Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 19 cze 2025, o 23:22
Daichi
"Gdzie moje dziecko"
Kolejny grzmot uderzył na niebie, w niemal tej samej chwili, wypuszczając z ciemnych obłoków samotną błyskawicę. Destrukcyjna siła uderzyła prosto w samotny dom kilkadziesiąt metrów za plecami wędrującej pary, podpalając dach zrobiony ze zwykłej strzechy. Daichi nie miał zamiaru się poddawać, zadając kobiecie proste i właściwie pytania. Czerwonowłosa wydawała się przez chwilę zastanawiać nad właściwą odpowiedzią,
– Kiedyś mnie tam zabrał… Chciałam zobaczyć, czy jest bezpieczny. Właściwie to sama nie wiem, czemu nie zaczęłam swoich poszukiwań właśnie tam – Kobieta ukryła się pod podstawionym parasolem, starając się, chociaż minimalnie ochronić przed szalejącym monsunem. Próżne były ich starania, zwłaszcza że parasol, którego używali bardzo szybko po prostu się rozpadł. Nie było szans na to by tak proste urządzenie przetrwało podobny sztorm, w którym drzewa łamały się niczym zapałki. Byli mokrzy w mniej niż kilka minut, nie mając szans by jakoś temu zaradzić. Kobieta prowadziła ich prosto przez główny rynek, skręcając za ostatnim straganem w bardziej osłonięte uliczki. Przez kolejne minuty starali się przedostać przez wąskie drogi zawalone przewróconymi wozami, by po chwili trafić w inne zalane napływającym deszczem. Miasto zostało całkowicie sparaliżowane przez zwykłą pogodę, która w swej sile mogła się równać z najpotężniejszymi istotami na tym świecie. Gdy wreszcie udało im się wydostać z samego Atarashi, kobieta złapała Daichiego za ramię.
– Jestem Koto, jeszcze raz dziękuję – Kobieta wskazała prawą dłonią ścieżkę prowadzącą w zarośla, która biegła w niewiadomym kierunku. Koto szybko jednak pojawiła się z odpowiedzią, łapiąc lewą dłonią bohatera za jego własną dłoń. – To właśnie tam biegnie rzeczka, w której dzieciaki budowały swoje statki. Była na tyle bezpieczna, że nie martwiłam się wcześniej… - Kobieta spojrzała na wodę, która wydostawała się z wioski, wywołana pogodową anomalią. Zdała sobie sprawę, że ta mała nieznacząca rzeczka obecnie mogła stać się bardzo niebezpieczna. Bez słowa rzuciła się w stronę krzaków, zostawiając bohatera samego sobie… Matczyna miłość dodawała sił, których nikt inny nie byłby w stanie nigdy osiągnąć. Daichi musiał działać szybko, jeśli miał zamiar kogoś dzisiaj uratować.
0 x
Daichi
Posty: 53 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 20 cze 2025, o 00:37
D aichi przedarł się przez gęste zarośla, krople deszczu spływały mu po twarzy, zmieniając tatuaże w migotliwą mozaikę. Kałuże błota przy każdym kroku pochłaniały buty, lecz on trwał spokojnie, z oczyma utkwionymi w ciemnej, wijącej się strudze, przekonywał niedawno poznaną kobietę, że muszą kontynuować poszukiwania bez względu na pogodę.
- Musimy iść bardziej w dół nurtu. - rzucił do kobiety stojącej skraju zarośli. - Jeśli dziecko budowało łódki, szukałoby spokojniejszego miejsca, może tam, gdzie woda płynie wolniej.
Natura rozszalała się tak bardzo, że z parasola, który stanowił świetną ochronę przed deszczem, teraz nie zostało już nic. Materiał, z którego został wykonany, nie był odporny na tak potężny wiatr. Rozpadł się, dlatego trzeba było go porzucić. No nic, kupi się nowy. Bohater zrobił kilka kroków w bok od rozmówczyni, by wspiąć się na głaz, skąd miał lepszy widok na okolicę.
- Spróbujmy podejść bliżej koryta, tam, gdzie dno jest płytsze. Wołaj jego imię. - zachęcił, choć wiedział, że to on musi odnaleźć ślady.
Przyklęknął na grząskim brzegu, przeczesując palcami trawę i rozdeptane liście. Wtedy właśnie natknął się na coś, co uważał za ważne. Niestety, nim się zorientował, tych śladów znalazło się tam znacznie więcej i mogły nic nie wnosić tak naprawdę.
- Tu widać jakieś całkiem świeże ślady. - powiedział, odsuwając gałązkę. - Ślad prowadzi w tę stronę. - wskazał wąską przełęcz między zwalonym drzewem a korzeniem starego dębu.
Burza grzmiała tuż nad głową, jeszcze silniej mieszając powietrze, ale Daichi wyprostował się. Im bliżej wody, tym warunki były trudniejsze. Przeprawa w takim miejscu podczas takich warunków atmosferycznych była niebezpieczna.
- Zostań tu, pod drzewem. - zasugerował kobiecie, pokazując jej przestrzeń taką, którą uznał za bezpieczną. - Będę musiał przejść kawałek dalej sam, ale zaraz wracam.
Wyprostował haori, wziął głęboki oddech i ruszył za śladem stóp, jego kroki były ciche, ale pewne. W duszy czuł, że chłopiec jest już blisko - czy to kryjówka za drzewem, czy może między skałami - miał nadzieję, że jest już blisko odnalezienia go. Nim się zorientował, Koto ruszyła w stronę rzeki sama, inną ścieżką. Nie posłuchała się i rozdzieliła się. Cóż, oby się jej nic nie stało. Soma zwiększył czujność i wznowił poszukiwania, rozglądając się uważnie i poszukując śladów dzieci.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 22 cze 2025, o 12:09
Daichi
"Gdzie moje dziecko"
Burza wciąż szalała, ukazując swą potęgę w pełnej krasie. Daichi postanowił pomóc kobiecie, która przestała go słuchać w chwili, w której rzuciła się w krzaki. Nasz bohater oczywiście popędził tuż za nią, jednak to zmieniło całkiem jego potencjalny plan. Dzieciak, którego szukali miał przed sobą niepewną przyszłość, zwłaszcza jeśli został nad brzegiem tego potoku. Matka po chwili wyprzedziła naszego bohatera, niesiona siłą miłości do swego syna. W kilkanaście chwil po niej, Daichi znalazł się nad brzegiem „rzeczki” która teraz przerodziła się w prawdziwy szalejący potok. Chłopak mógł szybko rozpoznać się w sytuacji jak tu panowała. Większość młodych drzew została powalona, obecnie zatopiona lub płynąca wraz z nurtem. Pod stopami miał wysoką trawę, którą podtapiało jak przy zbiorach ryżu. Koto spoglądała, klęczała na śliskim kamieniu, starając się pomóc komuś, kto trzymał się powalonego pnia na samym środku tego chaosu. Woda uderzała raz za razem w niewielki punkt, który co raz pojawiał się i znikał pod jej powierzchnią. Tym niewielkim punktem okazał się niewysoki chłopak, który zdecydowanie nie przypominał Daichiego. Jego czas był policzony, i to dosłownie na palcach jednej ręki. Kobieta krzyczała w stronę chłopca, jednak jej słowa nie przebijały się przez panujący chaos. Burza zbliżała się do swego apogeum, tak samo szybko przychodząc, jak i znikając na niebie. Niestety dzieciak nie wydawał się, jak gdyby miał w jakikolwiek sposób wytrzymać tak długo. Jeśli bohater tej opowieści miał zamiar coś zrobić, należało to uczynić szybko i sprawnie.
– Daichi… Kochanie… Proszę trzymaj się, mamusia już idzie – I faktycznie, jak powiedziała tak zrobiła. Zanim nasz wytatuowany jegomość z ukrytym bliźniakiem zdążył zareagować, Koto była już po pas w tym szalejącym piekle, trzymając się niepewnych gałęzi, które w każdej chwili mogły popłynąć dalej. Teraz dopiero zrobiło się nieciekawie, zwłaszcza że zamiast jednej osoby nasz prawdziwy Daichi musiał uratować dwie. Wyszkoleni shinobi powinni jednak być gotowi na wszelkie sytuacje, zwłaszcza takie, w których trzeba było ratować ludzkie życie.
0 x
Daichi
Posty: 53 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 22 cze 2025, o 14:31
D aichi dotknął wilgotnej ziemi nad korytem, gdy huk burzy zdawał się rozdzierać świat na pół. Deszcz bił go w twarz jak sztylety lodu, a rwący potok wzbierał z każdą sekundą, niespokojny jak dziki koń. Powalone drzewa i porwane z korzeniami krzaki sunęły wartko w dół nurtu, a odłamki mniejszych gałęzi z liśćmi wirowały w powietrzu niczym zwiastuny zagłady. W tej chwili bohater poczuł, że zwykła ludzka siła to za mało - potrzeba czegoś więcej, by przeciwstawić się tak bezlitosnemu żywiołowi. Jego wzrok zatrzymał się na kobiecie klęczącej na kamieniu i na chłopcu ledwo trzymającym się gałęzi, które zaraz mogły zostać porwane przez nurt. Matczyna miłość popchnęła ją do ryzyka, a on - wychowany, by chronić innych - nie mógł stać bezczynnie. Wiedział, że to moment, w którym musi obudzić swego brata bliźniaka. W myślach zawołał więc Gaichiego, pozwalając, by dwugłowy klan wykonał swój popisowy ruch. W jednej chwili ogrzało go znajome napięcie - można powiedzieć, że Daichi wycofał się, a na jego miejscu pojawił się Gaichi. Prozaicznie, bo w rzeczywistości cały czas jedna sylwetka znajdowała się w tym samym miejscu. Teraz bohater poznawał świat przez inne zmysły - adrenalina pulsowała mocniej, oddech stał się krótki, a spojrzenie przeszywało burzę z chłodną pewnością.
Nie tracąc chwili, Gaichi wyciągnął obie dłonie i szybko ułożył jedną ręczną pieczęć - znak ptaka. W tej chwili ziemia na dnie strumienia jęknęła pod naporem chakry. Z koryta potoku wyrwały się cztery grube, kamienno-gliniane kolce - różnej długości i nachylone w różnych kierunkach - jak strażnicy wartujący przeciw nurtowi. Dwa wystawały niemal pionowo, dwa pozostałe łamały powierzchnię wody skośnie, tworząc żelazne zapory na każde możliwe zejście z nurtu. Pewniejszy siebie bliźniak nie czekał dłużej. Z czterema ramionami - dwiema własnymi i dwiema, które wyłoniły się z torsu dzięki mocy klanowej zdolności - ruszył biegiem w kierunku szalejącej wody. Jego kroki na gliniastej ziemi były ciężkie, ale pewne. Cztery dłonie wyciągnęły się w stronę chłopca i kobiety, gotowe złapać ich za ręce, ramiona czy ubiór, zanim gwałtowny wir porwie ich dalej. Utrzymanie się na powierzchni wody także nie było proste. Kontrola chakry chłopaka nie była na najlepszym poziomie, a stale falująca przestrzeń nie była najlepszym podłożem do przemieszczania się. Wytrzymanie w tych warunkach było nie lada wyzwaniem. Burza ryczała niesłabnąco, ale teraz nad jej hałasem przebijały się odgłosy łamiącego się drewna i narastającego napięcia wodnych mas. Na twarzy nastolatka malowała się pewność siebie, która przeplatała się ze wzmożonym wysiłkiem. Daichi, choć schowany, cały czas przejmował się wszystkim, a Gaichi poczuł w sobie siłę, która miała wystarczyć, by wyrwać ofiary żywiołu z paszczy potoku - jednak czy jego wysiłki wystarczą, by uratować oboje? To pozostaje w gestii losu... a także szanownego pana prowadzącego.
Aktywny tryb - Wybudzenie
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 23 cze 2025, o 23:54
Daichi
"Gdzie moje dziecko"
Daichi podjął się swojego zadania w prawdziwym stylu, momentalnie ustalając plan działania. Zdolności jego klanu były niesamowite, jeśli brało się pod uwagę to że nagle stawało się ich dwóch. I nie było tutaj mowy o marnych klonach czy iluzorycznych oszustwach, w tej chwili ich naprawdę było przez chwilę dwóch. Gdy jeden wychodził na świat, drugi na chwilę się wyłączał. Daichi postanowił zostawić wszystko w rękach brata, pozwalając by Gaichi pokazał na co go stać. Tamten niby instynktownie jednej chwili zatrzymał nurt potoku, przywołując kamienne monolity, które wyrosły prosto z ziemi. Opanowanie technik dotonu zdecydowanie przydawało się właśnie w takich momentach. Bohater nie spoczywał na laurach, mając na uwadze życie tak samo kobiety jak i jej syna. Kolejna zdolność jego klanu, polegała na tym że bez problemu mógł przywołać kończyny swego brata. W jednej chwili wyhodował sobie dodatkową parę ramion, przeskakując zręcznie z utwardzonej ziemi na wodnistą taflę. Mimo że umiejętność należała do podstawowych, to i tak zdecydowanie udowadniała jak bardzo shinobi przerastali zwykłych ludzi. Gaichi złapał kobietę, a następnie chłopca w chwili gdy gałąź której mały się trzymał pękła. Mimo że prąd wody zmalał dzięki technice dotonu, wciąż było tu niebezpiecznie zwłaszcza dla kogoś kto nie posiadał wyszkolenia ninja. Daichi w ciele brata wyprowadził wszystkich z wody, powracając na suchy ląd. Co prawda suchy to zbyt dużo powiedziane, burza wciąż trwała... Byli jednak bezpieczni. Dzieciak wydawał się blady i wyglądał jakby właśnie miał wyzionąć ducha, jednak wciąż oddychał sądząc po unoszącej się klatce piersiowej. Koto w chwili gdy tylko się otrząsnęła na widok dodatkowej pary ramion u Daichiego, rzuciła się w stronę syna ze łzami w oczach. Scena była zdecydowanie przyjemna, zwłaszcza jeśli człowiek potrafił zrozumieć że jest szczera. Dzieciak który nosił imię Daichi wreszcie doszedł do siebie, a Koto pomogła mu usiąść na trawie.
- Kim... Kim pan jest - Zapytał niepewnie, spoglądając teraz na swojego bohatera. W jego oczach widać było strach. Jednak to nie były jedyne emocje które dało się z nich wyczytać.
- Pan nas uratował?... - W głosie dzieciaka słychać było uwielbienie. To nie było wazeliniarskie wchodzenie w dupę dla korzyści. Szczera i prawdziwa miłość kogoś kto właśnie znalazł dzięki tej osobie drogę we własnym życiu. Koto wpatrywała się w Daichiego w ten sam sposób, jednak jej miłość nie miała nic wspólnego z tym co należało wyczyniać przy dzieciaku. Burza nad ich głowami wciąż szalała, jednak w oddali pojawił się pojedynczy promień słońca... Ten dzień mógł się jednak skończyć udanie. Trzeba było jeszcze jakoś się wydostać, jednocześnie pomagając Koto i Daichiemu w przedostaniu się do domu.
0 x
Daichi
Posty: 53 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 24 cze 2025, o 13:30
S oma poczuł, jak serce bije mu wolniej, kiedy Gaichi mistrzowsko poradził sobie z zaistniałą sytuacją, w tego typu momentach był niezastąpiony. Burza wciąż ryczała nad ich głowami, deszcz bił w twarz jak tysiące lodowych sztyletów, a rwąca woda mieszała się odłamki powalonych drzew, krzewów i nagłym napływem błota. Mimo to chłopiec i kobieta stali już bezpiecznie na wilgotnej ziemi, a wszystko za sprawą kamiennych technik, sprytowi i sile uśpionego do tej pory bliźniaka.
Daichi - już z powrotem władający ciałem - odetchnął głęboko, czując na skórze zimne krople i obserwując, jak kobieta pomogła swojemu synowi usiąść na trawie. Chłopiec wciąż drżał, a klatka piersiowa powoli się unosiła i opadała, dowodząc, że jeszcze żyje. Żyje, choć jest w ciężkim stanie, ale przeciwstawił się szalejącemu żywiołowi i przeżył, należało więc dziękować niebiosom. Z niedowierzeniem przyglądał się całemu zajściu i gdy nerwy pozwoliły mu się odezwać, spytał o tożsamość shinobiego. Zapytał niepewnie, wpatrując się w Daichiego z mieszaniną strachu i wdzięczności, kim był tajemniczy bohater. W tej chwili ninja poczuł, że zwykła odpowiedź nie wystarczy. Wiedział, że musi odsłonić całe dziedzictwo swojego klanu. Jego ramiona poruszyły się niezależnie, jakby ktoś lekko pociągnął je w bok. I wtedy nastąpiło to, co zdarzało się rzadko, ale znakomicie ukazywało moc Sōma no Kō - z jego ciała wyłoniła się druga głowa tuż obok pierwszej. Nieco różniły się od siebie, choć były mimo wszystko bardzo podobne. Rozdzielone na dwie twarze, bliźnioacy spojrzeli wspólnie na chłopca. Deszcz i grzmoty zdawały się na moment ucichnąć, jakby cała natura zatrzymała oddech.
- Tak, ja cię uratowałem. - odezwał się Gaichi z lekką nutą triumfu i łobuzerskim błyskiem w oku.
- I ja też! — dołożył ciepłym tonem Daichi.
Obie głowy jednocześnie ułożyły się w uśmiechu, a potem chórem przedstawiły się chłopcu.
- Jesteśmy Daichi i Gaichi.
Po chwili Gaichi cofnął się do środka, znikając pod skórą, a Daichi stanął z powrotem jako pojedyncza sylwetka, choć silniejszy o obecność brata, który czuwał ze środka.
- Spokojnie. - powiedział, uśmiechając się do chłopca. - Oboje jesteśmy przy tobie. Potrafimy się nawet rozdzielić!
Tę ciekawostkę podał, chcąc zaciekawić dzieciaka i odciążyć jego głowę od całego chaosu, który rozlegał się wokół. Młody ledwo uszedł z życiem i trzeba było zadbać nie tylko o jego komfort fizyczny, ale również psychiczny. Soma zgiął kolano i podał matce chłopca rękę, pomagając jej razem z synem wstać. Naprzeciw nich przecinał się promień słońca, który wypełnił okolicę ciepłym blaskiem mimo szarpiących wiatru chmur.
- Chodźcie. - zaprosił spokojnie. - Prowadzę was do bezpiecznego miejsca.
Ruszył powoli w stronę ścieżki, która wydawała mu się najbezpieczniejsza, uważnie patrząc pod nogi, ale gotów w każdej chwili użyć mocy klanu, by chronić tych, których obiecał ratować. W sercu czuł, że to początek wielu historii Sōma na kartach Atarashi.
Aktywny tryb - Wybudzenie
Ukryty tekst
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Rei Uta
Posty: 863 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 27 cze 2025, o 22:44
Daichi
"Gdzie moje dziecko"
Dzieciak oglądał wielkimi oczyma jak Daichi w jednej chwili podzielił się na dwóch. Dokładnie rzecz ujmując to jego cały czas było dwóch, tyle że jeden z bliźniaków w czasie, gdy drugi działał po prostu spał. Bohater postanowił opowiedzieć dokładnie, na czym polegały jego zdolności, jednocześnie ukazując swe zdolności w pełnej krasie. Dzieciak wydawał się na zadowolonego, po chwili, zapominając całkiem, że właśnie prawie umarł. Jego matka wciąż pomagała mu podtrzymać ciało w pionie, czując na swych ramionach, że jej syn wciąż był bardzo słaby. Oczywiście nie przeszkodziło mu to w zadaniu miliona pytań, jednak wszelkie odpowiedzi musiały poczekać na inną okazję. Daichi zebrał wreszcie wszystkich z ziemi, czując na skórze, że burza wreszcie zmalała. Samotny promień słońca, który widniał wcześniej na horyzoncie, przemienił się wkrótce w czyste niebo, na którym trudno było szukać śladu po wcześniejszym monsunie. Zanim dotarli do osady ludzie powoli wyłaniali się ze swych domów, niepewni tego, co zastaną. Bohater opowieści szedł teraz środkiem miasta, będąc dla dwójki uratowanych największym herosem, jaki, kiedykolwiek stąpał po tych ziemiach. Czasem nie liczyła się skala, a to, czy potrafimy w tym wszystkim znaleźć czas dla najmniejszych z najmniejszych. Nikt wcześniej nie chciał pomóc kobiecie, która błagała, by ktoś odnalazł jej syna. Daichi nie dość, że wykonał swe zadanie, to jeszcze uratował małego przed pewną śmiercią.
– Może zechcesz wejść, mamy pyszny placek z jabłkami… Z pewnością również jesteś padnięty po tym wszystkim. Mam odłożone trochę gotówki, należy ci się nagroda – Zapytała nagle Koto, w chwili gdy dotarli do samotnego domostwa pod zachodnią ścianą fortyfikacji miejskich. Dom był mały, ale przytulny, wydawał się zadbany i z pewnością prowadzony przez kobietę. Przed białą ścianą widniały piękne kwiaty zasadzone w równych rzędach. Drzwi, które prowadziły do środka oplatał zielony bluszcz, wijący się w stronę samotnej okiennicy. Dzieciak wydawał się zachwycony tym pomysłem, momentalnie, łapiąc za rękę człowieka, który uratował mu życie.
– Tak, tak prosimy… Pokaże mi pan więcej sztuczek. Proszę, proszę, proszę – Mały wydawał się całkiem energiczny jak na osobę, która otarła się o drugą stronę, jednak to od Daichiego zależało co zrobi. Jedno było pewne, misja został wykonana perfekcyjnie… Jednak jego przygoda dopiero się zaczynała.
Koniec
0 x
Daichi
Posty: 53 Rejestracja: 20 maja 2024, o 13:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Jasna karnacja. Średniej długości ciemne włosy. Fioletowe oczy. Smukła, lecz wyrzeźbiona sylwetka. Choker na szyi. Tatuaże na całym ciele i dużo kolczyków w uszach. Przewiązana hakama oraz długie, luźne haori, granatowe z czerwonymi zdobieniami.
Widoczny ekwipunek: Dwie kabury na broń, torba na prawym pośladku
Link do KP: viewtopic.php?p=220748#p220748
GG/Discord: takas_95
Multikonta: Takashi
Post
autor: Daichi » 30 cze 2025, o 18:21
D aichi obrócił się w stronę Koto i jej syna, czując, jak ciepło wypełnia mu serce. Gdzieś pod warstwą błota i brudu wciąż tliła się radość - udało mu się uratować życie tego dziecka. Uśmiechnął się szeroko, a w oczach błysnęła mu dumna satysfakcja.
- Dziękuję, bardzo chętnie. Nie mógłbym odmówić, tym bardziej że uwielbiam ciasta z jabłkami. - odpowiedział, wyciągając rękę w geście akceptacji, a po chwili dodał coś jeszcze. - Proszę mi jednak wybaczyć, nie zostanę długo, ta pogoda jest okropna. Muszę wracać szybko do domu i odpocząć przed jutrem.
Kiedy przekroczył próg przytulnego domu, powitał go zapach niedawno pieczonego ciasta i uśmiech Koto rozświetlający wnętrze. Usiedli przy niskim stoliku, a chłopiec natychmiast zaczął prosić o pokazanie kolejnych sztuczek. Daichi zebrał w odrobinę chakry, ułożył prostą pieczęć ręczną, po czym zaczął wykonywać najprostsze techniki. Pokazywał też modyfikacje ciała dostępne dzięki klonowym zdolnościom. Chłopiec pisnął z zachwytu, a matka spojrzała na niego z wdzięcznością. Następnie skosztował kawałka ciasta - soczyste jabłka i krucha, maślana skórka rozweseliły zmęczone podniebienie.
- Dziękuję za gościnę. - powiedział, przecierając usta. - To było naprawdę pyszne.
Po krótkiej chwili pożegnał się uprzejmie i ruszył w stronę swojego domu. Gdy przekroczył próg, rodzice od razu rzucili się ku niemu z pytaniami. Daichi opowiedział im o burzy, o ratunku, o cichej determinacji matki i dzielnym chłopcu, o jutsu, które pomogło mu przywołać ziemne kolce i o dodatkowych ręckach brata. Rodzice słuchali z dumą, a matka poklepała go po ramieniu, czując, że dorasta do swojej roli. Po kilku chwilach ciepłych rozmów Daichi ziewnął szeroko. Przebrał się, wziął prysznic, po czym szczelnie otulił się i położył na łóżku. Zamknął oczy. Jutro czekały go nowe wyzwania, ale teraz wystarczył mu sen - regeneracja sił dla kolejnej misji i nowych przygód.
0 x
☆ Daichi ☆ Gaichi ☆
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
☆ PH ☆ Bank ☆
Kaito Ishikawa
Posty: 309 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 11 lis 2025, o 22:48
Fabuła
O d zakończenia mojej misji dla Yamamoto-dono upłynęło sporo czasu, zanim się nie obróciłem, a już jesień przeminęła, ustępując miejsca zimie. Nie do końca lubiłem tą porę roku, było to spowodowane krótszym dniem, ale za to niskie temperatury upatrywałem w tej porze roku na jej plus. Pozwalały na realizację surowszych treningów, umożliwiających na mrozie szlifowanie swojego ducha.
O Anshi nie usłyszałem nic nowego, ale po prawdzie będąc szczerym po tamtym dniu, w którym zdałem raport z misji jej los przestał mnie już interesować i kiedy widziałem się ze swym panem, już nigdy więcej o nią nie pytałem. To samo tyczyło się ludności cywilnej, bez granicznie ufałem w dobroć mego pana i jego sprawiedliwy osąd. Nie miałem powodu, aby powątpiewać, że ludzie, których zaprowadziłem wiodą o wiele lepszy żywot aniżeli ten, który wiedli u Uchiha.
W arto zaznaczyć, że skupiłem się na swoich treningach jeszcze bardziej niż dotychczas, ta rana, która została mi zadana przez przeciwników bardzo mnie zmartwiła i nakazał powątpiewać w swoje zdolności. Codziennie rozgrywałem w swojej głowie jeszcze raz ten pojedynek, za każdym razem starałem się doszukać możliwe lepszej drogi od tej, którą obrałem. W przerwie pomiędzy treningami, służyłem wiernie Yamamoto-dono, pełniąc rolę jego ochroniarza, ale to tylko złudna nazwa. Mój pan, nie potrzebował żadnej ochrony ponieważ był bardzo silnym wojownikiem, co prowadziło do oczywistego wniosku, że do zgniatania mrówek nie była potrzebna jego moc.
T ego dnia przeszedłem się jedną ze swoich ulubionych tras przemierzając miasteczko w drodze do namiotu mojego pana. Była to najdłuższa droga, dlatego wychodziłem zawsze wcześniej aby przejść się nią. Pozwalała mi na podziwianie zwykłego, szarego żywotu którzy wiedli tutejsi mieszkańcy. Jak zawsze zapatrzony jak w obrazek w dzieło mego pana, nim się nie obróciłem, a już stałem pod jego namiotem. Zwyczajowo przywitałem się z wojownikami pilnujących wejścia i cierpliwie czekałem na audiencję u mego pana, będąc ciekaw jakie przypisze mi zadanie.
- Witajcie ! Ishikawa Kaito przybywa do Yamamoto-dono !
Rozejrzałem się dookoła, po raz ostatni przed wejściem oceniając stan warunków pogodowych.
O trzymawszy pozwolenie na wejście do namiotu mego pana, standardowo zaraz po przekroczeniu progu, klękałem na jedno kolana i trzymając swój hełm pod pachą witałem się z sakryfikantem dziewięcioogoniastego
- Witaj mój panie ! Twój sługa przybywa, aby ci służyć.
Czekałem na znak, że mogę powstać przy okazji maksymalnie skupiając się na tym, co mój pan ma mi do przekazania.
0 x
Narrator / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Souei - Wyprawa S
Zakata
Posty: 660 Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
Link do KP: viewtopic.php?t=11244
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi
Post
autor: Zakata » 12 lis 2025, o 11:28
Twierdza krzyżowiec
Wojna światów A - Kaito Ishikawa
Posty
Zakata 1
Kaito Ishikawa 0
Zima zaczęła pokazywać się na zewnątrz w najlepsze, idąc ulicami Atarashi, zmierzając w kierunku namiotu swojego pana, co chwile musiałeś przecierać twarz od śniegu który padał prosto w twoje oczy. Nie trwało to jakoś niesamowicie długo jak udało ci się dotrzeć do namiotu Yamanoto. Strażnik widząc cię odsunął się momentalnie robiąc ci przejście, a następnie zabił w dzwon. Wyglądało to jakby informował o twoim przybyciu wszystkich którzy byli w środku.
Przechodząc przez ciężkie płachty które blokowały zimne powietrze, zacząłeś słyszeć odgłosy dobiegające z środka. - Jakbyś nie był taką miękką fają to nie było problemu! - Wydarł się jeden chłopaczek. - Ogarnij się, nie możemy aż tak ryzykować, tu trzeba działać mądrze i zorganizowanie. - Dostojnie ubrany mężczyzna go zgasił. - Szkoda, że na ostatniej takiej akcji jak zginął Mushino, to nie byłeś taki cwany! - Wydarł się na niego jeszcze raz chłopaczek.
W tym momencie przerwałeś im kłótnię wchodząc do pomieszczenia w którym wszyscy przebywali. - Witaj Kaito, świetnie się składa, będzie dla ciebie zadanie. - Wstał uradowany, że nie będzie musiał sam interweniować w kłótni tamtej dwójki. - Pojawiło się istotne zadanie, będzie to inny poziom niż to co do tej pory wykonywałeś. - Usiadł po tych słowach. - Staruszku Totsuro proszę wprowadzać Kaito w szczegóły. - Pokazał ręką na tego samego staruszka który był z nim podczas ostatniej misji. - Kaito, będziecie brali udział w przejęciu twierdzy, znajduje się ona we wschodniej części Północnego Ryuzaku, będziecie współpracować razem w cztery drużyny. Erumi Nagoroboshi, drużyna dywersyjna. - Po tych słowach wychyliła się piękna dziewczyna o długich białych włosach podnosząc rękę. - Haroshi Yuta, drużyna dystansowa . - Teraz wychylił się najgłośniejszy chłopak z całej brygady, który przed chwilą darł się na innego. - Kunigami Mateki, drużyna Wsparcia. - To był mężczyzna który był całkiem spokojny podczas kiedy Haroshi się na niego darł. - I Itoshi Orochi, drużyna atakująca, do niej będziesz należał Kaito. - Zakończył przedstawianie staruszek.
Staruszek
Yamanoto
Erumi Nagoroboshi - Klik!
Haroshi Yuta - Klik!
Kunigami Mateki - Klik!
Itoshi Orochi - Klik!
0 x
Kaito Ishikawa
Posty: 309 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 12 lis 2025, o 16:47
Misja
K lęcząc przed obliczem mojgo pana, przysłuchiwałem się całej rozmowie, której byłem świadkiem. Starałem się ocenić czy tekst o miękkiej faji nie był czasem skierowany do Yamamoto-dono, ale najwyraźniej młodzieniec nie zamierzał dokonać i nie dokonał tak jawnego głupstwa. Wstałem na znak przyzwolenia, widziałem ulgę na twarzy mego pana, który ujrzał we mnie rozwiązanie swoich problemów.
- Tak jest panie, wykonam je z największą starannością.
Następnie staruszek wyłożył mi czego ma dotyczyć moje zadanie i jak wygląda układ sił. Ucieszyłem się, że idę do grupy atakującej, bałem się przez moment, że mogę zostać nie doceniony i pójdę do wsparcia, czego chciałem uniknąć.
W momencie usłyszałem już wszystko co mi potrzebne zwróciłem się jeszcze raz do mego pana
- Zadanie zostanie wykonane mój panie
Po czym rozejrzałem się po reszcie zgromadzonych i spokojnie, ale już zdecydowanie twardszym głosem rzekłem do Itoshi Orochi
- Ishikawa Kaito, jestem sługą Yamamoto-dono, będę pod pani rozkazami. Kiedy wyruszamy podbić twierdzę ?
Ostatnie pytanie było zwrócone nie tylko do kobiety, ale również i do reszty dowódców. Nie było sensu bez owocnie się kłócić, jeżeli mieli już gotowy plan działania to należało ruszać jak najszybciej. Nie lubiłem mieli ozorem po próżnicy, a dobrą, kontrolowaną złość zawsze można było okazać w polu walki.
0 x
Narrator / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Souei - Wyprawa S
Zakata
Posty: 660 Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
Link do KP: viewtopic.php?t=11244
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi
Post
autor: Zakata » 13 lis 2025, o 20:53
Twierdza krzyżowiec
Wojna światów A - Kaito Ishikawa
Posty
Zakata 2
Kaito Ishikawa 1
Postanowiłeś się od razu przywitać z dowódcą swojego oddziału Itoshim, problem był taki, że imię nie wskazywało tego dokładnie podobnie jak wygląd od boku czy tyłu, który mógł sugerować płeć żeńską. Itoshi odwrócił się do ciebie zdziwiony. - Emm ale ten jestem facetem... - Zdziwiony był zupełnie zaistniałą sytuacją. Haroshi pomimo bycia przed chwilą wściekły wybuchł śmiechem. - HAHAHA nie ty pierwszy i nie ostatni, też się za pierwszym razem nabrałem, dobrze, że się człowiek w porę zorientował, zanim zaczął zarywać! - Wydarł się śmiejąc się w niebogłosy. Nawet sam Yamanoto musiał zasłonić twarz by ukryć swój uśmiech który zawędrował na jego twarz.
- Dobrze, wszyscy wiedzą co mają robić, możecie się udać i przygotować, zespół wsparcia ma całą prowiant i wszystko co potrzebne na drogę. Teraz jest zima, jest szansa na śnieżycę, to będzie wasza główna siła podczas tego natarcia. Kiedy nie widzisz skąd nadchodzi atak nie jesteś w stanie przygotować obrony. Na koniec mogę wam życzyć tylko powodzenia. - Rzekł na koniec Yamanato pozwalając wam odejść.
Przed samym namiotem głos zabrał Kunigami. - Każdy ma sprowadzić swój oddział, za godzinę z tego miejsca wyruszamy. Rozumiemy się? - Mężczyzna był dosyć charyzmatyczny w swojej mowie ciała, reszta tylko mu kiwnęła głową i zostałeś sam z Itoshim, który zaczął ziewać. - Jak chcesz to idź się odlać, ogarnąć czy do jakiegoś sklepu kupić sobie coś ładnego, polecenie słyszałeś a ja cię trzymać nie będę. - Skończył Itoshi znowu ziewając.
Staruszek
Yamanoto
Erumi Nagoroboshi - Klik!
Haroshi Yuta - Klik!
Kunigami Mateki - Klik!
Itoshi Orochi - Klik!
0 x
Kaito Ishikawa
Posty: 309 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 14 lis 2025, o 13:53
Misja
G dy moja dowódczyni poprawiła mnie, mówiąc, że jest mężczyzną, ze wstydu splamiłem się czerwienią na polikach. Śmiech wybuchł na sali, a ja zawstydzony, z oczami wpatrzonymi w podłoże szybko próbowałem naprawić swój błąd:
- Wybacz pomyłkę, bardzo przepraszam, nie chciałem cię urazić Oroshi Itochi.
Wysłuchałem jeszcze kilku salw śmiechu, co nijak nie pomogło mi w tej sytuacji. Na zaczepki Yuty nie reagowałem, gdyż jak najszybciej chciałem zapomnieć o całej sprawie.
U wagę mojego pana dotyczącego warunków pogodowych przyjąłem z kiwnięciem głowy, zawsze to była cenna wskazówka. Co prawda sam zdawałem sobie z tego świetnie sprawę, ale możliwe, że warto było przypomnieć o tym innym ? Nie zamierzałem rozwikływać zagadki do kogo były skierowane te słowa, czułem że dowiem się w swoim czasie.
G dy wyszedłem przed namiot mojego pana, zagadał mnie mój dowódca, którego pomyliłem z kobietą.
- Jeszcze raz, ogromnie cię przepraszam za to co powiedziałem. Mam nadzieję, że nie chowasz do mnie urazy dowódco grupy atakującej ? O resztę nie musisz się martwić, zostanę tutaj i poczekam aż wybije godzina. Tak się składa, że mam przy sobie wszystko co potrzebuję.
Po czym odszedłem na bok, przystając obok wartowników, którzy mając chwilę przerwy ogrzewali się przy ognisku. Ja również chciałem się ogrzać, aby choć przez chwilę moje ciało nie skostniało, co wywołałoby sztywność w moich mięśniach, a to z kolei zwolniłoby mój czas reakcji w walce, co finalnie mogłoby doprowadzić nawet do porażki.
0 x
Narrator / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Souei - Wyprawa S
Zakata
Posty: 660 Rejestracja: 21 lip 2023, o 22:13
Wiek postaci: 14
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: Mała torba.
Link do KP: viewtopic.php?t=11244
GG/Discord: Zaakata#3405
Multikonta: Pączuś, Emi
Post
autor: Zakata » 15 lis 2025, o 10:40
Twierdza krzyżowiec
Wojna światów A - Kaito Ishikawa
Posty
Zakata 3
Kaito Ishikawa 2
Zacząłeś przepraszać Itoshiego jeszcze raz jak zostaliście tylko we dwóch. - No... luz, miałem nadzieję, że zostanę sam ale trudno. - Ziewnął na koniec, ciężko było stwierdzić czy on jest taki normalnie czy tylko do ciebie, mogłeś się tylko przekonać z dalszym biegiem misji.
Siedzieliście we dwóch przez jakieś piętnaście minut w ciszy, ten tylko patrzył w chmury, mogłeś mu przerwać, ale nie było nawet jak on nie był niczym zainteresowany. Mogło zacząć nurtować cię pytanie, gdzie jest grupa atakująca, gdzie są jego ludzie. Czemu on tu siedzi cały czas i po nikogo nie idzie?
Pierwsze pojawiła się Erumi na dwadzieścia minut przed czasem, była z trzeba innymi kunoichi. - A wy dalej tu siedzicie? No tak, cała grupa atakująca haha. - Lekko się uśmiała, po chwili pojawił się też Kunigami z trzeba innymi shinobi. - Trzy grupy w komplecie zostało tylko poczekać na tego debila. - Przewrócił oczami.- Kunigami! - Erumi wtrąciła się chcąc przyprowadzić go do porządku, prawdopodobnie nie chciała by tak się zwracał, czy to przy niej czy przy tobie, ciężko było określić w tym momencie. - No a nie jest to debil? - Zapytał reporycznie ją na koniec, ta tylko odburknęła i nie wdawała się w dalszą dyskusję. - A ty Kaito, byłeś kiedyś na takiej misji wojenne co będziemy zdobywali twierdzę? - Pytanie padło w końcu do ciebie...
Staruszek
Yamanoto
Erumi Nagoroboshi - Klik!
Haroshi Yuta - Klik!
Kunigami Mateki - Klik!
Itoshi Orochi - Klik!
0 x
Kaito Ishikawa
Posty: 309 Rejestracja: 14 sie 2025, o 11:52
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Link do KP: viewtopic.php?p=229047#p229047
Aktualna postać: Kaito Ishikawa
Post
autor: Kaito Ishikawa » 15 lis 2025, o 17:16
Misja
S tałem obok swojego dowódcy, nie miałem ochoty z nim rozmawiać, a on nie miał ochoty ze mną. Dlatego bez skrępowania odtwarzałem w myślach swoje ostatnie walki, próbując doszukać się kolejnych manewrów, która mogłem podczas nich wykonać, a byłyby zdecydowanie lepszym wyborem niż ten, który podjąłem. W zasadzie widziałem już kilka niedociągnięć, jednak w dążeniu do perfekcji, nie mogłem zadowolić się pierwszą dobrą odpowiedzią, która przyszła mi do głowy.
G dy zbliżał się czas zbiórki, zacząłem lekko się irytować, że inni nie zamierzają zjawić się na czas. To wtedy właśnie pojawił się za to jeden z dowódców, który nie pytany odpowiedział na moje pytanie, które brzmiało: "Ilu jest właściwie członków drużyny atakującej ?". Było nas tylko dwóch co przyjąłem z ulgą, mniej ludzi będzie plątało się pomiędzy nogami. Nie chciałem wychodzić na aroganta, ale bardzo lubiłem wykonywać zadania samodzielnie, życie udowodniło mi, że i u ludu mego pana, czasem są kłopoty z sojusznikami.
J eszcze chwilę staliśmy czekając na wyruszenie, kiedy zostałem zagadany o swoje doświadczenie w podobnych misjach. Chwilę się zastanowiłem po czym odpowiedział zgodnie z prawdą:
- Nie, nie brałem udziału w przejmowaniu twierdzy. Jednak nie musicie się martwić, moje ostrze ani razu jeszcze nie zawiodło mego pana.
0 x
Narrator / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Zakata - Zlecenie Specjalne B
Souei - Wyprawa S
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości