Zapomniana Polana

Największa prowincja Wietrznych Równin zamieszkana przez Ród Inuzuka. Pomimo swoich rozmiarów, prowincja jest zręcznie zarządzana przez Ród, a to dzięki niezwykle efektywnemu przemieszczaniu się członków rodu na swoich psach. Yusetsu od północy sąsiaduje z morzem, od północnego zachodu z prowincjami Karmazynowych Szczytów, od południowego zachodu z prowincjami Samotnych Wydm a z kolei od zachodu z Shigashi no Kibu. Takie umiejscowienie pozwala na rozwój w prowincji zarówno handlu morskiego jak i lądowego. Niektóre osady zamieszkują członkowie podzielonego wewnętrznie Szczepu Terumi.
Awatar użytkownika
Kanashi
Posty: 10
Rejestracja: 10 lut 2023, o 15:29
Wiek postaci: 21
GG/Discord: Yoshi#8562

Zapomniana Polana

Post autor: Kanashi »

Obrazek


Stawiała krok za krokiem, niezbyt orientując się gdzie teraz jest, w jej głowie panował istny bałagan myśli. Każdy ruch do przodu odbijał się niechcianym echem w jej mniemaniu tak hucznym, że czasem zastanawiała się czy aby gdzieś nie czai się jakaś potworna bestia. Jednak to tylko ona, wyolbrzymiająca każdy rodzaj ruchu, gestu, haustu powietrza czy chociażby nawet własnego serca. Nie biło ono szalenie, nawet chciałoby by się powiedzieć że w jej psychicznym stanie było nad wyraz naturalne. Kolejne kroki i kolejne szaleństwo, zastanawiał ją fakt czy tak się czuła kiedy to lata temu uczyła się chodzić, kiedy pierwszy krok wydawał się czymś wielkim, a kilka czymś niemożliwym. Pamiętasz jeszcze jak to było? Z pewnością siebie, bo w głowie miało się tylko to, niezdarną chwiejną postawą nawet się nie unosiło nogi tylko przepychało do przodu, ale jakże to ironiczne jest. Z jednej strony pewnie i odważnie, z drugiej wielka niepewność i tchórzostwo czy następny krok nie skończy katastrofą i płaczem.
Tak czuła się Kanashi, chyba. Bo sama nie wiedziała, zastanawiała się. Kolejna salwa kroków przeszła za nią, przedzierała się przez las, raz za razem speszony piach unosił się do góry pod jej lekkim krokiem, kamyk zazgrzytał o drugi, złamał się patyk, przydeptany został kwiatek, a może chwast. W powietrzu czuć było nic innego jak wszechogarniające chłodne powietrze. Bo przecież zawsze pod parasolem rozpostarnych koron drzew jest chłodniej, zawsze jakoś tak przyjemniej, zima, wiosna, lato, jesień… Ten krąg znamy, ale zawsze zachwycamy się stojąc pod tym samym drzewem. Zimą przyozdobiony w mroźne śnieżnobiałe kwiaty gałęzie dają Ci przyjemne uczucie mrozu, nieskazitelnej bieli. Wiosną natomiast unosząc głowę do góry widzisz co dzień o poranku coraz większą ilość zieleni, czasem również ktoś zaśpiewa Ci nad głową, do momentu aż nie spostrzeże że jego widownia wcale nie jest pusta, toteż szybko zniknie ze sceny wraz z swym swoim pięknym głosem. Lato natomiast niesie za sobą nie tylko piękno rozpostartych zielonych skrzydeł czy kolorowych kwiatów drzew, ale przecież pod drzewem w upalne dni każdy zechce przystanąć. Mówią zazwyczaj Ci co się nie znają, jesień, tylko dla koneserów, najpiękniejsza. Bo kolor wszystkich innych pór roku ma, ale prawdą jest, że to co ma wszystko nie ma niczego, a mimo to jest piękne, w swojej istocie, aż chciałoby się zapytać… Czyż nie Kana?
Kobieta westchnęła, jakby od zniechęcenia się. Delikatny wiatr przedarł się za uszy, Jej czarne włosy zafalowały jakby przestraszone cichym szeptem jaki zawitał.
-Czuje się źle… -czy była ranna? Na pewno nie, zmęczona? Nie aż tak bardzo. Być może jest chora? To też się jej nie złapało. Po prostu nigdy jeszcze nie była “sobą” tak długo. Odczuwała wszystko co było dla niej obce. Jej “ja” było jej obce, toteż do dzisiaj nawet nie zdawała sobie sprawy, że może tak długo przebywać poza rolą. Zawsze przecież była kimś. Idąc do przodu uniosła dłoń, spojrzała na nią przymrużając swoje ślepia. Blada skóra, lekko brudna, bo przecież chyba już od dwóch dni idzie. Spojrzała na zewnętrzną stronę, wewnętrzną, po czym przyłożyła dłoń do policzka, wbiła paznokcie i szarpnęła. Od razu w miejscu szarpnięcia pojawiła się rysa, a z niej po chwili poleciały krople krwi. Dłoń opadła na bezwładnie wzdłuż ciała.
-Żyje. -ciche słowo padło z jej ust. Ale takiego braku emocji szukać jedynie można w samych prośbach do Boga. Żyje… Cóż, nie ma wątpliwości, ale czy rzecz może tak naprawdę mieć coś takiego jak życie…
Minął jakiś czas, Kanashi poczuła się jakby zbliżała się do jakiegoś miejsca. Jeszcze nie wiedziała do czego, ale ewidentnie las stawał się znikać powoli z jej oczu, więcej światła przebijało się przez korony drzew, słychać było przestrzeń… I to nie byle jaką. Stanęła na granicy jednego świata i drugiego. Jej głowa delikatnie odchyliłą się do tyłu, oczy spojrzały wszędzie. Chmury, niebo, szybujące gdzieś w oddali stada ptaków, ale to u góry zdawało się być niczym w przeciwieństwie do tego co dzieje się na dole. Głowa zsunęła się, ślepia dwa razy zdążyły mrugnąć nim otaczająca ją biel została dokładnie narysowana. Wszechobecne białe kwiaty, nie znała ich nazwy, albo raczej nie pamiętała, bo na pewno widziała gdzie już podczas grania jakieś roli. W ten oto sposób widziała niebo na ziemi, większość ludzi zapewne zachwycona tymże miejsce spędziła by tutaj resztę dnia, co poniektórzy nawet mogliby tutaj umrzeć, dla tych co codziennością jest trening zapewne byłoby to idealne miejsce do rozwijania się. Ale co znaczyło dla Kanashi? Złapała większą ilość powietrza w płuca, ten zapach był nie do przyrównania. Złapała zaraz drugi i trzeci. Piękny, nie za słodki, aczkolwiek mocny, na nadwyraz brutalnie, więc mimo tej ilości dało się tutaj oddychać, toteż samotny osobnik musi być niezwykle subtelny.
Potrząsnęła głową jakby starając się pozbyć tych wszystkich myśli które krzyczą, aby to zaraz zrobić kilka kroków do przodu. Dzięki tej przestrzeni nie musiała słuchać już przynajmniej huku swych stóp, bicia serca czy innych drażniących ją rzeczy, no… Poza tym co siedziało w jej myślach. Gdzieś nieopodal słychać też cichutki szum potoku, więc być może tam się też za chwilę skieruje, a tymczasem szła chyba do środka tej kwiecistej polany, rozglądając się i obracając na wszystkie strony świata.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 473
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Zapomniana Polana

Post autor: Rei Uta »

Misja rangi B Post 1/?
Świat często nie był tak prosty jak mogli to przedstawiać wam ludzie pokroju bogaczy z kiesami wypchanymi krwawicą mniejszych od siebie. Nie był łagodny, przyjazny, ani nawet otwarty na wasze marzenia, w których mogliście ujrzeć swoją przyszłość. Większość, takich jak wy stała nad przepaścią, w której na dnie przerażające rekiny żywiły się podobnymi nadziejami. Ilu faktycznie dochodziło do celu tej przeklętej wędrówki, co właściwie czekało na samym jej końcu, gdy w ostatnich chwilach życia leżeliście we własnych fekaliach bez względu na to, co osiągnęliście. Czy bohater umierał tak samo jak najgorsze ścierwo, czy bogacz gnił w ziemi inaczej niż biedak żyjący w ciągłej nędzy. Wszystko zamykało się w kwestii wyborów, tego czy właściwie chciałeś ich dokonywać. Nasza opowieść zaczyna się właśnie w takim miejscu… Cudowna łąka obsypana złotymi kwiatami unoszącymi w powietrzu pierwszy zapach lata. Nad zielonymi trawami snuły swą powietrzną wędrówkę najróżniejsze stworzenia mogące wznieść się ponad to wszystko. Przez sam środek niziny biegł wąski strumień kojący zmęczenie wielu podróżnych, którzy wybierali te strony. Czy to wszystko nie brzmiało iście sielankowo… Właściwe tylko jeden element nie pasował do całego tego obrazu. Wysoka dziewczyna, która dla wielu mogła uchodzić nawet za atrakcyjną… Jednak ten efekt zdecydowanie mógł ujść z pewnej odległości, z bliska można było dostrzec mankamenty, które powodowały odwrotne odczucie. Wysuszona blada cera, ziemne spojrzenie szkarłatnego spojrzenia, zniszczone usta oraz ogólny wyraz osobowości mówiący, że z tą istotą jest definitywnie coś nie tak. Co ona tutaj robiła, czego szukała, gdzie chciała ruszyć w poszukiwaniu tych wszystkich głupich odpowiedzi. Kanashi nie wyglądała wcale na szczęśliwą, pomimo miejsca, w którym się znalazła. Pasowała do sielankowości jak smoła do sukni wieczorowej. Lalka szukała tego, co umykało z jej umysłu, niczym wspomnienia o dawnej piosence. Chociaż nie było szans, by ot tak po prostu sobie ją przypomnieć, bo przecież nawet nie znała imienia artysty. Szukała czegoś co utraciła lub po prostu tak jej się wydawało. Niby, w jaki sposób mogła myśleć samodzielnie, gdy nigdy nie próbowała. Stała niczym pusta istota szukająca kogoś, kto wskażę jej drogę do szczęścia lub po prostu zrozumienia. Jak zdefiniować rzeczy, których nawet nie znała. W ciele dorosłej kobiety kryło się dziecko, wrażliwe i słabe mimo umiejętności, które posiadało…

Do kraju tego, gdzie hebanu morze, falując wzbiera pian srebrzystych burzą, mój grób wyśniony, nasze bez dna łoże… Tęskno mi, Różo… .
Dziewczyna mogła usłyszeć nagle słowa dziwnej melodii, czując na plecach obcy wzrok. W chwili gdy odwróciła się, by odkryć źródło dźwięku, ujrzała nagle obcego człowieka, który w żadnym wypadku nie przypominał jej nikogo znajomego. Człowiek podróżował z zawiniątkiem umieszczonym na długim kiju przełożonym przez ramię. Ubrany w kimono noszące ślady długiej drogi, na którym kiedyś można było odnaleźć wzory kwiecistych zdobień. Człowiek ten nie wyglądał wcale na bogacza, ani nawet na kogoś, kto wiedział, gdzie właściwie zmierza. Po prostu szedł przed siebie, śpiewając dziwną melodię, która mogła niejednemu zmrozić krew w żyłach. Był jeszcze kawałek od naszej bohaterki, jednak trudno było go uniknąć. Zwłaszcza że znajdowali się na płaskim terenie, porośniętym jedynie niską trawą. W oczekiwaniu mogła zmienić swój kierunek, mogła ruszyć dalej, wcale nie musiała na niego zerkać… A jednak on wpatrywał się dokładnie w nią.

Ej ty!… Poczekaj, chciałbym o coś zapytać.
Energicznie, machając w jej stronę, uniósł ramię, na którym można było dostrzec ślady nacięć biegnących w różnych kierunkach. Mężczyzna na oko przed pięćdziesiątką wydawał się jednak nie zwracać na to uwagi, stosunkowo szeroko uśmiechając się do samotnej kobiety, która znalazła się w tym opustoszałym miejscu. Był jednak całkiem szybki, a z pewnością szybszy niż mógł wyglądać na pierwszy rzut oka. Już po kilku sekundach, znajdując się przed lalką, na powrót odezwał się wesołym głosem, w których dało się usłyszeć zmęczenie wielu dni wędrówki. Spoglądając na Kanshi, wydawał się całkowicie ignorować jej ogólną aparycję…

Słyszałaś może o Biggusurī, to wielka trójka artystów, która miała występować gdzieś w okolicy… Cholera, chyba znowu zabłądziłem.
Mężczyzna bez słowa padł na tyłek, zdejmując z głowy kaptur, którym obecnie zasłaniał swe oblicze. Spokojnie rozprostował nogi, wyciągając je przed siebie, by dodać jeszcze, zanim nie postanowił się zamknąć na dobre.

Wyglądasz jakoś blado wiesz… Chyba powinnaś częściej wychodzić na słoneczko.
Po czym zaśmiał się głośno, czując, że kolejny raz udało mu się dać komuś całkiem niezłą radę. Świat nosił wiele różnych indywiduów, a w obecnym miejscu spotkały się dwa należące z pozoru do różnych światów. Jeden czort wiedział, co mogło wyjść z tego wszystkiego i jakie motywy sprowadziły ich na kwiecistą łąkę. Czy faktycznie słowa rzucone za pierwszym razem w istocie mogły być prawdziwe... Ilu ludzi było gotowych zdradzić wszelkie swe sekrety obcej osobie. Jednak tak jak zawsze w takich sytuacjach, to główna bohaterka pisała swoją opowieść. Jej wybory i decyzję miały utworzyć kolejne strony z których będziemy mogli dowiedzieć się prawdy o niej samej.
0 x
Awatar użytkownika
Kanashi
Posty: 10
Rejestracja: 10 lut 2023, o 15:29
Wiek postaci: 21
GG/Discord: Yoshi#8562

Re: Zapomniana Polana

Post autor: Kanashi »

I ten spokój wspomniany gdzieś wcześniej nie trwał zbyt długo. Kana zatrzymała się w momencie kiedy usłyszała zwrot w swoim kierunku. Ktoś coś od niej wreszcie chciał? Czyżby wreszcie mogła wrócić do bycia użyteczną lalką? Ale…
-Ja przecież chce iść do domu… To tam staję się kimś znów. Ale… Może tutaj też mogę. -zrobiła mały kroczek do przodu.
-Tak, chce wrócić. Ale… - krok do tyłu. W Kanashi przelewały się tak skrajne myśli, że aż zastygła w miejscu, na moment straciła świadomość ze światem i nie wiedziała gdzie jest. Biel otoczenia oślepiła ją, albo raczej wszystko widziała, jednak jej świadomość zanikała. Sekunda, może dwie? Nagły powrót, znów zwykły obraz. Szczypanie na policzku, powiew wiatru, szczypta nużącej słodyczy zapachu i mężczyzna znajdujący się nieopodal niej. Siedział jakby nigdy nic na trawie i coś do niej mówił. Cóż, może widziała, była świadoma tego co się dzieje, ale nie mogła kompletnie zrozumieć co do niej powiedział. Słyszała każde słowo, bardzo dobrze, niemal je literowała w głowie, ale całość nie miała w ogóle sensu. Straciła rozum? Nie, nie, to nie to. To rozdarcie nie pozwalało na niczym innym się skupić, toteż proste słowa brzmiały jakby ktoś posługiwał się dla niej nieznajomą mową. Otworzyła delikatnie usta jakby chciała coś powiedzieć, czy raczej odpowiedzieć.
-....-nic, kompletnie nic, słychać było tylko szum uchodzącego powietrza. Na pewno widziała mężczyznę, gdzieś wzrok jej kołował tuż przy kiju, zawirował po odzieniu i zatrzymał na jego twarzy. Starszy mężczyzna mający już na pewno odpowiednią ilość przebytych lat by pochwalić się niejedną historią ze swojego życia. Uśmiechnięty i z jakiegoś powodu bardzo pobudzony pozytywnie. Twarz nie pierwszej świeżości, a spod całego tego bałaganu na pierwszy plan wyłaniała się łagodna barwa.
-D-dom… -nagle wydusiła z siebie, gardło tak zaciśnięte choć nie miała na nim żadnej liny czy chłodnych dłoni które starają się pozbawić ją resztek powietrza. Jakie to piękne, że burza rozpętana w oceanie myśli może doprowadzić do takiego stanu, gdzie nawet na chwilę dzieją się rzeczy, które zupełnie nie mają sensu.
-... -od razu dłoń przysłoniła usta, sama chciała się uciszyć? Co właściwie teraz czuła. Zacisnęła je mocniej, niemal z całej siły i jak to szybko przyszło, tak przeszło. Dłoń znów była przy pasie, z gardła zdjęto linę, a jej wzrok jakby przestał błądzić.
-Pan wybaczy, czy może powtórzyć pytanie? -zdanie padło. Zwyczajne, bez zbędnego echa czy dalszych problemów. Przynajmniej dla niej, dla każdego innego człowieka mogło to zabrzmieć inaczej. Z racji chłodu jaki bił, można było odczuć że wywyższa się ponad staruszka. Choć także mógłby zinterpretować to w sposób ostrzegawczy, iż nie jest dzisiaj w nastroju na jakąkolwiek rozmowę, ale przecież ona tak właśnie tylko mówi.
Prawdziwe pytanie jest co działo się w tym ułamku sekundy kiedy to Kana z braku jakiejkolwiek decyzji wreszcie coś powiedziała.

Kilka sekund wcześniej, myśli Kanashi.
Wszystko w jej głowie latało, tak jak jej zdolność krwi, rozpadnięte, potargane, spopielone, zamoknięte, kartki białego papieru w nieskończone pustej przestrzeni jak one same. W chaotyczny znany tylko dla siebie sposób zderzały czy omijały się wzajemnie. W całej tej zamieci dało się dostrzec jedną damską dłoń, która usilnie próbowała złapać jakąkolwiek. Raz po raz, nieustannie próbując ze skutkiem porażki, czasem nerwowo, nie raz wyczekująco cierpliwie, aż wreszcie udało sie uchwycić jeden z nieskończoności. Była to biała kartka papieru miejscami naderwana, rozdarta w pół, ale nie do samego końca. Na pozór była pusta, ale kiedy tylko skupimy na niej swój wzrok malować zaczynają się litery, te z atramentu nieznanego pochodzenia, zaczynają przybierać na słowach, słowa przenikają się w zdania i tworzą… Jedno z wcieleń Kanashi.
Napisane na niej było iż w wieku lat 16 została na trzy tygodnie córką pewnej starszej kobiety, mającej w tym czasie około 50tki. Kobieta czarne włosy miała, dobrze się ubierała, błękitne oczy dopełniany jej suknią kreacji, a sama iście kobieco się wyrażała. Mówiła, dziękuje, proszę, przepraszam, pytała o pogodę czy gdzie by tutaj dzisiaj napić się herbaty. Ale pod tym wszystkim była szatańską wiedźmą, która z własnych wymagań względem prawdziwej córki gdy ta przechodziła w okres prawdziwej dorosłości, zabiła ją aby ta na zawsze została jej małą córeczką. Kana więc na pewien czas, została wynajęta by wcielić się w zabite dziecko i dać jeszcze chwilę upustu swych chorych zamiarów dla matki. Jak się ta trzy tygodniowa sztuka skończyła? Hah, nigdy się nie dowiemy, gdyż dłoń zacisnęła się na kartce.
Ta nieomal prawie nie rozerwałą się do końca. Paznokcie naruszyły jej strukturę jeszcze bardziej, by zaraz rozluźnić uścisk i rozprostować kartkę, na której nie było już tej całej historii. Zgadniesz co na niej się znajdowało czy może Ci przeczytać? Był tam tylko tytuł, ale brzmiał niezwykle obiecująco, prawie nie odstawał od słyszanej przez nią niegdyś historii “O Czerwonym Królu. Y…”, ale nim Ci to przeczytam musisz pierw poznać prawdziwą Kanashi, a ta dzisiaj się urodziła i…
-To jak, powtórzysz? -suche wargi otarły się o siebie, jej karmazynowe ślepia wpatrywały się w nieznajomego mężczyznę w oczekiwaniu i lekkim zniecierpliwieniem.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 473
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Zapomniana Polana

Post autor: Rei Uta »

Misja rangi B Post 3/?
Dziewczyna była dziwna, i tego oczywiście nie można było jej odmówić. W jej głowie toczyła się batalia myśli, w której młoda dzierlatka dzierżąca własną chorągiew, do samego końca starała się pozostać nad stertą piętrzących się trupów. Właściwie kto mógł mieć pewność, o co właściwie jej chodziło, gdy kolejny raz otwierała usta tylko po to, by przekazać kilka niezrozumiałych sylab bez treści dla kogoś, kto nie był nią. Wspomnienia coraz bardziej mieszały się z rzeczywistością, a to, czego szukała, wciąż umykało niczym myśl o przeszłości, w której wcale się nie istniało. Kobieta stawała na skraju przepaści, a to o czym obecnie myślała, mogło stać się krokiem, który przeniesie ją w nicość. Czy człowiek po prostu może się przełamać na wiele części... Nie chodziło tu o rozerwanie przez stado ogierów, które w nagłym zrywie poniosą różne jego części na wszystkie strony świata. W merytorycznym sensie jej osoba stawała pomiędzy wyborami, które niejednokrotnie mogły doprowadzić kogoś innego na pogranicze szaleństwa... Jednak czy ona nie była właśnie jedną z nich. Zniszczoną przez życie istotą, która w gruncie rzeczy nie osiągnęła nic poza samotnością. Martwa istota żyjąca w fikcyjnym świecie, który wcale nie istniał. Gdzie był jej początek... A co ważniejsze, gdzie będzie koniec. Mężczyzna przez krótką chwilę wpatrywał się w niebo, mrużąc zmęczone oczy. Dopiero gdy dziewczyna wybełkotała coś, co właściwie miało jakiś sens dla obcego wędrowca, ten zgodził się łaskawie na udzielenie krótkich wyjaśnień.

- Jak już wspomniałem jakieś trzydzieści sekund temu, szukam czegoś, co zwie się Biggusurī... Właściwie to jest to jedna z ich nazw, jednak pod właśnie takim mianem odwiedzili naszą osadę, jakieś pięć lat temu
Mężczyzna przetarł czoło wierzchem dłoni, sięgając za plecy, by wyjąć niewielki bukłak, w którym bulgotał wesoło płyn nieznanego pochodzenia. Sądząc jednak po minie i zapachu, który zaraz wypełnił okolicę, nie była to woda z górskiego ujścia. Przez krótką chwilę sączył magiczny wywar, po czym przemówił, kontynuując przerwaną rozmowę.

-Bardzo spodobał mi się jeden z ich numerów, i zdecydowanie chciałbym poznać sekret tego przedstawienia...
Człowiek nie był kłamcą, a z pewnością na takiego nie wyglądał. Był zdecydowanie rozluźniony i pewny tego czego oczekiwał od lalki. Mogło to być dla niej niego niezwykłe doświadczenie, zwłaszcza że od dwudziestu jeden lat była głównie aktorem w spektaklu, który tworzył ktoś obcy. Tym razem stając się główną bohaterką własnych wydarzeń, mogła samodzielnie decydować o kolejnych krokach, które zamierzała zrobić. Jak to było... Stojąc nad przepaścią, tylko jeden krok dzielił cię od upadku w nicość. Trudno było w tym wszystkim oczekiwać jej nagłego przypływu radości, bo i wcale nie znała podobnego uczucia. Nie potrafiła określić drogi, ani tego gdzie właściwie zamierzała zmierzać. Stała tak wpatrzona w swego rozmówcę, i tylko najmroczniejszy z bytów krążący między różnymi światami, potrafił zdiagnozować jej przypadłość.

-Nazywam się Hamlet, bardzo lubię poznawać nowych ludzi... Zwłaszcza takich, którzy na pierwszy rzut oka mają coś mrocznego do ukrycia
Zaśmiał się w swój całkowicie irracjonalny sposób, po czym powrócił do pałaszowania zawartości bukłaku.

- W najczarniejszą noc gdy zgaśnie blask, na niebie zalśni jedna z gwiazd... Wypatruj tam, gdzie sięga wzrok, on czeka, on czeka z nią
Hamlet stał się dużo bardziej poważny, recytując swoje dziwne piosenki między kolejnymi siorbnięciami. Gdy wreszcie jego pragnienie zostało zaspokojone głośnym beknięciem, człowiek o nieprzeciętnych manierach schował swój drogocenny płyn na swoje miejsce, po czym wstał z ziemi, znajdując się teraz na wyciągnięcie ręki od młodej użytkowniczki papieru. Był znacznie niższy od niej, może o głowę, może trochę więcej. Nie było to wcale imponujące, zwłaszcza że nasza lalka była raczej kruchej budowy ciała, co w połączeniu ze wzrostem wywoływało całkiem przerażający efekt. Makabryczna istota powołana, by nieść ulgę w chorych wynaturzeniach tego świata. Bo przecież każdy je miał prawda?... Stare dewotki wykorzystujące własnych wnuków. Rodzice sprzedający dzieci, by zdobyć na kolejną flaszkę. Kurwy zarażające swym syfilisem, kolejnych obłąkańców pragnących zasmakować sexu ze śmiercią. Chore pieśni w akompaniamencie agonii kolejnych ofiar martwych bożków. Jesteś tylko pierdolonym narzędziem, jesteś niczym i nikogo nie interesuje twój los. Ilu takich jak ty zgnije, zanim ten świat przestanie się oszukiwać. Gdybyś chciał wiedzieć, wpatrywanie się w zwierzęta goniące za odrobiną mięsa na sterczącej kości, daje mi dużo więcej satysfakcji niż rozmowa z kłamcami podobnymi do was. Każdy nosi w sercu zadrę, każdy chce jedynie stać się odrobinę bardziej ludzki. Kto dał takim ja wy prawo do nazywania się panami tego świata... Ile było prawdziwych altruistów.

-To jak dziewczyno... Zdecydujesz się wreszcie uczknąć coś ze swojej historii
Zakończył, przeciągając odrętwiałe ciało. Dziwne spotkanie miało trwać, lub w tej samej chwili mogło się zakończyć. Wystarczył jeden ruch ręką, sztylet wbity w serce... Metod było znacznie więcej, niż znała nawet sama bohaterka tej opowieści.
0 x
Awatar użytkownika
Kanashi
Posty: 10
Rejestracja: 10 lut 2023, o 15:29
Wiek postaci: 21
GG/Discord: Yoshi#8562

Re: Zapomniana Polana

Post autor: Kanashi »

Kanashi spoglądała na mężczyznę jakby w oczekiwaniu na nic, a jednak na coś. Bo przecież to tylko nieznajomy, więc nawet człowiek o zdrowych zmysłach niezbyt by się przejmował kimś kogo pierwszy raz widzi. Mimo że w dzisiejszych czasach mało takich “zwyczajnych” ludzi jest, bo przecież czym jest teraz normalność? Bycie rolnikiem czy mordercą? Kobieta małym gestem kiwania głową na boki poprzedziła swą odpowiedź kiedy tylko mężczyzna zaczął mówić.
-Nie wiem… -westchnęła, język nieświadomie prześlizgnął się po wysuszonych wargach, chcąc chyba choć trochę im ulżyć.
-Chyba nie pamiętam. -dodała, spojrzała gdzieś w jakiś punkt w krajobrazie, zastanawiając się czy to w ogóle ma znaczenie. Jeśli nie ona, to ktoś inny na pewno o tym słyszał. Czy odpowie czy nie, jeśli w ogóle zna odpowiedź, to po co ma wydusić z siebie te kilka pomocnych dla mężczyzny słów. Niespodziewanie człek nagle się jej przedstawił z imienia, prawdziwego albo nie, tak czy inaczej w tym momencie mogła zwracać się do niego Hamlet, zabawne że ludzie nadają sobie imię, skoro są tylko zwierzętami. Bo przecież tak się zachowują, walczą o pożywienie, wode czy terytorium. Wszystkie bestie świata robią to samo, a jednak te które nie umieją mówić nie głowią się nad tym czy zwiesz się Hamlet czy może Kanashi, równie dobrze możesz za kilka sekund stwierdzić, że chcesz mieć inaczej na imię, a od spełniania zachcianek była przecież młoda kobieta, które nie jedno imię nosiła przez swe krótkie życie.
-Co masz na myśli mówiąc mrocznego do ukrycia? -jakże inteligentna kobieta z niej przecież była, ale nawet sprawy nie zdawała sobie, że jej życie dla większości było mroczne, okrutne, nieludzkie czy nawet niemożliwe. Dla niej nie było takiego słowa jak ciemna strona życia, była tylko rzeczą, która na pewno nie miała nic do ukrycia, rzecz możesz wziąć w ręce i spojrzeć z każdej strony, sprawdzić szczegóły i ta nawet nie może protestować.
Czy aby na pewno ich spotkanie było napisane przez los? To przecież jakby mężczyzna próbował rozmawiać z cieniem drzewa, niby co jakiś czas ruszy się na wietrze, niby zaszumi, czasem zrzuci liść, ale nic więcej. Zdanie na temat historii zabrzmiało w jej głowie jak pewnego rodzaju błędne polecenie. Swoja historia… Nie miała pojęcia o co chodzi więc zareagowała mechanicznie.
-Jeśli życzysz sobie tego to powiedz mi jaką historię mam Ci przedstawić. Im jaśniej przedstawisz mi wszystko czego chcesz, tym bardziej będę mogła się dostosować. Możesz wymyślić sobie wszystko. Jestem “Lalką”, jeśli tylko chcesz to opowiem Ci całą historię, czegokolwiek lub kogokolwiek, poza szczegółami jednak musisz mi dać coś w zamian, a w dzisiejszym dniu szukam “Domu Lalek”, jeśli wiesz co mam na myśli. -nie była pewna czy w ogóle Hamlet wie o czym ona mówi, nie każdy człowiek na świecie słyszał o czymś takim, a tymbardziej w miejscu w którym aktualnie się znajduje, na zwykłym pustkowiu, co prawda pięknym, ale dalej pustkowiu. Do potwierdzenia, że może mylić się, nie usłyszała przecież jeszcze hasła, które dla niej brzmiało… właśnie jak? Na pewno kiedyś się przekonamy. To dlaczego tak zareagowała? Kierował nią instynkt powrotu do domu, a był on pierwszą osobą którą napotkała.
Kana uniosła dłoń przed siebie, otworzyła i wewnętrzną część dłoni skierowała ku niebu, jakby chcąc zebrać choć odrobinę tutejszego ciepła, by to choć na chwilę zagrzało jej wnętrzne. Cóż, słońce świeciło prosto na nią, ale nie złapała w nią tego rodzaju ciepła jaki chciała? Niesamowite jest to jak raz po raz Lalka jest człowiekiem, a jednocześnie nim nie jest… To trudne, kiedy jednocześnie żyjesz i jesteś martwy.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Rei Uta
Posty: 473
Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy.
- Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę.
- Patrz avatar.
- Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
- Duży zwój na plecach.
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.

Re: Zapomniana Polana

Post autor: Rei Uta »

Misja rangi B Post 5/?
Największym wyznawaniem jest zawsze pokonanie własnych lęków i słabości. Trudno było o tym mówić w przypadku młodej bohaterki tej opowieści, zwłaszcza że sama takowych w sobie nie widziała. Właściwie to nie widziała zupełnie niczego, traktując się jak kawałek gliny modelowany przez ręce tego, kto akurat trzyma go w szponach. Być może po prostu było jej tak łatwo, jednak w istocie ona po prostu nie znała innej drogi życia. Szczery uśmiech, gesty przyjaźni, wolna wola. To wszystko stawało pod znakiem zapytania, gdy w grę wchodziła rozmowa z tą przerażającą istotą. Wyprana do granicy wszelkiej moralności, nie mogła sama zrozumieć, jak wyglądało to w oczach potencjalnych odbiorców. Wszystkich, którzy spoglądali na nią z boku, niczym marny obraz twórców niemych filmów… Gdy czarno-białe klatki przeskakiwały między kolejnymi scenami. Hamlet spojrzał na nią, kwitując jej pytanie o mroczne sekrety krótkim śmiechem. Dopiero gdy przeszli Kanashi zaczęła opowiadać o domu lalek i historii którą może przedstawić, jeśli on sam powie jej co ma mówić… Mężczyzna spojrzał na nią z wyraźną dezaprobatą.

Nie wiem, czym jest ten cały dom lalek, jednak jeśli przedstawisz mi więcej szczegółów być może będę w stanie Ci pomóc… Widziałem wiele zła na świecie przybierającego różne formy i nazwy, by zmylić otoczenie. Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę z tego, jak łatwo zagubić się w formach, które nie pasują do schematu obranego przez nas na początku drogi.
Mężczyzna przerwał na moment, spoglądając tym razem w stronę horyzontu przed sobą. Jak gdyby właśnie tam miała czekać odpowiedź na stos piętrzących się pytań. Przecież właśnie z tego powodu opuścił zrujnowane domostwo… Pozostał sam na świecie, martwy i pozbawiony przyszłości. Jednak obiecał sobie, że zanim zginie dokona jeszcze jednej rzeczy, nie pozwoli, by zło pozostało w postaci, jaką zapamiętał. Hamlet był pokraczną istotą, nie był ani biały, ani czarny, jego opowieść sięgała dużo głębiej niż dno butelki, w którą tak często lubił zaglądać. Obiecał sobie, że już wkrótce wszystko stanie się łatwiejsze, że tam czekali na niego, by przywitać go z otwartymi ramionami… Jednak nie może tego uczynić, zanim na dobre nie zamknie tej sprawy.

Chciałbym, żebyś… Nie, w takim razie rozkazuje Ci opowiedz mi o sobie. Nie chce żadnych zmyślonych historii, nie potrzebuje twojej pokrętnej logiki dziewczyno. Jeśli nie chcesz zostać postrzegana jako nikt… Musisz wymyślić to w jaki sposób chcesz zostać odbierana.
Hamlet przez chwilę szukał czegoś w torbie przewieszonej przez ramię, po czym wyciągnął kawałek pergaminu oraz czarny węgielek. W następnej chwili wcisnął go w ręce dziewczyny, przemawiając tym razem nieco łagodniej.

Chce, żebyś namalowała coś, co utożsamiasz z samą sobą… Niech to, co widzisz oczami wyobraźni, myśląc o sobie… Znajdzie się na tym kawałku papieru. Nie musisz się spieszyć, jeśli teraz nie potrafisz sprostać temu zadaniu, mam dla ciebie kolejną propozycję.
Starszy mężczyzna westchnął głośno, kończąc swoją wypowiedź.
Ruszaj ze mną… Pomóż mi odnaleźć ludzi, o których wspomniałem, a w zamian ja postaram się odnaleźć to, co sama zgubiłaś… Postaram się odnaleźć również ciebie.
W swej merytorycznej formie, mężczyzna czuł, że z dziewczyną może być coś nie tak. Widać to było na pierwszy rzut oka, zwłaszcza że nawet nie potrafiła udzielić konkretnych odpowiedzi na najprostsze pytania. Czemu właściwie tak wiele chciał dla niej zrobić?… Kręciła go jej tajemnica, lubił rozwiązyć zagadki, czy po prostu był człowiekiem, który nie potrafił przejść obojętnie, gdy spotykał istotę tak bardzo zagubioną w mrokach własnej świadomości. Hamlet uśmiechnął się do lalki, wyciągając dłoń w jej stronę… Tym gestem chciał przypieczętować swoją obietnicę, jednocześnie zamykając pewien rozdział w swoim życiu… Czy nie będzie to dla niego znacznie większa szansa, jeśli na sam koniec dodatkowo poprowadzi bezradną istotę w stronę światła. Była przecież taka młoda, należała do tego świata tak jak każdy inny człowiek. Miała prawo poznać samą siebie… Nie w takiej formie, jaką przedstawiali jej kolejni zleceniodawcy, czas, by spojrzała na siebie własnymi oczami.

Hamlet
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yusetsu”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości