Ario na początku wolno sobie radził, ale korzystając z sytuacji nauczył się rozmieszczenia wszystkich przedmiotów, by to mogło zaprocentować w kolejnych minutach, a nawet godzinach. Podstawą shinobi było zawsze zrobienie dobrego rekonesansu, o czym uczyła go matka. Opowiadała też między innymi o tym, że ich klan rzadko staje się główną siłą ataku, a częściej dostają jakieś bardzo ciężkie, specyficzne misje, którym są w stanie podołać tylko oni, bazując na wachlarzu możłiwości, jakie często posiadają...
...tylko w tym przypadku, chłopak musiał podawać sztućce czy inne rzeczy, tak więc ciężko tu mówić o byciu Shinobi, ale Ario często lubił szlifować umiejętności na podstawowych rzeczach - wkońcu od takich najprostszych się zaczyna.
Kunisaku nie chciał używać też chakry, także starał się fizycznie wszędzie chodzić i podawać rzeczy tak, by dziewczyna mogła nadążać. Później, starał się nawet nie tyle tylko podawać, co wyłapywać, gdzie patrzy klient i stawać mniej więcej w tym miejscu, tak, by być gotowym. Miał nadzieję, że to wystarczy, by być jak najlepszym pomocnikiem.
Ario mógł błysnąć, ale pytanie było bardzo skomplikowane. Począwszy od tego, że obrabiarka do drewna, jaką miał u siebie w warsztacie to było wielkie ustrojstwo, to w tym przypadku, gdzie klient był sam, trzeba było zapronować coś, co będzie się najbardziej opłacało obu stronom. Szczególnie, sprzedawczyni, bo przecież chyba na tym polega handel? Tak przynajmniej młody Kunisaku myślał, ale niestety nie był w tym mistrzem, więc po prostu zgadywał.
- No no no...najlepiej to będzie wziąć tą najmniejszą, ponieważ wygląda na bardzo solidną i z metalowymi wsuwkami, co powinno dobrze działać jako usztywniacz. No i nie wiem, czy jest Pan w stanie dźwignąć większą, więc...jeżeli da Pan radę, to ta byłaby lepsza, ale tylko do dużych drewnianych bel. Jak do mniejszych to ta, o której mówiłem wcześniej.
Shinobi miał nadzieję, że takie wytłumaczenie będzie załatwiało sprawę. Nie wiedząc czemu, ale nawet spodobało mu się to. Trochę przypomniał sobie sytuację, jak kiedyś matka tłumaczyła mu budowy stawów i mechanikę obrotów przy mechanizmach, które tworzyła...aż się uśmiechnął na same wspomnienie.
Ario nie zamierzał wnikać w głębszą historię, jaka mogła kryć się za tym, że dziewczyna jest stąd lub nie. Dostał zadanie, przyjął zlecenie i będzie rozliczał się z dziewczyną - jeżeli ta zaś jest wypłacalna i w stanie pokryć koszt wynajmu shinobi, Kunisaku nie widział w tym żadnego problemu. Cieszył się nawet, że w miłej atmosferze mija mu ten czas. Co prawda, pomału zaczynało się ściemniać, więc miał nadzieję, że jego robocizna tutaj również dobiega końca. Swoją drogą, pomyślał o ojcu, który de facto był jednym z takich handlarzy. Ciekawe, czy to co robił, bardzo odbiegało od tego, co robił tearz Ario. Jakby nie patrzeć - Ario zdecydowanie wolał być Shinobim niż sprzedawcą...ciekawe, czy gdyby jego brat miał taki wybór, też by tak postąpił.
- Cieszę się, że mogłem pomóc. - powiedział, uśmiechając się, lecz bez zbytnich emocji. Chłopak był trochę zmeczony, a gdy w jego głowie pojawiła się informacja, że ma jeszcze dużo do zrobienia po powrocie do domu, to tylko cicho westchnął.
Ario zadowolony, że udało mu się dotrwać do końca, miał jeszcze do załatwienia najcięższą z rzeczy - przywitanie przez prawdopodobnie właściciela stoiska. Chłopak w pierwszej chwili próbował rozszyfrować, czy dziewczyna to jego córka, czy może jakaś pracownica, ale ubiór wskazywał na to, że mimo wszystko jest to prawdopodobnie córka. Shinobi nie sądził, że będzie robić jakiś problem, jednak postanowił przeciwdziałać, tudzież prewencyjnie zareagować.
- No no no no...jestem Ario, pomagam w sprzedaży za zapłatą. Zostałem wynajęty. Poza tym udało nam się sprzedać obrabiarkę do drewna, więc samo to powinno świadczyć o naszych wynikach. - powiedział zadowolony z siebie.
Co prawda taka obrabiarka napewno była droga, a że Ario orientował się dość dobrze w cenach sklepowych, jako stały klient - to nie zawahał się z tej wiedzy skorzystać. Może uda mu się ugasić tlący się i nadciągający pożar, nim ten zdoła wybuchnąć na dobre? Tego miał dopiero się dowiedzieć w nadchodzącej chwili.
Ario, zadowolony z zapłaty, zabrał swój mieszek i ruszył w kierunku sklepu z wyposażeniem. Nie wiedział kiedy, czas minął mu bardzo szybko, a sam wykonał błyskawicznie 3 zlecenia, na których bardzo dobrze się dorobił. Jeżeli miałby wspominać, to chyba najmilej mu się pracowało z dziećmi. Taka trochę kontrowersja, bo przecież sam Ario nie był zbytnio mistrzem nawiązywania kontaktów...ale możliwość pokazania kilku sztuczek, dobrze mu zrobiły. W sumie to nawet będzie musiał też trochę przygotować się do jakichś wypraw, więc tak naprawdę znowu potrzebne będą większe zakupy...
Kunisaku ruszył w stronę sklepu, kręcąc głową z rezygnacją - wkońcu zostawia u tego mężczyzny prawie wszystkie pieniądze, które zarabia...
Krótki wygląd: Luźna, biała koszula z podwiniętymi rękawami, luźne czarne spodenki za kolana, standardowe buty shinobi w kolorze czarnym. Znak klanu ukryty jest pod grzywką.
Widoczny ekwipunek: 10 metrów bandaża (po 5 metrów na przedramię), torba umieszczona z tyłu, po lewej stronie
Hayato doskonale rozumiał pośpiech oraz bezpośredniość swojego zleceniodawcy. W końcu do sprawnego biznesu niezbędny jest także odpowiedni zarządca. Nie oponował w żaden sposób kiedy mężczyzna zaprosił go do środka, a także w momencie wskazania mu miejsca do klapnięcia.
Ze słów, które usłyszał od zleceniodawcy misja nie wyglądała na zbyt trudną i wymagającą, dlatego też nie miał zamiaru targować się o kwotę jaką miał otrzymać w postaci nagrody. Suma 250 ryo wydała się młodemu Kaguya w zupełności wystarczająca, zwłaszcza że wystarczyło jedynie sprowadzić chłopaka do domu. Pomimo podstawowego nakreślenia sytuacji Hayato jednak trochę brakowało informacji na temat samego syna. Kiedy mężczyzna zakończył swój wywód chłopak odezwał się spokojnie: - Jak najbardziej wysokość wynagrodzenia mi odpowiada. Dziękuję również za wskazówki gdzie powinienem rozpocząć poszukiwania - wydaje mi się, że ten cały "Zakazany Owoc" będzie dobrym punktem zaczepienia. Musi mi Pan jednak powiedzieć również coś na temat swojego syna. Jak wygląda? Czy pamięta Pan w co był ubrany? Może posiada jakieś charakterystyczne cechy w wyglądzie bądź swoim zachowaniu? Każda informacja będzie cenna i pozwoli mi sprawniej zająć się tym zleceniem. Tak jak i Pan chciałbym wypełnić je jak najszybciej.
Chłopak czekał na wszelkie informacje, które mógł mu podać mężczyzna. Kiedy udało mu się je pozyskać postanowił nie zajmować mężczyźnie więcej czasu i udał się do wymienionego przez zleceniodawcę lokalu.
Gorący dzień, wręcz upalny. Tym bardziej dla kogoś, kto raczej nie przywykł do takich zjawisk. Co prawda w jego rodzinnych stronach również zdarzały się niesamowicie ciepłe dni, jednak tutaj wszystko wyglądało jakby już dawno zostało wypalone przez słońce. Rekinek nawet w myślach śmiał się, że większość budynków straciło już swoje barwy, będąc wypalonymi przez słońce.
-Całkiem dużo ludzi...- Powiedział sam do siebie, pod nosem, rozglądając się po ludziach wędrujących z punktu do punktu. Spora część z nich nie zwracała uwagi na pogodę, po prostu wykonując swoje kolejne zadania. Tymczasem młodzieniec o nietypowym kolorze skóry, przemykał z cienia do cienia, starając się jak najmniej wystawić na bezpośrednie działanie słońca. Narzucony na głowę kaptur trochę w tym pomagał, ale nie był wystarczający. Zaczął już nawet myśleć czy nie zrobić tutaj na środku placu małej fontanny jakąś techniką Suitonu.