Obóz Yuki Mikoto
- Shins Hyo
- Posty: 237
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
- Arii
- Posty: 1698
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Ario
- Posty: 2380
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Shins Hyo
- Posty: 237
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
Rozmowa między czwórką nieznajomych została nagle przerwana przez otwarcie się namiotu dowodzenia. I dobrze, że atmosfera gęstniała, zarówno Gosui jak i Osamu zdawali się zdeterminowani bronić swoich racji, a do dyskusji dołączył się kolejny mężczyzna. Ten sam, który chwilę wcześniej wywołał fluktuacje atmosfery między siedzącymi w polowej karczmie. Wydawało się, że nawet zmiana tematu, którą próbował wywołać Hyo nie będzie miała skutku, gdyż najnowszy uczestnik dyskusji skutecznie mógł odwrócić uwagę od żartobliwych plotek, które Hyo przywoływał. Dobrze się więc stało, że dosżło do interwencji z zewnątrz, bo jeszcze kilka kolejek Sake i chłopaki mogliby się wziąć w karby.
Z namiotu, w asystenturze czwórki strażników, wyszła sama Mikoto. Shins przyjął z uznaniem jej bojowy strój, z całą pewnością pokazywał, że traktuje ona sytuację, w jakiej się znaleźli poważnie i sama również zamierza dzielić niedolę swoich podkomendnych. Wielu było w świecie liderów, którzy opływali w dostatki nawet wtedy, gdy ich lud cierpiał z głodu, ale w tak ciężkich warunkach w jakich znaleźli się rebeliancki postawa liderki Yuuki była z całą pewnością niezbędna do zachowania jedności i jakiej takiej stabilności jej sił. Szczególnie, że ogólna atmosfera w obozie nie zwiastowała niezachwianej wiary w przyszłe zwycięstwa. Można by pomyśleć, że jedna większa porażka i rebelianci poddadzą się Cesarzowi, a to dla Mikoto i jej najbliższych współpracowników będzie oznaczało koniec. W sensie dosłownym prawdopodobnie.
Po chwili z namiotu wyszedł kolejny człowiek, tym razem jednak nie odszedł, a kiwną ręką na Shinsa i jego przygodnych towarzyszy, by weszli do środka. Jak się okazało, dwójka z nich - Arii i Gosui - byli już w miarę znani, albo przynajmniej kojarzeni przez obecnych, dzięki czemu uniknęli nieprzyjemnego przeszukania. Shins nie miał nic do ukrycia. Albo inaczej - to co miał w większości było zapieczętowane, więc normalni strażnicy i tak by tego nie rozpoznali... wróć! Miał przecież ze sobą zwój z tajemnicami techniki Chidori, wolałby, żeby postronni się o tym nie dowiedzieli! Dobrze, że rekiniasty mężczyzna pozwolił im wejść, zanim strażnicy wykonali rewizję wszystkiego, co mieli ze sobą.
Shins wszedł do środka dosyć niepewnie. Miał nadzieję, że przydział zadań będzie trochę bardziej... no, jakiś taki automatyczny? Że przyjdzie do jakiejś tablicy z ogłoszeniami, albo rekrutera wojskowego. Tam mu przedstawią dostępne opcje, a on powie - "O, tę misje bym chciał zabrać". I potem szybki wstęp co ma zrobić, hop siup i już będzie w drodze. Ale nic takiego nie miało miejsca, zamiast tego dostał się do namiotu głównodowodzącej i stanął twarzą w twarz z jakimiś ważniakami. Trochę go to zbiło z tropu, choć starał się nie dawać tego po sobie znać. W końcu jeśli chciał dostać jakieś ważne zadanie (no, misje rangi D go nie interesowały) to musiał prezentować się jako profesjonalista. Człowiek obyty z wyzwaniami, a nie nowicjusz.
Wędrowny ninja miał nadzieję, że pierwsi odezwą się Gosui albo Arii. Albo nawet Osamu. Że jego wystąpienie będzie mogło być którymś z kolei, ale po pytaniu kobiety zapadła krótka, acz dosyć niezręczna cisza, którą Hyo postanowił przerwać. Rozejrzał się niepewnie, zerkając na swych towarzyszy po czym zrobił mały krok do przodu i zwrócił się do zadającej pytanie -"Nazywam się Shins Hyo. Nie należę do żadnego klanu i od wielu lat podróżowałem po świecie unikając angażowania się w większe awantury, ale ostatnie wydarzenia na świecie przekonały mnie, że nie da się być zawsze biernym obserwatorem do końca życia. Uważam, że każdy ma prawo do własnego domu i postanowiłem zaangażować się w walkę przeciw dzikim. Plotki i nowinki, jakie słyszałem w Ryuuzaku sugerowały, że zarówno Uchiha, jak i Wy, będziecie angażować się w działania przeciw nim, postanowiłem więc przyjść i przekonać się osobiście, czy znajdę tutaj zadanie, które pozwoli mi zaangażować się w walkę" - i chyba tyle. Nie miał raczej nic więcej do dodania.
Ukryty tekst
0 x
- Osamu
- Posty: 270
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Osamu był już zmęczony tym co się działo przy tym stoliku. Gosui i jego podejście niesamowicie wyciągały energię od chłopaka, który był świeżo awansowanym Sentokim. Pycha, która wręcz biła od Niego była obrzydliwa. Miał tylko nadzieje, że gdy nadejdzie czas próby to pokażę coś więcej niż bycie gdakającym kurczakiem, który żebra o uwagę. Nie chciał już nawet na Niego patrzeć albowiem reprezentował sobą wszystko to, czym Uesugi pogardzał.
Westchnął kolejny raz kiedy ten różowy chłopak postanowił atakować go personalnie zamiast toczyć dyskusję na normalnym i ludzkim poziomie. Cóż można było jednak wymagać od niezbyt rozgarniętego typa, który nie rozumiał wartości jaką było ludzkie życie. Shins próbował rozluźnić atmosferę ale wtedy wydarzyło się coś czego Osamu się nie spodziewał. Ten, którego wszyscy tutaj obserwowali, ten który nosił wieloryba w kolczyku. Podszedł do Nich i postanowił wtrącić swoje trzy groszę.
Mężczyzna z bródką, który nosił ciężkie spojrzenie dość szybko przyjął postawę, którą Osamu przyjął z chłodną aprobatą. Uderzył mocno w Goseia i jego mądrości. Jednak Uesugi nie potrzebował tutaj adwokata ani kogoś kto go obroni. Właśnie miał zamiar zakończyć całą tę szopkę i po prostu odejść od kogoś kto jest minimalnie wyżej od planktonu.
Yorokobi Arii, bo tak nazywał się ten, który wydawał się być ciekawym niemal od samego wejścia. Widać nie był tutaj lubiany ale nosił podniesioną głowę no i dalej żył co w przypadku długotrwałych wojen na wyniszczenie jest najważniejszym zasobem. Uesugi wstał kiedy Arii się przedstawiał i sam pochylił głowę w geście szacunku. -Osamu Uesugi. Rzucił mu krótko bez tej całej otoczki skąd i kim jest. Z pewnością swoje słyszał podczas rozmowy z Shinsem i Goseiem, a jeśli nie to pewnie i tak się niedługo dowie o co chodzi.
Chciał odejść po kolejną porcję herbaty ale w obozie nagle zapanowało poruszenie. Z największego namiotu właśnie zaczynały wychodzić różne osoby co dla Osamu było oczywistym, że pewnie są to jakieś główne postacie zarządzające tym obozem. Skupił swoje oczy na tych kobietach. Cała ekipa z baru została dość szybko przywołana do stołu narad. Dziwnym to było dla Osamu, że obcy są wołani do jednego z najważniejszych punktów obozu. Musiał zapamiętać tę słabość bo inaczej tego nazwać nie można było. Strażnicy oczywiście chcieli go przeszukać zaraz po tym jak zagrodzili mu przejście. Uesugi zapamiętał również, że musi porozmawiać z Nariko-sama na temat oficjalnych wyznaczeń go do misji. To już drugi raz jak nawet nikt nie raczył poinformować "sojusznika" o wysłaniu mu kogokolwiek do pomocy.
Zostali jednak wpuszczeni bo jakiś zjadacz jabłek tak zadecydował. Kolejna sytuacja, która aż raziła w oczy. No jak można wpuścić do namiotu głównych dowodzących jakichś obcych typów. Tego już na pewno nie zapomni i w swoim raporcie dla Nariko-sama z pewnością znajdzie na to miejsce. Kobieta, która chyba była jedną z osób decyzyjnych dość szybko przejęła inicjatywę i zadała pytanie o ich tożsamość i cel ich pobytu. Shins wystąpił jako pierwszy. Obieżyświat, który w końcu postanowił zaangażować się w sprawy inne niż te, które dotykały tylko jego.
Białowłosy cierpliwie wysłuchał tego co miał do powiedzenia jego zamaskowany znajomy. Po chwili jednak wszystkie oczy skierowały się na Niego, a ten doskonale wiedział co tutaj robił i nie była to chęć szybkiego wzbogacenia się na wojnie i ludzkiej tragedii. -Osamu Uesugi. Sentoki służący Rodowi Kaguya. Zaczął z lekkim ukłonem, miał zamiar oddać szacunek osobom, które pewnie tutaj rządziły. -Nariko-sama czyli liderka mego rodu, postanowiła wysłać mnie tutaj abym wsparł sprawę walki z dzikimi. Ze swojego ludu mam największe doświadczenie przeciwko tym przybyszom albowiem walczyłem pod Kotei w grupie szturmowej pod Takeru-sama. Starał się zaobserwować jak najwięcej z reakcji osób, które go otaczały. Najbardziej go interesowała kobieta, która zadała mu pytanie oraz Arii, który wydał się dość ciekawym człowiekiem.
-Mam nadzieje, że chęć pomocy ze strony rodu Kaguya nie zostanie odrzucona. Tutaj skończył również lekkim ukłonem. Reprezentował swój klan tak jak tylko potrafił. Starał się zachować wszelkie dyplomatyczne etykiety i sprawiać wrażenie godnego tej rozmowy.
Westchnął kolejny raz kiedy ten różowy chłopak postanowił atakować go personalnie zamiast toczyć dyskusję na normalnym i ludzkim poziomie. Cóż można było jednak wymagać od niezbyt rozgarniętego typa, który nie rozumiał wartości jaką było ludzkie życie. Shins próbował rozluźnić atmosferę ale wtedy wydarzyło się coś czego Osamu się nie spodziewał. Ten, którego wszyscy tutaj obserwowali, ten który nosił wieloryba w kolczyku. Podszedł do Nich i postanowił wtrącić swoje trzy groszę.
Mężczyzna z bródką, który nosił ciężkie spojrzenie dość szybko przyjął postawę, którą Osamu przyjął z chłodną aprobatą. Uderzył mocno w Goseia i jego mądrości. Jednak Uesugi nie potrzebował tutaj adwokata ani kogoś kto go obroni. Właśnie miał zamiar zakończyć całą tę szopkę i po prostu odejść od kogoś kto jest minimalnie wyżej od planktonu.
Yorokobi Arii, bo tak nazywał się ten, który wydawał się być ciekawym niemal od samego wejścia. Widać nie był tutaj lubiany ale nosił podniesioną głowę no i dalej żył co w przypadku długotrwałych wojen na wyniszczenie jest najważniejszym zasobem. Uesugi wstał kiedy Arii się przedstawiał i sam pochylił głowę w geście szacunku. -Osamu Uesugi. Rzucił mu krótko bez tej całej otoczki skąd i kim jest. Z pewnością swoje słyszał podczas rozmowy z Shinsem i Goseiem, a jeśli nie to pewnie i tak się niedługo dowie o co chodzi.
Chciał odejść po kolejną porcję herbaty ale w obozie nagle zapanowało poruszenie. Z największego namiotu właśnie zaczynały wychodzić różne osoby co dla Osamu było oczywistym, że pewnie są to jakieś główne postacie zarządzające tym obozem. Skupił swoje oczy na tych kobietach. Cała ekipa z baru została dość szybko przywołana do stołu narad. Dziwnym to było dla Osamu, że obcy są wołani do jednego z najważniejszych punktów obozu. Musiał zapamiętać tę słabość bo inaczej tego nazwać nie można było. Strażnicy oczywiście chcieli go przeszukać zaraz po tym jak zagrodzili mu przejście. Uesugi zapamiętał również, że musi porozmawiać z Nariko-sama na temat oficjalnych wyznaczeń go do misji. To już drugi raz jak nawet nikt nie raczył poinformować "sojusznika" o wysłaniu mu kogokolwiek do pomocy.
Zostali jednak wpuszczeni bo jakiś zjadacz jabłek tak zadecydował. Kolejna sytuacja, która aż raziła w oczy. No jak można wpuścić do namiotu głównych dowodzących jakichś obcych typów. Tego już na pewno nie zapomni i w swoim raporcie dla Nariko-sama z pewnością znajdzie na to miejsce. Kobieta, która chyba była jedną z osób decyzyjnych dość szybko przejęła inicjatywę i zadała pytanie o ich tożsamość i cel ich pobytu. Shins wystąpił jako pierwszy. Obieżyświat, który w końcu postanowił zaangażować się w sprawy inne niż te, które dotykały tylko jego.
Białowłosy cierpliwie wysłuchał tego co miał do powiedzenia jego zamaskowany znajomy. Po chwili jednak wszystkie oczy skierowały się na Niego, a ten doskonale wiedział co tutaj robił i nie była to chęć szybkiego wzbogacenia się na wojnie i ludzkiej tragedii. -Osamu Uesugi. Sentoki służący Rodowi Kaguya. Zaczął z lekkim ukłonem, miał zamiar oddać szacunek osobom, które pewnie tutaj rządziły. -Nariko-sama czyli liderka mego rodu, postanowiła wysłać mnie tutaj abym wsparł sprawę walki z dzikimi. Ze swojego ludu mam największe doświadczenie przeciwko tym przybyszom albowiem walczyłem pod Kotei w grupie szturmowej pod Takeru-sama. Starał się zaobserwować jak najwięcej z reakcji osób, które go otaczały. Najbardziej go interesowała kobieta, która zadała mu pytanie oraz Arii, który wydał się dość ciekawym człowiekiem.
-Mam nadzieje, że chęć pomocy ze strony rodu Kaguya nie zostanie odrzucona. Tutaj skończył również lekkim ukłonem. Reprezentował swój klan tak jak tylko potrafił. Starał się zachować wszelkie dyplomatyczne etykiety i sprawiać wrażenie godnego tej rozmowy.
0 x

- Gōsui
- Posty: 87
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
Re: Obóz Yuki Mikoto
Gdy rozmowę z Ozamem czy jak mu tam było uznałem za zakończoną, a Shins-san wspomniał o bardzo ciekawej plotce do naszego stolika zbliżył się kolejny przyjaciel. Tym razem z wyczuwalnym akcentem typowym dla moich rodaków. Zwróciłem ku niemu wzrok i wysłuchałem zwróconej mi uwagi. Cóż obowiązkiem dobrego ucznia jest nie tylko sumienna nauka, lecz także zwracanie uwagi gdy mistrz popełnia błąd. Takie jest moje zdanie przyjacielu. W końcu mylić się nie jest niczym złym, bo nie myli się jedynie ten co nic nie próbuje choć masz rację. Tu przeniosłem wzrok w kierunku białowłosego Wybacz mi moją bezczelność. Moim zamiarem nie było umniejszenie sukcesowi jakim była ewakuacja, a jedynie utratę domu uważam za porażkę gdyż to samo spotkało moją rodzinę. Zwrócenie uwagi przez rodaka było nieco jak kubeł zimnej wody. W końcu faktycznie nie był to czas na szukanie kolejnych wrogów, to sojuszników teraz było trzeba, nawet gdy są zadufanymi balonami. Cóż zobaczymy czy ten balon zdoła się unosić czy pęknie z głośnym hukiem. Reszty uwagi nie chciałem komentować by nie psuć relacji między sobą, a innymi członkami obozu.
Gdy następnie trzeci gość się przedstawił to coś mi to imię mówiło. Zdawało mi się że je słyszałem...nie wręcz na pewno je słyszałem być może jeszcze w cesarstwie...Yorokobi! Ten przez którego Ona nie żyje ... gdy to do mnie dotarło mój wzrok, sposób patrzenia na Ariiego się zmienił. Nie był to to złowrogie spojrzenie ale zdecydowanie chłodniejsze niż chwilę przed tym jak się przedstawił. Spojrzałem znów na gościa co za długo na solarium przesiadywał Dobrali się ... Pomyślałem.
Na szczęście nie było czasu kontynuować rozmowy, bo mogło to się dla kogoś źle skończyć, gdyż wrota się otwarły, z namiotu w asyście czterech zbrojnych wyszła Mikoto zaś naszemu stolikowi nakazano wstać i skierować się do jego środka. Trochę dziwne ale kimże ja byłem aby się sprzeciwić temu poleceniu tym bardziej, że to mógł być początek tego na co właśnie czekałem. Poczułem lekki smutek, wiedząc że jeśli tak właśnie było to skończył się czas na wygodne siedzenie w obozie, pomaganie rodakom przy naprawach lub noszenie prowiantu tym którzy z jakiś przyczyn nie mogli się po nie udać samemu. Nadchodził czas by wykonać dużo większy krok drogą do wolności.
Gdy, niestety całą czwórką, znaleźliśmy się w środku ujrzałem tam członka klanu Hoshigaki i Generał Zarządzająca we własnej osobie. Ukłoniłem się więc grzecznościowo na powitanie. Hoshi-sama, rad jestem widzieć cię całą i zdrową. Chciałbym móc to również powiedzieć o Niej ale... ukradkiem spojrzałem na Ariiego, dosłownie na ułamek sekundy by ponownie powrócić wzrokiem do panienki Yuki słuchając jak "goście" dokonywali autoprezentacji. Co prawda przy wystąpieniu Osrama, czy jak mu tam było miałem ochotę coś dodać jednak okoliczności nie pozwalały mi na taki luksus choć mina sugerować mogła nie najlepsze zdanie na temat tej właśnie osoby.
0 x
- Minoru
- Posty: 1261
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Obóz Yuki Mikoto
Nie śpieszył się. W swojej głowie miał tyle czasu ile potrzebuje, bo przecież nie miał właściwie do czego się śpieszyć. Rozkazy jakie otrzymał były jasne. Kontynuować wspieranie i kontrolę poczynań obozu Mikoto oraz dalsza obserwacja Ariiego. Co prawda ponowne spotkanie z fałszywym Doko nie napawało go optymizmem. Ale jego ranga nie pozostawiała złudzeń, że nie mógł odmówić.
Nie spodziewał się, żadnych problemów po dotarciu. Miał ze sobą list polecający od urzędników z Sarufutsu, a także na pewno znalazłby się ktoś, kto pamiętałby, że Minoru już raz pomagał ludziom od Mikoto uporać się z problemem dzikich.
Tak jak się spodziewał. Wejście do obozu, nie stanowiło dla niego wyzwania. Ot musiał się wylegitymować i podać powód swego przybycia. Nawet wskazano mu, gdzie może odnaleźć przywódczynię rebeliantów. Dlatego też nie leniąc się, wyruszył natychmiast we wskazanym kierunku, gdzie ponownie zatrzymali go strażnicy.
– Rakurai Minoru. Sentoki w służbie Sarufutsu. Przysyła mnie rada bym spotkał się Yuki Mikoto. - Minoru wyrecytował znaną mu już na pamięć regułkę, nie czekając nawet na pierwsze słowa strażników, którzy zastąpili mu drogę. Okazał również swoje dokumenty, świadczące o jego przynależności i pokazał obojgu zwój opatrzony lakiem Sarufutsu. Jakież było jednak zdziwienie Minoru, gdy dowiedział się, że liderka rebeliantów właśnie wyszła. Zapytawszy jednak, gdzie też udała się ich przywódczyni, obaj strażnicy zgodnie odpowiedzieli, że nie wiedzą, lecz wskazali mu, że być może ktoś w namiocie będzie skłonny udzielić mu odpowiedzi. Rakurai podziękował więc obu strażnikom i wszedł do środka.
Gdy tylko wszedł, dostrzegł, że znajdowało się tu już mały tłumek osób i to dość egoztycznych, patrząc po karnacji jednego z nich. Tym, którego obecność była dla niego jednak największym zaskoczeniem, był Arii, we własnej osobie. Obecność chłopaka spowodowała, że niemalże mimowolnie, Rakurai zaczął używać swego szóstego zmysłu, chcąc sprawdzić czy jego chakra znów była w tym dziwnym stanie. I rzeczywiście, Rakurai mógł wyczuć te dziwne skazy na jego aurze, lecz były one zupełnie odmienne od tego co dostrzegł na ich ostatniej misji.
– Przepraszam, że przerywam. Rakurai Minoru, Sentoki Sarufutsu. Przysyła mnie rada z prośbą o spotkanie z Yuki Mikoto. - Minoru czuł, że choć kilka par oczu spogląda w jego kierunku, oczekując że coś zrobi. Przedstawił się więc, ukazując swoje dokumenty, potwierdzające jego przynależność do Ryuzaku i Sarufutsu, a także wyciągnął zwój, zaadresowany do Yuki Mikoto, zdobiony lakiem Sarufutsu.
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Arii
- Posty: 1698
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Re: Obóz Yuki Mikoto
Nie miał zbytnio czasu, żeby przegadać wszystko z tymi chłopakami a tym bardziej, żeby ogarnąć Gosui'a atakującego gości w obozie w bardzo namacalny i personalny sposób, ponieważ z oddali widział poruszenie w obozie. wszystko było gotowe. Yuki opuściła swój namiot a strażnicy dali znać, że czas odebrać kolejny przydział. Dlatego kiwnął głową i ruszył przed siebie zostawiając jeszcze trochę złotych monet na ladzie. Nie wiadomo czy tutaj wróci.
Kiedy przeszedł z różowo włosym obok strażników, kiwnął im głową i wszedł do środka, gdzie widział zmęczoną Hoshi stojącą nad bardziej zagmatwaną mapą niż ostatnio. Był też Kodari, któremu kiwnął z szacunkiem głową. Słyszał sporo o jego zasługach i znajomości z Mindą. Wiedział, że może go obwiniać o to co się wydarzyło. -Ciebie również miło widzieć, Hoshi-san.- uśmiechnął się do niej ciepło, aby choć trochę jej ulżyć w tych ciężkich momentach. Widział zakurzone jabłka, które ktoś podbierał i aż ukłuło go to w serce.
Przed wejściem zrobiło się małe zamieszanie z gośćmi z kantyny, Osamu i Shinsu czekali na pozwolenie i możliwość wyjaśnienia swojego bycia tutaj. Uniósł delikatnie brwi słysząc o współpracy zaproponowanej przed Shirei Kan klanu Kaguya. Ale to dobrze im ich więcej tym lepiej. Ale największym dla niego zaskoczeniem było dołączenie do ich grona Rakuraia, z którym wykonał ostatnią misję. Całkowicie wyleciało mu z głowy, że powinien spotkać się z Mikoto, aby przekazać jej tajemniczy zwój. Ale co bardziej stresujące, Minoru niósł w dłoniach list specjalnie dla Mikoto. Czy mogło być to coś opisującego Rzeźnika i to co zrobił? Arii nadal nie wiedział, co dokładnie się wtedy wydarzyło. Przełknął ślinę. -Minoru-san, miło ciebie widzieć.- uśmiechnął się do niego. Samuraj wyglądał na spiętego, gdy tylko go zobaczył, dodatkowo medyk czuł, że coś się w nim dzieje. Czyżby znowu coś utajnionego. -Zapomniałem, Hoshi-san. Miałem przekazać Mikoto zwój związany z naszą ostatnią misją, którą wykonałem razem z Minoru-san.- wyciągnął z torby pięknie zdobiony zwój ze złotymi przeszyciami. -Rozszyfrowałem, co się za nim kryje.- uśmiechnął się, jak zadowolone dziecko z rozwiązania jakieś ciężkiej zagadki w zabawie. A sprawiła mu wiele radości.
0 x
- Ario
- Posty: 2380
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Obóz Yuki Mikoto
Kampania przeciwko Dzikim
Arii, Gosui, Shins, Osamu, Minoru
Cokolwiek miało się zadziać, można było powiedzieć jedno. Zmontowaliście naprawdę niezłą ekipę. Chociaż nastroje były wyczuwalne już od samego początku, tak nie do końca wiedzieliście, co się potoczy dalej.
Byliście wszyscy w środku i pierwszy zabrał głos Gosui, dzieląc się tym, że Hoshi jest cała i zdrowa. Kobieta delikatnie się uśmiechnęła, ale widziałeś doskonale, że zdrowa to chyba nie jest.
- Dziękuję Gosui-san, to bardzo miłe co mówisz, chociaż wiem, że robisz to tylko z grzeczności. Ostatnio jest...ciężko, ale nie narzekam. - powiedziała.
Następnie nikt inny jak Arii przejął pałeczkę witając się z Hoshi, która starała się na tyle ile mogła uśmiechnąć w Twoim kierunku. Jeżeli ktokolwiek z obozu, życzył Ci dobrze, to przede wszystkim była to Generał Zarządzająca.
W oczekiwaniu na przedstawienie się innych członków, jako pierwszy zaczął swoją opowieść Osamu. Jego pierwsze wnioski mogłby być nawet trafne, jednak jego wejście do obozu nie było tak łatwe. Owszem, był Shinobi z przydziałem klanowym, jednak Pustynia, a obóz Mikoto były po dwóch stronach globu. W związku z tym, gdy zaszedł pod bramę, najpierw musiał się wylegitymować informując kim jest, po co przyszedł, skąd pochodzi, by następnie być przeszukanym i przesłuchanym dokładnie przez oficera przy bramie. Po ostatnich wydarzeniach środki ostrożności przy tej pierwszej interakcji z obozem były wzmożone, więc brama nie była otwarta dla każdego.
Osamu mógł poinformować, że przychodzi trochę w poselstwie, a trochę w ramach wsparcia wysłany przez Nariko-sama, jednak nadal wszelkie procedury musiały być przeprowadzone. Dopiero gdy jeden z kurierów przyniósł informację, że rzeczywiście - list dotarł, wtedy Osamu był wpuszczony do obozu i mógł się swobodnie poruszać. Oczywiście w ramach upewnienia się, został poinformowany gdzie może chodzić, jakie są zasady w obozie, gdzie może przenocować. W jego przypadku było specjalne miejsce dla "obcych", gdzie stały namioty grupowe i tam można było za odpowiednią opłatą wynająć łoże i szafkę. Tylko członkowie obozu mogli za darmo korzystać z dobrodziejstw, ale jak sam Osamu mógł zauważyć, coraz mniej zaczynało przypominać to obóz, a coraz bardziej miasteczko, może nie tyle handlowe, co wojskowe. Stragany zmieniały się w małe stoiska, a stoiska w pierwsze drewniane zabudowy. Z plusów - pobyt tutaj nie był drogi, a zaraz obok miał łaźnię, gdzie mógł również skorzystać (oczywiście, za opłatą).
Osamu znał etykietę, mimo pochodzenia z dalekiego zachodu nie był jakimś dzikusem. Co prawda mógł uważać, że wpuścili go "ot tak", ale w praktyce tak nie było. Nawet nie wiedział, że przez jakiś czas miał ogon, tak dla pewności, czy nic nie zamierza dziwnego robić, tym bardziej, że jego karnacja wskazywała, że nie był stąd.
Przedstawiłeś się jako Osamu Uesugi, Sentoki klanu Kaguya, po czym ukłoniłeś się. Kobieta która wszystkich witała również wykonała delikatny skłoń głową, oddając Ci należyty szacunek. Potem poinformowałeś o tym, że liderka Twojego rodu postanowiła wysłać Cię tutaj ze wsparciem, a także, że jesteś weteranem wojennym z bitwy o Kotei. Na te słowa Hoshi zdecydowanie ożywiła się, po czym rozejrzała się na boki. Niestety, nie miała papierów uporządkowanych tak jak powinna mieć i część walała się na stole, część miała gdzieś na szafce, a jeszcze część na stoliku.
- Osamu Uesugi...Osamu Uesugi... - powtarzała. - Coś kojarzę, daj mi sekundkę. - wtedy też z pomocą przyszła jedna z dziewczyn, przynosząc odpieczętowaną kopertę. Hoshi skinęła jej głową w podziękowaniu. Wyjęła list i przeczytała jeszcze raz. - Tak, zgadza się. Twoja liderka wyraża się o Tobie bardzo pochlebnie. Wspomniałeś, że brałeś udział w grupie szturmowej...tak, słyszałam o tych wydarzeniach. Może nie wyglądam, ale też tam byłam, wraz z moją już nieistniejącą organizacją... - na te słowa, na chwilę się posępiła, po czym delikatnie strząchnęła te myśli głową i wróciła do Ciebie. - Nariko-sama musi być bardzo mądra, skoro uznaje dzikich za zagrożenie na tyle istotne, by dwa razy wysłać tego samego sentokiego do wsparcia. Chociaż jesteś tutaj sam, nawet takie wsparcie jest istotne dla sprawy. My nie uznajemy statystyk czy cyfr, dla nas każdy shinobi jest na wagę złota, a szczególnie taki doświadczony jak Ty. Są też inne klany, które w ogóle nie udzieliły nam wsparcia, a Nariko-sama napewno ma swoje problemy, którymi musi się zająć daleko stąd. Cieszymy, że do nas dołączyłeś, Osamu-san.
Po tych słowach Hoshi wyjęła notes i napisała coś na kartce, po czym wyrwała i podała Ci przez stół.
- To jest przepustka do lepszych baraków. Otrzymasz swój namiot, za który nie będziesz musiał płacić. Jedzenie i picie nadal podlega kosztom, nie moge aż tak bardzo Cię ugościć, jakbym chciała. Musisz mi to wybaczyć. - powiedziała, po czym przeniosła się wzrokiem na dziewczynę, która wcześniej przyniosła kopertę. - Akio-chan, bardzo proszę byś przygotowała list do Nariko-sama, w którym dziękujemy za okazane wsparcie. Daj mi proszę go do weryfikacji, nim damy Mikoto-sama do podpisu. - powiedziała, a tamta wzięła się odrazu do pracy.
Następnie Shins przeszedł do opowieści o sobie. Poinformował o tym, że jest wolnym strzelcem i chodzi po świecie unikając awantur, ale jednocześnie znalazł się w centrum wojny. Dodatkowo ciekawą informacją było to, że każdy ma prawo do własnego domu, jednak on sam go nie ma, bo wkońcu jest wyrzutkiem. Nie mniej, zgodnie z tym, co przeszedł Osamu, również i Shins był przetrzepany na bramie w obie strony, a nawet więcej, bo za sobą nie miałeś Shirei-kan, która napisze list intencyjny. Jednakże nadal, każdy najemnik mógł się zaciągnąć, bo takie były realia, więc przy dość długiej procedurze, wkońcu mogłes wejść do obozu. Tobie nie przysługiwało z kolei miejsce w namiocie. Mogłeś sobie takowe wykupić, a jak nie chciałeś, to nikt się nie bardzo interesował, gdzie będziesz spał. Widziałeś w niektórych miejscach "darmowe" miejsca, czyli po prostu jakieś śpiwory przy ogniskach, które rozkładane były na noc. Dopóki nikt sie tu nie mordował, to było w porządku, ale takie spanie pod gołym niebem jak spadnie deszcz, to zdecydowanie nie miejsce dla szanującego się najemnika.
Po Twoich słowach Hoshi skinęła głową.
- Shins-san, nawet nie wiesz jak cieszy mnie każdy najemnik, nawet ten których oficjalnie nazywa się wyrzutkami, który chce walczyć za wspólną sprawę. Z pewnością skorzystamy z Twoich usług, jednakże nim przejdę do szczegółów, chciałabym, żebyś określił swój poziom wyszkolenia, jakbyś pozwolił to w skali rang klanowych. Czy jesteś na poziomie Akoraito, a może Sentokiego? Oprócz tego jest jedna rzecz, którą chciałabym Ci zaproponować. - kobieta założyła włosy za ucho. - Jeżeli zgodziłbys się dołączyć do obozu oficjalnie, miałbyś dużo więcej przywilejów, począwszy od własnego miejsca w namiocie, po darmową strawę i wraz z pięciem się w górę w rangach, te przywileje narastają.
- Powiedz mu, że mamy saunę parową dla sentokich i daktyle w czwartki. - powiedział Kodari, parskając zaczepnie w kierunku Hoshi, jednak ta nie skomentowała tego, a jedynie rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Gorąco namawiam Cię, skoro zdecydowałeś się walczyć za kontynent, byś przyjął nasze odznaczenia i walczył oficjalnie dla nas. Zrobisz oczywiście, jak uważasz.
Wtedy też do obozu wkroczył Minoru. Był on rozpoznawalny w tych regionach, poza tym miał oficjalny medalion z odpowiednią rangą, która była przepustką w większość miejsc. Nikt nie sprawdzał aż tak dokładnie znanych członków z przynależnością do Ryuzaku, a tym bardziej ludzi meldujących bezpośrednio do Uchiha. Co prawda sam obóz traktowany był z należytą godnością i partnerskim podejściem, tak nadal podlegali pod Uchihów pod kątem korzystania z ich terenów. Była to delikatna, ale nadal różnica.
Gdy Minoru próbował uzgodnić, gdzie jest Mikoto, wszyscy tylko wzruszali ramionami i zostałeś pokierowany do namiotu głównodowodzącego. Ponownie wylegitymowałeś się odznaką, po czym zostałeś wpuszczony do środka, widząc kilku ludzi, w tym chyba tylko Ariiego, którego znałeś osobiście. Rzeczywiście, wyczuwałes strukturę tak jak zawsze, więc podszedłeś do stołu. Na Twój widok, rekinomężczyzna zawiesił wzrok, jakby Cię oceniał, jednak nic nie powiedział. Przeprosiłeś za wtargnięcie i ponownie powiedziałeś, że poszukujesz Yuki Mikoto.
- Minoru-san, jestem Hoshi Yuki, generał zarządzająca obozem. Mam wszelkie pełnomocnictwa do tego, by zarządzać pocztą skierowaną do władz obozu. Mikoto-sama za wcześnie nie wróci, tak więć o ile nie jest to dla Ciebie problemem, pozwolę sobie zaraz odczytać treść notatki. - w tej chwili zarówno Minoru przekazał list, jak i Arii przywitał się ze swoim towarzyszem. Gdy kobieta przechwyciła list, położyła go zaplombowanego obok, a Arii przekazał zwój zgodnie z obietnicą. Hoshi miała pełne ręce roboty, więc zwój odebrała jedna z dziewczyn, która położyła go pod ścianą.
- O, moje gratulację Arii-san! Napewno Mikoto bardzo się ucieszy, jak dowie się, że z pierwszej misji wracasz z takim sukcesem. Nie będę Cię narazie wypytywać o tajemnice w zwoju, zrobimy to później. Jak Waszej dwójce się współpracowało, dobrze? Mam nadzieję, że nie napotkaliście, na żadne problemy.
Po tych słowach, czekając na Twoja odpowiedź, Hoshi odplombowała kopertę i wyjęła list, czytając jego zawartość. W rytm tego, jak jej oczy przesuwały się po treści listu, ona coraz bardziej bladła. Gdy dotarła do końca, obróciła list w obie strony, upewniając się, że to jest koniec.
Jej aura się delikatnie zmieniła, a ona sama szturchnęła łokciem Rekinoludzia.
- Kodari-san, spojrzałbyś proszę na ten raport? - było to zdecydowanie dziwne zagranie, ponieważ aż sam Kodari był w szoku, że Hoshi coś od niego chce. Przechwycił ten list i dokańczając jabłko przeczytał całość, po czym zrobił dokładnie ten sam ruch - obrócił kartkę w obie strony, po czym spojrzał na Hoshi. Para patrzyła się sobie w oczy przez dłuższą chwilę, starając się coś ustalić, lecz żadne z nich nic nie mówiło.
- Dobra, nie wołaj jej narazie. - powiedział, po dłuższej chwili przerywając milczenie. - Ale zawołaj mi kogoś z Ryuzaku. Zaufanego. - dodał, po czym odwrócił się tyłkiem na stole, tak, że był teraz do Was przodem. Zeskoczył ze stołu, po czym zrobił krok w Waszym kierunku.
- Arii, będę potrzebował byś poszedł ze mną. Tylko proszę Cię, nie fisiuj nic bo nie chcę robić dymu przy gościach. - powiedział spokojnie, po czym gestem ręki zaprosił Cię do wyjścia i tym samym, wyprowadził z namiotu.
W namiocie zapanowała cisza, a Hoshi popatrzyła na Was.
- Przepraszam, ale muszę Was poprosić o to, byście opuścili namiot. Niech zostanie jedynie Minoru-san. - powiedziała.
Ukryty tekstUkryty tekstHoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
0 x
- Osamu
- Posty: 270
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Osamu starał się dość uważnie obserwować otoczenie jak i sposób w jaki traktowani są goście. Jak na warunki obozu, który powoli zamieniał się w miasteczko to traktowanie gości było godne. Nie było tutaj luksusów ale dla wprawionych żołnierzy było przyjemnie. Sam do końca nie zwracał uwagi czy ktoś go śledził kiedy zbliżał się do obozu czy nie. Nie przejmował się tym zbytnio albowiem był oficjalnym wysłannikiem klanu Kaguya więc nie musiał ukrywać intencji.
Oczekiwał cierpliwie na to jak zostanie przyjęty... Nie zawiódł się bo jednak Nariko-sama postanowiła go zaskoczyć i aż dziwne wysłać listy z rekomendacjami i uprzedzeniem o jego przybyciu. W końcu nie będzie musiał udowadniać ani płaszczyć się przed niegodnymi tego osobnikami. Hoshi Yuki również zaskoczyła tym, że brała udział w wydarzeniach w Kotei. Osamu tylko uchylił głowę tak jak powinien to zrobić każdy kto wie, co tam się działo. Nie chciał jej przerywać albowiem był tutaj tylko gościem więc nie miał zamiaru zabierać głosu jeśli nie zostanie zapytany. Osoba jaką była Hoshi rosła w oczach Uesugiego wraz z każdym słowem, które wypowiadała. Miała takt, rozgarnięcie i pokorę, której tak wielkiej ilości ludzi po prostu brakowało. -Również się cieszę. Wysilił się na uśmiech w kierunku Zarządzającej Generał. -Jeśli moje informacje na temat wrogich klanów będą potrzebne to z chęcia się Nimi podzielę. Dodał i wyraźnie się wycofał po odebraniu dostępu do lepszych kwater jakby nie chcąc dłużej zabierać czasu.
Jego wycofanie się było słuszne albowiem zaraz po tym była próba rekrutacji Shinsa. Cóż, Białowłosy nie zamierzał tego komentować ale ludzie Mikoto mogliby sobie wybrać lepszy moment do tego niż rozmowa publiczna. Było też przedstawienie Minoru jako sentokiego Sarufutsu. Czyli te zgliszcza po bitwie rozrosły się do pozycji nowego miasta. Było to godne podziwu, że w tak szybkim tempie Uchiha byli w stanie się zorganizować oraz zacząć wspierać innych. Był ciekawy w jaki sposób Yuki oraz Uchiha mogą się wspierać skoro są to dwa rody na skraju upadku.
Chwilę później Arii wylądował na prywatnej rozmowie z rekinim strażnikiem, a cała reszta poza Minoru została wyproszona z namiotu operacyjnego. Osamu zrobił dwa kroki w tył po czym obrócił się po żołniersku i wyszedł. Miał zamiar zamówić kolejną ciepłą herbatę, a w jego głowie powoli rysował się wstępny raport dla Nariko i klanu. Miał nadzieje też załapać się na sauny parowe nawet jeśli miałby za nie płacić. Jak Ci ludzie byli w stanie przeżyć w takich dziwnych temperaturach. Jeśli Shins i Gosei pójdą również do "baru" to Osamu przyniesie im po herbacie jakby chcąc zakopać nieco topór wojenny z Goseiem.
Oczekiwał cierpliwie na to jak zostanie przyjęty... Nie zawiódł się bo jednak Nariko-sama postanowiła go zaskoczyć i aż dziwne wysłać listy z rekomendacjami i uprzedzeniem o jego przybyciu. W końcu nie będzie musiał udowadniać ani płaszczyć się przed niegodnymi tego osobnikami. Hoshi Yuki również zaskoczyła tym, że brała udział w wydarzeniach w Kotei. Osamu tylko uchylił głowę tak jak powinien to zrobić każdy kto wie, co tam się działo. Nie chciał jej przerywać albowiem był tutaj tylko gościem więc nie miał zamiaru zabierać głosu jeśli nie zostanie zapytany. Osoba jaką była Hoshi rosła w oczach Uesugiego wraz z każdym słowem, które wypowiadała. Miała takt, rozgarnięcie i pokorę, której tak wielkiej ilości ludzi po prostu brakowało. -Również się cieszę. Wysilił się na uśmiech w kierunku Zarządzającej Generał. -Jeśli moje informacje na temat wrogich klanów będą potrzebne to z chęcia się Nimi podzielę. Dodał i wyraźnie się wycofał po odebraniu dostępu do lepszych kwater jakby nie chcąc dłużej zabierać czasu.
Jego wycofanie się było słuszne albowiem zaraz po tym była próba rekrutacji Shinsa. Cóż, Białowłosy nie zamierzał tego komentować ale ludzie Mikoto mogliby sobie wybrać lepszy moment do tego niż rozmowa publiczna. Było też przedstawienie Minoru jako sentokiego Sarufutsu. Czyli te zgliszcza po bitwie rozrosły się do pozycji nowego miasta. Było to godne podziwu, że w tak szybkim tempie Uchiha byli w stanie się zorganizować oraz zacząć wspierać innych. Był ciekawy w jaki sposób Yuki oraz Uchiha mogą się wspierać skoro są to dwa rody na skraju upadku.
Chwilę później Arii wylądował na prywatnej rozmowie z rekinim strażnikiem, a cała reszta poza Minoru została wyproszona z namiotu operacyjnego. Osamu zrobił dwa kroki w tył po czym obrócił się po żołniersku i wyszedł. Miał zamiar zamówić kolejną ciepłą herbatę, a w jego głowie powoli rysował się wstępny raport dla Nariko i klanu. Miał nadzieje też załapać się na sauny parowe nawet jeśli miałby za nie płacić. Jak Ci ludzie byli w stanie przeżyć w takich dziwnych temperaturach. Jeśli Shins i Gosei pójdą również do "baru" to Osamu przyniesie im po herbacie jakby chcąc zakopać nieco topór wojenny z Goseiem.
0 x

- Shins Hyo
- Posty: 237
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
W namiocie zaczęło się kotłować, bo jak się okazało zarządzający tym obozem nie tylko chcieli zlecić jakieś zadanie, ale najpierw postanowili zrobić mały wywiad z kim mają do czynienia. Zważywszy na fakt, kto ich przepytywał i że każdy został potraktowany dosyć indywidualnie można uznać, że rzeczywiście szykowali coś grubszego i postanowili upewnić się, że wybiorą do tej pracy odpowiednich ludzi. Jak się okazała z czwórki przybyłych Shins został przepytany ostatni. Każdy z poprzedzających go mężczyzn miał dobry powód by Tu być - Arii i Gosui byli rebeliantami, którzy w mniejszym lub większym stopniu już wnieśli wkład w sprawę, która ich łączyła. Osamu z kolei został wysłany tutaj przez swoją liderkę, był więc tutaj w zasadzie jako oficjalne przedstawicielstwo rodu Kaguya. A Hyo? On w zasadzie nie miał dobrego powodu, by angażować się w tę walkę. Znaczy - on uważał go za dobry, ale miał świadomość, że inni mogą go tak nie oceniać, więc gdy przyszła kolej na niego był już trochę stremowany. Jeśli nie wypadnie wiarygodnie to wyrzucenie z obozu będzie najmniej nieprzyjemnym następstwem jego tutaj przybycia.
Gdy skończył odpowiadać na pytanie o cel swojej wizyty w tym miejscu kobieta - Hoshi - zapewniła go, że z chęcią skorzystają z jego usług. Na te słowa skłonił się lekko w geście podziękowania. Trema odrobinę z niego zeszła, ale póki nie dostanie przydziału i nie wyruszy na misje wszystko co się tutaj dzieje może być również formą testu na to, kim jest. Powinien więc się pilnować, by nie skończyć przedwcześnie w jakichś dybach czy na innym stryczku.
Wypowiedź kobiety miała w sobie także kilka pułapek. Mógł się spodziewać pytania o zakres swoich umiejętności, choć w sumie pytanie go trochę zaskoczyło. Nie przygotował sobie na nie odpowiedzi. Z całą pewnością będzie musiał skorzystać z usług jakiegoś speca od rozmów kwalifikacyjnych, który powie mu jak odpowiadać by niczego nie powiedzieć, ale rekruterowi wydawało się, że się odpowiedziało. Niemniej w obliczu bezpośredniego pytanie nie mógł przelotnie nie spojrzeć na Gosuia. Akoraito? Sentoki? Ledwo kilka dni temu dostał lanie od Doko. Najsilniejszego Doko w Cesarstwie, ale jak się miały jego umiejętności do osób z wyższymi rangami? Teoretycznie wiedział, jaka jest ich gradacja, ale całe życie unikał kontaktu z klanami, więc nie miał pojęcia, jak powinien ocenić swoje umiejętności.
Kolejną pułapką, jaką na niego zastawiono była propozycja dołączenia do rebeliantów. Darmowe spanie i daktyle w czwartki? To była poważna propozycja? Co prawda Hyo był zdeterminowany, by pomóc rebeliantom w walce przeciw Dzikim, ale z całą pewnością nie palił się do angażowania się w wojnę domową z Cesarzem. Nic go ona nie interesowała. Owszem - czysto teoretycznie, gdyby Cesarz zaczął pomagać najeźdźcom to bez wątpienia podjął by walkę przeciw jego siłom na terenie Sogen, ale absolutnie nie uśmiechała mu się inwazja na Wyspy. A jeśli zgodzi się dołączyć, to prędzej czy później będą od niego tego wymagać. A jeśli się nie zgodzi, to dopiero zaczną go ścigać.
Po sławach kobiety ukłonił się jeszcze raz i ze skupieniem na twarzy począł formułować swoje słowa. Wiedział, że musi dać na tyle jednoznaczną odpowiedź, by kobieta była zadowolona, ale równocześnie na tyle niejednoznaczną, by nie zdradzać wszystkiego na swój temat. Miał zamiar im pomóc, ale to nie znaczy, że zaraz zacznie ogłaszać wszem i wobec jakimi zdolnościami dysponuje. Szczególnie, że oni sami wobec siebie (patrz Gosui - przypomina autor) nie byli szczerzy - "Ciężko mi jednoznacznie określić swoje umiejętności wobec osób na danej randze, nie miałem okazji mierzyć się z nikim, kto mógłby mi dać obraz jaką siłą powinno się dysponować na poszczególnych stopniach awansu. Kilka tygodni temu miałem jednak okazję walczyć z przedstawicielką rodu Mateki, jednego z dzikich klanów. Umiała ona przywołać dwa demony, ale bez problemu byłem w stanie ją pokonać" - i zmusić do poddania się. Ale o tym nie wspomni, bo źle by to wyglądało przyznać się od razu, że oszczędziło się życie kogoś, przeciw komu chce się walczyć - "Nie wiem, czy to wystarczy Wam do ocenienia moich umiejętności, ale chyba bardziej precyzyjnie nie umiem się zareklamować" - Shins wziął jeszcze głęboki oddech, gdyż musiał odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie - "Dziękuję za okazane zaufanie, jednak nie znam Was na tyle dobrze, by móc ślepo zabrać na siebie zobowiązanie wykonywania wszystkich celów, jakie sobie obierzecie w przyszłości. Jestem gotów, po to tu przybyłem, by pomóc w walce przeciw Dzikim i ich ewentualnym sojusznikom w Sogen. Może w przyszłości wyruszę pomóc Kaminari, jeśli dalej będą walczyli z obecnymi wrogami spośród Dzikich. Jednak nie mogę z czystym sumieniem dołączyć do Was i zaciągnąć na siebie pełne zobowiązanie do podążania za Wami w kierunku innych konfliktów, które przecież też przed Wami stoją. Proszę o wyrozumiałość, ale nie chcę się zobowiązywać do zaangażowania, po żadnej ze stron, do walki w wojnie domowej o władzę nad Cesarstwem" - ta odpowiedź będzie go na pewno drogo kosztowała. Miał nadzieję, że nie przekreśli jego udziału w kampanii sogeńskiej, ani nie doprowadzi go na szafot.
Po jego słowach do namiotu wszedł kolejny mężczyzna. Shins go nie znał, wydawało się jednak, że nie dla wszystkich był anonimowy. Co więcej, przyniósł ze sobą jakieś wieści, które wywołały niemałe ożywienie wśród dowodzących, po czym on, Gosui i Osamu zostali poproszeni o wyjście z namiotu.
Namiot dowodzenia Shins Hyo opuszczał z duszą na ramieniu. W najbliższych godzinach dowie się, czy postanowiono skorzystać z jego usług, odprawić, czy targnąć na jego życie. Wiele się może wydarzyć i obecnie nie był pewien swojej przyszłości. Po wyjściu skierował się w stronę baru razem z Osamu (i, jak miał nadzieję, Gosuiem). Wolał nie zostawać teraz sam, może ich towarzystwo pomoże mu ukoić nerwy. Z resztą warto było wymienić się spostrzeżeniami - "Ciekawe przedstawienie. Co o nim myślicie? Ja nie spodziewałem się zaproszenia do namiotu dowodzenia, tylko jakiegoś, no nie wiem, naboru do rutynowych zadań? A oni chyba planują coś grubszego. Mam nadzieję, że moja odpowiedź mnie nie skreśliła".
Ukryty tekst
0 x
- Gōsui
- Posty: 87
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
Re: Obóz Yuki Mikoto
Generał Zarządzająca ewidentnie zdawała sobie sprawę z tego jak wyglądała i chyba zwyczajnie nawet nie starała się tworzyć pozory innego stanu rzeczy. Było to zarówno mile z jej strony iż nie traktowała nawet tych na najniższym szczeblu jak zwykłych, ślepych idiotów, a jednocześnie smutne ponieważ nic z tym nie mogłem zrobić. Nie odważyłem się nawet zasugerować pomocy, szczególnie przy obecnych na miejscu ludziach z zewnątrz aby przypadkiem nie odebrali tego jako przejaw słabości panienki Hoshi. Dlatego też jak i tego iż nie udzielono mi ponownie głosu odpowiedziałem bardzo wymownym uśmiechem. Z jednej strony był on przepraszający, że moje słowa faktycznie były tylko formą grzecznościową z drugiej oznaką szczęścia, że mimo trudów wykazuje się siłą i determinacją za co również chciałem okazać wdzięczność. W końcu nie każdy byłby w stanie utrzymać na swoich barkach tak ogromną odpowiedzialność jak pani Generał Zarządzająca.
Gdy uprzejmości były już za nami i każdy z obecnej czwórki otrzymał adekwatną dla siebie cząstkę uwagi zjawił się piąty mężczyzna. Przeciętna budowa, kolor włosów również nie wyróżniający się z tłumu, dłuższe związane w kucyk, zadbany zarost. Nosił się też dość typowo, choć zdecydowaną uwagę przykuły dwie katany, jedna nad drugą.Samuraj? Przeszło mi przez głowę pierwsze skojarzenie i choć w drugiej chwili pojawiła się myśl, że co by tu robił samuraj to kątem oka widziałem też tego fanatyka solarium. A w sumie.
Prócz wyglądu widziałem też znacznie więcej śmiałości, pewności siebie w jego ruchach gdy wszedł do namiotu. W końcu takie rzeczy się widzi, a jego słowa utwierdziły mnie w przekonaniu że nie był to pierwszy lepszy nieogolony żul z ulicy co dwie dłuższe brzytwy zawiesił przy pasku. Zarówno on jak i nasza lokalna "ikona" rewolucji przekazali coś Hoshi i zachowaniem potwierdzili, że się znali. Zresztą późniejsze słowa członki rodu Yuki tylko potwierdziły ten stan rzeczy. I w sumie to do tego momentu wiele rzeczy było dość oczywiste jak choćby odpowiedź Shins-sana która była niczym innym jak laniem wody tak by odpowiedzieć możliwie najbardziej zawiłym sposobem aby mówiąc wiele nie powiedzieć nic.
Zaskoczyły mnie w sumie tylko dwie sytuacje. Pierwszą było to jak Generał zachowywała się względem... Ozdama? No jak mu tam było, nie istotne. W każdym razie jej zachowanie skłoniło mnie do drobnej refleksji, że może to nie jest najinteligentniejszy facet na świecie ale należałoby biorąc przykład z szefowej oddać mu ciut więcej szacunku niż nie okazywać go wcale. Druga z kolei spowodowana była listem przekazanym przez samuraja. Skutkiem odczytania go była niezwykle interesująca sytuacja, a także zachowanie panienki Yuki której twarz wręcz zbladła. Nie umknęło to mojej uwadze. Następnie zostaliśmy wyproszeni za wyjątkiem "ikony" rewolucji j właśnie przybyłego brodacza.
Na polecenie Generał wykonałem grzecznościowy ukłon, trzy kroki w tył, obrót plecami i wyszedłem z namiotu, a następnie ruszyłem w sumie trochę kierując się za sprawą mentalności tłumu ponownie do kantyny, a tam? Świat staną na głowie! Spodziewać się mogłem kolejnych docinek ze strony sentoki z pustyni lecz ten postanowił postawić herbatę. Nie skrywałem zdziwienia na twarzy ale pochyliłem głowę w geście podziękowania. Miły gest.
Cóż... Panie Sentoki-san z rodu Kaguya, choć na niektóre sprawy spoglądamy zupełnie inaczej chciałbym raz jeszcze, lecz tym razem szczerze, przeprosić za moje wcześniejsze słowa. Mam nadzieję, że nie będzie pan chował urazy. Czasem bywa ciężko przeprosić jednak nie raz uparcie unikając stawienia czoła konsekwencjom naszych słów i czynów wielokrotnie potwierdzamy słowa naszego oponenta. Także tymczasowe zawieszenie broni wydawało się odpowiednie na tą chwilę. Następnie Shins-san postanowił skomentować to co właśnie się wydarzyło.Prawdę mówiąc, może to przez nie zbyt duże doświadczenie ale także całkowicie inaczej to sobie wyobrażałem...być może Oni widzą i słyszą więcej z tego namiotu niż komukolwiek się zdaje i stąd wezwali nas wszystkich? Trochę teoria spiskowa ale kto wie? Również mam wrażenie, że plotki o czymś dużym były prawdziwe, a co do twojej odpowiedzi Shins-san to jak zwykle dużo mówisz lecz nic z tego nie wynika. Masz prawdziwy dar, ale myślę że choć szkoda że przynajmniej tymczasowo nie zechciałeś zawrzeć kontraktu i zasilić nasze siły oficjalnie to jest szansa, że dostaniesz "tą robotę". Z kolei Sentoki-san w namiocie wspomniałeś że podzielił byś się informacjami o dzikich. Puszczając w niepamięć nie najlepsze pierwsze wrażenie czy istnieje szansa byś zdradził choć część posiadanych informacji?
0 x
- Minoru
- Posty: 1261
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Obóz Yuki Mikoto
Minoru dostał się do namiotu gdzie powinna urzędować Mikoto, lecz zamiast niej zastał wiele innych osób. Co więcej, jednym, ze znajdujących się w środku ludzi, był nie kto inny jak Arii. Człowiek, którego wciąż miał obserwować. Nie podobało mu się to, że tu był. Nie podobało mu się również to, że nie było tu Mikoto. Lecz nie mógł dać po sobie poznać, że jest zestresowany. Dlatego też zachowując pełen profesjonalizm, przedstawił się i przekazał powód swojego przybycia.
Odpowiedziała mu kobieta która stała u szczytu stołu. Była młoda, piękna i delikatna. Nie wyglądała na kogoś kto mógłby walczyć na froncie. Jej imię wydawało mu się, gdzieś obić o uszy. Chyba słyszał je od jakichś żołnierzy po przegranej bitwie o Kotei, lecz nie potrafił przywołać żadnych szczegółów.
– Oczywiście Pani, jestem pewien, że rada z Sarufutsu nie miałaby nic przeciwko. - W rzeczywistości nie był tego taki pewien. Tytuł generała zarządzającego obozem nic mu nie mówił. W jego świecie generał był od dowodzenia wojskiej, a nie zarządzania obozem. Ale może ex-cesarscy mieli swoje własne sposoby nazywania otaczającego ich świata. Przekazał jednak list, na moment przed tym , gdy Arii zwrócił się do niego, z powitaniem.
– Ciebie również dobrze widzieć Arii-chan. - Odpowiedział mu zdawkowo, nie odwracając jednak wzroku od kobiety, która otrzymywała właśnie zalakowany zwój. Minoru nie był pewien co znajdowało się weń, mógł jedynie domyślać się treści wiadomości, jaka została naskrobana przez samego Masashiro. Wtem, jego uwagę przykuło to co powiedział Arii. Stwierdził, że zapomniał o przekazaniu zwoju do Mikoto. W głowie Minoru rozpoczęły się skomplikowane procesy matematyczne, mające na celu określenie ile czasu upłynęło od ich misji i czy rzeczywiście, Arii miał prawo zapomnieć. Rakurai nie był jednak w tej kwestii obiektywny. Każde zachowanie młodzieńca, zdawało mu się teraz wielce podejrzane i coś co normalnie zrzuciłby na kark roztrzepania, teraz brzmiało dla niego jak spisek. Przemilczał jednak tą sprawę. Otwarta konfrontacja nie była jego specjalnością, zwłaszcza gdy nie miał ugruntowanego zdania na jakiś temat. Przemilczał również kwestie ich współpracy.
W końcu jednak odlakowała zwój i zaczęła czytać. Minoru widział jak jej wyraz twarzy blednie, jak wkrada się nań niepewność i niedowierzanie. Było to swego rodzaju potwierdzeniem co do zawartości zwoju. Ukradkiem oka, spojrzał w kierunku Ariiego, a następnie pozostałych. Nie wiedział kim mogą być. Czy byli po stronie Mikoto, a może byli jakimiś kumplami Ariiego. W każdym razie, sensor Minoru zaczął działać gotowy wyłapać wszelkie kłamstwo z ust kogokolwiek, lub też zareagować, na wszelkie oznaki mieszania chakry.
Czekał gotowy, gdy Hoshi zawołała rekino podobnego shinobiego. Wodził za nim oczami, gdy on również przeczytał zwój i gdy zaczął wydawać polecenia. Nie wiedział co miał myśleć o tym, że zabrano Ariiego, gdzieś. Rozumiał, że nie mogli mu zaufać ot tak. Lecz jeśli był choć cień podejrzeń, że chłopak może być tak niebezpieczny, jak twierdził Minoru, to zostawianie go sam na sam z jedną osobą, było głupstwem. Pozostali również zostali wyprowadzeni i w pomieszczeniu została tylko ona i… on.Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Arii
- Posty: 1698
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Re: Obóz Yuki Mikoto
Całość spotkania przebiegała w bardzo miłej atmosferze, co delikatnie nie pasowało do warunków w jakich zostali przywitani. Rozgardiasz na stole dowodzenia, zmęczenie Hoshi i ciągła praca z tyłu jej pleców przez osoby, które jej pomagały. Bardzo szybko przeszli przez rozmowy z każdym z nich. Każdy miał jakieś swoje pięć sekund na jej uwadze, co mogło też podbudować nowych przybyszów. Ze wszystkich wymian najbardziej zastanowił go Gosiu, który przyglądał mu się z niepewnością i niemą niechęcią. Arii jednak przyzwyczaił się do tych spojrzeć, dlatego całkowicie pominął to w swojej ocenie sytuacji.
Następnie Osamu, przybysz zza wielu krain wytłumaczył, dlaczego tutaj jest. Tutaj powstał mały rozgardiasz sytuacyjny spowodowany szukaniem listu od Nariko, Shirei Kan jego klanu. Na szczęście wszystko się znalazło i Osamu został przyjęty pod ich skrzydła, jako wsparcie w walce z Dzikimi. Samo jego doświadczenie w Bitwie mogło dużo wnieść do obozu, w którym wszystkie morale ostatnio podupadły. Mimo, że wrócił razem z Minoru zwycięsko z misji to nie było jeszcze czasu, żeby złożyć konkretny raport do Hoshi czy Mikoto. Nie było takiego bum, jakiego teraz potrzebowali. Potrzebowali prawdziwego zwycięstwa, które mogłoby wszystkim wskazać, że pomoc w walce z Dzikimi pod dachem Ryuuzaku wniesie dużo i walka z Cesarstwem zaraz się rozpocznie na dobre.
Następnie przeszli do Shinsu, który od razu z marszu dostał propozycję dołączenia do sił zasilających Ryuuzaku. Arii uniósł delikatnie brew - może i był Doko (tylko dlatego nic nie powiedział), ale tak szybkie rozdysponowanie wojskiem było w jego oczach przed obcymi niewłaściwe. Może to to zmęczenie? Dodatkowo nie znali tego najemnika, nie mogli nic o nim aktualnie wiedzieć - mówić mógł jedno, ale zawierzanie mu wojska czy rang wojskowych? Trochę za dużo, jak na dwudziesto sekundowe spotkanie. Na szczęście Shinsu wydawał się niezachęcony opcją dołączenia na stałe do struktur. Chciał po prostu móc coś zrobić dla kontynentu. Bardzo szlachetne zachowanie.
No i nagle wszystko runęło. Wydawało mu się, że misja z Minorem przebiegła bardzo naturalnie i w miłej atmosferze. Że jakaś nić porozumienia się pojawiła na ich wspólnym zadaniu, do którego zostali wyznaczeni przez swoje Szczepy. Najwidoczniej Arii ciągle był bardzo naiwny i sytuacja z Ametsu niczego go nie nauczyła. Rezerwa Minoru, lekki dystans we wzroku i praktycznie nijaki ton w jego kierunku dały znać Ariiemu, że coś jest nie tak. List, który przekazał do rąk Hoshi zrobił niemałe zamieszanie, w które został wplątany automatycznie on i Seinin, który zajadał się jabłkami Mindy. Postarał się zachować spokój, dlatego też kiwnął głową, kiedy mężczyzna kazał mu ruszyć za nim z namiotu. Spojrzał się beznamiętnie na Minoru, który mimo danej mu szansy na misji powiedzenia co się wydarzyło podczas jego amoku postanowił załatwić to całkowicie inaczej.
Ukryty tekst
0 x
- Ario
- Posty: 2380
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Obóz Yuki Mikoto
Kampania przeciwko Dzikim
Arii, Gosui, Shins, Osamu, Minoru
Ukryty tekstTrzech bohaterów, jednak każdy z innych pobudek znalazł się w Namiocie Dowodzenia. Tak czy inaczej byliście świadkami przedstawienia się, a także tego, jak został każdy z Was w wyjątkowy sposób potraktowany przez Hoshi Yuki, Generał Zarządzającą osadą. Wasz pobyt w obozie sprawił, ze słyszeliście jak czasem o niej rozmawiali ludzie. Hoshi była generał, która nie specjalizowała się w walce. Było to dla Was trochę dziwne, bo zwykle zawsze generałowie to byli bardzo dobrzi bijocy, a tutaj zupełnie odwrotnie.
Finalnie zostaliście wyproszeni z namiotu i cofnęliście się do kantyny. Przed namiotem zaczynała się robić kolejka petentów, jednak wszyscy cierpliwie czekali na swoja kolej. Co prawda ludzie odprowadzali Was wzrokiem, ale nikt tutaj ani nikogo nie prowokował, ani nie zaczepiał. Wydawać się mogło, że wszyscy znają procedury i wiedzą, że nic się nie da przyśpieszyć. Ot, ciut milsza odmiana od tego co było zawsze.
Usiedliście więc przy stole i zaczęliście od jakiegoś napitku - kto chciał, to oczywiście musiał zapłacić, kto nie chciał to nie musiał. Pierwszy wyrwał się Osamu, który po tym jak towarzysze za nim przyszli, postanowił sprezentować im po herbacie. Kobieta, która rozporządzała i wydawała posiłki przygotowała 3 dość spore kubki herbaty, po czym wystawiła rękę mówiąc krótko "herbata 2 ryo, w sumie 6". Dobrze, że na biednego nie trafiło, ale teraz Osamu do końca kariery będzie miał brzydko w rozliczeniach Ryo.
Sentoki wrócił do towarzyszy i usiadł przy nich, prezentując im zakup. Dalej rozmowa zaczynała przybierać coraz lepszą formę. Miłe powitanie przez Hoshi i tym samym poważne traktowanie przez nią sprawiło, że zaczynaliście rozumieć powagę sytuacji. Tym bardziej, że słyszeliście dwa stoliki dalej, jak dwóch żołnierzy plotkowało o tym, iż podobno Waneko zwołał admirałów. Nie za dużo Wam to jeszcze mówiło, ale cokolwiek to znaczyło, dla samego Obozu znaczyło źle.
W pewnej chwili z namiotu wyskoczyła młoda dziewczyna, ta sama, która pracowała przy Hoshi. Akio-chan. Rozejrzała się jakby czegos szukała i dopiero gdy Was dojrzała, machnęła Wam ręką. Podbiegła truchtem.
- Gosui-senpai, Hoshi-sama wzywa Cię do namiotu. - powiedziała, po czym ukłoniła się i czekając aż wstaniesz i przyjdziesz, chciała najwidoczniej Cię odprowadzić do środka, by nie patrzyli na Ciebie ludzie stojący w kolejce.
Ukryty tekstUkryty tekstHoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość