Niezamieszkany obszar...

[Kuroi Kuma]

  Ukryty tekst

[Kuroi Kuma]

  Ukryty tekst

[Kuroi Kuma]

  Ukryty tekst

[Kuroi Kuma]

  Ukryty tekst

[Kuroi Kuma]

  Ukryty tekst

z/t

[Gundan]

Jak zawędrowałem w niezamieszkane rejony miasta sam do końca nie wiedziałem, po tak długim czasie spędzonym w domu miasto wydawało się jakby bardziej obce. Zwłaszcza że uprzednio też dłuższy czas nie było mnie na mieście z powodu wojny. Chociaż może tylko tak sobie to wszystko tłumaczyłem, a tak naprawdę liczyłem na jakiś sposób by móc przetestować swoje umiejętności.
W każdym razie wolnym krokiem przechodziłem po rewirach należących do drobnych złodziei, mniejszych gangów i innych typów mniej lub bardziej związanych z półświatkiem. Fakt, że doskonale zdawałem sobie sprawę z miejsca w jaki jestem podświadomie wymuszał na mnie baczniejsze obserwowanie tego co działo się wokół mnie. W końcu nikt z poza rodziny nie wie kto należy do jednej z trzech głównych rodzin więc jakieś obdartusy mogły by chcieć się zaczaić na mnie, a jak głosi bardzo mądre przysłowie. "Nawet Antykreator dupa gdy ludzi kupa".
Ponadto gdybym któregoś wypatrzył mógłbym zaatakować pierwszy czy chociaż go nastraszyć ale chyba najbardziej ustawiało by mnie gdybym wypatrzył kogoś potrzebującego pomocy. W końcu pomoc w takich miejscach nie jest tania, a pieniądze pozwalają otworzyć wiele drzwi za którymi skrywana może być moc.

[Jun'ichi]

Misja rangi C
Gundan - Mafia Akiyama
1 / 30 W mieście w którym dominował pieniądz i chciwość, nie było niczym nadzwyczajnym że ludzie próbowali zarobić na cudzym nieszczęściu. W wykonaniu członka mafii było to tym bardziej uzasadnione, chociaż ciężko było nazwać młodego Jugo w pełni człowiekiem, a bardziej demonem odzianym w ludzką powłokę. Nawet mimo tej powłoki, ludzie zdawali się schodzić mu z drogi, przyspieszać kiedy się zbliżał, byle znaleźć się jak najdalej, poza zasięgiem jego rąk. Wreszcie jednak z jednej z wąskich uliczek (po lewej, mniej więcej 5m przed Tobą), niczym pocisk wystrzelił jakiś mężczyzna z zasłoniętą twarzą i uderzył plecami oraz głową o przeciwległą ścianę (po prawej). Z jego dłoni wypadło lekko wyszczerbione Tanto, zaś spod maski pociekła strużka krwi. Po chwili z tej samej uliczki wyłoniło się dwóch mężczyzn, znacznie różniących się od siebie pod względem fizycznym. Jeden z nich był wysoki i potężnie zbudowany, większy od Ciebie i z pewnością starszy o czym świadczyły chociażby wyblakłe już w niektórych miejscach tatuaże przedstawiające nie tylko motyw smoka ale też śmierci, zaświatów i walk, które zapewne odbył w swoim życiu. Drugi z nich był mniej więcej Twojego wzrostu, jednak brakowało mu mięśni tak rozwiniętych, by było je widać spod dość luźnego, czarnego płaszcza z czerwonymi wstawkami.
Mięśniak odziany w spodnie i skąpą koszulkę, odsłaniającą ramiona oraz część karku, podszedł do leżącego na ziemi mężczyzny i uniósł go za twarz ku górze. Po chwili zaczął uderzać jego głową o ścianę, przy czym dało się słyszeć jak czaszka pęka, zaś jej właściciel umiera w męczarniach.
W tym samym czasie niższy z dwójki mężczyzn stał w miejscu i obserwował Cię uważnie, z lekkim gniewem w oczach. Z pewnością to, że ktokolwiek z tu obecnych ośmielił się nie uciekać na ich widok, było dla niego uwłaczające.
Co jednak było ważne - Ty gdzieś w odmętach pamięci kojarzyłeś twarz tego mężczyzny. Prawdopodobnie był członkiem Twojej rodziny, chociaż do tej pory nie miałeś okazji lepiej go poznać, ani nawet usłyszeć jego imienia. Możliwym było też, że był jedynie podobny do kogoś z Akiyamy.

[Gundan]

Wojna dala mi więcej niż mógłby chcieć, przede wszystkim przyzwyczaiła mnie do brutalności tego świata. W obecnej chwili byłem wdzięczny za ten dar, bo gdyby nie to najpewniej bym się porzygał albo zmoczył na widok sceny która właśnie się rozegrała.
Dwóch, ten olbrzym wygląda na niebezpiecznego choć drugi wydaje się groźniejszy, takie mięśniaki rzadko chodzą w towarzystwie słabych wymoczków. Mam nadzieję, że mają jakiś tam honor inaczej może być różnie...- pomyślałem obserwując obu przyjemniaczków z kamienną twarzą. Nie mogłem sobie pozwolić, by wyczuli we mnie niepewność. Gdyby tak się stało mogli by się na mnie rzucić, a walka z dwoma nigdy nie należy do najprzyjemniejszych.
Poczekałem w bezruchu aż olbrzym wykończ chucherko w masce po czym pozwoliłem sobie zabrać głos. Mówiłem spokojnie i powoli bez zbędnej ekscytacji w głosie, a wręcz tak jakby nieco od niechcenia.
- Bez nerwów panowie, czym sobie zasłużył? - zapytałem ponieważ morderstwa w mieście, nawet w niezamieszkanej części raczej nie dokonuje się przez zachciankę. Ponadto widząc gniew w oczach dwóch potencjalnych przeciwników wolałem spróbować ich nieco uspokoić pytaniem sugerującym, że jestem po ich stronie. Zaraz czy ja go nie kojarzę? Ta morda wydaje mi się...muszę się jakoś upewnić. - Mniejszy facet wyglądał jak ktoś z rodziny ale wolałem najpierw na spokojnie to sprawdzić. Dwaj bracia na wojnie już raz mnie ochrzanili że zbyt prostolinijnie pytam o członkostwo więc musiałem wymyślić inny sposób.

[Jun'ichi]

Misja rangi C
Gundan - Mafia Akiyama
3 / 30 Bezwładny trup upadł na ziemię, a wytatuowany mężczyzna otrzepał dłonie i zwrócił się w Twoją stronę. Zerknął na swojego towarzysza jakby oczekując sygnału do odwrotu lub ataku. Ten jednak nie nastąpił, zaś sam mniejszy mężczyzna zrobił spokojnie krok w Twoją stronę, splatając dłonie za plecami w geście całkowitego poczucia bezpieczeństwa, o czym świadczyła też jego pewna siebie mina.
Powiedzmy że był... wścibski. Wciskał nos w nieswoje sprawy. Zupełnie... jak... ty... - odpowiedział swoim niskim, spokojnym i bardzo złowrogo brzmiącym głosem. Jego twarz pozostawała niewzruszona, zaś oczy wlepione prosto w Ciebie. Jego towarzysz pozostawał teraz odrobinę z tyłu, bawiąc się knykciami, strzelając kośćmi w palcach, jakby przygotowywał się do starcia.
Nie wyglądasz na bezdomnego, czego tu szukasz? - spytał zaczynając krążyć wokół Ciebie w odległości ok metra z kawałkiem, jak gdyby chciał obejść Cię dookoła i ocenić czy jesteś wart uwagi czy też roztrzaskania o ścianę jak poprzednik.
W okolicy nie było już praktycznie nikogo poza waszą trójką oraz ociekającym krwią trupem. W jednej z uliczek czaiło się kilka dzieciaków, które najwyraźniej lubiły takie klimaty i chciały zobaczyć czy również staniesz się mokrą plamą, którą będą mogły okraść by przeżyć dzień dłużej w tej dziurze.

[Gundan]

Od razu było widać, że koleś mnie nie doceniał, a może tak bardzo wierzył w swoje możliwości. Ciężko stwierdzić jednak w przypadku ewentualnego starcia dawało to lekką przewagę mojej osobie choć i tak byłem w zdecydowanie nie najlepszej sytuacji więc musiałem uważać na słowa i nie robić żadnych głupich ruchów.
Pierwsze zdanie zignorowałem, zwykła prowokacja której nie mogłem ulec choć pewnie gdyby nie olbrzym w roli ochroniarza rozmawiałbym z nim inaczej. Niestety na ten moment to on rozdawał tu karty więc musiałem grać jak mi zagra.
- Powiedzmy, że wyszedłem na spacer licząc po cichu na jakieś zajęcie. - stwierdziłem, że nie mam co kłamać, a nóż widelec może ten zacny jegomość będzie miał jakiś problem do rozwiązania.
To co mi się najbardziej nie podobało to fakt, że ten z mózgiem zachodził mnie od tyłu. Albo chce mi odciąć drogę ucieczki albo pogapić mi się na dupe. Ani jedna, ani druga opcja mi nie odpowiadała więc zacząłem dyskretnie sprawdzać czy jest gdzieś jakieś otwarte okno do którego mógłby się przyciągnąć moim rękoma gadżeta Jugo. Dobrze mieć jakiś plan awaryjny jakby coś miało pójść nie po mojej myśli.
- Wiecie panowie jak jest w tym mieście trzeba się doskonalić całe życie, tylko tak można przeżyć. Przez ciągły rozwój. - postanowiłem wybadać trochę koleżkę rzucając jedną z zasad rodziny. Możliwe, że w ten sposób jeśli jest faktycznie jednym z nas, a nie losowym dupkiem podobnym do naszego dupka, to rozpozna we mnie brata.

[Jun'ichi]

Misja rangi C
Gundan - Mafia Akiyama
5 / 30 Mniejszy mężczyzna był już mniej więcej na wysokości Twojego prawego barku, kiedy usłyszał jedną z zasad jaką kierowała się Akiyama. Momentalnie zatrzymał się i zwrócił głowę w Twoim kierunku, przy czym spojrzał Ci w oczy uważnie się przyglądając.
Rozwój... tak... dobrze powiedziane. Wręcz zbyt dobrze. - wyszeptał tak, że jego towarzysz ledwie słyszał te słowa, jednak uśmiechnął się na ich dźwięk i przestał ugniatać kości dłoni, zamiast tego splatając je na klatce piersiowej.
A teraz powiesz mi kim jesteś i czego tu szukasz. Ekibyō? Yoshida? - niski głos nagle zaczął dobiegać zza Twoich pleców, zaś na gardle poczułeś zimną stal ostrza. Stojący obok Ciebie niski mężczyzna nagle zaczął robić się niewyraźny, aż wreszcie jego sylwetka została rozmazana niczym świeżo namalowany obraz przez wodę, aż ostatecznie zniknął. Teraz przed oczami miałeś jedynie wielkoluda, który uśmiechał się coraz szerzej patrząc na to jak znalazłeś się w tej niekomfortowej sytuacji.
Wiemy o tym, że z reguły wysyłacie szpiegów parami. Teraz zostałeś już tylko... Ty. - wyszeptał zbliżając się do Twojego ucha i wystawiając jeden palce w kierunku roztrzaskanej czaszki zamaskowanego mężczyzny.

[Gundan]

Sytuacja zamiast się poprawić ewidentnie, jakby to delikatnie ująć, zrobiła kupę. Nie spodziewałem się, że zostanę podejrzewany o szpiegostwo dla którejś z podrzędnych rodzin. Ekibyō czy Yoshida? Mało zabawny żart.
Na domiar złego jak się okazało Pan Mózg miał w zanadrzu całkiem sprytną sztuczkę. Czy coś mogło pójść jeszcze gorzej? Otóż pewnie mogło ale wszystko zależało ode mnie. Niestety z nożem na gardle raczej nie ma się zbyt wiele czasu na przemyślenie odpowiedzi.
- Jak już mówiłem szukałem zajęcia, dawno nie wychodziłem z domu. Gundan i nie należę do żadnej z podrzędnych rodzin które wymieniłeś. Wręcz przeciwnie skoro zrozumiałeś mój przekaz śmiem sądzić, że jesteśmy spokrewnieni. - mój głos był zdecydowany w dalszym ciągu na tyle na ile mogłem w tej sytuacji sobie pozwolić spokojny. Choć nie ukrywając serce delikatnie mi przyśpieszyło. Wiedziałem, że w tej sytuacji nie zdążyłbym nawet złożyć jednej pieczęci, a koleś poderżnął by mi gardło. Gdyby był tu brat Yoshi albo Shins to pewnie role by się odwróciły...chyba muszę znaleźć sobie kompanów jak jakoś z tego wyjdę...
Ogólnie zaskoczył mnie jednak to co powiedział mój rozmówca o próbach szpiegowania podejmowanych przez inne rodziny. Byłem pewny, że mają oni wystarczająco dużo szacunku do Akiyamy by nie próbować takich sztuczek ale to nie był moment w którym to ja mogłem sobie pozwolić na zadawanie pytań. Oby miał trochę oleju w głowie i wiedział co może go spotkać za zabicie towarzysza...

[Jun'ichi]

Misja rangi C
Gundan - Mafia Akiyama
7 / 30 Kiedy Twoje usta wypowiedziały słowo "podrzędnych", obydwaj nieznajomi zdawali się na moment ogłupieć. Początkowo podejrzewali Cię o szpiegostwo jako cywil wynajęty przez wrogie mafie, później myśleli że jesteś jednak członkiem którejś z nich, a ostatecznie sugerowałeś, że jesteście z jednej rodziny. Zimna stal odrobinę odsunęła się od Twojego gardła, zaś stojący na wprost olbrzym przechylił głowę niczym zdziwiony pies.
Spokrewnieni? Nie kojarzę tej buźki, chociaż z drugiej strony... byłbym zdziwiony, gdyby po osadzie, samopas kręcił się tak silny osobnik. Jeśli więc sugerujesz przynależność do Akiyamy... wymień nasze zasady i podaj imię swojego ostatniego przełożonego oraz co robiliście. Radzę się nie zastanawiać zbyt długo, wiem o niemal wszystkim co dzieje się w rodzinie. Wyłapię najdrobniejsze nawet kłamstwo. - powiedział niski mężczyzna, podchodząc do Ciebie od boku. Teraz wyraźnie czułeś jego obecność, jego szata dotknęła Twojej więc miałeś pewność, że tym razem nie jest on jedynie złudzeniem, iluzją która igrała sobie z Twoimi zmysłami.
W tym samym czasie stojący dalej mężczyzna o pokaźnych mięśniach wyciągnął z sakiewki jakiś notesik i zaczął w nim szperać, aż wreszcie natrafił na coś, podniósł na Ciebie wzrok po czym przeniósł go na swojego towarzysza i skinął głową. Ten najwyraźniej zrozumiał o co chodziło, jednak nadal trzymał ostrze blisko Ciebie.

[Gundan]

- Cóż zdrada, zadawanie się z innymi gangami bądź Rodzinami z własnej woli, współpraca z władzami, sprzedawanie informacji o Rodzinie, ujawnianie poufnych informacji, zabijanie swoich towarzyszy czy publiczne deklaracje o swojej przynależności do Rodziny, wszystko to karane jest śmiercią. Więc nie powinienem ich wymieniać w towarzystwie czających się tu dzieci nie uważasz bracie? Jednak jeśli wiesz o wszystkim, ostatnim moim zadaniem było wspomóc ród Aburame w ich małej sprzeczce z sąsiadami. Dowodził wtedy Yoshimitsu wspierany przez innego z braci imieniem Shins, oczywiście zadanie zostało wykonane pomyślnie, a raport z przebiegu składałem dwa miesiące temu. Czy to wystarczy byś przestał grozić mi ostrzem bracie? - odpowiedziałem wskazując oczami uliczkę w której wcześniej zebrały się dzieciaki będące prawdopodobnie zwykłymi hienami cmentarnymi liczącymi na jakiś łup.
Oczywiście byłem w stanie wymienić wszystkie zasady rodzinny z pamięci nawet gdyby kolega wybudził mnie w środku nocy ale gdybym zrobił to w tym momencie złamał bym jedną z nich, a wtedy jeśli faktycznie mnie sprawdzał miałby pretekst żeby mnie wykończyć. Choć ewidentnie delikatnie opuścił gardę słysząc to co wcześniej powiedziałem w innym wypadku nie pozwoliłby sobie na to żebym wykrył jego obecność przez dotknięcie mnie swoimi ubraniami.
W głowie co prawda zaczynał się pomału odzywać póki co bardzo cichutki głosik mówiący aby skorzystać z okazji i przynajmniej pozbawić jegomościa dłoni którą trzymał stał przy moim gardle ale nie byłem głupi. On też nie wyglądał na debila w przeciwieństwie do olbrzyma więc to mogła być podpucha. Niby uśpił czujność, a jeden fałszywy ruch i nadziałbym się na jego kontrę.
Ponadto później pewnie Hibiki by mnie pozbawiła obu dłoni za uszkodzenie brata więc nie opłacało mi się to.

[Jun'ichi]

Misja rangi C
Gundan - Mafia Akiyama
9 / 30 Najbliżej stojący mężczyzna uważnie wsłuchiwał się w Twoje słowa, aż wreszcie padły konkretne imiona i to zdawało się go przekonać. Yoshimitsu był w tych okolicach odrobinę lepiej znany w szemranych kręgach, w końcu naraził się każdemu komu mógł, a to było już godne podziwu. Ostrze w ułamku sekundy skryło się w luźnym rękawie szaty, zaś sam mężczyzna stanął teraz przed Tobą, zaś z jego twarzy od razu wyczytałeś, że alarm został zażegnany.
Czyli jest z nami Gundan. Ten Gundan, który przyczynił się do ostatniego, sporego zarobku rodziny. Pięknie, bardzo, bardzo pięknie mój drogi. Powiem więcej, jestem pod wrażeniem! - mężczyzna zaczął wracać do swojego wielkiego towarzysza, a kiedy już stanął przy nim, odwrócił się do Ciebie z zupełnie innym wyrazem twarzy - tym razem gościł na niej uśmiech.
W takim razie, Gundan, skoro jak to ująłeś "szukałeś zajęcia", może przyłączysz się do nas? Mamy do załatwienia pewną... sprawę. W osadzie pojawił się nowy medyk, a jak wiesz to oczko w głowie naszej rodziny. Chcielibyśmy... przywitać go w naszym domu. - przy tych słowach na jego twarzy pojawił się bardzo podejrzany uśmiech, który wskazywał raczej na niecne zamiary wobec wspomnianego medyka. To samo zdradzało zachowanie drugiego mężczyzny, który uśmiechnął się znowu i raz jeszcze strzelił kośćmi w palcach dłoni.
Chyba że jednak za bardzo zesztywniałeś przez te dwa miesiące, guahaha! - zarżał donośnie mięśniak po czym rzucił Ci niemalże wyzywające spojrzenie.