Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Rei Uta
Posty: 714 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 7 lip 2025, o 21:01
Rei spokojnie podszedł do całej sprawy, nawet, wtedy gdy delikatnie stwierdzono, że jest poszukiwany i trochę lipa, bo w innej sytuacji walka byłaby oczywista. Maji zarumienił się jak dziecko dopiero, w chwili gdy zdał sobie sprawę, że właśnie został rozpoznany… Czyli wreszcie udało mu się zrobić coś za co warto znać jego imię. Co prawda nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, o czym dokładnie była mowa, ale gadali, tak że jest postęp.
– Dajcie spokój… To… mówicie, że słyszeliście gdzieś o mnie? – Przerwał im cały ten wywód w pewnym momencie, wiedząc że żadne prośby i błagania nie zmienią zdania dwójki zapalonych niedorostków z wielkimi marzeniami.
– Mamy zamiar zmienić ten świat na lepsze… Ba, ten świat stanie się miejscem dla wszystkich – Rei spojrzał z uśmiechem na kapitana leśnej straży, pragnąc by to właśnie do niego najlepiej trafiły jego słowa.
– Mówicie o Takashim jak o przedmiocie, własności, jak gdyby jego własna wola zniknęła, w chwili gdy uzyskał obecną moc – Wzdychając głośno wskazał przyjaciela palcem, zmieniając ton na gościa, który nie do końca jest zadowolony z tego, co właśnie kazali mu powiedzieć.
– Ten dupek jest silniejszy niż ja, jest silniejszy niż wy wszyscy razem wzięci… Jednak jestem pewien, że to nie wszystko, co może osiągnąć. Jeśli jesteście w stanie zrozumieć, że wasz klosz tylko go ogranicza, zostawicie nas w spokoju i pozwolicie odejść. – Rei rozprostował obolały kark, na którym odzywały się jeszcze wspomnienia po uderzeniu przez wielką bestię.
– Jak widzicie wasza karta przetargowa w politycznych rozgrywkach daje radę z opanowaniem tego, co umie, nie możecie żądać by ograniczała własny potencjał tylko dlatego, że boicie się efektów… Nie opanujecie jego natury, radzę dołączyć i obserwować jak ta wielka siła na zawsze wyryje się w kartach historii. – Decyzja należała do Kapitana, to on odpowiadał za wszystkich tych ludzi. Jeśli wiedział, co potrafi Mai musiał znać jego podstawowe umiejętności… Każdy z metalowych przedmiotów w tym miejscu był jego potencjalną bronią. Kiedyś samym pyłem zebranym z podłogi, zabił gościa, przebijając jego czaszkę stworzoną igłą. Ciekawe, co oni nosili w swych kieszeniach… Zabity gwizdkiem albo kluczem do własnego domu, to dopiero marna śmierć.
0 x
Takashi
Posty: 1137 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » wczoraj, o 11:29
M roczna chakra ogoniastej bestii ulotniła się w powietrzu jak wspomnienie tego, co jeszcze przed chwilą rozgrywało się w tym miejscu. Intensywna, choć krótka walka na wysokim poziomie przysporzyła dwójce bohaterów kilka porządnych siniaków, ale na szczęście zakończyła się ich sukcesem. Wszystko miało pójść gładko, koledzy już mieli opuszczać jaskinię, kiedy nagle pojawiła się w niej wycieczka z Yokukage pod przewodnictwem znajomego im łucznika. Takashi zaniepokoił się. Znał konsekwencję swoich czynów, dźwiganego na swoich barkach brzemienia, a przede wszystkim wystawiania Saikena na tego typu sytuacje. Brązowa chakra tliła się w jego organizmie, a on sam odczuwał nieprzyjemne pieczenie, którego w żaden sposób nie mógł załagodzić. Znaczy mógł. Wystarczyło tylko dotrzymać obietnicy, a w tym celu musiał tylko opuścić rodzinne ziemie. Najpierw jednak musiał pokonać pewną przeszkodę. Rozmowa.
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, Shikajimo-taichou, jednakże rada nie jest na bieżąco. Nie są świadomi mojego progresu. - tutaj zrobił krótką, wymowną przerwę. - Ale mniejsza, nie jesteśmy tu po to, by o tym dyskutować. - przyszli sprawdzić ich poczynania i zweryfikować wykonanie zadania. - Pułapki z pewnością były dobrym pomysłem, choć wcale nie były nam potrzebne. Wykorzystaliśmy je, gdyż nadarzyła się taka sposobność, dobra robota.
Dowódca grupy przestrzegł swoich przed mocą Reia, ale również zwrócił się właśnie do różowowłosego, by ten zapieczętował swój piach. Takashi wymienił z nim spojrzenie i kiwnął wzrok w geście porozumienia. Nie chciał, by doszło do niekontrolowanej jatki. Nie chciał rozlewu krwi pobratymców i chociaż ufał w tym pomieszczeniu tylko jednej osobie, to nie zamierzał wchodzić w szranki z członkami własnego rodu.
- Dziękuję za radę, na pewno się do nich udam i porozmawiam z nimi. - powiedział na głos, po czym dopowiedział sobie w głowie: - W swoim czasie.
Nie zamierzał ciągle uciekać. Kochał Yokukage, kochał Midori i nie zamierzał rezygnować z własnej przynależności wyłącznie ze względu na opinię kilku osób na wysoko postawionych stołkach. Już dawno obrał sobie za cel udowodnienie własnej wartości. Jeszcze było na to za wcześnie, ale za jakiś czas wróci. Silniejszy, pewniejszy siebie, a przede wszystkim - w pełni panujący nad swoimi mocami.
- Musimy trochę odpocząć, ale pomożemy z trzecią bestią. Tylko nie teraz. Nie dziś. Dajcie złapać trochę oddechu. - kłamstwo ma krótkie nogi, ale w zaistniałych okolicznościach musiał niestety go użyć.
Rei nie pozostawał dłużny w całym tym zajściu. Choć był młodszy od jinchurikiego, bronił go jak najprawdziwszy przyjaciel. Nie musiał. Nie miał w tym żadnego interesu, nawet nie znał całej sprawy, choć wiele treści wyszło już w trakcie ich wcześniejszych misji, no i tego konkretnego incydentu. Bohater z dumą zasłaniał czarnowłosego i kierował w stronę dowodzącego łucznika słowa, które ocieplały serce od środka. Nara cieszył się, że ma takiego kumpla, właśnie tego typu sytuacje pokazywały, jak bardzo mogą na sobie polegać. I choć czuł ogromną satysfakcję, to jednak nie przytakiwał. Nawet jego mina, choć początkowo delikatnie uśmiechnięta, teraz była niewzruszona. Powód tego był prosty - niemalże tych samych słów użył właśnie on sam w przeszłości. Czy to do swojego shirei-kana, czy do Minamoto-senpaia, czy do radnych - wszyscy słuchali o potencjale, o rozwoju, o uprzedmiotowieniu, o własnej woli. Jakby ktoś spojrzał na to z boku, mógłby się zastanowić, jak to możliwe, że ta dwójka nadawała na tych samych falach, ale tak właśnie było. Takashi wiedział, że właśnie te słowa, choć dyplomatyczne, górnolotne, prawdziwe - nie zadziałają. Były jak przysłowiowy groch rzucony o ścianę. Gdy Rei skończył, starszy z dwójki towarzyszy chwycił go za ramię i dał krok w przód.
- Shikajimo-taichou, chcielibyśmy się już rozejść, jeśli pozwolisz.
0 x
Arii
Posty: 1754 Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita -krótka bródka
Widoczny ekwipunek: *Duża Torba *Plecak *Manierka
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
GG/Discord: arii.2024
Multikonta: Yachiru
Post
autor: Arii » wczoraj, o 12:16
20/19 Wszystko ma swój cel
Misja Grupowa A - Takashi & Rei
R ozmowa wyglądała na przeciągającą się. Kapitan Straży przyglądał się Takashiemu i Reiowi. Wiedział, że nic nie zdziała i nie może ich zatrzymać. Ale każda próba musiała być tutaj dobra i przytrzymująca. Jinchuriki musiał wiedzieć o tym co robi i jakie konsekwencję mogą na niego czychać. -Takashi-kun! Znasz Radę i wiesz, że nie odpuszczą. Aktualnie to oni zarządzają Midori i Yokukage! Nie możesz jako Jinchuriki samemu decydować o tym, co będziesz robił! Przecież dobrze to wiesz! Nieważne jak daleko zaszedłeś w opanowaniu kontroli nad... tym... ale daleko jeszcze do czegoś perfekcyjnego! A nauka tego może sprowadzić niepotrzebne konflikty! - Shikajimo wydawał się bardzo inteligentnym i oddanym rodowi mężczyzną. Zapoznany był ze skrawkami informacji a na pewno znał dalsze rozkazy Rady. -Jeżeli opuścisz Midori w tym momencie... przedłużysz tylko moment reakcji Rady. Nie powinieneś przeciągać struny ich cierpliwości, Takashi-kun. Utrzymywanie kontaktów z osobą uznaną za martwego u siebie w domu o mrocznej przeszłości... To twoje decyzję i pomogę ci tylko chwilowo. Ale czas ucieka i powinieneś wiedzieć, że Rada nie ustanie dopóki nie wrócisz do domu pod ich skrzydła. - mężczyzna westchnął i wskazał im dłonią wyjście, którym jego oddział się tutaj dostał. Jego ludzie zaczęli szemrać między sobą, niezadowoleni z przebiegu dyskusji. -Biorę to na siebie. Ruszajcie z dala od Midori. Jeżeli wam życie miłe... - wiedział, że zawiódł, ale tak o to Takashi zyskał nowego sprzymierzeńca, który zaufał mu w jego ideach. Wiedział o jego kłamstwach dotyczących powrotu i pomocy z ostatnią z bestii. Ale tak o to mogli opuścić to miejsce, narazie nie martwiąc się decyzjami Rady. Shikajimo zaczął wydawać rozkazy, aby posprzątać po tych bestiach i zabezpieczyć cały teren. -Zapieczętować każde wejście! Trzecia bestia nie będzie miała, gdzie wrócić! Przygotować się na długi dzień sprzątania! Zabezpieczyć każdy ślad! - to były ostatnie zdania, które udało im się usłyszeć przed ostatecznym wyjściem ze zmasakrowanej jaskini do miejsca, gdzie jeszcze rok temu nie mogli sobie poradzić z przeciwnikiem...
MISJA ZAKOŃCZONA SUKCESEM
Dialogi:
Murai
Kapitan Shikajimo
0 x
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna
Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzu
Chakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skryta
PH
Bank
WT
Rei Uta
Posty: 714 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » wczoraj, o 12:52
Rei nie szczędził słów krytyki w stronę mieszkańców Yokukage, słysząc i widząc dokładnie, w jaki sposób traktują własnych ludzi. Rada wydawała się mieć ogromny wpływ, a to oznaczało, że razem z Takashim mogli mieć niebawem niezłe kłopoty. Maji uśmiechnął się szeroko, w chwili gdy wyobraził sobie jak epicko będą wyglądały ich ucieczki przed wszelkimi siłami, które wyślą by schwytać posiadacza nieziemskiej mocy. Dzieciak z pustyni westchnął z nieukrywaną rozpaczą, żałując, że to nie on jest spadkobiercą podobnego skarbu. No cóż, nie jest przecież tak źle… W wieku siedemnastu lat pokonał stwora, który niejednego wiedźmina wpakowałby do grobu. W chwili gdy wszystko się uspokoiło Rei zwinął piasek do zwoju, przekładając go przez plecy. Następnym razem musiał być bardziej ostrożny, zwłaszcza jeśli znowu trafi na szybszego przeciwnika. Kolejne starcie udowodniło mu, jakie posiadał braki, dlatego w najbliższym czasie z pewnością zajmie się tym by to poprawić. Podróż z kimś, takim jak Takashi zawieszała jego poprzeczkę ponad chmurami, jednak, mimo to Rei wiedział, że kiedyś ją dosięgnie. Kapitan-san zakończył swoje przemówienie, starając się nastraszyć obu młodzieńców bardziej niż był w stanie. Kiedy nieoczekiwanie puścił obu, Maji uśmiechnął się do niego pierwszy raz, obdarzając go własnym szacunkiem.
– Jednak nie jesteś taki zły staruszku, obiecuję, że będę pilnował waszej bestyjki, żeby nie robił nic głupiego – Zaśmiał się głośno, jednocześnie uderzając Takashiego w plecy. Walka wreszcie się skończyła, a oni obaj mogli wydostać się z tego miejsca chwilowo nie narażeni na pościg ze strony Yokukage. Musieli jednak szybko obrać kierunek, który pozwoli im najlepiej wykorzystać umiejętności, które posiadali. Stali się wyrzutkami, których ograniczała jedynie wyobraźnia… Gdy wreszcie udało im się wydostać z jaskini, Maji zasłonił oczy, w chwili gdy promienie słońca uderzyły go w twarz. Nawet krótka walka w podziemiach odzwyczaiła jego wzrok od tego, do czego był zwyczajnie przyzwyczajony. Dzieciak wciągnął w płuca zapach świeżego powietrza, wciąż czując na sobie odór rozkładających się trupów. Gdy wreszcie zostali sami, Maji zamachnął się z całej siły, uderzając Takashiego w tył głowy. Następnie skrzyżował ramiona na piersi, jak typowa mama, której właśnie powiedziałeś, że nie będziesz jadł obiadu.
– I ty chciałeś ukryć przede mną takie rzeczy… Wiesz co, to chyba już gorzej tylko, jakbyś mi powiedział, że nie jesz mięsa – Rei spojrzał w niebo, zmieniając swoje oblicze na zamyślonego filozofa.
– To w tamtej jaskini to było coś… Masz tego więcej? – Stwierdził, ruszając dalej, jeśli Nara pozbierał się już po wcześniejszym uderzeniu. Mieli przed sobą sporo drogi, więc nie było sensu marnować czasu na stanie w miejscu… Ale cios mu się należał.
– To co, jakiś pomysł, gdzie możemy teraz narozrabiać? – Uśmiechnął się szeroko do Takashiego, w sposób, jak gdyby jego ciałem już dawno zawładnęło najbardziej wkurwiające dziecko samego belzebuba. Dwóch wolnych ludzi na drodze, którą sami mogli sobie obrać, Rei w dziwny sposób poczuł, że to właśnie teraz dopiero zaczyna się jego droga. Jak gdyby całe życie przygotowywał się i trenował by sprostać wyzwaniom, które dopiero teraz rzuci na nich podły los. Z wypiętą piersią ruszył przed siebie u boku towarzysza, licząc na to, że czekało na nich wiele wspaniałych przygód.
– Pamiętaj, że mi obiad obiecałeś, nie wiem, jak to zrobisz, ale jestem głodny – Dodał jeszcze na koniec, nawet na sekundę, nie zapominając o tym, że to Nara płaci.
0 x
Takashi
Posty: 1137 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » dzisiaj, o 01:06
S łowa dowódcy łuczników odbiły się głośnym echem w głowie Takashiego. Chłopak słyszał w życiu różne rzeczy, szczególnie w ostatnim czasie zmuszony był zmierzyć się z niemałą krytyką ze strony pobratymców. To bolało. Od zawsze zżyty był z członkami swojego rodu i zawsze z tym rodem się utożsamiał. Wykonywał misję dla klanu Nara, bronił jego członków, mieszkańców Yokukage, pomagał społeczności Midori tak bardzo, jak tylko mógł. Ciekawe zjawisko - reputację buduje się latami, a stracić ją można w jednej chwili. Taką właśnie chwilą dla Takasia było zapieczętowanie w nim ogoniastej bestii parę lat temu. Brzemię, które zarzucił wtedy na własne barki było szansą na zupełnie nowe życie. Sam Han ostrzegł go, że to miecz obosieczny, ale przy właściwym obnoszeniu się z nim można osiągnąć naprawdę wiele. A co on osiągnął? Złe imię. Porównywanie go, jak to Rei określił, do rzeczy, uprzedmiotowienie. Jak to brzmiało? "Nie możesz jako jinchuriki samemu decydować o tym, co będziesz robił!" - to były słowa stojącego przed nim mężczyzny. Dlaczego niby nie może? Jeśli nie on sam, to dlaczego ktoś ma za niego decydować?
- Dlaczego ktoś ma decydować o moim życiu? - powtórzył sobie w głowie to pytanie.
Po nim nastała cisza. Długa, wymowna cisza, która idealnie zgrywała się z mrocznym, ciemnym tłem jaskini. To nie był odpowiedni moment na tego typu dywagacje, bo okazało się, że kapitan wcale nie chciał ich zatrzymywać. Wypuszczał ich wolno, chociaż jego początkowe intencje zdawały się być zgoła odmienne.
- Dziękuję, Shikajimo-taichou. - po jego słowach odezwał się Maji, czarnowłosy dopowiedział po nim coś jeszcze. - A ja obiecuję, że nigdy ci tego nie zapomnę. Prawdopodobnie i tak za niedługo się spotkamy, a wtedy będę jeszcze silniejszy!
To nie była byle jaka obietnica. Może i kapitan Shikajimo nie był dla niego kimś ważnym, ale - choć mężczyzna zyskał dużo w jego oczach - tutaj chodziło o coś więcej. O ideę. Bo tę samą obietnicę, tę o byciu silniejszym, bohater złożył zarówno samemu sobie, jak i swojemu towarzyszowi. Różowowłosemu. Gdy staruszek z łukiem machnął ręką, ulotnili się szybko, nie należało naciągać jego dobrej woli, mógł przecież w każdej chwili zmienić zdanie. Odwzajemnił uśmiech po uderzeniu w plecy. Dwójka bohaterów wyszła z jaskini, a pozostała w niej wesoła grupka z Yokukage zaczęła sprzątanie. No, trzeba przyznać, mieli trochę do zrobienia.
Gdy wydostali się z krętych korytarzy i wyszli na powierzchnie, przywitała ich fala świeżego powietrza i kanonada promieni słonecznych, przed którymi musieli się chwilowo zasłonić. Ich wzrok przyzwyczaił się do ciemności, potrzebowali chwili, by teraz na nowo przyzwyczaić wzrok do światła. Najwspanialsza była możliwość oddychania czystym powietrzem, a nie fetorem rozkładających się ciał. Nim zdążyli ruszyć, Nara oberwał porządnie w tył głowy od Reia.
- Ałaaa! Pogniotło cię?! - skrzywił się, masując miejsce uderzenia.
Bolało, jak diabli. Uta był zły o to, że Takashi wcześniej nie pokazał mu tej mocy, a miał okazję, nawet wtedy w wąwozie.
- Przecież mówiłem ci, że o wszystkim dowiesz się w swoim czasie, pajacu! Nie musiałeś mnie uderzać tak mocno! - cały czas masował obolałą główkę. No nic, zaraz pewnie przestanie boleć. Spoważniał. - Na ten moment nie, niczym innym cię nie zaskoczę, aleee... - specjalnie zrobił teatralną przerwę, żeby zbudować napięcie. - Jeśli mi pomożesz, będzie tego więcej. Z twoją pomocą na pewno stanę się jeszcze silniejszy, tylko po prostu potrzebuję trochę czasu.
I przestrzeni. I w sumie informacji. Ostatnio jego współpraca z Saikenem układała się bardzo dobrze, ale na jak długo? Jaką miał gwarancję tego, że następnym razem demon nie będzie chciał przejąć nad nim kontroli? Teraz, kiedy on sam był w stanie kontrolować chakrę Rokubiego w tak wysokim stopniu, może to właśnie stanowiło o kwintesencji wspomnianego miecza obosiecznego? Może im lepiej jinchuriki władał chakrą bijū, tym łatwiej bijū było przejąć kontrolę nad swoim jinchurikim? Ale czy Saiken byłby do tego zdolny? Za dużo wątpliwości, nie ma co sobie głowy zawracać takimi rzeczami na tym etapie. Nie po tym wszystkim.
- Szczerze? Jak najdalej stąd. Chodźmy po prostu przed siebie, osiedlimy się tam, gdzie nas nogi doprowadzą, ale nie może to być Midori. Muszę na jakiś czas opuścić to miejsce. - spojrzał w górę, na niebo, a po kilku sekundach opuścił wzrok. - Ruszajmy w stronę szlaku. Nie chcę się narażać na pościg, lepiej szybko się stąd wynośmy. - wtedy padła przypominajka o jedzeniu. - Pamiętam, pamiętam, już się zamknij!
On naprawdę pamiętał, ale na razie bardziej zależało mu na oddaleniu się od Yokukage, z głodu na pewno nie zdechną, a przynajmniej zadbają o własne bezpieczeństwo. Bohater nie chciał dłużej denerwować Saikena, dlatego skierował swoje kroki ku szlakowi, z którego będą mieli możliwość obrać jakiś dalszy kierunek. Pustynia? Cesarstwo? A może spowite walką Ryuzaku? Nie, to na pewno nie, za blisko.
Tak oto dwójka przyjaciół rozpoczęła podróż ku nowemu miejscu. Ku przygodzie. Gdzie zaprowadzą ich zawiłe ścieżki losu? Tego dowiemy się już w następnym odcinku!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości