Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Ciekawskie oczy Riki nie opuszczały Kapitana na krok, śledząc wszystkie te czynności, które tak skrupulatnie wykonywał i powtarzał zapewne tysiące razy, a których dziewczyna nawet za bardzo nie rozumiała. Wielu rzeczy nie rozumiała. Świat jest zbyt skomplikowany, by znać się na wszystkim. Właśnie dlatego to starszy mężczyzna będzie prowadził ten fascynujący wehikuł i ochroni ich przed dziczą wody, a Rika włączy się w przypadku ataku na okręt. Ludzie byli dla niej przewidywalni i ograniczeni, ale potęga żywiołu, kołysząca nawet zacumowanymi statkami budziła szacunek i niepokój. A Rika nie rozumiała zdecydowanie więcej, niż się jej wydawało. Listy od ryuzackich władz wciąż budziły w niej wielkie emocje i nie zrozumiała w pełni prostego komunikatu. A może nie chciała rozumieć? No, w każdym razie Isamu wyjaśnił jej to i owo. Miasto nie zamierza kolonizować obcych wiosek, a zaludnić jakąś... bezludną wyspę? Pewnie coś w tym rodzaju. Rika jak to Rika. Zadowalało ją jej błędne rozumienie, a jeszcze bardziej ekscytowała się wizją roztoczoną przez kapitana. -Czyli jesteśmy poszukiwaczami skarbów. - odpowiedziała dumnie, puentując wypowiedź rozmówcy.
Z każdą chwilą stawało się jasne, dlaczego wysłana jest taka, a nie inna załoga. Jest na tyle skromna, by nie wzbudzała podejrzeń. I miała specjalistów w każdej dziedzinie. Był kapitan, była kunoichi. Eisuke pewnie też wady wzroku nie nabawił się od noszenia ciężarów. A Hibiki..? - Rika obłapała odruchowo swoje cieniutkie ręce. - bicki są przereklamowane. Dziwnie było znajdować się na statku. Na wielkiej, drewnianej konstrukcji i poddawać się zwykłej przecież wodzie. Przed sobą miała wodę, a za plecami coraz mniejsze nabrzeże Ryuzaku no Taki. Słyszała jak kapitan wydaje chłopakom polecenia. Już nawet z nich można było wywnioskować, że Hibiki jest odpowiedzialny za obsługę statku. Musiał być więc majtkiem albo kimś takim. Skąd Rika miała wiedzieć. Z tych dwojga to Eisuke był zagadką. Właśnie dlatego zrezygnowała z podziwiania widoków. "Widoków", bo oprócz wody niewiele było widać. Powędrowała do zielonowłosego mężczyzny. W zasadzie nie zamierzała mu pomagać. Jej pomoc mogła mu tylko zaszkodzić. Przyglądała się jego działaniom, wsłuchiwała w plusk odbijającej się o burtę wody i od czasu do czasu zerkała na bezkresny ocean, wypatrując innych statków. Gdy tylko coś dostrzegała, zastanawiała się. To ci dobrzy czy źli? -Daleko jeszcze?! - krzyknęła w stronę oddalonego od niej kapitana, próbując przedrzeć się przez morskie hałasy.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Początkowa ekscytacja podróżą, która przechodziła swoje, nomen omen, fale, z biegiem upływającego czasu opadała niżej i niżej. Nie była to wina Isamu, Hibikiego ani Eisuke, a zwykłej, żeglarskiej rzeczywistości. Woda może sobie skrywać pod powierzchnią niezbadane dotąd bogactwa natury i być dużo większą tajemnicą dla człowieka niż ląd. Nie zmienia to jednak faktu, że po zapoznaniu się z niewielkich rozmiarów okrętem i odprowadzeniu wzrokiem znikającej za horyzontem ojczyzny Rice zaczynało brakować zajęcia. Hibiki wyczyniał rozmaite wygibasy, by kontrolować okręt, Isamu to wszystko nadzorował, a Eisuke... Eisuke robił swoje rzeczy. Na domiar złego, kapitan przytomnie zauważył, że dopiero ruszyli. To trwa całą wieczność... - pomyślała, przestępując z nogi na nogę. A więc to taki chudy Po - oceniła zielonowłosego, gdy ten wręczył kanapkę jej i całej załodze. -Dziękuję! - odrzekła z nadmiernym optymizmem. Nie wynikał on z samego podarunku, a raczej zaskoczenia. A sama kanapka? Nie była tym, do czego przyzwyczaiła się w ostatnim czasie nadmiernie rozpieszczana w domu i szkółce dziewczyna. Ale nie było na co narzekać. Gdzieś pod płaszczykiem uśmiechniętej teraźniejszości wciąż tkwić musiały te lata, gdy mniej lub bardziej świadomie przedzierała się przez Prastary Las, często nocując pod gołym niebem. Tak, kanapka była zdecydowanie spoko. Delektowała się każdym kęsem, który chronił jej organizm przed głodem i umysł przed szaleństwem znudzenia. Po pewnym czasie zaczęła się krzątać po statku, wędrując z lewa do prawa, wypatrując obcych okrętów i doszukując się różnicy między lewą wodą, a prawą. Rozmowom nie sprzyjał towarzyszący podróżnikom szum wody, toteż każdy był zajęty przede wszystkim swoimi sprawami. Sprawą ich wszystkich były natomiast warunki pogodowe, które po pewnym czasie znacznie się pogorszyły. Normalnie pełen zestaw startowy kłopotów na otwartej wodzie. Złowrogie chmury przyglądały się, jak nieprzyjemny wiatr i coraz bardziej naburmuszone fale otaczają statek. Rika zapamięta ten moment jako pierwszy, kiedy poczuła silny niepokój. Powinnam powiadomić władze? - zapytała samą siebie, choć tak naprawdę nic złego się jeszcze nie działo. Również w myślach klepnęła się w czoło, ganiąc za bojaźliwość. Zdenerwowanie jednak nie słabło. Mowa ciała kapitana wskazywała na coraz większe poruszenie, a Hibiki pracował jeszcze ciężej, niż wcześniej. Jakże szybko zatęskniła za nudną aurą, nad którą tak przecież pomstowała! Jakże by chciała, by znowu fale były niskie, wiaterek rześki, a chmury białe jak śniegi Hyuo! Ale nie! Chciałaś przygód, głupia, to masz! -Pomogę ci! - oznajmiła Eisuke, nie pytając o zdanie. Złożyła pieczęć dzika, po czym jej wydłużające się włosy oplatały kolejno te części sprzętu, które wyglądały na wytrzymałe i zanosiły ją w to miejsce, w którym gromadził je chłopak bez bicka. Ich podróż nie będzie miała znaczenia, jeśli na miejscu nie będą wstanie dokonać odpowiednich pomiarów, dlatego właśnie to uznała za swój priorytet. Wiedziała też, że we włosach przedmioty będą bezpieczniejsze niż w ludzkich rękach. Pokładem coraz częściej trzęsło, z rzadka nawet mocniej szarpiąc po zderzeniach z coraz wyższymi falami. Sytuacja robiła się nieciekawa i sentokini była przekonana, że poprawa nie nastąpi szybko. Miała u swego boku doświadczonych kapitana, prawdziwego wilka morskiego. Skoro więc Eisuke chował sprzęt, najbliższa przyszłość zdawała się malować w ciemnych barwach. Tyle tylko, że Rika nie wiedziała jeszcze, jak bardzo. Po zaasekurowaniu sprzętu wróciła na górę, a gdzieś w oddali dryfował obcy statek, którego wcześniej nie widziała. Pozornie nie wyglądał on groźniej od innych okrętów widzianych w ostatnim czasie, ale był pewien szczegół, który wszystko zmieniał. Nie trzeba być alfą i omegą by zrozumieć, że na otwartym morzu jest wystarczająco dużo przestrzeni, by dwa statki nie płynęły wprost na siebie. Przez chwilę jeszcze Rika łudziła się, że może to Isamu zboczył z kursu, zaaferowany urządzeniami Eisuke. "Nie wygląda to dobrze". Słowa Hibikiego rozwiewały wszelkie wątpliwości. On chyba nie mówi o pogodzie. - pomyślała i przełknęła ślinę. Nabrała głęboko powietrza, wiedząc że coś się kroi i tak jak do tej pory była ona jedynie turystką wśród ludzi z misją, tak teraz to od niej może zależeć powodzenie eskapady. Spojrzała pytająco na wywołanego do tablicy Kapitana. Zbyt wiele razy dowodziła eskortą by wierzyć, że pędzący na nich statek jest dziełem przypadku. Obcy byli jeszcze zbyt daleko, by Rika dostrzegła jakieś szczegóły. Była zdana na wieści od dzierżącego lornetkę Hibikiego. W jej głowie zaczęły kłębić się potencjalne scenariusze tego, co się wydarzy. Zazwyczaj była doskonale przygotowana. Tocząc boje na własnych warunkach nie zawodził jej instynkt i nawet najbardziej szalone idee po czasie okazywały się skuteczne. Ale co teraz? Może i jej kompani przeżywali podobne sceny nie raz. Isamu na pewno. Nie dało się jednak ukryć, że Rika rozgrywała mecz wyjazdowy. -Będą strzelać? - zapytała, gdy tylko udało jej się wejść w słowo dyskutującym mężczyznom.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Choć było ich zaledwie czworo, pracowali jak mrówki, by utrzymać okręt w pionie i zachować niezbędny do przebadania wyspy sprzęt. Problemy piętrzyły się jednak niczym rozbijająca się o burtę woda. Nie tylko bowiem warunki pogodowe były przeciwko nim. Dosłownie naprzeciw rósł statek, zbliżający się do nich z każdą chwilą. Rika konsultowała z mężczyznami położenie, w którym się znaleźli i rozważała możliwe scenariusze. Hibiki zapewnił, że są tylko niewielkie szanse, by zostali zaatakowani z dystansu. Przy czym nie oznaczało to wcale, że do ataku nie dojdzie w ogóle. Tymczasem rozgniewany żywioł miotał okrętem z coraz większą siłą, przechylając go to na lewo, to na prawo. Panienka ze swoimi skromnymi kilogramami była pierwszą, która zostałaby rozbita o krawędzie statku albo przy większym nieszczęściu całkiem wyrzucona za burtę. Oczywiście gdyby nie chakra. Już po pierwszych trudnościach z utrzymaniem równowagi skoncentrowała chakrę w stopach, by przykleić się do podłoża. Jutsu to, w mniemaniu sentokini najcenniejsze ze wszystkich podstaw, miało bardzo wiele zastosowań. Można było chodzić po ścianach, a nawet do góry nogami albo... przykleić się do wroga! Kto by jednak pomyślał, że doświadczona wojowniczka będzie potrzebowała chakry by w ogóle ustać na nogach! Podczas zmagań Riki z utrzymaniem się w pionie, Hibiki pomagał Eisukemu, któremu bozia władaniem nad chakrą nie obdarowała. O ironio, został uwiązany w bardzo podobny sposób, w jaki chwilę temu sam zielonowłosy mocował swój sprzęt. Prawdopodobnie z podobnymi kłopotami borykali się ludzie na drugim statku, bo zrezygnowali ze spotkania z okrętem kapitana Isamu i zmienili kurs. Można by na chwilę odetchnąć, gdyby nie to, że natura wcale nie ustępowała. Zaatakowała okręt ze zdwojoną siłą i robiło się naprawdę nieciekawie. Znaleźli się w samym środku sztormu, a nikt nie wie jakie to straszne, dopóki nie doświadczy na własnej skórze. W opowiadaniach nie było tak źle jak tutaj... - zauważyła Rika. Żadne opowieści ojca czy innych ludzi nie niepokoiły ją tak jak to na co właśnie patrzyła. Bo może i nie była ekspertką, ale miała wrażenie, że statek zaraz się wyrżnie i zacznie się rozpaczliwa walka o przetrwanie. Czy Isou udźwignie nas wszystkich? - urastało do rangi pytania nr 1. Nie było jednak czasu się nad tym zastanawiać. Kapitan wrzeszczał coś do Hibikiego, który teraz podobnie jak chwilę wcześniej jego wymizerowany kolega, miał kłopoty z poruszaniem się po statku. Poślizgnął się i nie był w stanie wrócić na nogi. Zaraz ostro się poobija albo nawet wpadnie do wody! W niebezpieczeństwie znalazło się nie tylko życie Bicka, ale też wszystkich pozostałych. Isamu był zbyt stary, Eisuke zbyt słaby, a Rika zbyt słabo obeznana, by poradzić sobie z żaglem. Hibiki był ich jedyną szansą na złożenie ciemnokobaltowego płótna i ocalenie szansy na poskromienie żywiołu. Przyczepiona do podłoża dziewczyna nie mogła po prostu do niego podbiec. Sadziła pojedyncze kroki, nieznacznie tylko odrywając stopy i kładąc je czym prędzej na wilgotne deski. To jednak miało jedynie przyspieszyć włosy, które osiągały już długość ponad dziesięciu metrów i mknęły w powietrzu na pomoc mężczyźnie. -Mam cię! - krzyknęła triumfalnie, jeśli zdążyła go złapać. Włosy zaczęły owijać się wokół jego stóp i zatrzymały się dopiero gdzieś nad kolanami, tworząc coś w rodzaju kieszonki albo kokonu. Jutsu było dość silne, by dźwignąć ciało Hibikiego. Jeśli Rika nie będzie uciskać za mocno, nie powinno mu się nic stać nawet przez dłuższy czas. -Nic ci nie będzie! Pokaż gdzie cię podnieść, żebyś mógł złożyć ten żagiel! - nakazała się instruować i zaczęła wykonywać jego polecenia, unosząc Hibikiego tam gdzie chciał. Serce biło jej jak szalone. Niełatwo było utrzymać nerwy na wodzy. Mam nadzieję, że sprawnie mu pójdzie.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Rika pochwyciła włosami Hibikiego i odstawiła go we wskazane miejsce, tak by mógł kontynuować prace nad utrzymaniem statku w pionie. Tak nakazał kapitan, więc głęboko wierzyła, że to nieco uspokoi sytuację na ich coraz mniej pewnie dryfującym wehikule. Kto miał wiedzieć jak się zachować, jeśli nie on? Bicek pewnie wychodził z podobnego założenia, bo natychmiast wziął się do pracy. Nie powątpiewał, nie zadawał pytań. Po prostu stanął na równe nogi i gdy tylko przestały go obejmować mahoniowe włoski, przeszedł do czynów. Niestety, sytuacja wcale nie miała się ku lepszemu. Co prawda okręt stał stabilniej i nie bujało już tak bardzo na boki, ale sytuacja daleka była od opanowanej. Wszystko za sprawą pioruna, którym burzowe chmury wyładowały swój gniew na przedniej części statku. Można się śmiać z pirackich zabobonów i legend wyśpiewywanych w szantach, ale kiedy człowiek znajduje się w tak dramatycznym położeniu jak to, trudno mu uwierzyć, że nad jego losem nie panuje ktoś z góry. Bilans strat rósł z każdą minutą i gdyby sentokini miała zamiar je zliczać, właśnie zapisywałaby kolejną karteczkę. A najgorsze miało dopiero nadejść. Kapitan oberwał, a krzyk jaki z siebie wydał wskazywał na to, że jego stan jest poważny. Hibiki mógł sobie wołać, ale nie mógł teraz nic zrobić, by pomóc Isamu. Eisuke najpewniej wciąż siedział przywiązany pod spodem, a Rika próbowała jakoś to wszystko ogarnąć. Słowa Kapitana, który zamierzał za wszelką cenę ich uratować pokrzepiły dziewczynę, a jednocześnie obudziły w niej złość. Nie czuła już zdenerwowania wymieszanego z bezradnością. Była zła na to, co ich spotkało i że załoga nie radziła sobie z zagrożeniem. Do tego była zziębnięta. Wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli i nie dość, że statek ucierpiał, to jeszcze nie wiadomo czy Isamu nie przypłaci tej podróży czymś znacznie cenniejszym. Belka. Czasu na reakcję nie było wiele i panienka Matsubari wiedziała, że potrzebuje więcej siły. A może po prostu jej chciała? Złożyła pieczęć węża i tym razem włosy były nieporównywalnie szybsze i silniejsze, Mknęły przez powietrze w stronę Kapitana, by najzwyczajniej w świecie staranować spadającą deskę i roztrzaskać ją, wyrzucić poza okręt i generalnie wyładować własną złość. Nie czekając na powrót włosów do swojej normalnej długości, przycięła je kunaiem tak daleko, jak potrafiła sięgnąć ręką i gdy te, odcięte od źródła chakry zaczęły swobodnie opadać, Rika biegła już do Kapitana. Dzięki Hibikiemu statkiem nie rzucało już tak jak wcześniej i nie musiała tak desperacko walczyć o równowagę, jak wcześniej Eisuke i Hibiki. -Kapitanie! - krzyknęła, jakby zabraniając mu umierać, choć ten ostatkiem sił wciąż był u steru. Przezornie omiotła wzrokiem najbliższe otoczenie Isamu, by upewnić się, że nic nie zamierza już na nich spaść. Potrzebowała chwili, może dwóch, by odnaleźć się w rzeczywistości, jaką zastali i przeszła do działań. -Hibiki! Przyprowadź Eisuke, ja zajmę się kapitanem! - wykrzyczała głosem dziewczyny doskonale wiedzącej, co robi. Fałszywym głosem. A potem? Jak postanowiła, tak zrobiła. -Proszę zostawić ten ster i powoli się oprzeć! No już! - to nie było miejsce i czas na cackanie się i jeśli mężczyzna nie zareagował od razu, zamierzała pociągnąć go za ubranie. Z emocji nawet nie przeszło jej przez myśl, by ukradkiem dotknąć to cudowne kółko. Wspaniały ster, symbol kontroli nad wodą i władzy na statku, który przez całą tę podróż nieprzerwanie dzierżył Isamu.
W tym momencie przysięgła sobie, że nie pozwoli mu umrzeć. Nie pozwoli mu zostać bohaterem-męczennikiem. Nie tylko dlatego, że zawsze walczyła o światła reflektorów tylko dla siebie. Nie tylko nawet dlatego, że jej zadaniem było dbać o ich bezpieczeństwo. Chciała bowiem móc wierzyć w ocean, na którym wszyscy kapitanowie są tak oddani sprawie jak Isamu. Tak oddani sprawie, jak ona sama. Powoli skierowała kapitana w miejsce, w którym mógł usiąść na deskach podłogi i oprzeć się o ścianę. Dziewczynie brakowało sił, by samodzielnie go przenieść, ale nie zamierzała odchodzić z nim daleko, a sam Isamu wciąż posiadał resztki sił. Pierwsze co zauważyła, to że krwi z rany wciąż wydostało się stosunkowo nie wiele. Dalej przyglądała się ranie kapitana, wyczekując przybycia pozostałej dwójki.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Miała jasny plan działania na czas, kiedy była sama z Isamu. Chciała go ostrożnie położyć w wygodnym miejscu i zająć się jego raną. Ster? No przecież i tak płynęli prosto przed siebie, więc co złego może się przydarzyć, jeśli zostanie na chwilę bez opieki. Kiedy jednak usłyszała prostesty Kapitana, zacisnęła usta i zamilkła na moment. Kiedy wyjrzała za burtę rzeczywiście dojrzała wiele kamoli, o które potencjalnie mógł zahaczyć ich pojazd, a wtedy wpadliby w jeszcze większe kłopoty i ciągnąca się bez końca spirala nieszczęść miałaby tam swoją kontynuację. Może to nie był najlepszy pomysł. Dlatego jest kapitanem. - doszła do wniosku, widząc jak statek nieśpiesznie zmienia swój kierunek i za sprawą rąk Isamu zbacza z kursu na jedną z większych skał. -Zgoda. - odpowiedziała więc. Skoro nawet Hibiki mógłby nie dać rady doprowadzić ich docelu, musieli zrobić wszystko, aby Kapitan miał możliwie jak najlepsze warunki do pracy. I oczywiście do przeżycia. Przyszli pozostali dwaj. Eisuke nie wyglądał najlepiej. Nie był to czas na pytania o przebieg wydarzeń, ale najwidoczniej wcale nie był na dole tak bezpieczny, jak się Rice wydawało. No, ale przynajmniej nie wypadł za burtę i wciąż był z nimi. Zresztą co tu dużo mówić. Nie jego sińce były teraz największym problemem. Dlatego właśnie panienka wysłuchała wskazówek zielonowłosego i pokiwała głową. -Tylko przytrzymajcie kapitana, żeby nie stracił równowagi i już lecę. No i poleciała. Choć nie dosłownie, bo na powrót przykleiła się stopami do desek podłoża i stawiała ostrożnie krok za krokiem. Tym razem znacznie szybciej i mniej starannie, niż w najgorszym okresie sztormu. Warunki znacznie się poprawiały, a dziewczynie się śpieszyło. Obeszła statek z jednej strony, kierując się na jego tyły. Otworzyła drzwi i wchodząc do środka, znalazła się w niewielkim pomieszczeniu. Można było się w nim zdrzemnąć i właściwie niewiele więcej. Prawie jak kantorek, który służy tylko do towarzyskiego walenia sake. Tak więc nie było trudno odnaleźć podstawowy sprzęt medyczny. Wzięła wszystko co było i bez zbędnej zwłoki opuściła tę klitkę. Pogoda zdawała się uspokajać, ale może była to cisza przed burzą? Rika nie była dobra w prognozowaniu pogody i czytaniu z chmur. Więc zajęła się rzeczami w których... też nie była najlepsza. Wróciła do zebranej wokół steru załogi. Spojrzała na ranę kapitana. Nie był to przyjemny widok. Ale ktoś musiał się tym zająć i panowie szybko umyli od tego ręce. Co począć. -Może trochę zaboleć. - ostrzegła Isamu. Gdy ktoś tak mówi, znaczy to, że cholernie zaboli. Miała nadzieję, że Hibiki mocniej przytrzyma kapitana. Wzięła się za odkażanie rany, a potem obandażowała ją tak, by nie wyrządzić większych szkód. -Będę pilnowała kapitana. - powiedziała Bickowi, gdy skończyła zajmować się raną. Przyklejona do podłoża trzymała Isamu z całych sił, byle tylko mógł dalej prowadzić swój okręt. Hibiki mógł wrócić na górę, a Eisuke? Cokolwiek robił, wydaje się, że znowu byli bezpieczni.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
W chwilach takich jak ta liczyło się tylko bezpieczeństwo załogi. Sytuacja na morzu, a raczej wokół statku, za sprawą Kapitana zaczynała się stabilizować. Nadszedł czas zadbać o jego samego, bo choć wszyscy członkowie ekipy mieli podczas sztormu swoje wzloty i upadki, to Isamu ucierpiał z nich wszystkich najbardziej. A bez niego okręt może nie zostać w jednym kawałku do końca podróży. Dlatego też wszyscy skupili się wokół niego. Hibiki starał się zapewnić mu jak najlepsze warunki do pracy, zaś Rika i Eisuke opatrywali ranę. Kunoichi była bardzo przejęta. Choć nie miała pojęcia, co mogłaby jeszcze zrobić, by uniknąć tego dramatu, fakty były okrutne - to stało się na mojej warcie. I teraz próbowała naprawić swój błąd. Nie tyle czynami, co skruchą i nadzieją, że jego los nie jest na tyle poważny, na ile wygląda. A oczyma Riki wyglądało to źle. Zwłaszcza dlatego, że Isamu miał już swoje lata. Do pomocy w opatrywaniu kierującego statkiem Kapitana miała jeszcze Eisuke. Eisuke mówił jakby wiedział co mówi. Czyli że mógł być mądry. Nie jednak wskazówki były największym wsparciem, jakie wydobywało się z jego ust. Była to diagnoza, że stan Isamu nie jest aż tak bardzo zły, jak myślała Rika. Kamień spadł jej z serca i pozostawało mieć nadzieję, że nie wywoła on kolejnej fali, która sprawdzi wytrzymałość okrętu. Zaczęła lać płyn na ranę sternika. Prawdę mówiąc, nie zważała szczególnie na to czy boli, czy nie. Chciała mu po prostu pomóc wydobrzeć, choćby w danej chwili nie było to zbyt przyjemne dla samego starca. Odkażenie rany to w końcu podstawa, bo czym bez tego byłoby opatrywanie rany, jak nie doprowadzaniem do jeszcze większej tragedii? Tyle wiedziała nawet ona, choć medyk był z niej dobry tylko wtedy, gdy rzucała iluzje. Po odkażeniu rany skorzystała z pomocy stojącego obok chłopaka i zaczeli opatrywać ranę. Sytuacja pierwszy raz od dawna zdawała się być pod kontrolą. Czarne chmury na niebie zdawały się być przeszłością, tak że odezwę dały nawet morskie ptaki. Co więcej, pewny siebie Eisuke zapewnił, że jest w stanie zaopiekować się Kapitanem, gdy tylko wylądują na miejscu. I Rika właśnie tam chciałaby się już znaleźć. Zerknęła na otwartą wodę. Póki co nie było tam nic niepokojącego. W tej chwili najchętniej siadłaby na podłodze i oparła się o burtę, aby tylko nie patrzeć na morze. Chyba bardzo szybko przejadło jej się to całe płynięcie statkiem. No, ale zamierzała sobie na to pozwalać. Bo choć Kapitan był ranny, Eisuke poobijany, a i wyglądający z nich wszystkich najlepiej Hibiki miał już za sobą swoja przejścia, to ona czuła się dobrze. A właściwie to świetnie. Nic nie bolało, znikąd nie leciała krew. Energii miała pod dostatkiem i musiała wykorzystać ją do pomocy innym. Przełknęła ślinę, połykając tym samym kolejne: daleko jeszcze? W tych okolicznościach nie wypadało o to pytać, szczególnie kapitana. -Jeszcze trochę i będziemy na miejscu. Wtedy zapewnimy lepszą pomoc. - powiedziała, jakby to ona, a nie on, wiedziała ile czasu na otwartej wodzie ich jeszcze czeka. -Proszę opowiedzieć mi coś o tej wyspie. - zagaiła z prawdziwą ciekawością i złapała go za ramię, odciążając nieco zbolałą nogę. Przede wszystkim chciała odciągnąć jego myśli od bólu.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Wyspa była okryta tajemnicą. Albo raczej okryta niewiedzą. Eisuke miał bardzo mgliste pojęcie o tym, co się na niej znajduje. Gdyby było inaczej, pewnie nie musieliby na nią płynąć. Może Kapitan wiedział coś więcej (oprócz rzecz jasna współrzędnych), ale młodzian go ubiegł i sam Isamu wolał skupić się na prowadzeniu poszkodowanego przez los statku. Kami no Hikage budziło niepokój. Rika nie wiedziała zbyt wiele na temat tego, co się tam wydarzyło, ale jednego była pewna - to nie było nic dobrego. Teraz mieli płynąć w jej sąsiedztwo, po morzu, w którym częstotliwość pirackich ataków w ostatnim czasie gwałtownie wzrosła. Skąd wiadomo było o wyspie? Dlaczego była tak cenna? A raczej: co skrywała? Pytań było wiele, ale jeszcze jedno zdawało się kluczowe i męczyło Rikę najbardziej. Czy tylko my się nią interesujemy? Tak wiele pytań... tak, tak. "...A tak mało odpowiedzi". Tyle dobrego, że pogoda poprawiła się chyba na dobre, a Kapitan bez większego narzekania dzierżył w rękach swój ster. Jeśli nie zboczyli z trasy, a przecież było to mało prawdopodobne, to z każdą chwilą zbliżali się do celu. Zabijając nudę, Rika próbowała wyobrazić sobie tę wyspę. Pewnie powinna przywołać obrazy kamiennego wybrzeża i spękanego lodem terenu o niewielkiej roślinności albo przy odrobinie szczęścia jakichś bagnistych powierzchni, ale nie. Po dniu spędzonym na morzu w towarzystwie chłodu, zimnego wiatru, potężnych fal, ciemnych chmur i piorunów miała ochotę na piaszczystą plażę i palmy pełne kokosów dających sok zupełnie jak ten, który w sąsiedztwie Kyusei sprzedaje pani Tanaka. Przez chwilę cieszyła się jak głupia do sera, być może nawet zwracając uwagę pozostałych. Na co dzień łapała ludzi w iluzje, ale czasami sama chciałaby nimi żyć. Po długiej drodze już nie musiała. Wyspa była na horyzoncie i choć nie mogła dostrzec zbyt wielu szczegółów, nie mogła się doczekać, gdy odkrywczyni Rika Kari Matsubari postawi stopę na lądzie. -To tam płyniemy, Eisuke? -Juhuuu! - krzyknęła z radochy, wyrzucając swe ręce do góry. -Kapitanie, Eisuke, Hib..? - zamarła, gdy tylko zorientowała się, co jeszcze widzi na horyzoncie. Nie było czasu na radość. Skończył się też czas na głupoty. Ich statek był uszkodzony, zaś Kapitan ciężko ranny. Nie mogli pozwolić sobie na zderzenie z wrogim statkiem, który z pełnym przekonaniem sunął w ich stronę. Nie mogli też pozwolić im, by ostrzelali ich okręt. Ale jeśli mieli zamiar dosięgnąć celu podróży i wykonać zadanie, nie mogli już uciec od walki. Mniej więcej o tym, to mówiąc, to pytając, opowiedziała Kapitanowi i Eisukemu. -Kapitanie. Pozwól im zbliżyć się na jakieś 200 metrów. Będę wtedy mogła przenieść się na ich statek. Musicie mnie zostawić i uciekać tak daleko, jak to możliwe. Tylko nie dajcie się złapać, a obiecuję, że będzie dobrze. Nie mamy innego wyjścia! -Hibiki, musisz mi mówić o wszystkim co się tam dzieje. Nim skoczę w nieznane.
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu