Siedziba władzy
- Tetsurō
- Posty: 1200
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: Siedziba władzy
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- BeeBee-Hachi
- Moderator
- Posty: 718
- Rejestracja: 27 gru 2019, o 14:39
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Tetsuro/Zankoku
Re: Siedziba władzy
Podstawowy, kukiełkowy wojownik dostępny w każdym sklepie Ayatsuri w prowincji (a dzięki szlakom handlowym możliwy do znalezienia nawet poza granicami Unii) pojawił się pośrodku gabinetu, a Tetsuro przedstawił z jego pomocą swoją technikę. W czasie pokazu Saori nie odzywała się, jednak po jej ustach błąkał się rozbawiony nieco uśmiech. W momencie, kiedy Testsuro zaprezentował wytwarzanie innych dźwięków - w tym wybuchu notki - do środka wpadli strażnicy przy wejściu, gotowi składać pieczęci do jakichś zabójczych technik... na szczęście jednak Saori w porę ich powstrzymała gestem dłoni.
- Spokojnie, to tylko prezentacja. Nikt tu nic nie wysadza, możecie wracać na posterunek. - rzuciła do nich, po czym gestem pozwoliła kontynuować. Kiedy jednak usłyszała swój własny głos, aż podskoczyła lekko na krześle i zaklaskała w dłonie, ciesząc się niczym mała dziewczynka, a także otwarcie śmiejąc się.
- Piękny pokaz Tetsuro, bardzo mi się on podoba. Widywałam już podobne techniki przygotowywane przez naszych shinobi, jednak muszę przyznać, że ze wszystkich ta wydaje się najbardziej wszechstronna - może w istocie dzięki twojej umiejętności gry na instrumentach, to się jednak okaże w przyszłości. Niezależnie od tego, podoba mi się taka kreatywność - jest to dokładnie to, co czyni nasz klan silnym. Dlatego zapisz proszę tę technikę w zwoju i dostarcz mi do końca tygodnia. - poleciła mu, wyraźnie zadowolona z tego, co zobaczyła. Wyjęła także notes i coś sobie w nim zanotowała, po czym schowała go do jednej z licznych kieszeni ukrytych w swoim stroju i wstała zza biurka obchodząc je. - No dobrze, a teraz przejdźmy do właściwego powodu, dla którego cię tutaj wezwałam. Itami wspominał, że pracujecie teraz przy sprawie, która przerodziła się w coś poważniejszego niż wydawało się na początku. Oznacza to, że nie mogę przydzielić do tego niestety zwykłego doko. - ton liderki spoważniał, kiedy ta stanęła przed Tetsuro, obserwując jego reakcję. Po paru sekundach jednak znowu się uśmiechnęła. - Będę potrzebowała do tego zadania przynajmniej akoraito, takiego jak ty. Oddaj starą odznakę i odbierz nową. - wysunęła dłoń przed siebie, na której spoczywała odznaka z wyraźnie wytłoczoną nową rangą młodego Ayatsuri. Kiedy tylko Tetsuro wymienił metalowy krążek na nowy, wróciła za biurko.
- Możesz wracać do Itamiego i przygotowywać się dalej do waszej misji. Bądźcie ostrożni. - powiedziała na odchodnym, a kiedy już Tetsuro był w drzwiach, zatrzymała go jeszcze na moment. - Ach, i jeszcze jedno. Nie przejmuj się proszę tym, że jeszcze nie stworzyłeś żadnej spersonalizowanej kukiełki - do tego potrzeba weny, która pojawia się w różnych momentach. Gdybyś jednak chciał jakiejś porady, skontaktuj się z jednym z naszych Sentoki, Kunisaku Ario. Jest dość młody, jednak specjalizuje się właśnie w projektowaniu własnych modeli kukieł - rozmowa z nim może cię zainspirować. A gdybyś chciał, możesz skorzystać też z warsztatu tutaj w podziemiach - nie będziesz co prawda mógł wynieść projektu, ale zawsze może potestować pewne rozwiązania. - poradziła, po czym już bez przeszkód pozwoliła Tetsuro opuścić gabinet.
[AWANS NA AKORAITO PRZYZNANY]
0 x
- Tetsurō
- Posty: 1200
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: Siedziba władzy
Wiosna 393
Fabułka
Pokaz młodego Doko był na tyle wiarygodny, że po usłyszeniu wybuchu notki, do pomieszczenia wpadło dwoje strażników. Na szczęście, nim cokolwiek zdążyło się wydarzyć, mająca głowę na karku szefowa wyjaśniła całą sytuację swoich ochroniarzom, przez co młodzieniec mógł odetchnąć z ulgą. Mógł ten pokaz przemyśleć lepiej, dopiero teraz dotarło do niego, że wybuchy w gabinecie Shirei-kan, to nie jest to do czego powinien doprowadzić. Na szczęście, mimo tej jednej gafy, młodzieńcowi udało się zaskoczyć przywódczynię. Wrażenie jakie wywarł było na tyle dobre, że został poproszony o spisanie swojej techniki i przekazanie jej do klanowych archiwów. Czyżby tak szybko zapisał się na kartach historii klanu?
- Oczywiście, Shirei-Kan-Dono. Przygotuję taki zwój kiedy tylko wrócę do swojego domu. Postaram się zawrzeć wszystkie uwagi, tak aby innym adeptom naszej sztuki było o wiele łatwiej dojść do tego, co ja wypracowałem. - nigdy nie robił czegoś takiego, więc było to kolejne wyzwanie, które przed nim stało, jednakże nie lękał się. Wiedział, że robi to dla dobra klanu, być może jego technika będzie w stanie pomóc kiedyś na jakiejś misji, a to znaczy, że przysłuży się on innym Ayatsuri. Miał już nawet pomysł jak do dokładnie opisać, tak aby nie trzeba było wymyślać koła na nowo.
- Mam jeszcze kilka innych pomysłów na to, jak można pokierować nasze rodzinne zdolności, jednakże póki co są to tylko luźno powiązane myśli, więc nic konkretnego. Jeżeli przerodzi się to w jakąś technikę, to na pewno przyjdę tutaj na kolejną prezentację. - wspomniał przed przywódczynią, której z każdej chwili obawiał się coraz mniej. Mimo potęgi, jaka od niej biła, widział, że mają ten sam cel, aby ich klanowi było jak najlepiej, chcieli dbać o swoją rodzinę. Czuł, że oboje mają tą specyficzną iskrę odkrywcy i wynalazcy, dlatego też nadają na tych samych falach, mimo wielu różnic, jakie między nimi są.
W końcu znowu zrobiło się poważnie. Kiedy tylko przywódczyni podeszła do swojego biurka i usiadła przed nim, ton zmienił się na bardziej formalny. Wtedy też Tetsu wyprostował się bardziej, tak jakby chciał złożyć raport. Wsłuchiwał się w słowa, które powoli kluczyły w stronę celu, aż w końcu do niego dopadły, informując młodzieńca, że dostał Awans. Początkowo Zielonowłosy nie wierzył. Przecież śledztwo nie szło najlepiej, na jego oczach umarł ważny świadek, którego nie zdążył przesłuchać, a do tego jeszcze spartolił robotę z otyłą handlarką. Czy mimo wszystko aż tak się wykazał, że zasłużył na awans? Najwidoczniej... Oczywiście, to co działo się w głowie młodzieńca, nie wyszło poza nią. Zachował on kamienną twarz i skinął głową, na znak szacunku, jakim darzy jej decyzję.
- Dziękuję za ten zaszczyt. Obiecuję, że nie zawiodę naszego klanu i zaufania, jakie mi powierzono... - zareagował, jakby przekazano mu tytuł przy przywódcy albo też rannego, jednakże tak właśnie się czuł. Nie spodziewał się awansu tak szybko. Był to kolejny kopniak, który popychał go do przodu. Nie mógł się doczekać aż zobaczy minę swojej siostry i dziadka. Szczególnie tego staruszka, który może przez chwilę będzie mniej zgorzkniały niż zwykle. Zielonowłosy podszedł do biurka i zdjął swój medalion, zastępując go nowym. Założył na go szyję i wrócił na swoje miejsce, po czym po raz kolejny skinął przywódczyni głową. To było wszystko, więc mógł skierować się do domu. Nie do końca do niego trafiało co się właśnie zdarzyło, więc chciał wrócić do siebie i to przemyśleć, jednakże na odchodne dostał kolejną poradę od przywódczyni.
- Ario Kunisuke... Nie pierwszy raz spotykam to nazwisko. Itami mówił, że on przede mną próbował rozwiązać sprawę ludzi, z którymi się teraz mierzymy. Kolejny powód żeby go spotkać i się z nim rozmówić. Dziękuję bardzo za to polecenie, na pewno się z nim skontaktuję. Co do warsztatu, na pewno przyjdę przyjrzeć się planom i narzędziom. Choć nie powiem, nasza rodzinna pracownia jest dosyć dobrze wyposażona. Mój dziadek bardzo o nią dba, żebyśmy mieli z siostrą miejsce do pracy. - uśmiechnął się pod nosem. Mimo wszystko, mimo tego jaki staruszek był, Tetsu kochał go i wiedział, że ten stary pryk robi to wszystko aby było im jak najlepiej. Mimo pokrętnych metod, jakich używa, chce on dobrze. Z tą myślą Zielonowłosy pożegnał się pełnym ukłonem, po czym udał się do swojego domu, gdzie miał trochę do zrobienia, a planował zacząć od spisania zwoju dla przywódczyni.
Z/T
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- Ren
- Posty: 370
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Z ulgą opuściła Kotei, z ulgą odłączyła się na trakcie od reszty unijnej delegacji, swoje kroki kierując w stronę Ningyo-shi, z ulgą weszła do domu, gdzie mieszkały jej matka i siostra i tam obmyła się z całego tego brudu, jaki przyniosła na sobie z odległej prowincji. Jednak Ren nie czuła już tej samej ulgi, gdy - po krótkim, ale zdecydowanie niezbędnym odpoczynku - stanęła pod wejściem do lokalnej siedziby władz, którą dzieliły shirei-kan klanu Kaguya oraz Ayatsuri.
Prawda była taka, że nie chciała tu być. Jeśli już wcześniej nie czuła się zbyt dobrze na bardziej miejskich, zabudowanych terenach, to totalna destrukcja i zamieszki, jakie mogła zaobserwować i doświaczyć w Kotei, sprawiły tylko, że pobyt w ciasnym ludzkim skupisku stał się dla niej wręcz klaustrofobiczny. Że stała się dziksza, bardziej spragniona otwartego terenu. W końcu widziała te zniszczenia, widziała rumowiska, widziała pierzchnących ludzi, praktycznie taranujących się nawzajem na wąskich przestrzeniach. Gdy przemierzała znajome uliczki pustynnej osady, kierując swoje kroki ku centrum osady, parę razy przeszło jej na myśl, by po prostu skręcić w inną stronę, rzucić te wszystkie idiotyczne formalności, umowy i zobowiązania w cholerę i ruszyć tam, gdzie było jej miejsce - na włóczęgę, w samo serce nieokiełznanej pustyni. Dobrze jednak wiedziała, że to, co wydarzyło się przed kilkoma dniami, było zbyt ważne, by mogła tak po prostu odejść. Nie wtedy, gdy widziała to wszystko na własne oczy. Gdy była świadkiem tego, że Han został pokonany.
Wyraźnie spięta, wylegitymowała się na wejściu strażnikom, a następnie wkroczyła do środka wykonanego z piaskowca budynku, jak po sznurku kierując się w stronę gabinetu, w którym ostatni raz była w dniu, gdy otrzymała awans na Akoraito. Drogę pamiętała już ze swojej poprzedniej wizyty, ale mimo to wodziła spojrzeniem czarnych oczu to na lewo, to na prawo, wyraźnie kontrolując otoczenie - wyglądała starszego shinobiego, który tak jak ona doświadczył koszmaru ostatnich wydarzeń - Kaguyi Taisho.
Na pierwszy rzut oka nie było go jednak widać. Przez chwilę stała w miejscu, jakby zastanawiając się, co powinna z tym fantem zrobić - zaczekać? A może był już w środku? W końcu jednak po prostu wyciągnęła szorstką dłoń i zapukała w ciężkie drzwi gabinetu Kaguyi Nariko.
- Kaguya Ren. Z delegacji - przedstawiła się tylko zwięźle - tak, jak to miała w zwyczaju - jeśli została zaproszona do środka.
0 x
karta postaci | PH | bank | dziennik | theme
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3685
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
Ren
W stolicy Ren była pierwsza, która zdecydowała się poinformował liderkę o wszystkim, co się zadziało. Oczywiście, pewnie powinien być to Kaguya Taisho, ale była szansa, że i po niej oczekiwano raportu.
Kiedy Ren weszła do środka pokoju w siedzibie władzy, po uprzednim zaproszeniu, zobaczyła, że gabinet był pusty. Dziwne, przecież przed chwilą słyszała, jak została zaproszona do środka. Po rozejrzeniu się jednak Ren zwróciła uwagę, że okno jest otwarte i liderka stoi właśnie w oknie, po jego drugiej stronie.
Na widok Ren wchodzącej do środka, przeskoczyła przez parapet i skinęła do młodej kunoichi głową.
- Spodziewałam się waszego powrotu trochę wcześniej - oznajmiła. Wyglądała dość pogodnie i spokojnie, kiedy podchodziła do biurka i siadała za nim. Ren wiedziała, że klan Uchiha miał wysłać wiadomości do liderów z informacją, o tym, co stało się w Kotei. Po zachowaniu liderki można było jednak ocenić, że ona jeszcze o niczym nie wie i zaciekawieniem czekała na słowa dziewczyny. - Jak więc było? Zacznij od tego, kto wygrał turniej i dlaczego nie był to Taisho? Myślałam, że wygra, ale pewnie przyszlibyście z większą pompą, gdyby tak było.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
- Ren
- Posty: 370
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Choć głos liderki przywołał ją do środka, to po wejściu pomieszczenie okazało się zupełnie puste. Ren przez chwilę stała w miejscu, nie do końca wiedząc, co w takim przypadku powinna zrobić, aż wreszcie jej spojrzenie, przyciągnięte nagłym poruszeniem, powędrowało na otwartą okiennicę. Gdy liderka swobodnie prześlizgnęła się przez okno, Kaguya opuściła głowę w geście szacunku, a następnie po kilku sekundach ostrożnie podniosła spojrzenie na twarz kobiety, jakby chcąc wyczytać na jej twarzy, czy dotarły już do niej wiadomości z odległej prowincji. Jeden rzut okiem na łagodne oblicze Kaguyi Nariko rozwiał jej wątpliwości. Wyraz twarzy kobiety był bardziej wymowny niż jakiekolwiek słowa - Ren była tu pierwsza. Wargi beduinki zacisnęły się w wąską linię. Nie był to dla niej najbardziej optymalny scenariusz.
- Dobrze reprezentował Kaguya - odparła na pytanie o przebieg turniejowego starcia między Shiroyashą a Taisho, z cieniem roztargnienia przecierając szorstką dłonią swój mocny kark. Ta walka była już dla niej po tym wszystkim tak odległym wspomnieniem, że z trudem przywoływała uczucie gniewu i goryczy, które zalały ją w momencie, gdy sędzia wydał końcowy werdykt. - To już nieważne, czy przegrał, nie było zwycięzców. Nikt nie zapamięta tego turnieju. Nie tak, jak miał być zapamiętany - ucięła szybko.
Chociaż może powinna była, to nie zaczekała na sygnał, że może usiąść. Opadła na dostawione do biurka krzesło lub ławę, przysiadając w dość zgarbionej pozycji i w silnym uścisku splatając dłonie przed sobą. Wyraz twarzy Kaguyi pozostał neutralny, choć między ciemnymi brwiami pojawiła się głęboka bruzda. Przez przeciągającą się chwilę milczała, jakby potrzebując zebrać myśli. Bo właśnie tak było - to był chyba pierwszy raz, gdy próbowała uporządkować w głowie wydarzenia ostatnich dni. Pogróżki Cesarza, martwe ciało Hibiki, zamieszki na arenie i ulicach, zaginieni Doko, śmierć jednego z liderów, okaleczona Maji Akiyoko, atak i zapieczętowanie Hana. Nie wiedziała, co w ogóle powinna powiedzieć, od czego zacząć i na czym skończyć. Dotychczas chyba po prostu odsuwała od siebie to wszystko, zaprzątając sobie głowę tylko i wyłącznie powrotem. A teraz już tu była i nie czuła się gotowa, by opowiedzieć tę historię.
- To był atak Cesarstwa. W całym Kotei rozpętało się piekło - odezwała się wreszcie, niezbyt wyczerpująco, bardzo powoli i topornie wypowiadając każde zdanie. - Antykreator tam był, na arenie. Ale to chyba już jego koniec.
Ton głosu Kaguyi był beznamiętny, ale kciukami kręciła niespokojnie młynki.
0 x
karta postaci | PH | bank | dziennik | theme
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3685
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
Ren
Nariko patrzyła na Ren, a jej twarz zmieniła swój wyraz - z żywego zainteresowania na strach i współczucie. Ren nie powiedziała dużo, ale to, jak się trzymała, to jak opadła na siedzenie. Jej cała bezsilność spowodowała, że Nariko zrozumiała, zanim Ren wspomniała o ataku Cesarstwa i Antykreatorze. Niemal natychmiast też wstała ze swojego krzesła i przeszła na drugą stronę biurka, zmniejszając między nimi dystans - nie tylko ten fizyczny.
Dłoń liderki spoczęła na ramieniu Ren, chcąc dać jej wsparcie. Oczywiście, jeżeli dziewczyna się wzdrygnęła, liderka wzięła swoją dłoń.
Potem przysiadła na krześle obok Ren. Udało jej się również opanować i kiedy otworzyła usta, mówiła ze spokojem i powagą - starając się być oparciem dla Ren.
- Rozumiem, że bardzo dużo się stało oraz, że może być ci ciężko o tym mówić. Dla Sabishi, klanu Kaguya i dla mnie byłoby lepiej, gdybyś mogła opowiedzieć mi wszystko teraz. Zrozumiem jednak, jeżeli będę musiała poczekać na wieści bądź Taisho. To, o czym teraz powiedziałaś jest jednocześnie niepokojące i dające nadzieję. Kontynuuj, jeżeli czujesz się na siłach.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
- Ren
- Posty: 370
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Nie spodziewała się tego gestu - ręki kobiety na swoim ramieniu. Początkowo zesztywniała pod ciężarem dłoni, jakby chcąc się odsunąć od czegoś, co parzy. Potem jednak rozluźniła się.
Trudno było powiedzieć, że kiedykolwiek czuła sympatię do Kaguyi Nariko jako liderki kościanego klanu - jej pokojowa, dążąca do integracji polityka była daleka od tego, co wpajano jej od dzieciństwa; co przekazywał jej ojciec. Tym bardziej w dumę Ren godziło to, że to właśnie przed nią nie była w stanie zachować swojego zwykłego rezonu. Miała być twarda, szorstka, niewrażliwa na nic - i co? Skończyło się tym, że kobieta, która reprezentowała przeciwieństwo tego, co Ren uważała za swoje wartości, właśnie starała się dodać jej otuchy. Spoglądała na nią współczująco, chcąc pomóc. Doskonale widząc, jak żałosna jest jej bezsilność.
Problem tylko był taki, że uwaga kobiet zazwyczaj sprawiała jedynie, że Ren stawała się jeszcze bardziej bezsilna.
- To nie będzie potrzebne. Wszystko jest ze mną w porządku. - Odruchowo uniosła swoją szorstką dłoń, jakby chcąc dotknąć nią palców kobiety, ale zatrzymała się w połowie drogi. Nie wiedząc, co zrobić z ręką w tym momencie, niezgrabnie odgarnęła ciemne włosy ze swojego czoła. - Po prostu nienawidzę gadać - rzuciła wreszcie, siląc się na swobodę w swoim głosie. Cóż, to nie było kłamstwo. Jej nie było tylko ciężko mówić o tym, co wydarzyło się w Kotei. Ren po prostu zazwyczaj było ciężko mówić.
Przez dłuższą chwilę milczała, tym razem jednak na jej twarzy malował się bardziej skupiony grymas. Gdzie tak naprawdę znajdował się początek tej historii?
- Pierwsze było Cesarstwo. Ich żołnierze już od początku byli na ulicach Kotei. Zadbali o to, by każdy to zobaczył. Cesarz Waneko od początku nie był dyskretny - zaczęła powoli, podnosząc spojrzenie na twarz liderki. - Byłam tam, na loży. Waneko nie podobała się współpraca kupców i Uchiha. Powiedział Asahiemu Ichirou, że chce odbudować współpracę gospodarczą z Unią. Chciał, by przekazać to do Sabaku Jou i Hibiki Kirino.
Gdy wypowiadała te dwa nazwiska, przez twarz Kaguyi przemknął cień zniesmaczenia. Tego się obawiała: że równościowa pustynna Unia nie będzie miała prawa bytu; że stanie się w oczach świata zabawką dwóch piaskowych klanów. Pokręciła jedynie krótko głową, chcąc wrócić myślami na właściwe tory.
- Teraz to nie ma już znaczenia, zaatakowali. - Mruknęła bardziej do siebie niż do Nariko. - To był ostatni dzień turnieju. Na arenie i chyba w całej osadzie były wybuchy, chyba chcieli wyrżnąć wszystkich. Trybuny się zawaliły, nie pozwalali uciekać cywilom. Odbiłyśmy jedną z dróg ewakuacyjnych. Ja, Sabaku Mayu i Maji Akiyoko. Taisho-san znajdował się wtedy poza areną. - W swojej dość zwięzłej opowieści zdecydowała się nie uwzględniać tego, że, gdyby nie pomoc dziewczyny Sabaku, zostałaby wciągnięta pod ziemię, ale jej czoło zmarszczyło się lekko, gdy wspomniała o tamtych wydarzeniach. - Potem dołączyłyśmy do Asahiego Ichirou po instrukcje.
Znów zamilkła, a następnie wzruszyła ramionami.
- Instrukcje były proste. Przygotować się na pojmanie Antykreatora. - Teraz, gdy sama wypowiedziała to głośno, to poczuła prawdziwy absurd tych słów. - Gdy udało się go osłabić i przytrzymać, to ten medyk - nie pamiętała jego imienia - wykorzystał pieczętowanie, by go uwięzić. Zwój z Antykreatorem, jeśli wszystko poszło dobrze, powinien być teraz w Atsui. Nie wiem, czy powinien zostać u Sabaku, ale to chyba i tak dobra wiadomość. Przynajmniej wiemy, gdzie się znajduje.
Wydawało się, że skończyła wreszcie opowiadać. Wyraz twarzy Ren zdradzał zmęczenie - przechodzenie przez to wszystko raz jeszcze zużywało duże pokłady jej energii. Przez moment wyglądała tak, jakby wahała się, czy powinna dodać coś jeszcze.
- Do Sabaku Jou trafi jeszcze jeden zwój. Z ciałem siostry Kotei - powiedziała ostrożnie.
0 x
karta postaci | PH | bank | dziennik | theme
Re: Siedziba władzy
Widać było po twarzy Nariko, że choć chciała zachować profesjonalizm, to powaga sytuacji i ilość dramatów, które spotkały wysłanniczkę z klanu Kaguya ją po prostu zaskoczyły. Próbowała ułożyć sobie wszystko w głowie. Antykreator, Cesarstwo, śmierć Airan. Przez chwilę milczała. Trzymała jeszcze dłoń na ramieniu Ren, na jej wcześniej wykonany gest nie zareagowała.
Przyjrzała się Ren współczująco. Odchrząknęła. Targały nią liczne emocje - od zaskoczenia, przez bezsilność po irytację. Choć brakowało słów by odpowiedzieć na raport młodszej Kagui, musiała zachować profesjonalizm i nie pozwolić, aby milczenie zbyt długo wypełniało przestrzeń między nimi. Wstała. Musiała się ruszyć by na chwilę oderwać myśli. Podeszła do okna i wyjrzała na nie. Pustynny pejzaż zawsze pozwalał jej zebrać myśli. Odetchnęła i zwróciła oczy na Ren.
-Dziękuję za twój raport. - odezwała się najpierw -Ty i cała delegacja przeszliście prawdziwe trzęsienie ziemi. Ale podołałaś, jesteś Kaguya, płynie w tobie krew naszych przodków - jej oczy zalśniły, widać w nich było pewność i determinację -Śmierć siostry Kotei to strata dla Unii, jednak bardzo cieszy mnie, że pomimo tak ciężkiej sytuacji jest to jedyna cena jaką ponieśliśmy by wygrać z Antykreatorem. Cieszę się, że powiedziałaś mi gdzie trafił zwój z jego ciałem. Na pewno wzmocni to Unię. Dopilnuję by pieczę nad nim sprawowała cała Unia, nie tylko jeden ród - po jej spojrzeniu widać było, że jest zdeterminowana by do tego doprowadzić. Klan Kaguya zbyt długo znajdował się pod butem, by teraz gdy mają teoretycznie- te same prawa zostać pominiętym. Już więcej do tego nie dojdzie.
Nariko zrobiła krok w stronę Rei uśmiechając się do niej delikatnie.
-Powinnaś wypocząć i zregenerować się po tym wszystkim. Jeżeli będziesz potrzebowała rady lub pomocy nie wahaj się przyjść do mojego gabinetu, drzwi są otwarte. Czy chciałabyś jeszcze o czymś ze mną porozmawiać? - zapytała z cierpliwością i łagodnością. Ren stanęła na wysokości zadania i przyniosła dumę rodzinie, a pozostałe wątki? Nariko czeka teraz dużo pracy zarówno papierkowej jak i politycznej, ale tym Ren nie musiała się na ten moment przejmować.
0 x
- Ren
- Posty: 370
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Kiwnęła jedynie głową w geście albo potwierdzenia, albo wdzięczności, gdy Shirei-kan obdarzyła ją tymi paroma ciepłymi słowami - trudno powiedzieć, bo wyraz twarzy Ren pozostał raczej nieprzenikniony i chmurny. Choć skończyła już swoje - mimo wszystko bardzo oszczędne - sprawozdanie z tego, co miało miejsce w Kotei, to jedna rzecz w dalszym ciągu wyraźnie nie dawała jej spokoju. Czegoś jeszcze w tym brakowało, historia jeszcze nie była skończona.
- Jeszcze jedno. - Powiedziała wreszcie. Jej czoło było zmarszczone. - Siostra Kotei nie zginęła podczas tych walk. Kilka dni wcześniej wyszła o świcie, a potem zapadła się pod ziemię. W Kotei wpuścili nas do swojej kostnicy. Jej ciało tam było. W takim stanie, że nie dało się go rozpoznać bez tego. - Tutaj podniosła na moment swój identyfikator. - Wiedzieli, kim jest, w ranach były drzazgi. Na ciele... Na tym, co z niego zostało miała napisane "san".
Na dobry moment ucichła, wyraźnie zastanawiając się nad tym, jak ubrać w słowa swoje myśli. Czas, którego potrzebowała do namysłu, mogła być w odbiorze dość niezręczny, ale Ren zazwyczaj nie przeszkadzały przeciągające się chwile milczenia. Beduinka potarła dłonią swoją skroń, zatrzymując spojrzenie na swoich kolanach. Nigdy nie była dobra w tych wszystkich politycznych gierkach, szukaniu powiązań, ukrytych interesów. Jednak prawda była taka, że sprawa śmierci Hibiki Airan w dalszym ciągu nie wydawała jej się całkowicie domknięta.
- Dlaczego nie zabili jej w trakcie ataku na Kotei? Razem byli w stanie zamordować Shirei-kanów. Hibiki była Akoraito. - Podniosła w końcu głowę, by wznieść spojrzenie ciemnych oczu na Noriko, zupełnie tak, jakby to ona znała odpowiedzi na zadawane przez nią pytania. Może chodziło o to, by uderzyć w ród Maji, może chodziło o całą Unię. Może po prostu o samą Hibiki Airan. Może udałoby im się ruszyć po śladach zabójcy i poznać prawdę, gdyby nie to, że cało Kotei niebawem zalało się krwią.
0 x
karta postaci | PH | bank | dziennik | theme
Re: Siedziba władzy
To wszystko było bardzo skomplikowane. Nariko nie ponaglała Ren, dała jej tyle czasu ile młoda kobieta mogła potrzebować, nawet jeżeli czas zdawał się być dziwnie przeciągnięty. Nariko rozumiała, że temat był ciężki. Bezpośrednio uderzał w klan Maji, a tym samym nie pozostał bez echa dla całej Unii. Nie mówiąc już o tym, że wszystko związane było z i tak niezwykle dramatycznymi i ciężkimi wydarzeniami związanymi z całym atakiem na Sogen. Przed en było jeszcze tyle rzeczy do zobaczenia, a już teraz nie było wątpliwości, że przeżycia z Turnieju odbiją się mniejszym lub większym piętnem. Nawet najtwardsza osoba nie mogła przejść obojętnie wobec tak ogromnego pokazu okrucieństwa i śmierci.
- Nie wiem- przyznała wytrzymując spojrzenie Ren, po czym pociągnęła dalej -Nie wiem, ale jestem pewna, że klan Maji nie spocznie, póki nie uda im się ustalić co się tam wydarzyło. Antykreator był osobą nieobliczalną, trudno doszukiwać się w jego zachowaniu wielu schematów. - trudno jej było dodać coś więcej. Potrzebowała czasu by złożyć wszystkie klocki w jeden spójny obrazek, a ilość rewelacji, jakie przedstawiła jej Ren w przeciągu tego jednego, krótkiego i niezwykle intensywnego spotkania, mogła przyprawić o prawdziwy ból głowy. Szykował się dla liderki klanu Kaguya oraz wszystkich jego członków intensywny czas pracy. Teraz musieli zebrać siłę i rozplanować kolejne działania.
Liderka spojrzała spokojnie i cierpliwie na Ren, dając jej szansę na poruszenie kolejnego wątku, jeżeli tylko taka było jej wola, jeżeli nie, nie zatrzymywała jej. Wiedziała, że beduinka musi sobie wszystko ułożyć.
0 x
- Ren
- Posty: 370
- Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
- Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
- GG/Discord: rahsim
- Lokalizacja: Sabishi
Re: Siedziba władzy
Nie wiem - choć trudnym, a może wręcz niemożliwym było uzyskać od Nariko inną odpowiedź - nie było tym, co chciała usłyszeć tutaj Kaguya. Tym, czego szukała u liderki, nie było wsparcie; nie były też tym proste odpowiedzi na wszystkie znaki zapytania, jakie zostawiły za sobą wydarzenia z Sogen. Tym, czego oczekiwała od Shirei-kan było nadanie kierunku. I z Nariko kierunek zawsze był jeden - jego brak. Jasnowłosa, o łagodnej twarzy, uosabiała łagodność, ustępowanie, kompromis - to, co wiele uznałoby za przykład wielu cnót. W oczach Ren pozostała jednak zbyt ustępująca, zbyt miękka, zbyt pozostawiająca inicjatywę innym. W oczach Ren zabójstwo siostry aktualnej Kotei nie było czymś, co mogło pozostać sprawą tylko i wyłącznie Maji. To nie był zwykły atak w granicach klanowej osady, to nie była przypadkowa śmierć na misji - to był zgon unijnego reprezentanta, do tego blisko związanego z jego głową. Ta śmierć miała zbyt wiele niejasności i wydawała się ważna - na tyle ważna, że zaprzątała większośc myśli Kaguyi. Ale tutaj dostała jednen sygnał - odpuścić. Może trudno jednak było dziwić się, że Waneko chciał przekazywać propozycje sojuszu wyłącznie władzom Sabaku i Maji - chyba najbardziej ekspansywnym z pustynnej wspólnoty?
Ren zwęziła wargi nieznacznie, na moment zdradzając tym rozczarowanie.
- To chyba wszystko. Pójdę już. - Podniosła się sztywno z zajmowanego siedzenia, a następnie spojrzała na Shirei-kan, jakby sobie o czymś przypominając. Skinęła krótko głową w geście szacunku. - Dziękuję za wysłuchanie.
Poprawiła swój jasny strój, a następnie opuściła gabinet, a chwilę później siedzibę władzy.
z/t -> ?
0 x
karta postaci | PH | bank | dziennik | theme
- Ario
- Posty: 2143
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ario przed wejściem do samej osady przelał chakrę w swoją pieczęć i odesłał marionetkę. Miał na sobie plecak, który poprawił i Salamandrę, która spoczywała na jego barku, z opadającym ogonem wzdłuż jego ciała. Dawno go tu nie było, a osada niemalże się nie zmieniła. Nikt z przechodniów nie wyglądał, jakby przejmował się wojną, czy tym, że na ulicach Sogen była rzeź. Oczami wyobraźni chłopak widział, jak Ningyo-shi się pali identycznie jak Sogen, a ludzie sa mordowani na ulicach. Krew, która miała lać się wszędzie, miała byc sprawką kobiety, która stała na szczycie Siedziby Władzy i patrzyła na niego z pogardą. Chłopak zmrużył oczy i ścisnął pięść. Wiedział, że drugi raz by do tego nie dopuścił. Iwaru już nie żyła, ale to była dla niego ostatnia lekcja, w której przekazała mu radę. Radę, która była bezcenna.
Był słaby.
W siedzibie Kropli starał się przekazać to samo Kisuke, lecz ten chyba nie przejął się tym, co mówił Ario. To była wielka strata, ponieważ Ario zupełnie nie żartował. Tu nie chodziło o zwykły trening, w którym rozwijasz swoje umiejętności. W takim treningu, Kunisaku był ekspertem. Tu chodziło o pozyskanie zupełnie nowego wymiaru siły. Ilość rzeczy do zrobienia niebezpiecznie wzrastały, a on sam miał wrażenie, że życie dosłownie ucieka mu między palcami. Zaczynał rozumieć jak czuli się Ci, co odeszli przedwcześnie, lub Ci co nie zdążyli dokończyć swoich spraw. A co z samą matką? Bycie uwięzionym w skorupie, jaką jest ciało? Czy ona w ogóle była świadoma tego, co się dzieje? Czy bodźce do niej docierały? Co, jeśli jest uwięziona w tym miejscu, które Ario zobaczył podczas wybuchu siedziby. Co, jeśli ona go widzi, krzyczy, a ten jest obojętny na te wzywania...wiele myśli przechodziło przez jego głowę, ale najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi.
Ruszył w kierunku siedziby władzy. Gdy doszedł pod budynek, wiedział jedno. Czuł pewną obojętność przed tym co miało się wydarzyć. Wizyty u Saori były dla niego czymś nienaturalnym. Kobieta za każdym razem miała inne podejście do życia, jakby była zupełnie inną osobą. Od początku wmawiała Ario, że trzeba żyć w współpracy ze wszystkimi i dbać o wszystkich. Po przekazaniu tych informacji, chłopak zmienił swoje podejście do życia i starał się akceptować wszystkich, bez znaczenia skąd ten ktoś jest. Potem jednak okazało się, że Shirei-kan była zupełnie nie zainteresowana pomocą cywili. Chciała prowadzić ekspansję, ale tylko dla swoich. Czyli zrobić z Ningyo-shi kastę, która technologicznie miała przejąć monopol na rynku...a co z tymi, co nie byli Ayatsuri? Zwykli rolnicy mieszkający na terenach Ningyo-shi? Czym byli lepsi od rolnika z Sogen?
Ario nie chciał tego przeciągać. Wszedł do środka i ruszył w kierunku dobrze znanego mu pokoju. Stanął przed drzwiami i spojrzał na nie. Zapukał raz i wszedł do środka.
- Ario Kunisaku, Sentoki. Mam informację, które mogą być przydatne dla klanu. - powiedział.
Był słaby.
W siedzibie Kropli starał się przekazać to samo Kisuke, lecz ten chyba nie przejął się tym, co mówił Ario. To była wielka strata, ponieważ Ario zupełnie nie żartował. Tu nie chodziło o zwykły trening, w którym rozwijasz swoje umiejętności. W takim treningu, Kunisaku był ekspertem. Tu chodziło o pozyskanie zupełnie nowego wymiaru siły. Ilość rzeczy do zrobienia niebezpiecznie wzrastały, a on sam miał wrażenie, że życie dosłownie ucieka mu między palcami. Zaczynał rozumieć jak czuli się Ci, co odeszli przedwcześnie, lub Ci co nie zdążyli dokończyć swoich spraw. A co z samą matką? Bycie uwięzionym w skorupie, jaką jest ciało? Czy ona w ogóle była świadoma tego, co się dzieje? Czy bodźce do niej docierały? Co, jeśli jest uwięziona w tym miejscu, które Ario zobaczył podczas wybuchu siedziby. Co, jeśli ona go widzi, krzyczy, a ten jest obojętny na te wzywania...wiele myśli przechodziło przez jego głowę, ale najtrudniejsze w tym wszystkim było to, że nie umiał znaleźć na nie odpowiedzi.
Ruszył w kierunku siedziby władzy. Gdy doszedł pod budynek, wiedział jedno. Czuł pewną obojętność przed tym co miało się wydarzyć. Wizyty u Saori były dla niego czymś nienaturalnym. Kobieta za każdym razem miała inne podejście do życia, jakby była zupełnie inną osobą. Od początku wmawiała Ario, że trzeba żyć w współpracy ze wszystkimi i dbać o wszystkich. Po przekazaniu tych informacji, chłopak zmienił swoje podejście do życia i starał się akceptować wszystkich, bez znaczenia skąd ten ktoś jest. Potem jednak okazało się, że Shirei-kan była zupełnie nie zainteresowana pomocą cywili. Chciała prowadzić ekspansję, ale tylko dla swoich. Czyli zrobić z Ningyo-shi kastę, która technologicznie miała przejąć monopol na rynku...a co z tymi, co nie byli Ayatsuri? Zwykli rolnicy mieszkający na terenach Ningyo-shi? Czym byli lepsi od rolnika z Sogen?
Ario nie chciał tego przeciągać. Wszedł do środka i ruszył w kierunku dobrze znanego mu pokoju. Stanął przed drzwiami i spojrzał na nie. Zapukał raz i wszedł do środka.
- Ario Kunisaku, Sentoki. Mam informację, które mogą być przydatne dla klanu. - powiedział.
0 x
- Papyrus
- Administrator
- Posty: 3685
- Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
- Ranga: Fabular
- GG/Discord: Enjintou1#8970
- Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Re: Siedziba władzy
Post Fabularny
Wiosna, 394
Ario Ario został wpuszczony do środka Siedziby Władzy, a także do środka gabinetu liderki klanu Ayatsuri. Łagodnie wyglądająca kobieta o średnim wzroście była w środku, ale nie w części odpowiadającej za biuro, ale w swojej pracowni. Siedziała na stołku, w goglach na twarzy z powiększającym szkłem i próbowała delikatnie, pęsetami założyć drobne koła zębate do mechanizmu, nad którym pracowała. Ciężko było powiedzieć, co to konkretnie było, ale ustrojstwo już na pierwszy rzut oka wyglądało, że będzie trzeba je nakręcać.
Na dźwięk otwieranych drzwi odwróciła się do chłopaka. Jej oczy, w szkle z gogli były powiększone i zniekształcone. Uśmiechnęła się jednak na jego widok i machnęła do niego łokciem, żeby podszedł.
- Ario! Chodź, chodź, coś ci zaraz pokażę - zawołała do niego, odwracając się do swojego mechanizmu. Odłożyła pęsetę, wzięła kawałek drewnianej obudowy i ją dopasowała do mechanizmu. Kiedy Ario podszedł do niej, ta odwróciła mechanizm i mu go pokazała. Była to niewielka tarcza z drobnym, prostym drucikiem jako jej promień. Po chwili wzięła drobny klucz, włożyła w dziurkę na boku, nakręciła i pozwoliła działać. Drucik drgnął i powoli zaczął się przesuwać po tarczy, wydając ciche odgłosy przeskakiwanego mechanizmu.
Spojrzała na niego dumna, ale wtedy coś zachrobotało i urządzenie rozpadło się w jej rękach.
- Gah, nie mogę dobrać odpowiedniej sprężyny - wyjaśniła mu z bezsilnym uśmiechem. - Albo jest za słaba i pęka albo jest za mocna i obudowa nie wytrzymuje. Lub odstępny między tiknięciami bardzo szybko się zmieniają. Muszę jeszcze zobaczyć, co się dzieje. Mam już bardzo ładny kawałek skóry, żeby zamontować to na nadgarstku. Myślisz, że taki przenośmy czasomierz się przyjmie? Siadaj, siadaj.
Wskazała na drugi stołek przy jej warsztacie.
- Jesteś blady, dobrze się czujesz? Jak twoja mama? Jak twój… hmm… Deszcz? Opowiadaj, wieki się nie widzieliśmy!
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
- Ario
- Posty: 2143
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ze wszystkich legend, które słyszał o Shirei-kan, ta się potwierdziła. Saori rzeczywiście używała warsztatu w swoim gabinecie i coś tworzyła. Ario był przekonany, że kobieta raczej siedzi non stop w jakichś dokumentach, a tutaj okazuje się, że ma czas dawac upust swojej wyobraźni. Odrazu zaprosiła go do siebie, stąd Kunisaku zamknął drzwi i podszedł.
Saori walczyła z zębatym kołem, tak aby jak najlepiej dopasować je do mechanizmu. Chłopak zajrzał przez jej ramię i przyglądał się w ciszy na to, co ta kombinuje. W pewnej chwili zamontowała drewnianą obudowę, zakręciła kluczem i po kilku chwilach wszystko się rozpadło. Ario przyglądał się temu i gdy tylko Shirei-kan wstała i zasiadła za biurkiem, on odruchowo zajął jej miejsce przy warsztacie. Wziął delikatnie cały mechanizm i podniósł do góry - pod światło. Złapał za pęsetę i zdjął tarczę z urządzenia, po czym ponownie się jej przyjrzał. Odłożył tarczę i złapał obudowę, również ją oglądając.
- Sam zamysł jest dobry, ale zębatka jest za duża, by obudowa wytrzymała na zaczepy. Musisz je albo przebić śrubą na wylot, albo zakleić na stałe. - powiedział, patrząc ciągle w kierunku obudowy. Odłożył ją i złapał za kluczyk. Obejrzał z dwóch stron, przymierzył do mechanizmu i przekręcił. Następnie nagle zdjał plecak, wyjął notatnik i zaczął coś kreślić na stole. Chwilę to trwało, aż nagle Ario wyrwał kartkę, wstał i podszedł do stołu Shirei-kan, kładąc przed nią rysunek techniczny czegoś co wyglądało na prostokąt ze sprężyną w środku i jakimiś dziurkami.
- Zamiast nakręcać, zrobiłbym coś takiego. Metalowy prostokąt, albo walec, który napełnisz gazem i przebijesz od dołu bardzo małą dziurką i zaklej. W walcu zamontuj od góry sprężynę z stalową plakietką. Kiedy wsadzisz walec do zegarka, od dołu przebije się i powstanie dziurka, która zacznie powoli puszczać gaz, a ten pod siłą ciśnienia będzie pchał Twoją tarczę. Czasomierz będzie przez jakiś czas działał sam, bez konieczności nakręcania go. - wyjaśnił, po czym usiadł, zostawiając jej rysunek na biurku.
- Jestem chory, coś złapałem w Sogen. Ich siedziba wybuchła i wpadłem do piwnicy, która była nieużywana przez setki lat. Straciłem przytomność i czegoś się nawdychałem. Coś mam na płucach, nie wiem jeszcze co, ale to coś reaguje na chakrę. Jakiś pasożyt. - powiedział ze standardową dla niego obojętnością. - Byłem w szpitalu i przypisali mi to. - sięgnął do plecaka i pokazał jej medykamenty, które dostał. - Tak więc oni też nie mają pewności. Byt reaguje na duże spadki chakry, więc po prostu muszę się pilnować nim znajdę rozwiązanie.
Saori wydawała się dziś inna niż ostatnio, ale była to zdecydowanie ta lepsza strona shirei-kan ayatsuri. Przynajmniej z tych co Ario znał.
- Kropla. Mamy już 5 członków. Jestem ja, jest członek Aburame, członkini Yuki i dwie dziewczyny ze szczepu Juugo. - wyjaśnił. - Mama bez zmian, ale towarzyszka z klanu Yamanaka zgodziła się pomóc i zajrzeć w głąb jej głowy. Przeniosę mamę do siedziby Kropli bo tam będzie łatwiej mi badać i szukać rozwiązania na obie choroby - jej i swoją.
- Ostatnio byłem w Sogen, na Turnieju. Chyba wziąłem udział w Wojnie, bo Sogen zostało nagle zaatakowane i ratowałem cywili na ulicy. Cesarstwo zarzynało wszystkich jak leci, a ja byłem celem zamachu, więc uznałem, że mogę się bronić. - powiedział. - Oprócz Cesarstwa, za atakiem stał Han i jego poplecznicy, z jednym musiałem walczyć...a raczej z jedną. Przedstawiła się jako Wojna, Iwaru i było coś, czego nie rozumiem. - ponownie sięgnął po notes i wyjął kartkę, w której narysował Iwaru w formie skrzydeł. - Używaja technik samurajskich, ale potrafiła zmienić formę, tak jak Ci ze szczepu Juugo. Tylko, że jak pytałem, to podobno szczep Juugo nie umie używać technik samurajskich. Musiała być jakąś hybrydą. - zostawił jej otwartą stronę, by mogła się przyjrzeć.
- Na szczęście udało się zatrzymać atak, a na sam koniec jeden z Uchihów stracił rękę w wypadku starcia z Hanem, to przeszczepiłem mu rękę. Z tego co wiem, to się przyjęła, ale obiecałem zajrzeć i sprawdzić później czy wszystko ok. Przykazałem by korzystał z balsamu, bo pierwszy raz mi się zdarzyło przeszczepiać pełne ramie. Nazywał się... - sięgnął po notes i przekartkował do przodu. - ... Masahiro Uchiha.
Saori walczyła z zębatym kołem, tak aby jak najlepiej dopasować je do mechanizmu. Chłopak zajrzał przez jej ramię i przyglądał się w ciszy na to, co ta kombinuje. W pewnej chwili zamontowała drewnianą obudowę, zakręciła kluczem i po kilku chwilach wszystko się rozpadło. Ario przyglądał się temu i gdy tylko Shirei-kan wstała i zasiadła za biurkiem, on odruchowo zajął jej miejsce przy warsztacie. Wziął delikatnie cały mechanizm i podniósł do góry - pod światło. Złapał za pęsetę i zdjął tarczę z urządzenia, po czym ponownie się jej przyjrzał. Odłożył tarczę i złapał obudowę, również ją oglądając.
- Sam zamysł jest dobry, ale zębatka jest za duża, by obudowa wytrzymała na zaczepy. Musisz je albo przebić śrubą na wylot, albo zakleić na stałe. - powiedział, patrząc ciągle w kierunku obudowy. Odłożył ją i złapał za kluczyk. Obejrzał z dwóch stron, przymierzył do mechanizmu i przekręcił. Następnie nagle zdjał plecak, wyjął notatnik i zaczął coś kreślić na stole. Chwilę to trwało, aż nagle Ario wyrwał kartkę, wstał i podszedł do stołu Shirei-kan, kładąc przed nią rysunek techniczny czegoś co wyglądało na prostokąt ze sprężyną w środku i jakimiś dziurkami.
- Zamiast nakręcać, zrobiłbym coś takiego. Metalowy prostokąt, albo walec, który napełnisz gazem i przebijesz od dołu bardzo małą dziurką i zaklej. W walcu zamontuj od góry sprężynę z stalową plakietką. Kiedy wsadzisz walec do zegarka, od dołu przebije się i powstanie dziurka, która zacznie powoli puszczać gaz, a ten pod siłą ciśnienia będzie pchał Twoją tarczę. Czasomierz będzie przez jakiś czas działał sam, bez konieczności nakręcania go. - wyjaśnił, po czym usiadł, zostawiając jej rysunek na biurku.
- Jestem chory, coś złapałem w Sogen. Ich siedziba wybuchła i wpadłem do piwnicy, która była nieużywana przez setki lat. Straciłem przytomność i czegoś się nawdychałem. Coś mam na płucach, nie wiem jeszcze co, ale to coś reaguje na chakrę. Jakiś pasożyt. - powiedział ze standardową dla niego obojętnością. - Byłem w szpitalu i przypisali mi to. - sięgnął do plecaka i pokazał jej medykamenty, które dostał. - Tak więc oni też nie mają pewności. Byt reaguje na duże spadki chakry, więc po prostu muszę się pilnować nim znajdę rozwiązanie.
Saori wydawała się dziś inna niż ostatnio, ale była to zdecydowanie ta lepsza strona shirei-kan ayatsuri. Przynajmniej z tych co Ario znał.
- Kropla. Mamy już 5 członków. Jestem ja, jest członek Aburame, członkini Yuki i dwie dziewczyny ze szczepu Juugo. - wyjaśnił. - Mama bez zmian, ale towarzyszka z klanu Yamanaka zgodziła się pomóc i zajrzeć w głąb jej głowy. Przeniosę mamę do siedziby Kropli bo tam będzie łatwiej mi badać i szukać rozwiązania na obie choroby - jej i swoją.
- Ostatnio byłem w Sogen, na Turnieju. Chyba wziąłem udział w Wojnie, bo Sogen zostało nagle zaatakowane i ratowałem cywili na ulicy. Cesarstwo zarzynało wszystkich jak leci, a ja byłem celem zamachu, więc uznałem, że mogę się bronić. - powiedział. - Oprócz Cesarstwa, za atakiem stał Han i jego poplecznicy, z jednym musiałem walczyć...a raczej z jedną. Przedstawiła się jako Wojna, Iwaru i było coś, czego nie rozumiem. - ponownie sięgnął po notes i wyjął kartkę, w której narysował Iwaru w formie skrzydeł. - Używaja technik samurajskich, ale potrafiła zmienić formę, tak jak Ci ze szczepu Juugo. Tylko, że jak pytałem, to podobno szczep Juugo nie umie używać technik samurajskich. Musiała być jakąś hybrydą. - zostawił jej otwartą stronę, by mogła się przyjrzeć.
- Na szczęście udało się zatrzymać atak, a na sam koniec jeden z Uchihów stracił rękę w wypadku starcia z Hanem, to przeszczepiłem mu rękę. Z tego co wiem, to się przyjęła, ale obiecałem zajrzeć i sprawdzić później czy wszystko ok. Przykazałem by korzystał z balsamu, bo pierwszy raz mi się zdarzyło przeszczepiać pełne ramie. Nazywał się... - sięgnął po notes i przekartkował do przodu. - ... Masahiro Uchiha.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości