Szlak Transportowy
- Tapion
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 paź 2024, o 10:46
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Czerwona peleryna
- Brązowo-zielona, lekka skórzana zbroja
- Beżowe spodnie
- Skórzany Pas
- Brązowe skórzane obuwie - Widoczny ekwipunek: - Okaryna
- Link do KP: viewtopic.php?p=222182#p222182
- Multikonta: Kaito Mizukane
- Aktualna postać: Tapion
Re: Szlak Transportowy
TapionChwilę po tym jak Tapion zadał swoje pytania, została rozciągnięta przed nim mapa regionu. Młodzieniec przyjrzał się jej i po dłuższej chwili posiadał już zadowalające go informacje dotyczące miejsca dokąd miał się udać. Zanim pergamin został zwinięty, upewnił się że dobre zapamiętał punkty charakterystyczne którymi zamierzał się kierować.
- Zrozumiałem. Misja przyjęta. Poproszę o rozkazy. - odezwał się w końcu brązowowłosy, swoim chłodnym i zarazem twardym tonem głosu. Nie chciał już więcej marnować czasu. Rozeznanie w sytuacji dało mu jeszcze jedną bardzo cenną informację... jest kocioł. Przeciwnicy podnieśli się z kolan i próbują odzyskać ziemię które zostały podbite przez klany.
Członek klanu Mateki schował rozkazy pod swoje ubranie, zamierzał ich strzec za wszelką cenę. Gotów był nawet położyć na szalę swoje życie jeżeli tylko pomogłoby to uchronić tak cenną rzecz jak ten zwitek pergaminu, który ocierając się o skórę klatki piersiowej dawał cały czas o sobie znać.
Szybkim krokiem opuścił tereny na których znajdowała się siedziba władz, krocząc pewnym krokiem już po głównym trakcie. Chłopak w myślach, cały czas przechodził przez listę punktów które sobie wyznaczył toteż nie zauważył piękna otaczającej go fauny i flory. Ach, gdyby tylko dał sobie czas na przemyślenia dotyczące otaczającego go życia z pewnością doszedłby do wniosku, że tutejsze lasy o wiele bardziej przypadły mu do gustu. Choć jak sam powtarzał, brakuje mu pewnego klimatu który charakteryzował tereny pozostawione po drugiej stronie muru.
Zaczął padać deszcze, na tyle silny że brązowooki musiał zejść ze środka traktu i przejść na pobocze ponieważ teren za bardzo podmókł. Młody mężczyzna przeklnął w duchu, gdyż wcale nie widziała mu się ta błotnista przeprawa. Jednak on miał misję i jakoś musiał dojść do celu. Wyznaczony azymut przyciągał go na tyle mocno, że żadne trudności nie były mu straszne. Nie powstrzymał go nawet zmrok, który po dłuższym marszu w końcu zapadł. Wypadałoby znaleźć dobre miejsce na nocleg i przespać się chwilę. Tapion zarzucił ten pomysł po pierwsze miał misję do wykonania, po drugie nie miał ze sobą niczego co pozwoliłoby bezpiecznie rozbić obóz, a po trzecie i ostatnie bał się, że gdy znajdzie miejsce do przespania się jak chociażby przydrożna gospoda to podczas spania ktoś go okradnie z rozkazów.
Szedł dalej przed siebie, licząc że tej nocy gwiazdy będą świecić nader mocno. Gdyż jedyną rzeczą której się obawiał to mroczna noc, przy której daremnie szukać jakiegokolwiek blasku nocy. Podróżnik zdany jest tylko na siebie i swoje szczęście, licząc że się po drodze nigdzie nie zgubi.
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 473
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak Transportowy
Gwiazdy świeciły bardzo mocno. Niestety, były ukryte za deszczowymi chmurami, przez co Tapion nie miał dodatkowego oświetlenia, mimo zasugerowania tego, kiedy podejmował decyzję (to było tylko tak powiedziane, wcale pogoda nie miała się zmieniać. To było Sogen. Tu padało wiosną. Innymi porami roku też. I było błoto. Dużo błota). Oczywiście, nie było najgorzej – deszczowe chmury były nieco jaśniejsze niż typowo mroczne, nocne niebo. Droga nadal była widoczna, dlatego Tapion nie miał problemu z poruszaniem się.
Do pewnego momentu.
Głęboko w nocy, kiedy chłopak czuł już zmęczenie, zauważył, że niedaleko drogi, wśród bagien i mokradeł, za drzewami – pojawiły się światła. Migotały powoli, odporne na deszcz. Miały pomarańczowy kolor, przywodzący na myśl ogień.
Ludzie z pochodniami? Bandyci?
A może duchy leśne – potężne, niepokojące yokai? Byłoby to dziwne – w końcu zostawił je daleko na północy. Jeszcze nie powinny dotrzeć tak daleko na południe. Od miesięcy mieli spokój i nikt się nie skarżył na ich obecność.
Światła zbliżyły się w jego stronę, zatrzymały się… i w końcu zgasły. Przez chwilę Tapion nie wiedział, co się dzieje. W końcu usłyszał głosy i szelest liści. Ktoś zbliżał się w jego stronę, a kroki były ostrożne – niemal niezauważalne wśród szumu deszczu.
Ktoś tutaj nie miał dobrych zamiarów.
0 x
- Tapion
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 paź 2024, o 10:46
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Czerwona peleryna
- Brązowo-zielona, lekka skórzana zbroja
- Beżowe spodnie
- Skórzany Pas
- Brązowe skórzane obuwie - Widoczny ekwipunek: - Okaryna
- Link do KP: viewtopic.php?p=222182#p222182
- Multikonta: Kaito Mizukane
- Aktualna postać: Tapion
Re: Szlak Transportowy
Tapion szedł przed siebie prężnym krokiem utrzymując swoje tempo, które zresztą było w miarę szybkie jak na marsz. Duma z wykonywania zadania dla klanu, niosła go przed siebie jeszcze długą chwilę, jego wola nie osłabła w momencie kiedy zrobiło się ciemno. Pomimo takich wydarzeń jak wejście po lewą kostkę w dużą kałuże błota. Zimna fala którą odczuł po zetknięciu się skóry z mazią błota, wywołała mimowolne wzdrygnięcie i siarczyste przekleństwo. Młody Mateki zły na cały świat po omacku dotarł do drzewa o które się oparł. Stał ponieważ nie chciał siadać na mokrej trawie, co było całkowicie zrozumiałe bo któż lubi mieć mokre poślady. A z pewnością by je miał, gdyż trawa zalana była wodą która spadła z nieba w postaci deszczu. Młodzieniec na tyle na ile mógł wyczyścił swojego buta, a nie mając o co wytrzeć swoją nogę finalnie skorzystał z drugiej nogawki swoich spodni, niezdarnie wycierając się o swoją prawą nogę z resztek błota.
Po blisko kilkunastu minutach brązowooki ruszył dalej przykładając o wiele większą uwagę do błotnistych kałuży chcąc uniknąć powtórnego spotkania z błotnistą mazią. Co doprowadziło momentami do wykonania piruetów przez Tapiona na poboczu drogi... Tańczył nasz młodzieniec, a oczy jego odczuwały ciężar zmęczenia z powodowane porą dnia. Powieki zrobiły się bardzo ciężkie, jednak chłopak szedł dalej pomimo przysypiania w trakcie podróży, aż do momentu kiedy ujrzał jasny punkcik który z każdym krokiem zaczął się przybliżać. W momencie kiedy shinobi zrozumiał, że ktoś się kryje za tym źródłem światła postanowił schować się w leśną gęstwinę. Na jego nieszczęście nie udało mu się uniknąć osoby która kryła się w świetle, jego serce biło coraz mocniej i mocniej. Tapion czuł, że zaraz organ witalny wyskoczy mu z klatki piersiowej. Z początku brązowowłosy nie wiedział co ma robić, bał się, oblał go zimny pot, zaczął panikować, gorączkowo myślał:
- Co teraz ? Co ja mam zrobić ? A jak mnie zabije ? Uciekać ? Zacznie mnie gonić ! Co robić ? Podjąć walkę ? Mogę zginąć ! Może go zabije ? A jak jest ich więcej ? A jak rozkazy wpadną w ręce przeciwnika ? Uciekać !
Tapion postanowił uciekać jednak ciało nie chciało się ruszyć
- Wstawaj ! Wstawaj ! Wstawaj ! WSTAWAJ NA CHWAŁĘ KLANU MATEKI
Tapion zerwał się i zaczął oddalać się w głąb lasu, zanim jednak ruszył zawiązał pieczęcie do sztuki przywoływania. Po chwili z kłębów dymu wynurzył się doki. Tapion biegnąc przyłożył usta do swojej okaryny i wygrywając melodię nakazał atak
- HIRUDEGAN !!! Zabij !
Grał i biegł, choćby miało dać mu to dziesięć metrów przewagi, a może i piętnaście. Miał to w poważaniu, w tym momencie nie czuł wstydu z powodu salwowania się ucieczką. Na ten moment ważniejsze od jego życia, dumy czy czegokolwiek innego na tym świecie były rozkazy które szorstko ocierały się o jego tors dając o sobie znać. Zamierzał ten skrawek pergaminu zanieść za wszelką cenę choćby miało to kosztować go życie...
Po blisko kilkunastu minutach brązowooki ruszył dalej przykładając o wiele większą uwagę do błotnistych kałuży chcąc uniknąć powtórnego spotkania z błotnistą mazią. Co doprowadziło momentami do wykonania piruetów przez Tapiona na poboczu drogi... Tańczył nasz młodzieniec, a oczy jego odczuwały ciężar zmęczenia z powodowane porą dnia. Powieki zrobiły się bardzo ciężkie, jednak chłopak szedł dalej pomimo przysypiania w trakcie podróży, aż do momentu kiedy ujrzał jasny punkcik który z każdym krokiem zaczął się przybliżać. W momencie kiedy shinobi zrozumiał, że ktoś się kryje za tym źródłem światła postanowił schować się w leśną gęstwinę. Na jego nieszczęście nie udało mu się uniknąć osoby która kryła się w świetle, jego serce biło coraz mocniej i mocniej. Tapion czuł, że zaraz organ witalny wyskoczy mu z klatki piersiowej. Z początku brązowowłosy nie wiedział co ma robić, bał się, oblał go zimny pot, zaczął panikować, gorączkowo myślał:
- Co teraz ? Co ja mam zrobić ? A jak mnie zabije ? Uciekać ? Zacznie mnie gonić ! Co robić ? Podjąć walkę ? Mogę zginąć ! Może go zabije ? A jak jest ich więcej ? A jak rozkazy wpadną w ręce przeciwnika ? Uciekać !
Tapion postanowił uciekać jednak ciało nie chciało się ruszyć
- Wstawaj ! Wstawaj ! Wstawaj ! WSTAWAJ NA CHWAŁĘ KLANU MATEKI
Tapion zerwał się i zaczął oddalać się w głąb lasu, zanim jednak ruszył zawiązał pieczęcie do sztuki przywoływania. Po chwili z kłębów dymu wynurzył się doki. Tapion biegnąc przyłożył usta do swojej okaryny i wygrywając melodię nakazał atak
- HIRUDEGAN !!! Zabij !
UTWÓR
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 473
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak Transportowy
Melodia okaryny zadrżała w deszczu — przenikliwa, smutna, pełna echa obietnicy śmierci. Z kłębów chakry, która jeszcze chwilę temu była tylko mglistym cieniem pośród nocnego lasu, wyłonił się Hirudegān.
I świat się zatrzymał.
Czterej bandyci, jeszcze przed chwilą pewni siebie i chcący zaatakować nastolatka na swojej drodze, zamarli. Jeden wypuścił pochodnię, która z sykiem zgasła w błocie. Drugi zaklął, ale głos mu się załamał. Trzeci cofnął się instynktownie, a czwarty – przywódca – spojrzał na demona z przerażeniem, jakby patrzył na coś, co powinno istnieć tylko w opowieściach starszyzny. Czy w ogóle - nie istnieć. Nigdy czegoś takiego nie widzieli. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jakie zdolności mają teraz gospodarze Sogen. Atarashi.
Hirudegān nie zatrzymał się nawet na ułamek sekundy.
Szarpnięcie. Trzask. Jeden z bandytów został uniesiony w górę jak worek ryżu i został ciśnięty w drzewo, które zatrzęsło i złamało się pod uderzeniem. Drugi spróbował uciekać, ale demon rzucił się na niego i złamał go w pół. Trzeci… nawet nie krzyknął. Zniknął pod ciężarem demona.
Został tylko przywódca. Tapion wciąż grał.
- P–proszę… to pomyłka… - wyjąkał lider, klękając w błocie, porzucając broń. - Nie… nie chcemy kłopotów…
Tylko Tapion decydował, czy demon zniszczy ostatniego świadka. Ale niezależnie od decyzji — wiadomość była bezpieczna.
0 x
- Tapion
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 paź 2024, o 10:46
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Czerwona peleryna
- Brązowo-zielona, lekka skórzana zbroja
- Beżowe spodnie
- Skórzany Pas
- Brązowe skórzane obuwie - Widoczny ekwipunek: - Okaryna
- Link do KP: viewtopic.php?p=222182#p222182
- Multikonta: Kaito Mizukane
- Aktualna postać: Tapion
Re: Szlak Transportowy
UTWÓR
Stanął w pewnej odległości od lidera, spojrzał mu w oczy i wygrywając swoja melodię na okarynie dokonał rękoma swojego demona kolejnego morderstwa. Dostarczenie wiadomości było priorytetem, nikt postronny nie mógł dowiedzieć się o wiadomości i o nim samym. W innych okolicznościach oszczędziłby bandytę nawet teraz do samego końca rozważał czy puścić wolno bandytę. I kiedy już chciał nakazać temu człowiekowi, którego trzymał żywot we własnych rękach, zwiewać gdzie pieprz pośnie, to do głowy przyszła pewna myśl. Scenariusz bardzo mały, ale w ciągu sekundy rozlał się na całą głowę, zawładniając poczynaniami Tapiona. Cichy głosik wewnątrz niego zapytał go po cichu: " A co się stanie jeżeli wróg klanów go zatrzyma i ten wyśpiewa, kto szedł i w jakim kierunku podążał. A co jeśli to będzie wróg o znacznej sile ? ". Brązowowłosemu nie było więcej potrzeba, to właśnie wtedy wygrał ostatnią melodię zasłyszaną przez lidera bandytów.
Chłopak sprawdził bandytów czy czegoś ze sobą nie mają, co mogłoby świadczyć, że są wrogami jego sprawy. Po tych czynnościach odwołał swojego demona i ruszył dalej, pędem, przed siebie. Biegł i biegł aż w końcu gdy stracił dech w piersiach osunął się o konar drzewa.
- Zabiłem... Dokonałem mordu...
Pogrążony we własnych myślach smakował wszystko to co widział, przeżywając jeszcze raz to samo, ale tym razem nie pompowała go adrenalina i ferwor walki. To złamane drzewo... Ten człowiek, który uciekał, obraz jego powykręcanego ciała... I na koniec: "P–proszę… to pomyłka… Nie… nie chcemy kłopotów… Chłopak skulił się w sobie, nie wiedząc jeszcze o tym, że te wydarzenia zostaną już w nim na zawsze, że pomogą mu się ukształtować jako ten oddany klanowi wojownik, o którym tak lubił myśleć. Ile tam siedział ? Dwadzieścia minut ? Trzydzieści minut ? Wstał dopiero kiedy otrząsnął się z szoku jakim wywołała w nim ta scena, wziął głęboki oddech przymykając oczy, uspokoił się wewnętrznie i otwierając oczy ruszył dalej przed siebie chcąc wykonać swoje zadanie.
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 473
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak Transportowy
Deszcz powoli przestawał padać, jakby sama natura zdecydowała, że wystarczyło tego wszystkiego. Pośród ciszy, przerywanej jedynie od czasu do czasu szelestem liści, Tapion stał sam ze swoimi myślami i cieniem morderstwa, które właśnie popełnił. Było konieczne – czy jednak łatwiejsze przez to do zaakceptowania?
Bandyci nie mieli przy sobie niczego, co mogłoby wskazywać na ich powiązania z wrogami Mateki czy osady Atarashi. Prosta, prymitywna broń, kilka brudnych monet, odrobina suchego prowiantu i symboliczna, drewniana figurka z wizerunkiem jakiegoś lokalnego bóstwa (prawdopodobnie Susanoo) – zapewne ukradziona w okolicy. Nie było w nich nic szczególnego, poza tym, że jego dłonie były ubrudzone ich krwią, nawet jeśli tylko pośrednio.
Tapion biegł. Zostawił za sobą to miejsce śmierci. Pędząc przez błoto, czuł chłód wiatru na twarzy, który powoli pomagał mu odzyskać kontrolę nad emocjami. Z każdym krokiem świadomość popełnionego czynu stawała się nieco bardziej znośna, choć nadal ciężka. Jednak był shinobi. Był wojownikiem swojego klany. Tego był uczony. Do tego był przygotowywany.
Kiedy się zatrzymał, spędził trochę czasu dochodząc do siebie. W końcu jednak ruszył do przodu ponownie.
Dalsza droga przebiegała w ciszy i skupieniu. Deszcz ustąpił miejsca mglistemu świtowi, a las powoli przerzedzał się, przechodząc w łagodne wzgórza porośnięte wysoką trawą.
Wkrótce potem na horyzoncie pojawiły się pierwsze oznaki obecności wojsk. Początkowo były to pojedyncze słupy dymu unoszące się nad porannymi ogniskami, a potem sylwetki żołnierzy patrolujących okolice obozu. Zza wzniesienia wyłoniły się namioty, drewniane barykady i sztandary Atarashi powiewające na wietrze. Pokazywały znaki klanowe każdego z czterech klanów - Soma, Orochi, Gazo i - oczywiście - Mateki.
Kiedy Tapion dotarł bliżej, jeden z wartowników podniósł rękę, zatrzymując go gestem:
- Stój! Kim jesteś i jaką masz sprawę?
0 x
- Tapion
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 paź 2024, o 10:46
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Czerwona peleryna
- Brązowo-zielona, lekka skórzana zbroja
- Beżowe spodnie
- Skórzany Pas
- Brązowe skórzane obuwie - Widoczny ekwipunek: - Okaryna
- Link do KP: viewtopic.php?p=222182#p222182
- Multikonta: Kaito Mizukane
- Aktualna postać: Tapion
Re: Szlak Transportowy
Pędził przed siebie ten młodzieniec, chcąc zakończyć wzorowo swoją otrzymaną misję, ale również za pomocą biegu próbował odegnać od siebie mroczne myśli. Jedno jest się uspokoić i zacząć działać tak jak powinien, tak jak od niego tego oczekiwano, a co innego było walczenie z własnym "ja". Jego umysł na przekór jego potrzebie, uporczywie podsyłał te same makabryczne obrazy, atakując go tymi samymi myślami.
- Zabiłem ! Zabiłem człowieka !
Tapion czuł w tych momentach jak serce mocniej mu kołacze w piersi. Choć biegł to odczuwał to dziwne uczucie, którego nie był w stanie dobrze opisać. W tym momencie doskonale zdał sobie sprawę, że co innego jest mówić i myśleć o sobie jako o pewnej postaci którą musi być, którą chcę być, którą wszyscy od niego oczekują, że będzie, a co innego jest przy tym rzucie obrazu trwać.
Pogrążony we własnych myślach brązowooki młodzieniec, biegł przed siebie nie zwracając uwagi na mijaną przyrodę, która zewsząd go otaczała, nie zauważył również wystającego konara pobliskiego drzewa o którego potknął się i przewrócił. Twarzą wylądował w błotnistej brei, która wydała z siebie głośne, brudne *PLUSK*.
- Uspokój się, uspokój się... - Tapion starał się zapanować nad uczuciem niepokoju, które wydobywało się z jego trzewi -... Ta sytuacja, myślałem o niej, godziłem się z nią, przygotowywałem się na nią... Dlatego teraz Tapion musisz się opanować bo albo pozwolisz przejąć nad tym uczuciem kontrolę co w ostateczności cię zrujnuje albo ty opanujesz to uczucie, nie dopuszczając go do siebie.
Chłopak po długiej wewnętrznej tyradzie, zamknął swoje "ja" przed atakami swoich myśli, poczuł spokój, choć złe emocje wciąż gdzieś tam w nim siedziały. Wstał w końcu z błotnistej mazi, przecierając tylko swoją twarz i w zdecydowanie lepszym stanie psychicznym ruszył dalej przed siebie biegnąć we wskazanym kierunku.
W końcu zmęczony i zasapany dotarł w miejscu, które jak mu się zdawało było tym do którego powinien dojść. Spotkał wartownika, który od razu przeszedł do konkretów, także i Tapion starał się takowym być. Odpowiedział zwięźle, wyczerpującą i zrozumiałym językiem, przy czym chcąc godnie reprezentować swój klan dumnie się wyprostował, mówiąc donośnym, pewnym siebie głosem, nie zauważając jak zabawnie może wyglądać będąc cały umazany w błocie.
- Nazywam się Mateki Tapion, przysyła mnie dowództwo z Atarashi, mam wiadomość dla Soma Yuri i Mai, proszę mnie bezzwłocznie do nich zaprowadzić.
Chłopak z niecierpliwością czekał aż strażnik w końcu go wpuści i zaprowadzi do osób, którym miał wręczyć wiadomość, którą tak dobrze ukrył pod ciuchami. Nawet błotny incydent nie pobrudził tej jakże ważnej wiadomości. Myśl, że zaraz zakończy swoje pierwsze zadanie dla klanu Mateki wprawiała go w lekką ekscytację. Miał nadzieję, że ojciec usłyszy wieści, że jego syn świetnie sobie daje radę bez jego protekcji.
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 473
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Szlak Transportowy
Weryfikacja Tapiona zajęła tylko chwile, ale musiała nastąpić, żeby mieć pewność. Nie chciano, żeby ktoś niepowołany bądź - bogowie uchowajcie - jakiś Uchiha podszyty pod żołnierza z Atarashi.
- Proszę za mną – rzucił wartownik po wszystkim, po czym odwrócił się na pięcie, prowadząc Tapiona w głąb obozu.
Atmosfera wśród wojskowych była poważna, ale spokojna. Żołnierze zajęci byli codziennymi obowiązkami – ostrzeniem broni, kontrolowaniem zapasów czy reperowaniem umocnień, lecz nawet oni zerkali zaciekawieni na młodego shinobi, który pojawił się w obozie. Większość z nich była zwykłymi ludźmi, shinobiego trudno było tutaj dojrzeć, dlatego pojawienie się takowego było czymś ciekawym dla ludzi.
W końcu wartownik zatrzymał się przed dużym namiotem, którego wejścia strzegło dwóch dobrze zbudowanych, poważnie wyglądających żołnierzy. Bez słowa skinęli głową, wpuszczając wartownika oraz Tapiona do środka.
Wewnątrz namiotu, pochylone nad rozłożonym na stole planem bitwy, stały dwie osoby – Soma Yuri i Mai, rodzeństwo, bliźniaczki, dowódczynie. Obie były przebudzone i rozważały to, co było na mapie przed nimi. Obie spojrzały w stronę przybyłych jednocześnie, jakby działały z jedną myślą. Co mogło być nawet prawdą - Tapion nie wiedział dokładnie klan Soma działał.
– To musi być wiadomość z Atarashi – powiedziała spokojnie Soma Yuri, przyglądając się chłopakowi spokojnym spojrzeniem, prostując się.
Soma Mai zaś, z lekkim, sympatycznym uśmiechem, wyciągając rękę po wiadomość - ręka wydobyła się z boku kobiet w groteskowy sposób.
- Świetnie się spisałeś. Słyszałyśmy, że droga na północ nie jest ostatnio zbyt bezpieczna. Sogeńczycy nie chcą się podporządkować. Twój klan powinien być z ciebie dumny.
Gdy Tapion podał jej wiadomość, Mai szybko i sprawnie złamała pieczęć, a Yuri zerknęła na zawartość pergaminu. Twarze obu kobiet stały się poważniejsze. Wymieniły się krótkim spojrzeniem, po czym Soma Yuri skinęła głową, zwracając się do młodzieńca:
- Przekażemy, że twoja misja zakończyła się sukcesem. Możesz odpocząć przed powrotem.
0 x
- Tenshi
- Posty: 189
- Rejestracja: 10 paź 2023, o 13:32
- Wiek postaci: 15
- Link do KP: viewtopic.php?p=213306#p213306
- GG/Discord: .iwaru
- Multikonta: Yasuo
Re: Szlak Transportowy
Yuri Uchiha
Misja Wojenna rangi C
11 / 28 Ukrywanie posiadania lub nieposiadania jakichś konkretnych zdolności mogło działać w sposób dwojaki. Z jednej strony rzeczywiście podnosiło morale, bo w oczach Takedy i Mokuzaia takie zdolności były na tyle potężne, by wyrwać ich potencjalnie z rąk samego Shinigami. Z drugiej strony, takie kłamstwo mogło sprowadzić na mężczyzn nieszczęście. Mogli myśleć, że w razie potrzeby Yuri użyje swoich oczu... mogli nawet próbować wdrożyć w życie jakiś podstępny plan z ich wykorzystaniem... I nic z tych rzeczy by się nie powiodło. Byliby zbyt pewni siebie i przez to czekałaby ich jeno śmierć. A przecież wystarczyło powiedzieć prawdę.
Jako osoba, która zdobyła te niezwykle ważne - albo i nie - dokumenty i jako członek wielkiego rodu - albo i nie - Uchiha, to Yuri został nieoficjalnym kapitanem tej drużyny i mężczyźni nie mieli najmniejszego powodu, by go nie słuchać. Zwłaszcza, że jego plan brzmiał dobrze. Takeda ze swoją naginatą miał trzymać wrogów z dala od Mokuzaia, który używając kuszy mógł razić ich z daleka. Yuri w środku miał zapewnić wsparcie swoim kolegom z drużyny.
- Dobry...
- ... plan
Musieli się dobrze znać, by tak doskonale zsynchronizować aprobatę dla tego klanu. Może ćwiczyli tą teatralną odpowiedź wiele razy. Może byli braćmi, chociaż z pewnością na bliźniaków nie wyglądali.
Również poinformowali Yuriego o swoim doświadczeniu w walce z ludźmi zza muru, odpowiadając na jego wcześniejsze pytanie. Okazało się, że byli po zwyczajnymi rekrutami. W chwili, gdy wybuchła wojna byli cywilami. A gdy dzicy podbili Sogen... zamierzali chwycić za broń i bronić domu i ojczyzny.
- Nie mieliśmy wyboru. Sam rozumiesz...
- Odzyskajmy Sogen!
Tacy właśnie "walczący za sprawę" zazwyczaj pierwsi za nią ginęli. Ale taka była wojna, a wojna rządziła się własnymi prawami.
Nasza trójka muszkieterów - albo i nie, bo do muszkietu brakowało kilkuset lat - maszerowała w szyku przez dłuższy czas. W nocy trzeba było rozbijać obozy, stać na warcie. W końcu wkroczyli na teren wroga. Mimo wszystko nie przypominało to miejsca walk. Mokuzai był w przeszłości myśliwym i znał lasy Sogen dość dobrze. Prowadził swoich kompanów - stojąc na tyłach - takimi ścieżkami, by unikać wrogich wojsk jak długo się dało. A dało się naprawdę długo. Przez całą trasę nie spotkali ani jednego człowieka. Dzikiego bądź nie. Martwego bądź nie. Po prostu żadnego.
Taki sielankowy spacerem usypiał czujność mężczyzn. Coraz częściej łamali narzucony szyk, na który wcześniej się zgodzili. Mokuzai opowiadał Yuriemu i Takedzie o okolicznej faunie i florze i z zachwytem pokazywał różne rośliny i zwierzęta.
- O, patrzcie! To sarna pospolita. - Pokazał na przebiegające przed nimi zwierzę. - A ten grzyb... wydaje się niejadalny. Niczym wielki biały muchomor. Tak się broni przed zerwaniem. W rzeczywistości jest całkowicie bezpieczny i niesamowicie smaczny. Nazywa się kania!
Wszystkie te ciekawostki były niesamowicie interesujące, pomijając fakt, że okolicą targała wojenna wichura. Mogły być też w pewien sposób przydatne. Znajomość lasu - gdy było się odciętym od dostaw żywności, sojuszników, głównego obozu i domu - pozwalała przetrwać w dziczy. Ale czy to był moment na to? Niekoniecznie.
Mokuzai bardzo lubił te swoje kwiatki i ptaszki i inne roślinki i żyjątka. A także oczywiście lubił płeć piękną. Podobnie zresztą Takeda. Byli już w takim wieku, że takie rzeczy zwyczajnie ich interesowały. A może po prostu chcieli być mili. W pewnym momencie trójka dzielnych wojowników trafiła na niedużą polankę. Maksymalnie o promieniu 7 czy 10 metrów. Wyglądało to tak jakby las zapomniał tutaj urosnąć... albo w tym jednym miejscu kwiatuszki wygrały batalię o żyzną ziemię.
Nie widzieli tej polanki dopóki na nią nie wkroczyli. Gałęzie doskonale zasłaniały ją przed wzrokiem. Niczym piach pustyni - a raczej wydmy - zasłania oazy. Podobnie nie widzieli pewnej młodej dziewczyny, która zbierała kwiatki na środku tej polany. Wiła z nich wianek być może dla siebie, być może dla swojej młodszej siostry, a być może dla mamy, babci lub cioci... Mężczyzn takimi prezentami nie zwykło się obdarowywać.
Teraz się im ukazała. Młoda, niewysoka brunetka z krótkimi włosami. Miała na sobie szarawe spodnie i białą koszulę, a na to narzucone coś w rodzaju ciemnoniebieskiej sukienki. Jej ubiór był osobliwy, ale urok od razu uderzył Takedę i Mokuzaia. Podbiegli do niej.
- Musi Panienka stąd iść - oznajmił Takeda.
- Wkrótce tutaj będzie niebezpiecznie - wtórował mu Mokuzai. Dziewczyna odwróciła się w ich stronę, zrobiła przerażoną minę i zastygła w bezruchu. Jeśli Yuri dobrze zapamiętał mapę, którą wcześniej widział, to wiedział, że ta polanka leżała na trasie przejazdowej transportu żywności, który mieli przechwycić. Okoliczny las idealnie nadawał się na zasadzkę. Ale trzeba było odgonić - kolokwialnie i dosadnie mówiąc - cywilów.
Jako, że jesteśmy już na terytorium wroga, to w następnym poście prosiłbym o KP.
- SuzuKopiuj - Komendant[b][i][color=#FFBF80] - Suzu[/color][/i][/b]
Kopiuj - Takeda[b][i][color=#0040FF] - Komendant[/color][/i][/b]
Kopiuj - Mokuzai[b][i][color=#00FFFF]- Takeda[/color][/i][/b]
Kopiuj [b][i][color=#FFBF00]- Mokuzai[/color][/i][/b]
Ukryty tekst
0 x
DANE PERSONALNE, APARYCJA I OSOBOWOŚĆ ◈ WIEDZA POSTACI I EKWIPUNEK ◈ ZDOLNOŚCI ◈ ROZLICZENIA ◈ AKTUALIZACJE Song
Kopiuj [color=#FFBFFF]- Mowa[/color]
Kopiuj [color=#FFBFFF][i]- "Myśli"[/i][/color]
- Yuri Uchiha
- Posty: 61
- Rejestracja: 14 kwie 2025, o 20:23
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: białe włosy, trzy blizny na twarzy, czerwone oczy
- Widoczny ekwipunek: -
- Link do KP: viewtopic.php?p=222989#p222989
- Multikonta: Arii
Re: Szlak Transportowy
Podróż nie była wcale taka najgorsza. Kilka dni spędzili na przedzieraniu się przez front tak, aby nie zostać przez nikogo wychwyconym. Udawało im się to perfekcyjnie - wręcz za dobrze, jak na amatorów. Zarówno chłopaki jak i on mieli nikłe doświadczenie w walce na froncie. Ale może to i lepiej? Mogli lepiej zadbać o swoje bezpieczeństwo. Z chwilą jednak mógł się przekonać, że te kilka dni sprawiło, że stali się mniej ostrożni. Szczególnie Mokuzai, który zachwycał się całą przyrodą i zaczął opuszczać szyk. Yuri nie zwracał im jednak uwagi. Dopóki nic nie wskazywało na ruchy wroga, mogli sobie trochę porównać. No chyba, że miał sobie przez to pluć później w brodę.
Ale nie wszystko z tego było nieprzydatne. Chłopaki opowiadali różne historię ze swojego poprzedniego życia, którego sam Yuri nie mógł ostatecznie zrozumieć. Był z rodziny handlarzy kwiatów. Najpiękniejszych w Prastarym Lesie, Atarashi i Sogen. Mimo ciągłej pracy nie mógł zrozumieć przetrwania, jakie ci przechodzili. Dlatego chłonął wiedzę myśliwego i z uśmiechem na twarzy wszedł z chłopakami na polankę, na której na początku nie zauważył młodej dziewczyny, która robiła wianki. Nim się spostrzegł dwójka chłopaków już do niej podbiegała. -Chłopaki!- zawołał za nimi, podchodząc ostrożnie. Nie byli na swoim terenie, wręcz byli na terenach wroga. Spojrzał się na dziewczynę i uśmiechnął się do niej delikatnie, aby zyskać jej zaufanie. -Przepraszam za nachalność. Ale tutaj może być niebezpiecznie. Możemy odprowadzić ciebie do domu?- powiedział kątem oka obserwując teren polanki. Byli na wyciągnięcie ręki. Jedną z dłoni ułożył na ramieniu Mokuzai'a dając mu znać, aby delikatnie się wycofał za Yuriego. Uścisk był dość stanowczy i mocny, aby dać znać, że to nie przelewki. Za późno zdał sobie sprawę, że przekroczyli granicę ostrożności i teraz mogli zacząć żałować. Trzeba było szybko się wycofać i przygotować na transport żywności Dzikich. O ile sama dziewczyna nie była Dzikim. Przyglądał się jej tak, aby zauważyć wszystkie nieprawidłowości, które mogły dać mu pewne odpowiedzi
Ukryty tekst
0 x