- Nawet pozornie niegroźna miotła może stać się narzędziem mordu, chaosu i zniszczenia w rękach wprawnego żniwiarza dusz. Problem tkwił jednak w tym, że Chuichi na pewno nim nie był, a więc cały potencjał niepozornej i nietypowej broni nadal tkwił uśpiony, a całość przypominała raczej komiczną scenkę, aniżeli prawdziwą wojnę. Chociaż, gdyby spojrzeć na to z tej drugiej perspektywy, to kurz i piach ponosili dotkliwe straty. Z każdym kolejnym, strategicznym ruchem grubymi rączkami, Akimichi zamiatał kolejne legiony, kohorty i oddziały przeciwników, których ciała zbierane były na jedną kupkę, a następnie wrzucane na zmiotkę i wynoszone z pomieszczenia. Jednakże ani piach, ani kurz nie mieli porządnego pochówku. Lądowali na zimnie i okolicznej ziemi, która miała stać się ich grobowcem. Smutne? Być może, ale przynajmniej w kuchni było czysto! Pozytywy, pozytywy.
Wydawałoby się nawet, że walka generała Chuichiego dobiegła końca, ale wtem podszedł do niego kucharz, który najwyraźniej potrzebował go na innym froncie. Młodzieniec nabrał powietrza do płuc i kiwnął pewnie głową na znak, że wszystko zrozumiał. Jeśli wzywano go do służby, to nie mógł odmówić, bo uznano by to za dezercję. A kara za taki czyn nie była jakaś błaha! To nie było jakieś zwykłe rozstrzelanie czy powieszenie, oj nie. Na szali stało jedzenie, które w razie powodzenia miało odbyć desant na żołądek Akimichiego, więc nie można było podchodzić do sprawy po macoszemu. Grubasek podciągnął spodnie, aby nie zawiodły go w newralgicznym momencie, a w ślad za nimi ruszyły również rękawy. Wyraz twarzy zmienił się za to drastycznie. Nasz bohater wyglądał tak, jakby zaraz miał walczyć o śmierć i życie, a tak naprawdę podnosił tylko kolejno skrzynki. Na początek złapał za dwie, ale było za lekko, więc postanowił, że będzie nosił po trzy.
- Skrzyneczki, skrzyneczki pełne szyneczki. Ach, gdybyście trafiły do mej kieszoneczki! - podśpiewywał sobie radośnie, słowa układając odpowiednio do zawartości, którą akurat przenosił - Oooj, gdybym ja jadł tylko warzywka, to z mojej skóry nie znikałaby pokrzywka. Mięska mi trzeba, mięska mi trzeba i trochę też chleba. - kontynuował swoją radosną twórczość, wcale nie przejmując się tym, że praca tak jakby się nie kończyła. Niby miał pomagać tylko przy zmywaniu i sprzątaniu, a tutaj dorzucili mu kolejną robotę. Cóż... Powtórzę się, ale dla jedzenia wszystko!
Stylowy Lokal "Kanał"
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
- Od razu tam problemy ze zdrowiem psychicznym. Grubasek po prostu był tym typem ludzi, którzy uważali, że jesli już mają coś robić, to lepiej robić to w dobrej wierze i duchu. Samo użalanie się nad koniecznością przenoszenia tych wszystkich skrzynek, a następnie marudzenie jeszcze na wszystko po drodze, na pewno nie przyniosłoby żadnych efektów. Inną sprawą był natomiast jego śpiew. Być może i Akimichi nie należał do wybitnych tenorów, ale na pewno daleko mu też było do bezdomnego dachowca, który swoim jęczeniem potrafił sprowadzać grad naczyń niczym najlepszy szaman zza muru sprowadzał deszcz. No, a może w przypadku zamurowców, sprowadzał on nawet słońce, żeby przynajmniej raz te ich odmarznięte tyłki zaznały trochę ciepła matki natury. A czy sam Chuichi przeszkadzał pracującym? Tego nie wiedział, bowiem nikt mu żadnej uwagi nie zwrocił. Gdyby się odezwali, to z pewnością byłby o pół tonu ciszej, a tak po prostu dawał popis swoich wokalnych umiejętności. Jeśli go nie zabito to nie mogło być tak źle, prawda? Prawda? PRAWDA?
Na całe szczęście nie było drugiego wozu do rozładowania, więc wszyscy mogli odpocząć. Osioł mógł sobie pójść, Chuichi nie musiał nadwyrężać swojego grubego ciałka, a obsługa lokalu nie była zmuszana do ćwiczenia wytrzymałości swoich uszu. Same profity i plusy, a wystarczyło przenieść tylko kilka skrzynek. Co więcej, sama nagroda za to zadanie pojawiła się na horyzoncie niczym senna mara. Oczywiście pojawiła się też w postaci kelnerki, na widok której brzuch Akimichiego radośnie zaburczał. Nie był to jednak burk smutku i żalu jak do tej pory, bowiem z jego wydźwięku dało wyczytać się niezwykłą wdzięczność i nadzieję. W końcu brzuszek grubaska zostanie niedługo napełniony, a to jest powód do prawdziwego szczęścia. Dziewczyna nawet nie musiała wołać shinobiego, bo ten podbiegł do niej niczym szczeniaczek merdający ogonkiem, a następnie udał się posłusznie za nią i zasiadł przy stole, wciskając sobie szmatkę za kołnierz. W końcu nie mógł pobrudzić sobie ubranka śliną cieknąca z kącika ust. Trochę kultury, proszę państwa!
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
- Tak! Wreszcie nadszedł ten wspaniały moment, którym Chuichi będzie mógł rozkoszować się przy stole, który będzie go nawiedzał w snach i który pozostanie najlepszym momentem w jego życiu... No, może do następnego obiadu, ale nie można przecież tak od razu ucinać całego patosu sytuacji. Po prostu każdy posiłek był dla grubaska świętością, której nikt nie powinien kalać. Człowiek nieszanujący jedzenia jest zazwyczaj człowiekiem złym i choć dla niektórych jest to pewnie uproszczenie, tak dla Akimichiego jest to jedna z prawd rządzących tym światem. Produkty nie powstają bowiem same z siebie. Są one kultywowane przez ludzi, którzy często poświęcają całe życie na to, aby smakowały jak najlepiej. Jakim cudem można więc rzucać ryżem, który był doglądany przez całą rodzinę przez kilka tygodni, który był na tyle dopieszczony lub miał na tyle szczęścia, że poziom wody był akurat idealny do jego wzrostu? Toż to barbarzyństwo i chamstwo, którego wybaczać nie można. Dlatego też Chuichi nie rzucił się z ozorem na wierzchu w momencie, w którym jedzenie stanęło na jego stole. Najpierw spoglądał na nie przez chwilę, jakby starając się ocenić jego jakość. Zupełnie tak, gdyby od tego miało zależeć czy je zje, choć zjadłby wszystko. Dopiero po krótkiej kontemplacji zabrał się za próbowanie wszystkiego, co przed nim postawiono. Najpierw trafiło przed niego miso-shiru. Dashi z dodatkiem pasty sojowej, a do tego tofu, ryby oraz wodorosty wakame. Niby dziwne połączenie, ale Akimichiemu w ogóle to nie przeszkadzało, bowiem właśnie tę różnorodność cenił sobie podczas zamawiania miso-shiru. W każdym regionie wyglądała i smakowała zupełnie inaczej, choć zawsze była pyszna. Przypadek? Nie sądzę! Bogowie jedzenia po prostu czuwaja nad naszym ukochanym bohaterem. Na tym jednak nie mógł poprzestać, bowiem przywędrowała do niego przystawka w postaci mochi z anko. Mmm, jak on uwielbiał ten delikatny smak mąki ryżowej zwanej mochiko, która sprawiała, że nawet najdziwniejsze dania podobne były do dango. A pasta z czerwonej fasoli jeszcze tylko potęgowała odczucie nasycenia. To jednak nie koniec, bo właśnie położono przed nim również różne rodzaje sushi. Oczy grubaska na nowo ukazały znajomy błysk, aby następnie jego ręce przystąpiły do działania i przenosiły jedzenie prosto do paszczy. Wszystko zniknęło jeszcze zanim zdążono przynieść mu kolejną część zamówienia - udon i tonkatsu. To ostatnie dania, które miały sprawić, że Chuichiego wreszcie ogarnie uczucie sytości. Tak się jednak nie stało, dopóki sam grubasek nie wypił dwóch herbat dietetycznych bez cukru. To właśnie one sprawiły, że po zjedzeniu połowy spiżarni, Akimichi uznał, że nie potrzebuje na razie dodatkowej przekąski. Znaczy... Pewnie by ją tam gdzieś zmieścił pomiędzy fałdkami, ale jeśli nie musiał tego robić, to wolał nie próbować. Dopiero tak najedzony, mógł wyjść bez skrupułów z restauracji, co też natychmiast uczynił.
z/t
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
Podróż w porównaniu do drogi w pierwszą stronę była dość.. Nuda. Szła obok jakiegoś dziadka, który zanudzał ją opowieściami o swojej rodzinie i wnuczce. Hisui mruczała, potakiwała, ale w sumie niezbyt słuchała. Była wyjątkowo jak na siebie poważna, zastanawiając się co chce od niej Mama i jak ją znaleźć. Zapewniała, że wystarczy zapytać, ale jak znała swoje szczęście to na pewno nie trafi za pierwszym razem i ludzie będą się na nią dziwnie patrzeć bo dorosła w sumie dziewczyna chodzi po mieście i szuka mamy.. Ona sama patrzyłaby na to dziwnie gdyby nie wiedziała. Musiała przyznać, że to był głupi przydomek, ale co mogła zrobić innego.
Dotarła pod bar gdzie uwolniła się od starca. Machnęła mu ręką i przyjrzała się okolicy. Bar jak bar, nazwa nie zachęcała, ale wyglądała porządnie. Bez większego wahania wkroczyła do środka i wyszukała w kieszeni trochę pieniędzy. Podeszła do baru i wyciągnęła notatnik.
- Dzieńdobry. Zieloną herbatę proszę - przesunęła kartkę po stole. W końcu nie będzie latać po suchym pysku, prawda? Po chwili napisała kolejną, już bardziej konkretną.
- Wiesz może gdzie znajdę babkę którą nazywają Mamą? - napisała, starając się ując to tak by pozostawić jak najmniej miejsca na głupie interpretacje. Skoro musiała szukać, to równie dobrze mogła zacząć tutaj.
Dotarła pod bar gdzie uwolniła się od starca. Machnęła mu ręką i przyjrzała się okolicy. Bar jak bar, nazwa nie zachęcała, ale wyglądała porządnie. Bez większego wahania wkroczyła do środka i wyszukała w kieszeni trochę pieniędzy. Podeszła do baru i wyciągnęła notatnik.
- Dzieńdobry. Zieloną herbatę proszę - przesunęła kartkę po stole. W końcu nie będzie latać po suchym pysku, prawda? Po chwili napisała kolejną, już bardziej konkretną.
- Wiesz może gdzie znajdę babkę którą nazywają Mamą? - napisała, starając się ując to tak by pozostawić jak najmniej miejsca na głupie interpretacje. Skoro musiała szukać, to równie dobrze mogła zacząć tutaj.
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
Hisui z wdzięcznością przyjęła herbatę i pociągnęła ostrożny łyk. Nie chciała przecież oparzyć sobie języka i podniebienia, co było zresztą paskudnym uczuciem, ani stracić przez to głosu, prawda? Ehkem.
Widząc jak Rin się spina i zaczyna mu aż coś pstrykać w karku sięgnęła do torby. I to nie po jakąkolwiek broń nawet! Nie miała takiego najmniejszego zamiaru. No dobra, przeszło jej przez głowię mysl co by się stało gdyby to zrobiła. Zapewne bójka byłaby nie do uniknięcia a ona by go sprała albo zebrała manto, w zalezności od tego czy dobrze go oceniała i czy jego wygląd był mylący czy nie. Jednakże nie zrobiła tego, za to wyciągnęła wiadomość jaką otrzymała od Mamy. Pokazanie jej to był chyba najprostszy i najszybszy sposób na odpowiedzenie na pytanie narwanego kolesia. Miała nadzieje, że facet był znajomym, a nie rywalem czy wrogiem Mamy, inaczej ta sytuacja może się źle potoczyć.. Jak dobrze, że miała w dłoni wrzątek. Jak koleś zachowa się nieładnie to wyląduje na jego głowie albo twarzy. Jednakże, na razie nie atakowała, jedynie obserwowała i powolutku popijała swoją broń masowej zagłady na Rina.
Widząc jak Rin się spina i zaczyna mu aż coś pstrykać w karku sięgnęła do torby. I to nie po jakąkolwiek broń nawet! Nie miała takiego najmniejszego zamiaru. No dobra, przeszło jej przez głowię mysl co by się stało gdyby to zrobiła. Zapewne bójka byłaby nie do uniknięcia a ona by go sprała albo zebrała manto, w zalezności od tego czy dobrze go oceniała i czy jego wygląd był mylący czy nie. Jednakże nie zrobiła tego, za to wyciągnęła wiadomość jaką otrzymała od Mamy. Pokazanie jej to był chyba najprostszy i najszybszy sposób na odpowiedzenie na pytanie narwanego kolesia. Miała nadzieje, że facet był znajomym, a nie rywalem czy wrogiem Mamy, inaczej ta sytuacja może się źle potoczyć.. Jak dobrze, że miała w dłoni wrzątek. Jak koleś zachowa się nieładnie to wyląduje na jego głowie albo twarzy. Jednakże, na razie nie atakowała, jedynie obserwowała i powolutku popijała swoją broń masowej zagłady na Rina.
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
Na szczęście udało się jej odnaleźć Mamę. Na dodatek bez rozlewu krwi, ośmieszenia się, łażenia... Właściwie to nawet bez poszukiwań, bo wpadła do pierwszego lepszego lokalu. To chyba znaczy, że dopisuje jej szczęście dzisiaj. Sam los chce, by zadanie było wykonane jak najszybciej, by mogła wrócić do wylegiwania się na piaskach pustyni.
Podmuchała jeszcze na herbatkę, patrząc jak Rin powoli czyta. Ręka mu aż skwierczała, ciekawe zjawisko. Dała mu czas. Może ma trudności? W sumie nie wygląda na najbardziej inteligentnego pomidora na krzaczku. To pewnie przez tą twarz. No ale co z zrobić, mordki nie zmieniasz, chyba że na gorsze. Procesy mózgowe zakończyły się, Rin pokiwał głową, ona kinęła głową, pokiwał też Kin... Zaraz. Kto? Hyuuga odwróciła się do nowego człowieka, z zaskoczeniem zauważyła że Kin jest wierną kopią Rina i nie wyglądał na mądrzejszego od brata. Jednak razem mogli więcej, mogli zdobyć świat! W końcu co cztery szare komórki... Szkoda, że ona swoje dwie niedługo zabierze. Pokręciła głową na jego pytanie, jednym haustem dopijając napój. Zabrała chustkę, wytarła grzecznie nosek, bo nieco jej z niego ciekło przez tą zmianę klimatu. Podreptała potem za Kinem i będąc pod biurem zapukała energicznie, ładując się do środka po pozwoleniu.
Podmuchała jeszcze na herbatkę, patrząc jak Rin powoli czyta. Ręka mu aż skwierczała, ciekawe zjawisko. Dała mu czas. Może ma trudności? W sumie nie wygląda na najbardziej inteligentnego pomidora na krzaczku. To pewnie przez tą twarz. No ale co z zrobić, mordki nie zmieniasz, chyba że na gorsze. Procesy mózgowe zakończyły się, Rin pokiwał głową, ona kinęła głową, pokiwał też Kin... Zaraz. Kto? Hyuuga odwróciła się do nowego człowieka, z zaskoczeniem zauważyła że Kin jest wierną kopią Rina i nie wyglądał na mądrzejszego od brata. Jednak razem mogli więcej, mogli zdobyć świat! W końcu co cztery szare komórki... Szkoda, że ona swoje dwie niedługo zabierze. Pokręciła głową na jego pytanie, jednym haustem dopijając napój. Zabrała chustkę, wytarła grzecznie nosek, bo nieco jej z niego ciekło przez tą zmianę klimatu. Podreptała potem za Kinem i będąc pod biurem zapukała energicznie, ładując się do środka po pozwoleniu.
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
W końcu dotarła do Mamy. Albo do.. Mam? Niee, chyba tylko z jedna z nich była Mamą, reszta była jak przyboczne albo.. Dzieci! Całkiem ładnie się nam to układa, brakuje tylko tatuśka. Problem w tym, że Hisui nie widziała się w tej szczęśliwej rodzince. Po wypowiedzi kobiety spojrzała powątpiewająco na półnagie dziewczyny z broniami. Nawet sama Hyuuga nie wiedziała co z nią będzie za kilka miesięcy czy lat, ale na pewno nie chciała tak skończyć. Kobiety wyglądały na jej bezgranicznie lojalne. Dla niej to wyglądało jak dobrowolna odmiana niewolnictwa, niczym w klanie. Oddajesz komuś wodze by nie przejmować odpowiedzialności za siebie. Być może błędnie je oceniała, ale przynajmniej nie wypowiadała swojej opinii na głos. Być może nawet sama Mama jej to wyjaśni, jak zechce.
Zapisała szybko na kartce swoją wypowiedz i przekazała razem z jej wiadomością, tak dla przypomnienia, i nieco kwaśną miną.
- Myślałam, że do mnie piszesz z jakiegoś konkretnego powodu. Że masz robotę, zadanie. Nie zamierzam się nigdzie przyłączać, nawet do was. Wolę być wolnym strzelcem, dziękuje bardzo - zapisała wszystko co jej chodziło po głowie w jednej, solidnej wiadomości i od razu jakoś poczuła się lepiej. Teraz tylko patrzyła na reakcje rozmówczyni z nadzieją, że jednak jest jakiś powód kryjący się za tą wiadomością, poza jakimś dołączaniem się.
Zapisała szybko na kartce swoją wypowiedz i przekazała razem z jej wiadomością, tak dla przypomnienia, i nieco kwaśną miną.
- Myślałam, że do mnie piszesz z jakiegoś konkretnego powodu. Że masz robotę, zadanie. Nie zamierzam się nigdzie przyłączać, nawet do was. Wolę być wolnym strzelcem, dziękuje bardzo - zapisała wszystko co jej chodziło po głowie w jednej, solidnej wiadomości i od razu jakoś poczuła się lepiej. Teraz tylko patrzyła na reakcje rozmówczyni z nadzieją, że jednak jest jakiś powód kryjący się za tą wiadomością, poza jakimś dołączaniem się.
0 x
Re: Stylowy Lokal "Kanał"
Hisui słuchając kobiety nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ta sama do końca nie wie co chce. Na początek się pyta czy chce dołączyć, a kiedy mówi nie to sama stwierdza, że o to jej chodziło. I co niby miało znaczyć to, że nie jest wystarczająco wolna? Jest całkowicie wolna, bo nic jej nie ograniczało. Może ta myślała, że należy do klanu? Cóż, na ten temat nie rozmawiały, a dziewczyna nie zamieszała się dopytywać o co dokładnie jej chodziło. Ważne było, że chciały pomocy, a to oznacza zadanie i pieniądze.
Wysłuchała co ta miała do opowiedzenia, zerkając na kopertę. Jeśli zyskała jakieś potwierdzenie, to ją wzięła i przejrzała. Jak nie to zostawiła w spokoju. Ciąg dalszy opowieści był nieco niepokojący. Minimalnie zmarszczyła brwi i ściągnęła wargi, ale powstrzymywała się przed wydaniem jakieś opinii. Najpierw informacje, potem decyzja.
- Czego dokładnie ode mnie oczekujecie? Nie chce niejasności. I w jakim wieku jest ten wasz dostawa? Jak go rozpoznam? - dopytywała się bo jakoś nie uśmiechało się jej zabijanie dzieci. Na razie nie wyciągała żadnych wniosków, ale sam fakt, że chowa się w sierocińcu.. No cóż. Sprawa wyglądała na śmierdzącą.
Wysłuchała co ta miała do opowiedzenia, zerkając na kopertę. Jeśli zyskała jakieś potwierdzenie, to ją wzięła i przejrzała. Jak nie to zostawiła w spokoju. Ciąg dalszy opowieści był nieco niepokojący. Minimalnie zmarszczyła brwi i ściągnęła wargi, ale powstrzymywała się przed wydaniem jakieś opinii. Najpierw informacje, potem decyzja.
- Czego dokładnie ode mnie oczekujecie? Nie chce niejasności. I w jakim wieku jest ten wasz dostawa? Jak go rozpoznam? - dopytywała się bo jakoś nie uśmiechało się jej zabijanie dzieci. Na razie nie wyciągała żadnych wniosków, ale sam fakt, że chowa się w sierocińcu.. No cóż. Sprawa wyglądała na śmierdzącą.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości