Dom Naokiego
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Poprzednia lokalizacja
Jun'ichi powoli otworzył jedno oko i leniwie przekręcił głowę by rozejrzeć się po pomieszczeniu w którym się znajdował. Nie poznawał go, było nowe, przestronne i ładnie urządzone, chociaż było też widać jak dawno nikt w nim nie sprzątał.
Naoki? Jest tu ktoś? - wydusił z siebie niepewnie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się raz jeszcze po czym zszedł powoli z łóżka i wyruszył na poszukiwanie towarzysza.
Domostwo w którym się znajdował nie było chyba miejscem gdzie miał umrzeć, nie wyglądało na to by został porwany i nie było nawet powodu by tak myśleć, dlatego wiedział że Naoki musi gdzieś tu być.
Jun idąc po pustym domostwie czuł jak jego ciało wciąż odczuwa skutki sporej utraty chakry. Mimo to był zadowolony z tego jak wypełnili poprzednią misję. Pokonali wielu wrogów w krótkim czasie i bez rozlewu krwi. Z pewnością Yukihira to docenił, nawet jeśli nie powiedział nic na ten temat. Kaleka żałował jedynie tego, że nie wiedział jak zakończyła się sytuacja w wiosce, po tym jak stracił przytomność. Był ciekaw rozmów Yukihiry, tego co stało się z przywódcą osady, Tomoko, bandytami. Miał nadzieję, że Naoki postara się nakreślić mu wszystko najlepiej jak będzie to możliwe.
W domostwie było nieco duszno, dlatego Jun ściągnął swoją maskę i schował ją do kieszeni ubrania. Zapewne gdyby pojawił się tu teraz ktoś obcy, potraktowałby chłopca jako zjawę tego budynku i pobiegł czym prędzej po pomoc.
Naoki! Jesteś tutaj?!
Jun'ichi powoli otworzył jedno oko i leniwie przekręcił głowę by rozejrzeć się po pomieszczeniu w którym się znajdował. Nie poznawał go, było nowe, przestronne i ładnie urządzone, chociaż było też widać jak dawno nikt w nim nie sprzątał.
Naoki? Jest tu ktoś? - wydusił z siebie niepewnie, podnosząc się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się raz jeszcze po czym zszedł powoli z łóżka i wyruszył na poszukiwanie towarzysza.
Domostwo w którym się znajdował nie było chyba miejscem gdzie miał umrzeć, nie wyglądało na to by został porwany i nie było nawet powodu by tak myśleć, dlatego wiedział że Naoki musi gdzieś tu być.
Jun idąc po pustym domostwie czuł jak jego ciało wciąż odczuwa skutki sporej utraty chakry. Mimo to był zadowolony z tego jak wypełnili poprzednią misję. Pokonali wielu wrogów w krótkim czasie i bez rozlewu krwi. Z pewnością Yukihira to docenił, nawet jeśli nie powiedział nic na ten temat. Kaleka żałował jedynie tego, że nie wiedział jak zakończyła się sytuacja w wiosce, po tym jak stracił przytomność. Był ciekaw rozmów Yukihiry, tego co stało się z przywódcą osady, Tomoko, bandytami. Miał nadzieję, że Naoki postara się nakreślić mu wszystko najlepiej jak będzie to możliwe.
W domostwie było nieco duszno, dlatego Jun ściągnął swoją maskę i schował ją do kieszeni ubrania. Zapewne gdyby pojawił się tu teraz ktoś obcy, potraktowałby chłopca jako zjawę tego budynku i pobiegł czym prędzej po pomoc.
Naoki! Jesteś tutaj?!
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
Powoli nastający mrok nie dawał spokoju, w końcu przychodził już czas na odpoczynek, przynajmniej wystarczający żeby zregenerować wszystkie siły, które byłby przydatne by poprawnie funkcjonować, większość z nich została pochłonięta przez walkę, która nie dość że została okupiona zerowymi stratami to wszystko podejrzanych udało się pojmać bez żadnego uszczerbku na ich zdrowiu. Dobrze wykonana robota na profesjonalnym poziomie, którymi nawet czasami najsilniejsi shinobi nie mogą się pochwalić bo wolą szybko wyeliminować podejrzanych pozbawiając ich życia. Teraz jednak już to się zakończyło, a sam młodzieniec przygotowywał dla siebie kolacje, oraz dla Jun'ichiego który jeszcze spał, prawdopodobnie po tym jak padł z wycieczenia. Danie jakie szykował nie było wyjątkowe, w końcu zapasy które pozostały w domu nie pozwalały przygotować nic wyjątkowego, jedynie najłatwiejsze potrawy. Właśnie tutaj przygotowania zostały przerwane przez zamaskowanego młodzieńca, który najwidoczniej powrócił do świata żywych i czuł się raczej lekko zagubiony znajdując się w zupełnie obcym miejscu.
0 Tak, tak. Jestem tutaj. - odparł, odrywając się na chwilę od przygotowania jedzenia, by wyjśc naprzeciw swojemu towarzyszowi i spotkać się w nim pośrodku drogi.
- Cóż, może to nieodpowiednia forma, ale witam Cię w moim rodzinnym domostwie. - dodał po chwili, z uśmiechem na twarzy. Rozkładając przy tym ramiona by pokazać mniej więcej cały budynek w jakim się znajdowali.
- Niestety jest pusty, najwyraźniej moja mama postanowiła się stąd wyprowadzić. Jak chcesz możesz nieco się rozejrzeć, a ja w tym czasie skończy przygotować kolacje. - wypowiedział na sam koniec, wracając do swojej roboty, która wykonywał jeszcze przed chwilą. Przydało by się to jakoś skończyć i udać się na spoczynek i odzyskanie sił.
- Mam nadzieje, że czujesz się lepiej niż wcześniej i nic Cię nie boli po transporcie na niedźwiedziu. - powiedział, siekając w międzyczasie warzywa do bulionu. który miał się stać głównym elementem kolacji.
0 Tak, tak. Jestem tutaj. - odparł, odrywając się na chwilę od przygotowania jedzenia, by wyjśc naprzeciw swojemu towarzyszowi i spotkać się w nim pośrodku drogi.
- Cóż, może to nieodpowiednia forma, ale witam Cię w moim rodzinnym domostwie. - dodał po chwili, z uśmiechem na twarzy. Rozkładając przy tym ramiona by pokazać mniej więcej cały budynek w jakim się znajdowali.
- Niestety jest pusty, najwyraźniej moja mama postanowiła się stąd wyprowadzić. Jak chcesz możesz nieco się rozejrzeć, a ja w tym czasie skończy przygotować kolacje. - wypowiedział na sam koniec, wracając do swojej roboty, która wykonywał jeszcze przed chwilą. Przydało by się to jakoś skończyć i udać się na spoczynek i odzyskanie sił.
- Mam nadzieje, że czujesz się lepiej niż wcześniej i nic Cię nie boli po transporcie na niedźwiedziu. - powiedział, siekając w międzyczasie warzywa do bulionu. który miał się stać głównym elementem kolacji.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Kaleka delikatnie wzdrygnął się, kiedy nagle przed nim pojawił się Naoki. Szybko jednak wrócił do wyprostowanej postawy widząc, że nie ma się czego obawiać, skoro stał przed nim najbardziej zaufany człowiek jakiego w tej chwili znał.
Tak, wszystko wydaje się być w porządku. Szkoda tylko, że nie pamiętam jak skończyła się nasza misja w tamtej osadzie. Słyszałem Tomoko, ale później wszystko się urwało. Czy wszyscy byli cali? Wykonaliśmy misję?
Jun'ichi powoli ruszył w stronę Naokiego, chcąc pomóc mu w przygotowaniu posiłku, który z całą pewnością był mu teraz potrzebny. Wiele godzin bez pożywienia i picia, po tym jak stracił przytomność z przemęczenia było jeszcze bardziej odczuwalne. Chłopcu zaczęło nawet burczeć w brzuchu i to na tyle głośno, by usłyszał to nawet zielonowłosy.
Twój dom robi wrażenie. Jest bardzo duży i ładny, nigdy nie spałem w takim dobytku. Czy jeśli tu jesteśmy, to znaczy że planujesz tu pozostać? - spytał Jun z lekkim smutkiem, ponieważ w jego wizji czekała ich jeszcze masa wspólnych przygód na dalekich, nieznanych terenach. Teraz jednak widząc gdzie się znajdują, pomyślał że Naoki zatęsknił za rodzinnymi stronami, albo został ponownie wybrany przez klan do jakiegoś zadania, co wymaga by był właśnie tutaj, wśród swoich.
Tak, wszystko wydaje się być w porządku. Szkoda tylko, że nie pamiętam jak skończyła się nasza misja w tamtej osadzie. Słyszałem Tomoko, ale później wszystko się urwało. Czy wszyscy byli cali? Wykonaliśmy misję?
Jun'ichi powoli ruszył w stronę Naokiego, chcąc pomóc mu w przygotowaniu posiłku, który z całą pewnością był mu teraz potrzebny. Wiele godzin bez pożywienia i picia, po tym jak stracił przytomność z przemęczenia było jeszcze bardziej odczuwalne. Chłopcu zaczęło nawet burczeć w brzuchu i to na tyle głośno, by usłyszał to nawet zielonowłosy.
Twój dom robi wrażenie. Jest bardzo duży i ładny, nigdy nie spałem w takim dobytku. Czy jeśli tu jesteśmy, to znaczy że planujesz tu pozostać? - spytał Jun z lekkim smutkiem, ponieważ w jego wizji czekała ich jeszcze masa wspólnych przygód na dalekich, nieznanych terenach. Teraz jednak widząc gdzie się znajdują, pomyślał że Naoki zatęsknił za rodzinnymi stronami, albo został ponownie wybrany przez klan do jakiegoś zadania, co wymaga by był właśnie tutaj, wśród swoich.
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
- Tak wykonaliśmy ją. Yukihira i Tomoko byli w lekkim szoku, ale chyba bardziej z wrażenia niż przerażenia. Wszyscy podejrzani zostali pojmani i czeka ich obecnie kara za to czego się dopuścili. - odparł ze spokojem i uśmiechem na twarzy. W końcu wszystko udało się praktycznie perfekcyjnie bez żadnych większych szkód. Poza wyjątkiem lekko uszkodzonej bramy i dziury w podłodze domu wójta. Jednak takie starty to nie straty. Biorąc pod uwagę jakie potencjalne zagrożenie mogła stwarzać ta banda.
- Więcej niestety nie wiem. Jednak otrzymaliśmy także nagrodę, niezbyt dużą, ale zawsze coś. Jakby co leży na stoliku. - dodał po chwili, wskazując niewielki stolik po środku salonu, na którym leżało tysiąc ryo w niewielkiej sakiewce, która miała być nagrodą dla obojga młodzieńców.
Teraz jednak ważniejsze było dokończenie kolacji, w końcu obaj byli głodni, a pracy przy niej nie zostało zbyt wiele, zwłaszcza że były to jedynie dwa zestawy bento, smacznego i pożywnego jedzenia, które powinno być na śniadanie, a nie na kolacje.
- Pozostać? Raczej nie, uznałem że lepiej będzie Cię zabrać tutaj niż tułać się po karczmach i dodatkowo za wszystko płacić. To miejsce jak sam widzisz od dawna stało puste. Mam nadzieje, że Ci to nie przeszkadza. - odparł spokojnie, zabierając ze sobą jedzenie i swojego towarzysza zabierając go pod kotatsu, chyba najlepsze miejsce, znajdujące się centralnie w środku domu.
- Jak na razie, będzie to chyba dobre miejsce do odpoczynku, zwłaszcza że posiadam własną sale treningową i saunę. Chyba idealny zestaw treningowy. Tylko znajdujemy się obecnie dość daleko od wioski, to jest chyba jedyna wada tego miejsca. - wypowiedział, zajadając się co chwilę swoim pudełeczkiem, które było jedynym daniem możliwym do przygotowania z tego co zostało w spiżarce.
- Więcej niestety nie wiem. Jednak otrzymaliśmy także nagrodę, niezbyt dużą, ale zawsze coś. Jakby co leży na stoliku. - dodał po chwili, wskazując niewielki stolik po środku salonu, na którym leżało tysiąc ryo w niewielkiej sakiewce, która miała być nagrodą dla obojga młodzieńców.
Teraz jednak ważniejsze było dokończenie kolacji, w końcu obaj byli głodni, a pracy przy niej nie zostało zbyt wiele, zwłaszcza że były to jedynie dwa zestawy bento, smacznego i pożywnego jedzenia, które powinno być na śniadanie, a nie na kolacje.
- Pozostać? Raczej nie, uznałem że lepiej będzie Cię zabrać tutaj niż tułać się po karczmach i dodatkowo za wszystko płacić. To miejsce jak sam widzisz od dawna stało puste. Mam nadzieje, że Ci to nie przeszkadza. - odparł spokojnie, zabierając ze sobą jedzenie i swojego towarzysza zabierając go pod kotatsu, chyba najlepsze miejsce, znajdujące się centralnie w środku domu.
- Jak na razie, będzie to chyba dobre miejsce do odpoczynku, zwłaszcza że posiadam własną sale treningową i saunę. Chyba idealny zestaw treningowy. Tylko znajdujemy się obecnie dość daleko od wioski, to jest chyba jedyna wada tego miejsca. - wypowiedział, zajadając się co chwilę swoim pudełeczkiem, które było jedynym daniem możliwym do przygotowania z tego co zostało w spiżarce.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Po krótkich ale treściwych wyjaśnieniach, Jun mógł wreszcie poczuć się w nowym miejscu bezpieczniej i luźniej. Rozejrzał się raz jeszcze po dobytku, rzucił okiem na sakiewkę z pieniędzmi i przyjął posiłek od przyjaciela. Po chwili w ciszy usiadł razem z nim, uniósł połowę maski i zaczął jeść w lekkim zamyśleniu.
Co dalej? Jaki jest nasz kolejny cel? - spytał kaleka, ciągle wlepiając spojrzenie w jedzenie ułożone w pojemniczku.
Powinniśmy stać się silniejsi. Jeśli tego nie zrobimy, zginiemy w najmniej odpowiednim momencie, zanim zdążymy nacieszyć się wolnością i światem. Ty jesteś niesamowity w walce na dystans, ja muszę jeszcze doszlifować swoją walkę w starciu, popracować nad wytrzymałością. Jak widziałeś, jestem jeszcze słaby... - po tych słowach odstawił prawie opróżnione pudełko przed sobą i podniósł wzrok na Naokiego.
Ale musimy też umieć radzić sobie ze swoimi słabymi stronami. Ty musisz umieć obronić się w walce na bliski dystans, ja na daleki. Dlatego powinniśmy walczyć między sobą, szukać swoich słabych stron i niwelować je, szukać rozwiązań. Powinniśmy też ruszyć dalej w świat, poznawać nowe miejsca i ludzi, nowe techniki które mogą być dla nas przydatne, lub groźne. Im dłużej siedzimy w jednym miejscu, tym bardziej inni shinobi oddalają się od nas, przybierają na sile. Najgorsze, że często będą to shinobi o złych zamiarach, a tych chętnie bym się pozbył... są hańbą dla nas wszystkich.
Co dalej? Jaki jest nasz kolejny cel? - spytał kaleka, ciągle wlepiając spojrzenie w jedzenie ułożone w pojemniczku.
Powinniśmy stać się silniejsi. Jeśli tego nie zrobimy, zginiemy w najmniej odpowiednim momencie, zanim zdążymy nacieszyć się wolnością i światem. Ty jesteś niesamowity w walce na dystans, ja muszę jeszcze doszlifować swoją walkę w starciu, popracować nad wytrzymałością. Jak widziałeś, jestem jeszcze słaby... - po tych słowach odstawił prawie opróżnione pudełko przed sobą i podniósł wzrok na Naokiego.
Ale musimy też umieć radzić sobie ze swoimi słabymi stronami. Ty musisz umieć obronić się w walce na bliski dystans, ja na daleki. Dlatego powinniśmy walczyć między sobą, szukać swoich słabych stron i niwelować je, szukać rozwiązań. Powinniśmy też ruszyć dalej w świat, poznawać nowe miejsca i ludzi, nowe techniki które mogą być dla nas przydatne, lub groźne. Im dłużej siedzimy w jednym miejscu, tym bardziej inni shinobi oddalają się od nas, przybierają na sile. Najgorsze, że często będą to shinobi o złych zamiarach, a tych chętnie bym się pozbył... są hańbą dla nas wszystkich.
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
- Kolejny cel? Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. W sumie powinniśmy zastanowić się nad tym razem. - odparł, nieco zdziwiony. Przecież jak na razie ledwo co przybyli do Daishi i to w zupełnie inny sposób niż planowali na samym początku. Teraz jednak przydałoby się pomyśleć nad czymś więcej, w końcu mieli za sobą już jedną misję.
- Każdy z nas jest słaby i rozwija się całe życie. Jednak fakt powinniśmy stać się silniejsi. A to miejsce jak na razie może być dobre by trenować i rosnąć w siłę, nie martwiąc się przy tym miejscem na nocleg. - wypowiedział, zjadając jedną z warstw swego pudełka. Teraz mieli przynajmniej miejsce, które mogli wykorzystać tymczasowo jako dom i miejsce do treningów. Sam zielonowłosy chciał rozwinąć swoje umiejętności manipulacji kryształem na większy poziom ćwicząc bardziej niebezpieczne techniki, które mogłyby gwarantować zgon przeciwnika.
- Na razie musimy jakoś odpocząć, a rano można przejść do treningów. Chętnie rozwinę swoje umiejętności, chciałbym też spróbować stworzyć nowe rzeczy z kryształu. A potem można pomyśleć nad jakaś podróżą i poznawaniem nowych klanów. - powiedział na sam koniec, już zajmując się do samego końca swoim posiłkiem by spożyć go jeszcze ciepłego.
- Teraz musimy odpocząć, a rano możemy zabrać się za pracę. - dodał, by po tym pożegnać się ze swoim towarzyszem i odprowadzić go do jego tymczasowego pokoju, gdzie mógłby się wyspać i odzyskać siły.
Teraz pozostało jedynie przespać się do rana.
- Każdy z nas jest słaby i rozwija się całe życie. Jednak fakt powinniśmy stać się silniejsi. A to miejsce jak na razie może być dobre by trenować i rosnąć w siłę, nie martwiąc się przy tym miejscem na nocleg. - wypowiedział, zjadając jedną z warstw swego pudełka. Teraz mieli przynajmniej miejsce, które mogli wykorzystać tymczasowo jako dom i miejsce do treningów. Sam zielonowłosy chciał rozwinąć swoje umiejętności manipulacji kryształem na większy poziom ćwicząc bardziej niebezpieczne techniki, które mogłyby gwarantować zgon przeciwnika.
- Na razie musimy jakoś odpocząć, a rano można przejść do treningów. Chętnie rozwinę swoje umiejętności, chciałbym też spróbować stworzyć nowe rzeczy z kryształu. A potem można pomyśleć nad jakaś podróżą i poznawaniem nowych klanów. - powiedział na sam koniec, już zajmując się do samego końca swoim posiłkiem by spożyć go jeszcze ciepłego.
- Teraz musimy odpocząć, a rano możemy zabrać się za pracę. - dodał, by po tym pożegnać się ze swoim towarzyszem i odprowadzić go do jego tymczasowego pokoju, gdzie mógłby się wyspać i odzyskać siły.
Teraz pozostało jedynie przespać się do rana.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Młody Hyuga zaciągnął maskę na twarz i odstawił puste już pudełko po posiłku. Spojrzał na przyjaciela i wysłuchał jego propozycji, przytakując przy tym głową. Z ich dwójki, to Naoki zdawał się teraz myśleć bardziej racjonalnie, kiedy to przez Jun'ichiego przemawiała jeszcze lekka złość za to, że nie podołał przy ostatniej misji własnym oczekiwaniom. Wiedział, że dał z siebie wszystko, ale dlaczego okazało się to być tak niewystarczające? Dlaczego musiał skończyć w ten sposób, hańbiąc swoje imię, a także imię klanu który go wychował.
Tobie z pewnością należy się odpoczynek, ja pójdę na spacer, muszę przemyśleć kilka rzeczy. - odpowiedział kaleka, po czym ruszył w stronę wyjścia z domu.
Przez długi czas, Jun kręcił się po okolicy podziwiając widoki oraz rozmyślając nad samym sobą. Próbował zrozumieć swoje błędy, słabe i mocne strony oraz znaleźć sposób na ich rozsądne zrównoważenie. Im dłużej rozmyślał, tym więcej możliwych opcji przychodziło mu do głowy, jednak każda z nich wiązała się z tym samym - trening. Jun podszedł wreszcie do jednego z drzewa nieopodal domu Naokiego i oparł się o nie, osuwając się powoli na ziemię by wreszcie usiąść.
Chłopak zaczął wspominać wszystkie swoje misje, zadania jakie zlecała mu rodzina, wszelkie wzloty i upadki, aż wreszcie ogarnęła go lekka złość. Nie mógł pogodzić się z tym jak wiele brakuje mu wciąż siły, jak długa droga go czeka i jak wiele razy jeszcze zawiedzie innych i samego siebie. W takich myślach pogrążony były przez długi czas, siedział w milczeniu i obserwował niemal bezchmurne niebo próbując zebrać się w sobie i przestać niepotrzebnie zamartwiać. Wreszcie spojrzał w stronę domostwa zielonowłosego i zrozumiał, że jeśli nie zrobi niczego, będzie tracił nie tylko nerwy, ale pewnego dnia mógłby też stracić jego, swojego pierwszego przyjaciela. Ta myśl okazała się bardzo motywująca, dlatego chłopak już po kilku chwilach stał naprzeciw drzewa które podpierał i ustawił się w pozycji bojowej klanu Hyuga.
Muszę pracować nad swoim stylem, to moja najpotężniejsza broń, moja chluba. - powtarzał sobie po czym próbował wykonywać coraz szybsze sekwencje ciosów, zatrzymując dłonie tuż przed korą swojego celu.
Podczas kolejnych serii, chłopak rozmyślał nad tym co się stanie, jeśli rywal zablokuje jego ciosy i przejdzie do kontry. Było to możliwe i bardzo niebezpieczne, dlatego dobrze byłoby zmniejszyć takie prawdopodobieństwo. Ciągle machając rękoma, chłopak stwierdził że nikt nie zdoła dobrze się bronić, jeśli nie będzie stał twardo na ziemi. W tym celu wystarczyłoby nie tyle trafić w tenketsu, co wzbić rywala serią szybkich ciosów, które uwalniałyby sprężone z chakrą powietrze. Przy odpowiednim ustawieniu rąk, takie wzbicie rywala ku górze byłoby możliwe - ciężkie ale możliwe. Po dojściu do takich wniosków, Jun zaczął próbować uwalniać z dłoni niewielkie "dawki" chakry tak jak robił to przy Hakke Kūshō. Tutaj wymagało to sporo precyzji, by nie przesadzić z siłą pojedynczego ciosu. Dodatkowo trzeba było atakować z dużą szybkością, by rywal nie zdążył opaść do dołu zanim nadejdzie następny atak.
W ten sposób młody kaleka atakował drzewo, którego kora po pewnym czasie zaczynała się delikatnie kruszyć. Niewielkie aczkolwiek coraz silniejsze dawki powietrza stawały się bardziej skondensowane i groźne, a to z kolei sprawiało chłopcu satysfakcję, bo czuł że zmierza w dobrym kierunku.
W ten sposób drzewo cierpiało jeszcze przez wiele godzin, aż wreszcie pojawiła się w niem niewielka dziura, głęboka na kilka centymetrów. Sam Jun'ichi zaś sapał ciężko i trudno było mu utrzymać się na roztrzęsionych nogach. Jego dłonie opuszczone wzdłuż ciała odmówiły już całkowicie posłuszeństwa, a zasoby chakry zbliżały się do znanych mu już granic. Uśmiechnął się do siebie, odwrócił znowu tyłem do drzewa i ponownie usiadł pod nim, czując pod sobą mnóstwo wiórów i odłamków co było bardzo niewygodne, ale na tę chwilę nie miało znaczenia.
Nazwę to... Jūshōken. To będzie dobra... nazwa... - wyszeptał pod nosem po czym stracił kontakt z otoczeniem - zasnął z wycieńczenia.
Nauka techniki - Jūshōken (WT)
Tobie z pewnością należy się odpoczynek, ja pójdę na spacer, muszę przemyśleć kilka rzeczy. - odpowiedział kaleka, po czym ruszył w stronę wyjścia z domu.
Przez długi czas, Jun kręcił się po okolicy podziwiając widoki oraz rozmyślając nad samym sobą. Próbował zrozumieć swoje błędy, słabe i mocne strony oraz znaleźć sposób na ich rozsądne zrównoważenie. Im dłużej rozmyślał, tym więcej możliwych opcji przychodziło mu do głowy, jednak każda z nich wiązała się z tym samym - trening. Jun podszedł wreszcie do jednego z drzewa nieopodal domu Naokiego i oparł się o nie, osuwając się powoli na ziemię by wreszcie usiąść.
Chłopak zaczął wspominać wszystkie swoje misje, zadania jakie zlecała mu rodzina, wszelkie wzloty i upadki, aż wreszcie ogarnęła go lekka złość. Nie mógł pogodzić się z tym jak wiele brakuje mu wciąż siły, jak długa droga go czeka i jak wiele razy jeszcze zawiedzie innych i samego siebie. W takich myślach pogrążony były przez długi czas, siedział w milczeniu i obserwował niemal bezchmurne niebo próbując zebrać się w sobie i przestać niepotrzebnie zamartwiać. Wreszcie spojrzał w stronę domostwa zielonowłosego i zrozumiał, że jeśli nie zrobi niczego, będzie tracił nie tylko nerwy, ale pewnego dnia mógłby też stracić jego, swojego pierwszego przyjaciela. Ta myśl okazała się bardzo motywująca, dlatego chłopak już po kilku chwilach stał naprzeciw drzewa które podpierał i ustawił się w pozycji bojowej klanu Hyuga.
Muszę pracować nad swoim stylem, to moja najpotężniejsza broń, moja chluba. - powtarzał sobie po czym próbował wykonywać coraz szybsze sekwencje ciosów, zatrzymując dłonie tuż przed korą swojego celu.
Podczas kolejnych serii, chłopak rozmyślał nad tym co się stanie, jeśli rywal zablokuje jego ciosy i przejdzie do kontry. Było to możliwe i bardzo niebezpieczne, dlatego dobrze byłoby zmniejszyć takie prawdopodobieństwo. Ciągle machając rękoma, chłopak stwierdził że nikt nie zdoła dobrze się bronić, jeśli nie będzie stał twardo na ziemi. W tym celu wystarczyłoby nie tyle trafić w tenketsu, co wzbić rywala serią szybkich ciosów, które uwalniałyby sprężone z chakrą powietrze. Przy odpowiednim ustawieniu rąk, takie wzbicie rywala ku górze byłoby możliwe - ciężkie ale możliwe. Po dojściu do takich wniosków, Jun zaczął próbować uwalniać z dłoni niewielkie "dawki" chakry tak jak robił to przy Hakke Kūshō. Tutaj wymagało to sporo precyzji, by nie przesadzić z siłą pojedynczego ciosu. Dodatkowo trzeba było atakować z dużą szybkością, by rywal nie zdążył opaść do dołu zanim nadejdzie następny atak.
W ten sposób młody kaleka atakował drzewo, którego kora po pewnym czasie zaczynała się delikatnie kruszyć. Niewielkie aczkolwiek coraz silniejsze dawki powietrza stawały się bardziej skondensowane i groźne, a to z kolei sprawiało chłopcu satysfakcję, bo czuł że zmierza w dobrym kierunku.
W ten sposób drzewo cierpiało jeszcze przez wiele godzin, aż wreszcie pojawiła się w niem niewielka dziura, głęboka na kilka centymetrów. Sam Jun'ichi zaś sapał ciężko i trudno było mu utrzymać się na roztrzęsionych nogach. Jego dłonie opuszczone wzdłuż ciała odmówiły już całkowicie posłuszeństwa, a zasoby chakry zbliżały się do znanych mu już granic. Uśmiechnął się do siebie, odwrócił znowu tyłem do drzewa i ponownie usiadł pod nim, czując pod sobą mnóstwo wiórów i odłamków co było bardzo niewygodne, ale na tę chwilę nie miało znaczenia.
Nazwę to... Jūshōken. To będzie dobra... nazwa... - wyszeptał pod nosem po czym stracił kontakt z otoczeniem - zasnął z wycieńczenia.
Nauka techniki - Jūshōken (WT)
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
Sen w tym przypadku był najlepszym wyjściem, jednak noc w starym domu nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza że zostało w nim zamkniętych wiele emocji. Przez co sen zielonowłosego młodzieńca nie należał do najtwardszych i do najbardziej spokojnych. Samemu podniósł się z łóżka po niecałych trzech godzinach by rozejrzeć się nieco po domostwie i ku jego zaskoczeniu nie tylko on nie spał, także jego towarzysz postanowił wykorzystać noc w bardziej efektywny sposób niż wyspanie się.
- W sumie nie mogę pozostać gorszy. - powiedział, sam do siebie pod nosem, po czym do końca zasunął drzwi prowadzące na zewnątrz i usiadł w miejscu gdzie wcześniej jedli razem kolacje.
Jednak co można spokojnie trenować w domu by nie zakłócać spokoju przyjaciela na zewnątrz? Wszystkie obecnie techniki poznane przez młodzieńca opierały się na dużych rozmiar i potędze kryształu. Teraz jednak samemu nie miał zbytnio pola manewru na tyle dużego. Przez co zaczął delikatnie manipulować swoim kryształem, tworząc obok siebie niewielką kryształową figurkę przedstawiającą niedźwiadka. To może być dobry pomysł. pomyślał, podnosząc się na proste nogi by wziąć figurkę w dłonie. Gdyby ona była w stanie chodzić, byłaby dobrym elementem zaskoczenia. Potencjalne działanie techniki i jego wizualizacja, były przydatne w tym wszystkim. W końcu wiedząc jak coś ma działać łatwiej jest wytworzyć gotowy twór spełniający wymagania. Sam mechanizm ruchu przy tym tworze będzie podobny jak przy okazji niedźwiedzia, w końcu mogą poruszać się w ten sam sposób, wszystko powinno ułatwić działanie tych lalek, tak samo klon poruszają się w podobny sposób, jednak wyglądają tylko jak użytkownik, co było ich największą wadą. Lalki nie powinny posiadać takiego ograniczenia, ich wygląd powinien być dowolny ustalany podczas tworzenia i przypominający obraz jaki chciał oddać zielonowłosy. Plan działania techniki był już gotowy, więc teoretyczną część treningu można uznać za gotową. Teraz pozostała jedyna praktyka, stworzenie działającego tworu, który będzie spełniał wszystkie wymagania Naokiego i będzie uosobieniem jego dobroci i miłości do wszystkiego co żywe. Jednak stworzenie miniaturowej wersji niedźwiedzia nie było tak łatwe w praktyce, w końcu był znacznie mniejszy niż oryginał i brakowało mu przede wszystkim precyzji w jego tworzeniu, która pozwalałby mu poruszać się w normalny sposób. Paręnaście prób później i parę godzin w głąb nocy było wystarczające by stworzyć w końcu idealną kopię, jednak nie niedźwiedzia, a Jun'ichego, małego niewielkiego mającego ledwo trzydzieści centymetrów wzrostu, raczej zamaskowany młodzieniec nie będzie spodziewał się czegoś takiego. Tylko jedna sztuka nie będzie wystarczająca, w końcu nie posiada ona żadnej wartości bojowej, powinno ich być więcej o wiele więcej, by szturmem były w stanie dopaść swego przeciwnika i zalać go gradem przytulasów. No tak ich wartość bojowa była znacznie poniżej zera, ale przynajmniej w pewnym stopniu cieszy oko. Taka praca nad ich ilością trwała wczesnych godzin porannych, gdzie na jakieś dwie zielonowłosy uciął sobie drzemkę, by po niej z samego rana przeprowadzić próbę generalną swojej nowej techniki na śpiącym na zewnątrz towarzyszu, złożenie dwóch pieczęci i przed młodzieńcem pojawił się mały oddział Jun'ich, który wymaszerował gęsiego z domu i zaczął chodzić po terenie posesji, poruszając się przy tym wyjątkowo niezdanie, ale zarazem uroczo. Teraz pozostało jedynie zaczekać na reakcję ofiary, która powinna niedługo się obudzić.
Trening Hari Doru(WT)
- W sumie nie mogę pozostać gorszy. - powiedział, sam do siebie pod nosem, po czym do końca zasunął drzwi prowadzące na zewnątrz i usiadł w miejscu gdzie wcześniej jedli razem kolacje.
Jednak co można spokojnie trenować w domu by nie zakłócać spokoju przyjaciela na zewnątrz? Wszystkie obecnie techniki poznane przez młodzieńca opierały się na dużych rozmiar i potędze kryształu. Teraz jednak samemu nie miał zbytnio pola manewru na tyle dużego. Przez co zaczął delikatnie manipulować swoim kryształem, tworząc obok siebie niewielką kryształową figurkę przedstawiającą niedźwiadka. To może być dobry pomysł. pomyślał, podnosząc się na proste nogi by wziąć figurkę w dłonie. Gdyby ona była w stanie chodzić, byłaby dobrym elementem zaskoczenia. Potencjalne działanie techniki i jego wizualizacja, były przydatne w tym wszystkim. W końcu wiedząc jak coś ma działać łatwiej jest wytworzyć gotowy twór spełniający wymagania. Sam mechanizm ruchu przy tym tworze będzie podobny jak przy okazji niedźwiedzia, w końcu mogą poruszać się w ten sam sposób, wszystko powinno ułatwić działanie tych lalek, tak samo klon poruszają się w podobny sposób, jednak wyglądają tylko jak użytkownik, co było ich największą wadą. Lalki nie powinny posiadać takiego ograniczenia, ich wygląd powinien być dowolny ustalany podczas tworzenia i przypominający obraz jaki chciał oddać zielonowłosy. Plan działania techniki był już gotowy, więc teoretyczną część treningu można uznać za gotową. Teraz pozostała jedyna praktyka, stworzenie działającego tworu, który będzie spełniał wszystkie wymagania Naokiego i będzie uosobieniem jego dobroci i miłości do wszystkiego co żywe. Jednak stworzenie miniaturowej wersji niedźwiedzia nie było tak łatwe w praktyce, w końcu był znacznie mniejszy niż oryginał i brakowało mu przede wszystkim precyzji w jego tworzeniu, która pozwalałby mu poruszać się w normalny sposób. Paręnaście prób później i parę godzin w głąb nocy było wystarczające by stworzyć w końcu idealną kopię, jednak nie niedźwiedzia, a Jun'ichego, małego niewielkiego mającego ledwo trzydzieści centymetrów wzrostu, raczej zamaskowany młodzieniec nie będzie spodziewał się czegoś takiego. Tylko jedna sztuka nie będzie wystarczająca, w końcu nie posiada ona żadnej wartości bojowej, powinno ich być więcej o wiele więcej, by szturmem były w stanie dopaść swego przeciwnika i zalać go gradem przytulasów. No tak ich wartość bojowa była znacznie poniżej zera, ale przynajmniej w pewnym stopniu cieszy oko. Taka praca nad ich ilością trwała wczesnych godzin porannych, gdzie na jakieś dwie zielonowłosy uciął sobie drzemkę, by po niej z samego rana przeprowadzić próbę generalną swojej nowej techniki na śpiącym na zewnątrz towarzyszu, złożenie dwóch pieczęci i przed młodzieńcem pojawił się mały oddział Jun'ich, który wymaszerował gęsiego z domu i zaczął chodzić po terenie posesji, poruszając się przy tym wyjątkowo niezdanie, ale zarazem uroczo. Teraz pozostało jedynie zaczekać na reakcję ofiary, która powinna niedługo się obudzić.
Trening Hari Doru(WT)
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Jun jak zwykle miał zły sen, przez który zerwał się nagle do pozycji siedzącej. Od razu poczuł niewygodną stertę wiórów pod tyłkiem, co tylko pozwoliło mu szybciej się wybudzić i złapać kontakt z otaczającym światem. Tutaj jednak doznał sporego zaskoczenia, bo przed swoimi oczami dostrzegł gromadkę swoich kanciastych podobizn, które niezdarnie dreptały bez większego celu.
Co to ma być? - wyszeptał, wpatrując się w laleczki jak zaczarowany. Wreszcie jednak oderwał od nich wzrok i zaczął się rozglądać, dzięki czemu szybko dostrzegł Naokiego.
To Twoja sprawka? Czemu wyglądają jak ja? Nie chwaliłeś się tym wcześniej. - powiedział, łapiąc jednego pajacyka za nogę, po czym wymachując nim niczym woreczkiem ryżu.
Teraz Jun'ichi wstał na równe nogi i przeciągnął się, zaś pajacyka odstawił na ziemię by mógł kontynuować swoją podróż w stronę niczego, razem z pozostałymi braćmi.
Naoki, muszę nauczyć się lepiej bronić. Czy mógłbyś mi w tym pomóc, razem ze swoimi kryształowymi zdolnościami? Gdybyś atakował mnie shurikenami, może zdołałbym opanować pewną technikę elementu Wiatru, którą ułożyłem w głowie jakiś czas temu. Gdybyś atakował zwykłą bronią, byłoby to dość niebezpieczne, ale dopóki masz nad nimi kontrolę i będziesz pilnował by mnie nie trafiły jeśli popełnię błąd, może zdołam opanować to bez uszczerbku na zdrowiu. Co Ty na to?
Co to ma być? - wyszeptał, wpatrując się w laleczki jak zaczarowany. Wreszcie jednak oderwał od nich wzrok i zaczął się rozglądać, dzięki czemu szybko dostrzegł Naokiego.
To Twoja sprawka? Czemu wyglądają jak ja? Nie chwaliłeś się tym wcześniej. - powiedział, łapiąc jednego pajacyka za nogę, po czym wymachując nim niczym woreczkiem ryżu.
Teraz Jun'ichi wstał na równe nogi i przeciągnął się, zaś pajacyka odstawił na ziemię by mógł kontynuować swoją podróż w stronę niczego, razem z pozostałymi braćmi.
Naoki, muszę nauczyć się lepiej bronić. Czy mógłbyś mi w tym pomóc, razem ze swoimi kryształowymi zdolnościami? Gdybyś atakował mnie shurikenami, może zdołałbym opanować pewną technikę elementu Wiatru, którą ułożyłem w głowie jakiś czas temu. Gdybyś atakował zwykłą bronią, byłoby to dość niebezpieczne, ale dopóki masz nad nimi kontrolę i będziesz pilnował by mnie nie trafiły jeśli popełnię błąd, może zdołam opanować to bez uszczerbku na zdrowiu. Co Ty na to?
Ukryty tekst
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
- Cóż, też czegoś postanowiłem się nauczyć przez noc. - odparł, z szerokim uśmiechem na ustach. Jego twory nie były perfekcyjne, jednak posiadały pewne zalety, których nie można im odmówić, sprawienia wrażenia bezużytecznych wychodziło im dobrze, a swoją liczebnością mogły stać się wyjątkowo niebezpieczne.
- Silne one nie są, jednak nie daj im się przytulić. Może to się skończyć dość nieprzyjemnie, zwłaszcza jak złapie Cię parę. - powiedział, wskazując dłonią jedną lalkę, która właśnie w swym dziwacznym marszu natrafiła na drewniany słupek, do którego przylgnęła obejmując go i zostając tak w bezruchu i bez życia. Kontakt ich ze skórą także raczej nie należałby do przyjemnych, biorąc pod uwagę ich ostrą budowę, w niektórych miejscach. Teraz jednak przyszła na pomoc, o którą poprosił przyjaciel oczywiście zielonowłosy nie widział żadnych problemów w pomocy mu w jego treningach. Wykorzystując do tego swoje kryształowe twory wyglądające jak shurikeny. Przez to w przypadku niepowodzenia, spokojnie się ich pozbywał nim zdażyły zranić Jun'ichiego chroniąc go tym samym przed ranami, które mogły nie być zbytnio miłe. Tak w sumie zleciał im cały dzień, na ciężkiej pracy, po której przyszedł czas na szybkie wyruszenie do miasta i zakupy, po których nastał czas kolacji i odpoczynku w saunie, a po nim sen.
Kolejny dzień nie przewidywał odpoczynku dla zielonowłosego młodzieńca, który z samego rana wyruszył na polanę, na której wcześniej trenował z Jun'ichim.
- Teraz moja kolej poćwiczyć coś niebezpiecznego, nie zwracaj uwagi na dziwne hałasy. Możliwe, że nieco zniszczę okoliczne lasy. Jak chcesz możesz mi towarzyszyć. - powiedział spokojnie, po czym udał się w bezpieczne miejsce, gdzie nie ryzykował zranienia nikogo, ani nie ryzykował zniszczeniem własnego domu.
Tutaj właśnie rozpoczął się początek treningu, zaczynając od prostego przygotowania się i wizualizacji własnego celu. Potężnego smoka, który będzie w stanie przebić się przez wiele i siać przy tym spustoszenie. Tylko gorzej jak to wszystko stworzyć w sposób taki by działało. Początkowe problemy młodzieniec postanowił załagodzić praktyką. Szybkie złożenie pieczęci Wół, koń i baran, a po nim nie stało się zupełnie nic. Kolejne próby przynosiły coraz lepsze skutki, aż w końcu pojawił się pierwszy efekt techniki. Obok młodzieńca zaczęła pojawiać się kryształowa głowa smoka, która wystrzeliła w powietrze po czym z hukiem wylądowała na okolicznym drzewie łamiąc je w pół. Masa jak i szybkość była wystarczająca by bez problemu zabić zwykłego człowieka. Teraz jednak przyszło ćwiczyć dalej by z każdą próbą uzyskiwać mały progres, aż nastał krytyczny moment brak chakry, przez który trening musiał zostać przerwany przez nagłe zemdlenie zielonowłosego, który pozbawił się praktycznie całej chakry. Jednak następny dzień był już celem kontynuacji treningu, który był okupowany silnym zniszczeniem terenu w okolicy, w którym rozbijał się smok ryjąc całe otoczenie swym masywnym ciałem. Kolejny dzień został zakończony pozytywnym progres, w którym twór był już coraz bardziej przypominający smoka. Kolejny dzień treningu został jednak rozpoczęty w nieco niecodziennych warunkach, w którym towarzyszył już śnieg. Przyjemna zimowa atmosfera zaczęła się wcześnie, ale to przez wzgląd na okoliczne góry, w których śnieg leżał praktycznie non stop przez cały rok. Progres tego dnia też był widoczny w sposób całkiem przydatny, bowiem twór wyglądał już jak powinien przypominając olbrzymiego smoka, który jednak niestety był przybity do ziemi, przez co kolejna część treningu sprowadzała się do wprowadzenia tego kolosa do unoszenia się nad ziemią. Co pochłonęło kolejne godziny, a następnie kolejne dwa dni. By w końcu stało się i ciężka praca przy nauce jednej techniki opłaciła się, przez co młodzieniec był zadowolony z nowego potężnego jutsu, zwłaszcza w porównaniu z ostatnim treningami, które nie wnosiły żadnych potężnych dział do arsenału młodzieńca.
Trening Techniki Shōton: Hashō Kōryū
- Silne one nie są, jednak nie daj im się przytulić. Może to się skończyć dość nieprzyjemnie, zwłaszcza jak złapie Cię parę. - powiedział, wskazując dłonią jedną lalkę, która właśnie w swym dziwacznym marszu natrafiła na drewniany słupek, do którego przylgnęła obejmując go i zostając tak w bezruchu i bez życia. Kontakt ich ze skórą także raczej nie należałby do przyjemnych, biorąc pod uwagę ich ostrą budowę, w niektórych miejscach. Teraz jednak przyszła na pomoc, o którą poprosił przyjaciel oczywiście zielonowłosy nie widział żadnych problemów w pomocy mu w jego treningach. Wykorzystując do tego swoje kryształowe twory wyglądające jak shurikeny. Przez to w przypadku niepowodzenia, spokojnie się ich pozbywał nim zdażyły zranić Jun'ichiego chroniąc go tym samym przed ranami, które mogły nie być zbytnio miłe. Tak w sumie zleciał im cały dzień, na ciężkiej pracy, po której przyszedł czas na szybkie wyruszenie do miasta i zakupy, po których nastał czas kolacji i odpoczynku w saunie, a po nim sen.
Kolejny dzień nie przewidywał odpoczynku dla zielonowłosego młodzieńca, który z samego rana wyruszył na polanę, na której wcześniej trenował z Jun'ichim.
- Teraz moja kolej poćwiczyć coś niebezpiecznego, nie zwracaj uwagi na dziwne hałasy. Możliwe, że nieco zniszczę okoliczne lasy. Jak chcesz możesz mi towarzyszyć. - powiedział spokojnie, po czym udał się w bezpieczne miejsce, gdzie nie ryzykował zranienia nikogo, ani nie ryzykował zniszczeniem własnego domu.
Tutaj właśnie rozpoczął się początek treningu, zaczynając od prostego przygotowania się i wizualizacji własnego celu. Potężnego smoka, który będzie w stanie przebić się przez wiele i siać przy tym spustoszenie. Tylko gorzej jak to wszystko stworzyć w sposób taki by działało. Początkowe problemy młodzieniec postanowił załagodzić praktyką. Szybkie złożenie pieczęci Wół, koń i baran, a po nim nie stało się zupełnie nic. Kolejne próby przynosiły coraz lepsze skutki, aż w końcu pojawił się pierwszy efekt techniki. Obok młodzieńca zaczęła pojawiać się kryształowa głowa smoka, która wystrzeliła w powietrze po czym z hukiem wylądowała na okolicznym drzewie łamiąc je w pół. Masa jak i szybkość była wystarczająca by bez problemu zabić zwykłego człowieka. Teraz jednak przyszło ćwiczyć dalej by z każdą próbą uzyskiwać mały progres, aż nastał krytyczny moment brak chakry, przez który trening musiał zostać przerwany przez nagłe zemdlenie zielonowłosego, który pozbawił się praktycznie całej chakry. Jednak następny dzień był już celem kontynuacji treningu, który był okupowany silnym zniszczeniem terenu w okolicy, w którym rozbijał się smok ryjąc całe otoczenie swym masywnym ciałem. Kolejny dzień został zakończony pozytywnym progres, w którym twór był już coraz bardziej przypominający smoka. Kolejny dzień treningu został jednak rozpoczęty w nieco niecodziennych warunkach, w którym towarzyszył już śnieg. Przyjemna zimowa atmosfera zaczęła się wcześnie, ale to przez wzgląd na okoliczne góry, w których śnieg leżał praktycznie non stop przez cały rok. Progres tego dnia też był widoczny w sposób całkiem przydatny, bowiem twór wyglądał już jak powinien przypominając olbrzymiego smoka, który jednak niestety był przybity do ziemi, przez co kolejna część treningu sprowadzała się do wprowadzenia tego kolosa do unoszenia się nad ziemią. Co pochłonęło kolejne godziny, a następnie kolejne dwa dni. By w końcu stało się i ciężka praca przy nauce jednej techniki opłaciła się, przez co młodzieniec był zadowolony z nowego potężnego jutsu, zwłaszcza w porównaniu z ostatnim treningami, które nie wnosiły żadnych potężnych dział do arsenału młodzieńca.
Trening Techniki Shōton: Hashō Kōryū
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Mimo ciągle krążących po głowie, mało pozytywnych myśli, Jun'ichi starał się z całych sił współpracować z Naokim podczas ich wspólnych treningów. Wzajemnie wspierali się przede wszystkim mentalnie, a tego było kalece najbardziej potrzeba. Świadomość tego, że jest komuś potrzebny, że ktoś oczekuje czegokolwiek od jego skromnej osoby, dodawała mu skrzydeł i pozwalała wykrzesać z siebie jeszcze więcej sił do dalszego działania.
Idąc za ciosem, Jun zdecydował dalej trenować sztukę Elementu Wiatru. Potrafił już wytworzyć różnego rodzaju podmuchy i ostrza, jednak nadal potrzebował czegoś o większym zasięgu i bardziej bezpośrednim działaniu. W wirze rozmyślań chłopak pomyślał o tym, by wykonać podmuch identyczny jak przy jego klanowym Hakke Kūshō. Z tym zamiarem chłopak ruszył na polanę, gdzie widać było ogromne zniszczenia jakie wyrządził Naoki swoim Kryształowym, zadziwiającym smokiem.
Jun'ichi umiejscowił się naprzeciw jednego z ocalałych drzew, które stało się celem jego przyszłych ataków. Zamknął oczy i starał się skupić w swym ciele chakrę, zupełnie tak jak przy innych technikach Futon. Kiedy uznał, że jej ilość jest odpowiednia, starał się uwolnić ją czego efektem było jednak coś w rodzaju "puffnięcia" delikatnego wiatru z jego ciała. Było to uczucie dziwne, jednak chłopak starał się nie zrażać i kontynuować dalsze próby. W technice którą starał się opanować wymagana była dobra kontrola chakry, odpowiednie jej ukierunkowanie, stopniowe uwalnianie aby podmuch był długi i ciągły. Wymagało to wiele wysiłku, aby opanować każdy kolejny etap, a między nimi Jun zazwyczaj musiał zrobić sobie długie przerwy na regenerację chakry oraz zapełnienie żołądka.
Kiedy ilość uwalnianej z ciała chakry wydawała się wystarczająca, Jun skierował ją ku drzewu stojącemu naprzeciw. Niestety wciąż brakowało ukierunkowania, i jedynym efektem był lekki ruch gałęzi. Chłopak zaczął więc usilnie próbować zaatakować podmuchem roślinę, co nie było zadaniem łatwym, zwłaszcza jeśli trenowało się metodą prób i błędów. Z każdą godziną, aż do samego wieczora efekty zdawały się być coraz lepsze, jednak nadal nie były zadowalające. Jun postanowił wrócić w to samo miejsce następnego dnia i jak się okazało, dopiero solidny wypoczynek i pożywne śniadanie pozwoliły mu osiągnąć swój cel. Chłopak ze świeżym umysłem i spokojem ducha podszedł do pierwszych prób w nowym dniu i niemal od razu pozbawił drzewo wszelkich liści. Podmuch wydobywał się zza jego pleców i mknął prosto przed siebie z dużą siłą. Zadowolony Hyuga powtarzał to jeszcze wiele razy dla utrwalenia i zapamiętania szczegółów wykonania techniki, aż wreszcie upadł na cztery litery i z zadowoleniem na twarzy rozłożył się na trawie by odsapnąć i nacieszyć się efektem ciężkiej pracy.
Nauka: Fūton: Reppūshō
Idąc za ciosem, Jun zdecydował dalej trenować sztukę Elementu Wiatru. Potrafił już wytworzyć różnego rodzaju podmuchy i ostrza, jednak nadal potrzebował czegoś o większym zasięgu i bardziej bezpośrednim działaniu. W wirze rozmyślań chłopak pomyślał o tym, by wykonać podmuch identyczny jak przy jego klanowym Hakke Kūshō. Z tym zamiarem chłopak ruszył na polanę, gdzie widać było ogromne zniszczenia jakie wyrządził Naoki swoim Kryształowym, zadziwiającym smokiem.
Jun'ichi umiejscowił się naprzeciw jednego z ocalałych drzew, które stało się celem jego przyszłych ataków. Zamknął oczy i starał się skupić w swym ciele chakrę, zupełnie tak jak przy innych technikach Futon. Kiedy uznał, że jej ilość jest odpowiednia, starał się uwolnić ją czego efektem było jednak coś w rodzaju "puffnięcia" delikatnego wiatru z jego ciała. Było to uczucie dziwne, jednak chłopak starał się nie zrażać i kontynuować dalsze próby. W technice którą starał się opanować wymagana była dobra kontrola chakry, odpowiednie jej ukierunkowanie, stopniowe uwalnianie aby podmuch był długi i ciągły. Wymagało to wiele wysiłku, aby opanować każdy kolejny etap, a między nimi Jun zazwyczaj musiał zrobić sobie długie przerwy na regenerację chakry oraz zapełnienie żołądka.
Kiedy ilość uwalnianej z ciała chakry wydawała się wystarczająca, Jun skierował ją ku drzewu stojącemu naprzeciw. Niestety wciąż brakowało ukierunkowania, i jedynym efektem był lekki ruch gałęzi. Chłopak zaczął więc usilnie próbować zaatakować podmuchem roślinę, co nie było zadaniem łatwym, zwłaszcza jeśli trenowało się metodą prób i błędów. Z każdą godziną, aż do samego wieczora efekty zdawały się być coraz lepsze, jednak nadal nie były zadowalające. Jun postanowił wrócić w to samo miejsce następnego dnia i jak się okazało, dopiero solidny wypoczynek i pożywne śniadanie pozwoliły mu osiągnąć swój cel. Chłopak ze świeżym umysłem i spokojem ducha podszedł do pierwszych prób w nowym dniu i niemal od razu pozbawił drzewo wszelkich liści. Podmuch wydobywał się zza jego pleców i mknął prosto przed siebie z dużą siłą. Zadowolony Hyuga powtarzał to jeszcze wiele razy dla utrwalenia i zapamiętania szczegółów wykonania techniki, aż wreszcie upadł na cztery litery i z zadowoleniem na twarzy rozłożył się na trawie by odsapnąć i nacieszyć się efektem ciężkiej pracy.
Nauka: Fūton: Reppūshō
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Dom Naokiego
Kolejne dni w domostwie Naokiego mijały jeden za drugim, a z każdym Jun'ichi czuł coraz większą potrzebę wyruszenia w dalszą drogę. Zarówno on jak i Naoki trenowali nowe techniki, by podczas kolejnego zadania jakie ich czeka, nie martwić się o zdrowie własne i towarzysza.
Kaleka z każdym dniem był pod coraz większym wrażeniem tego, jak przydatny może być element Wiatru. Wreszcie podczas jednego z treningów, zaczął zastanawiać się nad tym, czy byłoby możliwe przenoszenie drobnych przedmiotów z użyciem technik tego typu. Te rozmyślania skłoniły go do podjęcia dość ciężkiej próby sterowania rzuconymi shurikenami. Będąc już wypoczętym i pełnym energii oraz przede wszystkim chęci poszerzania swojej wierzy oraz siły, chłopak stanął nieco głębiej w lesie i obrał za cel dość duże, stare i próchniejące już drzewo.
Początkowo chłopak poświęcił wiele godzin na tym, by skupić chakrę natury Wiatru w dłoniach. Było to niezbędne, by następnie przekazać ją na trzymane gwiazdki, jednak okazało się być zadaniem bardzo trudnym. Pod wieczór dnia pierwszego, Jun zdołał jedynie zobaczyć lekkie ślady wiatru wokół swoich rąk, jednak był już wtedy tak zmęczony, że nie dał rady wykonać nic więcej, dlatego odłożył resztę nauki na dzień następny.
Kolejnego poranka, młody Hyuga szybko i intensywnie rozpoczął swój trening. Wyposażony w kilkanaście shurikenów oraz z pełnią sił, zaczął ciskać kolejne gwiazdki w stronę celu, próbując nasączyć je elementem Wiatru. Początkowo nie zachodziła żadna reakcja między przedmiotami, a chakrą zgromadzoną na ciele, dlatego chłopak zaczął pracować nad tym, bacznie obserwując zachodzące procesy i starając się je kontrolować na ile było to możliwe.
Dopiero po porze obiadowej, kilka shurikenów było widocznie pokrytych chakrą Wiatru, co było dla Jun'ichiego ogromnym sukcesem, przez który uśmiechnął się pod swoją maską.
Zanim nastał wieczór, Jun'ichi był już w stanie rzucić i nieznacznie kontrolować tor lotu jednej gwiazdki pokrytej Wiatrem. Było to niesamowite widowisko oraz równie wspaniałe uczucie. Od tego momentu chłopak szlifował już tylko dokładność oraz ilość gwiazdek, którymi mógł swobodnie manipulować.
Nauka: Fūton: Kaiten Shuriken
Kaleka z każdym dniem był pod coraz większym wrażeniem tego, jak przydatny może być element Wiatru. Wreszcie podczas jednego z treningów, zaczął zastanawiać się nad tym, czy byłoby możliwe przenoszenie drobnych przedmiotów z użyciem technik tego typu. Te rozmyślania skłoniły go do podjęcia dość ciężkiej próby sterowania rzuconymi shurikenami. Będąc już wypoczętym i pełnym energii oraz przede wszystkim chęci poszerzania swojej wierzy oraz siły, chłopak stanął nieco głębiej w lesie i obrał za cel dość duże, stare i próchniejące już drzewo.
Początkowo chłopak poświęcił wiele godzin na tym, by skupić chakrę natury Wiatru w dłoniach. Było to niezbędne, by następnie przekazać ją na trzymane gwiazdki, jednak okazało się być zadaniem bardzo trudnym. Pod wieczór dnia pierwszego, Jun zdołał jedynie zobaczyć lekkie ślady wiatru wokół swoich rąk, jednak był już wtedy tak zmęczony, że nie dał rady wykonać nic więcej, dlatego odłożył resztę nauki na dzień następny.
Kolejnego poranka, młody Hyuga szybko i intensywnie rozpoczął swój trening. Wyposażony w kilkanaście shurikenów oraz z pełnią sił, zaczął ciskać kolejne gwiazdki w stronę celu, próbując nasączyć je elementem Wiatru. Początkowo nie zachodziła żadna reakcja między przedmiotami, a chakrą zgromadzoną na ciele, dlatego chłopak zaczął pracować nad tym, bacznie obserwując zachodzące procesy i starając się je kontrolować na ile było to możliwe.
Dopiero po porze obiadowej, kilka shurikenów było widocznie pokrytych chakrą Wiatru, co było dla Jun'ichiego ogromnym sukcesem, przez który uśmiechnął się pod swoją maską.
Zanim nastał wieczór, Jun'ichi był już w stanie rzucić i nieznacznie kontrolować tor lotu jednej gwiazdki pokrytej Wiatrem. Było to niesamowite widowisko oraz równie wspaniałe uczucie. Od tego momentu chłopak szlifował już tylko dokładność oraz ilość gwiazdek, którymi mógł swobodnie manipulować.
Nauka: Fūton: Kaiten Shuriken
0 x
- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
Kolejne dni mijały dla zielonowłosego spokojnie na odzyskiwaniu sił po poprzednim treningu, gdzie zamiast niego na zniszczonej polanie trenował jego przyjaciel. Teraz jednak przyszedł czas by i on ruszył na plac boju i zaczął trenować. Jednak do tego potrzebował drobnej pomocy swojego towarzysza, które poprosił by ruszył razem z nim i użył mu jego klonów do pomocy.
Wszystko po to by przetrenować technikę do walki w zwarciu. Oczywiście jak to bywa w takich momentach wszystko zaczęło się od czystej teorii, która przez młodzieńca była dobrze znana, złapanie celu w kryształ i unieruchomienie go, ale uwięzienie go także na innym etapie, zamieniając całe jego ciało w kryształ, by po rozpadnięciu się kryształu stało się to samo z przeciwnikiem. Sama technika dla młodzieńca była bardzo przerażają, w końcu praktycznie dla każdego takie uwięzienie wiązało się ze śmiercią. Dlatego treningi chłopiec rozpoczął na niematerialnych klonach, które niestety dość szybko przestały spełniać swoją rolę po prostu znikając jako kłęby dymu. Tutaj jednak z pomocą przyszło coś żywego, a mianowicie warzywa, które udało się zdobyć na miejskich straganach, ich początkowe przeznaczenie było nieco inne, ale do trenowania także się przydadzą. Początkowe uwięzienie ich w krysztale w odpowiedni sposób było kłopotliwe, jednak po paru próbach wszystko się udało, zwłaszcza ze złapaniem warzyw w powietrzu, tworząc z nich piękne kryształowe rzeźby. Jednak nadal skrystalizowanie ich całych wykraczało poza zdolności młodzieńca przez co kolejne dni spędzał na szlifowaniu przemiany warzyw w kryształ. Wszystko powoli się poprawiło, a ciężka praca przynosiła skutki, które były wystarczająco obiecujące. W końcu nastał dzień, zaczynający się jak każdy inny od śniadania i wyruszenia na prowizoryczny plac treningowy. Gdzie chłopiec zaczął od rozgrzania swojego ciała, a następnie przystąpił do zasadniczej części treningu, w której znowu znęcał się nad biednymi tym razem dyniami, które niewinnie jedna za drugą były zamykane w krysztale, aż w końcu zadział się cud i jedna z dyń rozpadła się razem z kryształem. Wizja człowieka rozdającego się w ten sam sposób negatywnie wpłynęła na układ pokarmowy zielonowłosego. Jednak to była ostateczna technika, której młodzieniec chciał używać jedynie w ostateczności by chronić swoje życie, bądź życie innych.
Po skończonym treningu zielonowłosy skierował się w stronę wioski, by udać się do najlepszego sklepu i uzupełnić swoje zapasy.
z/t
Trening techniki Shōton: Suishō Rō no Jutsu
Wszystko po to by przetrenować technikę do walki w zwarciu. Oczywiście jak to bywa w takich momentach wszystko zaczęło się od czystej teorii, która przez młodzieńca była dobrze znana, złapanie celu w kryształ i unieruchomienie go, ale uwięzienie go także na innym etapie, zamieniając całe jego ciało w kryształ, by po rozpadnięciu się kryształu stało się to samo z przeciwnikiem. Sama technika dla młodzieńca była bardzo przerażają, w końcu praktycznie dla każdego takie uwięzienie wiązało się ze śmiercią. Dlatego treningi chłopiec rozpoczął na niematerialnych klonach, które niestety dość szybko przestały spełniać swoją rolę po prostu znikając jako kłęby dymu. Tutaj jednak z pomocą przyszło coś żywego, a mianowicie warzywa, które udało się zdobyć na miejskich straganach, ich początkowe przeznaczenie było nieco inne, ale do trenowania także się przydadzą. Początkowe uwięzienie ich w krysztale w odpowiedni sposób było kłopotliwe, jednak po paru próbach wszystko się udało, zwłaszcza ze złapaniem warzyw w powietrzu, tworząc z nich piękne kryształowe rzeźby. Jednak nadal skrystalizowanie ich całych wykraczało poza zdolności młodzieńca przez co kolejne dni spędzał na szlifowaniu przemiany warzyw w kryształ. Wszystko powoli się poprawiło, a ciężka praca przynosiła skutki, które były wystarczająco obiecujące. W końcu nastał dzień, zaczynający się jak każdy inny od śniadania i wyruszenia na prowizoryczny plac treningowy. Gdzie chłopiec zaczął od rozgrzania swojego ciała, a następnie przystąpił do zasadniczej części treningu, w której znowu znęcał się nad biednymi tym razem dyniami, które niewinnie jedna za drugą były zamykane w krysztale, aż w końcu zadział się cud i jedna z dyń rozpadła się razem z kryształem. Wizja człowieka rozdającego się w ten sam sposób negatywnie wpłynęła na układ pokarmowy zielonowłosego. Jednak to była ostateczna technika, której młodzieniec chciał używać jedynie w ostateczności by chronić swoje życie, bądź życie innych.
Po skończonym treningu zielonowłosy skierował się w stronę wioski, by udać się do najlepszego sklepu i uzupełnić swoje zapasy.
z/t
Trening techniki Shōton: Suishō Rō no Jutsu
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


- Naoki
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
- Link do KP: viewtopic.php?p=108086#p108086
- GG/Discord: Abur#4841
Re: Dom Naokiego
Po zakończenie zakupów, zarazem zwykłych, które miały wystarczyć na obiad. Jak i takich, które miały pomoc w nadchodzących wydarzeniach. Młodzieniec przez swoje zmęczenie nie odnajdował żadnej przyjemności, zaraz po powrotcie do domu położył się na swym łóżku wpatrując się głęboko w sufit, by po paru minutach odpoczynku wybrać się do kuchni i wziąć się za przygotowywanie warzywnej potrawki na obiad, która pomogła by mu odzyskać siły, oczywiście cześć przygotować pochłaniała również porcja dla Jun'ichiego, któremu pożywne jedzenie także powinno się przydać. Po skończeniu przygotowań pozostało jedynie w spokoju poczekać na przyjaciela i zjeść z nim wspólny obiad, by po tym wszystkim pomyśleć nad wyruszeniem w dalszą drogę, w końcu chyba nie ma już takiej potrzeby tkwić w jednym miejscu. W końcu przybyło im sił.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.


Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości