Wioska Saikuron
- Kyoushi
- Posty: 2632
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
- Hikaru
- Postać porzucona
- Posty: 81
- Rejestracja: 20 paź 2019, o 14:38
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, jasnobłękitne oczy, średni wzrost, ciemne, krótkie spodenki i ciemna koszulka z długim rękawem, blizna na prawym ramieniu
- Widoczny ekwipunek: Duża torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=127745#p127745
Re: Wioska Saikuron
Praca skończyła się praktycznie w momencie, kiedy słońce zaczęło się chować za horyzont. Hikaru otarł pot z czoła i odetchnął z zauważalną ulgą. Mimo że nie zajmował się rysowaniem ani ożywianiem swoich rysunków, poczuł dziwną satysfakcję. Gdyby ktoś powiedział mu jeszcze dobę temu, że odczuje zadowolenie po dobrze wykonanej pracy z nieznajomymi wieśniakami, pewnie parsknąłby śmiechem i popukał się w czoło. Być może pomaganie ludziom nie było takie złe...?
Nie, nie. Nie mógł iść w tym kierunku, to zdecydowanie nie było w jego stylu. Z pewnością jeszcze rozważy to, co przydarzyło mu się przez ostatnich kilkadziesiąt godzin, ale teraz było mu po prostu do czegoś spieszno. Popatrzył w kierunku zachodzącego słońca, gdy podszedł do niego starzec.
- Ryo przydadzą wam się bardziej niż mi - wzruszył ramionami i powstrzymał starca przed wręczeniem mu pieniędzy, po czym natychmiast odwrócił głowę. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do robienia takich rzeczy - zresztą, umawialiśmy się tylko na chwilę spokoju w celu narysowania tej okolicy - spoglądnął na starszego człowieka, po czym na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, zupełnie jak gdyby o czymś zapomniał - właśnie, zaraz znajdzie słońce. Muszę się spieszyć, do później! - nie czekając na to, co powie mężczyzna, pognał w kierunku wypatrzonego wcześniej pnia ściętego przez nich drzewa.
Tym razem jednak nie usiadł, lecz stanął na nim i w pośpiechu zaczął przenosić na papier to, co aktualnie widział. Pomarańczowe jak płomienie ogniska słońce, w którego promieniach skąpana była cała dolina, w której znajdowała się wioska. Był teraz się w zachodniej części wioski, więc nie ujął na swoim szkicu zbyt wielu budynków. Ujął za to majestatyczne góry w oddali, zakręcają rzekę, która w tym miejscu rozlewała się szerokim korytem po okolicy. Na tym rysunku uwiecznił również na pamiątkę starca, który zaoferował mu pracę i który później o mały włos nie zginął z powodu niefrasobliwości jednego ze swoich pracowników.
Rysunek był skończony po kilkunastu minutach. Słońce zdążyło już schować się za wierzchołki na horyzoncie, a od wschodu niebo zaczynało coraz bardziej ciemnieć. Popatrzył na swoje dzieło, na jego oblicze wpełzł bardzo delikatny uśmiech, który dla wtajemniczonych (czyli zapewne dla samego Hikaru) oznaczał tylko jedno: udało się.
Zamknął notes, który schował razem z ołówkiem do kieszeni i skierował się tam, gdzie strawą miał poczęstować go jego nowy... znajomy.
Nie zabawił tam jednak zbyt długo, bo po dość ciężkim dniu fizycznej pracy najzwyczajniej w świecie chciało mu się spać. Skorzystał więc z gościnności starca i przedstawionej przez niego oferty odstąpienia mu jednego z pomieszczeń na nocny spoczynek. Jak się spodziewał, po kilkunastu minutach leżenia, patrzenia w sufit i dokonywania rozmaitych podsumowań zasnął jak kamień.
*
Rano obudziło go słońce, które zaczęło świecić mu od wczesnego ranka prosto na twarz. Zwlókł się z łóżka, dopełnił codziennej higieny, podziękował gospodarzom i wyruszył w dalszą drogę. A przynajmniej chciał wyruszyć, bo kiedy przechodził obok miejsca wczorajszego incydentu, na moment przystanął. Odtworzył w głowie wydarzenia, które rozegrały się w tym miejscu poprzedniego dnia. Starca uratował tylko jego spryt i niestandardowe użycie jednej z technik.
Nie, nie. Nie mógł iść w tym kierunku, to zdecydowanie nie było w jego stylu. Z pewnością jeszcze rozważy to, co przydarzyło mu się przez ostatnich kilkadziesiąt godzin, ale teraz było mu po prostu do czegoś spieszno. Popatrzył w kierunku zachodzącego słońca, gdy podszedł do niego starzec.
- Ryo przydadzą wam się bardziej niż mi - wzruszył ramionami i powstrzymał starca przed wręczeniem mu pieniędzy, po czym natychmiast odwrócił głowę. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do robienia takich rzeczy - zresztą, umawialiśmy się tylko na chwilę spokoju w celu narysowania tej okolicy - spoglądnął na starszego człowieka, po czym na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie, zupełnie jak gdyby o czymś zapomniał - właśnie, zaraz znajdzie słońce. Muszę się spieszyć, do później! - nie czekając na to, co powie mężczyzna, pognał w kierunku wypatrzonego wcześniej pnia ściętego przez nich drzewa.
Tym razem jednak nie usiadł, lecz stanął na nim i w pośpiechu zaczął przenosić na papier to, co aktualnie widział. Pomarańczowe jak płomienie ogniska słońce, w którego promieniach skąpana była cała dolina, w której znajdowała się wioska. Był teraz się w zachodniej części wioski, więc nie ujął na swoim szkicu zbyt wielu budynków. Ujął za to majestatyczne góry w oddali, zakręcają rzekę, która w tym miejscu rozlewała się szerokim korytem po okolicy. Na tym rysunku uwiecznił również na pamiątkę starca, który zaoferował mu pracę i który później o mały włos nie zginął z powodu niefrasobliwości jednego ze swoich pracowników.
Rysunek był skończony po kilkunastu minutach. Słońce zdążyło już schować się za wierzchołki na horyzoncie, a od wschodu niebo zaczynało coraz bardziej ciemnieć. Popatrzył na swoje dzieło, na jego oblicze wpełzł bardzo delikatny uśmiech, który dla wtajemniczonych (czyli zapewne dla samego Hikaru) oznaczał tylko jedno: udało się.
Zamknął notes, który schował razem z ołówkiem do kieszeni i skierował się tam, gdzie strawą miał poczęstować go jego nowy... znajomy.
Nie zabawił tam jednak zbyt długo, bo po dość ciężkim dniu fizycznej pracy najzwyczajniej w świecie chciało mu się spać. Skorzystał więc z gościnności starca i przedstawionej przez niego oferty odstąpienia mu jednego z pomieszczeń na nocny spoczynek. Jak się spodziewał, po kilkunastu minutach leżenia, patrzenia w sufit i dokonywania rozmaitych podsumowań zasnął jak kamień.
*
Rano obudziło go słońce, które zaczęło świecić mu od wczesnego ranka prosto na twarz. Zwlókł się z łóżka, dopełnił codziennej higieny, podziękował gospodarzom i wyruszył w dalszą drogę. A przynajmniej chciał wyruszyć, bo kiedy przechodził obok miejsca wczorajszego incydentu, na moment przystanął. Odtworzył w głowie wydarzenia, które rozegrały się w tym miejscu poprzedniego dnia. Starca uratował tylko jego spryt i niestandardowe użycie jednej z technik.
Ukryty tekst
Po zakończonym treningu poświęcił trochę czasu na odpoczynek, po czym udał się w dalszą podróż... Ukryty tekst
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
The music in my heart -
Is silent in your honour.
I breathed water and fire,
When you were here.
Makoto Kiryurin, 22 lata, brunet - zanotował sobie pospiesznie w notatniku Hayami, słysząc te informacje. Westchnął. Zapewne typowy Uchiha, wychodziłoby, że minimalnie tylko starszy od niego samego (wszak w obecnej chwili już dobiegał dwudziestu wiosen). Wiele to ułatwiało, bo w położeniu młodego Akodo każda wiedza była na wagę złota. Wszystko mogło się przydać - a zarazem nic. Syn kowala, tak...? Należałoby więc go odwiedzić, dopytać. Ale było coś jeszcze, coś, co interesowało Hayamiego chyba najbardziej.
Motyw.
Nie zdarzały się przecież morderstwa bez motywu. I to ciało panienki...Trzeba by było je zobaczyć, ale strażnik pewnie nie zgodzi się, zanim nie wytropi tego Kiryurina...Poprawił włócznię, czując, że nagle, znienacka, stała się dla niego wielkim ciężarem. Chciał się od niego uwolnić, wbić go w czyjeś gardło, tak dawno nie kosztowałaś krwi, suko - a potem się opamiętał i z ulgą zdał sobie sprawę, że nie zwerbalizował tego pobożnego życzenia prosto w twarz młodemu pomocnikowi. Przymrużył na chwilę powieki, jakby się nad czymś zastanawiał. Coś było nie tak.
- Masz dowody na to, że to ten Kiryurin? - spytał. - Albo pomysł na jakiś motyw? Jeśli na coś takiego wpadłeś, to podziel się ze mną. Muszę mieć pełen obraz sytuacji.
Jeżeli chłopak naprawdę nie wiedział nic więcej albo nie chciał się z nim tym podzielić, to Hayami zamierzał zapłacić mu z 50 ryou za fatygę albo po prostu podziękować uśmiechem, po czym udać się do wioski i do kowala. Niby przypadkiem zamierzał po drodze podpytywać ludzi o zaginionego Makoto - raczej bez wymieniania otwarcie nazwiska, z dyskretnymi aluzjami i ogólnym "dokąd mogli udać się mordercy?". Nie chciał otwarcie oskarżać i wymieniać Makoto w związku z tą sprawą, gdyż nie wiedział, czy rzeczywiście to on jest mordercą. Trochę wyglądało to tak, jakby ten strażnik za wszelką cenę chciał pojmać właśnie tę konkretną osobę, obwiniając ją o zbrodnię i chcąc przykryć tym rzeczywistego mordercę - albo to umysł Hayamiego, tak abstrakcyjnie myślący od pewnego czasu, po prostu przesadzał? Tak czy inaczej, celem Hayamiego było dokładne przeszukanie (z psem) terenu okalającego chatkę; zawsze była jakaś szansa, że na coś natrafi, na jakiś trop. Może Itachi podejmie zapach? Nawet jeśli nie, to warto byłoby to sprawdzić. Jeżeli nie uda się zachować incognita i ludzie domyślą się sami z siebie, że chodzi o Makoto (w końcu nie są idiotami, a sprawa morderstwa zapewne już zdążyła się roznieść), to Hayami oficjalnie poprosi o możliwość przeszukania domu kowala lub domu Makoto (sądząc po wieku, chłopak pewnie już mieszkał sam, a przynajmniej tak Hayami zakładał - w jego wieku samurajowie już zazwyczaj podróżowali sami, poszukując mistrzów, kształcili się w szkołach, ale na pewno nie trzymali się rodzinnego domu...oh wait). W każdym razie zacznie od ostrożnego poszukiwania śladów bez przyciągania uwagi. Po co wywoływać niepotrzebną sensację? I jeżeli coś go łączyło z dziewczyną...to także skandal?
___________________________________________________________________________________________________________
tl;dr: Hayami zaczyna od tego, żeby zapytać jeszcze dzieciaka o potencjalny motyw i dowody na tego Kiryurina. Jeżeli dzieciak nie odpowiada, to daje mu 50 ryou (albo i nie, zależy, czy tamten je przyjmie), dziękuje za pomoc i rusza do roboty. Najpierw wraz z Itachim przeszukuje okolicę tego miejsca, gdzie zamordowano dziewczynę, szukając śladów. Potem rusza do wioski i zadaje pytania ludziom, stara się nie budzić podejrzeń i nie trąbić o morderstwie, bo nie chce po prostu dodawać rodzinie bólu i robić zamieszania, no i ściągać gapiów więcej, niż trzeba, na miejsce zbrodni, nie mówiąc już o uprzedzaniu mordercy - raczej się trzyma tego wrażenia, że szuka Makoto, bo ma do niego sprawę. Jeżeli jednak jego podejrzenia wezmą w łeb, to oficjalnie przyzna, że prowadzi śledztwo, ale stara się tego bardzo unikać. Pod jakimś pretekstem stara się dostać do domu kowala albo do domu Makoto, bo zakłada, że ów mógł mieszkać sam.
Proszę nie bić, jeżeli przesadziłam, to karać kappa
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
13/30 +3 Yasu
Chłopak spojrzał w kierunku Hayami. Miał lekko skwaszoną minę. Mógł zastanawiać się co może powiedzieć, a czego nie. Równie dobrze mogło to wynikać z braku wiedzy na napierające pytanie. Zebrał się w sobie i odpowiedział tylko na jedno.
- Ojciec córki widział jak ucieka przez okno jej pokoju, więcej nie wiem.
Drobna suma, którą wręczył Hayami młodszemu strażnikowi nie było dobrze odebrana. Chłopak pokręcił głową i pchnął lekko jego dłoń z odpowiednią sumą pieniędzy dając do zrozumienia, że nie przyjmie pieniędzy. Gdyby ktoś spostrzegł, że przyjął pieniądze od nieznajomego równie dobrze mogłoby wiązać się to z łapówką. Gdyby podejrzenie dotarło gdzieś do wyższych władza chłopak niewątpliwie straciłby pracę. Widocznie obawa przed tym była wystarczająca aby odmówić kilku dodatkowym monetom. Widać pieniądz nie zawsze rozwiązuje problemy i języki.
Wioska za sprawą napiętej sytuacji raczej nie należała do energicznych. Kilku mieszkańców przemieszczało się po okolicy, dlatego Hayami mógł zadawać pytania, zwłaszcza starsze przekupki zapewniały dobrą pulę informacji. Kobiety lubiły gadać.
- Dobry chłopak. Zakochany w tej dziewczynie. Jak się dowiedział o tym, że ma wyjść za innego to serce mu pewnikiem pękło. - mówiła jedna z kobiet.
- Mieć do wyboru syna feudała a kowala. Każda by go zostawiła. Nie dziwota, że nie wytrzymał. Szkoda dziewczyny. - wspomniała inna.
- Przyjechał raz feudał z synem na oględziny wioski. Synowi się jedna dziewczyna spodobała to chciał ją zabrać do służbę rezydencji, tak mówią. Ojciec był wielce uradowany tym, że dziecko dobrze żyć będzie. - wspominała inna.
I podobne tego typu komentarze. Wynikać z tego mogło, że chłopak był zachowany w dziewczynie. Jednak kiedy rządca ziem przyjechał z synem temu spodobała się "ofiara" i chciał zabrać do siebie na służbę. Chłopak nie mogąc znieść faktu rozstania dopuścił się zbrodni. Jedna czy dwie przekupy nawet zażegnywać się, że słyszały jak dziewczyna mówi mu, że odchodzi. Motyw wydawał się wtedy klarowny. Chwila emocji.
Dotarł w końcu do domu kowala. W piecu nie tańczył płomień. Dzisiaj praca nie ruszyła. Drzwi otwarł jej kowal, który nie wyglądał najlepiej. Kiedy chłopak przedstawił mu sprawę wpuścił go do środka. Chata była ciemna, zaś sam mężczyzna usiadł w drewnianym, solidny krześle obłożonym skórą zwierząt.
- Ludzie krzywo się patrzą. Myślą, że wychowałem mordercę. - powiedział krótko - On nie mógł tego zrobić. Kochał ją. To prawda, że wieczorem przepadł, a dziś to... Już strażnicy mnie dręczyli, część mieszkańców również. On jednak tego nie zrobił a dopóki go nie ma to nic się nie wyjaśni. A nawet jakby się znalazł to strażnicy od razu by go zabili. Nie winię go, że się schował. - Mężczyzna westchnął i sięgnął do drewnianego kubka aby napić się łyk czegoś mocniejszego. Również i on cierpiał. Nie mniej jednak uśmiechnął się nieznacznie - Kiedyś w trójkę trzymali się razem. On Miyako oraz Yuki. Byli w tym samym wieku. Pewnie ona też mocno przeżywa to wszystko.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
And they cursed our love,
They spreaded the words without weight,
And they spit on our sober,
When we were bathed in shame.
No cóż. Chłopak nie przyjął pieniędzy, pewnie obawiał się posądzenia o łapówkę - Hayami w pełni rozumiał jego podejście i obawy. Dlatego też ze spokojem zanotował sobie w pamięci to, czego się dowiedział, a dowiedział się pewnych rzeczy. Nawet, jeżeli nie było tego znów tak wiele. Miał już jednak pewne konkrety, a czyż to nie one najbardziej powinny się liczyć? Dlatego spotkanie z kowalem i rozmowy z ludźmi w wiosce też na swój sposób go cieszyły. To całe śledztwo, choć pewnie daleko mu było do tej nazwy, dawało mu pewną satysfakcję, pozwalało pozyskać nową wiedzę, informacje, umożliwiało rozwinięcie skrzydeł. Przy innej sprawie z kobietą w tle działał z Seinarem, teraz miał do pomocy tylko psa, ponieważ współtowarzysz Uchiha postanowił się wykruszyć w wyniku Straszliwej Choroby - tak też się zdarza.
- Wątpię, by to twój syn był mordercą - powiedział wolno, marszcząc brwi. Coś mu nie pasowało w tej sytuacji. Motyw był niby klarowny, oczywisty, rzucony niemal na tacy jak psu do miski, podetknięty pod nos: patrz, takie jest rozwiązanie, bierz to i raduj się, samuraju; a właśnie to Hayamiemu nie odpowiadało. Życie nigdy nie było tak proste, zawsze było jakieś drugie dno - jeżeli zaś nie dno, to jakiś haczyk, który można by było sensownie wykorzystać. Makoto jako zabójca? To nie pasowało. W żaden sposób. Co, jeżeli sprawa wyglądała zupełnie inaczej i mordercą był ktoś spoza kręgu przyjaciół, kto chciałby wrobić syna kowala w zabójstwo przyjaciółki, albo to ten trzeci - Yuki - postać kompletnie nieznana mu do tej pory? Pomasował skronie, teraz w pełni rozumiejąc, jak ciężka odpowiedzialność spoczywała chociażby na tamtych ludziach, którzy odbierali od niego ciało Shijimy: ta cała papierkowa robota, te sztywne procedury, w których musieli się zamykać - i nie było miejsca na żadną abstrakcję, na odstępstwo od zasad.
- To byłoby zbyt proste, gdyby Makoto ją zabił - pokręcił wolno głową. Czuł, że coś mu umyka, przecieka przez palce, lepi się jak krew, tylko, kurwa, co? - To byłoby...za proste. Przy tym, nawet gdyby ją kochał i zabił, to...Nie, to nie to. Wierzę ci i spróbuję sprawdzić historię twojego syna. Ale muszę wiedzieć, gdzie mogę twoim zdaniem znaleźć Makoto. Ma jakieś charakterystyczne miejsca, do których chodzili razem? Jakieś kryjówki, których się domyślasz? Przede mną nie musisz niczego ukrywać, kowalu. Rozumiem Makoto, bo sam straciłem bliskie osoby, ale jeśli mam udowodnić, że to nie on, muszę wszystko wiedzieć.
Yuki...
Yuki...
Yuki.
Imię ewidentnie żeńskie, a tak charakterystyczne, śnieżne, opadało na jego umysł delikatnie i zarazem z dziką subtelnością, gorzkie, jak wyrzut sumienia. Czy na pewno było to imię? Z drugiej strony trudno by było, by nagle w samym sercu Wietrznych Równin znalazł się przedstawiciel znanego mu rodu Yukich, a już na pewno przedstawicielka - ludzie przecie by to zauważyli i informacje szeroko by się rozniosły. Ale...Trzecia przyjaciółka przypominała Hayamiemu do złudzenia te dwa tercety, w które sam kiedyś wszedł - za każdym razem do tego tercetu, razem z nim, dołączała śmierć. Najpierw umarła Tensa, potem zginął Shijima...
Czy to było przeznaczenie, czy jedynie gorzki żart losu?
Wolał się nad tym nie zastanawiać. Nie teraz. Być może to było najprostsze rozwiązanie, uciec, a potem cierpieć nad nocnym esprit d'escalier - ale takie rozwiązania, z pozoru tchórzliwe i żałosne, zatrzymywały jego umysł przed...rozpadem. Tym samym rozpadem, który Natsume Yuki dostrzegł w jego umyśle już wtedy, tamtego wieczoru po koronacji, kiedy skrzyżowali przed sobą ostrza, a jeden nieopatrzny wybuch odsłonił przed oczami doświadczonego shinobiego wszystkie tajemnice zbyt otwartego młodzieńca.
Yuki.
- Yuki to ich wspólna koleżanka? - zapytał po długiej chwili milczenia, jakby otrząsając się ze wspomnień. - Gdzie ją znajdę? Jaką jest dziewczyną, jeśli chodzi o charakter i styl bycia? Z formy żeńskiej wnoszę, że mówisz o dziewczynie.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
15/30 +3 Yasu
Słowa pocieszenia. Każdy ich potrzebował. Mimo, że nie niosły żadnej realnej wartości potrafiły podnieść na duchu. Tak jak teraz. Kowal na słowa młodego Samuraja podniósł nieznacznie kąciki ust. Wzrok tęsknie spoglądał do dna drewnianego kubka. Wiara i niepokryte niczym potwierdzenie. W ciężkich chwilach przynoszą ukojenie.
Pojawia się jednak zawsze nuta wątpliwości. Kiedy Samuraj zaczął zadawać kolejne pytania mężczyzna się strapił. Kolejne pytania. Kolejne pytania, niemal jak na przesłuchaniu. Na przesłuchaniu, które odbył już tego dnia. Niczym się nie różniące.
- Nie wiem. - odparł unikając wzroku. Głos miał szorstki. Chwila pocieszenia, którą wzbudził młodzieniec zaczynała zanikać z jego lica. Chwilowy rumieniec, również zaczął odpływać z jego twarzy. - Wracał zawsze o wyznaczonych godzinach. Sam nie chciałem przymuszać syna do zwierzania mi się z sekretów.
Kiedy zaczęły padać kolejne pytania głośno westchnął. Długi język. Jedno słowo za dużo w chwili przypływu nadziei. Zmarszczka pojawiła się na czole mężczyzny. Powoli narastał też niezadowolenie z tego spotkania.
- To córka zielarza. Są w podobnym wieku więc dzieciństwo razem spędzili. Mieszka niedaleko domostwa Makabe. Próg domostwa oznaczony jest znakiem dębowego liścia. A teraz pozwól, że odpocznę. Żegnam.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
Your steps seem like foes,
In this long naked night - your bright copper
Speech is a keen sword.
Zapamiętawszy informacje, Hayami zmarszczył brwi. Chwilę nad nimi myślał, musiał pomyśleć. Dom z liściem...Więc to tak. To ma sens. Przynajmniej na tą chwilę.
Pożegnał uprzejmie mężczyznę, znów kryjąc się za maską zimnego, spokojnego samuraja - nie odsłoniłeś się zbytnio, samuraju? - po czym opuścił jego dom. Nie był pewien, jaka jest teraz pogoda; z jednej strony czuł chyba chłód, zimno, ale z drugiej...
A zresztą, to i tak nie miało już znaczenia.
Szedł wolno, nie oglądając się za siebie, skoncentrowany na tym, by przede wszystkim nie dać się zaskoczyć. To było najważniejsze: czujność, ostrożność, tak go uczyli mistrzowie szkoły Taka. Przez jego umysł jak przez mgłę przelatywały teraz ulotne, delikatne wspomnienia, podobne niekształtnym rojeniom - raczej głosy mistrzów niż konkretne frazy, raczej nietrwałe odbicia barw i ruchów niż całe sceny.
Dom z liściem...
Rozglądał się dyskretnie, szukając tego charakterystycznego elementu, który mial go wyróżniać, indywidualizować spośród tłumu. Czy możliwe byłoby zorganizowanie prowokacji? By zmusić Makoto do powrotu do domu? Ale przecież...Cała sprawa przybrała teraz ciekawy wyraz. Czy Makoto był winny, czy padł jedynie ofiarą swych uczuć?
Jak dobrze, że mogę go zrozumieć...
Co zrobiłby on sam, gdyby był Makoto? Uciekłby, i to dość szybko, nie wracałby do wioski. Wyruszyłby pod zmienionym nazwiskiem do najbliższej osady. Zmieniłby też wygląd, styl ruszania się, mowy, nawet postarałby się zmienić nawyki - mniej yoku kike, więcej picia alkoholu czy coś. Wszystko po to, by Hayami Akodo pozostał nierozpoznany przez wszystkich. Perspektywa życia jako rōnin, wolności, nieskrępowania zasadami...Przez chwilę niemal się uśmiechnął. A potem, czując strach, skupił się na tym, by dalej szukać.
Gdyby dotarł do domu, o którym mu opowiadano, zapukałby dyskretnie do drzwi. Ujrzawszy w nich kogoś, przedstawiłby się oględnie i wyjaśnił powód przybycia: pragnienie porozmawiania z panną Yuki w bardzo pilnej i poufnej sprawie bądź porozmawiania z jej ojcem. Nie wspomniałby nawet słowem o Makoto, nie zdradzałby też sobą żadnych złych zamiarów. W końcu, Hayami, urodziłeś się, by żyć z honorem.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
17/30 +3 Yasu
Notatki:Hayami zostawił kowala samego sobie, który ponownie upił łyk czegoś mocniejszego z kufla. Pomimo szorstkiego podejścia do sprawy i brak spojrzenia na kotłujące się emocje drugiej strony młody samuraj otrzymał inny trop i wskazówkę jak się do niego dobrać. Niewielka rzecz lecz każda kolejna nitka przeplatająca się między zawiłościami sprawy pozwalała stworzyć jednolitą wersję wydarzeń. Pytanie tylko czy uda się młodemu samurajowi uda się odnaleźć sprawcę.
Chłodne powiewy wiatru muskały lico Akodo kiedy tylko wyszedł przez próg domostwa kowala. Wioska Saikuron nie była duża. Wskazania ojca podejrzanego co do lokalizacji kolejnego świadka wydarzeń pozwoliło zawęzić krąg poszukiwań. Niektóre okiennice domostw wypełnione były podejrzliwymi ślepiami, które obserwowały każdy krok nieznajomego. Niepewność, strach oraz brak ufności potęgowały się we wzrokach mieszkańców zwłaszcza gdy nowo przybyły rozpoczął obserwację pozostałych domostw mieszkańców wioski. Czy miało to jakieś znaczenie? Czy młodzian mógł mieć jakieś wyrzuty i martwić się zdaniem innych na temat jego osoby?
W końcu odnalazł to czego szukał. Na framudze drzwi jednego z domostw wymalowany był zielony liść dębu, który wyróżniał się na tle jaśniejszego drewna. Co ciekawsze wstępne oględziny wskazywały, że był to dom dziewczyny, która pomogła mdlejącemu Yasushiemu. Podszedł do drzwi i zapukał dyskretnie, po krótkiej chwili trwania w oczekiwaniu drzwi otworzyły się a z nich wyszła drobna dziewczyna. Miała długie kasztanowe włosy i źrenice o barwie wiosennej trawy. Widząc stojącego w drzwiach samuraja uchyliła szerzej drzwi wpuszczając go do środka.
- Nie musisz się martwić. Twój... towarzysz leży w tutaj w pokoju.
Dziewczyna miała problem z dokładnym określeniem relacji jaka była między Yasushim a Hayami. Dziewczyna poprowadziła samuraja do niewielkiej izdebki w której znajdował się Yasushi oraz właściciel herbaciarni. Pierwszy z zamkniętymi oczami okryty był warstwą pierza w postaci kołdry. Na głowie miał mokry ręcznik. Na krześle obok przyglądał mu się twój zleceniodawca czy może raczej osoba, której pragnąłeś pomóc. Widząc twoje przybycie lekko westchnął.
- Czy straż powiedziała Tobie coś więcej? Dość długo ciebie nie było.Ukryty tekst
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
Even if this hand is cut a thousand times
That will never turn into a goodbye
Hayami, ujrzawszy, dokąd prowadzi go droga, uniósł wysoko brwi. Nie spodziewał się, że urocza zielarka, która zaopiekowała się jego towarzyszem, będzie tą samą dziewczyną, którą mu wskazano. Nie spodziewał się też, że zleceniodawca będzie czuwał przy Yasushim, ale to było raczej miłe zaskoczenie. Dlatego też w pierwszej kolejności podszedł do Yasushiego. Spojrzał na niego uważnie, zmoczył jego ręcznik w jakiejś misce z wodą (jeżeli była taka potrzeba) i położył go na głowie chłopaka. Skinął głową, jakby zadowolony, że Yasushiemu nic nie grozi, że jest już bezpieczny. Po krótkiej chwili usiadł - na podłodze lub na krześle, jeżeli niczego takiego nie było, to po prostu stał - i skierował swoje spojrzenie ku zleceniodawcy. Wziął głęboki wdech, zamrugał. Czy powinien otwarcie oskarżać syna kowala przed nieznajomym?
A masz inne wyjście?
Zdecydował się w końcu na pośrednią możliwość. Przełknął ślinę, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze strażnikiem - zawsze patrz im w oczy, mówił ojciec, przecież nie musisz im nic udowadniać.
Nie musiał? Raczej nie. Skupił się, aby jak najlepiej, jak najdokładniej dobrać słowa. Przecież właśnie o to chodziło: o odpowiednią selekcję danych i sprzedanie ich temu mężczyźnie. I o zarobek - albo odejście z ciężarem konsekwencji na barkach, który nauczył się nieść, wiedząc, że pewnego dnia będzie trzeba zrzucić go z siebie, aby jakoś dotrwać do końca.
- Na razie zbieram informacje - odpowiedział wolno. - Ale na tym etapie już coś wiem. Mam informacje na temat podejrzanego i trochę wskazówek, ale żeby powiedzieć na ten temat coś więcej, muszę sprawdzić jeszcze jeden trop. Być może niedługo winny zostanie aresztowany, a biedna panienka pomszczona. Gdy tylko uzupełnię moją wiedzę, powiem wszystko, co zdołałem na ten temat odkryć.
To rzekłszy, szybko odszukał dziewczynę, która - jak przepowiedział kowal - miała nazywać się Yuki. Był spokojny, opanowany, uprzejmy - bez zbędnej egzaltacji i wybuchów, nie okazywał zbyt wielu uczuć. Profesjonalista?
- Dziękuję ci za opiekę nad moim towarzyszem misji - powiedział, kłaniając się jej lekko i uprzejmie. - Twoja pomoc nie zostanie bez nagrody. Zechcesz może przyjąć trochę pieniędzy w zamian za swój trud? Jestem ci wdzięczny, że zajęłaś się Yasushim. Wyjdzie z tego?
Czasami okazywanie zainteresowania - nie emocji - wychodziło w dłuższym rozrachunku lepiej. Wszystko zależało głównie od tego, czy znalazł dziewczynę. Jeżeli tak i dziewczyna zechciała przyjąć małą nagrodę za swoją pracę, to ofiarował jej trochę pieniędzy, a potem zadał wszelkie potrzebne pytania: co wie o Makoto, gdzie mógł się udać, jaka rzeczywiście była jego relacja z nią i zamordowaną, jakim był człowiekiem, czy potrafił walczyć, a jeśli tak, to czym, czy wyróżniał się czymś konkretnym...Jednym słowem, wszystkie najpotrzebniejsze pytania. Nie naciskał na dziewczynę, nie osądzał, a jeżeli w którymkolwiek momencie chciała przerwać, mogła to bez problemu uczynić - Hayami nie zamierzał naciskać. Był taki, jaki każdy przesłuchujący powinien być, i starał się pozyskać jak najwięcej informacji, bo to one stanowiły podstawę tego śledztwa. Pytanie, czy były prawdziwe, a jeśli tak...
...to jakie pole manewru z nich wynika?
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
19/30 +3 Yasu
Hayami zbliżył się do Yasushiego. Ręcznik już był wilgotny i wciąż chłodny kojąc go w gorączce. Kobieta jednak nic nie mówiła. Grymas na jej twarzy było ciężko jednoznacznie sklasyfikować. Było to coś pomiędzy skwaszoną i objętą smutkiem.
Właściciel herbaciarni ujął w dłonie kubek, z którego unosiła się białą para i upił z niego łyk. Spokojnie wysłuchał twojego sprawozdania o ile tak można to nazwać. Skinął głową, westchnął cicho i spojrzał w kierunku drzwi. Z jego perspektywy widział jak dziewczyna przy pomocy moździerza rozdrabniała kilka roślin, robiąc z niej pastę.
- Chciałbym aby to wszystko się już skończyło.
Hayami usłyszał lekkie stuknięcie. Za chwilę potem kobieta pojawiła się w drzwiach i zbliżyła do chorego. W dłoni miała małą miseczkę z zielonkawą substancją. Palcami prawej ręki nabrała jej trochę a następnie przy pomocy lewej rozchyliła usta Yasushiemu. Zielonkawa pasta została rozsmarowana pod językiem. Następnie wytarła ręce o ściereczkę znajdującą się obok.
Bezpośredni wzrok Hayamiego padł na dziewczynę. Słowa wyrażały wdzięczność za opiekę nad towarzyszem. Wyjął kilka monet lecz kobieta pokiwała głową przecząco.
- Nie ma takiej potrzeby i wyjdzie z tego.
Hayami wiedział, że dziewczyna może być źródłem informacji. Dlatego zadał pierwsze z pytań...
Dziewczyna opuściła głowę niżej.
- Jesteś taki sam...
Jej ciało lekko zadrżało.
- Mamisz ludzi pieniędzmi aby cię słuchali, aby byli Tobie przychylni - głos dziewczyny się załamywał - jednak gdy ci nie są potrzebni to wyrzucasz ich na bok.
Kobieta podniosła głowę. Miała łzy w oczach. Lecz jej głos stał się bardziej dobitny
- NAWET PALCEM NIE KIWNĄŁEŚ KIEDY OSŁABŁ A TERAZ ROBISZ Z SIEBIE TAKIEGO PRZYJACIELA? TAK ZNAM GO. ZNAM GO BARDZO DOBRZE. ALE WYPCHAJ SIĘ TY I TE SWOJE PIENIĄDZE!!!
Padła na podłogę. Zaczęła łkać, łzy spływały jej po policzkach. Próbowała się ich pozbyć kawałkiem rękawa lecz wciąż napływały nowe. Jedna czynność Hayamiego okazała się być strzałem w stopę. Zraził do siebie dziewczynę jeszcze zanim miał możliwość zadać jej kilka pytań. W najdrobniejszych przejawach dobroci człowiek poznaje drugą osobę.
Yasuhiro uśmiechnął się lekko.
- Nie jest taki sam. - głos miał kojący - Miałem zamiar przyjechać tutaj sam lecz on zechciał mi pomóc. Nie wiedział co się dokładnie stało, nie żądał żadnej zapłaty. Widać było w jego oczach, że nie robi tego dla sławy tylko z troski o drugiego człowieka. Możesz mi zaufać.
Przeszklone oczy zwróciły się w kierunku właściciela herbaciarni. Powstrzymywanie łez trwało jeszcze jakiś czas.
Dziewczyna siedziała na łóżku w którym leżał Yasushi.
- Byliśmy przyjaciółmi od dziecka. Zawsze byliśmy razem. Jednego dnia musiałam dla ojca załatwić coś poza osadą. Wracając widziałam ich razem nad rzeką. Śmiali się, siedzieli i spoglądali na płynący strumień, dłonie mieli złączone. Wiedziałam wcześniej że coś między nimi jest - dziewczyna opuściła nieznacznie głowę. - miesiąc później powiedzieli mi, że są ze sobą. Pogratulowałam im. - dziewczyna złapała się za klatkę piersiową - To moi przyjaciele więc powinnam być szczęśliwa, jednak czułam z tego powodu ból. Ja też się zakochałam. Wcześniej niż ona lecz bałam się, że jeśli coś zrobię to ta więź pęknie. - dziewczyna zrobiła dłuższą ciszę. - Raz na jakiś czas wymykali się z wioski. Miyako zdradziła mi kiedyś, że znaleźli mały kącik w Ryuzaku. Knajpka prowadzona przez jej znajomego. Nazywa się "Pod Błękitnym Jeziorem". Mieliśmy jeszcze swoją małą "bazę" w lesie nikogo tam nie było. Udałam się tam zaraz po tym jak usłyszałam nowinę. On nie mógł tego zrobić. On ją kochał. Nikomu krzywdy by nie zrobił. On taki nie jest...
Notatki:Ukryty tekst
Następny post Gracza
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Wioska Saikuron
- Rok 388 - Zima -
Przeszukiwanie pokoju kapitana odbywało się szybko, nie mogłam dostrzec tam wszystkiego, ale i tak to co mnie zdziwiło to ilość bogactwa jaką skrywa w swojej kajucie. Wyglądało to przynajmniej nieprawdopodobnie, tyle bogactw trzymanych w takim miejscu. Może i je kupił, może je dostał, nie miałam żadnego dowodu by w to wątpić, lecz trzymanie ich na kajucie w statku? Zwłaszcza, że nasza podróż dopiero się zaczyna po tej stronie, a kończy w Cesarstwie? Tyle bogactwa tu, a nie w domu?
Opuściłam jego pokój jeszcze bardziej zaskoczona tym co tam zobaczyłam niż oczekiwałam. Czego oczekiwałam? Nie wiem, ale na pewno nie czegoś w tym rodzaju. Wróciłam więc do zwyczajnej warty, choć coś mi dalej podpowiadało, że powinnam sprawdzić każdego. Tego całego Reido również... No, ale wygląda na to, że mam jeszcze kilka chwil by to zrobić. Przez chwilę zastanawiałam się czy powinnam, ale jak zaczęłam się zastanawiać ciut bardziej to zrozumiałam, że skoro kapitan skrywa takie bogactwa w swojej kajucie, to musi być coś na rzeczy i na pewno przeniosą to gdzieś na wóz. Na pewno nie rozstał by się z tym wszystkim i nie zostawiłby na łodzi, gdzie może paść łupem jakiegoś drobnego złodziejaszka.
No, jakiś czas na tej warcie minął i w końcu dopływaliśmy, już w oddali dostrzegałam ląd. Pewnie niedługo dopłyniemy do brzegu i pozostali przystąpią do rozładunku. Zapowiadało się, że około południa będziemy już w drodze. Gdy minął czas mojej warty skierowałam się do pokoju Mayore i obudziłam ją. – Mayore-chan, co ty wiesz o tych kupcach, co? — To była pierwsza rzecz o jaką ją zapytałam. Choć całkiem szybko wpadłam na pomysł by dorzucić do tego kolejne pytanie – Wygląda na to, że mają całkiem spore bogactwa w kajutach... A ty potrafisz tworzyć mgłę... A oni boją się piratów... Dziwne, dziwne... — Rozłożyłam ręce, sugerując, że nie do końca wiem co się tutaj dzieje. Wszyscy tutaj wydawali się jednak zbyt dziwnie spokojni, zwłaszcza biorąc pod uwagę te dziwne zmiany godziny i tłumaczenia jakich podjął się przedtem kapitan. A co jeśli cała trójka mnie oszukiwała?
Do brzegu jeszcze trochę, a potem czas na rozładunek...
Ukryty tekstUkryty tekst
— Myślę — — Mówię —
0 x
- Matsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 215
- Rejestracja: 24 kwie 2020, o 13:42
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8445
- GG/Discord: 706675
Re: Wioska Saikuron
"Tam, gdzie mnie jeszcze nie było"
Misja C dla Maname
23/30 Godzina była nie wiadomo dokładnie która, ale słońce dość komofortowo zalęgło na nieboskłonie. Statek dobił do brzegu w niecale pół godziny od dojrzenia przez Ciebie lądu. Ty jednak nie chciałaś obserwować momentu dokowania, więc poszłaś zamienić słówko z Mayore. Zapukałaś do jej kajuty i usłyszałaś tylko:
- Już sekunda, momencik- głosik zaspanej dziewczynki przywitał Cię zza drzwi. Po chwili pojawiłą się w nich dziewczyna w swoich czarnych szatach. Czy ona nosi je cały czas? Bardzo dziwne ubranie i trochę nie pasujące.
- Jestem, jak Twoja warta?- zapytała od razu, jednak zmiażdzyłaś ją pytaniami. Trochę przybita do ściany zaczęła szukać w pamięci i zastanawiać się co dokładnie wie o kupcach.
- Wiem tyle, że zajmują się handlowaniem drogimi produktami i potrzebowali ochrony, może się po prostu boją? Złoto, gdzie? - zapytała za zaciekawieniem i jej oczy trochę się zaświeciły. Biedna dziewczyna musiała pracować całe życie, więc jakiaś złota szkatułka na pewno dałaby jej lepszy start w życie shinobi. Nie dała Ci jednak żadnych innych informacji.
Po dwóch godzinach cały statek został rozładowany na trzy duże wozy. Kupcy zapłacili ekipie z łajby i pożegnali się z nimi. Tamci wyjątkowo zadowoleni ze swojej doli zaczęli świętować na statku. Nie dość, że bogaci, to jeszcze hojni. To na prawdę rzadko się zdarzało.
- Ruszamy w drogę. Panie, zapraszam na wóz numer dwa.- powiedział i sam zasiadł w ostatnim, a w pierwszym z nich jechał Reido. Karawana ruszyła, gdy konie zostały smagnięte biczem. Udawaliście się przez sam środek Sogen, by znaleźć się na drugim końcu, by podjąć kolejny rejs, tym razem już do cesarstwa morskich klifów- Twojej ojczyzny.
Przybliżony wygląd dziewczyny:
Misja C dla Maname
23/30 Godzina była nie wiadomo dokładnie która, ale słońce dość komofortowo zalęgło na nieboskłonie. Statek dobił do brzegu w niecale pół godziny od dojrzenia przez Ciebie lądu. Ty jednak nie chciałaś obserwować momentu dokowania, więc poszłaś zamienić słówko z Mayore. Zapukałaś do jej kajuty i usłyszałaś tylko:
- Już sekunda, momencik- głosik zaspanej dziewczynki przywitał Cię zza drzwi. Po chwili pojawiłą się w nich dziewczyna w swoich czarnych szatach. Czy ona nosi je cały czas? Bardzo dziwne ubranie i trochę nie pasujące.
- Jestem, jak Twoja warta?- zapytała od razu, jednak zmiażdzyłaś ją pytaniami. Trochę przybita do ściany zaczęła szukać w pamięci i zastanawiać się co dokładnie wie o kupcach.
- Wiem tyle, że zajmują się handlowaniem drogimi produktami i potrzebowali ochrony, może się po prostu boją? Złoto, gdzie? - zapytała za zaciekawieniem i jej oczy trochę się zaświeciły. Biedna dziewczyna musiała pracować całe życie, więc jakiaś złota szkatułka na pewno dałaby jej lepszy start w życie shinobi. Nie dała Ci jednak żadnych innych informacji.
Po dwóch godzinach cały statek został rozładowany na trzy duże wozy. Kupcy zapłacili ekipie z łajby i pożegnali się z nimi. Tamci wyjątkowo zadowoleni ze swojej doli zaczęli świętować na statku. Nie dość, że bogaci, to jeszcze hojni. To na prawdę rzadko się zdarzało.
- Ruszamy w drogę. Panie, zapraszam na wóz numer dwa.- powiedział i sam zasiadł w ostatnim, a w pierwszym z nich jechał Reido. Karawana ruszyła, gdy konie zostały smagnięte biczem. Udawaliście się przez sam środek Sogen, by znaleźć się na drugim końcu, by podjąć kolejny rejs, tym razem już do cesarstwa morskich klifów- Twojej ojczyzny.
Przybliżony wygląd dziewczyny:
Kisashi:
Reido:
0 x
- Maname
- Postać porzucona
- Posty: 466
- Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach - Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108888#p108888
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Kabuki | Kayo
- Lokalizacja: Hanamura
Re: Wioska Saikuron
- Rok 388 - Zima -
Coś od samego początku mi tutaj nie grało. Bo jak to tak, kupcy, poławiacze wielorybów? Handlarze złota, czy może innego bogactwa? Z każdym kolejnym punktem tej podróży i sytuacji zaczynałam coraz bardziej oglądać się za siebie. Nic mi tutaj nie grało. Chcieli ochrony, a jednak wszystko było w porządku, ale i nie było w porządku w tym samym czasie. Wszystko wydawało mi się takie... Takie nadmuchane.
– Spokojnie. Nic się nie stało — Właśnie to mnie niepokoiło, było za cicho, za spokojnie. Zbyt miło, a ta cała moja towarzyszka też jakaś taka za miła, za spokojna... Nie podobało mi się to. Nic, a nic. Gdzieś leżał problem, a ja go ominęłam, albo jeszcze nie dojrzałam. – Drogimi? Czyli czym? To nie handlują tymi rybami? — To mnie skołowała. Czyli handlują tym co miał w pokoju? Tym wszystkim złotym? Nie wiedziałam co o tym myśleć. Ten drugi z ostrymi uszami też zasypiał w bocianim gnieździe. Coś złego się tutaj działo, a ja na to patrzyłam nie mogąc zrobić zupełnie nic! – yyy no w jego pokoju — Więcej nie mówiłam, bo jeszcze się zdradzę, a że w jego pokoju to przez dziurkę od klucza mogłam zauważyć, a i tak mówiąc " jego " nie mówiłam dokładnie kogo, może i ona zacznie szukać, wszystkim będzie to wtedy na rękę - o ile rzeczywiście nie jest z nimi w jakiejś dziwnej zmowie. A może po prostu przesadzam? Ah, skąd mogłabym wiedzieć... No przecież, mają tylko te ryby no i inne rzeczy... Ah, sprawdzę co jest na wozie.
No i tak zaczęli to rozpakowywać i przeładowywać cały statek na wozy. Przyglądałam się temu co i jak było przenoszone. Trochę czekałam aż ktoś coś upuści, albo otworzy przypadkiem i będę mogła zajrzeć do środka. Nie zostało mi zbytnio nic innego jak dosiąść się na wóz numer dwa, dokładnie jak powiedzieli. Usiadłam na tym wozie i zaczęłam się rozglądać, to w lewo, to w prawo. Nie do końca wiedziałam dlaczego akurat to my jedziemy wozem numer dwa, a nie wozem numer jeden i trzy... To wszystko było jakieś dziwne, zawsze ochrona na początku i końcu... – Ej, a dlaczego to my jedziemy w środku, a nie z przodu i na końcu? — No nie wiedziałam już co powiedzieć, ale to tak zupełnie. Musiałam spytać o to mojej towarzyszki. Znała ich dużo dłużej.
Ukryty tekstUkryty tekst
— Myślę — — Mówię —
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości