Lub "Południowe Sogen" jak uparcie nazywają je członkowie Uchiha i Gazo, którzy tutaj mieszkają. Niepodbita część Sogen, która została wcielona do Ryuzaku no Taki i jest obecnie siedzibą szczepów Uchiha, Gazo oraz Wyrzutków Cesarskich - przede wszystkim Yukich, którzy uciekli z Cesarstwa. Zarządzana przez pana feudalnego - Takeda Masatoshiego i jego klan.
Arii
Posty: 1879 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: * Dwie opaski z dziwnymi symbolami na nadgarstkach *Duża Torba *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
Multikonta: Yuri
Post
autor: Arii » 24 cze 2025, o 22:28
1 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:53
Minęło już kilka tygodni od czasu, gdy ostatni raz trenował w spokoju. Ostatnia misja, a właściwie walka o przeżycie, odcisnęła piętno na jego ciele i umyśle. I choć regenerował się fizycznie przez ten czas, w głowie wciąż rozbrzmiewało to samo pytanie „Dlaczego znów nie wystarczyłem?” . Przecież osiągnął w swoim życiu już tak wiele. Przecież się starał. Przecież... nie powinno było do tego dojść. Dziś jednak, pełen determinacji i z cieniem gniewu w spojrzeniu, Minoru wrócił na pole treningowe.
Nie spieszył się. Rozejrzał się po znajomej przestrzeni, jakby badał teren od nowa, niczym ktoś, kto wraca do dawno opuszczonego domu. Tym razem wybrał miejsce tuż przy naturalnym wgłębieniu terenu, w którym po ostatnich opadach utworzyła się dość szeroka kałuża. W sam raz. Stał przez chwilę w bezruchu, zanim uniósł ręce i ułożył je w dobrze znanej już sekwencji: Szczur → Pies → Baran. Ruchy były powolne, niemal przesadnie dokładne, jakby próbował wtopić w nie własne myśli.
Po ostatnim znaku tupnął w ziemię. Reakcja była niemal natychmiastowa. Woda z pobliskiej kałuży zaczęła unosić się w powietrze, tworząc niewielką, zgrabną chmurę zawieszoną na wysokości dwóch, może trzech metrów. Krople wirowały w miejscu, jakby czekały na jego rozkaz. Minoru nie spieszył się z atakiem. Zamiast tego przyglądał się procesowi, analizując każdy szczegół. Jak wiele chakry potrzebuje, jak szybko senbony się formują, gdzie dokładnie się pojawiają. Było to nie tylko testowanie nowego jutsu, ale też coś więcej. Poszukiwanie kontroli, spokoju, równowagi.
Po kilku sekundach wahania wykonał ostry gest ręką w stronę jednego z drzew. Krople w ułamku chwili wydłużyły się i zamieniły w senbony, które pomknęły w kierunku celu, wbijając się w pień. Część z nich trafiła, część chybiła, technika wymagała precyzji i odpowiedniego momentu. Minoru zmarszczył brwi, lecz nie od frustracji. Czuł, że to jutsu ma potencjał. Było szybkie, stosunkowo mało kosztowne, a jednocześnie śmiertelnie groźne przy dobrej egzekucji. Problemem był jednak zasięg. Senbony formowały się tylko nad źródłem wody, co oznaczało, że musiał dokładnie przemyśleć, gdzie używać tej techniki… i kiedy.
Złożył pieczęcie ponownie. Tupnięcie. Kolejna seria kropli uniosła się w górę. Manipulacja nimi przychodziła mu z łatwością, co musiało oznaczać, że jego władza nad żywiołem suitonu mocno wykraczała ponad ten poziom. A to cieszyło jego ego. Czas jednak było wrócić do treningu. Tym razem nie wystrzelił ich od razu, chciał sprawdzić, ile czasu mogą utrzymać się w powietrzu. Zegar w jego głowie tykał. Trzy... cztery... pięć sekund. Potem igły zaczęły się rozpadać i opadać z powrotem jako woda. Chakra przepadła. Teraz już wiedział, że musiał decydować szybko co chce z nimi zrobić.
Trening trwał jeszcze jakiś czas. Kilka prób, coraz lepsze rezultaty. A jednak nie chodziło tylko o samą technikę. Minoru nieustannie myślał o tym, jak ją zintegrować z resztą swojego stylu. Jak wykorzystać ją w połączeniu z Raitonem. Jak przełamać własne ograniczenia. Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, Minoru przestał. Nie był już tym samym shinobi, co kilka tygodni temu. Był bardziej zdeterminowany, mniej ufny, bardziej świadomy stawki.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:54
Minoru potrzebował kilku dni odpoczynku po ostatnim treningu. Choć fizycznie był w dobrej formie, to wciąż odczuwał ciężar emocjonalny po misji, z której ledwo uszedł z życiem. Teraz jednak, gdy jego myśli znów nabrały ostrości, a gniew i żal przeistoczyły się w determinację, zdecydował się ruszyć poza granice wioski, w miejsce, które znał od dawna. Na południu znajdowało się stare, zapomniane jezioro, otoczone przez niskie wzniesienia i gęste krzewy. Rzadko kto tu zaglądał, co czyniło to miejsce idealnym do przetestowania nowej techniki – niebezpiecznej, trudnej, ale obiecującej.
Jezioro było spokojne. Tafla wody lśniła w słońcu jak lustro, niezmącona nawet najmniejszym ruchem. Minoru wszedł powoli na brzeg, czując pod butami wilgotną ziemię. Wiedział, że tym razem nie wystarczy wyczucie. Musiał mieć absolutną kontrolę. Skupił się, a następnie złożył pieczęci: Świnia → Pies → Ptak → Małpa → Baran. Czuł, jak chakra przepływa przez jego ciało, a następnie opuszcza je, kierując się wprost do wody. Przez chwilę nie działo się nic… a potem tafla jeziora zaczęła drgać.
Z początku delikatnie, ledwie zauważalnie. Lecz po kilku sekundach drganie przeszło w wyraźne, jednostajne fale. Środek jeziora zapadł się lekko, tworząc coś na kształt leja. Minoru zmrużył oczy. Przez kolejne momenty ruchy wody stawały się coraz gwałtowniejsze, aż w końcu powstał olbrzymi wir, szeroki na dziesiątki metrów, potężny, bezlitosny. Miałby problem, by utrzymać się na wodzie nawet z aktywnym Kinobori no Waza. Prąd był zbyt silny. Patrząc na ten żywioł, Minoru miał wrażenie, że patrzy na coś, czego nie do końca kontroluje.
I rzeczywiście, wir utrzymywał się jeszcze przez kilka sekund, aż w końcu zaczął słabnąć i zniknął równie nagle, jak się pojawił. Powierzchnia wody znów stała się gładka, lecz w powietrzu czuć było wilgoć wzburzonej wody. Minoru był spocony, oddech miał ciężki, lecz w oczach lśniła determinacja. Był zadowolony z efektu, ale wiedział, że to dopiero początek. Ta technika wymagała doskonałego wyczucia zasięgu, odpowiedniego momentu i dokładnej kontroli chakry. Jeden błąd, a w wir mogli wpaść także jego sojusznicy.
Przez kolejną godzinę powtarzał pieczęci, manipulował rozmiarem wiru, przesuwał jego środek bliżej lub dalej. Próbował dostosować technikę do warunków taktycznych – nie tylko do czystej siły. W końcu padł na kolano, wyczerpany. Wiedział, że nie było to jutstu do nadużywania. Wiedział również, że jutsu to mogło mieć na tyle szerokie zastosowanie, że mogłoby pomóc mu podczas kolejnych misji.
Gdy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, Minoru pozostał na brzegu jeszcze przez chwilę. Patrzył na spokojną wodę, kolejny raz myśląc o tym co spotkało go podczas ostatniej misji i o tym jak blisko był tego, żeby nigdy więcej nie mógł pojawić się w tym miejscu. Ukłucie żalu było jednak dużo delikatniejsze. Jego dusza goiła się, tak jak zagoiło ciało. Wstał powoli i odwrócił się w stronę ścieżki prowadzącej do wioski. A w głowie wciąż pojawiała mu się myśl, że był za słaby.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:54
Na pole treningowe wrócił zaledwie dzień po tym jak opanował technikę Daibakuryū. Każda kolejna potężna technika, której się uczył, przypominała mu o jednym: był za słaby. Wciąż nie wystarczająco szybki, nie dość czujny. Gdyby podczas tej misji skorzystałby od razu ze swoich technik może ktoś inny by nie ucierpiał. Może sam uniknąłby ran. Dziś nie przyszedł trenować z zachwytem. Przyszedł, bo musiał. Musiał udowodnić sobie samemu, że jest zdolny osiągnąć coś wielkiego.
Tym razem wybrał wąską, porośniętą mchami dolinkę między kamienistymi zboczami. Miejsce to znał dobrze – wilgotne, cieniste, z dobrze nawodnioną glebą, idealne pod suitonowe jutsu. Przypomniał sobie nazwę nowej techniki: Mizu Kamikiri. Technika, która pozwalała wyzwolić cienki, ale piekielnie ostry strumień wody, tnący wszystko, co stanie mu na drodze. Przynajmniej w teorii. W praktyce to właśnie dziś miał się przekonać, czy da radę ujarzmić taką siłę.
Stanął na twardym gruncie, wykonał znak Tygrysa, a potem tupnął mocno w ziemię, koncentrując chakrę i przesyłając ją głęboko pod powierzchnię. Przez chwilę nie działo się nic, a potem… z miejsca tuż przed nim wyrwał się wąski, błękitny strumień, który przeciął powietrze niczym ostrze. Jego wysokość, około półtora metra, była zgodna z opisem zawartym w zwoju, a dźwięk przypominał przeszywające syczenie przecinanego ciśnieniem powietrza. Strumień pędził w linii prostej przez teren, a potem rozciął na pół kamienny głaz, po czym zniknął, zostawiając po sobie mokry ślad na podłożu.
Minoru wpatrywał się w przecięty kamień z zamyśleniem wymalowanym na twarzy. Jego wyczulone oczy jeszcze przez chwilę wyłapywały, jak resztki wilgoci skapują z przeciętej powierzchni. W jego oczach zaiskrzyła się iskierka, nie dumy, lecz motywacji. Powtórzył technikę raz, potem drugi, trzeci… przy czwartym razie zorientował się, że zużywa zbyt wiele chakry. Nóż wodny nie działał, jeśli uderzenie było zbyt słabe, zamiast cięcia, zostawiał tylko mokrą bruzdę w ziemi.
Skorygował przepływ chakry, tym razem dłużej utrzymując znak pieczęci. Tupnięcie było mocniejsze, bardziej zdecydowane. Woda wyrwała się z ziemi niczym ostrze katany i przejechała przez pobliskie drzewo, pozostawiając w jego pniu wąską szczelinę. Minoru podszedł do niego i dotknął drewna. Cięcie było czyste, i wyraźnie można było dostrzec, że technika przeszła przez cel bez oporu.
Zaczął eksperymentować. Tupnięcie z różną siłą. Różne kąty ustawienia ciała. Próby wykonania jutsu z zaskoczenia. I z każdą kolejną próbą, zbliżał się do perfekcji. Technika ta miała jeszcze jeden ważny plus. Nadchodzący atak mógł być niespodziewany, a w odpowiednich rękach... walkach mogła skończyć się nim ta zaczęła by się na dobre.
Kiedy zapadał zmrok, Minoru po raz ostatni złożył pieczęć i tupnął w ziemię. Strumień wody przeciął stertę drewnianych kukieł, ustawionych wcześniej w szeregu. Upadły jedna po drugiej, a on spojrzał na nie z satysfakcją. Kolejna technika w jego kolekcji.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:54
Kolejny dzień i Minoru ponownie pojawił się na polu treningowym. Każda nowa technika, każda kropla wody, którą potrafił ukształtować zgodnie z własną wolą, zdawała się napędzać go jeszcze bardziej. Wciąż pamiętał, jak niewiele brakowało, by zginął. Ale teraz, gdy dostrzegł sens w swych treningach to nie strach go teraz napędzał. To determinacja, by nigdy więcej nie poczuć się bezradnym. W jego oczach pojawił się ogień, a w sercu, niezłomna pewność, że musi sięgnąć wyżej.
Dzisiejszy wybór padł na coś wyjątkowego Suiton: Mizuame Teppō. Technika rangi A. Zdecydowanie trudniejsza niż wszystko, czego uczył się dotąd. Wymagała perfekcyjnej kontroli chakry w płucach, błyskawicznego działania i precyzyjnego ataku. W dodatku potrzebowała tylko jednej pieczęci. Przeciwnik nawet nie zdążyłby zorientować się, co się dzieje, a już byłby pokryty lepkim klejem.
Minoru stanął w cieniu niewielkiego wzgórza, w pobliżu przygotowanego wcześniej manekina. Wziął głęboki wdech. Czuł, jak chakra Suitonu miesza się w jego klatce piersiowej, jak gęstnieje, staje się lepka, ciężka… gotowa. Po złożeniu dłoni w odpowiednią pieczeć otworzył usta i wypluł strumień gęstej cieczy w kierunku celu.
Wydobywający się syrop przypominał falę błota zmieszanego z żywicą. Trafił w manekina z impetem, oblewając go niemal w całości. Siła uderzenia była znaczna, nie na tyle, by przewrócić doświadczonego wojownika, ale wystarczająca, by go zdezorientować. Najważniejsze jednak było to, co działo się potem. Maź przylgnęła do celu jak lep na muchy, uniemożliwiając swobodne ruchy. Minoru obserwował uważnie. Gdyby to był człowiek, nie uwolniłby się z tego bez nadludzkiej siły.
Powtórzył technikę kilka razy. Każda próba pozwalała mu lepiej kontrolować ciśnienie i zasięg. Raz celował w klatkę piersiową, raz w nogi, by sparaliżować ruch. Innym razem starał się trafić bokiem, sprawdzając, jak szeroko rozlewa się ciecz. Z każdą próbą, rozumiał coraz lepiej na czym polegała ta technika. Jeśli użyje tego we właściwej chwili, mógłby rozstrzygnąć starcie w kilka sekund.
Zamierzał pójść jeszcze dalej. Wyobraził sobie przeciwnika w ruchu. Sprintem przebiegającego przez pole. Spróbował wykonać technikę w locie, podczas skoku, nieco od boku. Ciecz poleciała szerzej niż zwykle, ale trafił w cel. Ciecz wbiła się w manekina z ukosa, oblepiając go aż po ramiona. Minoru poczuł, że zaczyna rozumieć potencjał tej techniki. I że coraz mniej mu brakuje, by w pełni ją opanować.
Na koniec treningu nie było już w nim zmęczenia. Była tylko jasna myśl „To nie czas na odpoczynek. Jeszcze jedna technika. Jeszcze jeden krok. I jeszcze jeden.”
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:55
Minoru czuł, że jego ciało przyzwyczaja się do nowego rytmu. Dzień po dniu stawał do treningu, bez względu na zmęczenie, pogodę czy ból. Po tym, co przeżył na ostatniej misji, nie pozwalał sobie już na przerwy. Każdego ranka wstawał wcześniej, każdego wieczoru kładł się z myślą o tym, czego się dziś nauczył. Był zbyt słaby, to wiedział, ale z każdym dniem ta słabość zaczynała się kruszyć. Dziś przyszła pora na kolejną zaawansowaną technikę Suitonu. Taką, która nie tylko odzwierciedlała siłę żywiołu, ale i jego potęgę.
Miejsce treningu nie było przypadkowe. Wąska rzeka rozciągająca się wzdłuż doliny, z dostępem do czystej, zimnej wody, idealne warunki do techniki wymagającej ogromnych zasobów wody. Minoru stał na jednym z kamienistych brzegów i przez chwilę tylko obserwował nurt. W dłoniach trzymał rozwinięty zwój, raz za razem powtarzając dokładny opis wykonania techniki, klaśnięcie dłońmi, koncentracja chakry, a potem całkowite przejęcie kontroli nad żywiołem. Brzmiało prosto. Ale tylko brzmiało.
Zamknął oczy, poczuł chłód powietrza, słuchał szumu wody. Potem, klaśnięcie. W jednej chwili rzeka przed nim zadrżała. Woda wzniosła się w powietrze, jakby oderwała się od naturalnego biegu i odpowiedziała na jego wezwanie. Minoru wyciągnął przed siebie dłonie i niemal instynktownie poprowadził je w bok. Ogromna fala ruszyła, omijając rosnące przy brzegu drzewa, po czym uderzyła z potężnym hukiem w skalną ścianę na drugim końcu doliny. Siła żywiołu była oszałamiająca.
Trening trwał godzinami. Minoru testował różne scenariusze, szybkie zalanie obszaru, ominięcie przeszkód, podzielenie fali na dwa nurty. Z początku kontrola była trudna. Fala ruszała zbyt wolno albo zbyt szeroko. Ale z każdą próbą jego zrozumienie rosło. Uczył się szacować bezwładność wody, przewidywać jej trajektorię. Zrozumiał, że tu nie chodzi o siłę, chodzi o płynność. O harmonię. O prowadzenie, a nie wymuszanie.
W jednej z ostatnich prób wzniosła się fala niemal na wysokość kilku metrów, przetoczyła się nad zakrętem doliny, a potem zalała wyznaczony cel, grupę drewnianych manekinów. Ich szczątki popłynęły z nurtem. Minoru nie uśmiechnął się. Jedynie skinął głową, czując w sobie spokój. Ta technika była nie tylko potężna. Była jego kolejnym krokiem naprzód. Krokiem w stronę siły, którą sam przed sobą obiecał osiągnąć.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:55
Minoru wszedł na teren rozległej leśnej polany, gdzie nocą zbierała się rosa, a ziemia długo trzymała wilgoć. W centrum polany znajdowało się niewielkie zagłębienie, naturalna niecka, w której przez ostatnie dni gromadziła się deszczówka. Minoru rozejrzał się jeszcze raz. To miejsce nadawało się perfekcyjnie do nauki nowej techniki. A ta nie należała do prostych.
Nie była to technika stworzona dla kogoś, kto nie potrafi się skupić. Nie była też czymś, co można uruchomić bez odpowiedniego przygotowania. Wymagała znaczącej kontroli, ogromnej precyzji i nieruchomego ciała. Minoru znał już podstawy. Teoria mówiła jasno, potrzebny był zbiornik wody, nie dalej niż pięć metrów od użytkownika. Złożenie jednej pieczęci, Tygrysa i po dwóch sekundach unosiła się wodna kula. To z niej wyrastały ramiona. Macek mogło być od trzech do dziesięciu, zależnie od ilości chakry i koncentracji. Wszystkie można było kierować osobno, zmieniając ich trajektorię, choć jedynie do 90 stopni, i dopiero po pięciu metrach kolejnej zmiany kursu.
Minoru uklęknął obok niecki. Wdech. Wydech. Powoli, z uwagą złożył pieczęć Tygrysa i skierował chakrę w stronę źródła. Woda zadrżała, jakby wciągnięta niewidzialną siłą, po czym poderwała się do góry i utworzyła kulę, która zawisła tuż nad ziemią. Minoru przez krótką chwilę wpatrywał się w idealny kształt swego tworu, odliczając czas dwóch sekund, do momentu gdy była gotowa do ataku.
Z kuli wystrzeliły trzy pierwsze wodne bicze. Były szybkie, choć dość niepozorne w swym rozmiarze. Minoru skoncentrował się, nie ruszał ciałem, tylko powoli poruszał dłońmi, kierując ramiona w stronę trzech różnych punktów na drzewach. Każde uderzenie było bardzo precyzyjne i dużo silniejsze, aniżeli Minoru mógłby zakładać. Co więcej, każde z uderzeń wydawało się odnosić skutek również i na jego ciele, zupełnie jakby był połączony z wodą i odczuwał całe ciśnienie jakim sterował.
Dodał kolejne dwie macki, razem miał ich już pięć. Z każdą kolejną koncentracja była coraz trudniejsza. Macek nie można było puścić samopas, nie działały jak pociski. Trzeba było nimi prowadzić, jakby trzymało się kilkumetrowe bicze i próbowało nimi uderzyć cel poruszający się wśród drzew. Minoru próbował zmienić trajektorię jednej z nich. Nagły zwrot o 90 stopni w lewo, potem pięć metrów lotu i ponownie, tym razem w dół, prosto w ziemię. Uderzenie było na tyle silne, że spowodowało, że ziemia rozbryzgnęła się jak błoto gdy spadło weń coś ciężkiego.
Po chwili jednak coś poszło nie tak. Utrzymanie pięciu macek i kontrolowanie ich trajektorii jednocześnie okazało się ponad jego obecne możliwości. Macki zaczęły wirować, a koncentracja chakry rozproszyła się. Wodna kula rozpadła się z rozpryskując się na boki, mocząc również Minoru. Z wściekłością uderzył pięścią w ziemię, ale zaraz potem westchnął. Był blisko, czuł to… lecz wciąż to nie było to.
Powtórzył technikę. Raz, drugi, trzeci… za każdym razem utrzymywał wodną kulę dłużej. Przy dziewiątej próbie doszedł do sześciu macek. Sterował nimi w różne strony, próbował symulować walkę z kilkoma przeciwnikami, jedna macka obiegała drzewo z lewej, druga z prawej. Trzecia z góry. Czwarta z tyłu. Piąta i szósta przecięły się w powietrzu i wystrzeliły prosto w drewniane kukły ustawione wokół polany. Trafienie. Oba celne. Drewniane sylwetki rozpadły się w ułamku sekundy.
Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, Minoru podjął ostatnią próbę. Dziesięć macek. Wszystkie naraz. Cholernie trudne. Nie ruszył się, zachował pełną pieczęć Tygrysa i niemal wstrzymał oddech. Macki rozciągnęły się z wodnej kuli i zawisły w powietrzu niczym języki morskiego potwora. W jednej chwili wystrzeliły, każda w innym kierunku, zataczając łuki, odbijając się od pni, przechodząc przez ściółkę. Przypominały żywe ostrza, które tańczyły w powietrzu, ścigając swoje cele.
Tym razem nie było rozproszenia. Nie było eksplozji. Minoru wytrzymał. A potem, anulował pieczęć. Kula opadła, macki rozpadły się w drobne krople, a on wreszcie odetchnął. Wiedział, że nie jest jeszcze mistrzem tej techniki. Ale był na dobrej drodze do tego celu. I to wystarczyło.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:55
Minoru przybył na miejsce treningu ledwie dzień po ostatnim treningu. Jego ciało dawało mu co prawda znaki, że zaczynał być przetrenowanym, lecz czas go gonił. Niedługo miał zostać wysłany na kolejną misję. Dlatego niemalże od samego poranka, już stał na stromym, kamienistym zboczu, z którego rozpościerał się widok na dolinę porośniętą rzadkim lasem. Jego ciało było napięte, a oddech powolny, kontrolowany. Dziś nie miał to być zwykły trening. Dziś sięgał po coś znacznie trudniejszego, technikę rangi S. Cała wiedza, która znajdowała się w zwoju, pożyczonym z miejskich zapasów, znajdowała się już w jego głowie. Jak choćby to, że była to technika dla tych, którzy naprawdę zrozumieli naturę Suitonu. Jego siłę i naturę.
Wielu uważało techniki ofensywne za najważniejsze, ale Suijinchū nie powstało po to, by atakować. Jej przeznaczeniem była obrona. Ogromna ściana wody, która stawiała opór wszystkiemu co mógł rzucić na niego przeciwnik. Po złożeniu pieczęci Tygrysa, shinobi miał wypluć z ust potężny strumień wody, który w tej samej chwili miał zakrzywić się w bok, tworząc falę, która, gdy była utrzymana, mogła ochronić nie tylko jego, ale też tych, którzy stali w jego cieniu. Obrona wręcz idealna, mogąca konkurować z dotonem.
Minoru złożył pieczęć Tygrysa. Zgromadził chakrę głęboko w płucach, lecz było jej o wiele więcej niż kiedykolwiek wcześniej. W jego wnętrzu wezbrała presja, niemal tak, jakby wewnątrz klatki piersiowej zaczął zbierać się sztorm. Czuł ją. Woda napierała na całe jego ciało od wewnątrz. I wtedy, wypluł ją z siebie z siłą, jakiej jeszcze nigdy nie użył.
Woda buchnęła do przodu w wąskim, ale intensywnym strumieniu, a już po chwili tor cieczy zakrzywił się łukiem, okalając przestrzeń przed nim. Z jego pozycji wyglądało to tak, jakby morze właśnie próbowało się podnieść i stanąć w jego obronie. Fala, szeroka na kilkanaście metrów, mknęła tuż przed nim jakby tylko czekała by spotkać się z zagrożeniem, którego jednak tu nie było.
Minoru czuł, jak jego mięśnie napinają się coraz mocniej. Ogromne ilości wody, które wydostawały się z jego ciała zaczynały odbijać się na nim z coraz większym ciężarem. Co więcej, siła z jaką przemieszczała się, oddziaływała również na niego, zupełnie jakby chciała go odepchnąć do tyłu. On jednak wciąż trwał w miejscu, nie ruszając się ani o centymetr.
W końcu jednak pękł. Poczuł jak krztusi się i momentalnie przerwał wykonywanie techniki, opadając na jedno z kolan. Trwał tak przez dłuższą chwilę. Wpierw starając się złapać oddech, a później rozmasowując obolałe mięśnie i szczękę. Cała okolica została nasiąknięta do granic. Minoru usiadł ciężko, wciąż ledwo łapiąc oddech. Czuł, jak jego chakry ubyło więcej niż przy większości innych jutsu. To nie była technika, którą mógł używać często. Ale jej siła... była nie do podważenia.
Minoru zabrał się do kolejnej próby jakieś pół godziny później. Trenował tak aż do nocy, gdy księżyc znajdował się wysoko na niebie. Dopiero wtedy był usatysfakcjonowany z efektów swego treningu i mógł wrócić do domu.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1313 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 26 cze 2025, o 23:56
Cisza. Tylko ona panowała tego poranka nad skrajem klifu, z którego rozpościerał się widok na pokrytą mgłą kotlinę. Minoru siedział w pozycji medytacyjnej na cienkiej warstwie mchu, zamykając oczy, skupiając oddech. Nie był to zwykły trening. To nie był dzień na eksplozje, żywioły ani techniki. Dziś celem była jedna rzecz, kontrola. Taka, jakiej wymagano od shinobi na jego poziomie. Jego pokłady chakry nie rosły już tak szybko jak kiedyś, więc liczyła się już każda jej cząsteczka. Musiał więc poprawić swoja kontrolę nad nią.
Jego ciało było nieruchome, lecz wewnątrz trwała walka. Przepływ chakry przez punkty tenketsu musiał być równy. Żadnych szarpnięć, żadnego wahania. Zbyt mocny impuls mógł zaburzyć wszystko. Zbyt słaby, zatrzymać przepływ. Już teraz radził sobie z tym całkiem nieźle, lecz on celował o wiele wyżej.
Minoru wyciągnął dłoń i powoli, nie otwierając oczu, położył ją na gładkiej powierzchni leżącego przed nim liścia. Zadanie było banalne w teorii, przesyłać do niego chakrę przez cały czas, nie za dużo, nie za mało. Liść miał stać się przewodnikiem. Jednakże z racji materiału, każda odrobina za dużo spowodowałaby, że liść spaliłby się, lub zostałby rozcięty. Za mało, a nie stałoby się nic. Była to technika której używano jako podstawowej w celu określenia natury chakry użytkownika. Lecz dziś musiała być wykonana z doskonałością, której nie uczył nikt.
Minęły minuty. Potem godzina. Pot spływał z jego skroni, a dłoń zaczęła lekko drżeć. Nie od zmęczenia fizycznego, od ciągłego napięcia, wysiłku, który nie dawał żadnych efektów do pokazania. Zmieniał liście raz za razem, gdy przesadzał z ilością chakry, powodując że ten stawał się bezużyteczny. Lub też nie działo się nic, gdy dawał jej za mało. Gdy w końcu jednak mu się udało, utrzymywał ten stan przez dłuższą chwilę.
Potem przyszła pora na spacer po ścianie klifu, w górę, bez użycia rąk. Nie w celu utrzymania się, lecz by każda stopa dotykała powierzchni w idealnym punkcie nacisku. Jedno zawahanie i spadek byłby nieunikniony. Minoru stawiał krok za krokiem, a chakra w jego podeszwach dostosowywała się do kształtu skały, do jej nachylenia, do wilgoci mchu i ostrych kantów. Każdy milimetr stopy był zarządzany osobno.
Kiedy w końcu dotarł na szczyt, usiadł, łapiąc powietrze krótkimi, miarowymi wdechami. Nie krzyczał z radości. Nie unosił pięści. Po prostu spojrzał na swoje dłonie. Drżały nieznacznie, zmęczenie dawało mu się we znaki..
Trening trwał niemalże cały dzień, lecz efekty ćwiczeń były widoczne już na pierwszy rzut oka. Jego kontrola nad chakrą poprawiła się niesłychanie. Zadowolony, mógł teraz wrócić do domu, szykować się do wyruszenia do swojego nowego zadania.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Misaya
Posty: 19 Rejestracja: 31 lip 2025, o 19:21
Link do KP: viewtopic.php?p=228447#p228447
Multikonta: Misaki
Aktualna postać: Misane
Post
autor: Misaya » 19 wrz 2025, o 21:11
Drobny uśmiech Kimy wywołał reakcję łańcuchową reakcji Misai, która zupełnie nie spodziewała się ujrzeć uniesionych kącików ust chłopaka. Początkowo, jej oczy otrzworzyły się nieco bardziej, serce zgubiło takt, a policzki nieco się zarumieniły. Moment później jednak wróciła do siebie na tyle aby odpowiedzieć na jego jej własnym, drobnym, nieco nieśmiały lecz ciepłym.
Skinęła głową Kimie, który pozwolił jej kierować wyprawą. Ciszam ktra ponownie zapanowała między obojgiem była przyjemna, nie niosła piętna konieczności wypełnienia. Nie wiedziała czy zawsze tak będzie, lecz reraz ramię w ramię z wytatuowanym i obecnie również wydziaranym Uchihą czuła się coraz bardziej swobodnie. Bez dziwnych mimicznych sygnałów jakie jej wysylał łatwiej jej było zapanować na reakcjami.
Starszy przedstawiciel… pewnie jakiegoś działu zlecania misji postanowił zapoznać oboje z ich zadaniem. Misaya została w nieoficjalnym głosowaniu wybrana na tą mówiącą mimo, ze to ona pukała.
Szczegóły tego co miało ich teraz czekać sprawiły, ze dziewczyna rozpogodniała, oczy były szczęśliwe.
-Czy wiemy mniej więcej ile jest tych koni? - to było jej jedyne pytanie. Nie oczekiwała szczegółowych danych, lecz chociaż jakiś zakres jakim mogliby się posługiwać.
-To chyba wszystko… - w razie czego spojrzała jeszcze na Kimę by upewnić się czy nie ma nic do dodania lub zapytania. Po tym skinęła głową i pożegnała się grzecznie
-Pójdziemy do tego inormatora? - zapytała swojego towarzysza. Chciała poznać jego odczucia związane z tym co ich czekało oraz wspólnie obmyślić działanie.
0 x
Kima
Posty: 16 Rejestracja: 1 sie 2025, o 12:32
Wiek postaci: 16
Link do KP: viewtopic.php?t=11970
Aktualna postać: Kima
Post
autor: Kima » 23 wrz 2025, o 21:11
𝒩 ie spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Przynajmniej nie cały czas. Potrafił zrozumieć, że wyprowadzenie kogoś z rytmu może się zdarzyć. Jednak to.. To było coś innego. Dało mu nieco więcej do myślenia a tego nie lubił a już na pewno nie w takim kontekście. Wszystkie jego przypuszczenia zostały poparte jej kolejnym zachowaniem a mianowicie uśmiechem z jej strony. Kima nie był chłopcem, który rumieni się z powodu byle czego. Poczuł się jednak dziwnie i szybko odwrócił wzrok, to nie był moment by myśleć o czymś takim.
𝒦 ima pozwolił przewodzić dziewczynie, sam niewiele wiedział na temat koni i ich zachowań. Dlatego też się nie wychylał i starał świecić mądrością na siłę. Nie miał też niczego do udowodnienia. Młody jedynie słuchał i analizował. W razie czego chciał mieć możliwość wypowiedzenia się gdyby mu osobiście coś się nie podobało. O dziwo pytań nie ze strony dziewczyny nie było wiele a z resztą czy potrzebowali czegoś więcej?
𝒲 idząc zachowanie Misayi postanowił mocno nie ingerować i gdy dostali więcej informacji i w sposób jak dotrzeć do informatora tylko kiwnął głową. Nie było powodu by tutaj tkwili. Skoro więcej i tak nie wyniosą. - Jasne. Chodźmy do niego. - W zasadzie to był ciekaw tego wszystkiego. Lubił zwierzęta a konie.. Mają swoją opinie w społeczeństwie i wciąż służą ludziom na różne sposoby. Nie tylko w walce.
𝒢 dy opuścili budynek i ruszyli we wskazanym kierunku postanowił nieco złamać milczenie jakie było między nimi podczas tych, krótkich podróży. - Czyli znasz się na koniach? Ogólnie zwierzętach? - Dłonie miał wsunięte w rękawy kimona. Czekał aż odpowie i nie miał też zamiaru naciskać. W końcu nie musiała zdradzać mu żądnych informacji o swoim życiu.
0 x
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 26 wrz 2025, o 10:37
Misja D
Kima Uchiha
Misaya Uchiha
Para niemal wyrwana z twórczości Burtona ruszyła przed siebie, bez większych problemów, uzyskując wszelkie informacje, których potrzebowali do wykonania zadania. Mężczyzna w odpowiedzi na pytanie Misayi stwierdził, że nie byli w stanie ocenić ilości zwierząt, zwłaszcza że człowiek, który przybył do osady z wieścią sam posiadał ledwo strzępkowe informacje. Nie było innego wyjścia jak tylko udać się we wskazane miejsce by nieco zgłębić temat. Zarówno Kima, jak i dziewczyna która została wybrana do przewodnictwa musieli działać w pełnym skupieniu, tak by nie spłoszyć zwierząt, które od małego trenowane były do przebywania na polu walki. Konie poddawano różnym profesjonalnym metodą szkoleniowym, z których jedynie garstka nadawała się do wcielenia w szeregi armii. Nie było miejsca dla tych, które uciekały od nagłego wybuchu czy hałasu, który mógł powodować strach nawet w najodważniejszych sercach. Dwójka, która została wylosowana do zajęcia się sprawą wyłapania stworzeń, nie miała nawet pojęcia z, jak trudnym zadaniem przyjdzie im się zmierzyć. Poruszając się przez centrum osady mijali ludzi, którzy z większym lub mniejszym zainteresowaniem przyglądali się dziwnej parze. Kilka kobiet chichotało na widok Kima, zasłaniając usta, gdy wysoki młodzieniec mijał je z tym swoim Uchihowym podejściem do życia. Wyniosłość, powaga, skupienie… Główne cechy, z którymi kojarzeni byli przedstawiciele tego klanu. W pewnej chwili bohaterowie minęli bramy osady, na chwilę, zatrzymując się, gdy strażnicy stacjonujący na wejściu zapytali o cel, do którego zmierzała para Doko. Bez większych problemów przeszli przez cały proces weryfikacji, po czy skierowali swe kroki w stronę siedziby, w której przebywać miał łowczy zlecający ich obecne zadanie. Słońce wzbiło się już wysoko, gdy wreszcie dostrzegli samotny dom ukryty w cieniu wysokich drzew. Siedziba zbudowana nisko przy ziemi, otoczona stelażami, na których schły skóry różnych stworzeń. Przy jednej z nich stał samotny mężczyzna, ostrzący nóż, który na oko miał za sobą już setki podobnych zleceń. Obcy przyglądał mu się przez chwilę z zainteresowaniem, zanim nie zauważył dwóch osób, które właśnie zmierzały w jego stronę. Mimo że na jego twarzy pojawił się uśmiech, to ręka trzymająca broń zacisnęła się mocniej na rękojeści gotowa do odparcia ataku.
– Witam, witam, co was sprowadza w moje skromne progi, chyba nie jesteście jednymi z tych, co starają się naprowadzić człowieka na nową drogę światłości… Przeklęta banda nie daje mi ostatnio spokoju – Mężczyzna na oko miał, że czterdzieści lat, był dobrze zbudowany i w bezpośredniej walce z pewnością byłby problemem dla kogoś, kto nie był wyszkolony w sztukach nindża.
0 x
Misaya
Posty: 19 Rejestracja: 31 lip 2025, o 19:21
Link do KP: viewtopic.php?p=228447#p228447
Multikonta: Misaki
Aktualna postać: Misane
Post
autor: Misaya » 27 wrz 2025, o 19:06
Przedstawiciel władz nie był bardzo pomocny, gdyby wiedzieli ile mniej więcej jest zwierząt mogliby potem oszczędzić sobie szukania zwierząt, których już by nie było. Teraz będą musieli nieco szyć na bieżąco. Szczęśliwie co dwie pary oczu to nie jedna. Przemierzają uliczki wioski, zwracali na siebie dużo uwagi. Głównie kobiecej. I głównie był to Kima. Misaya poczuła nieprzyjemmy chłód w żołądku, podszyty… jakimś dziwnym, do tej pory nieznanym smakiem. Nie wiedziała czym było to uczucie. Każdy chichot i zalotne mrugnięcie tylko potęgowało to wrażenie, a ta nie umiała pojąć skąd się brało. Przecież znali się krótko, nie mówiąc o tym, że czemu niby kokieteryjne spojrzenia rzucane mu przez inne panie miały wywołać jakieś emocje. A mimo to nie mogła powstrzymać się przed tym aby zerknąć za reakcją Kimy. Miała nadzieję, że subtelnie.
Myśli od natrętnych panien odciągnął sam chłopak, zadając swoje pytanie. Nie spodziewała się tego, bo nie wyglądał na kogoś, kto tak po prostu poddaje się nic nie znaczącej rozmowie…. Więc może chciał porozmawiać?
-Ja… - zaczęła się zastanawiać czy powinna się odsłaniać. Czy go to interesowało, czy może było to pytanie podytkowane dobrym zachowaniem… choć raczej nie sprawiał wrażenia kogoś, kto zaprząta sobie czas pustymi frazesami.
-Na koniach… - zaczęła, zastanawiając się nad kolejnymi słowami. Nie chciała go zaprzątać szczegółami, nieco liczyła, że w razie czego pociągnie ją za język, lub w jego spojrzeniu dostrzeże coś przypominające zainteresowanie.
-Pracowałam w stadninie… odkąd pamiętam… potem przyszedł turniej pokoju i się skończyło - objęła się delikatnie ramionami, ale szybko si wyprostowała. Jej troski i przygnębienie nie były jego problemami. -Nic specjalnego - dodała typowym dla siebie tchórzostwem. W obawie, że on okaże się być kolejną osobą, której nie zależy, która nie chce wiedzieć sama wycofała się do bezpiecznej pozycji. Poza tym kto chciałby słuchać o patologicznej rodzinie i tym jak władza wypięła się na swoich? Nikt. Bezpieczniej było schować się w swoich murach.
W końcu znaleźli mężczyznę, który może okaże się być tym ,tkórego szukali.
-Dzień dobry… - skłoniła nieco głowę, w przywitaniu -…dostaliśmy zlecenie aby pomóc w złapaniu koni, które uciekły… w budynku rady poinformowano nas, że jest to ktoś, kto może nam nieco więcej powiedzieć…
0 x
Kima
Posty: 16 Rejestracja: 1 sie 2025, o 12:32
Wiek postaci: 16
Link do KP: viewtopic.php?t=11970
Aktualna postać: Kima
Post
autor: Kima » 2 paź 2025, o 20:26
𝒵 dobycie informacji nie należało do specjalnie trudnych co nie oznaczało, że zadanie takie właśnie będzie. Póki co chłopak wolał się nie przejmować tym faktem, póki jeszcze nie doszli na miejsce. Po niedługiej chwili znaleźli na zewnątrz wędrując główną drogą. W międzyczasie Kima zastanawiał się nad tymi końmi. Skoro nie płoszyły się łatwo i teoretycznie były zwierzętami wojennymi co sprawiło, że teraz odmawiają współpracy. Przecież takie zwierzę powinno pamiętać i dać się złapać człowiekowi bez większego problemu. No chyba, że był gdzieś tutaj haczyk, którego jeszcze nie widzieli.
𝒞 hłopak jednak zakręcił lekko nosem widząc jak dziewczyny i kobiety zerkają na niego z zainteresowaniem. Ciekaw był czy dalej by tak było gdyby wiedziały prawdę o nim. Czy jego wybrakowanie nie sprawiłoby, że spojrzały by z obrzydzeniem. Póki co tylko uśmiechnął się rozbawiony pod nosem. Jak to odczytała młoda Uchiha u jego boku to nie wiedział. Każdy miał jednak swoje wyobrażenie i powód. Sam fakt, że chwilę potem zagaił ją prostym pytaniem, mogło być zaskakujące i podejrzane. Zerkając na nią kątem oka przewijał w głowie różne możliwości i bynajmniej nie dotyczyły one ich misji. - Mm Rozumiem. - Tutaj zamilkł na chwilę wsuwając dłonie w rękawy kimona jak to miał w zwyczaju. - Aktualnie wręcz odwrotnie. - Tak, mówił szczerze. On sam nie miał możliwości pracować ze zwierzętami. Jego rodzina nawet nie posiadała psa czy kota. Więc dla niego było to coś nowego, wartego zainteresowania.
𝒥 ednak widząc jej zachowanie, które świadczyło o tym, że najchętniej by o tym nie rozmawiała był w stanie rozumieć. Dlatego też więcej nie naciskał a skupił się na obserwowaniu otoczenia. Może wyłapie coś nowego?
𝑀 iejsce do jakiego trafili sprawiło, że nawet Kima poczuł się lekko nieprzyjemnie. Nie miał jednak zamiaru oceniać. Gotów jednak był do reakcji. Wymijając Misayę stanął między nią a mężczyzną, który trzymał nóż. Spokojnie obserwując jego ruchy i przypuszczalnie możliwości. Nie chciał by się jakoś specjalnie narażała a życie bywało różne. Pozwolił jej jednak mówić. Zostawiając wszystkie swoje myśli i obserwacje dla siebie, póki co. Gotowy by działać w każdym momencie. Gdy zajdzie taka potrzeba.
0 x
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 8 paź 2025, o 20:35
Misja D
Kima Uchiha
Misaya Uchiha
Gdy mężczyzna usłyszał słowa drobnej kobiety, momentalnie zmienił nastawienie, otwierając zaciśnięte pięści. Na jego twarzy pojawiła się ulga, zmieszana z odrobiną zażenowania. Najwidoczniej jego problemy z natrętami nikogo nie obchodziły, a grupa którą przysłała władza z miejsca przeszła do rzeczy.
– Aaaa, to państwo w tej sprawie – Łowca sięgnął po szmatę, która do tej pory wisiała na rączce od topora, wycierając w nią spracowane dłonie. Z uśmiechem, który nie znikał z jego twarzy dokładnie ocenił dwójkę bohaterów, po czym kontynuował swoją wypowiedź.
– Pewnie wiecie tyle co wioska wam powiedziała… Koni udało mi się naliczyć dwanaście, jeden z nich jest ranny jednak nie na tyle by trzeba było działać. Nie wiem, czy będzie jeszcze w stanie wozić żołnierzy na pole bitwy, ale z pewnością nada się do pracy w osadzie – Bezimienny mężczyzna przeniósł swój wzrok na las, po czym odetchnął ciężko najwidoczniej mając coś jeszcze do dodania.
– Te konie są dzielne i za nic nie jestem w stanie ich uspokoić… Nie wiem, co widziały na polu bitwy, ale z pewnością było to coś, co zmroziło nawet ich zachartwoane serca – Po tych słowach sięgnął po łuk i kołczan, ładując wszystko na plecy.
– Jeśli chcecie możemy wyruszyć natychmiast, wczorajszej nocy słyszałem wilki… I to bardzo blisko miejsca, gdzie ostatnim razem widziałem zbiegłe konie… To nie wróży niczego dobrego – Mężczyzna wydawał się szczery w tym, co mówił, nie pomiajając niczego, co wiedział. Jeśli bohaterowie mieli jakieś pytania teraz był najlepszy czas by je zadać i obmyślić wspólną strategię.
– Aaa, jestem Oyo Sato, bardzo mi miło was poznać – Dodał na koniec, szczerząc swoje zdrowe zęby w szerokim uśmiechu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość