- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
[Event] Wielka wojna
Re: [Event] Wielka wojna
Poza wcześniej wspomnianą dziewczyną i jej nader śmiałą a jednocześnie niezbyt roztropną inicjatywą, głos zabrali również inni przedstawiciele grupy zaraz po tym co wypowiedział sam Kyoto. Być może tym samym ośmielił resztę do otworzenia ust lub też reszcie po prostu zamarzły wargi. Nic dziwnego patrząc na to, że klimat jest tu taki iż wyspa według ciemnoskórego chłopaka nadaje się tylko do trzymania tutaj mięsa. Raz jeszcze biedaczyna zatrząsł się z zimna utwierdzając się w przekonaniu, że nie przyzwyczai się do panujących tu warunków. Uważnie przysłuchiwał się dalej padającym słowom, ponieważ była to okazja by wybadać towarzyszy, jednak szczególnie słuch chłopaka skupił się na słowach nieznajomego mówiącego o dojutsu sharinganie. Czyli oczy klanu Ranmaru nie były jedyną parą, która potrafiła wykazać się specjalnymi zdolnościami ale jak się miało okazać za kilka chwil, to ten cały sharingan musiał być mocno przereklamowany, ponieważ nic z tego nie wynikło. Sugestie na temat mostu nie były głupie ale w tym przypadku Kyoto znał swoje umiejętności i ten scenariusz nie budził w nim specjalnych obaw, chociaż wiadomo, lepiej mieć grunt pod stopami. Następnie przyszło do weryfikacji padających propozycji przez dowództwo, które krótko skwitowało wiedzę na temat barier jaką prezentowała cała "drużyna" o ile tak można nazwać tutejszą zgraję. Kyoto w tym momencie był chyba najbardziej skupiony by przed jakąkolwiek walką o ile do takiej miałoby dojść, poznać jak najwięcej szczegółów o tych, którzy będą stać z nim w ramię w ramię. Co prawda, pewien obraz się już gdzieś w głowie rysował ale każda chwila poświęcona na analizę, może zaowocować w przyszłości. Kolejnym ruchem było śmiałe i najzwyklejsze w świecie zastukanie w barierę na co Kyoto lekko wytrzeszczył oczy lecz i to nie było na tyle zaskakujące jak brak cierpliwości pewnej przedstawicielki Yuki, która z impetem cisnęła niewielkich rozmiarów lodowymi tworami. Wydawać by się mogło, ze to wszystko? Nieee, nie gdy ostatnie słowo należała do jego mościa z wielkim mieczem, który to najchętniej nadal zagłębiał się w niebywałych opowieściach o samym sobie. Jak się za chwilę okazało, najprostsze metody są najlepsze. Jak powiedział tak zrobił i huknął z całej siły w dzieląca ich od wizji barierę a ta pod naporem sł i żelaza, po prostu ustąpiła. Teraz nie pozostawało nic innego jak posunąć się na przód i czekać na kolejny meldunek przedstawiciela Ranmaru, który już odzyskał swe pole widzenia. Sytuacja klasyczna lecz raczej nie problemowa. Przed naszymi śmiałkami dwa korytarze, jednak zbiegające się w jeden punkt więc głębszych dywagacji nie było. Jedni na lew drudzy na prawo a i nawet podział padł. Oczywiście Kyoto nie miał obiekcji a i z ciekawością zajął miejsce po stronie kierującej się do miejsca gdzie rzekomo torturowano miejscowych biedaków. W końcu chłopak zobaczy któż to taki i z czym przyszło mu się mierzyć. W tym momencie jednak odchylił nieco swych szat by mieć swobodny dostęp do klamr sipnających wieko jego pojemnika, który cały czas taszczył na plecach. Miał tez na uwadze by znaleźć się dosyć blisko Ryuijiego, który wydawał musi póki co jedyną osobą godną zaufania:
- W takim razie spotkamy się w sali spinającej korytarze. Mam też nadzieję, że obędzie się bez opóźnień....
W tym momencie spojrzał na dziewczynę, która do niedawna chciała poświęcć swój żywot dla dobra ogółu.
- W takim razie spotkamy się w sali spinającej korytarze. Mam też nadzieję, że obędzie się bez opóźnień....
W tym momencie spojrzał na dziewczynę, która do niedawna chciała poświęcć swój żywot dla dobra ogółu.
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Oddział infiltracyjny po raz pierwszy od wyruszenia natrafił na poważniejszą przeszkodę, która zmusiła ich do zatrzymania się i przeanalizowania sytuacji. Dowództwo na próżno szukało wśród członków drużyny speca od barier, nikt z obecnych po prostu się na tym nie znał, lub zachował to dla siebie. Nieprzygotowanie się pod tym względem przez dowodzących było zaskakującym zaniedbaniem, lecz kto wie może z braku czasu oraz przez zaskoczenie po prostu nikt o tym nie pomyślał. Kilku osób w tym Kyoto , przeanalizowali jedynie sytuacje, rzucając swoje przemyślenia co wcale nie było złe, burze mózgów zazwyczaj kończą się dobrymi pomysłami, jednak w tym przypadku, najprostsze okazało się najlepsze. Towarzysz Ichirou, który uczestniczył w bitwie o Atsui, wyszedł z propozycją zbadania terenu za pomocą Sharingana, Ryuji mimo, iż miał z nim do czynienia już drugi raz, wciąż tak naprawdę nie wiedział co potrafi ta technika, czy była podobna do techniki Ranmaru, czy potrafiła więcej? Któż wie, może kiedyś uda mu się dowiedzieć. Jedyne co udało się ustalić użytkownikowi czerwonych oczu, to iż most nie jest zaminowany i tu pomysły się skończyły i przyszedł czas na działanie. Ryuji stojąc na uboczu spokojnie i z uwagą przyglądał się całej sytuacji, sam nie wiedział jak można było by obejść barierę więc wolał nie strzępić języka, lecz to jak rozwiązany został problem zupełnie go zaskoczyło. Jeden z dowódców podszedł do bariery i delikatnie zastukał, nie było żadnej szczególnej reakcji, jednak zareagowała kobieta władająca lodem, która wyraźnie się poirytowała. Tworząc pokaźny lodowy kolec, rozbiła go z zawrotną prędkością o barierę jednak nie przyniosło to większego efektu. Władca piasku, był pod wrażeniem techniki, jej lód był zdecydowanie szybszy od jego piasku, szczególnie na tym poziomie, dzięki tej demonstracji udało mu się dowiedzieć kilku pożytecznych rzeczy o Yukich, w tym jak niesamowite i równocześnie niebezpieczne może być ich kekei genkai. Musiał przyznać, iż to im najbardziej pasowałoby władanie lodowymi wyspami, gdyż kto inny powinien władać lodową krainą jak nie władcy lodu, to samo tyczyło się Sabaku i pustyni. Blondyn z zazdrością patrzył jak tworzyła twór w powietrzu, on musi nosić wielki gliniany twór na plecach aby walczyć w warunkach innych niż pustynia. Mimo wszystko przeszkoda dalej była na swoim miejscu, lecz szybko do akcji wkroczył nie kto inny jak najemnik z wielkim mieczem, który zapadł Ryujiemu w pamięci z powodu kłamliwych przechwałek, jak to uratował życie liderowi Sabaku. Bardzo pewny siebie, uderzył orężem w barierę i ku zaskoczeniu większości zebranych, ta uległa pod siłą ciosu. Wśród zaskoczonych był i blondyn, nie uważał, że mu się uda, w każdym razie droga stała otworem i drużyna mogła ruszyć razem. Jednak w całej tej sytuacji było coś dziwnego, coś co niepokoiło chłopaka, czy naprawdę brutalna siła wystarczyła do zniszczenia bariery? Może był po prostu zbyt przewrażliwiony? A może to dlatego, iż nie lubił gościa z powodu jego kłamstw? W każdym razie miał na niego oko. Po upadku bariery ranmaru, znów mógł sięgnąć wzrokiem dalej niż inni, po szybkim przeanalizowaniu sytuacji, dowództwo postanowiło podzielić się na dwie osobne ekipy, jedna miała oczyścić korytarze ze strażników, a druga do której dostał się blondyn uwolnić przetrzymanych poziom niżej więźniów. Znów ruszyli, tym razem nie było już czasu na żarty i pogawędki, byli w bazie wroga gdzie na każdym kroku może czaić się śmierć. Ryuji skupił się na otoczeniu, uważał gdzie stąpa i był gotowy do szybkiej reakcji w razie nieprzewidzianych sytuacji, jego piasek w gurdzie został pobudzony lekkim impulsem chakry. Zabawa dopiero miała się zacząć.
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 45
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 14
KONSEKWENCJA 1
Suna Kanri (Teichi): Reberu Bi
WYTRZYMAŁOŚĆ 45
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 14
KONSEKWENCJA 1
Suna Kanri (Teichi): Reberu Bi
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Odpowiedź Muraia nie spodobała się Shinjiemu, ale to akurat było oczywiste. Chciał wiedzy, odpowiedzi. Nie otrzymał ich. Każdy człowiek poczułby się chociaż trochę rozczarowany. Zamiast samemu wyciągać wnioski z tego co widzi wolał otrzymać jasną i jednoznaczną odpowiedź, dokładnie to samo co wyjawiła dziewczyna o Ranmaru. Jednak musiał obyć się bez tego. Jego odpowiedź nie zawierała dalszych pytań o jego umiejętności, ale chciał potwierdzenia o udzieleniu ewentualnej pomocy w razie kłopotów. Nie sprecyzował dokładnie o co chodzi. Jednak ostatnie zdanie było w pewnym stopniu ciekawe dla Muraia. W jego głowie natychmiast pojawiła się potencjalna odpowiedź, brzmiąca "Pierw musiałbym mieć żebra", jednak wyjawiałaby zbyt dużo odnośnie prawdziwej natury jego jestestwa, skwitował więc to całkowicie inaczej.
- Zależnie od sytuacji, postaram się pomóc. Jednak nie jestem osobą rzucającą się na pomoc każdemu w potrzebie. Na przykład tamtą dziewczynę byłbym w stanie zostawić na pastwę potencjalnego niebezpieczeństwa. - miał oczywiście na myśli głupią dziewczynę. Sama jej obecność mogła przysporzyć kłopotów, było to dość prawdopodobne. Jednak osobników w tym oddziale posiadającym umiejętności mogące zaważyć na powodzeniu próbowałby ratować, wcześniej samemu zapewniając sobie bezpieczeństwo. Kwestia bariery do której dotarli była dość interesująca. Kakuzu nie śmiał wysuwać żadnych wniosków w obliczu znikomej ilości dowodów potwierdzających bądź obalających jakąkolwiek wysuniętą tezę. Z kolei próba brania pod uwagę rozmaitych scenariuszy również nie była możliwa, było zdecydowanie za mało jakiegokolwiek materiału. Łączyło się to bezpośrednio z brakiem wiedzy dotyczącej barier, Murai nigdy wcześniej nie miał styczności z nimi w żadnej formie i nie miał pojęcia jakie mogą mieć właściwości. Dziewczyna która wcześniej przyciągnęła uwagę Kakuzu swoją karygodną postawą w obliczu powagi sytuacji w jakiej się znajdowała, zaproponowała że poświęci się w celu sprawdzenia właściwości bariery. Taka opcja była dość kusząca, sprawdzenie skutków zetknięcia z kopułą na żywym człowieku byłoby dobrym źródłem informacji. Ciemnoskóry osobnik z trumną na plecach wysuwał śmiałe teorie, jedna za drugą, opierając się na wątpliwych wnioskach. Nie każda pojedyncza jednostka wychodząca stąd musiała posiadać ogromne pokłady chakry. Słowem-kluczem było "przypuszczać", ale jedna jego uwaga była celna - bariera była widoczna gołym okiem. To samo w sobie było dość ciężkie do oceny. Jeśli faktycznie miałaby to być bariera alarmująca o wtargnięciu intruzów, to czy nie lepiej by było gdyby pozostała niewidoczna? Wtedy przeciwnicy nie wiedzieliby o tym że zostali wykryci, co dawałoby taktyczną przewagę. Jednak Kakuzu nie znał zasad którymi podlegały takie twory. Może musiała być widoczna? Któż to wie? Na pewno nie niciowiec. Kolejna ciekawa teoria - zniszczenie mostu. Shinji zaproponował zbadanie bariery za pomocą Sharingana. Więc te oczy potrafiły coś jeszcze? Tworzenie iluzji, kopiowanie technik, zakrzywianie czasoprzestrzeni i dodatkowo możliwości analityczne pozwalające na badanie tworów pokroju bariery? Informacja ta tylko potwierdzała zdanie Muraia - przedstawiciele klanu Uchiha są bardzo wszechstronni i tym samym niebezpieczni. Dodatkowo, co mogło być całkowitym przypadkiem, sprawiali niemałe kłopoty gdziekolwiek by się nie pojawili. Jeden z dowódców skinął dłonią by poszli za nim, po czym dotknął dłonią bariery. Nie stało się nic. A przynajmniej nic widocznego. Nie poraziło go, nie odrzuciło, nie wywołało żadnego widocznego efektu. Jego czerwone oczy przygasły. Ułamek sekundy później lodowy sopel uderzył w barierę z dużą szybkością i siłą. Mimo że Murai przyzwyczajony był do ogromnych prędkości, to nawet dla niego było to imponujące. Użytkowniczka lodu nie miała zamiaru się bawić. Jednak bariera wytrzymała. Przed szereg wyszedł mężczyzna z ogromnym mieczem. Ten sam, który przypisywał sobie zasługi Muraia i dopisywał własne, tworząc nieprawdziwe historie swoich dokonań na wielu polach walki. Zaproponował uderzenie tego swoim mieczem. Proste rozwiązanie, najprostsze jakie może być. Co zrobić jeśli się spotka przeszkodę? Rozwalić ją. Ten tok myślenia można było określić mianem prostackiego. Murai wziął pod uwagę opcje przebicia się czystą siłą fizyczną, a ten osobnik teoretycznie spełniał wszystkie warunki by tego spróbować. Jedno uderzenie wystarczyło, co wprawiło w niemałe zaskoczenie resztę oddziału, w tym same dowództwo. Jeden z nich aktywował swoje czerwone oczy, lustrując otoczenie przed nimi. Zaczął wydawać rozkazy, zgodnie z którymi mieli się rozdzielić. Teoretycznie tok myślenia mężczyzny był poprawny, jednak była w nim niewielka nieścisłość. Którą Murai mu wytknął.
- Zniszczenie bariery mogło zostać zauważone przez przeciwnika. Dodatkowo rozsądnie będzie przewidzieć scenariusz, w którym posiada podwładnego dysponującego umiejętnościami sensorycznymi, tak samo jak my. Dla naszego bezpieczeństwa lepiej założyć, że ten już o nas wie, bądź dowie się w najbliższej przyszłości. Fałszywe przekonanie o niewiedzy przeciwnika może zaskoczyć nas i zagrozić powodzeniu operacji. - chłodne rozumowanie Muraia wydawało się w tym momencie podejściem potrzebnym oddziałowi. Jak wspomniał, iluzja posiadania przewagi nad przeciwnikiem skończyć się może zbytnią pewnością siebie, a to może doprowadzić do porażki. Trzeba było temu zaradzić już teraz, co też spróbował zrobić Kakuzu, uświadamiając o tym wszystkich członków oddziału. Jedak kiedy przyjdzie co do czego, to wejdzie do odpowiedniego korytarza i, tradycyjnie dla siebie, zacznie wyostrzać swoje zmysły, analizować otoczenie. Jego czujność osiągnie maksimum.
- Zależnie od sytuacji, postaram się pomóc. Jednak nie jestem osobą rzucającą się na pomoc każdemu w potrzebie. Na przykład tamtą dziewczynę byłbym w stanie zostawić na pastwę potencjalnego niebezpieczeństwa. - miał oczywiście na myśli głupią dziewczynę. Sama jej obecność mogła przysporzyć kłopotów, było to dość prawdopodobne. Jednak osobników w tym oddziale posiadającym umiejętności mogące zaważyć na powodzeniu próbowałby ratować, wcześniej samemu zapewniając sobie bezpieczeństwo. Kwestia bariery do której dotarli była dość interesująca. Kakuzu nie śmiał wysuwać żadnych wniosków w obliczu znikomej ilości dowodów potwierdzających bądź obalających jakąkolwiek wysuniętą tezę. Z kolei próba brania pod uwagę rozmaitych scenariuszy również nie była możliwa, było zdecydowanie za mało jakiegokolwiek materiału. Łączyło się to bezpośrednio z brakiem wiedzy dotyczącej barier, Murai nigdy wcześniej nie miał styczności z nimi w żadnej formie i nie miał pojęcia jakie mogą mieć właściwości. Dziewczyna która wcześniej przyciągnęła uwagę Kakuzu swoją karygodną postawą w obliczu powagi sytuacji w jakiej się znajdowała, zaproponowała że poświęci się w celu sprawdzenia właściwości bariery. Taka opcja była dość kusząca, sprawdzenie skutków zetknięcia z kopułą na żywym człowieku byłoby dobrym źródłem informacji. Ciemnoskóry osobnik z trumną na plecach wysuwał śmiałe teorie, jedna za drugą, opierając się na wątpliwych wnioskach. Nie każda pojedyncza jednostka wychodząca stąd musiała posiadać ogromne pokłady chakry. Słowem-kluczem było "przypuszczać", ale jedna jego uwaga była celna - bariera była widoczna gołym okiem. To samo w sobie było dość ciężkie do oceny. Jeśli faktycznie miałaby to być bariera alarmująca o wtargnięciu intruzów, to czy nie lepiej by było gdyby pozostała niewidoczna? Wtedy przeciwnicy nie wiedzieliby o tym że zostali wykryci, co dawałoby taktyczną przewagę. Jednak Kakuzu nie znał zasad którymi podlegały takie twory. Może musiała być widoczna? Któż to wie? Na pewno nie niciowiec. Kolejna ciekawa teoria - zniszczenie mostu. Shinji zaproponował zbadanie bariery za pomocą Sharingana. Więc te oczy potrafiły coś jeszcze? Tworzenie iluzji, kopiowanie technik, zakrzywianie czasoprzestrzeni i dodatkowo możliwości analityczne pozwalające na badanie tworów pokroju bariery? Informacja ta tylko potwierdzała zdanie Muraia - przedstawiciele klanu Uchiha są bardzo wszechstronni i tym samym niebezpieczni. Dodatkowo, co mogło być całkowitym przypadkiem, sprawiali niemałe kłopoty gdziekolwiek by się nie pojawili. Jeden z dowódców skinął dłonią by poszli za nim, po czym dotknął dłonią bariery. Nie stało się nic. A przynajmniej nic widocznego. Nie poraziło go, nie odrzuciło, nie wywołało żadnego widocznego efektu. Jego czerwone oczy przygasły. Ułamek sekundy później lodowy sopel uderzył w barierę z dużą szybkością i siłą. Mimo że Murai przyzwyczajony był do ogromnych prędkości, to nawet dla niego było to imponujące. Użytkowniczka lodu nie miała zamiaru się bawić. Jednak bariera wytrzymała. Przed szereg wyszedł mężczyzna z ogromnym mieczem. Ten sam, który przypisywał sobie zasługi Muraia i dopisywał własne, tworząc nieprawdziwe historie swoich dokonań na wielu polach walki. Zaproponował uderzenie tego swoim mieczem. Proste rozwiązanie, najprostsze jakie może być. Co zrobić jeśli się spotka przeszkodę? Rozwalić ją. Ten tok myślenia można było określić mianem prostackiego. Murai wziął pod uwagę opcje przebicia się czystą siłą fizyczną, a ten osobnik teoretycznie spełniał wszystkie warunki by tego spróbować. Jedno uderzenie wystarczyło, co wprawiło w niemałe zaskoczenie resztę oddziału, w tym same dowództwo. Jeden z nich aktywował swoje czerwone oczy, lustrując otoczenie przed nimi. Zaczął wydawać rozkazy, zgodnie z którymi mieli się rozdzielić. Teoretycznie tok myślenia mężczyzny był poprawny, jednak była w nim niewielka nieścisłość. Którą Murai mu wytknął.
- Zniszczenie bariery mogło zostać zauważone przez przeciwnika. Dodatkowo rozsądnie będzie przewidzieć scenariusz, w którym posiada podwładnego dysponującego umiejętnościami sensorycznymi, tak samo jak my. Dla naszego bezpieczeństwa lepiej założyć, że ten już o nas wie, bądź dowie się w najbliższej przyszłości. Fałszywe przekonanie o niewiedzy przeciwnika może zaskoczyć nas i zagrozić powodzeniu operacji. - chłodne rozumowanie Muraia wydawało się w tym momencie podejściem potrzebnym oddziałowi. Jak wspomniał, iluzja posiadania przewagi nad przeciwnikiem skończyć się może zbytnią pewnością siebie, a to może doprowadzić do porażki. Trzeba było temu zaradzić już teraz, co też spróbował zrobić Kakuzu, uświadamiając o tym wszystkich członków oddziału. Jedak kiedy przyjdzie co do czego, to wejdzie do odpowiedniego korytarza i, tradycyjnie dla siebie, zacznie wyostrzać swoje zmysły, analizować otoczenie. Jego czujność osiągnie maksimum.
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:161% (100% bazowe + 55% z Katonowego Serca + 6 z Wytrzymałości)
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NATURA CHAKRY: Doton (Katon)
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona -
- Nabyta -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 10 (1 poziom)
WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)
SZYBKOŚĆ 170 (5 poziom)
PERCEPCJA 124 (4 poziom)
PSYCHIKA 1 (1 poziom)
KONSEKWENCJA 95 (3 poziom)
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:161% (100% bazowe + 55% z Katonowego Serca + 6 z Wytrzymałości)
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- JUTSU:
NINJUTSU:
Wszystkie E
KATON:
Katon: Ryūka no Jutsu (C)
Katon: Endan (C)
Katon: Karyū Endan (B)
Katon: Ryūgyō no Jutsu (B) (WT)
TAIJUTSU
Ogólne:
Dainamikku Akushyon (D)
Dainamikku Entorī (D)
Aian Kurōī (D)
Kage Buyō (C)
Gōken:
Konoha Senpū (D)
Konoha Reppū (D)
Konoha Shōfū (C)
KLANOWE:
Jiongu (D)
Ugoku (D) (WT)
Bunri (D) (WT)
Echin Shishi no Jutsu (C)
Jiongu Teashi (C) (WT)
Nuuhada no Jutsu (B)
Shinto Numei no Jutsu (B)
Jiongu Hyōshi (B) (WT)
Jiongu Esa (B) (WT)
Jingou Henkan (B) (WT)
Karagoki (B) (WT)
Jiongu: Reberu Ei (Pasywna) (A)
Kyushu Hato (A)
- Przy pasie:
- - 2 Tonfy Drewniane
- - 2 Tonfy Metalowe
- Kabura na broń |Zapełnienie: 20/20 obj.| (prawe udo):
- 10 shuriken - 8 obj.
- 1 kunai z notką wybuchową - 2 obj.
- 2 porcje Makibishi - 10 obj.
- Torba |Zapełnienie: 10,5,5/20 obj.|(lewy bok):
- 1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
- 1 bomba dymna - 1 obj.
- 2 porcje Makibishi - 10 obj.
- 3 kunai - 3 obj.
- Metalowy ochraniacz
- Ukryte w ciele:
- 4 kunai z notką oślepiającą (po 1 na kończynę)
- 4 kunai z notką wybuchową (po 1 na kończynę)
- 4 kunai - brzuch
- Metalowe kolce - 4 w każdej ręce, 1 w nadgarstku, 10 w klatce piersiowej (nie obok serc)
- W domu:
- 2 kastety z ostrzami - 16 obj.
- 15 dzwoneczków - 7,5 obj.
- 50m żyłki - 150 obj.
- 19 notek wybuchowych 9,5 obj.
- 3 notek oślepiających - 1,5 obj.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: [Event] Wielka wojna
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LvIoSHk3tMI[/youtube]
Po usłyszeniu polecenia, Natsumemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. On sam również chciał jak najszybciej wyeliminować jakiekolwiek możliwe zagrożenie, które mogło zmuszać zwykłych wieśniaków do parcia przed siebie, prosto w objęcia śmierci, i to w taki sposób że oni sami nie mogli nic a nic w tej kwestii zmienić. Chociaż na twarzy zachowywał spokój, wewnątrz czuł jak jego lodowata krew zaczyna buzować. Właśnie w takich momentach czuł, że nie jest w pełni Yukim. Czystokrwisty członek tego Rodu zachowałby spokój i starał się podchodzić do sytuacji racjonalnie, nawet jeśli to "racjonalnie" było sprzeczne z jakimikolwiek prawami lub było po prostu zwyrodniałe. Lecz Natsume tego nie potrafił. Choć od dawna respektował Pax Glacia i na jego podstawie był wychowany, wykształciły się też u niego zasady na bazie emocji i moralności, a o których istnieniu uświadomił sobie dopiero ostatnio. Gdy przebudzono go na Hyogashimie.A to była jedna z zasad. Odebranie komuś wolnej woli i posłanie go na śmierć nie zasługiwało na wybaczenie.
Smok został wystrzelony i w bardzo krótkim odstępie czasu zbliżył się do oponentów, lecz jeden z nich nagle wykazał się techniką, o której Natsume nigdy nie słyszał, nie mówiąc już nawet o ujrzeniu jej na własne oczy. Mężczyzna tak po prostu wytworzył... lawę. Taką, jak ta która przed tysiącami lat mogła wypływać z Shiroyamy. Roztopiona magma zalała jego smoka i zaczęła go bardzo szybko topić, a wytworzone w ten sposób odłamki schłodzonej skały zaczęły przerzedzać jednostki pod ścierającymi się jutsu. W efekcie zabijając jeszcze więcej piechoty.
Natsume skrzywił się i syknął. Szlag. Nie tak to miało wyglądać.
Lecz najdziwniejsze miało dopiero nadejść.
Nagle otrzymał potężne uderzenie pięścią w twarz. Trafienie było na tyle mocne, by skruszyć jego maskę, lecz na szczęście jego facjacie nic poważniejszego się nie stało. Cios jednak wytrącił go z równowagi i zmusił do dezaktywacji lodowego smoka, sprawiając że resztki lawy dotarły do murów i zaczęły je nadżerać. Dodatkowo żołnierze Yuki zaczęli się wzajemnie wyrzynać, wykrzykując przy tym imię Bestii i ciesząc się z tego koszmarnego aktu. Leżący Natsume otworzył szeroko oczy, a jego twarz rozciągnęła się w przerażeniu. Co tu się, do kurwy nędzy na karym koniu, stało? Szybko zerwał się na równe nogi, lecz w kompletnym chaosie który zapanował nie wiedział, co robić dalej.
-C... chyba se jaja robicie...
Z zaskoczenia wyrwał go dopiero głos Satoshiego, który przedstawił na szybko powód szaleństwa wszystkich wokół i wydał mu polecenie. Polecenie, którego nie zamierzał kwestionować.
Nie czekając ani ułamka sekundy, rzucił się w kierunku krawędzi, po drodze rozcinając sobie kciuk i składając sekwencję pieczęci. Położył dłoń na murze, przywołując tym samym Hyoso.
-Hyoso, ugaś lawę na i pod murem! Gareki nie może zginąć! I to nie była prośba.
Tygrys rozejrzał się, zaskoczony, lecz gdy zobaczył mieszankę gwałtownych emocji na twarzy Natsumego i wyczuł wibracje wywołane jego chakrą, uznał że kwestionowanie poleceń może być bardzo złym wyborem. Kenshi, nie czekając, skoczył za Garekim, składając kolejne pieczęci. Tygrys westchnął ciężko, składając pieczęć.
-Rany, rany... Na pakowanie się w środek burdelu się nie pisałem...
Młody Yuki w tym czasie rzucił się w dół, zmierzając tuż za Garekim, starając się przy tym lecieć w miarę blisko muru, by w razie konieczności móc się od niego odbić lub zahamować. Jak najszybciej tylko dał radę złożył pieczęci do techniki klanowej, Hyoton no Jutsu, by być w stanie stworzyć od muru do lidera Sakki lodowy podest z czarnego lodu o rozmiarach 3xNx1 (N to odległość Garekiego od muru). Liczył że podest ten będzie w stanie zatrzymać spadającego Yukiego, a jeśli nie - przynajmniej zwolni go na tyle, by gaszona przez Hyoso lawa nie była już groźna. A przynajmniej aż tak. Samemu przystaje na murze, będąc gotowym by w każdej chwili skoczyć na Garekiego i powalić go, aby przeczekać ten czas gdy Waneko morduje Yamanakę. Stara się przy tym, na tyle na ile to możliwe, być przygotowanym na zagrożenia zewnętrzne, żeby nie dostać przypadkową techniką, strzałą lub innym shurikenem. Uniki bywają przydatne.
Ukryty tekst
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Po Iseiu odezwał się jeszcze jeden człowiek z oddziału najemników. Chłopak, który rozmawiał z tamtym dziwakiem od nici. Samuraj przyglądnął mu się nieco lepiej, chociaż szczególnie wsłuchał się w jego słowa. Nie miał zielonego pojęcia o Sharinganie, o którym ten mówił, ale wychodziło na to, że to kolejne doujutsu. Ile ich było w takim razie? Ranmaru nie byli wcale tacy unikatowi? Czym się różniły ich oczy od oczu tego młodzieńca? Na te pytania odpowiedzi w tym momencie nie było, co jakoś nie przeszkadzało czarnowłosemu. Wielce nie interesował się światem ninja, chociaż nie przeczył, że wiedza była przydatna. Szczególnie kiedy przyjdzie mu się zmierzyć z shinobi oraz kunoichi. W takim wypadku każde słówko może być na wagę złota.
Wyjątkowo nie spodobała mu się druga wizja, o której wspomniał chłopak od Sharingana. Genjutsu było najbardziej tchórzliwą z metod walki. Tak jak trucizna była bronią kobiet niegdyś, tak w czasach ninja jej odpowiednikiem były iluzje. Honorowemu wojownikowi, mężczyźnie z krwi i kości nie przystawało parać się tak haniebną "sztuką". Isei uważał to za potwarz tak dużą, że możliwą do zmycia jedynie poprzez seppuku. A i tak nie było co liczyć na to, że imię takiego osobnika będzie wypowiadane z szacunkiem. Wstyd na całą rodzinę. Samuraj również nie chciał zginąć od genjutsu. Byłaby to jedna z najgorszych możliwych śmierci, jakie mógł sobie wyobrazić. Zwyczajnie nienawidził iluzji z całego serca i nawet gdyby Ichika prosiła go o nauczenie się ich, to odmówiłby z całą stanowczością.
Młodzieniec z doujutsu sprawdził i most, i barierę, dając znak, że nie czeka przed nimi żadna pułapka. A przynajmniej żadna taka, którą byłby w stanie dostrzec. To nie skreślało możliwości ich wystąpienia. Wciąż nie byli pewni, jednak bardziej nie mogli się upewnić. Należało wreszcie zadziałać. Ruszyli w stronę bariery. Isei przekroczył most wyjątkowo niepewnie. Obawiał się, iż ten zarwie się pod nimi, a oni zostaną schwytani w mroczne uściski otchłani, której końca nie było widać. Nic takiego się nie wydarzyło - całe szczęście. Stanęli zaraz naprzeciwko tej dziwacznej siły z chakry, która ich blokowała. Tamotsu spróbował dotknąć bariery, chociaż samuraj nie do końca popierał ten pomysł. Któż wiedział czym ona mogła być. Mężczyzna jednak wyszedł bez szwanku - szkarłatna ściana jedynie blokowała przejście i tyle. Fuyuko zareagowała nazbyt emocjonalnie. Stworzyła w powietrzu lodowy kolec - co pierwszy raz Isei obserwował i był naprawdę zdumiony - a później nim z zastraszającą szybkością cisnęła o problematyczny twór. Oczywiście nic się nie wydarzyło. Lód rozpękł się na drobne kawałeczki, a bariera jak stała, tak stała dalej. I wtem pojawił się ktoś, kto wcześniej został zupełnie zignorowany przez samuraja. Słyszał jak ten prawi coś o smokach z kryształu i nijakim Jou, którego obronił, lecz uznał to za zwyczajne przechwałki najemnika, który z pewnością odwiedził niejedno pole bitwy. Prosty mężczyzna z wielkim mieczem, którym władał na poziomie równie prymitywnym, co jego język. Tak samo mało skomplikowany był jego plan. Brutalna siła i potężne uderzenie w barierę. Całkowicie oczywistym było, że skoro poprzednicy nie dali rady, to jakiś osiłek z kawałem stali z pewnością nie da sobie rady. Chociaż rozmiary miecza były imponujące. Ciężko stwierdzić jak zareagowała reszta, gdyż Isei został osłupiony widokiem braku bariery. Ugięła się pod mocarnym cięciem mężczyzny i zwyczajnie znikła. Czarnowłosy prychnąłby śmiechem, gdyby nie nagły znajomy głos, który wyrwał go ze zdziwienia. Spojrzał natychmiast w stronę źródła dźwięku i drgnął. Kobieta. To ta dziewczyna, która ciągle wygłupiała się i ściągała na siebie uwagę. Wcześniej zdołał bez problemu się do niej odezwać tylko dlatego, że rzucał słowa w tłum, a nie bezpośrednio jej w twarz. Teraz było inaczej, gdyż stała blisko. Jak z otwartej księgi dało się przeczytać, iż samuraj jest zakłopotany. Nawet zaczął się lekko rumienić, chociaż mógł winę zwalić na zimno.
- Pro-proszę ba-ardzo. - delikatne zająknięcie, ale udało mu się zabrzmieć dosyć naturalnie. Cenił sobie to, że nieznajoma jest dobrze wychowaną, młodą damą. Ukłoniła się i zwracała się do niego per "pan". Wyglądała na zbliżoną wiekiem, lecz nie znali się, więc było to całkiem na miejscu. Chociaż Isei już zdążył mówić do niej na "Ty" i nazwać ją głupią. Tak musiał postąpić, bo grzeczne, zmanierowane i odpowiednio stonowane słowa zapewne nie przyniosłyby zamierzonego efektu. Efektu, którym miało być przemówienie dziewczynie do rozumu, że śmierć nie jest rozwiązaniem, a szczególnie tak bezsensowna. Jeżeli chciała zginąć, to niech się poświęci, a nie popełni samobójstwo. Śmierć nie może być celem, chociaż należało się z nią oswoić i przyjąć do wiadomości, że jest naturalnym elementem.
Znów zaczynała od pogardy dla samej siebie. Szkarłatne oczy Iseia wpatrywały się w nią przez chwilę zapominając o tym, że jest ona kobietą - istotą, która wprowadzała go w tak dziwne i niezrozumiałe stany. To smutne patrzeć jak człowiek trawiony chorobą duszy niszczy swój własny umysł oraz sam się upokarza do tego stopnia, iż uznaje siebie za zbędny element. Na tyle nieużyteczny, że jedynie poprzez śmierć może się przydać. W tym momencie samuraj nie miał czasu, by wytłumaczyć jej to wszystko, a nawet więcej. Mógł jej opowiedzieć o całej filozofii, którą się kierował i którą poznał na Yinzin, jednak nie teraz. Kolejnym problemem był również fakt, iż była dziewczyną, a to niesamowite utrudnienie dla czarnowłosego. Nie potrafił swobodnie rozmawiać z przedstawicielkami płci pięknej. Był całkowicie upośledzony w tym przypadku, a jego relacje wypaczone. Wszystko to przez przeszłość. Jedynym wyjątkiem była Ichika - jego sensei, którą wielbił. Z nią mógł rozmawiać jak z... z Ichiką. Nie miał nigdy bliższych osób, nie miał rodziny, więc nie było porównania.
- Nie zależy mi na śmierci niewinnych osób. Nie zależy mi na śmierci również winnych osób. Zależy mi na śmierci jedynie tych, którzy na to zasłużyli. Drobne przewinienia nie czynią nas złymi. W każdej chwili możemy się zmienić i je odpokutować. Nie każdy jednak zdobędzie na to czas. Ci muszą zginąć. - zupełnie odbił tematem w inną stronę. Zrobił to zupełnie świadomie. Odwrócił też wzrok i ruszył za resztą, gdyż Ci zaczęli wchodzić do miejsca, które blokowała bariera. Tylko dzięki temu nie miał problemów z wysłowieniem się. Nie patrzył na dziewczynę. Swoją wypowiedzią luźno nawiązał do tematu, jednak postanowił to nieco sprecyzować. - Nie chcę, by panienka umarła, a z pewnością nie śmiercią bezsensowną. Jesteśmy najemnikami, których celem jest wyeliminować uniwersalne zło. Musimy się poświęcić w tym celu i starać się zdziałać tyle, ile tylko możemy. Należy dać z siebie więcej, niż ktokolwiek od nas oczekuje. Bestia to zagrożenie dla ludzi, którzy na zło nie zasługują. Staraj się przeżyć. Nawet jeżeli duszę panienki trawi choroba. Śmierć to nie cel. - nadal na nią nie patrzył. Wiedział, że zachowuje się w tym momencie niekulturalnie, gdyż nie patrzył w oczy, ani nawet twarz rozmówcy. Nie mieli czasu, więc nie mógł ot tak zatrzymać się i zacząć jąkać, czerwienić, zacinać, tracić rozum i pleść głupoty - jak to zazwyczaj działo się przy kobietach. Musiał szybko wyjaśnić sprawę, by wyruszyć dalej.
Korytarze przejął oddział duchów oraz Ranmaru, a więzieniem miała się zająć reszta. Rozkaz to rozkaz. Isei z pełną gotowością ruszył za resztą, gdyż nie widział powodu do sprzeciwu. Należało uwolnić więzionych, gdyż wśród nich mogły, aczkolwiek nie musiały znajdować się jednostki, które albo posiadały istotne informacje, albo posiadały siłę, by wesprzeć infiltrację bazy Bestii. Samuraj tak jak od dłuższego czasu był gotowy na skorzystanie ze swojego ukochanego oręża - katany Mugen, która była prezentem od Ichiki. Ostrzem, którym miał przecinać szlaki nowej drogi życiowej. Lewa dłoń luźno trzymała sayę na tyle, by w każdej chwili móc ją cofnąć, zaś prawa już w tym momencie znalazła się na tsuce. Uścisk na tyle mocny, by broń nie wypadła z ręki i na tyle delikatny, by czuć odpowiednio broń. Jakbyś trzymał drobnego wróbla - nie możesz pozwolić mu uciec i nie możesz go zgnieść. W myślach powtórzył słowa swojego pierwszego Senseia - Ejjiego. I w ten sposób był przygotowany do techniki Iaido - błyskawicznego, horyzontalnego cięcia, które miało trafić jakiegokolwiek oponenta najlepiej w krtań i tym samym powoli pozbawić go życia. W razie ataków oczywiście Isei gotów był na sprawny unik lub odskok - w zależności co było odpowiedniejszą opcją. Ewentualnie mógł zablokować kataną atak - nawet Iaido mogło mu pomóc wyciągnąć oręż szybciej, a więc także prędzej się zasłonić. Należało zadbać o swoją defensywę.
Wyjątkowo nie spodobała mu się druga wizja, o której wspomniał chłopak od Sharingana. Genjutsu było najbardziej tchórzliwą z metod walki. Tak jak trucizna była bronią kobiet niegdyś, tak w czasach ninja jej odpowiednikiem były iluzje. Honorowemu wojownikowi, mężczyźnie z krwi i kości nie przystawało parać się tak haniebną "sztuką". Isei uważał to za potwarz tak dużą, że możliwą do zmycia jedynie poprzez seppuku. A i tak nie było co liczyć na to, że imię takiego osobnika będzie wypowiadane z szacunkiem. Wstyd na całą rodzinę. Samuraj również nie chciał zginąć od genjutsu. Byłaby to jedna z najgorszych możliwych śmierci, jakie mógł sobie wyobrazić. Zwyczajnie nienawidził iluzji z całego serca i nawet gdyby Ichika prosiła go o nauczenie się ich, to odmówiłby z całą stanowczością.
Młodzieniec z doujutsu sprawdził i most, i barierę, dając znak, że nie czeka przed nimi żadna pułapka. A przynajmniej żadna taka, którą byłby w stanie dostrzec. To nie skreślało możliwości ich wystąpienia. Wciąż nie byli pewni, jednak bardziej nie mogli się upewnić. Należało wreszcie zadziałać. Ruszyli w stronę bariery. Isei przekroczył most wyjątkowo niepewnie. Obawiał się, iż ten zarwie się pod nimi, a oni zostaną schwytani w mroczne uściski otchłani, której końca nie było widać. Nic takiego się nie wydarzyło - całe szczęście. Stanęli zaraz naprzeciwko tej dziwacznej siły z chakry, która ich blokowała. Tamotsu spróbował dotknąć bariery, chociaż samuraj nie do końca popierał ten pomysł. Któż wiedział czym ona mogła być. Mężczyzna jednak wyszedł bez szwanku - szkarłatna ściana jedynie blokowała przejście i tyle. Fuyuko zareagowała nazbyt emocjonalnie. Stworzyła w powietrzu lodowy kolec - co pierwszy raz Isei obserwował i był naprawdę zdumiony - a później nim z zastraszającą szybkością cisnęła o problematyczny twór. Oczywiście nic się nie wydarzyło. Lód rozpękł się na drobne kawałeczki, a bariera jak stała, tak stała dalej. I wtem pojawił się ktoś, kto wcześniej został zupełnie zignorowany przez samuraja. Słyszał jak ten prawi coś o smokach z kryształu i nijakim Jou, którego obronił, lecz uznał to za zwyczajne przechwałki najemnika, który z pewnością odwiedził niejedno pole bitwy. Prosty mężczyzna z wielkim mieczem, którym władał na poziomie równie prymitywnym, co jego język. Tak samo mało skomplikowany był jego plan. Brutalna siła i potężne uderzenie w barierę. Całkowicie oczywistym było, że skoro poprzednicy nie dali rady, to jakiś osiłek z kawałem stali z pewnością nie da sobie rady. Chociaż rozmiary miecza były imponujące. Ciężko stwierdzić jak zareagowała reszta, gdyż Isei został osłupiony widokiem braku bariery. Ugięła się pod mocarnym cięciem mężczyzny i zwyczajnie znikła. Czarnowłosy prychnąłby śmiechem, gdyby nie nagły znajomy głos, który wyrwał go ze zdziwienia. Spojrzał natychmiast w stronę źródła dźwięku i drgnął. Kobieta. To ta dziewczyna, która ciągle wygłupiała się i ściągała na siebie uwagę. Wcześniej zdołał bez problemu się do niej odezwać tylko dlatego, że rzucał słowa w tłum, a nie bezpośrednio jej w twarz. Teraz było inaczej, gdyż stała blisko. Jak z otwartej księgi dało się przeczytać, iż samuraj jest zakłopotany. Nawet zaczął się lekko rumienić, chociaż mógł winę zwalić na zimno.
- Pro-proszę ba-ardzo. - delikatne zająknięcie, ale udało mu się zabrzmieć dosyć naturalnie. Cenił sobie to, że nieznajoma jest dobrze wychowaną, młodą damą. Ukłoniła się i zwracała się do niego per "pan". Wyglądała na zbliżoną wiekiem, lecz nie znali się, więc było to całkiem na miejscu. Chociaż Isei już zdążył mówić do niej na "Ty" i nazwać ją głupią. Tak musiał postąpić, bo grzeczne, zmanierowane i odpowiednio stonowane słowa zapewne nie przyniosłyby zamierzonego efektu. Efektu, którym miało być przemówienie dziewczynie do rozumu, że śmierć nie jest rozwiązaniem, a szczególnie tak bezsensowna. Jeżeli chciała zginąć, to niech się poświęci, a nie popełni samobójstwo. Śmierć nie może być celem, chociaż należało się z nią oswoić i przyjąć do wiadomości, że jest naturalnym elementem.
Znów zaczynała od pogardy dla samej siebie. Szkarłatne oczy Iseia wpatrywały się w nią przez chwilę zapominając o tym, że jest ona kobietą - istotą, która wprowadzała go w tak dziwne i niezrozumiałe stany. To smutne patrzeć jak człowiek trawiony chorobą duszy niszczy swój własny umysł oraz sam się upokarza do tego stopnia, iż uznaje siebie za zbędny element. Na tyle nieużyteczny, że jedynie poprzez śmierć może się przydać. W tym momencie samuraj nie miał czasu, by wytłumaczyć jej to wszystko, a nawet więcej. Mógł jej opowiedzieć o całej filozofii, którą się kierował i którą poznał na Yinzin, jednak nie teraz. Kolejnym problemem był również fakt, iż była dziewczyną, a to niesamowite utrudnienie dla czarnowłosego. Nie potrafił swobodnie rozmawiać z przedstawicielkami płci pięknej. Był całkowicie upośledzony w tym przypadku, a jego relacje wypaczone. Wszystko to przez przeszłość. Jedynym wyjątkiem była Ichika - jego sensei, którą wielbił. Z nią mógł rozmawiać jak z... z Ichiką. Nie miał nigdy bliższych osób, nie miał rodziny, więc nie było porównania.
- Nie zależy mi na śmierci niewinnych osób. Nie zależy mi na śmierci również winnych osób. Zależy mi na śmierci jedynie tych, którzy na to zasłużyli. Drobne przewinienia nie czynią nas złymi. W każdej chwili możemy się zmienić i je odpokutować. Nie każdy jednak zdobędzie na to czas. Ci muszą zginąć. - zupełnie odbił tematem w inną stronę. Zrobił to zupełnie świadomie. Odwrócił też wzrok i ruszył za resztą, gdyż Ci zaczęli wchodzić do miejsca, które blokowała bariera. Tylko dzięki temu nie miał problemów z wysłowieniem się. Nie patrzył na dziewczynę. Swoją wypowiedzią luźno nawiązał do tematu, jednak postanowił to nieco sprecyzować. - Nie chcę, by panienka umarła, a z pewnością nie śmiercią bezsensowną. Jesteśmy najemnikami, których celem jest wyeliminować uniwersalne zło. Musimy się poświęcić w tym celu i starać się zdziałać tyle, ile tylko możemy. Należy dać z siebie więcej, niż ktokolwiek od nas oczekuje. Bestia to zagrożenie dla ludzi, którzy na zło nie zasługują. Staraj się przeżyć. Nawet jeżeli duszę panienki trawi choroba. Śmierć to nie cel. - nadal na nią nie patrzył. Wiedział, że zachowuje się w tym momencie niekulturalnie, gdyż nie patrzył w oczy, ani nawet twarz rozmówcy. Nie mieli czasu, więc nie mógł ot tak zatrzymać się i zacząć jąkać, czerwienić, zacinać, tracić rozum i pleść głupoty - jak to zazwyczaj działo się przy kobietach. Musiał szybko wyjaśnić sprawę, by wyruszyć dalej.
Korytarze przejął oddział duchów oraz Ranmaru, a więzieniem miała się zająć reszta. Rozkaz to rozkaz. Isei z pełną gotowością ruszył za resztą, gdyż nie widział powodu do sprzeciwu. Należało uwolnić więzionych, gdyż wśród nich mogły, aczkolwiek nie musiały znajdować się jednostki, które albo posiadały istotne informacje, albo posiadały siłę, by wesprzeć infiltrację bazy Bestii. Samuraj tak jak od dłuższego czasu był gotowy na skorzystanie ze swojego ukochanego oręża - katany Mugen, która była prezentem od Ichiki. Ostrzem, którym miał przecinać szlaki nowej drogi życiowej. Lewa dłoń luźno trzymała sayę na tyle, by w każdej chwili móc ją cofnąć, zaś prawa już w tym momencie znalazła się na tsuce. Uścisk na tyle mocny, by broń nie wypadła z ręki i na tyle delikatny, by czuć odpowiednio broń. Jakbyś trzymał drobnego wróbla - nie możesz pozwolić mu uciec i nie możesz go zgnieść. W myślach powtórzył słowa swojego pierwszego Senseia - Ejjiego. I w ten sposób był przygotowany do techniki Iaido - błyskawicznego, horyzontalnego cięcia, które miało trafić jakiegokolwiek oponenta najlepiej w krtań i tym samym powoli pozbawić go życia. W razie ataków oczywiście Isei gotów był na sprawny unik lub odskok - w zależności co było odpowiedniejszą opcją. Ewentualnie mógł zablokować kataną atak - nawet Iaido mogło mu pomóc wyciągnąć oręż szybciej, a więc także prędzej się zasłonić. Należało zadbać o swoją defensywę.
Techniki:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: Szkoła Taka (+20% Szybkość)
Suma atrybutów fizycznych: 203 PA
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Katana - Mugen 無限 (przy lewym boku)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zestaw do czyszczenia ostrzy w drewnianym pudełeczku - Zawiera mosiężny młoteczek, flakonik goździkowego olejku, kulkę proszku polerskiego i bawełnianą tkaninę (schowane w kieszeni).
- Nazwa
- Iaidō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Zależy od długości ostrza
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk, na czas używania techniki otrzymujemy +15 do szybkości
- Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- Cięcia są zadawane z szybkością użytkownika zwiększoną o 15
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 22
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 68 | 81
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
MNOŻNIKI: Szkoła Taka (+20% Szybkość)
Suma atrybutów fizycznych: 203 PA
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPO:
- NINJUTSU E
RAITON D
STYLE WALKI 1 (dziedzina D)- Battodo - A
- ---
- ---
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Katana - Mugen 無限 (przy lewym boku)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Zestaw do czyszczenia ostrzy w drewnianym pudełeczku - Zawiera mosiężny młoteczek, flakonik goździkowego olejku, kulkę proszku polerskiego i bawełnianą tkaninę (schowane w kieszeni).
0 x
Re: [Event] Wielka wojna

Podpinam się pod Natsume *u* Drobne kobiecie ciało okryte ciemnym płaszczem wygięło się bez problemu omijając kolejnego ze stojących w miejscu wojowników. Łydka napięła się, prężąc tak jakby zaraz miała pęknąć, gdy prący powoli na przód mężczyzna wyrósł przed nią niespodziewanie. Ciemne włosy zakołysały się poddając nagłej zmianie kierunku. Taniec Maji, korzystającej z nadarzającej się okazji nie trwał wiele. Armia bardzo szybko wznowiła szarżę, przez co klucząca między nimi Meguri znalazła się w potrzasku. Bardzo szybko zaczęła przeklinać samą siebie za ten parszywy pomysł, albo za bycie zbyt wolną. Nie spojrzała nawet za siebie, ponieważ doskonale wiedziała, że żołnierze ruszyli trawieni rządzą krwi i wściekłością. Jej dłonie od razu powędrowały do kabur, gdzie schowały broń miotającą. Nie zamierzała zginąć tylko dlatego, że ściśnięta pośród mężczyzn wbiłaby sobie swoją własną broń w brzuch. Na plecach poczuła pchającą falę i nim się obejrzała z wygodnej pozycji na tyłach znajdowała się w samym środku pieprzonej, parszywej piechoty. Czyli dokładnie tam, gdzie pod żadnym pozorem nie chciała się znaleźć.
Ściśnięta, zła i gnająca na mury tylko dlatego, żeby nie być stratowaną przez oddziały za jej plecami, nie widziała wiele. Jej pozostawiający wiele do życzenia wzrost również nie pomagał w obecnej sytuacji, gdy czując bezradność mogła liczyć tylko na szczęście. W obrębie jej wzroku znajdowały się tylko i wyłącznie męskie ramiona i plecy, a gdy uniosła zwykle nasyconą dumą twarz zobaczyła jak ku niebiosom wzbijają się strzały. Zrobiła się bardzo niespokojna, serce zabiło mocniej, a gdy metalowe groty przeważyły i zaczęły opadać z ogromną prędkością na piechotę, zmarszczyła gniewnie brwi. Nie sięgnęły jej rzędu, gdyby nie szczęście mogłaby leżeć na ziemi z kilku uncjowym drewnianym kikutem wystającym z głowy, tak jak kilku wojowników poległych, po których chcąc nie chcąc stąpała reszta armii.
Słuch kaleczony przez otaczających krzyczących wojowników, nie pozwalał na rejestrowanie niczego artykułowanego, a nawet dzwonił w uszach irytując tak bardzo młodą amazonkę, że postanowiła się do niego włączyć, dając tym samym upust złości. Być może, pierwsza linia nacierających mogła pozwolić sobie na łechtanie uszu kolejnymi rozkazami dowódcy. W przypadku Meguri i jej środkowej pieprzonej, przeklętej piechoty nie było słychać nic poza zwierzęcymi, niedźwiedzimi rykami otaczających żołnierzy. Nie wspominając już o zobaczeniu heroicznych czynów i otwierania bramy. Kobieta po prostu poczuła jak przestrzeń przed nią się rozluźnia, co oznaczało, że przyśpieszyli więc i ona musiała przyśpieszyć. Wielki spór epickich person u wejścia do twierdzy, również musiał jej umknąć ponieważ teraz była jednym organizmem biednej piechoty, która w ogromnej większości nie widziała wiele więcej niż zbliżający się wielki mur, który należało sforsować. Oddając hołd prawdzie to i Meguri nie mogła się doczekać aż do niego dotrze i uwolni od tej przeklętej, chaotycznej formacji. Żadnej, nawet najbystrzejszy umysł taktyczny nie mógł pracować w takich warunkach. A ona nie mogła przeanalizować absolutnie nic, poza tym, że właśnie chyba poczuła gruchotaną kość pod butem kogoś kto upadł na ziemię i był ogromnym szczęśliwcem, jeśli na nią upadł dopiero kiedy umarł.
Z każdym kolejnym metrem broczenia w bliżej nieokreślonej mazi, stawało się coraz luźniej. Młoda Maji mogła nawet rozprostować swoje zesztywniałe od zginanie w łokciach ręce. Musieli zbliżać się do muru, do którego przez prawie cały zasięg strzał miała niewątpliwe szczęście nie być pod ostrzałem. Przyczyny nie znała, lecz teraz wcale nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Zobaczyła jak obrońcy na murach naciągają swoje cięciwy i poślą salwę w kierunku ochoczo zbliżających się łatwych celów. Teraz wzrost wydawał się być dla niej zbawieniem. Gdy metalowe groty wzbiły się w powietrze, ta przywarła do pleców większego od niej samej mężczyzny używając go jako ewentualną tarczę. Przy odrobinie szczęścia i on będzie miał jakieś schronienie, a wtedy oboje może jakoś przeżyją.
Prawdziwa inwazja właśnie nastąpiła. Rozkaz wspinania się shinobi na mury nie był co prawda słyszalny, przez Meguri gdy była jeszcze sporo dalej pośrodku armii, lecz teraz wyraźnie widziała jak kolejne jednostki za pomocą chakry wbiegają po pionowej ścianie. Między jedną salwą a drugą, miała chwilę na zrobienie tego samego i tym samym ucieczki od bycia jedną spośród, sami już dobrze wiecie jakiej - piechoty. Dłonie złapały za ramiona mężczyzny przed nią i podciągnęły ciężar ciała - Zrób z siebie pożytek! - Warknęła jakby zażenowana tym, że blokuje jej bezpośredni kontakt z murem i wskoczyła mu na plecy, a później odbiła przywierając nogami do muru. Cienka niebieska poświata zarysowała kształt podeszwy i pozwoliła na przytwierdzenie ciała do powierzchni. Podczas skoku, lewa dłoń powędrowała do pokrowca wyciągając kunai, prawa zaś do torby zamieszczonej na tyle bioder.
Płaszcz który naturalnie opadał, odkrywając ciało Meguri i narażając ją z powrotem na zimno, zatańczył gdy ta rzuciła bombką świetlną na mur. W miejsce w którym stali łucznicy, bezpośrednio nad nią, aby światło oślepiło tych którzy ochoczo wypuściliby strzała we wbiegającą po murzę członkinie szczepu Maji. Jej lewa ręką od razu przywarła nadgarstkiem do środka nosa, ściskając mocno kunai. Ryzykowny szturm młodej kobiety, pozornie miał oswobodzić ją z szeregów piechoty i niebezpieczeństw tam czyhających, zapewnić możliwość przybrania odpowiedniej pozycji i spełnienie celu w jakim tu przybyła. Lecz czy to nie będzie kolejna błędna decyzja niedoświadczonej amazonki? Zważając na jej życie, lepiej aby tak nie było.
Najważniejsze rzeczy:
- ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 1
SZYBKOŚĆ 1
PERCEPCJA 65
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 - Mam nadzieje, że nie pośpieszyłam się z tą akcją i że nie zrobiłam zbyt wielu rzeczy na jeden post. Nigdy tego nie wiem ;n;
- Na mur wskakuje tylko jeśli ktoś już się po nim wspina, nie chce być tam jako jedyna i pionierka w którą wpakują wszyscy strzały. Jesli ludzie zaczną się wspinać to ja robie to z nimi, mając większe szanse na przeżycie.
- Na mur wskakuje i przyklejam się do niego stopami przy pomocy techniki ninjutsu E - Kinobori no Waza
- Będąc na murze rzucam bombkę świetlną załączam obrazek jak:
Borze zielony, nie wiem czy to wyjaśnia czy pogarsza sprawę T^T
- Przyłożony nadgarstek do nosa ma na celu ewentualną szybką zmianę pozycji i zasłonięcie oczy przedramieniem, gdyby mi ta bombka nie wyszła i zamierzała zwrócić się przeciwko mnie
- Nie wiem co mam jeszcze napisać. Emm no chyba w razie czego to odskakuje i takie tam
- Lubie placki
- Nie żartuje, naprawdę lubie
- Nadal to czytasz?
- Dobra, dobra, nie ma żartów i śmieszków z adminami. Meguri Out~!
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Każda kolejna sekunda na polu walki sprawiała, że krew w moich żyłach krążyła jakby nieco szybciej. Adrenalina dodawała mi chęci i sił do tego, aby biec szybciej, skupić się bardziej, obserwować lepiej i słuchać rozkazów nawet tych tłumionych przez otoczenie.
Wychylając się lekko spod tarczy spojrzałem na sytuację wokół. Grad strzał ustał, a pod samym murem i tak nie mógł nas dorwać dlatego mogłem bez większych obaw przejść do realizacji rozkazów lidera mojego szczepu.
Saika! Biegniemy! - krzyknąłem do swojej towarzyszki, abyśmy razem mogli jak najszybciej wbiec po wysokim murze. Ciągle jeszcze byłem gotowy do tego, aby z użyciem Suiton: Mizurappa zestrzelić jakiekolwiek nadciągające w naszą stronę niebezpieczeństwa.
Saika! - krzyknąłem słysząc jakiś dziwny odgłos ze strony biegnącej za mną dziewczyny. Nie było czasu ani możliwości aby oglądać się za siebie, ale liczyłem na jakiś odzew z jej strony, potwierdzenie że nadal tam jest i działamy razem.
Zajmij się tymi na murze, potrzebuję kilku sekund spokoju żeby wykonać rozkazy! - krzyknąłem raz jeszcze, zwalniając swój bieg dosłownie o odrobinę, by Saika zdołała mnie wyprzedzić i by pierwsza wskoczyła na mury korzystając ze swojej nietykalności na ataki fizyczne i wyeliminowała kogokolwiek kto jeszcze się tam kręcił. Wiedziałem, że na górze czekają prawdopodobnie łucznicy, dlatego Saika była najlepsza do tego, aby oprzeć się ich fizycznym atakom i jednocześnie by zmieść ich z tego miejsca niczym niepotrzebne śmieci.
Widok tajemniczej blondynki zeskakującej z murów w stronę bramy zaniepokoił mnie. Wiedziałem, że lider naszego klanu chce byśmy dostali się do środka, a brama już się otwierała. Ta kobieta mogła okazać się zgubą dla naszego planu, ale z drugiej strony ciężko było mi sobie wyobrazić by Hoshigaki San mógł przegrać. Dopiero kiedy usłyszałem odgłosy na powrót zamykającej się bramy, zrozumiałem że jej obecność może mieć za zadanie jedynie opóźnić napór naszych wojsk na wejście.
Na całe szczęście wiedziałem jak temu zaradzić, a sam pomysł był jednocześnie rozkazem dlatego musiałem go wykonać. Problemem okazał się nagły opad śniegu ze szczytów muru, na który jedynym co mogłem zrobić to użyć więcej chakry w nogach by mocniej przyczepić się do ściany i spróbować tego samego triku na dłoniach, aby również nimi przylgnąć do ściany i skulić się by być bardziej opływowym.
Po wskoczeniu na szczyt muru (oczywiście o ile mi się to uda) chciałem jak najszybciej złożyć pieczęć Węża i nabrać jak najwięcej powietrza w płuca. Następnie skierowałem swoją twarz prosto w dół czyli na tereny Yukich kryjących się za murem, by właśnie tam wypluć potężne masy wody, których ilość mogłaby zapełnić pokaźnych rozmiarów jezioro.
Wiedziałem, że napór takich mas wody nie pozwoli zamknąć bram, a jednocześnie wprowadzi totalny chaos w szeregach wroga, który niesiony wzburzonymi masami wody, będzie obijał się o wszystko i wszystkich nie mogąc tym samym stanąć na równych nogach (o ile mowa o shinobi którzy mogliby stanąć na tafli).
Liczyłem też na to, że woda która będzie wypływała z bramy w stronę naszej armii, nakłoni innych członków Hoshigaki do przypuszczenia szturmu przez wejście, a pozostali sprzymierzeńcy będą mogli użyć dostępnej wody do tego, aby może nawet rozwalić tą przeklętą bramę.
Chakrę podliczę w następnym poście bo muszę wiedzieć których technik udało mi się użyć.
Wychylając się lekko spod tarczy spojrzałem na sytuację wokół. Grad strzał ustał, a pod samym murem i tak nie mógł nas dorwać dlatego mogłem bez większych obaw przejść do realizacji rozkazów lidera mojego szczepu.
Saika! Biegniemy! - krzyknąłem do swojej towarzyszki, abyśmy razem mogli jak najszybciej wbiec po wysokim murze. Ciągle jeszcze byłem gotowy do tego, aby z użyciem Suiton: Mizurappa zestrzelić jakiekolwiek nadciągające w naszą stronę niebezpieczeństwa.
Saika! - krzyknąłem słysząc jakiś dziwny odgłos ze strony biegnącej za mną dziewczyny. Nie było czasu ani możliwości aby oglądać się za siebie, ale liczyłem na jakiś odzew z jej strony, potwierdzenie że nadal tam jest i działamy razem.
Zajmij się tymi na murze, potrzebuję kilku sekund spokoju żeby wykonać rozkazy! - krzyknąłem raz jeszcze, zwalniając swój bieg dosłownie o odrobinę, by Saika zdołała mnie wyprzedzić i by pierwsza wskoczyła na mury korzystając ze swojej nietykalności na ataki fizyczne i wyeliminowała kogokolwiek kto jeszcze się tam kręcił. Wiedziałem, że na górze czekają prawdopodobnie łucznicy, dlatego Saika była najlepsza do tego, aby oprzeć się ich fizycznym atakom i jednocześnie by zmieść ich z tego miejsca niczym niepotrzebne śmieci.
Widok tajemniczej blondynki zeskakującej z murów w stronę bramy zaniepokoił mnie. Wiedziałem, że lider naszego klanu chce byśmy dostali się do środka, a brama już się otwierała. Ta kobieta mogła okazać się zgubą dla naszego planu, ale z drugiej strony ciężko było mi sobie wyobrazić by Hoshigaki San mógł przegrać. Dopiero kiedy usłyszałem odgłosy na powrót zamykającej się bramy, zrozumiałem że jej obecność może mieć za zadanie jedynie opóźnić napór naszych wojsk na wejście.
Na całe szczęście wiedziałem jak temu zaradzić, a sam pomysł był jednocześnie rozkazem dlatego musiałem go wykonać. Problemem okazał się nagły opad śniegu ze szczytów muru, na który jedynym co mogłem zrobić to użyć więcej chakry w nogach by mocniej przyczepić się do ściany i spróbować tego samego triku na dłoniach, aby również nimi przylgnąć do ściany i skulić się by być bardziej opływowym.
Po wskoczeniu na szczyt muru (oczywiście o ile mi się to uda) chciałem jak najszybciej złożyć pieczęć Węża i nabrać jak najwięcej powietrza w płuca. Następnie skierowałem swoją twarz prosto w dół czyli na tereny Yukich kryjących się za murem, by właśnie tam wypluć potężne masy wody, których ilość mogłaby zapełnić pokaźnych rozmiarów jezioro.

Liczyłem też na to, że woda która będzie wypływała z bramy w stronę naszej armii, nakłoni innych członków Hoshigaki do przypuszczenia szturmu przez wejście, a pozostali sprzymierzeńcy będą mogli użyć dostępnej wody do tego, aby może nawet rozwalić tą przeklętą bramę.
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
- Nazwa
- Suiton: Mizurappa
- Pieczęci
- Smok → Tygrys → Zając
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!
- Nazwa
- Bakusui Shōha
- Pieczęci
- Wąż
- Zasięg
- Zależy od kosztu chakry
- Koszt
- Opisany poniżej
- Dodatkowe
- Suiton C
- Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Jutsu idealne w sytuacji potyczki w niesprzyjających warunkach bez wodnego zbiornika w pobliżu. Technika polega na wypluciu ogromnych ilości wody pod ciśnieniem, którą wypluwamy pod siebie bądź w wybraną stronę. Wydobywająca się z naszych ust woda szybko zalewa okolicę i w sprzyjających warunkach może stworzyć większe bądź mniejsze akweny, niezbędne wręcz do skutecznego wykorzystania pozostałych technik naszego szczepu. Podczas wypluwania wody ogromne ciśnienie wywołuje zjawisko odrzutu i w efekcie ciężko jest nam utrzymać równowagę, potrzebne jest więc odpowiednie skupienie. W przypadku wypluwania wody bezpośrednio pod siebie, ta może wynieść nas w górę i tym samym wystawić nas na ataki oponentów, w efekcie jednak woda generowana jest nieco szybciej. Warto dodać, że nie jest to proces błyskawiczny i od pierwszych wyplutych kropel do oczekiwanego efektu może minąć kilka chwil, które są momentami naszej słabości - tym bardziej, że musimy stać w miejscu na czas trwania techniki. Koszt chakry jest różny w zależności od tego, jak dużo wody chcemy wygenerować:
- Wielkość podobna do basenu - E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Zalew - E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Jezioro - E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Chakrę podliczę w następnym poście bo muszę wiedzieć których technik udało mi się użyć.
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Trzeba przyznać, że działo się. Oprócz wcześniej wspomnianych osób wygłaszających swoją opinie na temat mostu była jeszcze jedna. Wyróżniała się na tle innych, ale nie jakimś dziwacznym ubiorem - no może trumna na plecach. Serio? Kto do cholery nosi trumnę. Miała ciemniejszą karnację. Zdarzyło się Shinjiemu może kiedyś raz czy dwa widzieć kogoś podobnego (pod względem koloru skóry), ale nadal budziło to pewną sensacje i aż chciało się patrzeć. Jak to z egzotyką bywa po prostu przykuwa spojrzenie. Nie należy tego negatywnie rozumieć. Nie miał w sobie nic z rasisty ot był ciekawy. W międzyczasie dowództwo zgodziło się na zaproponowaną przez niego pomoc. Oczy zmieniły swój wygląd, a on zaczął analizę mostu jak i bariery. Zarówno pierwsze jak i drugie było całkowicie bezowocne, chociaż w przypadku ich przeprawy to może i dobrze. Przynajmniej mieli niemal 100% pewność, że nic się nie stanie. Nie rozwiązywało to jednak problemu bariery - Wygląda na to, że most czysty! - zakrzyknął i czekał na to co postanowią. Nie widząc sensu tracenia chakry oczy wróciły do swojego normalnego wyglądu. Co jak co, ale nadal pobierały ono duże ilości chakry po wojnie z pewnością będzie musiał skupić się na tym elemencie. W jego przypadku było to wręcz nie do pomyślenia. Dojutsu było kluczową umiejętnością pozwalającą chociażby i na doszukiwanie się źródeł chakry czy notek pod mostem. Głos zabrała osoba o charakterystycznym wyglądzie, który nie trudno było zapamiętać. W niczym nie przypominała zwykłego szaraczka i z niejednego pieca już chleb jadła. Co stwierdziła? Że są amatorami. Słowa te mogły lekko ukłuć ego, ale nie mijały się w najmniejszym stopniu z prawdą. Byli cholernymi nowicjuszami, którzy kompletnie nie znali się na barierach. Spokojnie podszedł jakby nigdy nic do tworu i zapukał w nią palcem dodatkowo podkreślając to werbalnie. Zupełnie jakby odstawiał teatrzyk przed całymi siłami. Jedna osoba najwyraźniej nie wytrzymała. Była to kobieta z rodu Yukich o czym świadczyło uderzenie lodowym kolcem utworzonym w powietrzu. Lód rozleciał się na kawałki, a pod nosem Shinjiego wydobyły się słowo.
- Mocne to.
Oczywiście całe to wydarzenie było nie małym zaskoczeniem powodując lekkie drgnięcie spowodowane nagłym pojawieniem się obiektu. Następnym punktem programu i to jakim! Był najemnik, który wcześniej tak przechwalał swoimi umiejętnościami. "Oho no to przedstawienie pora zacząć". Jedyna myśl jaka towarzyszyła temu dziwnemu pojawieniu się. Trudno było wierzyć w jego legendy nie z tej ziemi. Chyba naprawdę w nie wierzył skoro chciał spróbować. Nikt nie tworzył problemów spec od barier tylko machnął ramionami i pozwolił na działanie. Jakież to było zaskoczenie wszystkich w tym Shinjiego gdy po uderzeniu mieczem faktycznie rozstąpiła się tworząc przejście. Problem rozwiązał się dosłownie sam w najmniej oczekiwany sposób. Były także i negatywy. Shinji z racji, że nie widział zaistniałych wydarzeń naprawdę po tym co zobaczył był skłonny uwierzyć, że ten człek byłby w stanie rozwalić kryształowego smoka przy pomocy miecza. Skoro technika Yuki nie dała rady, a uderzenie mieczem tak to nie miał pytań. Po prostu patrzył jeszcze chwilę z osłupieniem. Usta lekko otwarte i dobre 3s zajęło dojście do siebie.
Z tego stanu wyrwało go ponowne pojawienie się Rina, który dosłownie znikąd wyszedł na czele kolumny. Zdążył już praktycznie o nim zapomnieć, ale oto jest w całej swojej okazałości. Aktywował dojutsu i przekazał dosyć szczegółowe informacje o tym co może ich czekać w środku wraz z rozkazami. "Jakiś oddział duchów co? Co to do cholery jest."
Pytanie, które wyryło się wewnątrz głowy Uchihy nie padło jednak na głos. Zamiast tego zachował to dla siebie. Lubił uchodzić za człowieka dobrze poinformowanego nawet jeśli tak nie było. Dlatego po lekkim przedstawieniu związanym z mostem po prostu się zamknął i rozmyślał z kim by tu teraz porozmawiać. Może podbije do dziwnego jegomościa z trumną oraz Ryujiego? Nie byłoby to takie głupie. Podczas wydarzeń w Atsui nie miał okazji zamienić z nim nawet słowa, a wypadałoby chociażby ze względu jak porobił go Hikari. Tak też zrobił. Podczas gdy wszyscy ruszyli poruszał się tak by znaleźć obok tej dwójki
- Witam państwa. Widzę rana się już zaleczyła co? Hikari nieźle cię tam przysmażył.
Nieco marne było to rozpoczęcie rozmowy, ale jakoś trzeba, a on jakoś nie miał pomysłu. Już łatwiej było mu chyba z Murai'em który zdecydowanie do ludzi towarzyskich się nie zalicza. Może się mylił. Kto wie. Z pewnością starał się stwarzać takie pozory i trzeba przyznać, że dobrze mu to wychodziło. Co do miejsca w które się uda wielkiego wyboru nie było. Szedł razem z grupą tam gdzie dowództwo kazało. Może i miał w sobie coś z buntownika, ale doskonale znał swoje miejsce. Mimo, że miał dosyć wysokie mniemanie o sobie był na dobrą sprawę nikim. Totalnym randomem, którego mało kto kojarzył. Nie dostał nawet awansu Sentokiego mimo, że siła którą dysponował wystawała już całkiem mocno poza ramy typowego osobnika na tej randze. Nie mógł jednak mylić liderki. Praktycznie w ogóle nie udzielał się w klanie. Chodził własnymi ścieżkami, trzeba to będzie zmienić jeśli uda mu się stąd wyjść żywym. Wola ta była w nim niesamowicie silna i głęboko w to wierzył. W końcu wychodził już nie raz z naprawdę ogromnych kłopotów. Czcigodna bogini Amaterasu miała go w swojej opiece, mimo że nie okazywał jej należytego szacunku chociażby poprzez udanie się do kapliczki. Może powinien to zmienić?
Chakra i techniki:
Karta postaci:
ZDOLNOŚCI
TECHNIKI
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
- Mocne to.
Oczywiście całe to wydarzenie było nie małym zaskoczeniem powodując lekkie drgnięcie spowodowane nagłym pojawieniem się obiektu. Następnym punktem programu i to jakim! Był najemnik, który wcześniej tak przechwalał swoimi umiejętnościami. "Oho no to przedstawienie pora zacząć". Jedyna myśl jaka towarzyszyła temu dziwnemu pojawieniu się. Trudno było wierzyć w jego legendy nie z tej ziemi. Chyba naprawdę w nie wierzył skoro chciał spróbować. Nikt nie tworzył problemów spec od barier tylko machnął ramionami i pozwolił na działanie. Jakież to było zaskoczenie wszystkich w tym Shinjiego gdy po uderzeniu mieczem faktycznie rozstąpiła się tworząc przejście. Problem rozwiązał się dosłownie sam w najmniej oczekiwany sposób. Były także i negatywy. Shinji z racji, że nie widział zaistniałych wydarzeń naprawdę po tym co zobaczył był skłonny uwierzyć, że ten człek byłby w stanie rozwalić kryształowego smoka przy pomocy miecza. Skoro technika Yuki nie dała rady, a uderzenie mieczem tak to nie miał pytań. Po prostu patrzył jeszcze chwilę z osłupieniem. Usta lekko otwarte i dobre 3s zajęło dojście do siebie.
Z tego stanu wyrwało go ponowne pojawienie się Rina, który dosłownie znikąd wyszedł na czele kolumny. Zdążył już praktycznie o nim zapomnieć, ale oto jest w całej swojej okazałości. Aktywował dojutsu i przekazał dosyć szczegółowe informacje o tym co może ich czekać w środku wraz z rozkazami. "Jakiś oddział duchów co? Co to do cholery jest."
Pytanie, które wyryło się wewnątrz głowy Uchihy nie padło jednak na głos. Zamiast tego zachował to dla siebie. Lubił uchodzić za człowieka dobrze poinformowanego nawet jeśli tak nie było. Dlatego po lekkim przedstawieniu związanym z mostem po prostu się zamknął i rozmyślał z kim by tu teraz porozmawiać. Może podbije do dziwnego jegomościa z trumną oraz Ryujiego? Nie byłoby to takie głupie. Podczas wydarzeń w Atsui nie miał okazji zamienić z nim nawet słowa, a wypadałoby chociażby ze względu jak porobił go Hikari. Tak też zrobił. Podczas gdy wszyscy ruszyli poruszał się tak by znaleźć obok tej dwójki
- Witam państwa. Widzę rana się już zaleczyła co? Hikari nieźle cię tam przysmażył.
Nieco marne było to rozpoczęcie rozmowy, ale jakoś trzeba, a on jakoś nie miał pomysłu. Już łatwiej było mu chyba z Murai'em który zdecydowanie do ludzi towarzyskich się nie zalicza. Może się mylił. Kto wie. Z pewnością starał się stwarzać takie pozory i trzeba przyznać, że dobrze mu to wychodziło. Co do miejsca w które się uda wielkiego wyboru nie było. Szedł razem z grupą tam gdzie dowództwo kazało. Może i miał w sobie coś z buntownika, ale doskonale znał swoje miejsce. Mimo, że miał dosyć wysokie mniemanie o sobie był na dobrą sprawę nikim. Totalnym randomem, którego mało kto kojarzył. Nie dostał nawet awansu Sentokiego mimo, że siła którą dysponował wystawała już całkiem mocno poza ramy typowego osobnika na tej randze. Nie mógł jednak mylić liderki. Praktycznie w ogóle nie udzielał się w klanie. Chodził własnymi ścieżkami, trzeba to będzie zmienić jeśli uda mu się stąd wyjść żywym. Wola ta była w nim niesamowicie silna i głęboko w to wierzył. W końcu wychodził już nie raz z naprawdę ogromnych kłopotów. Czcigodna bogini Amaterasu miała go w swojej opiece, mimo że nie okazywał jej należytego szacunku chociażby poprzez udanie się do kapliczki. Może powinien to zmienić?
Chakra i techniki:
- Chakra
- 99%
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Sharingan: San Tomoe
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
MNOŻNIKI STAŁE:
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100% + 2% = 102%
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
- Kenjutsu Chanbara
- Wrodzona -
- Nabyta -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- Siła: 11
Wytrzymałość: 25
Szybkość: 41
Percepcja: 41 (101)
Psychika: 1
Konsekwencja: 11
MNOŻNIKI STAŁE:
- Wytrzymałość +2% do chakry
- Sharingan: San Tomoe +60 do percepcji
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100% + 2% = 102%
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- Ninjutsu - Ranga E
- Klanowe - Ranga B
- Katon - Ranga B
- Kenjutsu - Ranga C
TECHNIKI
Ninjutsu:
- Ranga E:
- Bunshin no Jutsu - 3%
- Henge no Jutsu - 3%
- Kai - Brak
- Kawarimi no Jutsu - 3%
- Kinobori no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
- Suimen Hokō no Waza - Minimalny, nieodczuwalny
- Nawanuke no Jutsu - 3%
- Ranga D:
- Fūma Ninken - Brak (+10 do siły)
- Chanbara - Pasywna
- Ranga D:
- Katon: Hōsenka no Jutsu - 8% (za 4 pociski)
- Ranga C:
- Kaengiri - 12%
- Katon: Gōkakyū no Jutsu - 8% za 10m (mała) | 16% za 25m (duża)
- Katon: Kasumi Enbu no Jutsu - 12%
- Katon: Endan - 12%
- Katon: Ryūka no Jutsu - 12%
- Katon: Kaen Senpū - 12%
- Ranga B:
- Katon: Dai Endan - 16%
- Katon: Hibashiri - 16% (1/2 na turę)
- Katon: Furemasu (WT) - 6%
- Katon: Benijigumo - 16%
- Katon: Haisekishō - 16%
- Katon: Netsu - 15% (1/2 na turę)
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE :
- Katana w pochwie na broń przypięta do pasa
- Torba na broń I z tyłu, przypięta do pasa z lewej strony pleców
- Torba na broń II z tyłu, przypięta do pasa z prawej strony pleców
- Kabura na broń, przyczepiona do prawego uda
Kabura na broń:
- 1x kunai
- 12x kunai z wybuchową notką [2]
- 10x Shuriken [1]
- 2x bojowa pigułka żywnościowa [0,5]
- 1x pigułka ze skrzepniętą krwią [0,5]
- 20x kunai z wybuchową notką [2]
- Mapa portu Ryuzaki no Taki
- 2 specjalne monety (do kontaktu z Krukami)
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: [Event] Wielka wojna
- Co się działo.. Białowłosy shinobi stał jak kołek, słuchając i nie przykładając się raczej do innych zadań. Wysłuchiwał dziwnych, niekiedy (Meido) szalonych pomysłów, które skwitował już wcześniej jako szaleńcze. Lepiej było to po prostu rozdupczyć. Wiadomo, siłą można wiele, a perswazją ściany nie zburzysz, co w ostatecznym rozrachunku się sprawdziło. Czytając napis o zdrajcy i przejściu na jego stronę raz jeszcze, białowłosy zaczął zastanawiać się, jaki to może mieć wpływ na przyszłość. Jako jeden z niewielu używających sztuk władania iluzją, domyślić się mógł, że proste spotkanie z ‘bestią’ może wpływać na umysł. Czyżby przejmował nad nim władzę? Czy to jakaś elitarna technika Genjutus? Niewykluczone. Warto więc było się do tego przygotować wcześniej. Im większa wiedza na temat przeciwnika, tym łatwiej później stawiać mu czoło.
Most to część nad którą zastanawiał się również czerwonooki, który niechętnie przystępował do przejścia. Jak wcześniej czuł, nie chciał w ogóle wchodzić na niego pierwszy, jednak tuż po sprawdzeniu, okazało się, że jest całkowicie bezpieczny. Dzięki temu, mógł zaufać aktualnym sprzymierzeńcom i ruszyć na niego, zbliżając się do podejrzanej bariery, która nie pozwalała na nic, co mogłoby zostać wykorzystane w celach infiltracyjnych. Sam chłopak z Ryuzaku nie rozmawiał z nikim. Nie znał tu nikogo albo nikogo nie chciał poznać do tej chwili. Jak już wcześniej się zorientował, tylko jedna osoba w tym gronie była dość znajoma, jednak nie wychwyciła go wcześniej.
Po chwili, lodowy kolec zaatakował barierę. Wielkie oczy młodzieńca z niedowierzaniem nie mogły skończyć się przyglądać temu zadziwiającemu efektowi. Tworzenie lodu z powietrza to.. Całkiem ciekawa umiejętność. Niestety, na nic się nie zdała, a bariera jak stała, tak stała. Dopiero człowiek z potężnym mieczem, który skorzystał z siły swoich mięśni rozwalił ją, tworząc wyrwę i przejście dla pozostałych. Przechodząc i słysząc plan jednego z liderów, białowłosy kiwnął głową na znak zgody. Wiedział, że trzeba tak zrobić, ponieważ to chyba jedyne wyjście, by uwolnić więźniów i zminimalizować straty. Był gotowy do obrania drużyny i kierunku na dół.
Gdy już doszło do tego, że trzeba było zejść po schodach w dół. Odpowiednio przygotowany by nie trafić na nieprzyjaciela, bądź jakieś pułapki, złożył pieczęć przed sobą, trzymając ją tak, by była ledwo widoczna. Dzięki temu, mógł mieć lepszy pogląd na sytuację dookoła niego i przed nim. Kierował się wraz z grupą, która miała mu towarzyszyć. Natrafiając na jakiegoś przeciwnika, musi być wyjście – albo atak grupowy, albo z zaskoczenia. Sam preferował ten drugi styl, pozbywając się oponentów po cichu, najlepiej jednym, szybkim ciosem z zaskoczenia. Czy to jego wakizashi, kunai czy katana, co miał pod ręką, szukając słabych punktów strażników, którzy niewątpliwie znęcali się nad więźniami. Jednak, jeżeli dojdzie do starcia, musi pamiętać również o obronie, by samemu nie dać się zaskoczyć.
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: [Event] Wielka wojna
Ayako z każdą chwilą zyskiwała większą motywację do walki. Pełno wojowników walczących o nowe życie, niebezpieczeństwo, oraz skarb znajdujący się za murami Yukich. Wszystko to spowodowało, iż dziewczyna dosłownie chciała wybiec ze swojego schronienia i walczyć sama na wielu innych.
Oczywiście było by to bardzo niebezpieczne i mówiąc szczerze głupie. Ayako bowiem bardzo bała się zdolności wrogiego rodu. Mogły być to bowiem różne przerażające rzeczy związane z lodem. Musiała więc wybrać najbardziej mądrą opcję w celu uniknięcia ataków. Tą najrozsądniejszą było ciągłe poruszanie się za tarczą. Co prawda może wydawać się to nudne jak i bezsensowne, jednak był to jedyny sposób na przetrwanie na polu bitwy. Mogła jeszcze ewentualnie sama szarżować z tarczą, aczkolwiek w żaden sposób by jej nie udźwignęła. Z biegiem czasu dziewczyna zaczęła się obawiać drugiej salwy metalowych kul. Są one przecież bardzo niebezpieczne, co nie? Wyrządzone przez nie krzywdy zabiły bardzo dużą ilość, Hoozukich, yukich, oraz Shabondama. No, ale cóż te nie przylatywały. Było to bardzo dziwne i zaskakujące.
Nagle ni stąd ni zowąd z wcześniej wymienionego wielkiego muru spadły na ziemię trzy osoby. Jednym z nich był łucznikiem, drugi trzymał tarczę, a trzeci był przebity lodowym klocem. Tylko jak to się stało? Wtem dziewczyna zauważyła, że mury zaczęły się otwierać. Trochę dziwne, co nie? Pewnie z tego powodu wszyscy od razu atakowali. Wtedy nagle lider Hoshikagi zaczął szybko biec w stronę muru, z którego wyskoczyła jakaś dziewczyna o blond włosach, która podobno była liderką rewolucjonistów Hoozuki. Sytuacja była więc coraz gorsza. Prawdopodobnie zaraz miała wybuchnąć walka pomiędzy nimi. Wtem Ayako została zasypana przez śnieg
- A niech to!
Powiedziała jedno zdanie z buzią pełną śniegu. Postanowiła, że musi wydostać się z niego i zaatakować mur. Inaczej się nie dało. Wykonała więc pieczęci do techniki Mizurappa i wyszła z śniegu. W razie czego odepchnęła by strzały wodą. Następnie miała za zadanie biec w stronę muru. Jeśli by jej technika wodna się skończyła, zeskoczyła by w stronę jednej z tarcz.
Techniki:
Statystyki i.t.d:
Chakra: 101 - 18 = 83 (nie wiem czy tutaj liczyć, ponieważ strzały mogą mnie akurat nie trafić)
PS: Wybaczcie za beznadziejny post, ale trochę mi czasu zabrakło, a ciągłe przesuwanie na późniejsze godziny było by trochę nie w porządku.
Oczywiście było by to bardzo niebezpieczne i mówiąc szczerze głupie. Ayako bowiem bardzo bała się zdolności wrogiego rodu. Mogły być to bowiem różne przerażające rzeczy związane z lodem. Musiała więc wybrać najbardziej mądrą opcję w celu uniknięcia ataków. Tą najrozsądniejszą było ciągłe poruszanie się za tarczą. Co prawda może wydawać się to nudne jak i bezsensowne, jednak był to jedyny sposób na przetrwanie na polu bitwy. Mogła jeszcze ewentualnie sama szarżować z tarczą, aczkolwiek w żaden sposób by jej nie udźwignęła. Z biegiem czasu dziewczyna zaczęła się obawiać drugiej salwy metalowych kul. Są one przecież bardzo niebezpieczne, co nie? Wyrządzone przez nie krzywdy zabiły bardzo dużą ilość, Hoozukich, yukich, oraz Shabondama. No, ale cóż te nie przylatywały. Było to bardzo dziwne i zaskakujące.
Nagle ni stąd ni zowąd z wcześniej wymienionego wielkiego muru spadły na ziemię trzy osoby. Jednym z nich był łucznikiem, drugi trzymał tarczę, a trzeci był przebity lodowym klocem. Tylko jak to się stało? Wtem dziewczyna zauważyła, że mury zaczęły się otwierać. Trochę dziwne, co nie? Pewnie z tego powodu wszyscy od razu atakowali. Wtedy nagle lider Hoshikagi zaczął szybko biec w stronę muru, z którego wyskoczyła jakaś dziewczyna o blond włosach, która podobno była liderką rewolucjonistów Hoozuki. Sytuacja była więc coraz gorsza. Prawdopodobnie zaraz miała wybuchnąć walka pomiędzy nimi. Wtem Ayako została zasypana przez śnieg
- A niech to!
Powiedziała jedno zdanie z buzią pełną śniegu. Postanowiła, że musi wydostać się z niego i zaatakować mur. Inaczej się nie dało. Wykonała więc pieczęci do techniki Mizurappa i wyszła z śniegu. W razie czego odepchnęła by strzały wodą. Następnie miała za zadanie biec w stronę muru. Jeśli by jej technika wodna się skończyła, zeskoczyła by w stronę jednej z tarcz.
Techniki:
- Nazwa
- Suiton: Mizurappa
- Pieczęci
- Smok → Tygrys → Zając
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!
SIŁA- 19
WYTRZYMAŁOŚĆ-11
SZYBKOŚĆ-17
PERCEPCJA-10
PSYCHIKA-16
KONSEKWENCJA-9
KONTROLA CHAKRY: ranga D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
WYTRZYMAŁOŚĆ-11
SZYBKOŚĆ-17
PERCEPCJA-10
PSYCHIKA-16
KONSEKWENCJA-9
KONTROLA CHAKRY: ranga D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
PS: Wybaczcie za beznadziejny post, ale trochę mi czasu zabrakło, a ciągłe przesuwanie na późniejsze godziny było by trochę nie w porządku.
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
*u*
Źrenice otoczone piwną tęczówką, zwężyły się gdy wzrok młodej kobiety padł na nadlatujący deszcz strzał. Przywarła ustami do pleców mężczyzny składając pocałunek śmierci. Niemalże wtulona w sporo większe ciało, czuła bijące ciepło, które teraz stało się dla niej osłoną. Rozdzierające powietrze ostrza stawały się coraz głośniejsze, aż w końcu uderzyły z głuchym trzaskiem w szeroki tors. Drobne dłonie objęły biodra wytrwale stojącego wojownika. Kolejne uderzenie serca, przyniosło następne trzaski, aż u stóp Amazonki nie opadło ciało z którego uchodziła dusza. Powieki zatrzepały bezgłośnie, a niezadowolone spojrzenie padło na szczyt muru. Mała stopa nadepnęła miejsce w którym kilka uderzeń serca składano pocałunek śmierci. Kobieta korzystając chwili, gdzie nikt jeszcze nie postanowił zadeptać stygnącego ciała, wybiła się prosto na plecy innego mężczyzny i posyłając mu przemiłe słowa, chwile później wbiegała już po murze na szczycie którego znajdowali się oślepieni przez jej bombkę obrońcy.
Zbliżąjąc się coraz bardziej do szczytu, zacisnęła dłoń mocniej na kunaiu jakby miała zaraz go użyć. To jednak nie okazało się konieczne. Młoda Amazonka została skutecznie wyręczona, ponieważ gdy wskakiwała na szczyt mając zamiar wbić się ostrzem w ramię tuż przy szyi oślepionego przeciwnika, gdzieś z boku nadleciał kręcący się toporek. Broń wbiła się w głowę z impetem posyłając ciało na ziemię i trzaskając czaszkę niczym skrawek drewna. Reszta z oślepionych przeciwników, również nie miała zbyt wiele szczęścia i nie można było się temu dziwić. W końcu Meguri uczyniła z nich wyjątkowo łatwe i przyjemne w zabijaniu cele.
Kobieta z wyjątkowo paskudnym wyrazem twarzy i dumnie uniesionym podbródkiem, dopadła jedno ciało i wolną ręką uniosła je do pozycji siedzącej, za którą kucnęła. Nie zamierzała przecież stać tu odsłonięta niczym tacza z wymalowanymi czerwonymi kręgami. Mała dłoń zacisnęła się na kołnierzu pobielała od siły uścisku i skutecznie trzymała trupa przy niewielkich rozmiarów ciele członkini szczepu Maji. Miała teraz chwilę, kilka głębokich oddechów, których nie dało się skosztować tam na dole, pośród reszty piechoty. Nawałnica myśli znów zalała młody umysł, a piwne bezlitosne oczy łapczywie analizowały otoczenie. Miała teraz doskonałą pozycję do obserwacji zdobywania twierdzy i nie czuła wielkiej potrzeby zmiany zaistniałej sytuacji. Dostrzegła dowódców i ich zmagania w których wydawali się nie wysilać ani nie tracić zbyt wiele sił. Biedni byli Ci, którzy stanęli na drodze. Wtedy jeden z liderów krzyknął magiczne słowo "zdrajcy", a Meguri mimowolnie spojrzała na cel owej obrazy. Nieprzyjemny i brzydki uśmiech zalał twarz kobiety, a w piwnych oczach aż zaiskrzyło. Sięgnęła do torby opadającej na pośladki, gdzie znajdowała się ostatnia bombka świetlna. Ciemne palce obróciły ją między sobą, bawiąc się w chwili zawahania właścicielki. Mogła obserwować i nie wychylać się. Co prawdopodobnie byłoby najlepszym rozwiązaniem. Lecz jeśli spróbuję zaatakować "zdrajców", to być może popchnie dowódców do działania i prędzej zechcą zejść na dół prezentując Meguri potyczkę wartą uwagi. W końcu odrobina rozrywki podczas nauki nigdy nie zaszkodziła, prawda? Wyjęła bombkę kładąc ją między kolanami i rzuciła trzymany Kunai do góry, tak aby opadł mniej więcej na środek stojących rewolucjonistów. Nie chciała, aby znali dokładny kierunek z której przybył Kunai. Wtedy sięgnęła po więcej broni miotającej. Puściła kołnierz, a zwłoki opadły osłaniając twarz ciemnoskórej kobiety do połowy umazanej w krwi. Dłonie szybko wyciągały Kunaie i rzucały do góry, tworząc biedny i niezbyt pokaźny deszczyk broni. Dodając do tego małą niespodziankę. Miej więcej w środku swojej marnej salwy rzuciła bombkę świetlną w ten sam sposób, aby opadła pośród niegroźnej broni i zalała swoim blaskiem zdrajców. Mając wielką nadzieję, że to ośmieli dowódców którzy również zechcą skorzystać z okazji i przystąpią do ataku ku uciesze Meguri. Amazonka liczyła, że pierwszy wyrzucony Kunai zaalarmuje rewolucjonistów, jednak ich skupienie skończy się na stwierdzeniu - kolejny nic nie wart, losowy atak. A następująca salwa po tym utwierdzi ich w przekonaniu, że nie ma się czego obawiać, bagatelizując ukrytą pośród broni oślepiającą bombkę. Ciało znów poruszyło się, gdy kobieta wdrożyła w życie swój plan. Dłoń zacisnęła się na kołnierzu i użyło trupa niczym zasłony, brudząc przy tym niemalże całą rękę we krwi.
Zbliżąjąc się coraz bardziej do szczytu, zacisnęła dłoń mocniej na kunaiu jakby miała zaraz go użyć. To jednak nie okazało się konieczne. Młoda Amazonka została skutecznie wyręczona, ponieważ gdy wskakiwała na szczyt mając zamiar wbić się ostrzem w ramię tuż przy szyi oślepionego przeciwnika, gdzieś z boku nadleciał kręcący się toporek. Broń wbiła się w głowę z impetem posyłając ciało na ziemię i trzaskając czaszkę niczym skrawek drewna. Reszta z oślepionych przeciwników, również nie miała zbyt wiele szczęścia i nie można było się temu dziwić. W końcu Meguri uczyniła z nich wyjątkowo łatwe i przyjemne w zabijaniu cele.
Kobieta z wyjątkowo paskudnym wyrazem twarzy i dumnie uniesionym podbródkiem, dopadła jedno ciało i wolną ręką uniosła je do pozycji siedzącej, za którą kucnęła. Nie zamierzała przecież stać tu odsłonięta niczym tacza z wymalowanymi czerwonymi kręgami. Mała dłoń zacisnęła się na kołnierzu pobielała od siły uścisku i skutecznie trzymała trupa przy niewielkich rozmiarów ciele członkini szczepu Maji. Miała teraz chwilę, kilka głębokich oddechów, których nie dało się skosztować tam na dole, pośród reszty piechoty. Nawałnica myśli znów zalała młody umysł, a piwne bezlitosne oczy łapczywie analizowały otoczenie. Miała teraz doskonałą pozycję do obserwacji zdobywania twierdzy i nie czuła wielkiej potrzeby zmiany zaistniałej sytuacji. Dostrzegła dowódców i ich zmagania w których wydawali się nie wysilać ani nie tracić zbyt wiele sił. Biedni byli Ci, którzy stanęli na drodze. Wtedy jeden z liderów krzyknął magiczne słowo "zdrajcy", a Meguri mimowolnie spojrzała na cel owej obrazy. Nieprzyjemny i brzydki uśmiech zalał twarz kobiety, a w piwnych oczach aż zaiskrzyło. Sięgnęła do torby opadającej na pośladki, gdzie znajdowała się ostatnia bombka świetlna. Ciemne palce obróciły ją między sobą, bawiąc się w chwili zawahania właścicielki. Mogła obserwować i nie wychylać się. Co prawdopodobnie byłoby najlepszym rozwiązaniem. Lecz jeśli spróbuję zaatakować "zdrajców", to być może popchnie dowódców do działania i prędzej zechcą zejść na dół prezentując Meguri potyczkę wartą uwagi. W końcu odrobina rozrywki podczas nauki nigdy nie zaszkodziła, prawda? Wyjęła bombkę kładąc ją między kolanami i rzuciła trzymany Kunai do góry, tak aby opadł mniej więcej na środek stojących rewolucjonistów. Nie chciała, aby znali dokładny kierunek z której przybył Kunai. Wtedy sięgnęła po więcej broni miotającej. Puściła kołnierz, a zwłoki opadły osłaniając twarz ciemnoskórej kobiety do połowy umazanej w krwi. Dłonie szybko wyciągały Kunaie i rzucały do góry, tworząc biedny i niezbyt pokaźny deszczyk broni. Dodając do tego małą niespodziankę. Miej więcej w środku swojej marnej salwy rzuciła bombkę świetlną w ten sam sposób, aby opadła pośród niegroźnej broni i zalała swoim blaskiem zdrajców. Mając wielką nadzieję, że to ośmieli dowódców którzy również zechcą skorzystać z okazji i przystąpią do ataku ku uciesze Meguri. Amazonka liczyła, że pierwszy wyrzucony Kunai zaalarmuje rewolucjonistów, jednak ich skupienie skończy się na stwierdzeniu - kolejny nic nie wart, losowy atak. A następująca salwa po tym utwierdzi ich w przekonaniu, że nie ma się czego obawiać, bagatelizując ukrytą pośród broni oślepiającą bombkę. Ciało znów poruszyło się, gdy kobieta wdrożyła w życie swój plan. Dłoń zacisnęła się na kołnierzu i użyło trupa niczym zasłony, brudząc przy tym niemalże całą rękę we krwi.
Ekwipunek użyty: (akcje wykonane i przez Ciebie zaakceptowane)
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
Może trochę jaśniej opisany tok działania:
Meguri zasłania się ciałem. Rzuca Kunai w górę, żeby po łuku opadł między tych mini bossów od obrońców. Oni pewnie zobaczą, że to gówno-atak, albo nawet odbiją broń, która okażę się niczym więcej tylko losowym rzutem w ich stronę. Reszta kuani ma za zadanie również po łuku zasypać przeciwników, co oni pewnie zbagatelizują. Ot, krok w bok, albo uniesienie broni. Nie mniej w połowie rzucona zostaje również bombka w ten sam sposób, która ma za zadanie ich oślepić.
Czyli: Najpierw 1x Kunai, potem 4x kunai, 1x bombka świetlna i na koniec 3x kunai
Łącznie plan zakłada użycie sprzętu w liczbie: 8x kunai, 1x bombka świetlna
Oczywiście jakby coś się tam, działo typu jacyś siepacze obok mnie - a chyba ich nie ma, bo z postu wynika że wszyscy zabicie przez innych dzięki ułątwieniu oślepieniem, to naturalnie reaguje moim sprzęcikiem.
Chociaż mam nadzieje, że nasz kochany Pirat, którego użyłam jako trampoliny będzie osłaniał moje ewentualne plecki.

- - 1x Bombka świetlna
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 1
SZYBKOŚĆ 1
PERCEPCJA 65
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Może trochę jaśniej opisany tok działania:
Meguri zasłania się ciałem. Rzuca Kunai w górę, żeby po łuku opadł między tych mini bossów od obrońców. Oni pewnie zobaczą, że to gówno-atak, albo nawet odbiją broń, która okażę się niczym więcej tylko losowym rzutem w ich stronę. Reszta kuani ma za zadanie również po łuku zasypać przeciwników, co oni pewnie zbagatelizują. Ot, krok w bok, albo uniesienie broni. Nie mniej w połowie rzucona zostaje również bombka w ten sam sposób, która ma za zadanie ich oślepić.
Czyli: Najpierw 1x Kunai, potem 4x kunai, 1x bombka świetlna i na koniec 3x kunai
Łącznie plan zakłada użycie sprzętu w liczbie: 8x kunai, 1x bombka świetlna
Oczywiście jakby coś się tam, działo typu jacyś siepacze obok mnie - a chyba ich nie ma, bo z postu wynika że wszyscy zabicie przez innych dzięki ułątwieniu oślepieniem, to naturalnie reaguje moim sprzęcikiem.
Chociaż mam nadzieje, że nasz kochany Pirat, którego użyłam jako trampoliny będzie osłaniał moje ewentualne plecki.

0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Tak an prawdę to świadomość wroga o obecności całej tej bandy zaczęła tracić na znaczeniu. Na każdym kroku, grupa byłą zaskakiwana przez to co spotyka na swej drodze i raczej przypominało to zabawę w kotka i myszkę chociaż niektórzy pewnie by powiedzieli, ze jest to raczej wyprawa w paszczę lwa. Zwał jak zwał to jedyny plus całej tej sytuacji, zę nie trzeba było się zarzynać i dbać o nadmierną dyskrecję podczas swoich działań. Inne przeświadczenie jednak miał Tamotsu, który nadal podnosił i znosił zakazy wydawania jakichkolwiek dźwięków od siebie kiedy uznawał to za stosowne.Dowodził wiec nie pozostawało nic innego jak po prostu się dostosować. Ten cały cichy marsz doprowadził grupę do pierwszych śladów krwi, które jak można było zauważyć były tu już od dawna jednak w miarę pokonywania kolejnych metrów zaczęły występować świeże ślady, których właściciele najpewniej znajdują się jeszcze dalej.
Nie trzeba było długo czekać by monotematyczna sceneria korytarzy, doprowadziła naszych dzielnych śmiałków na "ostatnią prostą" to właśnie tuż za rogiem kryła się sala tortur. Wskazywały na to rozpaczliwe zawodzenia i krzyki. Ale jeśli są torturowani to również musza być i torturujący. Tak też było, ponieważ gdy tylko wyjrzało się zza ściany można było dostrzec dwójkę strażników stojących na końcu korytarza gdzie ten przemieniał się już w pokaźnych rozmiarów pomieszczenie z wszelakiej maści klatkami. Jednak prócz dwójki cieciów w samej sali znajdowała się też jakaś kobieta, która bynajmniej potrzebowała pomocy. To właśnie ona byłą sprawczynią tego całego "hałasu". Nic prostszego, wystarczyło teraz tylko wykorzystać element zaskoczenia i rozprawić się z oprawcami.....LECZ NIEEEE! To właśnie w tym momencie, nie kto inny jak najemnik będący całkiem z tyłu, za sprawą swych nadzwyczajnych umiejętności, po prostu strącił jedną z ciągle mijanych kamiennych rzeźb a ta zaliczając bliskie spotkanie z kamienną posadzką roztrzaskała sę w drobny mak przy akompaniamencie huku, który rozniósł się w każdy możliwy zakamarek. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na niezdarę, która zachwiała szalą gzie spoczywał żywot każdego ze znjadujących się tu osobników. NIe było czasu na dalsze analizy i zastanowienia. Kyoto intuicyjnie sięgnał zza plecy i jednym ruchem otworzył zatrzaski znajdującej się na plecach trumny, a kruszec, który się tam znajdował, swobodnie zaczął wysypywać się na podłoże. Jednak nim to nastąpiło do końca, chłopak posłał pierwsze porcje piasku w stronę strażników. Nie miały one za zadanie ich bezpośredni zaatakować lecz były pewnego rodzaju dywersją i formą przesłonięcia widoku na resztę towarzyszy, którzy mogli swobodnie teraz zaatakować. Kyoto nie znał możliwości grupy więc musiał dostosować się pod współpracę na ślepo. Wysłane połacie piachu były rozciągnięte na szerokość korytarza jednak nie zabierały całkowicie widoku. Zaraz po tym, kolejne ilosci ruszyły zarówno podłogą ścianami jak i sufitem.
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Trumna na skórzanym pasie (Hitsugi), Torba
Nie trzeba było długo czekać by monotematyczna sceneria korytarzy, doprowadziła naszych dzielnych śmiałków na "ostatnią prostą" to właśnie tuż za rogiem kryła się sala tortur. Wskazywały na to rozpaczliwe zawodzenia i krzyki. Ale jeśli są torturowani to również musza być i torturujący. Tak też było, ponieważ gdy tylko wyjrzało się zza ściany można było dostrzec dwójkę strażników stojących na końcu korytarza gdzie ten przemieniał się już w pokaźnych rozmiarów pomieszczenie z wszelakiej maści klatkami. Jednak prócz dwójki cieciów w samej sali znajdowała się też jakaś kobieta, która bynajmniej potrzebowała pomocy. To właśnie ona byłą sprawczynią tego całego "hałasu". Nic prostszego, wystarczyło teraz tylko wykorzystać element zaskoczenia i rozprawić się z oprawcami.....LECZ NIEEEE! To właśnie w tym momencie, nie kto inny jak najemnik będący całkiem z tyłu, za sprawą swych nadzwyczajnych umiejętności, po prostu strącił jedną z ciągle mijanych kamiennych rzeźb a ta zaliczając bliskie spotkanie z kamienną posadzką roztrzaskała sę w drobny mak przy akompaniamencie huku, który rozniósł się w każdy możliwy zakamarek. Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na niezdarę, która zachwiała szalą gzie spoczywał żywot każdego ze znjadujących się tu osobników. NIe było czasu na dalsze analizy i zastanowienia. Kyoto intuicyjnie sięgnał zza plecy i jednym ruchem otworzył zatrzaski znajdującej się na plecach trumny, a kruszec, który się tam znajdował, swobodnie zaczął wysypywać się na podłoże. Jednak nim to nastąpiło do końca, chłopak posłał pierwsze porcje piasku w stronę strażników. Nie miały one za zadanie ich bezpośredni zaatakować lecz były pewnego rodzaju dywersją i formą przesłonięcia widoku na resztę towarzyszy, którzy mogli swobodnie teraz zaatakować. Kyoto nie znał możliwości grupy więc musiał dostosować się pod współpracę na ślepo. Wysłane połacie piachu były rozciągnięte na szerokość korytarza jednak nie zabierały całkowicie widoku. Zaraz po tym, kolejne ilosci ruszyły zarówno podłogą ścianami jak i sufitem.
Tecjniki:
Komentarz: piach na bieżąco reaguje na poczynania sojuszników tak by nie wchodzić sobie w drogę a w miarę dobrze współgrać. Uznałem za pełne skupienie z racji niezmiennej pozycji Kyoto.
Komentarz: piach na bieżąco reaguje na poczynania sojuszników tak by nie wchodzić sobie w drogę a w miarę dobrze współgrać. Uznałem za pełne skupienie z racji niezmiennej pozycji Kyoto.
- Drugi poziom Suna Kanri. Ten poziom ulepsza przede wszystkim możliwości piasku - jest on szybszy i wytrzymalszy. Dzięki temu pojawiają się nowe, ciekawe opcje tego budulca. Piasek można wykorzystać do walki ofensywnej, jako rozpraszanie przeciwnika. Jednak poza utrudnianiem życia dochodzi nowa możliwość - da się formować konkretne kształty. Może nie są one tak silne jak byłyby dzięki Jutsu, jednak jest to znaczne ułatwienie dla używającego.
- Nazwa
- Suna Kanri (Teichi): Reberu Shi
- Wytrzymałość
- Słaba
- Szybkość
- Mierna
- Zasięg
- Koszt Chakry E: 13% | D: 9% | C: 7% | B: 5% | A: 3% | S: 2% | S+: 1% (na turę)
[quote]
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Suna Kanri
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Shurikenjutsu D
UMIEJĘTNOŚCI:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
MNOŻNIKI: +0
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Ninjutsu:
[E] Bunshin no Jutsu
[E] Henge no Jutsu
[E] Kai
[E] Kawarimi no Jutsu
[E] Kinobori no Waza
[E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Doton:
[D] Doton no Jutsu
Suna Kanri:
[D] Suna Kanri (Teichi): Reberu Di
[D] Sabaku Fuyū
[D] Daisan no Me
[D] Sabaku Kawarimi
[D] Suna no Kanchi
[C] Suna Kanri (Teichi): Reberu Shi
[C] Suna no Tate
[C] Sabaku Kyū
ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Suna Kanri
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Shurikenjutsu D
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona -
- Nabyta -
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 15
SZYBKOŚĆ 15
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 24
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
MNOŻNIKI: +0
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)- ---
- ---
- ---
FūINJUTSU E
ELEMENTARNE- KATON E
SUITON E
FUUTON E
DOTON D
RAITON E
Ninjutsu:
[E] Bunshin no Jutsu
[E] Henge no Jutsu
[E] Kai
[E] Kawarimi no Jutsu
[E] Kinobori no Waza
[E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Doton:
[D] Doton no Jutsu
Suna Kanri:
[D] Suna Kanri (Teichi): Reberu Di
[D] Sabaku Fuyū
[D] Daisan no Me
[D] Sabaku Kawarimi
[D] Suna no Kanchi
[C] Suna Kanri (Teichi): Reberu Shi
[C] Suna no Tate
[C] Sabaku Kyū
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Trumna na skórzanym pasie (Hitsugi), Torba
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
-5 szt kunai
- 5 szt shuriken
- 1 szt wybuchowa notka[/quote][/spoiler]
-5 szt kunai
- 5 szt shuriken
- 1 szt wybuchowa notka[/quote][/spoiler]
0 x
Re: [Event] Wielka wojna
Ayako stwierdziła, że nadszedł odpowiedni moment na zrealizowaniu swojego planu. Była w stu procentach tego pewna. W końcu ile można czekać, prawda? Dziewczyna zaczęła więc powoli wychodzić ze śniegu zmieszanego z krwią. Było to dla niej okropne przeżycie, ponieważ pod jej stopami leżeli półżywi, bądź martwi ludzie, a ona sama znajdowała się w wielkiej białej kupie wokół której była czerwona ciecz, czy po prostu plama. Można to było porównać do ogromnej kulki ryżu oblanej sosem żurawinowym. Pyszności. Jednak niestety to tym nie było. Kiedy dziewczyna wyszła już z tej wielkiej kuli śniegu zmieszanego z krwią, od razu zaczęła biec w stronę muru. Wykorzystała wcześniej jeszcze w białej kuli wykonane pieczęci do jej ulubionej techniki, która nazywała się Mizurappa. Dlaczego była ona dla niej najlepsza? Z prostego powodu. Ni stąd ni zowąd mogła stworzyć wielki strumień wody. Dodatkowo miała ona wiele możliwości i przydawała się w różnych typu sytuacjach. Na przykład tej, w której obecnie się znajdowała. Mianowicie łucznice wystrzelili wielką salwę strzał. Ayako wykorzystała jej technikę i je odepchnęła przy okazji chroniąc kilku towarzyszy. Następnie dziewczyna ujrzała po raz kolejny tą dziwną dziewczynę o blond włosach.
- Kim jest ta kobieta?
Było to dla Ayako dziwne, ponieważ stanęła przeciwko liderowi Hoshikagich, zwanego San. Oczywiście mogła być zwykłym wrogiem, jednak nie tą ją zdziwiło. Kobieta ta sama stanęła z nim do walki. A posiadała w ręce wielki miecz. Ayako zaczęła się zastanawiać czy jeżeli jest taka silna nie powinna używać tworów lodowych, a nie broni? Szczególnie, że oręża czy łuki otrzymywali zwykli żołnierze, którzy nie wykazywali się wielkimi umiejętnościami związanymi z lodem. Ayako więc zaczęła się przypatrywać tej broni, czy nieposiana czegoś szczególnego, co sprawia że kobieta ta jest silniejsza, bądź po prostu ma lepszą broń. Była bardzo daleko, ale udało jej się coś zobaczyć. Mianowicie to, że była czarna i jej zewnętrzna część była koloru srebrnego, czy coś w ten deseń. Czyli było to normalny miecz, jednak o wiele większy od pozostałych. Nagle San używając swojego miecza przeciął dziewczynę na pół. Jemu na szczęście nic się nie stało. Przynajmniej tak dziewczynie się wydawało dopóki nie zobaczyła, że tamten miecz był jedynie podpuchą, a właściwy przeciął płaszcz Sanie i nieco zadrasnął jego klatkę piersiową. Nagle blond-włosa zamiast paść na ziemię zamieniła się w wodę. Wtedy Ayako oszołomiło. Wykazywało to że byłą ona zdrajczynią z jej rodu. Czyli musieli mieć ich więcej w swoich szeregach. Dziewczyna po prostu nie mogła w to uwierzyć. Możliwe było, że również wszyscy którzy aktualnie ją otaczali byli zdrajcami. Ayako zaczęła się więc zastanawiać jaki w ogóle był powód tejże zdrady. Przecież jakiś wewnętrznych konfliktów w wiosce nie było. Więc o co mogło chodzić. Dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić. Jednak nie był to odpowiedni czas na zadawanie sobie takich pytań. Olała więc po prostu wszystko i wskoczyła na mur, aby zlikwidować wrogów. Nie patrzyła do tyłu, ponieważ nie miała na co? Teraz najważniejsze było wykonanie zadania, które wydawało się bardzo trudne. Musiała bowiem dojść na szczyt muru i załatwić czyhających tam wrogów. Zanim jeszcze dotarli na górę. Przyleciała kolejna salwa.
- Nie zdążę nic zrobić!!
Krzyknęła dziewczyna. Wtedy ujrzała tą samą technikę wodną, której wcześniej użyła. Nim się obejrzała wszystkie strzały zostały odbite. Spojrzała w lewo i tam zobaczyła wcześniej spotkanego rybo-człeka. Zdała sobie sprawę, że na razie tylko jemu, oraz Zangetsu może ufać. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała Arigatto. Nie miała jednak teraz czasu na pogaduszki. Razem z nim wskoczyła na mór. Tam ujrzała trzech żołnierzy z tarczami. Było już bardzo źle. Wdarcie się z nimi w bezpośredni kontakt skończył by się dla niej bardzo źle. Żeby jeszcze pogorszyć tą całą sytuację z góry spadały na nich strzały. Ayako musiała szybko wpaść na jakiś plan. Niestety nie było z nimi wcześniejszej dziewczyny. Wtedy na pewno by sobie poradzili. No ale cóź, czasami tak bywa. Ayako więc krzyknęła do Seikiego.
- Zajmij się górą! Ja coś zrobię z tymi tu przed nami.
Następnie dziewczyna chciała wyjąć kunai z notką wybuchową i rzucić w tych ludzi przed nią, oraz kiedy doleci do ich głów, aktywuje ją. Jeśli są oni za blisko (nie wiem w jakiej są mniej więcej odległości) to szybko składając pieczęci stworzy technikę lepkiej mazi, którą uwięzi przeciwników , aby stali w miejscu. Natomiast jeżeli strzały były by zbyt blisko, aby mogła złożyć pieczęci, po prostu wyciągnie kunai, którym postara się je zniszczyć, a następnie użyje techniki tejże mazi na wrogów, przy okazji starając się zachować dystans.
Statystyki i.t.d:
- Kim jest ta kobieta?
Było to dla Ayako dziwne, ponieważ stanęła przeciwko liderowi Hoshikagich, zwanego San. Oczywiście mogła być zwykłym wrogiem, jednak nie tą ją zdziwiło. Kobieta ta sama stanęła z nim do walki. A posiadała w ręce wielki miecz. Ayako zaczęła się zastanawiać czy jeżeli jest taka silna nie powinna używać tworów lodowych, a nie broni? Szczególnie, że oręża czy łuki otrzymywali zwykli żołnierze, którzy nie wykazywali się wielkimi umiejętnościami związanymi z lodem. Ayako więc zaczęła się przypatrywać tej broni, czy nieposiana czegoś szczególnego, co sprawia że kobieta ta jest silniejsza, bądź po prostu ma lepszą broń. Była bardzo daleko, ale udało jej się coś zobaczyć. Mianowicie to, że była czarna i jej zewnętrzna część była koloru srebrnego, czy coś w ten deseń. Czyli było to normalny miecz, jednak o wiele większy od pozostałych. Nagle San używając swojego miecza przeciął dziewczynę na pół. Jemu na szczęście nic się nie stało. Przynajmniej tak dziewczynie się wydawało dopóki nie zobaczyła, że tamten miecz był jedynie podpuchą, a właściwy przeciął płaszcz Sanie i nieco zadrasnął jego klatkę piersiową. Nagle blond-włosa zamiast paść na ziemię zamieniła się w wodę. Wtedy Ayako oszołomiło. Wykazywało to że byłą ona zdrajczynią z jej rodu. Czyli musieli mieć ich więcej w swoich szeregach. Dziewczyna po prostu nie mogła w to uwierzyć. Możliwe było, że również wszyscy którzy aktualnie ją otaczali byli zdrajcami. Ayako zaczęła się więc zastanawiać jaki w ogóle był powód tejże zdrady. Przecież jakiś wewnętrznych konfliktów w wiosce nie było. Więc o co mogło chodzić. Dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić. Jednak nie był to odpowiedni czas na zadawanie sobie takich pytań. Olała więc po prostu wszystko i wskoczyła na mur, aby zlikwidować wrogów. Nie patrzyła do tyłu, ponieważ nie miała na co? Teraz najważniejsze było wykonanie zadania, które wydawało się bardzo trudne. Musiała bowiem dojść na szczyt muru i załatwić czyhających tam wrogów. Zanim jeszcze dotarli na górę. Przyleciała kolejna salwa.
- Nie zdążę nic zrobić!!
Krzyknęła dziewczyna. Wtedy ujrzała tą samą technikę wodną, której wcześniej użyła. Nim się obejrzała wszystkie strzały zostały odbite. Spojrzała w lewo i tam zobaczyła wcześniej spotkanego rybo-człeka. Zdała sobie sprawę, że na razie tylko jemu, oraz Zangetsu może ufać. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała Arigatto. Nie miała jednak teraz czasu na pogaduszki. Razem z nim wskoczyła na mór. Tam ujrzała trzech żołnierzy z tarczami. Było już bardzo źle. Wdarcie się z nimi w bezpośredni kontakt skończył by się dla niej bardzo źle. Żeby jeszcze pogorszyć tą całą sytuację z góry spadały na nich strzały. Ayako musiała szybko wpaść na jakiś plan. Niestety nie było z nimi wcześniejszej dziewczyny. Wtedy na pewno by sobie poradzili. No ale cóź, czasami tak bywa. Ayako więc krzyknęła do Seikiego.
- Zajmij się górą! Ja coś zrobię z tymi tu przed nami.
Następnie dziewczyna chciała wyjąć kunai z notką wybuchową i rzucić w tych ludzi przed nią, oraz kiedy doleci do ich głów, aktywuje ją. Jeśli są oni za blisko (nie wiem w jakiej są mniej więcej odległości) to szybko składając pieczęci stworzy technikę lepkiej mazi, którą uwięzi przeciwników , aby stali w miejscu. Natomiast jeżeli strzały były by zbyt blisko, aby mogła złożyć pieczęci, po prostu wyciągnie kunai, którym postara się je zniszczyć, a następnie użyje techniki tejże mazi na wrogów, przy okazji starając się zachować dystans.
- Nazwa
- Suiton: Mizuame Nabara
- Pieczęci
- Baran → Tygrys
- Zasięg Max.
- 15 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna specyficzna technika, za pomocą której można zdobyć przewagę na polu walki. Tym razem użytkownik wytwarza i wypuszcza w dowolnym kierunku strumień lepkiej mazi. Ktokolwiek zostanie dosięgnięty taką pułapką, zostaje unieruchomiony. Jedynym sposobem na uwolnienie się z takiej pułapki jest przesłanie do stóp sporej dawki chakry (około 200 punktów). Jeżeli ciecz przestała być wydzielana, można na nią wejść za pomocą Suimen Hoko no Waza.
SIŁA- 19
WYTRZYMAŁOŚĆ-11
SZYBKOŚĆ-17
PERCEPCJA-10
PSYCHIKA-16
KONSEKWENCJA-9
KONTROLA CHAKRY: ranga D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
WYTRZYMAŁOŚĆ-11
SZYBKOŚĆ-17
PERCEPCJA-10
PSYCHIKA-16
KONSEKWENCJA-9
KONTROLA CHAKRY: ranga D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 101%
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): dwie torby
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): dwie torby
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
5 shurikenów ukrytych pod niebieskimi wstęgami na jej klatce piersiowej, 5 kunai przyczepionych linkami do jej pasa, w torbach: (na tej po lewej znajduje się 10 shurikenów, 5 kunai, za to na prawej 10 shurikenów, 4 kunai i 4 notki wybuchowe)
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości