Karczma "Kurinuka-me"
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Stojąc w drzwiach poczułem się dziwnie. Dziewczynie pomieszczenie się podobało, mnie natomiast odrzucało. Czułem wstręt do fałszywie zrobionego lokum. W dodatku ten wszechobecny róż. Na mojej twarzy dało się zobaczyć zażenowanie. Naprawdę? Czy wyglądałem temu kolesiowi na nastoletnią dziewczynkę, która marzy o zostaniu czarodziejką światła? Załamałem ręce, jednak to, co miało zniszczyć mój nastrój, dopiero nastąpiło.
Po kilku krokach wgłąb dostrzegłem różne dziwne przedmioty porozrzucane po całym pomieszczeniu. Zanim zdążyłem zareagować, dało się słyszeć wrzaski. Narubi postanowiła oskarżyć mnie i zwyzywać, kolejny już raz. Która to dzisiejsza obelga? Dwudziesta? Nie, prędzej setna. Na mojej twarzy widać było zdziwienie wraz z delikatnym rozbawieniem. Obrazę, jak zwykle zresztą, olałem, nie było się czym przejmować. Kiedy jednak Narubi opieprzyła mnie i zrobiła czerwona na twarzy nie mogłem wytrzymać. Wybuchnąłem szczerym śmiechem, a z oka poleciały mi łzy. Dawno się tak nie ubawiłem, ten dzień zdawał się nie mieć końca. Kto w końcu powstrzyma tą karuzelę śmiechu?
-Zaszło jakieś nieporozumienie. Prosiłem o pokój dla zmęczonych, a nie napalonych. Wyjdź stąd i poczekaj na mnie. Muszę porozmawiać z właścicielem. - rzuciłem wesoło, a następnie wyszedłem. Kroki moje tym razem były długie i szybkie. Nie mogłem być pewien, czy w złości Narubi rzuci się na mnie. Kiedy w końcu ulotniłem się po angielsku, ruszyłem do baru. Tym razem już mniej grzecznie i w niemiłych słowach powiedziałem jaki pokój chcemy. Karczmarz był najwidoczniej przygłuchy, ale dał mi inne klucze i przeprosił wylewnie.
Wróciłem do niewiasty spokojnie. Nie miałem pojęcia jak zareaguje, ale nie martwiłem się tym. Już i tak czułem, że mnie lubi. Jeden wybryk mógł to zepsuć, ale nie aż tak. Kiedy w końcu znalazłem kunoichi, skinąłem na nią i wskazałem na drzwi obok mnie. Otworzyłem je i wszedłem po dziewczynie, jednak na tyle prędko, aby wyłapać wszystkie niedogodności.
-Proszę. - mruknąłem, a wzrokiem ogarnąłem pomieszczenie. Odetchnąłem. Było w porządku. - Ciekawe te nasze przygody. Karczmarz ma jednak serce, nocujemy dziś za darmo.
Pokój był mniejszy niż tamta komnata, ale przytulny. Podłoga drewniana, wydająca przyjemny dźwięk podczas chodzenia. Okno na równiny. Mieliśmy dwie szafy, stół, kilka krzeseł i łóżko. Mi wszystko pasowało, zastanawiałem się tylko czy małżeńskie łoże nie sprawiło problemu dziewczynie. Niestety, właściciel powiedział mi skrycie, że jedynek tu nie ma.
- Może być, czy chcesz wrócić do komnaty rozkoszy? - zapytałem śmiejąc się.
Po kilku krokach wgłąb dostrzegłem różne dziwne przedmioty porozrzucane po całym pomieszczeniu. Zanim zdążyłem zareagować, dało się słyszeć wrzaski. Narubi postanowiła oskarżyć mnie i zwyzywać, kolejny już raz. Która to dzisiejsza obelga? Dwudziesta? Nie, prędzej setna. Na mojej twarzy widać było zdziwienie wraz z delikatnym rozbawieniem. Obrazę, jak zwykle zresztą, olałem, nie było się czym przejmować. Kiedy jednak Narubi opieprzyła mnie i zrobiła czerwona na twarzy nie mogłem wytrzymać. Wybuchnąłem szczerym śmiechem, a z oka poleciały mi łzy. Dawno się tak nie ubawiłem, ten dzień zdawał się nie mieć końca. Kto w końcu powstrzyma tą karuzelę śmiechu?
-Zaszło jakieś nieporozumienie. Prosiłem o pokój dla zmęczonych, a nie napalonych. Wyjdź stąd i poczekaj na mnie. Muszę porozmawiać z właścicielem. - rzuciłem wesoło, a następnie wyszedłem. Kroki moje tym razem były długie i szybkie. Nie mogłem być pewien, czy w złości Narubi rzuci się na mnie. Kiedy w końcu ulotniłem się po angielsku, ruszyłem do baru. Tym razem już mniej grzecznie i w niemiłych słowach powiedziałem jaki pokój chcemy. Karczmarz był najwidoczniej przygłuchy, ale dał mi inne klucze i przeprosił wylewnie.
Wróciłem do niewiasty spokojnie. Nie miałem pojęcia jak zareaguje, ale nie martwiłem się tym. Już i tak czułem, że mnie lubi. Jeden wybryk mógł to zepsuć, ale nie aż tak. Kiedy w końcu znalazłem kunoichi, skinąłem na nią i wskazałem na drzwi obok mnie. Otworzyłem je i wszedłem po dziewczynie, jednak na tyle prędko, aby wyłapać wszystkie niedogodności.
-Proszę. - mruknąłem, a wzrokiem ogarnąłem pomieszczenie. Odetchnąłem. Było w porządku. - Ciekawe te nasze przygody. Karczmarz ma jednak serce, nocujemy dziś za darmo.
Pokój był mniejszy niż tamta komnata, ale przytulny. Podłoga drewniana, wydająca przyjemny dźwięk podczas chodzenia. Okno na równiny. Mieliśmy dwie szafy, stół, kilka krzeseł i łóżko. Mi wszystko pasowało, zastanawiałem się tylko czy małżeńskie łoże nie sprawiło problemu dziewczynie. Niestety, właściciel powiedział mi skrycie, że jedynek tu nie ma.
- Może być, czy chcesz wrócić do komnaty rozkoszy? - zapytałem śmiejąc się.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Też zasłoniłam usta, gdy Kin'yu zaczął się śmiać. Jego śmiech, nie wiedzieć czemu, mnie totalnie rozwalał. Zaczęłam się chichrać, chociaż z całej siły starałam się stłamsić ten śmiech. Opuścił mnie i poszedł chyba wymieniać pokój. Wyszło na to, że nie miał pojęcia, że ten pokój, w którym właśnie się znajdowałam był taki a nie inny. Trochę się tym zrehabilitował. Nie byłam już zła. Też wyszłam i zamknęłam drzwi do tego pokoju. Stałam przed nimi aż mnie znalazł.
- Tak, ciekawe przygody - podsumowałam i jednocześnie cieszyłam się w duchu, bo jeśli nocleg jest za darmo, to ja prawdopodobnie nie będę musiała oddawać pieniędzy. Oczywiście, że nie oddam! To by było przecież bardzo chamskie wyłudzenie, nie? Nowy pokój też nie był zły. Na środku stało co prawda jedno łóżko, ale jeśli byłoby chociaż w połowie tak wygodne jak te w różowym pokoju, to mogłam bez problemu przekimać się obok chłopaka. Chociaż oczywiście nie testowałam tamtego łóżka, po prostu wyglądało wygodnie. Siadłam więc na tym łóżku i potwierdziłam jego wygodę. Było całkiem w porządku.
- Tutaj jest dobrze - powiedziałam. Nie zignorowałam jednak tematu tej dziwnej różowej komnaty rozkoszy - Jeśli kiedyś mnie ładnie poprosisz i zasłużysz - mówiłam to tak, jakbym nie pamiętała, że mam u niego dług. Pamiętałam - To kiedyś Cię zabiorę do tej różowej komnaty rozkoszy.
Puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się zawadiacko. Byłam w coraz lepszym nastroju i pomału zapominałam o Czerwonowłosym. Nie mogłam też stwierdzić czy to, że go zabiorę do tego pokoju to był żart czy może mówiłam to na prawdę i z pełną powagą, a może w połowie tak, a w połowie tak? Kto wie? Kto wie? Moje rozważania jednak przerwał mój własny żołądek. Zaczął burczeć. Wychodzi na to, że byłam po prostu głodna. Nie tylko oznajmił to mi, ale także i mojemu towarzyszowi. Ciekawe. Żołądek domaga się tego co po jakiejś sekundzie czy minucie zostanie po prostu wydalone. Bałam się jeść, ale wiedziałam, że bez posiłku raczej długo nie wytrzymam. Chciało też mi się pić.
- Tak, ciekawe przygody - podsumowałam i jednocześnie cieszyłam się w duchu, bo jeśli nocleg jest za darmo, to ja prawdopodobnie nie będę musiała oddawać pieniędzy. Oczywiście, że nie oddam! To by było przecież bardzo chamskie wyłudzenie, nie? Nowy pokój też nie był zły. Na środku stało co prawda jedno łóżko, ale jeśli byłoby chociaż w połowie tak wygodne jak te w różowym pokoju, to mogłam bez problemu przekimać się obok chłopaka. Chociaż oczywiście nie testowałam tamtego łóżka, po prostu wyglądało wygodnie. Siadłam więc na tym łóżku i potwierdziłam jego wygodę. Było całkiem w porządku.
- Tutaj jest dobrze - powiedziałam. Nie zignorowałam jednak tematu tej dziwnej różowej komnaty rozkoszy - Jeśli kiedyś mnie ładnie poprosisz i zasłużysz - mówiłam to tak, jakbym nie pamiętała, że mam u niego dług. Pamiętałam - To kiedyś Cię zabiorę do tej różowej komnaty rozkoszy.
Puściłam mu oczko i uśmiechnęłam się zawadiacko. Byłam w coraz lepszym nastroju i pomału zapominałam o Czerwonowłosym. Nie mogłam też stwierdzić czy to, że go zabiorę do tego pokoju to był żart czy może mówiłam to na prawdę i z pełną powagą, a może w połowie tak, a w połowie tak? Kto wie? Kto wie? Moje rozważania jednak przerwał mój własny żołądek. Zaczął burczeć. Wychodzi na to, że byłam po prostu głodna. Nie tylko oznajmił to mi, ale także i mojemu towarzyszowi. Ciekawe. Żołądek domaga się tego co po jakiejś sekundzie czy minucie zostanie po prostu wydalone. Bałam się jeść, ale wiedziałam, że bez posiłku raczej długo nie wytrzymam. Chciało też mi się pić.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Sytuacja była opanowana. Narubi przestała nazywać mnie zboczeńcem, co szczerze mówiąc, wywołało u mnie ulgę. Nie to, że nigdy nie widziałem nagiej kobiety, ani nie potrafiłem się nią zająć. W końcu na Hyuo krążyły nawet opowieści o moich cudownych dłoniach i jeszcze wybitniejszych zdolnościach, jeśli chodziło o zaspokojenie żądz seksualnych. Mimo tego nie lubiłem być obrażany. Dziewczyna pozbyła się jednak złego nastroju i zaufała mi, po raz kolejny. Czułem się przy niej swobodnie, podejrzewałem nawet, iż ona też. Ciemnowłosa wreszcie odpuściła sobie milczenie, pozwalała sobie na przypadkowe wrzaski i wybuchy złości, które jednak nie przeszkadzały nam w koegzystencji.
Nowy pokój podobał mi się, mojej towarzyszce też. Teraz nie miałem już w ogóle powodów do zamartwień. Wystarczyło tylko oddać się odpoczynkowi i relaksowi. Niedługo pójdziemy spać, a ta dziewczyna wreszcie zapomni o całym tym dniu. Początku, który prawie wywołał u niej obłęd. I popołudniu, spędzonym wraz ze mną. Czy było mi smutno, że już jutro nie będzie do mnie czuć takiego przywiązania i wdzięczności? Cóż, uczucia upływały, a emocje nigdy nie będą wieczne. Potrzebne były bodźce, które mogły je utrzymać na tym samym poziomie, albo zwiększyć. Inaczej malały, zanikały wraz z kolejnymi dniami, tygodniami, miesiącami. Taki był już kolej rzeczy i nie miałem na niego wpływu.
- Też mi się podoba. - mruknąłem, a następnie skierowałem się w stronę szafy. Otworzyłem drzwi, wyciągnąłem wieszak, a następnie umieściłem tam mój płaszcz. Chwilkę później siedziałem już przy stole, na którym umieściłem torbę i dmuchawkę. Pokój zamknąłem wcześniej, teraz należało jedynie zrelaksować się. Patrzyłem przez okno. Ciemność, która nadciągała, mówiła jedno. Zaraz rozpocznie się noc. Wieczór przemijał. A wraz z nim wszystkie te dziwne i wesołe wydarzenia.
Myślałem chwilkę. O czym? O domu. Nie widziałem ojca i braci od kilku dni, ale nie tęskniłem do nich. Oddałbym wiele, by spotkać się z nimi, jednak nie mogłem tego nazwać żalem czy też rozpaczą. Najwidoczniej dojrzałem pod kątem opuszczenia domostwa. Willa rodu Date była wspaniała. Jednak dziś, kolejny raz w moim życiu, ale chyba najpoważniej, okazała się nie być moim domem. Ja, wyrzutek i wyklęty nie miałem kąta na dmuchawkę i płaszcz. Musiałem go dopiero znaleźć.
- Wolałbym zabrać tam ciebie, Narubi-chan. Co jak co, ale nie lubię skrępowania. A ty? - mruknąłem i puściłem jej oczko. Przestałem patrzeć za szybę parę sekund wcześniej. Teraz jednak, po rzuceniu żartu, usłyszałem burczenie w jej brzuchu. Westchnąłem uśmiechnięty, po czym sięgnąłem do torby. Wyciągnąłem rację żywnościową, składającą się z kulki ryżowej i pałeczek. Naje się. - Łap.
Rzuciłem prowiant na łóżko, gdyby nie wykazała odpowiedniego orientu. Sam zaś siedziałem i patrzyłem na jej zachowanie.
Nowy pokój podobał mi się, mojej towarzyszce też. Teraz nie miałem już w ogóle powodów do zamartwień. Wystarczyło tylko oddać się odpoczynkowi i relaksowi. Niedługo pójdziemy spać, a ta dziewczyna wreszcie zapomni o całym tym dniu. Początku, który prawie wywołał u niej obłęd. I popołudniu, spędzonym wraz ze mną. Czy było mi smutno, że już jutro nie będzie do mnie czuć takiego przywiązania i wdzięczności? Cóż, uczucia upływały, a emocje nigdy nie będą wieczne. Potrzebne były bodźce, które mogły je utrzymać na tym samym poziomie, albo zwiększyć. Inaczej malały, zanikały wraz z kolejnymi dniami, tygodniami, miesiącami. Taki był już kolej rzeczy i nie miałem na niego wpływu.
- Też mi się podoba. - mruknąłem, a następnie skierowałem się w stronę szafy. Otworzyłem drzwi, wyciągnąłem wieszak, a następnie umieściłem tam mój płaszcz. Chwilkę później siedziałem już przy stole, na którym umieściłem torbę i dmuchawkę. Pokój zamknąłem wcześniej, teraz należało jedynie zrelaksować się. Patrzyłem przez okno. Ciemność, która nadciągała, mówiła jedno. Zaraz rozpocznie się noc. Wieczór przemijał. A wraz z nim wszystkie te dziwne i wesołe wydarzenia.
Myślałem chwilkę. O czym? O domu. Nie widziałem ojca i braci od kilku dni, ale nie tęskniłem do nich. Oddałbym wiele, by spotkać się z nimi, jednak nie mogłem tego nazwać żalem czy też rozpaczą. Najwidoczniej dojrzałem pod kątem opuszczenia domostwa. Willa rodu Date była wspaniała. Jednak dziś, kolejny raz w moim życiu, ale chyba najpoważniej, okazała się nie być moim domem. Ja, wyrzutek i wyklęty nie miałem kąta na dmuchawkę i płaszcz. Musiałem go dopiero znaleźć.
- Wolałbym zabrać tam ciebie, Narubi-chan. Co jak co, ale nie lubię skrępowania. A ty? - mruknąłem i puściłem jej oczko. Przestałem patrzeć za szybę parę sekund wcześniej. Teraz jednak, po rzuceniu żartu, usłyszałem burczenie w jej brzuchu. Westchnąłem uśmiechnięty, po czym sięgnąłem do torby. Wyciągnąłem rację żywnościową, składającą się z kulki ryżowej i pałeczek. Naje się. - Łap.
Rzuciłem prowiant na łóżko, gdyby nie wykazała odpowiedniego orientu. Sam zaś siedziałem i patrzyłem na jej zachowanie.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
- Nie krępowałoby mnie to wtedy. Chyba - odparłam i jeszcze raz podkreśliłam to słowo - Chyba.
Siedziałam na łóżku i myślałam o tym, że jestem głodna i o tym, że jednak nie powinnam jeść, a może jednak powinnam? Miałam wielki dylemat. Aż tu nagle obok mnie spoczęła racja żywnościowa. Kulka ryżowa i drewniane pałeczki. Kulka ryżowa raczej jadalna. Pałeczki służące do jedzenia. Tylko głupi by pomyślał, że można je zjeść. Chociaż zapewne niektóre gatunki zwierząt, Senju na przykład, odżywiają się drewnem i mogą je trawić, ale ja byłam człowiekiem i nie potrafiłam. Oczywiście racje żywnościowe raczej z nieba nie spadały. To był kolejny prezent od czarnowłosego, który teraz paradował w swojej szarej koszuli. Płaszcz jego wisiał bowiem w szafie, torba i dmuchawka leżały na stole, przy którym on siedział. Nie byłam pewna czy mogę to zjeść. Nie wiedziałam czy wypada przyjąć kolejny podarunek. Rozłożyłam jednak tą rację żywnościową, położywszy ją uprzednio na kolanach.
- A to? Będę musiała oddawać?
Nie czekając na odpowiedź, zwyczajne zaczęłam to konsumować. Jadłam, jadłam aż mi się uszy trzęsły. Niesamowicie mi to smakowało, chociaż była to zwyczajna kulka ryżowa. Zaspakajała mój głód i do tego była dana chyba z dobrego serca. Jak wszystko zresztą co Kin'yu dla mnie uczynił, chociaż znaliśmy się tak bardzo krótko.
- Masz może coś do picia? - zapytałam. Chętnie bym zmoczyła gardło, bo mi trochę zaschło. Nie chciałam wódki, ale zwyczajna woda byłaby całkiem w porządku. Dodałam jeszcze - Oddam jak coś.
Nic tylko bym oddawała. Ale po prostu do póki ktoś mi nie powiedział, że nie mam długu to uznawałam, że jednak go mam. To znaczy, być może obcą osobę bym wykorzystała, ale mojego znajomego, może nawet przyjaciela po prostu nie wypadało wykorzystywać. I nagle się zaczęło. Brzuch zaczął mnie tak okrutnie boleć, że po prostu złapałam się tylko za niego i upadłam na kolana, mocno się obijając. Skrzywiłam się tylko i nawet nie próbowałam się podnieść. Ból po prostu mnie paraliżował. Widać nie doczekam się wody.
Siedziałam na łóżku i myślałam o tym, że jestem głodna i o tym, że jednak nie powinnam jeść, a może jednak powinnam? Miałam wielki dylemat. Aż tu nagle obok mnie spoczęła racja żywnościowa. Kulka ryżowa i drewniane pałeczki. Kulka ryżowa raczej jadalna. Pałeczki służące do jedzenia. Tylko głupi by pomyślał, że można je zjeść. Chociaż zapewne niektóre gatunki zwierząt, Senju na przykład, odżywiają się drewnem i mogą je trawić, ale ja byłam człowiekiem i nie potrafiłam. Oczywiście racje żywnościowe raczej z nieba nie spadały. To był kolejny prezent od czarnowłosego, który teraz paradował w swojej szarej koszuli. Płaszcz jego wisiał bowiem w szafie, torba i dmuchawka leżały na stole, przy którym on siedział. Nie byłam pewna czy mogę to zjeść. Nie wiedziałam czy wypada przyjąć kolejny podarunek. Rozłożyłam jednak tą rację żywnościową, położywszy ją uprzednio na kolanach.
- A to? Będę musiała oddawać?
Nie czekając na odpowiedź, zwyczajne zaczęłam to konsumować. Jadłam, jadłam aż mi się uszy trzęsły. Niesamowicie mi to smakowało, chociaż była to zwyczajna kulka ryżowa. Zaspakajała mój głód i do tego była dana chyba z dobrego serca. Jak wszystko zresztą co Kin'yu dla mnie uczynił, chociaż znaliśmy się tak bardzo krótko.
- Masz może coś do picia? - zapytałam. Chętnie bym zmoczyła gardło, bo mi trochę zaschło. Nie chciałam wódki, ale zwyczajna woda byłaby całkiem w porządku. Dodałam jeszcze - Oddam jak coś.
Nic tylko bym oddawała. Ale po prostu do póki ktoś mi nie powiedział, że nie mam długu to uznawałam, że jednak go mam. To znaczy, być może obcą osobę bym wykorzystała, ale mojego znajomego, może nawet przyjaciela po prostu nie wypadało wykorzystywać. I nagle się zaczęło. Brzuch zaczął mnie tak okrutnie boleć, że po prostu złapałam się tylko za niego i upadłam na kolana, mocno się obijając. Skrzywiłam się tylko i nawet nie próbowałam się podnieść. Ból po prostu mnie paraliżował. Widać nie doczekam się wody.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Mówiąc o skrępowaniu miałem na myśli uwięzienie. Wszystkie te erotgczne gadżety wyglądały jak z tanich książek, opisujących romanse tego typu. On bogaty, ona nie, on tajemniczy, ona nie, on ją gwałci plastikiem, ona się cieszy. Żałosne. Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć sukcesu tych wszystkich książek. Mimo wszystko czytanie byłą sztuką dostępną nie dla każdego, a że mężczyźni mieli mniej czasu na lektury, sektor ten całował w panie. Niewiasty zaś lubiły przeżywać historie i miłości, jakiej nigdy nie zaznały. Zamiast wyjść do męża i zaoferować mu coś bezwstydnego, wolały godzinami marzyć o bohaterach z książek. Denne i mało efektywne.
Narubi zdawała się poruszyć inny aspekt. Uśmiechnąłem się, ale przemilczałem jej wypowiedź. Byłem wtedy zajęty myśleniem o samym sobie. Egoistyczne pobudki przejęły mój umysł na tyle, że szukałem odpowiedzi na pytania bez takowych. Skąd mogłem wiedzieć gdzie znajdę swoje miejsce? Czułem się zgodny z czasem. Każda sekunda znajdowała mnie gdzie indziej. Mimo różnych zainteresowań i nietuzinkowego podejścia do życia, potrafiłem odnaleźć się wszędzie. Niejedna lokalizacja znajdowała się teraz w mojej głowie. Klify w Hyuo. Plaża w Ryuzaku. Doliny i wzniesienia w Sogenie.
Miałem w sobie duszę podróżnika. Potrafiłem docenić kształty terenu, pracę matki natury i okoliczności mojego pobytu. Plaża w Ryuzaku już na zawsze będzie związana z kobietami. Jeśli spotkam tam jakąś, wywoła to u mnie wspomnienia i miłe uczucia.
Ocknąłem się, rzuciłem kulkę dziewczynie, a następnie obserwowałem ją. Ta, która jeszcze przed chwilą była głodna, złapała się za brzuch. Cholera, chyba jej krakanie miało się sprawdzić. Jednym susem przebyłem dystans i wziąłem ją na ramiona. Następnie prędko zaniosłem dziewczynę do łazienki. Narubi powinna załatwić, co ludzkie, a ja w tym czasie będę mi czas na myślenie.
-Bez obaw, będę na ciebie czekał. - oznajmiłem.
Narubi zdawała się poruszyć inny aspekt. Uśmiechnąłem się, ale przemilczałem jej wypowiedź. Byłem wtedy zajęty myśleniem o samym sobie. Egoistyczne pobudki przejęły mój umysł na tyle, że szukałem odpowiedzi na pytania bez takowych. Skąd mogłem wiedzieć gdzie znajdę swoje miejsce? Czułem się zgodny z czasem. Każda sekunda znajdowała mnie gdzie indziej. Mimo różnych zainteresowań i nietuzinkowego podejścia do życia, potrafiłem odnaleźć się wszędzie. Niejedna lokalizacja znajdowała się teraz w mojej głowie. Klify w Hyuo. Plaża w Ryuzaku. Doliny i wzniesienia w Sogenie.
Miałem w sobie duszę podróżnika. Potrafiłem docenić kształty terenu, pracę matki natury i okoliczności mojego pobytu. Plaża w Ryuzaku już na zawsze będzie związana z kobietami. Jeśli spotkam tam jakąś, wywoła to u mnie wspomnienia i miłe uczucia.
Ocknąłem się, rzuciłem kulkę dziewczynie, a następnie obserwowałem ją. Ta, która jeszcze przed chwilą była głodna, złapała się za brzuch. Cholera, chyba jej krakanie miało się sprawdzić. Jednym susem przebyłem dystans i wziąłem ją na ramiona. Następnie prędko zaniosłem dziewczynę do łazienki. Narubi powinna załatwić, co ludzkie, a ja w tym czasie będę mi czas na myślenie.
-Bez obaw, będę na ciebie czekał. - oznajmiłem.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Gdy tylko mnie złapał swoimi mocnymi i ciepłymi ramionami, zaczęło się. Gdy tylko mnie objął, zaczęło się. To nie była jego wina, a wina tego co zjadłam. Chociaż to on mi to dał, to ja i tak musiałam jeść. Nawet gdyby mi nie dał pożywienia, to zeszłabym na dół i poprosiła kogoś, by mi dał jakiś smakołyk. Niczym żebraczka, ale byłam do tego zdolna. Wtedy byłaby wina tego gościa? Nie. To byłyby niedorzeczne stwierdzenie. Moje kłopoty z żołądkiem to nie była niczyja wina. Wstałam, wsparłszy się na ramieniu Kin'yu, a następnie wydałam z siebie bardzo charakterystyczny dźwięk. Nim jeszcze postawiłam chociażby jeden krok w stronę toalety rozległo się ciche "pruuuuk", a ja od razu poczerwieniałam na twarzy. Nie wydałam tego dźwięku ustami, chociaż bardzo bym chciała. Nie wydałam go też wargami, jeśli ktoś wie co mam na myśli. Dźwięk ten wydała bowiem inna moja dziura i wypuściła przy tym bardzo niebezpieczne dla zdrowia psychicznego zebranych tutaj osób, chociaż wcale nie trujące opary. Nie truły, ale niesamowicie śmierdziały, co po jakiejś sekundzie od zdarzenia już było doskonale wyczuwalne. A ja dalej się czerwieniłam. Nie czerwieniłam się ze wstydu, chociaż niewątpliwie bardzo, ale to bardzo mi było wstyd. Zarówno przed samą sobą jak i przed moim towarzyszem. Czerwieniłam się także oczywiście z dyskomfortu jaki sprawiało mi to gówno. Dosłownie gówno, które znalazło się ni stąd ni zowąd w moich majtkach. Było co prawda niezmiernie rzadkie, bo to w końcu coś na wzór biegunki, ale było tego dość sporo. Dość sporo tego ciepłego żelu czy innej pianki. Ciężko mi było znaleźć odpowiednie określenie. Nieważne. Gówno to miało też jeszcze jedną negatywną cechę. Niesamowicie podrażniało skórę w okolicach, co tu dużo mówić, dupy. No i moja dupa zaczęła po prostu szczypać niemiłosiernie, tak, że nie mogłam nawet iść. To tak jakbym sobie w majtki włożyła najbardziej ostrego na świecie kaktusa. Nie dość, że tworzyłby mi coś na wzór poduszki i sprawiał, że mój tyłek wydawał się o 50% grubszy, to jeszcze kłuł niemiłosiernie, wbijając swoje wielkie igły w moje ciało.
- Przepraszam - wycedziłam - Mamy mały kłopot i nie mówię tutaj wcale o wielkości twojego penisa ...
Mówiłam oczywiście o tym co miałam w majtkach i co sprawiało mi bardzo duży dyskomfort i co śmierdziało w powietrzu i przez co Kin'yu zapewne nie będzie chciał ze mną spać w jednym łóżku. Nie żeby mi na tym zależało. Chociaż ... nie. Chyba jednak mi na tym zależało. Boże. Ale ja byłam durna. Serio durna. Na cholerę ja to jadłam? I jeszcze chciałam pić? Litości. Niech ktoś mnie zabije zanim złożę jaja!
- Przepraszam - wycedziłam - Mamy mały kłopot i nie mówię tutaj wcale o wielkości twojego penisa ...
Mówiłam oczywiście o tym co miałam w majtkach i co sprawiało mi bardzo duży dyskomfort i co śmierdziało w powietrzu i przez co Kin'yu zapewne nie będzie chciał ze mną spać w jednym łóżku. Nie żeby mi na tym zależało. Chociaż ... nie. Chyba jednak mi na tym zależało. Boże. Ale ja byłam durna. Serio durna. Na cholerę ja to jadłam? I jeszcze chciałam pić? Litości. Niech ktoś mnie zabije zanim złożę jaja!
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Zapach, a w zasadzie smród drażnił moje nozdrza. Dziewczyna znalazła się już w łazience. Nie powiem, aby ta sytuacja ba w porządku. Ba, zachowała się jak małe dziecko. Wystarczyło, że uda się do łazienki wcześniej, ale nie, nie miałem ochoty o tym rozprawiać. Po prostu spojrzałem na nią podirytowany, a następnie poszedłem do stołu. Wziąłem moje przedmioty, które zostawiłem, a na koniec założyłem płaszcz. Byłem kompletny, gotowy nawet do odejścia. Postanowiłem jednak dać jej informację co dalej.
-Może jednak wynajmę drugi pokój. Śpij dobrze, jutro rano ruszamy do Shigashi no Kibu. - powiedziałem, a następnie odpuściłem pokój. Udałem się do karczmarza, wziąłem następne lokum, do którego udałem się natychmiast. Po kilku minutach znajdowałem się w małym pomieszczeniu, wielkością przypominającym raczej garderobę niż pokój. Było tu łóżko, wieszak i szafa. Mimo mniejszej przestrzeni, czułem się tu zdecydowanie lepiej. Odłożyłem swoje rzeczy, rozebrałem się, a następnie położyłem. Drzwi miałem zamknięte i bardzo dobrze. Nie chciałem być przecież niepokojony w czasie spoczynku.
Zapadłem w sen. Nie trwał on długo, jednak miał pewną zaletę. Nie śniło mi się nic. Po tak aktywnym dniu kolejne dziwne zjawiska byłyby nieproszone. Obudziłem się, gdy słońce już wychodziło. Wstałem, umyłem twarz, a następnie ubrałem się. Gotowy do podróży poszedłem do dziewczyny, poinformowałem ją o tym, że ruszam do Shigashi. Jeśli chciała wrócić do domu, miałem ją eskortować.
Wychodząc pozdrowiłem karczmarza. Mimo wszystko mieliśmy tu parę przygód...
[Z tematu (oboje?): Szlak]
-Może jednak wynajmę drugi pokój. Śpij dobrze, jutro rano ruszamy do Shigashi no Kibu. - powiedziałem, a następnie odpuściłem pokój. Udałem się do karczmarza, wziąłem następne lokum, do którego udałem się natychmiast. Po kilku minutach znajdowałem się w małym pomieszczeniu, wielkością przypominającym raczej garderobę niż pokój. Było tu łóżko, wieszak i szafa. Mimo mniejszej przestrzeni, czułem się tu zdecydowanie lepiej. Odłożyłem swoje rzeczy, rozebrałem się, a następnie położyłem. Drzwi miałem zamknięte i bardzo dobrze. Nie chciałem być przecież niepokojony w czasie spoczynku.
Zapadłem w sen. Nie trwał on długo, jednak miał pewną zaletę. Nie śniło mi się nic. Po tak aktywnym dniu kolejne dziwne zjawiska byłyby nieproszone. Obudziłem się, gdy słońce już wychodziło. Wstałem, umyłem twarz, a następnie ubrałem się. Gotowy do podróży poszedłem do dziewczyny, poinformowałem ją o tym, że ruszam do Shigashi. Jeśli chciała wrócić do domu, miałem ją eskortować.
Wychodząc pozdrowiłem karczmarza. Mimo wszystko mieliśmy tu parę przygód...
[Z tematu (oboje?): Szlak]
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Przechadzając się po ulicach zimnego i wietrznego Sogen, postanowił przysiąść gdzieś sobie i odpocząć. Pogoda niezbyt sprzyjała podróżom, dlatego dobrym pomysłem było zatrzymanie się w miejscowej karczmie. Sporej wielkości drewniany budynek, w którym zawsze było głośno. Tym razem nie przeszkadzało mu towarzystwo innych ludzi, lepsze to niż stanie na dworze i marznięcie. Przed samym wejściem wytrzepał buty ze śniegu, uderzając podeszwą drewniany próg. Pierwszą rzeczą, która dostrzegł po wejściu, był kominek, w którym paliło się drewno. Usiadł na ławie znajdującej się najbliżej wcześniej wspomnianego kominka. Żołądek chłopaka dawał o sobie znać, trochę mu się zgłodniało. Oczywiście chłopak przyzwyczajony do trochę wyższych standardów czekał, aż przyjdzie kelner i go obsłuży. Rozglądając się po całym budynku jedyna myśl, jaka mu przyszła do głowy, to jak ktoś mógłby przesiadywać w takiej spelunie na co dzień. Jedzenie pewnie też nie było pierwszej klasy, lecz tym razem postanowił nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi, może nie zarazi się niczym, jedząc posiłek w tym miejscu. Uchiha zerwał się z miejsca, po czym podszedł do lady, patrząc na stojącego za nią mężczyznę.
- Coś do jedzenia i szklankę wody. - rzucił, odwracając się na pięcie, po czym wrócił na wcześniej okupowane miejsce. Czekając na posiłek, rozmyślał o tym, gdzie postawi następny krok, podróżując po prowincji.
- Coś do jedzenia i szklankę wody. - rzucił, odwracając się na pięcie, po czym wrócił na wcześniej okupowane miejsce. Czekając na posiłek, rozmyślał o tym, gdzie postawi następny krok, podróżując po prowincji.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Misja rangi D - post 1
Speluna - idealne słowo określające miejsce, w którym teraz znajduje się Ego. Chyba następnym razem zastanowi się kilka bądź nawet kilkanaście razy, zanim wejdzie do miejsca wyglądającego gorzej niż stodoła koło jego domu. Człowiek, który wyglądał, jakby zarządzał całym tym burdelem na kółkach chyba przeżywał kryzys wieku średniego. W jego spojrzeniu widać było szaleństwo, do tego młodzieńcowi wydawało się, że ten patrząc na niego, zacznie zaraz groźnie sapać, uwalniając przy tym niezliczone ilości piany, ze swojej buzi. Następnym minusem lokalu, od razu po dekoracji i obsłudze, był okres oczekiwania na posiłek. Jak ktoś tak majestatyczny, jak Uchiha mógł zostać spławiony i oczekiwać na swój obiad nie wiadomo ile czasu.
- Nie, harcerz. - odpowiedział szyderczo na pytanie kierownika szopy, zwanej karczmą "Kurinuka-me"... Kilka sekund później pojawił się przy miejscu, w którym siedział chłopak. Odchodząc, zaczął odciągać na bok jakiegoś pijaczynę. Doprawdy urocza sceneria, chyba nie mógł sobie wymarzyć lepszego klimatu. Wspomniał także o "dorobieniu". W tym momencie brunet poczuł się urażony. Wstał od swojego stolika, wypijając szklankę wody, po czym udał się do wyjścia. Z trudem próbował otworzyć drzwi, okazało się, że warunki atmosferyczne na zewnątrz nie sprzyjały wychodzeniu ze speluny. Mruknął coś pod nosem, po czym wzdychnął, idąc w kierunku szefa karczmy.
- Ile? - pierwsze pytanie, które padło z jego ust. Nie zastanawiała go robota, którą miałby wykonywać, dopóki nie uzna, że wynagrodzenie jest odpowiednie.
Speluna - idealne słowo określające miejsce, w którym teraz znajduje się Ego. Chyba następnym razem zastanowi się kilka bądź nawet kilkanaście razy, zanim wejdzie do miejsca wyglądającego gorzej niż stodoła koło jego domu. Człowiek, który wyglądał, jakby zarządzał całym tym burdelem na kółkach chyba przeżywał kryzys wieku średniego. W jego spojrzeniu widać było szaleństwo, do tego młodzieńcowi wydawało się, że ten patrząc na niego, zacznie zaraz groźnie sapać, uwalniając przy tym niezliczone ilości piany, ze swojej buzi. Następnym minusem lokalu, od razu po dekoracji i obsłudze, był okres oczekiwania na posiłek. Jak ktoś tak majestatyczny, jak Uchiha mógł zostać spławiony i oczekiwać na swój obiad nie wiadomo ile czasu.
- Nie, harcerz. - odpowiedział szyderczo na pytanie kierownika szopy, zwanej karczmą "Kurinuka-me"... Kilka sekund później pojawił się przy miejscu, w którym siedział chłopak. Odchodząc, zaczął odciągać na bok jakiegoś pijaczynę. Doprawdy urocza sceneria, chyba nie mógł sobie wymarzyć lepszego klimatu. Wspomniał także o "dorobieniu". W tym momencie brunet poczuł się urażony. Wstał od swojego stolika, wypijając szklankę wody, po czym udał się do wyjścia. Z trudem próbował otworzyć drzwi, okazało się, że warunki atmosferyczne na zewnątrz nie sprzyjały wychodzeniu ze speluny. Mruknął coś pod nosem, po czym wzdychnął, idąc w kierunku szefa karczmy.
- Ile? - pierwsze pytanie, które padło z jego ust. Nie zastanawiała go robota, którą miałby wykonywać, dopóki nie uzna, że wynagrodzenie jest odpowiednie.
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
Co prawda, to prawda. Ego należał do tych najpróżniejszych z próżnych. W końcu był tylko dzieckiem, nie rozumiał jeszcze zbyt wielu rzeczy, ani tego jak do końca zbudowany jest ten świat. Może nawet nigdy nie chciał tego rozumieć, niełatwy orzech do zgryzienia. Kolejnym z jego większych problemów była niechęć do świata i ludzi. Nie przepadał za innymi, szczególnie za tymi, którzy pochodzili z trochę niższych sfer niż on, biedniejsi ludzie nie mają głosu, a tym bardziej własnego zdania. Na samą myśl tego, że Uchiha miałby zajmować się zmywaniem jakiś naczyń, bądź krojeniem warzyw, jego duma skręcała go od środka. Pocieszał się, że przecież gorsi ludzie robią to na co dzień, więc chyba nie jest to aż tak złe zajęcie. Stał tak przez chwilę, bacznie obserwując reakcję kuchennego dyrygenta tej świetnie prowadzonej orkiestry zwanej powszechnie speluną, znaczy karczmą. Do tego nasz pięciogwiazdkowy szef kuchni określił Ego mianem śmieszka.
- Pięćdziesiąt? - zapytał z lekkim grymasem na twarzy, nawet niektórzy pucybuci zarabiają więcej, ale chyba nie ma co się wykłócać, nic dziwnego, że dwie barmanki odeszły z pracy, za takie pieniądze nie opłaca się wstawać z łóżka.
- Co mam robić? - oficjalnie nie powiedział, że zgadza się na robotę, lecz w głębi siebie wiedział już o tym.
4/15+
- Pięćdziesiąt? - zapytał z lekkim grymasem na twarzy, nawet niektórzy pucybuci zarabiają więcej, ale chyba nie ma co się wykłócać, nic dziwnego, że dwie barmanki odeszły z pracy, za takie pieniądze nie opłaca się wstawać z łóżka.
- Co mam robić? - oficjalnie nie powiedział, że zgadza się na robotę, lecz w głębi siebie wiedział już o tym.
4/15+
0 x
Re: Karczma "Kurinuka-me"
W co ja się właśnie wpakowałem... - pierwsza myśl chłopaka, po tym jak zgodził się pracować jako kelner w tej spelunie. Gdyby ktoś z klanu Uchiha zobaczył go teraz, to pewnie rodzice wydziedziczyliby go, a wśród rówieśników zostałby pośmiewiskiem. Dla swojego bezpieczeństwa wolał ukrywać swoje pochodzenie, w końcu sytuacja w kraju wygląda na napiętą. Lecz teraz jest to mało ważna kwestia, bardziej przejmuje się tym, że zaraz pewnie zostanie wysłany do obsługiwania miejscowych pijaków. Na zaczepki starca nawet nie zareagował, szkoda marnować czasu na jego mało śmieszne żarciki. Rozglądając się dostrzegł może z dwie osoby, które były trzeźwe, to i tak chyba rekordowo jak na takie miejsce. Ciekawe jak żyją tacy ludzie, w którzy uczęszczają tutaj codziennie, wymieniając swoje ciężko zarobione pieniądze na trunki. Dla Ego wydawało się to strasznie nielogiczne, może to przez jego wiek.
Najmłodszy kelner w historii podniósł szmatę i resztę ekwipunku, po czym ruszył w stronę stoliku, który wskazał mu łysol. Na szczęście ten nie należał do tych zarzyganych, a właściwie jedyne co tu się znajdowało to rozlany alkohol. Szybkim ruchem ręki przetarł stolik, po czym zrobił to drugi raz, tak aby król speluny nie skrzyczał go. Następnym krokiem w jego dzisiejszej pracy było zebranie zamówień. Przeszedł się po stolikach i zaczął kompletować zamówienia. Robił to nie używając żadnych słów, podciągnął płaszcz tak, aby nikt nie mógł za bardzo zauważyć jego twarzy, a jego sposobem zwracania uwagi klientów, było stukanie ołówkiem w stolik. Do jego dotychczasowo ostatniego zadania należało zaniesienie żarcia do jakiegoś dziwaka, siedzącego w kącie. Zrobił to dość żwawo, uważając, aby nic nie upadło. Położył zamówienie na stoliku, po czym poszedł do kuchni, gdzie urzędowała żona łysola.
6/15+
Najmłodszy kelner w historii podniósł szmatę i resztę ekwipunku, po czym ruszył w stronę stoliku, który wskazał mu łysol. Na szczęście ten nie należał do tych zarzyganych, a właściwie jedyne co tu się znajdowało to rozlany alkohol. Szybkim ruchem ręki przetarł stolik, po czym zrobił to drugi raz, tak aby król speluny nie skrzyczał go. Następnym krokiem w jego dzisiejszej pracy było zebranie zamówień. Przeszedł się po stolikach i zaczął kompletować zamówienia. Robił to nie używając żadnych słów, podciągnął płaszcz tak, aby nikt nie mógł za bardzo zauważyć jego twarzy, a jego sposobem zwracania uwagi klientów, było stukanie ołówkiem w stolik. Do jego dotychczasowo ostatniego zadania należało zaniesienie żarcia do jakiegoś dziwaka, siedzącego w kącie. Zrobił to dość żwawo, uważając, aby nic nie upadło. Położył zamówienie na stoliku, po czym poszedł do kuchni, gdzie urzędowała żona łysola.
6/15+
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości