Bar "Szkarłatna speluna"
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Piach, no tak. Tylko piachu drogi kolego nie masz tutaj na co dzień i gorzej jak spalisz się we własnym pokoju. Kuroi wzruszył ramionami i przekrzywił głowę na bok przyglądając się Arashiemu. Jego rozmówca był tutaj na wygranej pozycji, sam Kuma był niestety ostatnio dosyć znany w okolicy, a zwłaszcza w tej mafii. Może to by ułatwiło mu kontakty gdyby nie fakt, że to jej członków spacyfikował i ośmieszył. Fakt że obecnie nie byli na tym świecie średnio go pocieszał. Wolał by nie spotkał go ten sam los. Był tutaj jednak z innego powodu niż stare porachunki i liczył, że członkowie mafii będą chcieli coś w zamian za jego pomoc. Tylko coś i aż coś, bo nigdy nie można było powiedzieć co takiemu przyjdzie do łba. No i tego dowiedział się już na samym początku. Przynajmniej wiedział na czym stoi i Arashi walił prosto z mostu. Potrzebujesz nas? Dobrze, tylko że nie ma nic za darmo.
-Domyślam się, nikt tutaj nie robi nic za darmo. Szczerze powiedziawszy szanuję podejście, jest zdrowe. Pytanie tylko jaka będzie ta cena - uniósł brew i skrzyżował ręce przed sobą. Przysługa za przysługę, tylko Kuroi dostanie... wdzięczność? Że pomógł malutkiej i ta być może będzie miała jeszcze szczęśliwą rodzinę. Mafia zaś dostanie posłańca, a jeden z jego członków odzyska partnerkę. A raczej dawną partnerkę, bowiem obecność macochy była tutaj chyba nieprzypadkowa.
-Nim jednak zgodzę się na to zadanie. Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czemu jeszcze nikt tam nie ruszył? Skoro to żona jednego z was? Jeżeli jeszcze do tego nie doszło nie będzie mu to nie na rękę? - wolał się upewnić, czy przypadkiem nie zrobi sobie jakiegoś wroga. Tyle czasu w szpitalu, podtrzymywana przy życiu, albo podtruwana, cokolwiek tam było, to nadal sprawiało, że kobieta nie mogła wyjść z łóżka. Gdy otrzymał już swoją odpowiedź cóż... obiecał, a danego słowa nie zamierzał złamać.
-Co to za człowiek, co to za wiadomość i gdzie rodzi się problem? Nie wystarczy wysłać jakiegoś łebka? Albo po prostu kuriera, tego raczej mało kto zamierza atakować - popatrzył na zwój i na to czy jest tam jakaś pieczęć czy cokolwiek uniemożliwiającego zerwanie. Jej brak zawsze ułatwiał zadanie, bo nie trzeba było się męczyć nad jej zachowaniem.
-Domyślam się, nikt tutaj nie robi nic za darmo. Szczerze powiedziawszy szanuję podejście, jest zdrowe. Pytanie tylko jaka będzie ta cena - uniósł brew i skrzyżował ręce przed sobą. Przysługa za przysługę, tylko Kuroi dostanie... wdzięczność? Że pomógł malutkiej i ta być może będzie miała jeszcze szczęśliwą rodzinę. Mafia zaś dostanie posłańca, a jeden z jego członków odzyska partnerkę. A raczej dawną partnerkę, bowiem obecność macochy była tutaj chyba nieprzypadkowa.
-Nim jednak zgodzę się na to zadanie. Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czemu jeszcze nikt tam nie ruszył? Skoro to żona jednego z was? Jeżeli jeszcze do tego nie doszło nie będzie mu to nie na rękę? - wolał się upewnić, czy przypadkiem nie zrobi sobie jakiegoś wroga. Tyle czasu w szpitalu, podtrzymywana przy życiu, albo podtruwana, cokolwiek tam było, to nadal sprawiało, że kobieta nie mogła wyjść z łóżka. Gdy otrzymał już swoją odpowiedź cóż... obiecał, a danego słowa nie zamierzał złamać.
-Co to za człowiek, co to za wiadomość i gdzie rodzi się problem? Nie wystarczy wysłać jakiegoś łebka? Albo po prostu kuriera, tego raczej mało kto zamierza atakować - popatrzył na zwój i na to czy jest tam jakaś pieczęć czy cokolwiek uniemożliwiającego zerwanie. Jej brak zawsze ułatwiał zadanie, bo nie trzeba było się męczyć nad jej zachowaniem.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Brak prośby - czyli krótko mówiąc nie zależało mu na stanie zdrowia swojej żony. Co jednak na to dziewczynka, że jej ojciec nie za bardzo przejmował się losem małżonki, a jej matki? Zapewne nie było to dla niej pocieszające, ba pewnie nawet stawiało ojca w roli tego "niedobrego" bo innych słów pewnie jeszcze nie znała na wyrażenie swojego niezadowolenia. Może to dlatego nic jej nie pomagało? Ktoś mógł ją zwyczajnie podtruwać i trzymać w tym statusie quo, gdy medycy pewnie początkowo dokładali starań, a obecnie cóż... zajmowała pewnie tylko miejsce w szpitalu.
Zdziwiła go jednak odpowiedź na drugie jego pytanie. Naprawdę został sprowadzony do poziomu jakiegoś pierwszego lepszego chłopaczka z łapanki? To że tutaj był nie zmieniało za wiele. Kuroi nie był w szeregach mafii, nie starał się specjalnie o przyjęcie w ich szeregi, więc nie uważał się za pachołka.
-Zdarza mi się, lubię wiedzieć w co się pakuje. Z całym szacunkiem, ale... mając takich głąbów jako swoich członków, chcecie tam wysłać człowieka, który pokazał im gdzie ich miejsce? Jedyne co mnie tutaj trzyma, to ta malutka, która pragnęła coś odzyskać i poprosiła mnie o pomoc. A swojego słowa dotrzymuje. Więc ta wiadomość dotrze do odbiorcy - przerwał i zabrał wiadomość razem z karteczką z imieniem, nazwiskiem i wszystkim czego by tam nie dostał.
-A co do dalszej współpracy, to pytanie co ja będę z tego mieć. Bo jeżeli tak traktujecie każdego, to nie wiem czy nasze ścieżki się złączą - rzucił na odchodne i wziął malutką za rączkę. Odpalił zapalniczkę i ruszył dalej korytarzem prowadzącym do karczmy. Zapukał w drzwi, które jakby nie patrzeć były zamknięte na klucz jak wchodzili. Gdy tylko zdołali się wydostać poszukał wzrokiem kobiety, która im otwierała.
-Zostawię ją tutaj na kilka godzin, dobrze? Nie chciałbym tam w środku, mogłaby narozrabiać. W porządku? Jeżeli potrzeba to nawet zapłacę za pokój - powiedział do niej i cóż... niestety musiał pożegnać się z malutką, bowiem kolejne zadanie na niego czekało. Przykucnął i spojrzał jej w oczy.
-Poczekaj tutaj na mnie. Muszę coś zrobić. Ale wrócę, a wtedy Twoja mama dostanie pomoc, na którą zasługuje. Na którą obie zasługujecie. Trzymaj kciuki! - poczochrał ją po głowie, wstał i ruszył do wyjścia, a dalej już tylko do wskazanej dzielnicy. Zwój postanowił schować do torby, by mu przypadkowo nie wypadła, albo ktoś nie postanowił mu po prostu go wyrwać z ręki. Chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego w co się pakuje, ale czy miał inne wyjście? Mógł porzucić dziewczynkę w tym momencie i po prostu się oddalić. Zapomnieć o wszystkim i mieć to z głowy. Tylko czy tak właśnie postępował staruszek? Nigdy w życiu.
z/t
Zdziwiła go jednak odpowiedź na drugie jego pytanie. Naprawdę został sprowadzony do poziomu jakiegoś pierwszego lepszego chłopaczka z łapanki? To że tutaj był nie zmieniało za wiele. Kuroi nie był w szeregach mafii, nie starał się specjalnie o przyjęcie w ich szeregi, więc nie uważał się za pachołka.
-Zdarza mi się, lubię wiedzieć w co się pakuje. Z całym szacunkiem, ale... mając takich głąbów jako swoich członków, chcecie tam wysłać człowieka, który pokazał im gdzie ich miejsce? Jedyne co mnie tutaj trzyma, to ta malutka, która pragnęła coś odzyskać i poprosiła mnie o pomoc. A swojego słowa dotrzymuje. Więc ta wiadomość dotrze do odbiorcy - przerwał i zabrał wiadomość razem z karteczką z imieniem, nazwiskiem i wszystkim czego by tam nie dostał.
-A co do dalszej współpracy, to pytanie co ja będę z tego mieć. Bo jeżeli tak traktujecie każdego, to nie wiem czy nasze ścieżki się złączą - rzucił na odchodne i wziął malutką za rączkę. Odpalił zapalniczkę i ruszył dalej korytarzem prowadzącym do karczmy. Zapukał w drzwi, które jakby nie patrzeć były zamknięte na klucz jak wchodzili. Gdy tylko zdołali się wydostać poszukał wzrokiem kobiety, która im otwierała.
-Zostawię ją tutaj na kilka godzin, dobrze? Nie chciałbym tam w środku, mogłaby narozrabiać. W porządku? Jeżeli potrzeba to nawet zapłacę za pokój - powiedział do niej i cóż... niestety musiał pożegnać się z malutką, bowiem kolejne zadanie na niego czekało. Przykucnął i spojrzał jej w oczy.
-Poczekaj tutaj na mnie. Muszę coś zrobić. Ale wrócę, a wtedy Twoja mama dostanie pomoc, na którą zasługuje. Na którą obie zasługujecie. Trzymaj kciuki! - poczochrał ją po głowie, wstał i ruszył do wyjścia, a dalej już tylko do wskazanej dzielnicy. Zwój postanowił schować do torby, by mu przypadkowo nie wypadła, albo ktoś nie postanowił mu po prostu go wyrwać z ręki. Chyba jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego w co się pakuje, ale czy miał inne wyjście? Mógł porzucić dziewczynkę w tym momencie i po prostu się oddalić. Zapomnieć o wszystkim i mieć to z głowy. Tylko czy tak właśnie postępował staruszek? Nigdy w życiu.
z/t
0 x
- Wamu
- Martwa postać
- Posty: 16
- Rejestracja: 7 maja 2019, o 18:26
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 60#p118260
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Chodzenie najlepiej wychodzi ludziom zazwyczaj kiedy stawiają nogi na przemian do przodu dzięki temu w stanie są posuwać się w swoim wymarzonym w danym momencie kierunku. Oczywiście jako że Wamu był normalnym człowiek to postępował dokładnie tak samo a tak się złożyło że jego nogi chyba mimowolnie doprowadziły go do celu. Cudna karczma, cudna nazwa i cudna przygoda. Co może pójść nie tak? W umyśle chłopaka absolutnie nic, już jest gotowy dokonać wszystkiego co zostało mu zlecone i kompletnie nie przejął się dwom rosłymi facetami których zapewne rola w życiu ograniczała się jedynie do bycia dużym i groźnym... Smutne życie jakby się zastanowić ale nie było teraz na to czasu.
- To JA jestem ręką przeznaczenia - rzucił tylko w odpowiedzi coś co wydawało mu się oczywiste i choć od początku miał w poważaniu dużych panów to po odpowiedzi już całkiem ich zignorował pewnie wchodząc do środka i rozglądając się za stolikiem.
Jednak czy sam rozpęd i pewność siebie wystarczyły? A może rzucone hasło nic nie powiedziało osiłkom?
- To JA jestem ręką przeznaczenia - rzucił tylko w odpowiedzi coś co wydawało mu się oczywiste i choć od początku miał w poważaniu dużych panów to po odpowiedzi już całkiem ich zignorował pewnie wchodząc do środka i rozglądając się za stolikiem.
Jednak czy sam rozpęd i pewność siebie wystarczyły? A może rzucone hasło nic nie powiedziało osiłkom?
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Jeśli nie zauważyłeś, to podskoczyła ranga misji. W ghide/na PW prosiłbym wysłać mi staty postaci i co chcesz, żeby się podzielić do ewentualnej walki.[/ghide]
Czy oni się nauczą, że na misjach mafijnych nie wszystko jest szybko, łatwo i przyjemnie? Zignorowanie ochroniarzy to dość poważny błąd...
0 x
- Wamu
- Martwa postać
- Posty: 16
- Rejestracja: 7 maja 2019, o 18:26
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 60#p118260
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Niektórzy mówią że przeznaczenia nie da się zmienić czy też zatrzymać, a jak widać tutaj taka sytuacja miała właśnie miejsce. Wamu poleciał w tył odrzucony i oszołomiony. Chociaż szybko uświadomił sobie co mogło mieć miejsce to jednak w pewnym stopniu niedowierzał. To nie tak miało być. Jednak akcje trzeba było jakąś przedsięwziąć aby ratować życie, pięści i nóż nie wróżyły za dobrze młodemu Aburame. Próba rozmowy od razu odpadła, to z powodu obrażeń ust, więc chłopak czym prędzej złożył dwie pieczęci mając nadzieję że zdąży posłać osiłków na niezbyt przyjemne ruchome piaski.
Jeśli się uda to Wamu po prostu odejdzie, widać smok uznał go za fałszywego proroka nie dając mu wypełnić zadania, więc ten nie zamierzał się już dłużej bawić w tą głupia mafię - to nie dla niego.
Jeśli zagrożenie atakiem jest aż nazbyt realne to chmara robaków zrobi wszystko pokrywając ciała przeciwników aby bronić swój matecznik i zdobyć dla niego nieco czasu na czas wykonania techniki.
Jeśli się uda to Wamu po prostu odejdzie, widać smok uznał go za fałszywego proroka nie dając mu wypełnić zadania, więc ten nie zamierzał się już dłużej bawić w tą głupia mafię - to nie dla niego.
Jeśli zagrożenie atakiem jest aż nazbyt realne to chmara robaków zrobi wszystko pokrywając ciała przeciwników aby bronić swój matecznik i zdobyć dla niego nieco czasu na czas wykonania techniki.
Ukryty tekst
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Wamu – śmierć postaci
Przeciwnicy
Kasteciarz
Kasteciarz
Raiton D – Dendo Hanto (50 ph)
Kontrola chakry E
Styl walki Rankanken – 50 ph – techniki wszystkie dostępne na C
Atrybuty fizyczne:
Siła 30 (90 ph)
Wytrzymałość 30 (90 ph)
Szybkość 25 (75 ph)
Percepcja 15 (45 ph)
Psychika 1 (3 ph)
Konsekwencja 1 (3 ph)
406 PH.
Drugi osiłek (nożownik)
Kontrola chakry E
Styl walki Rankanken – 50 ph – techniki wszystkie dostępne na C
Atrybuty fizyczne:
Siła 30 (90 ph)
Wytrzymałość 30 (90 ph)
Szybkość 25 (75 ph)
Percepcja 15 (45 ph)
Psychika 1 (3 ph)
Konsekwencja 1 (3 ph)
406 PH.
Styl walki Rankanken – 50 ph – techniki wszystkie dostępne
Atrybuty fizyczne:
Siła 30 (90 ph)
Wytrzymałość 30 (90 ph)
Szybkość 25 (75 ph)
Percepcja 15 (45 ph)
Psychika 1 (3 ph)
Konsekwencja 1 (3 ph)
356 PH
Łącznie 762 PHAtrybuty fizyczne:
Siła 30 (90 ph)
Wytrzymałość 30 (90 ph)
Szybkość 25 (75 ph)
Percepcja 15 (45 ph)
Psychika 1 (3 ph)
Konsekwencja 1 (3 ph)
356 PH
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Staruszek jednak nie chciał iść po dobroci, wybrał tą mniej wygodną dla wszystkich ścieżkę i zaatakował. Dziewczynie na szczęście się nic nie stało, tylko schowała się za plecami staruszka. Ten za to zaczynał myśleć, że jest jakimś wyzwolicielem kobiet z problemami. Może i był mniejszym złem, ale przed chwilą kogoś zabił, a teraz jeszcze atakował jakiegoś dziadzia - to raczej nie była osoba godna zaufania, wręcz przeciwnie. Nie narzekał jednak, bo jego rola była całkowicie inna. Zerknął na wiadomość leżącą tuż obok mężczyzny. Zadanie wykonane, lecz czuł wewnętrzną pogardę dla tego człowieka. Zasłaniającego się innymi, niepotrafiącemu stanąć naprzeciwko własnym błędom. Zastawianie członka własnej rodziny? I to do tego córkę. Zwyrodnialstwo to mało powiedziane.
-I na co to wszystko? - podsunął mu jeszcze list - tak na wszelki wypadek, by go nie mógł nie zauważyć. Odwrócił się do dziewczyny, położył jej rękę na ramieniu i puścił niezbyt wielki, acz serdeczny uśmiech. -Jeżeli niczego Ci nie potrzeba, owszem. Gdybyś potrzebowała pomocy zgłoś się do mnie. Coś poradzimy - gdzieś tam w środeczku czuł, że tego jej potrzeba. Zapewne nie skorzysta z jego pomocy, tylko ucieknie w tylko sobie znanym kierunku, ale tak było poprawnie. Tak było według jego uznania najlepiej. Wszystko gotowe, można już iść ale... postanowił zabrać ostrze mężczyzny - użył do tego resztek piasku, które przeniósł następnie do gurdy, by nie tracić cennych zapasów. Wyszedł z budynku oglądając ostrze - ile było warte? Zapewne niewiele, ale przynajmniej nie dostanie nim w plecy. No i może stanowić jakiś element dowodu, że staruszek wiadomość dostał. Może to nie było zwykłe ostrze, a coś bardziej sentymentalnego? Kto by to wiedział, ale lepszy rydz niż nic. Będąc już na zewnątrz wyciągnął fajkę, nabił ją niedawno zdobytym zielem i odpalił przy pomocy swojego małego urządzonka. Odetchnął pełną piersią, mógł trochę uspokoić nerwy. Tak przygotowany był gotów wrócić do karczmy. Odebrać swoją nagrodę, upewnić się że dziewczynka ma się w porządku, a jej matka otrzymała to, co jej obiecano. Nowe życie. Drażniło go to, że nie ma takich umiejętności, że nadal jego najlepszym rozwiązaniem jest połamać komuś ręce. Ile by sobie oszczędził trudu, gdyby potrafił więcej niż tylko paplanie jęzorem? Chociaż i tutaj nie był zbytnio przekonujący, bo jednak agresorzy po prostu mieli w nosie rozwiązanie Kumy. A szkoda, bo obeszłoby się bez krwi. Gdy tylko znajdzie się w karczmie będzie szukać kobiety, z którą zostawił dziewczynkę. Tak, by po prostu być spokojnym. Potem trzeba było iść do tego fagasa urzędasa...
-I na co to wszystko? - podsunął mu jeszcze list - tak na wszelki wypadek, by go nie mógł nie zauważyć. Odwrócił się do dziewczyny, położył jej rękę na ramieniu i puścił niezbyt wielki, acz serdeczny uśmiech. -Jeżeli niczego Ci nie potrzeba, owszem. Gdybyś potrzebowała pomocy zgłoś się do mnie. Coś poradzimy - gdzieś tam w środeczku czuł, że tego jej potrzeba. Zapewne nie skorzysta z jego pomocy, tylko ucieknie w tylko sobie znanym kierunku, ale tak było poprawnie. Tak było według jego uznania najlepiej. Wszystko gotowe, można już iść ale... postanowił zabrać ostrze mężczyzny - użył do tego resztek piasku, które przeniósł następnie do gurdy, by nie tracić cennych zapasów. Wyszedł z budynku oglądając ostrze - ile było warte? Zapewne niewiele, ale przynajmniej nie dostanie nim w plecy. No i może stanowić jakiś element dowodu, że staruszek wiadomość dostał. Może to nie było zwykłe ostrze, a coś bardziej sentymentalnego? Kto by to wiedział, ale lepszy rydz niż nic. Będąc już na zewnątrz wyciągnął fajkę, nabił ją niedawno zdobytym zielem i odpalił przy pomocy swojego małego urządzonka. Odetchnął pełną piersią, mógł trochę uspokoić nerwy. Tak przygotowany był gotów wrócić do karczmy. Odebrać swoją nagrodę, upewnić się że dziewczynka ma się w porządku, a jej matka otrzymała to, co jej obiecano. Nowe życie. Drażniło go to, że nie ma takich umiejętności, że nadal jego najlepszym rozwiązaniem jest połamać komuś ręce. Ile by sobie oszczędził trudu, gdyby potrafił więcej niż tylko paplanie jęzorem? Chociaż i tutaj nie był zbytnio przekonujący, bo jednak agresorzy po prostu mieli w nosie rozwiązanie Kumy. A szkoda, bo obeszłoby się bez krwi. Gdy tylko znajdzie się w karczmie będzie szukać kobiety, z którą zostawił dziewczynkę. Tak, by po prostu być spokojnym. Potem trzeba było iść do tego fagasa urzędasa...
0 x
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Szkarłatna speluna to można by rzec całkiem urocze miejsce, o ile ma się trochę inną definicje słowa "urocze". Jednak trzeba przyznać, że posiada swój własny klimat. Smród palonego tytoniu, alkoholowe wyziewy stałych bywalców, czasem jakiś wybity ząb na podłodze i masa typów z pod ciemnej gwiazdy. To wszystko sprawia, że ogólnie bardzo lubię to miejsce, w końcu tu raczej nie widuje się wymoczków, którzy zaraz po oberwaniu w nos lecą na skarge. O nie, tu najwyżej dostanie się łomot i straci się pieniądze ale jak to w prawilnych miejscach bywa, nikt nikogo nie sprzedaje.
Gdy tylko przrkroczyliśmy próg tego zacnego przybytku zacząłem się rozglądać za pierwszym lepszym wolnym stolikiem. Było ich kilka lecz postanowiłem wybrać najbliższy baru, żeby później nie biegać przez całą sale po jedzenie czy co innego.
Machnąłem ręką do Tenshin'a w geście żeby szedł za mną po drodze skinięciem głowy witając się z paroma osobami. Gdy doszliśmy do stolika i odsuwałem krzesło spojrzałem na w stronę baru. Jak zwykle stał za nim naprawdę ogromny facet z łysą głową i pokaźną brodą zaplecioną w warkocz, innymi słowy Szczurołap.
- Dwa razy smażoną wieprzowine i miskę ryżu poproszę. - postanowiłem złożyć zamówienie na początku żeby też nie czekać niewiadomo ile.
Gdy już usiadłem wygodnie na krześle z uśmiechem rozejrzałem się wkoło po czym przeniosłem wzrok na mojego nowego kompana.
- I jak Ci się narazie podoba to miejsce? - zapytałem z dużym zainteresowaniem, byłem ciekaw czy chłopakowi też przypadnie do gustu ten lokal.
Gdy tylko przrkroczyliśmy próg tego zacnego przybytku zacząłem się rozglądać za pierwszym lepszym wolnym stolikiem. Było ich kilka lecz postanowiłem wybrać najbliższy baru, żeby później nie biegać przez całą sale po jedzenie czy co innego.
Machnąłem ręką do Tenshin'a w geście żeby szedł za mną po drodze skinięciem głowy witając się z paroma osobami. Gdy doszliśmy do stolika i odsuwałem krzesło spojrzałem na w stronę baru. Jak zwykle stał za nim naprawdę ogromny facet z łysą głową i pokaźną brodą zaplecioną w warkocz, innymi słowy Szczurołap.
- Dwa razy smażoną wieprzowine i miskę ryżu poproszę. - postanowiłem złożyć zamówienie na początku żeby też nie czekać niewiadomo ile.
Gdy już usiadłem wygodnie na krześle z uśmiechem rozejrzałem się wkoło po czym przeniosłem wzrok na mojego nowego kompana.
- I jak Ci się narazie podoba to miejsce? - zapytałem z dużym zainteresowaniem, byłem ciekaw czy chłopakowi też przypadnie do gustu ten lokal.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Dotarł do baru, nie był w nastroju na pogadanki, więc tylko mruknął dziewczynie, że wie o co chodzi i odebrał klucz. Nigdy nie czuł się zbyt dobrze, gdy musiał odebrać czyjeś życie. Nie traktował tego jako coś świętego, ale po prostu to było niepotrzebne. Ktoś miał na niego czekać - pewnie urzędas z mafii, który cały czas siedział w tym mały, przepoconym i stęchłym pomieszczeniu. Do tej pory Kuroi zastanawiał się jak ten ktoś tutaj potrafił wytrzymać przez tyle czasu. Bez kontaktu ze światem zewnętrznym, odcięty od wszystkiego, sam pośrodku niczego. Tym razem jednak nie był sam, lecz z kimś. Jakimś staruszkiem, prawdopodobnie też członkiem tego zgrupowania. Ile ich mogło tam być? Dziesięciu, dwudziestu, setka, a może nawet i więcej?
-Dobry, Kuroi. Miło mi poznać kogoś po tej stronie z trochę lepszej strony, niż poprzednio - uśmiechnął się do Isoshiego i kiwnął mu głową -Interesuje, jednak nie zajmuje się nią na co dzień. Niestety... - przerwał na chwilę i zwiesił głowę. Wysłuchał jednak opowieści do końca, bowiem... zaintrygowało go to po prostu. Ludzka ciekawość wzięła górę nad poczuciem straty czasu i słuchał jak staruszek opowiada o przypadku. Coś nowego, coś ciekawego, coś, czego jeszcze Kuroi nie słyszał. Można powiedzieć, że był uzależniony od rzeczy nowych i ciekawych. Działały na niego niczym narkotyk wkręcając coraz bardziej i bardziej.
-Zastanowię się... Muszę wiele przemyśleć, to co się dzieje, to co mnie otacza. Nie mówię nie, ale chciałbym, by moi współpracownicy mieli wobec mnie trochę więcej zaufania. I szacunku. Widzieliśmy się pierwszy raz, nie oczekuję, by ktoś traktował mnie swojego, ale czasy jakie są, takie są. Dziękuję za wszystko - ukłonił się i wyszedł z powrotem do baru. Kiwnął dziewczynie z obsługi, by zrobiła co proponowała. Teraz jednak potrzebował spokoju i co najważniejsze CZASU. Musiał to i owo przemyśleć sobie sam. Czy wejście w konszachty z mafią było warte jego czasu?
z/t
-Dobry, Kuroi. Miło mi poznać kogoś po tej stronie z trochę lepszej strony, niż poprzednio - uśmiechnął się do Isoshiego i kiwnął mu głową -Interesuje, jednak nie zajmuje się nią na co dzień. Niestety... - przerwał na chwilę i zwiesił głowę. Wysłuchał jednak opowieści do końca, bowiem... zaintrygowało go to po prostu. Ludzka ciekawość wzięła górę nad poczuciem straty czasu i słuchał jak staruszek opowiada o przypadku. Coś nowego, coś ciekawego, coś, czego jeszcze Kuroi nie słyszał. Można powiedzieć, że był uzależniony od rzeczy nowych i ciekawych. Działały na niego niczym narkotyk wkręcając coraz bardziej i bardziej.
-Zastanowię się... Muszę wiele przemyśleć, to co się dzieje, to co mnie otacza. Nie mówię nie, ale chciałbym, by moi współpracownicy mieli wobec mnie trochę więcej zaufania. I szacunku. Widzieliśmy się pierwszy raz, nie oczekuję, by ktoś traktował mnie swojego, ale czasy jakie są, takie są. Dziękuję za wszystko - ukłonił się i wyszedł z powrotem do baru. Kiwnął dziewczynie z obsługi, by zrobiła co proponowała. Teraz jednak potrzebował spokoju i co najważniejsze CZASU. Musiał to i owo przemyśleć sobie sam. Czy wejście w konszachty z mafią było warte jego czasu?
z/t
0 x
- Tenshin
- Gracz nieobecny
- Posty: 51
- Rejestracja: 6 cze 2019, o 17:38
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Niski, chuderlawy,czarne włosy do ramion,piwne oczy, miękka skóra
Ubrany troszkę lepiej, można powiedzieć elegancko. Nosi okulary do czytania. - Widoczny ekwipunek: Przewieszona przez ramię duża torba
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7340
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
W końcu stanęliśmy przed właściwymi drzwiami, nad którymi duży drewniany szyld głosił nazwę przybytku "Szkarłatna speluna". Tenshin słyszał o tym miejscu nie jednokrotnie, gdyż wielu pacjentów ze szpitala mówiło o tym miejscu. Jedni mówili, że jest to najlepsze miejsce jakie można znaleźć w tej wiosce, że serwują najlepszy i najtańszy alkohol oraz jedzenie mają odpowiednie dla każdego. Ci z reguły przybywają do szpitala, by pozszywać rany i "naprawić" pęknięte bądź powybijane zęby. W sumie lepiej, by takie osoby biły się między sobą w kontrolowanych warunkach, pomiędzy ludźmi którzy faktycznie pragnął takiej rozrywki, niźli mieli by zaczepiać niewinne osoby, które nie chcą po prostu spokoju. Co to byłaby za społeczność, gdyby pijane osoby zaczepiały losowych przechodniów i w kilkuosobowych grupach te osoby napadały? zastanawiał się swego czasu Tenshin, a przemyśleń na ten temat miał wiele i póki co wolał je pozostawić tylko dla siebie.
Gdy dwóch kolegów weszli do środka, od razu zaatakowała ich duchota i dym unoszący się z pobliskich papierosów. Była to bardzo duża i zbyt szybka zmiana powietrza i ciśnienia w okół, do tego stopnia że musiał zasłonić usta rękawem, jako prowizoryczny filtr. Oczywiście niczego to nie zmieniło, ale czuł się psychicznie troszkę lepiej. Również dzięki temu, nikt nie mógł dostrzec, że delikatnie zakasłał przechodząc między stolikami. Bardzo się starał, by przypadkiem nikogo nie potrącić, ani nie zaczepić, jednocześnie mówiąc cicho pod nosem, bardziej do siebie niż do innych "Przepraszam.. jakby to miało sprawić, że ludzie rozsunął się grzecznie, by go przepuścić.
W końcu dotarli do pustego stolika, który dla Tenshina pusty nie był. Klejące się siedzenia, okruszki na stole.. aż się bał spojrzeć na to co się dzieje pod stołem. Mimo wszystko przybrał kamienną twarz, by nie urazić zbyt gospodarza tego przybytku, tak na wypadek gdyby spojrzał na niego, a to mogło się stać. Tenshin zupełnie tu nie pasował, szczególnie w swoim stroju - błękitna koszula,brązowa kamizelka, długie ciemne spodnie. Wszystko dokładnie zapięte i dopasowane do siebie. Miał wrażenie, że niektóre osoby co raz na niego spoglądały i chwilę bardzo dokładnie przyglądały. Może to tylko w jego głowie, może tak było na prawdę - tego nie wiedział. Czuł mimo wszystko w sobie spokój i opanowanie, ponieważ nie był tutaj sam. Siedział obok dobrze zbudowanego przyjaciela, który jak było widać czuł się tu jak ryba w wodzie. Dzięki temu miał poczucie, że nic mu się nie stanie. I pomimo tej całej sprzeczności z jego osobą, spojrzał wprost na Gundana i się delikatnie uśmiechnął. Nie przerywał mu, gdy składał zamówienie, za to na koniec dodał do Pana z Bardzo Długą Brodą - I szklankę zimnej wody, proszę. - dopiero gdy to powiedział, zdał sobie sprawę, że chyba.. nie powinien, bo to może zwrócić na niego uwagę, czego Tenshin bardzo nie lubi.
Nie będę ukrywał, że nie jest to miejsce dla mnie. Widać to chociażby po ubiorze.. ale jest póki co dobrze. odpowiedział na pytanie przyjaciela. Chciał dodać, że zazwyczaj je i spędza czas sam ze sobą, ewentualnie z ludźmi których zna, ale uznał że nie jest to dobra pora i miejsca na takie zwierzenia. Za to widzę, że Ty nie jesteś tu pierwszy raz. Powiedz, znasz tu wiele osób? zapytałem z nieudawanym zainteresowaniem. Jednocześnie też sięgam do bocznej kieszonki w swojej torbie i wyciągam notesik z ołówkiem, z nadzieją że dowiem się czegoś interesującego o nim, bądź o tym miejscu.
Gdy dwóch kolegów weszli do środka, od razu zaatakowała ich duchota i dym unoszący się z pobliskich papierosów. Była to bardzo duża i zbyt szybka zmiana powietrza i ciśnienia w okół, do tego stopnia że musiał zasłonić usta rękawem, jako prowizoryczny filtr. Oczywiście niczego to nie zmieniło, ale czuł się psychicznie troszkę lepiej. Również dzięki temu, nikt nie mógł dostrzec, że delikatnie zakasłał przechodząc między stolikami. Bardzo się starał, by przypadkiem nikogo nie potrącić, ani nie zaczepić, jednocześnie mówiąc cicho pod nosem, bardziej do siebie niż do innych "Przepraszam.. jakby to miało sprawić, że ludzie rozsunął się grzecznie, by go przepuścić.
W końcu dotarli do pustego stolika, który dla Tenshina pusty nie był. Klejące się siedzenia, okruszki na stole.. aż się bał spojrzeć na to co się dzieje pod stołem. Mimo wszystko przybrał kamienną twarz, by nie urazić zbyt gospodarza tego przybytku, tak na wypadek gdyby spojrzał na niego, a to mogło się stać. Tenshin zupełnie tu nie pasował, szczególnie w swoim stroju - błękitna koszula,brązowa kamizelka, długie ciemne spodnie. Wszystko dokładnie zapięte i dopasowane do siebie. Miał wrażenie, że niektóre osoby co raz na niego spoglądały i chwilę bardzo dokładnie przyglądały. Może to tylko w jego głowie, może tak było na prawdę - tego nie wiedział. Czuł mimo wszystko w sobie spokój i opanowanie, ponieważ nie był tutaj sam. Siedział obok dobrze zbudowanego przyjaciela, który jak było widać czuł się tu jak ryba w wodzie. Dzięki temu miał poczucie, że nic mu się nie stanie. I pomimo tej całej sprzeczności z jego osobą, spojrzał wprost na Gundana i się delikatnie uśmiechnął. Nie przerywał mu, gdy składał zamówienie, za to na koniec dodał do Pana z Bardzo Długą Brodą - I szklankę zimnej wody, proszę. - dopiero gdy to powiedział, zdał sobie sprawę, że chyba.. nie powinien, bo to może zwrócić na niego uwagę, czego Tenshin bardzo nie lubi.
Nie będę ukrywał, że nie jest to miejsce dla mnie. Widać to chociażby po ubiorze.. ale jest póki co dobrze. odpowiedział na pytanie przyjaciela. Chciał dodać, że zazwyczaj je i spędza czas sam ze sobą, ewentualnie z ludźmi których zna, ale uznał że nie jest to dobra pora i miejsca na takie zwierzenia. Za to widzę, że Ty nie jesteś tu pierwszy raz. Powiedz, znasz tu wiele osób? zapytałem z nieudawanym zainteresowaniem. Jednocześnie też sięgam do bocznej kieszonki w swojej torbie i wyciągam notesik z ołówkiem, z nadzieją że dowiem się czegoś interesującego o nim, bądź o tym miejscu.
0 x
"If you never try then you'll never know
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
The grass could be greener
And it'll always be greener on the other side
But you just never know"
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Przyjrzałem się jeszcze raz Tenshin'owi, tak jakbym pierwszy raz to robił zaraz po jego odpowiedzi z lekko zdziwioną minął. Po krótkiej chwili złapałem się za tył głowy i z lekkim rozbawieniem potwierdziłem.
- Hahaha, faktycznie. Jakoś nie pomyślałem o tym. - po tych słowach spojrzałem w stronę Szczurołapa, żeby zobaczyć ile tak mniej więcej będę musiał poczekać na swoje zamówienie.
- W sumie to dosłownie parę, zanim zostałem członkiem rodziny biłem się tu za pieniądze, żeby jakoś zarobić na chleb. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - A jak z Tobą? Zastanawia mnie jak ktoś taki, bez urazy oczywiście ale jak ktoś taki znalazł się w rodzinie? Dodałem, poczym uśmiechnąłem się dosyć szeroko widząc swoje zamówienie. Podniosłem się z krzesła i podszedłem do baru skąd wziąłem to co zamówiłem i ruszyłem z powrotem do stolika. Nie trwało to zbyt długo, bo w końcu nasz stolik umieszczony był najbliżej baru jak się da, a przy okazji takie miejsce dawał mi i mojemu towarzyszowi większe szanse na spokojny posiłek. W końcu mało, który z gości tego przybytku miałby na tyle wielkie jaja żeby prowokować burde pod samym nosem Szczurołapa.
- To jak tam było z Tobą? - ponagliłem Tenshin'a do odpowiedzi na moje wcześniejsze pytanie, podstawiając mu jedną z porcji wieprzowiny. - Trzymaj bo mi tu jeszcze z głodu wykorkujesz. Zaśmiałem się krótko nim ten zaczął coś mówić.
Ogólnie to byłem sobą strasznie zaskoczony. Jako, że normalnie mówie znacznie mniej ale to chyba kwestia tego, że mam częściowo wspólną przeszłość z chłopakiem siedzącym na przeciwko mnie.
- Hahaha, faktycznie. Jakoś nie pomyślałem o tym. - po tych słowach spojrzałem w stronę Szczurołapa, żeby zobaczyć ile tak mniej więcej będę musiał poczekać na swoje zamówienie.
- W sumie to dosłownie parę, zanim zostałem członkiem rodziny biłem się tu za pieniądze, żeby jakoś zarobić na chleb. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą - A jak z Tobą? Zastanawia mnie jak ktoś taki, bez urazy oczywiście ale jak ktoś taki znalazł się w rodzinie? Dodałem, poczym uśmiechnąłem się dosyć szeroko widząc swoje zamówienie. Podniosłem się z krzesła i podszedłem do baru skąd wziąłem to co zamówiłem i ruszyłem z powrotem do stolika. Nie trwało to zbyt długo, bo w końcu nasz stolik umieszczony był najbliżej baru jak się da, a przy okazji takie miejsce dawał mi i mojemu towarzyszowi większe szanse na spokojny posiłek. W końcu mało, który z gości tego przybytku miałby na tyle wielkie jaja żeby prowokować burde pod samym nosem Szczurołapa.
- To jak tam było z Tobą? - ponagliłem Tenshin'a do odpowiedzi na moje wcześniejsze pytanie, podstawiając mu jedną z porcji wieprzowiny. - Trzymaj bo mi tu jeszcze z głodu wykorkujesz. Zaśmiałem się krótko nim ten zaczął coś mówić.
Ogólnie to byłem sobą strasznie zaskoczony. Jako, że normalnie mówie znacznie mniej ale to chyba kwestia tego, że mam częściowo wspólną przeszłość z chłopakiem siedzącym na przeciwko mnie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości