Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Fakt, życie młodego Senju rozkręcało się bardzo szybko. Jeszcze tak dawno dopiero co zamieszkał w osadzie klanu Senju, a po chwili zostają powierzone mu dość ważne misje. Co prawda pierwsza z nich miała sprawdzić umiejętności bojowe chłopaka, to z kolei obecna ma być czymś więcej, no tak można wnioskować z listu, który otrzymał od samego lidera - uznał to za wyróżnienie.
- Skoro niczego nie potrzebujesz to możemy ruszać. Ja również nie mam żadnej ważnej sprawy. Dobry pomysł, wolę kupić tam niż tachać to ze sobą przez całą drogę. - skinął jeszcze głową czarnowłosy i dłonią wskazał, by Hei rozpoczął podróż.
Siedemnastolatek szedł całą drogę w ciszy. Koncentrował się na zadaniu, które przed nim. Nigdy nie był za murem, ze dwa razy słyszał tylko opowiastkę na jego temat i nie miał pojęcia czego się spodziewać jak już tam dotrze. Jednej myśli do siebie nie dopuszczał - że już stamtąd nie wróci. Nie ma takiej możliwości, nie zginie za murem, uda mu się wykonać zadanie i wróci pochwalić się liderowi. Z zamysłu wytrąciły go słowa współtowarzysza podróży. Hei był doświadczony, miał sporo lat i pewnie nie jeden raz podróżował w najróżniejsze zakątki świata. Czarnowłosy miał podjąć decyzję dotyczącą tego, w którą stronę pójdą. Cóż, szczerze mówiąc ani jedna, ani druga droga nie jest mu znajoma.
- Myślę, że powinniśmy wybrać drogę, w której ominiemy nieprzyjazne terytoria. Póki co, wolę się pomęczyć podczas podróży, niż toczyć niepotrzebne pojedynki. Słyszałem co nieco o tych Uchiha, nieprzyjemni ludzie. Nie pozostaje Ci nic innego, jak prowadzić Hei-san.
- Skoro niczego nie potrzebujesz to możemy ruszać. Ja również nie mam żadnej ważnej sprawy. Dobry pomysł, wolę kupić tam niż tachać to ze sobą przez całą drogę. - skinął jeszcze głową czarnowłosy i dłonią wskazał, by Hei rozpoczął podróż.
Siedemnastolatek szedł całą drogę w ciszy. Koncentrował się na zadaniu, które przed nim. Nigdy nie był za murem, ze dwa razy słyszał tylko opowiastkę na jego temat i nie miał pojęcia czego się spodziewać jak już tam dotrze. Jednej myśli do siebie nie dopuszczał - że już stamtąd nie wróci. Nie ma takiej możliwości, nie zginie za murem, uda mu się wykonać zadanie i wróci pochwalić się liderowi. Z zamysłu wytrąciły go słowa współtowarzysza podróży. Hei był doświadczony, miał sporo lat i pewnie nie jeden raz podróżował w najróżniejsze zakątki świata. Czarnowłosy miał podjąć decyzję dotyczącą tego, w którą stronę pójdą. Cóż, szczerze mówiąc ani jedna, ani druga droga nie jest mu znajoma.
- Myślę, że powinniśmy wybrać drogę, w której ominiemy nieprzyjazne terytoria. Póki co, wolę się pomęczyć podczas podróży, niż toczyć niepotrzebne pojedynki. Słyszałem co nieco o tych Uchiha, nieprzyjemni ludzie. Nie pozostaje Ci nic innego, jak prowadzić Hei-san.
0 x
Re: Szlak transportowy
Skoro Hei przyznał rację, to znaczy, że czarnowłosy postąpił słusznie i wybór drogi, mniej wygodnej, ale omijającej wrogie tereny był dobry. Josaiji skinął głową na znak, że zrozumiał i zaczęli podróż. Zignorował wielką łapę towarzysza, gest skwitował delikatnym uśmiechem i ruszył zaraz za mężczyzną. Senju delikatnie smucił się na myśl, że czeka ich długa wędrówka. Ostatnio przecież jechali koniem, który niestety został zabity. Cóż, może dlatego Hei postanowił oszczędzić okropnego widoku siedemnastolatkowi po raz drugi.
- Mam do Ciebie pytanie. Ostatnim razem doskonale wiedziałeś na czym będzie polegać moja misja. Czy ta też jest na takiej zasadzie, wszystko ukartowane, czy jednak Ty również nie wiesz czego się tam spodziewać? Myślisz, że jestem gotowy na coś takiego, jeżeli dojdzie do konfrontacji? - zagadał czarnowłosy. Nudziła go ta głucha cisza, a czasami warto umilić sobie podróż nawet głupim gadaniem. Wątpił w to, że Hei powie mu prawdę nawet gdyby to wszystko miało być ustawione.
- I jeszcze jedno, jakie są Twoje umiejętności? - zadał ostatnie pytanie, po czym gwałtownie odwrócił głowę w stronę, z której dobiegał nieznajomy głos. Powoli w stronę dwójki podróżników zbliżał się brodacz siedzący na wozie. Niewiarygodne, jakby życzenie Josaiji się spełniło i będą mogli podróżować konno. Chłopak wolał jednak się nie wyrywać, lekko wycofał się za Heia.
- Witaj. *spojrzał na kompana* Zostawiam Ci wolną rękę w tej sprawie. - dodał mierząc mężczyznę od góry do dołu. Raczej nie wyglądał na kogoś, kto chciałby im zrobić krzywdę. Po prostu przejeżdżał i miał ochotę pomóc, ale kto wie...
- Mam do Ciebie pytanie. Ostatnim razem doskonale wiedziałeś na czym będzie polegać moja misja. Czy ta też jest na takiej zasadzie, wszystko ukartowane, czy jednak Ty również nie wiesz czego się tam spodziewać? Myślisz, że jestem gotowy na coś takiego, jeżeli dojdzie do konfrontacji? - zagadał czarnowłosy. Nudziła go ta głucha cisza, a czasami warto umilić sobie podróż nawet głupim gadaniem. Wątpił w to, że Hei powie mu prawdę nawet gdyby to wszystko miało być ustawione.
- I jeszcze jedno, jakie są Twoje umiejętności? - zadał ostatnie pytanie, po czym gwałtownie odwrócił głowę w stronę, z której dobiegał nieznajomy głos. Powoli w stronę dwójki podróżników zbliżał się brodacz siedzący na wozie. Niewiarygodne, jakby życzenie Josaiji się spełniło i będą mogli podróżować konno. Chłopak wolał jednak się nie wyrywać, lekko wycofał się za Heia.
- Witaj. *spojrzał na kompana* Zostawiam Ci wolną rękę w tej sprawie. - dodał mierząc mężczyznę od góry do dołu. Raczej nie wyglądał na kogoś, kto chciałby im zrobić krzywdę. Po prostu przejeżdżał i miał ochotę pomóc, ale kto wie...
0 x
Re: Szlak transportowy
"To nie jest misja treningowa" - właściwie tyle chciał usłyszeć młodzieniec. Ucieszył się na myśl, że jednak faktycznie będzie to poważna misja i pewnie liderowi bardzo zależy by wykonać ją z powodzeniem. Inaczej nie wysyłałby na nią czarnowłosego no i Heia, osobę z pewnością zaufaną.
- Jeszcze je znacząco podniosłem od naszego ostatniego spotkania. Myślę, że nie powinno być problemów. Gorzej jak trafimy na kilkunastu przeciwników. Mogą nas zajechać liczebnością. - wypowiedział się na temat zdolności bojowych. Taka prawda, ostatnio Hei widział tylko podstawowe techniki z jego arsenału. Pozostaje żyć nadzieją, że tutaj będzie mógł pokazać trochę więcej, chociaż z drugiej strony załatwienie tej misji bez walki też byłoby ciekawą opcją.
Josaiji miał usłyszeć o umiejętnościach towarzysza, gdy właśnie usłyszeli głos przejezdnego. Senju zmarszczył brwi, bo nie to chciał usłyszeć. Będą musieli odłożyć rozmowę do momentu, aż dojadą do wyznaczonego miejsca. Chłopak pozostawił decyzję Heiowi i czekał w milczeniu na rozwój sytuacji. Nieznajomy wyglądał na osobę dobrą, która nie planuje nic złego, był nieuzbrojony. Jedynie co, to mógł zawieźć ich w pułapkę, ale raczej nie ten człowiek. Chociaż w tych czasach nie warto ufać ludziom. Postał chwilę w ciszy, panowie się dogadali, po czym dostał sygnał by pakować się na wóz. Skoro Hei tak postanowił, to nie pozostało nic innego jak go posłuchać i wsiąść na wóz. Usiadł dość wygodnie, wyprostował nogi, krzyżując stopy.
- A wiesz o tym, że jak nas napadną, to za ochronę pobierzemy dodatkową opłatę? Sama przejażdżka nie wystarczy. - skierował słowa w stronę Kato z zamkniętymi oczami oraz z wielkim uśmiechem na twarzy, coś bardziej w stylu ironicznego uśmiechu.
- A tak w ogóle, często miałeś okazję walczyć z rabusiami? - kontynuował o napadach.
- Jeszcze je znacząco podniosłem od naszego ostatniego spotkania. Myślę, że nie powinno być problemów. Gorzej jak trafimy na kilkunastu przeciwników. Mogą nas zajechać liczebnością. - wypowiedział się na temat zdolności bojowych. Taka prawda, ostatnio Hei widział tylko podstawowe techniki z jego arsenału. Pozostaje żyć nadzieją, że tutaj będzie mógł pokazać trochę więcej, chociaż z drugiej strony załatwienie tej misji bez walki też byłoby ciekawą opcją.
Josaiji miał usłyszeć o umiejętnościach towarzysza, gdy właśnie usłyszeli głos przejezdnego. Senju zmarszczył brwi, bo nie to chciał usłyszeć. Będą musieli odłożyć rozmowę do momentu, aż dojadą do wyznaczonego miejsca. Chłopak pozostawił decyzję Heiowi i czekał w milczeniu na rozwój sytuacji. Nieznajomy wyglądał na osobę dobrą, która nie planuje nic złego, był nieuzbrojony. Jedynie co, to mógł zawieźć ich w pułapkę, ale raczej nie ten człowiek. Chociaż w tych czasach nie warto ufać ludziom. Postał chwilę w ciszy, panowie się dogadali, po czym dostał sygnał by pakować się na wóz. Skoro Hei tak postanowił, to nie pozostało nic innego jak go posłuchać i wsiąść na wóz. Usiadł dość wygodnie, wyprostował nogi, krzyżując stopy.
- A wiesz o tym, że jak nas napadną, to za ochronę pobierzemy dodatkową opłatę? Sama przejażdżka nie wystarczy. - skierował słowa w stronę Kato z zamkniętymi oczami oraz z wielkim uśmiechem na twarzy, coś bardziej w stylu ironicznego uśmiechu.
- A tak w ogóle, często miałeś okazję walczyć z rabusiami? - kontynuował o napadach.
0 x
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Szlak transportowy
Kobieta z czasem wydaje się, że zaczyna łapać zwątpienie. Nie jest to chwilowe, ale najwyraźniej od jakiegoś już czasu traci nadzieję. To nie dobrze, ale właśnie w tym upatruje swoją szansę, na rewanż Mishima. Pomoże jej, da jej powód do działania i zmotywuje. Tyle przynajmniej jest jej winny, ze swojej strony. Tak pracował jego umysł i prowadziły zasady.
- Zemsta nic nie daje, prócz chwilowej satysfakcji. Wiem, bo się jej osobiście podjąłem. Jednak po wszystkim zostajemy z niczym, pozbawieni radości. Ty mi dałaś nagrodę i drugą szansę. Teraz pozwól odwdzięczyć się tym samym.
Kiwnął w spokoju głowa, Mishima. Szli dalej, szlakiem transportowym. Musieli być uważani, ale jednocześnie dobrze im mijał czas na wspólnej rozmowie. Trzeba przyznać, że z nikim od lat tak dobrze, mężczyźnie się nie rozmawiało. Musiałby być ślepy, żeby tego nie dostrzec. Ciekawe czy kobieta ma podobne odczucia..
- Zdaje sobie sprawę, że do zdobycia zaufania jest szczerość. Zdradziłaś mi dużo o sobie i swojej rodzinie. Więc czas, powiedzieć coś o sobie. Wiesz, że pochodzę z Tsurai. Nie jestem z klanu Haretsu, ale pochodzę ściśle ze szczepu tego klanu. Zwie się Dōhito.
Mówiąc to spojrzał na swoje dłonie, które były zakryte rękawiczkami. Uśmiechnął się pod nosem, ciekawy reakcji kobiety, gdy zobaczy na własne oczy jakimi cechami wyróżnia się jego szczep.
- Zemsta nic nie daje, prócz chwilowej satysfakcji. Wiem, bo się jej osobiście podjąłem. Jednak po wszystkim zostajemy z niczym, pozbawieni radości. Ty mi dałaś nagrodę i drugą szansę. Teraz pozwól odwdzięczyć się tym samym.
Kiwnął w spokoju głowa, Mishima. Szli dalej, szlakiem transportowym. Musieli być uważani, ale jednocześnie dobrze im mijał czas na wspólnej rozmowie. Trzeba przyznać, że z nikim od lat tak dobrze, mężczyźnie się nie rozmawiało. Musiałby być ślepy, żeby tego nie dostrzec. Ciekawe czy kobieta ma podobne odczucia..
- Zdaje sobie sprawę, że do zdobycia zaufania jest szczerość. Zdradziłaś mi dużo o sobie i swojej rodzinie. Więc czas, powiedzieć coś o sobie. Wiesz, że pochodzę z Tsurai. Nie jestem z klanu Haretsu, ale pochodzę ściśle ze szczepu tego klanu. Zwie się Dōhito.
Mówiąc to spojrzał na swoje dłonie, które były zakryte rękawiczkami. Uśmiechnął się pod nosem, ciekawy reakcji kobiety, gdy zobaczy na własne oczy jakimi cechami wyróżnia się jego szczep.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Szlak transportowy
Kolejna sytuacja, która ich łączyła. Zemsta. Oboje dali się temu ponieść i przekonali na własnej skórze, że jest to tylko chwilowa satysfakcja. Potem nie ma już nic. Pustka. Nie łagodziło to bólu po stracie nawet o trochę. Nie mniej sprawiedliwość zatriumfowała i ci, którym odebrali wtedy życie, nikogo już nigdy więcej nie skrzywdzą. Przynajmniej tyle dobrego z tego wyszło.
- Ja też. - Odpowiedziała. - I doszłam do takich samych wniosków, co Ty. Nie mniej świat jest lepszy bez tych, który padli ofiarą naszej zemsty.
Spojrzała uważnie na Mishimę, gdy ten oznajmił, że za to, że dała mu nadzieję i drugą szansę, on teraz chciałby się odwdzięczyć. W jaki sposób? Nie miała pojęcia, ale może z czasem coś się znajdzie. Na razie towarzyszył jej do Ryuzaku no Taki, gdzie na drodze mogli spotkać co najwyżej bandytów i jakichś zdegenerowanych shinobi, z którymi powinni sobie bez problemu poradzić. Okazało się jednak, że Mishima postanowił powiedzieć trochę więcej o sobie, więc Reika skupiła na nim swoją uwagę. Był z Tsurai, ale nie pochodził z klanu Harestu, co już wiedziała. Słysząc o szczepie Dōhito, zamrugała ze zdumienia i zastanowiła się uważnie. Nie słyszała o tym szczepie.
- Wygląda na to, że Haretsu trzymają was w tajemnicy. - Stwierdziła z powagą. - Mam informacje o nich, ale o Twoim szczepie nie wiem kompletnie nic. Dziwne.
Nie naciskała dalej, nie wypytywała o umiejętności, chociaż była tego ciekawa. W zamian nie mogła mu się odwdzięczyć informacjami o Senju, ale mogła powiedzieć mu o swoich własnych umiejętnościach. Jeśli chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o klanie z Shinrin, to wystarczy trochę u nich pomieszkać, bo trudno jest ukrywać manipulację drewnem, gdy na około jest las, las i jeszcze więcej lasu. Co do jej umiejętności, to dobrze będzie poinformować go o tym co potrafi, żeby nie wchodzili sobie w drogę, gdyby doszło na szlaku do potyczki.
- Jeśli chcesz, powiem Ci o moim umiejętnościach. - Zaproponowała z lekkim uśmiechem. - Nie jestem tylko medykiem, a ta wiedza może Ci się przydać, jeśli przyjdzie nam walczyć z jakimiś zbirami na szlaku. Nie chciałabym przez przypadek zrobić Ci krzywdy...
No i w sumie nawzajem. Nie znała umiejętności Mishimy i też nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Czy walczy w zwarciu, czy z dystansu. Najbardziej bolały rany zadawane przez przypadek z ręki sojusznika.
- Ja też. - Odpowiedziała. - I doszłam do takich samych wniosków, co Ty. Nie mniej świat jest lepszy bez tych, który padli ofiarą naszej zemsty.
Spojrzała uważnie na Mishimę, gdy ten oznajmił, że za to, że dała mu nadzieję i drugą szansę, on teraz chciałby się odwdzięczyć. W jaki sposób? Nie miała pojęcia, ale może z czasem coś się znajdzie. Na razie towarzyszył jej do Ryuzaku no Taki, gdzie na drodze mogli spotkać co najwyżej bandytów i jakichś zdegenerowanych shinobi, z którymi powinni sobie bez problemu poradzić. Okazało się jednak, że Mishima postanowił powiedzieć trochę więcej o sobie, więc Reika skupiła na nim swoją uwagę. Był z Tsurai, ale nie pochodził z klanu Harestu, co już wiedziała. Słysząc o szczepie Dōhito, zamrugała ze zdumienia i zastanowiła się uważnie. Nie słyszała o tym szczepie.
- Wygląda na to, że Haretsu trzymają was w tajemnicy. - Stwierdziła z powagą. - Mam informacje o nich, ale o Twoim szczepie nie wiem kompletnie nic. Dziwne.
Nie naciskała dalej, nie wypytywała o umiejętności, chociaż była tego ciekawa. W zamian nie mogła mu się odwdzięczyć informacjami o Senju, ale mogła powiedzieć mu o swoich własnych umiejętnościach. Jeśli chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o klanie z Shinrin, to wystarczy trochę u nich pomieszkać, bo trudno jest ukrywać manipulację drewnem, gdy na około jest las, las i jeszcze więcej lasu. Co do jej umiejętności, to dobrze będzie poinformować go o tym co potrafi, żeby nie wchodzili sobie w drogę, gdyby doszło na szlaku do potyczki.
- Jeśli chcesz, powiem Ci o moim umiejętnościach. - Zaproponowała z lekkim uśmiechem. - Nie jestem tylko medykiem, a ta wiedza może Ci się przydać, jeśli przyjdzie nam walczyć z jakimiś zbirami na szlaku. Nie chciałabym przez przypadek zrobić Ci krzywdy...
No i w sumie nawzajem. Nie znała umiejętności Mishimy i też nie wiedziała, czego może się po nim spodziewać. Czy walczy w zwarciu, czy z dystansu. Najbardziej bolały rany zadawane przez przypadek z ręki sojusznika.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Szlak transportowy
Zemsta sprawiła, że świat stał się lepszy? Zdecydowanie można było tak powiedzieć, po grubszej analizie. Szumowiny, które stały za krzywdami Reiki, Mishimy i innych, straciły życie w bardzo niecywilizowanych warunkach. Spojrzał na blondynke, myśląc właśnie o tym i jej słowach.
- Coś w tym jest. Osoby, które do tego doprowadziły, nie skrzywdzią już nikogo. Optymistyczny punkt widzenia.
Uśmiechnął się na koniec, tak o tym myśląc. Dużo prawdy w tym było.
Później kiedy kontynuowali rozmowę, temat przez niego zaproponowany został przyjęty pozytywnie i kontynuowany. Blondynka zastanawiała się, co to za szczep? Zabawnie było wiedzieć, że o ich tajemnicach praktycznie nikt nie wie. Haretsu nie trzymali ich w tajemnicy. Oni członków tego szczepu traktowali, jak sowich sługusów, więc to drobna różnica. Widząc i słysząc także propozycje, dotyczącą pokazania umiejętności Mishima zaczął ściągać rękawiczki z dłoni.
- Jeżeli zatem, chcesz wiedzieć w czym nasz klan się specjalizuje to patrz. Jesteś pierwszą, która to widzi.
Mówiąc to wsunął dłoń do jednej z kabur, przy pasie. Zawierała ona gline, o czym tylko on wiedział. Zaraz miała o tym dowiedzieć się też Reika. Wyciągnął ją i pokazał wytworzonego małego ptaszka. Prawdziwe dzieło sztuki z dziwnego materiału.
- Przeciwnie do Haretsu, nasze wybuchy są piękniejsze z dalekiego punktu widzenia.
Mówiąc to puścił stworzenie, a ono od razu poleciało w stronę drzewa. Wtedy jednym, a raczej pieczęcią katsu, wysadził go. Wybuch był na tyle silny co notki wybuchowej. Poszarpał i zniszczył on drzewo doszczętnie.
- Coś w tym jest. Osoby, które do tego doprowadziły, nie skrzywdzią już nikogo. Optymistyczny punkt widzenia.
Uśmiechnął się na koniec, tak o tym myśląc. Dużo prawdy w tym było.
Później kiedy kontynuowali rozmowę, temat przez niego zaproponowany został przyjęty pozytywnie i kontynuowany. Blondynka zastanawiała się, co to za szczep? Zabawnie było wiedzieć, że o ich tajemnicach praktycznie nikt nie wie. Haretsu nie trzymali ich w tajemnicy. Oni członków tego szczepu traktowali, jak sowich sługusów, więc to drobna różnica. Widząc i słysząc także propozycje, dotyczącą pokazania umiejętności Mishima zaczął ściągać rękawiczki z dłoni.
- Jeżeli zatem, chcesz wiedzieć w czym nasz klan się specjalizuje to patrz. Jesteś pierwszą, która to widzi.
Mówiąc to wsunął dłoń do jednej z kabur, przy pasie. Zawierała ona gline, o czym tylko on wiedział. Zaraz miała o tym dowiedzieć się też Reika. Wyciągnął ją i pokazał wytworzonego małego ptaszka. Prawdziwe dzieło sztuki z dziwnego materiału.
- Przeciwnie do Haretsu, nasze wybuchy są piękniejsze z dalekiego punktu widzenia.
Mówiąc to puścił stworzenie, a ono od razu poleciało w stronę drzewa. Wtedy jednym, a raczej pieczęcią katsu, wysadził go. Wybuch był na tyle silny co notki wybuchowej. Poszarpał i zniszczył on drzewo doszczętnie.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Szlak transportowy
Reika odwzajemniła uśmiech, gdy Mishima stwierdził, że jej punkt widzenia co do zemsty jest całkiem optymistyczny. Może i nie przyniósł im ukojenia, ale kto wie, ile ludzi dzięki temu ocalili? Można tylko spekulować. Nie mniej jakoś trzeba było sobie radzić. Reika nie miała skrupułów, żeby zabijać szumowiny, pastwiące się nad innymi. Tacy ludzie nie zasługiwali by żyć i należało ich bezwzględnie tępić. Już dawno straciła dla takich współczucie i łaskę i wyrozumiałość.
- Dokładnie. - Przytaknęła, nadal się uśmiechając. - Sobie niewiele pomogliśmy, ale możliwe, że ocaliliśmy innych. To myślenie podtrzymuje mnie zawsze na duchu.
Kiedy towarzysz postanowił zademonstrować jej swoje umiejętności, Reika skupiła się na na tym, co robił. Kiedy ściągnął rękawiczki i wsadził dłoń do mieszka, który miał przy pasie, kunoichi tylko zmarszczyła brwi, nie bardzo wiedząc, jak ma to rozumieć. Gdy jednak po chwili Mishima pokazał jej białego ptaszka, ulepionego z jakiejś dziwnej substancji, uniosła brwi do góry. Nadal nie wiedziała, do czego to wszystko dąży, dopóki ptaszek nie poleciał w kierunku drzewa, a Mishima nie wysadził go w powietrze jednym gestem. Huknęło, jakby notka wybuchowa eksplodowała, a we wszystkie kierunki poleciały drzazgi z drzewa, które ucierpiało. Reika osłoniła twarz ramieniem, wyraźnie zszokowana tym pokazem. Biedne drzewko...
- A niech mnie. - Wysapała. - Jak to zrobiłeś? Nosisz w sakwie wybuchowe ptaszki?
Oczywiście kunoichi nie dostrzegła charakterystycznych cech dłoni towarzysza i nie miała pojęcia o tym, że jedną ręką ulepił sobie na poczekaniu takie niewinne stworzonko. Myślała, że po prostu wyciągnął ptaszka z sakwy i puścił. To co nie ulegało wątpliwościom, to fakt, że te wybuchowe umiejętności są cholernie niebezpieczne. Gdyby znalazła się w zasięgu takiego wybuchu, mogłaby nie wyjść z tego cało, a przynajmniej nie bez utraty jakiejś kończyny.
- Czyli sądząc po tych wybuchowych umiejętnościach, walczysz raczej na dystans, zgadza się? - Zapytała, chcąc się upewnić co do stylu walki. - Puszczasz takie stworzonko na cel i rozwalasz. Tak w ogóle, z czego one są zrobione? Haretsu używają do tego swojej chakry, o ile dobrze wiem, ale to Twoje białe coś, jest...namacalne, a przynajmniej tak wygląda.
Nic dziwnego, że Reika miała tyle pytań po tym małym, tajemniczym pokazie umiejętności. Nie do końca zrozumiała cały proces, więc potrzebowała dodatkowych informacji na ten temat. W porównaniu z jego umiejętnościami, Reika mogła się schować.
- Dokładnie. - Przytaknęła, nadal się uśmiechając. - Sobie niewiele pomogliśmy, ale możliwe, że ocaliliśmy innych. To myślenie podtrzymuje mnie zawsze na duchu.
Kiedy towarzysz postanowił zademonstrować jej swoje umiejętności, Reika skupiła się na na tym, co robił. Kiedy ściągnął rękawiczki i wsadził dłoń do mieszka, który miał przy pasie, kunoichi tylko zmarszczyła brwi, nie bardzo wiedząc, jak ma to rozumieć. Gdy jednak po chwili Mishima pokazał jej białego ptaszka, ulepionego z jakiejś dziwnej substancji, uniosła brwi do góry. Nadal nie wiedziała, do czego to wszystko dąży, dopóki ptaszek nie poleciał w kierunku drzewa, a Mishima nie wysadził go w powietrze jednym gestem. Huknęło, jakby notka wybuchowa eksplodowała, a we wszystkie kierunki poleciały drzazgi z drzewa, które ucierpiało. Reika osłoniła twarz ramieniem, wyraźnie zszokowana tym pokazem. Biedne drzewko...
- A niech mnie. - Wysapała. - Jak to zrobiłeś? Nosisz w sakwie wybuchowe ptaszki?
Oczywiście kunoichi nie dostrzegła charakterystycznych cech dłoni towarzysza i nie miała pojęcia o tym, że jedną ręką ulepił sobie na poczekaniu takie niewinne stworzonko. Myślała, że po prostu wyciągnął ptaszka z sakwy i puścił. To co nie ulegało wątpliwościom, to fakt, że te wybuchowe umiejętności są cholernie niebezpieczne. Gdyby znalazła się w zasięgu takiego wybuchu, mogłaby nie wyjść z tego cało, a przynajmniej nie bez utraty jakiejś kończyny.
- Czyli sądząc po tych wybuchowych umiejętnościach, walczysz raczej na dystans, zgadza się? - Zapytała, chcąc się upewnić co do stylu walki. - Puszczasz takie stworzonko na cel i rozwalasz. Tak w ogóle, z czego one są zrobione? Haretsu używają do tego swojej chakry, o ile dobrze wiem, ale to Twoje białe coś, jest...namacalne, a przynajmniej tak wygląda.
Nic dziwnego, że Reika miała tyle pytań po tym małym, tajemniczym pokazie umiejętności. Nie do końca zrozumiała cały proces, więc potrzebowała dodatkowych informacji na ten temat. W porównaniu z jego umiejętnościami, Reika mogła się schować.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Szlak transportowy
Podejście do większości rzeczy, nasza dwójka miała bardzo podobne. Nie inaczej było w przypadku podejścia do zemsty. Sprawiło im to chwilową radość ale na duchu podtrzymywała myśl, że oni byli ostatnimi, którzy odczuli to z rąk tych gości.
Następny temat był jednak bardziej ryzykowny i jednocześnie podchodził już pod pełne zaufanie. Ukazał jej, swoją umiejętność klanową. Fakt, że zapewne wyglądało to inaczej, niż zasada na której to działa. Wyciągnął z kabury gotowego ptaszka. Mogłaby pomyśleć, że one się tam gotowe znajdują. Zabawna myśl.
- Tak, walczę zdecydowanie na dystansie. Co do stworków, sa one ulepiane ze specjalnej gliny, którą stworzył mój szczep. A modeluje się ją tak..
Mówiąc to wsadził ponownie dłoń do kabury i wyciągnął ją zaciśniętą w pięści. Popatrzył na kobiete i wystawił dłoń w jej stronę, po mału otwierając. Jej oczom mogło ukazać się coś, nienaturalnego. Mishima posiadał na dłoni kolejną parę ust i języka! Dosłownie usta pochłonęły gline, jakby ją żując i po chwili wypuściły stworzonego ptaszka.
- W porównaniu do Haretsu, nasze wybuchy dzielimy na różne poziomy mocy. Ten co widziałaś był najsłabszy i nosi nazwę ładunku C1. Zatem, jaka jest Twoja wersja?
Zapytał stawiając jej ptaszka na bark, rzecz jasna kontrolował je więc nic złego nie mogło się stać.
Następny temat był jednak bardziej ryzykowny i jednocześnie podchodził już pod pełne zaufanie. Ukazał jej, swoją umiejętność klanową. Fakt, że zapewne wyglądało to inaczej, niż zasada na której to działa. Wyciągnął z kabury gotowego ptaszka. Mogłaby pomyśleć, że one się tam gotowe znajdują. Zabawna myśl.
- Tak, walczę zdecydowanie na dystansie. Co do stworków, sa one ulepiane ze specjalnej gliny, którą stworzył mój szczep. A modeluje się ją tak..
Mówiąc to wsadził ponownie dłoń do kabury i wyciągnął ją zaciśniętą w pięści. Popatrzył na kobiete i wystawił dłoń w jej stronę, po mału otwierając. Jej oczom mogło ukazać się coś, nienaturalnego. Mishima posiadał na dłoni kolejną parę ust i języka! Dosłownie usta pochłonęły gline, jakby ją żując i po chwili wypuściły stworzonego ptaszka.
- W porównaniu do Haretsu, nasze wybuchy dzielimy na różne poziomy mocy. Ten co widziałaś był najsłabszy i nosi nazwę ładunku C1. Zatem, jaka jest Twoja wersja?
Zapytał stawiając jej ptaszka na bark, rzecz jasna kontrolował je więc nic złego nie mogło się stać.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Szlak transportowy
A więc też dystansowiec. To dobrze. Będzie im łatwiej walczyć, gdy do tego dojdzie. Każde z nich zajmie swoją pozycję i będzie kosić na odległość, nie narażając przy tym sojusznika. Dobry układ i może będą mieli okazję go przetestować. Na szlaku do Ryuzaku no Taki lubili czaić się bandyci, mając nadzieję napaść na jakiegoś bogatego kupca, którego ogołocą do czysta.
- To tak jak ja. - Poinformowała go. - Będzie nam w razie czego łatwiej walczyć, bo nie będziemy wchodzić sobie nawzajem w drogę.
Potem temat zszedł na surowiec, z jakiego był ulepiony ptaszek. Okazało się, że jest to specjalna glina, którą stworzył szczep Mishimy. Ciekawe. A więc w tej sakwie nosi wybuchową glinę i lepi z niej niebezpieczne stworzonka, które są w stanie rozerwać cię na kawałki. Miło. Niebezpieczny przeciwnik. Reika stanowczo nie chciałaby z nim walczyć, bo chyba nawet nie miałaby się jak bronić od takich stworków. Zwykła bariera by raczej nie pomogła.
Gdy jednak Mishima zdecydował się pokazać jej, jak lepi takie ptaszki, wystawiając swoją dłoń na widok Blondynki, ta aż otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i rozchyliła usta. Chwyciła go za palce, przyglądając się dodatkowej parze ust, zębów i języka z mieszaniną przerażenia i fascynacji. Z medycznego punktu widzenia było to tak dziwne i nienaturalne, że w pierwszej chwili Reika przeżyła istny szok. Usta na dłoni Mishimy przeżuły glinę i po chwili wypluły drugiego takiego ptaszka, którego wcześniej widziała. Kunoichi chwyciła towarzysza za drugą rękę i tam też znalazła taki sam widok. Kolejna para ust, czyli razem trzy z tymi normalnymi. Puściła go i spojrzała mu w twarz, nadal wyraźnie poruszona tym, co właśnie zobaczyła.
- Jako medyk, poddaję się. - Odezwała się w końcu. - Nie jestem w stanie wyjaśnić, jakim cudem masz usta na dłoniach, które funkcjonują jak te normalne, chociaż chyba nie mówią. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. To jest dziedziczne? W sensie wszyscy w szczepie mają takie dłonie?
Jeśli tak, to będzie to naprawdę niesamowita informacja na temat wyjątkowości genów Dōhito. W tym momencie Reika podejrzewała jednak, że mogą oni jakoś przeszczepiać sobie takie usta, tylko w jaki sposób?! To przecież nie wszczepienie pojedynczego mięśnia, które widziała, a cała jama ustna ze wszystkim włącznie! Niesamowite i przerażające zarazem.
- A więc najsłabszy ładunek jest w stanie rozerwać człowieka. - Stwierdziła, przyglądając się niepewnie ptaszkowi, którego Mishima posadził jej właśnie na barku. - Nawet nie chcę myśleć, co może zrobić ten najsilniejszy. Masz bardzo niebezpieczne umiejętności, ale zarazem skuteczne...
Ściągnęła glinianego ptaszka z ramienia i trzymając go delikatnie w dłoni, zaczęła uważnie oglądać. Wyglądał tak niewinnie, a był tak cholernie niebezpieczny. Gdyby teraz Mishima zdecydowałby się go zdetonować, nie miałaby ręki i twarzy co najmniej. Mimo to kunoichi nie wyrzuciła stworzenia jak najdalej od siebie, dając tym samym dowód, że ufa Mishimie.
- Moje umiejętności nie są tak fascynujące jak Twoje. - Przyznała z westchnieniem. - Polegam na czystych podstawach dziedzin, chociaż chyba mam talent do elementów żywiołów. Nauka technik żywiołowych przychodzi mi zdecydowanie łatwiej, a przynajmniej takie mam wrażenie.
Spojrzała na Mishimę, aby sprawdzić, czy chce dalej o tym wszystkim posłuchać.
- To tak jak ja. - Poinformowała go. - Będzie nam w razie czego łatwiej walczyć, bo nie będziemy wchodzić sobie nawzajem w drogę.
Potem temat zszedł na surowiec, z jakiego był ulepiony ptaszek. Okazało się, że jest to specjalna glina, którą stworzył szczep Mishimy. Ciekawe. A więc w tej sakwie nosi wybuchową glinę i lepi z niej niebezpieczne stworzonka, które są w stanie rozerwać cię na kawałki. Miło. Niebezpieczny przeciwnik. Reika stanowczo nie chciałaby z nim walczyć, bo chyba nawet nie miałaby się jak bronić od takich stworków. Zwykła bariera by raczej nie pomogła.
Gdy jednak Mishima zdecydował się pokazać jej, jak lepi takie ptaszki, wystawiając swoją dłoń na widok Blondynki, ta aż otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i rozchyliła usta. Chwyciła go za palce, przyglądając się dodatkowej parze ust, zębów i języka z mieszaniną przerażenia i fascynacji. Z medycznego punktu widzenia było to tak dziwne i nienaturalne, że w pierwszej chwili Reika przeżyła istny szok. Usta na dłoni Mishimy przeżuły glinę i po chwili wypluły drugiego takiego ptaszka, którego wcześniej widziała. Kunoichi chwyciła towarzysza za drugą rękę i tam też znalazła taki sam widok. Kolejna para ust, czyli razem trzy z tymi normalnymi. Puściła go i spojrzała mu w twarz, nadal wyraźnie poruszona tym, co właśnie zobaczyła.
- Jako medyk, poddaję się. - Odezwała się w końcu. - Nie jestem w stanie wyjaśnić, jakim cudem masz usta na dłoniach, które funkcjonują jak te normalne, chociaż chyba nie mówią. Nigdy o czymś takim nie słyszałam. To jest dziedziczne? W sensie wszyscy w szczepie mają takie dłonie?
Jeśli tak, to będzie to naprawdę niesamowita informacja na temat wyjątkowości genów Dōhito. W tym momencie Reika podejrzewała jednak, że mogą oni jakoś przeszczepiać sobie takie usta, tylko w jaki sposób?! To przecież nie wszczepienie pojedynczego mięśnia, które widziała, a cała jama ustna ze wszystkim włącznie! Niesamowite i przerażające zarazem.
- A więc najsłabszy ładunek jest w stanie rozerwać człowieka. - Stwierdziła, przyglądając się niepewnie ptaszkowi, którego Mishima posadził jej właśnie na barku. - Nawet nie chcę myśleć, co może zrobić ten najsilniejszy. Masz bardzo niebezpieczne umiejętności, ale zarazem skuteczne...
Ściągnęła glinianego ptaszka z ramienia i trzymając go delikatnie w dłoni, zaczęła uważnie oglądać. Wyglądał tak niewinnie, a był tak cholernie niebezpieczny. Gdyby teraz Mishima zdecydowałby się go zdetonować, nie miałaby ręki i twarzy co najmniej. Mimo to kunoichi nie wyrzuciła stworzenia jak najdalej od siebie, dając tym samym dowód, że ufa Mishimie.
- Moje umiejętności nie są tak fascynujące jak Twoje. - Przyznała z westchnieniem. - Polegam na czystych podstawach dziedzin, chociaż chyba mam talent do elementów żywiołów. Nauka technik żywiołowych przychodzi mi zdecydowanie łatwiej, a przynajmniej takie mam wrażenie.
Spojrzała na Mishimę, aby sprawdzić, czy chce dalej o tym wszystkim posłuchać.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Szlak transportowy
Kobieta widocznie mu zaufała, co bardzo go cieszyło i dużo znaczyło. Przeglądała się wytworowi z gliny, dosłownie w szoku. To fakt. Były małymi, dość ładnymi ptaszkami a taką moc posiadały. To jednak nie było tak zabawne, jak szok blondynki gdy zobaczyła jego dłoni. Wpadła w ewidentny szok, łapiąc i przyglądając się wpierw jednej, później drugiej dłoni bez rękawiczek. Co poradzić, było to rzadkie zjawisko, wiec nikt nigdy inaczej nie zareagował. Mishika zaczął się śmiać, słysząc tyle pytań wzgledem tego zjawiska.
- Rodzimy się z takimi dłońmi. Powiedzmy, że właśnie to w połączeniu z naszą gliną tworzy nasze Kekkei Genkai. Chociaż jesteśmy tylko szczepem, to mamy lepsze możliwości niż główny klan jak Haretsu. Największy ładunek jest wstanie znieść całą wioskę ale spokojnie. Daleko mi do tego poziomu.
Wyjaśniając spokojnie zaciągnął rękawiczki na dłonie, nie chcąc żeby kobieta czuła się dziwnie i nie swojo. Spojrzał na nią po chwili, gdy zaczęła opowiadać o sobie. Byli oboje wojonikami na dystans? Ciekawie. Teraz tymbardziej Mishima przyglądał się kobiecie.
- Żywioły w odpowiednich rękach, są niezwykle zabójcze. Zatem chetnie sie dowiem, w czym sie specjalizujesz.
Mówi z uśmiechem, dajac znać, że chce wiedzieć o niej wszystko i coraz wiecej. Zaczynała robić się miedzy nimi, mimo że po mału, to pewna nić powiązania.
- Rodzimy się z takimi dłońmi. Powiedzmy, że właśnie to w połączeniu z naszą gliną tworzy nasze Kekkei Genkai. Chociaż jesteśmy tylko szczepem, to mamy lepsze możliwości niż główny klan jak Haretsu. Największy ładunek jest wstanie znieść całą wioskę ale spokojnie. Daleko mi do tego poziomu.
Wyjaśniając spokojnie zaciągnął rękawiczki na dłonie, nie chcąc żeby kobieta czuła się dziwnie i nie swojo. Spojrzał na nią po chwili, gdy zaczęła opowiadać o sobie. Byli oboje wojonikami na dystans? Ciekawie. Teraz tymbardziej Mishima przyglądał się kobiecie.
- Żywioły w odpowiednich rękach, są niezwykle zabójcze. Zatem chetnie sie dowiem, w czym sie specjalizujesz.
Mówi z uśmiechem, dajac znać, że chce wiedzieć o niej wszystko i coraz wiecej. Zaczynała robić się miedzy nimi, mimo że po mału, to pewna nić powiązania.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: Szlak transportowy
A więc jednak nie przeszczep. Oni naprawdę rodzili się z dodatkowymi ustami na dłoniach, co charakteryzowało ich linię krwi! W połączeniu ze specjalną gliną, mogli robić te swoje wybuchowe cuda. To tak jak do Mokutonu potrzebne było połączenie dwóch żywiołów, które wtedy budziły u Senju jego Kekkei Genkai. Bez jednego elementu, nie można było posługiwać się zdolnością klanu.
- Niesamowite. - Odpowiedziała, wyraźnie zaciekawiona, po czym skamieniała. - Że co?! Całą wioskę jednym wybuchem? A niech mnie...
Ponownie jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Wyobrażenie sobie wielkiego krateru zamiast wioski nie było wcale trudne, za to naprawdę przerażające. A najgorsze było to, że takich zniszczeń była w stanie dokonać tylko jedna osoba i to za jednym zamachem. Nic dziwnego, że Reika nie słyszała o tym szczepie. Najwyraźniej Haretsu woleli utrzymywać w sekrecie fakt, że posiadają tak niszczycielską siłę w swoich szeregach. Czy należało się ich obawiać?
- Ciebie się nie obawiam. - Przyznała, nadal przyglądając się glinianemu ptaszkowi. - Ale taka siła, w złych rękach i źle wykorzystana, może przyczynić się do strasznych rzeczy...
Dobrze, że oba wybuchowe klany mieszkały na pustyni, gdzie gęstość zaludnienia była naprawdę mała, bo tutaj mogliby porobić nie tylko ogromne zniszczenia, ale też zabić masę ludzi. Na samą myśl aż się wzdrygnęła, po czym oddała Mishimie glinianego ptaszka, żeby schował go sobie do sakwy. Wystarczy, że jedno drzewo ucierpiało. Więcej dewastacji nie trzeba było.
-Na razie udało mi się opanować dwa elementy. Raiton i Doton. - Wyjawiła, spoglądając na drogę przed nimi i rozglądając się na boki. - Mogę rzucać i otaczać się piorunami, różnej mocy. Najsłabsze powodują ból, średnie mogą sparaliżować kończynę, lub całe ciało, w zależności gdzie się trafi, te najsilniejsze zabijają na miejscu. Jeśli chodzi o skałę, to mogę wytworzyć z niej silną barierę, otoczyć nią swoje własne ciało i wtedy żadna broń mnie nie ruszy, niespodziewanie wysunąć z podłoża wielkie, ostre kolce, które nabiją napastnika, stworzyć kamiennego węża, który może się poruszać i strzelać w przeciwników kamiennymi kolcami, utopić w błocie i zmieniać kształt terenu. Opcji jest naprawdę dużo.
Spojrzała na Mishimę, żeby sprawdzić jego reakcję. Mimo tego, że były to podstawowe dziedziny, dawały one naprawdę sporo możliwości wyjścia z sytuacji i zabicia przeciwnika. Niektóre techniki wyglądały naprawdę efektownie, a do tego były śmiercionośne.
- Rozwijam też samo Ninjutsu. - Odezwała się znowu. - Ale skupiam się bardziej na technikach pomocniczych. Wytwarzanie światła z chakry, gdy jest ciemno, szybki unik, unieruchamianie przeciwnika za pomocą samych bandaży i takie tam inne. Krótko mówiąc, też walczę z dystansu, ale gdy trzeba, potrafię też zdać się na Taijutsu.
- Niesamowite. - Odpowiedziała, wyraźnie zaciekawiona, po czym skamieniała. - Że co?! Całą wioskę jednym wybuchem? A niech mnie...
Ponownie jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia. Wyobrażenie sobie wielkiego krateru zamiast wioski nie było wcale trudne, za to naprawdę przerażające. A najgorsze było to, że takich zniszczeń była w stanie dokonać tylko jedna osoba i to za jednym zamachem. Nic dziwnego, że Reika nie słyszała o tym szczepie. Najwyraźniej Haretsu woleli utrzymywać w sekrecie fakt, że posiadają tak niszczycielską siłę w swoich szeregach. Czy należało się ich obawiać?
- Ciebie się nie obawiam. - Przyznała, nadal przyglądając się glinianemu ptaszkowi. - Ale taka siła, w złych rękach i źle wykorzystana, może przyczynić się do strasznych rzeczy...
Dobrze, że oba wybuchowe klany mieszkały na pustyni, gdzie gęstość zaludnienia była naprawdę mała, bo tutaj mogliby porobić nie tylko ogromne zniszczenia, ale też zabić masę ludzi. Na samą myśl aż się wzdrygnęła, po czym oddała Mishimie glinianego ptaszka, żeby schował go sobie do sakwy. Wystarczy, że jedno drzewo ucierpiało. Więcej dewastacji nie trzeba było.
-Na razie udało mi się opanować dwa elementy. Raiton i Doton. - Wyjawiła, spoglądając na drogę przed nimi i rozglądając się na boki. - Mogę rzucać i otaczać się piorunami, różnej mocy. Najsłabsze powodują ból, średnie mogą sparaliżować kończynę, lub całe ciało, w zależności gdzie się trafi, te najsilniejsze zabijają na miejscu. Jeśli chodzi o skałę, to mogę wytworzyć z niej silną barierę, otoczyć nią swoje własne ciało i wtedy żadna broń mnie nie ruszy, niespodziewanie wysunąć z podłoża wielkie, ostre kolce, które nabiją napastnika, stworzyć kamiennego węża, który może się poruszać i strzelać w przeciwników kamiennymi kolcami, utopić w błocie i zmieniać kształt terenu. Opcji jest naprawdę dużo.
Spojrzała na Mishimę, żeby sprawdzić jego reakcję. Mimo tego, że były to podstawowe dziedziny, dawały one naprawdę sporo możliwości wyjścia z sytuacji i zabicia przeciwnika. Niektóre techniki wyglądały naprawdę efektownie, a do tego były śmiercionośne.
- Rozwijam też samo Ninjutsu. - Odezwała się znowu. - Ale skupiam się bardziej na technikach pomocniczych. Wytwarzanie światła z chakry, gdy jest ciemno, szybki unik, unieruchamianie przeciwnika za pomocą samych bandaży i takie tam inne. Krótko mówiąc, też walczę z dystansu, ale gdy trzeba, potrafię też zdać się na Taijutsu.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Szlak transportowy
Umiejętności klanowe Mishimy, a raczej szczepu Dōhito, były dla Reiki lekko mówiąc, przerażające. Fakt faktem, miała rację. Te umiejętności w złych rękach, mogą stworzyć poważne zmiany w świecie shinobi. Wywołać wojnę bądź ją skończyć. Dlatego właśnie Haretsu, nie pozwalali szczepowi, na samowole. Mishima był jednak inny, nie chciał wracać do Tsurai. Nic na niego tam nie czekało, tutaj wręcz przeciwnie.
- Najmniejsza broń, może w nieodpowiednich rękach stać się zabójcza na skale światową.
Na słowa o tym, że blondynka się go nie obawia, uśmiechnął się tylko. Zaufała mu i teraz miał kolejne potwierdzenie tego faktu. Dawno nie czuł powiązania z kimkolwiek, a tu trafia się taka znakomitość. Oj Misiek, starzejesz się.
Gdy zaczęła opowiadać o swoich umiejętnościach pokiwał tylko głowa, dokładnie słuchając.
- Elementy Raiton i Doton? Ciekawe połączenie. Sam jestem użytkownikiem stylu ziemi, jednak sądzę dużo mniej rozwiniętym niż Ty.
Myśląc o tym wszystkim, zaczął się lekko śmiać.
- Jesteśmy do siebie dość podobni a jakby tego było mało, w przeciwieństwach się dopełniamy.
Tak, to było zabawne. Blondynka z tego punktu widzenia była jak dopasowany do bruneta puzzel. Idealnie wkomponowany. Ciekawe czy ona też tak to widzi.
- Najmniejsza broń, może w nieodpowiednich rękach stać się zabójcza na skale światową.
Na słowa o tym, że blondynka się go nie obawia, uśmiechnął się tylko. Zaufała mu i teraz miał kolejne potwierdzenie tego faktu. Dawno nie czuł powiązania z kimkolwiek, a tu trafia się taka znakomitość. Oj Misiek, starzejesz się.
Gdy zaczęła opowiadać o swoich umiejętnościach pokiwał tylko głowa, dokładnie słuchając.
- Elementy Raiton i Doton? Ciekawe połączenie. Sam jestem użytkownikiem stylu ziemi, jednak sądzę dużo mniej rozwiniętym niż Ty.
Myśląc o tym wszystkim, zaczął się lekko śmiać.
- Jesteśmy do siebie dość podobni a jakby tego było mało, w przeciwieństwach się dopełniamy.
Tak, to było zabawne. Blondynka z tego punktu widzenia była jak dopasowany do bruneta puzzel. Idealnie wkomponowany. Ciekawe czy ona też tak to widzi.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości