Oniniwa 鬼庭町
- Harisham
- Martwa postać
- Posty: 797
- Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=130785#p130785
- Multikonta: Harikido, Prosiaczek
Re: Oniniwa 鬼庭町
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Takashi
- Posty: 1073
- Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
- GG/Discord: Takaś#4124
- Lokalizacja: Warszawa
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Oniniwa 鬼庭町
– Nie strzelaj. – odpowiedział krótko wojskowym tonem niebieskooki samuraj do swojego najlepszego łucznika. W tym momencie niebieskooki nie był pewien, czy rzucanie ultimatum w stronę legendarnego wręcz przeciwnika ma jakikolwiek sens, co innego… informacje jakich dostarczali mu inni shinobi i… sprawy nie wyglądały dobrze. Mało tego, wyglądały nawet tragicznie. Oto właśnie pojawił się… Biju. Prawdziwy i ogromny, taki o jakim słyszał legendy i opowieści. Stworzenie, które… zdołała zamknąć w swojej technice jasnowłosa panna Kouseki. Niewiarygodny pokaz mocy oraz umiejętności, jednakże… Kakita nie miał wątpliwości co do tego, że legendarny potwór zostanie zatrzymany jednym ruchem. Tutaj, będą potrzebowali czegoś więcej...
Dalsze wydarzenia zadziały się błyskawicznie, ale najpierw… niebieskooki zmrużył oczy na raport Tamaki, że Han ma przy sobie pudełeczko. Czyli jednak był wystarczająco sentymentalny, by chcieć je chronić. To mogło oznaczać, że… jego plan ma szansę się powieść, może raczej miał. Szyba wymiana „uprzejmości” między Hanem, a NES’em polegająca na reprymendzie, jaką ten pierwszy wymierzył „szaleńcowi”. Pokaz mocy w wykonaniu Antykreatora budził lęk i podziw jednocześnie.
Kakita zacisnął pięść w bezsilnym geście – co mógł zrobić człowiek i miecz przeciwko takiej potędze? Drogą samurajów było poświecić wszystko by osiągnąć mistrzostwo we władaniu mieczem, mieczem który stanowił przedłużenie ich ciał, mieczem który… obecnie był bezużyteczny. Samuraj ani nie miał, ani nie potrafił niczego, co mogłoby się przeciwstawić takiej potędze. Co mógł zrobić mieczem, przeciąć łańcuchy? Ogrom mocy jaki pokazali w czasie tej wyprawy ninja poruszyła dotąd niezachwianą pewność Kakity w jedynie słuszną drogę miecze. Czy… Issen i Hadan istotnie były wszystkim, co mieli samurajowie? Jeśli tak, to decyzja o osiedleniu się na skutym lodem Yinzin nie była wybraniem honorowego życia wobec przeciwności natury, a… zwykłą ucieczką. Kakita zmarszczył brwi…
Nie czas jednak było na to. Sytuacja robiła się coraz bardziej poważna, co więcej… pojawiła się pewna iskierka nadziei. Oto bowiem Antykreator wyszedł do nich z propozycją. Czyżby on sam nie był w stanie powstrzymać Bijuu? To była cenna informacja i szansa, które nie mogli zaprzepaścić, a na pewno nie w sposób tak głupi, jak proponował mu Jun. Niebieskooki przeniósł na niego swoje spojrzenie, zimne, ale nie wyzywające. Kapelusznika niebieskooki mógł traktować w zupełnie inny sposób niż pozostałych tutaj ninja – tamten tez był samurajem. A to oznaczało, że mógł z nim rozmawiać językiem, który tylko drugi samuraj powinien zrozumieć.
– Krótkowzroczność ma zastosowanie tylko wtedy, jeśli jesteś w stanie kogoś od razu zabić. Wykonać rozkaz. – niebieskooki definitywnie zamknął kwestie niszczenia pudełek. Ten ruch, byłby co najwyżej pokazaniem ostatecznego sprzeciwu przeciwko Han’owi – zagranie mu na nosie, ostatnia złośliwość. Istotnie, byłoby to samurajskie, gdyby… nie to, że nic by na tym nie zyskali. Antykreator proponował układ, czy można było mu zaufać? Cóż… wszystko na niebie i ziemi wskazywało, że nie mają za wielkiego pola manewru, ale… to właśnie dzięki pudełkom jeszcze żyją. Han był sentymentalny, należało to mieć na uwadze, podobnie jak to, że nie uważał ich za zagrożenie. Inaczej nie puszczał by ich luzem. Bo dokładnie tak to widział swoim wojskowym zmyłem Kakita – Han mógł ich pozabijać niezależnie od tego, czy demon jest czy go nie ma. To, że ich puszczał oznaczało, że nie uważał, by było to dla niego szkodliwe. Wyliczył ich „grzechy”, a Kakita wysłuchał ich uważnie. Podobnie, jak najlepszego łucznika w ich drużynie. Tylko Han… był w stanie zapieczętować w kimś demona. Co jednak to w praktyce oznaczało? Niebieskooki nie miał zielonego pojęcia, czym są Bijuu, z czym się wiąże bycie nosicielem takiego czegoś, ale sprawa była oczywista – była to na pewno klątwa. Kogo skazać na taki los? Z czym musiała sobie radzić kobieta, której życie zakończył przed chwilą NES? Na razie jednak…
– Wszyscy ranni oraz niezdolni do walki dystansowej wycofać się wraz z Jun-san poza barierę. Tamaki-san, zostań. Przyjrzyj się temu Bijuu, znajdź słabe punkty, każdy ma jakieś. – rozkazał niebieskooki, widząc że bariera upadła. W duchu podziękował Natsume za szybkie uwinięcie się z klatką, teraz mieli już jak uciekać, pozostawało jeszcze, no właśnie kilka kwestii…
– Oddam ci go po wszystkim, Shikarui-san. – rzekł niebieskooki, odbierając z ukłonem wspaniałą broń czerwnookiego łucznika, wraz z małym… bonusem, który natychmiast zamontował do swoich strzał. Zdecydowanie będzie to przydatne, w ten sposób nie będzie bezużyteczny, ale… może się swoich ludziom przysłużyć w jeszcze jeden sposób.
– Tamaki-san, melduj o zasięgu chakry Bijuu, chcę wiedzieć w jakim czasie się rozchodzi. – wydał następny rozkaz, po czym… przeniósł spojrzenie na Antykreaotora.
Co takiego Shikarui powiedział a propos demona? A tak, że można go w kimś zapieczętować, czyli tak samo jak jego ciężarki zniknęły w zwoju, w czymś ciele miał być ten potwór. Kto mógłby skazać samego siebie na tak straszliwy los? To zdecydowanie musiała być kara, ale… może nie było innej opcji? Zamknięcie wielkiego potwora w czymś ciele na lata, mogło stanowić dobre rozwiązanie. Dobre dla ogółu, bowiem dla nieszczęśnika musiało oznaczać straszliwy los. Kto z własnej woli skazałby się na takie życie? Cóż, młody Nara wyszedł z takim pomysłem.
Niebieskooki spojrzał na młodzika, z którego słowem się liczył. Młodzika, który jak każdy młodzieniec chciał coś zrobić, przysłużyć się innym. Skąd jednak w ogóle pomysł, że Han w kimkolwiek demona zapieczętuje? Może w ogóle nie zamierza tego robić, może zabierze go… dla siebie? Skoro bowiem potrafił oszukać śmierć, to może i umiał wykorzystać Bijuu w jakiś sposób? W tej chwili, niebieskooki mógł uwierzyć we wszystko, ale teraz miast wiary, potrzebne było działanie.
Suzumura-san, ja Kakita Asagi przyjmuje twoją propozycję, pomożemy ci powstrzymać demona. – niebieskooki zwrócił się bezpośrednio do antykreatora i… zatytułował go w minimalny, ale zasłużony sposób. Może i ten szaleniec był wrogiem, ale… nawet wróg zasługuje na szacunek. Zawsze. Kolejne słowa, które jednak zamierzał wypowiedzieć niebieskooki, budziły w nim lęk. Bał się konwekwencji tego, co powie, ale wiedział, że jeśli tego nie powie teraz, to najpewniej nie odważy się nigdy. A nie po to przybył do Oniniwy, by odejść jako tchórz.
– Mam jednak własną propozycję. Oddam ci wszystkie przedmioty zawierające twoje wspomnienia, jeśli zapieczętujesz tego demona w jednym z nas. – przemówił niebieskooki, który wcale nie tych słów się bał. Lęk wzbudzały w nim kolejne.
– Zgłaszam siebie. – wypowiedział prężąc się. Miał silne ciało i silnego ducha. Miał też dla kogo żyć. Ayame… czy będzie mógł do niej wrócić po tym wszystkim? Czy… mógłby żyć wiedząc, że nie zrobił nic, by uchronić świat przed jednym z demonów? Świat, w którym żyją razem, pod jednym niebem, Bo nawet jeśli teraz dzielił ich cały kontynent, to oglądali to samo niebo, te same gwiazdy. Tak, niebieskooki zmusił się na wypowiedzenie słów, od których nie ma odwrotu. Nie wiedział w co się pakuje, ale jeśli tak uczyni ten świat odrobinę mniej groźnym dla Niej, to… warto.
Skrót:
Dalsze wydarzenia zadziały się błyskawicznie, ale najpierw… niebieskooki zmrużył oczy na raport Tamaki, że Han ma przy sobie pudełeczko. Czyli jednak był wystarczająco sentymentalny, by chcieć je chronić. To mogło oznaczać, że… jego plan ma szansę się powieść, może raczej miał. Szyba wymiana „uprzejmości” między Hanem, a NES’em polegająca na reprymendzie, jaką ten pierwszy wymierzył „szaleńcowi”. Pokaz mocy w wykonaniu Antykreatora budził lęk i podziw jednocześnie.
Kakita zacisnął pięść w bezsilnym geście – co mógł zrobić człowiek i miecz przeciwko takiej potędze? Drogą samurajów było poświecić wszystko by osiągnąć mistrzostwo we władaniu mieczem, mieczem który stanowił przedłużenie ich ciał, mieczem który… obecnie był bezużyteczny. Samuraj ani nie miał, ani nie potrafił niczego, co mogłoby się przeciwstawić takiej potędze. Co mógł zrobić mieczem, przeciąć łańcuchy? Ogrom mocy jaki pokazali w czasie tej wyprawy ninja poruszyła dotąd niezachwianą pewność Kakity w jedynie słuszną drogę miecze. Czy… Issen i Hadan istotnie były wszystkim, co mieli samurajowie? Jeśli tak, to decyzja o osiedleniu się na skutym lodem Yinzin nie była wybraniem honorowego życia wobec przeciwności natury, a… zwykłą ucieczką. Kakita zmarszczył brwi…
Nie czas jednak było na to. Sytuacja robiła się coraz bardziej poważna, co więcej… pojawiła się pewna iskierka nadziei. Oto bowiem Antykreator wyszedł do nich z propozycją. Czyżby on sam nie był w stanie powstrzymać Bijuu? To była cenna informacja i szansa, które nie mogli zaprzepaścić, a na pewno nie w sposób tak głupi, jak proponował mu Jun. Niebieskooki przeniósł na niego swoje spojrzenie, zimne, ale nie wyzywające. Kapelusznika niebieskooki mógł traktować w zupełnie inny sposób niż pozostałych tutaj ninja – tamten tez był samurajem. A to oznaczało, że mógł z nim rozmawiać językiem, który tylko drugi samuraj powinien zrozumieć.
– Krótkowzroczność ma zastosowanie tylko wtedy, jeśli jesteś w stanie kogoś od razu zabić. Wykonać rozkaz. – niebieskooki definitywnie zamknął kwestie niszczenia pudełek. Ten ruch, byłby co najwyżej pokazaniem ostatecznego sprzeciwu przeciwko Han’owi – zagranie mu na nosie, ostatnia złośliwość. Istotnie, byłoby to samurajskie, gdyby… nie to, że nic by na tym nie zyskali. Antykreator proponował układ, czy można było mu zaufać? Cóż… wszystko na niebie i ziemi wskazywało, że nie mają za wielkiego pola manewru, ale… to właśnie dzięki pudełkom jeszcze żyją. Han był sentymentalny, należało to mieć na uwadze, podobnie jak to, że nie uważał ich za zagrożenie. Inaczej nie puszczał by ich luzem. Bo dokładnie tak to widział swoim wojskowym zmyłem Kakita – Han mógł ich pozabijać niezależnie od tego, czy demon jest czy go nie ma. To, że ich puszczał oznaczało, że nie uważał, by było to dla niego szkodliwe. Wyliczył ich „grzechy”, a Kakita wysłuchał ich uważnie. Podobnie, jak najlepszego łucznika w ich drużynie. Tylko Han… był w stanie zapieczętować w kimś demona. Co jednak to w praktyce oznaczało? Niebieskooki nie miał zielonego pojęcia, czym są Bijuu, z czym się wiąże bycie nosicielem takiego czegoś, ale sprawa była oczywista – była to na pewno klątwa. Kogo skazać na taki los? Z czym musiała sobie radzić kobieta, której życie zakończył przed chwilą NES? Na razie jednak…
– Wszyscy ranni oraz niezdolni do walki dystansowej wycofać się wraz z Jun-san poza barierę. Tamaki-san, zostań. Przyjrzyj się temu Bijuu, znajdź słabe punkty, każdy ma jakieś. – rozkazał niebieskooki, widząc że bariera upadła. W duchu podziękował Natsume za szybkie uwinięcie się z klatką, teraz mieli już jak uciekać, pozostawało jeszcze, no właśnie kilka kwestii…
– Oddam ci go po wszystkim, Shikarui-san. – rzekł niebieskooki, odbierając z ukłonem wspaniałą broń czerwnookiego łucznika, wraz z małym… bonusem, który natychmiast zamontował do swoich strzał. Zdecydowanie będzie to przydatne, w ten sposób nie będzie bezużyteczny, ale… może się swoich ludziom przysłużyć w jeszcze jeden sposób.
– Tamaki-san, melduj o zasięgu chakry Bijuu, chcę wiedzieć w jakim czasie się rozchodzi. – wydał następny rozkaz, po czym… przeniósł spojrzenie na Antykreaotora.
Co takiego Shikarui powiedział a propos demona? A tak, że można go w kimś zapieczętować, czyli tak samo jak jego ciężarki zniknęły w zwoju, w czymś ciele miał być ten potwór. Kto mógłby skazać samego siebie na tak straszliwy los? To zdecydowanie musiała być kara, ale… może nie było innej opcji? Zamknięcie wielkiego potwora w czymś ciele na lata, mogło stanowić dobre rozwiązanie. Dobre dla ogółu, bowiem dla nieszczęśnika musiało oznaczać straszliwy los. Kto z własnej woli skazałby się na takie życie? Cóż, młody Nara wyszedł z takim pomysłem.
Niebieskooki spojrzał na młodzika, z którego słowem się liczył. Młodzika, który jak każdy młodzieniec chciał coś zrobić, przysłużyć się innym. Skąd jednak w ogóle pomysł, że Han w kimkolwiek demona zapieczętuje? Może w ogóle nie zamierza tego robić, może zabierze go… dla siebie? Skoro bowiem potrafił oszukać śmierć, to może i umiał wykorzystać Bijuu w jakiś sposób? W tej chwili, niebieskooki mógł uwierzyć we wszystko, ale teraz miast wiary, potrzebne było działanie.
Suzumura-san, ja Kakita Asagi przyjmuje twoją propozycję, pomożemy ci powstrzymać demona. – niebieskooki zwrócił się bezpośrednio do antykreatora i… zatytułował go w minimalny, ale zasłużony sposób. Może i ten szaleniec był wrogiem, ale… nawet wróg zasługuje na szacunek. Zawsze. Kolejne słowa, które jednak zamierzał wypowiedzieć niebieskooki, budziły w nim lęk. Bał się konwekwencji tego, co powie, ale wiedział, że jeśli tego nie powie teraz, to najpewniej nie odważy się nigdy. A nie po to przybył do Oniniwy, by odejść jako tchórz.
– Mam jednak własną propozycję. Oddam ci wszystkie przedmioty zawierające twoje wspomnienia, jeśli zapieczętujesz tego demona w jednym z nas. – przemówił niebieskooki, który wcale nie tych słów się bał. Lęk wzbudzały w nim kolejne.
– Zgłaszam siebie. – wypowiedział prężąc się. Miał silne ciało i silnego ducha. Miał też dla kogo żyć. Ayame… czy będzie mógł do niej wrócić po tym wszystkim? Czy… mógłby żyć wiedząc, że nie zrobił nic, by uchronić świat przed jednym z demonów? Świat, w którym żyją razem, pod jednym niebem, Bo nawet jeśli teraz dzielił ich cały kontynent, to oglądali to samo niebo, te same gwiazdy. Tak, niebieskooki zmusił się na wypowiedzenie słów, od których nie ma odwrotu. Nie wiedział w co się pakuje, ale jeśli tak uczyni ten świat odrobinę mniej groźnym dla Niej, to… warto.
Skrót:
- Kakita wydaje rozkaz by Shikarui nie strzelał.
- Kakita odmawia Jun’owi.
- Kakit zwraca się do Tamaki by szukała słabych punktów, a potem by oszacowała tempo rozchodzenia się mgły.
- Kakit bierze łuk od Shika z małym „bonusem” (ustalone z Koalą).
- Kakita składa własną propozycję Han’owi.
.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Oniniwa 鬼庭町
Bestia zaczynała się pojawiać na ich oczach. W nieco inny sposób, o wiele bardziej obrzydliwy niż poprzednio. Poprzednio dostojny Koniodelfin, który w całej swej okazałości prezentował swoje piękno, swoją dumę. Majestatyczny, dziki, pełny gracji. Tutaj zaś zaczęło się od zwykłego mordu, od uwolnienia chakry, energii która przyjmowała rzeczywisty kształt. Gdyby nie to, że widział już ogoniastych, pewnie by się zdziwił, uznałby to za iluzję, że uwolnienie takich ilości chakry jest niemożliwe. Policzył naprędce ogony, jeden więcej niż poprzednio. Przypomniał sobie słowa Akaruia, gdy wspominał biju, ich imiona. Tym razem bestia przypominała coś innego, może bliższy rzeczywistości, lecz nadal jakby odrealniony. Biedne stworzenie - skomentował w myślach, zdając sobie sprawę jak ten stwór musi się czuć. Uwięziony w ciele, przywołany tutaj przez kogoś wbrew swojej woli. Teraz wydostał się na wolność, lecz już na starcie został ponownie uwięziony. Całe życie jako więzień, tylko dlatego, że jesteś taki, a nie inny. Nikt jednak z obecnych tutaj nie mógł sobie pozwolić na to, by rozszalały ogoniasty zaczął rozrabiać, bo to skończyłoby się śmiercią i zniszczeniem dla całej okolicy. Poczuł jak po jego skroni spływa łza. Jedna, samotna, tak samo jak samotny musiał być teraz Rokubi. Jak bardzo był wściekły, jak bardzo zły, jak bardzo pragnie się uwolnić. Może ta kobieta go nie zniewoliła, może nie był jej niewolnikiem? Może cierpiał po jej stracie? Wybacz, za to wszystko co się teraz stanie - pomyślał, gdy sam dołączył się do tych, którzy chcieli ponownie go zniewolić. Gdy przekształcał piach pod jego nogami.
Działo się jednak co innego, strzały wypuszczone przez jednego z Sandałów i chłopaczka, który swego czasu kręcił się razem z nimi. Wybuch, odrzucony NES, który chyba nic sobie z tego nie zrobił, wysłany... cień? Cień, który poszatkował Harishama na kawałki. Głupi chłopaku, na co Ci to było? - przez chwilę nawet poczuł współczucie dla tego dzieciaka. Chciał być odważny, chciał dokonać czegoś wielkiego, a zmierzył się z rzeczywistością. Tylko że to właśnie Staruszek miał się zdziwić, bowiem gdy wraz z Mujinem zajmował się Hakuseiem ominął pokaz zdolności, jakimi dysponował ten świętoszek. Rozpadł się w kałużę. Gość dosłownie w jedną chwilę stał się cieczą, by potem powrócić do swojej formy. No zaimponił.
Doszło jednak do utarczki pomiędzy Hanem i jego poplecznikiem - czyżby Kuroi mógł tutaj mieć nieco racji? Choć ociupinkę, tak tylko troszkę, troszeńkę? Wychodziło na to, że tak ale... umowa z Hanem? Rozdziawił oczy, przyglądając się jak blisko był, jak mówił on do nich spokojnym tonem. Pakt z diabłem? Przyszli go tutaj unieszkodliwić, na własne oczy przekonali się, że walka z nim jest... bezsensowna. To jak przesuwanie góry własnymi dłońmi, w pojedynkę, mając odrąbane kończyny. Niemożliwe, poza ich zasięgiem. A jednak nawet i Han stwierdzał, że to nie jest czas i miejsce na rozwałkę, na zniszczenie porządku, osady do której był przyzwyczajony. Czuł strach, czuł jak drętwieją mu nogi i cieszył się, że nie musiał się ruszać z miejsca, bo prawdopodobnie by nie był do tego zdolny. Założył ręce na klatce - nie po to by pokazać coś swoją postawą, lecz by ukryć to, że tak bardzo musi powstrzymywać się przed zaciskaniem dłoni. Jak staje mu gula w gardle i z trudem ją przełyka, lecz ta wraca jak niechciana mucha. Pokonać i unieszkodliwić ogoniastego? Ostatnim razem ledwo tego dokonali, a musieli mieć pieczętującego - i w tym momencie zaiskrzyło. Łańcuchy z chakry, on chce to zrobić - dysponował podobnymi zdolnościami do mnich z Iglicy. On chciał w kimś zapieczętować stwora.
Rozsądek walczył z pragnieniem, by pozbyć się Hana raz na zawsze. Nie spodziewał się tego, że Jun będzie jednym z tych, którzy byli przeciwko pomysłowi Hana. Zostawić go tutaj, niech sam się mierzy z tym stworem? Był to jakiś pomysł, lecz co zrobi Han, gdy odmówią współpracy? Zajmie się biju... a później nimi. Mniejsze zło ponownie musiało się objawić do kurwy nędzy. Popatrzył na Ocirka, gdy ten się do niego odezwał. Kuroi tylko popatrzył na niego, przechylił głowę na bok. Na jego twarzy widniał zadziorny uśmieszek
-Nie mów mi jak mam żyć, dzieciaku. Nigdy. - po czym złożył pieczęć barana uwalniając swój uprzednio zebrany piasek -Przepraszam - powiedział cichutko pod nosem, gdy skłonił swój piasek do wciągania biju w sam jego środek. Ruchome piaski, które miały nie pozwolić stworowi na ruch, niewrażliwe na jego śluz, bowiem im bardziej go niszczył, tym bardziej się zapadał do środka. Było mu przykro tego stworzenia, tego w jaki sposób się z nim obchodzili, lecz czy było inne wyjście?
-Chcecie mieć tego stwora w sobie? Wściekłego, rozjuszonego? Chcecie go zniewolić, stać się jego więzieniem? Być chodzącym niebezpieczeństwem, zagrażać nie tylko sobie, lecz i swojej rodzinie? - popatrzył na tych, którzy się zgłaszali z własnej, nieprzymuszonej woli. Poświęcenie? Godne podziwu, lecz głupie. Nikt ich do tego nie przymuszał, nie byli pod kreską jak poprzednio. Han i tak sam wybierze, ich zgłoszenia nie miały tutaj najmniejszego znaczenia.
-Rób swoje... - powiedział patrząc Hanowi prosto w oczy. Bez uprzedniego strachu, bez zaciskania dłoni. Jeżeli już przyszło do tego, że muszą współpracować, to nie zamierzał go traktować jak coś niestworzonego, lecz jako jednego ze swoich towarzyszy broni. Działaj, nie czekaj.
Działo się jednak co innego, strzały wypuszczone przez jednego z Sandałów i chłopaczka, który swego czasu kręcił się razem z nimi. Wybuch, odrzucony NES, który chyba nic sobie z tego nie zrobił, wysłany... cień? Cień, który poszatkował Harishama na kawałki. Głupi chłopaku, na co Ci to było? - przez chwilę nawet poczuł współczucie dla tego dzieciaka. Chciał być odważny, chciał dokonać czegoś wielkiego, a zmierzył się z rzeczywistością. Tylko że to właśnie Staruszek miał się zdziwić, bowiem gdy wraz z Mujinem zajmował się Hakuseiem ominął pokaz zdolności, jakimi dysponował ten świętoszek. Rozpadł się w kałużę. Gość dosłownie w jedną chwilę stał się cieczą, by potem powrócić do swojej formy. No zaimponił.
Doszło jednak do utarczki pomiędzy Hanem i jego poplecznikiem - czyżby Kuroi mógł tutaj mieć nieco racji? Choć ociupinkę, tak tylko troszkę, troszeńkę? Wychodziło na to, że tak ale... umowa z Hanem? Rozdziawił oczy, przyglądając się jak blisko był, jak mówił on do nich spokojnym tonem. Pakt z diabłem? Przyszli go tutaj unieszkodliwić, na własne oczy przekonali się, że walka z nim jest... bezsensowna. To jak przesuwanie góry własnymi dłońmi, w pojedynkę, mając odrąbane kończyny. Niemożliwe, poza ich zasięgiem. A jednak nawet i Han stwierdzał, że to nie jest czas i miejsce na rozwałkę, na zniszczenie porządku, osady do której był przyzwyczajony. Czuł strach, czuł jak drętwieją mu nogi i cieszył się, że nie musiał się ruszać z miejsca, bo prawdopodobnie by nie był do tego zdolny. Założył ręce na klatce - nie po to by pokazać coś swoją postawą, lecz by ukryć to, że tak bardzo musi powstrzymywać się przed zaciskaniem dłoni. Jak staje mu gula w gardle i z trudem ją przełyka, lecz ta wraca jak niechciana mucha. Pokonać i unieszkodliwić ogoniastego? Ostatnim razem ledwo tego dokonali, a musieli mieć pieczętującego - i w tym momencie zaiskrzyło. Łańcuchy z chakry, on chce to zrobić - dysponował podobnymi zdolnościami do mnich z Iglicy. On chciał w kimś zapieczętować stwora.
Rozsądek walczył z pragnieniem, by pozbyć się Hana raz na zawsze. Nie spodziewał się tego, że Jun będzie jednym z tych, którzy byli przeciwko pomysłowi Hana. Zostawić go tutaj, niech sam się mierzy z tym stworem? Był to jakiś pomysł, lecz co zrobi Han, gdy odmówią współpracy? Zajmie się biju... a później nimi. Mniejsze zło ponownie musiało się objawić do kurwy nędzy. Popatrzył na Ocirka, gdy ten się do niego odezwał. Kuroi tylko popatrzył na niego, przechylił głowę na bok. Na jego twarzy widniał zadziorny uśmieszek
-Nie mów mi jak mam żyć, dzieciaku. Nigdy. - po czym złożył pieczęć barana uwalniając swój uprzednio zebrany piasek -Przepraszam - powiedział cichutko pod nosem, gdy skłonił swój piasek do wciągania biju w sam jego środek. Ruchome piaski, które miały nie pozwolić stworowi na ruch, niewrażliwe na jego śluz, bowiem im bardziej go niszczył, tym bardziej się zapadał do środka. Było mu przykro tego stworzenia, tego w jaki sposób się z nim obchodzili, lecz czy było inne wyjście?
-Chcecie mieć tego stwora w sobie? Wściekłego, rozjuszonego? Chcecie go zniewolić, stać się jego więzieniem? Być chodzącym niebezpieczeństwem, zagrażać nie tylko sobie, lecz i swojej rodzinie? - popatrzył na tych, którzy się zgłaszali z własnej, nieprzymuszonej woli. Poświęcenie? Godne podziwu, lecz głupie. Nikt ich do tego nie przymuszał, nie byli pod kreską jak poprzednio. Han i tak sam wybierze, ich zgłoszenia nie miały tutaj najmniejszego znaczenia.
-Rób swoje... - powiedział patrząc Hanowi prosto w oczy. Bez uprzedniego strachu, bez zaciskania dłoni. Jeżeli już przyszło do tego, że muszą współpracować, to nie zamierzał go traktować jak coś niestworzonego, lecz jako jednego ze swoich towarzyszy broni. Działaj, nie czekaj.
Ukryty tekst
0 x
- Tamaki Hyūga
- Martwa postać
- Posty: 1829
- Rejestracja: 18 maja 2019, o 03:00
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Niska, szczupła, długie, ciemnoniebieskie włosy, białe oczy klanu Hyuuga
- Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z kapturem, czarne rękawiczki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5229
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Toshiki Oden
- Lokalizacja: To tu, to tam
Re: Oniniwa 鬼庭町
Obserwowałam jak brązowa chakra formowała w coś materialnego aż w pewnym momencie wewnątrz rubinowej kopuły znalazł się ogromny ślimak, który posiadał sześć ogonów. Bardzo szybko zaczął on również ociekać gęstym śluzem a kryształ wytworzony przez białowłosą kobietę wydawał się wytrzymywać, jednak raczej nie powinniśmy się spodziewać żeby powstrzymało to chakrowego molocha. Rozkazy Kakity-sama słyszałam trochę jakby przez mgłę, w pełni pochłonięta obserwowaniem takiej na swój sposób majestatycznej istoty, która została tutaj wbrew własnej woli przywołana.
Kiedy tak jednak patrzyłam na to niebywałe zjawisko, poczułam się w pewien sposób źle. Możliwe iż rzeczywiście, Ogoniaste Bestie były niebezpieczne, możliwe że to tylko bajki jakie są opowiadane aby dzieci nie były niegrzeczne. Ale prawda była taka że Sześcioogoniasty został tutaj przyzwany wbrew swojej woli.
- A czy... A czy nie dałoby się jakoś tego rozwiązać w taki sposób aby go nie krzywdzić? Został on tutaj przywołany przez NESa, nie z własnej woli. - powiedziałam głośno aby usłyszało mnie jak najwięcej osób. - Czy nie byłoby możliwym aby go przenieść w jakieś miejsce gdzie nie będzie nikomu zagrażał ale także będzie mógł sobie egzystować w spokoju? Może i nie znam się jakoś bardzo na tego typu istotach, jednak wiem tyle że każdy by się czuł w takiej sytuacji zagrożony. Ja też jakbym została siłą przywołana w miejsce gdzie niekoniecznie chcę być, nie byłabym zbytnio z tego faktu zadowolona. - powiedziałam twardym i stanowczym tonem wychodząc parę kroków do przodu i odwracając się aby ogarnąć wzrokiem wszystkich tutaj zebranych. - Czy naprawdę jedyna opcja to jest więcej przemocy? Czy naprawdę nie ma żadnego sposobu aby przełamać to koło nienawiści i agresji? - powiedziałam spoglądając kolejno na każdego z obecnych.
Użyte techniki:
ZDOLNOŚCI
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
Kiedy tak jednak patrzyłam na to niebywałe zjawisko, poczułam się w pewien sposób źle. Możliwe iż rzeczywiście, Ogoniaste Bestie były niebezpieczne, możliwe że to tylko bajki jakie są opowiadane aby dzieci nie były niegrzeczne. Ale prawda była taka że Sześcioogoniasty został tutaj przyzwany wbrew swojej woli.
- A czy... A czy nie dałoby się jakoś tego rozwiązać w taki sposób aby go nie krzywdzić? Został on tutaj przywołany przez NESa, nie z własnej woli. - powiedziałam głośno aby usłyszało mnie jak najwięcej osób. - Czy nie byłoby możliwym aby go przenieść w jakieś miejsce gdzie nie będzie nikomu zagrażał ale także będzie mógł sobie egzystować w spokoju? Może i nie znam się jakoś bardzo na tego typu istotach, jednak wiem tyle że każdy by się czuł w takiej sytuacji zagrożony. Ja też jakbym została siłą przywołana w miejsce gdzie niekoniecznie chcę być, nie byłabym zbytnio z tego faktu zadowolona. - powiedziałam twardym i stanowczym tonem wychodząc parę kroków do przodu i odwracając się aby ogarnąć wzrokiem wszystkich tutaj zebranych. - Czy naprawdę jedyna opcja to jest więcej przemocy? Czy naprawdę nie ma żadnego sposobu aby przełamać to koło nienawiści i agresji? - powiedziałam spoglądając kolejno na każdego z obecnych.
Użyte techniki:
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Kabura na prawym udzie
- Kabura na lewym udzie
- Torba przy pasie z tyłu po lewej stronie
- Manierka z symbolem Suitonu przy pasie
- Sztylet przy pasie
Ukryty tekst
0 x
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: Oniniwa 鬼庭町
Dookoła zapanował chaos każdy miał coś do powiedzenia, ale nie wielu mówiło z sensem. Część osób chciało niszczyć skrzynki z wspomnieniami, a część oddać je Hanowi i prosić żeby ich puścił, a dwóję samotnych shinobii zamiast gadać podjęło próby zniszczenia bariery, która ich więziła w Oniniwie. Hayakawa przyglądał się temu wszystkiemu zmieszany dopóki nie pojawił się kolejnym przeciwnik i po zabiciu kogoś jego oczom ukazała się prawdziwa ogoniasta bestia. Do tej pory sądził że ogoniaste bestie to tylko i wyłącznie legendy, wymyślone przez jakiegoś shinobii, bądź zwykłego pijaczynę żeby wyprosić trochę napitku.
Hachiman z rodu Hozuki od razu ruszył z atakiem na Nesa, ale nie był jedynym, gdyż inni dołączyli do niego że swoimi atakami dystansowymi. Zabawne było jak bali się ruszyć Shinjiro i z przerażeniem drżeli na jego widok, ale nie mieli problemu by w jego obecności atakować jego poplecznika. Wydawało się to tak jakby atakowali samego Hana, ale jak się później okazało Nes nie wykonał poleceń swojego przełożonego i teraz to na nim spoczął gniew nieumarłego. W tym czasie demon zamknięty w klatce z kryształu powoli coraz bardziej dawał o sobie znać i właśnie wtedy stało się coś naprawdę niespodziewanego. Słynny antykreator zaproponował najemnikom współpracę wolność w zamian za pomom w powstrzymaniu bestii.
Zdecydowana większość od razu się zgodziła widząc w tym okazję na uratowanie wszystkich, a część nawet zaczęła wyskakiwać z propozycjami, że mogą zostać pojemnikami dla stwora. Hayakawa nie miał zielonego pojęcia, jak chcą to powstrzymać, ale jedno wiedział na pewno, że ten który zostanie pojemnikiem zyska bardzo dużą siłę, pytanie tylko czy to go nie przerośnie. Żadne ataki Keion nie były by w stanie w żaden sposób zagrozić bestii pewnie nawet nie zostały by dostrzeżone w natłoku potężnych ataków, które z całą pewnością miały zaraz na nim się skupić. Jednakże medyk nie zamierzał korzystać z okazji że bariera właśnie została zniszczona. Chciał być blisko tego co właśnie się działo, wiedział że nie na co dzień ma się okazję ujrzeć pieczętowanie w kimś demona, a właściwie pewnie nawet niewielu było dane to ujrzeć. Oczywiście że się bał i to nawet bardzo, ale był gotów narazić swoje życie w tym miejscu byle tylko móc jak najdłużej się temu przyglądać, no i dodatkowo był też wrazieczego na miejscu żeby komuś udzielić pierwszej pomocy, bądź też po prostu wesprzeć chakrą.
ZDOLNOŚCI
Hachiman z rodu Hozuki od razu ruszył z atakiem na Nesa, ale nie był jedynym, gdyż inni dołączyli do niego że swoimi atakami dystansowymi. Zabawne było jak bali się ruszyć Shinjiro i z przerażeniem drżeli na jego widok, ale nie mieli problemu by w jego obecności atakować jego poplecznika. Wydawało się to tak jakby atakowali samego Hana, ale jak się później okazało Nes nie wykonał poleceń swojego przełożonego i teraz to na nim spoczął gniew nieumarłego. W tym czasie demon zamknięty w klatce z kryształu powoli coraz bardziej dawał o sobie znać i właśnie wtedy stało się coś naprawdę niespodziewanego. Słynny antykreator zaproponował najemnikom współpracę wolność w zamian za pomom w powstrzymaniu bestii.
Zdecydowana większość od razu się zgodziła widząc w tym okazję na uratowanie wszystkich, a część nawet zaczęła wyskakiwać z propozycjami, że mogą zostać pojemnikami dla stwora. Hayakawa nie miał zielonego pojęcia, jak chcą to powstrzymać, ale jedno wiedział na pewno, że ten który zostanie pojemnikiem zyska bardzo dużą siłę, pytanie tylko czy to go nie przerośnie. Żadne ataki Keion nie były by w stanie w żaden sposób zagrozić bestii pewnie nawet nie zostały by dostrzeżone w natłoku potężnych ataków, które z całą pewnością miały zaraz na nim się skupić. Jednakże medyk nie zamierzał korzystać z okazji że bariera właśnie została zniszczona. Chciał być blisko tego co właśnie się działo, wiedział że nie na co dzień ma się okazję ujrzeć pieczętowanie w kimś demona, a właściwie pewnie nawet niewielu było dane to ujrzeć. Oczywiście że się bał i to nawet bardzo, ale był gotów narazić swoje życie w tym miejscu byle tylko móc jak najdłużej się temu przyglądać, no i dodatkowo był też wrazieczego na miejscu żeby komuś udzielić pierwszej pomocy, bądź też po prostu wesprzeć chakrą.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
0 x