Wioska Nagano
- Takashi
- Posty: 1142
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
- Shigemi
- Posty: 311
- Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Zeref
- Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Re: Wioska Nagano

Wszystko tu wyglądało zbyt... sielsko. Jakby ktoś celowo namalował ten obrazek, żeby rozmiękczyć obronę. Śmiech dzieci, zapach jedzenia, cień spokojnych gestów — zbyt doskonałe tło, by nie budziło podejrzeń. Mój wzrok prześlizgiwał się po twarzach przechodniów, po szczegółach architektury, po ruchu powietrza między ścianami domów. Każdy detal notowałem bez słów, ale nie szukałem piękna. Szukałem ukrytego ostrza. Narumi szła pewnym krokiem, ale w jej postawie było coś, co nie dawało mi spokoju. Spokój, który wydawał się zbyt głęboki jak na osobę, która ledwo uszła z życiem. Koneko — jak zwykle pełna empatii — zdawała się przeżywać wszystko mocniej niż sama poszkodowana. A ja? Ja po prostu nie umiałem tego kupić. To wszystko pachniało jak zasłona. Ciepła, miękka, tkana ze wspomnień i uśmiechów, która miała ukryć coś dużo mniej niewinnego. Gdy Koneko mówiła o swojej walce, Narumi zareagowała zbyt poprawnie. Za szybko. Jakby znała już tę historię i miała przygotowaną odpowiedź. A może po prostu chciała się wkupić? W każdym razie... coś tu nie pasowało. I dopóki nie odkryję co — nie zamierzam odwracać wzroku ani na sekundę. Ale może po prostu jestem zbytnio na nie na wszystko? I się tylko boczę dla zasady? Ale może po prostu jestem zbyt ostrożny. Zbyt chłodny. Może nauczyłem się odrzucać z góry wszystko, co wygląda zbyt dobrze, tylko dlatego, że nie pasuje do schematu, który sam sobie zbudowałem. Może to nie świat jest podejrzany, tylko ja jestem zamknięty. Ile razy coś autentycznego przeszło mi przed oczami, a ja patrzyłem na to jak na pułapkę? Czy każde dobro musi być próbą oszustwa? Może ich ciepło to nie teatr, tylko zwykłe, ludzkie uczucie. Może Narumi naprawdę miała szczęście, a jej rodzina naprawdę się o nią bała. I może to wszystko, co teraz się dzieje, nie jest żadnym spiskiem, tylko jednym z tych rzadkich momentów, kiedy wszystko po prostu się układa. Może się boczę tylko dlatego, że nie umiem inaczej. Że lepiej czuję się w chłodzie dystansu niż w cieple zaufania. Może to nie świat się myli, tylko ja po prostu już nie potrafię uwierzyć, że ktoś może mówić prawdę bez drugiego dna.
W słońcu południa, gdy ciepło łagodnie spływało po dachach domów i opierało się na ramionach przechodniów, wszystko wydawało się zwyczajne. Może zbyt zwyczajne. Ludzie nosili na twarzach zmęczenie, ale nie strach. Ich ruchy były płynne, nie spięte. Nawet spojrzenia, którymi obrzucali przybyszów, nie miały tej surowości, którą znałem z wiosek wyczulonych na wojnę. W Nagano nie było paniki. Była za to codzienność. Żywa, uporządkowana, normalna. Matka Narumi — głos miała miękki, zatroskany. W jej oczach nie czaiło się nic poza ulgą. Drżała jej warga, gdy obejmowała córkę, jakby nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę. Ojciec był spokojniejszy, trzymał się prosto, silnie, ale gdy patrzył na Narumi, jego twarz łagodniała. To nie był człowiek uczony kłamać. To był ktoś, kto nie spał po nocach, bo nie wiedział, czy jego dziecko jeszcze żyje. Gesty nie były wymuszone, łzy nie były teatralne. I to sprawiło, że przystanąłem. Na moment przestałem szukać fałszu. Narumi stała wśród nich nie jak szpieg, nie jak zwiadowca, ale jak ktoś, kto wrócił do domu i jeszcze nie zdążył tego zrozumieć. Mówiła o napaści z niechęcią, nie rozkoszując się ani dramatem, ani własną bohaterskością. Nie szukała litości. Nie kłaniała się też nadmiernie. A mimo to wciąż trzymała się jakby ostrożnie. Może dlatego, że po prostu nie wiedziała, ile jeszcze może stracić. Może nie była przyzwyczajona do spokoju. Zazwyczaj nie wierzę w czyste intencje, zwłaszcza od obcych. A jednak w tym wszystkim nie czułem zagrożenia. Przynajmniej nie takiego, które rodzi się z oszustwa. To był raczej strach — głęboki, przejmujący, ale prawdziwy. Strach przed tym, co przyjdzie jutro, i przed tym, że dzisiejszy dzień jest tylko chwilowym wytchnieniem. Obserwowałem ich w milczeniu. Ramiona miałem luźne, oddech równy. Spojrzenie bez napięcia, ale nie bez czujności. Ta rodzina nie wyglądała na ludzi, którzy coś ukrywają. Nie było tu prób przekonywania na siłę, żadnych niespójnych wersji, żadnych przesadnie przygotowanych gestów. A jeśli było — to dobrze to ukryli. Zbyt dobrze, by wzbudzić moje podejrzenia. Koneko, jak zawsze, dawała z siebie wszystko. Widziałem to w jej oczach, w tym, jak lekko się uśmiechała do Narumi, jak naturalnie wchodziła w ten świat. Jej obecność łagodziła napięcie, którego sam nie potrafiłem się pozbyć. Może właśnie dlatego jeszcze nic nie powiedziałem. Bo kiedy patrzyłem na nich razem — na tę trójkę — nie widziałem intrygi. Widziałem chwilowe bezpieczeństwo. Ale mimo to nie odpuszczę. Bo nawet jeśli wszystko wygląda w porządku, wojna nauczyła mnie jednego — właśnie wtedy trzeba uważać najbardziej. Póki co, jestem tu. Będę słuchał. Będę patrzył. I jeśli coś się zacznie łamać, zauważę to pierwszy. Nie dlatego, że wciąż im nie ufam. Tylko dlatego, że taka jest moja rola. Nie odzywałem się, spojrzałem na Koneko wymownie, a na podziękowania rodziców skinąłem tylko głową. Ja tu tylko sprzątam... syf po tym skrzacie... - wiedziałem, że mnie Koneko nie słyszy, ale mimowlnie spojrzałem na nią bardzo wymownie.
Chakra: 96%
- Nazwa
- Sharingan: Ni Tomoe
- Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
- Możliwości
- Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
- Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
- Rozpoznawanie genjutsu
- Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
- Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
- Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
- Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
- Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x

- Koneko
- Posty: 139
- Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Re: Wioska Nagano

- Pomożemy Wam, tylko opowiedzcie nam wszystko, abyśmy mogli się przygotować. - spojrzałam na Shigemiego, widziałam, że przeczuwał co się święci i nie był z tego zadowolony ani trochę.

0 x
- Takashi
- Posty: 1142
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
- Shigemi
- Posty: 311
- Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Zeref
- Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Re: Wioska Nagano

Stałem z tyłu, jak zwykle. Może to było wygodne, może to był nawyk, a może po prostu nie potrafiłem inaczej. Wystarczyło kilka kroków dystansu, by rzeczywistość zaczęła się rozmywać i stawała się czymś, co mogłem analizować — chłodno, precyzyjnie, bez wpływu emocji. Obserwowałem ich wszystkich. Twarze, ruchy, sposób, w jaki Narumi trzymała się prosto, choć powinna być jeszcze zmęczona. Matka przytulająca córkę niemal desperacko. Ojciec — bardziej stonowany, ale i jego spojrzenie drżało pod powieką. To wszystko wyglądało... zwyczajnie. Nawet pięknie. I właśnie to sprawiało, że nie potrafiłem zaufać. Zbyt wiele razy piękne rzeczy okazywały się kłamstwem. Szukałem luki. Nie jakiegoś konkretnego dowodu, tylko czegokolwiek. Niejednoznaczności, załamania głosu, spojrzenia, które padło za szybko lub za późno. Czegoś, co rozmyje tę wyidealizowaną scenę. Ale nic takiego nie przychodziło. Wręcz przeciwnie. Każdy ich gest miał w sobie autentyczność. To nie był teatr. To nie była gra. To wyglądało na powrót do domu — prawdziwy, ludzki, pełen emocji. I właśnie wtedy poczułem... coś innego. Nie ulgę. Nie radość. Raczej — spowolnienie. Jakby coś mnie puściło. Jakby jakiś wewnętrzny sznurek, który cały czas był napięty, lekko się rozluźnił. Pozwoliłem sobie na jeden głęboki oddech. I nie stało się nic złego. Może dlatego, że byłem czujny. Może dlatego, że wciąż miałem rękę w zasięgu broni. Ale może też dlatego, że po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę nie było powodu, by sięgać po nóż. Może... naprawdę było bezpiecznie. A może po prostu w końcu zrozumiałem, że nie wszystko da się rozłożyć na czynniki i przeanalizować. Że czasem człowiek potrzebuje po prostu wrócić. Do ludzi, do miejsc, do siebie. I że nie każdy powrót jest pułapką. Koneko była już wtedy kilka kroków przede mną, niemal po drugiej stronie tej niewidzialnej granicy. Promieniała ciepłem, radością, wiarą. Czuła, że wszystko jest na swoim miejscu — i pewnie miała rację. Zawsze była tą, która potrafiła wyczuć, co gra w cudzym sercu. Potrafiła przytulić obcego, zanim ja zdążyłem nawet wyciągnąć dłoń. Ale nie miałem jej tego za złe. To było potrzebne. Ktoś musi być światłem. A ja? Ja mogłem zostać cieniem. Dla równowagi. Dla pewności. Dla niej. I może właśnie na tym polegała ta cała współpraca — ona ufała światu, ja pilnowałem, żeby świat jej za to nie zranił. Ale dzisiaj... dziś po raz pierwszy od dawna pomyślałem, że może to świat wcale nie chce jej skrzywdzić. Że może po prostu — dziś — naprawdę jesteśmy w miejscu, gdzie można na chwilę odpocząć. I że ja też mogę sobie na to pozwolić. Choćby na minutę. Choćby tylko teraz
Jeśli pozwoliła na to sytuacja to zostawiam Koneko, aby sobie porozmawiała, a ja ruszam, aby przyjrzeć się wiosce. Szliśmy wzdłuż wąskich, kamiennych uliczek, gdzie ślady po niedawnym ataku nadal tliły się w powietrzu — nie jako dym, ale jako napięcie, które osiadało na skórze jak kurz po walce. Oczy nieustannie pracowały, przeskakując z dachu na dach, z zakamarka na ścianę. Każda wyrwa w murze, każde wypaczone drzwi, każdy okopcony próg mówił więcej niż słowa Narumi czy jej rodziców. To była moja rozmowa z wioską — cicha, pełna nacięć i blizn, które trzeba było umieć czytać. Zatrzymałem się przy jednym z budynków, którego ściana była mocno nadpalona u podstawy, ale nie runęła. Ogień nie był główną siłą zniszczenia — to było działanie ludzi, nie żywiołu. Uderzenia były szybkie, wymierzone w konkretne punkty konstrukcyjne. Drzwi wyrwane z zawiasów leżały kilka metrów dalej, zgięte w pół. Nie wyglądało to na chaotyczny napad bandytów. Ktoś wiedział, jak siać strach, nie burząc wszystkiego. Ruszyłem dalej, z każdym krokiem oceniając, którędy przeciwnik dostał się do środka. Tam, gdzie błoto było jeszcze wklęsłe, mogłem dostrzec resztki starych odcisków — zbyt wiele, by była to tylko trójka. Nawet jeśli tylko trzech shinobi stanowiło główną siłę, ktoś jeszcze musiał im torować drogę. Kilkanaście osób? Dwadzieścia? Zbyt rozproszone tropy, ale atak był zorganizowany. Na pewno nie spontaniczny. Zatrzymałem się przy jednym z zawalonych płotów i przykucnąłem. Dłonie przesunęły się po połamanym drewnie, badając ślady cięcia. Wstałem, otrzepując dłonie, a spojrzenie powędrowało ku horyzontowi. Las był zbyt blisko. Ktokolwiek znał te tereny, wiedział, że można się stamtąd wymknąć niezauważenie — albo wrócić, równie cicho. Wioska była otoczona zbyt wieloma drogami ucieczki, a to oznacza, że również ataku. Jeśli to było możliwe do wywnioskowania z tego miejsca to poszukuję jakichś śladów, aby określić bardziej dokładnie umiejętności bandytów, którzy zapewne wrócą niedługo. Następnie postanowiłem wrócić do miejsca startu i dowiedzieć się czego dowiedziała się Koneko oraz co postanowili w temacie defensywy. Ja postawiłbym na zasadzkę, ale to nie ja nas w to wpakowałem i nie ja będę obmyślać plan. Los tej wioski był mi absolutnie obojętny. Przyszedłem tu tylko po to, aby JĄ chronić i miałem na myśli Koneko, a nie Nagano. Ta wioska po prostu była w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie, bywa. To samo spotkało ostatnio większą "wioskę" - Kotei, po niej może płakało więcej osób niż by płakało po tej, ale koniec końców nic by to nie zmieniło.
Chakra: 96%
- Nazwa
- Sharingan: Ni Tomoe
- Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
- Możliwości
- Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
- Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
- Rozpoznawanie genjutsu
- Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
- Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
- Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
- Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
- Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x

- Koneko
- Posty: 139
- Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Re: Wioska Nagano

- Zostaniemy, ale muszę wiedzieć... - i zastanowiłam się, nie wiedziałam w sumie co muszę wiedzieć, a on sobie poszedł, spociłam się na samą myśl, a oni oczekiwali ode mnie wiedzy i pomocy. - Yyy... powiedzcie mi skąd nadeszli, czy byli w kilku grupkach czy pojedynczo. - zatrzymałam się i podrapałam po głowie, nie miałam zbytnio doświadczenia. A ten co miał coś wiedzieć sobie poszedł. Naburmuszyłam się wewnętrznie. Bezużyteczny gad.

0 x
- Takashi
- Posty: 1142
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
- Koneko
- Posty: 139
- Rejestracja: 17 lut 2024, o 15:15
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Jak w avku, UWAGA BRAK LEWEJ RĘKI na wysokości przedramienia!
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11366&p=214254#p214254
Re: Wioska Nagano

- Dobrze, muszę się naradzić i zaraz doprecyzujemyplan... rozejrzałam się wokół szukając Shigemiego, jak go w końcu znalazłam to sprzedałam mu potężnego kuksańca w ramię :
- Czy Ty jesteś poważny?! Ci ludzie mają nadzieję, potrzeby, przyszłość! Dary lasy szanują i wykorzystują, a bandyci niszczą to wszystko, a Ty sobie łazisz, gdzie wiewiórki nawet nie chodzą, co się z Tobą dzieje Usagi-kun? Jesteś tutaj? Halo?! - dosyć ekspresyjnie pomachałam mu ręką przed głową przywołując do przyziemnych spraw ŻYCIA I ŚMIERCI. A następnie streściłam mu wszystko to czego się dowiedziałam.

0 x
- Shigemi
- Posty: 311
- Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Zeref
- Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Re: Wioska Nagano

Gdy tylko rozmowy zaczęły przybierać zbyt sentymentalny ton, odsunąłem się bez słowa. Czułem, że nie mam tam nic więcej do zrobienia. Nie chodziło nawet o znudzenie, choć faktycznie miałem już dość tych wszystkich emocjonalnych uniesień. Chodziło o to, że musiałem nabrać dystansu. W mojej głowie narastało napięcie, a rozmowy o rodzinnych więzach, o powrotach i łzach ulgi jedynie je pogłębiały. Potrzebowałem wyjść. Odciąć się. Zmienić perspektywę. Spacerowałem przez Nagano, nie jak ktoś, kto zwiedza, ale jak ktoś, kto skanuje. Patrzyłem na wszystko oczami shinobi, a nie turysty. Najpierw rzucił mi się w oczy układ terenu. Od północy — las, wysoki, gęsty, pełen osłony. Idealne miejsce na zasadzkę lub skryte podejście. Od wschodu — rzeka. Nie była przeszkodą, ale stanowiła naturalny kanał, przez który można było się wymknąć lub uderzyć z zaskoczenia. Był tam drewniany most, w niezłym stanie, ale zdecydowanie niepilnowany. Zachód — pagórki. Tam można było rozstawić strażnice, ale nie było tam nic poza płotem i kilkoma krzakami. Na południu — brama. Wysoka, solidna, ale kto by się jej spodziewał w tym miejscu? Widać, że postawiono ją lata temu, bardziej dla symbolu niż obrony. Zatrzymałem się przy jednym z domów na wschodzie, zniszczonym niemal do fundamentów. Deski pęknięte, ściany wgniecione, belki zwęglone od ognia. Uderzenia były brutalne, ale nie metodyczne. Widać, że chodziło o dewastację, a nie o zdobycie pozycji. Chaotyczne działanie. Tak przynajmniej wyglądało to na pierwszy rzut oka. Gdy spojrzałem głębiej, dostrzegłem, że mimo całej tej „chaotyczności” atakowane były miejsca kluczowe — najbliższe rzece, najłatwiej dostępne, najmniej chronione. To już nie wyglądało na zwykłą napaść. Ktoś to wcześniej rozpoznał. Albo znał teren. Pod studnią ich zostawiłem, ale z oddali nadal słyszałem głosy. Gdy wróciłem, Koneko spojrzała na mnie i od razu wiedziałem, że coś usłyszała. Podeszła do mnie i opowiedziała wszystko, co dowiedziała się od Narumi. Czterdziestu napastników. Przyszli razem, dopiero potem się rozdzielili. Typowe. Przypuszczalnie podzieleni na sekcje według zadań — grabież, zastraszenie, niszczenie. Narumi mówiła, że udało jej się ich spłoszyć prostymi technikami. Zaskoczenie działało na jej korzyść, ale nie było czymś, na co można liczyć drugi raz. To, że wrócili dzień później z trójką shinobich, mówiło wiele. Próba, test, odpowiedź. Tym razem przyszli od strony rzeki. Dwa domy zniszczone — dokładnie te, które wcześniej oglądałem. Nie było tam mieszkańców, bo modlili się przy dębie. Przypadek? A może wiedzieli, kiedy zaatakować? Koneko mówiła spokojnie, ale ja czułem coraz większy ciężar na karku. Im więcej faktów słyszałem, tym bardziej kłębiło mi się w głowie. Widziałem, że coś się z Narumi dzieje. Oddychała płytko, jej skóra bledła, spływała potem. Czy to przez wspomnienia? Czy może coś więcej? Czyżby... trucizna? Przeciążenie? Uraz wewnętrzny, którego wcześniej nie dostrzegliśmy? A może... kłamstwo, które ją wykańcza? Ale teraz nie miałem pewności. Widziałem spustoszenie. Rozumiałem topografię terenu. Analizowałem ich ruchy. I jedno było pewne — jeśli ci ludzie wrócą, nie przyjdą już z kijami i łomami. Przyjdą z planem. I wtedy żadna prosta obrona z kijami nabitymi gwoździami już nie wystarczy.
Westchnałem.To wszystko nie było moim pomysłem. Ani nawet moją sprawą. A jednak, krok po kroku, zaczynało to wyglądać tak, jakby cała odpowiedzialność spadła właśnie na mnie. Koneko, jak zawsze kierowana sercem, rzuciła się w wir współczucia. Chciała pomóc — jasne. Widziała cierpienie, poczuła ból tych ludzi i uznała, że jej miejsce jest tu. Ale kiedy przyszło do realnego planowania, do kalkulacji, do zimnej, twardej analizy zagrożenia... nagle zrobiło się cicho. Nagle wszyscy spojrzeli na mnie. A ja? Stałem z boku i milczałem, ale wewnętrznie czułem to ciśnienie rosnące jak fala przed burzą. Bo to nie był tylko kolejny dzień. To był moment, w którym musiałem podjąć decyzję, która zaważy na dziesiątkach żyć. A nie prosiłem się o to. Nie szukałem tej odpowiedzialności. A jednak... ona tu była. I tylko ja zdawałem się ją dostrzegać w pełnym ciężarze. Koneko nadal rozmawiała, nadal wierzyła, że wszystko się ułoży, że jakoś to będzie. A ja patrzyłem na twarze mieszkańców — na dzieci, które bawiły się przy studni, nieświadome nadciągającego zagrożenia. Na matki, które ukradkiem spoglądały w stronę lasu. Na starców, którzy pamiętali już niejedną tragedię. I każdy z nich wyglądał na kogoś, kto chciał wierzyć, że my ich uratujemy. Tylko koniec końców to ja miałem ich uratować. Nie my. Cyrk, który mi sprawiła na powitanie, bardzo mi się nie spodobał, z wrednym spojrzeniem powiedziałem, tak, żeby tylko ona usłyszała:
-Wpieprzyłaś nas po uszy i ponad nasze siły, a teraz zamiast się opanować brniesz w to bezgłowy, bez pomysłu. Za to z życiem swoim i przez to moim na szali, nie mówią nic o ich życiu, mam to w dupie, ludzie umierają, inni się rodzą, ale dałaś im nadzieję i to niepokrytą w czystej sile. Naraziłaś ich na zagładę, wystawiając ich na ostateczną bitwę, bo wydaje Ci się, że tak trzeba. Gówno trzeba. - spojrzałem zimno, ale po chwili się zreflektowałem i już mówiłem głośno:
-Dobrze, znaczy się niedobrze, w sumie to gównianie, czterdziestu ludzi... i trzech lub w tym trzech Shinobi niekoniecznie wysokiego poziomu. Pierwsze czego potrzebujemy to ludzi, ewidentnie potrzebujemy więcej ludzi. Wykorzystamy iluzję do tego, ale żywi z krwi i kości też by się przydali. Musimy też podzielić chętnych do obrony na posterunki, każdy z nich musi być w skrajnym punkcie wioski, tak abyśmy wiedzieli skąd jesteśmy atakowani. -podrapałem się po głowie - potrzebujemy jakiegoś sygnału z każdego z kierunków. Nie wiem, jakiegoś rogu, bombki czegokolwiek, najlepiej o różnej częstotliwości, żebyśmy wiedzieli, gdzie się dzieje najgorzej. Ty i ja zostajemy na środku i ruszymy tam, gdzie jest największe zagrożenie. Porozmawiaj ze starszym wioski, aby przygotowali różne kolory bombek lub sygnałów, musimy wiedzieć, gdzie znajdą się zwłaszcza Ci Shinobi. Raczej ruszą razem, więc to na nich musimy się skupić. Narumi musi ruszyć tam, gdzie będzie największy natłok wrogów bez umiejętności ninja. Mam nadzieję, że ludzie stąd są w stanie ich rozróżnić, kto jest kim. - skończyłem wywód i spojrzałem na nią, niech robi z tą wiedzą, co chce. Wioskę miałem w poważaniu, nie chciałem za nią umierać tak samo nie chciałem, aby Koneko za nią umierała.
Chakra: 96%
- Nazwa
- Sharingan: Ni Tomoe
- Na poziomie dwóch łezek możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
- Możliwości
- Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
- Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
- Rozpoznawanie genjutsu
- Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
- Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
- Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
- Wymagania Przebudzenie zgodnie z mechaniką klanu (w przypadku misji minimum B), dziedzina klanowa D
- Koszt E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie) (koszt x3 jeśli dziedzina klanowa nie jest rozwinięta na rangę C)
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość