Bar "Szkarłatna speluna"
- Tenshin
- Gracz nieobecny
- Posty: 51
- Rejestracja: 6 cze 2019, o 17:38
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niski, chuderlawy,czarne włosy do ramion,piwne oczy, miękka skóra
Ubrany troszkę lepiej, można powiedzieć elegancko. Nosi okulary do czytania. - Widoczny ekwipunek: Przewieszona przez ramię duża torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7340
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Z nadzieją w głowie i jeszcze większą ulgą na sercu poczułem efekt metamorfozy, a delikatnie "PUFF" rozkosznie rozeszło się w moich uszach. Połatane stare ubranie, źle ogolona broda, długie niedbale związane z tyłu włosy oraz długi nos jak hak na których spoczywały okulary połówki - to tylko najcharakterystyczniejsze elementy ubioru starszego mężczyzny. Widać było od razu, że staruszek albo trzyma porządną dietę, albo zwyczajnie nie dojada. Niestety, patrząc na okolicę w której jesteśmy oraz na problem ubóstwa w dzisiejszych czasach, łatwo można odgadnąć że chodzi o te drugie. Cielista koszula delikatnie zwisała mu na wątłym ciele, nijak nie pasowała do granatowych spodni typu dzwon. Jak już przy spodniach jesteśmy.. albo to cień tak pada, albo mężczyzna ma problem z nietrzymaniem moczu, bowiem pewna część spodni jest ciemniejsza od pozostałej. Taki właśnie widok mężczyzny wyobraziłem sobie w tej ciężkiej chwili, a był to jeden ze pacjentów, przy którym miałem przyjemność pracować, gdy miałem praktyki z pielęgniarstwa. Dbanie o tego samotnego człowieka z początku było bardzo trudne, zaś z czasem nabrałem wiele szacunku do niego oraz delikatnego podziwu, bowiem często opowiadał mi o swoim życiu i doznaniach. Rzucił mi światło na wiele spraw moralnych, których staram się trzymać. Powiedział również kiedyś, słowa które zapadły mi w pamięć: gdy zapytałem go czy nie boi się konfrontacji z ludźmi, gdyż w jego okolicy łatwo o guza nawet za małe pieniądze. Odpowiedział mi wtedy, że takiego chudego dziadka, którego bronią jest "zalanie się w spodnie", nawet najpodlejszy ze złodziei będzie miał na tyle honoru, by zostawić go w spokoju.
Dlatego właśnie przyjąłem taką, a nie inną postawę.. bo Pan Dziadek ma na prawdę dużo racji i założę się, że uśmieje się jak mu opowiem całą historię. i w tym momencie usłyszałem głos Goro, który od razu zarzucił mnie setką pytań i wzrokiem pełnym podejrzeń. ..o ile przeżyję.. dopowiedziałem w głowie. Podniosłem nieco głowę w górę, by móc na niego spojrzeć. Szczęście i tym razem mi dopisało, bowiem słońce miałem za plecami więc twarz mam trochę ukrytą w cieniu, a mu skutecznie świeci prosto w gałki. Następnie odpowiedziałem chrypowatym, starczym i zmęczonym głosem, który znałem tak dobrze Nie dziecino moja, nikogo nie widziałem. Biega tu dziś naprawdę dużo osób.. ta młodzież. Wszędzie się spieszy, wszędzie gdzieś pędzi. i pokręciłem znacząco głową. Prawdę mówiąc, dziecino moja, zgubiłem się. Lata już nie te i ah..skleroza. Muszę udać się do szpitala, moja dziecino. Leki muszę wykupić, bo kończą się, a jeszcze werwy mam na tyle, by pożyć kilka lat. Wyszedłem z domu, skręciłem w lewo, przeszedłem obok straganu, a potem.. a może poszedłem w prawo..? spuściłem głowę i wypuściłem oddech dodając ciężko "Ehh". Następnie podniosłe głowę i delikatnie zacząłem się rozglądać Czy możesz, moja dziecino, wskazać mi drogę do szpitala? Powinienem wrócić przed wieczorem, bo po ciemku.. dobrze wiesz, moja dziecino, jak to jest chodzić po zmroku. gdy skończyłem mówić spojrzałem na niego delikatnie poprawiajac okulary na nosie, które ciągle opadały na nos.
12/15
Dlatego właśnie przyjąłem taką, a nie inną postawę.. bo Pan Dziadek ma na prawdę dużo racji i założę się, że uśmieje się jak mu opowiem całą historię. i w tym momencie usłyszałem głos Goro, który od razu zarzucił mnie setką pytań i wzrokiem pełnym podejrzeń. ..o ile przeżyję.. dopowiedziałem w głowie. Podniosłem nieco głowę w górę, by móc na niego spojrzeć. Szczęście i tym razem mi dopisało, bowiem słońce miałem za plecami więc twarz mam trochę ukrytą w cieniu, a mu skutecznie świeci prosto w gałki. Następnie odpowiedziałem chrypowatym, starczym i zmęczonym głosem, który znałem tak dobrze Nie dziecino moja, nikogo nie widziałem. Biega tu dziś naprawdę dużo osób.. ta młodzież. Wszędzie się spieszy, wszędzie gdzieś pędzi. i pokręciłem znacząco głową. Prawdę mówiąc, dziecino moja, zgubiłem się. Lata już nie te i ah..skleroza. Muszę udać się do szpitala, moja dziecino. Leki muszę wykupić, bo kończą się, a jeszcze werwy mam na tyle, by pożyć kilka lat. Wyszedłem z domu, skręciłem w lewo, przeszedłem obok straganu, a potem.. a może poszedłem w prawo..? spuściłem głowę i wypuściłem oddech dodając ciężko "Ehh". Następnie podniosłe głowę i delikatnie zacząłem się rozglądać Czy możesz, moja dziecino, wskazać mi drogę do szpitala? Powinienem wrócić przed wieczorem, bo po ciemku.. dobrze wiesz, moja dziecino, jak to jest chodzić po zmroku. gdy skończyłem mówić spojrzałem na niego delikatnie poprawiajac okulary na nosie, które ciągle opadały na nos.
12/15
0 x
"If you never try then you'll never know
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Tenshin
- Gracz nieobecny
- Posty: 51
- Rejestracja: 6 cze 2019, o 17:38
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niski, chuderlawy,czarne włosy do ramion,piwne oczy, miękka skóra
Ubrany troszkę lepiej, można powiedzieć elegancko. Nosi okulary do czytania. - Widoczny ekwipunek: Przewieszona przez ramię duża torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7340
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Na kamiennej twarzy malował się tylko spokój, chociaż w środku siebie cały tonąłem w przerażeniu, negatywnych myślach, a przed oczami przelewały się tysiące złych scenariuszy. Na próbę zostały rzucone wszystkie moje umiejętności aktorskie, sztuka blefowania - ale chyba górował nad tym instynkt przetrwania, bo jeżeli nie uda się ta sztuczka, to mam przekichane. "pocieszyłem" się w myślach.
Lewą rękę podniosłem i zacząłem się gładzić wolno po źle ostrzyżonej brodzie. Moja dziecino, w moim wieku jest się już zbyt powolnym, by móc nadążyć przed pędem dzisiejszego świata, nie mówiąc już o ludziach. odchrząkam i dodaję Jak widzisz, nikt tutaj nie zwraca większej uwagi na zagubionego starca, Ty jesteś pierwszą osobą. Dlatego, moja dziecino, podpowiedz którędy do szpitala. Nie daj mi zwiędnąć bardziej na tym słońcu zaśmiałem się delikatnie, mając nadzieję że to rozluźni sytuację. Jak będziemy tutaj tak stać, to mogę znów się.. "zalać" mówiąc to spuszczam delikatnie głowę chcąc zwrócić jego uwagę na spodnie. Moja dziecino, w tym wieku to się zdarza. Mam nadzieję, że nie uświadczysz tego nieszczęścia w przyszłości tutaj spuszczam delikatnie głowę z zakłopotaniem. Dalej modlę się w żołądku o to, by albo mi pomógł albo totalnie darował sobie moją osobę i ruszył w pościg, za moim cieniem.
14/15
Lewą rękę podniosłem i zacząłem się gładzić wolno po źle ostrzyżonej brodzie. Moja dziecino, w moim wieku jest się już zbyt powolnym, by móc nadążyć przed pędem dzisiejszego świata, nie mówiąc już o ludziach. odchrząkam i dodaję Jak widzisz, nikt tutaj nie zwraca większej uwagi na zagubionego starca, Ty jesteś pierwszą osobą. Dlatego, moja dziecino, podpowiedz którędy do szpitala. Nie daj mi zwiędnąć bardziej na tym słońcu zaśmiałem się delikatnie, mając nadzieję że to rozluźni sytuację. Jak będziemy tutaj tak stać, to mogę znów się.. "zalać" mówiąc to spuszczam delikatnie głowę chcąc zwrócić jego uwagę na spodnie. Moja dziecino, w tym wieku to się zdarza. Mam nadzieję, że nie uświadczysz tego nieszczęścia w przyszłości tutaj spuszczam delikatnie głowę z zakłopotaniem. Dalej modlę się w żołądku o to, by albo mi pomógł albo totalnie darował sobie moją osobę i ruszył w pościg, za moim cieniem.
14/15
0 x
"If you never try then you'll never know
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
- Tenshin
- Gracz nieobecny
- Posty: 51
- Rejestracja: 6 cze 2019, o 17:38
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niski, chuderlawy,czarne włosy do ramion,piwne oczy, miękka skóra
Ubrany troszkę lepiej, można powiedzieć elegancko. Nosi okulary do czytania. - Widoczny ekwipunek: Przewieszona przez ramię duża torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7340
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Popatrzyłem na niedoszłego napastnika słabym "zdziadziałym" wzrokiem. No zlituj się nade mną i idź już sobie, albo pozwól mi odejść. poganiałem go w myślach. Na szczęście z tej rozmowy uratował mnie właściciel speluny, niejaki Szczurołap, który w kilku krótkich słowach pogonił Goro, który najwidoczniej nieustannie się go boi To wyjaśnie dlaczego sam nie postanowił ukraść tego przedmiotu, tylko posyłać bezbronne dziecko. Co więcej, pokazuje że miałem rację co do wszystkiego, a Pan Szczurołap jest jednak w porządku człowiekiem, pomimo negatywnych szeptów o nim.
Co ciekawsze, Szczurołap wykazał się również szacunkiem do mojej obecnej postaci, czyli starszego mężczyznę - bowiem właściciel przybytku skinął delikatnie głową w moją stronę, na znak przywitania i wyrażenia pokoju. Odkiwnąłem mu również, woląc go jednak nie obrazić w żaden sposób. Postanowiłem również dłużej nie przebywać w tej okolicy, więc zacząłem się orientować gdzie właściwie powinienem się udać. W zasadzie jaki jest kolejny cel mojej podróży? zadałem pytanie w mojej głowie, lecz odpowiedziała mi pustka. Zacznę od delikatnego odpoczynku i .. zrelaksowania się. Może wtedy przyjdzie mi coś do głowy.
Myśląc to, udałem się w jakimś mniej zatłoczonym kierunku, ale też w innym niż udał się Goro. Gdy minąłem kilka alejek, skręciłem w jakąś boczną i opuszczoną uliczkę, by uwolnić chakrę i opuścić podtrzymywaną technikę. Rozległo się ciche puff i ponownie byłem sobą. Momentalnie oparłem się o ścianę jakiegoś domu, gdyż nogi ugięły mi się pod ciężarem ciała, a w głowie rozpętała się istna karuzela. To strach i stres, które tak długo odpychałem od siebie, wróciły
z potrójną siłą, gdy już jest po wszystkim. Osunąłem się na ziemię i oddychałem ciężko, przed oczami pojawiły mi się mroczki. Potrzebowałem bardzo wielu bardzo długich chwil, by dojść do siebie i przestać się trząść. Jedna myśl kołatała mi się w głowie - nie rozbecz się! - i robiłem wszystko, by do tego nie doszło. Nieco później, już zdecydowanie bardziej rozluźniony, wstałem otrzepałem ubranie z kurzu, poprawiłem szelki oraz zapięcia spodni, by jakoś wyglądąć - po czym wyszedłem na główną ulicę. Nie mam pojęcia ile czasu tam siedziałem, ale na pewno zdążyłem zgłodnieć przez ten czas, więc po drodzę kupiłem sobie kilka jabłek. I tak podgryzając jedno, opuszczam pobliże Szarłatnej Speluny.
z/t
Co ciekawsze, Szczurołap wykazał się również szacunkiem do mojej obecnej postaci, czyli starszego mężczyznę - bowiem właściciel przybytku skinął delikatnie głową w moją stronę, na znak przywitania i wyrażenia pokoju. Odkiwnąłem mu również, woląc go jednak nie obrazić w żaden sposób. Postanowiłem również dłużej nie przebywać w tej okolicy, więc zacząłem się orientować gdzie właściwie powinienem się udać. W zasadzie jaki jest kolejny cel mojej podróży? zadałem pytanie w mojej głowie, lecz odpowiedziała mi pustka. Zacznę od delikatnego odpoczynku i .. zrelaksowania się. Może wtedy przyjdzie mi coś do głowy.
Myśląc to, udałem się w jakimś mniej zatłoczonym kierunku, ale też w innym niż udał się Goro. Gdy minąłem kilka alejek, skręciłem w jakąś boczną i opuszczoną uliczkę, by uwolnić chakrę i opuścić podtrzymywaną technikę. Rozległo się ciche puff i ponownie byłem sobą. Momentalnie oparłem się o ścianę jakiegoś domu, gdyż nogi ugięły mi się pod ciężarem ciała, a w głowie rozpętała się istna karuzela. To strach i stres, które tak długo odpychałem od siebie, wróciły
z potrójną siłą, gdy już jest po wszystkim. Osunąłem się na ziemię i oddychałem ciężko, przed oczami pojawiły mi się mroczki. Potrzebowałem bardzo wielu bardzo długich chwil, by dojść do siebie i przestać się trząść. Jedna myśl kołatała mi się w głowie - nie rozbecz się! - i robiłem wszystko, by do tego nie doszło. Nieco później, już zdecydowanie bardziej rozluźniony, wstałem otrzepałem ubranie z kurzu, poprawiłem szelki oraz zapięcia spodni, by jakoś wyglądąć - po czym wyszedłem na główną ulicę. Nie mam pojęcia ile czasu tam siedziałem, ale na pewno zdążyłem zgłodnieć przez ten czas, więc po drodzę kupiłem sobie kilka jabłek. I tak podgryzając jedno, opuszczam pobliże Szarłatnej Speluny.
z/t
0 x
"If you never try then you'll never know
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Pluł sobie w brodę. Dosłownie - po przebudzeniu i w przenośni - po zastanowieniu. Matsuda wiedział już, że od teraz będzie już omijał promocje szerokim łukiem. Czy naprawdę był z niego taki uczniak, aby dać się podejść w taki dziecinny sposób. Przecież już małym szkrabom matki wmawiają, żeby nie brały cukierków od nieznajomego. Ah... no tak... Souei nie miał mamy. Dlatego chyba ominęły go ważne życiowe lekcje i nawet na początku swojej dorosłości wciąż uczył się o ludziach. Dotychczas nauczka była tylko nieprzyjemna, lecz nie bolesna. Pazur domyślał się, że niedługo się to zmieni. Ile mógł zapamiętać z porwania tyle zapamiętał, ale zaraz po tym odzyskaniu przytomności jego zmysły zalała fala nowych bodźców. Węch i dotyk jako pierwsze. Było śmierdząco i mokro, jednak wcale nie czuł się tym faktem upokorzony. No posikał się i co z tego? Na razie nie poświęcał wiele uwagi takim szczegółom, lecz przede wszystkim chciał przekonać się, że ma dwie ręce, dwie nogi i nerki w komplecie. Nie wiedział jacy zwyrole go tu przywlekli, ale miał nadzieję niedługo się dowiedzieć.
Szarpnął lekko więzami i postarał się wybadać jak i czym go związano. Rozejrzał się dookoła, chociaż nie było tutaj wiele do oglądania. Ciasna klitka, pośrodku on, związany i zdany na laskę lub nielaskę. Chyba laskę, bo usłyszał kobiecy głos. Nie próbował się wyrywać, nie walczył. Przynajmniej nie do momentu, w którym otrzeźwieje na tyle, aby być przekonanym że po wstaniu z taboretu będzie w stanie zrobić chociaż kilka kroków. Zamiast tego przyglądnął się kobiecie, oczywiście w miarę jak wzrok odzyskiwał ostrość. Z wyglądu była całkiem ładna, powiedziałby nawet że atrakcyjna, gdyby okoliczności były inne i gdyby jego krocze nie było aktualnie zasikane.
- Chyba aż za dobrze... - Jeśli nie obudził się gdy go tu targali, a potem wiązali, to musiał bardzo dobrze spać. Musiał spać najlepiej ze wszystkich, chociaż w ogóle nie czuł się wypoczęty.
Nie zamierzał przekornie milczeć, chociaż na razie nie postawił żadnego swojego pytania. Wolał patrzeć, nasłuchiwać i po prostu nie tracić energii. Być może tajemnicza kobieta sama wyjawi kim jest i czego chce. Souei czekał na coś w stylu Monologu Czarnego Charakteru, choć tak naprawdę wystarczyłoby tylko kilka zdań opisujących w jak beznadziejnym położeniu się znalazł.
Szarpnął lekko więzami i postarał się wybadać jak i czym go związano. Rozejrzał się dookoła, chociaż nie było tutaj wiele do oglądania. Ciasna klitka, pośrodku on, związany i zdany na laskę lub nielaskę. Chyba laskę, bo usłyszał kobiecy głos. Nie próbował się wyrywać, nie walczył. Przynajmniej nie do momentu, w którym otrzeźwieje na tyle, aby być przekonanym że po wstaniu z taboretu będzie w stanie zrobić chociaż kilka kroków. Zamiast tego przyglądnął się kobiecie, oczywiście w miarę jak wzrok odzyskiwał ostrość. Z wyglądu była całkiem ładna, powiedziałby nawet że atrakcyjna, gdyby okoliczności były inne i gdyby jego krocze nie było aktualnie zasikane.
- Chyba aż za dobrze... - Jeśli nie obudził się gdy go tu targali, a potem wiązali, to musiał bardzo dobrze spać. Musiał spać najlepiej ze wszystkich, chociaż w ogóle nie czuł się wypoczęty.
Nie zamierzał przekornie milczeć, chociaż na razie nie postawił żadnego swojego pytania. Wolał patrzeć, nasłuchiwać i po prostu nie tracić energii. Być może tajemnicza kobieta sama wyjawi kim jest i czego chce. Souei czekał na coś w stylu Monologu Czarnego Charakteru, choć tak naprawdę wystarczyłoby tylko kilka zdań opisujących w jak beznadziejnym położeniu się znalazł.
0 x

- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Czekał, bo liczył na dłuższą rozmowę. Priorytety porywaczy były niestety inne. Najpierw chcieli zrobić z niego warzywo, aby w ogóle nie był w stanie się bronić. Gdy kobieta zaczęła mówić, on jeszcze dochodził do siebie. Drwiła i dominowała, miała swoje pięć minut przewagi, choć Matsuda zaczął mieć wątpliwości, czy zaraz nie przerodzi się to w wieczność. Wpadł w całą sytuację tak niespodziewanie, że trudno było mu zebrać myśli i niestety nie udało mu się to przed kolejną iniekcją.
Wydusił tylko z siebie cichy jęk, gdy poczuł kolejne ukłucie i mimo, że był już bardzo blisko brzegu, znowu zaczął odpływać. Zadziwiająco szybko jego świadomość ponownie podryfowała w dal bez jakiejkolwiek możliwości działania, aż dopłynęła tam gdzie przed chwilą siedział. Nie było to jednak to samo miejsce. Pozornie wciąż siedział na krześle, lecz otaczała go nieprzenikniona pustka. Nie był skrępowany linami, otoczony ścianami. Był wolny, a jednak nie mógł się ruszyć. Patrzył w dal, lecz widział tylko siebie i swoje dłonie. Gdzie był przed chwilą? Czy sny są takie realne? Pamiętał przecież całe dnie, wszystko co zdarzyło się przed chwilą. Nie mógł śnić, bo nie był w łóżku. Był w klitce przywiązany do krzesła i coś mu podano. Ah, gdyby to było takie proste...
Zaczął coś czuć, drętwienie czy drapanie, jakby małe mróweczki chodziły po jego dłoni i kąsały coraz mocniej, a on nie potrafił cofnąć ręki. Chciał, lecz nie panował nad nią. Po prostu siedział w bezruchu i mógł znowu tylko patrzeć na to, co będzie działo się dalej. Wtedy odczuł strach. Mimo że był prawie pewien, że to wszystko nie jest naprawdę, na chwilę o tym zapomniał gdy zaczął krwawić. Panikował, czuł potworny ból, lecz chciał uderzyć się w twarz i ochłonąć, obudzić się z koszmaru. Nic jednak nie mógł zrobić, tylko być świadkiem bieli swoich znikających kości i wmawiać sobie, że to nie dzieje się naprawdę. Walczył z tym, nie chciał się poddać chemii swojego mózgu, która została tak brutalnie zakłócona. Musiał walczyć, przeżyć i zemścić się. Nienawiść do wszystkich dookoła napędzała go w tym, aby przetrwać to co się z nim teraz dzieje.
Gdy się ocknął, oprócz wyczerpania fizycznego odczuwał jeszcze jedno: przemożną chęć skręcenia karku kobiecie, która pewnie zaraz go odwiedzi, a także temu chłopczykowi... Przygryzł wargę, chciał prawdziwym bólem doprowadzić się szybciej do porządku, otrzeźwieć z tego co przed chwilą się z nim działo i być gotowy na to, co zaraz się wydarzy. Jeśli będą go tak faszerować wciąż i wciąż, to po jeszcze kilku takich razach naprawdę nie pozostanie z niego już nic oprócz pustej skorupy.
Wydusił tylko z siebie cichy jęk, gdy poczuł kolejne ukłucie i mimo, że był już bardzo blisko brzegu, znowu zaczął odpływać. Zadziwiająco szybko jego świadomość ponownie podryfowała w dal bez jakiejkolwiek możliwości działania, aż dopłynęła tam gdzie przed chwilą siedział. Nie było to jednak to samo miejsce. Pozornie wciąż siedział na krześle, lecz otaczała go nieprzenikniona pustka. Nie był skrępowany linami, otoczony ścianami. Był wolny, a jednak nie mógł się ruszyć. Patrzył w dal, lecz widział tylko siebie i swoje dłonie. Gdzie był przed chwilą? Czy sny są takie realne? Pamiętał przecież całe dnie, wszystko co zdarzyło się przed chwilą. Nie mógł śnić, bo nie był w łóżku. Był w klitce przywiązany do krzesła i coś mu podano. Ah, gdyby to było takie proste...
Zaczął coś czuć, drętwienie czy drapanie, jakby małe mróweczki chodziły po jego dłoni i kąsały coraz mocniej, a on nie potrafił cofnąć ręki. Chciał, lecz nie panował nad nią. Po prostu siedział w bezruchu i mógł znowu tylko patrzeć na to, co będzie działo się dalej. Wtedy odczuł strach. Mimo że był prawie pewien, że to wszystko nie jest naprawdę, na chwilę o tym zapomniał gdy zaczął krwawić. Panikował, czuł potworny ból, lecz chciał uderzyć się w twarz i ochłonąć, obudzić się z koszmaru. Nic jednak nie mógł zrobić, tylko być świadkiem bieli swoich znikających kości i wmawiać sobie, że to nie dzieje się naprawdę. Walczył z tym, nie chciał się poddać chemii swojego mózgu, która została tak brutalnie zakłócona. Musiał walczyć, przeżyć i zemścić się. Nienawiść do wszystkich dookoła napędzała go w tym, aby przetrwać to co się z nim teraz dzieje.
Gdy się ocknął, oprócz wyczerpania fizycznego odczuwał jeszcze jedno: przemożną chęć skręcenia karku kobiecie, która pewnie zaraz go odwiedzi, a także temu chłopczykowi... Przygryzł wargę, chciał prawdziwym bólem doprowadzić się szybciej do porządku, otrzeźwieć z tego co przed chwilą się z nim działo i być gotowy na to, co zaraz się wydarzy. Jeśli będą go tak faszerować wciąż i wciąż, to po jeszcze kilku takich razach naprawdę nie pozostanie z niego już nic oprócz pustej skorupy.
0 x

- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Niemożliwym było znalezienie jakiegokolwiek punktu odniesienia - czas, zapach, a może dotyk? W pewnym momencie Souei pogubił się w tym, w którym świecie się znajduje. Przez długi czas siedząc na krześle czuł się, jakby był wywinięty na lewą stronę. Zamiast na zewnątrz, zdawało mu się, że patrzy wewnątrz siebie. Widział pustkę jaką miał teraz w głowie, obrazy które mózg tworzy pod wpływem wszystkiego, co krążyło w jego organizmie. Co było w tym wszystkim prawdziwe? Chyba ból, bo któryś z jego rodzajów musiał być rzeczywisty. Siedząc przywiązany w tej klitce odczuwał go już na wiele sposobów. Spodziewał się już go, przyjmował i próbował znieść, nie widząc póki co innej możliwości. Ktoś powiedziałby, że mógł zacząć się do niego przyzwyczajać. Takiego kogoś Matsuda chętnie posadziłby na swoim miejscu i dał błogosławieństwo na te próby, bo jemu do tej pory nie udawało się stłumić bodźców, które do niego docierały. Nie złamało to jednak jego woli przeżycia. Motywowany już teraz czystą nienawiścią był wściekły, chociaż w jego warzywnym stanie było to pewnie raczej godne pożałowania stanowisko. Kto bałby się i traktował poważnie kogoś, kto nie jest w stanie nawet usiedzieć na krześle?
No i jeszcze ten szczurek... chociaż to było akurat łatwe. Soueiowi wydawało się, że obudził się z letargu, jednak nie oznaczało to, że środki przestały działać i musiały mieć w sobie coś, co powodowało halucynacje, sny na jawie. Istotnie, widok nie był przyjemny, ale krew płynąca ze szczura.. w jego zawodzie widywał już gorsze obrazki, więc na mękę zwierzęcia patrzył bardziej z grymasem obrzydzenia niż strachu.
- Kiepski dzień, huh? - Przeszło mu przez myśl, gdy widział już tylko mokrą plamę, która po nim pozostała.
Wtedy otworzyły się drzwi i ponownie weszła TA kobieta, jednak Souei nie reagował. Patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem, nie dając po sobie poznać, że w ogóle jest świadomy jej obecności. Dopiero gdy podniosła jego twarz i obtarła usta on spojrzał na nią, lecz wciąż wyglądał na półprzytomnego. Był głodny, zmęczony i śmierdzący, nietrudno było udawać że jest w gorszym stanie, niż rzeczywiście był. Gdy jednak tylko puściła jego głowę, ta opadła mu bezwładnie w dół i teraz patrzył przed siebie spode łba. Gdy zapach jedzenia dotarł do jego nozdrzy, walczył sam ze sobą aby po prostu nie poddać się tej najgorszej torturze, lecz nie mógł i nie chciał. Nie reagował. Gdy ślina zaczęła napływać mu do ust, trochę wypłynęło nawet z ich kącika i popłynęło po brodzie, nie był w stanie zapanować nawet nad taką prostą czynnością jak przełykanie śliny. Dopiero gdy odezwała się do niego, jego oczy spoczęły na jej rozmazanej twarzy. Jedyne na co zdobył się Souei, to przytłumiony pomruk. Trudno było nawet wywnioskować czy było to potwierdzenie czy zaprzeczenie, zgoda czy odmowa. Po prostu w takim stanie w jakim znajdował się Matsuda, nie można było się z nim porozumieć. Zemdlałby na życzenie gdyby potrafił, ale niestety niewielu ludzi posiada ten niezwykły talent.
Plan był prosty. Mimo pożerającego go od środka głodu musiał wytrzymać jeszcze trochę. Wiedział, że w końcu nastąpi próba przesłuchania jednak chciał, aby kobieta myślała, że jej specyfiki działają na niego lepiej i dłużej, niż się spodziewała. Każdy człowiek jest przecież inny, każdy może reagować inaczej. Celem Pazura była jeszcze chwila spokoju. Chciał żeby kobieta dała mu więcej czasu regenerację. Jej zdaniem do czasu, gdy Souei będzie w stanie mówić, a tak naprawdę Juugo walczył o każdą chwilę, przez którą działanie obcych substancji zacznie słabnąć, a on odzyska więcej sił i świadomości.
No i jeszcze ten szczurek... chociaż to było akurat łatwe. Soueiowi wydawało się, że obudził się z letargu, jednak nie oznaczało to, że środki przestały działać i musiały mieć w sobie coś, co powodowało halucynacje, sny na jawie. Istotnie, widok nie był przyjemny, ale krew płynąca ze szczura.. w jego zawodzie widywał już gorsze obrazki, więc na mękę zwierzęcia patrzył bardziej z grymasem obrzydzenia niż strachu.
- Kiepski dzień, huh? - Przeszło mu przez myśl, gdy widział już tylko mokrą plamę, która po nim pozostała.
Wtedy otworzyły się drzwi i ponownie weszła TA kobieta, jednak Souei nie reagował. Patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem, nie dając po sobie poznać, że w ogóle jest świadomy jej obecności. Dopiero gdy podniosła jego twarz i obtarła usta on spojrzał na nią, lecz wciąż wyglądał na półprzytomnego. Był głodny, zmęczony i śmierdzący, nietrudno było udawać że jest w gorszym stanie, niż rzeczywiście był. Gdy jednak tylko puściła jego głowę, ta opadła mu bezwładnie w dół i teraz patrzył przed siebie spode łba. Gdy zapach jedzenia dotarł do jego nozdrzy, walczył sam ze sobą aby po prostu nie poddać się tej najgorszej torturze, lecz nie mógł i nie chciał. Nie reagował. Gdy ślina zaczęła napływać mu do ust, trochę wypłynęło nawet z ich kącika i popłynęło po brodzie, nie był w stanie zapanować nawet nad taką prostą czynnością jak przełykanie śliny. Dopiero gdy odezwała się do niego, jego oczy spoczęły na jej rozmazanej twarzy. Jedyne na co zdobył się Souei, to przytłumiony pomruk. Trudno było nawet wywnioskować czy było to potwierdzenie czy zaprzeczenie, zgoda czy odmowa. Po prostu w takim stanie w jakim znajdował się Matsuda, nie można było się z nim porozumieć. Zemdlałby na życzenie gdyby potrafił, ale niestety niewielu ludzi posiada ten niezwykły talent.
Plan był prosty. Mimo pożerającego go od środka głodu musiał wytrzymać jeszcze trochę. Wiedział, że w końcu nastąpi próba przesłuchania jednak chciał, aby kobieta myślała, że jej specyfiki działają na niego lepiej i dłużej, niż się spodziewała. Każdy człowiek jest przecież inny, każdy może reagować inaczej. Celem Pazura była jeszcze chwila spokoju. Chciał żeby kobieta dała mu więcej czasu regenerację. Jej zdaniem do czasu, gdy Souei będzie w stanie mówić, a tak naprawdę Juugo walczył o każdą chwilę, przez którą działanie obcych substancji zacznie słabnąć, a on odzyska więcej sił i świadomości.
0 x

- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie. Bardzo prawdopodobne, że po tej przygodzie, o ile ją przeżyje, Souei będzie miał zespół stresu pourazowego za każdym razem, gdy spojrzy na rodzimą kuchnię. Nawet gdy ładnie pachniało, to teraz i tak bał się, że ryż przed nim zawiera ten sam tajemniczy składnik, po którym odleciał poprzednim razem. Skoro jednak siedział już tutaj, to czemu nie podała mu go w takie samej formie jak poprzednio, strzykawką prosto tam gdzie trzeba? Po co ta zabawa? Przecież nikt już nie uwierzy w to, że ona jest tym dobrym gliną, skoro wcześniej wystąpiła już w innej roli. Gdy wcisnęła mu łyżkę do ust, nie przeżuwał, nawet nie otworzył paszczy aby wziąć kęs. Nawet jeśli logika podpowiadała, że w tym konkretnym daniu nie musi być niczego szkodliwego, to jednak Souei też miał swój honor, który nie pozwalał mu tak wodzić się za nos jakiejś dziwce.
Oceniał swój stan. Jak i co widzi, czy jest w stanie już odpowiednio reagować, czy udałoby mu się wstać z krzesła, gdyby nie był do niego przywiązany. Rozglądał się błądzącym wzrokiem po pomieszczeniu, sprawdzając czy we wnętrzu jest jeszcze coś oprócz nich i krzesła, na którym siedział. Czy są jeszcze jakieś osoby, jakieś meble? Gdyby starczyło mu sił aby się na nią rzucić, to pewnie bez wahania by to zrobił, ale nie chciał podejmować takich prób nadaremno. Teraz nie bardzo przejmował się słowami kobiety, lecz swoim własnym ciałem i tym, co jeszcze z kontroli nad nim mu pozostało.
Z umysłu bowiem aktualnie były chyba już tylko strzępki. Wydawało mu się, że niedawno widziany szczurek odezwał się teraz do niego głosem Boga. Dudnił i odbijał się od ścian, rozpraszając i przeszkadzając. Souei nigdy nie odczuwał podobnych przypadłości. Jego szaleństwu nie towarzyszyły dwie osobowości, nigdy nie kłócił się ze sobą. Tak jak wcześniej więc, mógł wszystko zrzucić na karb skutków ubocznych (albo zamierzonych) specyfików, które mu podano. Milczał, choć tak naprawdę starał się być aktywny w inny sposób. Nie przyjmował jedzenia i nie odpowiadał na zaczepki, dalej grając w swoją grę zamulonego ćpuna.
Oceniał swój stan. Jak i co widzi, czy jest w stanie już odpowiednio reagować, czy udałoby mu się wstać z krzesła, gdyby nie był do niego przywiązany. Rozglądał się błądzącym wzrokiem po pomieszczeniu, sprawdzając czy we wnętrzu jest jeszcze coś oprócz nich i krzesła, na którym siedział. Czy są jeszcze jakieś osoby, jakieś meble? Gdyby starczyło mu sił aby się na nią rzucić, to pewnie bez wahania by to zrobił, ale nie chciał podejmować takich prób nadaremno. Teraz nie bardzo przejmował się słowami kobiety, lecz swoim własnym ciałem i tym, co jeszcze z kontroli nad nim mu pozostało.
Z umysłu bowiem aktualnie były chyba już tylko strzępki. Wydawało mu się, że niedawno widziany szczurek odezwał się teraz do niego głosem Boga. Dudnił i odbijał się od ścian, rozpraszając i przeszkadzając. Souei nigdy nie odczuwał podobnych przypadłości. Jego szaleństwu nie towarzyszyły dwie osobowości, nigdy nie kłócił się ze sobą. Tak jak wcześniej więc, mógł wszystko zrzucić na karb skutków ubocznych (albo zamierzonych) specyfików, które mu podano. Milczał, choć tak naprawdę starał się być aktywny w inny sposób. Nie przyjmował jedzenia i nie odpowiadał na zaczepki, dalej grając w swoją grę zamulonego ćpuna.
0 x

- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
- Souei
- Posty: 1281
- Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Z dwojga złego wolał wcześniej niż później. Potrzebował czasu na otrzeźwienie, choć z drugiej strony głód osłabiał go coraz bardziej i bardziej. Wyglądało jednak na to, że konsekwencja w przerysowywaniu swojego stanu na gorszy niż w rzeczywistości była kluczem do sukcesu. Uderzyła go, ale z dotychczasowych tortur jakie mu zafundowała do tej pory, było to dziwnie... odświeżające? Souei mógł poczuć, że wciąż żyje. Twarz zapiekła, lecz on starał się nie wypaść z roli. Taaak... potrzebował czasu, a ona postanowiła mu go dać odrobinę więcej. W głębi duszy Matsuda poczuł ulgę, gdy kobieta wyszła z pomieszczenia bez wstrzykiwania w jego ciało kolejnej porcji jakiegoś świństwa, które tylko pogorszyłoby jego stan. Oczywiście było za wcześnie, aby móc odtrąbić sukces, ale zdecydowanie była to jakaś szansa.
Wtedy też pojawił się On. Duch Szczurka, który przed chwilą wykrwawił się na podłodze, a który przecież od samego początku w ogóle nie istniał. Nabijał się, lecz chyba nie zdawał sobie sprawy, że on i Souei to ta sama osoba. Sam Pazur nie do końca wiedział, z czym ma do czynienia, choć rozmyślał nad tym tylko przez chwilę. Czy to alternatywne ego, halucynacja czy po prostu stare, dobre sumienie? Gdyby miało to jakieś znaczenie pewnie po prostu by o to zapytał, ale ostatecznie najpierw do końca wysłuchał tego, co mówi sam do siebie.
- Wyluzuj trochę, co? - Odpowiedział w myślach. Nie chciał, aby ktoś za zamkniętymi drzwiami był w stanie usłyszeć jego głos. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że przecież tak naprawdę nikogo tutaj nie było. Nie znaczyło to jednak, że głos i siedząca przed nim postać były nieprawdziwe. Z jednej strony domyślał się z czym ma do czynienia, z drugiej zaś nie zamierzał odganiać od siebie tego... czegoś.
- Właśnie taki mam zamiar... - Najpierw otrząsnąć się, a potem uciec. Nie skazywał się na niepowodzenie tylko dlatego, że tak podpowiadał mu rozsądek, serce i cała reszta wnętrzności. Wziął głęboki wdech, bo nareszcie zmysły i siły wróciły chociaż na chwilę. Duch walki jeszcze w nim nie umarł, a siła woli napędzała ciało do działania. Czy był to przypływ adrenaliny, czy czysto psychologiczna sprawa? Cokolwiek byłoby przyczyną tego przebudzenia, Souei zrozumiał, że nie powinien dłużej czekać, i że to właśnie jest ten moment. Chakra natury była wszędzie, nawet tutaj. Napływała do jego ciała cały czas, należało tylko zrobić z niej w końcu użytek. Na jego skórze pojawiły się czarne pęknięcia, co poskutkowało drugim zastrzykiem energii. O ile nad prawdziwością tego pierwszego można było dyskutować, o tyle aktywacja Klątwy była jak najbardziej realnym wzmocnieniem i pomocą w walce... na początku z więzami. Zamiast siłować się z nimi czystą siłą fizyczną, wytworzył na wysokości przedramion i nadgarstków topory, które rosnąc miały w naturalny sposób przerwać krępujące go sznury, żyłki, łańcuchy, czy czymkolwiek był unieruchomiony. Z wolnymi rękami i aktywną Klątwą zapewne nie będzie miał również problemów z wyswobodzeniem nóg, jeśli te również były związane. Gdy miał już możliwość wstania z krzesła, zrobił to bardzo powoli i w kontrolowany sposób, gdyby miał problemy z utrzymaniem równowagi. Nie chciał aby upadając czy chwiejąc się narobił jakiegokolwiek hałasu, który mógłby zaalarmować kogoś za drzwiami. Jeśli był w stanie stać i chodzić, wówczas najpierw podszedł do malutkiej kraty i jeśli była na wysokości głowy, wyjrzał przez nią. Może pomogłoby to mu ustalić, gdzie się znajduje? To był jednak tylko pierwszy krok. Gdyby ten mu się udał, zacząłby planować kolejne.
Wtedy też pojawił się On. Duch Szczurka, który przed chwilą wykrwawił się na podłodze, a który przecież od samego początku w ogóle nie istniał. Nabijał się, lecz chyba nie zdawał sobie sprawy, że on i Souei to ta sama osoba. Sam Pazur nie do końca wiedział, z czym ma do czynienia, choć rozmyślał nad tym tylko przez chwilę. Czy to alternatywne ego, halucynacja czy po prostu stare, dobre sumienie? Gdyby miało to jakieś znaczenie pewnie po prostu by o to zapytał, ale ostatecznie najpierw do końca wysłuchał tego, co mówi sam do siebie.
- Wyluzuj trochę, co? - Odpowiedział w myślach. Nie chciał, aby ktoś za zamkniętymi drzwiami był w stanie usłyszeć jego głos. Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że przecież tak naprawdę nikogo tutaj nie było. Nie znaczyło to jednak, że głos i siedząca przed nim postać były nieprawdziwe. Z jednej strony domyślał się z czym ma do czynienia, z drugiej zaś nie zamierzał odganiać od siebie tego... czegoś.
- Właśnie taki mam zamiar... - Najpierw otrząsnąć się, a potem uciec. Nie skazywał się na niepowodzenie tylko dlatego, że tak podpowiadał mu rozsądek, serce i cała reszta wnętrzności. Wziął głęboki wdech, bo nareszcie zmysły i siły wróciły chociaż na chwilę. Duch walki jeszcze w nim nie umarł, a siła woli napędzała ciało do działania. Czy był to przypływ adrenaliny, czy czysto psychologiczna sprawa? Cokolwiek byłoby przyczyną tego przebudzenia, Souei zrozumiał, że nie powinien dłużej czekać, i że to właśnie jest ten moment. Chakra natury była wszędzie, nawet tutaj. Napływała do jego ciała cały czas, należało tylko zrobić z niej w końcu użytek. Na jego skórze pojawiły się czarne pęknięcia, co poskutkowało drugim zastrzykiem energii. O ile nad prawdziwością tego pierwszego można było dyskutować, o tyle aktywacja Klątwy była jak najbardziej realnym wzmocnieniem i pomocą w walce... na początku z więzami. Zamiast siłować się z nimi czystą siłą fizyczną, wytworzył na wysokości przedramion i nadgarstków topory, które rosnąc miały w naturalny sposób przerwać krępujące go sznury, żyłki, łańcuchy, czy czymkolwiek był unieruchomiony. Z wolnymi rękami i aktywną Klątwą zapewne nie będzie miał również problemów z wyswobodzeniem nóg, jeśli te również były związane. Gdy miał już możliwość wstania z krzesła, zrobił to bardzo powoli i w kontrolowany sposób, gdyby miał problemy z utrzymaniem równowagi. Nie chciał aby upadając czy chwiejąc się narobił jakiegokolwiek hałasu, który mógłby zaalarmować kogoś za drzwiami. Jeśli był w stanie stać i chodzić, wówczas najpierw podszedł do malutkiej kraty i jeśli była na wysokości głowy, wyjrzał przez nią. Może pomogłoby to mu ustalić, gdzie się znajduje? To był jednak tylko pierwszy krok. Gdyby ten mu się udał, zacząłby planować kolejne.
Ukryty tekst
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości