Bar pod Gruszą
Re: Bar pod Gruszą
Shiryuu zbierał sobie zamówienia i gdy wszystko miał już zapisane w swoim notesie, nagle w barze zjawił się nie kto inny a…
- Shin?
Mruknął gdy tylko ujrzał brata który bez ostrzeżenia postanowił złapać go za rękę i ciągnąć w stronę wyjścia.
- O co chodzi?
Zapytał, lecz nie musiał długo czekać na odpowiedź ponieważ chłopak od razu zaczął tłumaczyć co się stało. Oczywiście musiał się on wpakować w jakieś kłopoty, bo przecież ciągłe wykręcanie numerów mieszkańcom osady musiało się w końcu źle skończyć. Było źle lecz do tego stopnia, iż prawdopodobnie będzie on poszukiwany, a nawet sam nie wiedział za co. Po krótkiej chwili znaleźli się przed budynkiem, a Shin postanowił opuścić swego brata dając mu trochę czasu na podjęcia decyzji. Coś mu podpowiadało że powinien z nim wyruszyć, aby mieć na niego oko bo mógł się on łatwo wpakować w kłopoty. Po chwili zjawiła się znana już Shiryuu dziewczyna. Chłopak postanowił w tym momencie podjąć decyzję. Ściągnął z siebie fartuch i przekazał go jej wraz z notesem i długopisem.
- Wybacz, ale muszę odejść. Mój młodszy brat…- Westchnął, po czym kontynuował – wpakował się w kłopoty i będzie lepiej gdy będę miał na niego oko. - Wykonał zwrot w tył i dodał na koniec – Być może… jeszcze się spotkamy.
A już po chwili zaczął kroczyć w stronę miejsca spotkania.
[z/t]
- Shin?
Mruknął gdy tylko ujrzał brata który bez ostrzeżenia postanowił złapać go za rękę i ciągnąć w stronę wyjścia.
- O co chodzi?
Zapytał, lecz nie musiał długo czekać na odpowiedź ponieważ chłopak od razu zaczął tłumaczyć co się stało. Oczywiście musiał się on wpakować w jakieś kłopoty, bo przecież ciągłe wykręcanie numerów mieszkańcom osady musiało się w końcu źle skończyć. Było źle lecz do tego stopnia, iż prawdopodobnie będzie on poszukiwany, a nawet sam nie wiedział za co. Po krótkiej chwili znaleźli się przed budynkiem, a Shin postanowił opuścić swego brata dając mu trochę czasu na podjęcia decyzji. Coś mu podpowiadało że powinien z nim wyruszyć, aby mieć na niego oko bo mógł się on łatwo wpakować w kłopoty. Po chwili zjawiła się znana już Shiryuu dziewczyna. Chłopak postanowił w tym momencie podjąć decyzję. Ściągnął z siebie fartuch i przekazał go jej wraz z notesem i długopisem.
- Wybacz, ale muszę odejść. Mój młodszy brat…- Westchnął, po czym kontynuował – wpakował się w kłopoty i będzie lepiej gdy będę miał na niego oko. - Wykonał zwrot w tył i dodał na koniec – Być może… jeszcze się spotkamy.
A już po chwili zaczął kroczyć w stronę miejsca spotkania.
[z/t]
0 x
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Bar pod Gruszą
Krzesełko, na którym siedział Kisho, postukiwało w podłogę w szybkim tempie, za sprawą drgawek chłopaka. Wparował do baru przemoczony do suchej nitki i zamarzniętym gilem w nosie dobrą chwilę temu a nadal nie zdołał porządnie się ogrzać. Ciepłe jedzenie w postaci czegoś na wzór gulaszu niby poprawiło jego stan, ale nie za wiele. Teraz dałby wiele za choćby małe ognisko, przy którym mógłby osuszyć ubrania i samemu się dogrzać. Niestety jedyne co miał to niewielki płomyczek ze świeczki, którą łaskawie przyniosła jedna kelnerka.Nie narzekał jednak na nic, gdyż i tak miał sporo szczęścia, że znalazł w miarę szybko jakieś schronienie. Kilka minut dłużej na dworze i z całą pewnością zamarzłby gdzieś w śnieżnej zaspie.
Przez chwilę miał dylemat czy aby czasem nie łyknąć odrobiny sake, którą dostał w niespodziewanym prezencie wraz z damskimi majteczkami, ale... No sam wiedział, jakby się to skończyło. Nie miał głowy do alkoholu i nawet po niewielkim naparstku gorzałki mógłby rozruszać całą drewnianą chatę. Wolał zdecydowanie odrobinę pocierpieć i postukiwać zębami niż ryzykować utratą świadomości i wyprawianiem nie wiadomo czego. Podobno raz gdzieś się napił i tańczył w pół goły z krzesłem wkoło ogniska, myśląc, że jest na jakimś balu z przepiękną kobietą. Sam oczywiście nic z takich rzeczy nie pamięta, ale gdy tylko o tym pomyśli, to od razu modli się, by to, co usłyszał, było tylko i wyłącznie żartem, a nie prawdą, którą zapomniał z powodu urwanego filmu. Z drugiej jednak strony, lepiej nie wiedzieć i nie pamiętać czasem nic z tego, co się, za przeproszeniem, odpierdziela po procentach. Z tego wychodzi, że utrata pamięci to chyba jedyny plus picia...
- Przepraszam - zagadała do niego młoda kelnerka, która poprzednio mu usługiwała. - Może podać panu grzańca? No wie pan tak dla ocieplenia i poprawienia humorku?
Shinobi popatrzył na nią przez chwilę, nadal rzecz jasna nie przestając się trząść.
Nn... nie - odpowiedział w końcu. - Ale teggo - Wskazał palcem na pusty talerz po daniu. - T... tak.
Dziewczyna pośpiesznie odeszła, mówiąc coś do siebie pod nosem i zapisując jednocześnie coś w swym małym kajeciku. Zapewne był to spis rzeczy, które dotychczas zamówił Kisho wraz z ceną tego wszystkiego, czyli prościej rzecz ujmując, paragon, ale równie dobrze mogła notować w nim różne ciekawostki, myśli lub po prostu coś ciekawego co przyda jej się do książki, którą zamierza napisać. Nie sposób zgadnąć co rzeczywiście tam bazgrała...
Czas spędzony sam na sam ze świeczką miał swoje zalety. Niby nic takiego nie robił, nie licząc trzepania się z zimna, ale to rzecz mało zajmująca i niezależna od niego samego, ale jednak! Miał chwilę, by pomyśleć i nieco się skupić na tym, co go czeka. Aktualnym tematem, jaki kotłował się w jego głowie była karawana Aoi'ego. Miała pojawić się w osadzie do tygodnia, ale zważywszy na aktualne warunki pogodowe, które nie sprzyjają podróżowaniu, zapewne spóźni się kilka dni. Shinobi nie był z tego faktu zadowolony. Wolałby spotkać się z tym całym Aoi'm i zacząć działać. Już raz z powodzeniem zaatakowano jego towarzyszy, więc czemu by nie mogło się to powtórzyć? Mało to najemników chodzi po świecie? Na domiar złego, wichury i zawieje śnieżne tworzą idealną okazję do napaści na zmęczonych i zmarzniętych ludzi. Gdyby mógł być z nimi, byłby spokojniejszy, gdyż jego KG mogłoby z wyprzedzeniem ostrzegać przed ewentualnymi niespodziewanymi atakami. Całe szczęście, że przynajmniej wiedział już, kto tak naprawdę ze sobą walczy, mowa tutaj oczywiście o dwóch wrogo nastawionych do siebie gildii kupieckich. Trudno powiedzieć co ich do siebie zgorszyło i rozpoczęło tę wojaczkę, ale faktem było, że raczej nikt nie chciał odpuścić.
Kisho nie widział, jak ma rozwiązać problem niezgody i zawiści między handlarzami. Zdążył nawet zjeść dokładkę zamówionego gulaszu i solidnie się ogrzać, co zajęło naprawdę dłuższą chwilę, ale plan działania, choćby w ogólnym zarysie nie miał nawet swego początku... Najwyraźniej będzie musiał myśleć na bieżąco albo uzgodnić wszystko z Aoim.
Nie chcąc bezczynnie marnować czas, jaki pozostał do przyjazdu karawany, Kisho postanowił, że nieco się przygotuje. Może i nie wiedział, co dokładnie zrobi w sprawie walki między handlarzami, ale był pewny, że dodatkowy sprzęt prosto ze sklepu lub trening umiejętności bynajmniej nie zaszkodzi, a że akurat zdawało się nieco uspokajać za oknem, to była to idealna pora by ruszyć do wioski i tam trochę w tej sprawie podziałać.
/zt.
Przez chwilę miał dylemat czy aby czasem nie łyknąć odrobiny sake, którą dostał w niespodziewanym prezencie wraz z damskimi majteczkami, ale... No sam wiedział, jakby się to skończyło. Nie miał głowy do alkoholu i nawet po niewielkim naparstku gorzałki mógłby rozruszać całą drewnianą chatę. Wolał zdecydowanie odrobinę pocierpieć i postukiwać zębami niż ryzykować utratą świadomości i wyprawianiem nie wiadomo czego. Podobno raz gdzieś się napił i tańczył w pół goły z krzesłem wkoło ogniska, myśląc, że jest na jakimś balu z przepiękną kobietą. Sam oczywiście nic z takich rzeczy nie pamięta, ale gdy tylko o tym pomyśli, to od razu modli się, by to, co usłyszał, było tylko i wyłącznie żartem, a nie prawdą, którą zapomniał z powodu urwanego filmu. Z drugiej jednak strony, lepiej nie wiedzieć i nie pamiętać czasem nic z tego, co się, za przeproszeniem, odpierdziela po procentach. Z tego wychodzi, że utrata pamięci to chyba jedyny plus picia...
- Przepraszam - zagadała do niego młoda kelnerka, która poprzednio mu usługiwała. - Może podać panu grzańca? No wie pan tak dla ocieplenia i poprawienia humorku?
Shinobi popatrzył na nią przez chwilę, nadal rzecz jasna nie przestając się trząść.
Nn... nie - odpowiedział w końcu. - Ale teggo - Wskazał palcem na pusty talerz po daniu. - T... tak.
Dziewczyna pośpiesznie odeszła, mówiąc coś do siebie pod nosem i zapisując jednocześnie coś w swym małym kajeciku. Zapewne był to spis rzeczy, które dotychczas zamówił Kisho wraz z ceną tego wszystkiego, czyli prościej rzecz ujmując, paragon, ale równie dobrze mogła notować w nim różne ciekawostki, myśli lub po prostu coś ciekawego co przyda jej się do książki, którą zamierza napisać. Nie sposób zgadnąć co rzeczywiście tam bazgrała...
Czas spędzony sam na sam ze świeczką miał swoje zalety. Niby nic takiego nie robił, nie licząc trzepania się z zimna, ale to rzecz mało zajmująca i niezależna od niego samego, ale jednak! Miał chwilę, by pomyśleć i nieco się skupić na tym, co go czeka. Aktualnym tematem, jaki kotłował się w jego głowie była karawana Aoi'ego. Miała pojawić się w osadzie do tygodnia, ale zważywszy na aktualne warunki pogodowe, które nie sprzyjają podróżowaniu, zapewne spóźni się kilka dni. Shinobi nie był z tego faktu zadowolony. Wolałby spotkać się z tym całym Aoi'm i zacząć działać. Już raz z powodzeniem zaatakowano jego towarzyszy, więc czemu by nie mogło się to powtórzyć? Mało to najemników chodzi po świecie? Na domiar złego, wichury i zawieje śnieżne tworzą idealną okazję do napaści na zmęczonych i zmarzniętych ludzi. Gdyby mógł być z nimi, byłby spokojniejszy, gdyż jego KG mogłoby z wyprzedzeniem ostrzegać przed ewentualnymi niespodziewanymi atakami. Całe szczęście, że przynajmniej wiedział już, kto tak naprawdę ze sobą walczy, mowa tutaj oczywiście o dwóch wrogo nastawionych do siebie gildii kupieckich. Trudno powiedzieć co ich do siebie zgorszyło i rozpoczęło tę wojaczkę, ale faktem było, że raczej nikt nie chciał odpuścić.
Kisho nie widział, jak ma rozwiązać problem niezgody i zawiści między handlarzami. Zdążył nawet zjeść dokładkę zamówionego gulaszu i solidnie się ogrzać, co zajęło naprawdę dłuższą chwilę, ale plan działania, choćby w ogólnym zarysie nie miał nawet swego początku... Najwyraźniej będzie musiał myśleć na bieżąco albo uzgodnić wszystko z Aoim.
Nie chcąc bezczynnie marnować czas, jaki pozostał do przyjazdu karawany, Kisho postanowił, że nieco się przygotuje. Może i nie wiedział, co dokładnie zrobi w sprawie walki między handlarzami, ale był pewny, że dodatkowy sprzęt prosto ze sklepu lub trening umiejętności bynajmniej nie zaszkodzi, a że akurat zdawało się nieco uspokajać za oknem, to była to idealna pora by ruszyć do wioski i tam trochę w tej sprawie podziałać.
/zt.
0 x

- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Bar pod Gruszą
Lot w stronę poznanej już osady, przebiegał tym razem w zupełnym spokoju. Wiedział w która stronę zmierza i jaki dokładnie kierunek musi obrać. Im bliżej Shinrin, tym bardziej odczuwał ten przyjemny klimat. Nachodził go niczym lekka bryza, a jednocześnie tracił poczucie gorącego prażącego słońca Tsurai. Jego skóra też była mu wdzięczna. Mimo, że całe życie tam mieszkał, te ostatnie dwa tygodnie szybko zaadaptowały go do klimatów liściastej osady.
Ku jego oczom w końcu ukazała się jedna z wiekszych osad jakie którykolwiek miał okazje widzieć. Zniżył lot już wcześniej i pozbył się swojego glinianego transportu, rzecz jasna nie chcąc nikogo nastraszyć. Było to rzadkie zjawisko w tych okolicach, o czym świadczyły wcześniejsze reakcje Reiki. Zszedł więc na nogi, mając zawieszoną tylko jedną torbę na ramieniu. Tylko tyle ważnych rzeczy posiadał, więc można rzec iż nie przywiązywał uwagii do materialnych przedmiotów. Jego kroki były skierowane w stronę głównej bramy wioski. Przechodził nią już z Reiką, więc tym razem nie powinno być także problemu. Był podróżnikiem w dosłownym tego słowa znaczeniu, więc nie zamierzał w żaden sposób kręcić. Zdradziwszy swą tożsamość z imienia oraz cel podróży jakim niewątpliwie był tymczasowy pobyt w wiosce, bądź konkretniej w jednej z karczm, przeszedł bramę i podreptał w centrum osady. Podziwiał przy okazji widoki, które za pierwszym razem zrobiły na nim takie wrażenie.
Plus minus znał już część osady i z pamięci starał się trafić do miejsc gdzie można było odpocząć po podróży i coś zjeść. Oj tak, a apetyt bruneta przerastał jego sakiewke z ryō. Właśnie wtedy jego oczom rzucił się jasny napis jednej z karczm. Nie była to ta w której wcześniej jedli z blondynką, ale przecież dalej zapachy robiły swoje. Czy w tej wiosce wszystko tak dobrze pachniało i wyglądało? Aż dziw bierze.
Mishima ruszył w końcu i wszedł do środka. Usiadł sobie na końcu salki w rogu, plecami do ścian. Nie był u siebie, więc wolał dbać o swe tyły. Otworzył kartę z daniami i zamówił przysmak aktualnego dnia. Rzecz jasna domówił do tego butelke sake. Oj, brakowało tego smaku trzeba przyznać.
Nadszedł więc moment, którym mógł się najeść i odpocząć. Posiedzieć bez większych oczekiwań i pośpiechu. Wypadałoby gdzieś zostać na noc na najbliższy czas bo cholera wie kiedy Reika się pojawi. Także po rozmowie z właścicielem karczmy, wynajął od niego pokoik na górnych piętrach i skierował się tam ze swoją torbą. Mógł odpocząć i się wyspać. Wracał tutaj dzień w dzień, a w miedzy czasie odwiedzał miejsce, w którym o zachodzie słońca mieli spotkać się z Reiką. Właśnie tak jego dni miały aktualnie wyglądać.
Ku jego oczom w końcu ukazała się jedna z wiekszych osad jakie którykolwiek miał okazje widzieć. Zniżył lot już wcześniej i pozbył się swojego glinianego transportu, rzecz jasna nie chcąc nikogo nastraszyć. Było to rzadkie zjawisko w tych okolicach, o czym świadczyły wcześniejsze reakcje Reiki. Zszedł więc na nogi, mając zawieszoną tylko jedną torbę na ramieniu. Tylko tyle ważnych rzeczy posiadał, więc można rzec iż nie przywiązywał uwagii do materialnych przedmiotów. Jego kroki były skierowane w stronę głównej bramy wioski. Przechodził nią już z Reiką, więc tym razem nie powinno być także problemu. Był podróżnikiem w dosłownym tego słowa znaczeniu, więc nie zamierzał w żaden sposób kręcić. Zdradziwszy swą tożsamość z imienia oraz cel podróży jakim niewątpliwie był tymczasowy pobyt w wiosce, bądź konkretniej w jednej z karczm, przeszedł bramę i podreptał w centrum osady. Podziwiał przy okazji widoki, które za pierwszym razem zrobiły na nim takie wrażenie.
Plus minus znał już część osady i z pamięci starał się trafić do miejsc gdzie można było odpocząć po podróży i coś zjeść. Oj tak, a apetyt bruneta przerastał jego sakiewke z ryō. Właśnie wtedy jego oczom rzucił się jasny napis jednej z karczm. Nie była to ta w której wcześniej jedli z blondynką, ale przecież dalej zapachy robiły swoje. Czy w tej wiosce wszystko tak dobrze pachniało i wyglądało? Aż dziw bierze.
Mishima ruszył w końcu i wszedł do środka. Usiadł sobie na końcu salki w rogu, plecami do ścian. Nie był u siebie, więc wolał dbać o swe tyły. Otworzył kartę z daniami i zamówił przysmak aktualnego dnia. Rzecz jasna domówił do tego butelke sake. Oj, brakowało tego smaku trzeba przyznać.
Nadszedł więc moment, którym mógł się najeść i odpocząć. Posiedzieć bez większych oczekiwań i pośpiechu. Wypadałoby gdzieś zostać na noc na najbliższy czas bo cholera wie kiedy Reika się pojawi. Także po rozmowie z właścicielem karczmy, wynajął od niego pokoik na górnych piętrach i skierował się tam ze swoją torbą. Mógł odpocząć i się wyspać. Wracał tutaj dzień w dzień, a w miedzy czasie odwiedzał miejsce, w którym o zachodzie słońca mieli spotkać się z Reiką. Właśnie tak jego dni miały aktualnie wyglądać.
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Bar pod Gruszą
Czas leciał spokojnie przy dobrym jedzeniu, odpowiednich ilościach sake i przytulnym oraz ciepłym klimacie lokalu. Pobyt Mishimy w karczmie powodował u niego relaks, który ostatnimi czasy po poznaniu Reiki pojawiał się dużo częściej niż w ostatnich latach. To właśnie z tego powodu mężczyzna o dość charakterystycznej karnacji, sprawiał wrażenie podróżnika. Blondynka przecież od razu podejrzewała, że nie jest z tych okolic. Duża ilość cienia rzucanego przez drzewa, zmienne pory w ciągu roku. To coś co znacznie różniło się od Tsurai i jego mocnego wręcz palącego słońca. Nic dziwnego zatem, że w jakiś sposób ściągnął na siebie uwagę kolejnej osoby. Kobieta, a może dziecko? Nie miał do końca pewności gdy niezbyt wysoka istota podeszła do niego. Brunet siedział dalej w błogim spokoju, jedynie bacznie ją obserwując. Było to dziwne zjawisko. Podeszła od tak do obcej osoby, zaczynając rozmowę na temat zlecenia. Ciężko nie było rozpoznać, że Mishima to shinobi to fakt ale nawet mimo tego było to niecodzienne. Jego zielone oczy dokładnie objęły cały teren dookoła, co rzecz jasna poprzez doświadczenie podpowiadał mu instynkt. Nie był u siebie. Mimo, że Reika dobrze mówiła o tej osadzie oraz iż samemu spędził z nią tutaj dwa tygodnie, dalej był nie ufny do innych.
Trzeba jednak przyznać, że brunet odrobinę się zmienił. Gdyby taka sytuacja spotkała go wcześniej, zapewne kazał by kobiecie za przeproszeniem spieprzać bądź samemu bez słowa by odszedł. Teraz jednak był minimalnie inny. Jego spojrzenie spoczęło na niej, dostrzegając w tym możliwości aczkolwiek wpierw trzeba było je wybadać.
- Chyba nie sądzisz, że od tak bez większych informacji wyjdę oznaczony błękitną wstęga? Skąd mam wiedzieć, że nie jest to pewnego rodzaju pułapka na podróżnika?
Jego ton pozostał jednak zimny, totalnie wysuszony i pozbawiony wydźwięku emocji. Spojrzenie mówiące i pokazujący totalny brak zainteresowania bądź ewentualnie znudzenia, kwestia interpretacji. Dopiero po chwili oczy Mishimy spokojnie zmierzyły kobiete, dostrzegając drogi ubiór i zapewne szlachickie korzenie.
- Poza tym pieniądze nie grają tak ważnej roli w życiu jak myślisz. Interesowałoby mnie zatem coś zupełnie innego..
Zatrzymał się w tym momencie, dalej utrzymując poważny wyraz twarzy. Co z tego, że była bogata? Typ osób, które myślą iż zapłacą i mogą wszystko. Mishima jednak przez lata nauczył się nakierowywać psychologicznie takie osoby, by wynegocjować zadowalające go umowy. Dopił do końca kubeczek z sake i delikatnie złożył ręce podtrzymując swoja brodę a łokciami utrzymując się za drewniany stół.
- Prestiż, dobre słowo, opinia idąca dalej z moim imieniem. Ma to dużo podobnych określeń. Rozumiesz o co mi chodzi?
Zapytał nie dając jej wszystkiego na tacy, obserwował ją ciekawy odpowiedzi i reakcji na jego słowa. Zapewne taka żyjąca w dobrobycie osoba, nie przywykła do negocjacji. Może to i pierwszy raz, gdy ktoś robi inaczej niż ona chce? Nie mniej jednak, mogła sobie poszukać kogoś innego a jak sama zauważyła czas ją bardzo gonił. Wszystkie argumenty zatem przemawiały za mężczyzną.
Trzeba jednak przyznać, że brunet odrobinę się zmienił. Gdyby taka sytuacja spotkała go wcześniej, zapewne kazał by kobiecie za przeproszeniem spieprzać bądź samemu bez słowa by odszedł. Teraz jednak był minimalnie inny. Jego spojrzenie spoczęło na niej, dostrzegając w tym możliwości aczkolwiek wpierw trzeba było je wybadać.
- Chyba nie sądzisz, że od tak bez większych informacji wyjdę oznaczony błękitną wstęga? Skąd mam wiedzieć, że nie jest to pewnego rodzaju pułapka na podróżnika?
Jego ton pozostał jednak zimny, totalnie wysuszony i pozbawiony wydźwięku emocji. Spojrzenie mówiące i pokazujący totalny brak zainteresowania bądź ewentualnie znudzenia, kwestia interpretacji. Dopiero po chwili oczy Mishimy spokojnie zmierzyły kobiete, dostrzegając drogi ubiór i zapewne szlachickie korzenie.
- Poza tym pieniądze nie grają tak ważnej roli w życiu jak myślisz. Interesowałoby mnie zatem coś zupełnie innego..
Zatrzymał się w tym momencie, dalej utrzymując poważny wyraz twarzy. Co z tego, że była bogata? Typ osób, które myślą iż zapłacą i mogą wszystko. Mishima jednak przez lata nauczył się nakierowywać psychologicznie takie osoby, by wynegocjować zadowalające go umowy. Dopił do końca kubeczek z sake i delikatnie złożył ręce podtrzymując swoja brodę a łokciami utrzymując się za drewniany stół.
- Prestiż, dobre słowo, opinia idąca dalej z moim imieniem. Ma to dużo podobnych określeń. Rozumiesz o co mi chodzi?
Zapytał nie dając jej wszystkiego na tacy, obserwował ją ciekawy odpowiedzi i reakcji na jego słowa. Zapewne taka żyjąca w dobrobycie osoba, nie przywykła do negocjacji. Może to i pierwszy raz, gdy ktoś robi inaczej niż ona chce? Nie mniej jednak, mogła sobie poszukać kogoś innego a jak sama zauważyła czas ją bardzo gonił. Wszystkie argumenty zatem przemawiały za mężczyzną.
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Bar pod Gruszą
Reakcja dziewczyny była wręcz bezcenna dla takiej osoby i takiego charakteru jaki posiada Mishima. Uwielbiał być konkretny a jednocześnie dodawać do tego bezczelne droczenie? Reika doskonale przekonała się jaki brunet jest i sama podłapała ten styl. Do innych jednak Mishima bywał bardziej oschły, więc jego odpowiedź musiała zadziałać jak gwóźdź na taką osobę. Bogata, rozpuszczona zapewne nie przywykła do osób, które bez emocji i z delikatną olewką jej odpowiadały.
Dało jej to zapewne do myślenia bo dopiero po jakiejś chwili, poruszyła temat dalej. Chwaliła go? Raczej próbowała wykorzystać słowami i zmanipulować. Szkoda jednak tylko, że to był jedna z wrodzonych umiejętności bruneta więc nie mógłby wpaść we własne sidła.
Dopiero kiedy została dociśnięta do ściany i wyjawiła pełną prawdę, uśmiechnął się lekko w kąciku ust. Był to lekko wyśmiewający uśmieszek. Aż tak bogatym dzieciom się nudziło, żeby organizować igrzyska? Świat schodzi na psy, co do tego nie ma wątpliwości. Z drugiej strony jednak czemu miałby na tym nie skorzystać? Banalny sposób na pozyskanie nowych znajomości a widać, że dobre polecenie od jej ojca może dużo pomóc w najbliższym czasie. To był wsumie jedyny powód dla którego zamierzał się zgodzić. Choć nie tak łatwo.
- Interesuje mnie jedynie prowincja Shinrin, więc aktualnie tu gdzie się znajdujemy. Nie dbam o inne miejsca.
Odpowiedział brunet łapiąc za błękitna wstęgę i trzymając przez chwilę. Wzrokiem dokładnie przeszył oczy kobiety, wpatrując się w nie. Miał dość poważną mine, wiedząc czego oczekuje jeżeli ma się tego podjąć. Inne osady go nie interesowały, potrzebował wpłynąć jakoś na Shinrin i zadbać o swoją dobrą opinie. Reika wpłynęła na jego decyzje przeprowadzki więc nie zamierzał tracić czasu na zdobywanie uznania w innych miejscach. Nie dbał o to.
- Więc jeżeli chcesz wygrać te igrzyska, przekonaj ojca żeby szepnął parę słów władcom osady i przewodniczącym klanu Senju.
Kończąc to zdanie zabrał wstęgę całkowicie, tym samym zgadzając się na tą dziwną zabawę. Związał ją sobie na zaciśniętej pięści mając pewność, że jej nie zgubi. Teraz czas odnaleźć czerwoną. Rzecz jasna, jeżeli oczywiście ona także wywiąże się z umowy.
Dało jej to zapewne do myślenia bo dopiero po jakiejś chwili, poruszyła temat dalej. Chwaliła go? Raczej próbowała wykorzystać słowami i zmanipulować. Szkoda jednak tylko, że to był jedna z wrodzonych umiejętności bruneta więc nie mógłby wpaść we własne sidła.
Dopiero kiedy została dociśnięta do ściany i wyjawiła pełną prawdę, uśmiechnął się lekko w kąciku ust. Był to lekko wyśmiewający uśmieszek. Aż tak bogatym dzieciom się nudziło, żeby organizować igrzyska? Świat schodzi na psy, co do tego nie ma wątpliwości. Z drugiej strony jednak czemu miałby na tym nie skorzystać? Banalny sposób na pozyskanie nowych znajomości a widać, że dobre polecenie od jej ojca może dużo pomóc w najbliższym czasie. To był wsumie jedyny powód dla którego zamierzał się zgodzić. Choć nie tak łatwo.
- Interesuje mnie jedynie prowincja Shinrin, więc aktualnie tu gdzie się znajdujemy. Nie dbam o inne miejsca.
Odpowiedział brunet łapiąc za błękitna wstęgę i trzymając przez chwilę. Wzrokiem dokładnie przeszył oczy kobiety, wpatrując się w nie. Miał dość poważną mine, wiedząc czego oczekuje jeżeli ma się tego podjąć. Inne osady go nie interesowały, potrzebował wpłynąć jakoś na Shinrin i zadbać o swoją dobrą opinie. Reika wpłynęła na jego decyzje przeprowadzki więc nie zamierzał tracić czasu na zdobywanie uznania w innych miejscach. Nie dbał o to.
- Więc jeżeli chcesz wygrać te igrzyska, przekonaj ojca żeby szepnął parę słów władcom osady i przewodniczącym klanu Senju.
Kończąc to zdanie zabrał wstęgę całkowicie, tym samym zgadzając się na tą dziwną zabawę. Związał ją sobie na zaciśniętej pięści mając pewność, że jej nie zgubi. Teraz czas odnaleźć czerwoną. Rzecz jasna, jeżeli oczywiście ona także wywiąże się z umowy.
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Bar pod Gruszą
Trzeba przyznać, że sytuacja działała Mishimie, niezłą poprawą humoru. Gówniara udowodniła swoimi ruchami, że naprawdę nikt nigdy nie potrafił jej odmówić albo postawić na swoich warunkach. A w tych okolicznościach brunet przecież nie miał nic do stracenia, żeby słuchać poleceń tego dziecka. Rzecz jasna do momentu, aż jego żądania zostały po części spełnione. Napomknięcie jego imieniem wśród najważniejszych osób w Shinrin, podczas spotkania u jej ojca? To jest właśnie to, czego oczekiwał. Ba, może nawet więcej niż wymagał więc gdy dziewczynka zaczynała się unosić, uniósł tylko rękę żeby przestała gadać i tym samym ukazał jej zawiązaną wcześniej błękitną wstęgę.
- Zdobędę tą wstęgę na tych warunkach. Zjawię się nie długo.
Odpowiedź padła krótka i wystarczająco konkretna. Nie zamierzał wdawać się z nią w wymianę jakichkolwiek zdań, co to, to nie. Wstał od stolu dopijając do końca kieliszek z sake i zarzucił na siebie, przez ramie torbę i zostawił kilku ryō wraz z rachunkiem tuż przy skończonym posiłku. Bez słowa skierował się w stronę wyjścia. Gospoda pod Kadambą? Czemu nie, możemy tam rozpocząć poszukiwania. Kierując się do wyjścia mężczyzna odpowiednio zasłonił wstęgę długim rekawem ubioru i zaraz po wyjściu trzymał się ciemniejszych i pustych dróg. W gospodzie rzecz jasna, będzie starał wtopić się w tłum. Użycie henge nie byłoby głupie jednak nikt i tak go tutaj nie znał, a wstęga mimo techniki pozostała by na ręce. Więc zdając się na duże dotychczasowe doświadczenie shinobi będzie starał się wypatrzeć wszystkie możliwe szczegóły.
z/t
- Zdobędę tą wstęgę na tych warunkach. Zjawię się nie długo.
Odpowiedź padła krótka i wystarczająco konkretna. Nie zamierzał wdawać się z nią w wymianę jakichkolwiek zdań, co to, to nie. Wstał od stolu dopijając do końca kieliszek z sake i zarzucił na siebie, przez ramie torbę i zostawił kilku ryō wraz z rachunkiem tuż przy skończonym posiłku. Bez słowa skierował się w stronę wyjścia. Gospoda pod Kadambą? Czemu nie, możemy tam rozpocząć poszukiwania. Kierując się do wyjścia mężczyzna odpowiednio zasłonił wstęgę długim rekawem ubioru i zaraz po wyjściu trzymał się ciemniejszych i pustych dróg. W gospodzie rzecz jasna, będzie starał wtopić się w tłum. Użycie henge nie byłoby głupie jednak nikt i tak go tutaj nie znał, a wstęga mimo techniki pozostała by na ręce. Więc zdając się na duże dotychczasowe doświadczenie shinobi będzie starał się wypatrzeć wszystkie możliwe szczegóły.
z/t
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości