Shigashi no Kibu jest krajem kupieckim na północ od Samotnych Wydm. Południowa granica kraju styka się z Sabishi i Atsui, zaś północna - z Soso i Kyuzo. Na zachodzie graniczy z Głębokimi Odnogami, a na wschodzie z krainą Yusetsu. Choć krajem w teorii zarządza gildia kupiecka, tak naprawdę główną władzę w Shigashi no Kibu stanowią trzy rodziny Yakuzy. A co najciekawsze, pomimo sporów zarządzają państwem w bardzo sprawny i względnie sprawiedliwy sposób, dzięki czemu Shigashi mogło się bardzo sprawnie rozwinąć.
Oh... jakież to było wzruszające... Biedna Nanami w końcu mogła dać upust swoim emocjom, co Souei obserwował z bardzo dobrze ukrywanym zadowoleniem. Gdy dziewczyna przeczytała to co jej podał w końcu coś w niej pękło, a Matsuda w tym momencie był oczywiście przy niej, zaoferował swoje ramię i przytulił serdecznie, gdy wtuliła się w niego i zaczęła szlochać. Szkoda, że nie widziała w tym momencie jego wyrazu twarzy, na której nie było współczucia ani troski. Malowała się tam zimna kalkulacja i satysfakcja z tego, że udało mu się oszukać tą niewinną duszę. Teraz była już jego i nie będzie sprawiać problemów. Miał ją dokładnie tam, gdzie chciał. - No już, już... spokojnie... Nie wiem dokładnie co czujesz, ale kiedyś przydarzyło mi się coś podobnego. Na razie po prostu mi zaufaj, a potem na pewno wszystko się ułoży. - Kolejne kłamstwa płynęły z jego ust bez żadnych wyrzutów sumienia. Jedno jednak Souei mógłby jej obiecać już teraz i to całkiem szczerze: nieprędko zobaczy swojego ojca. Dla niej to chyba dobrze, skoro nie chciała mieć z nim nic wspólnego? Gdy w końcu się od niego odkleiła, była już trochę spokojniejsza i wkrótce potem mogli ruszać w dalszą drogę. Ta rzeczywiście przebiegła dość gładko, Nanami naprawdę nie próbowała uciekać, a nawet zaczepiała Pazura pytaniami i rozmową. Matsuda był zadowolony z tego, że udało mu się nawiązać z nastolatką tą nić porozumienia, jednak ani na chwilę nie przestawał widzieć w niej przede wszystkim celu porwania. Pod maską miłego chłopaka, który pilnował jej w drodze do Shigashi cały czas krył się chłodny profesjonalizm i dbałość o to, aby przede wszystkim nie wypaść z roli. Karmił ją więc kłamstwami o swoim życiu, że jest shinobi, który pomaga Osadzie, a czasem nawet za darmo służy biedniejszej ludności oddając im drobne przysługi. Mówił, jak wielkie jest miasto i że gdy dotrą na miejsce, pokaże jej wszystkie najciekawsze miejsca, gdy "to wszystko się już skończy". A ona... cóż... chłonęła to wszystko i wierzyła, nawet gdy powiedział jej, że aby rozmawiać ze zwierzątkami najważniejsze jest po prostu czyste serce i dobre intencje. Czasem te głupotki były nawet rozczulające, ale na koniec dnia Souei nigdy nie był nią zauroczony i nie miał wątpliwości, co z nią zrobić po osiągnięciu Shigashi.
Dlatego gdy w końcu doszło do spotkania pod murami kupieckiego miasta, Pazur nie wahał się co zrobić z dziewczyną. - To jest dziewczyna, a tu jest wszystko napisane. - Wskazał najpierw głową na Nanami, a potem wyjął garść papierów z torby i podał je kobiecie. Tyle. Nawet nie spojrzał na biedne dziewczę, gdy zdradzał jej zaufanie i być może już nawet przyjaźń, ale to wszystko, od początku do końca, było częścią planu. W tym momencie Matsuda był już wolny, więc skorzystał z tej wolności bezzwłocznie, zostawiając porwaną dziewczynę w rękach innych członków Rodziny. Nareszcie był w domu i nie mógł się już doczekać, aż bachnie się na swoje własne łóżko. Pieniążki ze zlecenia mogły poczekać do rana.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Wróciłem do biura detektywistycznego mojego przyjaciela i bez ceregieli cały umorusany wszedłem do jego gabinetu, jeszcze w nim był. Bezceremonialnie upaćkany w ziemi rozsiadłem się w fotelu dla gości - Nalej mi i mów - rzekłem krótko
Hashi spojrzał na mnie i z każdą chwilą moje zachowanie wprawiało go w coraz większe osłupienie, po kilku sekundach jednak doszedł do siebie. A wtedy osłupienie ustąpiło wściekłości - Czy ciebie pojebało ? Taki umorusany siadasz na mojej kanapie ?! I jeszcze chcesz abym ci polał ? Czy ty się czasem w głowę nie jebłeś podczas treningów ? - wściekły do czerwoności pytał Hashi - Wiesz to, dobrze o tym wiesz. Mafiozi zbierają się, mają nadejść grube rozróby, idę przyszykować ci siedzibę w Ryuzaku. Daj mi tydzień, a potem zamieniamy się, zawieszam działalność biura i zaczynam z ramienia Shigashi no Kibu sprzątać to całe gówno. - powiedziałem spokojnie, acz pewnie, patrząc przyjacielowi głęboko w oczy. - Shindo nie usprawiedliwiaj swojego zachowania takim gównianym tematem. A poza tym to zostanę i ci pomogę, jestesmy w tym razem.- wściekł się jeszcze bardziej
Pozwoliłem sobie aby znaki wypłynęły na moje ciało, a potem zbiły się w ciemną, szarą masę. Odwróciłem się do mojego przyjaciela i spojrzałem swoim czerwonym okiem na mego przyjaciela - Jesteś moim bratem z wyboru, ale jesteś kurwa słaby, za słaby na walkę z mafią. Widziałeś siebie ? Przytyłeś, a do tego masz problem, żeby wejść po schodach. Nie jesteś już tym wojownikiem z przed dziesięciu lat, już nie... Wyłączyłem swoją moc i poszedłem na górę spakować się na wyjazd. Następnego dnia w kuchni czekały na mnie instrukcje co do Ryuzaku, Hashi widocznie nie chciał już ze mną rozmawiać. Minąłem Jun, która nawet na mnie nie spojrzała, znowu musiała się na mnie gniewać, ale tym razem nie mogłem tego puścić płazem. Podszedłem do niej chwyciłem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. - Co ty... - zaskoczona zaczęła - O ciebie też się martwię i ty też wraz z Hashim opuścisz to miejsce. Zabierzesz rodzinę i przeniesiecie się do Ryuzaku. - rzekłem
Puściłem ją i wyszedłem z domu, wędrując w miejsce w którym jest druga filia mojego przyjaciela.
Pogoda sprzyjała podróży, słoneczna, ale nie przeszkadzała w spacerze, wietrznie, ale idealnie chłodząco. W dobrym nastroju, w pełnym skupieniu minąłem bramy osady, kiwając na pożegnanie strażnikom. Zastanawiałem się co mnie czeka w drugiej kupieckiej krainie, czy ona aż tak bardzo różni się od Shigashi, czy może wręcz przeciwnie jest bliźniaczo podobna i już po kilku krokach po czuję się jak w domu? To były ciekawe pytania i właściwie do samego końca siedziały mi w głowie dopóki nie przekroczyłem bram Ryuzaku.
Dokąd: Ryuzaku no Taki Przez: Yusetsu -> Sakai -> Shinrin -> Midori Środek transportu: Na pieszo
Shindo Hashi Jun
z/t
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT
Krótki wygląd: Bardzo delikatne żeńskie rysy twarzy. Ostre zęby. Blada skóra typowa dla urodzonych w Kantai. Średniej długości białe włosy z delikatnym niebieskim odcieniem. Pomalowane na pomarańczowo oczy.
Widoczny ekwipunek: Rękawica łańcuchowa na prawej ręce Rękawica łańcuchowa na lewej ręce Kabura na lewej nodze Kabura na prawej nodze Duża torba na plecach
Rykuro skinął głową na pożegnanie Hayami. Szybko dokończył resztki swojego posiłku i przechylił ostatnią szklankę wody. Leciutko odwzajemnił uśmiech kelnerki. Ta w przeciwieństwie do siostry z mafii chyba nie uważała zębisk za coś specjalnie atrakcyjnego. Odnotował w głowie, że część ludzi może się spłoszyć widząc taki atrybut. Tylko co mógł z tym zrobić? Zdarzało mu się bywać czasem na ternach unii i tam kobiety czasem zasłaniały twarze. W najgorszym razie mógł spróbować zrobić dokładnie to samo ale podejrzewał, że mogłoby to przynieść jeszcze więcej szkody niż pożytku. Teraz był ekscentryczny ale ukrywając zęby mógł wydawać się mocno podejrzany. Nie żeby teraz noszenie na widoku dwóch metalowych rękawic takie nie było. Ale nowe elementy ubioru mogły pogorszyć sprawę. Wyglądałby co najmniej jak potencjalny rabuś. Wzruszył ramionami i nie mając nic innego do roboty ruszył w kierunku, który mu wskazano.
Maszerując przez trakt powtórzył w głowie cel misji i ostatnie słowa kobiety. Pewne umiejętności... W sensie umiejętność otworzenia drzwi do domku i klapy do piwnicy? skomentował w myślach sugestie jego nowej znajomej. Ta porada była dosyć bezużyteczna. Problemem nie było to, że nie dało się tam wejść a to, że będzie musiał zrobić jatkę w zamkniętej przestrzeni. Nie uzyskał też informacji o tym z iloma przeciwnikami przyjdzie mu się mierzyć. Miał ich wymordować jak najwięcej i pozyskać informacje. Prawdopodobnie będzie musiał dodatkowo przesłuchać płotki. Szeroki zakres zadań i to wszystko na terenie przeciwnika o którym wiedział całe nic. Zapowiadała się niezła zabawa.
Schodząc z traktu bardzo szybko zobaczył chatę, która miała być jego celem. Rozejrzał się po okolicy, ale nikogo nie zauważył. Być może mógłby przemienić się w sarenkę i powoli podejść pod domostwo. Jednak szybko odrzucił ten niedorzeczny pomysł. Tak blisko głównego traktu dzikie zwierzaki tych rozmiarów byłyby podejrzanie niespotykanym widokiem. Być może mógł się podczołgać lecz zbyt długie pozostawanie na otwartej przestrzeni w białych jedwabnych szatach mogło go zdradzić.
Wycofał się do tyłu zdecydował się z dużego dystansu obejść domostwo od tyłu. Nie chciał do niego podchodzić od strony traktu i drzwi. Nie było innej opcji niż po prostu zakraść się do chaty tak by była jak najmniejsza szansa, że ktoś go dostrzeże ale również bez zbytecznego cackania się w fortele. Trzeba po prostu do niej podejść po cichy. Jego plan zakładał niezauważone podejście do budynku i ocenienie na słuch czy ktoś jest w środku. Jeśli nic go nie zaniepokoiło to zamierzał zajrzeć do środka i ocenić wnętrze.
W jego głowie były dwa warianty. Pierwsza zakładał, że nikt nie stał i nie patrzył się przez każde okno czy szczelinę na dwór. A dzięki temu, że da radę bezpiecznie dotrzeć do celu. Żeby objąć okiem całość obszaru wokół domu co najmniej cztery osoby musiałby wyglądać na dwór na cztery strony świata. Raczej wątpliwe. To nie było wielkie wojsko a mała bandycka grupa wypadowa. Jeśli już ktoś trzymał wartę to raczej wyglądał przez najbardziej prawdopodobne podejście czyli od frontu. Co więcej zakładał, że skoro dostał propozycje późniejszego wymarszu to narada musiała być zaplanowana na długą. Wątpił czy ktoś gapiłby się na dwór przez pół dnia. Raczej potencjalne straże po prostu mogły siedzieć w środku i się opierniczać. Zawsze istniała też szansa, że narada wcale nie była w piwnicy a po prostu w budynku ale w takim razie szybko by ich usłyszał na podejściu. Drugi wariant zakładał, że ktoś go wypatrzy i powiadomi ekipę na dole. W takim wariancie musieliby wyleźć z piwnicy i zabarykadować się w domostwie. A może nawet spróbowaliby wyjść mu na przeciwko. Obydwa warianty były mu na rękę chociaż chciał spróbować z pierwszym.
Pochylił się i ruszył wykonać swoje zadanie. Przy okazji próbował w głowie zbudować wizualizację budynku na podstawie jego zewnętrznej budowy. Wymiary budowli, czy była drewniana, ilość okien i tak dalej.
- Nie ma to jak w domu. - rzekłem do samego siebie na głos
Wyrwało mi się na głos w momencie kiedy ujrzałem światła osady w której zamierzałem zaprowadzić porządek. Ruszyłem przed siebie, pewnym krokiem czując energię która mnie rozpiera na myśl, że w końcu rozpocznę swój życiowy projekt pod tytułem: "Zniszczyć wszelkie źródła mafii w Shigashi no Kibu". Po wielu treningach czułem, że w końcu moje marzenie staje się realne. Zanim jednak spotkałem się z moim dawno nie widzianym przyjacielem ruszyłem do sklepu z wyposażeniem shinobi. Wypadało, abym trochę lepiej się przyodział, biorąc pod uwagę jaką wyznaczyłem sobie misję.
0 x
Narrator / Myśli / MowaKP | PH | BANKProwadzone Misje:
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT
Krótki wygląd: Bardzo delikatne żeńskie rysy twarzy. Ostre zęby. Blada skóra typowa dla urodzonych w Kantai. Średniej długości białe włosy z delikatnym niebieskim odcieniem. Pomalowane na pomarańczowo oczy.
Widoczny ekwipunek: Rękawica łańcuchowa na prawej ręce Rękawica łańcuchowa na lewej ręce Kabura na lewej nodze Kabura na prawej nodze Duża torba na plecach
Ryukuro szybkim krokiem z pochylonym ciałem przemknął przez otwartą przestrzeń, by dopaść do ściany chaty. Drewniana budowla była całkiem spora i miała bowiem aż 20 metrów szerokości. Więcej niż mogły sięgnąć niektóre techniki shinobich. Na szczęście architekt niezbyt się postarał i postawił jedynie jedno wejście. A z oknami to już w ogóle poszalał, bo zrobił tylko trzy sztuki. Misja zbliżenia się do chaty przebiegła pomyślnie więc pora było wdrożyć kolejny etap planu. Białowłosy nie słysząc żadnych dźwięków zdecydował się zajrzeć przez okno. Pusto. Wiele stołów i krzeseł. Kiedyś to musiała być typowa bieda karczma przy trakcie. Teraz to miejsce miało służyć za bazę wypadową przestępców. Tylko był jeden problem. Nie widział tutaj żadnego tygrysa. Ciężko polować, gdy brak zwierzyny. Drzwi wydawały mu się otwarte więc nie zamierzał kombinować. Po prostu do nich poszedł i spróbował je otworzyć. Jasne zawsze mogli zostawić tutaj jakąś pułapkę, ale nie po to jego klan miał zdolność oszukania śmierci, żeby białowłosy się lękał takich głupot. Marnowanie czakry na przeciskanie się oknami czy pod drzwiami uznał za zbyteczny trud. Przemawiała za tym logika mówiąca, że skoro to miejsce miało być stylizowane na opuszczone to raczej nikt nie zamierzał decydować się na brutalny rozlew krwi z użyciem notek wybuchowych czy innych cudów 200 metrów od uczęszczanego traktu.
Jeśli udało mu się wejść przez drzwi to zaczął poszukiwać ukrytego wejścia do piwnicy. Założył, że było ukryte, bo ..... go nie dostrzegł. No i skoro drzwi były otwarte to tylko debil zostawiłby niestrzeżone odsłonięte wejście do sali narad. Pierwsze na co zwrócił uwagę to to gdzie i ile było kurzu. Chciał wwiedzieć, czyto mogło w jakiś sposób zdradzić częstotliwość korzystania z tego miejsca. Jako żenie było tutaj za wielu rzeczy, to jeśli nie zobaczył nigdzie klapy do piwnicy to zdecydował się podejść do odstającego od ściany regału i zobaczyć czy przypadkiem to nie są wrota do jaskini tygrysa. Cały czas nasłuchiwał jakiś dźwięków, które mogłyby sugerować gdzie, ilu i czy w ogóle znajdzie tutaj jakiś przeciwników.
Chcąc nie chcąc musiał brać poprawkę na to, że informacje, które dostał nie były przez niego zweryfikowane pod kątem rzetelności źródła. Równie dobrze to mogła być pułapka przeznaczona na jaszczury. W normalnych warunkach raczej taka robota jest domeną pazurów. Chociaż z drugiej strony był okres wojny mafii i zabójcy rodziny zapewne mieli na głowie inne ważniejsze zadania. Ponadto siły mafii rozlokowane w okolicy bramy raczej nie były zupełnie bezbronne i umiałyby oddać. Więc jego misja nie była jakoś specjalnie kluczowa. Świadomość, że jego zadanie wcale nie jest specjalnie priorytetowe całkiem go uspokoiła. Tygrysy chyba trzeba traktować jak szczury. Nie za głupie i nie za bystre. Takie w sam raz. Za głupie, by zastawić pułapki i straże, ale za mądre by zupełnie się odsłonić.
Chakra Ariiego - dla sensora wyczuwalna jako spokojna, ciepła i dobroduszna Chakra w formie Rzeźnika - zimna, wyczuwalna woń krwi, morderczy zamiar wisi w powietrzuChakra w formie Mindy - znudzona, "rozbrykana", skrytaPH Bank WT