Głęboko w Lesie
Re: Głęboko w Lesie
Czy młodzieniec chciał zabijać mężczyznę? Nie, po prostu wyciągnął nóż dla własnego bezpieczeństwa. Po świecie chodziło za dużo ścierwa, żeby mu zaufać. Kiedyś ojciec Josaijiego również zaufał pewnej osobie. Był wtedy rozbitkiem, ledwo uszedł z życiem, kiedy dopadł go sztorm, a jego kuter uległ zniszczeniu. Wtedy uratował go Noritoshi. Jego załoga nakarmiła Takehide, wyleczyła i odstawiła do osady, w której mieszkał. Problem polegał na tym, że "ratownik" nakazał swoim ludziom przeprowadzić atak na wioskę, a dzięki temu życie straciła połowa mieszkańców, tak więc ciężko młodemu Senju zaufać.
- Co by zmieniła Twoja śmierć? Skąd ten pomysł? Wolałbym uciąć Ci palce, język i wydłubać oczy. - powiedział czarnowłosy wzruszając ramionami. Gdyby tak zrobił, miałby na sumieniu nie zabójstwo, a okaleczenie człowieka, który ciężko przekazywałby jakiekolwiek informacje, o ile by mu się to udało.
- Nie podoba mi się, że traktujesz mnie jak przestępce i jakiegoś najgorszego. W swoim życiu, może i krótkim, zdążyłem uczciwie zarobić wystarczająco. I zgoda, pomogę Ci. Ale tylko ze względu na pieniądze. - dodał ze stoickim spokojem, po czym ruszył za facetem. Skoro znalazł drogę, to idealnie. Ciekawe ile zapłaci.
- Co by zmieniła Twoja śmierć? Skąd ten pomysł? Wolałbym uciąć Ci palce, język i wydłubać oczy. - powiedział czarnowłosy wzruszając ramionami. Gdyby tak zrobił, miałby na sumieniu nie zabójstwo, a okaleczenie człowieka, który ciężko przekazywałby jakiekolwiek informacje, o ile by mu się to udało.
- Nie podoba mi się, że traktujesz mnie jak przestępce i jakiegoś najgorszego. W swoim życiu, może i krótkim, zdążyłem uczciwie zarobić wystarczająco. I zgoda, pomogę Ci. Ale tylko ze względu na pieniądze. - dodał ze stoickim spokojem, po czym ruszył za facetem. Skoro znalazł drogę, to idealnie. Ciekawe ile zapłaci.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Przestępcą mógł stać się każdy, w każdej chwili. Josaiji nie chciał nim być, ale jeżeli zaszłaby taka konieczność... To czemu by nie spróbować kogoś ubić, okraść? Okazja czyni złodziejem, czy jakoś tak.
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym się nim stać. Nie zmuszaj mnie więc do tego. - pociągając nosem krótko rzucił co o tym wszystkim sądzi. Szedł za mężczyzną w zupełnej ciszy. Miał mu pomóc? Nie ma problemu, ale odzywać się, a tym bardziej prowadzić z nim dłuższy dialog nie wchodziło w grę. Chociaż nadal czarnowłosego gryzła jedna sprawa - co się stało z synem nieznajomego. Czemu się zgubił/uciekł? Musiał mieć powód.. Albo go porwali, wtedy problem będzie dużo większy niż Josaiji przewidywał, trzeba będzie go odbijać, a Senju narażać swojego życia nie miał zamiaru, nawet w zamian za pieniądze. Cóż, oby się wszystko wyjaśniło w dosyć szybkim tempie, YOshitaka będzie mógł wrócić do domu, przespać się i ponownie wziąć się za treningi. Josaiji co jakiś czas otrzepywał ubranie z białego puchu, podążając śladami łysola. Nie ufał mu, obserwował każdy jego krok.
- Gdzie on tam kurwa lezie... - rzucił w myślach sam do siebie młodzieniec, patrząc jak jego zleceniodawca przedziera się przez krzaki. Nie miał zamiaru stać i się przyglądać. Ruszył zaraz za nim.
- Ożesz chuj... - dodał zaraz "o kurwa". Najwidoczniej zauważył to samo co mężczyzna.
- Nie widzę powodu, dla którego miałbym się nim stać. Nie zmuszaj mnie więc do tego. - pociągając nosem krótko rzucił co o tym wszystkim sądzi. Szedł za mężczyzną w zupełnej ciszy. Miał mu pomóc? Nie ma problemu, ale odzywać się, a tym bardziej prowadzić z nim dłuższy dialog nie wchodziło w grę. Chociaż nadal czarnowłosego gryzła jedna sprawa - co się stało z synem nieznajomego. Czemu się zgubił/uciekł? Musiał mieć powód.. Albo go porwali, wtedy problem będzie dużo większy niż Josaiji przewidywał, trzeba będzie go odbijać, a Senju narażać swojego życia nie miał zamiaru, nawet w zamian za pieniądze. Cóż, oby się wszystko wyjaśniło w dosyć szybkim tempie, YOshitaka będzie mógł wrócić do domu, przespać się i ponownie wziąć się za treningi. Josaiji co jakiś czas otrzepywał ubranie z białego puchu, podążając śladami łysola. Nie ufał mu, obserwował każdy jego krok.
- Gdzie on tam kurwa lezie... - rzucił w myślach sam do siebie młodzieniec, patrząc jak jego zleceniodawca przedziera się przez krzaki. Nie miał zamiaru stać i się przyglądać. Ruszył zaraz za nim.
- Ożesz chuj... - dodał zaraz "o kurwa". Najwidoczniej zauważył to samo co mężczyzna.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Głęboko w Lesie
Ocenianie umiejętności przetrwania młodego chłopca nie leżało w obowiązku czarnowłosego. Tak naprawdę miał to gdzieś, nie interesowały go osoby mu nieznajome. W tej chwili liczył się tylko zarobek, a skoro miał to być dosyć łatwy pieniądz, to się skusił. W końcu, nie codziennie zarabia się pieniądze śledząc kogoś. Miał nadzieję, że poszukiwania skończą się w miarę szybko i nie będzie musiał dłużej marznąć. Po głowie chodził mu powrót do ciepłego domu, odpoczynek przy kominku i studiowanie różnych zwojów ze wskazówkami, podstawami klanu, do którego przynależał i tym podobne. Po prostu miał stać się silniejszy, miał w tym jeden jedyny cel. Zastanawiał się, po co tak właściwie to robi? Przecież mógł być rybakiem jak ojciec - wiódłby spokojne życie, wypływał w morze, wieczorami wracał do żony z załadowanym kutrem po brzegi... Ale zaraz po tym wracała myśl, a raczej chęć zemsty na tym śmieciu. Ciekawe czy jeszcze żył i napadał na najbiedniejsze osady, na te pozbawione ochrony i jakichkolwiek szans na obronę. Aż mu się niedobrze robiło, przypominając sobie jego twarz.
Jeżeli syn łysola uciekł z domu, to najprawdopodobniej zaopatrzył się w najpotrzebniejsze przedmioty, tak aby przetrwać chłód. Nie mógł być na tyle niemądry, żeby wyjść z domu bez ciepłego ubioru. Z drugiej jednak strony, jak dzieciak się zgubił to szanse na odnalezienie go żywego malały z każdą minutą. Po głowie mężczyzny w średnim wieku błądziły najpewniej najgorsze myśli.
Reakcja Yoshitaki na widok krwi była jaka była z jednego powodu - już kiedyś coś takiego przeżył. Był świadkiem śmierci najbliższych mu osób, widział na własne oczy zakrwawione ciała matki i siostry. Dopiero teraz zaczynało powoli do niego docierać, co czuje nieznajomy. Senju ruszył w kierunku plamy krwi. Gdy był wystarczająco blisko, przykucnął i zaczął się rozglądać. Szukał czegoś, co pomogłoby mu ustalić, czy krew należy faktycznie do człowieka, czy może do jakiegoś zwierzęcia, które zostało ranne. Chodziło więc przede wszystkim o odciski na śniegu. Czy zostawiły je łapy, czy stopy. Ile było osób/zwierząt. Pociągnął nosem, wciągając powoli spływające mu gile z nosa, podrapał się po głowie i delikatnie zwrócił głowę w kierunku mężczyzny.
- Nie dramatyzuj. Krew może należeć do jakiejś dużej zwierzyny i tego się trzymajmy. Nie ma póki co panikować. - rzucił czarnowłosy, dotykając jeszcze palcem krwi. Faktycznie powoli już zamarzała, co może świadczyć o tym, że leży tutaj już dość długo.
- Jeżeli jednak to krew Twojego syna, to raczej nie odnajdziemy go żywego. - dodał po chwili bez emocji, powoli podnosząc się do góry. Pokręcił przy tym negatywnie głową i spojrzał na mniejsze ślady.
- Ruszajmy. - i zaczął podążać za śladami.
Jeżeli syn łysola uciekł z domu, to najprawdopodobniej zaopatrzył się w najpotrzebniejsze przedmioty, tak aby przetrwać chłód. Nie mógł być na tyle niemądry, żeby wyjść z domu bez ciepłego ubioru. Z drugiej jednak strony, jak dzieciak się zgubił to szanse na odnalezienie go żywego malały z każdą minutą. Po głowie mężczyzny w średnim wieku błądziły najpewniej najgorsze myśli.
Reakcja Yoshitaki na widok krwi była jaka była z jednego powodu - już kiedyś coś takiego przeżył. Był świadkiem śmierci najbliższych mu osób, widział na własne oczy zakrwawione ciała matki i siostry. Dopiero teraz zaczynało powoli do niego docierać, co czuje nieznajomy. Senju ruszył w kierunku plamy krwi. Gdy był wystarczająco blisko, przykucnął i zaczął się rozglądać. Szukał czegoś, co pomogłoby mu ustalić, czy krew należy faktycznie do człowieka, czy może do jakiegoś zwierzęcia, które zostało ranne. Chodziło więc przede wszystkim o odciski na śniegu. Czy zostawiły je łapy, czy stopy. Ile było osób/zwierząt. Pociągnął nosem, wciągając powoli spływające mu gile z nosa, podrapał się po głowie i delikatnie zwrócił głowę w kierunku mężczyzny.
- Nie dramatyzuj. Krew może należeć do jakiejś dużej zwierzyny i tego się trzymajmy. Nie ma póki co panikować. - rzucił czarnowłosy, dotykając jeszcze palcem krwi. Faktycznie powoli już zamarzała, co może świadczyć o tym, że leży tutaj już dość długo.
- Jeżeli jednak to krew Twojego syna, to raczej nie odnajdziemy go żywego. - dodał po chwili bez emocji, powoli podnosząc się do góry. Pokręcił przy tym negatywnie głową i spojrzał na mniejsze ślady.
- Ruszajmy. - i zaczął podążać za śladami.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Głęboko w Lesie
Pod koniec było już bardzo ciężko dostrzegać plamy. Najwidoczniej "coś" gubiło krwi coraz więcej i więcej, aż w końcu nie miało się z czego lać. Josaiji był już prawie pewny, że znajdą prędzej czy później trupa, nie wiedział tylko czyjego. Gdyby trafili na martwego dzieciaka, mężczyzna prawdopodobnie wpadłby w rozpacz i byłby problem z uzyskaniem pieniędzy za pomoc w odnalezieniu. Zresztą, co to za pomoc "znajdź zwłoki". Co jakiś czas gubili trop, nic dziwnego - świeżego śniegu napadało dosyć mocno, co skutecznie utrudniało śledztwo.
Nareszcie udało im się dotrzeć do końca śladów. Josaiji wytężył wzrok i ujrzał pod drzewem siedzące dziecko. Na całe szczęście, krew nie należała do niego. Jakby nie mówić, kamień z serca ojcu mógł spaść. Czarnowłosy podszedł do sarny, przykucnął przy niej i spokojnie zmierzył ją wzrokiem.
-Cóż, z niej już nic nie będzie. Martwa. Wilki rozgryzą padlinę. - powiedział pod nosem, tak by młody nie usłyszał. W końcu pobiegł sarenkę ratować, a jak się dowie, że nikt nie urządzi jej pogrzebu, a po prostu ją zjedzą... Wpadnie w histerię, a tego mu nie potrzeba. Podniósł się, odwrócił na pięcie w kierunku łysego, który za pewne już zajmował się synkiem. Powolnym krokiem podszedł do nich, rozpinając powoli guziki płaszcza. Zdjął go, po czym wystawił rękę z odzieżą w stronę nieznajomego.
-Okryj go, jemu się teraz przyda. Do domu mam niedaleko, poradzę sobie. Zabierz go do osady, piętnaście minut drogi. Tam na pewno ktoś Cię przygarnie na cały dzień, ugości, a młody powoli dojdzie do siebie. *przeniósł wzrok na chłopaka*. A Ty młody człowieku powinieneś wiedzieć, kiedy odpuścić. To tylko sarna, a pójście za nią w las w taką pogodę, było dla Ciebie prawie samobójstwem. Licz się ze swoim życiem, masz tylko jedno. - dodał i czekał wyprostowany, aż ojciec odbierze płaszcz. Cóż, jeszcze nie odchodził, czekał na obiecaną zapłatę.
Nareszcie udało im się dotrzeć do końca śladów. Josaiji wytężył wzrok i ujrzał pod drzewem siedzące dziecko. Na całe szczęście, krew nie należała do niego. Jakby nie mówić, kamień z serca ojcu mógł spaść. Czarnowłosy podszedł do sarny, przykucnął przy niej i spokojnie zmierzył ją wzrokiem.
-Cóż, z niej już nic nie będzie. Martwa. Wilki rozgryzą padlinę. - powiedział pod nosem, tak by młody nie usłyszał. W końcu pobiegł sarenkę ratować, a jak się dowie, że nikt nie urządzi jej pogrzebu, a po prostu ją zjedzą... Wpadnie w histerię, a tego mu nie potrzeba. Podniósł się, odwrócił na pięcie w kierunku łysego, który za pewne już zajmował się synkiem. Powolnym krokiem podszedł do nich, rozpinając powoli guziki płaszcza. Zdjął go, po czym wystawił rękę z odzieżą w stronę nieznajomego.
-Okryj go, jemu się teraz przyda. Do domu mam niedaleko, poradzę sobie. Zabierz go do osady, piętnaście minut drogi. Tam na pewno ktoś Cię przygarnie na cały dzień, ugości, a młody powoli dojdzie do siebie. *przeniósł wzrok na chłopaka*. A Ty młody człowieku powinieneś wiedzieć, kiedy odpuścić. To tylko sarna, a pójście za nią w las w taką pogodę, było dla Ciebie prawie samobójstwem. Licz się ze swoim życiem, masz tylko jedno. - dodał i czekał wyprostowany, aż ojciec odbierze płaszcz. Cóż, jeszcze nie odchodził, czekał na obiecaną zapłatę.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Głęboko w Lesie
Faktycznie, robota gładziutka, szybka, bezbolesna. Dzieciak uszedł z życiem, sarna tyle szczęścia nie miała. Czarnowłosy przez chwilę rozmyślał, czy by jej nie zabrać ze sobą i po prostu oporządzić i w przyszłości zjeść, ale po chwili namysłu, odszedł od tego pomysłu. Pozbył się płaszcza, na całe szczęście w domu miał jakieś dwa zapasowe, więc marznąć nie będzie. Łysy postanowił zapłacić chłopakowi, za pomoc - zresztą taka była ich umowa. Josaiji chwycił pieniądze w dłoń, sprawnie je przeliczył, po czym upchnął do kieszeni. Z zarobku był zadowolony, w końcu niemały pieniądz, a w sumie za nic.
- Nie ma problemu. - odparł również żegnając nieznajomego skinieniem głowy. Senju spojrzał jeszcze raz na sarnę, skrzywił się i powolnym krokiem zaczął się oddalać w kierunku osady. Czas zajrzeć do domu i trochę odpocząć.
<zt>
- Nie ma problemu. - odparł również żegnając nieznajomego skinieniem głowy. Senju spojrzał jeszcze raz na sarnę, skrzywił się i powolnym krokiem zaczął się oddalać w kierunku osady. Czas zajrzeć do domu i trochę odpocząć.
<zt>
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Podróż chłopaka trwała dość długo, minęło parę dni od jego wyruszenia Ryuzaku no Taki, ale w końcu zdawała się dobiegać końca. Przed swoimi oczami widział jedynie ogromny las, który żył własny życiem. Wydawało się, że czas płynie tutaj inaczej o wiele wolniej niż we wszystkich miastach i osadach. Cisza i spokój idealnie opisywało to miejsce, jedyne odgłosy, które dało się usłyszeć był śpiew ptaków i szum liści poruszanych przez wiatr. Promienie słońca przebijały się w niewielu miejscach przez konary drzew.
W końcu idealne miejsce do odpoczynku i treningu.
Ciemnowłosy niewiele myśląc rzucił się na swoje plecy, upadając na jeszcze wilgotny mech.
Dom…to miejsce jest dość podobne do niego, ach tak mi go brakuje.
Uno położył swoją prawa dłoń na lewym policzku, przejeżdżając nią po bliźnie.
Przepraszam was, że byłem za słaby by was ocalić i zbyt tchórzliwy by walczyć
Łzy zaczęły powoli spływać po jego policzkach, a z każda chwilą było ich coraz więcej w końcu młodzieniec zalał się cały łzami
Brakuje mi was.
Uno czuł się dość słabo z powodu nachodzących go wspomnień, minęło parę godzin zanim się uspokoił i zasnął. Gdy się obudził był już ranek, wyjął z saszetki jabłko, które dostał od handlarza w Ryuzaku i je zjadł.
Dobra koniec użalania się nad sobą czas się zabrać za trening. Chłopak powoli podniósł się z ziemi, otrzepał swój płaszcz z brudy i poprawił włosy.
W końcu idealne miejsce do odpoczynku i treningu.
Ciemnowłosy niewiele myśląc rzucił się na swoje plecy, upadając na jeszcze wilgotny mech.
Dom…to miejsce jest dość podobne do niego, ach tak mi go brakuje.
Uno położył swoją prawa dłoń na lewym policzku, przejeżdżając nią po bliźnie.
Przepraszam was, że byłem za słaby by was ocalić i zbyt tchórzliwy by walczyć
Łzy zaczęły powoli spływać po jego policzkach, a z każda chwilą było ich coraz więcej w końcu młodzieniec zalał się cały łzami
Brakuje mi was.
Uno czuł się dość słabo z powodu nachodzących go wspomnień, minęło parę godzin zanim się uspokoił i zasnął. Gdy się obudził był już ranek, wyjął z saszetki jabłko, które dostał od handlarza w Ryuzaku i je zjadł.
Dobra koniec użalania się nad sobą czas się zabrać za trening. Chłopak powoli podniósł się z ziemi, otrzepał swój płaszcz z brudy i poprawił włosy.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Uno był w środku swojego treningu, gdy zauważył w oddali młodą dziewczynę. Jego reakcja była dość prosta, trochę obserwować i mieć gdzieś, ale to, co robiła trochę go zaciekawiło i zdziwiło.
Po cholerę wchodziła do tego lasu jak go nie zna i teraz bawi się najpewniej mapą w poszukiwaniu drogi. Chłopak delikatnie się uśmiechnął. No, no orientacja w terenie na poziomie mistrzowskim, zapewne daleko zajdzie. Gdy zauważył, że przestała wyjmować kartę papieru i poklepała się po twarzy odwrócił się plecami i zaczął udawać, że coś robi, oczywiście pierwsze, co zrobił to poprawił swoje włosy i zaczął patrzeć się na drzewo przed sobą. Cóż kora świeża na gałęziach pąki listów, promienie słoneczne idealnie przebijające się jeszcze przez praktycznie puste gałęzie.
Do cholery, co ja wyprawiam.. Nie mogę się jak zachowywać! Ona może potrzebować pomocy, a tutaj nie ma nikogo poza mną i nią. Serce ciemnowłosego zaczęło bić mocniej, powoli obracał się w stronę dziewczynę i co zauważył? Ona idzie i to w jego stronę, ale raczej go jeszcze nie zauważyła, ale to wystarczyło, stracił swój zapał do pomocy i zaczął nerwowo udawać zajętego. Pierwsze, co zrobił to wyjął banana z saszetki przy pasie i wsadził go sobie do ust, ale zapomniał, że nie je się go ze skórką, przez co po prostu go tak trzymał. Było widać, że stresuje się i to ostro, nawet jego owady niebyły zbyt spokojne tylko latały dookoła niego. Przez co mógł wyglądać jak żul, zwłaszcza, że jego płaszcz był cały zniszczony. Jedyne co mu pozostało to czekać na to co powie dziewczyna jak go zobaczy z bananem w ustach.
Po cholerę wchodziła do tego lasu jak go nie zna i teraz bawi się najpewniej mapą w poszukiwaniu drogi. Chłopak delikatnie się uśmiechnął. No, no orientacja w terenie na poziomie mistrzowskim, zapewne daleko zajdzie. Gdy zauważył, że przestała wyjmować kartę papieru i poklepała się po twarzy odwrócił się plecami i zaczął udawać, że coś robi, oczywiście pierwsze, co zrobił to poprawił swoje włosy i zaczął patrzeć się na drzewo przed sobą. Cóż kora świeża na gałęziach pąki listów, promienie słoneczne idealnie przebijające się jeszcze przez praktycznie puste gałęzie.
Do cholery, co ja wyprawiam.. Nie mogę się jak zachowywać! Ona może potrzebować pomocy, a tutaj nie ma nikogo poza mną i nią. Serce ciemnowłosego zaczęło bić mocniej, powoli obracał się w stronę dziewczynę i co zauważył? Ona idzie i to w jego stronę, ale raczej go jeszcze nie zauważyła, ale to wystarczyło, stracił swój zapał do pomocy i zaczął nerwowo udawać zajętego. Pierwsze, co zrobił to wyjął banana z saszetki przy pasie i wsadził go sobie do ust, ale zapomniał, że nie je się go ze skórką, przez co po prostu go tak trzymał. Było widać, że stresuje się i to ostro, nawet jego owady niebyły zbyt spokojne tylko latały dookoła niego. Przez co mógł wyglądać jak żul, zwłaszcza, że jego płaszcz był cały zniszczony. Jedyne co mu pozostało to czekać na to co powie dziewczyna jak go zobaczy z bananem w ustach.
0 x
Re: Głęboko w Lesie
Wy..Wybawicielu? Co tu się odstawia? Uno powoli się odwrócił i spojrzał na dziewczynę, najpierw na jej twarz i powoli zjeżdżał w dół wzrokiem z małymi przystankami po drodze? Kształty wręcz idealne. Nie, to nie może być prawda. Chłopak przywalił sobie solidnego liścia w twarz aż wypadł mu banan z ust. Najwidoczniej nie dowierzał temu, co widzi. Zaraz, Ona coś mówi, muszę się skupić.
-Miło mi Cię poznać Ayaso. Jestem Uno. Ciemnowłosy wyciągnął w kierunku dziewczyny, rękę na przywitanie, ale szybko ją wycofał, nadal chyba był bardzo onieśmielony. Dalej spokojnie obserwował dziewczynę i starał się zapamiętać to, co do niego mówi.
Że misje? Z tej kartki? Młodzieniec spojrzał się na kartę, po czym znowu na dziewczynę, następnie na kartę i tak parę razy. –Wybacz, ale to jest nieczytelne, bazgrasz jak kura pazurem, ale dobra niech Ci będzie. Wezmę tą drugą od góry cokolwiek to jest, a teraz Cię słucham. Co to niby jest i co mam zrobić? Chłopak chwile się zastanowił czy dobrze biorąc misje od nieznajomej dziewczyny, ale chyba każdego można cyckami.. Znaczy ryo przekupić.
-Ach i jak chcesz mogę Cię wyprowadzić z tego lasu i po drodze trochę mi o sobie opowiesz i o tej misji i ja też coś powiem o sobie. Jego serce biło o wiele mocniej, niż kiedy kol wiek wcześniej. Skąd on miał tą odwagę by zaproponować coś takiego takiej przecudnej istocie. Chłopak po raz pierwszy w życiu zgarnął swoje włosy z ramion odsłaniając całą twarz, także bliznę, o, której zapomniał.
-Miło mi Cię poznać Ayaso. Jestem Uno. Ciemnowłosy wyciągnął w kierunku dziewczyny, rękę na przywitanie, ale szybko ją wycofał, nadal chyba był bardzo onieśmielony. Dalej spokojnie obserwował dziewczynę i starał się zapamiętać to, co do niego mówi.
Że misje? Z tej kartki? Młodzieniec spojrzał się na kartę, po czym znowu na dziewczynę, następnie na kartę i tak parę razy. –Wybacz, ale to jest nieczytelne, bazgrasz jak kura pazurem, ale dobra niech Ci będzie. Wezmę tą drugą od góry cokolwiek to jest, a teraz Cię słucham. Co to niby jest i co mam zrobić? Chłopak chwile się zastanowił czy dobrze biorąc misje od nieznajomej dziewczyny, ale chyba każdego można cyckami.. Znaczy ryo przekupić.
-Ach i jak chcesz mogę Cię wyprowadzić z tego lasu i po drodze trochę mi o sobie opowiesz i o tej misji i ja też coś powiem o sobie. Jego serce biło o wiele mocniej, niż kiedy kol wiek wcześniej. Skąd on miał tą odwagę by zaproponować coś takiego takiej przecudnej istocie. Chłopak po raz pierwszy w życiu zgarnął swoje włosy z ramion odsłaniając całą twarz, także bliznę, o, której zapomniał.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości