Las w Górach
- Ryo
- Posty: 107
- Rejestracja: 3 mar 2023, o 22:35
- Wiek postaci: 24
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10986
- GG/Discord: Nvminer#7387
- Fumetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 114
- Rejestracja: 23 wrz 2018, o 18:18
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=2749&p=35227#p35227
Re: Las w Górach
Wypoczywając na łonie natury, nagle do moich uszu dobił się dźwięk. Nie był to dźwięk ptactwa czy też wiatru. Odgłos wydawał się jakby, ktoś nadepnął na gałąź, a ono pod jego ciężarem złamało się w pół. Wtedy moje zmysły zaczęły pracować ciężej, aby mieć się na baczności. Przecież te tereny są rzadko uczęszczane przez ludzi, było to miejsce, które według mnie służyło do wewnętrznego wyciszenia się. To miejsce miało swój charakter, który na to pozwalał.
Powoli wstawałem, gdy usłyszałem kolejne łamanie gałęzi, tylko, że tym razem było znacznie bliżej, ale nie otaczało mnie dużo drzew, więc szybko mogłem zidentyfikować potencjalną osobę. Na ten moment musiała być lekki kawałek drogi odemnie, samym słuchem nic nie wskóram...
Wstałem otrzepalem ubrania, po igłach z drzew. Prawdopodobnie kiedy biegłem, musiałem otrzeć się o kilka igieł. Wiedziałem, że jeżeli teraz nie zacznę działać i nie będę krok do przodu od mojego potencjalnego przeciwnika, będę miał problem, dlatego wspiąłem się na najbliższe drzewo i z niego patrzyłem w każdą możliwą stronę, ponieważ niosło się echo, więc słuch tutaj mógł tylko zawieść.
Powoli wstawałem, gdy usłyszałem kolejne łamanie gałęzi, tylko, że tym razem było znacznie bliżej, ale nie otaczało mnie dużo drzew, więc szybko mogłem zidentyfikować potencjalną osobę. Na ten moment musiała być lekki kawałek drogi odemnie, samym słuchem nic nie wskóram...
Wstałem otrzepalem ubrania, po igłach z drzew. Prawdopodobnie kiedy biegłem, musiałem otrzeć się o kilka igieł. Wiedziałem, że jeżeli teraz nie zacznę działać i nie będę krok do przodu od mojego potencjalnego przeciwnika, będę miał problem, dlatego wspiąłem się na najbliższe drzewo i z niego patrzyłem w każdą możliwą stronę, ponieważ niosło się echo, więc słuch tutaj mógł tylko zawieść.
0 x
- Shin
- Posty: 106
- Rejestracja: 3 kwie 2022, o 00:09
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=191665#p191665
Re: Las w Górach
Chłopak znalazł ten teren za miastem nie bez przyczyny. Nie było tu zywego ducha ani żadnych śladów ludzkiej ingerencji, wydeptanych ścieżek czy znaków świadczących o pobycie tu człowieka. Właśnie takiego miejsca potrzebował chłopiec, by wykonać jeden z ważniejszych planów na swojej drodze ninja.
Pan Uzo, który pokazywał i uczył Shina wszystkiego, co wie o ziemi i jej technikach, wyjaśniał mu też coś, co nazywał "planem na przyszłość". Widząc szybko rozwijającego chłopca, wpajał mu wiedzę o technikach poza jego możłiwościami, które będzie mógł opanować po wyjściu z sierocińca.
Technika, której notatki miał opisane na kilku stronach notesu, spisane drobnym druczkiem z autorskimi ilustracjami pana Uzo, miała na celu utworzyć wielkiego węża z ziemi, który z ogromną prędkością będzie atakował swoją ofiarę, by zmieść ją z powierzchni ziemi. Twór miał mieć wielkie rozmiary i monstrualną siłę, więc musiał być naprawdę silną techniką i Shin nie umiał się doczekać, aż będzie mieć ją w swoim arsenale. W końcu jego celem było zostanie najlepszym ninja znającym i wykorzystującym ziemne techniki na świecie!
Pierwszym krokiem, który należało zrobić, było wyrwanie z ziemi i uformowa głowy węża. Jak mawiał jeden mędrzec: łatwiej powiedzieć niż zrobić. Kontrolowanie ziemi o tym rozmiarze wymagało od chłopca wiele wysiłku i koncentracji. Kupy ziemi, gdy rozmiary były wielkości człowieka, jeszcze jakoś udawało się ogarnąć, ale przy powiększanie rozmiaru węża ziemia rozpadała się w drobny mak, pozostawiając utworzoną głowę w kształcie rozgotowanego ziemniaka.
Drugiego dnia poszło już dużo lepiej. Chłopak powoli łapał, w jaki sposób dystrybuować chakrę w tworze i odpowiedzią na to pytanie było inaczej niż myślał chłopak: szybko. Był przekonany. że ma wtłoczyć chakrę do węża, który ma stwardnąć i powstać, a okazało się, że technika wymagała ciągłego wprowadzania chakry do układu stworzonego w wężu, by na bieżąco formować go i tym samym kontrolować jego wzrost. Idąc tą logiką, wydłużanie węża powinno następować tą samą techniką, dzięki czemu podczas ruchu będzie on mógł zakręcać i poruszać się na dłuższe odległości. Pierwsze próby podziałały i chłopak posłał głowę smoka na zadziwiające... dwa metry. Musiało wystarczyć, by zbliżał się zachód słońca i trzeba było wracać do domu.
Trzeci dzień przyniósł istotny przełom. Okazało się, że przy kontrolowaniu długości węża nie było ważne jedynie kontrolowanie ilości chakry, ale również całej głowy. Wąż nie miał wolnej woli i nie dało się go "zaprogramować" na jakieś działania, trzeba była się skupić, by twór robił to, do czego został stworzony: do siania demolki wśród wrogów. Nie było to dla Shina pierwszyzną, bo nauczył się już innych technik wymagających kontroli, ale jeszcze nigdy nie działał na taką skalę, a prawdą było, że smok był zbyt szybki nawet jak dla Shina. Gdy próbował nim poruszyć z pełną prędkością, musiał zasłonić oczy z powodu nagłego podmuchu wiatru, a gdy zrobił to drugi raz, tym razem z odległości kilku metrów, zauważył, że zamiast węża widzi szybką smugę sunącą po ziemi aż do momentu, w którym smok rozpada się, około 50 metrów dalej.
Po treningu chłopak opadł z sił, siedząc pod jednym z liściastych drzew. Trzeci dzień treningu został zaliczony, a chłopak uznał technikę za opanowaną. Co prawda nie mógł jej używać w małych pomieszczeniach i była ona widoczna z daleka, ale przecież była jakąś odpowiedzią na ataki przeciwnika. I to konkretną, chociaż Shin nie potrafił sobie wyobrazić na razie niebezpieczeństwa, podczas którego mógłby jej użyć. Zmęczony, pogrążony w myślach i opatulowany w przyniesiony w plecaku ciężki koc, chłopak zasnął pod drzewami...
Pan Uzo, który pokazywał i uczył Shina wszystkiego, co wie o ziemi i jej technikach, wyjaśniał mu też coś, co nazywał "planem na przyszłość". Widząc szybko rozwijającego chłopca, wpajał mu wiedzę o technikach poza jego możłiwościami, które będzie mógł opanować po wyjściu z sierocińca.
Technika, której notatki miał opisane na kilku stronach notesu, spisane drobnym druczkiem z autorskimi ilustracjami pana Uzo, miała na celu utworzyć wielkiego węża z ziemi, który z ogromną prędkością będzie atakował swoją ofiarę, by zmieść ją z powierzchni ziemi. Twór miał mieć wielkie rozmiary i monstrualną siłę, więc musiał być naprawdę silną techniką i Shin nie umiał się doczekać, aż będzie mieć ją w swoim arsenale. W końcu jego celem było zostanie najlepszym ninja znającym i wykorzystującym ziemne techniki na świecie!
Pierwszym krokiem, który należało zrobić, było wyrwanie z ziemi i uformowa głowy węża. Jak mawiał jeden mędrzec: łatwiej powiedzieć niż zrobić. Kontrolowanie ziemi o tym rozmiarze wymagało od chłopca wiele wysiłku i koncentracji. Kupy ziemi, gdy rozmiary były wielkości człowieka, jeszcze jakoś udawało się ogarnąć, ale przy powiększanie rozmiaru węża ziemia rozpadała się w drobny mak, pozostawiając utworzoną głowę w kształcie rozgotowanego ziemniaka.
Drugiego dnia poszło już dużo lepiej. Chłopak powoli łapał, w jaki sposób dystrybuować chakrę w tworze i odpowiedzią na to pytanie było inaczej niż myślał chłopak: szybko. Był przekonany. że ma wtłoczyć chakrę do węża, który ma stwardnąć i powstać, a okazało się, że technika wymagała ciągłego wprowadzania chakry do układu stworzonego w wężu, by na bieżąco formować go i tym samym kontrolować jego wzrost. Idąc tą logiką, wydłużanie węża powinno następować tą samą techniką, dzięki czemu podczas ruchu będzie on mógł zakręcać i poruszać się na dłuższe odległości. Pierwsze próby podziałały i chłopak posłał głowę smoka na zadziwiające... dwa metry. Musiało wystarczyć, by zbliżał się zachód słońca i trzeba było wracać do domu.
Trzeci dzień przyniósł istotny przełom. Okazało się, że przy kontrolowaniu długości węża nie było ważne jedynie kontrolowanie ilości chakry, ale również całej głowy. Wąż nie miał wolnej woli i nie dało się go "zaprogramować" na jakieś działania, trzeba była się skupić, by twór robił to, do czego został stworzony: do siania demolki wśród wrogów. Nie było to dla Shina pierwszyzną, bo nauczył się już innych technik wymagających kontroli, ale jeszcze nigdy nie działał na taką skalę, a prawdą było, że smok był zbyt szybki nawet jak dla Shina. Gdy próbował nim poruszyć z pełną prędkością, musiał zasłonić oczy z powodu nagłego podmuchu wiatru, a gdy zrobił to drugi raz, tym razem z odległości kilku metrów, zauważył, że zamiast węża widzi szybką smugę sunącą po ziemi aż do momentu, w którym smok rozpada się, około 50 metrów dalej.
Po treningu chłopak opadł z sił, siedząc pod jednym z liściastych drzew. Trzeci dzień treningu został zaliczony, a chłopak uznał technikę za opanowaną. Co prawda nie mógł jej używać w małych pomieszczeniach i była ona widoczna z daleka, ale przecież była jakąś odpowiedzią na ataki przeciwnika. I to konkretną, chociaż Shin nie potrafił sobie wyobrazić na razie niebezpieczeństwa, podczas którego mógłby jej użyć. Zmęczony, pogrążony w myślach i opatulowany w przyniesiony w plecaku ciężki koc, chłopak zasnął pod drzewami...
Ukryty tekst
0 x
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Las w Górach
ROK 394
Po kilunastu minutach będąc w zamyśleniu co by dzisiaj tu potrenować, zawędrowałem gubiąc się kilkukrotnie bibliotekę dla shinobi. W niej udało mi się znaleźć interesującą mnie technikę. Wypożyczyłem zwój dopełniając wszelakich formalności i udałem się w stronę lasu. Chciałem w spokoju nauczyć się techniki, ale zarazem nie było moim celem aby ktoś mi przerwał bąź mnie obserwował. Specjalnie dlatego naprawdę daleko w głąb zaszedłem tegoż lasu, gdy znalazłem odpowiednie miejsce to po chwili intensywniej rozgrzewki rozpocząłem naukę.
Po kilunastu minutach będąc w zamyśleniu co by dzisiaj tu potrenować, zawędrowałem gubiąc się kilkukrotnie bibliotekę dla shinobi. W niej udało mi się znaleźć interesującą mnie technikę. Wypożyczyłem zwój dopełniając wszelakich formalności i udałem się w stronę lasu. Chciałem w spokoju nauczyć się techniki, ale zarazem nie było moim celem aby ktoś mi przerwał bąź mnie obserwował. Specjalnie dlatego naprawdę daleko w głąb zaszedłem tegoż lasu, gdy znalazłem odpowiednie miejsce to po chwili intensywniej rozgrzewki rozpocząłem naukę.
Ukryty tekst
0 x
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Las w Górach
ROK 394
Gdy zakończyłem naukę techniki, poszukałem źródła świeżej wody oraz żywności. Zajęło mi to trochę czasu, ale finalnie na koniec dnia siedziałem już nad paleniskiem, nad którym piekła się dziczyzna, a chwilę wcześniej wyparzałem wodę. Po jakimś czasie mięso nadało się w końcu do jedzenia, zjadłem je z wielkim smakiem, gasząc przy okazji swoje pragnienie schłodzoną już wodą. Dorzuciłem drwa do paleniska i poszedłem spać.
Rano obudziłem się, przy wygaszonym już palenisku. Rozpostarłem kości, wypiłem resztki wody, wykonałem podstawową higienę i po krótkim odcinku czasowym byłem już gotowy do dalszych treningów
Gdy zakończyłem naukę techniki, poszukałem źródła świeżej wody oraz żywności. Zajęło mi to trochę czasu, ale finalnie na koniec dnia siedziałem już nad paleniskiem, nad którym piekła się dziczyzna, a chwilę wcześniej wyparzałem wodę. Po jakimś czasie mięso nadało się w końcu do jedzenia, zjadłem je z wielkim smakiem, gasząc przy okazji swoje pragnienie schłodzoną już wodą. Dorzuciłem drwa do paleniska i poszedłem spać.
Rano obudziłem się, przy wygaszonym już palenisku. Rozpostarłem kości, wypiłem resztki wody, wykonałem podstawową higienę i po krótkim odcinku czasowym byłem już gotowy do dalszych treningów
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 629
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Ario
- Posty: 2424
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Las w Górach
Informacja która spłynęła na Ciebie jak grom z jasnego nieba o tym, że można nie szanować wyższych rangą była dla Ciebie nie do zaakceptowania. Odrazu wyraziłeś swój sprzeciw i dodałeś, że jeżeli ktoś przy Tobie minie się z etykietą, to dasz temu jasny sprzeciw. Kogo patrzył na Ciebie z zainteresowaniem, jednak...czy ktoś jego pokroju nie próbował już z tym walczyć? Skoro wycofał się tak bardzo z tego tematu, czy nie zrobił wszystkiego, co mógł zrobić?
- Jasne, dzięki. Ale jakby...nie wiem czy to jest warte tego zachodu. Po prostu róbmy swoje. - odparł krótko.
Ponownie chciałeś potwierdzić, że Yatta się na Tobie nie zawiedzie, jednak on wydawał się nie przejmować tym aż tak bardzo. W sensie, chyba nawet trochę cieszył się, że z Tobą idzie. Chociaż nie umiał tego zbytnio wyrazić.
- Jak dotrzemy do groty, powinniśmy z góry mieć widok na szlak i wtedy podejmiemy decyzję co dalej. Damy radę. - powiedział. - Mam wstępny pomysł jak można zrobić coś takiego. Robienie szumu i takie zadania to trochę moja specjalizacja, hehe. - powiedział, delikatnie się uśmiechając.
Dalej podziwialiście białą wiewiórkę. Zapytałeś się, czy myślał, czy nie zdobyć takiego towarzysza. Chłopak trochę się zadumał, lecz po chwili zaczął mówić.
- Kiedyś pomieszkiwałem trochę w lesie więc potrafię przeżyć w dziczy. Ogólnie umiem tropić i takie tam. Dużo czasu spędzałem w lesie więc nauczyłem się obserwować zwierzęta i je rozpoznawać, ale nigdy nie starałem się ich oswajać. Wydają mi się piękne, takimi jakim są. Ta czysta naturalność jest po prostu niesamowita. Poza tym, jak widzisz, misje które są mi przydzielane są często daleko poza domem. Nigdy nie wiem, czy uda mi się wrócić z misji, więc nie chciałbym brać też odpowiedzialności za jakieś zwierzę. Jakbym umarł, nie miałby nikt kto się nimi zająć...czasem odwiedzam schroniska dla zwierząt, to tam mogę wyprowadzić sobie jakiegoś psa na spacer, albo się z nimi pobawić. - wyjaśnił.
Na sam koniec temat zszedł w kierunku Twoich celów i pragnień. Chciałeś przede wszystkim wyprzeć dzikich, przywrócić świetność klanu, a na sam koniec dodałeś, że nie masz planów. Była jedna rzecz, którą poruszałeś i za każdym razem jak o tym mówiłeś, coś się w Yattcie zmieniało. Delikatnie, ale zmieniało.
- Wygranie wojny, odbudowa klanu, jasne, ale to ogólne cele. Chodziło mi bardziej, co TY byś chciał robić, ale rozumiem, że jesteś nastawiony czysto bitewnie. Mówisz, że chciałbyś prędzej dowodzić na froncie...coś jak Sazaraki Uchiha. - powiedział, po czym podrapał się po brodzie. - Duży orzech do zgryzienia. Musisz awansować na Kogo i mieć dużo misji. Chcesz brać odpowiedzialność za ludzi na froncie? - zapytał. - Wydajesz się strasznie nienawidzić dzikich. Zabili kogoś z Twojej rodziny, czy masz jakiś inny zatarg z nimi poza Wojną?
Szliście już długi kawałek czasu i po drodze nie robiliście żadnych dłuższych przerw. Raz czy dwa razy stanęliście by się napić i coś podjeść, a tak to cały czas parliście na przód. Jeszcze w początkowych fazach co jakiś czas trafialiście na kogoś na szlaku, jednak teraz od dłuższego czasu nie było nikogo.
- Tutaj skręcimy w prawo. Droga jest ukryta, ale Cię poprowadzę. Prosto jak będziemy szli, to już nie aż tak daleko będzie pierwsza linia frontu. Staraj się być teraz czujniejszy, bo w tych okolicach mogą już trafić się jakieś jednostki infiltracyjne wroga. - Yatta wskazał Ci palcem na drzewo, które było dziwnie obrośnięte krzakami. Jak podeszliście bliżej, chłopak jedną ręką odsunął gałęzie i pokazał Ci ukrytą ścieżkę odchodzącą w głąb lasu. Ruszył pierwszy, a Ty za nim.
Szliście tak jakiś czas, a Yatta wielokrotnie skręcał gdzieś za drzewem w inną stronę, czy za jakimś kamieniem. Za każdym razem mówił Ci, że teraz idziecie tutaj, bo tutaj jest znak. Ty tych znaków totalnie nie rozpoznawałeś, ale może to nawet i lepiej, że tylko on potrafił je odczytać. Wspinaliście się w górę, aż w pewnej chwili zaczęły się kamieniste wyżyny. Kogo zaprowadził Cię dookoła nich, a potem między kamieniami była jeszcze jedna, ukryta droga w górę. Weszliście tam i dopiero po jakimś czasie wylądowaliście na półce skalnej, która była przymaskowana przez wycięte gałęzie. Yatta je pozbierał i Twoim oczom ukazała się grota. Była bardzo sprytnie umiejscowiona, bo dawała widok na całą dolinę z lasu, a jak ktoś będzie chciał się do Was zakraść, to będziecie go widzieć z daleka.
- Jak rozpalimy ogień, to dym będzie zasłonięty przez wzgórze. - wyjaśnił.
W samej grocie widziałeś...niemalże bardzo podstawowe mieszkanie. Posłanie zrobione z gałęzi - rama była obudowana z konarów drzew, zaś środek wyłożony przyżółkłymi już liścmi. Na środku widziałeś pozostałości ogniska, a także stolik zrobiony z pnia i jedno krzesło. Była też suszarka z patyków.
- He he...no wiem, że to nie warunki dla wszystkich, ale no...nie miałem za bardzo nic pod ręką.
To co Cię zastanowiło to fakt, że wyglądało to o dziwo...dobrze. Nawet, jeżeli była to prowizorka, to zrobiona z naprawdę dużą starannością. Yatta podszedł do ściany i podniósł coś, co wydawało Ci się długim kijem.
- Niedaleko jest potok. Zjadłbym dziś dobrego pstrąga. Umiesz łowić? Mogę Ci zrobić drugą wędkę jak chcesz.
========== Yatta Uchiha
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 629
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Ario
- Posty: 2424
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Las w Górach
Chociaż rozmowa toczyła się w najlepsze, kiedy weszliście na temat Dzikich miałeś swoje twarde przemyślenia. Byli dla Ciebie zbrodniarzami, to oni zaatakowali Waszą ziemię. Nawet nie tyle tylko waszą, co po prostu zaatakowali kontynent. Dodatkowo jeszcze odpowiedziałeś na to, że nie boisz się brać odpowiedzialności za ludzi. To było Twoje zadanie jako Shinobi i też wierzyłeś, że tak po prostu musi być. Co więcej, przyznałeś się, że masz doświadczenie.
Yatta jedynie pokiwał głową. Nie komentował w żaden sposób tego, co mówisz, aż do momentu, gdy zapytałeś o to, jakie on ma podejście.
- Ja? Emm... - chwilę się zastanowil, po czym westchnął. - Moja odpowiedź Ci się nie spodoba. Ja pochodzę trochę...z innych środowisk jak Ty, trochę napatrzyłem się na...ludzką krzywdę. Dla mnie przede wszystko to też ludzie i uważam, że wszelka krzywda, która się dzieje, nie powinna dotykać każdego. Ci ludzie też z jakichś powodów opuścili swoje ziemie i przyszli tutaj. - powiedział, po czym na chwilę się zastanowił. - Czasem zastanawiałem się, co by musiało się stać, żebym opuścił swoje miejsce i przeniósł sie gdzieś indziej. Jakby...akurat ja to może jestem zły przykład, ale weźmy Ciebie. - stanął przed Tobą. - Gdybyś miał możliwość, to sam z siebie chciałbyś teraz zamieszkać w Kaigan? Albo na pustyni? Myślę, że wojna sama w sobie jest zła, nie ludzie. Dlatego nie żywię do Dzikich aż takiej urazy, jak Ty, ale zgadzam się z tym, że jesteśmy trybikami w maszynie i musimy robić wszystko, by chronić siebie i bliskich.
Czy taka odpowiedź satysfakcjonowała Tsuyosha? Rzeczywiście, panowie mogli mieć zgoła odmienne zdanie na ten temat. Z jednej strony Tsuyoshi prezentował zdecydowanie radykalniejsze podejście, a Yatta wydawał się szukać w tym wszystkim jakiegoś sensu. Czy istniała szansa na porozumienie tych dwóch w tej sprawie?
- Moja rola? Wiesz co, nie zastanawiam się nad tym. Wstaję, idę po przydział, staram się przetrwać i wykonać zadanie, czasem jak mam czas to odwiedzam schroniska, albo chodzę do biblioteki. Tam właśnie Hina mnie ostatnio uczyła grać w shogi i trochę opowiada mi o historii. To chyba w sumie moje ulubione rozrywki na ten moment. - powiedział i westchnął. - No ale tak, nie jestem jakimś bohaterem wojennym i chyba nie mam na to za bardzo aspiracji. Tam gdzie władza klanu będzie widziała moją obecność, tam pójdę i zrobię wszystko, by być przydatny.
Następnie obejrzałeś chatkę. Nawet Ci się podobała, a na hasło o rybach, ewidentnie się ucieszyłeś. Co więcej, miałeś w tym doświadczenie! Yatta też się ucieszył, przez co nawet dał Ci swoją wędkę.
- O kurczę, ale fajnie. To weź Ty moją, ja sobie zrobię jakąś po drodze. Tak, tutaj jest bezpiecznie. To znaczy, trzeba być czujnym jak zawsze, ale no, jak ktoś się bedzie skradał, to raczej go usłyszę. Ludzie w większości nie potrafią poruszać się po lasach, bedąc ninja. To w sumie taki...parakoks. Padanos? Paradoks! Wiedziałem, że jakoś tak.
Ruszyliście w dół skarpy i ponownie weszliście w las. Yatta prowadził Cię ścieżkami i gdybyś miał ponownie trafić na górę, to byś chyba musiał poświęcić dużo więcej czasu, nawet jeżeli wiedziałbyś, w którą stronę iść. Chłopak miał bardzo dobrze wyczute jak chodzić, by omijać krzaki, jakieś patyki i inne. Wkońcu jednak dotarliście do wody. Twoim oczom ukazał się strumień, chyba dość płytki, ale woda była w nim...krystaliczna.
- Woda ma źródło niedaleko, więc jak widzisz, woda jest czysta. Wykop parę dżdżownic tutaj w glebie, blisko wody, załóż na haczyk i...dalej wiesz. Złapmy tak z 6 pstrągów. Dwa na kolacje, dwa na śniadanie i dwa wysuszymy i zrobimy sobie z nich przekąski na obiad. Nie możemy się obżerać na akcję.
Powiedział. W tym samym momencie chłopak znalazł sobie kijek, który zaczął strugać i obrabiać kunaiem, by następnie zrobić plecionkę z kory i haczyk z końcówki patyka. Niedługo potem dołączyć do Ciebie, zarzucając wędką w inną stronę.
========== Yatta Uchiha
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 629
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Ario
- Posty: 2424
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Las w Górach
Gdy powiedziałeś, że uważasz, że takie myślenie jest szkodliwe dla klanu, Yatta uniósł pytająco brew.
- Czy obrażanie wyższego stopniem nie jest bardziej szkodliwe dla klanu? - powiedział, po czym wydawał się jakby chciał Ci zasugerować, że dosłownie przed chwilą zarzekałeś się bronić swoich ideałów jakimi była hierarchia rękami i nogami, a teraz przy pierwszej dosłownie rzeczy oskarżyłeś Yatte o złe poglądy. Chłopak jednak uśmiechnął się po chwili, po czym machnął ręką. - Żartuje, nie mówiłem, że nie przejmuję się takimi rzeczami. - czy aby napewno?
Finalnie udało Wam się dotrzeć najpierw na górę, a potem zeszliście na dół zaraz po tym jak obejrzałeś sobie jaskinię. Wydawało się, że różnica zdań, którą mieliście wcześniej totalnie nie robiła na nim wrażenia i jego podejście do Ciebie nie zmieniło się ani trochę. Powiedziałeś, że zna się trochę na łowieniu, co Yatta skwitował odzywając się.
- Jak nie masz pieniędzy, złowienie ryby jest najszybszym sposobem na napełnienie brzucha. No i zbieractwo, ale ryby są bardziej sycące. Nauczyłem się je przyrządzać. Później Ci pokaże.
Dodałeś, że masz trochę zapasów z domu, na co Yatta pokiwał głową.
- Trzymaj je. Nie wiadomo co się stanie po tamtej stronie frontu. Gdybyśmy musieli koczować w jednym miejscu przez tydzień, wtedy użyjesz zapasów. Jeżeli masz możliwość, to zawsze staraj się jeść z dostępnych miejsc, takich właśnie jak my teraz. Zapasy powinieneś mieć awaryjnie. - mogło Cię zastanowić, skąd chłopak ma takie podejście. Była w tym jakaś myśl, jednak...teraz dopiero gdy przyjrzałeś mu się, zobaczyłeś, że...jest on prawdopodobnie młodszy od Ciebie. Ile mógł mieć lat? 17? 18?
Gdy zaczęliście łowić, podzieliłeś się wnioskiem, że prawie wygląda to jak biwak. Yatta skinął głową.
- Z boku rzeczywiście może to tak wyglądać. W praktyce najemy się pożywnego jedzenia i będziemy w sile, gdy przyjdzie moment konfrontacji. Nie ma nic zdrowszego jak świeża ryba prosto z takiej wody jak ta.
Nad wodą spędziliście mniej więcej półtorej godziny. Udało Wam się złapać 5 ryb, po czym Yatta zaprowadził Cię z powrotem do groty. Było już dość ciemno, więc zaproponował Ci, żebyś sobie usiadł, a on wszystko oporządzi. Najpierw naznosił drewna, tłumacząc Ci przy okazji, jakie drewno nadaje się najlepiej, które daje jakie dym i jak rozpalić łatwo ogień. Następnie rozłożył stanowisko i zaczął oprawiać ryby. Sięgnął do plecaka i wyjął pudełko, w którym miał...przyprawy. Wsadził w każdą rybę po kostce masła, a potem posypał je czymś i na koniec zawinął w papier. Wszystkie ryby powiesił na patyku nad ogniskiem. Chwilę się robiły.
Gdy posiłek był gotowy, Yatta nabił po rybie na patyk, wziął jedno dla siebie i jedno dał Tobie. Resztę ryb zawinął i wsadził do plecaka.
- Chodź, pokażę Ci coś. - powiedział, po czym wyszliście z groty i ruszyliście po skałach na górę. Doszliście na szczyt, po czym Yatta usiadł na skrawku.
Była gwieździsta noc, księżyc w pełni oświetlał tereny dookoła. W tym miejscu widać było zarówno morze, jak i miejsce do którego mieliście iść. Front, a raczej miejsce, gdzie zaczynało się Atarashi.
- Tam jutro zmierzamy. Zawsze przed taką wyprawą zastanawiam się, czy wrócę. Czy będzie to ostatnia misja. W sumie chyba nawet lepiej, jak się umrze to człowiek już się nie musi niczym męczyć ani przejmować. - powiedział, po czym ugryzł rybę, wpatrując się w jakiś odległy punkt na horyzoncie.
========== Yatta Uchiha
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 629
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Ario
- Posty: 2424
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Las w Górach
We dwóch dotarliście na szczyt, po czym Yatta usiadł i zapatrzył się na jakiś punkt. Wyjaśnił Ci też, że nie do końca...jakby zależało mu na powrocie? Ciężko było to wszystko określić. Wtedy też uspokoiłeś go, że to jeszcze nie ten moment, by spotkać się z Bogami. Delikatnie zaczepiłeś o temat smutku. Chłopak powoli przekręcił wzrok na Ciebie i teraz, w świetle księżyca widziałeś go w pełni. Był przepełniony wręcz rozpaczą. Taką schowaną głęboko pod skórą. Gdzieś znajdywał się jakiś ból, który przez upływ czasu został...zasypany. Jednak nie zniknął.
Yatta odwrócił wzrok ponownie w dal i wydawał się zastanawiać, czy cokolwiek powiedzieć. Jednak chyba przeważył fakt, że dawno według tego co opowiadał...nie miał z kim porozmawiać. Czy to dlatego bo był odmieńcem? A może lepiej sobie radził samemu? A może był jeszcze inny powód, o którym mogłeś się przekonać?
- Moi rodzice zginęli jak byłem młody. Bardzo młody. Tak naprawdę, to ich nie pamiętam. Podobno byli świadkami masakry na słynnym ślubie Uchiha i Kaminari w 378 roku. Tak naprawdę dopiero niedawno się o tym dowiedziałem, dzięki pomocy Hiny. Istniały zapiski, które potwierdzały wysłanie ich na misję eskorty. Moja biologiczna matka była kunoichi, ale nie była z klanu Uchiha, stąd kolor włosów.
Chłopak zrobił przerwę, jakby nie bardzo chciał Ci to opowiadać. Jednak jak już zapytałeś, tak chyba wpadł po prostu w ciąg, który sprawił, że słowa same znajdywały drogę przez jego usta.
- ... więc do sierocińca trafiłem wraz z moją siostrą bliźniaczką, Tozawą. Wyglądała prawie jak ja, tylko miała dłuższe włosy. To były...naprawdę ciężkie czasy. Miałem chyba z 6 lub 7 lat, gdy pewnego dnia do naszego domu zapukał urzednik informując nas, że rodzice umarli i nie wrócą. Ogólnie to byliśmy bardzo samodzielni i mieliśmy nawet fajne mieszkanie, jednak jeszcze tego samego dnia inny urzędnik zabrał nas do sierocińca, a mieszkanie zostało zawłaszczone przez klan. Albo przez miasto, nie jestem pewny.
Yatta ugryzł ostatni kęs, jaki mu pozostał z ryby.
- Byliśmy w miarę dobrze wychowani, ale jak się domyślasz, nie było nam łatwo przez kolor włosów. Dzieciaki nam dokuczały i bardzo szybko musiałem...umieć sobie poradzić ze starszymi chłopakami. Na początku nie byłem przygotowany na dostawanie lania codziennie, a i jeszcze moją siostrę bili, więc dostawałem najpierw ja, potem ona, a potem znowu ja, bo jak widziałem, że ją biją, to zawsze ostatkiem sił chciałem ją bronić. No to wtedy ją zostawiali i przerzucali się na mnie. Tak wyglądał pierwszy i drugi rok, tak mi się wydaje przynajmniej. Dużo rzeczy wyparłem z pamięci, ale myślę, że tak mniej więcej było.
Yatta pochylił się do przodu.
- Tozawa była...naprawdę pogodna. Ona potrafiła mnie rozśmieszyć, ona naprawdę dbała o to, by przez chwilę nie było źle. Nie spotkałem nigdy takiej dziewczyny jak ona. Za wszelką cenę chciałem, by...by się uwolnić z tego zasranego sierocińca, nienawidziłem tego miejsca. W związku z tym, po cichu trenowałem i miałem nawet do tego dryg. Szybko nauczyłem się mieszać chakrę i wykonywać bardziej skomplikowane techniki. Nikt jednak nie chciał słyszeć by dziecko z sierocińca odbywało jakieś misje, stąd...znalazłem inną drogę.
Chłopak zamachnąl się i wyrzucił patyk przed siebie, który gdzieś poleciał z gór w kierunku lasu.
- W wieku dziesięciu lat byłem w sierocińcu najsilniejszy. To znaczy, były tam też chłopaki, które są obecnie w moim wieku, ale większość jak umiała mieszać chakrę to zostawała ninja, zarabiali na misjach, szybko coś wynajmowali i opuszczali to miejsce. Więc byłem chyba jedyny, który tam wtedy był. No i Tozawa też umiała mieszać, ale nie tak jak ja. W każdym razie, wtedy trafiłem do jednego gangu. Takie wyrzutki, które nawet nie wiem czy pochodzili z klanu Uchiha. W każdym razie płacili naprawdę dużo za rozprowadzanie narkotyków, albo pobicie kogoś. Częściej narkotyki, bo bić to umieli sami. Jak się domyślasz, miałem bardzo dobre miejsce, gdzie mogłem sprzedawać...
Yatta cicho westchnął.
- Chciałem zarobić, by kupić mieszkanie, albo przynajmniej wynająć. Chciałem, by Tozawa mieszkała w normalnym miejscu. Ona nigdy się nie skarżyła, naprawdę...ona mówiła, że damy radę, ale ja tego tak nie odbierałem. Widziałem jej ból, strach. Ona to ukrywała bym ja nie wiedział. Nawet jak przestali ją bić, to nadal była sama i nikt nie chciał z nią się bawić, czy rozmawiać. Bali się mnie. Wtedy już nie bali się starszaków, tylko bali się konkretnie mnie. - odwrócił się do Ciebie i podrapał po głowie. - Przez to trochę zaniedbałem naukę i ledwo umiem czytać, bo...nie miałem za bardzo możliwości gdzie się tego nauczyć.
Yatta podciągnąl jedną nogę pod brodę i oparł na niej głowę.
- W każdym razie Tozawa się dowiedziała. W sensie wiesz, że należę do gangu i handluje narkotykami. Mina, którą wtedy miała...ona wiesz...ona...ona we mnie wtedy przestała wierzyć. To był jeden z najgorszych momentów, które mnie w życiu spotkały. Jedyna osoba, którą szczerze kochałem, która była drugą połówką mnie, jak to bliźniaczka, ona się ode mnie odwróciła. Pamiętam, że postanowiłem wtedy zrobić wszystko, by ją odzyskać. Obiecałem, że z tym zerwę, ale... - Yatta na chwilę się zaciął, po czym widziałeś, jak po jego poliku spłynęła jedna łza. Szybko jednak ją wytarł. - ... ale nie potrafiłem. Chciałem, ale nie potrafiłem. Co więcej, na tamten moment uważałem się za niepokonanego, bo w tamtym momencie odblokowałem swoją pierwszą łezkę. Z nowymi oczami lałem każdego jak popadnie, nie zwracając uwagi, czy ktoś jeszcze dycha. Byłem zwykłym chuliganem. Wtedy Tozawa zapowiedziała, że podkabluje mnie władzom, jak nie przestanę. Pokłóciliśmy się. Bardzo. Powiedziałem jej rzeczy...których nie chciałem jej powiedzieć. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To było takie...takie... - teraz już nie jedna łza, a i kolejna spłynęła po jego poliku. Chłopak wytarł twarz w rękaw. - Hehe, przepraszam, dawno nie wracałem wspomnieniami do tych chwil. Jednak nadal sobie z tym nie poradziłem tak jak powinienem. W każdym razie, nazbierałem cała sumę. By przejąć mieszkanie. Kupić. W sensie...wynająć. Miałem 12 lat. Dokładnie w moje urodziny. W nasze. W tym wieku już mogłem zostać Doko, a nawet prawie Akoraito, bo władałem dwoma dziedzinami, to...to wiesz, szybko mógłbym robić misje C. Miałem pełny plan w głowie. Zostać ninja, zarabiać robiąc misję. Tozawa by mieszkała i opiekowała się domem. Nawet kupiłbym jej jakiegoś pieska. Ona bardzo chciała być nauczycielką, tak jak Hina. Więc poszedłem do gangu, pobiłem wszystkich, zerwałem z nimi współpracę, wziąłem całą moją kasę i poszedłem do sierocińca. Wtedy byliśmy pokłóceni. W sensie ja z Tozawą. Nie chciałem się z nią godzić wcześniej, bo...bo chciałem jej zrobić niespodziankę.
Widziałeś po chłopaku, a pewnie nawet domyślałeś się zwieńczenia tej opowieści.
- Gdy przyszedłem do sierocińca, nie mogłem jej znaleźć. Obszedłem cały budynek i tylko w jedno miejsce nie zajrzałem. Coś mnie jednak tknęło, by i tam finalnie zajrzeć. - Yatta spojrzał w kierunku księżyca, a jego twarz była cała mokra. - Moja ukochana siostra leżała na ziemi z pianą w ustach. Przedawkowała narkotyki, które sprzedawałem w sierocińcu.
Yatta zamknął oczy.
- Nawet, kurwa, nie wiesz, co ja wtedy poczułem. Gdybym wiedział...gdybym tylko wiedział... - chłopak odwrócił się do Ciebie. - Zabiłem własną siostrę, rozumiesz? Dlatego nie proszę nikogo o wybaczenie. Dlatego nie mam pretensji, że jestem traktowany jak śmieć. Jestem śmieciem, rozumiesz? W dupie mam te wszystkie hierarchie klanowe, doko kogo sentoki, w chuju to wszystko mam. Ja po prostu...ja po prostu chciałbym móc jej powiedzieć, że tak bardzo jest mi przykro. Że ją zawiodłem. Że wszystko spierdoliłem...
Nastąpiła głucha cisza. Yatta zaczął głebiej oddychać, po czym otrząsnął się i wysmarkał nos na bok.
- Nie chciałem Ci o tym mówić. Samo jakoś tak poszło...w każdym razie, tutaj narazie zakończę. Nie chciałem tak daleko wychodzić, ale to był dopiero początek, tego co się działo potem. - Yatta wyrzucił ręce do tyłu i odchylił się. - No to teraz Ty mi opowiedz jakąś historię.
========== Yatta Uchiha
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości