Północno - wschodnie wybrzeże
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Kto raz przebywał w gronie przedstawicieli klanów Kaminari ten w cyrku się nie śmieje. Takie zdanie idealnie obrazuje sytuacje, która ma miejsce we wcale nie takiej prowizorycznej kryjówce. Grupa Shinobi, która została wydelegowana do specjalnego zadania przerwania logistycznych łańcuchów klanu Pawia docierała się, powoli, ale się docierała. Jedną z przyczyn porażki na Murze z całą pewnością było zlekceważenie przeciwnika.
- To prawda, myślę, że wszyscy myśleli, że to będą dzicy, typowi dzicy, którzy będą napierać swoją masą, a tutaj, pomimo tego, że atakowali ogromnymi ilościami to byli świetnie zorganizowani... do tego ta bestia... chora akcja.
Skomentował Kaminari dość smutnym tonem, takie były fakty, ludzie zginęli i stracili życie między innymi przez zlekceważenie przeciwnika. To lekcja na przyszłość.
- Jeżeli to Kagada jest bardziej... bezpośrednia... to nie wiem jak zamierzamy robić to dyskretnie. Nie wnikam, ja zamierzam robić to, czego się będzie ode mnie oczekiwać. Przynajmniej próbować.
Skwitował nastolatek względnie spokojnym tonem. Wtedy cały tyn spokój zagłuszyło wejście i dość silne kroki, które później okazały się przemieszczaniem ekipy Kaminarich, z przełożoną na czele. Jej stan upojenia jasno wskazywał, że będzie ciekawie. Kaminari w pigułce. Władca Piorunów wyobraża sobie tą misję, narobienie hałasu, wyciągnięcie pawia z lasu i konkretna sieczka. Ciekawe czy faktycznie ma to sens.
- Cieszę się, że udało się zdać. Chociaż, nie obyło się bez przygód. Chętnie dowiem się więcej.
Powiedział nastolatek i zamienił się w słuch. Starał się zachowywać poważnie, pomimo całej komicznej sytuacji, w której się obecnie znajdował, siedział wyprostowany, a jego twarz raczej nie zdradzała większych emocji. Nadal lekko odczuwał trudy przelotu i sprawdzania odporności ściany w karczmie, ale z każdą chwilą dyskomfort się zmniejszał. Był zaprawiony w bojach i niejednokrotnie znajdował się w gorszej sytuacji.
- To prawda, myślę, że wszyscy myśleli, że to będą dzicy, typowi dzicy, którzy będą napierać swoją masą, a tutaj, pomimo tego, że atakowali ogromnymi ilościami to byli świetnie zorganizowani... do tego ta bestia... chora akcja.
Skomentował Kaminari dość smutnym tonem, takie były fakty, ludzie zginęli i stracili życie między innymi przez zlekceważenie przeciwnika. To lekcja na przyszłość.
- Jeżeli to Kagada jest bardziej... bezpośrednia... to nie wiem jak zamierzamy robić to dyskretnie. Nie wnikam, ja zamierzam robić to, czego się będzie ode mnie oczekiwać. Przynajmniej próbować.
Skwitował nastolatek względnie spokojnym tonem. Wtedy cały tyn spokój zagłuszyło wejście i dość silne kroki, które później okazały się przemieszczaniem ekipy Kaminarich, z przełożoną na czele. Jej stan upojenia jasno wskazywał, że będzie ciekawie. Kaminari w pigułce. Władca Piorunów wyobraża sobie tą misję, narobienie hałasu, wyciągnięcie pawia z lasu i konkretna sieczka. Ciekawe czy faktycznie ma to sens.
- Cieszę się, że udało się zdać. Chociaż, nie obyło się bez przygód. Chętnie dowiem się więcej.
Powiedział nastolatek i zamienił się w słuch. Starał się zachowywać poważnie, pomimo całej komicznej sytuacji, w której się obecnie znajdował, siedział wyprostowany, a jego twarz raczej nie zdradzała większych emocji. Nadal lekko odczuwał trudy przelotu i sprawdzania odporności ściany w karczmie, ale z każdą chwilą dyskomfort się zmniejszał. Był zaprawiony w bojach i niejednokrotnie znajdował się w gorszej sytuacji.
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Wszyscy zebraliście się nad mapą, a głos zabrał Yai.
- Dobra, zaczynajmy. Z tego co wiemy, osada z nami współpracuje, jednak nadal obecność pawiów sprawia, że osada nie jest do końca przekonana do tego co się dzieje. Klan Pawia od jakiegoś czasu przejął statki z portu w Ryuzaku i zaczęli handlować z wyspami na północy. Czasem, udaje nam się dostrzec te statki, jednak one tylko przepływają obok. Aby skutecznie osłabić naszych przeciwników, musimy zadać cios w ich zaopatrzenie. Głodny przeciwnik to łatwy przeciwnik.
W tym momencie Zaku przyniósł herbatę, którą robił wcześniej i postawił ją Sandzie. Dziewczyna wzięła kubek, spojrzała na niego i skinęła głową w podziękowaniu.
- Obecnie flota liczy przynajmniej 6 okrętów handlowych, określanych jako typ karaki. Statki te nie pływają ze sobą, raczej w liniach i odstępach. Jest to transport ciągły. Szlak jest ochraniany przez kilka pomniejszych grup statków, ale nie to jest naszym celem. W pierwszej fazie operacji, przejmiemy główny okręt wojenny, który tam stacjonuje. Porusza się on głównie na środku szlaku, mając możliwość ataku w jedną lub drugą stronę. - przy opowieści, chłopak pokazywał palcem na konkretne miejsca.
- Chcemy przejąć statek wojenny i z niego zatopić wszystkie statki handlowe. Czas budowy takiego statku liczy się w miesiącach, a Pawie nie mają własnej stoczni.
- Dokładnie, dlatego jak nam się uda, to zadamy im mocny cios.
- A co z tymi legendami i pogłoskami o bestii?
Na te słowa, wszyscy spojrzeli na niego i przycichli.
- To są te całe Yokai, o których się mówi ostatnio?
- Nie wiem, żadnego na oczy nie widziałem.
- Nie zajmujmy się tym narazie. Yai, kontynuuj plan.
- Jutro do portu w osadzie przypływa statek z delegacją pawiów, aby zebrać podatek z osady. Z tego co się dowiedzieliśmy, statek ten wróci na okręt bojowy, gdzie stacjonuje Dowodzący całym szlakiem morskim. Plan zakłada zabicie delegatów, przebranie się w nich i przedostanie się Was z powrotem pod przebraniem na statek wojenny. Na miejscu, eliminujecie zagrożenie, przejmujecie statek, zatapiacie statki handlowe i najlepiej wycofujecie się tym statkiem jak najbliżej portu. Nasz klan zyskałby wtedy silny okręt wojenny, który nawet w najgorszym wypadku możemy za coś przehandlować. Najważniejsze - reagować na bieżąco.
Wszyscy popatrzyli na siebie i Yai uderzył się w pierś.
- Za Kaminari.
Następnie każdy z obecnych wykonał tą samą czynność, a Ty słyszałeś głośne chrapanie Kagady z drugiego pomieszczenia.
*** Następnego dnia koło południa staliście wszyscy po kostki w wodzie, rozrzucając sieci rybackie. Przebrani byliście za rybaków, którzy zajmują się połowem. Na horyzoncie pojawiła się łódź, która zbliżała się w waszym kierunku. Sanda, Ty, Moshi i Zaku daliśćie sobie znak, że zaraz przybędą.
Operację czas zacząć.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Misja pod przykrywką. Na samą myśl, że Anzou będzie zmuszony nałożyć czyjeś ubrania, wcielać się w jakąś postać... - robiło się mu niedobrze. Chłopak nie miał nigdy na całe szczęście przyjemności, aby robić coś takiego. Czy to będzie cenne doświadczenie? Zapewne. Czy to sprawi, że stanie się silniejszy? Możliwe. Czy w ogóle przeżyje? Kto wie. Białowłosy miał wiele pytań, wiele wątpliwości nie co do samego planu, ale co do tego, czy będzie zdolny odnaleźć się w tym środowisku. Do tego jeszcze jakaś potyczka na środku wody? Jak przejąć bojowy statek i przez przypadek nie zatopić go swoimi technikami? Przecież to wszystko brzmi niemalże nierealnie. Do tego jeszcze jakiś potwór. Zapowiada się wspaniale.
- Przejęcie statku zapewne będzie proste. Rozumiem, że jak tylko się pojawią - dokonujemy szybkiej eliminacji, przebieramy się i następnie ruszamy na pełne wody. Czy wiemy, czy posiadają jakiś szyfr? Czy po dotarciu na główny statek wojenny od razu likwidujemy wszystko co się rusza? Musimy być świadomi, że nasze techniki też mogą uszkodzić statek, a biorąc pod uwagę nasze techniki i... nasz temperament - może być kolorowo.
Skwitował Kaminari z delikatnym uśmiechem na twarzy. Ahoj, przygodo! Władca Piorunów nie miał więcej pytań, ba, niedługo ma okazje zyskać nowy przydomek - pogromca wód i wodnych potworów. Kolejnego dnia, zwarta i gotowa grupa udała się nad wodę, aby prowizorycznie poławiać ryby i oczekiwać na przybycie zacnych przedstawicieli klanu Pawia. Po pewnym czasie, na horyzoncie pojawiła się łódź, której wszyscy oczekiwali. Anzou nie miał pojęcia, kto na niej będzie, jaką siłą będą dysponować, natomiast nie podejmował też żadnych gwałtownych ruchów. Chciał, aby ludzie z Pawia najzwyczajniej w świecie weszli na ląd, aby przez przypadek nie uszkodzić łódki. Sam też nie rozpoczynał ataku, czekał być może na kogoś z jego klanu, aby mógł się wykazać.
- Pokaż na co Cie stać, Moshi, załatw ich wszystkich. Niech poczują potęgę klanu.
Powiedział lekko uśmiechnięty Anzou i czekał na reakcje i potencjalny atak ze strony swoich towarzyszy. Sam był gotowy do uników, chciał utrzymywać dystans minimalnie około 20 metrów, aby móc reagować, wytworzyć techniki. Woda to idealne otoczenie, aby móc skorzystać z żywiołu, nad którym całkiem dobrze panuje.
- Przejęcie statku zapewne będzie proste. Rozumiem, że jak tylko się pojawią - dokonujemy szybkiej eliminacji, przebieramy się i następnie ruszamy na pełne wody. Czy wiemy, czy posiadają jakiś szyfr? Czy po dotarciu na główny statek wojenny od razu likwidujemy wszystko co się rusza? Musimy być świadomi, że nasze techniki też mogą uszkodzić statek, a biorąc pod uwagę nasze techniki i... nasz temperament - może być kolorowo.
Skwitował Kaminari z delikatnym uśmiechem na twarzy. Ahoj, przygodo! Władca Piorunów nie miał więcej pytań, ba, niedługo ma okazje zyskać nowy przydomek - pogromca wód i wodnych potworów. Kolejnego dnia, zwarta i gotowa grupa udała się nad wodę, aby prowizorycznie poławiać ryby i oczekiwać na przybycie zacnych przedstawicieli klanu Pawia. Po pewnym czasie, na horyzoncie pojawiła się łódź, której wszyscy oczekiwali. Anzou nie miał pojęcia, kto na niej będzie, jaką siłą będą dysponować, natomiast nie podejmował też żadnych gwałtownych ruchów. Chciał, aby ludzie z Pawia najzwyczajniej w świecie weszli na ląd, aby przez przypadek nie uszkodzić łódki. Sam też nie rozpoczynał ataku, czekał być może na kogoś z jego klanu, aby mógł się wykazać.
- Pokaż na co Cie stać, Moshi, załatw ich wszystkich. Niech poczują potęgę klanu.
Powiedział lekko uśmiechnięty Anzou i czekał na reakcje i potencjalny atak ze strony swoich towarzyszy. Sam był gotowy do uników, chciał utrzymywać dystans minimalnie około 20 metrów, aby móc reagować, wytworzyć techniki. Woda to idealne otoczenie, aby móc skorzystać z żywiołu, nad którym całkiem dobrze panuje.
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
W ostatniej chwili podpuściłeś jeszcze Moshiego, by pokazał im siłę Kaminari. Chłopak odwrócił się do Ciebie i puścił Ci oczko. Gdy łódź zbliżyła się wystarczająco blisko, Sanda podniosła się do pełnego wyprostu, po czym gwizdnęła na zbliżających się ludzi.
- Eee, panie! Nie widzisz, że sieci rozrzucamy?! Weźcie z tamtej strony podpłyńcie!
Jednakże stacjonujący na niej ludzie nie robili sobie z tego zbyt dużo. Dalej płynęli w Waszą stronę. Wtedy też Sanda wybiegła na pomost i zaczęła do nich machać.
- E, głuchy!? Nie widzisz, że pracujemy?!
Dopłynęli tak blisko, że zerwali wszystkie Wasze sieci, a Wy sami musieliście wyskoczyć na brzeg. Sanda stała jako pierwsza na pomoście, Wy zaś na brzegu. Z łodzi wyskoczyło trzech shinobi. Widziałeś, że mieli na sobie uzbrojenie shinobi.
- Spierdalaj paniusiu, nie mam czasu na Ciebie. - powiedział dość chudy, ale wysoki mężczyzna. Za nim wyskoczyły dwie kobiety. Jedna w wieku około trzysiestu lat, a druga zaś nastolatka. Idąc Waszym kierunku, chłop popchnął Sandę tak, że ta wpadła do wody z pomostu.
Na ten widok, Moshi zerwał się do przodu machając ręką.
- E, typie, nie pomyliło Ci się coś!? - krzyknał, idąc w jego stronę, jednak przedstawiciel klanu pawia szedł niewzruszony w jego kierunku. Wasze przebranie ala rybaków było naprawdę dobre, a jeszcze role i akcent, jaki przybrali Twoi towarzysze sprawił, że mieliście ich niemalże na widelcu. Yai naprawdę się postarał, a kątem oka zobaczyłes, jak Zaku wyciąga kunai z szerokich rękawów.
Wtedy przedstawiciel klanu pawia zamierzał zrobić dokładnie to samo z Moshim, co z Sandą i wyciągnął rękę by go popchnąć. Jednakże w tym przypadku, Moshi nawet nie drgnął. Pawiowiec był zdecydowanie zaskoczony faktem, że nie odepchnął rybaka, więc trzymał ręke na jego brzuchu i próbował go ruszyć w bok, lecz nic się nie działo. Spojrzał zaskoczoną miną na Moshiego, a ten jednym ruchem złapał go za fraki, po czym zasadził mu potężne uderzenie z główki w sam środek twarzy. Usłyszałeś nieprzyjemne chrupnięcie, a z nosa pawia poleciała krew. On sam osunął się nieprzytomny na ziemię. Wtedy z wody niczym kocica wyskoczyła Sanda, łapiąc najmniejszą dziewczyną i przelatując z nią na drugę stronę mostu - też do wody. Zaku rzucił kunaiem trafiając centralnie w gardło ostatnią z przeciwniczek.
- Co tu się dzieje...?! - krzyknął ktoś, kogo wcześniej nie widzieliście. To był ostatni z shinobi na łodzi. Na szczęście Ty byłeś przygotowany i momentalnie od Ciebie wystrzeliły wiązki elektryczności, które ominęły wszystkich Twoich towarzyszy i precyzyjnie ugodziły stojącego na łodzi wroga. Chłop przez chwilę stał dęba, po czym uległ i opadł na ziemię martwy lub nieprzytomny. Moshi patrzył na to po czym gwizdnął.
- Fiu fiu...było blisko, dobra robota młody. - powiedział, najwyraźniej pod wrażeniem Twoich umiejętności.
Wtedy usłyszałeś chlupnięcie i z wody wynurzyła się Sanda. Z miejsca w którym wstała pływało ciało i mnóstwo krwi. Dziewczyna złapała martwą kunoichi za włosy i ciągnęła ją w stronę brzegu.
- Suka mnie ugryzła! - powiedziała, najwidoczniej rozbawiona tym faktem, - Ty no nie wierze, ugryzła mnie.
*** Płynęliście przebrani na łodzi w kierunku otwartego morza. Każdy z Was miał na sobie strój zabitych pawiowców, jednak akurat gdy ciągneliście zapalki, kto bierze strój po najmniejszej dziewczyne to przegrał Zaku i jego spodnie były prawie że do łydek, a bluza do przedramion. Widzieliście przed sobą potężny okręt i nie było złudzeń, że to ten. Kilkanaście pięter, mnóstwo dział i armat w otwartych lukach. Już stąd widzieliście od groma ludzi pracujących na nim, bo gdy Was zobaczyli to rozległa się syrena, a z boku otworzyło się miejsce do wpłynięcia.
- Ja pierdole, nie wyjdziemy z tego.
- Noo, jest grubo. - dziewczyna charakterystycznie przełknęła ślinę.
No, jak Ty na to patrzyłeś, to sądziłeś dokładnie to samo. Nie ma chuja, że przeżyjecie taki abordaż.
- Z Kagadą to może byśmy mieli szanse...
- Dobra, idziemy zgodnie z planem.
Widziałeś, jak autentycznie pierwsze krople potu pojawiły się na skroni Moshiego. Może i byliście Kaminari, ale nadal byliście młodymi ludźmi. Sanda, Moshi i Zaku - czułeś, że nawiązujesz z nimi nić porozumienia, że to tacy sami nastolatkowie jak Ty, dla których wojna nie była łatwa. O nie.
Wpłyneliście do statku i zobaczyliście małą stocznię, a raczej miejsce na trzy takie łodzie, jak Wasza. Zaku kierował i wpłynął, po czym zacumował. W waszym kierunku szedł jakiś chłopak z notesem.
- No i jak tam Daimaru, dużo mieli kasy? - krzyknąl w waszym kierunku.
Spojrzeliście sobie na twarze.
- Kurwa, znał go. Co robimy?
- Eliminujemy wszystkich, jak najdłużej po cichu. Może na górze nas nie rozpoznają. Musimy wiedzieć, gdzie jest mostek kapitański.
Rozejrzeliście się po stoczni, było tu około 6-7 pracujących ludzi. Nie zwracali na Was uwagi. Mieliscie do każdego conajmniej 30-40 metrów, więc musicie jak najdłużej pozostać niewykryci.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou był pod wrażeniem tego w jaki sposób jego towarzysze poradzili sobie z zagrożeniem. Nie wyglądali na takich zaprawionych w boju, a mimo wszystko, bez większego problemu i komplikacji wyeliminowali wrogów, dzięki czemu plan mógł przejść do dalszej realizacji.
- Świetnie sobie poradziliśmy. Gratulacje, ekipo.
Powiedział z uśmiechem na twarzy Białowłosy. Czuł, że mimo utarczek czy też uszczypliwych komentarzy - ta ekipa nawiązała jakąś więź. Wszyscy po załatwieniu delikwentów mogli się przebrać w ich ubrania i ruszyć w kierunku statku matka. Sama podróż zajęła trochę czasu, niemniej... statek, który zauważył Anzou sprawił, że jego serce przez chwilę zaczęło bić mocniej. Nigdy na swoje oczy nie widział czegoś takiego. Świat jakby na chwilę spowolnił, kątem oka Białowłosy zauważył, a potem też usłyszał zwątpienie w głosie swoich towarzyszy. Oni - podobnie jak sam Anzou byli w lekkim szoku. Mimo wszystko - Anzou był chyba najbardziej doświadczony z tej ekipy, więc musiał wziąć odpowiedzialność. Nie tylko za siebie, ale również za kompanów i za powodzenie misji. Kości zostały rzucone.
- Nie ma co, statek robi wrażenie, ale jak już będziemy na nim - nie ma co się przejmować tymi armatami nas nie uderzą. Damy sobie radę, jesteśmy pierdolonymi Kaminari i załatwimy ich. Nie każdy na statku musi być wykwalifikowanym Shinobi. Pamiętajmy jaki jest nasz cel. Zatopić statki handlowe, przejąć statek. Oczywiście, nie wszystko musi pójść po naszej myśli, wtedy dostosujemy plan. Zlikwidowanie statków i ucieczka też będzie w jakiś sposób sukcesem. Jak dopłyniemy - będę rozmawiać. Jeżeli będzie trzeba - eliminujemy każdego, krok po kroku, reagujcie. Poradzimy sobie.
Anzou brzmiał pewnie, nie był pewny, czy wróci z tego żywy, czy mu się uda, ale wiedział, że muszą dać z siebie wszystko i starać się pozostawać w ukryciu tak długo, jak tylko to możliwe. Statek, którym podróżował nastolatek wraz z ekipą po chwili wydał charakterystyczny dźwięk, otworzył się, a Anzou wraz z całą ekipą dostała się do środka. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec kilka osób, które pracowały w miejscu, gdzie zacumowali Kaminari.
- Spróbuję z nim porozmawiać. Mam jakąś kasę, Wy postarajcie się zbliżyć do pozostałych. Musimy ich sprzątnąć jednocześnie. Nie atakujmy i nie podejmujmy żadnych ruchów do momentu, gdy sprawy tutaj wymkną się nam spod kontroli.
Odpowiedział po cichu nastolatek do swoich towarzyszy i machnął ręką do gościa, który szedł z notesem. Anzou czuł delikatny dreszcz na swoich plecach. Musiał odegrać teraz rolę. Wcielić się w tego jebanego pawia i spróbować załatwić sprawy.
- Pierdolona bieda. Szkoda gadać!
Krzyknął Anzou powoli przemieszczając się w kierunku gościa z notesem jednocześnie próbując być zorientować się w terenie. Wyeliminowanie wszystkich w stoczni, na raz powinno być możliwe. Anzou mimo wszystko czeka z tym do momentu, gdy sprawy wymkną się spod kontroli. Mimo wszystko jest gotowy. Do rozmowy i przekazaniu symbolicznej kasy dla gościa z notesem oraz do ataku i eliminacji wszystkich, na raz, bez zastanowienia, bez bólu i bez krzyku, a przede wszystkim - bez zbędnego dźwięku.
- Świetnie sobie poradziliśmy. Gratulacje, ekipo.
Powiedział z uśmiechem na twarzy Białowłosy. Czuł, że mimo utarczek czy też uszczypliwych komentarzy - ta ekipa nawiązała jakąś więź. Wszyscy po załatwieniu delikwentów mogli się przebrać w ich ubrania i ruszyć w kierunku statku matka. Sama podróż zajęła trochę czasu, niemniej... statek, który zauważył Anzou sprawił, że jego serce przez chwilę zaczęło bić mocniej. Nigdy na swoje oczy nie widział czegoś takiego. Świat jakby na chwilę spowolnił, kątem oka Białowłosy zauważył, a potem też usłyszał zwątpienie w głosie swoich towarzyszy. Oni - podobnie jak sam Anzou byli w lekkim szoku. Mimo wszystko - Anzou był chyba najbardziej doświadczony z tej ekipy, więc musiał wziąć odpowiedzialność. Nie tylko za siebie, ale również za kompanów i za powodzenie misji. Kości zostały rzucone.
- Nie ma co, statek robi wrażenie, ale jak już będziemy na nim - nie ma co się przejmować tymi armatami nas nie uderzą. Damy sobie radę, jesteśmy pierdolonymi Kaminari i załatwimy ich. Nie każdy na statku musi być wykwalifikowanym Shinobi. Pamiętajmy jaki jest nasz cel. Zatopić statki handlowe, przejąć statek. Oczywiście, nie wszystko musi pójść po naszej myśli, wtedy dostosujemy plan. Zlikwidowanie statków i ucieczka też będzie w jakiś sposób sukcesem. Jak dopłyniemy - będę rozmawiać. Jeżeli będzie trzeba - eliminujemy każdego, krok po kroku, reagujcie. Poradzimy sobie.
Anzou brzmiał pewnie, nie był pewny, czy wróci z tego żywy, czy mu się uda, ale wiedział, że muszą dać z siebie wszystko i starać się pozostawać w ukryciu tak długo, jak tylko to możliwe. Statek, którym podróżował nastolatek wraz z ekipą po chwili wydał charakterystyczny dźwięk, otworzył się, a Anzou wraz z całą ekipą dostała się do środka. Na pierwszy rzut oka można było dostrzec kilka osób, które pracowały w miejscu, gdzie zacumowali Kaminari.
- Spróbuję z nim porozmawiać. Mam jakąś kasę, Wy postarajcie się zbliżyć do pozostałych. Musimy ich sprzątnąć jednocześnie. Nie atakujmy i nie podejmujmy żadnych ruchów do momentu, gdy sprawy tutaj wymkną się nam spod kontroli.
Odpowiedział po cichu nastolatek do swoich towarzyszy i machnął ręką do gościa, który szedł z notesem. Anzou czuł delikatny dreszcz na swoich plecach. Musiał odegrać teraz rolę. Wcielić się w tego jebanego pawia i spróbować załatwić sprawy.
- Pierdolona bieda. Szkoda gadać!
Krzyknął Anzou powoli przemieszczając się w kierunku gościa z notesem jednocześnie próbując być zorientować się w terenie. Wyeliminowanie wszystkich w stoczni, na raz powinno być możliwe. Anzou mimo wszystko czeka z tym do momentu, gdy sprawy wymkną się spod kontroli. Mimo wszystko jest gotowy. Do rozmowy i przekazaniu symbolicznej kasy dla gościa z notesem oraz do ataku i eliminacji wszystkich, na raz, bez zastanowienia, bez bólu i bez krzyku, a przede wszystkim - bez zbędnego dźwięku.
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Postanowiłeś zareagować i przejąć negocjacje. Wyskoczyłeś więc w jego kierunku machając. Chłop spojrzał na Ciebie zdziwiony.
- Hę? A gdzie Daimaru? - powiedział totalnie zbity z tropu.
No tak, zwrócił się do niego bezpośrednio, a Ty nim nie byłeś. Coś miało nie grać? Czyżby plan spalił na panewce już od samego początku?
- Wszystko w porządku! - usłyszałeś Zaku, który mówił zmienionym głosem. Odwróciłeś się i zobaczyłeś jak Zaku przybrał postać głównego tego samego mężczyzny, co szedł wtedy pierwszy pomostem. W ostatniej chwili! - Niewiele mieli, ale masz tutaj, kup sobie coś. - powiedział w jego kierunku, zbliżając się wraz z resztą Waszej załogi.
Faceta normalnie wyprostowało i nie wiedział totalnie jak zareagować.
- Eee...co? Dla mnie? A na co mi to? Co ja kupie na otwartym morzu?...
Widać było, że wszyscy byli totalnie zmieszani i ODRAZU widać, było, że coś tu nie gra. Chłop zaczął się wycofywać, jednak Zaku szybko zareagował.
- Eh, masz rację. Ale wzieliśmy coś lepszego. Tylko nie mów nikomu, chodź zobacz. - powiedział do niego, po czym cofnął się na łajbę.
Nastała cisza. Wszyscy patrzyli na siebie podejrzliwie, a chłopak był na skraju decyzji - czy Wam zaufać, czy ogłosić jakiś alarm. Widać było, że ta sytuacja była dla niego TAK bardzo niecodzienna, że nie wiedział jak się zachować. Finalnie jednak, przeważył chyba fakt, że no...no nie wyobrażał sobie, że ktoś mógłby być tak głupi, by próbować włamać się na okręt wojenny. W związku z tym cicho westchnął i ruszył za Zaku. Gdy tylko zniknął i zszedł po schodach, usłyszałeś pacnięcie i łódź się delikatnie zatrzęsła.
Po chwilę wyszedł Zaku, podtrzymując technikę zmiany i skinął w Waszą stronę.
- Było blisko, ruszajmy.
Ruszyliście i przeszliście przed "port", którym był mostek, kilka pomniejszych struktur imitujących budynki. Udało Wam się zlokalizować wyjście i ruszyliście korytarzami wgłab. Wszędzie było mnóstwo różnych ludzi, zdecydowana większość ubrana w stroje marynarskie, ale też spotkaliście kilkunastu shinobi klanu pawia. Gdy ktoś Wam coś mówił, to najczęściej odmachiwaliście, albo zatrzymywaliście się na krótką pogadankę.
Finalnie doszliście do miejsca, gdzie był chyba główny poziom z armatami. Całe piętro w armatach. Dużo osób krzątało się tu, albo polerując działa, albo kule. Dopiero potem wyszliście na pokład, na którym panował zgiełk. Dość prosto wtopiliście się w tłum i zaczęliście się rozglądać dookoła, gdy usłyszałeś żeński głos.
- Trochę opalona jesteś jak na Kujaku.
Odwróciliście się i zobaczyliście kobietę około 25 letnią. Stała z założonymi rękami i lustrowała Was wzrokiem.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Inwigilacja. Typ misji, na który Anzou o ile wyjdzie z tego cały, bez szwanku - nie wybierze się choćby nie wiadomo co. Choćby Chino oferowała za to największe tytuły - NIE! Cała grupa musiała reagować na bieżąco i udawać, Białowłosy był już gotowy do ataku i uderzenia, natomiast finalnie po czasie uratował go Zaku, a gość zdaje się łyknął gadkę. Władca Piorunów i być może niedługo Władca Morza i Oceanu ruszył z ekipą dalej, jednocześnie poświęcając swoją uwagę na to, co istotne, starał się zapamiętać statek, jego charakterystyczne miejsca, jakieś słabsze punkty, które mogą okazać się kluczowe z punktu widzenia powodzenia misji.
- Dobra robota. Musimy pozostawać w ukryciu jak najdłużej. Większość to pewnie zwykła załoga, jak będzie bitka, to musimy starać się zachować ich przy życiu, ale kluczowe jest to, żebyśmy my wyszli z tego cali.
Powiedział nastolatek do całej grupy gdy taka okazja się nadarzyła, oczywiście zachowując dyskrecje. Statek był ogromny i robił wrażenie. Posiadanie takiego monstrum we flocie Kaminari może być niezwykle ważne i przyczynić się do rozwoju wszystkich. Jeden z plusów był taki, że te łosie z klanu Pawia są ubrani w te swoje popieprzone stroje, dzięki czemu łatwo może uda się ich wyeliminować. Oczywiście, nie wszyscy muszą należeć do Pawia, więc ostrożność stale jest zachowana. Grupa po pewnej wędrówce dotarła na pokład, gdzie było jak w ulu. Jedno wielkie zamieszanie. Prawie udało się wtopić w tłum i wtedy niczym wiązka z jasnego nieba pojawiła się jakaś kobieta ze swoim pytaniem. Nastolatek uważnie ją obserwował, swoim wzrokiem również chciał zlokalizować najbliższych z Pawia, aby ewentualnie zareagować i się bronić. Problem był taki, że w chwili obecnej rozpoczęcie walki będzie jednoznaczne ze wzniesieniem alarmu. Białowłosy postanowił też zainterweniować słownie.
- Chyba za dużo słońca, albo geny, zawsze się z niej nabijaliśmy!
Odpowiedział nastolatek dość głośno pogodnym głosem. Nie miał najmniejszego pojęcia jaka będzie dalsza reakcja, ale jego czujność jest na najwyższym poziomie. Jest gotowy odskakiwać, reagować i się bronić. Wszystko co najlepsze, a zarazem największa bitwa na wodzie, jaką widział Anzou - może zacząć się dosłownie w każdym momencie. O ile się uda - nastolatek postara się zbliżyć z grupą do miejsca, które będzie przypominać kajutę kapitana / miejsce, gdzie steruje się tym potworem.
- Dobra robota. Musimy pozostawać w ukryciu jak najdłużej. Większość to pewnie zwykła załoga, jak będzie bitka, to musimy starać się zachować ich przy życiu, ale kluczowe jest to, żebyśmy my wyszli z tego cali.
Powiedział nastolatek do całej grupy gdy taka okazja się nadarzyła, oczywiście zachowując dyskrecje. Statek był ogromny i robił wrażenie. Posiadanie takiego monstrum we flocie Kaminari może być niezwykle ważne i przyczynić się do rozwoju wszystkich. Jeden z plusów był taki, że te łosie z klanu Pawia są ubrani w te swoje popieprzone stroje, dzięki czemu łatwo może uda się ich wyeliminować. Oczywiście, nie wszyscy muszą należeć do Pawia, więc ostrożność stale jest zachowana. Grupa po pewnej wędrówce dotarła na pokład, gdzie było jak w ulu. Jedno wielkie zamieszanie. Prawie udało się wtopić w tłum i wtedy niczym wiązka z jasnego nieba pojawiła się jakaś kobieta ze swoim pytaniem. Nastolatek uważnie ją obserwował, swoim wzrokiem również chciał zlokalizować najbliższych z Pawia, aby ewentualnie zareagować i się bronić. Problem był taki, że w chwili obecnej rozpoczęcie walki będzie jednoznaczne ze wzniesieniem alarmu. Białowłosy postanowił też zainterweniować słownie.
- Chyba za dużo słońca, albo geny, zawsze się z niej nabijaliśmy!
Odpowiedział nastolatek dość głośno pogodnym głosem. Nie miał najmniejszego pojęcia jaka będzie dalsza reakcja, ale jego czujność jest na najwyższym poziomie. Jest gotowy odskakiwać, reagować i się bronić. Wszystko co najlepsze, a zarazem największa bitwa na wodzie, jaką widział Anzou - może zacząć się dosłownie w każdym momencie. O ile się uda - nastolatek postara się zbliżyć z grupą do miejsca, które będzie przypominać kajutę kapitana / miejsce, gdzie steruje się tym potworem.
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Kiedy zatrzymała Was kobieta, odwróciliscie się i i zdębieliście. Stała z założonymi rękami, lustrowała Was. Coraz więcej gapiów zaczęło zwracać na Was uwagę. Nawet w momencie, kiedy zażartowałeś o tym, że za dużo słońca albo geny, to...no nie. Klan Kujaku był rasą zdecydowanie bardziej białą, Wy byliście zdecydowanie wyróżniającą się pod tym względem.
Ani Ty, ani nikt wcześniej nie pomyślał nawet o tym, że odcień skóry może Was zdradzić. Wyszliście jak gdyby nigdy nic na środek pokładu, a z każdą sekundą ludzie zaczynali się rozstępować, otaczając Was.
- Słońce powiadasz. - powiedziała w Waszym kierunku. - Тогда сформулируйте свое задание.
Kobieta powiedziała do Was coś w języku, którego zupełnie nie znaliście. Odruchowo spojrzeliście na siebie, a tamta po odczekaniu 3-4 sekund gwizdnęła na palcach. Ty przygotowałeś się ze swoją techniką, Sanda cicho westchnęła, a Moshi podrapał się po głowie.
- Ehh...kurwa no nic. I tak daleko zaszliśmy. - powiedziała po czym sięgnęła do kieszeni.
Sanda wyjęła coś w co wyglądało... jak ochraniacz na zęby. Wsunęła go do ust a następnie sięgnęła pod kamizelkę. Kobieta wyjęła dwa kastety, po czym założyła je na dłonie i przechyliła głowę raz w lewo, raz w prawo, sprawiając, że jej kark charakterystycznie strzelił.
- ZA KAMINARI SKURWYSYNY! - wydarła się, po czym nagle zniknęła Ci z oczu.
Sanda dopadła do przeciwniczki i weszła jej pod gardę, wypłacając bardzo szybką kombinację trzech uderzeń w korpus, a następnie sierpowym overhandem znokautowała ją na miejscu. Ta, która Was odkryła padła na ziemię nieprzytomna, albo martwa - nie byłeś pewny. Nie oglądając się za siebie, Sanda wskoczyła w grupę shinobich pawia, znikając Ci z pola widzenia.
Moshi w tym samym czasie wyciągnął katanę i pokrył ją jakimś dziwnym chakraflow, po czym zamachnął się i odciął głowę najbliższemu przeciwnikowi.
- Czekaj na mnie! - krzyknął za Sandą, po czym również wyskoczył w powietrze. Chłop zaczął wirować w powietrzu, by następnie gdzieś wpaść w tłum ludzi.
Zaku zaś wykonał technikę Shunshina i gdzieś przeskoczył w przód. Nie wiedziałeś co kombinuje.
Co jak co, ale Twoja ekipa nie zamierzała pękać. Byliście Kaminari. A Kaminari się nie wycofuje.
W Twoim kierunku coś błysnęło. W ostatniej chwili zrobiłeś unik na bok, odskakując. Odwróciłeś się i zobaczyłeś chłopaka w Twoim wieku. Wyróżniał się na tle innych. Miał jakąś dziwną maskę na twarzy i emblematy na barkach. Musiał być jakimś oficerem. Na jego plecach wyrósł ogromny pawi ogon, zdecydowanie większy niż widziałeś u swojej poprzedniej przeciwniczki.
- Macie jaja, by tu przyjść. No nic, dostanę awans, za wasze głowy. - powiedział, po czym jego pawi ogon zaczął przekształcać się w jeden duży. Następnie widziałeś, jak ten ogon zamierza Cię zaatakować.
Miałeś do przeciwnika jakieś 10 metrów, a w koło trwała walka.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
============================
Ukryty tekst
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Faktycznie, kwestia skóry była tutaj problematyczna. Można powiedzieć, że jak do cholery grupa Shinobi z klanu Kaminari, która ma pierdoloną ciemną skórę zamierzała ot tak, bez dodatkowego kamuflażu czy też zwykłego Henge no Justu inwigilować statek przeciwnika, który jest biały jak ściana. Komiczne i jednocześnie przerażające.
- Toś kurwa wymyślili tą inwigilację zapominając o skórze.
Powiedział Anzou pod nosem tak, jego ekipa to usłyszała. Sprawy przybrały dynamiczny obrót i trzeba było reagować. Anzou był pod wrażeniem jak szybko jego ludzie i ekipa ruszyła do ofensywy. Sanda bez mniejszego pierdolenia wjechała na grubo w tą, która zdemaskowała Anzou ze świtą. Szybkie i konkretne ciosy pozbawiły przeciwniczkę przytomności, a być może nawet życia. Dalej wpadła jak dzik w pozostałych i oddała się w taniec z Pawiem. Tuż za nią ruszył Moshi, który postanowił wykorzystać miecz. Zaku też podjął jakieś kroki, ale nie wiadomo co dalej planował. Anzou był gotowy ze swoją techniką, sam odruchowo uniknął jednego ataku, który wysnuł w jego kierunku jakiś jegomość, na pierwszy rzut oka - równieśnik w masce. Czy Anzou odczuwał strach? Raczej nie. Przynajmniej na chwilę obecną. Ten ogon, już go widział, raz się z nim zmierzył i udało się przez niego przebić, niemniej - ten był większy, więc pewnie był bardziej wytrzymały i groźny. Nie ma miejsca na lekceważenie przeciwnika.
- Pawie składają jaja?
Zapytał z przekąsem Kaminari i wystrzelił czterema wiązkami w przeciwnika jednocześnie przemieszczając się po skosie możliwie w lewo i do góry. Pozostałe wiązki zostawił przy sobie aby ewentualnie reagować na zagrożenie i również uderzyć nimi w innych. Samymi wiązkami zamierzał zaatakować z różnych stron. Pierwsza - frontalnie, prosto w głowę, jak najszybciej, druga - po łuku od lewej, trzecia - po łuku od prawej, czwarta - w nogę przeciwnika, w udo. Wszystkie wiązki po ewentualnym przebiciu przez technikę rywala czy też jego uniku mają za nim podążać, do skutku. Sam Anzou chce nieco zwiększyć dystans i utrzymywać go mniej więcej na poziomie 20-25 metrów, by móc z bezpiecznej odległości manewrować. Żarty się skończyły, szybka i skuteczna eliminacja wroga to klucz do przejęcia statku i likwidacja pozostałych statków handlowych. Nie wszyscy tutaj są Shinobi, więc pewnie część załogi schowa się gdzieś, aby uniknąć strat. Walka na otwartej wodzie rozpoczęta! Chwała Kaminari. Wydarzenia, które za chwilę będą mieć miejsce mogą zaważyć o losie wojny. Elita Kaminari niczym specjalny pluton egzekucyjny ma okazje powalczyć ku chwale klanu i sprawić, że ten świat choć trochę, przynajmniej dla porywczych Kaminari stanie się lepszy. O ile Anzou może poprawić stan cywila i zwykłego człowieka z klanu - będzie walczył dla niego do utraty tchu.
- Toś kurwa wymyślili tą inwigilację zapominając o skórze.
Powiedział Anzou pod nosem tak, jego ekipa to usłyszała. Sprawy przybrały dynamiczny obrót i trzeba było reagować. Anzou był pod wrażeniem jak szybko jego ludzie i ekipa ruszyła do ofensywy. Sanda bez mniejszego pierdolenia wjechała na grubo w tą, która zdemaskowała Anzou ze świtą. Szybkie i konkretne ciosy pozbawiły przeciwniczkę przytomności, a być może nawet życia. Dalej wpadła jak dzik w pozostałych i oddała się w taniec z Pawiem. Tuż za nią ruszył Moshi, który postanowił wykorzystać miecz. Zaku też podjął jakieś kroki, ale nie wiadomo co dalej planował. Anzou był gotowy ze swoją techniką, sam odruchowo uniknął jednego ataku, który wysnuł w jego kierunku jakiś jegomość, na pierwszy rzut oka - równieśnik w masce. Czy Anzou odczuwał strach? Raczej nie. Przynajmniej na chwilę obecną. Ten ogon, już go widział, raz się z nim zmierzył i udało się przez niego przebić, niemniej - ten był większy, więc pewnie był bardziej wytrzymały i groźny. Nie ma miejsca na lekceważenie przeciwnika.
- Pawie składają jaja?
Zapytał z przekąsem Kaminari i wystrzelił czterema wiązkami w przeciwnika jednocześnie przemieszczając się po skosie możliwie w lewo i do góry. Pozostałe wiązki zostawił przy sobie aby ewentualnie reagować na zagrożenie i również uderzyć nimi w innych. Samymi wiązkami zamierzał zaatakować z różnych stron. Pierwsza - frontalnie, prosto w głowę, jak najszybciej, druga - po łuku od lewej, trzecia - po łuku od prawej, czwarta - w nogę przeciwnika, w udo. Wszystkie wiązki po ewentualnym przebiciu przez technikę rywala czy też jego uniku mają za nim podążać, do skutku. Sam Anzou chce nieco zwiększyć dystans i utrzymywać go mniej więcej na poziomie 20-25 metrów, by móc z bezpiecznej odległości manewrować. Żarty się skończyły, szybka i skuteczna eliminacja wroga to klucz do przejęcia statku i likwidacja pozostałych statków handlowych. Nie wszyscy tutaj są Shinobi, więc pewnie część załogi schowa się gdzieś, aby uniknąć strat. Walka na otwartej wodzie rozpoczęta! Chwała Kaminari. Wydarzenia, które za chwilę będą mieć miejsce mogą zaważyć o losie wojny. Elita Kaminari niczym specjalny pluton egzekucyjny ma okazje powalczyć ku chwale klanu i sprawić, że ten świat choć trochę, przynajmniej dla porywczych Kaminari stanie się lepszy. O ile Anzou może poprawić stan cywila i zwykłego człowieka z klanu - będzie walczył dla niego do utraty tchu.
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Inwigilacja Kaminari spaliła się na panewce. Nikt nie przewidział faktu, że wyróżnialiście się zdecydowanie na tle rasowym. Nie mniej przed Tobą stał oficer, który stworzył największy ogon jaki widziałeś do tej pory. Wszystkie trzy odłamy różowej chakry złączyły się w jedną całość po czym z pełnym impetem próbowało uderzyć Cię bezpośrednio.
Ty jednak byłeś przygotowany od samego początku, więc momentalnie złożyłeś pieczęci i wystrzeliłeś wszystkim czym miałeś w w kierunku nadciągającego zagrożenia. Tym razem gdy techniki zderzyły się, zamiast przebić się jak ostatnio bez problemu, zarówno Twoje wiązki jak i jeden pawi ogon zatrzymały się na środku i zaczęły się przepychać, próbować zdominować którąkolwiek ze stron. Dźwięk błyskawic komponował się z dźwiękiem syczenia, a starcie na środku sprawiło, że nagle znaleźliście się w centrum uwagi. Skierowane na Was oczy sprawiły, że czułeś, że kto teraz wygra, osiągnie przewagę. Musiałeś wytężyć się do granic swoich możliwości, żeby przepchnąć ogon o kilka centymetrów, a gdybyś tylko odpuścił którąkolwiek z wiązek, wiedziałbyś, że przegrasz to starcie.
Na Twoim czole pojawiły się pierwsze krople potu i Twoje ciało zaczęło się automatycznie trząść od natężenia chakry, którą musiałeś uwalniać. Nie mniej, Twój przeciwnik trzymający pieczęć również zaczął przechodzić przez to samo. Finalnie zauważyłeś, jak jedna noga mu się przesunęla w tył. Te pół kroku było decydujące. Chłop stracił balans, a Ty wykorzystując ten moment skierowałeś wiązki bardziej od dołu, co sprawiło, że ogon w pewnej chwili rozprysł się na tysiące drobinek, a Twoje wiązki przebiły się przez technikę. Jednakże, gdy dotarły do samego przeciwnika, okazało się, że została Ci ostatnia wiązka, która jedynie wypaliła dziurę w płaszczu.
Twój przeciwnik spojrzał na uszkodzone ubranie.
- Ty obdartusie niemyty. - powiedział, patrząc na szkodę. - Ten płaszcz kosztował więcej, niż cała Twoja rodzina trzy pokolenia wstecz...
Wtedy w Twoim kierunku zaczęli biec jacyś shinobi z brońmi ninja, jednak obok Ciebie pojawiła się Sanda i Moshi. Sanda miała wielkie limo pod okiem i rozciętą wargę, a jej ubrania były poszarpane, zaś Moshi nie miał już katany tylko kawałek drewnianej pałki. Oboje stanęli do Ciebie plecami przyjmując gardę.
- Na nas nie patrz, napierdalaj tego w płaszczu.
- Dokładnie, my se damy rade. Dawaj, dojedź go kutasa!
Sanda ponownie doskoczyła do nadbiegającego przeciwnika, łapiąc go za rękę i wypłacając mu prosty w nos, zaś przy drugim przeciwniku zeszła na kolanach niżej, bujnęła się na boki i wypłaciła mu kombinację 1-2 w nos i brodę. Dziewczyna wyglądała fenomelanie gdy poruszała się na nogach, nigdy nie wiedziałeś, żeby ktokolwiek walczył w tak precyzyjny sposób.
Moshi zaś zamachnął się i roztrzaskał pałką głowę jakiejś kobiecie, po czym to co mu zostało to jakieś drzazgi. Rozpędził się i wbiegł w kolejną osobę, łapiąc go za fraki i dźgając tym co mu zostało w pałce w okolicach szyi i klatki piersiowej. Krew tryskała na boki, a on przepychał go do momentu, aż doszli do końca pokładu i w ostatniej chwili podniósł go i wyrzucił za burtę. Spojrzał w bok i wziął jakiegoś mopa, który akurat stał na boku. Moshi złapał go oburącz i złamał w pół, tworząc coś na styl dwóch kijków z drzazgami na końcówkach. Chłop zdecydowanie różnił się od tego jak walczyła Sanda. Ona - kontrola, precyzja. On - improwizacja i chaos.
Nie mniej, przed Tobą ponownie przeciwnik złożył pieczęci i wystartował ponownie w Twoim kierunku potrójnym ogonem, który przerobił się w jeden duży. Chciał sprawdzić się zdecydowanie jeszcze raz, albo Cię podpuszczał. Miałeś jedną wiązkę, więc miałeś o tyle przewagę, że byłeś bliżej jego, niż on Ciebie z techniką. Jednak ponownie będziesz musiał wytworzyć resztę, by móc się z nim zmierzyć. Chyba, że masz jakiś inny plan.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
============================
Ukryty tekst
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Inwigilacja może nie należała do najlepszych i pierwszorzędnych, niemniej - cała ekipa mogła w końcu robić to, do czego została stworzona, to, co czego Kaminari nadawali się idealnie - ROZPIERDUCHA! Bitwa na statku rozpoczęła się na całego, każdy rzucił się w wir walki, każdy podjął rękawice i twardo walczył o to, żeby osiągnąć finalnie zwycięstwo. Oczywiście - sam przeciwnik nie zamierzał pewnie też odpuszczać i odstawiać kroku, a ten, z którym mierzył się Anzou również nie był łatwym orzechem do zgryzienia. Władca Piorunów musiał się sporo napocić, twór z którym siłował się swoimi wiązkami był twardy, była to istna walka na wyniszczenie, kto pierwszy się cofnie - ten dostanie po głowie. Anzou wysilał się z całych sił, był skupiony na swoim i w końcu poczuł, że napięcie odpuszcza, przeciwnik delikatnie się cofnął, a jedna z wiązek sięgnęła jego rywala! Trafiony, ale jeszcze nie zatopiony! Nastolatek widział, że sam gość nie jest z tego faktu zadowolony - kto by był?
- Kto tu jest obdarty?
Odpowiedział Kaminari i ruszył do ofensywy, na całe szczęście nie musiał się przejmować tym, że napierają na niego inni. Dwójka jego towarzyszy we wspaniały sposób ubezpieczała jego tyły, nastolatek już nie odpowiadał, skinął głową i wystrzelił czym wytworzył 15 wiązek. Sytuacja zapewne będzie podobna, twór z Chakry będzie napierać i chłopak musi dołożyć wszelkich starań, aby przebić się przez ofensywę i ogon. Oko za oko, ząb za ząb! Tym razem nastolatek skieruje wszystkie, pełne 15 wiązek z różnych stron, będzie się siłować, a gdy poczuje odpowiedni moment - jedną z wiązek pokieruje dookoła, aby sięgnąć samego przeciwnika. Poza siłą, szybkością wiązki charakteryzują się dodatkowo odpowiednią trajektorią, dzięki czemu być może Kaminari sięgnie swojego rywala. Anzou celuje w okolice głowy tak, aby tym ruchem pozbawić życia swojego przeciwnika. Anzou jest gotowy do potencjalnych ruchów i korygowania swojego planu, jeżeli będzie trzeba - odskoczy, przemieści się w bardziej bezpieczne miejsce. Niemniej - nie zamierza odpuszczać tylko nacierać. Jak przystało na klan! Chwała Kaminari! Białowłosy nie może odpuścić, zwłaszcza, że jego towarzysze tak dobrze sobie radzą, jedna idealnie porusza się i niczym jak w tańcu wymierza ciosy masakrując rywala, gdy drugi bierze dosłownie co się da i miażdży jak walec. Przekrój bojowy Kaminari - Panie i Panowie w pełnej krasie!
- Kto tu jest obdarty?
Odpowiedział Kaminari i ruszył do ofensywy, na całe szczęście nie musiał się przejmować tym, że napierają na niego inni. Dwójka jego towarzyszy we wspaniały sposób ubezpieczała jego tyły, nastolatek już nie odpowiadał, skinął głową i wystrzelił czym wytworzył 15 wiązek. Sytuacja zapewne będzie podobna, twór z Chakry będzie napierać i chłopak musi dołożyć wszelkich starań, aby przebić się przez ofensywę i ogon. Oko za oko, ząb za ząb! Tym razem nastolatek skieruje wszystkie, pełne 15 wiązek z różnych stron, będzie się siłować, a gdy poczuje odpowiedni moment - jedną z wiązek pokieruje dookoła, aby sięgnąć samego przeciwnika. Poza siłą, szybkością wiązki charakteryzują się dodatkowo odpowiednią trajektorią, dzięki czemu być może Kaminari sięgnie swojego rywala. Anzou celuje w okolice głowy tak, aby tym ruchem pozbawić życia swojego przeciwnika. Anzou jest gotowy do potencjalnych ruchów i korygowania swojego planu, jeżeli będzie trzeba - odskoczy, przemieści się w bardziej bezpieczne miejsce. Niemniej - nie zamierza odpuszczać tylko nacierać. Jak przystało na klan! Chwała Kaminari! Białowłosy nie może odpuścić, zwłaszcza, że jego towarzysze tak dobrze sobie radzą, jedna idealnie porusza się i niczym jak w tańcu wymierza ciosy masakrując rywala, gdy drugi bierze dosłownie co się da i miażdży jak walec. Przekrój bojowy Kaminari - Panie i Panowie w pełnej krasie!
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Walka przerodziła się w pełnoprawną bitkę na statku. Widziałeś kątem oka, jak Sanda i Moshi robią Ci miejsce do walki, Ty zaś ponownie przyszpiliłeś swojego przeciwnika potężną techniką Rantonu. Skupiłeś wiązki przed sobą i zaczęliście się siłować z rywalem technikami. Jednakże teraz wiedziałeś ile siły musisz włożyć, a widoczne było dla Ciebie, że jednak on bardziej musi wysilić się przy takiej walce z Tobą.
W tym przypadku jego ogon zdecydowanie szybciej niż ostatnio rozprysł się i zostawił Ci otwarte pole do tego, by go trafić. Z wiązek, które Ci zostały postanowiłeś zaatakować go resztkami sił i udało Ci się ugodzić go w kilku miejscach.
Ukryty tekst
Twój przeciwnik ewidentnie był przerażony tym, że nie był w stanie przepchnąć Cię swoją techniką, więc nagle gdy go zraniłeś, odwrócił się i zaczął uciekać w kierunku burty. Ty przeniosłeś swoje techniki ponownie na niego, dokładając resztę wiązek i tym razem ugodziłeś go zdecydowanie mocniej niż poprzednio, bo nie musiałeś wykorzystywać wiązek by zniszczyć jego technikę, stąd bezpośrednio ugodziłeś go w plecy, rozszarpując przy tym jego strój. Ukryty tekst
Tym razem widziałeś, że dostał srogo i próbował uciec. Wyskoczył zza burty, tworząc różowy ogon, który nagle przerodził się w skrzydła i...zaczał odlatywać w nieznanym Ci kierunku. Mogłeś jeszcze próbować go złapać, lub po prostu pomóc swoim towarzyszom, którzy dalej walczyli na środku statku. Na pokładzie walało się mnóstwo trupów, albo nieprzytomnych członków klanu pawia. Jednak czy dacie rade przejąć caly statek?!============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
============================
Ukryty tekst
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Sytuacja była dynamiczna. Anzou wraz z pozostałymi Kaminari dzielnie walczył o przejęcie statku i eliminację zagrożenia jakim na chwilę obecną był każdy Shinobi z klanu Pawia. Na całe szczęście ludzie, z którymi Białowłosy tutaj był posiadali odpowiednie umiejętności bojowe i świetnie radzili sobie z rywalami konsekwentnie eliminując ich jeden po drugim - jak mu... pawie. Sam Anzou miał przed sobą ciężkiego rywala, z którym ponownie stanął w szranki na techniki. Wiedział jednak, że to jego wiązki są silniejsze, nie odpuszczał, nacierał i finalnie rozerwał na strzępy ten ogon i ruszył na rywala trafiając go kilkukrotnie i zapewne powodując pewnego rodzaju uszczerbek na zdrowiu. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego, a może - trzeba było to przewidzieć po ostatnich doświadczeniach z tym klanem. Ucieczka. Rywal Anzou postanowił uciec, Kaminari niemniej próbował się go dorwać. Anzou widząc, że jego rywal kieruje się w kierunku burty, a potem wytworzył jakieś skrzydła i zaczął lecieć - ruszył za nim z kopyta ile sił w nogach goniąc go wytworzonymi już wiązkami i starając się go zdzielić tym, co mu pozostało. Władca Piorunów chciał go strącić i pozbawić życia. Jeżeli okaże się to skuteczne - Anzou wróci do pozostałych i dalej wytworzonymi wiązkami, podtrzymując pieczęć będzie kąsać i likwidować wszystkich pozostałych członków klanu Pawia. Jeżeli jednak sama eliminacja tego, który ucieka się nie uda, Anzou postanowi - przed powrotem do towarzyszy - wydać rozkaz do ludzi, którzy są gdzieś tam na dole, może go usłyszą, do załogi.
- Jeżeli Wam życie miłe - napierdalajcie w tego co leci armatami!
Krzyknie ile sił w gardle Anzou i skieruje się do swoich ludzi. Bitwa o statek na chwilę obecną przebiega sprawnie, Anzou jest stale gotowy, nie wiadomo, czy gdzieś obok jest ktoś, kto stanowi zagrożenie. Kaminari nie chce walczyć i mordować wszystkich, zwłaszcza załogi, która zapewne jest neutralna i gdzieś po środku. Jeżeli walki się zakończą - Anzou musi przejąć stery.
- Kto jest tutaj Kapitanem? Nie stawiajcie oporu, chcemy tylko przejąć ten statek, zlikwidować wszystko co pływa wokół i ruszyć na wody bliżej Kaminari!
Taki komunikat na sam początek powinien wystarczyć. Chłopak liczy, że sama bitwa się niedługo zakończy, miał jeszcze pokłady energii i odpowiednie zaopatrzenie, był skłonny do dłuższej walki, niemniej - im szybciej statek będzie w bezpiecznym miejscu - tym prędzej będzie można kontynuować dalsze natarcia względem pawia.
- Jak się trzymacie? Gdzie kurwa jest Zaku?
Zapyta swoich kompanów Anzou próbując się zorientować w ich sytuacji, samopoczuciu. Ekipa była razem i wszyscy musieli ze sobą działać, aby osiągnąć sukces!
- Jeżeli Wam życie miłe - napierdalajcie w tego co leci armatami!
Krzyknie ile sił w gardle Anzou i skieruje się do swoich ludzi. Bitwa o statek na chwilę obecną przebiega sprawnie, Anzou jest stale gotowy, nie wiadomo, czy gdzieś obok jest ktoś, kto stanowi zagrożenie. Kaminari nie chce walczyć i mordować wszystkich, zwłaszcza załogi, która zapewne jest neutralna i gdzieś po środku. Jeżeli walki się zakończą - Anzou musi przejąć stery.
- Kto jest tutaj Kapitanem? Nie stawiajcie oporu, chcemy tylko przejąć ten statek, zlikwidować wszystko co pływa wokół i ruszyć na wody bliżej Kaminari!
Taki komunikat na sam początek powinien wystarczyć. Chłopak liczy, że sama bitwa się niedługo zakończy, miał jeszcze pokłady energii i odpowiednie zaopatrzenie, był skłonny do dłuższej walki, niemniej - im szybciej statek będzie w bezpiecznym miejscu - tym prędzej będzie można kontynuować dalsze natarcia względem pawia.
- Jak się trzymacie? Gdzie kurwa jest Zaku?
Zapyta swoich kompanów Anzou próbując się zorientować w ich sytuacji, samopoczuciu. Ekipa była razem i wszyscy musieli ze sobą działać, aby osiągnąć sukces!
Ukryty tekst
0 x

- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Twój przeciwnik wydawał się być mocny tylko w gębie, bo po dostaniu od Ciebie techniką, zaczął uciekać gdzie pieprz rośnie. Dodatkowo krzyknąłeś do stojących na dole ludzi, by strzelali w niego z armat. Przerażeni...pokiwali tylko głową i zaczęli przeładowywać działa, po czym strzelać w jego kierunku. Kule generalnie mijały cel, bo sam chłop zaczął dość szybko się oddalać i coraz ciężej było w niego trafiać. To, co było pewne, to fakt, że narobiliście bardzo dużego rabanu. Hałas wystrzeliwanych kul sprawiał, że statek trząsł się przy każdym odpaleniu.
Zacząłeś szukać Zaka...
...który nagle przy Tobie przefrunął, roztrzaskując się o burtę. Jego ciało było poranione, a on sam był przewieszony w taki sposób, że nogi miał na pokładzie, a tułów zwisał mu ze statku. Gdy odwróciłeś się, zobaczyłeś jak idzie w Twoim kierunku i jego kierunku wielki chłop. Był ubrany w strój klanu pawia, ale miał wydarte rękawy, odsłaniając potężne bicepsy i dziwne tatuaże.
- Szczury zalęgły się na moim statku. - powiedział, nie przejmując się totalnie tym, co się dzieje. Mimo, że wszędzie trwała walka, on szedł powoli w Twoim kierunku, szczerząc się. - Wiesz synek, że bardziej od zupy rybnej, wolę zupę z Kaminari?
Nie doczekał się odpowiedzi, bo momentalnie znalazł się przy Tobie i uderzył Cię w brzuch, tak silnie, że straciłeś koncentrację i Twoje skupienie chakry zniknęło. Wyplułeś krew na jego przedramię, po czym złapał Cię za rękę i przerzucił przez cały pokład, aż wbiłeś się w ścianę. Na chwilę zabrakło Ci tchu, a oczy wyszły na wierzch, więc nie mogłeś się w żaden sposób ruszyć.
Mężczyzna zobaczył, że jeszcze dychasz, więc otworzył szerzej oczy.
- O, dychasz jeszcze? To dobrze. Wolę gotować ludzi jak jeszcze żyją. - i ruszył w Twoim kierunku. Odruchowo chciałeś się podnieść, jednak wiedziałeś, że różnica sił jest kolosalna.
Na jego drodze pojawił się Moshi, który tym razem w ręku miał butelkę. Chłopak wyskoczył w powietrze i rozbił mu z trzaskiem butlę, która rozsypała się na setki kawałeczków. Ten się jednak nie przejął, bo złapał w pół Moshiego i wyprostował jego rękę, po czym z całym impetem opuścił jego łokieć na swoje kolano. Nastąpił głuchy trzask, a ręka Moshiego opadła, a kości zaczęły wystawać za skórę. Otwarte złamanie w najgorszym możliwym miejscu. Moshi wydarł się w niebogłosy, po czym dziwny przybysz odrzucił go na bok, jak zużytą zabawkę. Był zainteresowany tobą.
- Jestem admirałem tego statku, a Wy myślicie, że możecie sobie wejść tutaj...od tak!? - zapytał wyraźnie zaskoczony.
Nadal nie byłeś w stanie się wydostać, więc mogłeś jedynie obserwować, jak Sanda staje przed Tobą w gardzie. Była z dwa razy mniejsza jak jej przeciwnik, a Ty widziałeś, że dziewczyna trzęsie się ze strachu.
- Od...odpierdol się od n-niego! - i mimo tego całego strachu ruszyła do przodu, kiwając się na boki. Doskoczyła do większego przeciwnika, wypłacając mu dwa ciosy w tułów, pod żebra. Przeciwnik próbował ją złapać, jednak była szybsza i unikała pochwycenia. Miała na niego sposób - raz doskakiwała, uderzała w głowę, odskok, dwa na tułów. Poruszała się wokół niego i kąsała go z każdej strony, co zaczęło go denerwować, a dziewczyna zaczynała czuć się coraz pewniej. W pewnej chwili jednak Sanda nie zauważyła leżącego przeciwnika i potknęła się, co wykorzystał rywal i uderzył ją pięścią w twarz. Sanda zakołysała się na nogach, a uderzenie było tak silne, że aż wypluła ochraniacz.
Złapał ją za szyję i uniósł do góry, jak trofeum.
- A Ciebie suko, czeka jeszcze gorszy los, niż tego chudzielca. - niemalże wysyczał w jej twarz. Sanda próbowała uderzać w jego ramię, lecz nie miała szans nawet sięgnąc dalej niż za łokieć. Widziałeś jak macha nogami i próbuje się oswobodzić. Wielki facet zaczął uderzać ją w twarz raz po raz, aż w pewnej chwili widziałeś, jak jej dłonie opadły bezwładnie wzdłuż tułowia.
Zaku leżał przewieszony przez burtę, Moshi wył ze względu na złamaną rękę, Sanda była nieprzytomna, lub martwa. Jednak zobaczyłeś, jak ostatkiem sił Sanda unosi jedną dłoń i łapie za nadgarstek mężczyznę.
- N...nie...poko...nasz....Kami...nari...Pani...K...Ka...Kagada....Cię...zniszcz...zniszczy... - wyszeptała, po czym ostatkiem sił wydarła się. - PANI KAGADA NAS POMŚCI! Nie widziałeś skąd, ale nagle coś błysnęło. Kobieca sylwetka pojawiła się pomiędzy Tobą, a dużym facetem. Mimo, że stała do Ciebie plecami, wiedziałeś. To była ona.
- Czy Ty...Ty...ośmieliłeś się podnieść dłoń na moich uczniów? - jej głos był inny. Zupełnie inny niż to, co widziałeś w barze. Ona nie była ani pijana, ani miła. Ona była przewkurwiona. Jej włosy niemalże unosiły się w powietrzu, a Ty czułeś, jak emanuje chakrą. Czystą złością.
Kagada złapał za rękę kapitana. Za tą samą, którą trzymał Sandę. Mężczyzna uwolnił pokład chakry, który dorównywał Kagadzie. Na ciele Kagady zaczęły pojawiać się żyły, które napompowane krwią rozszerzały się i zwiększały. Nagle drugą ręką zamachnęła się i niemalże wyszarpnęła Sandę z jego uścisku. Złapała ją za kołnierz i nie patrząc w ogóle w Twoim kierunku, rzuciła nią tak, że wylądowała na Tobie. Jednakże wylądowała miekko, niemalże w Twoich ramionach.
Dopiero teraz Kagada odwróciła się połówką twarzy i patrzyła jednym okiem na Ciebie. To co widziałeś, to czysta furia.
Nagle mężczyzna zrobił zamach i z całej siły, gdy Kagada patrzyła na Ciebie, zaatakował ją pięścią w twarz. Kagada aż przykucnęła, a powiew od samego ataku sprawił, że wiedziałeś, iż ten do tej pory z Wami się bawił. Teraz jednak przyjebał jej ze wszystkiego co miał. Kagada po ciosie ustała i splunęła krwią na bok.
- Jesteś mocna tylko w gęb...
Facet nie zdążył dokończyć zdania, bo nagle pokład pod stopami Kagady się złamał od nacisku, jaki w niego włożyła. Deski pękły w pół, jednakże jakimś cudem się jeszcze trzymały. Kagada zamachnęła się od dołu i zasadziła mu w brzuch niesamowicie potężne uderzenie. Jej pieść weszła w kałdun jak w masło, aż zniknęła pod warstwą tłuszczu i mięśni. Kaminari pociągnęła jednak dłoń do samej góry i kapitana nogi oderwały się od ziemi. Wystrzelił w powietrze jak kule, które wcześniej latały z armat. Poleciał niczym pocisk i uderzył w maszt, łamiąc trzy czy cztery grube bale, nim piątej nie dał rady złamać i zaczął spadać w jej kierunku. Gdy uderzył w pokład, przestał się ruszać.
Kagada jednak nie poszła go dobijać. Czekała. Ty miałeś okazję zobaczyć jak walki na statku ustały. Po pierwsze - nie miał już kto walczyć, ale wszyscy obserwowali to, co się działo na środku. Mężczyzna się poruszył.
- Wstawaj kurwo. - powiedziała w jego kierunku. - Chciałeś wyżyć się na dzieciakach, to ze mną spróbuj.
Kapitan jednak nie był taki słaby i rzeczywiście, dzwignął się na nogi.
- O Ty szmulo, rozpruję Ci flaki.
Po tych słowach para doskoczyła do siebie i zaczęli prowadzić otwarty bój na środku statku. Pierwszy raz widziałeś aż taki...pokaz czystej siły. Tutaj nie było kalkulacji. Tu były czyste ciosy, gdzie każdy wchodził na twarz czy korpus. Jednakże w tej całej furii był sposób. Przy każdym ataku, Kagada chodziła po statku tak, by ludzie, którzy przed nią uciekali, odchodzili jak najdalej od Zaka. Moshi, trzymając rękę, doczołgał się do Ciebie i w przerażeniu oglądał to, co się działo.
Dopiero jak przegoniła wszystkich w taki sposób, że stali w jednym miejscu przestała na chwilę walczyć. Kobieta spojrzała na przeciwników, jakby ich liczyła.
- Co, zmęczyłaś się? Dobra jesteś w gębie tylko. Nawet się nie zmęczyłem.
Kagada założyła rękę na rękę...a przynajmniej tak się zaczęło Wam wydawać. W praktyce zaczęła podwijać rękawy.
- O nie... - wyszeptał Moshi.
Sanda uniosła powoli głowę i zobaczyłą co się dzieje. Jednak potem, nagle opuściła głowę, niemalże wtulając się w Twoj tors. Dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Hahah...hhaha...ale...ale mamy...ale mamy przejebane....
Gdy Kagada skończyła podwijać rękawy, odwróciła się w Waszym kierunku.
- Pokonaliście ledwie 29 przeciwników. W cztery osoby. Macie przejebane. Jak wrócimy do osady, przejdziecie taki trening, że się posracie. - powiedziała, po czym wokół jej stóp zaczęło poruszać się powietrze. Kamyczki zaczęły wirować, a ona sama odchyliła głowę.
I nagle cała zgromadzona chakra wystrzeliła. Wokół niej pojawiła powłoka, która iskrzyła. Czysty element raitonu. Czysta moc. Czysta destrukcja. Kobieta ugięła nogi i skoczyła. Dziób statku trzasnął i niczym uderzony piorunem, pękł aż do samego dołu. Kagada od samego skoku przełamała statek i dziób zaczął się odrywać od reszty pokładu. Ona zaś doleciała do kapitana statku i jednym ciosem przebiła jego tors na wylot, trzymając w ręku jego serce. Jednym ruchem wyszarpnęła dłoń, po czym na widoku wszystkich zgniotła je, rozbryzgując krew na boki.
Seinin spojrzała na resztę klanu pawia, który został na statku.
- Możecie spierdalać. - po czym odwróciła się i wróciła po Zaku, którego przełożyła sobie przez bark. Kobieta totalnie olała temat, że Wasz statek właśnie tonie. Podeszła do Was, juz nie w furii, ale jak matka, która wraca z wywiadówki.
- Kto pozwolił Wam samym szturmować statek? Który głąb za to odpowiada? - zapytała, unosząc brew.
============================
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
============================
0 x
- Anzou
- Posty: 1003
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Gdy... gdy wszystko wydaje się iść w odpowiednim kierunku, gdy sprawy zdają się przybierać dobry bieg, gdy wszystko zaczyna się już układać... zawsze coś mu się spierdolić. Założenie, że rywal, z którym mierzył się Anzou, którego w zasadzie pokonał i przegonił w popłochu dowodził statkiem było błędne. Niewiele czasu musiało minąć, żeby Białowłosy przekonał się o tym na własnej skórze. Sytuacja nagle obróciła się o 180 stopni, a z dominującej strony Kaminari nagle znaleźli się w odwrocie. Wtedy pojawił się on. Anzou nie musiał szukać daleko swojego sojusznika. Zaku niczym proca przeleciał przez statek i rozbił się na burcie ledwo utrzymując się na powierzchni statku.
- Zaku!
Zdążył krzyknąć jedynie zdenerwowany Anzou i wtedy... pojawił się jakiś gość, który zaznaczył swoją obecność. Białowłosy nie miał najmniejszego czasu na reakcje. Wystarczyła chwila. Wystarczyły ułamki sekund by cios trafił nastolatka i wytrącił go z równowagi. Potem... potem sprawy nie miały się wiele lepiej, pomimo bólu i braku możliwości na reakcje - Kaminari również jak kukła został rzucony i rozbił się o burtę. Ból był okropny. Chłopak łapczywie starał się łapać powietrze. Był zwyczajnie bezbronny, był kurewsko rozbity i wydaje się, że jego los za chwilę się zakończy... Anzou słyszał głosy, niemniej nie był za cholerę w stanie ich zrozumieć. Władca Piorunów, który z Władcy Statku stał się ofiarą widział, że w jego obronie staje Moshi, który w równie szybki sposób jak Anzou został zmasakrowany. Kość została złamana, a ból, który musiał odczuwać jego towarzysz musiał być ogromny. Wydaje się, że wszyscy za chwilę utracą życie. Ostatnia została Sanda, która postanowiła stanąć twarzą w twarz i wykorzystywać swoją szybkość, która co prawda - skutkowała na krótką metę, natomiast dosłownie chwila, kilka ciosów i ten... jakby przeszedł na inny poziom. Anzou nadal łapczywie starał się odzyskać kontrolę nad swoim ciałem, jakkolwiek zebrać i zrobić cokolwiek, natomiast... zwyczajnie nie mógł. To co mógł to jedynie patrzeć jak krok po kroku jego ludzie są eliminowani, jak cała misja pali na panewce i kończy się w najgorszy z możliwych sposobów. Kaminari nawet nie mógł wydobyć z siebie dźwięku... I wtedy... coś błysnęło. Coś, co być może było jakąś iskierką nadziei. Czy Anzou się przewidziało? Nagle... pojawiła się ona. Kobieta, która nie przypłynęła z całą ekipą na statek. Wybawienie? Anzou starał się wstać, zrobić cokolwiek, natomiast nadal nie mógł. Kobieta stanęła w szranki z potężnym gościem i wtedy zaczęło się starcie tytanów. Coś, czego Anzou nigdy nie widział na oczy. Brak jakiejkolwiek kalkulacji, ataki z pełną siłą, do samego końca. Poziom przeciwników był nie z tej ziemi. Kagada była potężna. Anzou nie miał teraz najmniejszych wątpliwości, niedość że potężna to jeszcze do tego zdrowo pierdolnięta. Stanęła w obronie całej grupy, których nazwała uroczo uczniami. Gdy wydawało się, że po ciosie przeciwnik padł jak mucha.. Wtedy... walka rozpętała się jeszcze bardziej. Anzou słyszał tylko, że mamy przejebane, Kagada podwinęła rękaw i wtedy... jej ciało pokryła powłoka.
- Co to kurwa jest... Potężne...
Wyszeptał jedynie pod nosem ledwo Anzou, jego oddech powoli wracał do normy, ból nadal był odczuwalny, natomiast zdawał się znośny. Wyliże się z tego, raczej. Energia, którą wyzwoliła Kagada pozwoliła jej na szybką eliminacje wroga, w stylu, do którego zdecydowanie będzie dążyć nastolatek. Brakuje mu takiej krzepliwości i walki wręcz. To element, który natychmiast trzeba poprawić, bo robi ogromne wrażenie i jest skuteczny.
- Samo tak... ekhm ekhm, wyszło... Zdemaskowali nas.
Anzou postanowił wyjść przed szereg i trochę wziąć odpowiedzialność na siebie? Kaminari starał się podnieść, ewentualnie pomóc swoim towarzyszom, o ile jest taka potrzeba. Statek był doszczętnie rozjebany. Z jednej strony - zabezpieczał inne statki handlowe, które również znajdowały się w środku, więc taka utrata dla klanu Pawia będzie zapewne bolesna, natomiast... posiadanie takiej potężnej pływającej fortecy mogłoby znacząco zwiększyć potencjał bojowy Kaminari.
- Idziemy do tego doku? Na mniejszy statek którym przypłynęliśmy?
Zapytał Anzou i był gotowy na przemieszczanie się, tyle ile miał sił - starał się pomagać towarzyszom. Służył również ewentualnie pigułką ze skrzepniętą krwią, która powinna znajdować się w jego kaburze. O ile ktoś wyrazi taką chęć i potrzebę.
- Zaku!
Zdążył krzyknąć jedynie zdenerwowany Anzou i wtedy... pojawił się jakiś gość, który zaznaczył swoją obecność. Białowłosy nie miał najmniejszego czasu na reakcje. Wystarczyła chwila. Wystarczyły ułamki sekund by cios trafił nastolatka i wytrącił go z równowagi. Potem... potem sprawy nie miały się wiele lepiej, pomimo bólu i braku możliwości na reakcje - Kaminari również jak kukła został rzucony i rozbił się o burtę. Ból był okropny. Chłopak łapczywie starał się łapać powietrze. Był zwyczajnie bezbronny, był kurewsko rozbity i wydaje się, że jego los za chwilę się zakończy... Anzou słyszał głosy, niemniej nie był za cholerę w stanie ich zrozumieć. Władca Piorunów, który z Władcy Statku stał się ofiarą widział, że w jego obronie staje Moshi, który w równie szybki sposób jak Anzou został zmasakrowany. Kość została złamana, a ból, który musiał odczuwać jego towarzysz musiał być ogromny. Wydaje się, że wszyscy za chwilę utracą życie. Ostatnia została Sanda, która postanowiła stanąć twarzą w twarz i wykorzystywać swoją szybkość, która co prawda - skutkowała na krótką metę, natomiast dosłownie chwila, kilka ciosów i ten... jakby przeszedł na inny poziom. Anzou nadal łapczywie starał się odzyskać kontrolę nad swoim ciałem, jakkolwiek zebrać i zrobić cokolwiek, natomiast... zwyczajnie nie mógł. To co mógł to jedynie patrzeć jak krok po kroku jego ludzie są eliminowani, jak cała misja pali na panewce i kończy się w najgorszy z możliwych sposobów. Kaminari nawet nie mógł wydobyć z siebie dźwięku... I wtedy... coś błysnęło. Coś, co być może było jakąś iskierką nadziei. Czy Anzou się przewidziało? Nagle... pojawiła się ona. Kobieta, która nie przypłynęła z całą ekipą na statek. Wybawienie? Anzou starał się wstać, zrobić cokolwiek, natomiast nadal nie mógł. Kobieta stanęła w szranki z potężnym gościem i wtedy zaczęło się starcie tytanów. Coś, czego Anzou nigdy nie widział na oczy. Brak jakiejkolwiek kalkulacji, ataki z pełną siłą, do samego końca. Poziom przeciwników był nie z tej ziemi. Kagada była potężna. Anzou nie miał teraz najmniejszych wątpliwości, niedość że potężna to jeszcze do tego zdrowo pierdolnięta. Stanęła w obronie całej grupy, których nazwała uroczo uczniami. Gdy wydawało się, że po ciosie przeciwnik padł jak mucha.. Wtedy... walka rozpętała się jeszcze bardziej. Anzou słyszał tylko, że mamy przejebane, Kagada podwinęła rękaw i wtedy... jej ciało pokryła powłoka.
- Co to kurwa jest... Potężne...
Wyszeptał jedynie pod nosem ledwo Anzou, jego oddech powoli wracał do normy, ból nadal był odczuwalny, natomiast zdawał się znośny. Wyliże się z tego, raczej. Energia, którą wyzwoliła Kagada pozwoliła jej na szybką eliminacje wroga, w stylu, do którego zdecydowanie będzie dążyć nastolatek. Brakuje mu takiej krzepliwości i walki wręcz. To element, który natychmiast trzeba poprawić, bo robi ogromne wrażenie i jest skuteczny.
- Samo tak... ekhm ekhm, wyszło... Zdemaskowali nas.
Anzou postanowił wyjść przed szereg i trochę wziąć odpowiedzialność na siebie? Kaminari starał się podnieść, ewentualnie pomóc swoim towarzyszom, o ile jest taka potrzeba. Statek był doszczętnie rozjebany. Z jednej strony - zabezpieczał inne statki handlowe, które również znajdowały się w środku, więc taka utrata dla klanu Pawia będzie zapewne bolesna, natomiast... posiadanie takiej potężnej pływającej fortecy mogłoby znacząco zwiększyć potencjał bojowy Kaminari.
- Idziemy do tego doku? Na mniejszy statek którym przypłynęliśmy?
Zapytał Anzou i był gotowy na przemieszczanie się, tyle ile miał sił - starał się pomagać towarzyszom. Służył również ewentualnie pigułką ze skrzepniętą krwią, która powinna znajdować się w jego kaburze. O ile ktoś wyrazi taką chęć i potrzebę.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości