Co powinienem teraz zrobić...?
Czy powinienem coś robić?


W jego naturze nie leżała bierność, oczekiwanie na to, jak rozwiną się wypadki. Wolał raczej działać tak, by wypadki układały się zgodnie z jego przemyślanymi planami. Mimo wszystko...
Po dłuższym czasie wstał zza stołu, czując, że zaspokoił już wszystkie swoje potrzeby. Teraz musiał wykorzystać możliwości, które nasuwał mu los. Pomógł więc młodszej z sióstr posprzątać ze stołu, a potem poszedł wraz z nią na górę, do jej pokoju, który wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętał.
-Po pierwsze, ten pocałunek...ty i ja...-zaciął się na chwilę. Słowa nie chciały się ułożyć, nagiąć stosownie do jego woli. Był wojownikiem, nigdy nie uczono go jakiejś wielkiej retoryki, więc wolał nazywać rzeczy po prostu niż szukać metafor - tyle, że w stosunku do Sagisy nazywanie rzeczy po prostu mogło okazać się karkołomne. Oparł się plecami o ścianę, nie siadając nigdzie, jeśli sama wyraźnie mu nie kazała, nie miał do tego prawa. Był tylko gościem - a może aż gościem?
Kurwa, jakie to było skomplikowane.

Mów, Hayami. Mów!

-Dziękuję, że spełniłaś moje marzenie-szepnął z uśmiechem, podchodząc do dziewczyny i chwytając jej obie dłonie.-Ale widzisz, jest coś, o czym musimy porozmawiać. W tej sytuacji...

Zawahał się. Jak to powiedzieć...?

-Kocham cię, Sagisa, odkąd cię zobaczyłem-urwał na chwilę.-Tensa wspomniała mi na polu treningowym o sytuacji z Kazuo i pomyślałem...Czy mogę ci jakoś z tym pomóc? Zaopiekować się tobą jakoś?

Na chwilę zapadło milczenie. Objął ją delikatnie, złote oczy znów spotkały się z srebrzystymi.

Oparcie.

-Po drugie, planuję wyruszyć na koronację Shimakage Yukiego do Kantai. Mógłbym wam obu postawić podróż w obie strony, stać mnie na to, a muszę tam zostać przez pewien czas, by zarobić pieniądze na dalsze podróże i poznać kogoś, kto będzie władać kataną. Jeśli się uda, to wezmę od kogoś kilka lekcji, jeżeli nie, to oddam moich braci do szkoły w Kaigan, tam gdzie dwadzieścia lat temu uczył się mój ojciec, a sam znajdę szkołę specjalizującą się w katanach-mówił ciepłym, spokojnym, stonowanym głosem, choć dźwięczała w nim nutka ekscytacji.-Shimakage organizuje turniej. Zamierzam w nim stanąć do walki, jeśli się uda wygrać go dla ciebie, to będzie dobrze, jeśli gdzieś odpadnę, to potraktuję to jak część mojej nauki. Wy potem wrócicie bezpiecznie do Sogen, a ja poznam sztukę katan, braci nauczę sztuki yari i będę mógł lepiej chronić moją matkę i mój dom, no i...ciebie, jeśli będziesz mnie kiedyś potrzebować. Bo możesz na mnie liczyć, Sagiso. Zawsze.

Umilkł. Cofnął się trochę, zmieszany, zdenerwowany. Poprawił nerwowym ruchem coś przy swoim hada-juuban, potem strzepnął z dłoni, wciąż odzianych w rękawiczki bez palców, jakiś nieistniejący pyłek.

A jeśli powiedziałeś zbyt dużo?

Dość. Podjął decyzję. Będzie musiał ponieść jej konsekwencje. To tyle.
Najgorszy był lęk przed odrzuceniem.

Powoli, dziwnie powoli jak na siebie - w końcu modliłeś się o szybkość - wyciągnął z kieszeni dobrze zamkniętą paczkę youkan. Wręczył ją dziewczynie z lekkim uśmiechem, mówiąc cicho:

-Proszę.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

Powrót, jak to zwykle z nimi bywa nadszedł w końcu. Zawsze nadchodził, nie ważne ile razy i na jak długo znikała, nawet powody nie miały znaczenia, zawsze wracała. Dom był jej ostoją spokoju, tak jak pole treningowe najlepszym miejscem dla przemyśleń, dwa stałe punkty w jej życiu. Miejsca do których musiała wrócić, jakby podświadomie przyciągały ją... dom nie był niczym dziwnym, ale pole? Oddała już tam tak wiele sił, tak wiele serca wkładała w treningi, tyle czasu upłynęło, zżyła się z tamtym miejscem, było częścią jej życia, a może to ona była częścią tamtego miejsca? Nie zdziwiła jej reakcja Sagisy, w końcu Hayami był jej najlepszym przyjacielem, nie widzieli się od kilku lat. Szczęście siostry wywołało u białowłosej uśmiech. Jednak jak to bywało nie zbyt długo gościł on na jej twarzy. Wystarczyło krótkie muśnięcie ich warg, aby z jej twarzy znikł ten przysłowiowy banan, a w sercu pojawiło się to dziwne uczucie. Pojedyncza szpilka zazdrości ugodziła w jej uczucia. Nie chciała dać tego po sobie poznać, jednak w jej oczach odbił się cień... właściwie czego? Nie była to złość która zazwyczaj wiązała się z tym uczuciem, był to raczej smutek, tęsknota za bliskością. Co prawda wcześniejszego dnia znów mogła poczuć ciepło czerwonowłosej, jednak tak długi jej brak, wciąż się odbijał. Nie chciała jej do niczego zmuszać, wiedziała jak bardzo ucierpiała. Chociaż nie mogła przed sobą ukryć, że zabolało... że Hayami otrzymał to o co tak długo walczyła właściwie bez żadnego wysiłku, z taką łatwością. Nie chciała psuć chwili, chociaż jej twarz stężała, w jej głowie pojawiał się milion powodów dla których mogło się tak stać. Od najbardziej prozaicznych kobiecych dolegliwości do odbicia się treningu... miała multum możliwości. Nie chciała kłamać, ale dla szczęścia siostry mogła pozwolić sobie na zatajenie prawdy. Może kiedyś o tym powie, ale na pewno nie teraz... na pewno nie wcześniej niż po uporaniu się z konsekwencjami przeszłości. Razem udali się do kuchni, Tsuyoshi jednak zatrzymał ją i szeptem powiedział co miał do powiedzenia... łącznie z tymi dwoma słowami które sprawiał, że włosy na karku zaczynają się jeżyć. "Musimy porozmawiać" ten kto wpadł na tak niefortunne połączenie słów powinien sczeznąć w piekielnych otchłaniach strachu i niepewności.
-Racja, porozmawiamy po obiedzie, Sadze i Hayamiemu przyda się trochę czasu razem. - odpowiedziała szeptem. Może nie wypadało tak w towarzystwie, ale nietypowa sytuacja wymuszała korzystanie z niekonwencjonalnych środków. Razem weszli do kuchni, płomiennowłosa zajęła się talerzami, szatyn szklankami, więc jej nie pozostawało nic innego niż zajęcie się sztućcami.
Gdy Hayami wspomniał o pójściu na górę w głowie Tensy pojawiły się wizję, nie tyle dziwne co niewskazane.
-Przestań, znasz go, nic się nie stanie, trochę zaufania. Z resztą to decyzja Sagi nie twoja. - pouczała się co chwilę w myślach. Na pytanie dotyczące Rin postanowiła odpowiedzieć jak najszybciej, stalowooka raczej nie wiedziała co się stało, a dla ojca temat ten mógł okazać się trudny i bolesny.
-Hayami, ostatnio sporo się działo, nawet rodzice czasem potrzebują czasu dla siebie. Pewnie ucieszyłaby się z twojego przyjazdu, ale za pewne musiała odetchnąć. - wyjaśniła pokrótce. Zaufanie, zaufaniem, jednak nikt z obecnych nie chciał wracać do wydarzeń z tamtego południa, tych które zachwiały delikatnym porządkiem który starali się utrzymać. Po skończonym obiedzie, samuraj wraz z młodszą z sióstr udali się na górę. Tensa pozbierała naczynia i wzięła się za zmywanie. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, lecz postanowiła ją przerwać.
-To wakizashi, dałam je Sadze już dawno temu. Jakoś niedługo po pierwszym starciu z porywaczami, wiedziałam, ze jej się spodoba, może natchnie do treningów... ale nie będę ukrywać, martwiłam się, chciałam żeby miała coś czym może się bronić. Niestety nie pomogło. - powiedziała z nieukrywanym żalem. -Skoro zapytałeś znaczy, że z niego skorzystała, w domu jest bezpieczna, tylko jedno przychodzi mi do głowy... czy ona... czy próbowała? - zapytała łamiącym się głosem. Życie Sagi powinno pozostawać w jej własnych rękach, jednak pamiętała co stało się, gdy poznała prawdę o tym co kryje się pod jej sercem, myśl o tym, ze gdy białowłosa spędzała czas w karczmie czy też na treningach, jej malutka siostra mogło targnąć się na swoje życie...
-Nie powinnam była jej zostawiać, nie potrzebnie wyszłam. - dodała krótko. -Ale skoro już o tym wiesz, też chciałam z tobą porozmawiać. - wzięła głębszy wdech.
-Saga czuje się jak w klatce, kiedy rozmawiałyśmy rano chciała iść trenować, ale jestem pewna, że po to, aby się wyrwać. Wiem, że pozwolenie jej samej opuścić dom jest... ehh... nie chce jej ograniczać, ale cholernie się martwię, że może znowu próbować... - przerwała na chwilę odkładając naczynia do suszenia... szybkość shinobich przydawała się nie tylko w walce, ale i ułatwiała codzienne obowiązki... no chyba, że było się tsuyoshi, wtedy zrobienie kanapek było jak starcie z demonem, gdzie samo krojenie chleba wiązać się mogło się z ranami ciętymi podobnymi do tych zadawanych ogromnymi mieczami.
-W Kantai, a konkretnie w Hanamurze ma dojść do koronacji nowego cesarza, rozmawiałam o tym z Hayamim i chcielibyśmy tam się udać. To idealny moment, żeby zabrać ze sobą Sagę, odetchnie spotka się z ludźmi. - mówiła próbując zdjąć z siebie zbroje, cholerne mocowania były trudniejsze w obsłudze niż się spodziewała.
-Tato, wiem, że możesz być przeciwny, ale chcę zabrać tam Sagę, nie chodzi tylko o nią. Podczas koronacji ma odbyć się turniej i mam zamiar wziąć w nim udział, ostatni raz kiedy naprawdę walczyłam... - w ustach znów poczuła smak ziemi, a jej głos po raz kolejny się załamał. -Tylko fakt, że jestem kobietą mnie uratował, zmusił mnie do jedzenia ziemi, co prawda udało mi się go wyeliminować, ale... cały czas o tym pamiętam. Nie mogę się pogodzić, że zwykły bandyta robił ze mną w walce co chciał, nawet jego sharingan był silniejszy. Od tego czasu nie trenowałam wiele, ale to co osiągnęłam... chce coś udowodnić. - zrobiła pauzę, jakby dobierając kolejne słowa.
-Chcę sobie udowodnić, że zasługuję na bycie Akolitą. Chce spróbować, wiedzieć, że nie jestem tak słaba, że mogę sobie poradzić, że mogą chronić to co najważniejsze. Ja i Saga, obie powinnyśmy tam iść. Z Hayamim nie pozwolimy, aby coś jej się stało. Oboje jesteśmy gotowi walczyć za nią do końca. - starała się jak mogła wyjaśnić wszystko co tylko mogło, przekonać ojca, że wyjazd jest dobrym pomysłem.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Tensa

Re: Sagisa & Tensa House o/

Post autor: Tensa »

Krotki pocałunek złożony na jej policzku wywołał uśmiech. Zazdrość, szczęście... dziwna mieszanka, dwójka jednak udała się na górze, a jej pozostawała rozmowa z ojcem i zrozumienie tego co mówi. Wywijanie wakizashi w akompaniamencie odpalonego sharingana? W głowie białowłosej pojawiły się różne myśli, sama nie przechodziła czegoś takiego, ale starała domyślić się co mogło skłonić, apatyczną przez ostatnie miesiące siostrę do takich działań. Dlaczego wzięła ostrze, przecież w domu nic jej nie groziło? Jedynym logicznym wyjściem była taka sama próba jak ta na polanie. Smutek zmieszany ze strachem pojawił się na twarzy białowłosej, gdy wnioski zaczynały do niej docierać. Mogła domyślać się czemu siostra miała broń, co chciała nią osiągnąć, ale to wymachiwanie? Próbowała walczyć z własnym cieniem? Wspomnienie jesiennego wieczoru odbiło się w jej głowie, wtedy, gdy przebudzona wzięła ją za tropiciela, czyżby ta cienka granica między wyobrażeniami, a rzeczywistością zatarła się do tego stopnia? Czy wizje tropiciela nawiedzały ją poza snem? Sama nie wiedziała już czy stan jej siostry poprawia się naprawdę czy tylko złudnie? Z jednej strony zaczynała wracać do normalnego życia, jednak z drugiej to co męczyło ją w snach teraz ingerowało w rzeczywistość.
-Tato, oboje wiemy czemu to wszystko się dzieje, w domu cały czas coś wisiało w powietrzu, do tego te ciągłe kłótnie... no i... - zrobiła pauzę. Szukała dobrego słowa, "ciąża" nie chciała jej przejść przez gardło to... nie było tak jak powinno. -Saga nosi pod sercem jego potomka, to... musiało w nią uderzyć, nawet jeśli zaczęła radzić sobie z tym co jej zrobił to wizja... sama myśl o tym dziecku... - przeszedł ją dreszcz, to dziecko ono nie było winne tego jak zostało poczęte, ale co stanie się kiedy przyjdzie na świat? Każdego dnia będzie przypominał o tamtym letnim wieczorze? Wzięła głębszy wdech, musiała się uspokoić.
-Do jego przyjścia na świat mamy jeszcze nieco czasu, potem ehh, wszystko będzie decyzją Sagi, tego czy uda jej się poradzić... dziecko nie jest niczemu winne, ale na samą myśl... ja... - zamknęła oczy i przełknęła łzy.
-Poradzimy sobie. - powiedziała z całą pewnością siebie jaką była w stanie zebrać. Chociaż umysł zaprzeczał, krzyczał, że nie to nie ma prawa się udać, ona starała się wierzyć... w końcu do tej pory wychodziły ze wszystkiego, kiedyś będzie musiało być dobrze. Tak jak kiedyś.
Ojciec zaproponował pomoc, fiołkowooka przystała na to.
-Dziękuję, sądziłam, że zbroja nie będzie, aż tak skomplikowana, no i że tak trudno będzie mi się do niej przyzwyczaić. - mówiła kiedy ojciec szybkimi ruchami poradził sobie z zaczepami. Kolejny przykład przepaści między nimi, różnica w doświadczeniu dawała o sobie znać. Jak się okazało wakizashi nie było jedynym tematem który ojciec zamierzał poruszyć. Uczucia, miłość sióstr do siebie, w końcu musiało to wyjść, chociaż nie sądziła, że tak szybko i w takiej sytuacji. No i to spojrzenie, które wymuszało wręcz odpowiedź. Wiedziała, że nie uda jej się oszukać ojca, znał ją na wylot, musiała być szczera.
-Wiedziałam, że w końcu się domyślisz. - powiedziała siadając na krześle, w końcu ile można stać. Z resztą informacje którymi miała się podzielić wiele osób mogło zwalić z nóg.
-Kocham Sagę, nie jak siostrę, ale o tym już wiesz. To uczucie, na dobrą sprawę nie wiem nawet kiedy się zaczęło, na początku nie przyznałam się nawet przed sobą, a co dopiero przed naszą maleńką. To... to wszystko nie było łatwe chciałam nawet uciec z nią do Shinrin, skorzystać z tego kruchego pokoju, w końcu gdyby dwójka pełnoprawnych Uchiha chciała do nich dołączyć, dać im wizje posiadania sharingana dla nich byłaby to dobra inwestycja. Oni zyskaliby siłę naszego kekkei-genkai, a my nie musiałybyśmy się martwić tym, że ktoś dowie się o uczuciu które nas łączy. - próbowała wyjaśnić wszystko od początku... właściwie to sama chciała zrozumieć jak do tego wszystkiego doszło.
-Porwałam się z motyką na słońce, sama podróż zimą i grasujące wilki nas zatrzymały, prawie wpadłyśmy w ręce straży. - uśmiechnęła się do wspomnień. Miała świadomość, że właśnie niszczy wyobrażenie o idealnej córce. Tej odpowiedzialnej... no cóż, głupie pomysły zdarzały się nawet jej, gorzej, że nie były to zwykłe psikusy, a próba dezercji, karanej nawet śmiercią.
-Chciałam powiedzieć o tym wcześniej, ale po prostu bałam się, co będzie kiedy ktokolwiek się dowie, nie chodziło nawet o zaufanie, ale o bezpieczeństwo... wystarczyłoby, żeby dowiedział się ktoś kto nie powinienem. Tamta sytuacja z Kazuo nie miałaby miejsca gdyby tego nie zauważył. Gdyby tylko udało mi się to lepiej ukrywać, gdyby się nie domyślił... gdyby nie ja Sadze nic by się nie stało. - pierwszy raz wyjawiła całą prawdę. Z jednej strony poczuła ulgę, z drugiej wiedziała, że nowe fakty tylko udowadniają jej winę. Nie bała się tego, cały czas wiedziała, że tak naprawdę sama do tego doprowadziło.
-Może to złe, może nie powinnam jej tak traktować, czuć tego co czuję, ale nie oszukam serca, ono wybrało, a ja nie zamierzam z tym walczyć. Tato, nie wiem co się stanie, jak będzie, sam zauważyłeś jak patrzy na nią Hayami. Oboje ją kochamy, jesteśmy w stanie oddać za nią życie. Kiedy przyjdzie odpowiedni moment to Saga zdecyduje które uczucie jest tym prawdziwym, pewnie Hayami wyznaje jej właśnie swoje uczucia. Wierzę, że mnie kocha, ale nie będę jej zmuszać. - uśmiechnęła się, na myśl która właśnie przyszła jej do głowy.
-To egoistyczne, ale każdy trochę jest egoistą, ta podróż może pomóc jej podjąć decyzję, pozwoli spędzić nam czas w trójkę. - podeszła do zawieszonego niedaleko kalendarza.
-Cholera. - zaklęła po cichu, licząc, że nie dotrze do do czujnych uszu ojca.
-Ta podróż, waży coraz więcej, może być nawet najważniejszą w dotychczasowym życiu, ale powinniśmy ruszyć od razu. Kantai jest daleko. - podrapała się po głowie, zamyślając na chwilę. -Tato, jeśli wyruszymy dzisiaj, powinniśmy wystarczająco szybko dotrzeć do Ryuzaku, stamtąd statkiem na miejsce. Tato, zgodzisz się na tą podróż, ona wiele znaczy? - zapytała. Gdyby ojciec się zgodził, zaczęłaby zakładać zbroję pod nosem komentując tylko jak niepotrzebnie zmarnowali czas na jej zdjęcie.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości