Atarashi jest prowincją położoną na północnym krańcu kontynentu, nad Morzem Lazurowym, pomiędzy Antai a pozostałościami Muru oddzielającego dawniej Sogen i tak zwane Niezbadane Obszary. Powstała ona w wyniku podboju części Sogen przez „ludzi zza muru”, którzy w lecie 394 r. dokonali inwazji, usuwając z tych terytoriów władzę klanów Uchiha. Od tego czasu zamieszkują oni te ziemie, rozdając karty w tej części Wietrznych Równin. Zamieszkiwana jest przez klany Soma, Orochi i Mateki , które swoją siedzibę mają w Mieście Atarashi (Stare Kōtei), odbudowanym po zniszczeniach powstałych podczas podboju. Klan Kujaku poszedł za to dalej na zachód, zatrzymując się na Półwyspie Antai. Jest to także miejsce położenia tajemniczego Kamienia z Gwiazd.
Kujaku Haruka
Posty: 425 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 27 sie 2025, o 19:15
Wyprawa Rangi C - "Ostatni bastion"
5/14
Kaito Ishikawa
– Z Satoshim, a jak. Podobno trzeba natłuc jakimś Oni, a to co jak co, ale lepszych od nas do tego nie ma. – odparł ci najmłodszy z trójki, wychodząc przed szereg i kłaniając ci się nisko, ale dość frywolnie, wykonując przy tym ukłonie jakiś skomplikowany i na oko zupełnie niepotrzebny gest rękami, przy okazji chowając maskę, którą się bawił gdzieś w tobołku na plecach.
- Kuro z wioski Ashiwa. Nie-samuraj Kyuubiego-dono. - przedstawił się i usłyszałeś drobne ostrze kpiny w jego głosie. Tylko drobne.
- Aya. Z tej samej wioski. A tam stoi Ren, nasz najstarszy brat. Mamy w sobie krew Mateki, stąd - jak widzisz - nasze instrumenty. - przedstawiła siebie i Rena Aya, odkładając na bok biwę. Potem spojrzała na twoją zbroję. - Piękny pancerz. To... rodzinna pamiątka? - spytała, przebiegając wzrokiem po zdobieniach Zbroi Pana Przypływów.
- I świetna maska. Jak zginiesz i będzie okazja, to mogę ją zgarnąć? Postaram się ciebie odpowiednio oddać w naszym przedstawieniu, jak wrócimy już opowiedzieć o naszej bitwie z powrotem tutaj. - dodał przy okazji bezceremonialnie Kuro, wpatrując się w twoje oblicze. Aya przewróciła oczami i trzepnęła go w ucho. - Ała! No co, pytam tylko! Przecież mógłbym go nie pytać i po prostu ograbić zwłoki! Sama mówiłaś, żeby być uprzejmym! -
Tymczasem, do waszej grupy napływały kolejne osoby.
Wysoki, bardzo szczupły mężczyzna z bladą cerą i niemal białymi oczami, wyglądający na zamyślonego, ubrany w proste, ciemne kimono, z łukiem na plecach. Przedstawił się jako Haruto, głosem równie cichym i spokojnym, jak szept strumienia górskiego.
Nieco przysadzista kobieta w czarnych szatach, ozdobionych piórami kruka. Siwawe włosy splecione w ciasny kok, na twarzy miała również maskę, ale bardziej specyficzną, wykonaną z jakiegoś czarnego metalu lub kamienia, która zakrywała jej usta. Nie odezwała się do nikogo, ale Aya podpowiedziała ci, że jest to niejaka Michiru z klanu Kujaku.
Potężnie zbudowany mężczyzna, nagie ramiona pokryte miał bliznami i tatuażami przypominającymi łuski. Ubrany w prostą hakamę, z przedramionami owiniętymi bandażami. W dłoniach trzymał już jakąś parującą miskę z ryżem z dodatkami, którą szybko spałaszował, szybko wchodząc w wymianę docinków z Kuro, widziałeś jednak, że była ona raczej sportowa i obaj świetnie się przy tym bawili. Przedstawił się jako Tenshi z klanu Soma.
Młoda kobieta o delikatnej twarzy i jasnych, prostych włosach sięgających pasa. Ubrana w jasne, lekkie kimono z motywem fal. Na plecach niosła spory zwój, do tego z jego torby przy pasie również wystawały kolejne pergaminy. Pozdrowiła cię, przedstawiając jako Aiko Gazo, również od razu z zaciekawieniem zerkając na twoją zbroję.
Na samym końcu pojawił się sam dowódca, Satoshi, z jakimś młodziutkim - na oko dwunastoletnim chłopakiem u boku, niosącym na plecach spory plecak. Starzec spojrzał po wszystkich, przebiegając wzrokiem zebraną drużynę.
- No świetnie, wiedziałem, że jak się pół godziny spóźnię, to już cała reszta zdąży. Bardzo dobrze. - stwierdził z zadowoleniem, po czym ziewnął i spojrzał na wschód słońca, wciągając głęboko poranne, rześkie powietrze. - Ruszamy z powrotem na północ. Wiem, żeście się nie nasiedzieli zbyt długo na naszych zdobycznych terenach i że może byście jeszcze chętnie natłukli paru czerwonookich, ale tak jak powiedział Kyuubi-dono... mamy obowiązki najpierw wobec tych, co zostali. A tak się składa, że rodzina Soga, co to broni Przełęczy Krwi zaczyna mieć problemy. Trzeba dotrzeć na miejsce, ustalić co dokładnie się dzieje i potem zetrzeć w pył trochę oni oraz czegokolwiek, co tam się innego przypałętało. Proste? Proste. Pytań nie przyjmuję teraz, bo i nie ma o co pytać. Najwyżej jak się na popas zatrzymamy, ale to dopiero koło południa. A teraz - w drogę! -
Yamamoto, Sakryfikant Kyuubiego
Satoshi
Ren - Wysoki, barczysty, ogolona głowa z tatuażami w formie spirali oplatających szyję i barki. Zawsze nosi przy sobie bęben taiko.
Aya - Smukła, długie czarne włosy splecione w warkocz, na twarzy maluje czerwone symbole przypominające łzy. Zawsze z biwą.
Kuro - Niski, żylasty, zazwyczaj w teatralnej masce oni (czerwonej z kłami). Na plecach nosi zestaw masek zmienianych w trakcie występów lub walki.
0 x
Kaito Ishikawa
Posty: 190 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 28 sie 2025, o 00:21
Misja
S łuchałem z cierpliwością uwag chłopaka, mierzyłem go wyłącznie swoim chłodnym spojrzeniem, kiedy już otwierałem usta, nagle odezwała się jego siostra pytając o moją zbroję. Przez sekundę milczałem po czym jej spokojnie odpowiedziałem:
- Zbroja została stworzona z samej skóry Watatsumiego, sam Bóg pomógł memu klanowi przekuć to zbrojenie. Jest w mym rodzie od bardzo wielu pokoleń.
Następnie zwróciłem się w stronę chłopca
- Żywię nadzieję, że bronią operujesz równie dobrze jak językiem. Zapamiętaj sobie jedno, jestem przedłużeniem zbrojnej ręki mego pana Yamamoto-dono, z tą wiedzą musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy tak samo próbowałbyś zadrwić z Kyubi-dono ? W niebezpieczną grasz grę, zwłaszcza że wszelaki drwiny i kpiny z mego pana karzę bardzo surowo.
Mierzyłem go swoim spojrzeniem, byłem gotów na wszystko, chodź nie chciałem walczyć z ludem mego pana, to wszyscy dookoła mnie musieli znać konsekwencje podobnych, bardziej śmiałych występków. Osobiście za karę odciąłbym chłopakowi rękę, ale nie chciałem tego czynić, na samą myśl poczułem smutek w sercu, jednak istniały pewne granice, za których przekroczenie płaciło się surową karę.
N a pytania odnośnie maski, nic nie odpowiedziałem, rzuciłem dzieciakowi ostatnie, krótkie spojrzenie i odszedłem na bok. W milczeniu oczekiwałem na resztę, która zaczęła napływać. Lekko byłem zdziwiony ponieważ spodziewałem bardzo małej drużyny, a wyszedł sporej wielkości oddział.
P o dłuższym czasie zjawił się Satoshi, w skupieniu go wysłuchałem, a kiedy przyszedł czas na wymarsz starałem się trzymać gdzieś pośrodku.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Minari - Zlecenie Specjalne D
Souei - Wyprawa S
Kujaku Haruka
Posty: 425 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 31 sie 2025, o 15:21
Wyprawa Rangi C - "Ostatni bastion"
6/14
Kaito Ishikawa
– Cóż, kunszt oralny to niewątpliwie moja specjalizacja, chociaż jego prawdziwy blask zarezerwowany jest tylko dla naprawdę wyjątkowej publiki. – zaśmiał się Kuro, wycofując jednak odrobinę ze swojej postawy, zwłaszcza, kiedy Aya pogroziła mu kolejnym trzepnięciem w tył głowy. Słysząc natomiast twoją odpowiedź, oczy kobiety rozjaśniły się nieco.
- To brzmi jak fascynujący materiał na opowieść. Jeśli byłbyś chętny się nią podzielić, moglibyśmy ją przekuć w doskonałą pieśń sławiącą twego Kami oraz rodzinę. - zaproponowała. Pytanie, czy powitałeś taką ofertę entuzjastycznie?
Potem nastąpił rozkaz wymarszu. Jasnowłosa Aiko, mijając cię, by ustawić się gdzieś pośrodku luźnego szyku, nachyliła się lekko w twoją stronę.
- Słuszne słowa, Kaito-san. Mam nadzieję, że uda Ci się go nieco usadzić. Kuro potrafi być... nazbyt entuzjastyczny i czasami to bywa męczące. Ale demony, które kontroluje potrafią być naprawdę skuteczne. -
Wyruszyliście. Następne dni mijały wam... zaskakująco spokojnie. Satoshi narzucił co prawda dość ostre, ale nadal rozsądne tempo - dzięki czemu kiedy natrafiliście na zasadzkę oddziałów Ryuuzaku no Taki, poradziliście sobie z nią sprawnie, bez strat własnych. Miałeś wtedy okazję ujrzeć, jak w trakcie walki rodzeństwo gra, a ich muzyka przyzywa demony, które rzuciły się na wrogich żołnierzy, szybko siejąc spustoszenie w ich szeregach. Przy okazji odkryłeś, że cichy Haruto ma zdolność wyczuwania chakry na odległość - to on ostrzegł was przed przeciwnikiem, dzięki czemu byliście przygotowani, w zasadzie sami zaskakując wroga. Satoshi dał się z kolei wtedy poznać jako mistrz ognia, spopielając swoimi technikami kilkanaście osób. Ty sam walczyłeś w którymś momencie za to plecy w plecy z Tenshim, którego potężne ciosy pięściami i precyzyjne kopniaki posyłały ci wrogów idealnie pod miecz. Ostatecznie okazało się, że grupa - chociaż dość luźna, w niczym nieprzypominająca bardziej karnych oddziałów wojowników, jakie kojarzyłeś ze swych rodzinnych stron - stanowiła bardzo sprawny, spójny mechanizm, który walczył chyba już nie pierwszy raz razem.
Po jakimś tygodniu podróży pokonaliście Mur, którego potężne ruiny dalej wyznaczały granicę między Nowym a Starym Atarashi. Mogłeś się przyjrzeć uważnie ogromnej wyrwie, jaka została utworzona w nim przez twego pana, co uzmysłowiło ci jeszcze bardziej, jak potężną był osobą i straszliwą w bezpośrednim starciu.
Później nastąpiła wędrówka przez dzikie lasy za murem i sporadyczne starcia z pomniejszymi yokai lub dwoma potyczkami z bardziej dzikimi, nieprzyjaznymi plemionami, które żyjąc w odosobnieniu, odmówiły ruszenia wraz z resztą Dzikich na południe, zamiast tego żerując na uchodźcach. Po jednej z takich potyczek, kiedy ocierałeś miecz z krwi, Satoshi popatrzył na wasze dzieło zniszczenia z pogardą w oczach, obserwując niedobitki uciekające w dół zbocza.
- Co za ścierwo. Cholerne pasożyty i padlinożercy. Żerować na zwykłych ludziach to można, prawda? A z prawdziwymi wojownikami do walki stanąć to nagle niełaska. -
Kula ognia zdmuchnęła uciekinierów z pola walki.
Wreszcie po paru kolejnych dniach podróży teren zaczął iść w górę, a temperatura - mimo lata - ochłodziła się znacznie i ponownie ujrzeliście śnieg na drodze i drzewach dookoła. Po lewej widziałeś linię brzegową - wyraźnie musieliście być gdzieś niedaleko północnych brzegów terenów za Murem, aż wreszcie dostrzegłeś spory masyw górski, rozdarty wyraźnie w jednym miejscu, jakby wieki temu coś zostawiło w nim ogromną wyrwę, pokrewną tej stworzonej w murze przez Yamamoto... a u jej wejścia ogromną, potężną twierdzę, z czerwono-srebrnymi proporcami powiewającymi na blankach.
- Twierdza Soga. Cel naszej podróży. Podobno od kilku stuleci już stoi na straży Przełęczy, pilnując jej na prośbę klanu Orochi, który zaopiekował się przodkami obecnego daimyo. - usłyszałeś poważny głos Rena.
[Z/T]
Yamamoto, Sakryfikant Kyuubiego
Satoshi
Ren - Wysoki, barczysty, ogolona głowa z tatuażami w formie spirali oplatających szyję i barki. Zawsze nosi przy sobie bęben taiko.
Aya - Smukła, długie czarne włosy splecione w warkocz, na twarzy maluje czerwone symbole przypominające łzy. Zawsze z biwą.
Kuro - Niski, żylasty, zazwyczaj w teatralnej masce oni (czerwonej z kłami). Na plecach nosi zestaw masek zmienianych w trakcie występów lub walki.
Aiko Gazo - Młoda kobieta o delikatnej twarzy i jasnych, prostych włosach sięgających pasa. Ubrana w jasne, lekkie kimono z motywem fal, z licznymi zwojami noszonymi w torbie i na plecach.
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 10 wrz 2025, o 10:47
Z: Wietrzne Równiny, Atarashi, Atarashi (Miasto Rodów Soma, Orochi i Mateki), Siedziba Władzy
T ak się trafiło, że mężczyzna, do którego zgłosił się Daichi, był przewodnikiem karawany. Tej samej, z którą miał podróżować do osady na północy. Los mu sprzyjał, dlatego od razu po przedstawieniu się i ustaleniu wspólnej wersji zapakowali się na wóz i ruszyli w drogę. Początkowo nie rozmawiali, potem zaczęli poruszać przyziemne tematy, by na końcu przejść do konkretów. Zanim jednak do tego doszło, Soma dowiedział się wiele o mężczyźnie i jego córce, o ich zwyczajach, miejscu zamieszkania, o ich ulubionych rzeczach i życiu codziennym. Dziewczynka była sceptycznie nastawiona do nowoprzybyłego, ale co chwila zerkała na niego, chcąc przełamać barierę. Nastolatek rzeczywiście wyglądał niecodziennie, dlatego nie ma się co dziwić temu, że mała była wycofana. Chłopak był szczupły, miał bladą cerę, dużo tatuaży, a przede wszystkim posiadał dwie głowy. Odznaczał się wyjątkowym wyglądem i wyróżniał się na tle pozostałych, dlatego często wzbudzał w cywilach mieszane uczucia - od przerażenia do obrzydzenia.
- Zawsze podchodzę poważnie do wszystkich przydzielonych mi zadań, proszę pana. - odpowiedział mu i choć mogło to zabrzmieć trochę niegrzecznie, to wcale tak brzmieć nie miało.
Na świecie jest dużo ludzi i dużo różnych osobowości, ale akurat Daichi był tym typem, który poważnie podchodził nie tylko do misji, ale też do wielu innych kwestii. Traktował pracę priorytetowo, kierując się własnymi wartościami, przede wszystkim dobrem społeczności i bezpieczeństwem bezbronnych mieszkańców. Na razie wykonywał niskopoziomowe zlecenia, ale nawet w ich przypadku skupiał się na niesieniu pomocy i na tym, by każdy był zadowolony. Nie mógł pozwolić sobie na niepowodzenie, ponieważ tworzył dopiero swoją własną markę i chciał zadbać o dobre imię.
Las, na terenie którego się znaleźli, był okropny. W powietrzu unosiła się wilgoć i smród mokrej sierści, między drzewami odbijały się echa wycia wilków, a w najciemniejszych zakamarkach mieniły się ślepia zwierząt gotowych do ataku. Prowadzący karawaną mężczyzna rozpalił pochodnię, a jej światło odsłaniało drogę na kilka metrów przed nimi. Chociaż warunki nie były tragiczne, nie były też takie sprzyjające, a już na pewno przyprawiały o dreszcze. Pan Takamaru uchylił rąbek tajemnicy i powiedział co nie co o przestrzeni, na którą wjechali.
- Czy choroby zwierząt też są wywołane przypadłością, w sprawie której zostałem tutaj wezwany? Czy to zupełnie inna sprawa? - spytaj, rozglądając się uważnie dookoła.
Musiał mieć oczy z tyłu głowy i choć mógł to zrobić dosłownie, na razie zrobił to tylko w przenośni. Z uwagą obserwował otoczenie, by nie dać się zaskoczyć jakiejś niespodziewanej sytuacji. Choć nie przepadał za tego typu warunkami, to był przyzwyczajony do pracy w nich i nie rozpraszał się niczym innym. Z kolei słowa Takamaru dały mu trochę do myślenia i bohater zaczął się zastanawiać, czy ataki bestii i chore zwierzęta nie są ze sobą powiązane. Warto było wziąć to pod uwagę, ale na razie nie trzeba było nadinterpretować. Póki co należało skupić się na bezpieczeństwie karawany podczas przeprawy do wioski.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 11 wrz 2025, o 23:44
Takamaru spoglądał na trakt z widoczną obawą, czując w powietrzu, że to wszystko na pewno nie mogło być czystym przypadkiem. Ciężka aura zawisła nad podróżnymi, gdy tylko postawili swoje stopy za granicami mrocznej kniei. Wilki było słychać coraz bliżej, jednak w dalszym ciągu nie atakowały.
– Musisz powiedzieć, że sam to czujesz… Coś tu jest piekielnie nie tak – Mężczyzna zawiesił na chwilę głos, po czym kontynuował przyciszonym tonem.
– Czy jeśli dowiesz się, że ta misja to coś więcej… Zrezygnujesz chłopcze? – Woźnica spojrzał na Daichiego, jednocześnie wypuszczając z płuc zebrane powietrze. Może to czego bohater dowiedział się na starcie nie było pełnym obrazem tego, co go czeka. Takamaru już po kolejnej minucie miał rozwiać wszelkie wątpliwości.
– Nasza społeczność została założona przez klan… Bardzo stary i nawet my zapomnieliśmy, jaką naprawdę nosił nazwę. Od zawsze byliśmy pasterzami, a nasze zwierzęta były dobrze znane w całej okolicy… Sprzedawaliśmy je każdemu – Mężczyzna zawahał się na moment, z widocznym strachem w oczach. Wierzchem rękawa przetarł czoło, po czym postanowił kontynuować swoją opowieść.
– Jak mówią legendy z naszych pastwisk z czasem zaczęły znikać owce… Podobno właśnie te najbardziej dorodne i traktowane jak żywe złoto. Ludzie z naszego klanu postanowili zaczaić się w nocy na zwierzę, które zasadziło się na ich stado. – Takamaru jeszcze bardziej ściszając głos, starał się wyraźnie wypowiadać każde słowo… Z pewnością drugiego razu nie będzie.
– To, co zastali przerosło ich możliwości… Zwierzęta same ruszyły do lasu, a gdy mężczyźni za nimi poszli trafili do domu pięknej kobiety, która mieszkała sama w lesie. Mężczyźni tak bardzo zafascynowani niewiastą zaczęli walczyć między sobą o jej względy… Gdy został tylko jeden kobieta dała mu serca pozostałych, by wrócił do wioski i przekazał, że będzie zabierała owce z naszych pastwisk według własnych zachcianek. Jednak w zamian za to będziemy mogli mieszkać w jej lesie… Ci, co postanowili jej się sprzeciwić zniknęli na zawsze. –
Człowiek który zlecił zadanie w wiosce przełknął ślinę, po czym niemal histerycznie wyrzucił z siebie ostatnie słowa swej niezwykłej opowieści.
– Wiedźma dodała też, że kiedy powstanie bestia, lasy otoczy aura zepsucia i śmierci. Mówiła, że to będzie kara za naszą pychę – Uta spoglądała na ojca, trzymając go za rękę swoją drobną dłonią. W jej wzroku dało się dostrzec odwagę i determinacje, mimo niewielu lat, które posiadała. Szybko przerzuciła wzrok na bohatera, tym razem, patrząc na niego z pełną powagą bez wcześniejszego niepokoju.
– Daichi-kun nam pomoże, prawda Daichi-kun?… Pomożesz nam – Dziewczynka najwidoczniej wierzyła w wojownika. Jednak decyzja należała do niego, czy faktycznie ta mijsa nie przerośnie jego możliwości. Walka z legendami mogła być trudna…
Starzec z biura
Takamaru
Uta
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 13 wrz 2025, o 12:31
P rowadzący karawaną mężczyzna słusznie zwrócił uwagę na to, że wraz ze zmianą otoczenia zmieniła się również atmosfera. Powietrze było gęste od wilgoci, ciężkie, a aura mroku zataczała koła między bujnymi drzewami. Akompaniament wycia wilków dodawał scenerii strasznego klimatu, wywołując ciarki na karku Daichiego. Bohater przywykł do wykonywania misji w niecodziennych lokalizacjach, a niosące postrach lasy wcale nie były dla niego czymś nowym, aczkolwiek ta otoczka połączona z opowieścią Takamaru wyzwoliły u niego zupełnie nowe odczucia. Przerażenie nadmiernie mieszało się z ekscytacją, a burza tych emocji sprawiała, że nie mógł wytrzymać z wrażenia, jego noga sama tuptała z miejsca na miejsce, jakby miał problem z opanowaniem własnego organizmu.
- Ma pan rację, coś ewidentnie wisi w powietrzu. - odpowiedział mu, cały czas bacznie się rozglądając. Kiedy padło następne pytanie, na chwilę zastygł, po czym wydukał z siebie tylko parę słów. - To zależy. Co ma pan na myśli?
Decyzja o tym, czy zrezygnuje, czy też zostanie, uzależniona była od wielu czynników. Nie mógł postępować pochopnie, dlatego wstrzymał się z osądem do chwili, w której mężczyzna opowiedział mu całą historię. Historię, która - jak sam wspomniał - była legendą przekazywaną z pokolenia na pokolenie wśród mieszkańców ich osady. Dotyczyła ona rzekomo kobiety tak pięknej, że wieśniacy bili się o jej względy. Miała mieszkać w lesie i zbierać owce z ich pastwisk, ale jej intencje nie zostały w stu procentach przedstawione. Podobno była wiedźmą i głosiła, że kiedy powstanie bestia, czymkolwiek by ona nie była, lasy spowije aura zepsucia i śmierci. Miała to być rzekomo kara za pychę wieśniaków. Soma nie miał pojęcia, z czym może mieć do czynienia, a wszystko to brzmiało jak opowieść z palca wyssana kilkuletniemu dziecku, ale nie miał zamiaru się wycofywać.
- Obiecałem, że państwu pomogę i dotrzymam danego słowa. - wydał własny werdykt, a kiedy mała dziewczynka siedząca u boku ojca odezwała się, uśmiechnął się do niej na chwilę i skinął głową. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by wam pomóc.
I chociaż właśnie tymi słowami dał im światełko nadziei, to w jego głowie toczyła się istna batalia myśli i rozważań. Bo jeśli chociaż część z usłyszanej bajki była prawdą, to możliwe, że będzie miał przed sobą byt, z którym sam sobie nie poradzi. Słyszał o istotach, które nawet nie miały cielesnej formy i choć dało się je pokonać wedle jakichś starodawnych obrzędów, to on nie znał odpowiednich procedur. Nie wiedziałby, jak poradzić sobie z czymś znacznie przewyższającym jego umiejętności, w końcu był zwykłym Doko, który całkiem niedawno rozpoczął swoją przygodę ninja.
Gdy bohater nieco się wyciszył i uspokoił wewnętrzne głosy, coś sobie postanowił. W sytuacji zagrożenia po prostu wezwie wsparcie. Nie jest pępkiem świata i nigdy się za takiego nie uważał. Nie jest też bohaterem na dużą skalę, jest początkującym shinobim działającym dla dobra ogółu, ale jego zdolności są jeszcze na etapie raczkowania. Może pomóc ze zgrają bandytów, może uratować kotka z drzewa i przenieść beczki z towarem, może też dostarczyć próbki ziół z okolicznych osad, ale czy poradzi sobie z legendą?
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 16 wrz 2025, o 08:55
Daichi słuchał miejscowych legend, zastanawiając się, czy coś z tego mogło być prawdą. Wiedźmy, potwory, takimi rzeczami straszyło się małe dzieci, gdy nie chciały iść do łóżka spać, kiedy rodzice im kazali. Przez całą drogę towarzyszyła im aura śmierci, która wisiała nad ich głowami niczym burzowe obłoki. Bohater słuchał co jeszcze woźnica miał do powiedzenia, ale gdy uzyskał zgodę od mężczyzny, że zajmie się ich problemem… Stał się, jakby spokojniejszy. Czort jeden wie, ile czasu zajęło im sprowadzenie tu kogoś, kto faktycznie miał szansę się tym zająć. Jechali jeszcze kilka godzin, podskakując na leśnych wertepach, zanim ich wozy nie wydostały się z mrocznego lasu. Przed sobą mogli zobaczyć kilka lampionów, które biegły wzdłuż drogi, prowadzącej, aż do samego miasta. Wojownik o dwóch głowach mógł rozejrzeć się już wkrótce po osadzie, oceniając jej stan na dość dobry, zwłaszcza jeśli brało się pod uwagę jej ostatnie problemy. Domy zbudowano z mocnych materiałów, umieszczając je nisko przy ziemi. Z szerokim kominów ulatywał biały dym, a w oknach widać było jak kobiety szykują kolacje dla swych rodzin. Ludzie na ulicy pozdrawiali się wzajemnie, spoglądając z niepokojem na młodzieńca, który górował na jednym z powozów. Takamaru uśmiechał się do Uty, gdy ta postanowiła z obowiązku pomachać każdemu w zasięgu wzroku.
– Prześpisz się u nas, jutro, jeśli chcesz możesz zająć się wyjaśnianiem sprawy… W te lasy lepiej nie zapuszczać się samotnie. Przydzielę ci jutro kogoś, kto zna te lasy jak własną kieszeń – Mężczyzna mówił spokojnie, starając się nie najechać nikogo, kto zbytnio zbliżył się do wozu. Po kilku kolejnych minutach dotarli do szerokiej posiadłości, otoczonej niskim płotem. Przy wschodniej stronie stała nieduża szopa, w której pozostawili swój środek transportu. Takamaru przemówił coś do mężczyzn, którzy chyba mieli zająć się towarem, po czym poprowadził bohatera do wnętrza domu przez drzwi znajdujące się od strony szopki. W środku panowało ciepło ogniska, które paliło się pod piecem ustawionym na jednej ze ścian. Całe wnętrze udekorowano kwiatami i innymi dekoracjami, które Uta musiała zrobić sama. Gdy tylko dziewczynka weszła do środka zaraz ruszyła w stronę kuchni, zajmując się przygotowywaniem posiłku. Takamaru spojrzał na nią z nieukrywaną dumą, jednak w jego oczach pojawił się również smutek.
– Poprosiłem moich ludzi, żeby rozpalili, gdy nas nie będzie… Zawsze to dobrze wrócić do ciepłego domu… Od kiedy matka Uty umarła, ona przejęła większość jej domowych obowiązków… Nie wiem, co bym bez niej zrobił – Mężczyzna usiadł przy drewnianym stole stojącym na środku pomieszczenia, w którym się znajdowali, po czym przetarł spocone czoło wierzchem dłoni.
– Jeśli chcesz się odświeżyć to woda powinna być wkrótce gotowa, za domem mamy ustawioną balię nikt nie powinien ci przeszkadzać… Jeśli chcesz zaraz poproszę, żeby pod nią rozpalili, wydaje mi się, że przy ci się odrobina relaksu po tym, co usłyszałeś – Mężczyzna, czekając na odpowiedź przyjął od córki kubek gorącego naparu, który wręczyła również bohaterowi. Napój był słodki z nutą czegoś kwaśnego co przyjemnie podbijało smak. Daichi mógł nieco odpocząć od podróży, zastanawiając się jak najlepiej spędzić ten ostatni spokojny wieczór.
Starzec z biura
Takamaru
Uta
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 16 wrz 2025, o 13:06
M roczny las mógł wzbudzić w bohaterze wiele negatywnych emocji, ale tą, która przejawiała się najmocniej, było najzwyczajniej w świecie przerażenie. Chociaż był ninją i z góry było założone, że musiał być odważny, to jednak coś nakazywało mu trzymać się jak najdalej od tych porośniętych gęstymi drzewami i usnutymi mroczną aurą terenów. Nie bał się o siebie, nie bał się o własne bezpieczeństwo, bał się tajemniczych i niezbadanych zjawisk, które mógł tam spotkać. Bał się, że nie będzie w stanie sobie z nimi poradzić, a w konsekwencji nie będzie w stanie pomóc innym. To była dla niego najgorsza z możliwych ewentualności. Na szczęście tego wieczoru nie będzie musiał się o to martwić. Minęli las, a jasne światła pochodni oświetliły im drogę aż do samej osady.
Była ona niewielka, ale z pewnością przytulna i zadbana. Tutejsi mieszkańcy są na pewno pracowici i sumienni, przykuwają dużą wagę zarówno do wygody, jak i estetyki. Dojechali do niemałej posiadłości, gdy pan Takamaru przekazał Daichiemu przyjemną nowinę o tym, że może zatrzymać się u nich. Zważywszy na porę była to naprawdę wspaniała informacja, z grzeczności bohater nie mógł odmówić, chociaż jego pierwotne założenie było przecież inne. O Hanato może w sumie zapytać później, najpierw trzeba było odpocząć i oddać się relaksowi, który przygotowali dla niego tutejsi.
- Dziękuję, Takamaru-sama, to bardzo miłe z waszej strony. - uśmiechnął się do niego, ale także do małej córki, która gdzieś tam błądziła między wyższymi od siebie sylwetkami.
Dom był ładny, schludny, a przede wszystkim ciepły, co wprawiło chłopaka w błogi nastrój. Napój, który podarowała mu Uta był słodki, choć dało się w nim wyczuć delikatną, kwaśną nutę, która przełamywała smak. Izba sama w sobie była przytulna, a kiedy gość usiadł przy stole wraz z domownikami, dostał kolejną propozycję, z której już zrezygnował.
- Nie chcę nadużywać pana gościnności, Takamaru-sama. Wystarczy mi po prostu futton z dachem nad głową i nic poza tym. Jutro z samego rana będę gotowy do wyruszenia w leśne gęstwiny i będzie lepiej, jeśli zrobię to sam. Dodatkowe towarzystwo może być jedynie przeszkodą przy wykonywaniu tego typu zadania.
Nie dość, że musiałby badać tajemniczą sprawę, to jeszcze musiałby przejmować się bezpieczeństwem cywila, co znacząco utrudniałoby całą sprawę. Musiał odmówić towarzystwa tak samo, jak kąpieli w nagrzanej bali i choć obie te opcje brzmiały naprawdę fajnie, to jednak należało z nich zrezygnować. To nie wymagało nawet zastanowienia, ta kwestia była akurat oczywista. Dopijając pyszny napar Soma rozejrzał się po pomieszczeniu i rzucił pytanie, które w pierwszej chwili mogło wydawać się niegrzeczne. Na szczęście jego rozmówca poprzedził ten temat chwilę wcześniej.
- Czy mogę spytać, co stało się z pana żoną? Umarła z powodu choroby, coś jej dolegało? - był gotów do wysłuchania historii, a po wszystkim zadał jeszcze jedno pytanie. - Panie Takamaru, chciałbym spytać o jeszcze jedną rzecz. Gdy przydzielono mi tę misję, poproszono mnie o zgłoszenie się do kobiety o imieniu Hanato. Czy wie pan, gdzie ją znajdę?
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 19 wrz 2025, o 09:19
Daichi rozsiadł się wygodnie, przyjmując skromny poczęstunek, którego przygotowaniem zajęła się Uta. Dziewczynka nie odzywała się wciąż speszona obecnością młodzieńca, który nawet po wysłuchaniu miejscowej legendy postanowił kontynuować swoje zadanie. Za oknem księżyc już dawno wszedł wysoko na niebo, a jego jasne promienie oświetliły magiczną osadę. W pewnej chwili drobne krople deszczu uderzyły o dach budynku, a po nich kolejne, które już po chwili przerodziły się w prawdziwą nawałnice. Nie mając nic lepszego do roboty, bohater zaczął zadawać swoje pytania, zaczynając od tego, które rzucało się w tym miejscu na usta… Uta wyraźnie posmutniała, gdy wspomniał o jej matce, a starzec jedynie przetarł czoło jednak w jego obliczu pojawiło się coś innego. To nie była tęsknota, a coś na kształt złości zmieszanej ze współczuciem.
– Temari odeszła od nas dwa lata temu… Po prostu przepadła, mimo że staraliśmy się ze wszystkich sił ją odnaleźć. Nie zostawiła wiadomości, nikt nie był w stanie powiedzieć, jak wyszła z wioski… Po prostu pewnego dnia zniknęła – Mężczyzna podniósł się ze swego miejsca, podchodząc do jedynego ona, przez które można było obserwować świat. Uta podeszłą do niego odkładając warzywa, które właśnie obierała, po czym przytuliła się do jego uda…
– Ona wróci Tatusiu… Ja to wiem – Przemówiła spokojnie, starając się naprawić złamane serce mężczyzny. Takamaru spokojnie położył dłoń na jej głowie, mierzwiąc jej bursztynowe włosy.
– Jestem stary i głupi… Przepraszam Uta – Dziewczynka uśmiechnęła się do ojca, gdy tamten nagle odwrócił wzrok na kolejne słowa Daichiego.
– Nasza historia jest smutna, ale na szczęście nie ma związku z twoim zadaniem… - Zakończył temat przez chwilę, przyglądając się Daichiemu.
– Hanato Soia, to jedna z łowczych, która pomogła nam uporać się ze zwierzętami zagrażającymi naszym stadom, jakiś rok temu sprowadziła się tutaj ze swoją rodziną… To właśnie ona miała być twoim przewodnikiem w leśnych gęstwinach – Mężczyzna spojrzał na bohatera z zaskoczeniem, zwłaszcza że tamten chwilę wcześniej odmówił wszelkiej pomocy. Kupiec uśmiechnął się po chwili, zdając sobie sprawę, że bohater robił to z czystego obowiązku nie pragnąć narażać nikogo więcej… Jego misja była niepewna, a to, co czekało w lesie mogło być zarówno bajką, jak i stworzeniem z krwi i kości. Świat się zmieniał, a na jego powierzchnię wypełzały potwory, których nikt wcześniej nie widział. Jeśli Daichi był pewny swej siły to nie było powodu do obaw, najgorszym scenariuszem była zbyt duża pewność siebie… Noc uśpiła resztę wioski, a nasz bohater, jeśli dowiedział się wszystkiego mógł spokojnie udać się na swoje posłanie, które przygotowano dla niego w sąsiednim pokoju. Puste pomieszczenie, w którym stało łóżko, stolik i drobna szafka. Resztę dekoracji stanowiły pachnące kwiaty i stosy książek, które leżały nawet na ziemi. Bohater miał czas na ułożenie sobie wszystkiego w głowie, o ile oczywiście jak już było wspomniane zadał wszystkie swoje pytania…
Starzec z biura
Takamaru
Uta
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 22 wrz 2025, o 17:53
H istoria rozbitej rodziny wywołała w Daichim nie tylko wzruszenie, ale również zaciekawienie. Który shinobi nie byłby zaintrygowany po usłyszeniu opowieści, w której jakaś pani domu nagle znika w zupełnie losowych, nieznanych nikomu okolicznościach? Kobieta zdrowa, która wiodła spokojne życie u boku kochającego męża i dorastającej córki, nagle wychodzi do lasu i wszelkie ślady po niej znikają. Chyba każdemu powinno się to wydawać podejrzane. Nie zostawiła żadnego listu, żadnej wiadomości, ale nawet, jeśli chciałaby odejść, z pewnością dałoby się znaleźć jakieś ślady. A rzekomo po niej nie dało się znaleźć niczego.
- Rozumiem. - skomentował, gdy usłyszał już wszystko. - Doceniam pana szczerość, Takamaru-sama i bardzo współczuję tego, co się stało.
Tylko tyle. Nie zamierzał mówić już nic więcej na ten temat, ponieważ nie chciał wywoływać smutku ani w nim, ani w małej dziewczynce. Widział reakcję Uty, widział reakcję jej ojca. Chociaż minęły dwa lata, cała sprawa była dla nich stosunkowo świeża i wspominanie o niej było jak rozdrapywanie rany, która nie zdążyła się jeszcze dobrze zagoić. Soma był osobą empatyczną i dlatego podjął się zupełnie innej kwestii, a mianowicie córki urzędnika, do której miał się zgłosić. Jak się okazało, była jedną z łowczyń w osadzie.
- Ahh, to by się zgadzało. W takim razie udam się jutro bezpośrednio do niej. - stwierdził, wysłuchując szczegółów. - Czy może mi pan powiedzieć, gdzie mieszka? Lub gdzie ją znajdę jutro rano?
Gdy miał pewność, że dowiedział się wszystkiego, mógł udać się do specjalnie przygotowanej dla niego izby, gdzie czekało na niego wygodne posłanie. Zdjął ubrania, zostając w bieliźnie, po czym położył się do spania i zamknął oczy. Nim się zorientował, padł wymęczony, ale jego brat bliźniak przebudził się i przejął panowanie nad ciałem. Choć Daichi spał słodko, Gaichi leżał i z zamkniętymi oczami kontrolował ciało. Udawał, że śpi, choć tak naprawdę czuwał i nasłuchiwał, ani trochę nie ufając obcym dookoła. Znajdował się w nowym miejscu, przy lesie, wokół którego krążyły różne historie, dlatego właśnie był czujny i na wszelki wypadek pozostał przytomny. A ponieważ jego brat mógł się zdrzemnąć i on sam spał ostatnio długo, mógł się wykazać i pilnować okolicy przez noc. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Następnego dnia, rano, bohater zamierzał udać się do miejsca wskazanego przez Takamaru - miejsca, w którym znaleźć mógłby Hanato. W nieznanej osadzie na pewno ciężko byłoby mu kogokolwiek odnaleźć, ale nawet z niewielką pomocą byłby w stanie przyspieszyć cały proces. Jeśli ktoś przygotowałby dla niego śniadanie, chętnie by z niego skorzystał, by nabrać sił. Skorzystałby też z porannej toalety, oczywiście ubierając się na samym początku. Wyspany, pełny sił i najedzony ruszyłby dalej, by kontynuować wykonywanie zlecenia.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 24 wrz 2025, o 00:08
Daichi wysłuchał wszystkiego, co gospodarz miał do powiedzenia, zadając na koniec jeszcze kilka pytań. Wieczór minął im stosunkowo szybko, a gdy wreszcie zjedli i odpoczęli po podróży czas było udać się spać. Następny dzień miał stać się zdecydowanie trudny, dlatego tak ważnym było, to by właściwie się zregenerować. Bohater udał się do swego pokoju, dowiadując się wcześniej, że jego przewodnik razem z innymi łowcami każdego ranka zbiera się w lokalnej karczmie. Daichi zasnął bez najmniejszych kłopotów, dzieląc się wcześniej ze swym bratem na dwie oddzielne osoby. Nie było to konieczne, ale zrozumiałe zwłaszcza w takim miejscu. Noc minęła równie szybko jak wieczór przy kolacji, a jedynymi odgłosami z zewnątrz było ciche wycie wilków. Młodzieniec obudził się, skoro świt, dokonując porannej praktyki związanej z przygotowaniem własnej osoby do funkcjonowania. Gdy chciał przywitać się z Takamaru i Utą, okazało się, że w domu zastał tylko mężczyznę. Dziewczynka podobno co rano chodziła w miejsce, gdzie razem z matką zbierały zioła, gdy ta jeszcze była z nimi. Chłopak nie miał jednak czasu zajmować się głupotami, dlatego zgodnie z życzeniem ruszył prosto do lokalnej karczmy. Droga nie była daleka, a kilka prostych wskazówek Takamaru pozwoliły mu dotrzeć tam w kilka minut. Mijani ludzie wpatrywali się w niego z niemałym zaskoczeniem, szepcząc do siebie, gdy wreszcie tracili go z oczu. Budynek karczmy był żółtawym zlepkiem desek i kamieni na samym środku osady. Po prawej stronie dobudowano niewielką szopę, w której obecnie nie przebywały żadne zwierzęta. W błocie i gnoju za to mógł zauważyć dwóch mężczyzn, którzy z zaskakująco zadowolonymi minami spali w najlepsze. Gdy bohater wreszcie przeszedł przez drzwi prowadzące do środka, jego oczom ukazała się przestronna sala z wielkim paleniskiem na samym jej środku. Dookoła ustawiono wiele stolików, które obecnie puste czekały na przyszłych gości. Przy długim barze stała samotna kobieta, z długim warkoczem przewiązanym czerwoną chustką. Na pierwszy rzut oka mogła mieć nie więcej niż czterdzieści lat, jednak surowość jej spojrzenia zdecydowanie odbierało jej sporo uroku. Oprócz niej w środku znajdowało się jeszcze kilkoro osób, które teraz zebrały się centralnie przy kontuarze. Wszyscy odziani w czarne stroje i peleryny, spod których wystawały widoczne części łuków i kołczanów. Gdy Daichi wszedł do środka rozmowy ucichły, a pierwsza odezwała się kobieta za barem.
– A to pewnie ty jesteś ten shinobi co go przysłali, żeby się naszymi duchami psia mać zajął – Kobieta z widoczną złością spojrzała na łowców, którzy niemal skulili się pod jej spojrzeniem.
– A wy co? Tacy jesteście łowcy, że na mój koszt drugi rok pijecie, a jak przychodzi co do czego, to Takamaru musi narażać kochaną Utę na niebezpieczeństwo… Jak jej włos przez was z głowy spadnie, to sama was do lasu zaprowadzę, gdzie bez bestii nie macie co wracać – Już szczerze wkurzona omal nie cisnęła w ich stronę kuflem, gdy nagle odezwała się inna kobieta. Daichi mógł zauważyć, że była znacznie młodsza niż tamta i nawet całkiem ładna. Taka dziewczyna, z którą mogłeś zbudować dom i nie bać się, że przy gorszych wiatrach puści cię bokiem.
– Kamato-sama, wiem, że kochasz Utę i nie mam prawa się odzywać jako nowy łowca… Ale obiecuję, że zrobię wszystko, żeby wioska znowu była bezpieczna – Dziewczyna spojrzała na Daichiego, uśmiechając się do niego szeroko.
– Jestem Hanato Soia, bardzo mi miło poznać – Dziewczyna kolejno wymieniła imiona innych uczestników zebrania. Jednak ich spojrzenia były tak bardzo nijakie, że nawet nie warto było wspominać ich imion. Kamato spojrzała na dziewczynę z wyraźną życzliwością, jednak zaraz jej spojrzenie zrobiło się surowe.
– Skoro wiesz to zrób coś z tym… A ty masz jej pilnować, żeby nie zrobiła nic głupiego – Dodała na koniec prosto w stronę bohatera. Hanato spojrzała na Kamato puszczając jej niewinne oczko, po czym przeniosła wzrok na bohatera.
– To, jaki mamy plan? – Rzuciła na koniec, całkowicie, nie przejmując się tym, że to właściwie od niej wymagano teraz kilku odpowiedzi.
Starzec z biura
Takamaru
Uta
Kamato
Hanato
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 24 wrz 2025, o 13:46
N oc spędzona w zupełnie nowym miejscu, choć nie była dla Daichiego czymś nowym, minęła mu stosunkowo szybko. Nie miał problemu z zaśnięciem, ale gdzieś z tyłu głowy cały czas czuł dręczący go niepokój wymieszany z niepewnością, dlatego właśnie nocną wartę pełnił Gaichi. Bliźniacy wymienili się myślami, po czym jeden z nich oddał się w objęcia Morfeusza, a drugi wybudził się, by w razie czego czuwać nad ciałem i bezpieczeństwem obojga. Całe szczęście obawy okazały się niesłuszne, nastał ranek. Gaichi z powrotem udał się do snu, by regenerować siły, natomiast ten, który zazwyczaj sterował, podniósł się, ubrał i udał do toalety. Czekało na niego pyszne śniadanie, przy którym bohater skorzystał z okazji, by zadać panu Takamaru jeszcze kilka pytań oraz podziękować mu za gościnę. Uty nie było w domu, ponieważ - jak się dowiedział - co rano chodziła w to samo miejsce, w którym kiedyś zrywała zioła z mamą, gdy ta jeszcze żyła. Jej też będzie musiał podziękować, bo to ona przygotowała posiłek, zrobi to przy najbliższej możliwej okazji. Opuścił przyjemne gospodarstwo i udał się w głąb osady.
Mijał mieszkańców, którzy spoglądali na niego tym dziwnym wzrokiem, który znał aż za dobrze. Nie chciał konfrontacji, dlatego chował się w cieniu tak często, jak było to możliwe, niespecjalnie unikał kontaktu wzrokowego, choć nie zamierzał go też specjalnie wymuszać. Po niedługim czasie dotarł do karczmy, w której zawsze rano spotykać mieli się łowczy przed wyruszeniem na polowanie. To właśnie tam spotkać miał Hanato, która mogła mu pomóc, przekazując potrzebne informacje na temat okolicznych lasów. W środku może nie było tłoczno, ale kilka sylwetek siedziało przy losowo rozstawionych stolikach. Większość była przy barze, za którym stała groźnie wyglądająca kobieta, albo pracownica, albo właścicielka całego przybytku. Nieopodal niej, na jednym z wysokich krzeseł ustawionych właśnie przy barze, siedziała ładna, młoda kobieta. Gdy Soma zbliżył się do nich, od razu zwróciła się do niego. Rozpoznała go zapewne po wizerunku lub drugiej głowie, która zwisała mu z tyłu.
- Tak, zgadza się. - odpowiedział miłym tonem. - Jestem Daichi Soma i przybyłem tutaj w imieniu Atarashi, by wam pomóc. - oczywiście kobitka za barem musiała dodać coś od siebie. Poprosiła Daichiego, a raczej zagroziła mu, że ma pilnować Hanato. Chłopiec odpowiedział jej od razu, na chwilę się kłaniając. - Oczywiście, proszę pani. Zrobię wszystko, co w mojej mocy.
Wtedy Hanato zapytała go o plan. Plan działania przy takiej operacji? Ciężko mówić o planie, nie znając nawet szczegółów. To właśnie dlatego najpierw shinobi musiał ustalić pewne kwestie i wyciągnąć od łowców jak najwięcej informacji. Na ich podstawie będzie w stanie określić potencjalny plan działania.
- Na początek chciałbym powiedzieć, że przesyła mnie Kenpachi. Prosił, żeby cię pozdrowić, Hanato-san. - nie zapomniał o tak istotnej kwestii. - A jeśli chodzi o plan, najpierw potrzebuję wiedzieć parę rzeczy, mam nadzieję, że mi pomożecie. Po pierwsze - czy wiemy, z czym mamy do czynienia? Od pana Takamaru słyszałem o różnych legendach, ale może wy macie inne informacje, nieco bardziej konkretne? Czy widzieliście zagrożenie? - zaczął pytać, ale na tym nie zamierzał poprzestać. - Którędy powinienem wejść do lasu i gdzie powinienem się udać? Na co powinienem się przygotować? - to też nie było wszystko. - I czy jest możliwość, byście dzisiaj odpuścili sobie polowanie? Do lasu chciałbym się udać sam. Będę się czuł pewniej, gdy nie będę musiał przejmować się waszym bezpieczeństwem, a o moje nie musicie się martwić, bo ja sobie na pewno poradzę.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 838 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 28 wrz 2025, o 00:14
Kamato przez chwilę obserwowała Daichiego, jak gdyby chciała ocenić, czy chłopak faktycznie jest w stanie jej pomóc. Gość, który wszedł do baru był całkowicie oderwany od rzeczywistości. Dwie głowy nie wzbudzały zapewne ufności obcych, dlatego bohater musiał liczyć się z tym, jak trudno będzie innym dostrzec w nim coś więcej, niż tylko dziwadło z lasu. Nikt z czarnych postaci w płaszczach nie miał odwagi się odezwać, a jedyną osobą na pełnym luzie była Hanato, która przyjęła słowa Daichiego z niezwykłym entuzjazmem.
– Mój ojciec, tak się cieszę – Dziewczyna złapała bohatera za dłoń, nie przejmując się tym, że jego brat bliźniak zwisał na tyłach.
– Miał już dawno to rzucić i zamieszkać z nami, powinien poznać swoje wnuki – Zanim chłopak się zorientował łowczyni puściła jego ręce, nie zwracając wcale uwagi na chwilowy nietakt. Gdy padły kolejne pytania, również ona postanowiła odpowiedzieć na wszystkie.
– To, co Pan Takamaru powiedział jest prawdą – Hanato spojrzała na Kamato, która przerwała swoją pracę polerowania szklanek, wpatrując się teraz pustym wzrokiem gdzieś w dal.
– Wielu naszych to widziało… Jednak nikt nie jest w stanie opisać jak właściwie wygląda – Hamato pierwszy raz od wejścia bohatera zamilkła na chwilę, zaciskając swoje drobne piąstki.
– Nie mamy zamiaru udawać, że jesteśmy gotowi na spotkanie z tym, co czeka w lesie… Myślisz, że zwariowaliśmy, ale siostra Kana… -
– Nie!… Przestań! – Kanato krzyknęła, przerywając wypowiedź dziewczyny, która momentalnie zamilkła, spuszczając wzrok.
– Kanato-sama, ja przepraszam… Chciałam tylko go ostrzec – Barmanka piorunowała wzrokiem córkę Kenpachiego, jak gdyby chciała przerazić dziewczynę samą swoją aurą. Po chwili kobieta po prostu odpuściła, machając głową z niezadowoleniem. Ukrywając swój wzrok przed wszystkimi odwróciła się na pięcie, udając, że jej praca tego właśnie wymagała.
– Ona nie oszalała… Koya zawsze miała dar. Widziała rzeczy, których ludzie nie mogli zrozumieć. To co siedzi w lesie to, najprawdziwszy Yōkai i śmierć Koyi powinna wam to udowodnić… Mówiła wam, że to po nią przyjdzie, a później przyjdzie po kolejnych, których wiedźma uzna za godnych. Ten przeklęty demon działa według jej poleceń, dobrze wiecie, że ten dzieciak sobie nie poradzi… Przyniesiecie resztę jego ciała tak samo jak przynieśliście ciało Koyi – Kobieta zamilkła, a nikt nie dodał nic więcej. Na resztę pytań chyba nie trzeba było odpowiadać… Do tego lasu z pewnością nie wybierał się nikt o zdrowych zmysłach. Kanato złapała Daichiego za rękaw, po czym wyszeptała cicho, zanim w powietrzu usłyszeli ciche szlochanie…
– Chodź, jeśli dalej chcesz pokażę ci wejście do lasu – Po tych słowach, jeśli bohater był gotów i nie miał nic do powiedzenia, mogli ruszać dalej. Opowieść z początkowej sprawy dziwnego zachowania zwierząt przerodziła się w baśń o wiedźmach, demonach i martwych ludziach… Czy to wszystko mogło mieć faktycznie odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Starzec z biura
Takamaru
Uta
Kanato
Hanato
0 x
Daichi
Posty: 48 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 28 wrz 2025, o 13:38
R ozmowa przy barze, choć aktywny udział w niej brały może trzy osoby, zdradziła Daichiemu wiele nowych informacji, dzięki czemu nie musiał po drodze domyślać się niepotrzebnie faktów i potencjalnych wydarzeń. Napięcie między Hanato i Kanato było narastające, ale widać było, że te dwie znają się nie od dziś i bez problemu zażegnają wszelkie konflikty między sobą. Tutaj nie było wprawdzie mowy o konflikcie, ale najwidoczniej jedna z nich nie chciała, by druga zdradziła obcej osobie wszystkich informacji o ich życiu i przeszłości. W końcu jednak sama opowiedziała historię swojej siostry, zdradzając, że za całą sprawą stoi jakiś Yokai.
- Yokai? - zdziwił się. - Tutaj?
Dawno o żadnym nie słyszał, natomiast wiedział, że po tej stronie kontynentu były one bytem nieznanym. Czyżby przełamanie Muru wiązało się z tym, że nie tylko ludzie północy przedostali się na kontynent? Może towarzyszyło temu również wydostanie się yokaiów i ich rozprzestrzenienie właśnie tutaj, gdzie wcześniej ich nie było? Mogło tak być, dlatego właśnie okoliczni mieszkańcy nie mieli pojęcia o tym, jak sobie z nimi radzić. On też jeszcze nie wiedział, z czym będzie miał do czynienia, ale wiedział, że być może będzie w stanie sobie z tym poradzić.
- Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by wam pomóc. - wymusił nawet niewielki uśmiech, po czym zwrócił się szeptem do Hanato, odpowiadając na jej słowa. - Prowadź.
Był gotowy. Choć Soma nie miał w tej kwestii doświadczenia - on w ogóle nie miał w sumie zbyt dużego doświadczenia - to nie zamierzał się poddawać. Towarzyszyła mu ciągła chęć pomocy potrzebującym i jeżeli w grę wchodziło ratowanie ludzkich istnień, on zamierzał się podjąć wyzwania. Nie był silny, nie władał potężnymi technikami, ale znał podstawy i zamierzał je wykorzystać, by pomóc cywilom zamieszkującym te okolice. Dlatego właśnie gotów był na wejście do lasu i poznanie prawdziwych intencji mitycznej istoty. Sam, rzecz jasna, nie zamierzał prosić nikogo innego o pomoc, dla względów bezpieczeństwa.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Kaito Ishikawa
Posty: 190 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 1 paź 2025, o 20:44
Misja
T ego dnia jak każdego innego po porannej gimnastyce, pożywnym śniadaniu głównie złożonego z ryżu i ryb oraz po odświeżającej higienie ubrałem się w swój zwyczajowy strój wojownika, aby w każdym możliwym momencie być gotowym do walki. Zanim założyłem pełną zbroję trochę czasu upłynęło nawet po takim czasie odkąd odziedziczyłem ją po swoim ojcu. Wychodząc w kierunku namiotu mego przymocowałem jeszcze pochwy wraz z mieczami do lewego boku. Trzymając w prawym ręku hełm przemierzałem pobliskie okolice, niezbyt interesując się co się tutaj dzieje, w tym momencie, nawet pogoda zbytnio mnie nie ruszała najzwyczajniej w świecie zależało mi tylko na jednej rzeczy - służyć memu panu.
D ocierając do miejsca Yamamoto-dono, jego strażnicy zagrodzili mi przejście, gdyż mój pan był najwidoczniej zajęty. Spokojnie odczekałem swoje, aż w końcu wyszli męzczyźni których niezbyt dobrze kojarzyłem. Starzec zaprosił mnie gestem do namiotu, co mnie lekko poirytowało
- Za kogo on się ma ? - zapytałem samego siebie w duchu wchodząc do środka
Starzec mnie interesował, udałem że go nie ma, a będąc w środku namiotu od razu zbliżyłem się do jinchurikiego dziewięcioogoniastego, ukłękłem przed nim.
- Witaj panie, w czym dzisiaj może przysłużyć się twój sługa ?
Klęczałem dalej dopóki nie dostałem jasnego sygnału, że mogę wstać.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Minari - Zlecenie Specjalne D
Souei - Wyprawa S
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości