Herbaciarnia
Re: Herbaciarnia
Można by rzec, że Mei była księgą pełną małych perełek. Zawsze znalazła się wiadomość, która ona sama wiedziała najlepiej. Czy wśród tego wszystkiego, istniało światło warte zachodów Kakuzu? Otóż, sekret schowany na dnie jej serca był pewnie jedną z najważniejszych informacji, które chłopak mógłby usłyszeć. Otóż, jeśli chodziło o poszukiwanie żywiołów to znała ona osobę, będąca idealną ofiarą. Z pewnością już się domyślacie o kogo może chodzić. Natsume, jej kochany braciszek, a zarazem największy sekret był tym, co nitkowiec mógł pożądać. Rozwinięte żywioły, silne serce, czyli to czego pragnie ten brutalny klan.
Dziewczyna nie wiedząc o mocy informacji, mogła nieświadomie coś palnąć. Tylko, czy przy Yuki istniała taka możliwość? Ukochana osoba, oczko w głowie, o nie nie, za bardzo go kochała, by tak o nim paplać.
Tak, więc co jeszcze mogła zaoferować? Pewnie, niezbyt wiele, zwłaszcza, iż znała za mało osób. Również nie wiele wiedziała, tak więc czy istniało coś, czym mogła się poszczycić?
- Tak myślałam - odpowiedziała mu, zdając sobie sprawę, że miała rację. Chłopak tak jak podejrzewała, niezbyt był skory do udzielenia komukolwiek i jakiejkolwiek pomocy. Czy za to go lubiła? No niezbyt, chociaż ciągle chciała poświęcać mu swój czas. Nie mając pomysłu na nową robotę, wolała towarzystwo jednej osoby. Samotność, również była nudna.
No i tak zaczęła się ich podróż w stronę herbaciarni. Młoda niewiasta uwielbiała tam przychodzić. Ładny zapach, różnorodność oraz wpadający tam klienci. To było to, czego tak naprawdę pragnęła. Może pozna kogoś nowego? Przewijało jej się od czasu do czasu, gdy zerkała na idącego za nią ninje. W międzyczasie, oczywiście zaczęła rozmowę. Cisza bywała niezręczna, więc po co miałaby w niej tkwić? Zamiast tego wolała dowiedzieć się o czymś nowym.
- Nie rozumiem, czemu miałbyś się wymieniać informacją za informację skoro pytam tylko o geografię. Ja wiem, że edukacja nie jest tania, ale bez przesady - machnęła na to ręką, nieco odepchnięta jego słowami. Za kogo on się uważał! Do diabła z taką rozmową. Zero manier i kultury dla damy. Czysta arogancja..
Gdy dotarli na miejsce, otworzyła szeroko drzwi i nie czekając, wparowała do środka. Swoje kroki skierowała do pierwszej lepszej osoby z obsługi, a następnie lekkim pokłonem, zaczęła konwersację.
- Czy można poprosić o boks, który by znajdował się obok jakiegoś grona ludzi? Nie lubię zacisznych miejsc, wie Pan o co chodzi - mrugnęła do niego ze słodkim wyrazem, na co ten, niczym w transie, wskazał odpowiednie lokum. Trzeba zaznaczyć, iż dziewczyna ciągle miała wilgotny strój. Jej włosy układały się w artystyczny nieład, z których krople wody opadały na podłogę.
- Przyniosę jakiś ręcznik - zaproponował pracownik, zostawiając karty dań, a następnie oddalając się po wspomniany przedmiot. Dama skinęła mu jedynie głową, gdy zajęła swoje miejsce. Nie było tutaj cicho, tak jak się tego wcześniej spodziewała. Mężczyźni obok balowali w najlepsze, krzycząc, czy wesoło się śmiejąc. Odetchnęła, jakby z ulgą, przysłuchując się temu, co się działo obok.
- Byłeś tu kiedyś? - zagadnęła niespodziewanie swojego towarzysza.
Dziewczyna nie wiedząc o mocy informacji, mogła nieświadomie coś palnąć. Tylko, czy przy Yuki istniała taka możliwość? Ukochana osoba, oczko w głowie, o nie nie, za bardzo go kochała, by tak o nim paplać.
Tak, więc co jeszcze mogła zaoferować? Pewnie, niezbyt wiele, zwłaszcza, iż znała za mało osób. Również nie wiele wiedziała, tak więc czy istniało coś, czym mogła się poszczycić?
- Tak myślałam - odpowiedziała mu, zdając sobie sprawę, że miała rację. Chłopak tak jak podejrzewała, niezbyt był skory do udzielenia komukolwiek i jakiejkolwiek pomocy. Czy za to go lubiła? No niezbyt, chociaż ciągle chciała poświęcać mu swój czas. Nie mając pomysłu na nową robotę, wolała towarzystwo jednej osoby. Samotność, również była nudna.
No i tak zaczęła się ich podróż w stronę herbaciarni. Młoda niewiasta uwielbiała tam przychodzić. Ładny zapach, różnorodność oraz wpadający tam klienci. To było to, czego tak naprawdę pragnęła. Może pozna kogoś nowego? Przewijało jej się od czasu do czasu, gdy zerkała na idącego za nią ninje. W międzyczasie, oczywiście zaczęła rozmowę. Cisza bywała niezręczna, więc po co miałaby w niej tkwić? Zamiast tego wolała dowiedzieć się o czymś nowym.
- Nie rozumiem, czemu miałbyś się wymieniać informacją za informację skoro pytam tylko o geografię. Ja wiem, że edukacja nie jest tania, ale bez przesady - machnęła na to ręką, nieco odepchnięta jego słowami. Za kogo on się uważał! Do diabła z taką rozmową. Zero manier i kultury dla damy. Czysta arogancja..
Gdy dotarli na miejsce, otworzyła szeroko drzwi i nie czekając, wparowała do środka. Swoje kroki skierowała do pierwszej lepszej osoby z obsługi, a następnie lekkim pokłonem, zaczęła konwersację.
- Czy można poprosić o boks, który by znajdował się obok jakiegoś grona ludzi? Nie lubię zacisznych miejsc, wie Pan o co chodzi - mrugnęła do niego ze słodkim wyrazem, na co ten, niczym w transie, wskazał odpowiednie lokum. Trzeba zaznaczyć, iż dziewczyna ciągle miała wilgotny strój. Jej włosy układały się w artystyczny nieład, z których krople wody opadały na podłogę.
- Przyniosę jakiś ręcznik - zaproponował pracownik, zostawiając karty dań, a następnie oddalając się po wspomniany przedmiot. Dama skinęła mu jedynie głową, gdy zajęła swoje miejsce. Nie było tutaj cicho, tak jak się tego wcześniej spodziewała. Mężczyźni obok balowali w najlepsze, krzycząc, czy wesoło się śmiejąc. Odetchnęła, jakby z ulgą, przysłuchując się temu, co się działo obok.
- Byłeś tu kiedyś? - zagadnęła niespodziewanie swojego towarzysza.
0 x
Re: Herbaciarnia
Murai został zaprowadzony przez Mei. A dokładniej rzecz biorąc to on za nią podążał. Ona znała odpowiednie miejsce do spędzenia czasu, jej towarzysz z braku takiej wiedzy musiał się na nią zdać. Nie było to zaufanie jako takie, po prostu zdał się na nią z braku lepszej opcji. Miał okazję poznać nowe miejsce w wiosce. Oby tylko bezpieczne i nie generujące zbędnych kłopotów. Co prawda słodka dziewczynka ciągająca swojego wybawiciela w podejrzane speluny pełne opijusów i bandziorów nie było prawdopodobne, jednak i taki scenariusz trzeba było brać pod uwagę. Wzmożona ostrożność. Herbaciarnia była dobrym miejscem do rozmowy i spędzenia czasu. Także dlatego, że ewentualne specyfiki dodane do herbaty nie będą mu straszne. A przynajmniej tak wynikałoby z doświadczeń Kakuzu. Mei zaakceptowała odpowiedź dotyczącą pomagania innych. Nie była ona specjalnie odkrywcza, ale dziewczynka upewniła się co do stosunku Muraia do ratowania ludzi.
Razem szli w wyznaczonym przez dziewczynę kierunku. Oczywiście drogę do osady znał już na pamięć, więc mógł stwierdzić że Mei go nie oszukuje. Ale lokalizacji samej herbaciarni nie znał. Najwidoczniej odpowiedź Muraia została źle odebrana przez niebieskowłosą, co wywołało u niej widoczne niezadowolenie. Nie powiedziała tego bezpośrednio, ale było to nieco oczywiste. Murai nie miał pojęcia jak załagodzić spór. Ale ze względu na czas który będą wspólnie ze sobą spędzać, postanowił trochę dać za wygraną. Pójść na niewielkie ustępstwo, poprzedzone lekkim wyjaśnieniem.
- W życiu nic nie ma za darmo. Ale jeśli ma chodzić tylko o geografię, to mogę ci udzielić jakiegoś rabatu. Jak dotrzemy na miejsce to coś poopowiadam. - miała być to próba zażartowania, uśmiech na twarzy i sam ton głosu również o tym świadczyły. Kakuzu nie był dobry w kontaktach z innymi, a także nie miał poczucia humoru ostrego niczym samuraiska katana.
Kiedy byli już na miejscu, Murai natychmiast zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Jego zmysły wyostrzyły się, starając się wyłapać jakieś potencjalne niebezpieczeństwo. Szczęśliwie nic takowego się nie działo. Nici Kakuzu nie musiały pójść w ruch. Tego natomiast ciekawiło, jak dużo Mei zapamiętała? Czy wie że jej wybawiciel praktycznie nie ma organów wewnętrznych? Że jego ciało składa się w większości z nici? Niewiedza o Muraiu i jego specyficznych umiejętnościach była jego atutem. Mimo tego i tak większość ludzi od niego stroniła. Mei poprosiła o boks obok jakiejś grupy ludzi. Po to by w razie czego ktoś mógłby ją ratować? Bo bała się zostać sam na sam z Kakuzu? Możliwe. W końcu zajęli jakiś boks, obok głośnej gromady facetów. Dziewczyna poprosiła też obsługę o ręcznik, co było logiczne. Może i trochę wyschła po drodze, ale jej ubranie nadal przylegało do ciała. Nagłe pytanie wymusiło u Muraia szybką, ale dobrze przemyślaną odpowiedź.
- Niespecjalnie. Do niedawna unikałem zatłoczonych miejsc, niezbyt dobrze się czuję kiedy wokoło jest zbyt dużo ludzi. Ale dla tego miejsca mógłbym się przełamać. Uwielbiam herbatę. To o czym chciałabyś usłyszeć? - mężczyzna zręcznie przeszedł do bardziej interesującego tematu niż picie herbaty. Jego wiedza była dość szeroka, więc mógł się pochwalić kilkoma prowincjami.
Razem szli w wyznaczonym przez dziewczynę kierunku. Oczywiście drogę do osady znał już na pamięć, więc mógł stwierdzić że Mei go nie oszukuje. Ale lokalizacji samej herbaciarni nie znał. Najwidoczniej odpowiedź Muraia została źle odebrana przez niebieskowłosą, co wywołało u niej widoczne niezadowolenie. Nie powiedziała tego bezpośrednio, ale było to nieco oczywiste. Murai nie miał pojęcia jak załagodzić spór. Ale ze względu na czas który będą wspólnie ze sobą spędzać, postanowił trochę dać za wygraną. Pójść na niewielkie ustępstwo, poprzedzone lekkim wyjaśnieniem.
- W życiu nic nie ma za darmo. Ale jeśli ma chodzić tylko o geografię, to mogę ci udzielić jakiegoś rabatu. Jak dotrzemy na miejsce to coś poopowiadam. - miała być to próba zażartowania, uśmiech na twarzy i sam ton głosu również o tym świadczyły. Kakuzu nie był dobry w kontaktach z innymi, a także nie miał poczucia humoru ostrego niczym samuraiska katana.
Kiedy byli już na miejscu, Murai natychmiast zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Jego zmysły wyostrzyły się, starając się wyłapać jakieś potencjalne niebezpieczeństwo. Szczęśliwie nic takowego się nie działo. Nici Kakuzu nie musiały pójść w ruch. Tego natomiast ciekawiło, jak dużo Mei zapamiętała? Czy wie że jej wybawiciel praktycznie nie ma organów wewnętrznych? Że jego ciało składa się w większości z nici? Niewiedza o Muraiu i jego specyficznych umiejętnościach była jego atutem. Mimo tego i tak większość ludzi od niego stroniła. Mei poprosiła o boks obok jakiejś grupy ludzi. Po to by w razie czego ktoś mógłby ją ratować? Bo bała się zostać sam na sam z Kakuzu? Możliwe. W końcu zajęli jakiś boks, obok głośnej gromady facetów. Dziewczyna poprosiła też obsługę o ręcznik, co było logiczne. Może i trochę wyschła po drodze, ale jej ubranie nadal przylegało do ciała. Nagłe pytanie wymusiło u Muraia szybką, ale dobrze przemyślaną odpowiedź.
- Niespecjalnie. Do niedawna unikałem zatłoczonych miejsc, niezbyt dobrze się czuję kiedy wokoło jest zbyt dużo ludzi. Ale dla tego miejsca mógłbym się przełamać. Uwielbiam herbatę. To o czym chciałabyś usłyszeć? - mężczyzna zręcznie przeszedł do bardziej interesującego tematu niż picie herbaty. Jego wiedza była dość szeroka, więc mógł się pochwalić kilkoma prowincjami.
0 x
Re: Herbaciarnia
Arogancki. Tak o nim myślała, przez prawie całą drogę. Również, niezbyt chciała się do niego odzywać. Nie zasługiwał na to, gdy ona sama próbowała zachowywać się kulturalnie. Chciała obdarzyć go szacunkiem, zaufać mu. Uratował ją, należało mu się. Lecz teraz, była nieco zmieszana. Nie wiedziała, co zrobić, jak reagować.
Niechętnie wysłuchała jego wyjaśnień, które i tak nie załagodziły całego konfliktu. Pamiętała wcześniejsze słowa, które ugodziły ją w jej lodowe serce.
- Rabatu? - uniosła prawą brew, nieco szerzej sie uśmiechając - Cóż, to za poświęcenie dla mnie? Wiesz, że nie musisz?
Spróbowała się wyluzować, co wyraźnie jej wychodziło. Wcześniejsze emocje zostały gdzieś ukryte, pokazując jej łagodne oblicze. Skrycie ciągle ją to bolało, ale czy warto sie było tym zadręczać? Wolała chwilowo zapomnieć, by później skonstruować całą opinię na temat Kakuzu.
Gdy znaleźli się boksie, starała się wygodnie usadowić. Gdy przyparła do chłodnej ściany, wzięła do ręki kartę i zaczęła ją czytać. Przeglądała dania, czytała opisy herbat, a wszystko z wielką dokładnością. Gdy została znowu zagadana, uniosła nieco wzrok. Jej szkarłat oraz odcień nieba został utkwiony w buzi nitkowca. Wyglądała na zainteresowaną, z resztą tak jak zawsze, gdy prowadziła ciekawą konwersacje.
- Też ją uwielbiam, ale... sama jej nie umiem robić. Mniej więcej dlatego przychodzę tutaj - powiedziała pewnym głosem, odkrywając jedną z wielu kart - Cóż... najbardziej chciałabym usłyszeć o gorących miejscach i tych bardzo zimnych. Czym się charakteryzują, gdzie leżą. Jakich temperatur można się spodziewać. Widzisz, uwielbiam podróżować, a słyszałam, że takie lokacje źle działają na słaby organizm - odpowiedziała, tłumacząc o jej dokładnie chodzi. Sama nie mówiła o tym, że zmaga się z pewnym problemem, przez który nie toleruje ciepła. Mniej więcej też ukryła tą informację, skupiając się na przeciwieństwach. Przynajmniej dzięki temu się nie zdradziła, ale co z napojem? Niezbyt go tolerowała, chociaż starała się do niego przekonać. Nie był taki zły, z resztą... nie dorównywał źródłom, znajdującym się na terenie Ryuzaku no Taki.
W końcu kelner do nich wrócił, podając biały ręcznik prosto do rąk Yuki. Ta skinęła mu z wdzięcznością głową, po czym wstała, by zrobić znany wielu turban.
- Co zamawiacie? - zapytał mężczyzna, będąc do dyspozycji obu person.
Niebieskowłosa usiadła, przyjrzała się chłopakowi i przewróciła oczami.
- Nie mam pojęcia.. ale poproszę herbatę z lodem. Najlepiej jaśminową. Jeśli można.. - niezdecydowana, spróbowała ułożyć dla siebie posiłek, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Czy była głodna? Na co miała ochotę? - Murai, pomóż mi. Co słodkiego pasuje do jaśminu? Nie umiem dobierać smaków... - desperacko zwróciła się do towarzysza. Liczyła, że nie wyskoczy jej z jakąś przysługuą, czy jakimś kosztownym czynem. Byłby to dość mocny policzek, zwłaszcza, iż zadała raczej proste pytanie. Prawda?
Niechętnie wysłuchała jego wyjaśnień, które i tak nie załagodziły całego konfliktu. Pamiętała wcześniejsze słowa, które ugodziły ją w jej lodowe serce.
- Rabatu? - uniosła prawą brew, nieco szerzej sie uśmiechając - Cóż, to za poświęcenie dla mnie? Wiesz, że nie musisz?
Spróbowała się wyluzować, co wyraźnie jej wychodziło. Wcześniejsze emocje zostały gdzieś ukryte, pokazując jej łagodne oblicze. Skrycie ciągle ją to bolało, ale czy warto sie było tym zadręczać? Wolała chwilowo zapomnieć, by później skonstruować całą opinię na temat Kakuzu.
Gdy znaleźli się boksie, starała się wygodnie usadowić. Gdy przyparła do chłodnej ściany, wzięła do ręki kartę i zaczęła ją czytać. Przeglądała dania, czytała opisy herbat, a wszystko z wielką dokładnością. Gdy została znowu zagadana, uniosła nieco wzrok. Jej szkarłat oraz odcień nieba został utkwiony w buzi nitkowca. Wyglądała na zainteresowaną, z resztą tak jak zawsze, gdy prowadziła ciekawą konwersacje.
- Też ją uwielbiam, ale... sama jej nie umiem robić. Mniej więcej dlatego przychodzę tutaj - powiedziała pewnym głosem, odkrywając jedną z wielu kart - Cóż... najbardziej chciałabym usłyszeć o gorących miejscach i tych bardzo zimnych. Czym się charakteryzują, gdzie leżą. Jakich temperatur można się spodziewać. Widzisz, uwielbiam podróżować, a słyszałam, że takie lokacje źle działają na słaby organizm - odpowiedziała, tłumacząc o jej dokładnie chodzi. Sama nie mówiła o tym, że zmaga się z pewnym problemem, przez który nie toleruje ciepła. Mniej więcej też ukryła tą informację, skupiając się na przeciwieństwach. Przynajmniej dzięki temu się nie zdradziła, ale co z napojem? Niezbyt go tolerowała, chociaż starała się do niego przekonać. Nie był taki zły, z resztą... nie dorównywał źródłom, znajdującym się na terenie Ryuzaku no Taki.
W końcu kelner do nich wrócił, podając biały ręcznik prosto do rąk Yuki. Ta skinęła mu z wdzięcznością głową, po czym wstała, by zrobić znany wielu turban.
- Co zamawiacie? - zapytał mężczyzna, będąc do dyspozycji obu person.
Niebieskowłosa usiadła, przyjrzała się chłopakowi i przewróciła oczami.
- Nie mam pojęcia.. ale poproszę herbatę z lodem. Najlepiej jaśminową. Jeśli można.. - niezdecydowana, spróbowała ułożyć dla siebie posiłek, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Czy była głodna? Na co miała ochotę? - Murai, pomóż mi. Co słodkiego pasuje do jaśminu? Nie umiem dobierać smaków... - desperacko zwróciła się do towarzysza. Liczyła, że nie wyskoczy jej z jakąś przysługuą, czy jakimś kosztownym czynem. Byłby to dość mocny policzek, zwłaszcza, iż zadała raczej proste pytanie. Prawda?
0 x
Re: Herbaciarnia
Próba lekkiego dowcipu mającego na celu rozluźnienie atmosfery wypadła pomyślnie. Dziewczyna słysząc wzmiankę o rabacie na informacje uśmiechnęła się, co mogło być świadectwem powodzenia. Z drugiej strony ekspresja ta może okazać się fałszywa i jedynie dla picu. Z jakiego powodu? O tym dokładnie wiedziałaby jedynie Mei, ale Murai mógł rozważać ogromne ilości scenariuszy. Żaden z nich jednak nie wydawał się prawdopodobny. Zachowanie dziewczyny wydawało się bardzo swobodne, jednak biorąc pod uwagę jej brak zawstydzenia podczas przebierania się i paradowaniu bez ubrań w obecności zarówno swojego wybawiciela, jak i Tsukune. Po chwili zastanowienia można było wywnioskować, że tą dwójkę łączy coś więcej. W końcu nie każda byłaby w stanie obnażać się przed całkowicie obcym mężczyznom. Co było sprzeczne z tym czego Murai doświadczył przy jeziorze. Więc teoria została obalona, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
- Wiem że nie muszę. Ale dla ciebie można zrobić wyjątek. Informacje o krainach nie są na tyle cenne by ukrywać je przed każdym z osobna. No i za wiedzę dostępną powszechnie nikt nie zrobiłby mi krzywdy. Nie żebym twierdził że ty to zrobisz. Wrodzona ostrożność, to wszystko.
Kiedy już byli w herbaciarni i zajęli miejsca, obydwoje przystąpili do przeszukiwania menu. Mei usadowiła się pod ścianą, a Murai oparł się plecami o ścianę sąsiedniego boksu. Nie siedzieli bezpośrednio koło siebie. Mimo że Kakuzu dokładnie zaznajamiał się ze wszystkimi rodzajami herbat, słodkości i innych dań, to co chwila zerkał ukradkiem na błękitnowłosą i otoczenie. On, jako wybitna jednostka znana w kręgach Shinobi przez swoje dokonania na turnieju, musi bardzo się wystrzegać niebezpieczeństw. Możliwe że po drugiej stronie boksu czai się skrytobójca. Które powinien usłyszeć, młodzieniec był niezwykle skupiony. Aczkolwiek dźwięki stukania szklanek z alkoholem z przedziału obok był nieco przeszkadzający. Ale przyszła pora na opowieść. Jakie były preferencje Mei? Miejsca gorące lub zimne. I o tym jaka panuje tam temperatura. Kakuzu mógłby wysilić się na ironię i powiedzieć, że na pustyni piasek jest zimny niczym lodowy kolec którym został przebity, ale byłoby to głupie kłamstwo, bez żadnego celu.
- Sabishi. Pustynna kraina pełna piachu i dziwnych stworzeń. Ludzie potrafią tam zemdleć z wycieńczenia od samego chodzenia. Byłem tam podczas turnieju o którym ci mówiłem. Nigdzie cienia do ochrony, wody też prawie nie ma. Wszędzie tylko piasek, nagrzany przez palące słońce do ekstremum. Czasami znajdzie się jakaś palma czy dwie - długie drzewa z szerokimi liśćmi. Ale to głównie obok nielicznych źródeł wody, zwanych oazami. Tak głównie występuje roślinność. W innych miejscach prawie jej nie ma, małe krzaczki czy porosty. Zwierzęta... podczas mojej podróży prawie ich nie widziałem. Dużych na pewno nie ma, ale jakieś małe skorpiony. Małe robaki przystosowane do życia w warunkach. I kaktusy, rośliny bez liści. Zielony, niewielki pień, naszpikowany ogromną ilością małych igiełek. W nocy podobno jest niesamowicie zimno. Na tyle że woda zamarza, ale tego nie było dane mi sprawdzić. - Murai rozgadał się trochę, starając się zachować możliwie duża obiektywność swojej wypowiedzi i jednocześnie przekazać interesujące szczegóły odnośnie klimatu pustynnego. Dziewczynka nie powinna wyciągnąć z tego niczego więcej poza tym, co powiedział jej wybawiciel. Tam też znalazł padniętą i ledwo żywą Kirę. Nie tak dawno temu. Wspomnienia nie przedstawiające sobą żadnej wartości, nie były użyteczne.
Po chwili przyszedł kelner, który zechciał odebrać zamówienia. Murai doskonale wiedział co zamówić. Jedyny słuszny rodzaj herbaty - zielona. Aczkolwiek... jest z nim Mei, obca mu osoba. Informacja o ulubionej herbacie może wycieknąć przez nią bądź możliwego szpiega czającego się w sąsiednim boksie. Niczego co prawda nie było słychać, jednak nadal trzeba było zachować ostrożność. Postawił na coś innego - Kakuzu zdecydował się na nieco odmienną herbatę od tej pasującej jego przyzwyczajeniom.
- Herbatę malinową Proszę. I kawałek szarlotki. Mei, możesz spróbować słodkie owocowe ciasto, na przykład szarlotkę jak ja. Ale to głównie kwestia gustu, bierz co lubisz i tyle. - dobra rada Muraia nadeszła tuż po zamówieniu podanego kelnerowi. Ciastko z jabłkami i herbata malinowa. Połączenie którego nigdy wcześniej nie próbował. Właściwie smaki te były mu całkowicie obce, dlatego że nie próbował nowych rzeczy. Nie były mu potrzebne, jedzenie i picie były całkowicie zbędne dla jego organizmu więc ich nie praktykował. Ale tutaj zrobi wyjątek.
- Wiem że nie muszę. Ale dla ciebie można zrobić wyjątek. Informacje o krainach nie są na tyle cenne by ukrywać je przed każdym z osobna. No i za wiedzę dostępną powszechnie nikt nie zrobiłby mi krzywdy. Nie żebym twierdził że ty to zrobisz. Wrodzona ostrożność, to wszystko.
Kiedy już byli w herbaciarni i zajęli miejsca, obydwoje przystąpili do przeszukiwania menu. Mei usadowiła się pod ścianą, a Murai oparł się plecami o ścianę sąsiedniego boksu. Nie siedzieli bezpośrednio koło siebie. Mimo że Kakuzu dokładnie zaznajamiał się ze wszystkimi rodzajami herbat, słodkości i innych dań, to co chwila zerkał ukradkiem na błękitnowłosą i otoczenie. On, jako wybitna jednostka znana w kręgach Shinobi przez swoje dokonania na turnieju, musi bardzo się wystrzegać niebezpieczeństw. Możliwe że po drugiej stronie boksu czai się skrytobójca. Które powinien usłyszeć, młodzieniec był niezwykle skupiony. Aczkolwiek dźwięki stukania szklanek z alkoholem z przedziału obok był nieco przeszkadzający. Ale przyszła pora na opowieść. Jakie były preferencje Mei? Miejsca gorące lub zimne. I o tym jaka panuje tam temperatura. Kakuzu mógłby wysilić się na ironię i powiedzieć, że na pustyni piasek jest zimny niczym lodowy kolec którym został przebity, ale byłoby to głupie kłamstwo, bez żadnego celu.
- Sabishi. Pustynna kraina pełna piachu i dziwnych stworzeń. Ludzie potrafią tam zemdleć z wycieńczenia od samego chodzenia. Byłem tam podczas turnieju o którym ci mówiłem. Nigdzie cienia do ochrony, wody też prawie nie ma. Wszędzie tylko piasek, nagrzany przez palące słońce do ekstremum. Czasami znajdzie się jakaś palma czy dwie - długie drzewa z szerokimi liśćmi. Ale to głównie obok nielicznych źródeł wody, zwanych oazami. Tak głównie występuje roślinność. W innych miejscach prawie jej nie ma, małe krzaczki czy porosty. Zwierzęta... podczas mojej podróży prawie ich nie widziałem. Dużych na pewno nie ma, ale jakieś małe skorpiony. Małe robaki przystosowane do życia w warunkach. I kaktusy, rośliny bez liści. Zielony, niewielki pień, naszpikowany ogromną ilością małych igiełek. W nocy podobno jest niesamowicie zimno. Na tyle że woda zamarza, ale tego nie było dane mi sprawdzić. - Murai rozgadał się trochę, starając się zachować możliwie duża obiektywność swojej wypowiedzi i jednocześnie przekazać interesujące szczegóły odnośnie klimatu pustynnego. Dziewczynka nie powinna wyciągnąć z tego niczego więcej poza tym, co powiedział jej wybawiciel. Tam też znalazł padniętą i ledwo żywą Kirę. Nie tak dawno temu. Wspomnienia nie przedstawiające sobą żadnej wartości, nie były użyteczne.
Po chwili przyszedł kelner, który zechciał odebrać zamówienia. Murai doskonale wiedział co zamówić. Jedyny słuszny rodzaj herbaty - zielona. Aczkolwiek... jest z nim Mei, obca mu osoba. Informacja o ulubionej herbacie może wycieknąć przez nią bądź możliwego szpiega czającego się w sąsiednim boksie. Niczego co prawda nie było słychać, jednak nadal trzeba było zachować ostrożność. Postawił na coś innego - Kakuzu zdecydował się na nieco odmienną herbatę od tej pasującej jego przyzwyczajeniom.
- Herbatę malinową Proszę. I kawałek szarlotki. Mei, możesz spróbować słodkie owocowe ciasto, na przykład szarlotkę jak ja. Ale to głównie kwestia gustu, bierz co lubisz i tyle. - dobra rada Muraia nadeszła tuż po zamówieniu podanego kelnerowi. Ciastko z jabłkami i herbata malinowa. Połączenie którego nigdy wcześniej nie próbował. Właściwie smaki te były mu całkowicie obce, dlatego że nie próbował nowych rzeczy. Nie były mu potrzebne, jedzenie i picie były całkowicie zbędne dla jego organizmu więc ich nie praktykował. Ale tutaj zrobi wyjątek.
0 x
Re: Herbaciarnia
Herbaciarnia - miejsce przytulne i pełne obcych ludzi. Dziewczyna patrzyła na chłopaka, choć tak naprawdę chciała się skupić na samym otoczeniu. Mężczyźni obok byli bardzo pomocni i głośnymi tekstami uraczyli uszy młodej Yuki. Uśmiechem skwitowała pozytywny nastrój, okazując tym samym, że obecna sytuacja jej się podoba. Rozmowa obok była taka żywa, pełna radości, agresji i śmiechu. Spodobało jej się to i to w takim stopniu, by mogła się nagle wyłączyć. Niestety, nie była sama i musiała poświęcać uwagę, jeszcze jednej personie.
Co prawda, był w tym pewien interes. Chciała poznać geografie, która ją nurtowała od dłuższego czasu. Chciała podróżować, ale jak miała bez uprzedniego przygotowania. No niezbyt, zwłaszcza, że niektóre regiony po prostu, by ją zabiły. Temperatura ciała, czasami mocno decydowała o jej losach. Co w skrajnych przypadkach mogłoby również wpłynąć na jej życie. Ogólnie kiepska sprawa.
Gdy Murai zaczął opowiadać o Sabishi, ta skupiła się tylko i wyłącznie na nim. To ją interesowało. Najgorętszy teren, w dodatku pustynny. Parzący piasek, skorpiony, zero roślinności i cienia. Żadne z miejsc nie dawało chłodu, co sprawiało, że organizm szybko się wycieńczał. Ona sama przebywając tam parę dni z rzędu, prawdopodobnie się zabiła., ale... Zwycięzcą turnieju był Natsume, co oznaczało, że jakoś to przetrwał. Jak? Co on miał, czego ona nie posiadała. Był wytrzymalszy? Zwiększył sobie temperaturę? Przecież, to wydawało się takie niemożliwe.
Nieco zdezorientowana z pogodną buzią, zerknęła w stronę kelnera. Kakuzu zamówił herbatę malinową i szarlotkę. Ona, zaś nie wiedziała, co wybrać. Coś owocowego, może chłodnego?
- Galaretkę owocową z bitą śmietaną, poproszę - powiedziała po chwili, by chłopak mógł odejść. Tym samym, przekazując ich zamówienie ludziom dalej. Położyła łokcie na stół, nieco przybliżając się do swojego towarzysza. Wbiła oczy w jego, chcąc tym samym kontynuować rozmowę.
Ciekawostką tutaj była oczywiście noc. Podczas niej woda zamarzała, co oznaczało, iż temperatura schodziła poniżej zera. Czyżby.. turniej odbywał się po zachodzie słońca? Kto to wiedział, choć zwycięstwo rodziny było ciut niepokojące.
- Rozumiem. Chociaż.. czy jest tam coś ciekawego? Wiesz, warto tam coś zobaczyć? Chciałam odwiedzić każdy region, co oznacza, iż musiałabym się i tam zapuścić - odpowiedziała przygnębionym głosem, palcami pukając w stół - A co z najzimniejszymi miejscami? Byłeś w jakimś? - zapytała zaciekawiona, wiedząc tylko o jednej lokacji - swoim domu. Lodowe podłoża, gorące źródła. Pełno wody i śnieżnych wzniesień. Kochała Hyuo, uważając, że tam jest najlepiej. Przynajmniej dla niej.
- Śmieciu, odpowiadaj jak do Ciebie mówię. Gdzie jest moje żarcie?! - rozległy się wrzaski, przy boksie obok. Wyglądając nieco ze swojego miejsca, dostrzegła spłoszonego kelnera. Jeden z rosłych mężczyzn właśnie się na niego wydzierał, prowadzając w życie kolejny konflikt. Kunoichi zastygła, obserwując całą sytuację. Urocze.
Co prawda, był w tym pewien interes. Chciała poznać geografie, która ją nurtowała od dłuższego czasu. Chciała podróżować, ale jak miała bez uprzedniego przygotowania. No niezbyt, zwłaszcza, że niektóre regiony po prostu, by ją zabiły. Temperatura ciała, czasami mocno decydowała o jej losach. Co w skrajnych przypadkach mogłoby również wpłynąć na jej życie. Ogólnie kiepska sprawa.
Gdy Murai zaczął opowiadać o Sabishi, ta skupiła się tylko i wyłącznie na nim. To ją interesowało. Najgorętszy teren, w dodatku pustynny. Parzący piasek, skorpiony, zero roślinności i cienia. Żadne z miejsc nie dawało chłodu, co sprawiało, że organizm szybko się wycieńczał. Ona sama przebywając tam parę dni z rzędu, prawdopodobnie się zabiła., ale... Zwycięzcą turnieju był Natsume, co oznaczało, że jakoś to przetrwał. Jak? Co on miał, czego ona nie posiadała. Był wytrzymalszy? Zwiększył sobie temperaturę? Przecież, to wydawało się takie niemożliwe.
Nieco zdezorientowana z pogodną buzią, zerknęła w stronę kelnera. Kakuzu zamówił herbatę malinową i szarlotkę. Ona, zaś nie wiedziała, co wybrać. Coś owocowego, może chłodnego?
- Galaretkę owocową z bitą śmietaną, poproszę - powiedziała po chwili, by chłopak mógł odejść. Tym samym, przekazując ich zamówienie ludziom dalej. Położyła łokcie na stół, nieco przybliżając się do swojego towarzysza. Wbiła oczy w jego, chcąc tym samym kontynuować rozmowę.
Ciekawostką tutaj była oczywiście noc. Podczas niej woda zamarzała, co oznaczało, iż temperatura schodziła poniżej zera. Czyżby.. turniej odbywał się po zachodzie słońca? Kto to wiedział, choć zwycięstwo rodziny było ciut niepokojące.
- Rozumiem. Chociaż.. czy jest tam coś ciekawego? Wiesz, warto tam coś zobaczyć? Chciałam odwiedzić każdy region, co oznacza, iż musiałabym się i tam zapuścić - odpowiedziała przygnębionym głosem, palcami pukając w stół - A co z najzimniejszymi miejscami? Byłeś w jakimś? - zapytała zaciekawiona, wiedząc tylko o jednej lokacji - swoim domu. Lodowe podłoża, gorące źródła. Pełno wody i śnieżnych wzniesień. Kochała Hyuo, uważając, że tam jest najlepiej. Przynajmniej dla niej.
- Śmieciu, odpowiadaj jak do Ciebie mówię. Gdzie jest moje żarcie?! - rozległy się wrzaski, przy boksie obok. Wyglądając nieco ze swojego miejsca, dostrzegła spłoszonego kelnera. Jeden z rosłych mężczyzn właśnie się na niego wydzierał, prowadzając w życie kolejny konflikt. Kunoichi zastygła, obserwując całą sytuację. Urocze.
0 x
Re: Herbaciarnia
Ogólna atmosfera panująca w przybytku zdawała się pozytywna. Na pewno lepsza niż w jakiś podrzędnych lokalach oferujących wyłącznie alkohole. Podczas wykonywania czyiś zleceń niejednokrotnie zdarzyło się mu takowe odwiedzać i były to miejsca mocno odpychające. Tutaj jednak, w Herbaciarni, wszystko było inne. Przede wszystkim bogate menu, nigdzie nie było też widać awanturujących się ludzi. Rzucanie butelkami po ścianach i dość nieprzyjemnie wyglądająca obsługa - tego tutaj nie było. Odmiana ta nie wpłynęła specjalnie na Muraia, który zdawał się skupiać bardziej na Mei niż na otoczeniu. Zdawał się, bo obydwu poświęcał tyle samo uwagi. Dla błękitnowłosej była ona widoczna, to co wokoło natomiast analizował dyskretnie. Dlatego też nawet podczas opowiadania swojej rozmówczyni o terenach pustynnych uważał na obszar wokoło siebie. Dziewczyna natomiast skupiała swoją uwagę tylko na Muraiu. Najwidoczniej była bardzo ciekawa nieznanych jej obszarów i krain. Ta fascynacja nieznanym, chęć uzupełnienia swoich braków w wiedzy... Murai bardzo dobrze to rozumiał. Nadal miał niesmak związany z przysługą podzielenia się z dziewczyną swoją wiedzą bez odwdzięczenia się. Mimo wszystko zrobił to przyjmując scenariusz, że ta przysługa spowoduje polepszenie się relacji i tym samym zaowocuje. Czym dokładnie? Tego już Murai nie wiedział.
Dziewczyna postanowiła wybrać galaretkę. Dobry pomysł. W produkcie stworzonym praktycznie z wody ciężko by było ukryć jakąś pastylkę. Chociaż gdyby truciznę rozpuścić w wodzie? Tak, to zdecydowanie byłoby możliwe. Może Murai powinien całkowicie powstrzymywać się przed posiłkami? Jakby nie patrzeć nie były mu potrzebne, a to tylko tworzy zagrożenie otrucia. Co prawda ktoś musiałby przygotować truciznę specjalnie na Kakuzu, aczkolwiek jest to możliwe. Wybitne jednostki zwracające na siebie duża uwagę mogą być celami takich skrytobójczych ataków. Rozważania nad tym przerwała dziewczyna, domagająca się dalszych odpowiedzi.
- Z pewnością kamienna arena. Zbudowana w całości z tego surowca, wzniesiona na ogromnych kamiennych filarach. Wyglądała na bardzo starą, ale sam widok jest niesamowity. A oprócz tego to nie ma interesujących miejsc. I nie, nie zdarzyło mi się niestety wyruszyć do jakiś lodowych krain. Chociaż mam to w planach. - słowa Muraia były w większości prawdziwe. A właściwie prawdziwe do bólu. Faktycznie w pustynnych krainach nie było nic specjalnego czy wartego uwagi. Oprócz areny i odbywającego się na niej turnieju. Lodowe lądy nadal były nieznane Kakuzu, aczkolwiek jego doskonale przystosowane do zmian ciało powinno poradzić sobie i z ujemnymi temperaturami. Dla pewności powinien co prawda zaopatrzyć się w ciepłe ubrania. Chyba mógłby chodzić w samej bieliźnie, ale zbytnio lekkie odzienie zwróciłoby uwagę.
- A ty? Byłaś może w jakiejś krainie mi nieznanej? Nie wyglądasz na mieszkankę Ryuzaku. - mężczyzna wyruszył z inicjatywą. Faktycznie nie wyglądała na "tutejszą". Gdyby brać pod uwagę jej bladą cerę i błękitne włosy, to najpewniej ona sama pochodziłaby z jakiś lodowych krain. Tak to chyba działało - ludzie pochodzący z gorętszych obszarów mają ciemniejszą skórę, a ci z tych chłodniejszych mają ją jaśniejszą. Przez nadmiar i niedobór słońca. A przynajmniej tak wyczytał w jednej z książek które znalazł w bibliotece.
Dziewczyna postanowiła wybrać galaretkę. Dobry pomysł. W produkcie stworzonym praktycznie z wody ciężko by było ukryć jakąś pastylkę. Chociaż gdyby truciznę rozpuścić w wodzie? Tak, to zdecydowanie byłoby możliwe. Może Murai powinien całkowicie powstrzymywać się przed posiłkami? Jakby nie patrzeć nie były mu potrzebne, a to tylko tworzy zagrożenie otrucia. Co prawda ktoś musiałby przygotować truciznę specjalnie na Kakuzu, aczkolwiek jest to możliwe. Wybitne jednostki zwracające na siebie duża uwagę mogą być celami takich skrytobójczych ataków. Rozważania nad tym przerwała dziewczyna, domagająca się dalszych odpowiedzi.
- Z pewnością kamienna arena. Zbudowana w całości z tego surowca, wzniesiona na ogromnych kamiennych filarach. Wyglądała na bardzo starą, ale sam widok jest niesamowity. A oprócz tego to nie ma interesujących miejsc. I nie, nie zdarzyło mi się niestety wyruszyć do jakiś lodowych krain. Chociaż mam to w planach. - słowa Muraia były w większości prawdziwe. A właściwie prawdziwe do bólu. Faktycznie w pustynnych krainach nie było nic specjalnego czy wartego uwagi. Oprócz areny i odbywającego się na niej turnieju. Lodowe lądy nadal były nieznane Kakuzu, aczkolwiek jego doskonale przystosowane do zmian ciało powinno poradzić sobie i z ujemnymi temperaturami. Dla pewności powinien co prawda zaopatrzyć się w ciepłe ubrania. Chyba mógłby chodzić w samej bieliźnie, ale zbytnio lekkie odzienie zwróciłoby uwagę.
- A ty? Byłaś może w jakiejś krainie mi nieznanej? Nie wyglądasz na mieszkankę Ryuzaku. - mężczyzna wyruszył z inicjatywą. Faktycznie nie wyglądała na "tutejszą". Gdyby brać pod uwagę jej bladą cerę i błękitne włosy, to najpewniej ona sama pochodziłaby z jakiś lodowych krain. Tak to chyba działało - ludzie pochodzący z gorętszych obszarów mają ciemniejszą skórę, a ci z tych chłodniejszych mają ją jaśniejszą. Przez nadmiar i niedobór słońca. A przynajmniej tak wyczytał w jednej z książek które znalazł w bibliotece.
0 x
Re: Herbaciarnia
Miejsce, do którego oboje trafili było dla młodej Yuki bardzo interesujące. To co się zaczęło dziać mianowała smaczkiem, wartym posłuchania, czy obserwowania, ale.. Najpierw zacznijmy od prostej rozmowy przynoszącej zyski w postaci wiedzy. Dziewczyna, chcąc się nieco po edukować, postanowiła wyjść z korzystną inicjatywą. Pytania, które zadawała, miały jej przybliżyć nieznany temat. Na szczęście świetnie jej to wychodziło. Krajobraz Sabishi, ze znaku zapytania wyewoluował w pełny życia opis. Znała jego strukturę, temperaturę, florę i faunę. Była do przodu, a przynajmniej tak wówczas myślała.
Kolejną rzeczą wartą zapytania były zabytki. Miejsca warte zachodu, interesowały początkującą podróżniczkę. Chciała do nich dotrzeć, nawet jeśli będzie to z początku trudne. Z resztą każda przeszkoda miała jakąś lukę, na którą dało się znaleźć jakieś rozwiązanie. W tym wypadku, oczywiście było wynalezienie czegoś na gorąc. Czy jej się uda? Czas pokaże.
- Kamienna arena? Hmm, zapewne wieczorem mogłaby być interesująca. Otaczający chłód, przeszywający jej szkielet. Chyba... faktycznie tam się udam - przyznała z zadowoleniem, po czym wbiła wzrok w stół.
Czyli Murai nie dotarł na Hyuo, myślała gorączkowo, starając się dobierać odpowiednie słowa. Jej dom pozostał wobec niego tajemniczy, zamknięty na obce jej osoby. Ile z nich odwiedziło te tereny? Czy wszystkie przeżyły starcie z nimi? Ona sama nie miała większego problemu, by się tam dostać. Mogła w domu paradować w samej bieliźnie i jednocześnie, w ogóle nie chorować. W pewien sposób, można było ją uznać za specyficzną, gdyż ujemna temperatura zdawała się być jej domeną. Jak się w rzeczywistości okazywało, ta dopiero zaczynała poznawać swój własny klan.
Kolejne pytanie skłoniło ją do refleksji. Minęły zaledwie cztery sekundy, by ta musiała się namyśleć i z naturalną swobodą odpowiedzieć na zadane jej pytanie.
- Byłam w krainie, którą planujesz odwiedzić. Otóż zawsze kłóciłam się sama ze sobą, które miejsce pragnę zobaczyć. Myślałam nad deszczowym, zimnym oraz nieprzesadnie ciepłym. Wybrałam lodowe tereny z racji, iż wydawały mi się bardzo ciekawe. Lodowe sople, śnieg zamiast deszczu, inne podłoże. Do tego minusowa temperatura i poczucie osaczenia przez wodę. Zawsze miło rozpamiętuję wyprawę na Hyuo - powiedziała łagodnym głosem, opowiadając z pasją o swojej wielkiej ,,podróży".Czasami lubiła coś ubarwiać, dodawać elementy, które nie miały miejsca. Tym samym była anonimowa, nie odkrywając swojego pochodzenia.
Jednakże również padło stwierdzenie, iż nie jest mieszkanką Ryuzaku no Taki. Było to w gruncie rzeczy prawdą, którą chciała przypieczętować.
- Owszem nie pochodzę z Ryuzaku no Taki, przybyłam z innego miejsca. Chociaż również nie jestem z tej lodowej krainy. Moja mama była albinoską i tak naprawdę to po niej odziedziczyłam jasną karnację - przyznała, wzruszając ramionami, jakby ten fakt był dla niej chlebem powszednim. Cóż, skoro już zaczęła to musiała w to dalej brnąć.
- A ty? Zgaduję, że również nie należysz do tej prowincji. - zagadnęła go, spoglądając w stronę sąsiedniego boksu. Wrzawa przybrała nowe kolory, zwłaszcza, iż nie jeden, a pięciu rzucało się w kierunku kelnera. Dziewczyna patrzyła na nich nieufnie i jakby z obawą, że zrobią coś znacznie gorszego, niż hałas. Przyszło jej czekać, co wydarzy się dalej. Najwyżej wkroczy do akcji, zwiększając swoje możliwości.
Kolejną rzeczą wartą zapytania były zabytki. Miejsca warte zachodu, interesowały początkującą podróżniczkę. Chciała do nich dotrzeć, nawet jeśli będzie to z początku trudne. Z resztą każda przeszkoda miała jakąś lukę, na którą dało się znaleźć jakieś rozwiązanie. W tym wypadku, oczywiście było wynalezienie czegoś na gorąc. Czy jej się uda? Czas pokaże.
- Kamienna arena? Hmm, zapewne wieczorem mogłaby być interesująca. Otaczający chłód, przeszywający jej szkielet. Chyba... faktycznie tam się udam - przyznała z zadowoleniem, po czym wbiła wzrok w stół.
Czyli Murai nie dotarł na Hyuo, myślała gorączkowo, starając się dobierać odpowiednie słowa. Jej dom pozostał wobec niego tajemniczy, zamknięty na obce jej osoby. Ile z nich odwiedziło te tereny? Czy wszystkie przeżyły starcie z nimi? Ona sama nie miała większego problemu, by się tam dostać. Mogła w domu paradować w samej bieliźnie i jednocześnie, w ogóle nie chorować. W pewien sposób, można było ją uznać za specyficzną, gdyż ujemna temperatura zdawała się być jej domeną. Jak się w rzeczywistości okazywało, ta dopiero zaczynała poznawać swój własny klan.
Kolejne pytanie skłoniło ją do refleksji. Minęły zaledwie cztery sekundy, by ta musiała się namyśleć i z naturalną swobodą odpowiedzieć na zadane jej pytanie.
- Byłam w krainie, którą planujesz odwiedzić. Otóż zawsze kłóciłam się sama ze sobą, które miejsce pragnę zobaczyć. Myślałam nad deszczowym, zimnym oraz nieprzesadnie ciepłym. Wybrałam lodowe tereny z racji, iż wydawały mi się bardzo ciekawe. Lodowe sople, śnieg zamiast deszczu, inne podłoże. Do tego minusowa temperatura i poczucie osaczenia przez wodę. Zawsze miło rozpamiętuję wyprawę na Hyuo - powiedziała łagodnym głosem, opowiadając z pasją o swojej wielkiej ,,podróży".Czasami lubiła coś ubarwiać, dodawać elementy, które nie miały miejsca. Tym samym była anonimowa, nie odkrywając swojego pochodzenia.
Jednakże również padło stwierdzenie, iż nie jest mieszkanką Ryuzaku no Taki. Było to w gruncie rzeczy prawdą, którą chciała przypieczętować.
- Owszem nie pochodzę z Ryuzaku no Taki, przybyłam z innego miejsca. Chociaż również nie jestem z tej lodowej krainy. Moja mama była albinoską i tak naprawdę to po niej odziedziczyłam jasną karnację - przyznała, wzruszając ramionami, jakby ten fakt był dla niej chlebem powszednim. Cóż, skoro już zaczęła to musiała w to dalej brnąć.
- A ty? Zgaduję, że również nie należysz do tej prowincji. - zagadnęła go, spoglądając w stronę sąsiedniego boksu. Wrzawa przybrała nowe kolory, zwłaszcza, iż nie jeden, a pięciu rzucało się w kierunku kelnera. Dziewczyna patrzyła na nich nieufnie i jakby z obawą, że zrobią coś znacznie gorszego, niż hałas. Przyszło jej czekać, co wydarzy się dalej. Najwyżej wkroczy do akcji, zwiększając swoje możliwości.
0 x
Re: Herbaciarnia
Rozmowa jakoś się kleiła. Muraia i Mei połączył temat podróży i nowych, niezbadanych przez nich krain. Niecodziennie spotyka się takie osoby. Kakuzu zazwyczaj stara się nikogo nie spotykać, preferując działania samodzielne. Aczkolwiek korzyści wynikające z poznawania nowych ludzi i poznawanie innych wybitnych jednostek zdecydowanie motywują do otworzenia się na społeczność. Mei zdecydowanie takowa nie była. Zgodnie z obserwacjami z Antai, nie reprezentowała sobą wielkiego potencjału bojowego. Chyba że jej poziom diametralnie się zwiększył od czasów wspólnej wizyty w szpitalu. Było to jednak teoretyzowanie i gdybanie, niepotwierdzone żadnym rzeczowym dowodem. Dlatego Murai powinien brać tą opcję pod uwagę, ale nie przyjmować jej za pewnik. Dziewczyna z kolei nie wydawała się dumać nad tego typu problemami. Jej pytania i mocne zainteresowanie pustynnymi krainami wskazywało jednoznacznie na wyraźną chęć odwiedzenia tamtych terenów. Zresztą ona sama się zadeklarowała. Zagadka rozwiązana. Zagadka prowadząca do ślepego zaułka, ale z drugiej strony lepsze poznanie konkretnej osoby pomoże w ewentualnym przewidzeniu jej poczynań.
Na odpowiedź Kakuzu musiał poczekać kilka sekund. Nie umknęło to uwadze człowieka-szpulki, który natychmiastowo zaczął analizować tą przerwę i wysuwać wnioski. Zastanowienie się nad odpowiedzią, chęć ukrycia czegoś. Albo rozmyślania na temat ostrożnego doboru słów. Murai robił to momentalnie, nie poświęcał na to dużo czasu. On planował z wyprzedzeniem. Wziął też pod uwagę to w swoich wyliczeniach. Kilka sekund zadumy, które dawały jakieś pojęcie o sytuacji.
- Hyuo... Brzmi jak dobry pomysł. Temperaturami się nie przejmuję, moje ciało jest zahartowane do ekstremum. Mogłabyś mi polecić konkretne miejsca w Hyuo? Skoro tam byłaś, powinnaś wiedzieć. A i ja nie chciałbym marnować czasu na samodzielnym szukaniu najlepszych miejsc pośród zwykłego lodu i śniegu. - pytanie Muraia było dość oczywiste. Jako osoba również mająca aspiracje na zwiedzenie całego świata, Kakuzu chciał dowiedzieć się o jakiś interesujących miejscach by pominąć te mniej warte uwagi. Murai patrzył się bezpośrednio na nią, poświęcając jej pozornie całą uwagę. Raz zerknął w kierunku sąsiedniego boksu. Ba, odwrócił nawet głowę chcąc mieć lepszy obraz sytuacji. Pijani klienci prawie zaatakowali kelnera. Czy Kakuzu powinien zainterweniować? Zdecydowanie nie. To nie był jego problem, aczkolwiek... umniejszali komfort całej sytuacji. Mogli go rozpraszać, mógł być niezadowolony jako klient. Idąc tym tokiem myślenia mógłby pozwolić sobie na unieruchomienie natarczywych klientów. Ale nadal pozostawała kwestia tego, że dziewczyna zaprzecza jakoby miała związek z lodowymi krainami. W to Murai częściowo uwierzył. Ale pozostawało mu albo uwierzyć dziewczynie, albo nadal niepewnie gdybać nad jej prawdomównością. Postanowił powiedzieć nieco o swoim pochodzeniu.
- Wychowywałem się w Sakai, na Wietrznych Równinach. Dopiero od niedawna mieszkam w Ryuzaku. Jakieś trzy lata będzie. Ale mimo to nie znam dobrze osady, większość czasu spędziłem albo w moim domu w samotności, albo podróżując i przyjmując różnorakie zlecenia.
Na odpowiedź Kakuzu musiał poczekać kilka sekund. Nie umknęło to uwadze człowieka-szpulki, który natychmiastowo zaczął analizować tą przerwę i wysuwać wnioski. Zastanowienie się nad odpowiedzią, chęć ukrycia czegoś. Albo rozmyślania na temat ostrożnego doboru słów. Murai robił to momentalnie, nie poświęcał na to dużo czasu. On planował z wyprzedzeniem. Wziął też pod uwagę to w swoich wyliczeniach. Kilka sekund zadumy, które dawały jakieś pojęcie o sytuacji.
- Hyuo... Brzmi jak dobry pomysł. Temperaturami się nie przejmuję, moje ciało jest zahartowane do ekstremum. Mogłabyś mi polecić konkretne miejsca w Hyuo? Skoro tam byłaś, powinnaś wiedzieć. A i ja nie chciałbym marnować czasu na samodzielnym szukaniu najlepszych miejsc pośród zwykłego lodu i śniegu. - pytanie Muraia było dość oczywiste. Jako osoba również mająca aspiracje na zwiedzenie całego świata, Kakuzu chciał dowiedzieć się o jakiś interesujących miejscach by pominąć te mniej warte uwagi. Murai patrzył się bezpośrednio na nią, poświęcając jej pozornie całą uwagę. Raz zerknął w kierunku sąsiedniego boksu. Ba, odwrócił nawet głowę chcąc mieć lepszy obraz sytuacji. Pijani klienci prawie zaatakowali kelnera. Czy Kakuzu powinien zainterweniować? Zdecydowanie nie. To nie był jego problem, aczkolwiek... umniejszali komfort całej sytuacji. Mogli go rozpraszać, mógł być niezadowolony jako klient. Idąc tym tokiem myślenia mógłby pozwolić sobie na unieruchomienie natarczywych klientów. Ale nadal pozostawała kwestia tego, że dziewczyna zaprzecza jakoby miała związek z lodowymi krainami. W to Murai częściowo uwierzył. Ale pozostawało mu albo uwierzyć dziewczynie, albo nadal niepewnie gdybać nad jej prawdomównością. Postanowił powiedzieć nieco o swoim pochodzeniu.
- Wychowywałem się w Sakai, na Wietrznych Równinach. Dopiero od niedawna mieszkam w Ryuzaku. Jakieś trzy lata będzie. Ale mimo to nie znam dobrze osady, większość czasu spędziłem albo w moim domu w samotności, albo podróżując i przyjmując różnorakie zlecenia.
0 x
Re: Herbaciarnia

Najprostszym sposobem było wykonanie zadania. Trochę pracy i już pieniążki, by do niej przylgnęły. Kolejnym trikiem był hazard. Może i samo podjęcie się tego było ryzykowne, ale liczyła się szansa dobrego zarobku. Natomiast do całkowicie odmiennych pomysłów zaliczała się kradzież. Dziewczyna o zimnym sercu, ciągle nie mogła się zdobyć na taki akt. Nie lubiła problemów, tak samo jak nie znosiła płaczu i cierpienia. Sama wiele przeszła, dlatego skazywanie niewinnych ludzi na zły los, zdecydowanie nie znajdowało się na szczycie jej listy.
Wróciła wzrokiem do stołu, gdzie miała miejsce bardzo poważna rozmowa na temat krain. Omawiali prowincje, by później je zgnębić i sterroryzować. Później dzielili się swoimi umiejętnościami, żeby ludziom wywalać na twarz ich specjalne combo. Oczywiście, nic z tych rzeczy. Głównym tematem stały się nieznane jednej ze stron obszary. Kunoichi, słuchając kolejnych słów spróbowała przypomnieć sobie, czy coś ciekawego widziała w drodze powrotu. Biały puch, lasy i ten wysoki szczyt. Tak.. to na nim chciałaby teraz wylądować, wierząc, iż to wzmocniłoby jej słaby organizm. Spróbowała sobie to wyobrazić, lecz nie było miejsca na marzenia. Rzeczywistość, najpierw na tym powinna się skupić.
- Gdy myślę o tamtej krainie przypominam sobie wielki, nieczynny wulkan. Jechałam wtedy powozem, gdyż w samym Hyuo byłam przez bardzo krótki okres. Śpieszyłam się do Ryuzaku, z którego miałam udać się do Antai. Czasami myślę, że mogłam jednak tam zostać, może.. poznałaby nowe miejsca. Co o tym myślisz? - zapytała zaciekawiona, jakby chciała poznać jego własną opinię. Katastrofa czy poznawanie nowych regionów? Co by wybrał?
Kolejną dość wartą do zapamiętania wiadomością było miejsce urodzenia chłopaka. Sakai..., szkoda tylko, że nic jej to nie mówiło. Próbowała sobie przypomnieć, unosząc w tym czasie głowę do góry. Patrzyła na drewniany sufit, chcąc prosić go o pomoc, która nie nadeszła. Żadna usłyszana przez nią rozmowa, nie mówiła o tajemniczym zakątku.
- Czy to nie przypadkiem niedaleko Sogen? - zagadnęła nitkowca, gdy nareszcie żarówka zaczęła świecić. Śnieżynka mniej więcej wiedziała, gdzie to mogło się znajdować. Choć samej lokacji nigdy nie odwiedziła.
W tym samym czasie parę upitych mężczyzn wstała ze swoich miejsc. Szklanki z brzękiem zostały odłożone na stół, zaś do rąk dostały się drewniane kije. Zdenerwowana hołota ruszyła na kelnera, który z piskiem pobiegł w kierunku zaplecza. Ci jak zahipnotyzowani ruszyli w pogoń. Jednak na ich drodze pojawił się jeden z jedzących klientów. W ręku trzymał zabrudzone pałeczki, którymi chciał ich powstrzymać. Ninja padła na stolik, nie mogąc znieść kolejnych zdarzeń. Tylko jednym okiem analizowała, kiedy mogłaby się włączyć. Chęć pomocy w niej narastała, czuła, że zaraz wybuchnie.
0 x
Re: Herbaciarnia
Murai postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o swojej rozmówczyni, zerkając dyskretnie na jej odzienie. Miał już wgląd na jej ciało w pełnej okazałości, jednak ono nie mówiło nic o możliwych pochodzeniu dziewczyny. W przeciwieństwie do ubioru Mei utrzymanego w mocno jasnych barwach. Błękit i biel mogły być użyteczne w śnieżnych klimatach, gdzie taka kolorystyka pomagałaby wtopić się w otoczenie. Dodatkowo szal, który mógłby chronić przez chłodnym wiatrem. Wszystko na to wskazywało, aczkolwiek dziewczyna zaprzeczała. Jeśli przyjąć jej słowo za absolutnie prawdziwe, to musiałoby przeważać nad analizą Muraia i jego umiejętnościami gromadzenia informacji. Które nie były co prawda na satysfakcjonującym poziomie. Dlatego też Kakuzu mógł z większą pewnością założyć że błękitnowłosa faktycznie z tamtych rejonów pochodzi. Jednak nie był to wniosek na tyle pewny, by przyjąć go za bezsprzecznie prawdziwy. Jej pochodzenie nie było do końca ważne dla Muraia, ale dodatkowa wiedza o niej zawsze byłaby miłym dodatkiem i być może przydałaby się później.
Bez względu na stosunkowo niewielką bazę informacji o rozmówczyni, ta wydawała się rozmowna i mocno zainteresowana słowami Muraia. Ciekawa odmiana, przebywać z kimś kto uważnie cię słucha, jak gdyby czekając na kolejne słowo. Aczkolwiek takich osób w życiu młodzieńca pojawiało się coraz to więcej. Kapitan statku, Mei, a wcześniej Kira. Kira która traktowała każde słowo niczym niesamowicie ważną rzecz. Najpewniej gdyby żyła, to w tym momencie byłaby o Mei mocno zazdrosna. Ale rozważanie możliwych scenariuszy już po fakcie było mocno bezcelowe, dlatego też Murai powrócił do rozmowy. Interesujące obiekty w Hyuo. Nieczynny wulkan i w zasadzie tyle. Nie przedstawiał sobą praktycznie żadnej wartości, Kakuzu okazal jednak żywe zainteresowanie. To natychmiast przełożone zostało na następny temat.
- Możesz mieć rację. Aczkolwiek przyznasz, że wydarzenia w Antai nie były aż taką stratą czasu. Bombardowanie można było traktować jako swoisty test umiejętności. Pokazujący ogromne luki w każdym z nas. Przykładowo gdyby moje nici były wystarczająco wytrzymałe, żadne z nas nie odniosłoby obrażeń. A twój wiatr mógłby zmienić trajektorię białych bomb. To motywacja do samodoskonalenia. Motywacja opierająca się na ujściu żywym z beznadziejnej sytuacji i wzmocnienie się, żeby być lepiej przygotowanym na następną. - Murai wypowiadając te słowa mówił całkowicie szczerze. Dla niego stawanie się silniejszym było naturalną koleją rzeczy, a takie właśnie przypadki dawały dodatkową motywację. Gdyby był silniejszy, mógłby wyjść z Antai niezraniony, w pełni sił. Jako wybitna jednostka będzie znajdował się w kolejnych tarapatach w pogoni za samodoskonaleniem. Szarlotka jeszcze nie przyszła, podobnie jak herbata. Niespecjalnie na nie czekał, rozmowa była wystarczająco zajmująca.
- A co do myślenia o przeszłości i możliwych wariantach wyboru... To chyba bez znaczenia. Gdybyś posiadała wiedzę o przyszłości mogłabyś w tamtym momencie podjąć inną, korzystniejszą dla siebie decyzję. Ale to niemożliwe. Teraz liczy się to co aktualnie. I to do czego obecny stan rzeczy doprowadzi.
Murai był zaskakująco skory do rozmowy, było to lekkie zaskoczenie dla niego samego. Nie miał pojęcia że przez te lata jego zdolności interpersonalne osiągnęły taki poziom. Co prawda nadal daleko temu było do swobodnej i szczerej rozmowy, która to prawdopodobnie nigdy nie będzie mieć miejsca. Kakuzu zawsze będzie się zastanawiał nad jeszcze niewypowiedzianymi słowami i konsekwencjami, jakie mogłyby na niego sprowadzić. Na przykład po wypowiedzeniu słów zaczął się zastanawiać nad scenariuszem, w którym prosi ludzi w boksie obok o uspokojenie się. To z kolei rozkładało się na wiele wariantów - zostanie zaatakowanym, spokojne wyjście, powrót do boksu, zignorowanie, agresywne opuszczenie lokalu. A to z kolei skłoniło Muraia do dalszych wariantów - użyć siły, obezwładnić nićmi, przestraszyć, spróbować perswazji. Wszystkie je miał przygotowane i przeanalizowane. Nie żeby obecność ludzi drażniła Kakuzu, samo wtrącenie się do ich sprawy mogłoby wywołać kolejne kłopoty. Ale wdzięczność właściciela? Czy się opłaca? Na razie mężczyzna wnikliwie obserwował zarówno Mei, która nie wyglądała na zachwyconą obecną sytuacją, jak i agresywnych klientów. Postanowił działać, uznając spokojną atmosferę za zagrożoną. Atmosferę idealną do rozmowy i wymianie informacji z Mei.
- Czy mogliby panowie się trochę uspokoić? Klientom przeszkadza takie niestosowne zachowanie. - czekał. Powiedział to głośno i zdecydowanie powinni to usłyszeć. Ale bez widocznej agresji. Po prostu grzeczne upomnienie. Jak zareagują? Teraz Murai współdzielił uwagę pomiędzy Mei a mężczyzn, oczekując na reakcję któregoś z nich. Miał przygotowaną ogromną ilość możliwych scenariuszy.
Bez względu na stosunkowo niewielką bazę informacji o rozmówczyni, ta wydawała się rozmowna i mocno zainteresowana słowami Muraia. Ciekawa odmiana, przebywać z kimś kto uważnie cię słucha, jak gdyby czekając na kolejne słowo. Aczkolwiek takich osób w życiu młodzieńca pojawiało się coraz to więcej. Kapitan statku, Mei, a wcześniej Kira. Kira która traktowała każde słowo niczym niesamowicie ważną rzecz. Najpewniej gdyby żyła, to w tym momencie byłaby o Mei mocno zazdrosna. Ale rozważanie możliwych scenariuszy już po fakcie było mocno bezcelowe, dlatego też Murai powrócił do rozmowy. Interesujące obiekty w Hyuo. Nieczynny wulkan i w zasadzie tyle. Nie przedstawiał sobą praktycznie żadnej wartości, Kakuzu okazal jednak żywe zainteresowanie. To natychmiast przełożone zostało na następny temat.
- Możesz mieć rację. Aczkolwiek przyznasz, że wydarzenia w Antai nie były aż taką stratą czasu. Bombardowanie można było traktować jako swoisty test umiejętności. Pokazujący ogromne luki w każdym z nas. Przykładowo gdyby moje nici były wystarczająco wytrzymałe, żadne z nas nie odniosłoby obrażeń. A twój wiatr mógłby zmienić trajektorię białych bomb. To motywacja do samodoskonalenia. Motywacja opierająca się na ujściu żywym z beznadziejnej sytuacji i wzmocnienie się, żeby być lepiej przygotowanym na następną. - Murai wypowiadając te słowa mówił całkowicie szczerze. Dla niego stawanie się silniejszym było naturalną koleją rzeczy, a takie właśnie przypadki dawały dodatkową motywację. Gdyby był silniejszy, mógłby wyjść z Antai niezraniony, w pełni sił. Jako wybitna jednostka będzie znajdował się w kolejnych tarapatach w pogoni za samodoskonaleniem. Szarlotka jeszcze nie przyszła, podobnie jak herbata. Niespecjalnie na nie czekał, rozmowa była wystarczająco zajmująca.
- A co do myślenia o przeszłości i możliwych wariantach wyboru... To chyba bez znaczenia. Gdybyś posiadała wiedzę o przyszłości mogłabyś w tamtym momencie podjąć inną, korzystniejszą dla siebie decyzję. Ale to niemożliwe. Teraz liczy się to co aktualnie. I to do czego obecny stan rzeczy doprowadzi.
Murai był zaskakująco skory do rozmowy, było to lekkie zaskoczenie dla niego samego. Nie miał pojęcia że przez te lata jego zdolności interpersonalne osiągnęły taki poziom. Co prawda nadal daleko temu było do swobodnej i szczerej rozmowy, która to prawdopodobnie nigdy nie będzie mieć miejsca. Kakuzu zawsze będzie się zastanawiał nad jeszcze niewypowiedzianymi słowami i konsekwencjami, jakie mogłyby na niego sprowadzić. Na przykład po wypowiedzeniu słów zaczął się zastanawiać nad scenariuszem, w którym prosi ludzi w boksie obok o uspokojenie się. To z kolei rozkładało się na wiele wariantów - zostanie zaatakowanym, spokojne wyjście, powrót do boksu, zignorowanie, agresywne opuszczenie lokalu. A to z kolei skłoniło Muraia do dalszych wariantów - użyć siły, obezwładnić nićmi, przestraszyć, spróbować perswazji. Wszystkie je miał przygotowane i przeanalizowane. Nie żeby obecność ludzi drażniła Kakuzu, samo wtrącenie się do ich sprawy mogłoby wywołać kolejne kłopoty. Ale wdzięczność właściciela? Czy się opłaca? Na razie mężczyzna wnikliwie obserwował zarówno Mei, która nie wyglądała na zachwyconą obecną sytuacją, jak i agresywnych klientów. Postanowił działać, uznając spokojną atmosferę za zagrożoną. Atmosferę idealną do rozmowy i wymianie informacji z Mei.
- Czy mogliby panowie się trochę uspokoić? Klientom przeszkadza takie niestosowne zachowanie. - czekał. Powiedział to głośno i zdecydowanie powinni to usłyszeć. Ale bez widocznej agresji. Po prostu grzeczne upomnienie. Jak zareagują? Teraz Murai współdzielił uwagę pomiędzy Mei a mężczyzn, oczekując na reakcję któregoś z nich. Miał przygotowaną ogromną ilość możliwych scenariuszy.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Herbaciarnia
Jego myśli krążyły już tylko wokół jednego. Roztrząsanie prywatnych spraw jedynie go drażniło i niepotrzebnie odciągał od tego, co najistotniejsze. Odrzucał więc wszystko inne prócz chęci odwetu. Może i karmienie się rządzą zemsty nie było niczym dobrym, ale brązowowłosy miał to zupełnie gdzieś. Pragnął pogrążyć Kaguya w równym stopniu, co chciał zwycięstwa i odbudowania siły swojego szczepu. Wszystkie jego ostatnie działa prowadziły do tego. Zyskał silnych sojuszników, którzy mieli pomóc rozstrzygnąć losy bitwy, która nadchodziła wielkimi krokami. Załatwił chyba już wszystko, co miał do załatwienia. Zamierzał zatem wrócić niebawem do Sabishi, by omówić ważne kwestie oraz poinformować o swoich dokonaniach, a potem przygotować się wreszcie do rozstrzygnięcia wojny. Droga była jednak zbyt długa, by pokonać ją jeszcze tego samego dnia, toteż władca piasku wstąpił jedynie na tereny sąsiedniej prowincji, gdzie postanowił spocząć. Trafił do znanego mu dobrze kupieckiego miasta, a tam pokierował się do jednego z lokalów. Nie, tym razem nie był to kolejny bar, bo jak Asahi zdążył zauważyć, samotne upijanie się wieczorami wcale nie poprawiało mu nastroju. Udał się więc do nieco spokojniejszego miejsca, którym była herbaciarnia. Tam zajął jakiś wolny, nieduży stolik, zamówił jedną z polecanych w menu herbat, a potem po prostu pogrążył się w swoich myślach. Koncentrował się rzecz jasna na jednym. Analizował ustaloną współpracę z Krukami oraz rodem Hikariego. Zastanawiał się, na jak wielką pomoc może liczyć ze strony kotów. Gdybał na temat aktualnej sytuacji na Wydmach.
Chwilami rozglądał się po przybytku. Obojętne spojrzenie bursztynowych oczu wędrowało między znajdującymi się w sali klientami. Zapewne gdyby nie własne problemy i wojna na karku, już dawno siedziałby przy którymś ze stoliku i bawił się w najlepsze. A teraz? Siedział niemrawo przy stoliku, był sam jak palec i zamartwiał się kwestiami wysokiej rangi. Wyglądał na nudnego ponuraka, którym przecież nigdy nie chciał zostać. Był zupełnie niepodobny do siebie. Czy po tym wszystkim Ichirou sprzed miesięcy jeszcze wróci? Trudno powiedzieć. Nawet kiedy wojnie minie, to po niej pojawią się zapewne problemy. Angażując się w sprawy szczepu, niełatwo było wrócić do luzackiego, pełnego rozrywek życia.
Nawet nie zauważył, kiedy w lokalu wybuchła mała awantura. Cóż, widok agresywnych klientów nie był dla niego niczym nowym. Prowadząc przez dobre kilka lat hulaszczy tryb życia, miał okazję bywać dziesiątkach różnych przybytków i takie sceny nie były dla niego niczym nadzwyczajnym. Zaistniałą scenkę miał po prostu gdzieś, o ile tamci podpici goście nie rzucali się do niego. Siedział więc niewzruszony i popijał herbatę, jakby nigdy nic. Niektórzy przebywający w lokalu byli bardziej przejęci aferą i próbowali nawet uciszyć agresorów. Jedną z takich osób był mężczyzna o specyficznej aparycji, którą władca piasku dość prędko rozpoznał. Z tym osobnikiem miał już chyba okazję spędzić jeden wieczór przy butelce sake i co ważniejsze, widział też jegomościa na tym nieszczęsnym turnieju. Murai, bo chyba tak miał na imię, był nawet jedną z wiodących postaci w tym konkursie. Huh, świat jest mały. Po szybkiej analizie Sabaku zdecydował się wstać ze stolika i podejść do znajomego. Kierowały nim jednak nie do końca powody towarzyskie, a bardziej ciekawość i... no właśnie, wojna. Nie znał czarnowłosego zbyt dobrze i nie wiedział, jakimi pobudkami się kieruje, ale być może dałoby się go przekonać podobnie jak Yuushę? Spróbować nie zaszkodzi, a zawsze istniał ten cień szansy na zyskanie silnego wojownika po swojej stronie. Opuścił więc swój stolik, zabierając wcześniej podstawkę z filiżanką herbaty. Spokojnym krokiem powędrował w stronę boksu, w którym znajdował się Murai, zupełnie nie przejmując się drobną burdą w tle. Chwilę później znalazł się już przy właściwym stoliku, gdzie zastał nie tylko Muraia, ale też pewną, słodką istotkę. To jasne, że w pierwszej kolejności jego spojrzenie uważniej przyjrzało się drobnej, niebieskowłosej dziewczynie o jasnej, delikatnej cerze i ciekawych oczach. Dla pochodzącego z Samotnych Wydm akolity, taka uroda była bardzo egzotyczna i interesująca. Nic więc dziwnego, że na jego twarzy mimowolnie ułożył się delikatny uśmiech, skierowany rzecz jasna do nikogo innego jak do Śnieżynki.
- Widzę cię już chyba trzeci lub czwarty raz i zaczynam się zastanawiać, czy to zrządzenie losu, czy po prostu świat jest tak niewielki - zaczął do Muraia w formie przywitania. Osobiście nie miał żadnych problemów z tym, że wcina im się rozmowę lub nawet randkę, ale miał świadomość, że jego zachowanie może być odebrane jako pewien nietakt. Stąd też postanowił zachować się z odpowiednią ogładą, szczególnie że liczył na chociaż chwilę rozmowy ze znajomym czarnowłosym.
- Wybaczcie za najście, ale nie miałem tu żadnego towarzystwa i postanowiłem, że się przynajmniej przywitam. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - wyjaśnił, wcale nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź. Nawet jeśli ci dwoje mieliby coś przeciwko, Ichirou nie zamierzał tak prędko uciekać. Zamiast tego, spojrzeniem wrócił do drobnej, uroczej istotki. Uśmiechnął się raz jeszcze, po czym mając w zamiarach zapoznać się z damą, przygryzł wskazujący palec od rękawiczki, by wysunąć z niej dłoń. Lewą ręką wciąż trzymał podstawkę z filiżanką herbaty, więc po prostu musiał sobie tak radzić. W następnej sekundzie schował więc rękawiczkę do kieszeni, by teraz móc już przywitać się z należytą kulturą.
- Asahi Ichirou, bardzo mi miło - wypowiedział w dżentelmeński sposób, wyciągając przed siebie rękę, licząc oczywiście na to, że urocza dama przyjmie powitanie i ujmie jego dłoń.
Chwilami rozglądał się po przybytku. Obojętne spojrzenie bursztynowych oczu wędrowało między znajdującymi się w sali klientami. Zapewne gdyby nie własne problemy i wojna na karku, już dawno siedziałby przy którymś ze stoliku i bawił się w najlepsze. A teraz? Siedział niemrawo przy stoliku, był sam jak palec i zamartwiał się kwestiami wysokiej rangi. Wyglądał na nudnego ponuraka, którym przecież nigdy nie chciał zostać. Był zupełnie niepodobny do siebie. Czy po tym wszystkim Ichirou sprzed miesięcy jeszcze wróci? Trudno powiedzieć. Nawet kiedy wojnie minie, to po niej pojawią się zapewne problemy. Angażując się w sprawy szczepu, niełatwo było wrócić do luzackiego, pełnego rozrywek życia.
Nawet nie zauważył, kiedy w lokalu wybuchła mała awantura. Cóż, widok agresywnych klientów nie był dla niego niczym nowym. Prowadząc przez dobre kilka lat hulaszczy tryb życia, miał okazję bywać dziesiątkach różnych przybytków i takie sceny nie były dla niego niczym nadzwyczajnym. Zaistniałą scenkę miał po prostu gdzieś, o ile tamci podpici goście nie rzucali się do niego. Siedział więc niewzruszony i popijał herbatę, jakby nigdy nic. Niektórzy przebywający w lokalu byli bardziej przejęci aferą i próbowali nawet uciszyć agresorów. Jedną z takich osób był mężczyzna o specyficznej aparycji, którą władca piasku dość prędko rozpoznał. Z tym osobnikiem miał już chyba okazję spędzić jeden wieczór przy butelce sake i co ważniejsze, widział też jegomościa na tym nieszczęsnym turnieju. Murai, bo chyba tak miał na imię, był nawet jedną z wiodących postaci w tym konkursie. Huh, świat jest mały. Po szybkiej analizie Sabaku zdecydował się wstać ze stolika i podejść do znajomego. Kierowały nim jednak nie do końca powody towarzyskie, a bardziej ciekawość i... no właśnie, wojna. Nie znał czarnowłosego zbyt dobrze i nie wiedział, jakimi pobudkami się kieruje, ale być może dałoby się go przekonać podobnie jak Yuushę? Spróbować nie zaszkodzi, a zawsze istniał ten cień szansy na zyskanie silnego wojownika po swojej stronie. Opuścił więc swój stolik, zabierając wcześniej podstawkę z filiżanką herbaty. Spokojnym krokiem powędrował w stronę boksu, w którym znajdował się Murai, zupełnie nie przejmując się drobną burdą w tle. Chwilę później znalazł się już przy właściwym stoliku, gdzie zastał nie tylko Muraia, ale też pewną, słodką istotkę. To jasne, że w pierwszej kolejności jego spojrzenie uważniej przyjrzało się drobnej, niebieskowłosej dziewczynie o jasnej, delikatnej cerze i ciekawych oczach. Dla pochodzącego z Samotnych Wydm akolity, taka uroda była bardzo egzotyczna i interesująca. Nic więc dziwnego, że na jego twarzy mimowolnie ułożył się delikatny uśmiech, skierowany rzecz jasna do nikogo innego jak do Śnieżynki.
- Widzę cię już chyba trzeci lub czwarty raz i zaczynam się zastanawiać, czy to zrządzenie losu, czy po prostu świat jest tak niewielki - zaczął do Muraia w formie przywitania. Osobiście nie miał żadnych problemów z tym, że wcina im się rozmowę lub nawet randkę, ale miał świadomość, że jego zachowanie może być odebrane jako pewien nietakt. Stąd też postanowił zachować się z odpowiednią ogładą, szczególnie że liczył na chociaż chwilę rozmowy ze znajomym czarnowłosym.
- Wybaczcie za najście, ale nie miałem tu żadnego towarzystwa i postanowiłem, że się przynajmniej przywitam. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - wyjaśnił, wcale nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź. Nawet jeśli ci dwoje mieliby coś przeciwko, Ichirou nie zamierzał tak prędko uciekać. Zamiast tego, spojrzeniem wrócił do drobnej, uroczej istotki. Uśmiechnął się raz jeszcze, po czym mając w zamiarach zapoznać się z damą, przygryzł wskazujący palec od rękawiczki, by wysunąć z niej dłoń. Lewą ręką wciąż trzymał podstawkę z filiżanką herbaty, więc po prostu musiał sobie tak radzić. W następnej sekundzie schował więc rękawiczkę do kieszeni, by teraz móc już przywitać się z należytą kulturą.
- Asahi Ichirou, bardzo mi miło - wypowiedział w dżentelmeński sposób, wyciągając przed siebie rękę, licząc oczywiście na to, że urocza dama przyjmie powitanie i ujmie jego dłoń.
0 x
Re: Herbaciarnia
W takich chwilach poziom niespokoju i niepewności rósł w górę. Młoda Yuki, przyglądając się obecnym, jak i wcześniejszym wydarzeniom, zaczęła zastanawiać się nad ciągiem dalszym. Lubiła dopisywać historię, co teraz jej nawet wychodziło. Miała o wiele barwniejsze życie. Ze zwykłej mieszkanki Hyuo zamieniła się w zupełnie inną dziewczynę. Inna rodzina, relacje i dom. Zasmuciła się tym na chwilę, by w końcu znowu się naprawać pogodą ducha. Z uśmiechem na twarzy patrzyła na swojego towarzysza, chcąc skupić się na jego słowach. Pomimo, iż jej uwaga zaczynała się dzielić, to jej to zbytnio nie przeszkadzało. Przynajmniej się nie nudziła, a to była połowa sukcesu.
Wzięła głębszy oddech, po czym rozejrzała się za kelnerem. Do jej uszu napływały nowe zdania, składające się na kolejną informację. Nieco zajęta, poszukiwaniem swojej herbaty, w odpowiedzi skinęła powoli głową. Rozumiała sytuację oraz to, iż los ukazał jej możliwości. Również chciał ją zmobilizować do ciągłego doskonalenia. Szkoda, że nie skorzystała z oferty. Nie trenując, zapominając o swoich priorytetach straciła część siebie. Chciała ją odzyskać, aczkolwiek droga do tego była długa i kręta.
Poszukiwanie zamówienia zakończyło się fiaskiem. Deserku jak nie było, tak nie ma. Westchnęła rozczarowana, po czym wsłuchała się w nowy temat. Przewidywanie przeszłości? Bardzo chciała się tego nauczyć. Mając taką umiejętność mogłaby skuteczniej działać, lepiej rozplanować czas, a tak... to musiała się liczyć z tykającym zegarem. Tik tak.
- Mam nadzieję, że doprowadzi do tego, iż przyniesie nasze zamówienie - powiedziała żartobliwie, a następnie oparła się plecami o ścianę boksu. Zamknęła na chwilę oczy, wsłuchając się w odgłosy lokalu. Tuż obok ciągle wrzało, przez co nie mogła zebrać myśli. Chciała rozstrzygnąć wewnętrzny spór oto, co chciałaby zrobić. Miała tam iść i ich powstrzymać, czy zostać na miejscu, przyglądając się kolejnym wydarzeniom. Wybrała drugą opcję, przez którą wylądowała na stole.
Zmieniło się to wraz z chwilą, gdy Kakuzu przemówił ze swojego miejsca. Kunoichi w jednej chwili podniosła się ze stolika, przypominając sobie, iż jej pytanie zostało wystawione na wiatr. Nie otrzymała odpowiedzi, co spowodowało ukłucie w jej lodowym sercu. Neutralność zeszła na wrogość, lecz jej otoczka została taka sama. Ciągle wydawała się być spokojną i miłą dziewczyną.
Jak na to zareagowała publiczność? Część ludzi z pewnością była pod wrażeniem, druga obawiała się tego, co będzie. Banda pijaczków zignorowała nitkowca i zwyczajnie opuściła herbaciarnie. Wszyscy mogli odetchnąć z wyraźną ulgą. Poza nimi oczywiście. Nie minęła minuta, a do nich podeszła nowa osoba. Nie był pracownikiem, to uznała za jedyną pewną wiadomość. Co zaś, go sprowadzało? Brak towarzystwa i znajomość z chłopakiem. Panienka nieznacznie się uśmiechnęła, rysując palcem po blacie. Nie przyglądała mu się długo. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy, by wiedzieć, iż nie jest tutaj dla niej.
Nadeszła pora zapoznania się z nowoprzybyłym. Ichirou, znała skądś to imię. Również kojarzyła jego buzię. Kim jest? Czy go kiedykolwiek spotkała?
Podniosła się ze swojego miejsca. Dygnęła, niczym panienka z dobrej rodziny i podała mu swoją dłoń.
- Miło mi Cię poznać, jestem Mei - swoje oczy utkwiła w jego. Przyglądała mu się jeszcze parę chwil, aż cichszym głosem zagadnęła - Byłabym niezmiernie zachwycona, gdybyś został z nami na dłużej.
Wzięła głębszy oddech, po czym rozejrzała się za kelnerem. Do jej uszu napływały nowe zdania, składające się na kolejną informację. Nieco zajęta, poszukiwaniem swojej herbaty, w odpowiedzi skinęła powoli głową. Rozumiała sytuację oraz to, iż los ukazał jej możliwości. Również chciał ją zmobilizować do ciągłego doskonalenia. Szkoda, że nie skorzystała z oferty. Nie trenując, zapominając o swoich priorytetach straciła część siebie. Chciała ją odzyskać, aczkolwiek droga do tego była długa i kręta.
Poszukiwanie zamówienia zakończyło się fiaskiem. Deserku jak nie było, tak nie ma. Westchnęła rozczarowana, po czym wsłuchała się w nowy temat. Przewidywanie przeszłości? Bardzo chciała się tego nauczyć. Mając taką umiejętność mogłaby skuteczniej działać, lepiej rozplanować czas, a tak... to musiała się liczyć z tykającym zegarem. Tik tak.
- Mam nadzieję, że doprowadzi do tego, iż przyniesie nasze zamówienie - powiedziała żartobliwie, a następnie oparła się plecami o ścianę boksu. Zamknęła na chwilę oczy, wsłuchając się w odgłosy lokalu. Tuż obok ciągle wrzało, przez co nie mogła zebrać myśli. Chciała rozstrzygnąć wewnętrzny spór oto, co chciałaby zrobić. Miała tam iść i ich powstrzymać, czy zostać na miejscu, przyglądając się kolejnym wydarzeniom. Wybrała drugą opcję, przez którą wylądowała na stole.
Zmieniło się to wraz z chwilą, gdy Kakuzu przemówił ze swojego miejsca. Kunoichi w jednej chwili podniosła się ze stolika, przypominając sobie, iż jej pytanie zostało wystawione na wiatr. Nie otrzymała odpowiedzi, co spowodowało ukłucie w jej lodowym sercu. Neutralność zeszła na wrogość, lecz jej otoczka została taka sama. Ciągle wydawała się być spokojną i miłą dziewczyną.
Jak na to zareagowała publiczność? Część ludzi z pewnością była pod wrażeniem, druga obawiała się tego, co będzie. Banda pijaczków zignorowała nitkowca i zwyczajnie opuściła herbaciarnie. Wszyscy mogli odetchnąć z wyraźną ulgą. Poza nimi oczywiście. Nie minęła minuta, a do nich podeszła nowa osoba. Nie był pracownikiem, to uznała za jedyną pewną wiadomość. Co zaś, go sprowadzało? Brak towarzystwa i znajomość z chłopakiem. Panienka nieznacznie się uśmiechnęła, rysując palcem po blacie. Nie przyglądała mu się długo. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy, by wiedzieć, iż nie jest tutaj dla niej.
Nadeszła pora zapoznania się z nowoprzybyłym. Ichirou, znała skądś to imię. Również kojarzyła jego buzię. Kim jest? Czy go kiedykolwiek spotkała?
Podniosła się ze swojego miejsca. Dygnęła, niczym panienka z dobrej rodziny i podała mu swoją dłoń.
- Miło mi Cię poznać, jestem Mei - swoje oczy utkwiła w jego. Przyglądała mu się jeszcze parę chwil, aż cichszym głosem zagadnęła - Byłabym niezmiernie zachwycona, gdybyś został z nami na dłużej.
0 x
Re: Herbaciarnia
Murai trochę się rozgadał. Jego wypowiedź odnośnie testu umiejętności w formie śmiertelnie niebezpiecznej sytuacji była długa, aczkolwiek zawierała w sobie duża dozę ścieżek myślowych którymi kierował się Kakuzu. Istniała możliwość że w tym momencie wyjawił za dużo informacji. Jednak znajomość konkretnego zachowania w sytuacji zagrażającej życiu, a także stosunek do samodoskonalenia się Muraia, nie powinny mieć większego znaczenia i nie były informacjami cennymi. Z nimi czy bez nich, Mei bądź przypadkowy słuchacz nie byliby w stanie odkryć o nim wystarczająco dużo w celu przykładowego przyszykowania skutecznej zasadzki. Tak się szczęśliwie nie stało. Z kolei wzmianka o przewidywaniu przyszłości skutkowała całkiem słuszną uwagą odnośnie kelnera który mógłby przynieść już zamówione rzeczy. Tym bardziej że przez niektórych osobników przyjemna atmosfera panująca w lokalu zmieniła się na mocno nieprzyjemną.
- Byłoby miło. Nie śpieszę się co prawda, ale szybkie dostarczenie posiłku to większy komfort klientów.
W końcu postanowił coś z tym zrobić. Nie z uwagi na innych klientów, ale biorąc pod uwagę problematyczność jaką sytuacja w boksie obok wnosiła do rozmowy Mei i Muraia. Chłopak zauważył jej nieprzychylne zachowanie względem awanturników. Niewerbalne co prawda, ale widoczne. kakuzu przyjmował ogromną ilość możliwych scenariuszy, z których najbardziej prawdopodobnym miało być przeniesienie się agresji pijanych mężczyzn na Muraia. W najgorszym rozrachunku skończyłoby się to dla nich poprzebijanymi na wylot ciałami, ze szczególnym uwzględnieniem punktów witalnych. Jednak nitkowiec preferował rozwiązania w pełni dostosowane do sytuacji, śmierć nie była odpowiednim rozwiązaniem w tym momencie. Trzeba było to rozegrać w wariancie ochrony osobistej - oni jako agresorzy poniosą właściwe konsekwencje. Jednak nie było potrzeby uciekania się do przemocy, mężczyźni postanowili bowiem opuścić lokal. Bez zwrócenia na niego uwagi. Może nawet i lepiej? Tym sposobem obeszło się bez przykrych konsekwencji, a i wyglądało to jakby Murai właśnie ich przegonił. Same plusy, zwłaszcza wizerunkowe. Zwykły Bohater usiadł na swoje miejsce, kiedy do stolika podeszła jakaś osoba. Kelner to nie był, może jakiś klient zechciał okazać wdzięczność? Kakuzu uznał jego twarz i ubiór za znajomy i zaczął wzmożony proces poszukiwania jego osoby w wydarzeniach w których brał udział. Myślał i myślał, ostatecznie dochodząc do wniosku że spotkał go kilka razy. Czy to z nim Murai siedział w barze? Czy to on uczestniczył w turnieju w Sabishi? Ichirou - tak było mu na imię. Postać praktycznie bez wpływu na niego, zapamiętana właściwie tylko dzięki doskonałej pamięci wojownika. On jednak deklarował cztery, a może nawet pięć razy? Tyle pozszywany nie był w stanie sobie przypomnieć, ale postanowił kontynuować rozmowę. Nie z Mei, chociaż to byłoby rozsądne wyjście. Mężczyzna wszedł do rozmowy bez pytania i bez kultury, aczkolwiek to drugie szybko nadrabiał.
- Cztery razy? Ja przypominam sobie ledwo dwa, a licząc ten - trzy. Ale faktycznie jest to dziwny przypadek. Rzadko przychodzę do takich miejsc i akurat teraz natrafiam na ciebie. - nie było w tych słowach jadu czy niechęci. Z drugiej strony entuzjazmu i radości też nie było. W miarę obojętny ton wraz z lekkim uśmiechem. No i lekkie kiwnięcie głowy w geście pozdrowienia. Ichirou przyszedł do ich stolika pod pretekstem braku towarzystwa i chęcią przywitania się. To też uczynił, nieco bardziej szarmancko i taktowniej niż w przypadku Muraia. Nie dziwił mu się, zgodnie z dobrym wychowaniem i standardami społecznymi eleganckie powitanie pięknej niewiasty uznawane było za bardzo odpowiednie. Mei po eleganckim przywitaniu zadeklarowała nawet chęć zostania z nim na dłużej. Kakuzu nie mógł mieć nic przeciwko. Bo i nie miał. Mogło to poprawić przepływ informacji pomiędzy rozmówcami i tym samym wyciąganie wniosków.
- Ja również nie mam nic przeciwko. - odrzekł Kakuzu. W tym właśnie momencie kelner przyniósł zamówione rzeczy. Szarlotka i herbata pojawiły się przed Muraiem. Ichirou przyniósł swoją herbatę. Mei dostała galaretkę i herbatę do kompletu. Kakuzu postanowił czekać na rozpoczęcie tematu przez kogoś innego. Bez konkretnego tematu nie był w stanie rozpocząć rozmowy.
- Byłoby miło. Nie śpieszę się co prawda, ale szybkie dostarczenie posiłku to większy komfort klientów.
W końcu postanowił coś z tym zrobić. Nie z uwagi na innych klientów, ale biorąc pod uwagę problematyczność jaką sytuacja w boksie obok wnosiła do rozmowy Mei i Muraia. Chłopak zauważył jej nieprzychylne zachowanie względem awanturników. Niewerbalne co prawda, ale widoczne. kakuzu przyjmował ogromną ilość możliwych scenariuszy, z których najbardziej prawdopodobnym miało być przeniesienie się agresji pijanych mężczyzn na Muraia. W najgorszym rozrachunku skończyłoby się to dla nich poprzebijanymi na wylot ciałami, ze szczególnym uwzględnieniem punktów witalnych. Jednak nitkowiec preferował rozwiązania w pełni dostosowane do sytuacji, śmierć nie była odpowiednim rozwiązaniem w tym momencie. Trzeba było to rozegrać w wariancie ochrony osobistej - oni jako agresorzy poniosą właściwe konsekwencje. Jednak nie było potrzeby uciekania się do przemocy, mężczyźni postanowili bowiem opuścić lokal. Bez zwrócenia na niego uwagi. Może nawet i lepiej? Tym sposobem obeszło się bez przykrych konsekwencji, a i wyglądało to jakby Murai właśnie ich przegonił. Same plusy, zwłaszcza wizerunkowe. Zwykły Bohater usiadł na swoje miejsce, kiedy do stolika podeszła jakaś osoba. Kelner to nie był, może jakiś klient zechciał okazać wdzięczność? Kakuzu uznał jego twarz i ubiór za znajomy i zaczął wzmożony proces poszukiwania jego osoby w wydarzeniach w których brał udział. Myślał i myślał, ostatecznie dochodząc do wniosku że spotkał go kilka razy. Czy to z nim Murai siedział w barze? Czy to on uczestniczył w turnieju w Sabishi? Ichirou - tak było mu na imię. Postać praktycznie bez wpływu na niego, zapamiętana właściwie tylko dzięki doskonałej pamięci wojownika. On jednak deklarował cztery, a może nawet pięć razy? Tyle pozszywany nie był w stanie sobie przypomnieć, ale postanowił kontynuować rozmowę. Nie z Mei, chociaż to byłoby rozsądne wyjście. Mężczyzna wszedł do rozmowy bez pytania i bez kultury, aczkolwiek to drugie szybko nadrabiał.
- Cztery razy? Ja przypominam sobie ledwo dwa, a licząc ten - trzy. Ale faktycznie jest to dziwny przypadek. Rzadko przychodzę do takich miejsc i akurat teraz natrafiam na ciebie. - nie było w tych słowach jadu czy niechęci. Z drugiej strony entuzjazmu i radości też nie było. W miarę obojętny ton wraz z lekkim uśmiechem. No i lekkie kiwnięcie głowy w geście pozdrowienia. Ichirou przyszedł do ich stolika pod pretekstem braku towarzystwa i chęcią przywitania się. To też uczynił, nieco bardziej szarmancko i taktowniej niż w przypadku Muraia. Nie dziwił mu się, zgodnie z dobrym wychowaniem i standardami społecznymi eleganckie powitanie pięknej niewiasty uznawane było za bardzo odpowiednie. Mei po eleganckim przywitaniu zadeklarowała nawet chęć zostania z nim na dłużej. Kakuzu nie mógł mieć nic przeciwko. Bo i nie miał. Mogło to poprawić przepływ informacji pomiędzy rozmówcami i tym samym wyciąganie wniosków.
- Ja również nie mam nic przeciwko. - odrzekł Kakuzu. W tym właśnie momencie kelner przyniósł zamówione rzeczy. Szarlotka i herbata pojawiły się przed Muraiem. Ichirou przyniósł swoją herbatę. Mei dostała galaretkę i herbatę do kompletu. Kakuzu postanowił czekać na rozpoczęcie tematu przez kogoś innego. Bez konkretnego tematu nie był w stanie rozpocząć rozmowy.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Herbaciarnia
Powitanie poszło całkiem gładko i brązowowłosy nie spotkał się z niechęcią ze strony dwójki siedzącej przy stoliku. To oznaczało, że będzie miał przynajmniej trochę czasu na nawiązanie kontaktu z nimi i rzecz jasna wybadanie Muraia. Ot, skorzystanie z możliwości towarzystwa oraz spróbowanie nikłej, bo nikłej, ale jednak szansy. Władca piasku miał okazję widzieć wyczyny osobnika o czarnych włosach i z pewnością bardzo chętnie widziałby kogoś o takich wysokich umiejętnościach po swojej stronie. Oczywiście były to póki co jedynie ciche życzenia. Ściąganie shinobi w ogóle niezwiązanych z konfliktem nie było prostą rzeczą. Chyba jednak niewielu było takich jak Yuusha, którym wystarczyło tylko podać odpowiednio wysoką kwotę. Z pewnością Sabaku miał w swoim zamiarze wkrótce podjąć istotny dla niego temat, ale z tym nie należało się przesadnie spieszyć.
Na słowa Muraia jedynie skinął głową, bo przecież nie mógł pozwolić czekać tej ślicznej panience! Swoją uwagę znowu skupił na niej i zlustrował czujnym spojrzeniem bursztynowych oczu. Niebieskowłosa zareagowała na powitanie z nienaganną kulturą, podnosząc się z miejsca i skłaniając tak, jak na prawdziwą damę przystało. W związku z tym Ichirou zamierzał ją potraktować jak właśnie damę. Nie tylko ujął jej rękę, ale także się pochylił, by subtelnie pocałować wierzch delikatnej, zgrabnej dłoni. Potem podniósł się i na jej kolejne słowa uśmiechnął się lekko.
- Och, to ja będę niezmiernie zaszczycony, mogąc pozostać przy tak cudownym towarzystwie - odpowiedział kurtuazją na kurtuazję, po czym gestem dłoni zalecił jej, żeby znów zajęła miejsce przy stoliku. Samemu zresztą uczynił to samo, uprzednio odkładając podstawkę z filiżanką herbaty na blacie. Śnieżynka wciąż absorbowała znaczną część jego uwagi. Choć złotooki miał na głowie ważne sprawy, nie mógł przejść obojętnie wobec tak uroczej damy, która niewątpliwie zasługiwała na przynajmniej odrobinę uwagi. Zachowanie damy o szlachetnej i delikatniej urodzie było dla młodzieńca naprawdę miłą odmianą, bowiem ten w ostatnim czasie miał więcej do czynienia z typem rozkapryszonej, niesfornej księżniczki.
- Twoje dłonie są zimne jak lód, do tego wyglądasz na nieco przemoczoną. Nie potrzebujesz ogrzania, Mei? Byłaby wielka szkoda, gdyby taka dama nabawiła się przeziębienia - wypowiedział z dozą zamartwienia. W końcu każdy dżentelmen powinien dbać o samopoczucie kobiety w swoim towarzystwie. Przy okazji, prezentowana troska była też dobrą okazją do spoufalenia się, a Sabaku nie miał nic przeciwko lepszemu poznania tej uroczej panienki, która w pierwszym wrażeniu wzbudziła jego sympatię.
Rozsiadł się wygodniej, założył nogę na nogę i sięgnął po filiżankę, z której upił łyk herbaty. W tym czasie pozostała dwójka została obsłużona przez kelnera, którym przyniósł im zamówione wcześniej rzeczy. Władca piasku milczał przez chwilę, nie chcąc się narzucać za bardzo swoją obecność. Myślał jednak o podjęciu ważnego tematu, jednak musiał to zrobić nieco w mniej bezpośredni sposób. O ile więc nie pojawiły się żadne inne tematy rozmowy, sam w pewnym momencie zabrał głos.
- Jesteście może w Ryuzaku trochę dłużej? Przyznam, że dość długo mnie tu nie było, więc po prostu zastanawiam się, czy coś się zmieniło od czasu mojego ostatniego pobytu. Ech, niestety nie będzie mi dane przekonać się o tym na własnej skórze, ponieważ wkrótce będę musiał opuścić miasto i kontynuować swoją podróż. - Nie zdradził zbyt wiele, a właściwie to nie praktycznie nic nie zdradził. Lepszym wyjściem było zainteresowanie w szczególności Muraia, ale także i niebieskowłosej, by to z ich inicjatywy rozwinął bardziej swój temat. Jeżeli nie, to trudno, będzie musiał spróbować bardziej bezpośrednich środków, ale póki co wolał utrzymywać ten w miarę luźny, towarzyski ton rozmowy. Stąd też całkiem eleganckie, ale i sympatyczne zachowanie z jego strony, szczególnie wobec uroczej, delikatnej damy, do której czasem posyłał nieznaczne uśmiechy.
Na słowa Muraia jedynie skinął głową, bo przecież nie mógł pozwolić czekać tej ślicznej panience! Swoją uwagę znowu skupił na niej i zlustrował czujnym spojrzeniem bursztynowych oczu. Niebieskowłosa zareagowała na powitanie z nienaganną kulturą, podnosząc się z miejsca i skłaniając tak, jak na prawdziwą damę przystało. W związku z tym Ichirou zamierzał ją potraktować jak właśnie damę. Nie tylko ujął jej rękę, ale także się pochylił, by subtelnie pocałować wierzch delikatnej, zgrabnej dłoni. Potem podniósł się i na jej kolejne słowa uśmiechnął się lekko.
- Och, to ja będę niezmiernie zaszczycony, mogąc pozostać przy tak cudownym towarzystwie - odpowiedział kurtuazją na kurtuazję, po czym gestem dłoni zalecił jej, żeby znów zajęła miejsce przy stoliku. Samemu zresztą uczynił to samo, uprzednio odkładając podstawkę z filiżanką herbaty na blacie. Śnieżynka wciąż absorbowała znaczną część jego uwagi. Choć złotooki miał na głowie ważne sprawy, nie mógł przejść obojętnie wobec tak uroczej damy, która niewątpliwie zasługiwała na przynajmniej odrobinę uwagi. Zachowanie damy o szlachetnej i delikatniej urodzie było dla młodzieńca naprawdę miłą odmianą, bowiem ten w ostatnim czasie miał więcej do czynienia z typem rozkapryszonej, niesfornej księżniczki.
- Twoje dłonie są zimne jak lód, do tego wyglądasz na nieco przemoczoną. Nie potrzebujesz ogrzania, Mei? Byłaby wielka szkoda, gdyby taka dama nabawiła się przeziębienia - wypowiedział z dozą zamartwienia. W końcu każdy dżentelmen powinien dbać o samopoczucie kobiety w swoim towarzystwie. Przy okazji, prezentowana troska była też dobrą okazją do spoufalenia się, a Sabaku nie miał nic przeciwko lepszemu poznania tej uroczej panienki, która w pierwszym wrażeniu wzbudziła jego sympatię.
Rozsiadł się wygodniej, założył nogę na nogę i sięgnął po filiżankę, z której upił łyk herbaty. W tym czasie pozostała dwójka została obsłużona przez kelnera, którym przyniósł im zamówione wcześniej rzeczy. Władca piasku milczał przez chwilę, nie chcąc się narzucać za bardzo swoją obecność. Myślał jednak o podjęciu ważnego tematu, jednak musiał to zrobić nieco w mniej bezpośredni sposób. O ile więc nie pojawiły się żadne inne tematy rozmowy, sam w pewnym momencie zabrał głos.
- Jesteście może w Ryuzaku trochę dłużej? Przyznam, że dość długo mnie tu nie było, więc po prostu zastanawiam się, czy coś się zmieniło od czasu mojego ostatniego pobytu. Ech, niestety nie będzie mi dane przekonać się o tym na własnej skórze, ponieważ wkrótce będę musiał opuścić miasto i kontynuować swoją podróż. - Nie zdradził zbyt wiele, a właściwie to nie praktycznie nic nie zdradził. Lepszym wyjściem było zainteresowanie w szczególności Muraia, ale także i niebieskowłosej, by to z ich inicjatywy rozwinął bardziej swój temat. Jeżeli nie, to trudno, będzie musiał spróbować bardziej bezpośrednich środków, ale póki co wolał utrzymywać ten w miarę luźny, towarzyski ton rozmowy. Stąd też całkiem eleganckie, ale i sympatyczne zachowanie z jego strony, szczególnie wobec uroczej, delikatnej damy, do której czasem posyłał nieznaczne uśmiechy.
0 x
Re: Herbaciarnia
Cukierek długi czas obserwował samo miejsce. Było ekscytujące, pełne ekspresji i losowych wydarzeń. W myślach dołączyła je do wąskiego grona ulubionych. Cisza, spokój, czasami hałas i agresja. W skrócie niebieskowłosa była podjarana. Nie tak jak palący się las, ale na tyle by radość w jej środku zamieniała się w huczne fajerwerki.
Wróciła myślami do postaci czarnowłosego, próbując posegregować wszystkie zdobyte o nim informacje. Znała imię, jego jednego skilla, miejsce zamieszkania oraz wygląd. Później wiedziała, że jest raczej samotny i przede wszystkim myśli najpierw o sobie. Dobra, no to zaczęła dokładać kolejne puzzle, aż skończyła. W obecnej chwili miała część rysunku, bo wiedziała, iż musiało się za jego osobą kryć coś więcej. Jakieś dziedziny, historia, żywioły i klqn lub ewentualnie jego brak. Chociaż władza nad nitkami... musiała być umiejętnością, którą raczej nie każdy potrafi. Załóżmy, więc iż tacy ludzie jak on mają jakąś oficjalną nazwę. Szkoda, że ciągle nie wiedziała jaką. No, ale to już uzupełni przy rozmowie z bratem.
- Myślę, że tak długo czekamy przez Twoją szarlotkę. Przeklęte ciasto niebios - powiedziała z poczuciem humoru, bo w końcu nie w jej woli było obrażanie go. Wolała prowadzić luźną konwersacje, niż gdyby miała się denerwować z każdym kolejnym słowem. Z resztą, bez sensu. Według jej mniemania herbata była tym, co rozluźnia, a nie przysparza nerwów.
Silnikiem napędowym całej rozmowy nagle miał się stać Ichirou. Podchodząc do ich stolika, może niezbyt ładnie im przerwał, ale szybko się zrekompensował. Nienaganne maniery urzekły młodą Yuki. Stojąc przed nim była zachwycona, zwłaszcza, gdy do kompletu grzeczności doszło ujęcia dłoni i pocałowania jej. Gdyby nie niska temperatura ciała, to na polikach damy zawitałyby słodkie odcienie różu i czerwieni. Tak, to mogła tylko słuchać i okazywać swój zachwyt poprzez uroczy uśmieszek, który ozdobił jej młodą buzię. Następnie zgodnie z umownym gestem z powrotem zajęła swoje miejsce, pokazując ręką, by chłopak usiadł obok niej. Takie towarzystwo zawsze było miło odbierane, zwłaszcza, iż jego zachowanie ją oczarowało.
-Myślę, że wraz z dostaniem herbaty nieco się rozgrzeje, aczkolwiek miło by mi było, gdyby ktoś do tego czasu zapewnił mu potrzebne ciepło. Muszę przyznać, że przeziębienie to paskudna sprawa. Strasznie go nie lubię.
I chociaż Mei nigdy nie chorowała, to śmiało potrafiła sobie wyobrazić taką sytuację. Osoba jest przykuta do łóżka. Przykryta wieloma kocami, cały dzień śpi z powodu osłabienia organizmu. Do tego musi jeść ciepłe posiłki, by zimno nie pogorszyło stanu pacjenta. Tylko, czy to możliwe, by słynny klan Yuki mógł na cokolwiek zachorować? Będzie musiała o tym pogadać z osobą o wiele mądrzejszą od niej samej, wszak ona się na tym zbytnio nie znała.
Kolejnym krokiem jaki zrobiła było oparcie się o boks, a następnie pociaranie rękoma przemoczonego materiału. Jej włosy ciągle do końca nie wyschły, przez co miała niemały problem. Co z tego, że zdobiły je kocie uszka, gdy krople wody spadały na jej ramiona? Chwyciła za ręcznik, by szybkimi ruchami sprawić, by część H2O znalazła się na nim. Gdy skończyła, mogła kontynuować rozgrzewanie zimnych rąk, chyba, że dżentelmen zapragnie jej w tym pomóc.
Po dość długim oczekiwaniu, nareszcie nadszedł moment napawania się widokiem deserów oraz pasujących pod zastaw filiżanek. Parująca herbata zapachem zaczęła kusić użytkowniczke Fuutonu, ale na tą chwilę obeszła się smakiem. Stanowczo wolała owocową galaretkę, która z biegiem czasu mogła stać się jej uzależnieniem. Chwyciła za łyżeczkę i sięgnęła po pucharek. Czas skosztować raju.
W międzyczasie zaczęli rozmowę na nowy temat. O ile na pytanie zbytnio nie potrafiła odpowiedzieć, to chciała poruszyć kwestię ostatnich informacji. Przede wszystkim zainteresowały ją dwie rzeczy, a mianowicie powód pobytu oraz jego przyszły cel.
- Niestety, jeśli o mnie chodzi to jestem w prowincji od niedawna. Również nie wiem, jak zapamiętałeś to miejsce, by móc wyliczyć aktualne zmiany. Co do reszty Twoich słów mam dwa pytania. Pozwolisz, że je zadam? - posługując się pytaniem retorycznym chciała wskazać na swoje maniery oraz kulturę. Również nie chciała się zbytnio narzucać. Jeśli wyrazi niechęć, to na tym poprzestanie. Aczkolwiek, gdyby się zgodził to ona sama, by od razu wyszła ze swoim zainteresowaniem.
- Co Cię sprowadza do Ryuzaku no Taki oraz gdzie planujesz się udać? Oczywiście, również w jakim celu? - spojrzała po stole, by nagle spostrzec, co takiego zrobiła. Chciała jak najszybciej poprawić swój błąd.
-Ojej to były trzy pytania... Wybacz - lekko zawstydzona opuściła wzrok oraz odłożyła na talerzyk swoją łyżeczkę. Niezbyt wiedziała, co zrobić. Poczuła się lekko zakłopotana. To co teraz?
Wróciła myślami do postaci czarnowłosego, próbując posegregować wszystkie zdobyte o nim informacje. Znała imię, jego jednego skilla, miejsce zamieszkania oraz wygląd. Później wiedziała, że jest raczej samotny i przede wszystkim myśli najpierw o sobie. Dobra, no to zaczęła dokładać kolejne puzzle, aż skończyła. W obecnej chwili miała część rysunku, bo wiedziała, iż musiało się za jego osobą kryć coś więcej. Jakieś dziedziny, historia, żywioły i klqn lub ewentualnie jego brak. Chociaż władza nad nitkami... musiała być umiejętnością, którą raczej nie każdy potrafi. Załóżmy, więc iż tacy ludzie jak on mają jakąś oficjalną nazwę. Szkoda, że ciągle nie wiedziała jaką. No, ale to już uzupełni przy rozmowie z bratem.
- Myślę, że tak długo czekamy przez Twoją szarlotkę. Przeklęte ciasto niebios - powiedziała z poczuciem humoru, bo w końcu nie w jej woli było obrażanie go. Wolała prowadzić luźną konwersacje, niż gdyby miała się denerwować z każdym kolejnym słowem. Z resztą, bez sensu. Według jej mniemania herbata była tym, co rozluźnia, a nie przysparza nerwów.
Silnikiem napędowym całej rozmowy nagle miał się stać Ichirou. Podchodząc do ich stolika, może niezbyt ładnie im przerwał, ale szybko się zrekompensował. Nienaganne maniery urzekły młodą Yuki. Stojąc przed nim była zachwycona, zwłaszcza, gdy do kompletu grzeczności doszło ujęcia dłoni i pocałowania jej. Gdyby nie niska temperatura ciała, to na polikach damy zawitałyby słodkie odcienie różu i czerwieni. Tak, to mogła tylko słuchać i okazywać swój zachwyt poprzez uroczy uśmieszek, który ozdobił jej młodą buzię. Następnie zgodnie z umownym gestem z powrotem zajęła swoje miejsce, pokazując ręką, by chłopak usiadł obok niej. Takie towarzystwo zawsze było miło odbierane, zwłaszcza, iż jego zachowanie ją oczarowało.
-Myślę, że wraz z dostaniem herbaty nieco się rozgrzeje, aczkolwiek miło by mi było, gdyby ktoś do tego czasu zapewnił mu potrzebne ciepło. Muszę przyznać, że przeziębienie to paskudna sprawa. Strasznie go nie lubię.
I chociaż Mei nigdy nie chorowała, to śmiało potrafiła sobie wyobrazić taką sytuację. Osoba jest przykuta do łóżka. Przykryta wieloma kocami, cały dzień śpi z powodu osłabienia organizmu. Do tego musi jeść ciepłe posiłki, by zimno nie pogorszyło stanu pacjenta. Tylko, czy to możliwe, by słynny klan Yuki mógł na cokolwiek zachorować? Będzie musiała o tym pogadać z osobą o wiele mądrzejszą od niej samej, wszak ona się na tym zbytnio nie znała.
Kolejnym krokiem jaki zrobiła było oparcie się o boks, a następnie pociaranie rękoma przemoczonego materiału. Jej włosy ciągle do końca nie wyschły, przez co miała niemały problem. Co z tego, że zdobiły je kocie uszka, gdy krople wody spadały na jej ramiona? Chwyciła za ręcznik, by szybkimi ruchami sprawić, by część H2O znalazła się na nim. Gdy skończyła, mogła kontynuować rozgrzewanie zimnych rąk, chyba, że dżentelmen zapragnie jej w tym pomóc.
Po dość długim oczekiwaniu, nareszcie nadszedł moment napawania się widokiem deserów oraz pasujących pod zastaw filiżanek. Parująca herbata zapachem zaczęła kusić użytkowniczke Fuutonu, ale na tą chwilę obeszła się smakiem. Stanowczo wolała owocową galaretkę, która z biegiem czasu mogła stać się jej uzależnieniem. Chwyciła za łyżeczkę i sięgnęła po pucharek. Czas skosztować raju.
W międzyczasie zaczęli rozmowę na nowy temat. O ile na pytanie zbytnio nie potrafiła odpowiedzieć, to chciała poruszyć kwestię ostatnich informacji. Przede wszystkim zainteresowały ją dwie rzeczy, a mianowicie powód pobytu oraz jego przyszły cel.
- Niestety, jeśli o mnie chodzi to jestem w prowincji od niedawna. Również nie wiem, jak zapamiętałeś to miejsce, by móc wyliczyć aktualne zmiany. Co do reszty Twoich słów mam dwa pytania. Pozwolisz, że je zadam? - posługując się pytaniem retorycznym chciała wskazać na swoje maniery oraz kulturę. Również nie chciała się zbytnio narzucać. Jeśli wyrazi niechęć, to na tym poprzestanie. Aczkolwiek, gdyby się zgodził to ona sama, by od razu wyszła ze swoim zainteresowaniem.
- Co Cię sprowadza do Ryuzaku no Taki oraz gdzie planujesz się udać? Oczywiście, również w jakim celu? - spojrzała po stole, by nagle spostrzec, co takiego zrobiła. Chciała jak najszybciej poprawić swój błąd.
-Ojej to były trzy pytania... Wybacz - lekko zawstydzona opuściła wzrok oraz odłożyła na talerzyk swoją łyżeczkę. Niezbyt wiedziała, co zrobić. Poczuła się lekko zakłopotana. To co teraz?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości